• Nie Znaleziono Wyników

Istota improwizacji i jej stanowisko w literaturze

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Istota improwizacji i jej stanowisko w literaturze"

Copied!
29
0
0

Pełen tekst

(1)

Stefania Skwarczyńska

Istota improwizacji i jej stanowisko w

literaturze

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce literatury polskiej 28/1/4, 185-212

(2)

STEF ANJA SKWARGZYŃSKA.

ISTOTA IMPROWIZACJI 1 JEJ STANOWISKO W LITERATURZE.

Do bardzo ciekaw ych objaw ów twórczości literackiej w s k ry ­ stalizow aniu w o dręb n y ty p należy im prow izacja. O jej w y jąt­ kowej odrębności św iadczy także — żadne lub w adliw e u sto ­ sunkow anie jej przez teorję do lite ra tu ry i sztuki, co jest w y­ razem trudności w ujęciu jej istoty i stanow iska.

T eoretycy nie odważyli się nazw ać ją odrębnym rodzajem , dalej nie odważyli się zanalizow ać ją i na podstaw ie tej analizy określić jej ty p — wreszcie znaleźć dla niej logicznie um oty ­ w ow ane m iejsce w śród innych zjaw isk literackich.

Szereg tu i ówdzie rzuconych jak by „odniechcenia“ tra ­ fnych uw ag teoretycznych nie zastąpił w yczerpującego, n a u k o ­ wego u jęcia; ów b rak solidnego stanow iska teoretycznego n a j­ bardziej się u w ydatnił w dziedzinie praktycznej ; k ry ty k i impro- wizacyj i im prow izatorów są stekiem nieporozum ień, jeśli nie krzyw d. Obok siebie w odniesieniu do tej sam ej rzeczy m ają rów nocześnie kurs najw yższe zachw yty i najdotkliw sze p o tę­ pienia o p arte o lekcew ażenie.

K rytycy bez rozw ażenia zasadniczych elem entów im pro­ wizacji albo (zw łaszcza jeśli należeli do audytorjum ) daw ali się porw ać falom zachw ytu, k tó ry często wznosił im prow izatorów ku szczytom uznania, ku w ieńcom Kapitolu, albo otaczali im pro­ wizację pogardą, z jak ą człowiek o k u ltu rze duchowej odnosi się do w yrobniczego sztukm istrzostw a linoskoczków. B e rn a r­ dino Perfetti, Corilla Olimpica otrzym ali w XVII w. w ieniec Kapitoliński ; sław a Paola Roili (1687—1765), czy M etastasia jak o im prow izatorów przew yższała początkow o ich sław ę jako poetów ; nasz sły n n y ongiś n a cały św iat Stanisław Niego- szew ski zy sk ał koronę w aw rzynow ą w W enecji. Z drugiej stro n y z pod pióra naukow ców try sk a najw yższa pogarda. Za­ b arw ia ona np. z tego pow odu ocenę całych okresów życia kulturalno-literackiego w łoskiego — bo W łochy są ojczyzną

(3)

186 I. R O Z PR A W Y . — S tefa n ja S k w a r c z y ń sk a .

im prowizacji — jak np. u H, H a u v e tte ’a, który im prow izację zbliża do k u g la rs tw a 1.

N ajczęstszy jed n ak błąd w odnoszeniu się krytyki i teorji do im prowizacji leży nie w podejściu do niej od strony im presji, lecz na zm ieszaniu dwu zupełnie różnych pojęć: pojęcia im pro­ wizacji i pojęcia lite ra tu ry p ar excellence. W tedy stosuje się k ry te rja czystej litera tu ry do im prowizacji, w rezultacie czego m uszą w yjść takie nieporozum ienia, jakie m usiałyby pow stać, gdyby ktoś w edług k anonu piękna dla w azy greckiej chciał oceniać konia wyścigowego, a przynajm niej sonet.

Tego rodzaju k ry ty k a uw zględniając tylko dwie cechy improwizacji, do pew nego stopnia styczn e z analogicznem i ce­ cham i w poezji — oceniała jej w artości z punktu widzenia treści i form alnego ujęcia tej treści.

Ocena z p u n k tu widzenia sam ej treści stapiała się w ła­ ściwie w jedno z oceną etyczno-społeczną jej tendencji ; kry- terjum dość indyw idualne. Stąd zachw yt K rasińskiego dla D eotym y, stąd pasow anie jej przez M ickiewicza na „genjalną p o e tk ę 2“, stąd dokoła niej tysiąc poklasków zwłaszcza gazet w arszaw skich i au to ra F e lic y ty 3, łatw ego zresztą do uniesień. Ale stąd także u tych, któ rzy nie p rzy k ład ają takiego kry- terjum , a chcą je zastąpić k ry terju m „czystej sztu k i“, p o tęp ie­ nie, niekiedy graniczące z ostrą n iesp raw ied liw ością4.

1 H. H a u v e t t e : Literature italienne str. 324. Potępia Arkadję 17-ego w ieku, która z poezji czyni zabawę, bo każdy pisze w iersze „ä propos de rien“, „On nageait en pleine convention et la facilité tenait lieu de tout autre mérite. Comme si ces fadeurs ne valaient m êm e pas l’effort qu’il faut pour les écrire, on se mit a les im proviser, et l’art prestigieux de l ’im pro­ visation fit rage“.

2 B. Zaleski w spom inając o jej im prow izacjach pisał, że M ickiewicz pod ich w rażeniem odezwał się, iż „istotnie Bóg dał Polsce genjalną p oetkę“. (Żyw ot A. Mick. IV. 351), (por. A leksander Kraushar: Salony i zebrania literackie w arszaw skie na schyłku w. XVII i w ubiegłym stuleciu W-wa 1916 str. 38). Wyrazem tego stanow iska jego jest w iersz de Deotym y trakto­ w any jako niepew nej autentyczności przez w ydaw ców Dzieł w szystkich; rozstrzyga jednak tę kw estję pozytyw nie sam a D eotym a w sw ym Pam iętniku (Bibl. W arszawska 1910).

3 „Jam nova progenies coelo dem ittitur a lto “ jak przytacza jego za­ chw yty L. Siem ieński: Pogadanki literackie Kraków 1855, Kilka słów o D eotym ie.

4 L. S i e m i e ń s k i op. cit. str. 34—45 notuje ich szereg. I tak mówi o stanowisku Jana Prusinow skiego, który odsądza D eotym ę od w szystkiego. W. P. (str. 45) w ystępuje przeciw m ieszaniu czci dla efem erydów, choćby tak nadzwyczajnych z genjuszem narodu. „To co improwizacjom D eotym y użycza tak w ielkiego uroku, jest to w rażenie chw ili, które w zachw ycenie w prawia obecnych. To zachw ycenie podane do pism publicznych rozniosło się dziś szeroko ; ci wszakże, co nie zostaw ali pod urokiem chw ilow ego wra­ żenia, muszą sądzić im prowizacje i poezje D eotym y podług w ew nętrznej ich w artości“.

Podobnie Szujski (Portrety przez Nie-V an-Dycka Lwów 1861, 153-154) Zwie jej poezje bez duszy, natchnienia, bez serca. „Każda jej improwizacja pow stała przez asocjację logiczną idei poetycznych, przez w yczerpywanie w szechstronne tych szczegółów, które z encyklopedji poezji pod tym albo

(4)

1. R O Z PR A W Y . — Isto ta im p ro w iz a cji i jej s ta n o w is k o w lite r a tu r z e . 1 8 7

Kw estja form alnego ujęcia treści w najszerszem tego słow a znaczeniu m oże spływ ać w jedno z kw estją hołdow ania p e ­ w nem u kierunkow i literack iem u; stąd n ap rzy k ład sędziwi pseu- doklasycy przy m k n ąw szy oko na „rom anty czne“ ten d en cje im prow izacyj D eotym y oklaskiw ali ją jednogłośnie; odczuli owo ch ara k te ry sty c z n e u niej pseudoklasyczne ujęcie treści w ram y form alnego u k ład u Ł

Gdy jed n a k m owa o form ie w ściślejszem tego słow a znaczeniu, o k o n stru k cji w ersyfikacyjnej, czy choćby słownej tam zaw sze, lub praw ie z a w sz e 2 m usi się im prow izator spotkać z najsilniejszym sprzeciw em 3. Czyli w sum ie k ry terju m czystej lite ra tu ry przyłożone do im prowizacji praw ie zawsze p rzek reśla jej w artość.

J a k w spom nieliśm y płynie to z niew ydobycia w teorii jej odrębności. Będziem y się starali wykazać, że zbyt w iele cech je różni, by móc je zbliżać do siebie inaczej, jak dla p o ­ trzeb porów naw czych, dalekich od celu indentyfikacji. Że zatem w imię słuszności i logiki trzeb a zerw ać z dotychczasow em upraszczaniem faktów , k tóre w teorji zuboża dziedzinę form tw ó rczy ch 4.

S ugestja tego rodzaju stanow iska popularnej k ry ty k i sięga daleko; narzu ca swój p u n k t w idzenia naw et tam , gdzieby się tego najtrudniej spodziew ać; narzuca go twórcom . Ci choć zdają sobie spraw ę w prak ty ce z istotnego stan u rzeczy — jak b y w ynikało z zeznań D eotym y w jej pam iętniku — p rze­ cież pod obuchem zakorzenionej opinji nie w yciągają z tego w łaściw ych wniosków.

Św iadczy o tem w ydaw anie drukiem im prow izacyj. Na entu zjasty czn e nalegania p ubliczności5 Deotym a odpow iada

ow ym tytułem znalazła... Ależ do stu par fur beczek furgonów ! to jeszcze n ie poezja. To pensjonarskie w ykształcenie, zgrabność kobiecej robótki, ale nie p oezja!“

1 P. C h m i e l o w s k i . Bluszcz 1897 str. 155 podkreśla elem en ty pseu­ doklasyczne w traktowaniu tem atu. Potem podobnie Feldm an: W spółczesna literatura polska 1864—1923, w yd. 7, str. 30.

