• Nie Znaleziono Wyników

Rodzina Chrześciańska, 1903, R. 2, nr 20

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Rodzina Chrześciańska, 1903, R. 2, nr 20"

Copied!
8
0
0

Pełen tekst

(1)

II* Katowice, Niedziela, 17-go Maja 1903 r. Nr. 20.

Rodzina chrześciańska

Pisemko poświęcone sprawom religijnym, nauce i zabawie.

Wychodzi raz na tydzień w Jfiedzielę.

®8od*ina chrześciańska* kosztuje razem z »Gómoalązakiemc kwartalnie 1 m a r k ą 60 fen . Kto chce samą >Rodzinę chrześciańską*

b o n o w ać, może ją sobie zapisać za 50 f. na poczcie, u pp. agentów i wprost w Administr. ^Górnoślązaka* w Katowicach, ul. Młyńska 12.

Na Niedzielę piątą po W ielkiejn o cy.

L ek cya

Jak. I, 22— 27.

. Najmilsi! Bądźcie czynicielami słowa, a nie j *i- :aczami tylko, oszukiwającymi samych siebie; bo jeśli kto jest słuchaczem słowa, a nie czynicielem, podobny będzie mężowi przypatrującemu się oiiczu narodzenia sw ego we zwierciadle. Bo się . eJrzał i odszedł, i wnet zapomniał, jakowy był.

ne?2. ktoby pilniej wejrzał w zakon doskonałej wol- Cl i wytrwał w nim, nie stawszy się słuchaczem

^Pamiętliwym, ale czynicielem uczynku, ten błogo- awiony będzie w sprawie swojej. A jeśli kto 2 ? lerna> źe jest nabożnym, nie powściągając ję*

y 3 swego, ale zwodząc serce swe, tego naboźeń- Wo próżne jest. Nabożeństwo czyste i niepokalane

»oga i O jca to jest: nawiedzać si# o ty i wdowy ucisku ich, a siebie zachować niezmazanym od teg ° świata.

---

Ewangelia u Jana świętego

w Rozdziale X V I .

W on czas mówił Jezus Uczniom sw oim : za-

£ jW.dę>, zaprawdę wam powiadam; jeśli o co prosić qw ziecie Ojca w imię moje, da wam. Dotychmiast mc żeście nie prosili w imię moje. Proście,

^ Weźmiecie; aby radość wasza była pełna. Tom atn powiadał pjzez przypowieści. Przychodzi go- beH13’ Ju^. n'e Przez przypowieści mówić wam dz ■ a^e- j? wn‘e 0 Ojcu oznajmię wam. W on leń w imię moje prosić będziecie; i nie mówię q . i?> & ja będę O jca prosił za wami; albowiem sam rzvTAC- m^uJe wasi żeście wy mnie umiłowali i uwie­

d liś c ie , żem ja od Boga wyszedł. W yszedłem od '9a> a przyszedłem na świat; zaś opuszczam świat, ter ^ O j c a . Rzekli mu Uczniowie Jego: Oto, Wiań ^awn*e m^wisz, a żadnej przypowieści nie po- trz h 382- Teraz wiemy, że wszystko wiesz, a nie po­

r ą b a ć . żeby cię kto pytał, dla tego wiemy, żeś od

° ° g a wyszedł.

N auka z tej E w angelii.

»Proście«, mówi Pan Jezus u Mateusza św.

w rozdziale 7., »a weźmiecie; szukajcie, a najdzie­

cie; kołaccie, a będzie wam otworzono; albowiem wszelki, który prosi, bierze; a kto szuka, najduje;

a kołacącemu będzie otworzono. Albo któryż z was jest człowiek, którego jeśliby prosił syn jego o chleb, iżali mu poda kamień? Albo jeśliby prosił o rybę, iżali mu poda węża? Jeżeli wy tedy, będąc złymi, umiecie datki dobre dawać synom waszym; jakoż więcej Ojciec wasz, który jest w niebiesiech, da rzeczy dobre tym, którzy go proszą*. I w dzisiaj przeczytanej Ewangelii świętej, jakośmy, kochani B racia! słyszeli, zachęca Pan Jezus Apostołów swoich, zachęca i nas wszystkich, abyśmy w Imię Jego, na mocy Jego wysług, prosili Ojca niebieskiego o to wszystko, co nam jest potrzebne, aby radość nasza była doskonałą. Czemuż przecie prosząc, nie by­

wamy zawsze wysłuchani? Muszą być tego pewne przyczyny; posłuchajmy, jak te przyczyny rozbiera nam ksiądz W ujek:

Pierwsza przyczyna, dlaczego nas O jciec nie­

bieski w naszych modlitwach nie wysłuchiwa, jest ta, iż oto Pana Jezusa nie miłujemy, jako święci Apostołowie miłowali, do których m ów ił: albowiem sam O jciec miłuje was, żeście wy mnie umiłowali, i uwierzyliście, żem od B oga wyszedł. Bo gdyśm y Pana miłowali, tedybyśmy chowali słowa i rozkazania Jego; a takbyśmy snadnie wszystko uprosili; jak gdzieindziej mówi: »iż jeśli będziecie mieszkać we mnie, a słowa moje będą mieszkać w was, cokolwiek zechcecie i będziecie prosić, stanie się to wam*.

I Dawid poświadcza, iż Pan B ó g uczyni wolą tych, którzy się go boją, i prośby ich wysłucha. Z drugiej strony: kto się w grzechu kocha, albo go nie chce opuścić, tego B óg wysłuchać nie obiecuje, jako na­

pisano: jeślim się kochał we złości w sercu swojem, nie wysłucha mnie B ó g; i zasię: który odwraca ucho swe, aby nie słuchał zakonu, to jest: kto nie chowa Pańskiego przykazania, tego modlitwa będzie prze­

klęta. I jeszcze mówi Pan: G dy rozmnożycie i prze­

dłużycie modlitwy wasze, nie wysłucham was. A lbo­

(2)

154 wiem ręce wasze pełne są krwi, to jest: żeście pełni grzechów. Skąd jaśnie widzimy, kogo B óg wysłu­

chać obiecuje, a kogo nie.

