• Nie Znaleziono Wyników

Refleksje kierownika zespołu adwokackiego : (artykuł dyskusyjny)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Refleksje kierownika zespołu adwokackiego : (artykuł dyskusyjny)"

Copied!
5
0
0

Pełen tekst

(1)

Henryk Holak

Refleksje kierownika zespołu

adwokackiego : (artykuł dyskusyjny)

Palestra 10/1(97), 63-66

(2)

Nr 1 (97) R e fle k s je k ie ro w n ik a zespołu a d w okackiego

T y ch p a rę u w ag n ie w y cz erp u je — oczyw iście — szeregu zagadnień. Nie w ą tp ię , że koledzy rad c o w ie p ra w n i k a ta lo g te n u zupełnią.

R e je s tru ją c n a ra z ie ty lk o te sp raw y , p ra g n ę p o d k reślić, że n ie k tó re z nich w y ­ m a g a ją u staw ow ego u reg u lo w a n ia. D latego też re a liz a c ja ty c h p o stu lató w zależy w znacznym sto p n iu od bliższego za in te re so w an ia się nim i czynników m a ją c y c h p ra w o reg u lo w a n ia sp ra w y obsługi p ra w n e j n a te re n ie całego k ra ju .

2.

HENRYK HOLAK

Refleksje kierownika zespołu adwokackiego

( a r t y k u ł d y s k u s y jn y )

N ie będę przy p o m in ać an i pow oływ ać się n a u sta w y , za rządzenia i okólniki,' k tó re u sy tu o w a ły stan o w isk o k ie ro w n ik a zespołu adw okackiego w jego codzien­ nym , zaw odow ym życiu. Ja k o k ie ro w n ik Z espołu A dw okackiego chcę się tu po­ dzielić tylk o sw oim i spo strzeżen iam i czy uw agam i, k tó re m ogą n a ła m ac h n aszej p ra sy zaw odow ej w y w o łać d y sk u sję i tym sam ym dopom óc w znalezieniu n a j­ lepszych form życia zespołowego.

K iero w n ik zespołu pow in ien być re a liz a to re m u sta w y o u stro ju a d w o k a tu ry . J e s t on zatem c e n tra ln ą osobą w u rzeczy w istn ien iu życia zespołowego. W ydaje się, że w y znaczanie te m u k iero w n ik o w i ta k ie j fu n k c ji p ro w a d zi siłą rzeczy do p rze ce­ n ia n ia w a rto śc i je d n o stk i kosztem ko lek ty w u , do n a ru sz a n ia rów now agi m iędzy k ie ro w n ik iem a zespołem .

Zespół ad w o k ack i m a c h a ra k te r zrzeszenia socjalistycznego, ja k to słu szn ie w sw oim orzeczeniu z d n ia 2.IV.1965 r. p o d k reślił S ąd N ajw yższy. W ynika stą d , że a d w o k a tu ra nie. m oże być o d erw an a od życia społeczno-politycznego.

Z n a jd u je m y się n a eta p ie p ra c y zespołow ej, p rac y nie fik c y jn e j, fo rm a ln e j, ale rzeczyw istej, tr w a le p o stę p u ją cej. D zięki te m u k ie ro w n ik zespołu, ja k o k o o rd y ­ n a to r p rac y k o le k ty w n e j, nie m oże być i nie je s t re p re z e n ta n te m ta k zw anego jednoosobow ego k ie ro w n ic tw a. W życiu zaś n ie spraw o zd aw czo -p ap ierk o w y m , lecz codziennym k ie ro w n ik zespołu b ie rz e udział — ja k o jego członek — w p rac y i w dochodach tego zespołu. P rz y n aw a le p rac y często jego „kierow nicza ro la " sp ro w ad za się do z a ła tw ia n ia „n a g orąco” niezb ęd n y ch p otrzeb zespołu. W ta k w ytw orzonej sy tu a c ji pozostaje jeszcze k o le k ty w , k tó ry je śli je s t zgrany i w sensie zaw odow ym stoi w ysoko, m oże i pow inien ta k ż e realizow ać założenia p rac y zes­ połow ej.

