• Nie Znaleziono Wyników

Norwid w "Pokłosiu" Edmunda Bojanowskiego

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Norwid w "Pokłosiu" Edmunda Bojanowskiego"

Copied!
27
0
0

Pełen tekst

(1)

Bogdan Zakrzewski

Norwid w "Pokłosiu" Edmunda

Bojanowskiego

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce literatury polskiej 50/2, 575-600

(2)

II.

M A T E R I A Ł Y I N O T A T K I

BOGDAN ZAKRZEWSKI

NORWID W „PO K Ł O SIU “ EDMUNDA BO JA N O W SK IEG O „Z bieran k i litera c k ie “ upraw iało w ielu tzw . filan tro pó w ro ­ m antycznych — z różnych zresztą m otyw ów , pobudek i przyczyn. ‘Często były one ty lk o pozorem fila n tro p ijn y c h akcji, osłan iają­ cym inne cele i dalsze zam ysły p rzed natarczyw ością węszącej cenzury zaborczej i rodzim ej. Bez w zględu na założenia i p ro jek ty , rez u lta tem zapobiegliw ości sk rz ę tn y ch „ filan tro p ó w “ b y w ały pis­ m a zbiorowe, alm anachy — now oroczniki, słow em to, co E dw ard D em bowski w teo rety czn y ch rozw ażaniach na tem a t owych im ­ prez w ydaw niczych (zróżnicow anych zresztą pod w zględem m e ry ­ torycznym ) przeciw staw ił tzw . pism om c z a so w y m A, w yznaczając tak jednym , jak i drug im swoiście określoną h ierarchię, zakres, c h a ra k te r i fu n k cję — oczywiście ze stanow isk a dem okratycznego.

Nie będzie p rzesadnym stw ierdzen ie, że o ile o czasopism ach okresu ro m an ty zm u w ydaw any ch w k r a ju w iem y coś niecoś, szcze­ gólnie dzięki pow ojennym badaniom , to o owych — szeroko pojm ow anych — pism ach zbiorow ych, „zbierankach litera c k ic h “, p an u je nie ty lk o głuche m ilczenie, ale żenująca w prost niew iedza czy po p ro stu bałam utność bibliograficzna i h istorycznoliteracka. A przecież zjaw isko zw ane pism em zbiorow ym , ew olucja i form o ­ w anie się tego g a tu n k u je s t n a d e r re p re z e n ta ty w n e dla p iśm ien ­ nictw a i im p rez ed y torsk ich okresu r o m a n ty z m u 2.

W spom niana bałam u tn ość dotyczy sp raw y , k tó ra jest jed ny m skrzydłem niniejszych rozw ażań. W P oznańskiem , w latach 1852— 1862, u kazyw ała się „zb ieranka litera c k a na korzyść sie ro t“

1 Zob. anonim owa przedmowa do: Ż yw ię. Pism o zbiorowe. Poznań 1844. s. V-VIII.

8 Tylko w drobnym stopniu lukę tę zapełnia rozprawa: A. P o t o c k i ,

S ejm iki literackie w dobie romantyzmu. (O noworocznikach i almanachach

literackich w pierw szej połow ie X IX w.). P a m i ę t n i k L i t e r a c k i , 1902, s. 379-411.

(3)

pt. P o k ł o s i e 3, niesłusznie przypisyw ana inicjatyw ie i trosce re ­ d ak cy jn ej P a u lin y W ilkońskiej. Tym, co owe „kłoski po ściernisku [literackim ] z b ie rał“ i u p raw ia ł „żebraninę literack ą“ 4, b ył w rze ­ czyw istości E dm und Bo janow ski (1814— 1871), wówczas ew ang e­ liczny i fran ciszk ań sk i działacz m iłosierdzia, w młodości (w edług w łasnego sądu) zb y t pochopny m oże rym opis i tłum acz, zapalony i zaw ołany fo lk lo rysta, p iln y i doświadczony zbieracz pieśni, po­ dań, przysłów i obrzędów ludow ych, tłum acz pieśni serbskich. Ż ałując później sw ego „ ju n actw a literack iego “, nigdy przecież z ty m i upodobaniam i nie zerw ał, n aw et wówczas, gdy zdał sobie sp raw ę z celu i pow ołania życiowego.

B ojanow ski zdobyw ał m ate ria ł literack i do Pokłosia w ten sam sposób ja k śro d ki na u trz y m an ie sierocińców i ochron: ż eb ra­ niną, p o k o rn ą k w estą. M iał zresztą w tej kw eście litera c k ie j dość określony i szczupły k rąg pośredników , choć i sam, przez znajo­ mość, bezpośrednio d ocierał i nagabyw ał autorów . P ośrednicy i m ecenasi znaleźli się przede w szystkim w środow isku k lery - k aln ym W ielkopolski. A więc m ecenas duchowy, praw ie p rz y ja ­ ciel — J a n Koźm ian, re d a k to r u ltram on tań sk iego P r z e g l ą d u P o z n a ń s k i e g o , oraz jego w ierni w spółpracow nicy redakcyjni, dalsza lu b bliższa rodzina, w sensie fam ilijn ym i ideow ym : głów ­ nie b ra t S ta n isław K oźm ian, K a je ta n oraz A ndrzej E d w ard Koź- m ianow ie, g en erał F ran ciszek M oraw ski i księża A leksy oraz Ignacy P rusinow scy. Jed n y m słow em , om al cała g rup a pisarzy P r z e g l ą d u . Bo, trz e b a tu ta j podkreślić, żeb ranina literack a Bojanow skiego zadow alała się rów nież okrucham i, któ re spadały ze sto łu red a k c y jn e g o tego pism a. Tylko po części zm iatano je z po­ wodu filan tro p ii, głów nie zaś działo się to raczej w sk u tek po lityk i re d a k c y jn e j i sm aku literack ieg o Ja n a i Stanisław a K oźm ianów . R ozrzutność p anow ała tu iście królew ska, ale przede w szystkim żenująca ig n o ran cją w zakresie literackiego sm aku, gd y w grę w chodziły np. przeznaczone przez poetę do P r z e g l ą d u u tw o ry N orw ida. S ta n isław E g b e rt Koźm ian był najbliżej zw iązany

3 Pokłosie. Zbieranka literacka na korzyść sierot. Rok pierwszy. 1852. Leszno, w kom isie u Ernesta Günthera. W dalszym ciągu oznaczono roczniki cyfram i rzym skim i.

4 Tak swą akcję charakteryzuje sam B o j a n o w s k i w listach do przyjaciół. Zob. Z biór rękopisów Edmunda Bojanowskiego. W łasność Zgro­ madzenia Sióstr Służebniczek B.D.N.P. w Dębicy.

(4)

N O R W ID W „ P O K Ł O S I U “ E D M U N D A B O J A N O W S K IE G O 577 z Pokłosiem, i jak o autor, i jak o doradca, g orliw y p o śred nik oraz m ecenas, niejednokrotnie więc cedował B ojanow skiem u m a te ria ły nadsyłane do P r z e g l ą d u lu b w y m ien iał je z red a k to re m Pokłosia.

Byli i inni uczynni pośrednicy w n ad sy łan iu m a te ria łu do owej „zbieranki literack iej“ . K orespondencja B o ja n o w sk ieg o 5 wspo­ m ina np. o Paulinie W ilkońskiej, o w ym ienio ny m już księdzu A leksym Prusinow skim , o T eofilu L enartow iczu, z k tó ry m re ­ d ak to r Pokłosia planow ał wspólne publikow an ie różnych efem e­ rycznych w ydaw nictw i skład an ek na cele c h a ry ta ty w n e czy cza­ sopism a dla ludu (była to w łaśnie przy czyn a ich k o n ta k tu listow ­

nego).

Bezsprzecznie najw iększą ozdobą Pokłosia, jego chlubą —■ w dziale poetyckim (dział ten stan ow ił dziw ny p rzek ład an iec z kla- sycyzujących, rom antycznych i ep ig o ńsko-rom antycznych utw o ­ rów) — były dw a nazwiska: A dam a M ickiew icza i C y p rian a K a­ m ila N orw ida. M ickiewicz sta ł się tu raczej gościem p rzyp ad ko­ wym, a może i bezw iednym . Jego Nocłeg, po raz pierw szy tu ta j w y d ru k o w a n y 6, przesłany B ojanow skiem u w odpisie cudzą ręką, był jed y n ą pozycją M ickiewiczowską ow ej „zb ieran ki lite ra c k ie j“ . Inaczej rzecz się m a z udziałem N orw ida w Pokłosiu. W yjąw szy rocznik I, u tw o ry N orw ida znalazły się w e w szystkich dalszych: od II do VI. Bibliograficzne zestaw ienie p rac N orw ida w Pokłosiu w ygląda następująco: w roczniku II (1853) z n a jd u je się Pompeja (s. 176— 183); w III (1854) Z listu. Do W łodzim ierza Łubieńskiego (s. 114— 116), Nad grobem Julii C apulleti [!] w W eronie (s. 117); w IV (1855) Dwie sceny z tragedii „Juliusz Cezar“ Szekspira (s. 68— 87); w V (1856; Poznań 1857) Czasy (s. 175), Jesień (s. 176), Benvenuta Celliniego „Capitolo fatto in prigione e lode di detta prigione“ (s. 185— 196); w VI, o statn im (1862), ,,Boskiej ko m e d ii“ Danta pierwsza i druga pieśń o piekle (s. 49— 60).