Druga wada jest z strony naszej, iż nie dobrze prosimy, jako A postół Jakób święty mówi: »prosicie a nie odnosicie; przeto, że źle prosicie, abyście po- trawili w rozkoszach waszych?. Otóż ten źle prosi, który rzeczy złych, albo szkodliwych prosi, czegoby prosić nie miał, jako doczesnych niepotrzebnych rze­

czy; albo nie prosi, czegoby prosić miał, jako onych w iecznych; albo tego niedbale prosi, czegoby nade- wszystko i najpilniej prosić miał, to jest Królestwa B o żego i sprawiedliwości Jego. Jako nas Zbawiciel nauczył w pacierzu, czego i którym porządkiem prosić m am y:

Najprzód i nadewszystko czci i chwały B oga O jca naszego; aby się święciło, aby sławne, znajome i chwalebne było u wszech po wszystkim świecie ludzi święte Imię Jego. Potem mamy prosić Króle­

stwa Bożego, abyśmy się dostali do Niego. Do któ­

rego, iż inaczej przyjść nie możemy, jedno pełniąc wolą i przykazanie Jego, przetóż potem prosić mamy, aby się w nas napełniła wola Jego na ziemi, tak jako ją pełnią Aniołowie w Niebie. Po tem wszystkiem dopiero na ostatku prosimy o chleb powszedni, to je st: o żywność i te potrzeby doczesne. Ci tedy źle proszą, którzy ten porządek proszenia, od samego Pana ustanowiony, wywracają, że pierwej i więcej pragną i proszą tych ziemskich, a nikczemnych rzeczy, aniżeli niebieskich. A jako nędzne dzieci głupie, nie proszą, jedno dziecińskich i szkodliwych rzeczy, jako noźów, albo igrać, albo się kąpać, cho­

ciaż się nożem nieraz oberzną, i w igraniu często się obrażają, i kąpiąc się to n ą ; tak też i my najwięcej tego pragniemy, i o to prosimy, co nam więcej za­

szkodzi, jako majętności, wczasów, rozkoszy i wsze­

lakich dostatków i pociech na tym świecie, a krzyża oddalenia. A Pan B ó g z wielkiego miłosierdzia swego, nie dawa nam tego, o co prosimy, i posyła nam raczej krzyż, choć oń nie prosimy: jako dzie­

cięciu nie daje ojciec noża, o który prosi; a daje mu chłostę, o którą nie prosi.

Jeszcze i ci źle proszą, którzy dobrych a zba­

wiennych rzeczy tylko usty, a nie sercem proszą (gdyż modlitwa je st nie tak ustna, jako serdeczna sprawa, to jest: podniesienie serca ku Panu Bogu), na które się Pan skarży temi słowy: »ten lud usty mię chwali, a serce ich daleko odemnie*.

Nad to ci źle proszą, którzy nie z W iarą pro­

szą. Bo kto wątpi, aby uprosić miał; ten się niech nie spodziewa, żeby miał co uprosić. I Pan Chrystus tak wyraźnie mówi: Zaprawdę mówię wam, i o co­

kolwiek, modląc się, prosicie, wierzcie, źe weźmiecie, a stanie się to wam. Trzeba tedy wierzyć, i naj­

mniej nie wrątpić, że widzi i zna wszystkie potrzeby nasze, że słyszy modlitwy nasze, i wysłucha je pe­

wnie kiedyżkolwiek, i da nam to, o co prosimy.

Słowem, kto się chce dobrze modlić, tedy po­

trzeba naprzód, aby był w łasce Bożej, gd yż grzesz­

nych ludzi, tych, którzy w grzechach leżą, a nie chcą ich opuścić, Pan B óg nietylko nie wysłucha, ale je owszem ma w nienawiści.

Trzeba i pokory, jako mamy przykład w onym Faryzeuszu i Celniku, którzy się różnie w kościele modlili. Albowiem modlitwa tego, który się uniża, niebiosa przebija. Trzeba nadto W iary, jakom już powiedział. Trzeba i miłosierdzia naprzeciw bliźniemu.

Albowiem błogosławieni miłosierni, bo ci dostąpi*!

miłosierdzia. I Pan Jezus sam na to radzi: »gdy«i mówi, »staniecie na modlitwie, odpuśćcież, jeśli co macie, przeciw komu; aby wam i O jciec wasz nie­

bieski odpuścił grzechy wasze. Bo jeśli wy nie od­

puścicie tedy i On pewnie wam nie odpuści, ani was wysłucha*.

Na koniec trzeba trwałości i stateczności, cho­

ciaż zarazem nie uprosimy, jako mamy przykład w onej pogance, o której nam wspomina Ewangelia święta u Mateusza świętego w rozdz. 15., a rzecz jest następująca: Gdy Pan Jezus przyszedł w strony miast pogańskich, Tyru i Sydonu, a oto niewiasta chananejska wyszedłszy z onych granic, zawołała mówiąc m u : Zmiłuj się nademną Panie, synu Da­

widów! córka moja od szatana ciężko dręczona jest.

Który nie odpowiedział je j słowa. A przystąpiwszy Uczniowie Jego, prosili Go, mówiąc: odpraw ją, bo woła za nami. A On odpowiadając rzekł: nie jestem posłań jedno do owiec, które zginęły, domu izrael' skiego. A ona przyszła i pokłoniła mu się, mówiąc:

Panie, ratuj mnie! Który odpowiadając rzekł: nie dobra jest brać chleb synowski, a miotać psom A ona rzekła: i owszem, Panie! bo i szczenięta je ­ dzą z odrobin, które padają z stołu panów ich- Tedy odpowiadając Jezus, rzekł je j: O niewiasto, wielka jest W iara twoja; niechajci się stanie jako chcesz. I uzdrowiona jest córka je j od onej godziny-

Wniebowstąpienie.

—— —

A c h ! kraj szaty tylko znikający gdzieś w górze, w tem świetle bezmiernem, •"

ach! stóp dwoje tylko, ja k dwie gołębice śnieżne, wniebowstępujące!

Ntedokończ. poemat. (Młodzieniec).

Uroczystość Wniebowstąpienia Pańskiego jest pamiątką faktu historycznego (Mar. X V I, 19 ; Łuk- X X IV . 51; D zieje Apost. I, 97), oraz ze stanowiska rozumu, przyjąwszy Bóstwo Chrystusa Pana, — faktu najzupełniej naturalnego i koniecznego. Gdybyśmy nawet nie mieli od Świętych dziejopisów w iad o m ości o tem wspaniałem zdarzeniu ziemskiem i niebiań- skiem, to samem ju ż rozumowaniem najprostsze^1

(3)

155 doszlibyśmy do niego, i musielibyśmy je wstawić w przypuszczalną lukę dziejową.

