• Nie Znaleziono Wyników

Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej - Alojzy Leszek Gzella - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej - Alojzy Leszek Gzella - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

ALOJZY LESZEK GZELLA

ur. 1932; Pelplin

Miejsce i czas wydarzeń Lublin, PRL

Słowa kluczowe Lublin, PRL, Katolicki Uniwersytet Lubelski, Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej, humanistyka, filologia polska, kadra profesorska

Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej

Później zaczął powstawać UMCS, czyli od tamtej drugiej strony jak gdyby wchodziło w rzeczywistość tę całą życie akademickie, ale to już trochę później. Na UMCS-ie nasi absolwenci, którzy kończyli studia nie w Lublinie, ale w Warszawie, znajdowali zajęcia. Roman Rosiak, Alina Aleksandrowicz, ona ma jakieś inne nazwisko po mężu, ci pierwsi tam asystenci byli naszymi rówieśnikami i kolegami. Ale na początku za moich czasów nie było żadnych kontaktów. Myśmy uważali, że polonistyka na UMCS-ie to jest jedno wielkie nieporozumienie, że raz – nie ma żadnych wykładowców, a dwa – zdawaliśmy sobie sprawę, że ta uczelnia tworzyła humanistykę, która ma pogrzebać ostatecznie Katolicki Uniwersytet Lubelski, który już utracił wcześniej wydziały prawne.

Wpierw powstały takie wydziały, których na KUL-u nie było. Myśmy nawet nie wiedzieli, że przed wojną już był zamysł na KUL-u otworzenia medycyny, otworzenia wydziałów matematycznych. Było prawo i była humanistyka. To prawo skończyło się z moim przyjściem na KUL, to znaczy kończyły się roczniki, nowych nie przyjmowano na ten wydział. A humanistyka była tą podstawą, humanistyka i teologia, wydział teologiczny. I to było silne, i to było znaczące. I myśmy zdawali sobie sprawę z jakości, z różnicy między humanistyką kulowską a UMCS-u. Tutaj była pewna tradycja profesora Kurskiego, profesora Kridla, a więc oni tę polonistykę jakoś wzmocnili, a później już autorytetem swoim, chociaż już nie byli wykładowcami tutaj.

No tu Parandowski wykładał, to wszystko były nazwiska jakieś, a tam, kto tam był?

Tam nie było nikogo i w duchu to odczuwaliśmy, zresztą wypowiadaliśmy swoje opinie, że ta humanistyka UMCS-u nie ma żadnych szans. I to nie było takie przeciwstawienie się może uczelni, bo ostatecznie uczelnia miała wydział fizyki, matematyki, było rolnictwo, była weterynaria i była medycyna, czyli zupełnie inne wydziały tam funkcjonujące stanowiły o jakości tego uniwersytetu. Nasze jak gdyby takie akcenty dezaprobaty nie szły w kierunku całej uczelni, tylko w kierunku tego, co

(2)

nam mogło zagrażać, czyli humanistyki. Wiedzieliśmy, że teologii to tam nie otworzą, ale humanistyka jest tam po to otworzona, tak to odbieraliśmy, żeby zniszczyć, zlikwidować, ograniczyć humanistykę na KUL-u. To jednoznacznie tak chyba było odbierane.

Data i miejsce nagrania 2006-02-28, Lublin

Rozmawiał/a Tomasz Czajkowski, Marcin Fedorowicz

Redakcja Justyna Molik

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Kiedyś kamieniołomy pod Kazimierzem wykorzystywaliśmy na takie próbne wspinaczki, ale była duża grupa osób, która już jakoś była zorientowana w tej specjalistycznej

Przez ponad dwadzieścia lat na KUL-u prowadziłem takie studium prasoznawcze, na które byli zobowiązani na przykład przychodzić studenci KUL-u, księża z poszczególnych

Mama pochodziła z rodziny mieszczańskiej, była urodzona w Pelplinie, a do Pelplina mój ojciec z rodziną swojej matki przyjechał po katastrofie, jaka wydarzyła się w miejscowości,

Ja w ubiegłym roku taki esej opublikowałem na temat tej Biblii Gutenbergowskiej z Pelplina, a intrygował mnie [ten temat], bo to było pierwsze nazwisko, które pamiętam z czasów

To getto było straszne, to było jakieś takie przeżycie tam dla nas, [obserwowaliśmy i mówiliśmy]: „O, już przestaje się palić”, po iluś tam dniach, już jak dymów

Myśmy wiedzieli to, że ona jest Żydówką, ale jako dzieci nie zdawaliśmy sobie sprawy, [że ona się w ten sposób ukrywa], dla nas ta najładniejsza siostra była

Niemcy przyszli przed godziną piątą rano do niego jako do dozorcy, kazali mu otworzyć główne wejście do budynku, prowadzić [się] na klatkę schodową, to trzecie

To moje wejście w prasę, w dziennikarstwo było związane z 1956 rokiem, kiedy się wydawało, że istnieje taka możliwość, taka opcja budowania rzeczywistości polskiej nie