• Nie Znaleziono Wyników

Nasz Przyjaciel : dodatek tygodniowy "Głosu Wąbrzeskiego" poświęcony sprawom oświatowym, kulturalnym i literackim 1928.10.20, R. 5, nr 41

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Nasz Przyjaciel : dodatek tygodniowy "Głosu Wąbrzeskiego" poświęcony sprawom oświatowym, kulturalnym i literackim 1928.10.20, R. 5, nr 41"

Copied!
8
0
0

Pełen tekst

(1)

Dodatek tygodniowy do „Głosu Wąbrzeskiego poświęcony sprawom oświatowym kulturalnym i literackim.

Nr 41 Wąbrzeźno, dnia 20 października 1928 r. Rok 5

twangelja

Onego czasu powiedział Jezus uczniom Swoim tę powieść: Podobne jest Królestwo niebieskie człowiekowi królowi, który chciał kłaść liczbę z sługami swoimi. A gdy począł liczbę kłaść, przy­

wiedziono mu jednego, co był winien dziesięć tysię­

cy talentów. A gdy on nie miał skąd oddać, kazał go pan jego zaprzedać i żonę jego i dzieci, i wszy­

stko co miał, i zapłacić. A upadłszy sługa on, pro­

sił go, mówiąc: Miej cierpliwość nade mną, a wszy­

stko tobie oddam. A Pan zlitowawszy się nad onym sługą, wypuścił go, i dług mu odpuścił. Lecz sługa on wyszedłszy, nalazł jednego z tych, co znim słu­

żyli, który mu był winien sto groszy; i pojmawszy go, dusił go, mówiąc: Oddaj, coś winien. A upadł­

szy on towarzysz, prosił go, mówiąc: Miej cierpli­

wość nade mną, a oddam ci wszystko; a on nie chciał, ale szedłszy, wrzucił go do więzienia, ażeby oddał dług. A ujrzawszy towarzysze jego co się działo, zaśmucili się bardzo, i szedłszy, oznajmili panu swemu wszystko, co się stało. Tedy wezwa- szy go pan jego, rzekł mu: Sługo złośliwy, wszy­

stek dług odpuściłem ci, żeś mię prosił. Czyli tedy i ty nie miałeś się zmiłować nad towarzyszem two­

im, jakom się ja zmiłował nad tobą? I rozgniewa­

wszy się pan jego, podał go katom, ażeby zapłacił wszystek dług. Takci i Ojciec Mój niebieski uczy­

ni wam, jeśli nie odpuścicie każdy bratu swemu z serc waszych.

Nauka z Ewangelii

Kim jest król, a kim sługa?

Królem jest Pan Bóg, a sługa człowiek.

Co oznaczają dziesięć tysięcy talentów?

Dziesięć tysięcy talentów, które w niemiec­

kiej walucie mają wartość 45 miljonów marek o- znaczają ciężkie albo śmiertelne grzechy, których których wina jest tak wielką i ciężką, iż nagrodzić ich, tj. zadośćuczynić nie jest zdolne żadne stworze­

nie; winy tej niemogą ich zrównoważyć nawet wszystkie dobre uczynki Świętych Pańskich, gdyż każdy grzech śmiertelny obraża nieskończenie wielkiego, dobrego i świętego Boga, a tej obrazy

nie może żadną miarą zadośćuczynić stworzenie tak samo, jak nie może biedny sługa zapłacić długu, wynoszącego 45 miljonów marek. Mimo to Bóg jest litościwy i miłosierny, iż że względu na zasługi Je­

zusa Chrystusa odpuszcza łaskawie grzesznikowi tę całą nieskończoną winę, jeżeli Go tylko prosi z skruszonem sercem o przebaczenie i szczerze pra­

gnie się poprawić.

Dlaczego rozkazał Pan nietylko dłużnika, ale i żo­

nę i dzieci jego sprzedać?

Ponieważ w starożytnym świecie odbierano dłużnikowi, nie mogącemu spłacić obcej należyto- ści, nie tyllto cały jego majątek, ale nadto sprzeda­

wano go i całą jego rodzinę jako niewolników, aże­

by ceną sprzedaży pokryć wierzytelność swoją. W W duchowem znaczeniu można to tak tłomaczyć że nie tylko ci bywają karani, co zgrzeszyli, ale także i ci, którzy biorą udział w grzechu bliźnich

Co rozumieć należy przez sto groszy?

Przez sto groszy wynoszących na pieniądze niemieckie około trzydzieści marek, rozumieć na­

leży obrazę, którą nam inni wyrządzają, a która w porównaniu do grzechów, jakich dopuszczamy się względem Boga, mało co znaczy.

Co chce więc Jezus Chrystus powiedzieć przez to podobieństwo ?

Chce nam powiedzieć, że kiedy Bóg jest tak miłosiernym i odpuszcza nam tak niezmiernie wiel­

ki dług, i my powinniśmy być miłosierni i chętnie przebaczać drobne urazy przez bliźnych nam wy­

rządzone. Kto tego nie czyni, temu i Bóg nie prze­

baczy, a nawet sprawdzą się na nim słowa Apo­

stoła Jakóba (Jak. 2. 13): ,,Sąd bez miłosierdzia temu, który miłosierdzia nie uczynił". Nakazana tu jest miłość dla nieprzyjaciół naszych. Święty Chryzostom podaje dziewięć stopni tej miłości.

Pierwszym stopniem miłości dla nieprzyjaciół jest ten, aźebyśmy pierwsi nie rozpoczynali nieprzyja- źni; drugim stopniem, aźebyśmy, jeżeli przeciw nam nieprzyjaźnie wystąpiono, nieprzyjaźni tej w ten sam sposób nie prowadzili dalej; trzeci, abyśmy wet za wet nie oddawali, ale ustępowali; czwarty, aźebyśmy znosili krzywdy nam wyrządzone:

piaty, aźebyśmy się surowszej poddali rzeczy, ani­

żeli żąda krzywdziciel nasz; szóstą, aźebyśmy nie

(2)

178 nawidzili tego, który nas obraził; siódmy, ażeby- śmy moiłowali tych, którzy nas obrazili ósmy, a- żebyśmy im dobrodziejstwa wyświadczali; dwie- wiąty wreszcie sposób jest ten, aźebyśmy nawet do Boga modlili się za naszych nieprzyjaciół.

Kto są ci, co swych dłużników cisną ? Są to ci, którzy swym nieprzyjaciołom i krzy­

wdzicielom nie tylko nie przebaczają, ale nawet szkodzą im z zemsty.

Kto są ci, co człowieka twardego serca u Boga oskarżają ?

Są to święci Aniołowie-Stróźe i własne su­

mienie, sam uczynek niemiłosierny woła o pomstę do nieba.

Co znaczy z serca przebaczać ?

Znaczy: wygnać z serca swego nienawiść, gniew i zemstę, natomiast nietylko żywić w sercu prawdziwą i szczerą miłość dla obrazicieli i nie­

przyjaciół, ale nawet okazywać ją zewnętrznymi znakami i usługami przyjaznemi. Dlatego nie od­

puścili z całego serca ci, co sądzą i mówią, że nie gniewają się na nieprzyjaciół swych, ale unikają ich, nie pozdrawiają, nie dziękują, nie modlą się za nich, nie rozmawiają i nie przychodzą im w biedzie w pomoc, chociażby mogli, cieszą się z ich nie­

szczęścia.