N iektóre z w ym ienionych tu u tw o ró w zachow ały się w a u to ­ grafach N orw ida i zn ajd u ją się np. w B ibliotece N arodow ej w W arszaw ie, pochodzą zaś ze zbiorów Z enona Przesm yckiego. Są to: Z listu. Do Włodzimierza Łubieńskiego, Nad K apulettich i M ontekich d o m em (ale jest to późny odpis, z p ew nym i odm iana­

5 Tamże.

(5)

m i tek stu , a więc nie był podstaw ą pierw o d ru k u z Pokłosia, po­ dobnie ja k i w iersz W Weronie, zamieszczony w V a d e -m e c u m [VI]) oraz Dwie sceny z tragedii „Juliusz Cezaru S z e k s p i r a 7.

Szczegółowy opis w ym ienionych autografów zaw ierają k a p i­ taln e przypisy Przesm yckiego, w ydaw cy Pism zebranych N orw ida oraz jego Poezji w yb ra n y c h (W arszaw a 1933). A u to g raf Z listu. Do W łodzimierza Łubieńskiego, użyczony M iriam ow i przez p ro fe­ so ra M ariana Sokołowskiego, pochodzi w edług P rzesm yckiego

z la t 1857— 1858, a więc nie mógł być podstaw ą p ierw o druk u, choć je s t z nim id e n ty c z n y 8. A utograf Dwóch scen rów nież u ży­ czony został M iriam ow i przez Sokołowskiego. Reszta u tw orów

N orw ida zam ieszczonych w Pokłosiu znana była M iriam ow i w y ­ łącznie z pierw o d ru kó w w „zbierance lite ra c k ie j“ Bojanow skiego. Bojanow ski dbał o to, by Pokłosie przynosiło czytelnikom pierw odruki. W przypisie do Czterech lilii A ndrzeja E dw arda K oźm iana inform ow ał:

Jest to usilnym staraniem w ydaw cy, aby nie umieszczać w Po­

kłosiu nic takiego, co by już poprzednio gdzie indziej było drukow a­

nym. Na przeszkodzie jednak stawa mu często ta okoliczność, że P o­ kłosie powoli się drukuje i raz tylko na rok wychodzi. Stąd zdarza się, że utw ory pierwotnie mu udzielone pojaw iają się w dziennikach i publikacjach częściej wychodzących, zanim on zdoła w ydać sw ą zbie- rankę. I tak — z trzech w ierszów D eotym y w niniejszym zeszycie za­ w artych pono dwa już w dziennikach w arszaw skich b yły drukowane, a tylko jeden, to jest Bohaterstwo, tu po raz pierw szy na jaw w ych o­ dzi. Powyższy zaś w iersz C z te ry lilie już był umieszczonym w C z a s i e 9.

Z utw oram i N orw ida nie m iał B ojanow ski takich z m artw ień i przeszkód. Leżały w autografach po lat kilka, przetasow yw ane z ro k u na rok w roboczych indeksach do Pokłosia 10, a często w ce­ lu zaokrąglenia objętości planow anego rocznika, rzadziej ze wzglę­ dów artystyczn y ch . N aw et sześcioletnia przerw a m iędzy V a VI rocznikiem Pokłosia nie była zbyt długim w ięzieniem utw orów

7 Zob. B. K o c ó w n a , Arch iwu m rękopiśmienne Cypriana Norwida

w Bibliotece N arodowej w Warszawie. A r c h i w u m L i t e r a c k i e . T. 1.

Wrocław 1956, s. 334, 333, 338-339.— Cypria n Norwid. W ystawa w 125 rocz­ nicę urodzin. Katalog. Warszawa 1946, s. 36, nr 156; s. 41, nr 171.

8 C. N o r w i d , Poezje wybrane. Z całej odszukanej po dziś puścizny poety ułożył i przypisam i opatrzył M i r i a m . W arszawa 1933, s. 532.

9 Pokłosie, III, s. 229.

10 Świadczy o tym archiwum redakcyjne Pokłosia. Zob. Zbiór rękopi­

(6)

N O R W ID W „ P O K Ł O S I U “ E D M U N D A B O J A N O W S K IE G O 6 7 9

N orw ida w tekach red a k c y jn y c h B ojanow skiego, k tó ry zaplano­ wawszy. np. do rocznika V w spom niane wyżej tłum aczenie z Boskiej kom edii (m iał je w odpisie S tanisław a Koźm iana), w y ­ dał je dopiero w roczniku VI. Je d en z u tw orów N orw ida — jak św iadczą spisy do p rojektow anego Pokłosia, sporządzane ręką Bo­ janow skiego — d w u k ro tn ie przeznaczony do d ru k u i przek reśla­ ny przez w y d aw cę-red akto ra, nigdy tu nie objaw ił się drukiem . Dotąd fig u ru je na obszernej liście zaginionych prac N orwida, znanych jed y n ie z ty tu łu . Mowa o u tw o rze W iktoria Colonna, k tó ry w edług s k ru p u la tn y c h obliczeń B ojanow skiego zająłby w d ru k u 20 stro n Pokłosia i był przeznaczony n a jp ie rw do V, a później do VI rocznika. J a k w idać — niestety , ty lko z obję­ tości poem atu — s tra ta to nieb ag ateln a.

Z początkiem g ru d n ia 1858 pisał N orw id do A ntoniego Z a­ leskiego, k tó ry podjął się w ydania d ru k iem rozproszonych pism poety:

Bóg ci zapłać za Twoje chęci dla pism moich — kiedyś oddadzą Ci spraw iedliwość. Jeśli chcesz, abym ogół ich przejrzał, to m ożesz w szystko kazać zebrać — jeśliby to za żmudne było, tedy s a m zrób wybór i w ydaj choćby ile można na początek — ale za to uwiadom o tym pisząc przedm owę, iż, co m ogłeś, to dla przykładu zebrałeś.

Nie powinno Ci to być tak brudno, acz jest zapew ne trudno. — Czyliż bowiem np. z pomocą J. I. K raszew skiego kilkow ierszow e kur- sorium nie w ystarczyłoby? Toć to moi przyjaciele w tych dzienni­ kach [!1 — G a z e t a np. W a r s z a w s k a jak zstąpi na dno, to zo­ baczy moje pióro za cały jej żagiel. — Kto w ie, co inne u zawiązków swych dzienniki spotkają? — Kto to w iązał i zakładał? a kto przeda- w ał i ciągnął dalej...?

Róbże, jak uznasz za słuszne — czy trochę, czy wszystko? jak chcesz — Pukając jednak o to, nauczysz się widzieć, co to jest spra­ w iedliw ość, popularność, pamięć i przyjaźń — I to coś warto w idzieć jasno! — Słaby jestem ...

U Skim borowicza jest Hippolitos, legenda chrześciańska z czasów W aleriana Imperatora —

U Koźmiana, w redakcji P r z e g l ą d u , leżą lat w iele poem ata — mianowicie:

Victor ia-Colonna Pom peja

Wesele i t p . 11

Nie w iedział, trag iczn ie niedoceniony, lekcew ażeny przez w y ­ dawców, że Pom peję om al sześć lat p rzed tem w ydrukow ało P o ­

(7)

kłosie. Snadź nie m iał w ręce, gdy pisał ów list, II rocznika „zbie- ra n k i lite ra c k ie j“ , choć w iedział o sw ych utw o rach d ruk ow an ych

w jej roczniku III i V 12.

A u to g raf W esela do piero M iriam w yciągnął z papierów po księdzu J a n ie K oźm ianie, „użyczony nam łaskaw ie przez p. St. K oźm ianow ą“ 13. N orw id pisał:

Ja już w ołałem , aby mi (albo kogo do tego umocnię) oddali — Spró­ buj i każ do nich się odezwać — to także przyjaciele... moi i ... rze­ czy publicznej ...! [...] Żupański nic nie pisał — literatura nasza jest tylko dla R o tszy ld ó w !14

Podobne ro zd rażn ien ie p an u je w dołączonym do powyższego liście N orw ida do K raszew skiego. C ytow any niżej fra g m en t tego listu dotyczy pośrednio in te resu jąc y c h nas kw estii red ak cy jn y ch Pokłosia:

— Siem ieński, Koźmian i w ielu innych mają rękopisma moje i drze­ mią na nich po k ilk a lat! — Koźmiama słusznie nazw ałeś żelaznym człow iekiem ... Zaiste, zaleta to w ielka nożyczek, ćwieków lub innego narzędzia — ale człow iek powinien być ludzki, nie że la z n y 15.

Ju ż w cześniej, late m 1858, gdy układał dla A ntoniego Z a­ leskiego r e je s tr sw oich u tw o ró w przeznaczonych do w ydania zbiorow ego (k tó re m iało ukazać się w W ilnie n akład em tegoż Za­ leskiego), w spom inał o K oźm ianow skich zaległościach, z racji u tw o rów w ym ienionych jak o pozycje 13, 14 i 15:

13 Olim pia Colonna — 14 Wesele — 15 Pompeja — 3 poemata, jeśli je Jan Koźmian raczy oddać po latach zaległości o n y c h le.

