Aleksandra Okopieniowa,Michał
Głowiński
Wykłady prof. Romana Jakobsona w
Krynicy
Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce
literatury polskiej 50/1, 315-320
1959
K R O N IK A
315
kach do Jasnej Polany, do Ławry T roicko-Siergiejew skiej w Zagorsku oraz do innych związanych z dziejam i rosyjskiej kultury m iejsc w Moskwie i jej okolicach.
M iędzynarodowy K om itet Slaw istów podjął w Moskwie uchwałę, że n a
stępny kongres odbędzie się w Sofii w roku 1963.
Marian Jakóbiec
WYKŁADY PROF. ROMANA JAKOBSONA W KRYNICY
W dniach od 17 do 20 października 1958 odbyło się w K rynicy, zorga
nizowane przez Instytut Badań Literackich PAN, spotkanie naukowe z R. J a k o b s o n e m , profesorem U niw ersytetu Harvard w Stanach Zjed
noczonych. Było ono rezultatem kontaktów , jakie naw iązali z uczonym p ol
scy delegaci na IV M iędzynarodowy Kongres S law istów w M oskwie w e w rześniu 1958.
W izyta prof. Jakobsona w Polsce stanowi doniosłe w ydarzenie w n a
szym życiu naukowym, gdyż pozw oliła naukowcom polskim zetknąć się bez
pośrednio i w ym ien ić poglądy w swobodnej dyskusji z tak w ybitną osobi
stością w dziedzinie św iatow ej lingw istyki.
W spółtwórca słynnej praskiej szkoły fonologicznej, autor, którego biblio
grafia obejm uje 216 książek i rozpraw \ w ygłosił w K rynicy dwa w ykłady o następującej tem atyce: L in g w is ty k a a p o e ty k a oraz W ersyfikacja a lin gw i
styka.
Sam w ybór problem atyki w skazuje, że zebranie krynickie nie miało charakteru konferencji czysto lingw istycznej, lecz zajm owało się tym pogra
niczem językoznaw stwa i nauki o literaturze, które staje się coraz bardziej istotne dla badań historyczno-, a nade w szystko teoretycznoliterackich. Pro
fesor Jakobson, uw ażający się programowo za lingw istę, przyw iązuje szcze
gólną w agę do badań z pogranicza dwu dziedzin w iedzy — w m yśl pięknie sform ułowanej zasady, stanow iącej parafrazę Terencjusza, którą rozpoczął swój w ykład: „Jestem lin gw istą i nic, co w iąże się z językiem , nie jest mi obce“. Ten typ zainteresow ań określa drogę naukową prof. Jakobsona, który rozpoczął sw ą działalność w grupie rosyjskich form alistów , burzących pro
gramowo chińskie mury m iędzy zainteresow aniam i i metodam i językoznaw stw a i nauki o literaturze. Te tendencje unifikujące potęgują się w struktu- ralizm ie, którego teorii prof. Jakobson jest współtwórcą.
Warto zaznaczyć, że referent w dyskusji, pytany o to przez uczestników konferencji, sam starał się określić swój rodowód naukowy. Stw ierdził, że na kształtow anie się początków jego badań w ielk i w p ływ m ieli zwłaszcza dwaj filozofow ie: H egel i H usserl. Jednakże dużo w iększe znaczenie przyw iązuje prof. Jakobson do swych związków z futuryzm em , przede w szystkim z poezją M ajakowskiego i Chlebnikowa (pierwsza książka prof. Jakobsona: Новейшая русская поэзия, poświęcona była w łaśn ie językow i liryki Chlebnikowa).
Warto też zaznaczyć, że znakom ity nasz gość silnie podkreślał sw e związki z nauką polską — nade w szystko z twórczością naukową Baudouina de
1 A Bibliography of th e publications of Roman Jakobson. Reprint from For Roman Jakobson (1956).
316
K R O N IK ACourtenay i bliskiego mu, zbyt mało w Polsce docenianego, M ikołaja K ru
szewskiego.
