• Nie Znaleziono Wyników

Dydaktyzm literatury popularnej czy popularność literatury dydaktycznej

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Dydaktyzm literatury popularnej czy popularność literatury dydaktycznej"

Copied!
12
0
0

Pełen tekst

(1)

Anna Martuszewska

Dydaktyzm literatury popularnej czy

popularność literatury dydaktycznej

Teksty : teoria literatury, krytyka, interpretacja nr 1 (37), 187-197

(2)

1 8 7 R O Z T R Z Ą S A N I A I R O Z B I O R Y

Dydaktyzm literatury popularnej czy

popularność literatury dydaktycznej

1

Edgar M orin u jm u je problem d y dakty zm u k u ltu ry m asow ej w kontekście jej system ów organizacyjnych: „Sy­ stem p ry w a tn y jest żywy, bo rozryw kow y. Chce dostosow ać sw oją k u ltu rę do publiczności. System państw ow y jest sztyw ny, sztuczny: chce dostosow ać publiczność do sw ojej koncepcji k u ltu ry . S tara, w yz­ b y ta seksu g u w e rn a n tk a -A n a sta z ja i kociak z rozchylonym i w argam i — oto dw ie m ożliw ości” i. Czy jed nak n a pew no owa, ta k obrazow a i przez to efektow na form uła, tra fn ie zresztą p o lary zująca sposób organizacji podstaw ow ych zjaw isk w k u ltu rz e m asow ej, m oże być w pełni zastosow ana do treści ty ch zjaw isk, zw łaszcza zaś — lite ­ r a tu r y p o p u larn ej? Czy rzeczyw iście tylko tam , gdzie rozw ija się ona pod m ecenatem , posiada aspekt dydaktyczny? Czy w reszcie — zw iązki d y d ak ty zm u z popularnością w lite ra tu rz e nie są daleko bardziej podstaw ow e i czy przyczyny tego zjaw iska nie są o w iele b ardziej głębokie, nie m ają tylk o in stytucjonalnego c h a ra k te ru ? W arto więc chyba rozw ażyć kilk a nasuw ających się tu problem ów , spojrzeć n a nie zarów no od stro n y popularności i poczytności lite ­ r a tu r y dydak ty czn ej, ja k i dyd ak ty zm u lite ra tu ry p o p u larn ej, a ta k ­ że p rzy jrzeć się ta k ie j lite ra tu rz e , k tó rą tru d n o jednoznacznie oce­ nić jako należącą w yłącznie do k ręg u jednej bądź d ru g iej, w pisana jest bow iem w obie.

2

Poczytność lite ra tu ry sensu stricto d y d a k ty c z ­ nej jest zjaw iskiem rzadko zauw ażanym przez badaczy h isto rii li­ te ra tu ry , z zasady d ep recjo n u jący ch u tw o ry o c h a ra k te rz e te n d e n ­ cyjnym . Z nam ienn y jest np. stosunek p ro fesjonalistów do polskiej powieści ten d e n c y jn e j okresu pozytyw izm u, uw ażających ją za lite ­ r a tu r ę słabą arty sty czn ie, stanow iącą co n ajw y żej zapow iedź póź­ niejszych arcydzieł epoki. Oczywiście te sądy są słuszne, idzie jed ­ n a k z nim i w parze niezauw ażanie fa k tu stałego uczestniczenia w obiegu czytelniczym (także i w spółczesnym ) te j w łaśnie powieści, tra k to w a n e j przez badaczy jako u tw o ry m a rtw e czytelniczo, „któ re dziś uległy już zapo m n ieniu ” 2, „m ają dziś już tylk o znaczenie h i­

1 E. Morin: Duch czasu. Przeł. A. Frybesowa. Warszawa 1965, s. 19.

2 J. K ulczycka-Saloni, A. Nofer-Ładyka: Literatura polska okresu realizmu

(3)