Uroczyste wprowadzenie cudownego obrazu Matki Boskiej Chełmońskiej

(w dniu 8 września b. r.)

W Chełmoniu pow. Wąbrzeźno słynie jeszcze z czasów dawniej­

szych, cudowny obraz Matki Bos­

kiej Chełmońskiej. Obraz trącony zębem czasu, zniszczył się. Pro­

boszcz w Chełmoniu Ls. Grochocki dał ten cudowny obraz odnowić w Warszawie, Po zakończeniu prac nad odnowieniem obrazu, odbyło się uroczyste wprowadzenie go do kościoła parafjalnego. W dniu 7 września popołudniu przybył cudo­

wny obraz na stację Kowalewo, skąd go w uroczystej procesji wprowa­

dzono do fary kowalewskiej. Nas­

tępnego dnia po uroczystem nabo­

żeństwie odbyła się procesja w któ­

rej niesiono obraz, do Chejmonia, Droga, którą przechodziła procesja, była pięknie udekorowana.

Ilustracja nasza przedstawia procesję w chwili kiedy wychodzi z fary kowalewskiej.

11111111111

Ilustracja nasza przedstawia obraz niesiony podczas procesji

Proees herszta sekciarzy

Zdziwili się niezawodnie Szanowni Czytelni­

cy, że ^dotychczas nie pisaliśmv nic o procesie, to­

czącym się przez dwa tygodnie w Płocku. Uczy­

niliśmy to rozmyślnie, nie chcieliśmy bowiem Czy­

telnikom naszym za ich nieraz krwawo zapracowa­

ne grosze podawać na ich czyste stoły tego — na- zwiemy rzecz po imieniu — gnoju moralnego jako

— strawy duchownej. Prawda! Były gazety nie-

(3)

IKJIHGFEDCBA

stety polskie, które z jakąś nadzw yczajną lubością opisyw ały szeroko i dokładnie te straszne bezceń- stw a, jakich się dopuszczał niestety — Polak, od- szczepieniec od św . W iary przodków sw oich, ty- tułący się buźnierczo— „arcybiskupem 1*, a któ­

rego raczej arcyłotrem nazw aćby trzeba.

G azety te porów naćby m ożna do pew nych o- w adów , którym najm ilej jest i najprzyjem niej w — naw ozie zw ierzęcym . N asza gazeta stojąca zaw sze na straży W iary św . i m oralności katolickiej nie należała nigdy i niechce do ich grona należeć.

Przez w ieki całe chlubiła się Polska tytułem :

„Polonja sem per fidelis** t. zn. „Polska zaw sze w ierna** św . W ierze katolickiej. Z nalazły się co- praw da w X V I. w ieku jednostki, które goniąc jak dzieci za ‘„now inkam i* stały się zw olennikam i L u­

tra, K alw ina i innych herezjarchów . Jednostki te w róciły później praw ie w szystkie do św . W iary ka­

tolickiej.

L ecz do ostatnich czasów nie zdobyła się na­

sza Polska na w łasnych „założycieli now ych sekt**.

U czynili to dopiero w ostatnich dziesiąkach lat różny w ykolejeńcy życiow y jak np. H odur, założy ­ ciel kościoła „narodow ego**. L ecz historja dw u- dziestow iekow a K ościoła naszego nie w ykazuje żadnej sekty tak bezdennie głupiej, tak bluźnier- czej i tak w prost ohydnej, jak jest sekta — M arja- w itów , którą założyła niejaka K ozłow ska i zw yro­

dniały plugaw iec K ow alski, N em esis dziejow a spra­

w iła, że ci, którzy z faryzeuszow ską gorliw ością w ystąpili z początku przeciw ko różnym urojonym a m oż ei praw dziw ym błędom kapłanów kato­

lickich, sam i w krótce popadli w najohydniejsze w y­

stępki i zbrodnie.

I m ożnaby, po ludzku sądząc i znając ułom ­ ność ludzką zw łaszcza na punkcie szóstego przy­

kazania B ożego, zrozum ieć i poniekąd w yrozum ieć upadek człow ieka na tym w łaśnie punkcie, lecz to, co się w Płocku działo w „klasztorze** m arjaw ic- kim , jest tak ohydne i bluźniercze, że, zdaje się, jest unikatem w dziejach chrześcijaństw a. T am bow iem łączono rozpustę najw strętniejszą z — B o­

giem , W iarą i obrzędam i religijnym i. T oć doszło do tego, że ów zw yrodnialec K ow alski nazw 'at się synem B ożym , że św iętokradzkie śluby nazw ał

„godam i barankow em i. że sw e łatw ow ierne „ow ie­

czki** tum anił i oszukał „proroczem i objaw ieniam i**

i fałszyw ym i „cudam i**, że w yzyskując ich ograni­

czoność w ydzierał im ich m ajątki itd. itd. Słow em takiego m oralnego bagna i gnojow nika św iat pe­

w nie jeszcze nie w idział. G rozę tych faktów po­

w iększa ta okoliczność, że K ow alski gorszył w ha­

niebny sposób nieletnie dzieci.

A poniew aż przedew szystkiem grzech nieczy­

sty, odbierając człow iekow i B oga, czyni go skłon­

nym do innych także w ystępków , w ięc i K ow alski w padłszy raz w bagno, rozpusty, dopuszczał się i różnych innych grzechów i bezceństw . W spom nie­

liśm y już o różnych oszukańczych m anipulacjach, którem i ten człow iek ostrzygł zupełnie różne sw e ow ieczki, stając się sam bogaczem , tu dodać trzeba, że, będąc pierw otnie Polakiem , stał się kosm opo­

litą, który się kłaniał M oskalom , to N iem com , to bolszew ikom jak w ypadło, „byle handel szedł**, a naw et gotów był zdradzić w lasną O jczyznę.

Skazanie przez sąu arcybiskupa K o­

w alskiego, w ykazał całą ohydę postępow ania nie- tylko K ow alskiego ale i całej przez niego rządzo­

nej sekty. Sąd skazał go na „cztery lata w ięzienia, zastępującego dom popraw y". K arę tę na m ocy ustaw y am nestyjnej zm niejszono do dw óch lat i 8 m iesięcy w ięzienia, zastępującego dom popraw y.

Ponadto skazano go na zapłacenie kosztów pro­

cesu.

T ym sposobem w ydał Sąd albo raczej sam K o- I w alski brojąc tak haniebnie przez tyle lat, w yrok

। potępienia nie tylko na siebie, ale i na sektę, przez niego rządzoną.

T aki lub podobny los spotkał już lub spotka prędzej czy później każdą sektę, która odryw a się od K ościoła katolickiego. T enże zaś K ościół kato­

licki, prześladow any, szkalow any i zohydzany nie- tylko przez niew iernych, ale i przez w szystkich sekciarzy i odszczepieńców , stoi niew zruszenie na epoce Piotrow ej w pełnym blasku sw ej św iętości i chw ały i rośnie i potężnieje z każdem rokiem .