1
Wykład na tem at Lin gw istyka a po etyk a rozpoczął prof. Jakobson od określenia zakresu dwu nauk. Poetyka (definiowana jako „analiza języka poezji pod kątem poetyckiej funkcji języka“, czyli m etajęzyk poezji) nie stanow i części językoznaw stw a, jednakże duże jej działy wchodzą w jego zakres. Pozostaje to w związku z rozwojem samej lin gw istyki, która roz
szerza pole sw ych zainteresowań — w tym sensie, że skierow uje sw e badania na różne funkcje języka, a nie ogranicza się — jak dotąd często byw ało — do analizy tylko funkcji poznawczych. W yodrębnienie tej jednej funkcji było niepraw idłow e, ponieważ w każdym akcie językow ym w ystępuje w iele funkcji odpowiednio zhierarchizowanych. Jedna z nich staje się dominantą, podpo
rządkowując sobie inne. Tak w ięc w języku poetyckim dominuje funkcja poetycka, ale obok niej istn ieją także funkcje odmienne. Funkcja ta w y stę puje również w niepoetyckich z zasady typach w ypow iedzi. W każdym akcie językow ym uczestniczy sześć czynników (w w yodrębnieniu ich odegrała p ew ną rolę teoria informacji): 1) nadawca, 2) adresat, 3) kontakt, 4) przekaz (message), 5) kontekst, 6) kod (code). Tym sześciu czynnikom odpowiada sześć funkcji języka. W zależności od nastaw ienia (Einstellung) w ypow iadającego któraś z nich staje się dominantą.
Funkcja poznawcza odpowiada orientacji na kontekst (rozumiany szero
ko, nie tylko w sensie językowym). W ypowiadający chce udzielić informacji o tym, co znajduje się poza jego w ypow iedzią.
Z nakierowania w ypow iedzi na nadawcę rodzi się funkcja ekspresyw na czy — w term inologii prof. Jakobsona — em otywna. Tutaj język służy w y rażaniu em ocji mówiącego (czystą funkcję em otywną posiadają wykrzykniki).
Z nastaw ienia na adresata pow staje funkcja w okatyw na lub im peratyw na. W ynika ona z pragnienia oddziałania nań. W ypowiedź tego rodzaju nie podlega kryterium prawdziwości.
N astaw ieniu na kontakt odpowiada funkcja fatyczna (od term inu M ali
nowskiego fatic). Tutaj w ypow iedź służy ustaleniu lub nawiązaniu kontaktu m iędzy m ówiącym i. Przykładem nastaw ienia na kontakt mogą być „wypo
w ied zi“ papugi, która, gdy zbliża się człowiek, w ypow iada szereg słów, oczy
w iście nic w nich nie komunikując, bo sens ich jest dla niej niedostępny — stara się tylko nawiązać kontakt z człowiekiem.
N astaw ienie na kod kształtuje funkcję polegającą na słownym w y ja ś
nianiu znaczeń elem entów należących do danej konw encji językow ej. M e
tajęzyk bowiem w ystęp uje nie tylko w logice, ale także w m owie potocznej.
Zdanie: „kawaler to trzyzgłoskowy rzeczownik“ — jest sform ułowaniem m eta
językow ym , gdyż w yjaśnia w łaściw ość znaku należącego do polskiego kodu językowego. Podobna funkcja w ystępuje w wypow iedzi: „nektar jest to napój bogów“, określającej znaczenie słowa „nektar“. Aby poznać znak, nie trzeba doświadczyć przedmiotu, który on oznacza — znaki językow e poznaje się tylko przez kod języka. Kody są nie tylko system em umów w łaściw ym danemu językow i (np. polskiemu). W jego obrębie w ystępują jeszcze np. kody języków szkół poetyckich lub poszczególnych autorów.