sto ry czn e jako pierw szy eta p tw órczości w y b itn ej p isarki epoki” s itp. Tym czasem okazuje się, że w łaśnie powieść te n d e n c y jn a byw a c zytana. 20— 50-tysięczne n a k ład y w czesnych utw orów O rzeszko­ w ej (podobnie ja k obyczajow ych i h isto ry czn y ch powieści K raszew ­ skiego, nie należących jed n ak do lite ra tu ry sensu stricto te n d e n c y j­ nej) zn ik ają z k się g a rń n a jd a le j w przeciągu k ilk u m iesięcy. Jed n y m z bestsellerów o sta tn ic h dziesięciu lat okazał się P a m iętn ik W aclaw y O rzeszkow ej, którego kolejne, trzecie od 1968 r. C zytelnikow skie w y d anie w nakładzie 50 000 egzem plarzy rozeszło się w 1975 r. niem al spod lad y m n iej w ięcej w przeciągu tygo d nia. Poczytność te j powieści, jak w sk azu ją b ad an ia K ry s ty n y K raśn iew skiej 4, biła w 1969 r. w szelkie rek o rd y w czyteln ictw ie kobiet. Oczywiście w szy stk ie p rzed staw io n e tu zjaw iska św iadczące o poczytności n ie ­ k tó ry c h p rz y n a jm n ie j u tw o rów ten d e n c y jn y c h nie przesąd zają b y ­ n a jm n ie j o ich przynależności do lite r a tu r y po p u larn ej, n ak azu ją tylko spojrzeć w n ik liw iej n a zw iązki popularności z dydaktyzm em . U po dstaw lite r a tu r y dy d ak ty czn ej leży koncepcja życia pojm ow a­ nego jako szkoła. Czasem n a w e t jest ona bezpośrednio w y rażana: „życie nie jest bezcelow ą przechadzką po kw iecistym kobiercu, ale szkołą, w k tó re j człow iek się uczy i znosić m usi różne c ię ż a r y 5” . K oncepcja ta n a d e r silnie rz u tu je na k o n stru k c ję utw orów , w k tó ­ ry c h dom inuje fu n k c ja w ychow aw cza, w idoczna szczególnie w ty p ie ich n a rra c ji, p rez e n tu ją c ej św iat jednoznacznie, w m yśl podstaw ow ej tezy, u p o rządkow any, z in te rp re to w a n y i oceniony. C zasoprzestrzeń w tego ro d zaju lite ra tu rz e raczej pośrednio służy te j fu n k cji — p rzy czy n ia się bow iem przede w szystkim do k reo w an ia fa b u ły i bo­ h a te ra „m ogących istnieć rzeczyw iście” , praw dopodobnych. Te o statn ie dw a ele m en ty św iata przedstaw ionego utw orów d y d a k ­ ty czn y ch — fa b u ła i b o h ater — pełnią n a to m ia st rolę pierw szop la­ now ą. F a b u ła bow iem m a ukazać zw ycięstw o (albo p rzy n a jm n ie j wyższość m o raln ą) postaci p ostęp u jący ch zgodnie z tezą leżącą u p o d staw dzieła i klęskę postaci jej nie realizujących. B ohaterow ie p ozy ty w n i to ci, k tó rz y głoszą określoną ideologię i aby móc ją w pełni prezen to w ać, są zarazem w zoram i m oralnego i społecznego p ostępow ania, b o h atero w ie n eg aty w n i — u k azu ją błędne ścieżki, będące udziałem ty ch , k tó rz y nie u żyw ają określonej ideologii jako busoli n a drogach życia. Ci pierw si — to nauczyciele bądź p rym u si w ty m obrazie życia-szkoły, ja k i p re z e n tu ją u tw o ry ten d e n c y jn e , ci d ru d zy zaś — to n ajsłab si uczniow ie, drugoroczni czy n aw et tacy, k tó rz y b ęd ą m usieli zupełnie ze szkoły odejść, spotyka ich bow iem dość często w ięzienie czy n a w e t śm ierć. Postaciam i, k tó re n a jb a r­ dziej id ealn ie re a liz u ją koncepcję b oh atera-u czn ia, są te, k tó re po­ czątkow o nie z d ają sobie s p ra w y z k ieru n k u , w jakim pow inna

3 M. Żmigrodzka: Orzeszkowa. Młodość po zy tyw izm u . W arszawa 1965, s. 5. 1 K. Kraśniewska: C z yte ln ictw o kobiet. Warszawa 1973.

(4)

zm ierzać ich droga życiowa, n aw et czasem błądzą, potem jednak, pod w pływ em dośw iadczeń życiow ych i ra d (nie skąpionych im b y n ajm n iej w utw orze przez b ohaterów ty p u porte-parole), w k ra ­ czają na w łaściw ą ścieżkę, a w rodzona szlechetność i zdolności pozw alają im nią iść aż do uzyskania nagrody, czyli happy endu wzm ocnionego otrzym aniem ręk i ukochanej osoby, zdobyciem do­ broby tu m aterialn eg o itp. Ten schem at b o h atera i fab u ły (naw ia­ sem m ówiąc, dość bliski schem atow i powieści „rozw ojow ej”, k tó ra jed n ak nie w ym aga koniecznie happy e n d u 6), leżący u podstaw tak ich utw orów , jak np. P a m iętn ik W acław y O rzeszkow ej i K się ż­

niczka U rbanow skiej, jest o ty le in teresu jący , że d aje najw iększe

m ożliwości iden ty fik acy jn e. C zytelnik czy czytelniczka bowiem n a j­ ch ętniej się u tożsam iają z postacią, k tó ra jest pozytyw na, ale po­ tra fi też czasem błądzić, m a drobne w ady (np. porywczość, odro­ bina próżności), lecz w istocie jest szlachetna i co najw ażn iejsze — zwycięża, a owo zw ycięstw o nie m a najczęściej asp ek tu jedyn ie m oralnego.

K oncepcja życia jako szkoły pojaw ia się w lite ra tu rz e d y d ak ty cz­ nej nie tylko w k rea c ji b o h atera i fabuły, ale przede w szystkim w sposobie u jęcia relacji m iędzy autorem w pisanym w tek st a jego w irtu a ln y m czytelnikiem . Ten o statn i jest tra k to w a n y jako obiekt do w ychow yw ania, jako uczeń, k tó rem u trzeb a dać u porządkow aną w izję św iata, op atrzoną znakam i nakazów i zakazów, plusam i i m i­ nusam i, w izję, m ającą go przekonać do podjęcia przezeń określo­ nych poczynań społecznych. C zarno-biały u k ład elem entów rze ­ czyw istości przedstaw ionej m a nakłonić czytelnika do w yboru m o­ raln y c h i społecznych w artości zw iązanych z „b iały m i” zjaw iskam i, do odrzucenia zjaw isk „czarn y ch ” i ich atryb utów . U kształtow anie fab u ły służy przek o n an iu go o słuszności takiego w yboru, ukazuje bowiem, że w ybór „w łaściw ej” drogi zapew nia sukces i zw ycięstw o, przeciw nej zaś — przynosi klęskę. U kształtow anie n a rra c ji spełnia fu n k cje dydak ty czn e zarów no bezpośrednio, jak i pośrednio — daje bowiem m ożliwości p ojaw iania się explicite pouczeń ty p u k o m en ­ tującego oraz w y stąp ien ia uogólniającej oceny w szelkich zjaw isk ze św iata przedstaw ionego, oceny fero w an ej tonem nauczyciela życia.