K o resp o nd encja Teofila L enartow icza do jego w ielkopolskiego przyjaciela, znanego pedagoga E w ary sta Estkow skiego, zaw iera garść cennych szczegółów, służebnych w stosunku do om aw iane­ go zagadnienia. W ybierzm y w tej chw ili jeden. W paryskim liście z 29 sie rp n ia 1852 L en artow icz in fo rm u je Estkow skiego:

P isali tu do K laczki [z którym Lenartowicz żył w ted y blisko] w y ­ daw cy Pokłosia, prosząc, żebym im co nadesłał; naturalnie, że w tak 12 Tamże , s. 315, nr 214: do A ntoniego Zaleskiego. P r z e s m y c k i m ylnie go datuje: „[po 13/XII 1858]“. J. W. G o m u l i c k i stw ierdził, że list pochodzi z lipca lub sierpnia 1858. Zob. C. N o r w i d , O kruchy poetyckie

i dram atyczne. W arszawa 1956, s. 31-32.

1S C. N o r w i d , Pisma zebrane. T. A, cz. 2. W arszawa 1911, s. 846. 14 N o r w i d , L isty , cz. I, s. 308-309, nr 211.

15 Tamże, s. 309, nr 212. 16 Tamże , s. 315, nr 214.

(8)

N O R W ID W „ P O K Ł O S I U “ E D M U N D A B O J A N O W S K IE G O 581

szlachetnym celu, bo dochód z tego noworocznika ma być obrócony na sieroty po zmarłych na cholerę, w ym ów ić się nie m ogłem — prze­ słałem im Lato, Bozmowę ze słow ikie m i W y r o k i; ciekaw y jestem , jak ci się te rzeczy podobają. K arol B aliński i Cyprian Norwid prze­ słali także 17.

W ydaw cą Pokłosia był ty lk o B ojanow ski; do K laczki mógł pisać prócz niego Ja n Koźm ian, b ardziej znany w p a ry sk ic h k rę ­ gach. W ym ienione w liście w iersze L enartow icza u k azały się w II roczniku Pokłosia (1853). W’ tym że roczniku, n ajp ew n iej w sku tek w spom nianej przesyłki, pojaw ił się u tw ó r K aro la B aliń­ skiego. B alińskiem u w ydru k o w an o tu w iersz Żeglarz („P ieśń “) 18, N orw idow i zaś Pompeją. Czy była ona jed n a k u tw o rem ze w spo­ m nianej przesyłki?

O publikow anie Pompei w ty m roczniku Pokłosia, w k tó ry m znalazły się p rzy słan e na zam ów ienie u tw o ry L en arto w icza i B a­ lińskiego, nie je s t dowodem, iż Pom peja to rów nież zrealizow ane zam ów ienie, o k tó ry m w spom ina L enartow icz. P rzeczą tem u a u to ­ ry ta ty w n e stw ierdzenia N orw ida w cy to w an y ch pow yżej fra g m en ­ tach jego listów — każą one w ierzyć, że B ojanow ski m ógł już w ted y posiadać pew ne u tw o ry N orw ida, scedow ane m u przez K oźm ianów z tek i red ak cy jn ej P r z e g l ą d u P o z n a ń s k i e g o . P rzeczy tem u rów nież w spom niany poprzednio fak t, że N orw id nie w iedział o opublikow aniu Pompei w II roczniku Pokłosia.

Jeśli więc nie była to Pompeja, to jak i utw ór, w zględnie utw o ­ ry, przesłał wówczas N orw id do Pokłosia? N ie um iem rozw iązać tej zagadki. Ju liu sz W ik to r G om ulicki pisze o ty m m .in. w glo­ sach do niniejszego arty k u łu , u sta la ją c w szystkie zw iązki N or­ wida z Pokłosiem:

Oto, jak w ygląd ały (moim zdaniem) stosunki Norw ida z Pokło­

siem.

Bojanowski dysponow ał co najm niej dwunastu utw oram i Nor­ wida:

1) Sześć otrzym ał od Koźmianów, a m ianowicie: P o m p e ję (świa­ dectw o Norwida), Czasy, Jesień (notatka na autografie), przekład z Dantego (był w posiadaniu Stanisław a Koźmiana), Cołonnę (świa­ dectw o Norwida), a prawdopodobnie i Z łistu do Wł. Łubieńskiego (data tego w iersza łączy go z blokiem utw orów w łoskich).

2) Trzy otrzym ał od sam ego Norwida, przy czym, jak się wydaje, w szystk ie trzy za pośrednictw em Lenartowicza: Nad grobem Julii Ca-17 L is ty Teofila Len artow icza do E w arysta Estkowskiego. (1850-1856). Wydał B. E r z e p к i. Poznań 1922, s. 46-47.

(9)

p u letti (w r. 1852, po liście wydaw ców do Klaczki), Dwie sceny z t r a ­ gedii „Juliusz Cezar“ (w r. 1855, po liście Stanisław a Koźmiana do

Lenartowicza) i poem at Celliniego (w r. 1856, jako dalszy ciąg m ate­ riałów zam ówionych w r. 1855, poprzez ręce księdza Prusinowskiego, którem u w ręczył go w Rzym ie sam Lenartowicz).

3) Trzy w reszcie, których już nie zdążył w ydrukow ać, otrzymał od księdza Prusinowskiego: dwa dawne, prawdopodobnie sprzed w y ­ jazdu Norwida do A m eryki (między nimi może Litanię), i jeden z m arca-kw ietnia 1856 (może b ył to trzeci odpis w iersza P o k ó j? ) 19.

W w yborze Poezji N orw ida kładzie G om ulicki pod tek stem Pom pei datę: „[1848?]“ 20.

Ten znakom ity norw idolog, najgodniejszy k o n ty n u a to r pracy Przesm yckiego, om aw iając zaginione w iersze N orw ida zatrzym ał się rów nież przy ow ym zatracon ym poem acie, k tó ry spoczyw ał długo w tek ach red ak cy jn y ch Pokłosia, ofiarow any B ojanow skie- m u chy b a przez S tanisław a K oźm iana. Vittoria Colonna m iała pow stać w edług G om ulickiego w latach 1847— 1848.

Bodaj z tych samych lat co i Hippolitos pochodzi poem at Vittoria

Colonna (znany również pod tytułem Olimpia Colonna), opiewający

najwidoczniej oryginalną postać margrabiny Pescara (1490-1547), poetki i m iłośniczki sztuk pięknych, a przy tym w ielk iej przyjaciółki uwielbianego przez Norwida artysty — Michała A nioła B u onarroti2t.

W dalszym ciągu G om ulicki ko m en tu je cy tow any przez nas fra g m en t grudniow ego listu N orw ida do Z aleskiego o owych poem atach leżących „la t w iele“ w K oźm ianow skiej red ak cji P r z e g l ą d u :

P r z e g l ą d to oczywiście P r z e g l ą d P o z n a ń s k i , do którego Norwid posyłał sw oje utwory w latach 1848-50. P rzyjętą tu chronolo- gizację Colonny potwierdzają również daty pow stania dwu innych poe­ matów „włoskich“ przesłanych Janowi Koźmianowi: Wesela, które

powstało w r. 1847, i Pompei, napisanej bodaj w r. 1848, w związku z ówczesnym pobytem poety w okolicach Neapolu.

Pompeję przekazał później Koźmian redaktorom leszczyńskiego

Pokłosia. Zbieranki dla sierot, którzy w ydrukow ali ją dopiero w r.

1853 22.

19 J. W. G o m u l i c k i , Glosy do artykułu B. Zakrzewskiego. [Ma­ szynopis].

20 C. N o r w i d , Poezje. Wybrał i w stępem opatrzył M. J a s t r u n . Teksty i chronologię u stalił J. W. G o m u l i c k i . T. 2. Warszawa 1956. s. 19.

21 N o r w i d , Okruchy poetyckie i dram atyczne, s. 32. 22 Tamże, s. 33.

(10)

N O R W ID W „ P O K Ł O S I U " E D M U N D A B O J A N O W S K IE G O 58 3

J a k widać, ostatn ie zdanie c y ta tu w ym aga k o re k tu r w odnie­ sieniu do in fo rm acji Gom ulickiego o Pokłosiu.

Z biory ręk o p iśm ien n e po E dm undzie B o ja n o w sk im 23, a w śród nich jego D z i e n n i k i 24, spisyw ane w latach 1853— 1870, przynoszą garść nieznanego m ate ria łu i now ych inform acji do poruszanych w yżej zagadnień. W poniedziałek 7 lutego 1859 B ojanow ski no­ tu je:

Dziś z poczty otrzym ałem listy: [...] 2-o Od Stan. Koźmiana z 6-go t. m. Norwid żąda rękopisów swych, których do Pokłosia udzie­ lił. Mam takow e odesłać na ręce Żupańskiego25.

