• Nie Znaleziono Wyników

Dokument pisany kluczem : kilka uwag o nowoczesnej koncepcji podmiotu i jej kontekstach filozoficznych na przykładzie poglądów Stanisława Brzozowskiego

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Dokument pisany kluczem : kilka uwag o nowoczesnej koncepcji podmiotu i jej kontekstach filozoficznych na przykładzie poglądów Stanisława Brzozowskiego"

Copied!
19
0
0

Pełen tekst

(1)

Andrzej Zawadzki

Dokument pisany kluczem : kilka

uwag o nowoczesnej koncepcji

podmiotu i jej kontekstach

filozoficznych na przykładzie

poglądów Stanisława Brzozowskiego

Teksty Drugie : teoria literatury, krytyka, interpretacja nr 4 (76), 63-80

(2)

Dokument pisany kluczem.

Kilka uwag o nowoczesnej koncepcji podmiotu i jej

kontekstach filozoficznych na przykładzie poglądów

Stanisława Brzozowskiego

Kryzys podmiotu: różnica, wykładnia, przesilenie

Pojęcie kryzysu stało się jednym z głównych wyznaczników refleksji nad histo-rią podmiotowości dwóch ostatnich stuleci. Przyczyniła się do tego niewątpliwie myślowa oraz retoryczna atrakcyjność tez filozofów francuskich, zwłaszcza Foucault, Derridy oraz Barthes'a. Głosząc na przełomie lat 60. i 70. tezy o śmierci człowieka i zmierzchu podmiotu, usiłowali oni poddać rewizji oraz krytyce pod-stawowe przesądzenia dotyczące statusu podmiotowości pokartezjańskiej, uwa-żanej za jedną z głównych figur myśli nowożytnej1. Krytyką tą objęto zarówno

podmiot traktowany jako kategoria filozoficzna (Derrida, Foucault), podmiot jako „aktora" sceny społecznej (Althusser), wreszcie podmiot tekstowy, literacki -czy też szerzej - podmiot „mówiący" i „piszący", podmiot jako „autora" tekstu, dzieła, dyskursu, wypowiedzi językowej (Barthes, Foucault).

Kryzys p o d m i o t u , który zarysował się w drugiej połowie wieku XX był więc zja-wiskiem wieloaspektowym i złożonym, zjazja-wiskiem, które znalazło swój wyraz na różnych polach, w wielu naukach i dyscyplinach, zostało rozpoznane i opisane w różnych kategoriach i różnymi językami. Byłoby więc z pewnością zbytnim uproszczeniem sprowadzanie wszystkich przejawów tego f e n o m e n u do wspólnego mianownika, traktowanie ich jako zasadniczo identycznych, jednorodnych. Z dru-giej strony jednak t r u d n o zaprzeczyć, że różnorodne formy - które przybrało prze-konanie o zachwianiu się dotychczasowych wyobrażeń na temat tego, co znaczy

" Zob. m.in. D. J u d o v i t z Origins of Modernity. Subjectivity and Representations in Descartes, C a m b r i d g e U n i v e r s i t y Press, 1988; A. T o u r a i n e , Critique de la modernité, Paris 1992.

(3)

być podmiotem-spójną, tożsamą z sobą jednostką, źródtem aktów poznawczych, etycznych i innych, twórcą społecznej praxis, autorem wypowiedzi i tekstów - po-siadają jakąś wspólną podstawę. Podstawa ta ma jednak, jak się wydaje, charakter raczej negatywny i w swych rysach zasadniczych oraz w postaci, by się tak wyrazić, umiarkowanie radykalnej, sprowadza się do przekonania, że podmiotu nie sposób traktować jako istniejącego i funkcjonującego niezależnie oraz uprzednio wobec różnego rodzaju intersubiektywnych struktur i kontekstów, w których się przeja-wia, takich jak język, struktury historyczne, społeczne, mentalne.

Problematyka „śmierci autora", „zmierzchu p o d m i o t u " etc. - chociaż wywoływała swego czasu spore emocje i wywarła znaczny wpływ na myśl h u m a n i -styczną - jest już dziś problematyką historyczną, zamkniętą, podsumowaną. Świadczy o tym choćby fakt, że doczekała się już kilku omówień próbujących opi-sać w sposób syntetyczny jej podstawowe rysy, osadzić w kontekście historycznym, uchwycić to, co z gwałtowności krytycznych ataków na podmiot pozostało aktual-ne2. Zaczynam swój wywód od przywołania - w telegraficznym skrócie - tych

za-gadnień z dwóch powodów.

Po pierwsze dlatego, że bodaj wszystkie ważniejsze wątki we współczesnej refleksji nad p o d m i o t e m (czy to na gruncie filozoficznym, socjologicznym, czy też literackim) jakoś do tego kontekstu się odwołują. Jeśli więc można już od pewnego czasu mówić o szeroko r o z u m i a n y m „powrocie a u t o r a " (by odwołać się do tytułu znanej książki Alaina Touraine'a), to - jak w s k a z u j e sama metafora „powrotu" - niezbędnym tłem dla tego zjawiska będzie u p r z e d n i e owego autora „odejście". Myślę, że n i e t r u d n o zgodzić się z twierdzeniem, że to, co w myśleniu o podmiotowości wydarzyło się w latach 60. i 70., ma w dużym stopniu c h a r a k t e r przełomowy, kończy pewien etap w refleksji nad p o d m i o t e m i zaczyna etap następny. Za bohaterów tego etapu można by uznać (oprócz w s p o m n i a n e g o już Alaine'a Touraine'a) m.in. Pierre'a Bourdieu, Alaina R e n a u t , Charlesa Taylora, Richarda Rorty'ego, a także Paula Ricoeura (jako autora książki Soi-même come

un autre) i wielu innych. Ich poglądy zasługują jednak na osobne omówienie, na

które nie ma t u t a j miejsca.

Celowo jednak u n i k a m , w odniesieniu do wspomnianego wyżej przełomowego m o m e n t u , takich sformułowań, jak postrukturalistyczny bądź postmodernistycz-ny; sądzę bowiem, że należałoby określane nim zjawiska nazwać raczej mianem późnomodernistycznych. Nie jest to w moim przekonaniu jedynie spór o słowa. Uważam mianowicie - i to jest drugi powód, dla którego w s p o m i n a m tu o filozofii śmierci podmiotu - że apokaliptyczne tezy z przełomu lat 60. i 70. stanowiły jedy-nie wyciągnięcie radykalnych konsekwencji z pewnych znamiennych właśjedy-nie dla nowoczesności wątków myślenia o podmiotowości. Kryzys podmiotu z połowy XX w. to, w moim przekonaniu, zakończenie, zwieńczenie pewnej historii, która zaczęła się na początku wieku. Dopiero to, co nastąpiło po tym kryzysie, to, czemu

Zob. m.in. S. B u r k e The Death and Return of the Author. Criticism and Subjectivity in Barthes, Foucault and Demda, E d i n b u r g h University Press, 1998.

(4)

utorował on drogę, skłonny byłbym określić jako w pełni po- czy też postmoderni-styczną filozofię podmiotu.

Jednak samo pojęcie kryzysu kryje w sobie więcej, niż się na pozór wydaje. Roz-p a t r u j ą c je w znaczeniu Roz-potocznym, zgodnie ze wsRoz-półczesnymi nawykami języko-wymi, usłyszymy w nim jedynie, czy przede wszystkim, znaczenia odsyłające do osłabienia, zachwiania, podważenia, zakwestionowania statusu bądź pozycji ja-kiegoś przedmiotu. Sięgnięcie do sensów źródłowych pozwala jednakże ujawnić w pojęciu kryzys znacznie większe bogactwo semantyczne.