W szak Chrystus był Bogiem ; wszak własną

•nocą dźwignął się z g ro b u ; o powtórnej zaś Jego śmierci ja k milczy historya — owszem, przeczy jej te'n samem, źe stwierdza, iż Chrystus »wstąpił na niebiosa* (VI art. Skł. Ap.), — tak rozumowo nie może o niej być mowy. A jeśli Zbaw iciel nie m ógł unirzeć i nie umarł po raz drugi1); i jeśli — z dru- 8^1 strony — oddawna ju ż zniknął z pośród ludzi, —

°ź musiał w Niebo wstąpić. Byłoby nawet dziwnem 1 uiepojętem, gdyby się miało stać inaczej. Dla na- tUry Bożej Chrystusa było to zjawisko oczywiście naturalne: jako B óg zresztą, nie rozstał się On z Niebem ani na chwilę; dla natury zaś Jego czło­

wieczej, jako połączonej z Bóstwem w jednę osobę Soską, oraz niebiańskiemi własnościami uwielbionej, Wniebowstąpienie było koniecznem, podobnie jak ko­

m iczną jest lotność i prężność pary, dążącej w górę P°d działaniem słońca. Cudem było raczej to, źe Zbawiciel po swem chwalebnem zmartwychwstaniu Jeszcze przez dni 40 przebywał na ziemi, bo już się był wyzwolił z pod prawa fizycznego ku niej ciąże- nia: ciążyło jeno Boskie Jego Serce ku ukochanym Uczniom, którzy mieli iść między narody, chrzcąc je chrztem odrodzenia i zbawienia.

Dziwnem się może wyda czytelnikowi, iż do­

wodzę mu tego, w co wierzy. Otóż muszę się tu Wytłumaczyć, że dowodząc rzeczy wierzonej wierzą- chcę tylko >chłopskiem« rozumowaniem jakby llrealnić i unaturalnić przedziwny i skądinąd tajemni­

c y fakt W niebowstąpienia: chcę go sprowadzić na z'emię, na grunt rzeczywistości z tych krain fantazyi, dokąd ulatuje balonem, gdy go rozumowaniem nie Przytrzymać w rozumie. Pom ogą w tem rozumowi W dalszym ciągu szczegóły historyczne.

W niebowstąpienie — to fakt radosny, tryum- alny, 1 dlatego też, chociaż, kiedy Zbaw iciel zapo­

wiadał Uczniom, iż odejdzie od nich, smutek napeł- nd ich serca (Jan, X VI, 6), — to jednak radość uczuli) widząc swego Mistrza niesionego do Nieba*.

oni, pokłon uczyniwszy, wrócili się do Jeruzalem z weselem wielkiem*. (Łuk. X X IV , 52).

Psychologiczność tych sprzecznych uczuć jest tu ogromna. Smucili się Apostołow ie na myśl, źe

Mielibyśmy przecież w takim razie relikwie Ciaia

^rystusowego, jak mamy relikwie narzędzi Jego męki (prze­

ważnie w kościołach Rzymu, z w yjątkiem korony cierniowej, óra je st w Paryżu), św. tunikę (Trewir), prześcieradło gro- p've z cudownem odbiciem Ciała świętego, z którego zdjęto n*edawno reprodukcyę itp. T a ostatnia widoma i dotykalna Pamiątka dzieła Odkupienia je st w posiadaniu domu Sabaudz- eS°, i przechow uje się w królewskiej kaplicy kościoła kate- nego w Turyni. Z d jęcie fotografii z odbitej na świętym p lu n ie podobizny Z baw iciela powierzono artyście Secondo ę ,a> który w yw iązał się ze sw ego zadania po mistrzowsku.

którzy mieli szczęście w idzieć Boskie rysy, nie mogli na fl|e Patrzeć b ez głębokiego wzruszenia. Kom pozytor Mitterer

°zy ł nawet z okazyi świętej fotografii Mszę »in honorem acratissim i Sindonis D om ini nostri Jezu Chrystii.

będą opuszczeni i sami sobie pozostawieni, bo ko­

chali Nauczyciela gorąco i przywykli do Jego kiero­

wnictwa i ojcowskiej opieki. A oto zbliża się chwila, kiedy będą usamodzielnieni, i przeto lęk w duszy uczuli przed nieznaną przyszłością. Pocieszył wpra­

wdzie Zbawiciel Uczniów obietnicą zesłania Ducha świętego, który ich dusze bezradne ogniem czynu zapali i do bohaterskiego apostolstwa poprow adzi:

mimo to jednak troski z ich czoła nie spędził. Bo to były dopiero słowa, choć wielkie i pewne: ale tylko sło w a : nie zrównoważyły też te słowa pociechy smutnych słów, zapowiadających rozstanie, które za­

ciążyły Uczniom na sercu. Musiał aż im Zbawiciel czynić wymówki, że »gdyby kochali G o (więcej du­

chowo i bezinteresownie), wżdyby się cieszyli, iż idzie do Ojca« (Jan XIV, 28). Naraz... »Pan Jezus potem jako do nich mówił, wzięty jest do Nieba*. (Mar.

XVI, 19).

Uczniowie widzą naocznie majestat, chwałę i potęgę swego Mistrza, więc, choć Go tracą, wszakże uczuwają otuchę na widok Jego potęgi, a radość z Jego tryumfu. Przedtem odczuli tylko smutek roz­

łąki, a doniosłości obietnicy zesłania Pocieszyciela nie pojmowali: teraz zaś »gdy Chrystus podniesion jest, a obłok wziął G o od oczu ich« (Dz. Ap.), za­

chwyceni patrzą w Niebo, bo ta nieoczekiwana, wspaniała forma rozstania wynagrodziła im poniekąd samo rozstanie. Śmielej już patrzą w świat, z któ­

rym przyjdzie im w alczyć dla je g o dobra, i bardziej rzeczywistem, a bliższem spełnienia widzą zesłanie Ducha św., bo Jezus mocą własną, pełen chwały, wstąpił na niebiosa...

Radosnem jest też Wniebowstąpienie Pańskie dla wszystkich chrześcian, bo ono im gwarantuje, że gdzie jest Głowa, tam będą i członki mistycznego Ciała Chrystusowego, Kościoła.

Słusznie zowie święty Epifaniusz uroczystość W niebowstąpienia »świąt dopełnieniem*, bo tym aktem dokonał Chrystus Pan swego żywota ziemskiego i mesyańskiego posłannictwa. Określenie to jednak jest względne, o ile się odnosi do samej tylko osoby Zbawiciela. G dy rzecz tę szerzej weźmiemy, to »do- pełnieniem świąt* będą Zielone Świątki. A ks. Olier, założyciel Sulpicyanów, idzie dalej jeszcze, bo widzi koronę uroczystości całorocznych w dniu W szystkich Świętych, gdyż »Jezus, jako naczelny wódz Świętych, jest dopiero wtedy doskonale uzupełnionym, kiedy jest połączony ze wszystkimi swoimi członkami, któ­

rymi są Święci*.