3

In te resu jąc y m przyk ład em dla prow adzonych tu rozw ażań nad zw iązkam i d y d ak ty zm u z lite ra tu rą p o p ularną jest pisarstw o M arii Rodziewiczówny. Pow stające w okresie, kiedy

B Por. H. Orłowski: S tere oty p fabularny niemieckiej «powieści rozwojowej»

(Entwicklungsroman) okresu mieszczańskiego realizmu. W: P oetyka i historia Konferencja teoretycznoliteracka w Połczynie. Red. J. Trzynadlowski. Wro­

cław 1968. Orłowski zwraca też uwagę na funkcjonowanie analizowanego przezeń schematu w literaturze tryw ialnej (s. 53).

(5)

w lite ra tu rz e polskiej dom in uje m odel powieści dojrzałego realizm u, później zaś — m odel m łodopolski, p re z e n tu je pew ne cechy tego pierw szego zwłaszcza, zarazem zaś — dużo chw ytów pow ieści te n ­ d en cy jn ej. Pow ieści te n ależą p rzy ty m bez w ątp ien ia do lite r a tu r y po p u larn e j, do dziś dnia z n a jd u ją się w obiegu czytelniczym tego ty p u , a poczytność ich jest n ad al zastanaw iająco w ysoka 7. Szczegó­ łow a analiza w ątk ów i postaci doprow adza p rzy ty m w ielokrotnie do p y ta ń — czy m am y t u do czynienia ze zjaw iskiem odnow ienia chw ytów ten d e n c y jn e j pow ieści epoki pozytyw izm u i jej spóźnioną popu larno ścią (nie ta k n iezw ykłą, gdy w eźm ie się pod uw agę om a­ w ianą up rzed n io poczytność powieści sensu stricto ten d en cyjnych ), czy też z po w staw an iem w ow ym okresie now ego ty p u lite ra tu ry , w łaśnie lite r a tu r y p o p u larn e j.

P rz y w o łajm y t u jed en z k ilk a k ro tn ie pojaw iających się w pow ieś­ ciach R odziew iczów ny (np. w D ew ajtisie, S z a r y m prochu i M iędzy

u sta m i a brzeg iem p u ch a ru ) w ą te k „sy na m arn o traw n eg o ojczy zny” .

Oto m łody człow iek w m om encie, gdy m a już zrobić w ielką k a rie rę zaw odow ą na W schodzie czy na Zachodzie, przyjeżdża do k ra ju celem pożegnania sw ej ojczystej ziem i (lub też przypadkow o) i siła zw iązków z ojczyzną oraz rodząca się m iłość do jej pięknej p rzed ­ staw icielki — m łodej p a trio tk i n a k ła n ia ją go do pozostania w ro ­ dzinnym k ra ju , rezy g n acji z k a rie ry „ a rg o n a u ty ” . W ątek te n po­ jaw ił się w ty ch sam y ch m n iej w ięcej lata ch w pow ieściach O rzesz­ kow ej (przede w szy stk im w A u s tr a lc z y k u ) i U rbanow skiej (W szech­

m ocni), a by ł lite ra c k ą realizacją w alki przeciw ko „em igracji zdol­

ności” . W e w szy stk ich zn an y ch m i postaciach w iąże się on z w ą t­ kiem m iłosnym , w a rto jed n a k zauw ażyć, iż te n o statn i u Rodzie­ w iczów ny od g ry w a rolę daleko w iększą niż u O rzeszkow ej, a n aw et niż u U rb an o w sk iej. Życie w pow ieściach Rodziew iczów ny tr a k to ­ w ane jest bow iem już ty lk o jako szkoła, z k tó re j b o h a te r m a w yjść „dośw iadczonym ” i „ in n y m ” człow iekiem , a w nag rodę za swe osiągnięcia o trz y m u je ręk ę zasobnej w cnoty i bogactw o m ate ria ln e bo h aterk i — a tak że jako gra, w k tó re j p a rtn e rz y staczają z sobą potyczki (przew ażnie m iłosne), a k tó re j opis n a rów ni jest n a s ta ­ w iony na zain teresow an ie sobą czytelnika.

W in n y m w ą tk u tak że k ilk a k ro tn ie pojaw iający m się u R odziew i­ czówny, a znan y m rów nież z powieści pozytyw istyczny ch o m n ie j­ szym lu b w ięk szy m ład u n k u ten d en cji, w w ą tk u opow iadającym o u trz y m a n iu ziem i w polskich ręk ach (w y stęp u jący m jako głów ny choćby w D ew a jtisie i Czaharach) — zauw ażyć m ożna tę sam ą praw idłow ość. W p o ró w n an iu np. z B ened yktem K orczyńskim z N ad N ie m n e m O rzeszkow ej, k tó ry za u trz y m an ie ziemi, tr a k to ­ w ane jako obow iązek p a trio ty c z n y , nie o trz y m u je żadnej d o d atk o ­ w ej w idom ej n a g ro d y poza w łasn ą saty sfak cją, a o k u puje je licz­