Grecki czasownik krinein oraz rzeczownikkrisis znaczą: oddzielać, porozdzielać, odróżniać, rozróżniać, wyróżniać (i analogicznie: oddzielenie, odróżnienie etc.). Oprócz całej tej gamy sensów, odnoszącej się w mniej czy bardziej wyraźny sposób do wspólnego rdzenia - którym jest tu różnienie się, bycie różnym, odróżnianie się od czegoś - pojawia się również inna ważna rodzina znaczeń czasownika krinein, odsyłająca do szeroko rozumianej aktywności poznawczej: uważać, mniemać, roz-ważać, dysputować, spierać się; dalej: oceniać, osądzać i wydawać sąd, w tym także w znaczeniu prawniczym: być sędzią, powoływać przed sąd; oraz - rzeczownikowo - sąd, śledztwo, proces, sprawa sądowa. Wreszcie, bodaj najciekawsza, bo raczej niespodziewana i dość daleka od obecnych intuicji językowych rodzina znaczeń słów krinein i krisis - pytanie, zapytywanie, badanie; także: tłumaczenie i wyjaśnia-nie; wreszcie - rozumienie. Kritikos to źródłowo filolog, gramatyk, krytyk literacki; zaś krites lub kriter to tłumacz, wykładacz, zwłaszcza wykładacz snów (enypnion

kriter). Te znaczenia pojęcia krisis, które skłonni bylibyśmy uznać za najbliższe

obecnemu potocznemu rozumieniu, pojawiają się w słowniku na dość odległych miejscach i występują w ograniczonym raczej kontekście somatycznym, od-noszącym się do choroby (kryzys, przesilenie chorobowe).

Te krótkie i amatorskie rozważania etymologiczne są jednak, mam nadzieję, czymś więcej niż tylko językowo-pojęciową igraszką. Podstawowe wątki seman-tyczne, występujące w greckim źródłosłowie pojęcia kryzys, tak jak usiłowałem je przedstawić wyżej - różnica, tłumaczenie/wykładanie oraz przesilenie - pozwa-lają, według mnie, wyraźnie dostrzec ważne i interesujące aspekty nowoczesnej podmiotowości, lepiej uchwycić podstawowe dla jej zrozumienia problemy. Przede wszystkim więc - samo wyłonienie się podmiotu jako czegoś (kogoś) różne-go, wyróżnionego z jakiejś całości, w której dotychczas funkcjonowało (funkcjono-wał), z ogarniającego i zabezpieczającego kontekstu; jako czegoś odmiennego, więc - osobnego, oddzielonego i oddzielnego, obdarzonego jakąś osobliwością, swoistością, nieprzejrzystego, tajemniczego, dziwnego, niepokojącego dla myśli. Myśl ta musi jakoś sobie z nowym przybyszem poradzić, badać go, pytać, przepyty-wać, oceniać, sądzić i osądzić, a nawet posadzić na ławie oskarżonych, a w każdym razie wytłumaczyć go sobie i wyjaśnić. Podmiot, poddany tym jurysdyczno-her-meneutycznym zabiegom, z n a j d u j e się niejako w stanie kryzysu-przesilenia, jego status jest jakby tymczasowy, niepewny, nieustannie kwestionowany, jego prawa obywatelstwa - zawieszone i podawane w wątpliwość. T ł u m a c z e n i a , wykładania, usprawiedliwiania wymaga wszak tylko to, czego znaczenie jest niejasne, to, co nie

(5)

jest oczywiste samo przez siebie, co zostaio wytrącone ze swej bezpiecznej imma-nencji i wtrącone w stan podejrzenia, pozbawione przejrzystości bezpośredniego, pewnego siebie poznania.

Powtórzę, myślenie o podmiocie w kontekście kryzysu będzie więc przede wszystkim myśleniem w kategoriach różnicy, a nie tożsamości, tego, co osobne, od-mienne, jednostkowe, a nie tego, co ogólne, powszechne i takie samo; dalej, tego, co dane w wykładni, tłumaczeniu, interpretowaniu, a nie tego, co d a n e w sposób bezpośredni i pewny. Problem kryzysu podmiotowości warto w tym miejscu osa-dzić także w kontekście antropologicznym, kulturowym, wskazując na różnicę w traktowaniu podmiotu oraz zagadnień jego tożsamości i autentyczności, dzielącą społeczności tradycyjne oraz nowoczesne (w szerokim rozumieniu).

Podmiotowość tradycyjna była zakorzeniona w trwałych i stabilnych po-rządkach mitologicznych, kosmologicznych i społecznych. Aby się w pełni zreali-zować, musiała przyjąć i wypełnić zadane i przekazane przez tradycję f u n k c j e , role i archetypy, które stanowiły czytelne i niepodlegające kwestionowaniu modele i wzory tożamości, podmiotowości:

c z ł o w i e k k u l t u r t r a d y c y j n y c h r o z p o z n a j e się j a k o rzeczywisty tylko w t e d y (dla n o w o ż y t n e go o b s e r w a t o r a ) , gdy p r z e s t a j e być s o b ą , z a d o w a l a j ą c się n a ś l a d o w a n i e m i p o -w t a r z a n i e m gestó-w i n n e g o . I n n y m i sło-wy: c z ł o -w i e k k u l t u r t r a d y c y j n y c h u z n a j e się za r z e c z y w i s t e g o , czyli za „ n a p r a w d ę s i e b i e " d o p i e r o wtedy, g d y p r z e s t a j e n i m b y ć .3

Przeciwnie podmiotowość nowoczesna. Pozbawiona oparcia w uniwersalnych, ponadindywidualnych modelach „ja", na których mogłaby się bezpiecznie wzoro-wać, zmuszona jest do podjęcia ciężaru swej jednostkowości i niepowtarzalności, do ponawiania nieustannie wysiłku autokreacji, w konsekwencji - do zaakcepto-wania swego statusu tymczasowego, niegotowego, przejściowego. Ten nieroz-wiązywalny splot bycia podmiotem i znajdowania się w stanie kryzysu, przesile-nia, niepewności chyba jako pierwszy zauważył i wyraził w swym wysoce indywi-dualnym, idiomatycznym języku Kierkegaard pisząc, że bycie sobą i rozpacz z po-wodu bycia sobą wynikają z tych samych źródeł, są tym bolesnym d a r e m , którego nie można odrzucić ani się go pozbyć

gdyż r o z p a c z nie w y n i k a z r o z p a d u , ale ze s t o s u n k u , k t ó r y s a m do s i e b i e się u s t o s u n k o w u je. A s t o s u n k u d o s a m e g o siebie c z ł o w i e k n i e m o ż e o d r z u c i ć , t a k s a m o jak n i e m o ż e o d r z u -cić s a m e g o siebie, co zresztą jest j e d n y m i tym s a m y m , g d y ż jaźń jest w ł a ś n i e s t o s u n k i e m d o s a m e g o s i e b i e .4

Sądzę, że przywołane wyżej konteksty pozwalają lepiej zrozumieć brzmiącą na pozór paradoksalnie tezę Foucault, iż kryzys podmiotowości (w znaczeniu potocz-nym) jest procesem jednoczesnym z wyłonieniem się samej figury podmiotu. Au-3 M. Eliade Mil wiecznego powrotu, przel. K. Kocjan, Warszawa 1998, s. 46.