Sądzim y, że obecnie po skazaniu herszta bezbożnej sekty m arjaw ickiej, zalegalizow anej nie- gdyż przez w raży rząd carski, R ząd nasz polski zm iecie z pow ierzchni ziem i tę ohydę m arjaw icką i w ypali ten w rzód na ciele katolickiej Polski, tem - bardziej, że sam i M arjaw ici nazw ali proces K ow al­

skiego „Sądem B ożym , na którym sądzony jest naj­

pierw m arjaw ityzm sam !"

N ow y Przyjaciel Ludu.

Stolica nddseKwańska paryż.

D alszy pobyt w P aryżu. — Z w iedzanie kościołów — m uzeów — zam ków królew skich.

G rób N apoleona pierw szego. — K abaret „M oulin-R ouge“ D om Inw alidów . — P o­

m nik ku czci zw ycięzcy. — Św . G enow efa patronka P aryża. — K atedra N otre D am e. — W ersal.

Pisząc o stolicy nadsekw ańskiej — przechodzą m i jeszcze przed oczym a w szystkie dnie tam spę­

dzone. Z daw ało by cię, że dni przeszły bez w ięk­

szych w rażeń. A jednak tak nie jest! Z w iedzane ko­

ścioły, m uzea, pałace i lokale w szystko to spraw i­

ło na nas, a szczególniej na m nie w ielkie w raże­

nie, bow iem to, co w idziałem w Paryżu przedst^^j w ia drogocenne zabytki i skarby.

Po „nocnej" w ycieczce o której pisałem w po­

przednim num erze, przew odnik naszej w ycieczki, nie urządził żadnego w yjazdu na m iasto, byśm y m o­

gli dobrze w ypocząć i w yspać. N atom iast po po­

łudniu zw iedziliśm y w iele cennych zabytków histor.

’"*7z7i, o których choć w części opiszę. Pierw pzem m iejscem , które zw iedziliśm y w tym dniu był naj­

piękniejszy pałac w E uropie — - L ouvre. P ałac ten

(4)

1 8 0 — p rz e d s ta w ia c a łą p ra w ie k u ltu rę F ra n c ji: O lb rz y m i te n g m a c h , ja k ie g o je sz c z e n ie w id z ia łe m , m ie śc i w s o b ie : n a p a rte rz e z b io ry a n ty c z n e z ró ż n y c h w ie ­ k ó w p o c h o d z ą c e . N a p ie rw s z e m p ię trz e z n a jd u je s ię M in is te rs tw o fin a n s ó w , o ra z m u z e u m ę z tu k i p la s ty c z n e j, p rz e d s ta w ia ją c a F ra n c ję o d n a jd a w n ie j­

s z y c h c z a s ó w . P a ła c k ró le w sk i L o u v re , to rz e c z y ­ w iś c ie b u d y n e k , s ły n ą c y n a c a ły ś w ia t.

O b o k p a ła c u ,,L o v re “ z a u w a ż y liśm y s to ją c y o b o k p a ła c u p o m n ik , p o s ta w io n y n a c z e ś ć p re z y d e n ta R e p u b lik i fra n c u s k ie j. G a m le t- ta . W c z a sie o b lę ż e n ia P a ry ż a 1 8 7 1 r. o n w y le c ia ł n a b a lo n ie k u listy m d o m ie jsc o w o ś c i B o rd e a u x , w k tó re j s p ra w o w a ł s w e c z y n n o ś c i p a ń s tw o w e .

N a s tę p n ie u d a je m y s ię ró w n ie ż d o P a ła c u k ró ­ le w sk ie g o ,,P a la is R o y a l“ , k tó ry ró w n ie ż m a te n s a m p rz e p y c h c o p a ła c ,,L o u v re ". W ro k u 1 6 4 2 z a ­ m ie s z k a ł w ty m p a ła c u k ró l L u d w ik a w ro k u 1 6 6 6 z a m ie s z k a ła ta m A n n a z A u s trji z k s ię c ie m O rle a n u a p rz y sz ły m k ró le m L u d w ik ie m 1 4 . W ro k u 1 8 0 1 d o ro k u 1 8 0 7 o s ia d ł ta m p ie rw s z y k o n s u l, o s a d z o n y p rz e z N a p o le o n a . W c z a s ie re w o lu c ji k o m u n iśc i s p a lili w ie le c e n n y c h b u d y n k ó w . I b u d y n e k k ró le w ­ s k i ,,P a la is R o y a l" z o s ta ł w ro k u 1 8 7 1 s p a lo n y . R o k p ó ź n ie j z a c z ę to p a ła c o d b u d o w y w a ć w e d h ig s ta ­ ry c h je g o p la n ó w . B u d o w a p a ła c u trw a ła c z te ry la ta . O b e c n ie m ie śc i s ię w p a ła c u ,,P a la is R o y a l"

m in iste rstw o k u ltu ry i s z tu k i o ra z m in is te rs tw o d la s p ra w L o ta ry n g ji i A lz a c ji.

N ie d a le k o p a ła c u k ró le w s k ie g o z n a jd u je g ró b w ie lk ie g o o n g i c z ło w ie k a — k ró la w o jn y — N a p o - o n a I. G ró b N a p o le o n a I. z n a jd u je s ię w s p e c ja ln y m b u d y n k u . S z c z ą tk i N a p o le o n a u m ie sz c z o n o n iż e j p o s a d z k i, o g ra d z a ją c je m a ły m i tz w . b a la sk a m i.

P o n iż e j p o s a d z k i z ło ż o n o s z c z ą tk i n a to , b v k a ż d y z w ie d z a ją c y g ró b , m ó g ł o d d a ć h o łd te m u w ie ? k ie m u n ie g d y ś c z ło w ie k o w i. S a rk o fa g z ro b io n y je s t z b lo k ó w g ra n itu fin la n d z k ie g o — p o d a ro w a n e g o p rz e z c a ra M ik o ła ja z W o z e g ó w . P o s a d z k a w o k o ło g ro b u N a p o le o n a p rz e d s ta w ia w ie n ie c la u ro w y , a n a n im p rz e d sta w io n e s ą k ra je , k tó re z d o b y ł N a ­ p o le o n I. W id z im y ta m W a g ra m — M o sk w ę . H i- s z p a n ję (S o m o s ie rra ) i t.d . P o m ię d z y ty m i p rz e d ­ s ta w io n y m i k ra ja m i p rz e d sta w io n y c h je s t z n o w u d w a n a ś c i e b ite w , z k tó ry c h N a p o le o n w y s z e d ł z w y ­ c ię s k o . W c a ły m b u d y n k u p o d p a d a ją c y m ie s t o ł­

ta rz , c a ły z ło te m o z d o b io n y . Ś w ia tło p a d a ją c e n a n a o łta rz p rz e d sta w ia c a ły o łta rz , ja k o b y te n b y ł c a ły o ś w ie tlo n y . N isz e s a rk a fa g u p rz e d , s ie in te - re s u ia c o . b o w ie m z n a jd u ją s ię ta m s z c z a tk i K s ię ­ c ia J ó z e fa N a p o le o n a I, s z c z ą tk i te g o , k tó ry p o b u ­ d o w a ł o lb rz y m ia fo rte c e w V a n ta m — p o z a te m s p o ­ c z y w a ją w ty c h n is z a c h s z c z ą tk i in n y c h z a s łu ż o ­ n y c h d la F ra n c ji lu d z i.

