• Nie Znaleziono Wyników

Filozofia wyrobnika agresywnego

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Filozofia wyrobnika agresywnego"

Copied!
7
0
0

Pełen tekst

(1)

Roman Rudziński

Filozofia wyrobnika agresywnego

Teksty : teoria literatury, krytyka, interpretacja nr 1 (7), 153-158

(2)

153 R O Z T R Z Ą S A N I A I R O Z B I O R Y

dow odem w e w n ę trz n e g o b o g a c tw a ” 2. K o n cep cja B a stid e ’a m oże go­ dzić te pozo rn ie sp rzeczn e stan o w isk a. J e ś li d ew iacje u zn a się za k o n s tru k ty w n y e le m e n t s t r u k t u r y społecznej, to oczyw iście nie m a m o w y o a p rio ry c z n y m n eg o w an iu ich społecznej — czy p sychologicz­ n ej — w arto ści.

A lina K oyoalc zykow a

Filozofia wyrobnika agresywnego

Jan Szewcizyk: Eros i rew olu cja. W arszaw a 1971 W ie­ dza P ow szechna, ss. 196.

Zosi ę g n i ę c i e m 1 filo zofic znej s a m o w i e d z y p r z e z p r a ­ cę w g łó w n y c h tek s ta ch k la s y k ó w m a r k s iz m u -l e n in i - z m u filozofia okazuje się ostatecznie z d w s z e s a m o w i e - d zą k la s o w o p o jm o w a n e g o c złowieczeństw a.

J. Szew czyk: Eros i rewolu cja.

N asza lite r a tu r a filozoficzna w zbogaciła się o statn io o tr a k ta t, n a p ra w ia ją c y w iele je j d o tych czasow ych zan ied­ b ań i b ra k ó w ty m dotk liw szy ch , że z ich istn ie n ia nie zd aw aliśm y sobie sp ra w y . U jaw n io n e zo stały n ie d o sta tk i (i n ap raw io n e od ra z u szczodrym p ió re m a u to ra ) w za k resie w iedzy o tym , co stan o w i isto ­ tę życia, isto tę człow ieczeństw a, isto tę p ra c y lu d zk iej. U p ra w ian e do­ tą d b ezw ied n ie albo w p e rsp e k ty w ie ideologicznie zafałszow anej sa ­ m ow iedzy a k ty k o p u la c ji zy sk a ły sobie w reszcie m a te ria lis ty c z n e w y jaśn ien ie , p rz y d a ją c e pew n eg o sen su tej p lą ta n in ie p o czy nań ró ż­ n y c h n a sz y c h organów . O kazało się p rz y ty m , że ra c je te o re ty c z n e i ideologiczne n ie p rz e są d z a ją o konieczności z a p rz e sta n ia ty c h sk ą d i­ n ą d po w szech n ie ra cze j łu b ia n y c h przedsięw zięć. W yliczenie zresz­ tą w szy stk ich w ą tk ó w te o re ty c z n y c h te j p u b lik a c ji grozić b y m ogło je j n ieb ezp ieczn y m spłyceniem , co n ie w y d a je się n am je d n a k w y ­ k o n aln e.

M ow a je s t oczyw iście o książce J a n a S zew czyka z a ty tu ło w a n e j Eros i rew olucja, p ośw ięconej, ja k a n o n su je sk ro m n ie o kład ka, an alizie an tro p o lo g icz n ej i społecznej d o k try n y H e rb e rta M arcusego *. T y tu ł k siążk i n a w ią z u je su b te ln ie do ty tu łó w d w u k siążek M arcusego. J e d ­ n ą z n ich n az w ał on p e rfid n ie R o z u m i rew olucja, a d ru g ą z a k a m u f­

2 D obra choroba. „P olityk a” 1972 nr 33.

1 Oto przykład now ego »tylu pracy naszych wydawmicttw (patrz s. 115). * C zytelnikom pragniem y zw rócić uw agę, że autor n iniejszego szkicu nie w y ­ pow iada się na tem at doktryny M arcusego; in teresu je go w yłączn ie interpre­ tacja tej doktryny dokonana przez krakow skiego filozofa (uw aga redakcji).