J a k postąpić, gdy zespół je s t n ied o b ra n y , ciężki w e w spółżyciu i n ie m oże znaleźć w spólnego ję zy k a ? J a k im i śro d k am i „zgrać” jego k olektyw , ja k u ch w y ­ cić nić, k tó ra w iąz ałab y g ru p k ę lu d zi w je d n ą całość?

W iele zależy tu od k ie ro w n ik a , jego ro z u m u politycznego, dośw iadczenia, a u to ­ ry te tu , cierpliw ości. W spólnie z in n y m i członkam i zespołu „nie zagrożonym i a n a r

(3)

-■64 H e n r y k H o l a k Nr 1 (97)

ch i zm am ” m oże on znaleźć nie ty lk o w y jście z kłop o tliw ej sy tu a c ji, ale n aw e t u zd ro w ić atm o sferę. W śród różnych środków tu stosow anych d o b re w y n ik i d ają ta k zw ane rozm ow y in d y w id u a ln e. N a z e b ran ia ch zaś zespołu n ależy te zag ad n ie­ n ia p oruszać u m ie ję tn ie i rozw ażnie. C złonkow ie zespołu to lu d zie o w ysokim poziom ie um ysłow ym . I w ła śn ie ta okoliczność pozw ala rozw iązać n iepożądane sy tu a c je , k tó re zazw yczaj przy n o szą szkodę w szy stk im członkom zespołu. W k a ż ­ dym raz ie żarliw ość w p ra c y zespołow ej, w y so k a m oralność, obiektyw izm i życz­ liw ość zaw sze z n a jd ą drogę do n ajlepszego ro zw ią zan ia różnych p roblem ów zespo­ łow ych.

D zięki kolek ty w o w i zespołu co raz w ięcej je s t zespołów, w k tó ry c h udział w do­ chodach w y ró w n u je się, a ich członkow ie m ogą spok o jn ie p a trz e ć w sw o ją p rz y ­ szłość. W ty c h zespołach nie zagnieździ się „wilcze p ra w o ” k o n k u re n c y jn e , siłą f a k tu o b u m ie rają ce w nich. Je d n a k ż e są jeszcze zespoły, w k tó ry c h istn ie ją w ielk ie rozpiętości w zaro b k ach m iędzy poszczególnym i członkam i. A tm o sfe ra ta k a w p ro ­ w ad z a niepokój. A przecież k ażdy p ra g n ie zapew nić sobie m in im u m egzystencji. •Otóż w ta k ie j sy tu a c ji rozw ażn y k ie ro w n ik , k o rz y sta ją c z pom ocy k o le k ty w u , m oże ró w n ież i w te d y w y ró w n y w ać dochody i doprow adzać w te n sposób do ich ró w ­ nom iernego, w m ia rę m ożności, podziału.

P a n u je — n a ogół m y ln e p rze k o n an ie — że nie m ożna u n ik n ą ć w sp o m n ian y ch różnic, że k a ta s tro fa ln a sy tu a c ja szczególnie w w iększych m ia sta c h n ie da się zlik - widofwać, że w y b ó r a d w o k a ta je s t p ra w e m k lie n ta , że są ad w o k aci lepsi, gorsi, zdolniejsi, m n ie j u zdolnieni itp. W iele je s t w ty m p rze sad y zaw odow ej. W ynika to stą d , że każdy o sobie m yśli, że je s t niezastąp io n y , że n ie d a się od erw ać k lie n ta od w y b ra n eg o a d w o k a ta, że in n y nie p o tra fi ta k dobrze działać itd . Z arozum iałość zaw odow a, drobnom ieszczańska św iadczy o n isk iej k u ltu rz e człow ieka, o ty m , że n ie dorósł on do naszych czasów. N ie trz e b a an i o d ry w a ć k lie n tó w od ad w o k ata, a n i nikogo postponow ać. M am y dosk o n ały ch m łodych, zdolnych adw o k ató w , nie w y k o rz y sta n y c h je d n a k pod w zględem zaw odow ym . S k ie ro w a n i do nich klien ci b ęd ą n a pew no z nich zadow oleni. T rz eb a i n ależy skończyć z m item ta k zw anych „ g e n ia ln y ch ” adw okatów . O sobiste w a lo ry i zdolności o d g ry w a ją co p ra w d a w ielk ą rolę, ale nie m ogą one być p a ra w a n e m d la in d y w id u a ln y ch k a n c e la rii ad w o k a c­ kich. N ie m ożem y cofać się n a w ste cz n e pozycje, k tó re p rz e k re śla ły b y m ożliw ości ro zw o ju w szy stk ich członków zespołu.