W’ n e id a le k ie j o d le g ło śc i o d g ro b u N a p o le o n a z n a jd u je s ię k o ś c ió ł św . L u d w ik a . K o ś c ió ł te n je s t n ie ja k o h is to ry c z n y , b o w ie m z n a jd u je s ię ta m c h o­ rą g w ie z d o b y te p rz e z N a p o le o n a I. C z ę ś ć ty c h c h o ­ rą g w i s p a lo n o z w y b u c h e m w o jn y ś w ia to w e j. Ś p ią ta m s n e m w ie c z n y m m a rsz a łk o w ie F ra n c ji.

D z ie ń , w y d a ł s ie n a m z a k ró tk i, g d y ż p o z w ie ­ d z e n iu k o ś c io ła św . I.u d w ik a , a u to b u s z a w ió z ł n a s d o h o te lu . W ie c z o re m je s z c z e te g o s a m e g o d n ia , u d a liśm y s ię d o s ły n n e g o k a b a re tu M o u lin - R o u g e , z n a n e g o w c a ły m P a ry ż u . B ile ty w s tę p u d o M o u lin R o u g e " s ą b a rd z o d ro g ie n ie w lic z a ją c c e n y n a g a ’^

d e ro b ę , k tó rą o d d a ć s ię m u s i o b o w ią z k o w o . J a k w ie lu c u d z o z ie m c ó w p rz y b y w a d o te g o k a b a re tu ś w ia d c z y ć m o ż e fa k t, ż e o d d w ó c h la t n i e z m ie - n io n o je s z c z e p ro g ra m u . N a p ły w g o ś c i b y ł ta k w ie l­

k i ż e ś m y m u s ie li z e jść d o re s ta u ra c ji, b y o c h ło d z ić s ię z w ie lk ie g o g o rą c a . R e s ta u ra c ja ta , n a le ż ą c a d o k a b a re tu , M o u lin -R o u g e je st d o ś ć w y tw o rn ie u rz ą ­ d z o n a — a le z a to m a b a rd z o ,,s ło n e " c e n y . Z a w o ­ d ę z c y try n ą z a p ła c iliśm y 1 4 fra n k ó w b e z o b s łu g i

a z o b s łu g ą 2 0 fra n k ó w ! P o c z te ro g o d z in n y m p o ­ b y c ie w k a b a re c ie (ta k d łu g o trw a ł p ro g ra m ) w ró ­ c iliś m y d o h o te lu .

N a s tę p n y d z ie ń ra n o (ś ro d a — c z w a rty d z ie ń p o b y tu w P a ry ż u ) z w ie d z iliśm y „ D o m Iw a lid ó w " . P rz e d g m a c h e m n a p ra w o o d w e jś c ia s to i p o m n ik , p o s ta w io n y k u c z c i g e n e ra ła G a lie n y , z w y c ię z c y b itw y n a d M a rn ą w je s ie n i 1 9 1 4 r. S z ta b fra n c u s k i p rz y s ta w a ł p rz y s w o im , a b y N ie m c ó w , k tó rz y b y ­ li n ie d a le k o P a ry ż a , w p u ś c ić a d o p ie ro z a P a ry ż e m b ro n ić s w e g o k ra ju . G e n e ra ł G a lie n a w ż a d e n s p o ­ s ó b n ie c h c ia ł s ię n a to z g o d z ić , b o w ie m w ie d z ia ł d o b rz e , ż e z c h w ilą , k ie d y N ie m c y w k ro c z ą d o P a ­ ry ż a c a łe j F ra n c ji g ro z i z a g ła d a .

Z m o b iliz o w a ł w ię c w s z y stk ie a u to m o b ile i w y w ió z ł n a n ic h w s z y stk o w o jsk o s ta c jo n o w a n e w P a ry ż u

n a d M a rn ę — N ie m c y , n ie b ę d ą c n a ta k ie „ d i­

c tu m " p rz y g o to w a n i, z o s ta li s ro m o tn ie p o b ic i. Z a ­ z n a c z y ć w y p a d a , ż e N ie m c y b y li ta k b lis k o , ż e w i­

d z ie li w ie ż ę E ifla w P a ry ż u . A u to , w k tó re m je ­ ź d z ił g e n e ra ł G a lie n a , z o s ta ło u m ie s z c z o n e w „ D o ­ m u In w a lid ó w ".

P rz e d b itw ą w k o ś c io ła c h o d p ra w ia n o n a b o ż e ń s tw a b ła g a ln e o z w y c ię s tw o .. M o d lo n o s ię 3 d n i i 3 n o c e b e z p rz e rw y . S z c z e g ó ln e j o p ie c e p o le c a n o s ię św . G e n o w e fie , k tó ra je s t p a tro n k ą P a ry ż a . C z e ść d o św . G e n o w e fy w z ro s ła w P a ry ż u d o te g o s to p n ia , ż e w e w s z sy tk ic h k o ś c io ła c h p a ry s k ic h m o ż n a s p o ­ tk a ć s ta tu e ś w G e n o w e fy M o d litw a , w k tó re j s k u ­ te c z n o ś ć m ie s z k a ń c y P a ry ż a n a d e w s z y s tk o w ie rz y ­ li, d o p o m o g ła d o z w y c ię s tw a b itw y p o d M a rn ą . J e s t to je d e n je s z c z e fa k t, ż e „ k to z B o g iem , to B ó g z n ie m " .

K ie d y n a m o p o w ia d a ł o te rn n a s z p rz e w o d n ik . N ie m c y ja k b y z n ie u k ry w a n ą z ło ś c ią o te rn s łu c h a ­ li. M u z e u m , m ie sz c z ą c e s ię w D o m u In w a lid ó w , p o s ia d a ró ż n e tro fe a z d o b y te w b itw a c h z N ie m ­ c a m i. N ie d a w n o je sz c z e z n a jd o w a ł s ię w te rn m u ­ z e u m w a g o n k o le jo w y , w k tó ry m p o d p is a n o p o k ó j.

z e s tro n y N ie m ie c p o d p isa ł rs tb e rg e r a z e s tro n y F ra n c ji m a rs z a łe k F o c h . Z d a rz y ło s ię p e w n e g o d n ia , ż e d o m u z e u m p rz y b y ł p e w ie n a m e ry k a n in . (N ie m ie c ) k tó ry z d z iw ił s ię b a rd z o , ż e ta k h is to ­ ry c z n y w a g o n , z d a n y je s t n a z n is z c z e n ie , b o w ie m s ta ł o n n a w o ln e m p o w ie trz u . A m e ry k a n in ó w , b ę ­ d ą c y n a ro d o w o ś c i n ie m ie c k ie j, z a p ro p o n o w a ł, b y w a g o n s ta ł n a m ie js c u , g d z ie p o k ó j p o d p is a n o . G d y o d p o w ie d z ia n o m u . ż e b ra k n a to fu n d u s z ó w , — s a m u fu n d o w a ł b u d y n e k i k a z a ł z a w ie ść ta m w a ­ g o n . T v m s p o s o b e m w ię c s to i w a g o n n a w ie c z n ą p a m ią tk ę p o k o ju , i to n a te rn m ie jsc u , g d z ie g o z a ­ w a rto w m ie jsc o w o ś c i S a in t S o iss i o k tó re j n a p i­

s z e in n ą ra ż ą . O b o k „ D o m u In w a lid z k ie g o " s to i p o - b u d o w a n v p rz e z L u d w ik a 1 4 a p rz e z N a p o le o n a o d - I re s ta u ro w a n y ..H o te l In w a lid ó w ". D a w n ie j m ie sz k a

li ta m s ta rz y z a s łu ż e n i ż o łn ie rz e . P o łu d n ie

h d .

d o c h o d z iło , k ie d y ś m y p o je c h a li n a

(5)

1 8 1

P o p o łu d n iu n a to m ia s t u d a liś m y s ię w d a ls z ą w ę d r ó w k ę p o P a r y ż u .