(6)

tor Archeologii wiedzy, jak wiadomo, sytuuje to wydarzenie na przełomie wieku XVIII i XIX, u p a t r u j ą c jego przyczyn w mutacji caiej ówczesnej epistemê europej-skiej. Ta radykalna zmiana struktury n a u k ujawniła skończony, ograniczony i hi-storyczny charakter człowieka jako organizmu biologicznego, jako istoty po-sługującej się mową oraz jako wytwórcy dóbr ekonomicznych, u k a z u j ą c tym sa-mym jednostkę ludzką jako byt odrębny, szczególny i wyróżniony.

O n t o l o g i c z n e m u kryzysowi p o d m i o t u - w obu podanych wyżej z n a c z e n i a c h , tzn. potocznym i tym, które nazywam t u t a j źródłowym - towarzyszy także kryzys epistemologiczny. Pod koniec wieku XVIII i na początku X I X człowiek po raz pierwszy staje się także, wg Foucault, p r z e d m i o t e m osobnej wiedzy, odrębnego d y s k u r s u . Ma on uchwycić nie to, co w człowieku powszechne, e s e n c j a l n e , nie-z m i e n n e , lecnie-z prnie-zeciwnie - to co w nim i n d y w i d u a l n e , n i e p o w t a r nie-z a l n e , prnie-zygod- przygod-ne, co pozostawało dotychczas - zgodnie z Arystotelesowską i L e i b n i z i a ń s k ą for-mułą individuiim est ineffabile - poza możliwością wyrażenia w kategoriach racjo-nalnych.

Możliwość „objęcia jednostki dyskursem o s t r u k t u r z e n a u k o w e j "5, w którą

wierzyła myśl końca XVIII w., rychło zostaje podważona w p i s m a c h Kiekegaar-da. Skoro wszelka wiedza o p e r u j e pojęciami i kategoriami ogólnymi, zatem nie jest zdolna do opisania tego, co w podmiocie i n d y w i d u a l n e , swoiste, osobne i oso-bliwe:

O e g o i z m i e m o ż n a m ó w i ć d o p i e r o wtedy, g d y d a n e jest p o j ę c i e tego, co j e d n o s t k o w e , ale c h o ć i s t n i a ł y już n i e z l i c z o n e m i l i o n y j a ź n i , to j e d n a k ż a d n a n a u k a n i e m o ż e p o w i e d z i e ć , c z y m jest j a ź ń , n i e w y p o w i a d a j ą c p o raz k o l e j n y tego, co c a ł k i e m o g ó l n e .6

Podobny problem postawi już u progu wieku XX Wilhelm Dilthey, rozpoczy-nając swój szkic Powstanie hermeneutyki właśnie pytaniem o to, w jaki sposób możli-we jest poznanie jednostki, bytu indywidualnego:

T e r a z s t a j e m y w o b e c p y t a n i a o n a u k o w e p o z n a n i e p o j e d y n c z y c h o s ó b i w ogóle wiel-k i c h f o r m p o j e d y n c z e j l u d z wiel-k i e j e g z y s t e n c j i . C z y t a wiel-k i e p o z n a n i e jest m o ż l i w e i j a wiel-k i e m a m y ś r o d k i d o jego o s i ą g n i ę c i a ?7

Zachwianie statusu „ja" jako bytu trwałego, stabilnego, osadzonego na solid-nych f u n d a m e n t a c h ontologiczsolid-nych, epistemologiczsolid-nych, antropologiczsolid-nych, jak również świadomość tego stanu rzeczy, nie pojawiają się więc b y n a j m n i e j po raz pierwszy w latach 60. czy 70. wieku XX. Parafrazując słynne dictum Marksa, można by rzec, że widmo kryzysu podmiotu (tu w znaczeniu przesilenia, choroby, osłabie-nia) krąży po Europie co n a j m n i e j od dwustu lat. Być może jego pierwszych przeja-wów należałoby szukać już w romantyzmie: „Nie mogę dać innej próbki siebie,

3,/ M. F o u c a u l t Narodziny kliniki, przel. P. P i e n i ą ż e k , Warszawa 1999, s. 12.

y S. K i e r k e g a a r d Pojęcie lęku, przel. A. D j a k o w s k a , Warszawa 1996, s. 93-94.

(7)

mojego ego, lecz tylko system fragmentów, ponieważ to jest to, czym jestem" - pisa! August Wilhelm Schlegel8; „cały mój umysł składa się z fragmentów" - wyznawał

Byron9.

Nie znaczy to jednak, że różne formy, które przybierał kryzys podmiotowości w wieku XIX i XX, można sprowadzić do jednego inwariantu, choć zapewne na od-powiednio wysokim poziomie ogólności możliwe byłoby dostrzeżenie pewnych podobieństw czy choćby analogii różnych jego przejawów historycznych i kulturo-wych. Tu jednak chciałbym tylko przyjrzeć się tej formie czy raczej formom kryzy-su podmiotu, które są - moim zdaniem - z n a m i e n n e dla szeroko pojętej myśli filo-zoficznej i antropologicznej końca XIX i początku XX w. i które świadczą o istot-nej zmianie nie tylko w rozumieniu podmiotowości i jej statusu, ale też w samym języku, którym się o podmiocie mówi.

Brzozowski: od filozofii czystego doświadczenia

do hermenetyki podejrzliwości

P o t e m cię to z a d r ę c z a , Ześ jest nec hic nec alius, „Bo nie m a w c a l e w n ę t r z a " -J a k uczył A v e n a r i u s .

( L e s z e k K o ł a k o w s k i Faustw)

Poglądy głównych przedstawicieli filozofii czystego doświadczenia (Ernsta Ma-cha, Richarda Avenariusa, H e r m a n n a Bahra) mają już dziś wartość tylko histo-ryczną. Ich wpływ na myśl filozoficzną końca w. XIX jest jednak niezaprzeczalny. Zwłaszcza poglądy Avenariusa, który spośród empiriokrytyków bodaj najsilniej oddziałał na Brzozowskiego, mogą służyć jako znamienny przykład stanowiska wypracowanego w kwestii podmiotowości przez filozofię czystego doświadczenia.

Dokonana przez autora Kritik der reinen Erfahrung krytyka „ja" substancjalnego jest pochodna wobec próby przezwyciężenia dualizmu podmiotowo-przedmioto-wego. Zasadniczy błąd filozofii, który zniekształca naturalne pojęcie świata, okre-ślił Avenarius jako błąd introjekcji, polegający na traktowaniu podmiotu jako bytu 1) zasadniczo, jakościowo odmiennego od otaczających go przedmiotów; 2) trwałego, substancjalnego, istniejącego niezależnie od doświadczenia oraz uprzednio względem niego; 3) jako obdarzonego, mówiąc językiem Avenariusa, duchową organizacją, myśleniem, które w stosunku do tzw. rzeczywistości ze-wnętrznej pozostaje w relacji odzwierciedlania, przedstawiania. Błąd introjekcji prowadzi do rozbicia pierwotnej jedności doświadczenia na rzeczywistość pod-8// Cyt. za: A. K u r s k a Fragment romantyczny, W r o c l a w - W a r s z a w a - K r a k ó w 1989, s. 12.

Byron, Dziennik, przet. H . Krzeczkowski, w: Listy i pamiętniki, red. J. Ż u ł a w s k i , Warszawa 1960, s. 458.

