• Nie Znaleziono Wyników

"Schizma wschodnia", Steven Runciman, Warszawa 1963 : [recenzja]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share ""Schizma wschodnia", Steven Runciman, Warszawa 1963 : [recenzja]"

Copied!
5
0
0

Pełen tekst

(1)

"Schizma wschodnia", Steven

Runciman, Warszawa 1963 :

[recenzja]

Studia Theologica Varsaviensia 2/1-2, 629-632

(2)

Runciman Steven, Schizm a wschodnia. W arszawa (Inst. wyd. „P ax”) 1963, 240 str.

P o lsk i p rz e k ła d k siążk i pt. „T he E a ste rn S chism ; O x fo rd 1955”. A utor, b. p ro fe so r sz tu k i b iz a n ty jsk ie j i h isto rii n a u n iw ersy te cie w Istam b u le, obecnie przew odniczący B ritish In s titu te of A rcheology w A n k arze, m a za sobą szereg p ow ażnych p rac histo ry czn y ch , w śród k tó ry ch n a p ierw sze m iejsce w y su w a się trzy to m o w a h isto ria w y p ra w krzyżow ych (A H isto ry of th e C rusades), w y d a n a 1951— 1954.

K sią żk a o schiźm ie w schodniej p o w sta ła z cyklu sie d m iu w y k ła ­ dów w ygłoszonych n a u n iw ersy te cie w O xfordzie, w io sn ą 1954. O gólną p ro b le m a ty k ę k sią żk i o k reśla sam a u to r w przedm ow ie. „C hciałbym w ykazać — pisze — iż zasadniczym pow odem schizm y w sch o d n iej nie by ła różnica w p o g ląd ach na pochodzenie D u ch a św., czy jakość chleba w E u c h a ry stji, lecz sp lo t w y d arze ń p o lity cz n y ch i w y w o łan y c h przez n ie u p rzed zeń i żalów w ra z z ro sn ąc ą rozbieżnością w p o dstaw ow ych k w e stja c h ideologicznych, k tó rą w y p a d k i polityczne u ja w n iły ś w ia tu ” (str. 5). W tej w szakże ogólnej p ro b lem aty c e in e tre s u je a u to ra p rzede w szy stk im jed n o c e n tra ln e za g ad n ien ie szczegółowe, m ianow icie: k iedy w łaściw ie n a s tą p iła fo rm a ln a schizm a m iędzy obu kościołam i? O dkąd ona w łaściw ie trw a , co w całym splocie w y p ad k ó w h isto ry c zn y c h n a ­ leży u w ażać za osta te czn e ze rw a n ie łączności m iędzy kościołem w sch o d ­ n im a zachodnim ? „D otychczas — zaznacza a u to r — uw ażano, że... rozłam w K ościele zapo czątk o w ał F ocjusz i że schizm a, ja k k o lw ie k po jego śm ierci za że g n an a ,, w y b u c h ła znów w o stateczn ej i n ie o d w o łal­ nej p o sta ci z w in y p a tria rc h y C e ru lariu sz a. P ism a prof. D v o rn ik a i O. G ru m ela rzu ciły now e św ia tło n a te n tra d y c y jn y pogląd. Inaczej obecnie sądzim y F ocjusza. H isto ry cy dzisiejsi doszli do p rze k o n an ia , że d okonane w r. 1054 ze rw a n ie sto su n k ó w m iędzy M ichałem C e ru la - riuszem a k ard . H u m b e rte m nie m oże być u w ażan e za m o m e n t o sta ­ tecznego rozłam u... R ozłam n a r a s ta ł pow oli i stopniow o, w m ia rę ja k n a ja z d y N o rm an ó w n a Italię, w ielk ie w y p ra w y krzyżow ców oraz e n e r ­ giczne poczy n an ia re fo rm a to rsk ie p apieży u p rzy to m n iały w schodniem u C h rze śc ijań stw u , ja k dalece jego pogląd y na pow szechność K ościoła o dbiegały od zasad, k tó ry m i k ie ro w a ł się zachód” (str. 5 n.). W edług a u to ra w yznaczanie jak ieg o ś k o n k retn e g o m o m e n tu ostatecznego i c a ł­ kow itego z e rw a n ia łączności kościelnej w sch o d u z zachodem , w iązan ie