(6)

nym i załam aniam i i brakiem osobistego szczęścia — losy M arka C zertw ana oraz jego żeńskiej odpow iedniczki z Czaharów, Zofii Jan ickiej, nie są tylko n ieu stan n y m w ypełn ian iem n ak azu społecz­ nego. W kracza w nie bow iem miłość, k tó rej rozw ój czytelnicy o b ser­ w ują, a jej końcowe zw ycięstw o staje się nagrodą za w łaściw e w y pełnian ie p atriotycznego obowiązku. Ten w łaśnie h ap p y end (nie zawsze zresztą ta k absolutny, gdyż czasem b o h aterk a odnosi przede w szystkim zw ycięstw o m oralne, poniew aż jej p a rtn e r do­ piero n a łożu śm ierci przep rasza ją za w yrządzone k rzy w d y i w y ­ znaje miłość) jest z pew nością jednym z czynników k ształtu jący ch ogrom ną poczytność książek Rodziewiczówny, w spółuczestniczy bo­ w iem w k rea c ji św iata, w k tó ry m w szelka cnota uzyskuje zw ycię­ stwo, w spółtw orzy ta k ch ara k te ry sty c z n y dla n a jb ard ziej p o p u la r­ nych książek te j a u to rk i optym izm . O lbrzym ią rolę w ty m o statn im w ypadk u sp ełn iają m o tyw y baśniow e, czasem n a w e t zresztą bezpo­ średnio, jak w D ew ajtisie, przyw oływ ane. W świecie pow ieściow ym Rodziew iczów ny zw yciężają bowiem „trzeci b rac ia ”, którzy w n a ­ grodę u zy sk u ją ręk ę „ k ró lew n y ”, „szlachetna s ie ro ta ” zdobyw a miłość „księcia”, a zły człow iek ginie od w łasnego ja d u lub, zrozu­ m iaw szy sw e błędy, w k racza n a drogę popraw y.

Nie m niej isto tn ą fu n k cję w k ształto w an iu odbioru powieści R odzie­ w iczów ny spełnia tak że sposób kreo w ania przez nią bohaterów . G aleria postaci pozytyw nych, rep re z en tu ją c y c h zarów no kom plet w szelkich m ożliw ych cnót, jak i określony program społeczno-na- rodow y, stw a rz a ją c a w iele m ożliwości id en ty fik acy jn y ch ; a z d r u ­ giej stro n y — zbiór ich przeciw ników , lekkom yślnych i h u lasz­ czych m łodzieńców , kosm opolitów czy w ręcz w rogów ojczyzny, n iedob rych m acoch i w ujów itp., z k tó ry m i odbiorca może się w ią ­ zać jedynie n a zasadzie p ro jek cji — stw arza uk ład c h a ra k te ry s ty c z ­ n y dla utw o ró w n ależących do k u ltu ry m a s o w e j8. O kazuje się p rzy tym , że sposób k reo w an ia bohaterów , czyli w łaśnie ten czynnik, k tó ry n a jb a rd zie j w p ły w a na kształtow anie popularności utw orów , jest zarazem w ażnym in stru m e n te m w e w spółtw orzen iu ich d y ­ d aktyzm u . Ten sam pozy tyw n y b o h ater (częściej w łaściw ie — bo­ h aterk a), k tó ry kocha, cierpi, lecz niem al zawsze w grze m iłosnej zwycięża, je st jednocześnie u Rodziew iczów ny nosicielem postulo­ w an y ch cech m o raln y ch i społecznych. I na dob rą spraw ę nie m ożna d efin ity w nie rozstrzygnąć, czy w ażniejszy jest w jej po­ w ieściach p ro g ram społeczny rep re z en to w a n y przez b ohaterów , czy też ich przeżycia n a tu ry m iłosnej — oba bow iem te zjaw isk a w iążą się z ty m i sam ym i elem entam i s tru k tu ry utw orów , są nierozdzielne.

1 9 1 R O Z T R Z Ą S A N I A I R O Z B I O R Y

(7)

4

L ite ra tu ra p o p u larn a o p a rta jest przede w szy stk im n a koncepcji życia pojm ow anego jako gra. G ra m iędzy przestęp cą a d e te k ty w e m 9, m iędzy szlachetny m kow bojem a n ęd z­ n y m łotrem , p re z e n tu ją c y m przeciw staw nie odm ienną postaw ę m oraln ą, g ra m iłosna np. m iędzy K opciuszkiem a K sięciem . W grze te j niem al zawsze zw ycięża te n jej uczestnik, po którego stro n ie leży słuszność i szlachetność — d e te k ty w i dzielny kowboj uosa­ b iający spraw iedliw ość, b ied n y i zacny K opciuszek, a nie m acocha i jej nied o b re córki. D etek ty w czy kow b oj-szeryf n a d e r często p rzy ty m m ają cechy su p erm an a, now oczesny K opciuszek byw a z a ra ­ zem sex-bom bą, co p rzy czyn ia się w y d atn ie do ich zw ycięstw a. Są to zarazem postacie, z k tó ry m i czy teln ik chętn ie się id en ty fik u je — m ają szereg cech dodatnich, losy ich kończą się w przew ażającej ilości w y padków h a p p y endem , należą one ty m sam ym do tej gale­ rii b o h ateró w sy m p aty czn y ch , k tó rzy s ta ją się „w yidealizow anym i sobow tóram i cz y te ln ik a czy w idza, realizu jący m i n ajlep iej to, co jest w nim zaledw ie p rzeczuw an ą m ożliw ością” 10. N iepoślednia rola w te j m ożliw ości id en ty fik a c ji p rzy p a d a na h a p p y end, k tó ry to, zdaniem cytow anego p rzed chw ilą M orina, „m itologizuje ośrodek id e n ty fik a c ji” n .