P r o s to z h o te lu p o je c h a liś m y d o z n a n e j n a c a ­ ły m ś w ie c ie k a t e d r y — ,,N o r te D a m e “ . W s z y s tk im

n a s z y m c z y te ln ik o m z n a n a o n a je s t z p e w n o ś c ią g d y ż n a tle te j p ię k n e j k a t e d r y o p r a c o w a n y z o s ta ł f ilm w e d łu g z n a n e j p o w ie ś c i W ik to r a H u g o p o d t y ­ tu łe m „ D z w o n n ik z N o tr e D a m e “ . F ilm te n w y ś w ie ­ tla n y b y ł n ie ty lk o u n a s a le c a łe j E u r o p ie . K a ­ t e d r a p a r y s k a je s t p o k a te d r z e w K o lo n ji d r u g ą w E u r o p ie , a lb o w ie m s ły n ie z s w e j p ię k n e j a r c h i t e k ­

tu r y . S łu s z n ie n a z y w a ją k a t e d r ę ,,N o tr e D a m e " p e ­ r łą g o ty k u . T u ż u w e jś c ia d o k a te d r y z n a jd u je s ię o b r a z k r ó la K a r o la , k tó r e g o F r a n c u z i o r a z N ie m c y n a z y w a li g o s w o im K r ó le m . N ie m c y n a z y w a li d la ­ te g o , ż e k r ó l K a r o l m ia ł w A v is g r a n ie s w o ją r e z y ­ d e n c ję . K to b u d o w a ł k a te d r ę p a r y s k ą n ie w ia d o m o . W ie ż e , k tó r y c h k a t e d r a p o s ia d a d w ie s ą b a r d z o w y s o k ie , b o m a ją 9 0 m e tr . W n ę tr z e k o ś c io ła m a 1 7 0 d łu g o ś c i, 4 8 m e tr ó w s z e r o k o ś c i a 3 5 m e tr ó w w y ­ s o k o ś c i. O k n a t a k s a m o ja k w k a te d r z e w K o lo n ji s ą b a r d z o c e n n e , d la te g o p o d c z a s w o jn y w v ję to je z r a m i s c h o w a n o d o s k a r b c a . W s k a r b c u z n a jd u je s ię o p r ó c z w ie lu in n y c h c e n n y c h p r z e d m io tó w , p ła s z c z k o r o n a c y jn y N a p o le o n a I. M o n s tr a n c ja ja ­ k ą p o s ia d a k a te d r a , je s t c h y b a n a jb o g a ts z ą m o n ­ s tr a n c ją n a ś w ie c ie . O b s a d z o n a o n a je s t p r a w d z iw y m i b r y la n ta m i z p e r e ł:

P o z w ie d z e n iu k o ś c io ła s p ie s z y m y s ię , b y je s z ­ c z e o d w ie d z ić p r z e d w ie c z o r e m m ie js c e h is to r y c z n e z c z a s ó w d o b y o b e c n e j. W e r s a l. K r ó l L u d w ik X I I . p o b u d o w a ł s o b i e w W e r s a lu z a m e c z e k m y ś liw s k i, w k tó ry m m ie s z k a ł ty lk o w ó w c z a s , k ie d y p r z e b y ­ w a ł n a p o lo w a n iu . N a m ie s tn ik L u d w ik a X I I I . — te ż k r ó l L u d w ik X I V p r z e r o b ił z s ie d z ib y m y ś liw s k ie j

w ie lk ą r e z y d e n c ję k r ó le w s k ą , z n a n ą d z iś n a c a ­ ły m ś w ie c ie .

P a ła c k r ó le w s k i — to is tn e o g n is k o k u ltu r y i s z tu k i f r a n c u s k ie j. S ą ta m p ię k n e z b io r y s z tu k i m a ­

la r s k ie j, a p a ła c s a m p r z e d s ta w ia is tn e c u d a a r c h i ­ te k tu r y . M is z k a li ta m k r ó lo w ie L u d w ik 1 5 o r a z L u ­ d w ik 1 6 , te n o s ta tn i m ie s z k a ł w r e z y d e n c ji t a k d łu ­ g o , p o ty g o w c z a s ie r e w o lu c ji k o m u n iś c i n ie z m u ­ s ili d o o p u s z c z e n ia r e z y d e n c ji. G a le z ja o b r a z ó w , ja k a z n a jd u je s ię w te j r e z y d e n c ji k r ó le w s k ie j, p r z e d s ta w ia w s z y s tk ie w o jn y k r ó ló w f r a n c u s k ic h — o d c z a s ó w K a r o la W ie lk ie g o , d o L u d w ik a 1 6 i N a p o ­ le o n a I. S ą r ó w n ie ż o b r a z y p r z e d s ta w ia ją c e z w y ­ c ię s k i p o c h ó d N a p o le o n a d o A u s te r litz - M o n a - c h ju m , M o s k w y — H is z p a n ji i t. d . W p o ś r ó d te j w ie lk ie j g a le r ji o b r a z ó w z n a jd u je m y r ó w n ie ż p o r ­ t r e t p o ls k i M a r ji L e s z c z y ń s k ie j, k tó r a b y ła m a łż o n ­ k ą k r ó la L u d w ik a 1 5 . P o d o b r a z e m M a r ji L e s z c z y ń ­ s k ie j w id n ie je n a p is : M a r ja L e c z iń s k a . R z e c z to n ie s z c z e g ó ln a , b o w ie m F r a n c u z i b a r d z o tr u d n o p o ­ jm u ją p is o w n ię o b c ą a s z c z e g ó ln ie p o ls k ą . D z iw im y s ię ty lk o , ż e n ik t n i e p o m y ś la ł, b y n a p is „ L e c ź iń - s k a “ u s u n ą ć , a z a s tą p ić g o n a p is e m in n e m , t a k ja k n a le ż y .

D la P o la k a , c z y ta ją c e g o p r z e k r ę c a n e n a z w is k o a je s z c z e z a g r a n ic ą , g d z ie ś m y p o w in n i g o d n ie w y - I s tę p o w a ć — je s t s p r a w ą b a r d z o p r z y k r ą . N a s z e m z d a n ie m , a m b a s a d a p o ls k a w P a r y ż u p o w in n a w tę s p r a w ę z a ła tw ić .