(3)

6 3 0 R E C E N Z J E [2]

schizm y z ja k im ś je d n y m k o n k re tn y m w y p ad k ie m dziejow ym , je s t niem ożliw e i n ie u za sad n io n e . O czyw iście z czasem obie części K ościoła uśw iad o m iły sobie ostatecznie, iż łączność m iędzy n im i nie istn ie je ; od kied y je d n a k p rz e sta ła ona istnieć, kied y została zerw a n a i ja k zo­ sta ła ze rw an a, od kiedy w łaściw ie z n a jd u ją się w schizm ie, — tego sam i grecy an i łacin n icy n igdy nie p o tra fili określić.

Tym n ie m n ie j dw a m om enty uw aża a u to r za w ęzłow e p u n k ty w p r o ­ cesie zry w a n ia w zajem nego zw iązku m iędzy kościołem w schodnim a zachodnim . P ierw szy m było p o ja w ien ie się w kościele b iz a n ty jsk im w połow ie X II w iek u jed n eg o z nielicznych p raw n ik ó w , T eodora B alsa- m ona (ty tu la rn e g o p a tria rc h y antiocheńskiego). B alsam on w y d ał sk ró t greckiego p ra w a kanonicznego i był za życia najw yższym a u to ry te te m , do którego zw rac ał się każdy w św iecie p ra w o sła w n y m po w y ja śn ie n ia w k w estiac h praw n iczy ch . „Je śli chcem y po stro n ie p raw o sła w n e j k o ­ m u k o lw ie k p rzy p isy w ać głów ną w inę za p o w sta n ie schizm y, to p rz e ­ de w szy stk im m u sim y ją p rzy p isać B alsam onow i. W dotychczasow ych ro zg ry w k ach m iędzy kościołem w schodnim a zachodnim głów nym a t u ­ te m p ra w o sła w ia b y ła d o k try n a o „ek o n o m ii”, tj. w yrozum iałości, poz­ w a la ją c a n a b ag a te liz o w a n ie a n a w e t ig n o ro w an ie rozbieżności, ilekroć w in te re sie kościoła trz e b a było zabiegać o pokój i okazyw ać d obrą wolę. A le B alsam on b y ł p ra w n ik ie m , p raw n ic y zaś lu b ią suche, w y ­ kończone fo rm u ły ; w yro zu m iało ść nie je s t ich cechą.... Otóż dla B al- sa m o n a nie ulegało ża d n ej w ątpliw ości, że schizm a już (w jego czasie) fak ty c z n ie istn ie je i d aw a ł p ublicznie do zrozum ienia, że n a s tą p iła ona z chw ilą, gdy w K o n sta n ty n o p o lu im ię p ap ież a u su n ię to z „d y p ty - chów k o ścieln y ch ” . Choć szczegółow ej d a ty tego u su n ię cia sam nie p o ­ tr a f ił d o k ła d n ie o kreślić, „w jego opinii Rzym w p ew nym m om encie o d stą p ił od p raw d ziw e j w ia ry i dlatego jego b isk u p i nie m ogli być w sp o m in a n i w „ d y p ty c h a c h ”. O lbrzym ia sła w a ja k ą cieszył się B a lsa ­ m on, d o d ała pow agi jego poglądom . P o d zie lała je n ie w ą tp liw ie p okaźna liczba B izantyjczyków , a bieg czasu i k ie ru n e k późniejszych w y d arze ń pow iększyły w p ły w B alsam ona, aż w reszcie zostało pow szechnie u z n a ­ ne, że za jego czasów istn ia ła sc h izm a”, (str. 172 nn.).