(3)

R O Z T R Z Ą S A N I A I R O Z B I O R Y 154

lo w ał pod n az w ą Eros i cyw ilizacja. D e m a sk u ją c z a w a rte w ty c h m ieszc zań sk ich w y p o c in a ch in te n c je , S zew czy k d la w ięk szej ja sn o ­ ści z a ją ł się ty lk o je d n ą , z n ich — E ro se m i cyw ilizacją. N ap isał ro z­ p ra w ę n ie m n ie jsz ą objętościow o niż książk a, o k tó re j tr a k tu je , cy ­ tu ją c z n iej łączn ie za led w ie 22 s tro n y (nie u n ik a ł też streszczeń). W n in ie jsz y m om ó w ien iu s p ró b u je m y w y e k sp o n o w ać n ie k tó re k ie ­ r u n k i r e fle k s ji a u to ra , o d d ając m u sa m e m u głos m ożliw ie n ajczęściej, d la w ięk szego a u te n ty z m u . Z d a je m y sobie z a raz em sp ra w ę, że w sp o ­ sób n ie u n ik n io n y p o p ełn ić m u sim y g rz ech w y ry w a n ia m y śli z k o n ­ te k stu , im p u to w a n ia a u to ro w i sądów , k tó ry c h n ig d y nie głosił itd . (o ty m , że w sze lk a d e z a p ro b a ta d la cu d z y ch poglądów , zw łaszcza zasad na, m ieści w sobie n ie u c h ro n n ie za ro d e k tak ieg o w y s tę p k u , ' m o żna się p rz e k o n a ć b io rąc do rę k i d o w o ln y ty g o d n ik lite ra c k i z o s ta tn ic h m iesięcy), ale cóż, u ło m n a je s t n a tu r a nasza...

P o s tę p u ją c w zorem K a n to w sk ic h P ro le g o m e n ó w do w s z e l k ie j p r z y ­ szłej m e t a f i z y k i , u c z y ń m y n a jp ie r w zab ieg o d ró ż n ie n ia ty p ó w są ­ dów , ja k ie w k siążce w y s tę p u ją .

a. P ie rw sz a g ru p a to po g ląd y H. M arcusego, z a w a rte w c y ta ta c h (z w y ją tk ie m c y ta tu p rz y to czo n eg o n a s. 20, jak o że o d syła on do s. 119 fra n c u sk ie g o w y d a n ia Eros et civilisation (P aris 1963), a m o głem stw ie rd z ić naocznie, że nie m a on n a te j s tro n ie żadnego zbliżonego o d p o w ied n ik a. P o ch o d ze n ie jego nie je s t w ięc jasn e). N ie w a rto się n im i sp e c ja ln ie zajm ow ać, ja k o że z a in te re s o w a n y c z y te ln ik m oże się z n im i zapoznać c z y ta ją c d zieła M arcu seg o w o ry g in a ln e j w e rsji ję z y k o w e j. N ie są o ne z re sz tą ta k pło dn e, ja k sam a ro z p ra w a S zew ­ czyka.

b. D ru g a g ru p a to p o glądy, jak ie, zd an iem S zew czyka, głosi M ar­ cuse.

c. S ąd y o d p o w iad a ją ce n a p y ta n ie : K im je st H. M arcuse?

d. W reszcie po g ląd y J a n a S zew czyka, n a z y w a n e przez niego — ja k d o tą d w n ie ja k im od o so b n ien iu — m ark sizm e m . N a jisto tn ie jsz e z nich, ja k ju ż w sp o m in aliśm y , ro z w ią z u ją d e fin ity w n ie n ie k tó re za­ g a d n ie n ia an tro p o lo g ii i h istoriozo fii, k tó re jeszcze n ie b y ły ro z w ią ­ zane.