R em in iscen cją niew łaściw ego sty lu p ra c y tzw . b o g aty ch zespołów je s t ich niechęć do p rzy jm o w a n ia sp a u p ery zo w an y c h ad w o k ató w z zespołów le d w ie w eg etu jący ch . N ie w iem , czy ta k ie sta n o w isk o je s t w łaściw e. Co p ra w d a u z y s k u ją oni dochody stosow nie do sw ej p ra c y ale, m o raln o ść nasza każe p a m iętać ta k ż e i o innych. W łaśnie socjalizm ja k o h u m a n isty c zn y k ie ru n e k n ie m oże to le ro w a ć egoizm u, sob- k o stw a, „k ap ita listy cz n eg o ” sp o jrze n ia n a swój zaw ód. N ie p o w in n a po w staw ać ż a d n a a ry s to k ra c ja zaw odow a, ek sk lu zy w n a, nie dopuszczająca nikogo do siebie. T rz e b a zatem dążyć do tego, żeby było w szystko dobrze nie ty lk o pod w zględem fo rm a ln y m , ale ta k ż e pod w zględem fak ty czn y m . S ilne zespoły pod w zględem m a ­ te ria ln y m pow inny sam e realizo w ać p o stu la ty ro zszerzen ia życia k olektyw nego p rze z p rzy jm o w a n ie n ow ych członków — oczyw iście stosow nie do liczby p rze w i­ d zian e j p rze z R ad ę A dw okacką, k tó r a ze sw ej stro n y m a tu ta j duże pole do dzia­ łan ia, M oże ona bow iem w ta k ic h w ypadkach zrefo rm o w ać zespół, prze taso w a ć członków , przerzucić kolegów m n ie j za rab ia ją c y c h do bogatszego zespołu i od­ w ro tn ie.

P o d staw o w a O rg a n iz acja P a r ty jn a przy danej R adzie A dw okackiej rów nież po­ w in n a dopingow ać R adę, żeby k o n se k w e n tn ie i p ry n cy p ia ln ie zarazem realizow ał* ona założenia u sta w y o u s tro ju a d w o k a tu ry .

(4)

Nr 1 (97) R e fle k s je k ie ro w n ik a zesp o łu adw o ka ckieg o 65

W y d a je się, że n a ze b ran ia ch zespołów p o w in n y ta k ż e — poza sp ra w a m i zaw o­ dow ym i — zn ajd o w ać się n a w o k an d z ie sp ra w y a k tu a ln e pod w zględem p o lityczno- -społecznym . W zespołach, w k tó ry c h p ro b lem y te są p o ru szan e, p o d ejm o w an e są u ch w a ły zobow iązujące do p ra c społecznych i p olitycznych. P ra c a u p o lity cz n iająca pozw ala szerzej sp o jrzeć n a zag ad n ien ie w rea lizo w a n iu p o stu lató w zespołow ych, zrozum ieć je j sens w p o w iąz an iu z ogólną p o lity k ą w k ra ju , ja k ą p ro w a d zi P a r tia i R ząd. Z espoły ta k ie p ro w a d z ą szero k ą a k c ję społeczną. L udzie ch ę tn ie się do n ic h u d a ją ze sw oim i k ło p o ta m i, w szczególności em eryci, k o biety, inw alidzi. S po­ łeczn a p o sta w a ta k ie g o zespołu zbliża go do spo łeczeń stw a i o dw rotnie.