Jak nas informuje św. Łukasz w Dziejach A p o ­ stolskich, to Chrystus wstąpił do Nieba z góry Oli­

wnej (środkowego jej szczytu), u stóp której, w gro­

cie, na rzut kamienia od ogrodu Gethsemani odległej, podlegał krwawej agonii na widzenie kielicha męki, który miał sp ełn ića) . . Na miejscu, z którego Zba­

wiciel wzniósł się ku niebiosom empirejskim, cesa- sj Obok tej groty Agonii był grób Matki Boskiej, która też z tego miejsca, a w ięc z pod stóp góry Oliwnej była wniebowzięta.

(4)

rzowa Helena zbudowała wspaniałą bazylikę, kilka­

krotnie w ciągu wieków burzoną i odbudowywaną.

Dziś stoi tam lichy meczet, a wewnątrz znajduje się, ujęty w bramę kamienną, ślad lewej stopy Zbawiciela, wyciśniętej w skale. W edług tradycyi dawniej obie stopy miały być widoczne i wyraźniejsze.

Liturgiczny swój wyraz znajduje W niebowstą­

pienie Pańskie w gaszeniu po Ewangelii wielka­

nocnego paschału, usunięciu z ołtarza figury zmar­

twychwstałego Pana, oraz w procesyi z odpowiednim śpiewem, w którym tekst łaciński przeplata polska zwrotka: »Przez T w oje święte Wniebowstąpienie, odpuścisz nam nasze zgrzeszenie*. Zwrotka ta, z właściwemi waryantami, śpiewana je st przez lud cały również w okresie wielkanocnym (Przez Tw oje święte Zmartwychpowstanie) i w uroczystość Zielo- lonych Świątek (Przez Tw oje święte Ducha Zesłanie).

K oń czy się procesya trzykrotnem odśpiewaniem przez celebransa słów. »Wstępuję do O jca m ego i O jca waszego*, na chór odpowinda; >Boga mego i B oga waszego*. Przy czem celebrans podnosi ton coraz wyżej i za każdym razem wznosi w górę trzymany w ręku krzyż z pasyjką. Nie potrzebuję chyba tłu­

maczyć, że Chrystus Pan, zowiąc B oga O jca swoim Bogiem, odnosi to do swej natury człowieczej, która właśnie, mocą połączonego z nią Bóstwa, wstąpiła do Nieba*).

Niegdyś był zwyczaj, że wyobrażano tę ta­

jem nicę przez podciąganie w górę, zawieszonego w pośrodku kościoła obrazu Chrystusa. G dy obraz w ten sposób zniknął wiernym z oczu, wtedy z wy­

sokości sklepienia spadały kwiaty i rosiła deszczem woda święcona, jak o symbole łask, wysłużonych nam przez Zbawiciela. Piękny, chóć naiwny ten zwyczaj musiał być zniesiony z powodu wybryków, do jakich dawał okazyę. Dobrym on był na czasy grubej wyobraźni, wym agającej zbyt materyalnych wrażeń, nawet od religii.

Rzecz dziwna, że artyści w małej stosunkowo liczbie poświęcali swój pendzel tematowi W niebo­

wstąpienia. Do głośniejszych należą tu : Giotto i Pe- rugino.

*) Nie zaw adzi w yjaśnić tu p rzy sposobności, i e na m ocy hypostatycznego czyli osobistego połączenia się dwóch natur Chrystusa Pana: Boskiej i ludzkiej — w jednę osobę Boską, pow staje t. zw . w teologii communicatio idiomatum, to je st w zajem ne udzielanie się własności natury jednej na­

turze drugiej. Stąd to, o Chrystusie Panu można m ów ić:

B óg się narodził. Bóg cierpiał itd.; z drugiej znowu strony zrozumiałem jest, gd y np. Zbaw iciel wołał na krzyżu : »Boże mój, B oże mój, czemuś mię opuścił?!* Na podstawie też unii hypostatycznej obu składow ych natur Chrystusa Pana opiera się kult Jego N ajśw iętszego Serca.

Ks. Charszewski.*

t y

Wniebowstąpienie Pańskie.

Otoczon chwałą, pełen majestatu,

On Król nad króle w Aniołów swych gronie W stępuje w Niębo, by na Boskim tronie Zasieść, dać dowód swej potęgi światu.

Z sercem skruszonem padnijmy dziś czołem, O lepszą dolę prośmy B oga społem!

Krwią swą Najświętszą grzechy nasze zmazał, A zniósłszy plwanie siepaczy w pokorze, W ranach swych odkrył nam nadziei morze I do zbawienia drogę prawdy wskazał.

O jcze dobroci! Spójrz na lud znękany, Którego żywot cierniem jest usłany!

Ów dobry Pasterz z dziecięcą słodyczą, Jako Baranek zniósł męki cierpliwie, *

A na swych wrogów patrząc litościwie, Napojon został żółciową goryczą.

Naucz nas cierpieć, Ty, A rko mądrości, Natchnij Polaków ogniem Twej miłości!

T yś to z otchłani wywiódł mocą~swoją Dusze niewinne, czyste, sprawiedliwe, Które znosiły męczarnie straszliwe — T yś im okazał wielką Jlaskę Twoją,

Skrusz jarzm o grzechu, Maryi Synu święty, Z duszą i ciałem dziś do Nieba wzięty!

O jcze nas ludzi! wracasz dziś do Nieba, B y przysposobić swym dzieciom mieszkanie, Skąd od nas wszelkie oddalisz karanie, Skąd ześlesz jedność, której nam potrzeba.

B óg Zm artwychwstały do Nieba wstępuje, Tam zmartwychwstanie O jczyźnie zgotuje.

O ! B oże Piastów, Jagiellonów Królu,

B łogosław modłom narodu wiernego, . Który podąża do Tronu Tw ojego

I woła głosem przepełnionym z bólu:

Przed Tw e ołtarze zanosim błaganie, Modlitwy nasze racz wysłuchać Panie!

Urszula x nad Warty■

Gfos kapłana polskiego w obronie jązyka ojczystego.

G dy w roku 1887 rząd pruski wydał ukaz, na m ocy którego zniesioną została w szkołach n a u k a

języka polskiego, odbywać się zaczęły w r ó ż n y c h

miastach W ielkiego Księstwa Poznańskiego wiece ludowe, na których radzono, jakim sposobem moźnaby ratować mowę polską od wytępienia, na jaką skazani została rozporządzeniem, zakazującem n a u c z a n i a

w szkołach języka polskiego.