D la za ch o w a n ia logicznego p o rz ą d k u re la c ji, odp ow ied zm y n a jp ie rw n a p y ta n ie , k im je s t M arcu se.

J e s t w ięc on p la g ia to re m o n ie sp o ty k a n y m tu p ecie.

„ N iew ą tp liw ie w ie le p o m y słó w sw o jeg o poprzednika (W ilhelm a R eicha —

R. R.) w y k orzystu je bez sk ru p u łów i bez cytow ania. D la czyteln ik a oczytanego

w e w spółczesnej literaturze am erykańskiej z zakresu nauk sp ołeczn ych jest rzeczą oczyw istą, że inajbardzliej «rewTelacyjme» tezy autora Erosa i c y w il iz a c j i i C z ło w i e k a je d n o w y m i a r o w e g o , k tóre z całym patosem w yla n so w u je jako sw o ­ je w łasn e o d k rycie, zaczerp n ięte zastały z 'książek tak ich badaczy sp ołeczeństw a am eryk ań sk iego, ijak V ance Packard, W. C. Mill's, D. R iesm an czy — w szcze­ góln ości — J. K. G albraith” <s. 9).

(4)

M arcu se je s t p e rfid n ie ograniczony:

„O graniczoność mettitalniości miesizozańskfiej, tak zdum iew ająca, że granicząca 2 perfidią, przejaw ia się w tym , że takiego teoretyka kom unizm u i kolek ty- wtizimu jak M arks, próbuje ona limterpreltować w (kategoriach in d y w id u a listy cz­ nego lib eralizm u (...)” (s. 183).

Do p o m n iejszy ch z w y ro d n ie ń te j p o staci n a le ż y to, że głosi im p o te n - c k i id eał w olności (s. 79) o raz ,,do m istrz o stw a d o prow ad ził p rz y ty m te c h n ik ę m is ty fik a c ji i in s y n u a c ji” (s. 72). Z n ają c ju ż te cechy jego c h a ra k te r u , bez o p o ró w p ó jd z ie m y za su b te ln ą su g estią te k stu , iż b y ł o n tc h ó rz e m w p ro st pato lo g iczn y m , jak o że b a ł się zap ro sić do U SA R u d i D u tsch k e g o (s. 12), a z p a r tii so cjald e m o k raty czn e j w ystąp ił, k ie d y zo stała za m o rd o w an a R óża L u x e m b u rg (s. 177).

N ie zaskoczą nas ju ż te r a z n a jp rz e w ro tn ie js z e n a w e t p oglądy, ja k ie m oże głosić ta k i d e g e n e ra t. W sk ażm y n a n ie k tó re poglądy, jak ie, zd a­ n ie m S zew czyk a, M arcuse b ez w sty d n ie głosi.

Idąc znacznie d a le j niż w szyscy z n a n i zw o lenn icy sta n u n a tu ry , głosi o n o b łu d n e h asło p o w ro tu do m acicy, i to zbiorow o, o p iew ając k ła m ­ liw ie ciepło i w yg od ę s ta n u em b rio n a ln e g o (s. 44). S o lid a ry z u je m y się całk o w icie z k ry ty k ą tak ieg o ideału, ja k ie j d o k o n u je S zew czyk. D o­ dać b y m o żn a do jego a rg u m e n tó w i te n jeszcze, że po p ierw sze to c h y b a nie zm ieśc ilib y śm y się, a po d ru g ie posiad aczk a tak ieg o s c h ro ­ n ie n ia g atu n k o w e g o sam a m u sia ła b y pozostać n a zew n ątrz, co b y ło ­ b y ja sk ra w o n ie sp ra w ie d liw e i p rz y czy n ić b y się m u siało do p o w sta ­ n ia n o w y ch podziałów n a k la s y w zm aciczne i pozam aciczne.