N ależy ta k ż e zw rócić u w ag ę n a to , że członkow ie zespołu sk ła d a ją się z trze ch g en e racji: sta rs z e j, śre d n ie j i m łodej. M iędzy ta k im i członkam i nie m a a n ta g o ­ nizm ów . Z achodzą n a to m ia st m iędzy nim i różnice co do p o jm o w a n ia zaw odu w sensie zarobkow ym .

M łodzi ze zrozu m iały ch w zględów zd ra d z a ją w ie lk ą n iecierp liw o ść w sp ra w ie u zy sk iw an ia dochodów , k tó re by im zapew niły n ie k ied y zb y t w y g ó ro w a n e am b icje m a te ria ln e . K ażdy zespół ad w o k a ck i m oże tu zrobić w iele dobrego, m oże w y ch o ­ w ać gorących ad e p tó w sz tu k i ad w o k a ck ie j. W ielu spośród ty c h m łodych „w yśliz­ g u je się” spod k u r a te li sta rszy c h kolegów u w aż ają c, że lep iej p o tra fią zdobyć k lie n ta , a ty m sam ym i zarobić. Z a p o m in a ją n ie ste ty , że isto ta a d w o k a tu ry nie ty lk o n a ty m polega.

Z ko lei „ ś re d n ia c y ”, m im o że sta n o w ią g ru p ę n ajw ię k sz ą i n a ja k ty w n ie jsz ą oraz n a jb a rd z ie j zróżnicow aną w d ochodach i n ie p o d d a ją c ą się zb y t ch ę tn ie k ie ro w ­ n ic tw u zespołu, s ą m oże n a jb a rd z ie j lo ja ln i, je ś li chodzi o p ra c ę zespołow ą. G ó ru ją n ad m łodym i dośw iadczeniem i pew nością, a n a w e t obrotnością. Z ich g ro n a „ w y sk a k u ją ” ta k zw ani n ie za stąp ien i adw okaci. U nich to sp o ty k a m y się z m item d o b ry ch i złych adw o k ató w . N ie znoszą k ry ty k i. A o sa m o k ry ty ce — lep iej n a w e t n ie w spom inać. S ą b ard z o p ew n i siebie, często a rb itra ln i.

W reszcie ci, k tó rz y za k ilk a la t o d ejd ą z zaw odu bąd ź ju ż odchodzą n a re n tę . M im o osobistych w alo ró w i w ielkiego dośw iadczenia życiow ego nie m ogą ju ż ode­ g ra ć w łaściw e j roli.

N aczelna R a d a A d w o k ack a zleciła poszczególnym rad o m adw okackim pow zięcie decyzji co do p rzy d a tn o ści w zaw odzie sta rszy c h kolegów ad w o k a tó w lu b in w a li­ dów z pow odu u p a d k u sił. W y d a je się, że w ty m w zględzie p o w in ien decydow ać zespół adw okacki. N ato m ia st ra d a ad w o k a ck a p o w in n a czuw ać n a d p raw idłow ością prze b ieg u w y sy ła n ia kolegów n a ren tę . P o w in n o się m ie ć z a u fan ie do zespołu adw okackiego. N iechże on zadecyduje, czy rzeczyw iście ich k olega z pow odu u p a d ­ k u sił n ie m oże pełnić n a d a l zaw odu adw okackiego.

O sta tn ie P le n u m P Z P R w ykazało, że odgórne, a r b itra ln e ro zstrz y g an ie nie je st n ajlep szy m śro d k iem ro zw iązy w an ia p ew nych zagadnień, zw łaszcza ludzkich.