D rugim w ęzłow ym p u n k te m było, w ed łu g au to ra , z a g a rn ia n ie c a ­ łego h a n d lu b iz an ty jsk ieg o przez potężne ita lsk ie re p u b lik i m orskie, w zbogacone w czasie w y p ra w krzyżow ych, — o raz p o zo stająca w zw iązku z tym coraz w ięk sza w rogość lud n o ści b iz a n ty jsk ie j w obec łacinników , sp o tęg o w an a jeszcze tra g ic z n ą c z w artą k ru c ja tą . „R ozpaczliw a sy tu a c ja ekonom iczna c e sa rstw a (bizantyjskiego) sk ła n ia ła cesarzy do u d zielan ia ita lsk im rep u b lik o m h an d lo w y m licznych k oncesji i przyw ilejów ... W te n sposób cały m ięd zy n aro d o w y h a n d e l b iz a n ty js k i przechodził sto p ­ niow o w ręce m ia st italskich... K upcy ita lsc y op ły w ali w dobrobyt, co s ta le d rażn iło B izan ty jczy k ó w i potęgow ało niechęć ludności w obec łacinników . S y m p a tia i życzliw ość cesarza M a n u ela K om nena dla za­

(4)

chodnich ludzi i obyczajów , jeszcze b a rd z iej p o d sy cała w rogie n astro je... W ydaw ało się B izanty jczy k o m , że cały rz ą d p a ń s tw a z n a jd u je się w r ę ­ kach łacińskich. O dpow iedzieli n a to m a s a k rą ła cin n ik ó w w K o n s ta n ­ ty n opolu, w r. 1182, co je d y n ie w zb u rzy ło o pinię zachodu. W tym s a ­ m ym czasie d u chow ni R zym u i K o n sta n ty n o p o la daw ali ciągle p u b lic z­ ny w y ra z różnicom ja k ie ich dzielą, n a d a ją c re lig ijn ą sa n k c ję w z ra ­ sta ją c e m u w za je m n e m u rozgoryczeniu... O tw a rta w rogość znalazła u p io rn y w y ra z w w y p a d k a c h cz w artej k ru c ja ty . S am je j przebieg był raczej w y n ik ie m p rzypadku,... lecz nie ulega w ątpliw ości, że p ręd zej czy później do podobnego k ry zy su dojść m usiało. O kropności g rab ieży K o n sta n ty n o p o la spow odow ały n asile n ie nien aw iści, k tó re j ju ż nic nie m ogło zniw eczyć” (str, 206 n.). — D od ajm y dla lepszego zrozum ienia, że był to ok res sp e cja ln ie silnego p o w iąz an ia sp ra w k ościelnych z p a ń ­ stw o w y m i i n arodow ym i, zarów no n a w schodzie, grzęznącym w ceza- ro papiźm ie, ja k n a zachodzie, gdzie papież w y stę p o w a ł ja k o najw y ższy w ład c a całego C h rze śc ijań stw a, ro zd a jąc y korony. N ienaw iść społeczeń­ s tw a b iz an ty jsk ieg o w obec ła cin n ik ó w m u sia ła w tych w a ru n k a c h p rz e ­ rodzić się sa m o rz u tn ie w n ie n aw iść w obec p ap iestw a.

