• Nie Znaleziono Wyników

"Ferdydurke" Witolda Gombrowicza wobec tradycji i powieści pikarejskiej

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share ""Ferdydurke" Witolda Gombrowicza wobec tradycji i powieści pikarejskiej"

Copied!
21
0
0

Pełen tekst

(1)

Andrzej Zawadzki

"Ferdydurke" Witolda Gombrowicza

wobec tradycji i powieści pikarejskiej

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce

literatury polskiej 85/4, 39-58

(2)

Pamiętnik Literacki LXXXV, 1994, z. 4 PL ISSN 0031-0514

A N D R Z E J Z A W A D Z K I

„ F E R D Y D U R K E ” W IT O L D A G O M B R O W IC Z A W O B E C T R A D Y C JI P O W IE Ś C I P IK A R E JS K IE J

Pow ieść pik arejsk a, choć silnie zw iązana ze społeczną i k u ltu ro w ą rzeczy­ w istością XVI- i XVII-wiecznej H iszpanii, k raju, w k tó ry m p ow stała, stano w i literacki fenom en o znaczeniu i rand ze w ykraczających zdecydow anie p o za o b szar P ółw yspu Ib e ry jsk ie g o 1. P ik a re sk a h iszpań sk a rozw ijała się przez okres m niej więcej 100 lat: anonim ow y Ł a zik z Tormesu, pierw sze dzieło uzn ane później za pikarejskie, uk azało się w r. 1554; w r. 1646 zaś o p u b lik o w an o także a n o n im o w ą pow ieść pt. Vida y hechos de Estebanillo Gonzales, zgodnie u w ażan ą za w ieńczącą rozkw it hiszpańskiej literatu ry łotrzykow skiej.

Pow ieść p ik are jsk a rychło zyskała du żą p o p u larn o ść w E u ro p ie dzięki licznym tłum aczenio m na języki francuski, angielski, włoski i niem iecki. W ydała też poza granicam i H iszpanii liczne i w ybitne literackie p o to m stw o , by w spom nieć tylko P rzygody Simplicissimusa H a n sa J a k o b a C hristoffela von G rim m elshausena, P rzypadki Idziego Blasa A lana-R énego Lesage’a, P rzyg o d y

Rodericka Random a T o b iasa S m olletta czy M oll Flanders D an iela Defoe.

Jeżeli trak tu jem y pow ieść p ik arejsk ą ja k o h isto ry czn o literack ą całość, tj. nie ograniczam y zain tereso w an ia d o u tw orów hiszpańskich (stanow iących niew ątpliw ie klasyczny k a n o n pikarejski), lecz obejm ujem y nim także c h ro n o ­ logicznie późniejsze u tw o ry pow stałe w N iem czech, F rancji i Anglii, to okres rozw oju tej o d m iany powieści m o żna zam k n ąć w latach 1550— 17502. P ik a

-1 Korzystałem z następujących opracowań dotyczących powieści pikarejskiej: J. L. A lb o r g ,

H istoria de la literatura espanola. T. 2. Madrid 1983. — R. O. J o n e s , H istoria de la literatura espa- ńola. T. 2. Barcelona 1979. — V. P r a t, H istoria de la literatura espanola. T. 3. Barcelona 1982. — H istoria y critica de la literatura espanola. Red. F. R ic o . T. 3. Barcelona 1983. (Tu bibliografia

przedm iotu do r. 1980). — R. B j o r n s o n , The Picaresque Hero in European Fiction. The U niversity of W isconsin Press, 1977. — S. M ille r , The Picaresque Novel. The Press o f Western Case Reserve U niversity, 1967. — C. G u i l l e n , Literature as System. Princeton University Press, 1971. (Tu dwa eseje dotyczące powieści pikarejskiej: Tow ard a Definition o f Picaresque i Genre and

Counter genre.) — Z prac polskich godny polecenia jest artykuł: M. B y s t r z y c k a , R odow ód pikareizmu. „Przegląd H um anistyczny” 1977, nr 7/8.

2 H istorykom i teoretykom powieści pikarejskiej nie udało się wypracować jednolitego sta­

now iska w sprawie jej statusu gatunkow ego. Stanow iska badawcze polaryzują się dość wyraźnie w ok ół tego zagadnienia. B j o r n s o n (op. cit., s. 5 — 6) i A l b o r g (op. cit., s. 456) odm aw iają pika- resce rangi osobnego gatunku pow ieściow ego. J o n e s (op. cit., s. 211), M il l e r (op. cit., s. 132), a jeszcze dobitniej G u i l l e n (op. cit., s. 73) obstają przy zachow aniu genologicznej odrębności pow ieści pikarejskiej. Aby uniknąć angażow ania się w ów spór genologiczny, używam bardziej

(3)

40 A ND RZEJ ZAW ADZKI

reska zan ik a w drugiej połow ie X V III stulecia; za przyczynę takiego stan u rzeczy uw aża się rozw ój powieści realistycznej oraz pow stanie koncepcji b o h a te ra pow ieściow ego odm iennej od pikarejskiej. Pow ieść ło trzy k o w sk a zdaje się przeżyw ać pew ien renesans w XX wieku. Z a jej w spółczesne realizacje uw aża się m.in. W yznania hochsztaplera Feliksa K rulla T h o m a sa M a n n a i A m erykę F ra n z a Kafki. W yraźnie do pikareski naw iązuje także José C am ilo C ela w powieści Rodzina Pascuala Duarte.

Powieść ło trzy k o w sk a nie była też całkow icie ob ca tradycji polskiej. N a jej po d obieństw a i zw iązki z p o lską lite ra tu rą sow izdrzalską w skazał S tanisław G rzeszczu k 3. T u taj chciałbym przedstaw ić obserw acje, k tó re do w o dzą, iż tak że

Ferdydurke W ito ld a G om brow icza uznać m o żna za dzieło czerpiące obficie

z pikarejskiej tradycji.

K rytycy szukający g atunkow ych pow inow actw Ferdydurke dostrzeg ali jej bliskie zw iązki przede w szystkim z trad y cją pow iastki filozoficznej o raz z szeroko ro z u m ia n ą lite ra tu rą p o p u la rn ą 4. N a p ow iązania pierwszej pow ieści G o m brow icza z lite ra tu rą pikarejską, bliską niew ątpliw ie powieści a w a n tu r­ niczej i przygodow ej, w skazyw ali K o n sta n ty Jeleński i M ichał G ło w iń s k i5. U w agi ich jed n ak , choć b ard zo cenne i istotne, sygnalizują raczej niż rozw ijają ten tro p interpretacyjny.

A m bicją niniejszej pracy jest w m iarę w szechstronne naśw ietlenie w szyst­ kich aspektów „pikarejskości” Ferdydurke. Z tego p u n k tu w idzenia om ów ione zo stan ą najpierw n arracja, fabuła i styl tego utw oru. O so bn y rozdział p o ­ święcony zostanie p o k az an iu pikarejskich cech głów nego b o h a te ra Ferdydurke. N astępnie chciałbym przenieść analizę na poziom kom petencji n a r ra to ra i a u to ra powieści. S podziew am się, iż p o kazan ie ich strategii ja k o „literackich ” pikarów pom oże rzucić nieco now ego św iatła n a n a rra to rs k ą i a u to rs k ą instancję pierwszej powieści G om brow icza.

neutralnego pojęcia „odm iana pow ieściow a” zamiast „gatunek”, a w dalszej części pracy posługuję się określeniem „cechy charakterystyczne powieści pikarejskiej” zamiast terminu „cechy gatunkow e”. 3 S. G r z e s z c z u k , Blazeńskie zwierciadło. R zecz o humorystyce sow izdrzalskiej X V I

i X V I I wieku. K raków 1970.

4 Zob. J. R z y m o w s k i , „Ferdydurke" W itolda Gombrowicza ja k o powiastka filozoficzna. „Łódzkie Tow arzystw o Naukow e. Sprawozdania z Czynności i Posiedzeń N au k ow ych ” 1969, nr 4. — L. F r y d e, O „Ferdydurke” Gombrowicza. W antologii: Gombrowicz i krytycy. W ybór i opracowanie Z. Ł a p i ń s k i . Kraków —W rocław 1984, s. 67. — L. F l a s z e n , „Ferdydurke" —

Gombrowicza. W: jw., s. 94. — A. M e n c w e l, A ntygroteska Gombrowicza. W zbiorze: Z pro­ blemów literatury polskiej X X wieku. T. 2. W arszawa 1965, s. 243. — Z. M a lić , „F erdy­ durke'”. Z serbochorwackiego przełożyła J. Ł a t u s z y ń s k a . „Pamiętnik Literacki” 1968, z. 2,

s. 138. — A. K ij o w s k i , K ategorie Gombrowicza. „Twórczość” 1971, z. 1, s. 82. — M. J a n i o n ,

L ’A rt c ’est l’homme qui s ’organise. „Literary Studies in P olan d” t. 10 (1983): Gombrowicz, s. 76.