W p a ła c u z n a jd u je s ię r ó w n ie ż t e ­ a t r k r ó le w s k i, k tó r y k a z a ł z b u d o w a ć k r ó l L u d w ik 1 5 . K a p lic ę k a z a ł p o b u d o w a ć k r ó l L u d w ik 1 4 p o k k o n ie c s w y c h r z ą d ó w . Z p o ś r ó d s a l p a ła c u k r ó le w ­ s k ie g o z n a jd u je s ię d w ie s z c z e g ó ln e , k tó r e w y m ie ­ n ię s a lę „ H e r k u le s a * ’ i s a la lu s tr z a n a . W s a li „ H e r - k u le s a’’ z a u w a ż y ć m o ż n a b o g a tą o z d o b ę s u f itu . N a ­ to m ia s t s a la „ lu s tr z a n a ” je s t n a jła d n ie js z ą z w s z y s t­

k ic h s a l. J e s t o n a 7 3 m e tr y d łu g a , 1 1 m e tr ó w s z e ­ r o k a . W id o k z te j s a li b a r d z o m a lo w n ic z y . N a p r z e ­ c iw k o lu s tr z a n e j s a li je s t r ó w n ie ż , le c z n ie ta k b o ­ g a ta s a la , w k tó r e j 1 8 7 1 r o k u p r o k la m o w a li k s ią ż ę ­ ta n ie m ie c c y k r ó la W ilh e lm a p r u s k ie g o n a c e s a r z a .

( C ią g d a l< z v n a s t ą p i )

Zycie religijno-społeczne powiatu wąbrzeskiego.

(M iły k o ś c ió łe k . — P o tr z e b y p a ra fji. — H is to r ja o - b rą z u i je g o tw ó rc y . — N a b o ż n y o w c a rz a r ty s ta . — Z a b y tk i s ta ro ż y tn e . — P o c ie s z a ją c e w ie ś c i.)

( O d s p e c ja ln e g o w y s ła n n ik a „ G ło s u W ą b r z e s k ie g o .) W p o d r ó ż y n a s z e j z a w a d z a m y o Z ie le ń , b a r d z o

ła d n ie p o ło ż o n ą w io s k ę p o w ia tu w ą b r z e s k ie g o z e s z c z e g ó ln ie a r c h ite k to n ic z n ie p ię k n y m , s ta r o ż y t­

n y m k o ś c io łe m . Z a s tą je m y k s . p r o b o s z c z a w d o m u . J e s t je s z c z e g o d z in a d o ś ć w c z e s n a k s - p r o b o s z c z Z y g m u n t R ó ż y c k i b a r d z o ła s k a w ie d o w ie d z ia w s z y s ię o c e lu n a s z e j p o d r ó ż y n a s p r z y jm u je . R o z m a ­ w ia m y o te r n i o w e m a p r z e d e w s z y s tk ie m o k o ś c ie ­ le . A w ię c k o ś c ió ł z b u d o w a n y p r o p o r c jo n a ln ie p r a ­ w d o p o d o b n ie w X I I I w ie k u w s ty lu g o ty k u n a d w i­

ś la ń s k ie g o . N ie s te ty a k ta o d n o s z ą c e s ię d o p o w s ta ­ n ia k o ś c io ła d a w n o ju ż z a g in ę ły . Ś w ię ty n ia , ta ja k w ię k s z o ś ć s ta r y c h k o ś c io łó w b y ła w a r o w n ią , p r z e ­ d e w s z y s tk ie m n ie ja k o p u n k te m s tr a te g ic z n y m k r z y ż a k ó w , k tó r z y m ie c z e m n a w r a c a li n a w ia r ę C h r y ­ s tu s o w ą a p r z e d e w s z y s tk ie m s ta r a ją c s ię P o ls c e je k n a jw ię c e j z ie m i z a b r a ć . N a to , ż e k o ś c ió ł w Z ie le n iu b y ł w a r o w n ią w s k a z u je w ą z k ie o k n o z e s tr o n y p ó ł­

n o c n e j, to o k n o je s t c h a r a k te r y s ty c z n e .. K o ś c ió ł z b u d o w a n y c a ły z p o ln e g o k a m ie n ia z a p a tr o n a m a

ś w . P io tr a i P a w ła P a r a f ja Z ie le ń s k a le ż y ty lk o c z te r y k ilo m e tr y o d P lu s k o w ą s i d a w n ie j b y ła t y l­

k o f ilją p a r a f ji P lu s k o w ę s k ie j. S ta ło s ię to m n ie j w ię c e j w 1 8 w ie k u , k ie d y to z a p e w n e w s k u te k ja ­ k ie g o w ie lk ie g o k a ta k liz m u ja k z a r a z a , c z y w o jn y lu d n o ś ć s tr a s z n ie s ię p r z e r z e d z iła . M ó w ią c o p o ­ tr z e b a c h k o ś c io ła p r z e d e w s z y s tk ie m k s . p r o b o s z c z z a z n a c z y ł, ż e p r a g n ą łb y g o o d n o w ić . D a w n ie j k o ­ ś c ió ł m ia ł z le w e j s tr o n y je s z c z e je d n o w e jś c ie a le z o s ta ło o n o z a m u r o w a n e w s k u te k z b y t w ie lk ic h p r z e c ią g ó w p o d c z a s n a b o ż e ń s tw . K s . p r o b o s z c z c h c ia ł z r o b ić p r z y b u d ó w k ę , d o k o ś c io ła a le w s k u ­ te k te g o , ż e k o ś c ió ł je s t b a r d z o s ta r o ż y tn y w o je ­ w ó d z tw o s p r z e c iw iło s ię te m u z te j r a c ji, ż e to b y z e s z p e c iło h a r m o n ijn ą s y lw e tk ę k o ś c io ła . P r z e b ic ie d r z w i z a m u r o w a n y c h m u s ia ło b y w n a s tę p s tw ie s p o ­ w o d o w a ć e k s h u m a c ję z w ło k , g d y ż z a r a z n a c m e n - ta r z u k o ś c ie ln y m je s t c m e n ta r z g r z e b a ln y . N ie ­ z m ie r n ie o r y g in a ln e s ą tu d w a b o c z n e o łta r z e w y ­ r o b u z d o ln e g o a r ty s ty s a m o u k a , z a p e w n e ja k ie g o

(6)

— 182 owczarza, który zabierał ze sobą dłuto i drzewo na pole i tam w skupieniu pracował nad swem dzie­

łem. Rzecz oczywista, że oHarze te wielkiej war­

tości artystycznej nie mogą, ale są ciekawym oka­

zem cierpliwości, talentu surowego i nabożności.

W takim ołtarzu ileż zaklętych westchnień, ileż wzniosłej myśli człowieka prostego, którego natch­

nieniem była głęboka wiara.

Z cennych zabytków starożytnych wymienić trzeba antepedjum przy Głównym Ołtarzu. Jest to kordobańska skóra malowana na złoto - zielony ko­

lor. Pochodzenie tego zabytku może sięgać wieku 14-go.

Oryginalny w kruchcie stoi kamień ze święco­

ną wodą, cały okrągły i z jednego zrobiony granitu.