D y d ak ty zm n iek tó ry ch odm ian lite r a tu r y p o p u larn ej nie budzi w ą t­ pliw ości. P rzed e w szy stk im — powieści k ry m in a ln e j albo p rz y n a j­ m niej jed n e j z jej odm ian. J e j „fu n k c ja p e rsw az y jn a ” sprow adza się głów nie do „u bezw łasnow olnienia odb iorcy”, zw olnienia go od obo­ w iązku podejm ow an ia sam odzielnych decyzji poprzez zap rezen to ­ w anie m u św iata, k tó ry w y raźn ie oddziela dobro od zła, o p eru je jasn ą i p rz e jrz y stą h iera rc h ią w artości i jest ta k spolaryzow any, że m ożna jego w e w n ętrzn e rela cje ujm ow ać w kateg o riach N ieba i P iek ła 12. Zespół środków p ersw azy jn y ch , k tó ry m i dy sponuje po­ wieść m ilicy jn a, czy li m. in. ty p w iedzy (a w łaściw ie — w szech­ w iedzy) n a rra to ra , u p raw d o p o dobnian ie fikcji i m etody k rea c ji bo­ h a te ra , słu żą p o w staw an iu te j p o lary zacji o raz w yro bieniu u od­ biorcy pożąd an y ch re a k c ji em ocjonalny ch (ap ro b aty postaci d e te k ­

9 Zob. R. Caillois: Powie ść kry minalna, czyli Jak in telekt opuszcza świat,

a by oddać się li ty lk o grze (...). Przeł. J. Błoński. W: R. Caillois: O d p o ­ wiedzialność i styl. Eseje. Wyb. M. Żurowski, słow o wstępne J. Błoński. War­

szawa 1967.

10 Morin: op cit., s. 79. 11 Ibidem, s 125.

12 S. Barańczak: Polska powieść milicyjna. Dominacja funkcji p er sw a zy jn ej

a problem y gatunkowe. W: W kręgu literatury Polski Ludow ej. Praca zbio­

(8)

tyw a, potępienia złoczyńcy) i przekonania, że w o statecznym roz­ rac h u n k u z a triu m fu je spraw iedliw ość.

Oczywiście nie tylko tego ty p u powieść k ry m in aln a m a cechy ch a­ ra k te ry sty cz n e dla u tw o ru dydaktycznego. Dla całej bow iem tej odm iany lite r a tu r y p o p ularn ej znam ienna jest k o n stru k cja św iata spolaryzow anego — składającego się z jednej strony z detektyw ów , z drugiej zaś ze złoczyńców. P rzy czym sy m patie czytelnika zawsze są sterow ane w stro nę spraw iedliw ości, niekoniecznie zresztą p o j­ m ow anej jako efek t działania urzędow ej m achiny śledczej, ale we w szystkich w ypadkach w idocznej jako cel i przew ażnie zw ycięża­ jącej (w n ajgorszym w ypadku, jak w czarnym kry m in ale a m e ry ­ kańskim , w sposób n iezb y t czysty lub jedynie m oralnie).

Ze św iatem uporządkow anym , spolaryzow anym n a Dobro i Zło, jeszcze w y raźn iej ch yb a spotykam y się w w esternie, w k tó ry m rów nież po zyty w n y bohater-kow boj re p re z e n tu je spraw iedliw ość i szlachetność, n e g a ty w n y zaś — zbrodniczość i podłość, a w osta­ tecznym rac h u n k u zw ycięża koniecznie te n pierw szy. Rów nież m e­ lo d ram at czy n a w e t — ujm u jąc rzecz szerzej — cały p o p u larn y rom ans o p eru je „białą” postacią am antki, „czarn ym i” — jej p rz e ­ śladow ców i ryw alek , m alow anym i barw am i piekieł obrazam i czy­ nów potw orów m o raln y ch i dem onów zła z jednej stro n y , z d rug iej zaś prezen to w an ym i przy pom ocy anielskich pasteli geniuszy szla­ chetności, uczucia i pośw ięcenia. Zawsze więc, nie tylk o w polskiej powieści m ilicyjnej, odbiorcy zostaje w lite ra tu rz e po p u larn ej n a ­ rzucony św iat o u stalo n ej h ierarch ii w artości. P rzed e w szystkim — w artości m o raln y ch biegunow o różnych. Ale z nim n a d e r często idą w parze pew ne usy tuo w ania społeczne. Nie bez znaczenia jest np. w T ręd o w a tej sy tu a c ja społeczna jej bohaterów , a ry sto k ra ty zm czyniący z W aldem ara księcia z bajki, ale k ry ty k o w an y , gdy p rze ­ jaw ia się w „złych” form ach u jego rodziny. Isto tn y jest s ta tu s społeczny „D zikuski” i jej p a rtn e ra , uczącego ją życia i m iło ś c i13. Dla całego popularnego rom an su zresztą byw a w ażna pozycja spo­ łeczna jego protagonistów , w p ły w ająca często na zaw iązyw anie konfliktów , przebieg pery p etii i sposób ich rozw iązania. Podobnie byw a w w estern ie, choć tam m niej jest isto tn y ak tu a ln y s ta tu s społeczny bohaterów , a bardziej się liczy to, iż tylko ci najb ard ziej szlachetni i dzielni są tra k to w a n i jako przodkow ie dzisiejszych A m erykanów , tw ó rcy narodow ej, am eryk ańskiej tra d y c ji. We w szystkich odm ianach powieści p o p u larn ej zaś ■— im szczegółowiej są uw idocznione owe u w ik łan ia społeczne postaci, im dokładniej zaprezentow ane zw iązane z ty m pro gram y m oralno-społeczne, im bardziej serio tra k to w a n e — ty m gra toczona przez bohaterów s ta je się b ard ziej pow ażna. W sk ra jn y m p rzy p ad k u może przy brać

1 9 3 R O Z T R Z Ą S A N I A I R O Z B I O R Y

18 Zob. A. Miciukiewicz: S chematy powieści popularnej. (Na marginesie po­

wieśc i I. Zarzyckiej «Dzikuska»). „Litteraria. Prace W rocławskiego Towarzy­

(9)

k sz ta łt jed n e j ze sw ych odm ian — szkoły. Szkoła bow iem jest przecież także grą, ale g rą o szerokim zasięgu, tra k to w a n ą jak n a j­ b ard ziej n a serio, pozbaw ioną e x officio ak cen tu ludycznego.