Id e a ły e ro ty c zn e M arcusego znacznie p rz ek ro c zy ły g ra n ic e n a jb u j­ n ie jsz e j ze zn a n y ch d o ty ch czas w y o b ra źn i m ark iz a de S ade. Oto g ło si on ideę ca łk o w ite j osobniczej a u ta rk ii sek su a ln e j, ideę je d n o stk i p o zo stają cej w akcie kosm icznej e k sta z y o n an isty cz n ej, o b y w a ją cej się bez, b an a ln e g o i zn iew alając eg o do szu k a n ia p a r tn e r a p a rz y s te ­ go, p o śre d n ic tw a g en italió w (s. 140— 141). „W ty m aspekcie M arcuse z d a je się b yć sam o fia rą m ieszczańskiego p rz e e ro ty z o w a n ia eg z y ste n ­ c ji” (s. 194). O fia ra nasza głosi też, że p ra c a m a m ieć c h a ra k te r s e k ­ su a ln y . N ie dziw m y się w ięc, że w obec te j w izji p e rm a n e n tn e j ko ­ p u la c ji S zew czyk u le g a n ie ja k ie m u zatrw o żen iu , p ro te s tu ją c m e ta ­ fo ry czn ie: „ ż a rty ż a rta m i, a le n iech d iab li w ezm ą śm ian ie się p rzez ca ły czas” (s. 193). J a k o że o fia ra obsesji m ieszczań skich chce u cz y ­ n ić ca ły org an izm w ielk im fa llu sem , m ając p re te n s ję do cy w ilizacji, że ak ty w n o ść se k s u a ln a sk o n c e n tro w a ła się n a g e n ita lia c h (s. 93). S zczególnie p rz e w ro tn ie , i w k o n sp ira c ji tru d n e j do ro zszy fro w an ia, M arcu se w y ra ż a sw ą n ien aw iść do k lasy robotniczej i n a s ta je na je j in te re sy . G łosi h asła re w o lu c ji p rzeciw pracy , p rz eciw u ży w an iu człow ieka ja k o siły w y tw ó rc zej w im ię w ypo czy n k u i e p ik u re jsk ie - go użycia. S ta n ą ł ty m sam y m w służbie sił k tó re chcą spow odow ać, a b y w dalszej p e rsp e k ty w ie ro z w o ju cyw ilizacji p ra c a b y ła p rz y w ile ­ je m n iew ielk iej g ru p y . M asy robocze ży ły b y w te d y w do brze op łaca­

(5)

n y m n ie ró b stw ie , w sz tu c z n e j p o g ard zie d la p ra c y i b y ły b y zm uszo­ n e do życia p rz y je m n e g o (s. 187). A le c z u jn ie za u w aż a Szew czyk: „ P e rs p e k ty w a ta k ie g o s ta n u rzeczy (...) n ie je s t z re sz tą b y n a jm n ie j w e so ła ” (s. 187). D o d a jm y m a łą d y g re s ję h is to ry c z n ą . M arcuse, ja k i S zew czyk, k re ślą c tę p o n u rą w izję, p o w o łu ją się n a p e w n e s p e k u ­ la c je fu tu ro lo g ó w , p rz y p u sz c z a ją c y c h , że m o żliw a je s t sy tu a c ja , k ie ­ d y to k la sa u p rz y w ile jo w a n a będzie ży ła bez p ra c y i w y z y sk u k la s y p o d p o rz ą d k o w a n e j. R ealizo w ało b y się w te n sposób p rz y p u sz c z e n ie n ie ja k ie g o A ry sto te le sa , k tó ry p o w iad ał, że g d y b y n a rz ę d z ia sa m e p ra c o w a ły , to s ta n n iew o ln icz y b y łb y zbęd ny. M ark s tw ierd z ił, że b u rż u a z ja n ie m oże się obyć w sw y m istn ie n iu bez sw ego ś m ie rte l­ n ego w roga, p ro le ta ria tu , ale w idać w in s ty tu ta c h a n ty k o m u n is ty c z ­ n y c h zn alezion o ja k ie ś w y jście... D o d a jm y jeszcze h ip o te ty c z n ie , że k ie d y zięć M a rk sa — P . L a fa rg u e — p isał w ... 1883 r. sw ą ro z p ra w ę p t. P raw o do len istw a , d o m ag ają c się w y z w o len ia p ro le ta ria tu od obsesji p ra cy , m ógł b y ć po d w p ły w a m i M arcusego.