2 np. Z achw yt Z. Kaczkowskiego (D eotym a w Krakowie 50) nad do­ skonałością w ierszy pisanych i drukow anych np. Latarnia morska lub im ­ prowizacyj.

3 Przyznaje to np. sam K aczkowski op. cit. str. 88.

4 Z identyfikow anie im prowizacji z poezją prowadzi np. u Feldm ana („Piśm iennictw o p o ls k ie “ 1880—1904 Lwów 1905) do zupełnego zignorow a­ n ia Deotym y-im prow izatorki, a w ślad za tem do pełnego potępienia poetki („Romantyzm bez rom antyki — brak praw dziw ie twórczej fantazji"); po­ dobnie we „W spółczesnej literaturze polskiej 1864—1923“, w yd. 7, str. 30). 5 Stwierdza to np. Adam Dobrowolski (Bluszcz 1897 nr. 20 str. 154 „Jadwiga Ł uszczew ska“) zaprawiając ocenę niepogłębionym krytycznie entu­ zjazmem: „W ieść o nowej gw ieździe rozeszła się szybko: w szyscy oczeki­ w ali z n iecierpliw ością pojaw ienia się w druku utw orów jej. N astąpiło to jednak dopiero w 1854 r. a w ięc w kilka lat od chw ili, w której poetka zadziw iać zaczęła sw ojem i im prowizacjami... Utwory te n ie przew yższające form ą sw oją poprzednich im prowizacji, trudno było bow iem o lepsze w

(5)

y-188 I. R O ZPR A W Y. - S tefa n ja S k w a r c z y ń sk a .

zbiorkiem im prow izacyj. Tem samem odbiera im ich sp e cy ­ ficzne cechy, o któ ry ch pomówimy, redu ku jąc je do w ierszy, tych zaś kanon estety czn y przyłożony do im prow izacyj m usi odebrać im su perlaty w n ą dotychczas o c e n ę 1. Jeszcze dalej idącem zaparciem istoty i odrębności im prowizacji jest przerób ka ich na zwykłe w iersze, czyli k o rek tu ra form y w imię praw „życia i śm ierci4* au to ra nad dziełem . „W ybór poezji“ Deotym y z 1898 r. zaw iera szereg w ierszy przerobionych z im prow izacyj, czyli szereg przerobionych im prowizacyj, k tó re tem sam em , z czego sobie zresztą zdaje spraw ę wydawca *, tra c ą c h a ra k te r im pro­ wizacyj. Dodajmy poetka, w yniszczając do reszty w sw ych utw orach cechy im prow izacji odbiera im podstaw ę do en tu z ja ­ stycznej oceny, jakiej są godne jako im prow izacje na rzecz m iernej oceny, na k tó rą zasługują jako wiersze. W przeciw staw ieniu do D eotym y Mickiewicz, jed en Mickiewicz, ja k zw ykle tak i tutaj okazał potężne poczucie rzeczyw istości; g enjaln y im prow izator nietylko sam nie spisyw ał, nie w ydaw ał swych im prowizacyj, ani ich nie „ p rzerab iał44, ale energicznie p rze ­ ciw staw iał się zakusom audytorjum , u trw alan ia swoich słów.

kończenie artystyczne jakiem odznaczały się te ostatnie, w yw iera na czyta­ jącej publiczności nader głęb ok ie wrażenie. W iał z nich jakiś liryzm ser­ deczny, daleki od ckliw ości, m im ow oli chw ytający za serce“.

1 D oskonale orjentował się w tem Kaczkowski (op. cit. str. 90) gdy pisał: „Każda im prowizacja jako taka ma sw oją wartość — lecz skoro jest wydrukowaną, podlega takiem u sam em u sądow i, jak napisana poezja. Dla improwizacji i poezji estetyka ma te sam e pojęcia o piękności i prawdzie. Krytyka m oże wprawdzie zm niejszyć sw e w ym agania dla im prowizacji, ale jeżeli w niej znajdzie jakie niedostatki lub w ady, nie m oże ich nazw ać cno­ tam i. A że utwór im prow izow any nie m oże być tak doskonały, jak utwór napisany z rozwagą, n ie ulega to żadnej w ątpliw ości. Pośpiech m usi zaw sze zostaw ić po sobie w idom e ślady, naw et w dziełach najpierw szych genjuszów. Świadczą o tem w szystkie utw ory dokonyw ane z pośpiechem — św iadczą także im prowizacje D eotym y“.

1 Mówi o tem w U wadze (D eotym a Wybór poezji K sięga 1—2, Wwa 1898 t. II, 225): „Większa część poezji zam ieszczonych w tym zbiorze — zwłaszcza początkow ych — uległa licznym i gruntow nym poprawkom. Uległy im naw et utw ory im prowizowane, które też dla tej przyczyny n ie noszą tu już nazw y „im prowizacji“. Gdyby się znalazł dziś jeszcze ktoś taki, coby te przeszłe próby chciał w idzieć w ich pierw otnej postaci, ten łatw o je napotka w daw niejszych w ydaniach, gdzie w ydrukow ane są bez żadnej zm iany z całą pstrokacizną, jaką nieodzow nie w iedzie ze sobą ciągłe szu­ kanie dróg i kształtów . Odmienną jest cecha niniejszego zbioru. Poniew aż pisarz ma prawo życia i śm ierci nad sw em i dziełam i, poniew aż ma przytem i obow iązek doprowadzenia ich do najwyższej doskonałości, na jaką się tylko m oże zdobyć, tu w ięc autorka n ie pożałow ała czasu, ani pracy, aby te różno- stronne odgłosy lat w ielu dostroić do jednego raniej w ięcej kamertonu, tak pod w zględem techniki, jak i pojęć i ażeby ujaw nić w nich stopień harmonji, do jakiej życie dostroiło jej duszę. N ie w szystk ie jednak ow oce przeszłości zasługiw ały na tak m ozolne przeszczepienie. To też m nóstw o ich stąd od­ padło. I tak, że tylko jeden przykład w ybiorę z całych dw óch tom ów im pro­ wizacji i Poezji przed laty w ydanych w W arszawie.., led w ie kilkanaście utworów znalazło tu m iejsce. Reszta jako zbyt niedojrzała czy w form ie czy w treści, została stanowczo przez autorkę odrzucona i z przyszłych w ydań... pow inna być zaw sze w ykluczaną“.

(6)

I. R O Z P R A W Y . — Isto ta im p ro w iza cji i jej s ta n o w is k o w litera tu rze. 189

U stalm y tera z c h a ra k te r i cechy im prowizacji i naśw ietlm y jej w y raźn ą indyw idualność, przeciw staw iając ją tak często identyfikow anej z nią poezji. Przekonam y się, że poezja, po­ w iedzm y w iersz, i im prow izacja różnią się 1 nietylko odm iennym procesem twórczym . Z resztą odm ienne procesy twórcze nie m ogą nie odzw ierciedlić się w swoich w ytw orach. Czyli istotą sw oją te w ytw ory różnych procesów tw órczych nie m ogą nie różnić się m iędzy sobą.

N ajbardziej zasadniczą cechą im prow izacji jest jej cha­ ra k te r e f e m e r y c z n y . Zrodziła ją chwila, istnieje tylko dla audytorjum , k tó re do pew nego stopnia ją w spółtw orzy. Poezja przeciw nie. Odnosi się do jakn ajszerszej p u b liczn o ści2 do w spó ł­ czesnych i potom nych, czasem tylko do potom nych. Jej g e­ neza je st dla odbiorcy rzeczą o b cą; obchodzi co najw yżej hi­ storycznie, nie w zruszeniow o.

M ógłby ktoś tu taj w ysunąć zasadniczą wątpliwość. Czy rzecz o ch arak terze czysto efem erycznym ma praw o p reten d o ­ wać do nazw y sztuki, owej ars longa ? Czy to, co właściwie nie istn ieje poza chwilą m oże ulegać ocenie, klasyfikacji i t. d .? T rzeba odpow iedzieć: znaczenie ma jedynie fakt czynu tw ó r­ czego i jego estety czn a w artość; w szystko inne jest tylko oko­ licznością. Nie każdy dział sztuki dysponuje trw ałym tekstem . T ak w ysoko ceniony w starożytności, jako „sztuka duchow a“ taniec nie m iałby p raw a do nazw y sztuki, gd yby żądać od niego trw ałości istnienia. Sztuka dram atyczna, w znaczeniu teatrologicznem , m usiałaby być ostatecznie w ykreślona z rzędu sztuk. Poczucie rzeczyw istości budujące pom niki M odrzejew skiej m usiałoby być uznane za g ru b ą om yłkę. N aw et w obrębie sztuki dysponującej tek stem nie p rzekreśla się istnienia rzeczy pięknych dlatego, że jakim ś zbiegiem okoliczności nie m ają sw ego utrw alenia. Zaginiony utw ór jest zaginionym utw orem , a nie niczem. N otuje się w edług relacyj jego w artość e ste ­ tyczną. O jego sam odzielnem stanow isku i samodzielnej w a r­ tości świadczy zainteresow an ie k ry ty k a, któ ry go notuje, pró­ b uje rekonstruow ać, a naw et, co tak w ażne, np. dla tw órczo­ ści Słowackiego, wciąga w głąb rozw ażań historyczno e ste ­ tycznych. Twórczość ludow a m a rów nież swoje sam odzielne życie i m iała je od zam ierzchłych czasów, mimo, że dopiero XVIII i XIX wiek spróbow ał utrw alić ją w tekstach.

A czy to, co istn ieje tylko dla chwili, może podlegać oce­ nie i klasyfikacji, ocenie dalszej i głębszej, niż ta, która p o ­ w staje w danej chwili i w łaściw ie jest im p re sją ?