W Chełmnie w kruchcie stoi podobny kamień tyl­

ko białego granitu. Opowiadał nam ks. proboszcz anegdotę, dotyczącą Chełmna, że pewna cyganka chcąc ochrzcić swe dziecko przyniosła je do kru- chty i nie bacząc, że na dworze było zimno, dziecko to rozebrała i wykąpała w tym dużym kamieniu z wodą święconą sądząc, że już donany został cere- monjał chrztu. Starożytna w Zieleniu jest również ambona, stojąca na jednym słupie. Do zakrystji prowadzą wązkie drzwi, tak wązkie, że gdy ksiądz idzie i jeszcze w dodatku ubrany w kapę, to kapa

Kościół parafjalny w Zieleniu (Fot. Ziółkowska Wąbrzeźno

Charakterystyczna jest również wieża cztero- kątna, zakończona spiczasto. Dawniej kościoł mu- siał być znacznie wyższy, wskazują na to malowi­

dła na tynku u góry, wyobrażające Pana Jezusa u- krzyżowanego, św. Jana. Te malowidła są dość du­

żej wartości artystycznej, szkoda, że zostały i ik zniszczone, ale rzecz oczywista nie można winić te­

raźniejszych, tylko sięgnąć w czasy dawniejsze. Ks.

proboszcz Różycki dał powiększyć cmentarz, gdyż dotychczasowy okazał się za mały. Na cmentarzu stoi pomnik a cały cmentarz jest otoczony żelazne- mi kratami. Co wzbudza zaciekawienie zwiedzają­

cego kościół zieleński, to to, że jedna jego strona jest zupełnie inna, niż druga. Stało się to na skutek przebudowania. Wten sposób otrzymuje się wraże­

nie, że kościół składa się z dwóch połówek. I tak, gdy jedna strona zachowała więcej śladów staro­

żytności, bo z typowemi małemi oknami, to druga już ma cechy roboty późniejszej.

Ciekawą osobliwością murów kościoła jest na- przykład siedlisko pszczół, które sobie wewnątrz znalazły schronienie przedostając się do grubych, metrowej szerokości murów przez wąskie, prawie, że niedostrzegalne szczeliny.

Kruchta w roku ubiegłym była odnowiona. Zru biono nowe ładne i trwałe drzwi, stare były już nie­

zdatne wprost do użytku. ,

ociera się o mury. Kościół posiada trzy dzwony je­

den bardzo nawet stary. W- czasie wojny Niemcy, jak wszędzie, tak i tu zabrali parafji dzwon na cele wojenne, a także i piszczałki z organów. Oprowa­

dzając nas po kościele,uprzejmy bardzo i serdecz­

nie rozmowny ks. proboszcz pokazywał obraz ma­

lowany przez niejakiego Piotrowicza w roku 1877.

Malarz ten tak był przejęty swą pracą, że dostał obłędu religijnego i kazał sobie przynosić z ko­

ścioła kubłami wodę święconą i oblewał się nią w chwilach pokusy. Przed kościołem położono obec­

nie chodnik dawniej były kamienie. Wogóle obser­

wując miły i czysty kościół widać z tego, że ks.

proboszcz troszczy się i stara aby świątynia wy­

glądała jaknajwspanialej. Obecny pasterz zamie­

rza również zastąpić boczne ołtarze nowemi, ale brak narazie pieniędzy.

Z oddali patrząc na sylwetkę kościoła przed­i stawia się ona niezmiernie malowniczo. Świątynia stojąc na pagórku, otoczona staremi lipami, klona­

mi nęci oko każdego, kto usposobiony jest artysty­

cznie. To też niejeden malarz — artysta zawitał tu, by czerpać motywy do swych prac.

W parafji zieleńskiej liczącej ponad 1000 dusz ks.ł proboszcz Różycki jest już od roku 1919, przed obecnym proboszczem był ks, proboszcz Miller. D(^

(7)

— 183 —

Wnętrze schludtaego kościoła parafjalnego w Zielenin (Fot. Ziółkowska — Wąbrzeźno

Ilustracja powyższa przedstawia figurki świętych Apostołów Piotra i Pawła. Figurki te kiedyś służyły jako ozdoba do-

datkowa w głównym ołtarzu kościoła w Zifleniu-

(Fot. Ziółkowska*Wąbrzeźno

parafji należą miejscowości Zieleń, Za Zieleń, Sta­

ry Zieleń, folwark, Małe Radowiska (wybudowanie) Pływaczewo.

Całe życie społeczno^ kulturalne okolicy kon­

centruje się w parafji Zieleńskiej. Pod tym wzglę­

dem parafja rozwija się zadowalająco. Jest towa­

rzystwo Rolnicze, liczące blisko 70 członków. Pre­

zesem tego tow. jest p. Wilamowski. W stałych Radowiskach koncentruje się towarzystwo Po­

wstańców i Wojaków na czele z p. Łęgowskim. To­

warzystwo to ma nawet własną orkiestrę, która po­

wstanie swe zawdzięcza p. Łęgowskiemu. Nadmie­

nić 'wypada, że pan Łęgowski jest znany w całym powiecie wąbrzeskim jako wielki i gorliwy działacz społeczny. Parafja ma zamiar założyć towarzystwo Młodzieży Męskiej. Liczne tu towarzystwo Różań­

cowe, Bractwa Wstrzemięźliwości, jakoś przewa­

żnie po parafjach już zamierają, gdyż ludzie uważa­

ją, że podobne organizacje nie są na czasie. Mylny ten i szkodliwy pogląd należałoby zwalczać.

Tow. św. Rodziny założył jeszcze ś. p. ks. prób, Miller, Jest to stare towarzystwo, bo istnieje od ro­

ku 1900. Dwuklasową szkołą kieruje nauczyciel p.

Jączkowski, gorliwy katolik, dobry pedagog. W czasie swej wizytacji Najprzew. Ks. Biskup Oko­

niewski wyróżnił go, chwaląc za dobry przykład i gorliwą pracę. Od roku zeszłego jest drugi nauczy­

ciel p. Nikusiewicz. Zieleń ma również swą straż pożarną z siedzibą w Pływaczewie. Moralna stro­

na parafji wielce zadowalająca. Ludzie dobrzy, wy­

chowani i ugruntowani w zasadach naszej świętej wiary rz. - katol.

Tak mniej więcej wygląda życie miłej wioski Zieleń i całej parafji.

(8)

184 —A

R e p r e z e n t a c y j n y w e s t y b u l P o ­ w s z e c h n e j W y s t a w y K r a j o w e j , l i ­ c z ą c y 7 8 i p ó ł m e t r a d ł u g o ś c i , a 2 4 m e t r a s z e r o k o ś c i , p o m y ś l a n y j a k o g ł ó w n e w e j ś c i e d l a w s z y s t ­

k i c h , p r z y c h o d z ą c y c h o d s t r o n y ś r ó d m i e ś c i a , a m a j ą c y s ł u ż y ć t a ­ k ż e d o u r o c z y s t y c h p r z y j ę ć o - f i c j a 1 n y c h p o w i t a ń . Z e w n ą t r z w e ­ s t y b u l o ś w i e t l o n y j e s t l a t a r n i ą w f o r m i e w i e ż y , w y s o k i e j 3 2 m .

U d z i a ł w h a n d l u w P o w s z e c h n e j W y s t a w i e K r a j o w e j .