5 K. A. J e le ń s k i , Od bosości do nagości. O nieznanej sztuce W itolda Gombrowicza. W: Szkice. Wybór: W. K a r p iń s k i. [W stęp: W. G o m b r o w i c z ] , K raków 1990, s. 41. — M. G ł o w i ń s k i ,

„Ferdydurke" W itolda Gombrowicza. W arszawa 1991. Pierwsza na elementy pikarejskie u G o m ­

browicza zwróciła uwagę D. D a n e k . O ile mi w iadom o, jej studium pośw ięcone tej problem atyce nie zostało dotąd opublikowane. Przypom nieć warto, że autorka ta interpretując G om brow iczow - ską Operetkę przywołała kontekst m enippejsko-karnawałowy, bliski niewątpliwie literaturze ło- trzykowskiej. Zob. D. D a n e k : Z problemów poetyki snu. W kontekście m enippejsko-karnawałowej

interpretacji „Operetki". „Pam iętnik Literacki” 1978, z. 4; Oblicze. Gombrowicz i śmierć. „Znak”

(4)

„F E R D Y D U R K E ” W. G O M B R O W IC ZA W O BEC TRA D YCJI POW IEŚCI PIK A R EJSK IEJ 41

Pikareska w Ferdydurke. Rozpoznanie wstępne

P oniew aż specyficzna k o n stru k cja b o h atera, jego stosunek do społeczeń­ stw a i przyjętych w nim pow szechnie opinii i poglądów jest spraw ą kluczow ą dla zrozum ienia powieści pikarejskiej, p ro b lem a ty k a ta zostanie om ów io na osobno. Specjaliści w skazują je d n a k na szereg innych cech, uznaw anych za ch arakterystyczne dla literatu ry łotrzykow skiej. N aw et jeśli uw aża się je za drugorzęd ne lub mniej istotne, należy p od jąć p ró b ę w ykazania, że w F erdy­

durke w ystępują. Cechy te tyczą k on strukcji fabuły i narracji, stylu oraz

specyfiki św iata przedstaw ionego powieści pikarejskiej. W kolejności wylicza­ nia i om aw ian ia respektow ać będę ich ch arak terystyczno ść dla powieści pikarejskiej o raz częstotliw ość p o jaw ian ia się w tekstach.

H istorycy i teoretycy powieści pikarejskiej w skazują zwykle n a jej a u to b io ­ graficzny ch a rak ter, choć n iek tórzy ja k o pikarejskie ak cep tu ją powieści pisane in n ą niż pierw szoosobow a tech n ik ą n a rra c ji6.

N a rra to r Przedm ow y do Filidora dzieckiem podszytego wyznaje, iż Fer­

dydurke to „praw dziw e w spom nien ia” (67) 1. N a autob iog raficzne cechy pierw ­

szej powieści G o m brow icza w skazyw ali też Z d ra v k o M alić, A rtu r S an d au er i K o n stan ty Jeleń sk i8. W w ypow iedziach tych krytyk ów m ożn a dość w yraźnie w yodrębnić dw a m om enty: sugeruje się, że Ferdydurke stanow i opis życia i p rzy p ad k ó w jej n a rra to ra , o ra z uw ypukla się ich fikcyjny (oniryczny, fantastyczny, m ityczny) ch a rak ter. W p rz y p ad k u Ferdydurke je d n a k sp raw a się kom plikuje, poniew aż istnieją sygnały tekstow e pozw alające n a utożsam ienie jej n a rra to ra z sam ym au to rem dzieła. N a p o czątk u książki Jó zio K ow alski w spom ina przecież, że n apisał Pam iętnik z okresu dojrzewania (8). N ie zachodzi tu jed n ak , ja k się zdaje, „p a k t au to biog raficzny” taki, ja k rozum ie go P hilippe L ejeune9. P rzeszkadza bow iem nazw isko n a rra to ra , podw ażające jego to ż­ sam ość z auto rem . Bardziej ju ż uzasad n io n e byłoby chyba stosow anie rów nież Lejeune’ow skiego term inu „p a k t fantazm atyczny”, choć i to nie bez pew nych zastrzeżeń. O pro blem ach zw iązanych z jasn y m ustaleniem p ersonalnego statu su Jó zia świadczy w yraźnie sform ułow anie M alicia, uznającego n a rra to ra

F erdydurke za częściowo fikcyjnego, częściowo zaś tożsam ego z G o m b ro ­

wiczem. D la powieści pikarejskiej isto tn e jest je d n a k utożsam ienie n a rra to ra z b o h aterem powieści — ta k ą w łaśnie k o nstrukcję przeciw staw ia C laudio G uillen narracji trzecioosobow ej, w yrażającej św iadom ość zew nętrzną w sto ­ sunku do sekwencji zdarzeń i czyniącej m ożliw ym pisanie „poezji” oraz „historii” w arystotelesow skim sensie tych pojęć. N a to m ia st utożsam ienie n a rra to ra powieści pikarejskiej z głów nym b o h aterem po w oduje jej nasycenie

6 Zob. G u i l l e n , op. cit., s. 93. — M il l e r , op. cit., s. 121. — B j o r n s o n , op. cit., s. 8. 7 Liczba w nawiasie wskazuje stronicę w: W. G o m b r o w i c z , Ferdydurke. Kraków — W rocław 1988. Dzielą. Redakcja naukow a tekstu J. B ło ń s k i . Wyd. 2. T. 2. — Oznaczenia stronic z innych przywoływanych utworów G om brow icza poprzedzam skrótami: D -l = Dziennik.

1953 — 1956; D -2 = Dziennik. 1957 — 1961 (D zieła, t. 7 — 8). — T = Testam ent. Wyd. krajowe 3.

K raków 1990. — T-A = T rans-A tlantyk (D zieła, t. 3).

8 M a lić , op. cit., s. 123— 124. — K. A. J e le ń s k i , Preface. W: W. G o m b r o w i c z , Ferdy­

durke. Roman traduit du polonais par B r o n e . Paris 1958, s. 11. — A. S a n d a u e r , Bez taryfy ulgowej. Wyd. 3, zmienione. K raków 1974, s. 102— 103.

(5)

4 2 A ND RZEJ ZAW ADZKI

indyw idualnym i celow o ograniczonym p u n k tem w idzenia n a rra to ra . Świat przedstaw iony powieści pikarejskiej nie m a więc c h a ra k te ru rzeczywistości zam kniętej, pod sum ow anej, widzianej z obojętnej i zew nętrznej perspektyw y. S tanow i on raczej „energeia” niż „ergon”, n a rra to r nie um ie zdystan so w ać się od zdarzeń, k tó ry ch jest aktyw nym uczestnikiem , nie tylko prezentuje świat, lecz także ocenia go i interpretuje.

Subiektyw ne postrzeganie rzeczywistości nieobce jest też, ja k się zdaje, n arrato ro w i Ferdydurke. N ie inform ow any wcześniej co do w ieku Ż uty, ju ż przy pierw szym sp o tk an iu stw ierdza auto ry taty w n ie, że dziew czyna m a 16 lat (101). C o więcej, kilkanaście stronic dalej określa M łod ziakó w nę ja k o 17-latkę (133). C harak tery sty czn y też jest sposób, w ja k i Józio po strzega P im kę podczas ich pierwszej wizyty w d o m u M łodziaków :

N agle zobaczyłem , że z belfra wyłazi starość. N ie zauważyłem dotąd, że profesor ma już powyżej pięćdziesiątki, nigdy jakoś przedtem nie przyszło mi to na myśl [ ...] . [103] U żyte sfo rm ułow ania („N agle”, „N ie zauw ażyłem d o tą d ”, „nigdy [ ...] p rzedtem ”) św iadczą, że d o k o n a ła się zm iana w sposobie w idzenia P im ki przez Józia. Ż u ta posłużyła n a rra to ro w i za k a ta liz a to r p o m agający w ydobyć i d o ­ strzec „tkw iącą” w profesorze starość. P rzy pierw szym k o n tak cie Jó zia i P im ki n a rra to r całkow icie pom ija sędziwy wiek filologa, ek sp o n u jąc za to jego cechy „belferskie” (1 8 —19). P ostacie więc nie p o siad ają ustab ilizow aneg o zespołu cech, lecz u k azu ją różne „oblicza” w zależności od otoczenia, z k tó ry m się „rym ują” (bądź nie rym ują). W szystkie te zależności i układy, wiążące b o h ateró w w ró ż n o rak ie „lokalne m ik ro stru k tu ry ”, istnieją, ja k się zdaje, w św iadom ości n a rra to ra i dzięki niej.

P o d o b n ie ja k jego pikarejscy antenaci n a rra to r nie tylko prezentuje pew ną rzeczywistość, lecz także ją interpretuje. Ja k o przyk ład przytoczyć m ożn a epizod dotyczący w spólnego „siedzenia” P im ki, Józia i Ż u ty w p rzed p o k o ju m ieszkania M łod ziaków (102 — 103). W tym niespełna 2-stronicow ym fragm en­ cie Józio n ieu stan nie pró b u je dociec znaczenia tego, co rozgryw a się w okół („Co się d ziało?”), a zw łaszcza zrozum ieć „siedzenie” P im ki („D laczego przyszedł tutaj, żeby siedzieć przy m nie z p e n sjo n ark ą?”, „C zem u jeg o starość nie jest zw ykłą starością, ale p en sjo n arsk ą?”, „C o to znaczy — starość p en sjo n arsk a?”). Ś w iadom ość n a rra to ra n a stro jo n a jest n a poszukiw anie znaczeń w otaczającym go świecie i jednocześnie w spółtw orzy je. Jest to m ożliwe dzięki tem u, iż rzeczyw istość jest chaoty czn a i p łynna, po zb aw io n a gw arancji ład u i o p arcia w pozajedn ostk ow ych n o rm ac h i hierarchiach.