R e g u la m in d ziałalności zespołów ad w o k ack ich w V I rozdziale o p rzy jm o w a n iu k lien tó w , z a w ieran iu z nim i um ów itd. został zred ag o w an y , m oim zdaniem , dość n ie fo rtu n n ie . K ilk a k ro tn e w ęd ró w k i k lie n ta (n a jp ie rw do k ie ro w n ik a zespołu, p o tem do a d w o k a ta, później znów do k ie ro w n ik a zespołu, od niego d o k asy , a po ty m w szy stk im m oże jeszcze do „sw ego” a d w o k a ta) n ie ty lk o nie sp rz y ja ją zo rg a­

n izow aniu w łaściw e j p ra c y p rzez k ie ro w n ik a zespołu, ale ta k ż e u tr u d n ia ją k lie n ­ tow i (zw łaszcza ro b o tn ik o w i i rolnikow i) n a le ż y tą o rie n ta c ję w. ty m , z k im o sta ­ teczn ie m a on do czynienia. P oza ty m z a b ie ra to w iele czasu. B yłoby ch y b a lepiej, żeby k lie n t zgłaszał się n a jp ie rw do k ie ro w n ik a zespołu, a potem , po u sta le n iu p rze d m io tu sp raw y , w a ru n k ó w i h o n o ra riu m , żeby b y ł ostatecznie sk ie ro w a n y do w łaściw ego członka zespołu. C hodzi przecież o ja k najszy b szy sposób za ła tw ien ia k lie n ta .

(5)

66 R ecen zje Nr 1 (97)

W „ P a le strz e ” (nr 9 z w rz e śn ia 1965 r.) w yczy tałem , że n a posiedzeniu p le n a r­ n ym N aczelnej R ad y A d w o k ack iej p o ru szan o pro b lem tzw . p rze c h w y ty w a n ia sp ra w p rzez poszczególnych ad w o k ató w . W y d aje się, że w chw ili obecnej sy tu a c je ta k ie p ra w ie nie istn ieją. D zisiejszy a d w o k a t pod w zględem m o raln o -p o lity cz y m stoi, m oim zdaniem , n a w ysokim poziom ie.

R E C E N Z J E

W A L E N T Y R A M U S : P ra w o w y ­ w ła szczen io w e (u sta w a z dnia 12 m a rca 1958 ro k u o zasadach i t r y ­ bie w y w ła szcza n ia nieruchom ości) — K o m e n ta rz, w y d a n ie I I, W y d a w n ic ­ tw o P ra w n icze , W a rsza w a 1965, s. 239.

1. G łów ny ty tu ł d rugiego w y d a n ia „ P ra w a w yw łaszczeniow ego” W. R a ­ m u sa su g e ru je , że dzieło to z a w iera choćby n a jb a rd z ie j su m a ry c zn e om ó­ w ie n ie lu b choćby ja k ą ś n a jb a rd z ie j ra m o w ą sy stem a ty za cję w szy stk ich p rzepisów p raw n y ch , n a p o d sta w ie k tó ry c h w łaściw e w ład z e P R L m ogą o d jąć osobie fizycznej albo osobie p ra w n e j p ra w o w łasn o ści lu b in n e p ra w o rzeczow e n a n ieruchom ości. T a su g e stia je d n a k zaw odzi, bo w dziele W. R a m u sa z n a jd u je m y ty lk o to, o czym m ów i jego p o d ty tu ł, a m ia n o ­ w icie u sta w ę z 12.I II .1958 r. o z a sa­ d ac h i try b ie w y w łaszczan ia n ie ru ­ chom ości (jed n o lity te k s t: Dz. U. z 1961 r. N r 18, poz. 94) w ra z z p rz e p i­ sam i zw iązkow ym i oraz k o m e n ta rz do te j u staw y . N ie n eg u ją c n ie w ą tp liw e j w a rto śc i p ra k ty c z n e j k o m e n ta rz a — w ła śn ie j a ­ ko k o m e n ta rz a t y l k o do u sta w y w yw łaszczeniow ej z 12.111.1958 r. — trz e b a od ra z u p o d k reślić, że ta k ie zw ężenie p ro b le m a ty k i (w b rew su g e­ stii głów nego ty tu łu dzieła) je s t za sa d ­ n iczą w a d ą dzieła W. R am u sa. Je śli bow iem zajdzie w p ra k ty c e p o trz e b a