K R O N IK A 3 1 7
Z nastaw ienia na przekaz pow staje f u n k c j a p o e t y c k a . Pierw szym i operacjam i przy nastaw ieniu na przekaz jest wybór i kombinacja, dwa ści
śle ze sobą powiązane poczynania. W języku istnieje pew na liczba synoni
mów dla określenia konkretnego zjawiska. Na przykład żeby zbudować zda
nie „ojciec zachorował“, trzeba najpierw z w ielu m ożliwości istniejących w języku w ybrać odpowiednie słowa; ułożenie ich, splecenie dwu w yrazów stanow i już stadium następne: kombinację. W języku poetyckim niezwykłą w agę uzyskują te elem enty, które w w ypow iedzi w ynikającej z innego n a
staw ienia m ówiącego są podrzędne. N ależy tu przede w szystkim zjawisko zbieżności dźw iękow ych. Pełnią one ważną funkcję w takich nawet w yp o
w iedziach, których cel nie jest poetycki, np. slogan z okresu w yborów prezy
denckich w U SA, o w yjątkow o silnych współbrzm ieniach, 1 like Ike, uzyskał dzięki tem u niespodziew any walor propagandowy.
Język poetycki jest w ujęciu prof. Jakobsona j e d n o c z e ś n i e m eta
foryczny i m etonim iczny. Znaczy to, że w procesie układu, kombinacji e le m entów w ybranych uczestniczą dwa czynniki: czynnik pewnego stosunku sem antycznego zachodzącego m iędzy układanym i wyrazam i, pozw alający u łożyć je w określoną całość, oraz czynnik bliskości przedm iotów, które w y razy ow e oznaczają. W związku z tym w szelkie tropy w ystępujące w języku poetyckim nie stanow ią ozdobników, są natom iast koniecznym i jego składni
kam i. Tropy nie ograniczają się zresztą do sem antyki, istnieją także tropy gram atyczne; przykładowo: Puszkin w swym Jeźdźcu m ie dzian ym z postacią Piotra łączy w całym poem acie czas przeszły niedokonany, z postacią Euge
niusza — dokonany. M etaforyczność i m etonimiczność języka poetyckiego jest przejaw em szerszego zjawiska, które prof. Jakobson określił jako projekcję osi ekw iw alen cji na oś przyległości. Powtarzalność jest w łaściw ością struk
turalną poezji — opiera się ona często na w ym ianie elem entów ek w iw alen t
nych. Ekw iw alencje mogą być różnego typu — np. w rym ie gramatycznym
„synów — L itw inów “ zachodzi równoważność dwojakiego rodzaju: dźw ięko
w a (powtórzenie fonemów) i gram atyczna (powtórzenie końcówek flek sy j- nych). Ekw iw alencjam i sem antycznym i są w języku poetyckim omówione już m etafory i m etonim ie. Na przykład w ludowej poezji rosyjskiej „koń“
jako m etaforyczne określenie „młodego chłopca“ jest w stosunku do niego elem entem ekw iw alentnym . W konsekw encji projekcja osi ekw iw alentności na oś przyległości jest kształtow aniem z tych elem entów równoważnych określonego układu koherentnego — tak dzieje się w dwuwierszu z ludowego tekstu rosyjskiego, który cytujem y w dosłownym przekładzie:
Z w rót m łodzieniec w ychodził, Z dębowych koń w yskakiw ał.
Do ustalenia szeregu ekw iw alencji służyć może w języku poetyckim funkcja m etajęzykow a. Tutaj w ięc dwa ek w iw alen tne elem en ty „kawaler = człowiek nieżonaty“ są równoważnikam i, które nie służą do w yjaśnienia kodu.
Język poezji jest w ieloznaczny — z tego w zględu, że istnieje w nim zjawisko podwójności nadaw cy i adresata. W liryku Puszkina skierowa
nym do pani Sobańskiej nadawcą jest osoba poety, odbiorcą zaś w ym ien io
na z nazw iska konkretna kobieta. Jednakże erotyk ów można czytać (i tak
3 1 8 K R O N IK A
się go zazwyczaj czyta) bez uwzględniania określonego stosunku zachodzą
cego m iędzy autentycznym nadawcą i odbiorcą. Przy takiej percepcji czytel
niczej nadawcą jest nie konkretna osoba poety, ale fikcyjne „ja“ — adre
satem zaś: aktualny czytelnik wiersza.