Odpowiedź tw ierdząca w ypływ a jako konsekw encja z tego, cośmy powiedzieli ju ż poprzednio. Ale trzeb a podkreślić ko­

1 Por. M. Sobeski, Filozofia Sztuki (przebieg procesu twórczego str. 258). 2 W odczuciu nieśm ierteln ości poezji poniża im prowizację Kaczkowski op. cit. str. 102.

(7)

1 9 0 I. R O Z PR A W Y . — S te fa n ja S k w a r c z y ń sk a .

nieczność różne] m etody k rytycznej. Tam , gdzie dysponujem y tekstem , podstaw ow ą jest m etoda filologiczna, tam , gdzie go niem a — m etoda historyczna.

Dalszą cechą im prow izacji jest to, że o na je st owocem pew nej w s p ó ł p r a c y a u t o r a i a u d y t o r j u m . Nietylko dlatego, że bez audytorjum niem a im prow izacji ; to byłby tylko zew nętrzny w aru n ek jej istnienia, Zaznaczm y, że oczywiście nierów na jest m iarka w spółpracy a u to ra i au d y to rju m — lwia część przypada im prow izatorow i ; niem niej cząstka audytorjum jest nieodzow na, je st istotna. I w tem tkw i now a różnica m ię­ dzy im prow izacją a poezją. P oeta piszący w zaciszu i sam ot­ ności jest niezależny form alnie od odbiorcy, a treścią swych wypow iedzeń luźno z nim zw iązany. G dyby było inaczej, nie byłoby dzieł „w yprzedzających ducha cz asu “, „Boskiej Ko­ m edji“ czy „Króla D ucha“ ; to też m a tylko sporadyczną w ar­ tość, je st raczej uspraw iedliw ianiem się, niż obserw acją procesu tw órczego owo M ickiewiczowskie: „Taki wieszcz, jaki słuchacz“. Na czem polega nieodzow ność i istotność w spółpracy aud yto rju m przy im prowizacji ?

Na a) w ytw orzeniu odpow iedniego n a stro ju i na b) po­ daniu tem atu .

O ileby nie wchodziło w g rę podanie tem atu , tem bardziej i tem pew niej m usi być n a s t r ó j , k tó ry czasem , m ożna po­ w iedzieć, podaje tem at. N astrojow i daje c h a ra k te r chw ila; o jego intensyw ności decyduje barw a i bogactw o przeżyć w d a ­ nej chwili u aud y torju m i im prow izatora włącznie. Im n astrój je st bardziej zdecydow any i in tensyw niejszy, tem oczywiście] im prow izacja może w ybuchnąć bez podania tem atu . Świadczą o tem w ięzienne im prow izacje M ickiewicza. N astrojow i dawało barw ę więzienie, m ęczeństw o za polskość, świadom ość zbliża­ jącego się w y gnania; intensyw ność b y ła sum ą intensyw ności przeżycia skazanych na rozstanie i niepew ność losów przyja­ ciół. G dy nastró j nie dyktow ał Mickiewiczowi tem atu, a więc najczęściej na aren ie salonu — poddaw ało go audytorjum . Stąd tensam Mickiewicz im prow izuje bez podania tem atu w W ilnie, z podanym tem atem w P etersb u rg u .

Im prow izow anie pod dyktandem podanego t e m a t u świadczy o karności i łatwości tw órczej im p ro w iz ato ra l. Także jest głów nym probierzem , że im prow izacja jest im prow izacją a nie przygotow anem zgóry opracow aniem . B rak owego w arunku przy odczuciu u audytorjum , że w ytw orzony nastrój nie był w prostym stosunku do im prowizacji, naraził Słowackiego na

1 S i e m i e ń s k i : „Pogadanki“ (Improwizacja a poezja str. 53). Im pro­ wizacja ten rzadki dar ma tę w łasność, że jest gotow ą na pierw sze zaw o­ łanie i na podany sobie tem at rozwija szereg m yśli i obrazów, co nie­ odzow nie wym aga talentu, jakiego użycza natura i sztuki zasadzającej się na głębokiem poznaniu języka, który m usi być posłusznym instrumentem.

(8)

I. R O Z PR A W Y — Isto ta im p ro w iza cji i jej s ta n o w is k o w litera tu rze. 1 9 1

słynnej uczcie „g ru d n io w ej“ na zarzu t przygotow ania im pro ­ wizacji.

Podanie te m a tu je st wielkiem skrępow aniem sw obody tw órczej, nie na ty le jednak, by wiodło au to ra do jedynego, zgóry wiadom ego rozw iązania, jak np. linoskoczka chodzenie po linie. N ierozpatrzenie istoty tego sk ręp o w an ia w iedzie n ie­ których k ry tyk ó w do identyfikow ania sztuki cyrkow ej ze sztuką im prow izatorską. S ztuka cyrkow a w sw em skręp o w aniu tem a­ tem m a poza m ożliw ościam i „uda się “, „nie u d a “, w obręb ie owego „uda się “ jed y n ą m ożliwą formę, której doskonałość u zysku je sztuk m istrz przez tresu rę. Skrępow anie tem atem im- prow izatora zostaw ia m u tysiąc m ożliw ości; m a ono w zak resie treści c h a ra k te r raczej zew nętrzny ; do pew nego stopnia m ożna porów nać do tego skrępow ania, jak ie narzuca autorow i np. form a m etryczna w iersza.

Podanie tem a tu spotykam y zresztą i w innych okolicz­ nościach, jak np. p rzy konkursach. „K onkursy — pisze M. So- beski — narzucając w arunki zew nętrzne nie p sują n a tc h n ien ia “. W rozsnuw aniu analogij idzie n aw et dalej, dodając, że „tw ór­ czość jest przez siebie nałożonym k o n k u rse m “.

Inna rzecz, że posłuszeństw o podanem u tem atow i budzi zdziw ienie i zachw yt, p rzyczyniając się do dodatniej oceny im prow izacji — w czem zresztą nic dziw nego, bo to w łaśnie je s t jedną, jak dow odziliśm y, z jej cech. N ajw yższe1 zaszczyty były konsekw encją ogólnego zachw ytu, jaki zbudził Niego- szew ski, spełniając zapow iedź swego program atu, że n a w szel­ kie zapytania i kw estje „w ierszem łacińskim sześcio- lu b pię- ciom iarow ym n atych m iast przez ciąg dwóch tygodni odpow ie“.

Skoro audytorjum przez w ytw orzenie nastroju i podanie tem a tu odgryw a rolę „biernego w spółtw órcy“ im prow izacji to, trz e b a podkreślić, w pew nej części ponosi odpow iedzialność za jej w artość. Czyli ujm ując rzecz z drugiej stro n y m usi p o ­ siąść pew ne cechy, k tó re b y go kw alifikow ały do tego współ- au torstw a. Tą cechą jest wczucie się w psychikę im prow iza- tora. Podobieństw o psychiczne będzie najw iększą gw arancją nastro ju o tle sym patji i zrozum ienia, Tosam o podobieństw o k ieru jąc w yborem tem a tu nie popełni nonsensu psychologicz­ nego wobec im prow izatora. Jaka bieda z lichego „biernego w spółtw órcy“ dow iadujem y się z Pam iętników D e o ty m y 2.

Z tych w łaściwości im prowizacji w ypływ ają logicznie dalsze, tyczące jej treści i formy.

1 Rzeczpospolita w enecka obdarzyła go szlachectw em i zapisała w złotą księgę patrycjuszów. Rzym uw ieńczył poetyckim laurem. Poza tem sław a rozeszła się na całą Europę, w spółczesne pism a opow iadały dziwy o nim , uczeni dedykow ali mu prace jak np. Paw eł A id Manucci opracowaną księgę II Aratusa Cycerona (por. Encykl. pow. t. 19 W w a 1865 str. 356 N iegoszew ski).

* D eotym a op. cit. 502—3: „Goście b yli zakłopotani. Żaden z nich nie m iał w yobrażenia, co m oże być dobrym tem atem “.

(9)

1 9 2 I. R O Z PR A W Y . — S te fa n ja S k w a rczy ń slca

Treść, jak pow iedzieliśm y, jest podyktow ana albo przez n astrój audytorjum i oczywiście im prow izatora albo przez tem at podany przez audytorjum , albo przez jedno i drugie rów no­ cześnie. Jeśli w ypływ a z atm osfery uczuciow o-nastrojow ej, ma więcej danych, że jej treść oprze się o podłoże uczuciowo - n a ­ strojow e, że posiądzie dar w zruszania, że zatem działaniem zbliży się do poezji. Tego ty p u są w ięzienne im prow izacje M ickiewicza. Jeśli im prow izacja jest przedew szystkiem odpo­ wiedzią n a zadany tem at, bardziej zadziwia, bardziej zabaw ia, bardziej tem sam em od poezji przechodzi do zabaw y, je st b a r­ dziej, m ówiąc u tarty m językiem , tw orem mózgu, niż n a tc h n ie ­ nia. J e s t to ogólny ty p im prow izacyj D eotym y.

N ajczystszym , najidealniejszym typem im prow izacji jest im prow izacja, której treść w y ra sta z obu czynników , k tó ra m a je oba u swej genezy, tak jak np. M ickiewiczowska im prow i­ zacja „Sam uela Zborow skiego“.

Co zatem dla t r e ś c i im prow izacji będzie specyficznem k ry te rju m estetycznem ?

K ry ty k im prowizacyj będzie m usiał odpowiedzieć, w ja ­ kiej m ierze treść improwizacji w ykorzystuje w arunki nastro ju — w jaki sposób i w jakiem nasy cen iu z niego w y ra s ta ?