N astępnego d n ia re d a k to r Pokłosia zapisuje:

N a pocztę w ysłałem listy: l - o Do Stan. Koźmiana, donosząc mu, że 5 rękopisów Norwida, które się znalazły u mnie, posełam 2 u - p ań sk iem u 2e.

A w środę, 9 lutego, zanotow ał ku pamięci, co zaw ierała owa przesyłka do Żupańskiego:

W ysłałem listy na pocztę: [...] 3-o Do Żupańskiego księgarza, po- sełając mu na żądanie S. Koźmiana pozostałe u mnie rękopisy Nor­ wida:

a) D wie sceny z tragedii „Juliusz Cezar" Szekspira b) Czasy (krótki w ierszyk)

c) Z listu do Włodzim. Łubieńskiego d) Pom peja

e) Wiktoria Colonna 27.

Z pow yższych in fo rm acji m ożna w ysnuć kilka s p o s trz e ż e ń 28. Pierw sza in fo rm acja sug eruje, jakoby N orw id poprzez Stan isław a K oźm iana udzielił red a k c ji Pokłosia sw ych rękopisów . Inform acja nie je st w pełni ścisła. N iek tó re sw e u tw o ry przeznaczał N orw id do P r z e g l ą d u P o z n a ń s k i e g o (o czym w zm ianki w jego korespondencji; o k o n k retn y m przyk ładzie będzie m ow a niżej) i tylko na propozycję K oźm iana m ógł się zgodzić, by je d ru ko w ał

23 Zob. przypis 4.

24 N iestety, nie m iałem możności przeczytania ich w całości. 25 E. B o j a n o w s k i , Dzienniki, 1859, s. 20.

28 Tamże. 27 Tamże.

28 N iestety, zbiory Sióstr Służebniczek w Dębicy, zawierające dość obfitą korespondencję B o j a n o w s k i e g o oraz listy pisane do niego np. p rzez- S. i J. K o ź m i a n ó w , posiadają poważne i d otkliw e braki w in tere­ sującej nas k w estii Norw idowej.

(11)

Bojanowski. N otatka trzecia wymienia pięć utw orów Norwida, które „znalazły się“ u Bojanowskiego, a na żądanie Stanisław a Koźmiana zostały przesłane Żupańskiemu. Podkreślam term in „znalazły się“, ponieważ nie były to wszystkie wiersze otrzym ane od Stanisława Koźmiana wyłącznie do Pokłosia i nie wszystkie

chyba musiały się w tych dniach odnaleźć, jeśli jeden pozostał w tece redakcyjnej Pokłosia. Myślę o rękopisie J e s ie n i29, który obok ty tułu miał w górnym praw ym rogu arkusika uwagę ręką Norwida: „Do P r z e g l ą d u“ . Uwagę tę lekko starto gumą. Dla­

** Archiwum redakcyjne Pokłosia. Zob. Zbiór rę kopisów Edm unda Bo-

janow skiego.

Autograf w iersza N o r w i d a Jesień. Z te­ ki redakcyjnej Pokłosia.

(12)

N O R W ID W „ P O K Ł O S I U “ E D M U N D A B O J A N O W S K IE G O 5 8 5

czego Bojanow ski nie zwrócił K oźm ianow i tego „krótkiego w ier­ szy ka“ , drukow anego bezpośrednio po Czasach, fig u ru jący ch w r e ­ jestrz e owych zw rotów , nie um iem pow iedzieć. N ajpew niej rę ­ kopis m usiał zaw ieruszyć się w arch iw u m re d a k c y jn y m Pokłosia. W Pokłosiu d ru k ow an o przecież osiem, a nie pięć utw o rów N orw i­ da. P raw d a, że o statn i utw ór, z VI rocznika (1862) („B o sk ie j k om ed ii“ Danta...), był w ydany później, po dacie trzeciej n o tatki z D zienn ików B ojanow skiego (1859). Ja k się okaże, n ie ty lk o S ta ­ nisław K oźm ian przesyłał B ojanow skiem u u tw o ry N orw ida.

D aty cytow anych n o tatek z D zien n ików B ojanow skiego sp la­ ta ją się w logicznym następ stw ie z d atam i znanych listów N orw i­ da w sp raw ie zbiorowego w ydania pism p o ety przez A ntoniego Zaleskiego. W ty m celu N orw id żądał od K oźm iana zw rotu sw ych rękopisów , a ten o statn i obligow ał B ojanow skiego. D la­ czego jednak Bojanow ski, stosując się do in stru k c ji N orwida, a może Koźm iana, m iał w ysłać rękopisy N orw ida na adres znako­ m itego w ydaw cy i księgarza poznańskiego, J a n a K onstantego Ż u- pańskiego? Czy Ż upański pośredniczył ty lk o w przesyłce zwróco­ nych rękopisów na adres poety, albo raczej n a adres niedoszłego edytora, A ntoniego Zaleskiego („d Mr. A n to in e de Zaleski, par Wilno, Kowno, à J a n ó w “)? Czy spraw y te j do ty k a cytow ane zda­ nie z listu do Zaleskiego: „ Ja już w ołałem , aby m i (albo kogo do tego um ocnię) oddali [rękopisy utw oró w ]“ ? J a k i z ty m związek m ają info rm acja i w ym ów ka N orw ida, kończące w sp om nian y list: „Ż u­ pański nic nie pisał — lite ra tu ra nasza je s t ty lk o dla Rotszyl- dów!“ Przecież i K raszew skiego prosił N orw id początkow o о рсь średn ictw o i pomoc Z aleskiem u w zeb raniu jego poezji, później zaś o opiekę w c e n z u rz e 30. Co znaczy passus z listu do Trębickiej:

w ydaw cy a następnie i przyjaciele moi zam yślili, po latach blisko dwudziestu rozrzucania pism moich po w szystk ich dziennikach oj­ czystych, zebrać one i w y d a ć 31.

W sp o m n ia n y ' rękopis Jesieni nie je s t jed y n y m au tografem N orw ida spoczyw ającym w tekach re d a k c y jn y c h Pokłosia. U tw ór ten n apisany został m iękkim czarnym ołówkiem , energicznie i czy­ telnie, na ark u sik u grubego, gładkiego, białego p a p ie ru fo rm atu 130X195 mm, zapisanego jedno stro n n ie. T ek st bez popraw ek i skreśleń , ty tu ł w iersza podkreślony i u ję ty w dw a proste

na-30 N o r w i d , Listy, cz. I, s. na-309, 322.

(13)

wiasy. Obok ty tu łu , w p raw y m rogu, w y ta rta gum ą, choć jeszcze czytelna, uw aga rę k ą N orw ida: „Do P r z e g l ą d u “. Z w ro tk i nie n um erow ane, lecz oddzielane ukośnym krzyżykiem . U spodu k a rtk i, po praw ej stro n ie podpis: „Cyprian K a m il.“, a pod tym data: „P ary ż 1849“ . N ato m iast w pierw odruku Pokłosia w y ­ drukow ano „Cypr. K a m il Norw id.“, a z lew ej s tro n y m iejsce i datę: „P ary ż 1849“ 32. K o m en tarz do ed y cji P ism zebranych w opracow aniu P rzesm y ck iego pow tarza w iern ie te ele m en ty za pierw odrukiem . N ato m iast Jesień w edycji G om ulickiego n ie w ia­ dom o dlaczego posiada d a tę i tylko datę, jakoby w prow adzoną tu i ustaloną przez tego w ydaw cę, m ianow icie: „[1849]“ 33. T ajem nica pom yłki G om ulickiego m a sw e źródło w zm yłce Przesm yckiego. G om ulicki wziął d o sw ej edycji tek st Jesieni z M iriam ow ego w ydania Poezji w y b r a n y c h 34, a chronologię z jego dy sk u sji ko­ m entarzow ych 35, nie zdając sobie sp raw y z różnic pierw otnego k om entarza w w y d an iu P ism z e b r a n y c h 36. Ale w egzem plarzach rozsyłanych przy jacio ło m i znajom ym — ja k in fo rm u je we w spom nianych glosach — te n błąd (i w iele innych) p o p raw ił na osobnej k arteczce z „ E r ra tą “ . Na te m a t popraw ności sw ej edycji poczynił rów nież zastrzeżen ia w przypisie do N iezna nych listów Norwida 37.

Nie m a różnic tek sto w y ch m iędzy autografem a p ierw o d ru ­ kiem , k tó ry re s p e k tu je n a w e t w szystkie p odkreślenia poety, oddane druk iem ro zstrzelo ny m . Je d y n ie w zakresie in te rp u n k c ji nastąp iło w tekście Pokłosia d robne uzupełnienie: w w. 3 po sło­ wie „d ep tać“ d ano przecinek. C h arak tery sty czn y dla N orw ida łącznik pom iędzy w y razam i różnorodnym i („cało= k w it“), sto ­ sow any przez poetę jako znak rów nania, zastąpiono w p ierw o ­ d ru k u za pom ocą d ru k arsk ie g o dewizu. W trzech w ypadkach d ru ­ k arz dodał od siebie znaczek d iak ry ty cz n y nad e, w pierw szych w ersach I, II i III zw rotki, p rzy w yrazach: z n o ś n i e j , p i e r w e j , s ł o d z i e j .