L. Kołakowski Pochwala niekonsekwencji. Pisma rozproszone z lat 1955-1968, L o n d y n 1989, t. 3, s. 177.

(8)

miotową oraz przedmiotową, do nieuzasadnionego przez doświadczenie traktowa-nia ich jako sfer zasadniczo odmiennych, jako różnych od siebie substancji:

To, co o z n a c z o n e j a k o „ j a " , n i e jest s a m o n i c z y m i n n y m , jak t y l k o t y m , co z a s t a n e , i to za-s t a n e w t y m za-senza-sie jak n p . coś o z n a c z o n e g o j a k o d r z e w o . P r z e t o n i e to, co o z n a c z o n e j a k o „ j a " , z a s t a j e d r z e w o , lecz to, co o z n a c z o n e jako „ j a " i d r z e w o są z u p e ł n i e j e d n a k o w o treścią j e d n e g o i tego s a m e g o - tego co z a s t a n e .1 1

W szkicu H e r m a n n a Bahra Das unrettbare Ich (Ja, którego nie da się uratować) rozpad podmiotu danego w akcie czystego doświadczenia został skonstatowany wyraźnie i jednoznacznie:

C a ł y n a s z z e w n ę t r z n y i w e w n ę t r z n y świat s k ł a d a się z n i e w i e l k i e j ilości j e d n o r o d n y c h ele-m e n t ó w , z ele-m i e n a j ą c y c h swój s t a n s k u p i e n i a (za M a c h e ele-m ) . T a k w i ę c r ó w n i e ż i n a s z e Ja jest „ f a l u j ą c ą p l a s t y c z n ą m a s ą " , k t ó r a „w j e d n y m m i e j s c u j a k b y się z a g ę s z c z a , w i n n y m zaś z d a j e się t o p n i e ć . Ja jest j e d y n i e n a z w ą p o w i ą z a n y c h w n i m e l e m e n t ó w " . [I d a l e j ] Tu w ł a ś n i e [w Analizie doznań E. M a c h a ] w y p o w i e d z i a n e zostało w r e s z c i e coś, co d r ę c z y m n i e już od t r z e c h lat: „ n i e d a się u r a t o w a ć J a " . Jest o n o tylko n a z w ą . J e s t i l u z j ą . J e s t s w o i s t y m ś r o d k i e m p o m o c n i c z y m , k t ó r e g o p o t r z e b u j e m y w p r a k t y c e , p o to, by m ó c p o r z ą d k o w a ć n a s z e w y o b r a ż e n i a . N i e i s t n i e j e n i c poza p o ł ą c z e n i e m kolorów, d ź w i ę k ó w , t e m p e r a t u r , ciś-n i e ń , p r z e s t r z e ciś-n i , czasów - z ciś-n i m i zaś z w i ą z a ciś-n e są ciś-n a s t r o j e , u c z u c i a i a k t y woli. W s z y s t k o to p o d d a n e jest w i e c z n e j p r z e m i a n i e .1 2

Próba dotarcia do podmiotu w akcie czystego doświadczenia prowadzi więc nie-uchronnie do anihilacji „ja", usuwa bowiem to, co zarówno w podmiocie jak i w przedmiocie substancjalne i esencjalne, t r a k t u j e oba jako konstrukty metafizycz-ne, z n a j d u j ą c e się poza obszarem doświadczenia, w rezultacie - r e d u k u j e podmio-towość (a także przedmioty) do wiązki momentalnych stanów, doświadczeń, wra-żeń, przeżyć pozbawionych struktury, hierarchii i podstawy. Wydaje się, że, uj-m u j ą c rzecz w największyuj-m skrócie, taką właśnie sytuację w filozofii poduj-miotowo- podmiotowo-ści zastała formacja modernistyczna.

Na gruncie polskim ten postempiriokrytyczny kryzys podmiotu wyraził w spo-sób dobitny Ignacy Matuszewski, mówiąc o rozpadzie „ja" trwałego, spójnego, tożsamego ze sobą, jednorodnego:

J a ź ń l u d z k a n i e p r z e d s t a w i a się m o d e r n i s t o m j a k o całość j e d n o l i t a , lecz j a k o s z e r e g sta-nów, „ n a s t r o j ó w " , z k t ó r y c h k a ż d y m o ż n a w y d z i e l i ć z reszty i t r a k t o w a ć s a m o d z i e l n i e .1 3 Sąd Matuszewskiego pokazuje wyraźnie, że zredukowanie podmiotowości jedy-nie do tego, co doświadczone, przeżyte, czy też, mówiąc językiem Avenariusa, za-1 ' ' R. A v e n a r i u s Ludzkie pojęcie świata, przel. A. i E. W i e g n e r o w i e , W a r s z a w a 1969, s. 102. 1 2 , / Zob. H . B a h r Das unrettbare Ich, w: Die Wiener Moderne. Literatur, Kunst und Musik

zwischen 1890 und 1910, S t u t t g a r t 1981, s. 147-148. D z i ę k u j ę dr. Piotrowi B u k o w s k i e m u za p r z e t ł u m a c z e n i e z n i e m i e c k i e g o tego f r a g m e n t u .

(9)

stanę, prowadzi do zakwestionowania pojęcia podmiotu jako bytu substancjalne-go. „Ja" nie przedstawia się tutaj jako spójna całość, nie posiada też trwałego cen-trum, zasady ośrodkowej i scalającej, lecz przeciwnie, ulega atomizacji, rozprosz-kowaniu, rozbiciu na niepowiązane ze sobą momentalne stany, nastroje, impresje, stanowiące jedyną i ostateczną rzeczywistość i treść podmiotową.

Uwagi T.S. Eliota z jego niedokończonej pracy doktorskiej zatytułowanej

Knowledge and Experience in the Philosophy of G. H. Bradley, pochodzącej z 1916 r.,

mogą służyć jako znamienny przykład zerwania z wyczerpanym już empiriokry-tycznym paradygmatem myślenia o podmiocie oraz jako świadectwo prób zmie-rzających do znalezienia zupełnie odmiennego, nowego f u n d a m e n t u dla filozofii podmiotowości.

„ J a " [self], jak w i d z i m y , w y d a j e się z a l e ż n e od ś w i a t a , k t ó r y ze swej s t r o n y zależy od „ja"; i n i g d z i e , p o w t a r z a m n i g d z i e , n i e m o ż e m y z n a l e ź ć e l e m e n t u p i e r w o t n e g o czy też o s t a t e c z n e g o . „ J a " z a l e ż n e jest r ó w n i e ż od i n n y c h „ j a " ; nie jest d a n e jako d o ś w i a d c z e n i e b e z p o ś r e d n i e , lecz jest i n t e r p r e t a c j ą d o ś w i a d c z e n i a , d o k o n y w a n ą w i n t e r a k c j i z i n n y m i „ j a " . „ J a " jest w i ę c k o n s t r u k c j ą .

D u s z a tak m a ł o p r z y p o m i n a m o n a d ę , że m u s i m y nie tylko i n t e r p r e t o w a ć d u s z e in-n y c h , lecz t a k ż e i in-n t e r p r e t o w a ć sobie s a m y c h s i e b i e .1 4

Dwie sprawy wymagają tu szczególnego podkreślenia. Po pierwsze, fakt, że du-sza, jaźń, to, co wewnętrzne i podmiotowe, nie ma charakteru, by tak rzec, wsobne-go, samoistnewsobne-go, monadycznewsobne-go, lecz jest splecione z innymi podmiotami oraz światem nierozerwalnymi więzami, występuje zawsze w interakcji, zderzeniu z in-nym. Traci więc także transparencję, przestaje być przejrzyste nawet dla siebie sa-mego. Nie tylko poznanie drugiego człowieka, lecz także samopoznanie podmiotu traci tu charakter doświadczenia bezpośredniego, niezapośredniczonego, uprzy-wilejowanego w stosunku do poznania przedmiotów zewnętrznych. Ponadto po-znawanie siebie nie d o k o n u j e się w procesie biernej kontemplacji, obserwacji tego, co w podmiocie dane. Jest natomiast interpretacją, wykładaniem, które ma cha-rakter otwarty, nieskończony, gdyż jest nieustannym krążeniem od siebie do inne-go, ciągłym ruchem od „ja" do innego „ja" bądź świata. Poznanie to d o k o n u j e się w procesie nieustannej autokreacji - k o n s t r u u j ą c swój świat, rzeczywistość, pod-miot konstruuje tym samym siebie.