Przekleństwem ludzkości jest, iż egzystencja nasza na tym świecie nie znosi żadnej określonej i stałej hierarchii, lecz w szystko ciągle płynie, przelewa się, rusza [ ...]. [9 ] T ak i po zbaw iony centrum , nie zorganizow any w obec jed n eg o p u n k tu odniesienia św iat m a tendencję do p o rz ąd k o w an ia się w edług reguł, k tó re nazw ać by m ożn a „zasadam i o lokalnym o d działy w an iu ”, p oniew aż ich m oc czy o b szar o bow iązyw ania nie jest totalny , lecz ograniczony. „Św iat m ój się załam ał i zorg anizow ał n araz n a zasadzie belfra klasycznego” (18) — wyznaje Józio. Później je d n a k rolę o śro d k a krystalizacji św iata przejm uje np. „n o w o ­ czesna p e n sjo n a rk a ”, dla M iętusa z kolei pełni ją p arob ek. P o za tym „belfra” czy „now oczesność” m ożna sko m prom ito w ać, a w tedy św iat znów za pad nie się w chaos, bezładną „k upę”.

(6)

„F E R D Y D U R K E ” W. G O M B R O W IC ZA W OBEC TRA D YCJI POW IEŚCI PIK A R EJSK IE J 43

U kazyw anej przez pow ieść p ikarejską wizji św iata ja k o ch ao su najwięcej m iejsca i uw agi pośw ięcił S tu a rt M iller, podno sząc ją do rangi najbardziej charakterystycznej i reprezentatyw nej właściwości literatu ry łotrzykow skiej. Pow ieść p ik are jsk a w yraża w edług niego intuicję, że św iat jest pozbaw iony p o rząd k u . N ic nie je st w nim ustalone, b o h a te r zaś nie szuka trw ałych zw iązków z innym i po staciam i pow ieściow ego św iata, lecz po ru sza się razem z nim. Jego chaosow i potrafi przeciw staw ić jedynie swój w ew nętrzny chaos. W w idzeniu św iata ja k o dom eny n iep o rząd k u i chaosu d ostrzeg a M iller atrak cy jn o ść pow ieści pikarejskiej w naszych czasach:

C zęsto ujm owana jedynie jako specyficzny wytw ór swej epoki, literatura łotrzykow ska zdaje się ją wyprzedzać. Chyba tylko w ateistycznym klimacie XX wieku, pozbaw ionego obietnic bezpieczeństw a w tym lub innym świecie, m oże stać się tym, czym jest nap raw dę10. D o p iero więc sw oista a u ra naszych czasów pozw oliła powieści pikarejskiej pow iedzieć pełnym głosem to, co w czasach swego po w stan ia m ogła przekazać jedynie stłum ionym szeptem — praw dę o pozbaw ionym p o rz ąd k u i tran sc en ­

dentalnej gw arancji świecie. U jm o w an a od tej strony trad y cja p ikarejsk a w ydaje się bliska G om brow iczow i, bliższa chyba naw et Pornografii czy tym bardziej K osm osow i niż Ferdydurke.

H istorycy i teoretycy powieści pikarejskiej utrzym ują, że nie m ożna m ów ić o „idealnym ”, charak tery sty czn y m tylko dla niej s ty lu 11. Z drugiej je d n a k stro n y d ostrzeg a się pew ne pod ob ień stw o stylistycznych chw ytów , w ystępują­ cych w poszczególnych pow ieściach łotrzykow skich. W edług M illera część z nich m o żn a by naw et uznać ze relew antne gatu nk ow o. D o p od o b n y ch w niosków p ro w ad zi także le k tu ra p rac pośw ięconych analizom stylistycznym

Ł azika z Torm esu, Guzmana z A lf ar ache czy Buscona. C hoć pozbaw ione

am bicji uogólnień teoretycznych, teksty te u pow ażniają do m ów ienia o daleko idących i niep rzypadk ow ych , ja k m o żn a sądzić, p o dobieństw ach stylistycznych m iędzy poszczególnym i pow ieściam i łotrzykow skim i. M iller ak cen tu je głęboką różnicę m iędzy stylam i powieści realistycznej i pikarejskiej. O ile ten pierwszy dąży do m aksym alnej „przeźroczystości”, o tyle w powieści łotrzykow skiej sam język przyciąga nieu stan n ie uw agę odbiorcy. P o w o d u ją to liczne gry słowne, dygresje, k o m en tarze, zw roty do czytelnika. M iller d o p a tru je się zw iązku m iędzy c h a o ty c zn ą wizją św iata p rezentow aną przez pow ieść p ik arejsk ą a stylem jej n arracji, nieskładnym i „rw ącym się”. N a rra to r nie potrafi za p an o w a ć n ad o po w iad an y m i przez siebie zdarzeniam i, przedstaw ić ich w u p o rz ąd k o w an y sposób. W efekcie czytelnik odnosi wrażenie, że o p o w iad a­ n a h isto ria „w ym yka się” n arrato ro w i. A nalizując styl powieści pikarejskich w spom in a się też często o jego hum orystycznym charak terze.

W iele sp o śró d w ym ienionych cech, uznaw anych za znam ienne dla stylu powieści pikarejskiej, m ożna odnaleźć także w Ferdydurke. T ru d n o nie zgodzić się z tw ierdzeniem H a n n y G óreckiej-D ryńskiej, że język gra w Ferdydurke

10 M il l e r , op. cit., s. 110.

11 N a temat stylistyki pow ieści pikarejskiej zob. ibidem, s. 98. — A lb o r g , op. cit., s. 488. — L. S p i t z e r y R. L id a , Lengua y estilo del Buscön. W: H istoria y critica de la literatura espanola, t. 3. — F. R i c o y E. C r o s, Construccion y estilo del „Guzman de Alfatache”. W: jw. — M ille r ,

op. cit., s. 112. — B j o r n s o n , op. cit., s. 89, 106. O dygresjach w powieściach pikarejskich

(7)

44 A N D R ZEJ ZA W A D ZK I

pierw szoplanow ą rolę i w ystępuje w tej powieści ja k o byt sam odżielny, na k tó ry m k o n cen truje się uw aga o d b io rc y 12. A u to rk a ta pośw ięciła o d rę b n ą pracę p o k az an iu m echanizm ów p ow staw ania h u m o ru językow ego w F erd y­

durke. Ł atw o także w skazać n a dygresyjny ch a ra k te r pierwszej powieści

G om brow icza, w ystarczy przypom nieć ro zw ażan ia Jó zia zaraz po p rzeb u d ze­ niu czy obie Przedmowy. N a rra to r ko m en tu je także w łasny tekst i swoje poczynania ja k o jego tw órcy:

Zanim podejmę dalszy ciąg tych prawdziwych wspom nień, pragnę tytułem dygresji zamieścić w następnym rozdziale opow iadanie pod nazwą Filidor dzieckiem podszyty. [6 7 ]

1 znow u przed m ow a... i zniew olony jestem do przedm owy [...] . [179] — oraz zw raca się do po tencjalnych czytelników :

Nie, nie żegnam się z wami, obce i nieznane facjaty obcych, nie znanych facetów, którzy mnie czytać będziecie [ ...] . [255]

Jed n ą z najbardziej w skazyw anych i najbardziej ch arak terysty czn ych cech powieści pikarejskiej jest epizodyczna b u d o w a jej fa b u ły 13. Poszczególne epizody są ze so b ą luźno pow iązane, łączy je w zasadzie tylko o so b a głów nego bohatera. N a nim także skupia się jed n o w ą tk o w a akcja powieści. P o zo stali bohaterow ie tw orzą jedynie tło dla p ro tag o n isty i jego poczynań. Najczęściej dochodzi do jed n o razo w y ch interakcji m iędzy głów nym b o h aterem a p o z o ­ stałym i p ostaciam i powieści. N iek tó re z nich je d n a k p ojaw iają się po w tórnie, a naw et k ilkak ro tnie. M iller opisując to zjaw isko użył sform ułow ania „tan ecz­ ny wzorzec [dance pattern] ”, m ając n a myśli p o stęp ow an ie głów nego b o h atera, polegające ja k b y n a tań cu z ludźm i, któ ry ch sp o ty k a on podczas swych podróży. P ik a ro „tańczy” z jed n y m p artn erem , k tó reg o p orzuca, by kilk a czy kilkanaście stro nic dalej pow rócić do niego.

C zas w powieści pikarejskiej jest prosty, p o zbaw ion y inwersji i naw ro tów , biegnie jednozn acznie n aprzód.

P ow ieść ta [tj. pow ieść wędrówek, do której zalicza się także pow ieść pikarejska] wypracowała jedynie czas awanturniczy. W yznaczają go bezpośrednio następujące po sobie chwile, godziny, dni, wyrwane z procesu tem p oraln ego14.

D odajm y, że k aż d a z tych jed n o stek czasow ych jest rów nie istotn a. R ów norzędne są także m otyw y fab ularne powieści pikarejskiej. M iejsce logicz­ nego w ynikan ia m otyw ów (a także epizodów ) zajm uje ich m etonim iczna przyległość. Być m oże, właśnie ta cecha powieści pikarejskiej zdecydow ała o dużej ilości naśladow nictw i kontynu acji tak ich utw orów , ja k Guzman

z Alfarache czy Ł a zik z Tormesu. D zięki sw em u o tw arte m u ch arak tero w i

zdaw ały się one niejako zap raszać do d o łączania kolejnych epizodów .

12 H. G ó r e c k a - D r y ń s k a , H um orystyczna funkcja ję z y k a w „Ferdydurke”. „Przegląd H um anistyczny” 1979, nr 5, s. 105. Zob. też G ł o w i ń s k i , op. cit., s. 92. Język Ferdydurke skupia na sobie uwagę czytelnika przede wszystkim dzięki nasyceniu solecyzm am i. Zob. J. Z io m e k ,

Solecyzm y w „Ferdydurke”. W zbiorze: Studia o tropach. T. 1. W rocław 1988.

13 Zob. M ille r , op. cit., s. 131. — G u i l l e n , op. cit., s. 84. O dm ienne stanow isko zajmuje B j o r n s o n (op. cit., s. 7).