Zaznaczyłem , że Jesień nie jest jed y n y m au tografem N orw ida zachow anym w arch iw u m Pokłosia, i że nie ty lk o K oźm ian był

3* Pokłosie, V, s. 176. 33 N o r w i d , Poezje, t. 1, s. 50. 34 N o r w i d , Poezje w y b r a n e , s. 25. 35 Tamże, s. 521. 36 N o r w i d , Pisma zebrane, t. A, cz. 2, s. 867. 37 P r z e g l ą d H u m a n i s t y c z n y , 1957, nr 3, s. 52.

(14)

N O R W ID W „ P O K Ł O S I U “ E D M U N D A B O J A N O W S K IE G O 5 8 7

pośrednikiem p rzy n a d sy ła n iu u tw orów p o ety do om aw ianej „zbieran k i lite ra c k ie j“ . B ojanow ski zapisuje w sw ych Dziennikach w niedzielę 2 m arca 1856, co n astęp uje:

Z kongregacji przysłano m i list ks. A lek sego i Ignacego P ru si­ nowskiego, ostatni z Rzymu z 15 lutego. Ks. A lek sy przyseła m i od Norwida w iersz do Pokłosia tłum aczony z B envenu ta Celliniego. Ks. Ignacy załącza list od T. Lenartowicza, który mi proponuje w y d a ­ w anie pisma dla ludu po zagaśnięciu S z k ó ł k i N i e d z i e l n e j i S z k ó ł k i Estkowskiego. Sam obiecuje stale współpracować, rów ­ nież obaj k sięża Prusinow scy sw ą pomoc ofiarują. Zyskanie na w sp ół­ pracownika takiego w ieszcza jak Lenartow icz w ażną byłoby rzeczą. Muszę to w szystko dobrze ro z w a ży ć38.

P rzesyłk a N orw ida zaw ierająca au to g raf p rze k ład u z C ellinie­ go zachow ała się w zbiorach red a k c y jn y c h Pokłosia.

Nieco później, w środę 23 kw ietnia, B ojanow ski zanotow ał:

Z poczty odebrałem list od ks. A leksego Prusinowskiego. Przysłał mi kilka dotąd nie w ydanych, w oryginalnym rękopisie Pastorałek śp. O. Karola. Oraz w iersz D eotym y i k ilk a w ierszy N orw id a39.

Na szczęście, w zbiorach dębickich dochow ał się w spom niany tu list księdza Prusinow skiego, pisany z G rodziska 20 k w ietn ia 1856. C y tu jem y in te resu jąc y n as frag m en t:

Kochany Panie Edmundzie.

Posyłam Ci do Pokłosia znów nieco poezji. Naprzód ks. Karola A ntoniewicza pastorałek kilka, jak w iem , nigdzie jeszcze nie druko­ wano; dawno leżą u m nie, bom je dostał na pam iątkę autograficzną. Proszę w ięc w rócić m i oryginał, bo przepisyw ać nie m iałem czasu, a żal mi, żeby nie publikow ać rzeczy tak pięknych m iejscami. Po drugie, D eotym y w iersz, nie bardzo w ielk i rozmiarem ani potęgą poezji, ale dobry. Na koniec trzy Norwida rzeczy — d w ie już m iałem dość dawno u siebie, trzecią dopiero teraz dniam i dostałem . A le jeżeli łaska, pro­ siłbym bardzo także o listy D eotym y i Norw ida in originali. Dawno już od Ignacego listu nie m iałem . Czy m oże filip in i odebrali św ieższe wiadomości? Do zobaczenia na Św iątki, gdzie mam szczerą ochotę być w Gostyniu. Żegnam Cię, Kochany Panie Edmundzie, odpisz mi w zg lę­ dem ks. Ignacego, a zarazem donieś, czy siostra Józefa już wróciła. — Państw u W ilkońskim m oje uniżone u k ło n y 40.

Z powyższych in fo rm acji w ynika, że ksiądz P rusino w sk i był pośrednikiem m iędzy N orw idem a red a k c ją Pokłosia. Szczególnie

39 B o j a n o w s k i , Dzienniki, 1856, s. 26. 39 Tamże , s. 46.

40 Zob. przypis 4.

(15)

pierw sza n o ta tk a tłu m aczy sposób i bezpośredni ad res przesyłki: N orw id przeznaczył tłum aczenie do Pokłosia. Z achow any auto­ g raf przynosi now ą niespodziankę. Na ósmej, to je s t o statn iej stro n ie N orw idow ego rękopisu, kończącego się om al w połowie arkusza, w pisano w poprzek w olnej części tej s tro n y w iersz pt. Pokłosie, z podpisem Teofila L enartow icza. Je st to a u to g ra f (czy- stopis) L enartow icza przeznaczony, ja k w skazu je ty tu ł, na agi­ tu ją c y „w stęp n iak “, pew nie zam ów iony przez sam ego B oja­ now skiego do owej „zbieranki lite ra c k ie j“ . (B ojanow ski chętn ie rozpoczynał Pokłosie tego rodzaju prog ram ow y m i utw oram i). Oba u tw o ry w y d ru k o w ał E dm und B ojanow ski w różnych rocznikach. W iersz L enartow icza otw orzył jeszcze IV rocznik (1855) Pokłosia, któ re m usiałoby więc ukazać się d ru k iem z dość pow ażnym opóźnieniem , zw ażyw szy że auto graf L enartow icza d o tarł do B oja­ nowskiego 2 m arca 1856! N atom iast tłum aczenie N orw ida w y ­ dru ko w ał B ojanow ski w roczniku V (1856; P oznań 1857), co nie św iadczy b y n ajm n iej .o lekcew ażeniu poety.

Aliści h isto ria ta w ym aga k ilk u w y jaśn ień . IV rocznik Po­ kłosia w y d ru ko w an y był faktycznie około 18 stycznia 1856, a nie w m arcu. Pod d a tą 20 stycznia 1856 n o tu je B ojanow ski w swych D zienn ikach:

Z poczty odebrałem pakę z 100 egzpl. Pokłosia od Merzbacha.

Był to IV rocznik Pokłosia (1855). A więc w spom niany rękopis u tw o ru L enartow icza pt. Pokłosie nie mógł być podstaw ą dla d ru ku . P o tw ierdza to k o n fro n tacja au to grafu L enartow icza (w pi­ sanego na rękopisie tłum aczenia Norw idow ego) z p ierw o drukiem w Pokłosiu oraz in form acja D zienn ików z 2 m arca, w k tó rej Bo­ janow ski w spom ina ty lk o o o trzym aniu tłum aczenia B envenuta, pom ijając m ilczeniem fa k t w pisanego tam u tw o ru L enartow icza. Dlaczego? Otóż dlatego, poniew aż w pisany u tw ó r L enartow icza b y ł drugą, późniejszą w ersją w iersza Pokłosie, nad esłaną B oja­ now skiem u zbyt późno, to znaczy wówczas, gdy pierw sza w ersja u tw o ru została już w yd ru k ow an a. (Nota bene L en arto w icz lubił przeredagow yw ać i popraw iać sw oje utw ory.)

Różnice m iędzy dw om a red ak cjam i w iersza L enartow icza są dość istotne. Oba u tw o ry nie w ykazują w iększych zm ian aż do 36 w ersu. N astępujące po nim p a rtie są zupełnie różne. W w ersji d rukow anej p a rtię n astępu jącą (w. 37— 56) oddzielono od pierw szej trzem a astery sk am i. W rękopisie n a stę p u ją bezpośrednio

(16)

N O R W ID W „ P O K Ł O S IU " E D M U N D A B O J A N O W S K IE G O 589

Autografy: 1) ostatniej strony przekładu N o r w i d a z B envenuta Celliniego; 2) w iersza L e n a r t o w i c z a Pokłosie. Z teki redakcyjnej Pokłosia.

(17)

dw ie o statn ie zw rotki (w. 37— 44). Poruszone tu zagadnienie nie je s t obojętne dla późniejszych rozw ażań nad chronologią tłu m a ­ czenia N orw ida. A utograf Pokłosia Lenartow icza, p isan y a tra ­ m entem , został kilk ak rotn ie przekreślony ołówkiem . Sądzę, że stało się to wówczas, gdy przystąpiono do przygotow ania tłu m a ­ czenia N orw ida do druku w V roczniku Pokłosia. Ze w zględu na sposób w pisania utw oru przez L enartow icza i układ graficzny, w y ­ korzy stu jący w olne m iejsca rękopisu Norwida, m ożna stw ierdzić, iż w iersz ten został w pisany później, tzn. na otrzy m an y m od N or­ w ida rękopisie tłum aczenia Celliniego. Oba wszakże m iały jed n a ­ kie przeznaczenie i cel w adresie w ysyłkow ym .