Po drugie, podmiot „ja" - tracąc swój charakter tego, co dane bezpośrednio i w sposób niezapośredniczony - traci także status podstawy, sub-iectu, Arystotele-sowskiego hypokeimenonu stanowiącego w myśli nowożytnej - od Kartezjusza po filozofię idealistyczną - f u n d a m e n t , na którym była oparta pewna i godna zaufania wiedza o świecie, rzeczywistości zewnętrznej. W cytowanej wypowiedzi Eliota podmiot i przedmiot, „ja" i świat przypominają raczej parę partnerów

równo-1 4 T.S. Eliot Knowledge and Experience in the Philosophy of G. H. Bradley, L o n d o n 1964,

(10)

uprawnionych i toczących ze sobą n i e u s t a n n ą grę, w której żaden z graczy nie osiąga nigdy pozycji uprzywilejowanej i nadrzędnej.

W polskiej tradycji filozoficznej i literackiej pierwsze oznaki podobnego przełomu w myśleniu o podmiocie można odnaleźć już wcześniej, bo w pierwszej dekadzie XX w. N a j b a r d z i e j z n a m i e n n y m świadectwem tych zmian są poglądy Stanisława Brzozowskiego i ich ewolucja od stanowiska pokrywającego się w punktach zasadniczych z poglądami empiriokrytyków, zwłaszcza Avenariusa, aż po koncepcję radykalnie o d m i e n n ą , t r a k t u j ą c ą podmiot jako s t r u k t u r ę głęboką, złożoną, swoisty tekst wymagający odczytania. Prześledzenie tej ewolucji nie jest zadaniem łatwym, ponieważ oba poglądy były wygłaszane przez Brzozowskiego często w tym samym czasie i nierzadko w dość zbliżonych do siebie kontekstach. Ten stan rzeczy jest zapewne rezultatem bardzo specyficznej recepcji Avenariusa przez Brzozowskiego, która polegała m.in. na reinterpretacji poglądów autora

Kry-tyki czystego doświadczenia zgodnie z założeniami filozofii pracy oraz filozofii

twórczości. Co z n a m i e n n e , dopiero w późnych swych szkicach zamieszczonych w Ideach Brzozowski uzna wreszcie empiriokrytycyzm za ostatni przejaw formacji romantycznej.

Wydaje się, że wyrażane przez Brzozowskiego przekonania o kryzysie, rozpa-dzie, decentracji podmiotowości zostały uformowane właśnie pod wpływem empi-riokrytycyzmu, jego własna koncepcja podmiotwości natomiast ukształtowała się jako reakcja na filozofię czystego doświadczenia i stanowiła próbę jej przezwycię-żenia. Wyraźnie pod wpływem Avenariusa pozostawał krytyk pisząc

Przezwycięże-nie subiektywizmu w filozofii. Krytyka d u a l i z m u podmiotowo-przedmiotowego,

dy-chotomii myśli i rzeczywistości, bytu i idei, stanowiąca podstawowy wątek myślo-wy tego szkicu, jest niemal całkowicie zaczerpnięta z pism autora Ludzkiego pojęcia

świata. Wskazuje ona na niemożliwość jednoznacznego i trwałego, ostatecznego

odróżnienia pozycji podmiotu i p r z e d m i o t u w doświadczeniu, oraz na wymien-ność tych pozycji. Z tej to właśnie krytyki - z n a m i e n n e j nie tylko dla empiriokry-tycyzmu, filozofii czystego doświadczenia, lecz także dla wszelkich o d m i a n feno-menalizmu - Brzozowski wyciąga wniosek o osłabieniu i destabilizacji pozycji podmiotu:

Być p o d m i o t e m to nie jest stała w ł a ś c i w o ś ć ; to s a m o , co jest w d a n e j chwili p o d m i o -t e m , może być w n a s -t ę p n e j p r z e d m i o -t e m , i w p e w n y c h g r a n i c a c h o d w r o -t n i e .1 5

Efektem tej samej inspiracji filozoficznej jest przekonanie o niekoherencji pod-miotu, jego nietrwałości i atomizacji: „jaźń jest bardzo wątpliwą całością"1 6.

Ten kryzys podmiotowości konstatowany przez Brzozowskiego-filozofa, Brzo-zowski-krytyk literacki o d n a j d u j e także - i co interesujące, poddaje przeważnie zdecydowanej krytyce - w wielu utworach literatury jemu współczesnej, zwłaszcza w dziełach Maeterlincka, Przybyszewskiego i Żeromskiego. Kryzys p o d m i o t u jawi

1 5 / S. Brzozowski Wczesne prace krytyczne, Warszawa 1988, s. 219. >6/ Tamże, s. 162.

(11)

się t u t a j jako osiabienie i podważenie trwałego, substancjalnego, spójnego charak-teru kreowanej postaci literackiej, rozbicie jej na szereg stanów momentalnych:

t a k z w a n a d u s z a w s p ó ł c z e s n a , b e z ż a d n e j h i e r a r c h i i w e w n ę t r z n e j , n a s t r o j o w a , p r a g n ą c a g w i a z d e k z nieba i z a ł a m u j ą c a ręce n a d n i e s p r a w i e d l i w o ś c i ą l o s u , że g w i a z d k i n i e s p a d a j ą , n i e z d o l n a d o c z y n u , o b ł u d n a w z g l ę d e m s a m e j siebie, s ł o w e m , ta r o z m o d e r n i z o w a n a d u -sza, k t ó r a w M a e t e r l i n c k u m a swego n a j s ł o d s z e g o p r z e d s t a w i c i e l a . '7

U Ż e r o m s k i e g o o d d z i e l n e u c z u c i a i s t a n y jego p o s t a c i żyją s i l n i e j niż o n e s a m e r o z w a ż a n e j a k o osoby.1 8

T y m , k t ó r y l u d z i o m r o z w i e r a p r z e m o c ą oczy na g r o z ę i n i c o ś ć w e w n ę t r z n ą d u s z y w s p ó ł c z e s n e j , na k r u c h o ś ć jej p o d s t a w , na k t ó r y c h życie swe o p i e r a o n a - jest S t a n i s ł a w P r z y b y s z e w s k i .1 9

d u s z a w ł a s n a z a t r a c i ł a p o c z u c i e swej j e d n o ś c i i stała się tylko t a k i m m i o t a n y m i cier-p i ą c y m cier-p y ł e m ; w i a r a w j e d n o s t k o w o ś ć , c a ł o s t k o w ą o d r ę b n o ś ć i n i e z a l e ż n o ś ć l u d z k i c h jaźni p r y s k a tu co chwila (o Dla szczęścia P r z y b y s z e w s k i e g o ) .2 0

Istotnie, wczesna proza Przybyszewskiego dostarcza wielu charakterystycznych przykładów rozpadu, rozbicia „ja" zarówno na poziomie n a r r a t o r s k i m , jak i na po-ziomie konstrukcji bohatera. Wydaje się, że inspiracji dla takiej kreacji podmioto-wości można by doszukiwać się właśnie w filozofii czystego doświadczenia. W