W id zim y te ra z , k im je s t H e rb e rt M arcu se i co głosi. D ziw ić się m oż­ n a ty lk o w y d a w n ic tw u , że n ie odw iodło S zew czy k a od z a jm o w a n ia się p rz e d m io te m ta k m a rn y m . A le a u to r n a szczęście n ie p o p rz e s ta ­ je n a c h a ra k te r y s ty c e i k ry ty c e sw ego n iew d zięczn eg o p re te k s tu , w y k ła d a n a m ta k ż e p o g lą d y w łasn e . S k ła d a ją się o n e n a o ry g in a l­ n ą k o n ce p cję człow ieka ja k o w y ro b n ik a ag resy w n eg o , k tó re j n ac zel­ n e te z y n in ie jsz y m w y ło ży m y .

W b re w s k o m p ro m ito w a n y m pog ląd o m w szech m ieszczań stw a, d e fi­ n iu ją c y m człow ieka w k a te g o ria c h a nim a l rationale, h o m o faber, ani- m a l s y m b o l i c u m itd., p o d staw o w e tw ie rd z e n ie an tro p o lo g ii S zew ­ cz y k a głosi, iż człow iek je s t w y r o b n i k i e m , ,,(...) człow iek b o w iem z isto ty je s t tw ó rc ą, w y ro b n ik ie m sw ego ś w ia ta i sam eg o sieb ie” (s. 170).

W opozycji do w z m ia n k o w a n y c h pow y żej, zd e g e n e ro w a n y c h opinii w y ro b n ik te n n ie je s t sam o tn y , lecz p o d d a je sam sieb ie (zbiorow o) obróbce. O b ra b ia się p rz e z ro z b u d o w y w an ie s fe ry usług .

W y ro b n ik nasz je s t b a rd zo a g re sy w n y . A g resy w n o ść je d n a k w n a j ­ g łęb szy m tego słow a zn aczeniu, a w ięc w sen sie zdobyw czości, o fe n - syw ności, ek sp an sy w n o ści, n a le ż y do is to ty życia n a ziem i w ogóle, a is to ty lu d z k ie j e g z y ste n c ji w szczególności (s. 171). T y lk o te o rie sp o rząd zo n e n a u ż y te k w o jn y p sy cho lo giczn ej głoszą, że a g re s y w ­ ność je s t w tó rn y m e fe k te m f r u s tr a c ji. T w ierd zi ta k S zew czyk oso­ biście, „ n a p o d staw ie w ła s n y c h ro z ezn a ń i zało żeń ” ( s. 174). M ogliśm y w o s ta tn ic h la ta c h zao b serw o w ać n a łam ac h czasopism , iż au to ro w i Erosa i re w o lu c ji nie obce są sk łonno ści a g re sy w n e dość w y ra ź n ie u k ie ru n k o w a n e , nie p rz y p u sz c z a lib y śm y je d n a k , że „Ż ycie, ja k o z jaw isk o biologiczne — w sam ej sw ej istocie — je s t w ięc a g r e s ją ” (s. 175). N ie sąd z iliśm y też, że n a d a je się do g e n e ra liz a c ji fo rm u ła: „C złow iek tw ó rczy , to człow iek m ą d rz e a g re s y w n y ” , ja k o że zdarza się w idzieć za ch o w an ia n ie z b y t z n ią zgodne. J e s t to je d e n z b ard ziej