Ze swojej teorii języka poetyckiego w yprow adza prof. Jakobson teorię rodzajów literackich, opartą na innych zasadach niż przyjęte tradycyjnie.
Zasadnicza funkcja języka poetyckiego w ynika z orientacji na w ypow iedź, przekaz. W ramach tej funkcji naczelnej krystalizują się inne — każdej z nich odpowiada inny rodzaj literacki. Z orientacji na kontekst pow staje poezja epicka, z nastaw ienia na ja — liryka. Z orientacji na ty (na adresata) rodzi się poezja im peratyw na (poezja rozkazu, modlitwa). N astaw ieniu na kod odpowiada poezja zagadek.
Lingw istyka stanow i część ogólnej nauki o znakach, sem iotyki. W poezji istn ieją w alory ogólnosemiotyczne, tzn. dające się w yrażać nie tylko przy pomocy znaków językowych. Są one niejako przekładalne na system znaków innych — należy tu np. fabuła, którą można w yrazić przy pomocy znaków f il
mowych.
2
Problem atyka drugiego wykładu prof. Jakobsona, skupiająca się w okół związków m iędzy budową w ersyfikacyjną a system em językow ym , nie anga
żow ała w tak w ielostronny sposób jak w w ykładzie pierwszym całokształ
tu jego teorii lingw istycznej. Podstawowe tw ierdzenie, określające najogól
niej charakter nauki o wierszu w ujęciu prof. Jakobsona, a zarazem postu
lujące badania dźwiękowej budowy w iersza z punktu w idzenia fonologii, brzmi: w szystk ie elem enty, z którymi ma do czynienia nauka o w ierszu, na
leżą do języka i powinny być rozpatrywane w św ietle roli lub ściślej: ról, jakie spełniają w. system ie jçzykowÿm. W iersz w yzyskuje ek w iw alen cje tych lub innych elem entów lingwistycznych dla skonstruow ania system u języko
w ego. Tak w ięc form uła „projekcji ek w iw alencji elem entów językow ych z li
nii wyboru na lin ię przyległości“, określająca swoistość języka poetyckiego w ogóle, znajduje w wierszu swoje szczególne zastosowanie, tylko bowiem tu funkcjonują takie rodzaje ekwiw alentności, jak sylaba = sylabie, przycisk = przyciskowi, 'długość = długości, krótkość = krótkości, kadencja frazowa = kadencji frazowej, przedział m iędzywyrazowy = przedziałowi m iędzyw yrazo- w em u, pauza syntaktyczna = pauzie syntaktycznej.
W swoim stosunkowo krótkim, ale operującym imponująco szerokim m a
teriałem do przeprowadzania uogólnień w ykładzie dał prof. Jakobson zwięzły przegląd w ierszotwórczych środków językowych, uzupełniając go w dyskusji przede w szystkim analizam i konkretnych typów w ersyfikacji w poezji ro
syjskiej. Przystępując do analizy dźwiękow ej budowy w iersza w yodrębnił on dwa nieodzowne do realizacji rytmu wierszowego, a w ystępujące niezależnie od różnic w system ach wersyfikacyjnych momenty: p u l s a c j i i d e m a r - k a с j i (z tym , że w pewnych system ach w ersyfikacyjnych nakładać może się na siebie k ilka ciągów pulsacyjnych).