(5)

Taki wiec odbył się takie w Obornikach, na którym przemówił również ks. prob. Zientkiewicz. P o­

między innemi powiedział zacny ten kapłan co na­

stępuje:

»Jako kapłan przecież »z ludu wzięty i dla ludu Postanowion w tem, co się B oga tyczy*, nie mogę milczeć wobec ukazu, dotykającego lud polski w’ naj- dotliwszych je g o uczuciach — nie mogę być *psem niemym* wobec tego — co w smutnych następstwach wywołać musi u biednej dziatwy polskiej, co naj­

mniej »zobojętnienie* w najświętszej sprawie zbawie­

nia i brak udziału w hołdzie, składanym Bogu przez wszystkie narody świata, tj. w serdecznej modlitwie '.nuceniu pieśni pobożnej.

Jako sługa ołtarza, pragnę widzieć przy ołtarzu 111 ó j l u d — a wobec tej ustawy zabraknąć mi może w świątyni Pana mojego ludu — a z ubytkiem JeS°) zabraknąć naszej modlitwy — naszej pieśni rzewnej.

Z tem uczuciem bratniej miłości — pragnę Wam poświęcić słów kilka.

Przenieście się ze mną w duchu we wieki bar­

dzo dawne. Na dalekim wschodzie, na puszczy 'Barsabea* zwanej, widzimy niewiastę, oniemiałą 2 rozpaczy, a opodal pod drzewem palmowem dzie­

j ę , wijące się z bolu, z którego gorączką spalonych ustek wydobywa się jęk żałosny »wody, wody!*

T ą niewiastą to A gar, a niemowlęciem to b»edny Imael. (Gen, XXI).

Pomnijcie, co się dziać musiało w sercu biednej r^atki, nie mogącej kroplą wody zw ilżyć ustek dzie­

cięcia.

Targana bólem, odeszła na odległość »strzału

^kowego* — jak mówi Pismo święte, i zakryła łWarz swoją. O biedna Agaro!

Smutny ten dramat, lubo w innem znaczeniu odgrywa się dzisiaj przed oczami naszemi!

Nie na pustyni, lecz w kraju pełnym ludzi, światła i nauki, podcięte źródła, któremi dotąd pły­

nęła do serca dziecięcia — dźwięczna mowa ojczy- sta> zamknięte krynice, z których sączył bogatym

^rumieniem balsam ożyw czy — nauka języka pol­

skiego.

A dramat to olbrzymi w swoich zarysach, bo Widzami je g o nie jedna jedyna wygnanka w pustyni, całe rodziny, cała kraina patrząca jako A gar W niemym bolu i smętnej żałobie na tysiące dziatek, 2 których ręki wytrącono książkę polską!

Szanuję majestat bolu m acierzyńskiego w w y­

gnance Agarze, ale w tem się nie godzę, że osłoniła 4Warz swoją, by nie patrzeć na krwawą bolu ofiarę!

Biadaby było rodzicom , gdyby A gary pójść chcieli torem — i w zwątpieniu chcieli bezczynnie Patrzeć na rany, które przy dobrej woli uleczyć 1 usunąć mogą!

Mówię »mogą*, bo dla kochającego serca nie masz trudu, nie masz znoju, nie ma przeszkody!

buchajcie!

Na owej wielkiej pustyni, co się zowie Sahara, powstaje często wicher straszny, gorący, »Sam um « ' nazywany. Podnosi on olbrzymie tumany piasku,

rozpalonego od żaru słońca i pokrywa całe kara­

wany, gotując im śmierć straszliwą. W tem poło­

żeniu jedna tylko dla wędrowców pozostaje rada.

Oto muszą się bezustannie poruszać! Biada im, gdyby tego zaniedbali.

Takie »Samum*, w postaci zakazu języka ojczystego po szkołach naszych przypadło na dni n asze!

P ył obczyzny — pragnie zasypać domy i chaty nasze, poczynić je grobami, aby się tam żadne pol­

skie nie ozwało życie. Biada nam, gdybyśm y gnuśnieć m ieli! Jedynym ratunkiem — praca, pracli i jeszcze raz praca. Obojętność tu byłaby zabójczą!

Nauka języka ojczystego, usunięta wysokim na­

kazem ze szkół naszych, nowych pozyskać musi nauczycieli, postawionych ku temu z prawa B oga i z prawa natury! Nie szumnemi napisy, nie roz- stawionemi głoskami, ale »uczuciem macierzyńskiej miłości* — wypisze się dzisiaj nad każdym domem polskim urocze godło:

T u skromna mieści się szkoła, Chociaż hędzna — licha chatka, T u uczą, których sam B óg woła, T u u czy — ojciec i matka.

Rodzicu! T yś pierwszym nauczycielem dzie­

cięcia !

Z góry >Sinai« na tablicy Bożej — przyniósł C i Mojżesz dyplom nauczycielstwa Tw ojego, złożył w ręce Tw oje, źe tak powiem »berło zastępstwa Bożego* — i aby podnieść godność Twoją, zagroził dziatwie utratą Nieba i łaski*, gdyby tej świętej nie uczciła powagi!

Do tego dzieła rodzicu więcej serca, niż nauki potrzeba! Miłość zastąpi metodę, a T y najlepiej umiesz mówić z dzieckiem, bo T y j e najserdeczniej kochasz.

Z ukazem tym musi się nowe obudzić życie.

K ied y niegdyś pomiędzy Spartą a Meseńczy- kami wybuchła wojna, a Spartanom wodza zabrakło, natenczas A teńczycy wysłali do nich na pośmiewisko starca kulawego »Tyrteusza« i rzekli, >to będzie dobry wódz dla W as*.

A le jakżeż się strasznie omylili. Prawda, że ten Tyrteusz nie znał »sztuki wojennej*, ale za to posiadał głos cu d o w n y!

Nie dowodził więc Spartanom, ale śpiewał, a śpiewał o ojcach ich bitnych, — o czynach ich świetnych, a pieśń płynęła do duszy i taki budziła zapał, źe Spartanie pomni na czyny przodków, wal­

czyli jak lwy, pobili M eseńczyków i świetną okryli się chwałą!

W idzicie Bracia, zwycięstwo przyniosła kochana pieśń ojczysta!