14 М. В a c h tin , E stetyka tw órczości słownej. Przełożyła D. U l i c k a . O pracow anie przekładu i wstęp E. C z a p l e j e w i c z . W arszawa 1986, s. 286.

(8)

„FE R D Y D U R K E ” W. G O M B R O W IC ZA W O BEC TRA D YCJI POW IEŚCI PIK A R EJSK IEJ 45

E pizodyczna b u d o w a Ferdydurke rzuca się od razu w oczy. E pizodów tych jest w praw dzie mniej niż w pow ieściach pikarejskich, lecz łączy je p o stać Józia. W iększość b o h ateró w dru g o p lan o w y ch sp o ty k a on raz, niektórzy, ja k P im ko, K o p y rd a , a zw łaszcza M iętus, p ow racają k ilk ak ro tn ie na scenę zdarzeń. C hociaż p odobn ie ja k w powieści pikarejskiej wszystkie m otyw y fabularne

F erdydurke są sem antycznie rów norzędne, pow ieść G o m brow icza odstaje

w tym miejscu dość w yraźnie o d pikarejskiego w zorca. Epizody powieści łotrzykow skich m iały c h a ra k te r nie stru k tu raln y , lecz sum atyw ny. O djęcie lub d o d an ie któregoś z nich lub też po przestaw ianie m iejscam i nie zm ieniało zasadniczo c h a ra k te ru całości. O rzek anie p o d o b n y ch tw ierdzeń o Ferdydurke byłoby niew ątpliw ie dużym błędem : każdy z elem entów powieści jest „na swoim m iejscu” i stanow i konieczną część całości, będącej przem yślaną k on strukcją. Istniejące podob ień stw a m o żn a je d n a k uzasadnić, p o d w arunkiem , że umieści się je na płaszczyźnie fabularnej. N ie d a się bow iem zaprzeczyć, że n a tym poziom ie epizod w ziem iańskim dw orze nie w ynika logicznie z przygód Józia w d o m u M łodziaków . P ew na luźność kom pozycji była dla X V II-w iecznych tw órców powieści pikarejskiej czym ś zapew ne n atu raln y m . Chcieli oni po p ro stu o pow iadać ciekaw e przygody w m iarę n ieskom plikow anym sposobem . Jeśli p o d o b n ą k o n strukcję fa b u la rn ą stw ierdzam y w p rz y p ad k u G om brow icza, p ro b lem rozp atry w ać należy w płaszczyźnie stylizacji.

P o d k reśla się często fakt, że pow ieść pikarejsk a kładzie nacisk n a m ateria l­ n ą sferę egzystencji15. U kazuje to, co w człow ieku „niskie”, zw iązane z ciałem i jeg o potrzebam i. S tąd też d u ża liczba szczegółów opisyw anych w pow ieściach łotrzykow skich. T akże w F erdydurke m ożna w skazać n a wiele p o d o b n y ch ujęć, ja k np. opis o b iad u u M łodziaków czy kolacji u H urleckich. N ie chodzi je d n a k o sam o p odobień stw o m otyw ów , zw łaszcza że ich geneza i funkcja są o d ­ m ienne. W powieści pikarejskiej b o h a te r należał d o społecznych nizin i był n ieustannie zagrożony śm iercią z głodu czy w skutek innych rozlicznych niebezpieczeństw . S tąd jego obsesyjne niem al zainteresow anie i detaliczne opisy rzadkich, lecz jakże u p rag n io n y ch posiłków . Isto tn e zbieżności m iędzy lite ra tu rą ło trzykow ską a Ferdydurke zd ają się leżeć gdzie indziej, m ianow icie w ukazyw aniu prym arnej funkcji p ierw iastka biologicznego w człow ieku. To, co „w ysokie” : kultu ra, w artości, okazuje się osadzo ne w tym , co „niskie”, m aterialne, a także nie dość dojrzałe i nie dość pow ażne. W obliczu zagrożenia egzystencji k u ltu ro w a m aska o p a d a z człow ieka: po kilku d n iach p o stu dum ny a ry s to k ra ta zachow uje się identycznie ja k jeg o sługa, Ł azik z T orm esu.

Z agadnienie biologicznych po d staw człow ieka, jego ku ltu ry itd. widoczne jest w całej tw órczości G o m b row icza, choćby w naczelnej dla niego opozycji dojrzałości i niedojrzałości. N ie miejsce tu n a analizę tego zagadnienia, w skazać je d n a k trzeba n a pew ne zbieżności z analogiczną, ja k się zdaje, koncepcją, k tó rą w yinterpretow ać m ożn a z powieści pikarejskich. W p rzed­ staw ionym kontekście w arto zacytow ać zdanie sam ego G om brow icza:

Bóg czy ideały wcale nie są potrzebne, aby odkryć najwyższą wartość, wystarczy nie jeść trzy dni, a kawałek chleba stanie się wartością, potrzeby nasze stanowią fundament wartości naszych i sensu, ładu, życia. [T 46]

(9)

46

A N D R ZEJ ZAW ADZKI

N a koniec w arto przypom nieć, że opisując pow ieść p ik arejsk ą często mówi się o grotesce o raz o groteskow ej deform acji św iata i b ohateró w . P rzeciw ­ staw iając się ujm ow aniu powieści łotrzykow skiej ja k o jedynie niedoskonałego e tap u rozw oju realizm u w literaturze, Ju a n Luis A lborg pisał o c h a ra k ­ teryzującej Ł a zika z Torm esu czy Guzmana z Alfarache tendencji do u k azyw a­ nia rzeczywistości zdeform ow anej i zdehum anizow anej, o g roteskow ych prze­ sądzeniach oraz w yostrzeniu cech i p ro p o rc ji16. T o sam o dotyczy b o h ateró w powieści pikarejskiej: ich sylwetki, pozbaw ione cienia psychologizm u, ujęte są w perspektyw ie groteski. N ajw iększe nasilenie tej tendencji widzi A lborg w Ż yw ocie Buscona, najm niejsze w Guzmanie z Alfarache. Pow ieść p ik arejska mieści się według niego w estetyce brzydoty, przeciw staw iając się klasycznym i renesansow ym k an o n o m piękna.

G ro te sk a jest je d n ą z najczęściej stosow anych przy opisie Ferdydurke kategorii. O deform acji św iata w tej powieści w spom inał Józef W ittlin, schem atyczność zaś i jedn ow y m iarow ość postaci pokreślali Z d ra v k o M alić, L udw ik F ry d e i Stefan K isielew ski17.

Wobec ludzi. Pikarejska strategia bohatera Ferdydurke

P om im o iż wielu historyków i teorety ków powieści pikarejskiej usiłuje opisać ch arakterysty czne dla niej ukształto w an ie fabuły, n arracji czy stylu, pozostaje rzeczą niew ątpliw ą, że większość cech po strzeganych ja k o pikarejskie k oncentruje się w okół głów nego b o h a te ra utw orów takich, ja k Ł a zik z T o r­

mesu czy Guzman z Alfarache. N ależy więc teraz przyjrzeć się bliżej, czy i jakie

cechy łączą b o h a te ra Ferdydurke z jego pikarejskim i an ten atam i.

B ohaterow ie powieści łotrzykow skich ch a rak tery zu ją się sto su n k o w o m ło­ dym wiekiem. T en sk ąd in ąd dość rzucający się w oczy fakt akcentuje k ilk ak ro tn ie G uillen. A Józio K ow alski? C hociaż, ja k sam w yznaje: „P rze­ szedłem niedaw no R u b ik o n nieuniknionego trzyd ziestaka [ . .. ] ” (6), jego niedojrzałość, b rak ukształto w an ia i specyficzna „m łodszość” są po dk reślane w wielu m iejscach tekstu. W d o d a tk u pom niejszenie Józia przez Pim kę spow odow ało zepchnięcie b o h a te ra Ferdydurke do roli ucznia VI klasy,

17-letniego m łodzieńca.

K olejną cechą łączącą b o h a te ra Ferdydurke z typow ym p ro tag o n istą powieści łotrzykow skiej jest zn ik o m a rola rodziny w biografii i życiu. D o piero w trzeciej części Ferdydurke dow iadujem y się czegoś o najbliższej rodzinie Józia: jego nieżyjąca ju ż m a tk a i cio tk a H urlecka były ze sobą, chociaż dość daleko, spokrew nio ne (194). O ojcu b o h a te ra powieści wiem y bodaj tyle tylko, że Józio odziedziczył po nim kształt nosa (196). N a jp raw d o p o d o b n iej więc Józio jest sierotą. M otyw sieroctw a je d n a k nie w ydaje się tu isto tn y sam w sobie, nie we w szystkich pow ieściach pikarejskich w ystępuje, nie zawsze byw a akcentow any. N ależy ro zp atry w ać go funkcjonalnie: sieroctw o (bezdom ­ ność, porzucenie przez rodziców ) p o d k reśla w yobcow anie i w ykorzenienie

16 A lb o r g , op. cit., s. 456 — 457, 458.

17 M a lić , op. cit., s. 129. — F r y d e , op. cit., s. 68. — J. W i t t l i n , Apologia Gombrowicza. W antologii: Gombrowicz i krytycy, s. 91. — S. K i s i e l e w s k i , „Ferdydurke". A rtyku ł dyskusyjny. W: jw., s. 46.