Dalej k ry ty k będzie m usiał wziąć pod uw agę, w jakim stopniu jest im prowizacja odpowiedzią na zadany te m a t; skoro do cech im prowizacji należy to, że w łaśnie jest odpow iedzią n a zadany tem at, więc tem sam em im lepiej im pełniej wydo­ będzie tę cechę, tem bardziej zadowoli estetycznie, ceteris pa­ rib us, szkiełko i oko m ędrca. Im prow izacja, k tó ra b y o zadany tem at tylko zahaczyła, jako o p u n k t w yjścia, a nie o snuła się dokoła niego, m niej jako całość zadowoli niż ta, k tóra wżyje się w tem at i w ypełni go, bez n aru szen ia jego linji, tw órczem pogłębieniem im prow izatora. Oczywiście k ry terju m estetyczne dla im prow izacji opartej genetycznie n a obu czynnikach : n a ­ stro ju i zadanego tem atu, będzie sy n tezą obu om aw ianych po­ przednio kryterjów dla im prowizacji z p u n k tu widzenia każdej z cech z osobna.

Inn e są rów nież k ry te rja estetyczn e dla f o r m y w iersza, a inne dla form y improwizacji. Nie godzim y się w w ierszu na form ę słow ną i w ersyfikacyjną zb yt łatw ą, zbyt znaną. Ż ądam y od au to ra pew nych nowości, pew nych szczęśliw ie pokonanych trudności. P łyn ąca stąd dla nas rozkosz estety czn a jest często wynikiem czysto rozum owego w głębienia się w tajniki iście laborato ry jn eg o ujęcia rym ów , rytm ów , dz'więków. W oczach k ry ty k i pierw sze w rażenie m usi otrzym ać poparcie ze stro n y chłodnej analizy.

Inne m am y w ym agania co do form y od improwizacji. T u ­ taj form a nie śm ie być zbyt tru d n a , niezależnie od tego, że fizycznie niem al, ze w zględu n a tem po tw orzenia być nią, n a ­ p raw d ę tru d n ą, nie może. Form a tru d n a, form a skom plikow ana

(10)

I. R O Z PR A W Y . — Isto ta im p ro w iza cji i jej s ta n o w is k o w litera tu rze. 1 9 3

rytm icznie, rym icznie, kom pozycyjnie czy językow o nie m o­ głaby być opanow aną przez audytorjum , na któ re musi w espół z tem atem działać su ggestyw nie. A udytorjum niem a czasu na rozum ow ą analizę, w chłania uczuciowo. Odczucie przez au dy ­ torjum p ew nych dziedzin im prowizacji jako nie dających się objąć n a jakąkolw iek m odłę — uczyni m u im prow izację rzeczą nieco obcą, a więc czemś, do w spółautorstw a czego nie będzie się m ogło poczuwać, przez co doznałaby zaprzeczenia jedna z istotnych cech im prowizacji, poprzednio przez nas ustalon a.

W m iejsce zatem bezw zględnej oryginalności w zakresie form y, jakiej w ym agam y od w iersza, tutaj w ym agać będziem y jej ł a t w o ś c i — bez oklepania zresztą — jej s u g g e s t y w - n o ś c i i jej oparcia o p i e r w i a s t e k w z r u s z e n i o w y .

W zw iązku z tem trzeba powiedzieć, że o ile poeta m usi w zakresie form y posiadać inw encję tw órczą, dającą w rezu l­ tacie rzeczy nowe, uzy sk an e przez pokonanie banalności i p rze ­ zw yciężenie oporności form alnego m aterjału — to im prow izator m usi mieć przedew szystkiem w pogotowiu wielki zasób możli­ wości form alnych, tak kom pozycyjnych, jak w ersyfikacyjnych, jak językow ych. M ożna praw ie powiedzieć, że im prow izator m usi szereg fo rm „w ied zieć“ i um ieć je za sto so w a ć 1 do treści i okoliczności. Stąd im prow izacja m a w wielkiej m ierze cha­ ra k te r u m i e j ę t n o ś c i , p ogłębianej przez w p r a w ę 2 Z byt tru d n a form a nie zadow ala aud yto rju m i psuje w rażenie im pro­ wizacji, nieraz n arażając ją n a zarzut sztuczności i — nie-impro- wizacji. Taką wadę także m iała praw popodobnie im prow izacja Słow ackiego do M ickiewicza; n ato m iast odpowiedź Mickiewicza oczarow ała czemś wręcz przeciw nem . Możliwie łatw ą formą, o c h arak terze suggestyw nym i w zruszeniow ym (...droga... do Boga). To też mimo odsądzenia od autentyczności przez k ry ­ tyków strzępów im prow izacji Mickiewiczowskiej o Sam uelu

1 S i e m i e ń s k i op, cit. str. 53 i dalej: „...bez dzielnego w ładania sło ­ w em , n ie podołałby najw yższy talent. Kiedy zaś improwizator, lub impro- w izatorka obeznani są z językiem poetycznym i potocznym ; kiedy służy im rozległe, choćby pow ierzchow ne oczytanie się w przedm iotach naukow ych i sztuk pięknych, a pam ięć zaw sze czująca pomaga, natenczas pozorna trud­ ność zachow ania miary, jarzmo rym u staje się owszem pomocą, jak ruma­ kow i ostroga. Improwizatora sam a harm onja unosi, a jeżeli trafi na zawadę, jeżeli zm uszony jest łam ać się z trudnościam i praw ideł w ierszow ania na które nie zwraca baczenia, bo z n iem i igra, natenczas m yśl jego wahająca się, zaparta na chw ilę, bierze inny obrót i w ybucha silniej, często niespo- dziew aniej i szczytniej. Słyszałem dośw iadczonych w tej materji, utrzymu­ jących, że silna w ola uczyniłaby każdego im prowizatorem , byle tylko znał dobrze język, m echanizm w iersza, m iał dostateczną naukę i wyborną pamięć Г

Z pow yższych w łasności im prowizacyj pokazuje się, że siedlisko ich jest raczej w um ysłow ych władzach, niż w sercu; pam ięć znaczy tu w ięcej niż czucie, refleksja niż fantazja, a w iem y, że zdolności te są raczej prze­ ciw ne poetycznem u usposobieniu“...

* Deotym a op. cit. str. 501: „ ...jeszcze nie miałam wprawy, a wprawa jak w szędzie, tak i w im prow izacji bardzo w iele znaczy“.

(11)

194 I. R O Z PR A W Y . — S tefa n ja S k w a r c z y ń sk a .

Zborow skim zanotow anych przez M alinow skiego z pam ięci w wiele lat później, odsądzenia um otyw ow anego zbyt rażącem i form alnem i jej uproszczeniam i, m usim y staw ić nad tą kw estją zam iast bezapelacyjnego w yroku, znak zapytania, przynajm niej do czasu rew izjonistycznego pro cesu argum entów . O m isterności form y wogóle, a form y kom pozycyjnej d ram a tu w szczególności nie może być mowy przy improwizacji, k tó ra zupełnie nieza­ leżnie od w alorów form alnych oczarow uje, lub nie oczarow uje au d y to rju m , nie będącego nigdy w stan ie podczas im prowizacji opanow ać chłodnym rozum em w alorów form alnych utw oru.

Pow tarzam y zatem jeszcze ra z : form a im prow izacji m usi um ieć w zruszyć. Jej suggestyw nośc rzu cając czar n a a u d y to ­ rjum , decyduje nieraz o ocenie; znów u M ickiewicza potęg a suggestyw ności była tak wielka, że nieraz p rzesłan iała zdolność rozum ow ej percepcji u a u d y to rju m 1. A żeby działać em ocjonalnie musi być form a łatw ą do percepcji : ażeb y być łatw ą m usi być św ietnie opanow aną przez im prow izatora, m usi być w ynikiem jego sk ru p u latn y ch wiadomości i um iejętności. To bowiem , co podaje, nie może nosić śladu w ysiłku tw órczego. Poza tem m usi być na tyle popraw na, by nie razić; w szak myśl, słowo, ry tm w yrzucony przez im prow izatora n i e d a s i ę c o f n ą ć i sk o ry g o w a ć 2. Tu znów zasadnicza różnica m iędzy w ierszem a im prow izacją.

D alszą zasadniczą różnicą jest t e m p o pro cesu twórczego. Podczas gdy w poezji kw estją tem pa jest zupełnie obo jętną i chyba dla h isto ry k a czy psychologa ma w artość szczegół, czy jakiś utw ór pow staw ał rok, dzień, czy dziesiątki lat, jak ow e so n ety P e tra rk i, którym sędziw y a u to r nie szczędził po­ p raw ek — dla im prowizacji ma tem po pierw szorzędną wagę. Proces tw órczy m usi tu być zredukow any do m inim um czasu ; im prow izacja jest tem bardziej im prow izacją, a tem m niej w ier­ szem , im szybciej p ow s'aje — i n a o d w ró t3.

1 S iln ie to podkreśla B o y -Ż eleń sk i „Ludzie ży w i“ 1929, str. 177—8. 2 P. C h m i e l o w s k i : „Improwizacje D eotym y“ (Bluszcz 1897 str. 156) Im prowizator n ie m oże się zastanawiać nad doborem m yśli i wyrazów, nie m oże poszukiwać coraz to lepszych i dobitniejszych; m usi poprzestać na tym zasobie duchow ym i słow nikow ym , jaki w danej ch w ili ma do rozpo­ rządzenia. W ypow iedziaw szy pewną m yśl nie może już jej cofnąć i zm uszony je st korzystać z naturalnego kojarzenia się wyobrażeń, by rzecz sw ą prow a­ dzić dalej, ani na m om ent m ów ić nie przestając. Dlatego im prowizacja niem a artystycznie przem yślanego układu, lecz w dow olnych przeskokach przecho­ dzi od jednej wiązki w yobrażeń do drugiej. Dlatego zdarzają się w niej pow tarzania zasadniczego m otyw u w ypow iedzianego coraz to innem i w yra­ zam i, niejeden mniej szczęśliw y, mniej odpow iedni frazes byw a w niej ko­ niecznością. Im bogatszą posiada kto wyobraźnię, im w iększą włada przy­ tom nością um ysłu t. j. m ożnością natychm iastow ego spożytkow ania sw ej w iedzy i sw ego talentu ; im bardziej wyrobionym w łada językiem , tem oczy­ w iście łatw iej przychodzi mu uniknięcie w spom nianych dopiero co trudności, ch ociaż ich zupełnie pokonać nie może.