C zy słyszysz to rodzicu! Pieśnią i modlitwą cudów dokazać [m o żesz! N i e u m i e s z c z y ­ t a ć — to śpiewaj z dzieciną o B ogu i Świętej

(6)

Matce Jego, zanuć mu pieśni o królach i wodzach naszych.

Nie umiesz czytać, to mów dziecinie o świętych patronach naszych o W ojciechu, Stanisławie, Kaźmi- rzu i innych, odmawiaj z nią różaniec, litanie, lub święte odśpiewaj godzinki!

Jeśli rodzicu nie umiesz ani czytać ani pisać, to i na to znajdziesz radę!

C zyż które ze starszych dziatek nie może za­

stąpić miejsca Tw ojego?

Czyż w tej samej chatce — może sienią prze­

dzieleni — nie mieszkają ludzie, którzy Twojemu dziecku i nauki nie poskąpią i wraz z swojemi do książki zawiodą!

R o d zicu ! czy mógłbyś patrzeć spokojnie, gdyby straszny głód szarpał wnętrzności dziecięcia Two- je g o — a tu, czy możesz być obojętnym widzem, gdy to biedne dziecko ponosi najcięższy głód duszy, gdy jednej polskiej nie słyszy głoski — i trawiąc nieomal 6 godzin dziennie na nauce szkolnej, jednem polskiem nie ucieszy się brzmieniem!

C zy nie widzisz rodzicu, jak okropna odsłania się przyszłość, gdy to dziecię, jednej polskiej nie poznawszy głoski, nie będzie się umiało modlić na książce, na której się modlili ojciec i matka Tw oja!

Rodzicu! Ten głód to stokroć gorszy od głodu cia ła !

A wiesz czemu?

Oto człowiek i najgłodniejszy nie posili się trucizną, bo wie, że ona zabija! A le człowiek nie znający języka ojczystego, to mizerna ofiara, której w obcem narzeczu podać można truciznę, ujętą w piękną formę nauki, — albo wręcz przeciwnej na- ji szej świętej wierze, albo bijącej na świetną przeszłość naszą, albo też błędnie malujące najpiękniejsze przodków naszych czyny!

Nauczanie Tw oje, kochany rodzicu, o bardzo łatwe! Elementarz Tw ój bardzo krótki. — Oto słu ch aj!

Któraż na świecie matka nie mówi z dzieciną pacierza? Podobnej wyrody zapewne w polskiej nie znajdziesz chacie!

Otóż wzór najlepszy. Kiedy się dziecię nauczy O jcze nasz — pokaż mu w książce głoski, z których ono się składa, a potem takowe spisać go naucz. — Przejdź »Zdrowaś* i »Wierzę* i «święte dziesię- ciorgo*. — Zacznij pieśni pobożne »Kto się w opiekę*,

»Boźe w dobroci* itd., — odśpiewaj — pokaż, z ja­

kich się składa głosek — dalej oświecaj w prawdach świętej W iary. — A tak rodzicu dwóch rzeczy od razu nauczysz dziecko Tw oje:

I B oga poznawać I język swój kochać!

Nie mów rodzicu: » N i e m a m c z a s u d o t e g o ! *

W ierzę ci, że znużony całodzienną pracą chętnie chcesz odpocząć; ale to Cię nie wymawia od tego, byś postawił zastępcę.

Nie możesz T y, to niech uczy matka, nie ta, to syn, nie syn, to córka, nie córka, to sługa, lub kto in n y ! A le ratować musisz to dziecię od smutnej doli, gdyby kiedyś na Twoim grobie nie umiało od­

czytać nagrobku Tw ojego, ani Twoim pacierzem po­

lecić duszę Tw oją miłosierdziu Bożemu!

Rodzicu, nie mów nigdy, że nie masz czasu!

G dyby Ci powiedziano, że tam het leży skarb ukryty, po który bardzo daleko iść trzeba, czy zwa­

żałbyś na znużenie? O pewno nie! Dla s z c z ę ś c i a

dziecka szedłbyś i w noc ciemną, dżdżystą i burz­

liwą, a myśl, że to robisz dla najdroższych, doda­

wałaby C i odwagi!

Rodzicu! a tu o jakież to chodzi skarby?

Nie ma rodziny, w którejby nie było skrzyni, i to mocnej i zamkniętej. W taką skrzynię kładzie ojciec lub matka co ma najdroższego, czy to papiery, czy pieniądze, czy też świąteczne ubranie.

Taką skrzynią całego narodu — to mowa ojczysta, to język nasz d ro g i!

I każdy, co tylko ma drogiego, wzniesie do te) skrzyni: ten pieśń rzewną i serdeczną, ten dzieło głębokiej nauki, a naród cały kocha te skarby, do serca je tuli i biada temu, ktoby się do nich z a k r a ś ć ,

ktoby je znieważyć się ośmielił!

Jak ongi na dźwięk rycerskiej pieśni »Boga Rodzico Dziewico* cały naród w jedno święte spaja*

się ogniwo — jak on głos modlitwy świętego W oj' ciecha — święty budził zapał w piersi kmiecej i ry­

cerskiej — tak i dzisiaj wśród ciężkich dopustów Bożych jedno wszystkich ożywiać musi h a sło :

Do pracy! — w sprawie mowy naszej — T ego iście B ożego skarbu.

Ku temu zespolić się muszą dzieci tej wielkiej rodziny — od nędznej chaty, do bogatych zamków i pałaców nie w złych i nieprawnych rządzach -~

ale w cichej i poważnej pracy — od której nikomu uchylić się nie wolno!

Zabrzmi pieśń święta, rozlegnie się głos n a u k i

wśród ubogich ludu mieszkań, a ten obejmie i porwie syny i córy rycerzów i stanie się cud, o którym wieszcz Krasiński pow iedział:

Jeden, jeden wielki będzie cud, Bo — Polskiej mowy bronić będzie Pan, kapłan i nasz drogi lud.

4

Ł

O pożywieniu,

przez Dr. C hłapow skiego.

Podług w ykładu pow iedzianego w Kółku Towarzyskiem w Królewskiej Hucie, roku 1873).

---

(C iąg dalszy).

