• Nie Znaleziono Wyników

Sobótki - Czesław Maj -fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Sobótki - Czesław Maj -fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
1
0
0

Pełen tekst

(1)

CZESŁAW MAJ

ur. 1923; Motycz

Miejsce i czas wydarzeń Motycz, dwudziestolecie międzywojenne

Słowa kluczowe Etnografia, Motycz, sobótka, wigilia św. Jana, obrzędowość doroczna

Sobótki

A to robili takie, były takie na strumyki, na strumyku to zastawiali, żeby wodę skoncentro, tego, spiętrzyć to takie staw, stawek się robił i puszczali te wianki. To byli, było tak. [...] Tak, to mło, młodzi przewaźne. I to świec, świeczka była w tym wianku jakoś tam wmontowana, to ładniej się świeciły tak po wodzie. To wieczór było, przecież. Tak. Ale mam tutaj łopis o tej sobótce św. Jana. Nawet szeroko opisane tam jak to dawniej było. […] i to znowuż było tak, że jak dziewucha puściła ten wianek swój to, który chłopak mógł wyłowić go, jak wyłowił to był, znaczył może narzeczony, może coś, że dobrze było. A jak nie wyłowił to… na nic.

Data i miejsce nagrania 2011-03-24, Motycz

Rozmawiał/a Piotr Lasota

Transkrypcja Rafał Czekaj

Redakcja Piotr Lasota

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

A patrzeć na to, co kiedyś było nasze, a co zostało zabrane, i że ojciec szukał pracy, że mama jeździła, prosiła, żeby oddano chociaż to mieszkanie, które nie miało

I pamiętam któregoś wieczoru właśnie zebraliśmy się gdzieś tak mniej więcej w tym właśnie gronie – Janusz Zaorski, Tomasz Zygadło, i co ciekawe, obecna minister

Potem nasz laborant, pracujący w szalenie trudnych warunkach Jan Trembecki, okazał się być znakomitym fotoreporterem.. Ryzykował różnymi sytuacjami, w których mógł

Dopiero po jakimś czasie, jeżeli człowiek czyta, jeżeli się tym interesuje, to po jakimś czasie po prostu te wiadomości jakoś tam dochodzą i dowiadujemy się po kolei

A to do Poniatowej, a to do Lubartowa, a to w różnych salach lubelskich poza kawiarnią „Czarcią Łapą” [kabaret grał].. No zawitaliśmy parę razy do Poniatowej, z tego

Jurek mnie zawołał i mówi takim swoim spokojnym głosem: „Proszę pana, niech pan to przeredaguje, niech pan to zmieni, żeby było poprawnie”.. Więc ja się

Kiedyś się uparłem i przepychałem się przez tłum, głośno krzycząc, że mam passe-partout, bo tak napisane było na tej kartce, że mam passe-partout.. Tak że złośliwości

Były dwie takie, jedna była Michalina, się nazywała, a druga jak znowuż... To płachty takie mieli, to tam dziadek im dał, to jajów, to chleba kawałek, to przyszli