An-drogyne, De profundis, Requiem aeternam, Z cyklu wigilii ani rzeczywistość

podmioto-wa, ani rzeczywistość przedmiotowa nie mają charakteru trwałego i substancjalne-go. Przedmioty tracą swą materialność, konsystencję i istnienie obiektywne, ich fi-zyczne właściwości okazują się fantomatyczne, kontury rzeczy stają się płynne, za-cierają się i gubią, pozwalając obiektom fizycznym na nieustane transformacje:

A było, j a k b y się ze w s z e c h s t r o n p r z e s t r z e ń ś c i e ś n i a ł a , ku n i e m u się z b l i ż a ł a , j a k b y linie i k o n t u r y się od m i a s t a odrywały, w n o w e k s z t a ł t y się p r z e t w a r z a ć jęły.2 1

Podmiot zaś jest jedynie wiązką luźno ze sobą powiązanych wrażeń, doznań, myśli, pozbawionych kontrolującego i skupiającego c e n t r u m , które byłoby zdolne narzucić im porządek i koherencję, a tym samym zapewnić „ja" poczucie tożsamo-ści: „Nie poznawał sam siebie; więźby i spójnie jego duszy rozluźniały się, pękały", charakteryzuje bohatera narrator Androgyne22; narrator Reqiuem aeternam zaś

wyznaje:

1 7 / Tamże, s. 214 ( M . Maeterlinck).

1T a m ż e , s. 560 (Kilka uwago grze aktorskiej). 19,7 T a m ż e , s. 130 {Próba samopoznania).

2 0 / /T a m ż e , s. 536, 537 {S. Przybyszewski, „Dla szczęścia"). S. Przybyszewski Androgyne, K r a k ó w 1900, s. 67.

(12)

M y ś l i m o j e j a k b y o d e m n i e n i e zależały. P r z y c h o d z ą i idą s a m e ze s i e b i e b e z z w i ą z k u , ni-c z e m n i e k i e l z n a n e .

N i e p o k ó j w z r a s t a ł , s t r a s z l i w y lęk r o z s z a r p y w a ł d o reszty k ł ę b y m y c h m y ś l i , r o z s t r z ę p i a ł ich z w i ą z k i i p o ł ą c z e n i e g d y b y n a s i e n n y pył j e s i e n n y c h k w i a t ó w n a w s z y s t k i e strony.

S t a ł e m się w y r a z e m o d ś r o d k o w i s k a , w y r a z e m z n i s z c z e n i a i r o z w i ą z a n i a . -3

Między podmiotem a przedmiotem - które zostały zredukowane do statusu dwóch agregatów wrażeń, danych zmysłowych - granica jest płynna; sfera podmio-towa i sfera przedmiopodmio-towa mogą się swobodnie przenikać i zamieniać pozycjami: „Zewnątrz stało się wnętrzem, jawa s n e m "2 4.

Wracam do Brzozowskiego. Zmniejszenie się wpływu Avenariusa i rosnąca in-spiracja myślą Bergsona przyczyniła się także, jak można sądzić, do zmiany w poglądach autora Idei na podmiotowość. To właśnie Bergson dostrzegł wyraźnie słabości wypracowanej przez empiriokrytycyzm filozofii podmiotu i sformułował dobitnie jej krytykę:

W a n a l i z i e tej b o w i e m s t a n y p s y c h i c z n e z k o n i e c z n o ś c i z a g a r n ę ł y d l a s i e b i e i z a t r z y m a ł y w s z y s t k o , co m a n a j m n i e j s z y b o d a j p o z ó r m a t e r i a l n o ś c i , s t ą d „ j e d n o ś ć j a ź n i " m o ż e być je-d y n i e f o r m ą b e z m a t e r i i .

„ J a " w y m y k a się i m [ e m p i r i o k r y t y k o m ] z a w s z e , t a k , że d o s t r z e g a j ą w n i m w k o ń c u tylko p u s t e w i d m o .2 5

Reakcją Brzozowskiego na ten rozpad podmiotowości - r o z u m i a n e j jako trwały byt, substancja, podłoże i podstawa, na redukcję „ja" do tego, co powierzchniowe, jawne, dane bezpośrednio - jest koncepcja podmiotu jako s t r u k t u r y głębokiej i złożonej. Można ją w ogólnym zarysie przedstawić jako model wertykalny i trój-warstwowy. Poziom powierzchniowy stanowi świadomość i jej wytwory, to, co w niej dane i doświadczone, co jednakże wymaga czynności interpretacyjnych, hermeneutycznych. Pod tą powierzchnią bowiem skryta jest warstwa głębsza, nie-jawna, na którą składają się zarówno instynkty, popędy i cała sfera biologiczna, jak i to, co w jednostce niepowtarzalne, unikalne, pewien egzystencjalny konkret. Z n a m i e n n a w tym kontekście jest metafora świadomości jako zaszyfrowanego do-k u m e n t u , do-kodu, tedo-kstu wymagającego wydo-kładni, ledo-ktury uważnej i podejrzliwej, zdolnej do odkrycia i ujawnienia ukrytego głęboko znaczenia. Jest ono tu utożsa-mione z prawdą egzystencjalną p o d m i o t u , z którą k o n f r o n t a c j i stara się on unikać. Od Bergsonowskiej koncepcji „ja" głębokiego, autentycznego, ukrytego, bliższa jest tu Brzozowskiemu podejrzliwa Nietzscheańska symptomatologia:

2 3 / S. Przybyszewski, Requiem aeiernam, Lwów 1904, s. 13, 64, 34.

2 4 / T a m ż e , s. 55.

-5 / H . Bergson Myśl i ruch, dusza i ciało, przekł. P. Beylin, K. Błeszyński, W a r s z a w a 1963, s. 33, 34.

(13)

Ś w i a d o m o ś ć nasza p r z e c i e ż , nasze ś w i a d o m e myśli i p r z e k o n a n i a - to n a j c z ę ś c i e j tylko c h y t r z e i m ą d r z e u s y s t e m a t y z o w a n a ucieczka p r z e d w ł a s n y m „ j a " , z a b e z p i e c z e n i e się p r z e d s p o t k a n i e m go i s p o j r z e n i e m m u w oczy. Ś w i a d o m e p r z e k o n a n i a p o w i n n y być zaw-sze u w a ż a n e za d o k u m e n t p i s a n y k l u c z e m , za z b i ó r s y m p t o m a t ó w , k t ó r e o s t r o ż n i e i prze-biegle o d c y f r o w y w a ć należy, by w r e s z c i e d o d u s z y p r z e n i k n ą ć .2 6

Na poziomie najgłębszym podmiot jest jednak e p i f e n o m e n e m przemian społecznych, historycznych i kulturowych. Pod poziomem, po pierwsze, świado-mości, tego, co powierzchniowe, jawne, dostępne w sposób bezpośredni; oraz, po drugie, pod warstwą tego, co nieświadome, lecz jednocześnie indywidualne, jed-nostkowe i niepowtarzalne, z n a j d u j e się „ja" jako konstrukt społeczny, wytwór sił i procesów ponadindywidualnych, niezależnych od świadomości i niepodlega-jących jej kontroli:

S a m o p o w s t a n i e j e d n o s t k i p s y c h i c z n e j , l u d z k i e g o „ j a " , jest f a k t e m s p o ł e c z n i e u w a r u n k o -w a n y m ;

s a m a i n d y w i d u a l n o ś ć , s a m o ja, jest zawsze f a k t e m s p o ł e c z n y m .2 7