Opychanie się mało pożywnemi potrawami, któ­

rych człowiek o tyle więcej potrzebuje spożywać 158 ---

(7)

sprowadza ociężałość i inne niedogodności, o któ­

rych już m ówiłem ; ale i zupełnie łatwo strawne 1 silne pokarmy mogą szkodzić żołądkowi mogą do­

prowadzić do chorób wątroby, nerek, do choroby dnawej itp. a prócz tego przytępiając umysłowe wła­

dze obżartucha, zrobić go z czasem zupełnie nie­

zdatnym do pracy i niepożyteczną w społeczeństwie lstotą. Jeżeli się rozważy, źe podług doświadczenia dorosłemu m ężczyźnie zupełnie wystarczy na dzień P^ł funta mięsa i dwa funty chleba, pół funta legu- lub innych roślinnych potraw, to przyznać mu- Slmy> że wiele ludzi je daleko więcej niż potrzebuje, a stąd też wniosek można wyciągnąć, że w zwykłych

^ ru n kach tj., kiedy nie ma ogólnego głodu, więcej , clzi dorosłych choruje wskutek zw yczajnego prze- Jedzenia, jak wskutek niedostatecznego pożywienia.

I tu się znowu stwierdza wielka prawda, na orą ju ż kilkakrotnie W aszą zwróciłem uwagę, jak

^ ż n e nawet pod hygienicznym względem mają zna- ezenie przykazanie Boże i kościelne. — Gdybyśm y Wypełniali lepiej przykazanie B oże: »kochaj bliźniego siebie samego,* dzieląc się nadmiarem naszego P°żywienia z głodnym , albo źle karmionym naszym 'znim, ujrzelibyśmy także i ziemską za to nagrodę, a co się tyczy samego zdrowia, osiągnęlibyśmy sku- podwójny, najprzód ustrzegając się sami od cie­

ln y c h i umysłowych ułomności, jakie są następ­

stwem obżarstwa, choćby nawet umiarkowanego, a po-

^tóre zapobiegając powstaniu i szerzeniu się w oko- cy, w której żyjemy, chorób, jakie są skutkiem nie- ostatecznego lub niedoskonałego pożywienia wśród c*u» o których wiemy, że tak łatwo przybierają cha­

rakter nagminny a nawet zaraźliwy.

Jako zgodny także z wymaganiami naszego c’ała a więc hygienicznemi, uważać także musimy Przepis kościelny postu. — .»Kto zjadł dziś za wiele « Powiada jeden uczony hygienista, »musi nazajutrz

*e^ć o tyle mniej.* W istocie w wielu wypadkach

^ajlepszem i jedynem lekarstwem bywa ścisła dyeta, Czyl> post. Sama natura w wielu razach, n. p. w go- r3ozkach nas do niego zmusza, odbierając ochotę zenia. — Potępić zatem należy owe, najczęściej dobrej chęci, ale z głupoty pielęgnujących pocho- , z3ce przymuszanie takiego chorego do jedzenia i to Jeszcze takich niestrawnych rzeczy, jak to nieraz przy zku chorego spostrzegłem, jak tłuste ciasta, kieł- basy i t. p.

W innych wypadkach nie sama natura, ale roz- s3dek tj. doświadczenie nas poucza, że post jest ko- n[ecznym. W tych wypadkach sami lekarze nawet dłuższy czas przepisują go, czasami tylko roślinną yetę, czasami tylko mleczną, czasami zaś, jak np.

a Wschodzie, dyety najściślejsze, czyli tak zwaną Sl'chą) ai5o głodow ą kuracyę.

lak źe i peryodyczne t. j. w regularnych odstę- ch czasu powtarzające się powstrzymanie się od 0 nych P °k armów (np. mięsnych, to jest absty-

ncya), albo ograniczenie ich do jednej wieczerzy, eCano już w pogańskich czasach i przestrzegali

tego nawet ludzie nie wierzący nic, jedynie ze względu na zdrowie.

Jeżeli tedy niektórzy ludzi wmawiać W am będą, że nie trzeba zachowywać postów dla tego, że to ma szkodzić w ogóle zdrowiu i sprzeciwiać się hy- gienie, to możecie im na to śmiało odpowiedzieć, że przeciwnie Kościół święty przykazaniem swojem tylko niejako uwięcił ten rodzaj umartwienia ciała, nietylko zupełnie znośny dla zdrowego człowieka, ale nawet z wielu względów dla zdrowia jego pożyteczny, że z drugiej strony K ościół zwalniał zawsze od niego tych, którym by mógł szkodzić, to jest chorych, starców i dzieci; źe w wielu krajach, n. p. w Chi­

nach, miliony ludzi nie jada mięsnych pokarmów, że i u nas wiele się osób zdrowych bez nich obywa, a że dla ogółu osób mięsem się żywiących takie przerwy regularne i zmiana w dyecie, do jakich zmuszają posty nakazane, najzupełniej odpowiadają wymaganiom hygieny i doświadczeniu wiekowemu.

Możecie dodać, że nasi tak ściśle postu przestrze­

gający przodkowie czerstwiejszymi byli od generacyi obecnej, która go nie przestrzega; chociaż byłoby błędem przypisywać to ogólne osłabienie i zdelika- tnienie naszego pokolenia w porównaniu do prze­

szłych, jedynie nie zachowywaniu postu, boć wiele innych przyczyn, z których niektóre sami już znacie, na to się złożyło.

Uwzględniając tę zmianę i w ogóle zmianę sto­

sunków, K ościół też w ogólności złagodził dawne przepisy postne, i to przedewszystkiem przez wzgląd na lud biedny, któremu trudniej bez narażenia się na koszta, lub co gorsza, na niektóre choroby, post zachować, a które mimo z taką surowością i gorli­

wością to czynił, wykluczając z pokarmu nie tylko sadło, ale i nabiał i jaja, że nie łatwo z tego zła­

godzenia postów chciał korzystać.

Kto był jednak świadkiem, ilu to chorób nasz lud się nabawia, karmiąc się w czasie postu jedno­

stajnie tylko n. p. żurem, barszczem, kapustą i kar­

toflami, chlebem i to nieraz zepsutym, albo też z zepsutej mąki i t. d ; a zwłaszcza jak często się rozchorowywał, przechodząc nagle po ukończeniu wielkiego postu w pierwszych dniach W ielkanocnych do nader obfitego jedzenia świniny i t. d, ten wdzię­

cznym będzie Kościołowi, że hygieniozną wiedzion myślą, nie tylko nie zachęcał do takiego obostrzenia postu, do jakiego lud nasz przywykł, ale nawet przez duchownych pouczać zalecił, że n. p. nabiał jest do­

zwolonym, a czasami używanie jego nawet wprost zalecał, tłomacząc, że osoby czujące się słabymi, starsi i dzieci, a także i ciężarne i położnice miano­

wicie obywać nie powinny się bez niego i w ogóle bez posilniejszego pokarmu.

(C iąg dalszy nastąpi).

T

(8)

S Z A R A D A .

Pierwsze i też pól drugiego, Jest w świecie coś znaczącego.

