• Nie Znaleziono Wyników

Był stan wojenny, ale ludzie sobie pomagali - Krystyna Doroń - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Był stan wojenny, ale ludzie sobie pomagali - Krystyna Doroń - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
1
0
0

Pełen tekst

(1)

KRYSTYNA DOROŃ

ur. Niedrzwica Duża

Miejsce i czas wydarzeń Lublin, PRL, współczesność

Słowa kluczowe Projekt "Rzemiosło. Etos i odpowiedzialność", stan wojenny, wzajemna pomoc, choroba dziecka

Był stan wojenny, ale ludzie sobie pomagali

Miałam problemy z dojazdem do pracy, bo bramki były do wjazdu do Lublina. Na Zemborzyckiej były. Miałam wtedy dziecko chore, syna chorego i do szpitala. Nie powiem, bo mi policjanci trochę pomagali. Jakoś tak, że rano nas kontrolowali i z powrotem nas kontrolowali, i co pani wiezie, i wszystko. Także były problemy, ale dotarłam zawsze do pracy. I z powrotem też. Policjanci trochę pomogli, jednak to też są ludzie, którzy po prostu w takiej sytuacji pomagają. Dziecko było nieprzytomne dwa tygodnie chyba, umierające i taka była nieprzyjemna taka doktór, ordynator na Staszica. Aby się pani zapytała o dziecko, ona mówi tak: „Szykuj się na najgorsze”. I wypchnęła za drzwi. To była tragedia. Teraz się troszkę z ludźmi każdy liczy i jest inaczej. A kiedyś to nie można było na oddział wejść, dziecko było pod tlenem. Ale bardzo dużo policjanci mi pomogli. Rozmawialiśmy w pracy i przychodzili jako klienci, to mi pomagali. Naprawdę dużo. Nie będę mówiła już co, ale mi pomagali. Na Dymitrowej była szkoła obuwnicza i ZOMO. To właśnie stamtąd mi pomogli bardzo dużo. Bardzo dużo mi pomógł ksiądz też tutaj na [ulicy] Zielonej, lek ze Szwajcarii do dziecka przyszedł i ten lek właśnie pomógł dziecku. Z Herbapolu też zioła pomagały.

Człowiek się czepiał wszystkiego, to były takie czasy, że trzeba było dużo myśleć.

Moja koleżanka zadzwoniła do Herbapolu, na adres pracy przysłała mi też takie zioła.

Bo nie dawali żadnej nadziei, że dziecko będzie żyć… Ale pomagali ludzie sobie nawzajem.

Data i miejsce nagrania 2016-06-09, Lublin

Rozmawiał/a Anna Góra

Transkrypcja Karolina Szczapańska-Jeremicz

Redakcja Karolina Szczapańska-Jeremicz

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Ja się z tego uczyłem, oczywiście [też] z książek różnych innych, i proszę sobie wyobrazić, że po niecałym roku dostałem pismo, że jestem dopuszczony do

Później z Wileńskiej przeniosło się to biuro na Krochmalną, no i w [19]89 roku, we wrześniu, przeszłam na prywatne, trzydziestego września.. Było tak, że wszystko

Jedna tylko, co chodziła ze mną do szkoły, to jest na [ulicy] Kowalskiej, bo teraz ona ma zakład, ja ją kiedyś odwiedziłam, bo zepsuła mi się maszyna i tam na Kowalskiej tam u

Bardzo dużo ludzi chodziło z Zamojskiej do łaźni, bo tu nikt łazienki prawie nie miał.. Każdy do ubikacji za

W szkole się dobrze uczyłam, no i w pracy sobie też dobrze radziłam, aż mi zazdrościli - panowie, którzy już pracowali po dwadzieścia, dwadzieścia pięć lat,

W tym czasie było włamanie do sklepu i mówiono, że milicjanci się właśnie do niego włamali.Ludzie nie mogli się przemieszczać, a ja byłam bardzo niespokojna o syna, bo

Potem Niemcy weszli, były kartki, nie było co jeść, wieś nas utrzymywała, bo przychodzili z mlekiem, to się od razu kupowało pięć-sześć litrów, to

Przyszło się pod szosę, nogi się wytarło ściereczką, buty się założyło, poszło się do kościoła.. Wyszło się -