(10)

„F E R D Y D U R K E ” W. G O M B R O W IC ZA W OBEC TRA D YCJI POW IEŚCI PIK A R EJSK IEJ 47

b o h a te ra u p o czątk u życia o raz b ra k legitym izacji dla jego społecznej egzysten­ cji. Z takiej koncepcji b o h a te ra pow ieściow ego G uillen w ysnuw a ciekawe w nioski, w ykraczające poza teren lite ratu ry i tyczące ogólnej wizji jed n o stk i ludzkiej w epoce p ow staw ania większości pikarejskich powieści. Społeczne sieroctw o p ik a ra widzi on ja k o m etaforę sieroctw a „m etafizycznego”, zerw ania więzi m iędzy człow iekiem a Bogiem pojm ow any m ja k o jego O jciec i K reato r.

P rzy takiej interpretacji sieroctw a p ik ara, ja k o rad yk aln ego zerw ania z przeszłością i k orzeniam i społecznym i, należy w skazać n a co najm niej dw a isto tne z tego p u n k tu w idzenia m om enty w życiu Józia. P o pierwsze, zostaje on gw ałtow nie w yrw any ze snu. M o ty w ten, w a rto przyp o m n ieć, w ystępuje też w wielu innych u tw orach G om brow icza, np. w Ślubie. Egzystencja b o h a te ra ro zpoczyna się ja k b y n a now o, po p rzebudzeniu zm uszony jest staw ić czoło tak im sytuacjom , w których jego dotychczasow e dośw iadczenie i w iedza na niewiele m ogą m u się przydać. P o drugie, g roteskow o pom niejszony przez Pim kę, Józio ja k b y po raz kolejny zryw a z przeszłością, przestaje być naw et ja k o ta k o u k ształtow an ym 30-latkiem i au to re m Pam iętnika z okresu doj­

rzewania, staje się n ato m iast 17-letnim uczniakiem , któ reg o m łodość i b rak

dośw iadczenia są nieustannie ak cen to w an e i k tó ry od now a niejako m usi zap o zn aw ać się z zachow aniam i i konw encjam i, obow iązującym i w śro d o ­ w iskach, z którym i się styka.

Pow ieść p ikarejska kreuje więc b o h a te ra sam o tn ego i w yalienow anego. N ie do k o ń ca jed n ak . P ojaw ia się zawsze ktoś, k to w zastępstw ie rodziny kierow ać będzie życiem p ik a ra i znacząco n a nie wpływać, przez pew ien czas p rzy n aj­ mniej stanow iąc pierwsze medium pom iędzy b o h aterem a światem . G uillen w skazuje n a wiele przykładów istotnej roli granej przez w uja p ro tag o n isty w pow ieściach łotrzykow skich, np. w Przypadkach Idziego Blasa bąd ź w P rzy­

godach Rodericka R andom a 18.

W Ferdydurke odnaleźć m o żn a fragm enty św iadczące o tym , że wujem Jó zia jest nie k to inny, ja k sam profesor P im k o (17 — 18). Sugestia ta k a pojaw ia się je d n a k tylko dw uk rotn ie, dość zresztą niew yraźnie, sam w ątek p okrew ień­ stw a o b u b o h ateró w powieści nie jest w jej dalszych p artia ch rozwijany. Bo też nie sam fakt pokrew ieństw a jest najistotniejszy. Ł azik z T o rm esu nie m a wcale w uja, a jego pikarejski ch a ra k te r bynajm niej na tym nie cierpi. O piekunem i w ychow aw cą chłopca jest stary ślepiec, w prow adzający go w św iat żebraczo- -łotrzykow skich reguł i norm . W postaci czy to w uja, czy w ym ienionego pop rzed n io starca, czy sam ego P im ki wreszcie — d o p atry w ać się należy, ja k sądzę, figury przew odnik a à rebours, będącego ironicznym bąd ź parodystycz- nym naw iązaniem do postaci takich , ja k W ergiliusz z B oskiej K om edii D an teg o czy też, w nieco szerszej perspektyw ie, do Jungow skiego arch ety p u starca. P o sta ć ta bow iem odnosi się do znaczeń zw iązanych z m ądrością, d ośw iad ­ czeniem i wiedzą. Starzec też nierzad k o w p ro w adza m łodego człow ieka w św iat społecznych reguł i zachow ań. Jeżeli o postaci p ik ara m ów i się często ja k o o antyb o h aterze, to jego o p iek u n zasługuje n a m ian o an ty przew o dn ik a, in augurującego negatyw ne dośw iadczenie swego podopiecznego.

Bez w ątpienia wpływ P im ki n a Józia jest zdecydow anie negatyw ny. P ocząw szy od groteskow ego pom niejszenia, ro zpoczyna on całą serię kosz­

(11)

48 A N D R ZEJ ZA W A D ZK I

m arny ch dośw iadczeń b o h a te ra powieści, m altretu jąc go n a różne sposoby i w ciskając w kolejne „form y”. O ile d eg rad acja b o h a te ra powieści pikarejskiej zachodziła głów nie n a płaszczyźnie m oralnej, o tyle w p rz y p ad k u Jó zia d o ­ konuje się o n a n a płaszczyźnie egzystencjalnej (pom niejszenie) o ra z — co istotniejsze — intelektualnej. P im k o bow iem , k tó ry „reprezentuje [ ...] rasę przeżuw aczy i niszczycieli w szystkiego, co w ku lturze żywe” 19, p o d d aje Józia naciskow i społecznych stereotyp ów i całej sfery pseud oku ltury.

Zw iązki łączące b o h a te ra powieści pikarejskiej z otoczeniem i śro d o ­ wiskiem społecznym są je d n ą z najciekaw szych cech literatu ry łotrzykow skiej. Liczne p o d o b ień stw a do tych sto su n k ó w w ykazują analogiczne relacje z a ­ chodzące w pow ieściow ym świecie Ferdydurke. P ik a ro nie w ystępuje nigdy sam otnie, p o za środow iskiem ludzkim i niezależnie od niego. W ielu badaczy powieści pikarejskiej posługuje się pojęciem interakcji przy opisie relacji zachodzących pom iędzy głów nym b o h aterem a postaciam i, k tó re sp o ty k a on n a swojej d ro d z e 20. K a te g o ria ta była n ieraz w ykorzystyw ana dla naśw ietlenia c h a ra k te ru zw iązków łączących Jó zia z innym i b o h ateram i Ferdydurke. N iem al wszyscy piszący o tej powieści w skazyw ali też n a wagę napięć i konfliktów , jakie ro d z ą się m iędzy Józiem a otaczającym i go postaciam i, n a jego osadzenie w ludziach o raz uzależnienie od środow iska, od jed n o stek lub m ałych g rup ludzi, z któ ry m i się s ty k a 21. Z ależności te zacho dzą n a kilku płaszczyznach. Jed n ą z nich stanow i stosunek do p anujących w społeczeństw ie (lub w pew nych społecznych m ik ro g ru p ach ) n o rm p o stęp o w a n ia o raz zacho w ań uznaw anych za obow iązujące. Z m uszonem u życiow ą sytuacją b o hatero w i Gila Blasa czy

Ł azika z Torm esu nie pozostaje nic innego, ja k nauczyć się wielu sposobów

po stępo w ania, inne bow iem reguły o bo w iązu ją go ja k o służącego księdza, ja k o służącego szlachcica czy wreszcie ja k o tow arzy sza b an d y opryszków . C iśnienie tych n o rm jest je d n a k dla niego odczuw alne. N igdy nie jest całkow icie przystosow any do panujących w danej grupie czy społeczności reguł, zawsze pozostaje, w taki czy inny sposób, n a m arginesie. N aw et jeśli u d a m u się zadom ow ić gdzieś n a dłużej, szybko w y pad a z danej roli, co w yraża się choćby w dużej liczbie profesji, k tó re n ieu stan n ie zm ienia.

N ieprzystosow anie do środow iska, z który m przychodzi m u się zetknąć, cechuje także Józia. 30-letni b o h a te r Ferdydurke jest w sp osób n a tu ra ln y obcy w środow isku szkolnym czy n a stancji u M łodziaków . Ż a d n a z reguł p o ­ stępow ania, do k tó ry ch Józio m usi się dopasow ać, nie jest dla niego n atu ra ln a, każd a z m asek uw iera go, k ażd a ro la p o strze g an a jest ja k o n a rzu co n a i obca. N iezdolność b o h a te ra Ferdydurke do p o d d a n ia się obow iązującym ko n w en ­ cjom i schem atom u k azyw ano niejedno krotn ie.

O ddziaływ anie społeczeństw a n a jed n o stk ę staw ia także kolejny problem : zagadnienie statu su osoby i jej ontologii. P o d m io t, uzależniony od innych,

19 M a lić , op. cit., s. 118.

20 Zob. G u i l l e n , op. cit., s. 78. — M ille r , op. cit., s. 4. — B j o r n s o n , op. cit., s. 34, 119. 21 Zob. M a lić , op. cit., s. 146. — F r y d e, op. cit., s. 62. — M e n c w e l, op. cit., s. 243. — F. M. C a t a l u c c i o , Gombrowicz filozof. Tłum aczyła z w łoskiego К. B ie la s . W antologii:

Gombrowicz filo z o f W ybór i opracow anie J. I l l g i F. M. C a t a l u c c i o . K raków 1991, s. 14.