(12)

I. R O Z PR A W Y . — Isto ta im p ro w iz a cji i jej s ta n o w is k o w litera tu rze. 1 9 5

Ta cecha im prow izacji jest ta k zasadnicza — i odrazu w y o d ręb niająca ją od poezji, że niekiedy poeci m ieszają pojęcie im prow izacji p ar excellence z pojęciem poezji zrodzonej nagle, jednym w ybuchem n atchnienia. Stąd wielki m onolog K onrada w D ziadach cz. III. m a nazw ę im prowizacji, choć ani genetycznie a n i inscenizacyjnie nie je st im prow izacją. Działało tu n a Mic­ kiew icza prócz w spom nień w ięziennych im prowizacyj uśw iado ­ m ienie sobie ch arak tery sty czneg o dla niej w ybuchow ego p ro ­ cesu pow stania, skutkiem czego przeniósł przez analogję nazw ę im prow izacji na w ybuchow e natchnienia sław nej nocy drez­ deńskiej.

Cecha ta tak bije w oczy, że oślepia nieraz sam ego arty stę , nie dostrzegającego z poza tej cechy w szystkich innych ch a­ rak tery zu jący ch im prow izację i w yróżniających ją od poezji czystej. D eotym a nie widzi innych różnic a im prowizację n a­ zyw a p oprostu przyspieszonym procesem tw o rz e n ia 1; określenie p o kutujące dotąd w świadom ości i podświadom ości ogółu.

Co zatem będzie z tego p u n k tu w idzenia k ry terju m e ste ­ ty cznem dla im prow izacji?

Im proces tw órczy b y ł szybszy, tem bardziej odpowie im prow izacja jednej ze sw ych zasadniczych cech, tem silniejsze w rażenie w yw iera na audytorjum , tem bardziej je zadziwia i niem w strząsa.

Jakież w zw iązku z tem właściwości psychiczne specjalne posiadać m usi im prow izator ?

Zdolność szybkiego reagow ania na bodźce n a tu ry ze­ w nętrzn ej, jak i w ew nętrznej, zdolność szybkiego kojarzenia, skupienia się i napięcia w szystkich w ładz duchowych. Brak którejko lw iek z tych właściwości skazuje im prowizację na fiasco, a im prow izatora jako takiego dyskw alifikuje. N ajm niejsze roz targ n ien ie może sprow adzić k atastro fę : przeciw działać mu m usi

co jest jeszcze improwizacją a co już nią być przestaje. Tak jak im prow i­ zacja im dłuższe było do niej przygotow anie, mniej jest improwizacją — tak znowu rzecz napisana o tyle w ięcej jest im prowizacją, o ile bez ustanku p łyn ęła z pod pióra“.

1 D eotym a op. cit. str. 505 i dalej : „...improwizacja jest w łaściw ie przyspieszonym procesem tw orzenia. Jest to pociąg „błyskaw icow y“ w któ­ rym przem awiający odbyw a tę sam ą drogę, co piszący, tylko przebyw a ją z nierów nie w iększą lotnośctą i — niebezpieczeństw em . Nieraz usiłow ałam w ytłóm aczyć to ludziom, ale nie m ogli, czy nie chcieli m nie zrozumieć. N iezrozum ienie pochodziło zapew ne (tak jak i u Krasińskiego) z pom ieszania dw óch starożytnych pojęć: S yb illi i Pytji. Pierw sze porów nanie ma trochę przesady ; Sybilla była zdrowa, m ów iąca w praw dzie pod w pływ em natchnienia, ale z jasną sam ow iedzą i m ądrem rozeznaniem — słow em tak mówiła, jak śpiew ają „w ieszcze“. Pytja w stanie anorm alnym . Dalej m ów i D eotym a: „Tymczasem jest to nie odm ienny stan, lecz odm ienny stopień na term o­ m etrze natchnienia, jest to ów stopień krańcow y, gdzie w ładze twórcze do­ chodzą do najw yższego napięcia. W takiem usposobieniu m ożna pisać — i w tedy tw orzy się rzeczy w yborow e, można też im prowizować, a w tedy się tworzy rzeczy mniej doskonałe, ale kt^re na razie w ięcej zdum iew ają“.

(13)

najzupełniejsze w czasie im prowizacji odosobnienie się du­ chowe im prow izatora od nienależących do jego św iata tw ó r­ czego okoliczności *.

Omówiliśmy grupę cech ch arak tery zu jących im prow izację, a tem sam em w yróżniających ją od poezji pisanej ; zaznaczm y jeszcze raz, że im bardziej im prow izacja rozw inie i uw y pukli te cechy, tem bardziej stan ie się pełną im prow izacją, a tem sam em bardziej zasłuży na dodatnią ocenę krytyki. Oczywiście ceteris p arib u s im prow izacja bardziej zadowoli k ry ty k a , gdy tre ść jej i ujęcie do pew nego stopnia będą głębsze i bardziej indyw idualne. Ale i tu, jak i w poezji, w artość filozoficzna, społeczna etc. treści, czyli jej b arw a będzie sam a w sobie czynnikiem p o z a estety c z n y m 2, k tó ry jednakow oż podnosząc jej w artość dla nas, a nie szkodząc odczuciu estety cznem u ,

w pływ ać będzie dodatnio na naszą ogólną ocenę.

Przejdźm y teraz do innej g ru p y cech. O ile dotychczas om aw iane, chociaż w yróżniały ją od poezji czystej, przecież posiadały z nią jed n ą płaszczyznę zagadnień, to z now ą g ru p ą odbiegniem y od o rb ity problem ów literackich, aby w ejść w sferę w łaściwą innej sztuce.

Im prow izacja jest także w y s t ę p e m , w z n a c z e n i u t e a t r a l n e m , przed audytorjum - p u b liczn o ściąs. Oczywiście elem ent ten nie istnieje zupełnie dla poezji pisanej, a o ile się łączy z nią, to jest to dla poezji przypadkow ą okolicznością, naw et, jeśli idzie o dram at. Praca tw órcza au tora kończy się na progu deski scenicznej ; jeśli poezja w tej nowej form ie m a zyskać now y typ życia, to jego dalszych losów podejm uje się

1 9 6 I· R O Z PR A W Y . — S tefa n ja S k w a rc zy ń sk a .

1 Deotym a op. cit. str. 29 — 20; „...im prowizator to osoba najzupełnie- przytomna, przytom niejsza, niż ci, co ją słuchają, bo tak potężna praca wyj m aga kryształowej przytom ności um ysłu. Ten um ysł tak jest w tedy zajęty robotą, że niczem innem już zająć się nie m oże i to w łaśn ie stanow i jego bezpieczeństw o. Czasem w prawdzie pyta się duszy: „Poco ty m nie tak pę­ dzisz? Dajże mi odpocząć choć troszkę, bo doprawdy, że już n ie m ogę“. A dusza odpow iada: „Teraz o nic m nie nie pytaj, tylko pędź naprzód, ciągle naprzód. Jak dojdziesz do celu, to odpoczniesz. A nie oglądaj się na prawo i lew o, bo w yw rócisz i wóz i k on ie“. Oj ! to najw ażniejsza wada. Jedna chw ila roztargnienia, a już po całym czarze. N iech osoba im prowizująca spojrzy uw ażnie na kogo ze słuchaczy, lub naw et na jaki obraz albo m ebel już zaczyna sobie przypominać; „Aha — to ja jestem tu a tu... M ówię przed tym i owym ... a o czem to ja m ów ię?...“ I przez cały czas, kiedy to m yśli, traci w ątek im prowizacji, nie w ie, co już pow iedziała, nie w ie, na czem stanęła; tym czasem chw ile biegną, m ilczenie trwa, słuchacze dziw ią się i zaczynają chrząkać... i w szystko m oże się skończyć haniebnem fiasco..."

3 Por. M. Sobeski op. cit. str. 300: „...i w poezji m yśl jest czynnikiem pozaestetycznym , rozumiejąc oczyw iście przez „estetyczny“ w yłącznie to, co warunkuje piękno utworu. Treść m yślow a podnosi n iew ątp liw ie dla nas ogólną w artość utworu, czyli w pływ a na naszą ocen ę“.

8 Ten rys charakterystyczny tak n iekiedy ludziom przesłaniał inne, że w ybijał się na pierw szy plan, pow odując oczyw iście w ykolejenie poglą­ dów jak np. w krytyce zamieszczonej w „C zasie“ 1854 (październik) przez autora W. pt. „Kilka m yśli o im prowizacjach D eotym y w czasie jej pobytu w K rakow ie“ (por. Kaczkowski op. cit. str. 108): „Ona jest tylko tem na

(14)

I. R O ZPR A W Y. — I sto ta im p row izacji i jej s ta n o w is k o w liter a tu rze 1 9 7

in n y a rty sta , a rty sta dram atyczny, czy deklam ator. Nie w y ­ klucza to, powiedzmy naw iasem , możliwości, że tym a rty stą je st sam au tor. „W ykonyw ali“ swoje utw ory tru b ad u rzy . Bar­ dzo często autorzy reży seru ją swoje sztuki, a naw et podejm ują w nich, ja k Molier, pew ne role. O statecznie i M ickiewicz od­ czytujący w gronie przyjaciół u stę p y z „Pana T a d e u sza “ był sam swoim odtwórcą.

W tem leży sedno rzeczy. W żadnym innym utw orze poza im prow izacją nie jest praca au to ra zespolona w czasie i p rzestrzen i z pracą w ykonaw cy. Gdy więc sam a u to r w y­ stęp u je w swej własnej sztuce, lub deklam uje siebie n a w ie­ czorze auto rskim , jest w danej chwili tylko odtw órcą, lecz nie p o etą i autorem .