5

Zarów no p rzy k ła d p isa rstw a M arii Rodziew i­ czówny, ja k i p ew n e akcen to w ane tu ta j cechy głów nych odm ian lite r a tu r y p o p u larn ej n a k azy w ały b y sp ojrzen ie n a problem zw iąz­ ków p opularności z d y d ak ty zm em także z p u n k tu w idzenia baśni. Baśniow ość bow iem zaczyna się w ydaw ać ty m elem entem , k tó ry pozw ala w iązać obie te kategorie. B aśń w y daje się p rzy k ład em u tw orów sen su stricto dydakty czny ch, a istnienie m otyw ów b aśnio­ w ych w lite ra tu rz e p o p u larn ej nie budzi żadnych w ątpliw ości. O kazuje się jednak, że zw iązki baśni z d y d aktyzm em nie są tak p roste. T aki jej polski znaw ca jak J u lia n K rzyżanow ski w p ro st im zaprzecza, m o ty w u ją c w iązanie baśni i d y d a k ty z m u oraz dom aganie się od tej pierw szej w alorów w ychow aw czych zaszłym na gruncie niem ieckim nieporozum ieniem , polegającym na tym , że b a jk i braci G rim m p o tra k to w a n o jako k o n ty n u a c ję i zastępstw o b a jk i zw ie­ rzęcej z m o ra łe m u . Podobnie te o re ty c y lite r a tu r y dziecięcej — albo m ilczą n a te m a t w ychow aw czej fu n k cji b aśni w sto su n k u do m łodego czy teln ik a, albo też p rze jaw ia ją w iele zastrzeżeń i w ą tp li­ wości co do m ożliw ości jej d y d ak ty czn ej eksploatacji, zwłaszcza zaś w postaci „ c zy stej” , ludow ej. C h a ra k te ry sty c zn e są n a polskim gru n cie p o stu la ty S tefan ii W ortm an, żądającej, b y baśń opow iada­ na dziecku została p rzed tem odpow iednio „sp re p a ro w a n a ” (jeden z rozdziałów jej książki d otyczy p raw a opow iadającego do p rz e p ro ­ w adzenia zm ian w tekście 15), tj. pozbaw iona o k ru cieństw a, dostoso­ w ana do w ieku dziecka. P o s tu la ty owe pro w ad zą czasem aż do propozycji zniekształceń, g d y p ro p o n u je się sw oistą rew alo ry zację p o zy ty w n y ch postaci leni i oszustów (np. baśniow y leń — to czło­ w iek zm ęczony po p rac y 16).

Z w ycięstw o D obra n a d Złem , fa n ta sty c z n a rea liz a c ja odw iecznych m arzeń cierpiących i k rzy w d zon ych o m ożliw ości istn ien ia s p ra ­ w iedliw ości — z pew nością jed n a k jeżeli n a w e t nie m ają bezpo­ średniego asp ek tu dydaktycznego, to pozw alają n a jego pojaw ienie się. S zlach etn y K opciuszek, cierpiący w kuchni m acochy, łatw o sta je się nosicielem określonego ty p u d y d ak ty zm u o obliczu m o­ raln y m czy społecznym , z chw ilą obdarzenia go dodatkow ym i ce­

14 J. Krzyżanowski: Wstęp. W: Sto baśni lu dowych. Opr. H. Kapełuś i J. Krzyżanowski. Warszawa 1957, s. 16— 17.

15 S. Wortman: Baśń w Literatu rze i w życiu dziecka. Co i jak opowiadać? Warszawa 1958, s. 173—179.

(10)

cham i m oraln y m i (np. skrom ność, pokora, bogobojność) czy spo­ łecznym i (chęć do p rac y dla dobra ludzkości lub jej pew nego odłam u, zw iązek z jak ąś k on k retn ą ideologią). Zw ycięstw o tegoż K opciuszka nad m acochą i jej córkam i, uzyskanie przezeń ręk i K sięcia sta je się w ażnym arg u m en tem w dydaktycznym m odelu utw oru , arg u m en tem m ów iącym , że ludzie o pożądanym p ro filu m oralny m i społecznym zw yciężają.

W ielkie w alki p ierw ia stk a dobrego ze złym , św iat — już nie na skalę zw ykłą, a kosm iczną — spolaryzow any, c h a ra k te ry sty c z n ie p o jaw iają się przed baśnią w jej pierw ow zorze — w m icie 17. Źródła literackiego w idzenia św iata w b arw ach czarno-białych, pozbaw io­ n ych półtonów , bezw arunkow o tk w ią w obrazach m itycznych zm a­ gań sił Słońca z siłam i Nocy, A ry m an a z O rm uzdem , Boga z Sza­ tanem . Z arów no baśń, jak przede w szystkim w łaśnie m it m ają c h a ­ r a k te r pew nego ty p u w zorcow ych, ab stra k cy jn y c h s c h e m a tó w 18, k tó re mogą być rozm aicie w ypełniane i w ykorzysty w ane. A k c e n tu ­ jący m ocno tę spraw ę N o rth ro p F ry e zauw aża jednak, że „życie m itu zawsze pozostanie poetyckim życiem opowieści, nie zaś um o- ralniający m żyw otem jakiegoś zilustrow anego przezeń tru iz m u ” 19, czyli oddziela sam m it od jego dydaktycznego w ykorzy stan ia. Tego ro d za ju tra k to w a n ie m itu stw arza duże m ożliwości in te r p re ­ tacy jn e. N iekoniecznie zresztą ta k daleko sięgające jak w koncepcji