Zależność między strukturą społeczną a strukturą świadomości indywidualnej ma charakter homologii; wzrastająca specjalizacja i dyferencjacja życia społeczne-go pociąga za sobą w sposób nieuchronny zmiany nie tylko w zewnętrznych warun-kach egzystencji człowieka, lecz także w samym statusie p o d m i o t u , w tym, co w „ja" najbardziej własne, centralne, w sposobach, w jakich doświadcza ono i rozu-mie siebie:

Ż y c i e n o w o c z e s n e , n i e s k o ń c z e n i e s k o m p l i k o w a n e i z r ó ż n i c z k o w a n e , w y t w o r z y ł o też n i e s ł y c h a n i e z r ó ż n i c z k o w a n ą i z ł o ż o n ą d u s z ę n o w o c z e s n ą , z jej n i g d y n i e z n a n y m i d o t ą d k r y z y s a m i , w a l k a m i w e w n ę t r z n y m i .2 8

Specyfika podmiotowości nowoczesnej - ukształtowanej w rezultacie od-działywania tych rewolucyjnych, przełomowych procesów historycznych i społecz-nych - polega na osłabieniu wewnętrznej koherencji „ja", zaniku jednolitego, spój-nego wzorca tożsamości. Jego miejsce z a j m u j e podmiotowość poddana naciskowi sił odśrodkowych, narażona na działanie sprzecznych impulsów i dążeń. Metafi-zyczne rozumienie podmiotu w kategoriach tożsamości jako bycia toż-samym ze sobą, jednym, obecnym w samym sobie, okazuje się niemożliwe. Podmiotowość jest bowiem tworzona i urabiana przez siły ponadindywidualne, zewnętrzne wobec niej i alienujące. Na tym etapie swego myślenia o podmiocie Brzozowski stawia tezę o społecznej genezie „ja" w sposób bardzo radykalny i skrajnie redukcyjny:

S. Brzozowski Wczesne prace kry tyczne... , s. 157.

2 7 7 Tamże, s. 148,250. 2 8 7 Tamże, s. 347.

(14)

D u s z a nasza rodzi się co dzień bez naszego u d z i a i u i w d a n i a się, my jesteśmy tylko wyni-k i e m tych p r z e wyni-k s z t a ł c e ń ;

Życie nasze, nowoczesnych ludzi, upływa w nas w p r a w d z i e , lecz bez n a s z e j o b e c n o ś c i .2 9

Poglądom tym pisarz pozostanie wierny zasadniczo do końca swej drogi myślo-wej, choć podda je pewnym modyfikacjom, rozwinie i wyciągnie z nich o d m i e n n e nieco niż przedstawione wyżej wnioski. W Pamiętniku wątek historycznej i społecz-nej genezy podmiotu straci swój redukcyjny charakter, zostanie natomiast wzbo-gacony o aspekt relatywizmu kulturowego. Po pierwsze, Brzozowski wskaże tym razem na konkretny już m o m e n t historyczny, w którym pojawia się nowoczesne „ja" europejskie: „Ego, nasz twór XVIII i XIX w i e k u "3 0. Po drugie, pisząc o Lordzie

Jimie Josepha C o n r a d a , dostrzeże także kontekst kulturowy tego „ja", jego

względ-ność i przygodwzględ-ność jako k o n s t r u k t u konkretnej cywilizacji. Wypracowane przez tę cywilizację normy, zakazy, reguły etyczne, stanowiące „samą istotę naszej osobo-wości", nie są więc czymś danym raz na zawsze i oczywistym, lecz stanowią dopiero pewnego rodzaju zadanie czy też, jak mówi sam Brzozowski, postulat, który musi być dopiero wystawiony na próbę, sprawdzony i p o d d a n y testowi w konfrontacji z tym, co względem kultury europejskiej inne, obce czy wręcz niewspółmierne3 1.

W swym myśleniu o podmiotowości Brzozowski przechodzi więc od inspiracji empiriokrytycyzmem do takiej koncepcji „ja", która n a j p e ł n i e j mieści się w ra-mach nowoczesnej h e r m e n e u t y k i podejrzliwości. Z trzech mistrzów tego stylu my-ślenia - Marksa, Nietzschego i Freuda - autor Głosów wśród nocy znał i dogłębnie przemyślał dwóch pierwszych, którzy wywarli na niego wielki wpływ. Trzeciego, o ile mi wiadomo, nie czytał, ale też czytać nie musiał, gdyż pojęcie nieświadomo-ści kiełkowało już przecież od drugiej połowy XIX w., choć przybierało często po-stać o d m i e n n ą od tej, którą nada mu Freud.

Zgoda. W obu przypadkach, tzn. filozofii czystego doświadczenia oraz her-meneutyki podejrzliwości, można mówić o kryzysie p o d m i o t u (w sensie potocz-nym). Na tym jednak podobieństwa się kończą. Z empiriokrytykiem sprawa przedstawia się m n i e j więcej tak, jak pisze Kołakowski w cytowanym już przeze mnie jako motto do tego rozdziału dramaciku Faust: „A kiedy siebie badasz, I py-tasz: kimże jestem? Rozpływasz się, rozpadasz, Jak pył zmywany deszczem". Zwo-lennik Macha i Avenariusa kończy o b e j m u j ą c widmo, f a n t o m , który rozpływa mu się w rękach. Ale nie tylko on tak kończy.

Problem, o którym tu mowa jest bowiem, jak sądzę, szerszy, nie ma też powodu, by ograniczać go do filozofii czystego doświadczenia, której przedstawiciele od dawna śpią już zasłużonym snem rekwizytów z m u z e u m historii n a t u r a l n e j XIX w. Postawię więc tezę odważniejszą, ale też bardziej radykalną, do czego zresztą, jak

2 9 /T a m ż e , s. 388, 250.

3 0 / / S. Brzozowski Pamiętnik, Lwów 1913, s. 128. 3' / T a m ż e , s. 157.

(15)

sądzę, upoważniają uwagi samego Brzozowskiego z Głosów wśród nocy, traktujące „ja" czyste, oderwane od historii, ja^o wytwór szeroko pojętej formacji romantycz-nej, utożsamianej z caiym wiekiem XIX czy wręcz nawet sugerujące, iż jest ono konstruktem znamiennym dla nowożytności. Teza ta brzmiałaby tak: los filozofii czystego doświadczenia dzielą w zasadzie wszelkie próby myślenia o podmiocie w kategoriach obecności i wewnętrznej transparencji, próby uchwycenia go poza wszelkimi mediacjami, przygodnymi, lokalnymi kontekstami, w tym, co dane tu i teraz, w czystym doświadczeniu (empiriokrytycyzm i wszelkie odmiany empiry-zmu, fenomenalizmu) bądź też czystej intuicji (tradycja kartezjańska, kantowska, fenomenologiczna). Wypada zgodzić się tu z Davidem Kolbem, gdy pisze on, iż modernistyczna formacja estetyczna w pełni wydobyła na jaw podstawowy aspekt nowoczesnej podmiotowości:

M o d e r n i s t y c z n y r u c h w s z t u c e s t a n o w i f e n o m e n d w u z n a c z n y : u k a z u j e p u s t ą p o d m i o t o -wość w d z i a ł a n i u , p o d m i o t o w o ś ć n i e p o z w a l a j ą c ą o s a d z i ć się w j a k i m k o l w i e k z b i o r z e reguł czy f o r m , p o d m i o t o w o ś ć w n i e u s t a n n e j g r z e s a m o o d n i e s i e n i a . P r z e c i w s t a w i a się więc t e m u , co w i n n y c h d z i e d z i n a c h życia s t a n o w i t y p o w o n o w o c z e s n e p r a g n i e n i e j e d n o -ści i s y s t e m u , czystej f o r m y .3 2

Hermeneuta podejrzliwy godzi się na istnienie mediacji mącących tę krysta-liczną przejrzystość i czystość podmiotu. Jeśli jednak chce być konsekwentny, bę-dzie musiał w końcu zauważyć, że jego sposób myślenia prowadzi do zredukowa-nia podmiotu do statusu nośnika s t r u k t u r (społecznych, językowych, mitologicz-nych etc.), funkcji dyskursu, pustego miejsca w przestrzeni mowy czy organizacji społecznej. Jest to przypadek Barthes'a i Foucault jako autorów tekstów Śmierć

podmiotu i Czy?njest autor, przypadek całej bodaj filozofii kryzysu podmiotowości

z lat 60. i 70. XX wieku.