Z a r z ą d G ł ó w n y P . W . K . z a t w i e r d z i ł o s t a t e c z n i e p l a n u d z i a ł u w t e j W y s t a w i e h a n d l u w e d ł u g p r o j e k t u , u s t a l o n e ­ g o p r z e z Z a r z ą d G r u p y H a n d l o w e j P . W . K . P l a n t e n p r z e ­ w i d u j e :

1 . Z o r g a n i z o w a n i e s p e c j a l n e j u l i c y h a n d l o w e j , s t a n o w i ą ­ c e j f o r m ę b e z p o ś r e d n i e g o u d z i a ł u w W y s t a w i e f i r m k u p i e c - k i c h i s p r z e d a w a n y c h p r z e z n i e t o w a r ó w o r a z m a j ą c e j n a c e l u z o b r a z o w a n i e o r g a n i z a c j i h a n d l u w P o l s c e . U l i c a h a n d l o ­ w a m a b y ć u l i c ą w z o r o w y c h s k l e p ó w i s k ł a d ó w , w z o r o w y c h w y s t a w i w z o r o w e j r e k l a m y k u p i e c k i e j .

2 . S t w o r z e n i e o d r ę b n e g o d z i a ł u h a n d l u e k s p o r t o w e g o , g d z i e o b o k t o w a r u e k s p o r t o w a n e g o m a b y ć p o k a z a n a o r g a n i ­ z a c j a j e g o w y w o z u . D z i a ł t e n m a r e p r e z e n t o w a ć s i R n a s z e j e k s p a n s j i h a n d l o w e j n a r y n k i z a g r a n i c z n e .

3 . W s p ó ł d z i a ł a n i e z M i n i s t e r s t w e m P r z e m y s ł u i H a n ­ d l u w z a k r e s i e p r z y g o t o w a n i a d z i a ł a d y d a k t y c z n e g o w y s t a ­ w y h a n d l u , m a j ą c e g o z i l u s t r o w a ć p r z y p o m o c y z e s t a w i e ń s t a t y s t y c z n y c h , w y k r e s ó w i t . p . e k s o n a t ó w , s t a n i r o z w ó j h a n d l u w P o l s c e .

P o z a t e m z o r g a n i z o w a n e b ę d ą p r z y u l i c y h a n d l o w e j s t o ­ i s k a b a z a r o w e o r a z n a c a ł y m t e r e n i e w y s t a w o w y m r ó ż n e k i o ­ s k i k u p i e c k i e . W o b e c o s t a t e c z n e g o u s t a l e n i a p r o g r a m u w y ­ s t a w y h a n d l u n a P , W . K . z a r z ą d g r u p y h a n d l o w e j w z y w a o g ó ł k u p i e c t w a p o l s k i e g o d o w z i ę c i a j a k n a j l i c z n i e j u d z i a ł u w P , W . K . , b y w t y m g e n e r a l n y m p r z e g l ą d z i e t w ó r c z e j p r a - c v c a ł e g o n a r o d u w p i e r w s z e m d z i e s i ę c i o l e c i u w s k r z e s z o n e j P o l s k i d z i a ł h a n d l u b y ł n a p r a w d ę g o d n ą r e p r e z e n t a c j ą p r a c y k u p i e c t w a p o l s k i e g o .

W s z e l k i c h - i n f o r m a c j i w s p r a w a c h , z w i ą z a n y c h z W y s t a ­ w ą u d z i e l a S e k r e t a r i a t K o m i t e t u W y k o n a w c z e g o Z a r z ą d u

G r u p y H a n d l o w e j , m a j ą c y s w ą s i e d z i b ę w l o k a l u Z w i ą z k u T o w a r z y s t w K u p i e c k i c h w P o z n a n i u ( P o z n a ń , u l . P o c z t o w a N r . 3 1 . )

ROZMAITOŚCI

Wielki głó’J w Chinach.

G e n e r a ł S u n - C z e n - J a n g , z a r z ą d z a j ą c y p r o w i n c j ą S z i e n - S i z w r ó c i ł s i ę d o l u d n o ś c i z o d e z w ą , w k t ó r e j n a w o ł u j e d o o r g a n i z o w a n i a p o m o c y d l a g ł o d n y c h , g d y ż w p r o w i n c j i S z i e n - S i g ł ó d p r z y b i e r a c o r a z b a r d z i e j k a t a s t r o f a l n e r o z ­ m i a r y .

Wielki japoński statek powietrzny.

„ D a i l y M a i l " d o n o s i z T o k j o , i ż r z ą d j a p o ń s k i o p r a c o w a ł p l a n b u d o w y o g r o m n e g o s t a t k u p o w i e t r z n e g o , k t ó r y b y m ó g ł p r z e b y ć 3 t y s . m i l b e z l ą d o w a n i a w c e l u z a o p a t r z e n i a s i ę w m a t e r j a ł y p a l n e .

Wilki zagryzły młodego człowieka.

N a t r a k c i e L e b i e d z i c w o — M o ł o d e c z n o z n a l e z i o n o w k r z a k a c h t r u p a m ł o d e g o m ę ż c z y z n y w s p o s ó b o k r u t n y z n i e ­ k s z t a ł c o n e g o p r z e z w i l k i .

W ł a d z e ś l e d c z e r o z p o c z ę ł y d o c h o d z e n i e , k t ó r e w y k a z a ­ ł o , ż e j e s t t o J a n S a n d o w s k i , z e w g i P o d d u l i g z k i , k t ó r y w n o c y z d n i a 1 0 n a 1 1 b m . w y s z e d ł z d o m u d o M o ł o d e c z n a i w i ę c e j n i e w r ó c i ł .

W d r o d z e z o s t a ł o n p r a w d o p o d o b n i e n a p a d n i ę t y p r z e z s t a d o w i l k ó w .

Cytaty

Powiązane dokumenty

N agle po słow ach do niedaw na nabrzm iałych sm utkiem i żalem zaczęły padać słow -a pełne zachęty, pełne otu­. chy zaczęły padać słow a rozkazu: „N am

Tedy rzekł sługom: Związa ­ wszy ręce i nogi jego, wrzućcie go w ciemności zewnętrzne.Tam będzie płacz i zgrzytanie zębów Albowiem wiele jest wezwanych, lecz

nym i rzeki Mu: Jeśliś jest Syn Boży, spuść się na dół, albowiem napisano jest iż aniołom Swoim rozkazał o Tobie, i będą Cię na ręku nosić, aby snadź nie obraził

Rzekł Mu je-, den z uczniów Jego, Andrzej brat Szymona Piotra: Jest tu jedno pacholę, co ma pięcioro chleba jęczmiennego i dwie ryby: ale co to jest na tak

Jeśli ta miłość okazuje się w dobrych uczynkach, zowie się miłością silną ;a jeśli sprawia, że czynimy dobre chętnie, troskliwie i ustawicznie, zowie się pobożno

A upadłszy sługa on, prosił go, mówiąc: Miej cierpliwość nademną a wszystko tobie oddam.. A Pan zlitowawszy się nad onym sługą, wypuścił go, i dług

Rzekł do Niego królik; Panie, zstąp pierwej, niż umrze syn mój.. Rzekł mu Jezus: Idź, syn twój

Lecz gdy przyjdzie on Duch prawdy, nauczy was wszelkiej prawdy; bo nie sam od siebie mówić będzie, ale, cokolwiek usłyszy, mówić będzie, i, co przyjść ma, oznajmi