Najpełniej kategorie interakcyjne zastosow ał do analizy dzieł G om brow icza Z. Ł a p i ń s k i : Ja

Ferdydurke. Gombrowicza św iat interakcji. Lublin 1985; Slub w kościele ludzkim. „Twórczość”

(12)

„FE R D Y D U R K E ” W. G O M B R O W IC ZA W O BEC TRA D YCJI POW IEŚCI PIK A R EJSK IEJ 49

p o d d a n y nieustającej presji o toczenia i sytuacji, m a tendencję do fragm en- taryzacji i ro z p ad u osobow ości o ra z do utożsam ienia jej z zespołem ról społecznych. O so b a nie istnieje ja k o sam odzielny, niezależny byt, lecz jest k aż d o raz o w o p ro jek to w a n a przez sytuację, w jakiej się znajduje i której funkcję stanow i. N a miejsce wizji człow ieka ja k o substancji obdarzonej niezm iennym i cecham i, działającej w świecie, k tó ry m oże mieć n a nią wpływ, lecz nie wnosi zasadniczych zm ian, otrzym ujem y szereg „ja” m o m entalnych, pow stających w poszczególnych interakcjach. Jest to konsekw encja zerw ania przez powieść p ik arejsk ą z esencjalistyczną wizją człow ieka (Guillen), ujęcia go w k atego riach nie stałego i stabilnego zespołu cech ch arak teru , lecz staw an ia się i procesu (Bjornson). N ie zbliża to bynajm niej p ik a ra do b o h ateró w tzw. powieści edukacyjnej, ukazującej stopniow e dojrzew anie jedn ostk i. P ik a ro zm ienia się, lecz się nie rozwija.

W b ard zo zbliżony sposób opisyw ano także b o h a te ra Ferdydurke. M a ł­ g o rz ata S zpakow ska zauw aża zm ianę form y jego ja w zależności o d p artneró w , A ndrzej M encw el zaś posuw a się wręcz do stw ierdzenia, że Józio „Czuje się tym tylko, czym tw o rzą go Inni, czym kreuje go więź z nim i” 22.

Jak d o tąd , analizow ałem destrukcyjny wpływ społeczeństw a n a jed nostkę. P ik a ro był n arażo n y nie tylko n a o szukanie czy okradzenie. Z biorow ość, w której żył, chciała zm usić go do posłusznego o dgryw ania za p ro g ra m o w a­ nych dla niego ról. P o d o b n ie Józio n arażo n y był n a odkształcenie osobow ości, p opadnięcie w nieautentyczność i alienację. P atrzą c przez m om ent n a rzecz nie z p u n k tu w idzenia historii literatury , lecz historii myśli społecznej, powiedzieć by m ożna, że zarów no dla powieści pikarejskiej, ja k i dla Ferdydurke o wiele bliższa niż R ussow ska um ow a społeczna jest H o b b esa wizja społeczeństw a ja k o „bellum omnis contra omnes”.

C hociaż zagrożony stale przez innych — p ik aro je d n a k nie um ie się od nich uw olnić, żyć po za nimi. G uillen nazyw a go „pó łoutsiderem ”, gdyż nie potrafi o n ani całkow icie się przyłączyć, ani faktycznie porzucić swych tow arzyszy. M oże jedynie uciekać z jedn ego m iasta do drugiego, zm ieniać kolejnych panó w i opiekunów , lecz nigdy nie zdoła uw olnić się od nich ostatecznie i całkowicie. U czy się też, ja k postępow ać, by przeżyć w społeczeństwie, pró b u je walczyć o m argines w olności, stara się osw obadzać z narzucan ych m u ról. Z a przykład takiej aktyw ności służyć m ogą epizody Ł azika z Torm esu opisujące p ob yt głów nego b o h a te ra u księdza lub jeg o ucieczkę od pierw szego tow arzysza łotrzy ko w skich peregrynacji, ślepego starca.

P o d o b n ie przedstaw ia się sy tuacja b o h a te ra Ferdydurke. Ludzie ukazyw ani d o tą d ja k o zagrożenie są jednocześnie niezbędni m u d o życia, działania, wreszcie do tw orzenia sam ego siebie, gdyż zakreślają granice au tok reacji p odm iotu. W procesie interakcji jest on nie tylko deform ow any, lecz także form ow any, w oparciu o innych m oże realizow ać swe cele i staw ać się o sobow ością społeczną. Józio jest agensem i patiensem jednocześnie: choć ulega w ypaczeniom w procesie k o n ta k tu ze społeczeństw em , p otrafi uniezależ­ nić się od innych, w ydobyć się z każdej z narzu canych m u ról, w ygryw ając jed n y ch ludzi przeciw innym . P o d o b n ie z form ą: rodzi się o na ze stosunków

22 M. S z p a k o w s k a , Gombrowicz uporządkowany. Jw., 1986, nr 11/12, s. 82. — T. K o m e n ­ d a n t , Gombrowicz. Jw., s. 176. — M e n c w e l, op. cit., s. 251.

(13)

50 A N D R ZE J ZAW ADZKI

m iędzyludzkich, z w zajem nych tarć i konfliktów . M aski i role, choć n arzu cają coś obcego, konw encjonalnego, i co za tym idzie, po nad jed no stk ow eg o, są jednocześnie jedy nym d ostęp ny m środkiem w yrażenia siebie.

Z p rzedstaw ionym tu wyw odem wiąże się blisko p ro blem n a tu ry i jej miejsca w powieści pikarejskiej. D la b o h a te ra tej powieści nie m a ucieczki poza społeczeństw o, w św iat arkadyjskiej utopii. O pisy przyrody praw ie nie wy­ stępują w Ł aziku z Torm esu czy Gilu Blasie i nie odgryw ają znaczącej roli w stru k tu rze powieści, k tó ra ja k b y nie p rojek tu je dla nich miejsca. Z daniem G uillena pow ieść pikarejsk a p ow stała ja k o odpow iedź i ja k o przeciw ieństw o w sto su n k u do utw oró w p astoraln ych, k tó re stano w ią jej anty gatun ek. A kcentow anem u przez te ostatn ie zw iązkow i człow ieka z n a tu rą lite ratu ra łotrzyk ow ska przeciw staw iała k u ltu rę (społeczeństw o, m iasto) ja k o właściwe środow isko i obszar d ziałan ia swego b o h atera.

O pozycję m iędzy n a tu rą a k u ltu rą po d k reślają też często au to rz y p rac pośw ięconych F erdydu rke23. W praw dzie sfera k ultury w tym utw orze o raz jej schem aty i m echanizm y m ają ch a ra k te r alienacyjny, jed n ak że rad yk alne osw obodzenie się z niej nie jest dla Józia osiągalne. W powieści pikarejskiej nie m a m iejsca n a R ussow ską wizję człow ieka ja k o „animal naturale”, p rzy pom ina on raczej A rystotelesow skie „dzoon politikon”, przy etym ologicznym rozum ie­ niu słow a „polityka (polityczny)”, w skazującym na zw iązek człow ieka ze środow iskiem m iejskim , a więc tym , co przeciw staw ione stanow i natu raln em u . N a tu rą człow ieka jest sztu k a (rozum iana ja k o całość tego, co sztuczne, a więc ludzkich w ytw orów , artefaktów ) — by przyw ołać n a koniec błyskotliw y p arad o k s E d m u n d a B urke’a.

Powieść pikarejsk a w niosła do św iadom ości europejskiej p rob lem aty kę isto tn ą nie tylko dla Ferdydurke. U k a zała jed n o stk ę zależną od innych jednostek , od grupow ych nacisków , ról społecznych, konw encji i stereotypów , od k tóry ch je d n a k nie m a ucieczki. G uillen sugeruje szczególną ak tu aln o ść tej p ro blem atyki po drugiej w ojnie światowej. Była je d n a k b ard zo isto tn a także wtedy, gdy p ow staw ała Ferdydurke, w czasach rodzących się totalitaryzm ów . Refleksja filozoficzna i społeczna tam ty ch czasów p o d k reślała ją n a wiele sp o ­ sobów : ja k o p o p ad a n ie w nieautentyczność (Heidegger), ja k o g rupow e i sp o ­ łeczne zakorzenienie m yślenia jed n o stk i (M annheim ). K orzeni tej tradycji myślowej szukać należy w pracach Alexisa de T ocqueville’a, k tó ry w tyranii większości i tw orzonych przez nią ideologii doszukiw ał się p ow odów po stę­ pującego w yobcow ania jed n o stk i w społeczeństwie. Jest to kolejna, m oże n a j­ w ażniejsza cecha łącząca F erdydurke z pow ieścią pikarejską, k tó ra od czasów

Łazika z Torm esu aż po nasze dni stanow iła św iadectw o alienacji ludzkiej.

Wobec literatury. Pikarejska strategia narratora i autora Ferdydurke Isto tą po czynań Józia K ow alskiego była n ieu stan n a ucieczka. B ohater

Ferdydurke w ym ykał się kolejnym p ró b o m przypraw ienia m u „gęby”, przyp isa­

nia do jednozn acznie określonej roli. Jednocześnie pełna au tentyczność nie była m u dostępna. M ógł jedynie zm ieniać role i m aski, krążyć pom iędzy

23 Zob. C a t a l u c c i o , op. cit., s. 14. — M a lić , op. cit., s. 125 — 128. — S a n d a u e r ,

(14)

„F E R D Y D U R K E ” W. G O M B R O W IC ZA W OBEC TRA D YCJI POW IEŚCI PIK A R EJSK IEJ

51

w spólbohateram i i w ygryw ać jed n y ch przeciw drugim . Tej sferze dośw iadczeń i działalności Józia, mieszczącej się w płaszczyźnie egzystencjalnej, o d p o w iad a­ ją poczynania n a rra to ra i a u to ra na poziom ie te k stu a ln y m 24. Z aró w n o

n a rra to r, ja k i au to r, k ażdy w sw oim obszarze kom petencji, p o w tarzają ruch w ym ykania się i ucieczki, tak ch arak terystyczny dla b o h a te ra Ferdydurke. R uch ten jest dw u kierunkow y. Z jednej stron y należy staw ić czoło tradycji literackiej, której ciążenie odczuw a n a rra to r Ferdydurke, gdy tylko zasiada do pisania swojej powieści. Z drugiej strony, n a m łodego a u to ra czyhają recen­ zenci, krytycy i czytelnicy. Jak pisze Zdzisław Ł apiński:

W świecie literackim G om brow icza ciało potrzebuje innego ciała, św iadom ość innej św iadom ości. Podobnie potrzebuje czytelnika autor. Pisarz pragnie partnerów i boi się ich. Są, oczywiście, niezbędni, ale stanow ią jednocześnie wieczne zagrożen ie25.