W róćm y jed n ak do objaśnienia pew nych realiów z n o tatek D zien nikó w Bojanowskiego. Pośrednikam i m iędzy B ojanow skim a L enartow iczem i N orw idem byli bracia P rusinow scy. M łodszy, Ignacy, członek kongregacji filipinów gostyńskich, z ty ch w łaśnie czasów je s t w spom inany w korespondencji L enartow icza jako jego rzym ski znajom y. Dopowiedzią do cytow anej n o tatk i z D zienników (z 2 m arca 1856) w spraw ie listu od L enartow icza są w łasne słow a „lirnika m azow ieckiego“ . Z w ierza się on E stkow - skiem u:

Po zam knięciu twojego pisma S z k o ł a P o l s k a pragnąc, aby to ukochane przeze mnie w ydaw nictw o nie ustało, pisałem do Pana Bo­ janowskiego w Księstwie, o którym w iele dobrego słyszałem , żeby się zniósł z Tobą i żebyśmy już nie pedagogiczne, ale historyczno-poetyc- kie dla ludu w ydawali p isem k o 41.

O w iele w ybitniejszym działaczem katolickim , cenionym nie­ zw ykle kaznodzieją, wydaw cą, red akto rem k lery k a ln y c h pisem ek przeznaczonych dla ludu, był b ra t Ignacego, ksiądz A leksy P r u ­ sinow ski, wówczas przebyw ający jako proboszcz w Grodzisku W ielkopolskim , w łaściw y pośrednik m iędzy Pokłosiem a N orw i­ dem . Nie um iem w szczegółach w ytłum aczyć drogi, jak ą — w e­ d łu g in fo rm acji Bojanowskiego — m iała przebyć pierw sza prze­ syłk a poetycka nadesłana przez księdza Aleksego do Pokłosia. D ruga inform acja z D zienników Bojanow skiego (z 23 kw ietn ia 1856) oraz list proboszcza grodziskiego u w ie rz y teln iają pierw szą — m arcow ą. K siądz Aleksy przysłał B ojanow skiem u, prócz au to g ra ­

41 L isty Teofila Lenartowicza do Ewarysta Estkowskiego, s. 101, list z 2 VI 1856.

(18)

N O R W ID W „ P O K Ł O S I U “ E D M U N D A B O J A N O W S K IE G O 591 fów k ilk u n iew yd an y ch Pastorałek księdza A ntoniew icza 42 i w ie r­ sza D e o ty m y 43, „ trz y N orw ida rzeczy“ . Ja k ie to utw ory ? Odpo­ wiedź n iezw yk le tru d n a , bo nie są to chyba pew n e u tw o ry d r u ­ kow ane w ro cznik u V czy VI Pokłosia. M ogły się one w ogóle nie ukazać w P okłosiu? C ytow ane hipotezy G om ulickiego w skazu­ jące na dw a ty tu ły ow ych „rzeczy“ : Litanię i Pokój — są p rze ­ cież dość w ątłe, szczególnie w odniesieniu do drugiego utw oru. P rusinow ski nazw ał p rzesłane u tw o ry N orw ida „rzeczam i“ w odróżnieniu od k ró tk ieg o u tw o ru D eotym y nazw anego w ie r­ szem. A więc b y ły to rozleglejsze utw ory, z k tó ry c h dw a spoczy­ w ały u P rusinow skiego ju ż „dość daw no“ (ale nie ta k daw no jak Pastorałki A ntoniew icza, k tó ry zm arł w ro k u 1852). Od ja k daw na, tru d n o odpowiedzieć. Ja k im sposobem d ostały się one do księdza Aleksego, ja k ie było ich przeznaczenie oraz w jak im celu ta k długo u niego spoczyw ały, nie um iem dziś jeszcze odpowiedzieć. Co było tą trzecią „rzeczą“ , na dniach p rzy słan ą P rusinow skiem u? Chyba przeznaczył ją N orw id do Pokłosia, bo P rusinow ski żadne­ go pism a wów czas nie redagow ał.

We w spom nianych glosach G om ulicki rozw ija sw oje p rz y ­ puszczenie:

Nie kusząc się bynajm niej o rozszyfrowanie w szystkich w ierszy, które Prusinow ski przesłał Bojanowskiem u, zaryzykuję jednak przy­ puszczenie, że jednym z tych dwóch dawniejszych w ierszy mogła być słynna Litania do NPMarii, zadedykowana i ofiarow ana w kw ietniu 1852 księdzu Jełow ickiem u, a przez niego przekazana prawdopodobnie księdzu Prusinow skiem u. Po ow ym przypuszczalnym w ycofaniu jej od Bojanowskiego ksiądz Prusinow ski ogłosi ją w r. 1864 na łamach reda­ gowanego przez siebie T y g o d n i k a K a t o l i c k i e g o . (Norwid był zresztą przekonany, że Jełow icki przekazał ją Janowi Koźmianowi do P r z e g l ą d u ) .

Zagadkę stan o w i rów nież passus o listach D eotym y i N orw ida, co praw dopodobnie m ożna tłum aczyć jako prośbę P rusinow skiego o zw rot rękopisów ich nadesłany ch w ierszy, prośbę analogiczną do tej o zw rot au to g rafó w Pastorałek A ntoniew icza. W tak im razie o ryginały „ trz ec h N orw ida rzeczy“ zostały zw rócone przez Bojanow skiego księdzu A leksem u P rusino w skiem u .

42 Drukowane w: Pokłosie, V, s. 178— 184.

4S Drukowany tamże. Jest to Legenda o Jezusiku w kontusiku (s. 5— 10), albo raczej Pieśń (s. 174— 175), datowana: „Warszawa, 24 marca 1856“.

(19)

Trochę św iatła na te niew iadom e rzu c a ją in n e m ate ria ły . K siądz A leksy P ru sin o w sk i redagow ał m. in. W i a r u s a (od 24 g ru d nia 1849 do 1 lipca 1850), k tó rego czytelnikom N orw id przypisał Częstochowskie wiersze. M iriam k om en tu je:

Utwór ten, jak w nioskow ać można z dedykacji („czytelnikom W i a r u - s a przypisane“) i z pseudonimu, jakim „wiersze“ podpisano („Cy- pryan z Głuchów pod Warszawą“) — przeznaczał poeta dla w ym ien io­ nego poznańskiego pisma dla ludu i dopiero w skutek jego zam knię­ cia um ieścił rzecz swą w G o ń c u P o l s k i m 44.

P ru sin o w sk iem u posyłał w owym czasie sw e u tw o ry L e n a rto ­ wicz, skarżąc się przed E stkow skim na s tr a tę poem aciku pt. P a ­ storałka 45.

R ękopiśm ienna przesyłka N orw idow skiego tłum aczenia w raz z dopisanym w ierszem Lenartow icza (w św ietle ukazanej historii) upow ażniają do w ysunięcia hipotezy co do chronologii przekładu. Nie przeleżał on — jak w idzieliśm y — długo ani u pośrednika, ani u w ydaw cy. Mógł więc pow stać n a w e t w początkach (sty­ czeń— luty) ro k u 1856. D latego dy sk u sję w zbudzają k o m en ta ­ torskie stw ierd zenia Przesm yckiego:

Za datę pow stania tego przekładu przyjm ujem y koniec roku 1846. Chwila pierwodruku nic tu nie znaczy. Rzadko która rzecz Norwida była drukowana zaraz po n ap isan iu 4e.

Hipotezę naszą w zm acniają dalsze szczegóły M iriam ow ego ko­ m en ta rz a oraz ry su n k i N orw ida. P rzesm ycki dowodzi, że i później N orw ida niezm iernie intereso w ała autobiografia B en ven uta Cel- liniego.

Świadczy o tym naw et późniejsza znacznie, bo z roku 1855 datująca próba — jak się zdaje — ilustrow ania tej Benvenutowskiej „książki o sobie“. Zachowały się z niej: m ający prawdopodobnie za frontispis służyć portrecik Celliniego, w postaci siedzącej, trzymającego na ko­ lanie odłam tablicy kamiennej i w skazującego na niej w yryty snadź przed chw ilą napis „Michele Angelo Buonarotti, maestro carissimo“ (rysunek piórkowy, będący własnością p. Józefa K ościelskiego w Mi­ łosławiu), oraz kompozycja z napisem „ma queste cose deVamore sono

vanità et pazzie“, będąca ilustracją do rozdziału 13-go księgi I-szej Pa­ m ię tn ików i przedstaw iająca powrót B envenuta z sycylijskim

księ-44 N o r w i d , Poezje w y bran e, s. 538.

45 L isty Teofila Lenartowicza do Ew arysta Estkowskiego, s. 95, list z 5 II 1856.

(20)

N O R W ID W „ P O K Ł O S I U “ E D M U N D A B O J A N O W S K IE G O 5 9 3

dżem — nekromantą, przyjacielem V. Romolim i m ałym fattorinem po w yw oływ aniu diabłów w K olizeum (własność dra J. M ycielsk iego)4T.

Ta d ru g a przecież kom pozycja i z innego jeszcze ty tu łu w y ­ b itnie popiera naszą hipotezę. Z ty tu łu zamieszczonej na niej de­ dykacji Teofila Lenartow icza, k tó ry — jak w iem y — złączył auto­ graf sw ojego w iersza (przeznaczonego już w pom yśle na w stę­ pniak dla Pokłosia) z losem ręk o pisu N orw idow skiego przekładu. Na w spom nianym ry su n k u piórkow ym N o rw id a 48, z lew ej stro ­ ny, w połowie, je s t ukośny podpis: „Norwid 1855“ . Z tejże strony , poniżej, pionowo, dedykacja ręczna L enartow icza: „K ochanem u przyjacielow i F. M ycielskiem u na p am iątkę Teofil Lenartow icz 6 lutego 1856“ . (Była to chyba jeszcze d a ta rzym ska, jeśli z 5 lu ­ tego 1856 zachow ał się list L enartow icza pisany z Rzym u.)