(6)

o d k ry w c z y c h fra g m e n tó w te o rii w y ro b n ic tw a . Z aco fan i u czeni ciągle z a d a ją p y ta n ie , sk ąd się b io rą ta k p rz e ra ź liw e fo rm y a g re s ji czło­ w ie k a p rz e c iw człow iekow i, ja k w o jn y , lud o b ó jstw o , m o rd e rstw a , g w a łty itd . — a odpow iedź je s t p ro sta i pouczająca: z n a tu ry . J u rn o ś ć sw ą n asz w y ro b n ik ogran icza n a rzecz p ra cy . A lbow iem w b re w opin ii id ealistó w w te o rii k o p u lacji, S zew czyk sto su ją c re g u ły m a te ria liz m u h isto ry czn e g o o d k ry w a n a s tę p u ją c e p raw idłow ości: „W y siłe k w y p ra c o w y w a n ia człow ieczeństw a z całą jego lu d zk ą k u l­

t u r ą je s t p ie rw o tn y b y to w o w s to su n k u do w y siłk u w y p ra co w y w an ia p o to m stw a czy n a w e t w y p ra c o w y w a n ia w sp ó ln o ty uczuciow ej d w o j­ g a lu d zi w p rz eb ieg u s to s u n k u se k su a ln e g o ” (s. 189). W w ojn ie p sy ­ chologicznej nie p rz e b ie ra się w środkach : chciano b y n am w m ów ić, że m o żn a sp ółk ow ać n ie jedząc, nie pijąc, i w d o d atk u robić to z sa­ m y m sobą, n ie w p arze. A le S zew czyk, u z b ro jo n y w m y śl klasyk ów , o d p ie ra p o d stę p n y a ta k : „Do życia p o zap ro d u k cy jn eg o , a w szczegól­ ności do życia seksu alnego, p o trz e b a p rz ed e w szy stk im ja d ła i n a p o ­ ju itp .” (s. 189).

J e ś li w y ro b n ik g e n e ra ln ie je s t zw o len n ik iem k o lek ty w izm u , to w sfe ­ rz e płciow ej zd ecydow anie p r e fe ru je u k ła d p aram i, p rzeciw form om sek su g rupow ego. „ J e ś li m o je k o n cep cje są słuszne, to « grup ow y seks» je s t po p ro stu najczęściej zbiorow ym , zo rgan izo w any m o n a n i­ zo w an iem się w z a je m n y m ” (s. 190). W y ro b n ik u n ik a też k o p u lacji „ m e c h a n ic z n e j” i „ b e z k ry ty c z n e j” .

M ożna z a p y ta ć z p e w n y m zatro sk an iem , w ja k ą stro n ę k ie ru je się w y ro b n ic z a ag resy w n o ść, skoro w sp ó łk o w an iu p rz e strz e g a on czu ­ łe j in ty m n o ści? Otóż, ja k się w y d a je , su b lim u je on ją w p rz y ja c ie l­ sk ie uczucia w obec k la sy ro b o tn iczej i p ra cy , ja k ą ją o b d arzy ła szczodrze d o ty ch czaso w a cyw ilizacja, nie oszczędzając n a w e t w ładzy. N a jp ie rw d o w ia d u je m y się, że p ra c a je s t isto tą życia. „A w ięc p ra c a w sensie fizyczny m , a b y n a jm n ie j nie popęd płciow y, k o n s ty tu u je isto tę ży c ia” (str. 100). P ra c a nie je s t b y n a jm n ie j p rz y w ile je m osob­ n ik ó w żyw ych, jak o że p rz y ro d a sam a ty ra , nie w y d a ją c sk a rg i żad ­ n e j, ab y w yłon ić z sieb ie ro z m a ite fo rm y . M yliłby się zaś ten, kto by sądził, że człow iek jeszcze n ie istn ie ją c y nie p ra c u je . P o czy n ając od m o m e n tu dość d rasty czn eg o , k tó ry m ało k to ze sw ej b io grafii p a ­ m ięta, k ied y to a g re sy w n y już, choć ta k nieduży, sp e rm a to id a ta k u je ja jo d ając p o czątek egzysten cji, życie płodow e em b rio n a nie je s t w eek en d e m , ja ło w ą bezczynnością re n tie ra czy po sto jem p rz y b u d ­ ce z p iw em . M usi b ru ta ln ie się ro zpychać, by w zrosnąć i u jrz e ć św ia t­ ło dzienne, ab y zdobyć szersze po le d la popisów sw ej agresyw ności. P ra c a w ty m sensie je s t p e w n y m fa k te m o p o d staw o w y m zn aczeniu o n to lo g ic zn y m . A le S zew czyk p rz y p is u je jej tak że ra n g ę u n iw e rs a l­ n e j n o rm y . Z w łaszcza klasie rob otniczej chciałb y trw a le zabez­ pieczyć szansę praco w an ia, ja k o że stan o w i ono o istocie człow ieczeń­ stw a . P o tę p ia tych, k tó rz y ch cieliby o debrać ro b o tn ik o m ich w y ro b ­ n iczą rolę, a tak że o d eb rać im p ra w o do cierp ien ia (s. 183).