Pulsacja realizow ana jest w wierszu poprzez następow anie po sobie spad
ków i w zn iesień głosu, przy czym nie chodzi tu o jego w ysokość, ale przede w szystkim o siłę. Zaznaczyć poza tym należy, że następstwo w zn iesień i spad
K R O N IK A
319
ków charakterystyczne jest nie tylko dla wiersza, ale istn ieje również w w y razie i sylabie. W ierzchołkiem w ew nątrzzgłoskow ej pulsacji jest zgłoskotwór- czy fonem . W ierzchołkiem m iądzyzgłoskowej pulsacji jest w przyciskowej lub tonicznej w ersyfikacji akcentowany fonem zgłoskotwórczy, przeciwstawiony przyległem u odcinkow i, złożonem u z jednego lub w iększej liczby bezprzyci- skowych fonem ów zgłoskotwórczych; w iloczasowej zaś w ersyfikacji w ierz
chołkiem jest konieczna długość, zw ykle przeciw staw iana sylabom krótkim;
w w ierszu chińskim w ierzchołek pulsacji m iędzyzgłoskowej zaznaczany jest m odulacją intonacyjną fonemu zgłoskotwórczego. D la w ierszy sylabicznych jednostką pulsacji jest sylaba, a ściślej: w ierzchołek sylabow y. Przy w yróż
nianiu poszczególnych system ów w ersyfikacyjnych prof. Jakobson zwrócił uwagę na tendencję do zbyt ostrego p rzeciw staw ienia sylabizm ow i system ów przyciskowych: sylabotonicznego i tonicznego. Pulsacja sylabiczna, będąca podstaw ą system u sylabicznego, w ystęp uje także w w ierszu tonicznym, gdzie istn ieje rachunek sylab nacechowanych. W w ierszu sylabotonicznym funkcjo
nują oba typy pulsacji sylabicznej: rachunek w szystkich sylab — z jednej strony, i sylab nacechow anych — z drugiej.
Dem arkacja, polegająca na członowaniu strum ieni pulsacyjnych, realizo
w ana b yw a sposobami różnej wyrazistości: od przerwy m iędzyw yrazow ej, za
znaczanej jedynie potencjalną p a u z ą 2, stanow iącą rezultat przynależności zgłosek leżących po obu stronach przedziału, do różnorodnych jednostek słow nych, poprzez fakultatyw ną przerw ę syntaktyczną (np. cezura w klasycz
nym aleksandrynie), aż do stale obowiązującej pauzy syntaktycznej. Zazna
czyć przy tym należy, że w pew nych typach w ersyfik acji ustalone są m iejsca nie tylko stałych przedziałów m iędzy w yrazow ych, ale także i m iejsca, w k tó
rych przedział pojaw iać się może (jest to tzw. most). Ponadto przedziały m iędzyw yrazow e układać się mogą w różnych stosunkach nie tylk o w obec jednostek syntaktycznych, ale także w obec jednostek rytm icznych tego typu, co np. stopa sylabiczna w czeskiej pieśni ludowej.
Rolę środków pom ocniczych przy sygnałach dem arkacyjnych spełniać mogą również im m anentne cechy fonemu. Prof. Jakobson przytoczył tu przy
kład związku starogerm ańskich aliteracji z przedziałem m iędzywyrazowym , związek rymu z końcem w ersu, w reszcie harm onię samogłosek, cem entują
cą jedność w iersza w folklorze kałmuckim .
Na koniec należy jeszcze zaznaczyć, że jakk olw iek prof. Jakobson nie w prow adził w swoim referacie rozróżnienia m etr — rytm , to jednak w yod
rębnia oba te pojęcia w sposób pokryw ający się z polską tradycją. Rytm jest, w edług niego, realizacją m etru w strukturze fonologicznej konkretnego w ier
sza. Metr nakłada się niejako na normalny zwyczaj językow y. Stąd dualizm językow ego m ateriału i metru. Przy charakteryzowaniu system ów w ersyfi
kacyjnych prof. Jakobson uwzględnia elem en ty rytm iczne, zarówno skry
stalizow ane w form ie konstant, jak przejawiające się jedynie jako tendencje.
U w aża przy tym , że artystyczne w alory rytm u w ierszow ego w dużej mierze zależą od m omentu pew nej niespodzianki, od tego, żeby nie dawało się prze
w idzieć dalszych ciągów ukształtow ań rytm icznych.