Światowy jest niebezpieczny, Duchowny zaś trwały wieczny.

D rugie całe, pierwsze wspak T o u praczki go nie brak.

D rugie z trzecim nieraz ładna A le jednak nie swobodna.

Ma urodę, piękne lica, Jednak zawsze służebnica.

Całość, to ma ludzi wiele, Pewno znajdziesz ją w kościele.

--- i6o

Rozwiązanie szarad z nr. 19-go:

B u k i pierwsze z trzecim zró b Ułóż drugie z trzecim t u Raki masz, a przezwą b u r A fryka ludzi takich m a K ażdy co zna barszczu sm ak I to wie, czem są buraki

Józef Tucholski z Katowic.

Pierwsze z trzecim są to drzewa buki, Drugie z trzecim zaś zwierzątka raki.

Pierwsze i pół drugie mieszkaniec A fryki bur, C o Anglików niedawno dzielnie bił.

C ałość zaś znane nam buraki Z których mamy pożytek wielki.

Maryjka Kiera z Głogówka.

Twarde drzewa, ja k to buki, T o się bardzo ciężko łupi.

R a k i zły przykład dawają,

Zam iast naprzód, to się w tył cofają.

B ur za wolność w alczył szczerze, W alczył mężnie ja k rycerze.

C ałość słowa tej szarady T o buraki z całej sprawy.

Jan Kania z Zawodzia.

B u k i rosną w naszych borach Brzydkie raki zaś są w norach.

B ur się poddał Anglikowi Po wielkich rozbojach.

A zaś wielkiej pożywności Udziela wszelkiej ludzkości Naszej ziemi burak.

Franciszek Kaczmarek z Berlina.

Cieniste drzewa są buki, Pożywne zwierzątka znów raki.

Znany z męstwa, sławy to bur, Który stawał wrogom jak mur.

C ałość szarady to buraki, Z których ma pożytek jaki taki.

Berta Badura z Rożdzienia.

Piękne i wspaniałe drzewa są buki, Rosnące w naszych gajach;

Znane z chodu w stecznego są raki, Ż yjące w rzekach i ruczajach.

Dwa lata walczył bur wytrwale, W reszcie uległ angielskiej nawale.

Całość zadania buraki składają, Które rolnikowi różny pożytek dawają.

Paweł Flak z Zawodzia- Pierwsze z drugiem to są buki,

Drzewa mocne i wytrwałe;

Drugie z trzeciem znowu raki, Tyłem chodzą, gdy są żywe.

Pierwsze całe, pół drugiego Jest człowiek burem nazywany,

A zaś wszystko są buraki Z czego słodki cukier mamy.

Teresa Polok z Siemianowic- Pierwsze z trzeciem oznaczają,

T ęgie buki, które lasy mają.

Drugie z trzecim gdy złączymy, Zwierzątka, raki nazwiemy;

Bo jak je się ugotuje, Są piękne i dobrze smakuje.

Zaś pierwsze i pół drugie Jest to bur waleczny, znany,

Co bronił mężnie kraj swój kochany!

C ałość daj Boże, by się zrodziły, By na zimę buraki były.

Marya Papierniok z Janowa- Pierwsze drugie to drzewa, których nazwa buki Drugie trzecie to zwierządka, znane z nazwy rfll^

•Te gdy żyw e widzimy, szpetnie wyglądają, Gotowane, z przyprawą panowie jadaję.

Pierwsze i pół drugiego to jest bur z Afryki, Których gwałtem, przemocą pobiły Angliki.

C ałość to jest jarzyna, nazwa jej buraki Z takowych ludzie mają użytek wszelaki.

Piotr Plewniak- G dy pierwsze z trzeciem zespolimy,

T b tęgie drzewa otrzymamy, których nazwy buki A gdy zaś drugie, z trzeciem złączymy,

T o raki mieć będziemy.

A pierwsze, pół drugie to bur Mieszkaniec ciepłej Afryki znany;

A gdy to wszystko poskładamy

T o buraki mamy. Anna Skiba-

Ogadli jeszcze dobrze: pp. Józef Mojżesz z Uhyl' ska, Marcin Sikora z Poręby, Jan Szulc z Poznama>

W iktór Gałąska z Gliwic, W awrzyniec Buczek z Ty*

chów, W incenty Rzychoń z Józefowca, Jan Kniszk3 z W iel. Gorzyc, Teofil Goraus z Lyonu, Teodor Brzóska z Orzegowa, Stefan Grzenia z Świeci*' Leopold Zarzecki z Biertułtowy, Paweł Szymur3 z Równia, Franciszek Oślizło z Botropu. Nagroda otrzymali pani Teresa Polok i pan Jan Kania.

Nakładem i czcionkami ^Górnoślązaka*, spółki wydawniczej z ograniczoną odpowiedzialnością w Katowicach.

Redaktor odpowiedzialny: Adolf Ligoń w Katowicach.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Cóż ma więc robić mieszkaniec takich okolic fabrycznych, gdzie o wodę dobrą, smaczną, zdrową tak trudno? Najlepiej będzie, żeby się dowiadywał, gdzie w

miast do życia powrócił. Feliks Gondek w swoim »W ieczorze św. I tak dzisiaj zastanówmy się nad trzema krzyżami, które stały na G olgocie czyli Kalwaryi. Na

•nęża nie sprawuje sprawiedliwości Bożej. Jeszcze wam wiele mam mówić, ale teraz znieść nie możecie. L ecz gd y przyjdzie on Duch prawdy, nauczy was wszelkiej

sławiony, źeć nie mogą oddać: albowiem ci będzie oddano w zmartwychwstaniu sprawiedliwych®, to jest po śmierci w Niebie. B óg miłosierny zlitował się nad

sławionej M ałgorzacie Alacoąue, aby rozszerzała wśród ludzi nabożeństwo do N ajsłodszego Jego erca Boskiego, rosły z każdym prawie rokiem objawy wielkiej

siejszej ludzie każdego stanu wiele się nauczyć mogą, ale osobliwie rodzice a dziatki, wszelakiej pobożności żyw e przykłady wystawione mają.. A w drugiej

W ylicza Faryzeusz dużo dobrych uczynków, jakie pełnił, a jednak B óg na nie nie wejrzał. Augustyn, a nic nie znajdziesz. Wstąpił, aby się modlić, a on nie

Pewnego wieczoru dłużej jak zwykle modląc się, na grobie pani Tarmińskiej, Marta powiedziała ciotce, że nie chcąc jej być dłużej ciężarem, postanowiła