Sam G om brow icz przyznaw ał, że jego dzieła ro d z ą się pom iędzy nim sam ym , form ą a czytelnikiem (D -l 125). A kt lek tu ry je d n a k nie jest czynnością niew inną, p rzyp om ina raczej zad aw any dziełu przez czytelnika gwałt:

Pisarz i dzieło są czym ś m ieniącym się i nieuchwytnym — dopiero czytelnik utrwala je w jakim ś określonym i naczelnym sensie. [D -2 21]

K ry ty k a n ato m iast ,Jest ja k palec położony n a brzm iącej strunie — zabija w ibrację” (D -l 13). C o do sam ej Ferdydurke zaś:

postarałem się, aby dobrze i jaskraw o stało się widoczne, że książka pisana jest w strachu przed krytyką, w nienawiści do krytyki i w żądzy uchylenia się krytyce. [ D -l 119] C zytelnikow i więc należy wszelkim i sposobam i „psuć grę”, nie pozw olić, by „m ieniący się i nieuchw ytny” tekst przekształcił on w jed no w y m iarow e dzieło. Jak z zadaniem tym rad zi sobie n a rra to r F erdydurke?

N a r r a t o r

Ja k o głów ny b o h a te r Ferdydurke Józio K ow alski jest n ieustannie n a ­ staw iony n a dośw iadczanie obecności innych. Ja k o n a rra to r powieści i a u to r w łasnego tek stu do znaje obciążenia w ynikającego z n ieustann ego od działyw a­ nia cudzych tekstów , k tó ry m i jego n arracyjny dyskurs jest przesiąknięty. T ekst Jó zia jest więc par excellence in tertekstem , istniejącym pom iędzy tekstam i obcym i i w obec nich. N a kluczow ą rolę in tertekstualno ści dla zrozum ienia

Ferdydurke zw rócił uw agę M ichał G ło w iń sk i26. In tertek stu aln y ch naw iązań

d o p a trz o n o się w Ferdydurke b ard zo wiele. Z a najw ażniejsze uznać m ożna aluzje do Boskiej K om edii D an teg o , Przedśw itu K rasińskiego, P latońskiego

Fajdrosa, dzieł P ro u sta, R abelais’ego czy do K a zań św iętokrzyskich. W yrażenie

„w ieśniak z P ary ż a” d a się, być m oże, rozum ieć ja k o aluzja do W ieśniaka

paryskiego A ragona.

24 N a paralelizm dośw iadczeń Józia-bohatera Ferdydurke, Józia-narratora oraz sam ego jej autora wskazywali m.in.: J. J a r z ę b s k i , Gra w Gombrowicza. K raków 1982, s. 277. — Ł a p i ń s k i ,

Ślub w kościele ludzkim, s. 100. — M. J a ni o n , S obow tóry i osobliwości Gombrowicza. „D ialog”

1975, nr 2, s. 135.

25 Ł a p i ń s k i , Ja Ferdydurke, s. 58; o celowym myleniu czytelników i recenzentów zob. s. 58 — 59. Zob. też J. B ł o ń s k i , Rozbieranie Józia. „Teksty D rugie” 1993, nr 3, s. 13, 21.

(15)

52 A N D R ZE J ZA W A D ZK I

W odw o łan iach Ferdydurke d o innych tekstów uderza n ajbardziej, o bo k ich m nogości, różn oro d n o ść. M iejsce u p o rząd k o w an ej tradycji h isto ry czn o ­ literackiej zajm uje heterogeniczna, niespó jna sum a referencji i „ech” inter- tekstow ych, z k tó ry ch u tk a n a jest m ow a n a rra to ra Ferdydurke. N ie m am y w p rz y p ad k u tej powieści do czynienia z uk rytym i w jej stru k tu rze n aw ią zan ia­ mi d o określonego p ro to te k stu b ąd ź gru p y p ro to tek stó w , w której d ałoby się o d k ry ć p o rząd ek i ład, płynące z zak o rzenien ia w danej tradycji. N ie chodzi także o pisanie sw ojego tek stu „ n a ” jak im ś tekście cudzym , n iejako „p a so ży to ­ w anie” n a nim. Isto tn e n a to m ia st w ydaje się pew ne pisarskie dośw iadczenie, w skazujące n a niem ożność stłum ienia we własnej m ow ie cudzego głosu, k tó ry wciąż pojaw ia się i daje o sobie znać w n a rra to rsk im dyskursie. N ie p o d o b n a u n ik n ąć cy tatu i aluzji, p o p a d a n ia w „tek sto w ą” nieautentyczność, „bo co m oje, nie M oje, po d o b n ież K ra d z io n e !” (T-A 39). S koro być człow iekiem znaczy udaw ać i „recytow ać” człow ieka, być skazanym n a odw ieczne, lecz n a tu ra ln e a k to rstw o (D-29) — to być n a rra to re m znaczyłoby być skazany m na rów nie n ieuchronne i rów nie n a tu ra ln e cytow anie, pastiszow anie i „p o w ta rz a ­ nie” cudzego tekstu.

T en nieu ch ro n n y nacisk tradycji literackiej łagodzić je d n a k m o żn a przez um ykanie od jed n eg o tek stu do drugiego, naw iązyw anie dialogu i n aty ch m ia­ stow e przeryw anie go, niedopuszczanie do jed noznacznego u stalen ia tek stu stojącego za tekstem w łasnym i będącego źródłem jego inspiracji. W śród cudzych tekstów m o żn a krążyć ja k p ik a ro w śród swych panó w i opiekunów , zacierać ślady spędzając sen z oczu m iłośnikom w pływ ologicznych dociekań.

C y taty (czy raczej k ry p to cy taty ) w Ferdydurke nie zd ają się w nosić zbyt wiele do zrozum ienia powieści, bardziej ro zp raszają niż sk u p iają znaczenie utw o ru , przyczyniając się raczej do u tru d n ien ia niż ułatw ienia interpretacji. N aw iązu jąc d o sform ułow ania „p u sta epickość”, użytego przez G łow ińskiego przy in terpretacji Pornografii G o m brow icza, rodzaj literackich odniesień wy­ stępujący w Ferdydurke m o żna by nazw ać „p u stą in tertek stu aln o ścią” 27. Z daje się o n a funkcjonow ać n a poziom ie „fizyki” u tw oru, służyć li tylk o praktyce k o n stru k cji tekstu, zaw ieszając w próżni i p od w ażając jego herm eneutykę, k tó ra usiłuje dociec znaczeń n a płaszczyźnie m etafizyki dzieła.

M o żn a je d n a k przypuszczać, że G om brow icz, w róg wszelkiej abstrakcji, walczy nie tylko z literackim i b ąd ź filozoficznymi stereotypam i. Z a tekstem krył się dla niego zawsze człow iek, osobow ość, k tó ra p ociągała i interesow ała, p rzytłaczając jednocześnie sw oją w y b itn o ścią28. M ielibyśm y więc tu do czynie­ n ia z rodzajem psychom achii p odo b n ej do tej, k tó rą opisyw ał w swych k siążkach H a ro ld Bloom . U kazuje on historię lite ratu ry angielskiej ja k o walkę w ielkich osobow ości, usiłujących „zabić” swych literackich „ojców ” i uw olnić się od ich nacisku przez tekstow e strategie „złego o dczy tan ia [ misreading]”, „d e zin terp re to w an ia”, zacieran ia śladów obecności ojca i jego tek stu w tekście w łasn y m 29.

27 M. G ł o w i ń s k i , Parodia konstruktywna. W: G ry powieściowe. Szkice z teorii i historii form

narracyjnych. W arszawa 1973, s. 299 — 300. N a temat charakteru intertekstualnych aluzji w Fer­ dydurke zob. W. B o l e c k i , P reteksty i teksty. Z zagadnień zw iązków m iędzy tekstow ych w literaturze polskiej X X wieku. W arszawa 1991, s. 2 1 —23.

28 Zob. W. G o m b r o w i c z , Grube nieporozumienie. W: Varia. Paryż 1973, s. 20, 41. 29 H. B lo o m , P o etry and Repression. N ew Haven 1976.

(16)

„F E R D Y D U R K E ” W. G O M B R O W IC ZA W OBEC TR A D YCJI POW IEŚCI PIK A R EJSK IEJ 53

S trateg ia n a r ra to ra Ferdydurke jest je d n a k nieco odm ienna. P o pierw sze, chce on u n ik n ąć w pływ u nie jednego, określonego „ojca”, lecz co najm niej kilku literackich p o p rzed n ik ó w . N aw iązu jąc nieco żartobliw ie do koncepcji B loom a, a zarazem d o literatu ry pikarejskiej, pow iedzieć by m ożn a, iż p od o b n ie ja k G u z m a n z A lfarache, k tó reg o m a tk a jest p ro sty tu tk ą, nie zn a swego praw dziw ego ojca, tak też tekst Ferdydurke nie p otrafi określić jed noznaczn ie swego literackiego p o p rz ed n ik a (p ro to - czy archetekstu).