sp raw d zen ia, czy toczące się k o n k re t­ ne p o stę p o w an ie a d m in istra c y jn e p o ­ w in n o być pro w ad zo n e n a zasadach i w try b ie u sta w y w yw łaszczeniow ej z 12.111.1958 r., czy też n a in n y c h za­ sa d ac h i w in n y m try b ie (ale ta k że w yw łaszczeniow ym ), to z k o m e n ta rz a R a m u sa nic stanow czego n a te n te m a t nie będzie się m ożna dow iedzieć, gdyż — ja k to zaznaczono w yżej — dzieło jego n ie d aje żadnego, choćby n a jb a rd z ie j sum arycznego i jak o ś u sy stem aty zo w an eg o p rze g ląd u in ­ n ych zasad i inn y ch try b ó w p o stęp o ­ w a n ia w yw łaszczeniow ego, k tó ry c h u nas je s t obecnie b ard z o w iele.

Do d n ia dzisiejszego a k tu a ln e je st tw ie rd z e n ie S. B rey e ra, że przepisy dotyczące w yw łaszczenia n ie ru c h o ­ m ości sta n o w ią „d żu n g lę”, w k tó re j tru d n o się z o rie n to w a ć .1 N ie chodzi tu zre sztą o ja k ie ś n ad z w y cz ajn e po d ­ sta w y i sposoby w yw łaszczenia o c h a ­ r a k te rz e re w o lu c y jn o -u stro jo w y m , ja k np. p rze w id zia n e w d ek re cie PK W N z 6.IX.1944 r. o p rz e p ro w ad z en iu r e ­ fo rm y ro ln e j (te k st jednol.: Dz. U. z 1945 r. N r 3, poz. 13) lub w u sta w ie z 3.1.1946 r. o p rze jęc iu n a w łasność p a ń s tw a pod staw o w y ch gałęzi gospo­ d a rk i n aro d o w ej (Dz. U. N r 3, poz. 17) albo w d e k re cie z 24.IV.1952 r. o znie­ sieniu fu n d a c ji (Dz. U. N r 25, poz. 172) czy w d e k re cie z 5.IX.1947 r. o p rz e ję ­ ciu n a w łasność p a ń s tw a m ie n ia po­ zostałego po osobach p rzesiedlonych

i P o r . S. B t e y e r : Z z a g a d n ie ń c y w ilis ty c z n y c h p r a w a w y w ła s z c z e n io w e g o , „ N o w e P r a ­ w o ” 1958, n r 6, s. 77. i

Cytaty

Powiązane dokumenty

W II Międzynarodowej Konferencji Naukowej „Poznanie i działanie w edu- kacji dziecka” wzięli udział eksperci i naukowcy z polskich i zagranicznych uni- wersytetów oraz

Stawiam pytanie: co moż na robić w wolnej chwili, gdy dzieci wreszcie na chwilę zabawią się same lub gdy malut kiemu przyjdzie ochota posiedzieć na

U pacjentów, u których istnieją przeciwwskazania do stosowania NLPZ polecane jest stosowanie w terapii przeciwbólowej paracetamolu, będącego analgetykiem nieopioidowym oraz

Odnotowano 187 taksonów rodzimych oraz trwale zadomowionych (archeofitów i kenofitów), co stanowi 74,8% wszystkich gatunków występujących w parku oraz około 6,3%

1) 0,65 ≥ sw – założono (na podstawie bilansu wodno-ście- kowego – tabl. 3), że ilość pobranej wody jest znacząco większa od ilości odprowadzanych ścieków, co

Powyżej omówione porównanie wskazuje, iż roztwór ekstrakcyjny siarczanu potasu, zastosowany do oznaczenia labilnych form azotu i fosforu, różnicuje współzależność

Należy podkreślić, że to, co dla nas może być ahistorycznym anachronizmem, zapewne nie było tak odbierane przez starożytnych żydowskich czytelników Księgi

Z kwestii szczegółowych najbardziej bulwersowała konieczność zatwierdzania wewnętrznego wyboru rektora i prorektora oraz prawo do likwidowania katedr profesorskich