*
2 Prof. J a k o b s o n kładzie duży nacisk na w artość potencjalną zjawisk językow ych dla rytm u wiersza.
320
K R O N IK APow yższe sprawozdanie z obu w ykładów prof. Jakobsona w ykorzystu je rów nież m ateriał, jaki w niosła dyskusja, ale tylko w tym zakresie, który łączy się bezpośrednio z ich zasadniczą problematyką. Całe bogactwo spo
strzeżeń i uwag szczegółowych, jakie padły, sprowokowane w ypow iedziam i i pytaniam i w dyskusji, zostało jednak, ze w zględu na chociażby najogól
niejszą jedność w yw odów , pominięte.
Aleksandra Okopieniowa i Michał Gło wiński
„DAWNY FOLKLOR STRÓŻOWSKI“
Na roboczym zebraniu naukowym IBL w W arszawie, które odbyło się 6 listopada 1958, mgr Cz. H e r n a s przedstaw ił II rozdział swej pracy 0 hejnałach staropolskich, pt. D aw n y folklor stróżowski.
R eferent zaczął od krótkiego streszczenia problem atyki rozdziału I, w k tó
rym m ów i o formach organizacji straży nocnej (od starożytności poprzez w iek i średnie) i o jej znaczeniu dla folkloru stróżowskiego. W Polsce statut o stra
ży nocnej w ydaje B olesław Chrobry. Jak tw ierdzi Długosz, z tych czasów, czyli z początków X I w., datują się już w Polsce początki ow ego folkloru.
R eferen t do opinii Długosza podchodzi bardzo ostrożnie, sądzi, iż tak w czesne istn ien ie u nas folkloru stróżowskiego opatrzyć trzeba znakiem zapytania;
n iew ątpliw e jego ślady datują się dopiero w w ieku XIV. Po tym w pro
w adzeniu mgr Hernas przeszedł do problem atyki rozdziału II.
Naw iązując do tw ierdzenia Długosza, iż straż nocna oznajm iała swe czu
w anie „voce sonora, atque cantu“, referent stara się jej zaw ołania zrekon
struować. M ateriału dostarczają tu późniejsze tek sty, m. in. M ikołaja z W il- kow iecka Historia o ch w alebn ym zm a r tw y c h w sta n iu Pańskim, w której zachow ały się następujące zawołania: 1) „O, głasajże, głasaj, pacholiku m iły!“ ; 2) „O, w idzę cię, w idzę!“ ; 3) „O, widząc w as, w idzą!“ ; 4) „O, w ara, w ara!“
A utentyczność tych zawołań potwierdza słownik Knapskiego. N ajstarsze za
w ołania polskie porównano z zawołaniam i niem ieckim i z w iek u XV.
Rozpatrując drugi w spom niany przez Długosza elem ent zawołania („atque cantu“), referent w skazał na trzy pieśni stróżowskie: w arty w ieczornej, noc
nej i porannej. Upowszechniona w Europie środkowej przyśpiew ka w arty po
rannej zaczynała się od słów: „Hejnał św ita“. Przeszła ona trzy stadia roz
w ojow e: od zaw ołania pierwotnego (ogłaszanie świtu), poprzez krótką przy
śpiew kę zawodową, rozwinęła się w Polsce w odrębną grupę poezji. Bogato uwzględniono przy tym m ateriał porównawczy: niem iecki, czeski, słow acki 1 w ęgierski.
W dalszych rozważaniach referent podjął próbę ustalenia dawności h ej
nału mariackiego. Zwyczaj obw oływania godzin przez trębacza w ieżow ego w Europie znany był od X IV /X V wieku. W Polsce najdaw niejsze tradycje w tym zakresie posiada Kraków. Na w ieży m ariackiej strażnik czuwał na pew no już w XIV wieku. Niektórzy zresztą twierdzą, że był to zwyczaj w cze
śniejszy, referent przypuszcza jednak, że na w ieży m ariackiej pojaw ił się hejnał dopiero w okresie wzm ożonych w pływ ów w ęgierskich w końcu w. XIV, w yraz ten w yw odzi się bowiem z w ęgierskiego hajnal. Mgr Hernas w sp o m niał ,te ż o hipotezie genetycznej wiążącej hejnał z cytow anym przez Ditm ara okrzykiem „henil vigila!“, związanym z obyczajem pasterskim S ło