T o z e s p o l e n i e w c z a s i e i p r z e s t r z e n i p r a c y a u t o r s k i e j i d o p e w n e g o s t o p n i a a k t o r s k i e j przy im prow izacji jest znów dla tej improwizacji zasadniczą cechą, a zarazem cechą w yróżniającą ją zarów no od innej poezji, jak i od w łaściw ej sztuki dram atycznej, w pojęciu teatrologicznem .

Rozpatrzm y teraz płaszczyzny, na jakich im prow izacja może być zestaw iana ze sztuką tea tra ln ą dla podobieństw , czy różnic — i ustalm y z tego pun k tu w idzenia dla niej dalszy ciąg k an o n u estetycznego.

P odanie improwizacyj aud y torju m wym aga sztuki dram a­ tycznej, albo ty p u aktorskiego, albo ty p u deklam acyjnego. Z n a tu ry rzeczy o inscenizow aniu im prow izacji w ścisłem zn a­ czeniu tego słowa może być mowa tylko wobec grem jalnej im prow izacji, wobec im prowizacji kilku im prow izatorów , k tó ­ ry ch k ieru n e k m yśli skupia się koło jednego przedm iotu, a zbu­ dow any jest na bazie jednego nastroju. W zasadzie tak ą im pro­ w izacją b y ła comedia del a rte ; w zasadzie, bo w rzeczyw istości każdy z aktorów - im prow izatorów był tak zżyty z sw ą rolą, a zakres tem atu tak zwyczajem ograniczony i tradycją ustalony, że najczęściej przedm iotem im prowizacji był jedynie — dobór słów i dobór g e s tó w 1. Odłożywszy jed n ak na bok surow ą ocenę z jak ą najnow sze badania odniosły się do oryginalności

co-polu poezji, czem dobry wirtuoz czyli w ykonaw ca na co-polu m uzyki“. Dalej radzi jej „odim prowizowyw ać Danta, Tassa, Byrona... to jest, aby się stała pozytyw ką, albo poetycznym lektorem , za pośrednictw em któregoby nieuki obznajam iali się z tem, czego się nigdy nie uczyli i nigdy już nie nauczą“ „Na tej drodze przeczuwam — kończy krytyk — dla D eotym y w ielką przyszłość“.

1 H. H auvette op. cit. (éd. VII) str. 319. Comedia del arte w 1567 w Mantui dziełem pierwszej trupy „com édiens de profession“. „Ils brodè­ rent un dialogue dont la phantaisie im prévu plut com m e une n ou veau té“. Scenarjusze były osobno dostarczane (Flam inio Scala) ; początkow o w ysoki poziom artystyczny, potem upadek w tryw ialność. D i słynnych trup n ale­ żała trupa G elosi, Flam inio Scala; osobno w sław iło się m ałżeństw o Andreici, on „capitano sp aven to“, ona nieporów nana Izabella, słynna aż w e Francji z w ybornych i łatw ych w ierszy, które w łączała do gry.

(15)

1 9 8 I. R O Z PR A W Y . — S tefan ja S k w a rc zy ń sk a .

m edie del arte, pozostanie niezaprzeczonym i godnym podziw u faktem skoordynow anie w jednej całości szeregu nieopracow a- nych uprzednio rozpędów tw órczych, skrępow anych jed y n ie „zadanym tem atem “ — scenarjuszem .

Pozatem nielada ciężarem m usiała być choćby w szczu­ płych ram ach oryginalności praca a u to rsk a i ak torsk a. P raca ak to rsk a oczywiście w całej pełni operow ała czynnikiem głosu i m ilczenia, ruchów , mimiki — wreszcie kostjum u.

„Sztuka d ram aty czn a“, któ ra wchodzi w skład pojedynczej im prowizacji, jak ą m am y na myśli m ówiąc o improwizacji, opiera się na m niejszej skali czynników — i nie na w szystkie kładzie jednakow y nacisk ; m a w obrębie czynników stycznych ze sztu k ą te a tra ln ą raczej zak res s z t u k i d e k l a m a t o r s k i e j , choć ja k zobaczym y w niejednem się od niej oryginalnie odcina.

Jed n y m z zasadniczych elem entów im prowizacji jest — jej w ypow iedzenie, zatem c z y n n i k g ł o s o w y .

Im prow izacja m usi być n ietylko w ypow iedziana, ale m usi być w ypow iedziana w pew ien sposób. Im prow izator m usi mówić zrozum iale, czyli w yraźnie, w odpow iedniem tem pie i dobitnie. W y r a ź n o ś ć będzie zadaw alająca, gdy w ypow iedzenie nie b ę ­ dzie ani zbyt ciche ani zbyt głośne, bo i jedno i drugie, zw ła­ szcza przy nieskoordynow aniu z elem entam i treściow ym i od­ ciąga uw agę od całokształtu n a rzecz szczegółu.

T e m p o nie może być ani za szybkie ani za powolne. Zbyt szybkie prowadzi do niezrozum iałości, zbyt powolne — nuży. A w szelka niezrozum iałość w yw ołuje u audytorjum z m iejsca nudę, całkiem podobnie ja k znużenie sprow adzone tem pem zbyt pow olnem , albo też zniechęcenie, gdy zm usza do zby t inten sy w n ej pracy rek o n stru kcy jn ej. 1 jedno i dru g ie nie zostaw ia m iejsca dla rozkoszy estetycznej.

D o b i t n o ś ć polega na głosow em zaakcentow aniu waż­ niejszych m om entów . Bez tego w yda się treść blada, choćby nią nie była. Efekt stracony na zawsze, bo na przeżycie jej w tórne i w łaściwe ocenienie nie pozwala efem eryczne życie im prowizacji.

Dalej im prow izator m usi zadowolić głosowo nietylko po­ jedynczych, niektórych słuchaczy, lecz w szystkich, czyli m usi salę o p a n o w a ć g ł o s o w o ; nie przedstaw ia to w iększych trudności, gdy im prow izuje w salonie jak Deotym a, czy Mickie­ wicz. Lecz stanow i już pew ien problem , gdy im prow izator staje wobec w arunków estradow ych jak niejed en ze znanych w XIX w. w łoskich im prow izatorów , np. Beltistini, a zwłaszcza nasz Nie- goszew ski, przem aw iający „publicznie“.

Również nieobojętną estetycznie jest barw a głosu, jego tzw. „ t i m b r e “. Głos piękny zw łaszcza o tonie głębokim sam przez siebie działa suggestyw nie.

W idzimy zatem , że im prow izator m usi posiadać pew ne w arunki głosow e; choroba gardła, k rta n i czy płuc praw ie p rze­

(16)

I. R O Z PR A W Y . — Isto ta im p ro w iza cłi i jej s ta n o w is k o w litera tu rz e . 1 9 9

kreślą m ożliwość improwizacji, zw łaszcza pew nego jej typ u. Podobnie, co już jest rzeczą zarów no w rodzonych zdolności, jak i n ab y tej sztuki, słabe lub żadne dane deklam atorsk ie z pu n k tu w idzenia um iejętności, w ypow iedzenia, w reszcie rzecz wrodzona : b rzy dk i „ tim b re“ głosu.

Dalej w ypow iedzenie m usi posiadać pew ną w ł a ś c i w ą b a r w ę , zapom ocą której przejaw ia się zarów no s w o b o d a i m p r o w i z a t o r a , jak i jego s t o s u n e k do jego w łasnego w tym m om encie w ysiłku tw órczego, oraz do treści, k tó ra go zaprząta. Otóż w arunki estety czn e tyczące tego elem entu p rzy im prowizacji różnią się częściowo od analogicznych tyczących deklam acji.

Do jeszcze w spólnych należy ś m i a ł o ś ć w y p o w i e d z e- n i a. A udytorjum m usi w yczuwać sw obodę im prow izatora w o b rę ­ bie św iata przez niego stw orzonego. Im prow izacja lękliw a n ie może być p ię k n a 1.

Dalej im prow izacja m usi być oddana z p r z e j ę c i e m . Otóż granice przejęcia się są dla deklam atora ściśle zakreślone. Przejęcie deklam atora, k tó re b y przekraczało n a tu ra ln e uczucie i arty sty czn e zżycie się z treścią a uzew nętrzniało się w jak i­ kolwiek sposób głosowo, w mimice tw arzy, jej w yrazie, w ge­ ście, poczytane by było za n ien a tu ra ln e i dyskw alifikow ałoby estetycznie deklam ację. Stąd często prod u ku jący się w szko­ łach deklam atorzy w m iejscach deklam acji najbardziej p a te ­ tycznych b u d zą śmiech. Już inaczej m a się rzecz n a scenie. Tam zżycie się z obcym tek stem aż do zindentyfikow ania się z przedstaw ianą postacią daje idealną reprodukcję życia i w z ru ­ sza widza. „P raw dziw e“ łzy na scenie, czy w filmie m ają swoją wartość. Lecz i tu m usi panow ać ak to r sztuką nad n atu raln em i skłonnościam i. M odrzejew ska w pew nej scenie 'Ł rozpaczy w zru­ szała widzów do łez : był to oczywiście „płacz u d a w a n y “ ; gd y jednak pew nego razu napraw dę się rozpłakała w owej scenie bo była napraw dę, otrzym aw szy tuż poprzednio sm utną wia­ domość, w rozpaczy — nie w zruszyła widowni, bo rozpacz w ydała się przesadzona, sztuczna.

Im prow izator jest w tem położeniu, że wczuwa się nie w cudze tajn ik i n astro ju, lecz oddaje to, co sam w tej chwili czuje. R eakcja więc zew nętrzn a jest nie w tórna, lecz b ezp o­ średnia. A jako tak ą obow iązuje n a tu ra ln y odruch, w pew nym n atu raln y m sto su n k u do wielkości podniety, w ew nętrznego przeżycia. R eakcja odpow iada akcji nietylko pod w zględem barw y, ale i siły.