Rocznik V Pokłosia został om ówiony i oceniony na łam ach K oźm ianow skiego P r z e g l ą d u P o z n a ń s k i e g o . P rzek ład N orw ida i dw a jego w iersze uzyskały tu najsurow szą chyba spo­ śród ocen całego m a te ria łu rocznika. W arto ją przytoczyć i to w szerszym kontekście, a więc nie w tak im okaleczonym w ycinku, jak i podaje k o m en tarz Przesm yckiego. A nonim ow y recenzent pisze:

Jak w każdym pokłosiu, tak i w tym nie w szystk ie kłoski na n iw ie ojczystej zebrane mieszczą pożyw ne i czyste ziarna, znajduje się m ię­ dzy nim i poślad, lecz tego rodzaju zbiorowe pismo m ając do osądze­ nia, czuje się krytyka rozbrojoną, pomnąc i na trudność zebrania sa ­ mych celniejszych utw orów , i na cel, dla którego takowe pismo w y ­ chodzi 49.

Do pośladu zalicza recen zen t Legendą... D eotym y, d ra m a t o Szczepanow skim K azim ierza Radeckiego, no i u tw o ry N orw ida. Uwagi k ry ty c z n e o ty ch o sta tn ic h nasycone są szczególną ironią, sarkazm em i zniecierpliw ioną już zjadliw ością.

Pan Cyprian Norwid chętnie zawsze swego w sparcia użycza P o­

kłosiu. D w ie jego poezje i w yjątek z poem atu [!] Benvenuto Cellini

są tego rodzaju i w ten sposób napisane, jak w szystkie jego utw ory. Musi ten sposób tak różny od tego, który dotąd zw ykł b ył zajmować i zachwycać czy w obcej literaturze, czy w ojczystej, znajdować sw o­ ich m iłośników , kiedy w nim pisarz jest tak w ytrw ałym . Jak w id zie-47 Tamże , s. 777—778.

48 Reprodukuje go (tamże, cz. I, s. 80— 81) i objaśnia (cz. II, s. 1078— 1079) P r z e s m y c k i .

(21)

m y, w zbierance literackiej znaleźć mogą posiłek i przyjem ność róż­ nych szkół, rodzajów i sposobów pisania zw o le n n ic y 50.

Rów nocześnie p raw ie i C z a s k rak o w sk i (1857, n r 176) za ata ­ kow ał twórczość N orw ida z pow odu jego tłum aczenia. Z aatak o ­ w ał w „korespondencji lite ra c k ie j“ podpisanej literą A. Z am asko­ w anym n ap astnik iem był oczywiście jed en z Koźm ianów , m iano­ wicie A ndrzej E dw ard K oźm ian. B ojanow ski zapisał w Dziennikach, iż w y stąp ien ie K oźm iana i jego k ry ty k a jest zbyt surow a dla tw ó r­ czości N orw ida. Sam wszakże, m im o uznania dla poety, p rzy ch y ­ la się do obiegowego sądu, iż N orw id tw o rzy niezrozum iale.

W spom niany au to g ra f tłum aczenia N orw ida z n a jd u je się w te ­ kach Bojanowskiego. A rkusze zapisane są d w ustronnie, a tra m e n ­ tem , drobnym w yraźn y m pism em z niezbyt licznym i sk re ślen ia ­ mi, p opraw kam i i przerób k am i. Stanow ią one cztery połów ki b ia­ łego cienkiego p ap ieru o rozm iarach 205X 313 m m . A rkusze b y ły niegdyś złożone w pół. P ierw sza i d ruga stro n a zaw ierające zw ię­ złe inform acje N orw ida o Cellinim , jak o w prow adzenie do prze­ łożonego poem atu (stanow iącego fra g m en t Ż y w o ta własnego Celli- niego), nie są liczbow ane. Dalsze stro n y są n u m erow ane od 1— 6 ceglastą k red ką B ojanow skiego (często posługiw ał się nią przy pracach w ydaw niczych). Tą sam ą k red k ą podkreślono na n u m ero­ w anej 4 stro n ie w ers: „Że b y strzej św iatło w y p ry sk a przez cie­ n ie“ — i dopisano tu na p raw y m m arginesie uwagę- „13/193“ , co znaczy, iż „epizodow y u s tę p “ 13 od w ersu 3 (inc.: „Że by­ strz e j...“) w y d ru k o w an y je st na stronie 193 Pokłosia. Tą k red k ą na nu m erow anej stro n ie 3 rękopisu, p rzy pierw szym w ierszu 11 „epizodowego u stę p u “ napisano znak podobny do lite ry „A /“ .

Różnice m iędzy auto g rafem przek ład u a tek stem p ierw od ruku Pokłosia (na p ierw o d ru k u o p arł się P rzesm y ck i w Pismach ze b ra ­ ny c h 51) są dość znaczne i rozm aitego a u to ra m e n tu . P okazujem y je posługując się zasadam i i specjalnym i znakam i um ow nym i, w prow adzonym i w św ie tn e j p rak ty c e ed y to rsk ie j przez G om u­ lickiego w Okruchach po etyckich i d ra m a ty czn y c h N o rw id a 62. W poniższym re je strz e i zestaw ieniu s ta ra m y się podać — w m ia­ rę m ożności — w szystkie osobliwości te k s tu a u to g rafu (w edług

50 T a m ż e, s. 180.

51 N o r w i d , Pisma zebrane, t. A, cz. I, s. 76—87.

“ N o r w i d , Okruchy poetyc kie i dram atyc zn e , s. 195— 198 (uwagi ogólne), 199 (wykaz owych znaków ułożony w ed łu g poszczególnych przy­ padków).

(22)

N O R W ID W „ P O K Ł O S I U “ E D M U N D A B O J A N O W S K IE G O 59 5

zasad i klucza Gom ulickiego). N u m erację w ersów (rów nież dla te k stu au tografu ) oparliśm y oczywiście na p ierw o d ru k u — z tym , iż „w p row ad zenie“ N orw ida otrzym ało odrębną nu m erację (w. 1 == „Tłóm acząc na język polski B e n v e n u ta Celliniego poem a“), sam zaś przek ład otrzym ał prócz istn iejącej już num eracji „epi- zodowych u stęp ów “ rzym ską n u m erację w ersów znajd ujących się w obrębie owych ustępów (np. 3, IX; 4, II).

D la in fo rm acji ogólnej trzeb a rów nież dodać — co nie z n a j­ dzie przecież tro sk i ani zajęcia się w poniższych zestaw ieniach tekstów — że Przesm yck i dość sam ow olnie i nie zawsze słusznie zm ieniał i m odyfikow ał (na szczęście w drobiazgach) te k s t p rze ­ kład u N orw ida, o p arty w yłącznie na pierw o d ru k u . Nic więc dziwnego, że ko n fro n tacja odnalezionego a u to g rafu z tekstem w e­ dług w y dania Przesm yckiego przyn io słab y w ięcej popraw ek a n i­ żeli k o n fro n tacja au to g rafu z p ierw o d ru kiem . Ale to już zadanie przyszłego ed y to ra i zasad kryty czn eg o w yd ania pism N orw ida.

A utograf N orw ida rozpoczyna się od słów: „Tłómacząc na ję ­ zyk polski...“ Nie posiada więc ty tu łu (i jego przynależności) ja k w pierw od ruk u , choć w sw oim rękopisie N orw id zostaw ił u góry pierw szej stro n y pu ste m iejsce, pew nie na w pisanie ty tu łu . Nota bene, p ierw o d ru k operuje dwom a ty tu łam i. P ierw szym , pełnym , pow tórzonym w iernie w w ydaniu Przesm yckiego, oraz drugim , skróconym w spisie rzeczy, k tó ry brzm i: „B en v en u ta Celliniego poem a przez C. K. N orw id a“ . W p ierw o d ru k u , na końcu tek stu poetyckiego (20, XX), po w ykro pk o w an y m w ersie n astęp u je pod­ pis: „C. N orv id “ (V w nazw isku N orw ida je st oczyw istą zm yłką d ru karską). W autografie, m iędzy k ro p k am i a podpisem , z n aj­ d u jem y uwagę: „(Tu się kończy rękopism Celliniego)“ .