P p drugie, n a r ra to r Ferdydurke nie stosuje „m ylnego o d cz y ta n ia” dzieł swych literackich „ojców ”, lecz w yryw a z k o n tek stu pew ne cytaty i w pisuje je w tekst własny. N a g ro m ad ze n ie ró ż n o rak ich o dw ołań przew ażnie d o tzw. klasyki, czy to rodzim ej, czy obcej, także służyć m oże ja k o sposób n a radzen ie sobie ze zbytnim ciążeniem tradycji i przeszłości. T ekst Ferdydurke p rz y p o m in a bow iem bibliotekę G o n z a la :

najcenniejsze, najbardziej szacow ne to dzieła geniuszów samych, najprzedniejszych L udzkości duchów , ale [ ...] G ryzą się, Gryzą, ale też Tanieją od nadmiaru sw ego. [T-A 83] W ielość, wręcz n a d m ia r cy tatów w Ferdydurke, po zornie niefunkcjonalnych i prow adzących d o n ik ą d , służy więc n a rra to ro w i d o uzyskania większej sw obody i d y stan su w sto su n k u d o literackich kanonów .

M yląc czytelnika, p o zostaw iając go n a w ydeptanych tylko do połow y ścieżkach in tertek stu aln y ch , n a r ra to r Ferdydurke b ron ił swej proteuszow ej nieokreśloności. In n ą z jego m etod, w ym ierzona tym razem w interp retacy jn e wysiłki czytelnika, jest strateg ia au to k o m en tarza. C hciałbym tu zająć się tylko

quasi-krytycznym i tek stam i zaw artym i w stru k tu rze Ferdydurke, szczególnie

zaś obiem a Przedm ow am i — do Filidora dzieckiem podszytego i do Filiberta

dzieckiem podszytego, k tó re stara ją się w yjaśnić genezę dzieła i jego k o n s tru k ­

cję. F elietony G o m b ro w ic za pośw ięcone Ferdydurke o raz dotyczące jej p artie

Dziennika p o zo staw iam n a uboczu.

K o m en tarz, w tym w y p ad k u przedm ow a, to tekst krytyczny pośw ięcony in nem u tekstow i, m ający n a celu przybliżyć i w yjaśnić jego znaczenie, p o d d a ć m ożliwe k ierunki in terp re tacji czytelnikow i. W lekturow ych oczekiw aniach odbiorcy w ystępuje więc ja k o m etatek st w sto su n k u do tekstu p ierw o tneg o oraz podstaw ow ego, k tó ry m jest dzieło literackie. P ow inien zatem stab ilizo ­ wać i d o m ykać znaczenie tekstu, n ad k tó ry m się n adb ud ow u je, k tó ry m a am bicję zrozum ieć i w yjaśnić. A ja k postępuje n a rra to r Przedm ow y do Filiberta

dzieckiem p o d szyteg o? Ja k przystało n a rzetelnego k o m e n ta to ra , chce „w yjaś­

nić, zracjonalizow ać, uzasadnić, w ytłum aczyć i u p o rz ąd k o w ać” (179). Z am iast je d n a k „naczelnej m yśli” dzieła, k tó rą zobow iązał się w ydobyć, otrzym ujem y iście rabelais’ow ską w yliczankę m ąk, z k tó ry ch każd a leżeć m oże u p o d staw dzieła (180— 182). P o d o b n ie niepow odzeniem kończy się p ró b a uchw ycenia dzieła w k ateg o riach relacyjnych, o sadzen ia go „wobec, względem i w s to su n ­ k u ”, poniew aż także w tym p rz y p ad k u otrzym ujem y w yliczankę, w któ rej n a d o d a te k reprezen to w an e są różne g ru p y społeczne (od ary sto k racji p o gm in) o raz różne grupy czytelnicze (uczniowie, inni literaci, krytycy) N a rra to r nie p otrafi także określić przynależności gatunkow ej dzieła: określić, czy jest o n o „pow ieścią, p am iętn ikiem , p a ro d ią , pam fletem , w ariacją n a tem aty fan­ tazji, stud iu m — i co przew aża w nim : żart, iro n ia czy głębsze znaczenie, sarkazm [ . . . ] ” (183). J a k o k o m e n ta to r swojego dzieła n a r ra to r Przedm ow y

(17)

5 4 AND R ZEJ ZAW ADZKI

ponosi więc klęskę. Z am iast w yjaśniać i skupiać sens — wręcz przeciwnie, ro z p rasza go. N ie precyzuje naw et własnej m etody, ja k ą chciałby o b ra ć przy w yjaśnianiu dzieła, pragnie bow iem „skom entow ać dzieło analitycznie, syn­ tetycznie i filozoficznie” jednocześnie (179).

O b o k sprzeczności m iędzy funkcją k o m en tarza i kierow anym i w jego stro n ę oczekiw aniam i czytelników a tym , co w k o m en tarzu znajdują, do chodzi jeszcze sprzeczność inna. T ekst krytyczny pow inien być tra k to w a n y ja k o dyskurs serio, różny od dyskursu literackiego, n a którego tem at form ułuje sądy i tezy. Tym czasem obie Przedm ow y są literacko nasycone nie mniej niż tekst głów ny, m ożna w nich odnaleźć wiele np. figur retorycznych. T en wysoki stopień retorycznej organizacji tekstów o b u Przedmów nie p ozw ala uznać w ystępujących w nich wyliczeń, w ykrzyknień czy zw rotów do czytelnika za jed ynie ornamenta sermonis. S tanow ią one raczej św iadom y zabieg, p o d ­ w ażający statu s k o m en tarza ja k o m etajęzyka o p arte g o n a solidnych p o d ­ staw ach dyskursu, zdolnego do o p isania rzeczywistości, ja k ą stan ow i tekst literacki. D ochodzi jeszcze do tego fakt um ieszczenia ob u Przedmów w tekście głów nym powieści, co pow oduje kolejne osłabienie m ocy m etatek stow ego d y s k u rs u 30.

G o m brow iczow ski dyskurs krytyczny k o m p ro m itu je się więc ja k o m eta­ język, u kazując swą literacką, niepow ażną stru k tu rę. Z am iast finalnego znacze­ nia i rewelacji sensu oferuje jego dysem inację, m nożenie znakó w bez o p arcia na trw ałym fundam encie m etajęzyka. Jeżeli spraw y m ają się tak , ja k to p ró b o w a ­ łem nakreślić, G om brow icz w yprzedził w spółczesną nam refleksję teoretyczno- literacką. W ielu teorety kó w lite ratu ry (B arthes, de M an , H a rtm a n n ) w skazuje n a kryzys m etajęzyka i w yłonienie się now ego ty p u k o m en tarza, czy to filozoficznego, czy też krytycznoliterackiego.

P ik arejsk a strateg ia n a rra to ra Ferdydurke sk ierow an a była za ró w n o prze­ ciw ciążącej n ad nim literackiej tradycji, ja k i przeciw czytelnikow i. N aw iązy ­ w aniem do tekstów pochodzących z odległych od siebie naw zajem k u ltu ro ­ wych tradycji pow od ow ał on, iż „gryząc się” m iędzy so b ą i „taniejąc” przez to, pozw alały m u zyskać dystans w obec instytucji lite ratu ry i jej kano nó w . Jednocześnie w odzony po m anow cach był czytelnik, nie m ogąc osadzić jedn o zn aczn ie dzieła w określonej tradycji i na p ró ż n o szukając w yjaśnienia go w n a rra to rsk ic h k o m entarzach. N a swoim obszarze kom petencji ło trzyk ow ską ta k ty k ę realizuje także a u to r powieści.

A u t o r

B o hater Ferdydurke odczuw a n ieu stan ny nacisk i presję ze stro n y cudzych egzystencji, jej n a rra to r — ze strony obcych tekstów , nieustannie „przebijają­ cych” przez jego dyskurs. A u to r n ato m iast p o d d an y jest ciśnieniu przeróżnych literackich konw encji, stereotypów , m otyw ów i stru k tu r. Jed n ą z takich stru k tu r jest g atu nek literacki.

L ek tu ra zaró w n o sam ej Ferdydurke, ja k i dotyczących jej tekstów krytycz­ nych po kazuje w yraźnie, ja k wiele gatun ko w ych w zorców m o żna odnaleźć i w yodrębnić w pierwszej powieści G om brow icza. M ów i się przy tym ju ż to

Cytaty

Powiązane dokumenty

wicz próbuje - uporczyw ie poszukując mediacji i nieuchronnie tym samym wpisując się w historycznofilozoficzny dyskurs. Ale - rozbicie na części jest perm

Kaniecki trafnie zauważa, że podniosłość jest szczególnie widoczna w momencie modlitwy za duszę Konrada oraz zaraz po niej, gdy Anioł pojawia się w pełnym majestacie..

Miał Pasek szczęście do ludzi za życia, ale nie zabrakło mu go i po śmierci, w przeciągu bowiem stulecia, dzielącego nas od chwili pierwszego pojawienia się

w procesie o unieważnienie małżeństwa cywilnego według obowiązującego w Polsce Kodeksu Postępowania Cywilnego i w procesie o stwierdzenie nie- ważności małżeństwa

In this article we address the main institutional challenges that are caused by the integration of variable renewable energy sources like solar and wind energy in the European

Jednakże biorąc pod uwagę jak niewielki stosunek gleby skażonej w stosunku do czystej jest potrzebny do 50% zahamowania wzrostu ro- ślin można śmiało stwierdzić, że

A smaller interval is used for the pile inclinometers as the results are also used to determine the curvature of the piles due to deformation caused by soil displacement induced

Related to preferential concentration is the existence of clusters that could be defined as ensembles of particles that stay together on time scales long compared to typical time