Im prow izacja zatem zyska tem w yższą ocenę, im bardziej

1 Deotym a op. cit. strona 501 â propos pierw szej im prowizacji: „...rzecz cała istotnie była w cale dobrze zbudowana, tylko w ypow iedziana słabo, lęk liw ie, bo jeszcze nie m iałam w praw y“.

2 Tygodnik Ilustrow any w 1929 r. nr. 50, str. 972, Leszczyński J. : „Prawdziwe łzy M odrzejew skiej“.

(17)

2 0 0 I. R O Z PR A W Y . — S tefa n ja S k w a r c z y ń sk a .

przejęcie się im prow izatora stać będzie w proporcjonalnym sto su n k u do jej treści, jej elem entów em ocjonalno - n a stro jo ­ wych. D ysproporcja razi estetycznie. Z byt w ielkie przejęcie przy tem acie błahym robi w rażenie kom edjanctw a, jest sztuczne. Zbyt m ałe — robi w rażenie chłodu; nie oddziała zatem im p ro ­ wizacja na audytorjnm em ocjonalnie, nie posiądzie w aloru sug- gestyw nego.

Czynnik przejęcia się był g enjalnie w ycyzelow any w im ­ prow izacjach Mickiewicza. Oczywiście, zaznaczm y jeszcze raz, przejęcie je st odruchem natu raln y m , nie czem ś w ypracow anem ! Mickiewicz w zruszał do łez, rzucał ludzi sobie w zajem nie w objęcia, rozpalał, roznam iętniał. Sam w prost gorzał, w y g ry ­ wając, przy niektórych im prow izacjach siły duchow e i fizyczne, aż do om dlenia, Bladł, czerw ieniał, zm ieniał się na tw arzy, o stateczny w ysiłek pod koniec pracy tw órczej giął go do ścię­ cia z nóg tak, że obecni m usieli go w ynosić К

Podobnie np. M etastasio po każdej im prow izacji ta k u p a ­ dał na siłach, że zw ykle go w ynoszono na ręk ach z koła słu ­ chaczy i długo go trzeb a było cucić, zanim powrócił do siebie. Im prowizacja o słabem przejęciu się, chłodna (m niejsza z tem , czy tylko zew nętrznie), stoi estetycznie niżej, bo nie w yzyskuje w szystkich możliwości, danych przez n a tu rę rzeczy. Tego typu, ty p u chłodnego, były im prow izacje D eotym y. Tak często analizow any chłód jej im prow izacyj, k tó ry naraził ją na surow y dzisiaj sąd kry ty k i, na zarzu t „m ózgow ości“ obcej istocie poezji, wiał także i ze sposobu w ygłaszania. Jej spokój, niem al obojętność, czasami im ponow ała przez k o n tra st z cha­ rak te re m im prowizacji samej w sobie, z jej treścią, w yw ołując

1 O imrowizacjach M ickiewicza z okresu petersburskiego pisze np. Mikołaj M alinowski w liście do Sobolew skiego (28 grudnia 1827, kor. III. 3 9 ); „... Mickiewicz talent im prowizacji doprow adził do zadziwiającego stopnia doskonałości. Gdy czuje się w w erw ie, dosyć jest zagrać na forte­ pianie jaką piosenkę, natychm iast im prowizuje — i to z taką gw ałtow nością, tak nagle, że zdaje się, iż duch jakiś go dręczy,, by co prędzej pozbyć się uczuć serca. Jużem go kilkanaście razy słyszał“.

O im prowizacji na tem at Sam uela Zborowskiego (K allenbach, mono- grafja I, 398) w iem y, że na prośbę ks. Leona Sapiehy ośw iadczył M ickiewicz gotow ość do improwizacji choćby całej tragedji. Gdy mu zadano tem at u su ­ nął się do sąsiedniego pokoju, skąd niebaw em pow rócił blady i z wzrokiem pałającym; w yrzucił z siebie 2000 w ierszy, poczem padł w yczerpany fizycznie. Z achw yt słuchaczy. „W szyscy sądzili, że sam ego Zborow skiego słyszą i w idzą“. O wrażeniu audytorjum z przejęcia się im prowizacją pisze sam Mic­ kiew icz w związku ze sw ą słynną im prowizacją „nocy grudniow ej“ (list do B. Zaleskiego 26 grudnia 1840): „Wczoraj b yliśm y na w ieczerzy u Eusta­ chego Januszkiewicza. Wyzwany przez Słow ackiego im prowizacją odpow ie­ działem z natchnieniem , jakiego od czasu pisania „D ziadów “ nigdym nie <5zuł. Było to dobrze, bo w szyscy ludzie różnych partyj rozpłakali się i bardzo m nie pokochali i na chw ilę w szyscy się napełnili m iłością. W tę chw ilę duch poezji b ył ze m ną“.

(Kor. I 230, por. W ładysław M ickiewicz: „Żywot A. M ickiewicza III, 3 0 —34, por. M ickiewicza Dzieła. Uwagi w ydaw cy II, 589.)

(18)

I. R O Z PR A W Y . — Isto ta im p ro w iz a cji i jej s ta n o w is k o w litera tu rze. 201

u pew nych słuchaczy w rażenie som nam bulizm u \ m edjalności je] tw ó rcz o śc i2; u innych sp o ty k ała się z zarzutem i stw ier­ dzeniem , źe ona to w łaśnie obniża w artość estety czną jej u tw o ­ rów. T ak n ap rzy k ład oceniał to n ajbardziej zapalony już nie wielbiciel, lecz w yznaw ca D eotym y, K aczkow ski3.

R u c h , g e s t , p o z a , m i m i k a będące n a scenie elem en­ tem isto tn y m i zasadniczym , nie ilustracją do słów, lecz współ- w artościow ym ze słowem czynnikiem w ypow iedzenia poszcze­ gólnych postaci, tu taj w im prow izacji ograniczone są do roli oznaki zew nętrznej pew nego w ew nętrznego stanu. W sztuce d eklam atorskiej także, o ile wogóle odgryw ają rolę, używ an e są jako elem ent ilu stra c y jn y (np. deklam acja R ychterów nej.)

Dla kanonu estetycznego im prow izacji w ynika stąd, że te czynniki nie są zupełnie obojętne, że ich jakość i n asilen ie odgryw ają p ew ną rolę. P oniew aż są one oznakam i stan u w e­

1 Paulina W ilkońska: Moje w spom nienia str. 40: „... w ieszczka stała — jakgdyby duchem odbiegła ziem ię — jakgdyby z nami n ie była wcale, jakby pogrążona w e śnie som nam bulicznym . Takie na m nie uczyniła wrażenie, a siln e bardzo... zaczęła m ów ić... N iekiedy pierś uczucie w zdęło silniejsze — ale cała postać i rysy posągow y zachow ały spokój... A słow a sam e z ust jej p łyn ęły, jakgdyby sam a n ie w iedziała o n ich “.

2 Sama D eotym a w spom ina (op. cit. str. 503 i dalej), że jej trudno było w ytłóm aczyć ludziom , że ona sam a m ówi, a nie „przez nią m ów i“.

3 „Deotym a w K rakow ie“ str. 10 : „...Swoboda, lekkość, niew ym uszo- ność a naw et może obojętność, z jaką tak wysilającą pracę w ykonyw a poetka. Z astanow iw szy się z zim ną krw ią nad jej im prowizacjam i, które zw yczajnie są długie i obejm ują w sobie m yśl okrągłą i przeprowadzają ją torem wprzód rozm ierzonym , a nadto jeszcze z całą skrupulatnością m ow y wiązanej i ry­ m ów — zastanow iw szy się, m ów ię, nad tem w szystkiem , n ie m ożem y inaczej m yśleć jak tylko, że sprawa taka musi się odbyw ać w najw iększem skupieniu w ładz um ysłow ych i z najw iększem tychże władz w ysileniem m uszącem się koniecznie zdradzać w ustach, oczach, w yrazie tw arzy, a naw et w głosie i w ym ow ie. Bo jeżeli m yśli głów nej i jej w ażniejszych przyborów wraz z planem przeprow adzenie m oże być dla tw órczego ducha tylko igraszką, toż pam ięć taka, która jednocześnie m usi być baczna m yśli głów nej, jej biegu, jej zw rotów , jej końca a przytem wyrazu, i rym ów , które częstokroć 0 sześć lub osiem w ierszów są oddalone od sieb ie i nigdy n ie giną — pa­ m ięć tak pracująca, choćby jak była olbrzym ią musi się przytem w ysilać 1 w y silen ie takie p o d ł u g w s z e l k i c h p r a w o r g a n i z m u l u d z k i e g o p o w i n n o s i ę k o n i e c z n i e o b j a w i ć z e w n ę t r z n e m i z n a k a m i . Tak przynajmniej było, o ile m i w iadom o u w szystkich mniej w ięcej im prowi- zatorów. Przy największej łatw ości im prow izowania, oczy ich grały tysiącam i coraz się zm ieniających płom ieni, ich usta drżały w poetyckim zachw ycie, na ich twarzach odbijały się w idom ie ślady głębokiego w zruszenia, zapału, w ytężenia i skupienia w szystkich władz um ysłow ych... U D eotym y podczas im prowizacji n ietylko nie w idać żadnego w ysilen ia, ale tw orzenie i w yp o­ w iedzenie takich k ilkuset w ierszy odbyw a się z takim spokojem , z laką sw obodą i lekkością w w ym ow ie,, z taką częstokroć obojętnością naw et, że abym prawdę pow iedział n i e r a z p r z e z t o g i n i e w j e d n e j c z ę ś c i w r a ż e n i e i z n i k a c z a s e m s i ł a n i e j e d n e j a r c y g ł ę b o k i e j m y ś l i “. Na str. 12-ej podziw ia kontrast „błyskaw icow ych m yśli“ i chłodnego w ypo­ w iedzenia. „Patrząc na nią tak siln ie panującą nad w szystkiem i uczuciam i rozbudzonego serca, tak zw ycięsko opierającą się w szystkim poryw om zapału, natchnienia i m yśli i słysząc w ylatujące z ust jej w półchłodnych takie bły­ skaw icow e prom ienie m yśli... w znosi się tylko podziw i zdum ienie“.