Choć k sią żk a R u n c im a n a nie z a w iera żad n y ch rew elacji, lecz o p e­ r u je m a te ria łe m dobrze zn an y m k ażd em u h isto ry k o w i (autor w y k o rz y ­ s tu je w dużej części to, co p isa ł w sw ym dziele o k ru c ja ta c h ), to je d ­ n a k ja k o zg ra b n a i w n ik liw a sy n te za dziejów schizm y w sch o d n iej je st p ra c ą b ardzo pożyteczną i zw łaszcza d la nas w ielce p ożądaną. Z byt często bow iem jeszcze i zbyt beztro sk o p o w ta rz a m y n ie a k tu a ln e już dziś n a te re n ie n au k o w y m pogląd y n a schizm ę w schodnią, p r z e ja s k r a ­ w ia ją c je d n o stro n n ie czy to zw iązane z n ią spory d o g m aty czn o -teo lo - giczne, czy osobiste an tag o n iz m y i ry w a liz a c je h ie ra rc h ó w kościelnych, n ie m ów iąc już o nieścisłym o k re śla n iu n ie k tó ry c h zasadniczych pojęć, ja k np. p o ję cia „cez aro p ap izm u ” b izan ty jsk ieg o . P od ty m w zględem k sią żk a R u n c im a n a m oże n ie je d e n nasz p ogląd sprostow ać i n ie je d n ą rzecz n am w y jaśn ić, co w ok resie dążeń ek u m en isty cz n y ch je s t sp ra w ą n ie zm iern ie w ażną.

W zakończeniu s w e j’ przedm ow y pisze a u to r: „Żyw ię nadzieje, że m o je ' słow a nie u ra ż ą 'a n i członków w ielkiego K ościoła rzym skiego, a n i w yznaw ców K ościołów w schodnich. J e ś li m oje osobiste sy m p a tie s k ła n ia ją się k u B izancjum , w y p ły w a to stą d , że dążyłem do zro zu m ie­ n ia b iz an ty jsk ieg o p u n k tu w id z e n ia ” (str. 6). Te słow a a u to ra , a n g lik a - n in a, k tó ry d ługie la ta spędził n a w schodzie, o d p o w iad a ją w z u p e ł­ ności c h a ra k te ro w i jego książki. N iew ą tp liw ie znać w niej jego oso­ b iste „ s y m p a tie ” k u C h rze śc ija ń stw u w schodniem u, ale nie w idać nigdzie, by pow odow ały one ja k ą ś je d n o stro n n o ść w ocenie w y p a d ­ ków i n a ru sz a ły o b iektyw izm histo ry czn y . W idać n a to m ia st szczere d ążen ia do „z ro zu m ie n ia” w schodniego p u n k tu w idzenia, — czego i n am b ardzo potrzeba.

(5)

6 3 2 R E C E N Z J E [ 4 ]

P rz e k ła d J. G aw rońskiego m im o k ilk u d ro b n y ch u ste re k m oże uchodzić za w zorow y. K siążk ę czytd się ta k gładko, ja k gdyby nie by ła ona p rz e k ła d e m z obcego języka.

M.

Evdokimov Paul, L’orthodoxie (Bibliothèque theologique, D elachaux et N iestle) N euchâtel 1959, 352 p.

K siążk a n ie zm iern ie p ożyteczna dla w szy stk ich in te re su ją c y c h się kościołem p ra w o sła w n y m i ru ch e m ekum enicznym . P o k a z u je ona, że p raw o sła w ie nie je s t w p ra w d zie m onolitem n a w zór K ościoła rzy m sk o ­