F ry e ’a, k tó ry sądzi, że k sz ta łt każdego dzieła „nie może się w y ­ wodzić z życia, bierze się on w yłącznie z tra d y c ji literack iej, a więc w ostatecznym ra c h u n k u — z m itu ” 20. Ale pozw alające zaobser­

wow ać p ew ną linię w iodącą od m itu przez baśń po lite ra tu rę po­ pu larn ą, w k tó re j nie darm o w ielu badaczy dostrzega istn ienie m i­ tów w postaci zdegradow anej, zgodnie z ujęciem M ircea Eliadego, uw ażającego, że „życie człow ieka w spółczesnego roi się od m itów n a wpół zapom nianych, od zdegradow anych hierofanii, od w y ta r ­ ty c h sym boli” 21. E lem entem łączącym w szystkie te zjaw iska je st poczynające się w m icie uporządkow anie św iata, p o lary zujące go na sacrum i profanum , Raj i Piekło, i przekonanie o ostatecznym zw ycięstw ie D obra i Spraw iedliw ości. Ów sp olaryzow any św iat bardzo łatw o jednak, począw szy już od m om en tu jego pojaw ienia się w sam ym micie, daje się w ykorzystać do celów d y d akty czny ch. M iędzy in n y m i fu n k cjam i m itu pojaw ia się bow iem tak że fu n k cja

1 9 5 R O Z T R Z Ą S A N I A I R O Z B I O R Y

17 Zob. H. von der Leyen: Mit i baśń. Przeł. R. Handke. „Pamiętnik L iterac­ ki” 1973 z. 1; A. France: Wspomnienia mego przyjaciela. Dialogi o bajkach

czarnoksięskich. Przekł. G. Karski. W: Zbiorowe wydanie powieści Anatola France’a. Wstęp J. Parandowskiego. Warszawa — Kraków 1935.

18 N. Frye: Mit, fikcja i przemieszczenie. Przeł. E. M uskat—Tabakowska. „Pa­ m iętnik L iteracki” 1969 z. 2.

i» Ibidem, s. 195—296. 20 Ibidem, s. 300.

21 M. Eliade: Sacrum. Mit. Historia. W y bór esejów. Wyboru dokonał i w stę­ pem opatrzył M. Czerwiński. Przeł. A. Tatarkiewicz. Warszawa 1974, s. 27.

(11)

p ersw azy jn a, gdyż w edług now szych antropologów „m ity k ształtu ją, k o n tro lu ją i p o tw ierd z ają sposób życia człow ieka” 22, a owo k sz ta ł­ tow anie, k o n tro la i p o tw ierd zan ie to sw oiste w ychow aw cze fun kcje m itu w życiu społecznym .

L ite ra tu ra d y d ak ty czn a w y k o rz y stu je w łaśnie tę czarn o-białą s tr u k ­ tu rę św ia ta przedstaw ionego, w iążąc ją z odpow iednim i p ostulatam i ideow o-m oralno-społecznym i. C hyba samo istnienie w jakim ś utw o­ rze litera c k im św ia ta uporządkow anego, choćby to uporządkow anie prow adziło do uproszczonej w izji rzeczyw istości i stanow iło dla od ­ biorcy „ucieczkę od w olności”, nie przesądza jeszcze do końca 0 d y d akty zm ie u tw oru , a sp raw ia to dopiero p ojaw ienie się w nim b ardziej k o n k re tn y c h żądań ty p u społecznego, dążenie do zw iązania stro n y „ c z a rn e j” czy „ b ia łe j” z określonym kręgiem społecznym , zm ierzanie do u k ształto w an ia u odbiorcy określonych po staw ideologiczno-m oralnych. W w a ru n k a c h państw ow ego m e­ c e n atu k u ltu ry z pew nością zjaw isko to w y stęp u je, ale pojaw ia się przecież tak że w tego ty p u k u ltu rz e m asow ej, k tó ra rozw ija się na zasadzie w o ln ej k o n k u ren cji, w iążąc się wów czas z pogląda­ m i n ajszerzej ap ro b o w an y m i p rzez m asow ego odbiorcę (np. n a w ią ­ zując do opozycji „ s ta re ” — „now e” , „sw ojskie” — „obce”, z k tó ­ ry c h ta o sta tn ia tak ż e zresztą c h a ra k te ry sty c z n ie w y stę p u je w lite ­ ra tu rz e p o p u la rn e j k rajó w socjalistycznych).

L ite r a tu r a d y d ak ty c z n a p rzeszłych epok litera c k ic h tak że może w ejść w obieg lite r a tu r y p o p u larn e j, zw łaszcza gdy rea liz u je o p ty ­ m aln ie sw ój podstaw ow y schem at, jed n ak raczej bez n a d m ia ru bezp o średn ich k o m en ta rz y i pouczeń. Tej m ożliw ości sp rz y ja dez­ a k tu a liz a c ja w iększości w y stę p u ją c y ch w niej p o stulató w społecz­ n y ch oraz istn ien ie w iecznie żyw otnego w ą tk u m iłosnego, a także p o jaw ian ie się w niej dziś już w k ra ja c h socjalistycznych egzotyczne­ go zupełnie św ia ta książąt, h ra b in i ziem ian. J e j popularność k sz ta ł­ tu je przede w szystkim jed n ak chyba c h a ra k te ry sty c z n y schem at gry 1 w alki p ierw iastk ó w d o b ra i zła, zw ycięstw o dobra. On to w łaśnie bow iem stw arza m ożliw ość odbioru u tw oró w d y d a k ty czn y ch na zasadzie id e n ty fik a c ji i p ro je k c ji z ich b o h ateram i.