(7)

W sw y ch liczn y c h z a c h ę ta c h do p ra c y n ie oszczędza n a w e t w ład z y : ,,P ra c a zaś (...) coraz b a rd z ie j ro z szerz a p o d sta w ę w ła d z y p r o le ta r ia tu , co raz ściślej z in te g ro w u je w ład z ę z p ra c ą ” (s. 145). C hociaż p rz e d w ład z ą n ie u k ry w a , że p ra ca, ja k ą on p o stu lu je , n iew iele m ia ła b y cech p o d o b n y ch do z n a n y c h fo rm zabiegó w zw ią zan y c h z w sp ó łży ­ ciem p łcio w y m : „ fa k t, że p ra c a n ie p rz y n o si n a ogół b e z p o śre d n ie m u w y k o n a w cy dozn ań zbliżo n y ch do sw ęd zenia, łe c h ta n ia , rozk o szy s e k su a ln y c h czy sm ak o w y ch , n ie św iad czy jeszcze w c ale o ty m , że tr u d p ra c y , ch o ć n a w e t w ielk i, n ie za w iera w sobie sam y m sw o isty ch — i to b a rd zo m o cn y ch — re k o m p e n sa t (...)” (s. 161). M ożna d o m n ie­ m yw ać, że ta k ą re k o m p e n s a tą d la w ła d z y p ra c u ją c e j m oże być fa k t, że p ra ca je s t b io logiczną tra n s fo rm a c ją ag resy w n o ści.

S ię g n ijm y jeszcze do o sta te c z n y c h p rz e s ła n e k m etod o lo g iczn y ch te j p ię k n e j te o rii. J e s t nią, oczyw iście, d ia le k ty k a ro z u m ia n a h a rm o ­ n ijn ie z o p isan ą ag resy w n o ścią, ja k o „ b ę d ąca po p ro s tu n a jo g ó ln ie j­ szą te o rią g ry s ił” (s. 173). M ożna b y ju ż sam o d zie ln ie d o m n iem y w ać , że p o d sta w o w ą zasadą te j d ia le k ty k i b ęd zie re g u ła — k to kogo?