katolickiego, ale też nie je s t ty lk o zlepkiem luźnych kom órek, zróżnico­ w an y ch zarów no u stro jo w o ja k d o k try n a ln ie (g ra w itu ją cy c h m niej lub w ięcej k u p ro testan ty z m o w i), — że przy całym sw ym a u to k e fa - liźm ie i pew n ej elastyczności d o k try n a ln e j sta n o w i je d n a k zw a rtą całość, złączoną zarów no w sp ó ln ą w ia rą w C h ry stu sa, P ism em św., h ie ra rc h ic z n y m u stro je m kościelnym , S a k ra m e n a tm i, ja k p rzed e w sz y st­ kim je d n ak o w y m sposobem u jm o w a n ia i p rze ży w an ia w iary ch rześci­ ja ń sk ie j, — sposobem zu p e łn ie specyficznym , różnym od łacińskiego. E vdokim ov d a je sy n te ty c zn y obraz p raw o sław n eg o C h rze śc ijań stw a z p u n k tu w id ze n ia u s tro ju kościelnego, d o k try n y w ia ry i życia r e li­ gijnego. W ażne jest, że b ędąc sam c h rz eśc ija n in em p raw o sław n y m , p ro fe so re m A k ad e m ii Teologii p raw o sła w n e j w P ary żu , nie ty lk o d o ­ sk o n a le zna P ra w o sław ie , lecz ta k że w czuw a się w nie i osobiście je przeżyw a. W p raw dzie n a w stę p ie sw ej p rac y (str. 41) zaznacza, że „o b rał m eto d ę czysto opisow ą, ściśle o b ie k ty w n ą ” , ale nie należy tego rozum ieć w sensie, ja k o b y zajm o w ał je d y n ie sta n o w isk o o b se rw ato ra , z z e w n ątrz ty lk o i z d a le k a p atrząceg o n a o m a w ian y przed m io t, p rz e ­ ciw nie, s ta je on n ie ja k o w sam y m c e n tru m p raw o sław n eg o C h rześci­ ja ń s tw a i om aw ia je ta k , ja k je sta m tą d w idzi i p rze ży w a ja k o w iern y p raw o sław n eg o K ościoła. J e s t to podejście nie sztuczne lecz n a tu ra ln e i je d y n ie uzasadnione. Ono też czyni k siążk ę żyw ą, su g e sty w n ą i p o ­ ciąg a jąc ą, a ta k ż e sp e c ja ln ie cen n ą w ok resie ek u m en iz m u dla nas łacin n ik ó w , zn ają cy c h P ra w o sła w ie przew ażn ie z opisów teologów z a ­ chodnich, a w ięc ludzi o zup ełn ie in n y m niż a u to r n a s ta w ie n iu d u ­ chow ym .

C ały w y k ła d dzieli E v dokim ov n a pięć zasadniczych części, w k tó ­ ry ch om aw ia k o lejn o : p ra w o sła w n ą an tro p o lo g ię teologiczną, e k lez jo ­ logię, w ia rę K ościoła, m o d litw ę K ościoła i eschatologię. A ntropologię p rz e d sta w ia w o p arc iu o teologię „obrazu bożego” i te o rię d eifik acji człow ieka. K ościół u jm u je n ie tylk o jako zorganizow aną społeczność relig ijn ą, ile raczej ja k o „w spólnotę s a k ra m e n ta ln ą ”. O braz w ierzeń K ościoła k re śli p rzed e w szy stk im n a p o d sta w ie te k stó w d efin icji sobo­

Cytaty

Powiązane dokumenty

Wykorzystywany był głównie przez pion kontrwywiadu UB-SB, czyli Departament II (i wydziały II), oraz pion wywiadu – podejmował, zwłaszcza w latach 1954–1955, zadania na

Należy jeszcze dodać, że tom Podróż Pana Cogito powstał w ramach projek- tu „Pana Cogito poszukiwania języka ojczystego” prowadzonego przez Sto- warzyszenie Sympatyków

Nie rozstrzygając w tym miejscu kwestii terminologicznych, różnic i podo­ bieństw, a także wzajemnej zależności pojęć: orientacja zawodowa i poradnictwo

Istotą dialogu o przemiennej inicjatywie (mixed-initiative, goal-oriented) jest aktywny udział zarówno użytkownika, jak i systemu dialogowego w osiągnięciu

Nieprawidłowości, wynikające z braku wiedzy (tym razem także zleceniodawcy) na temat audytu z zakresu bezpieczeństwa teleinformatycznego, pojawiają się zresztą już

(posiugiwania si? wynikami testowan), struktury samodiagnozowalne podzielimy na struktury dialogu diagnostycznego (struktury DD) oraz na struktury opiniowania diagnostycznego

W przypadku strony odwodnej podnoszący się poziom wody w rzece wpływa korzystnie na warunki stateczności wału przeciwpowodziowego.. Jest to związane z faktem, że woda

In the course of intercultural education, focused around the acquisition of understanding of cultural differences and respect for other cultures, religions and nations, it is