(19)

2 0 2 I. R O Z PR A W Y . — S tefa n ja S k w a r c z y ń sk a .

w nętrznego, więc pow tórzyć m usim y to, cośm y m ówili dla ca­ łokształtu p roblem u przejęcia się. Muszą one być jakością i nasileniem p roporcjonalne do jakości i n asilenia przeżycia. N iezależnie od faktu, że stanow ią one w raz z owem p rzeży ­ ciem, o k tó rem słuchacza inform ują słow a, logiczną całość dzia­ łającą tem sam em estetycznie, w pływ ają na niego i suggestyw nie, są pom ostem , przez k tó ry w zruszenie a rty s ty udziela się s łu ­ chaczowi - widzowi.

O czywiście u poszczególnych im prow izatorów czynniki te z biegiem czasu tw orzą zestrój, będący indyw idualnym stylem , indyw idualnym rysem każdego z nicn. P o pro stu poza, gest, m im ika, ruch k am ienieją w pew ną całość. Podczas gdy im pro­ wizacjom M ickiewicza tow arzyszyła żywość gestu i w yrazu tw arzy, płom ienność oczu, bladość, to na „obraz D eotym y im ­ prow izującej składały się... bardzo lekko i praw ie nieznacznie jak g d y b y ty lk o oddechem zapału prom ienne duże, niebieskie oczy albo nieruchom ie w zniesione do góry, albo zapatrzone w ziemię, rę k a lew a najczęściej oparta na kraw ędzi jakiegoś sprzętu, a p raw a to w skazująca z żyw ością w niebo, to ze sm utkiem opadająca k u ziemi L

O takiem skam ienieniu nie może być m ow y p rzy dekla­ macji, a tem m niej przy ujęciu scenicznem . Styl indyw idualny jest w yrazem w yrachow ania na drodze rozum ow ej każdego gestu, ale nie ujętym w ram y przyzw yczajenia zw ierciadłem przeżyć psychicznych w danej chwili.

Jak aż u w aga w zw iązku z om aw ianem i pu nk tam i n asu w a się co do psychiki im prow izatora? N ależyty stopień i jakość przejęcia się, dalej panow anie nad jakością i nasileniem oznak zew nętrznych w ym aga od a rty s ty silnych nerw ów . Człowiek o nerw ach słabych, rozstrojonych, lub p rzesad n ie niew rażliw ych (taki praw dopodobnie i z innych względów nie b y łby improwi- zatorem , bo nie m iałby talen tu poetyckiego) nie m oże dać swej im prowizacji wszelkich w arunków piękna. W reszcie zbyt słabe n erw y n a ra ż a ją go na to rtu ry t r e m y 2, tow arzyszącej w y s tę ­ pom publicznym . I bez w ybitnie słabych nerw ów w ystępuje ona praw ie zaw sze i s ta n o w i3 jeszcze jed n ą tru d n o ść do po­

1 Z. K aczkow ski op. cit. str. 14. Porównaj analogiczny opis P. W ilkoń- skiej (op. cit. str. 40): „Sym patyczne rysy nieokreślony przysłonił w yraz: natchnienie. Lica jej były nieco przybladłe. Oczy to w zniosła, to spuściła znowu. Rękę jakby toczoną, na której lekki szeroki zw ieszał się rękaw, podnosiła czasam i. N iekiedy pierś uczucie w zdęło silniejsze — ale cała postać i rysy p osągow y zachow ały spokój“.

2 Jest to uczucie heteropatyczne o charakterze strachu. Jest to w ła­ ściw ie obawa poniżenia, które może nas spotkać w różny a nieprzew idziany sposób (W ładysław W itwicki Psychologja t. II, str. 151).

3 Pisze o tem D eotym a op. cit. str. 502 i dalej : „Byłam głęboko prze­ rażona, bo to co innego im prowizować przed rodzicam i lub dom ow nikam i: tam choć się n ie uda, korona z głow y nie spadnie i w szystko się skończy na w esołym śm iechu. A le w obec gości i to literatów , i jeszcze dla osoby tak nieśm iałej. Ö Muzy! ciężka to była chw ila.

(20)

I. R O Z PR A W Y . — I sto ta im p ro w iza cji i jej s ta n o w is k o w litera tu rze . 2 0 3

konania, o której w chwili tw orzenia w każdym razie niem a pojęcia pisarz i poeta.

Im prow izacja nietylko działa na psychikę odbiorcy, na jego um ysł i em ocjonalność sw oją treścią i uk ształto w an iem ; rów nież pobudza go estetycznie działaniem czysto· akustycznem , czyli słow em przez zm ysł słuchu ; wreszcie działa estety cznie i wzrokowo zapom ocą mimiki, pozy, gestu im prow izatora.

Skoro w zrokow ość ma swój poważny udział w percepcji całokształtu im prowizacji, trzeb a zaznaczyć, że żaden czynnik godny uw agi z tego p u n ktu widzenia nie jest obojętny dla tego całokształtu.

K w estją kostjum u, kw estją u b ran ia tak pierw szoplanow a w teatrze, tak podkreślana na estradzie, m usi także oprzeć się o jakąś n o rm aty w n ą zasadę.

A więc u b r a n i e im prow izatora nie może odciągać uw agi odbiorcy od sam ej im prow izacji; nie może być jaskraw e ani sztuczne. Nie m oże gonić za efektow nością, ani kusić się o ja ­ kiś sym bolizm , czy alegoryczność, w obaw ie przed śm iesznością. Mógłby n ato m iast dążyć do jakiegoś p o d k reślenia n a stro ju . Kw estją ta zupełnie łatw a do rozw iązania dla m ężczyzn, zw ła­ szcza od czasu znorm alizow ania stro ju m ęskiego, dla kobiety, może być m ałą Scyllą i C harybdą. Jeśli niew łaściw ą by się w ydała tu taj zb ytn ia codzienność, zbytnia szarzyzna, to strój zby t w yszukany, zw łaszcza w ystylizow any będzie tch n ął zb y tn ią teatralnością. Suknia D eotym y ch arak teryzu jąca ją n a P y tję czy Sybillę b y ła raczej niesm acznym pom ysłem Ł T em bardziej

Jednak posłuszeństw o daje tyle odw agi, że otrząsnęłam się z obawy, plan ułożyłam naprędce i po kilku minutach już stałam przed gośćm i. Tu znow u przyszła chw ila strachu, teraz już śm iertelnego. Miałam w rażenie osoby, co spogląda w przyszłość. Jednak siła w oli znowu przem ogła; zebra­ łam nagle m yśli, zapom niałam o słuchaczach i zaczęłam opow iadać w ierszem zdanie, że całe życie ludzkie jest jakoby improwizacją... Kiedy skończyłam , w ów czas dopiero przypom niałam sobie, gdzie jestem , kto m nie słucha i od e­ tchnęłam całą piersią, jak osoba, co wychodzi z w ielkiego niebezpieczeństw a. Łaskaw e zdania słuchaczy wynagrodziły mi po części straszność przebytej chw ili, jednak w yznaję, że tylko po części, bo wstrząśnień takich nic n ie równoważy. W początku miałam nadzieję, że z czasem przyw yknę do nich. N iepraw da! N igdy nie przywykłam . Przez całe życie, pom im o długiej w praw y, pom im o w ielk iego już obycia z ludźm i, ze św iatem i z techniką rym otwór- czą, ile razy miałam im prowizować, zaw sze szłam jak na ścięcie, naw et jeszcze przed laty kilkunastu, przy ostatnich im prowizacjach, doznawałam tego sam ego przestrachu, co przy owej pierw szej. Prawda, że ów strach trwa tylko póty, dopóki n ie zacznę m ów ić. Gdy już potrafię tyle skupić się w sobie, że m ogę przystąpić do przedm iotu, w tedy odosabniam się zupełnie od św iata zewnętrznego tak, jak to czyni każdy twórca, każdy m yśliciel...“.

1 Najlepiej uw idocznia to plotka. Boy (W stęp do Moliera „P ocie­ sznych w yk w in tn iś“ II, 225) w spom ina o owej łobuzerskiej piosence, rzuconej przez urwisa oknem im prowizującej D eotym ie:

„Deotyma się nadyma, Zam iast kiecki Ma strój grecki“.

Cytaty

Powiązane dokumenty

 odpowiedniego upublicznienia informacji o modyfikacji treści zapytania ofertowego na stronie internetowej wskazanej w komunikacie, o którym mowa w ust. 8, a do

w sprawie szczegółowych warunków i trybu przyznawania pomocy finansowej w ramach działania &#34;Rolnictwo ekologiczne” objętego Programem Rozwoju Obszarów Wiejskich na

Zasady konkurencyjności wydatków w ramach PROW 2014 - 2020.. b) potwierdzenie odpowiedniego upublicznienia informacji o modyfikacji treści zapytania ofertowego na stronie

spełnienia warunków wypłaty pomocy w terminie późniejszym niż wynika to z zawartej umowy, o ile przyczyna niespełnienia tego warunku uzależniona jest wystąpieniem

• Koszt zakupu samochodów osobowych to maksymalnie 50% wartości dotacji Na środki trwałe można wydać całą premię... Zasady realizacji

Przenoszenie zakażenia COVID-19 z matki na dziecko rzadkie Wieczna zmarzlina może zacząć uwalniać cieplarniane gazy Ćwiczenia fizyczne pomocne w leczeniu efektów długiego

Wnioskodawca (bądź pracownik wnioskodawcy odpowiedzialny za napisanie wniosku, zatrudniony w jego instytucji ) brał udział w doradztwie organizowanym przez LGD

Możliwość otrzymania płatności do całkowitej powierzchni gruntów ornych/użytków rolnych w gospodarstwie, możliwa tylko w przypadku 2 schematów tj.: „Opracowanie