* * *

M ożna o czyw iście sp ra w o zd an ie nasze zak oń czyć ta k ja k je ro zpoczęliśm y, s tw ie rd z a ją c , że całość sta n o w i tru d n e do bliższego o k re ś le n ia „ę g n ię cie Zosi” , w sk a z u ją c z a raz em n a fa k t, że b ra k s ta ra n n e j k o re k ty w y d a w n icze j, k tó r y s ta ł się o s ta tn io z n a ­ m ie n ie m now oczesnego s ty lu p ra c y n asz y ch w y d a w n ictw , p rz y d a je w w ielu m iejscac h p u b lik a c ji cech p o ezji e k sp re s jo n is ty c z n e j. A le s p ró b u jm y je d n a k za ją ć w obec tego fe n o m e n u p o staw ę ro z u m ie ­ jącą . M ożna się dom yślać, że a u to r ch ciał n a m d o starc zy ć m a rk s i­ sto w sk iej k r y ty k i p o p u la rn e j w o s ta tn ic h la ta c h n a Z achodzie filo ­ zofii H. M arcusego. W zoro w ać się chciał m oże n a p e w n y c h zew n ę­ trz n y c h ce ch ac h n ie k tó ry c h pism p o lem iczn y ch k lasy k ó w m a rk s iz ­ m u , o b fitu ją c y c h w o s tre sfo rm u ło w a n ia i m e ta fo ry . P o tra k to w a ł M arcusego p rz e d e w sz y stk im ja k o w rog a, k tó re g o n a le ż y p o k o n ać w w alce ideologicznej, n ie p rz e b ie ra ją c w śro d k ach .

A le godzi się zauw ażyć, że n a w y ra z ie o w y ch in te n c ji zaciążyło n ie ­ d o p a trz e n ie , w idoczne ju ż w jego o g ólny ch re fle k s ja c h o w szelk iej p ra cy : że m ian o w icie w a żk ą cechą p ra c y sw oiście lu d z k ie j są k w a li­ fik a c je je j w y k o n a w cy . N ie k tó re ze sfo rm u ło w a n y c h p rzez niego tez są za p ew n e słu szn e. A le n ad in s p ira c ją m a rk sisto w sk ą d o m in u je w n ic h p u n k t w id ze n ia b io lo g isty czn y , p rz y p is u ją c y np. p ra c ę i a g re ­ syw ność biologicznej istocie życia, a te n biologizm p rzecież S zew ­ czyk chciał u M arcu seg o zdezaw uow ać. A sw oistością p u b lik a c ji p o ­ le m iczn y c h M arksa, E ng elsa, L e n in a b y ło zw łaszcza to, że p rz e s ła n ­ k ą ich w a lk i, zapleczem o s try c h sfo rm u ło w a ń b y ły o b ie k ty w n e r a c je poznaw cze, k tó ry c h b ra k u nie da się n a d ro b ić n a jb a rd z ie j a g re s y w ­ n ą d ziarskością.

R o m a n R u d ziń s k i

Cytaty

Powiązane dokumenty

Punktem wyjścia jest: zaprowadzić ład i jednolitość we własnej osobowości przez wybór dążeń i celów, na które się godzę, a odrzucenie raz na zawsze reszty, oraz

Młodzieńcze idiopatyczne zapalenie stawów (MIZS) jest najczęstszą chorobą zapalną u dzieci, która może wystę- pować w wielu postaciach.. 16 Niektóre z nich przypomi-

Met de proefopstelling, die in de hoofdstuk 3 van dit rapport wordt besproken, kan het aanstoten van staalkabels in de praktijk worden gesimuleerd en kunnen de daarbij

W propozycjach nabożeństw pokutnych nie ma aldamacji „Alleluja” przed Ewangelią. Jest to zupełnie zrozumiałe, gdy nabożeństwo celebrowane jest w za­ lecanym

Funkcje tekstu prawnego: (i) komunikat, opis prawa (prymat ius nad lex) – (ii) jedność prawa i tekstu; prawo jako znaczenie tekstu (prymat lex nad ius)9. Radbrucha i jego

kowe doświadczenie jest intencjonalne, ponieważ posiada warunki spełnienia, które są determinowane przez treść tego doświadczenia.. W takim samym sensie stany

W filozofii przyrody pierwszego rze˛du (PN 1 ) z´ródło to jest niezalez˙ne od konstrukcji budowanych w naukach przyrodniczych, w uzasadnieniu zas´ jej tez nie odwołujemy sie˛

nomiczne metafizyki szczegółowej, lub jak dwie dyscypliny autonomiczne filozofii, znajdujące się poza metafizyką1. Natomiast w drugim wypadku filozofia Boga i