ZESTAWIENIE RÓŻNIC W P R Z E D M O W I E

wiersz autograf

1 Język Polski 2 C astel = S. Angiolo 5 sztukm istrzów nietylko

8 roku 1500. z starej a podupadłej

pierwodruk język polski

C astel — St. Angiolo sztukm istrzów; nietylko

roku 1500 a umarł 1570, z sta^ réj a podupadłej •*

53 W tym m iejscu na m arginesie rękopisu N o r w i d dopisał: „urodził w 1500 um arł 1570“,

(23)

9 Toskańskiej 9 [był on] nieledw ie, 9— 10 rowiennik[iem ]

10 z kt(orym ) razem) z kt[orego młodzieńczych]

11 J . 54 (uczył się rysować, a w sp ół­ czesnym) [jeszcze arcydzieł w zo­ ry czerpał = współczesny] 14 fortifikator

15 [a czasu] zdrowia — sztuki 16 mającej 16 tej ogolnej 17 w ynalastw em 17 za -= aplikowanie 18 (jej) [tejże] 18 ciw ilizacyi 19 Chrześciańskiej 20 v i r t u o s o 21 Zachodu 23 w ed le tego 25 skandal — 26 Raffael 28 niemniej 29 jasnym onego to 30 Że [zaś] 32 [więc] m oże

34 [albo] (...*) niezrozum ieniem 36 [z góry] siłą

37 niekonsequenciam i 40 się [on]

41 S. w Rzymie — 41 w ierzy

42—43 (Papieski * księcia *) [cyw ilnej w ładzy Państw a] R zym skiego 43 (sił) [organizmu] 44 [częstej] 50 powag — bochaterstwo 52 boleści 53 o złodziejstw o — 53 podejrzenia — 54 m istrzowi — 55 nieocenianie 55 popycha 57 [i poświęcenie się] Toskańskiej był on nieledw ie fortyfikator mającej téj ogólnej w ynalaztw em zaaplikowanie cyw ilizacyi chrześcijańskiej v i r t u o z o zachodu w edle tego, skandal, Rafael n ie m n ie j55 jasném onego, tu niekonsekw enciam i św. w Rzymie, w ieży,

cyw ilnej w ładzy państw a rzym ­ skiego powag. Bohaterstwo boleści, o złodziejstwo, podejrzenia, mistrzowi, nieocenienie popędza

54 Na m arginesie przekreślony grubym zygzakiem nieczytelny w yraz rozpoczynający się od litery „J“.

(24)

N O R W ID W „ P O K Ł O S I U “ E D M U N D A B O J A N O W S K IE G O 59 7

58 okrom [iż] 58—59 [darzy.]

60 w yczerpnięcia się — wyczerpnięcia się, 61 [dziwaczne]

62 (sobie) [z czasem] 63 [to]

65 [niekiedy dla pułnocnego ucha płaską nawet] 66 Don-Quichotta*... * Don-Quichota 67 [nareszcie] w P R Z Y P I S I E 1 ciekawa Ciekawa 3 przełożonę przełożoną 3 odwiedzieć odwiedzić, 4 m ów i on mówi on, 5 spowodowały spowodowały, 6 Łaską łaską

6 [anielskim ] Łaski Bożej — so­ anielskiém ła;

bie Sobie 7 nieprzypisuie nieprzypisuje, W P R Z E K Ł A D Z I E 1, II I znać., jak 1, III więżono 1, V których, 1, VI także i ... o sobie! 2, I (jeśli) [skoro] 2, I dzieło 2, II Wraz, 2, II złośnicy 2, IV ciem nicy 2, V śmierć) grób 2, V (rubaszn) [patrz]

3, III (Byś z czasem w dolną poszedł kazamatę)

3, VI paszcza 3, VIII (prócz) [krom]

4, I (skorzystasz naprzód) [że n ie­ ma nic na]

4, II równy 4, VIII w lesie 4, XII Baczę azali 4, X III Pieśń, 5, II w nosi 5, II sumienie)

5, III Nikczem ny) Nikczem ni

I znać jak więziono których także — i ... o sobie! dzieło, Wraz złośnicy, ciemnicy,

B yś z czasem w dolną poszedł kazamatę; paszcza, równy, w lesie, — Baczę, ażali Pieśń wznosi sumienie),

(25)

5 IV (Wzdycha *) [Jęczą] 5 IV Bogu 5 IV (skończy) [kończą] 5 IV przez Zwątpienie 6 III pare 6 IV oliw a 6 VI dusza 6 IX Czyszcząc, 6 IX buty — 6 X m ateria w ylen i 7 VI służy 8 II kartą 8 III (zna) [wie] 8 IV (darząc*) [zna to] 8 IX (kordiał)

8 XII w cale 8 X III finansach 8 X IV alliansach...

8 XV Przytem; co kolw iek 8 XV płatka 9 II 9 III skrycie 9 IV do m nie, 9 V (będąc) [mówiąc] 9 V małą 10 I czyni 10 II (p... *) [też] 10 IV Sorobował, 10 IV M inerwy 10 V w in i 11 I Jakoż 11 I czasy 11 I w ięziony 11 IV (widząc) [bacząc] 11 VI (mię) niezwiodła [mię] 11 VII złota

11 VIII (....*) Że 11 VIII (pieniądz) płacę 11 VIII byłoby

12 IV zaczyna 12 V — Spisałem ,

12 VI (pisałem ) [kreśliłem] 12 VI bracie

12 VII poł = kołu

13 I (chwalę) [śoiewam ] 13 I (pieśnią) [rymem] 13 II pew ni

13 III (przesnute *) w ypryska

Bogu przez zwątpienie; parę oliwa, dusza, Czyszcząc buty, mater ja w ylen i, służy — kartą, wcale: finansach, aliansach... Przytem cokolwiek płatka, i skrycie, do m nie małą, czyni — Spróbował M inerwy; w ini, Jakoż czasy, w ięziony, złota, byłoby, zaczyna, — Spisałem bracie, pół — kołu — pew ni,

(26)

N O R W ID W „ P O K Ł O S I U “ E D M U N D A B O J A N O W S K IE G O 599

13, III cienie cienie,

13, VII (Ja... *) I słucham

14, I R e g i n a — R e g i n a ,

14, III szczere szczere —

14, IV Ja, (co) [co-m w]

14, IV [przeszedł] płeć (już mam) 14, V mam (już) [dość]

14, V Francyi Francyi,

14, VI lecz dla) acz dla

15, I tylko tylko,

15, I może może,

15, V N iej Niej,

15, VI rączki rączki,

15, VII liścia liścia,

15, VII zw ija zwija,

15, VIII przebija przebija;

15, IX /X (Na najpiękniejszy biały kw iat z stworzenia.) 16, I bo-m bom 16, IV człowieczy człowieczy, 16, VI głow ę głowę; 16, VII w a ż y w a ż y : 16, VIII (... *) św iatło 16, IX żałoby żałoby,

17 III (pokus) a pokus

17, V cierpieniem “ cierpieniem “.

17, VII pierścieniem pierścieniem ,

17, VIII A potem, A potem

17, VIII (nowe) [drugie]

18, VI dachu dachu,

18, VII I) Więc

18, VIII pow ołany-m powołanym

18, VIII ze) od

19, I n ieb y ł. nie był

19, I nigdy (lew *), w ilk (wąż *) [ni paszcz] lam parta

nigdy w ilk ni paszcz lamparta

19, II hiena; hiena

19, IV scena scena,

19, V której której,

19, V postacie postacie,

19, VII szkaplerze szkaplerze,

20, I Tak, Tak

20, II n o w e m b r z e , N o w e m b r z e ,

20, III w iedziałem w idziałem

20, VI strawę: strawę.

20, IX ideału ideału,

(27)

20, XI pokutny

20, XII w (w esele) [radość] — ja, [tak] 20, X V (....*) Tak [że] boi czując

(... *) [ukojon przez] 20, XV psalm y

20, XVI palm y 20, XVII anielski 20, XVII piastował

20, X IX Mówiąc że) Ciesząc iż 20, X X M iłosierdzie pokutny, psalmy, palm y, anielski, piastował, Ciesząc, iż m iłosierdzie

Cytaty

Powiązane dokumenty

Nastgpnie, chc4c stworzyi odwolania do rzec4,wistoSci stricte tekstowej, wykorzystuje kategorig wplywu pochodzqc4 z zal<resubadari tradycji literackiej, a zaraz

Jeżeli co najmniej dwóch z czterech sąsiadów nie zarażonego pola jest zarażonych, to ono również staje się zarażone.. Znaleźć najmniejsze k takie, że zarażona może

Pragnieniem B ojanow - skiego było, by w domach służebniczek znajdow ały się obrazy Oka Opatrzności.. O nam alow anie takiego obrazu dla podrzeckiej

Wszakże w Archiwum Bojanowskiego w Dębicy znajduje się sporo utwo­ rów, które ze względów cenzuralnych nie mogły być drukow ane w „Po­ kłosiu”, co

Das Buch mit dem breiten Spektrum angeschnittener oder ausführlich erörterter Themen rund um das Essen und Trinken ist für jeden, der sich für die Kultur im Allgemeinen,

Разговорный глагол даться/даваться совпадает с чешским dát se лишь в одном значении, а именно ‘попасть по своей вине в неприятное положе- ние’: даться (кому)

Można się jednak też obawiać czy nie pow staje t'a niebezpieczeństwo pewnego statycznego ujęcia przy którym cała wschodnia część basenu Morza Śródziemnego

Piłsudskiego była owocem jego związ­ ku z córką znanego działacza PPS, Feliksa Perla (ob. Narutowicz „dopóki był ‘skromnym ministrem był dla wielkiej