Nie istn ien ie d y d a k ty z m u w lite ra tu rz e p o p u larn e j k sz ta łtu je jej poczytność, a b ard ziej in n e — nie zaw sze n a w e t tu w spom inane — czynniki, jak zrozum iałość i dostępność (w sensie in telek tu aln y m ) te k stu , ro la in te re su ją c e j fa b u ły o p a rte j na schem acie gry, sw oista d iale k ty k a p raw d o p o d o bień stw a i baśniow ości, k re a c ja b o h aterów — bodajże czynnik n ajw ażniejszy. O dbiorca m asow y bow iem — cho­ ciaż lu b i spo ty kać się ze św iatem , w k tó ry m jest jasne, k to jest

22 J. H olloway: Pojęcie mitu w literaturze. Przeł. E. M uskat-Tabakowska. „Pam iętnik L iteracki” 1969 z. 2, s. 272.

(12)

zbrodniarzem , a kto b andytą, kto katem , a kto ofiarą, i może n a ­ w et chce do pew nego stopnia być przez lite ra tu rę „ubezw łasnow ol­ n io n y ” — nie lubi być bezpośrednio stero w an y w stro n ę pew ny ch w artości (zwłaszcza przez niego uprzednio nie aprobow anych), po u­ czany i w ychow yw any. Woli b rać udział w grze, nie zaś być tra k to ­ w an y jako uczeń przez lite ra tu rę głoszącą koncepcję życia-szkoły.

Anna M artuszewska

1 9 7 R O Z T R Z Ą S A N I A I R O Z B I O R Y

Kostium semiologiczny

Jan Trzynadlowski: Rozważania nad semiologią po­

wieści. W rocław 1976 Ossolineum, ss. 108.

Rozw ażania nad semiologią pow ieści — ty tu ł

brzm i niezw ykle a tra k cy jn ie; pozw ala w iele obiecyw ać sobie po lek tu rze książki. S ugeruje, iż głów nym przedm iotem dociekań po­ w inny być pro b lem y g a tu n k u powieściowego jako określonej s tru k ­ tu ry znakow ej. I rzeczyw iście. Po części p rzy n ajm n iej spełnia się oczekiw anie. (Dlaczego tylko „po części” , o ty m nieco dalej). Z acznijm y od in te resu jąc y c h u Trzynadlow skiego „p un któ w o tw a r­ c ia ”, ciekaw ych koncepcji i sądów (choć czasem dyskusyjnych), now ych propozycji badaw czych. A do tak ich zaliczyć m ożna bez w ątp ien ia p rezen to w aną przez au to ra teorię „w yznakow ania po­ w ieści”.

W stru k tu rz e g a tu n k u w yró żn ia badacz k ilk a układów znakow ych. U kład pierw szy, n azw an y „segm entow o-sem antycznym ” , tw orzą w szelkie znaki — w yznaczniki delim itacy jne. P rzede w szystkim więc sygnały otw arcia i zam knięcia, w śród k tó ry c h szczególną rolę spełnia ty tu ł; znak istn ien ia danego dzieła; pośrednio sygnał jego rozpoczęcia. S ygnały o tw arcia i zam knięcia o kreślają k o n tu ry tek stu , a jednocześnie w yznaczają inne w a rstw y rzeczyw istości litera c k ie j. F u n k cję tę pełni k ilk a k ateg orii znaków: lingw istyczne (w prow adzają ogólne zasady g ry językow ej), tekstotw órcze (infor­ m u ją o sy tuacjach , zdarzeniach, osobach), sem antyczne (dostarcza­ ją kluczy do in te rp re to w a n ia sem an ty k i św iata powieściowego) o raz — klasa o statn ia — znaki ergonom iczne, k tó re uczestniczyć m ają w k o n stru o w an iu „w yobrażeniow ych i pojęciow ych całości, będących przed m io tem literackiego k o n sty tu o w a n ia ” (s. 55). Z naki te sk ład ają się n a w ew n ętrzn ą segm entację dzieła. J e j istnien ie ogranicza jed n a k a u to r w yłącznie do „św iata przed staw io neg o ”

Cytaty

Powiązane dokumenty

Naczelna Rada Adwokacka zaleciła Dziekanom Okręgowych Rad Adwokackich wykonanie obowiązku rejestracji wynikającego z art. 577 z 2004 r.) przez przekazanie Głównemu Inspektoro-

Ten szereg sformu- łowań o potocznym znaczeniu, przywołujących proste zachowania może sta- nowić rodzaj reklamowego chwytu, który trafi do nieskomplikowanego od- biorcy: „na

Jan Kapistran Kwolek Lwów 1744 o.. franciszek Kozlewski Sokal

In the case where the State Duma twice rejects the proposed candidates for the post of the Prime-Minister of the Government of the Russian Federation, within a week from the date

Energy subtrend switch Energy price subtrend 1 Energy price subtrend 3 Energy price subtrend 2 Energy price subtrend 5 Energy price subtrend 4 Energy price subtrend Delay

Pani Katarzyna Janicka została zaproszona przez Centrum Edukacji Obywatelskiej programu WF z Klasą do poprowadzenia warsztatów dobrych praktyk metodą „world cafe”

Third, we intend to incorporate the effect of aircraft damage into the aerodynamic control envelope using parameter identification and want to establish the effects of pilot

W mia- stach rozwijały się również liczne szkoły prywatne, sprofilowane zawodowo, praktycznie, kształcące nie tylko chłopców, lecz także dziewczynki (gdańsk,