Wybrałem Brzozowskiego na bohatera tego szkicu z dwóch powodów. Po pierw-sze dlatego, że w poglądach autora Idei można dostrzec całą paletę znaczeń pojęcia „kryzys" w odniesieniu do podmiotu. Przede wszystkim więc kryzys jako różnica, różnienie się, i to zarówno w perspektywie wewnętrznej, w samym podmiocie, owej „zróżniczkowanej i złożonej duszy nowoczesnej", jak i zewnętrznej, jako histo-rycznokulturowe zróżnicowanie podmiotowej tożsamości, które podważa domi-nujące w nowożytnej filozofii europejskiej roszczenia p o d m i o t u do powszechno-ści, uniwersalnopowszechno-ści, przejrzystości i niezależności od jakichkolwiek lokalnych kontekstów. Dalej, kryzys jako osłabienie, przesilenie chorobowe, zachwianie pewności bycia sobą, bycia podmiotem toż-samym ze sobą, owe „walki wewnętrz-ne", poczucie zawieszenia i przejściowości, które jednak okazuje się stanem per-3 2 / Zob. D. Kolb Critique of Pure Modernity: Hegel, Heidegger and After, Chicago, L o n d o n

1986, s. 19; G. S i m m e l pisze, iż o ś r o d k i e m zainteresowań wieku XVIII była j e d n o s t k a uwolniona z p r z y p a d k o w y c h naleciałości historycznych i społecznych, w k t ó r e j u p a t r y w a n o a b s t r a k c y j n e g o ideału człowieka jako takiego, zawsze tożsamego ze sobą. (Jednostka i społeczeństwo w świetle światopoglądu XVIII i XIX wieku, w: tenże, Socjologia, przeł. M. Łukasiewicz, w s t ę p S. N o w a k , Warszawa 1975).

(16)

m a n e n t n y m , chorobą wprawdzie nie śmiertelną, bo nieprowadzącą do zgonu pod-miotu, ale też nieuleczalną, bo nieroku jącą nadziei na pełne wyzdrowienie. Można by rzec, że jest to kondycja nieodłączna od bycia podmiotem, tak jak nierozdzielny jest związek bycia sobą i rozpaczy z powodu bycia sobą - ten zauważony przez Kierkegaarda stan, którego nie można po Heglowsku znieść (Ueberwindung), lecz który należy raczej, jak chce Gianni Vattimo, przeboleć (Vorwindung). I wreszcie kryzys jako podyktowana utratą transparencji samopoznania konieczność wykła-dania, interpretowania siebie, nieufnego „odcyfrowywania" szyfru własnej świa-domości i tożsamości.

D r u g i z powodów, dla których polski filozof i krytyk może służyć za przewodni-ka po podstawowych problemach nowoczesnej podmiotowości, jest istotniejszy. Otóż uważam, że Brzozowski jeszcze u samego progu m o d e r n i z m u z niezwykłą przenikliwością dostrzegł, czy raczej przeczuł, podstawowy dylemat, f u n d a m e n -talną aporię „ja" nowoczesnego, choć zapewne nie uświadamiał jej sobie w pełni, gdyż uświadomić jej sobie w pełni po prostu nie mógł. Aporia ta ma, u j m u j ą c rzecz w największym skrócie, taką postać: albo podmiotowość czysta, r o z u m i a n a w kate-goriach obecności, tożsamości, niczym niezakłóconego i w pełni t r a n s p a r e n t n e g o samopoznania, albo podmiotowość zredukowana do statusu wytworu przemian hi-storycznych, społecznych, kulturowych, traktowana jako p r o d u k t i nośnik struk-tur. Przeczuł Brzozowski tę aporię, może nawet dostrzegł ją, ale czy przezwyciężył?

Odpowiedź na to pytanie nie jest łatwa. Sądzę jednak, że można w poglądach autora Legendy Młodej Polski odnaleźć p r z y n a j m n i e j próby u p o r a n i a się z tą aporią, chęć uchylenia się dychotomicznemu traktowaniu „ja" w kategoriach rozłącznych, albo-albo; albo obecność, albo nieobecność; albo pełna wolność, albo pełna aliena-cja; albo swobodna autokreacja, albo całkowite zdeterminowanie jakkolwiek rozu-m i a n y rozu-m i czynnikarozu-mi ponadindywidualnyrozu-mi.

C z a s n a s r o z w i j a , j a k m o t e k p r z ę d z i w a : j e d y n a n a s z a w ł a d z a to t k a ć p r z ę d z i w a , k t ó r e z n a s w y w l e k a j ą P a r k i . W e w n ą t r z n a s jest t y l k o p r ó ż n e i n a g i e w r z e c i o n o ; w i e r c i się w k o l o jak f r y g a - i n d y w i d u a l n o ś ć czysta.

To krótkie, aforystyczne zdanie pochodzące ze szkicu Nim się rozproszy mgła (1908)3 3 zasługuje na bliższą uwagę oraz k o m e n t a r z nie tylko dla swych walorów

stylistycznych. Z jednej strony odwróceniu ulega tu tradycyjna opozycja we-wnętrzności i zewe-wnętrzności; podmiotowość rozumiana w sposób formalny, jako czysty byt, czysta obecność, traktowana niezależnie od zewnętrznych względem niej kontekstów kulturowych, społecznych, historycznych, o k a z u j e się konstruk-tem sztucznym, czystym, bo pozbawionym jakiejkolwiek k o n k r e t n e j treści i za-wartości, owym pustym i nagim wrzecionem. Tak jak fryga kręcąca się wokół własnej osi skazana jest na n i e u s t a n n e ponawianie r u c h u od siebie do siebie, na powtarzanie swej własnej tautologicznej struktury. Ważniejsze dla p o d m i o t u , jego

S. Brzozowski Współczesna powieść i krytyka, w s t ę p T. B u r e k , K r a k ó w - W r o c ł a w 1984, s. 395.

(17)

konstytuowania się, a także poznawania siebie samego, jest paradoksalnie to, co wobec niego zewnętrzne, to, co podmiot w a r u n k u j e i określa.

Z drugiej jednak strony Brzozowski nie popada tu w redukcjonizm, który cha-rakteryzował jego wcześniejsze podejście do problemu podmiotowości. Metaforę przędziwa interpretuję tu jako przenośnię tekstu, a zarazem procesu autokreacji „ja", stanowiącego najważniejsze zadanie i autentyczny akt egzystencjalny (po łacinie textum to tkanina, plecionka, ale też spajanie, budowa; texere znaczy zaś tkać, pleść i zarazem budować). Proces ten nie ma charakteru naturalnego, biolo-gicznego, lecz znakowy, d o k o n u j e się zatem w i poprzez k u l t u r ę i jej teksty. W re-zultacie poznanie bezpośrednie, niczym niezapośredniczone, zdaje się ustępować miejsca autointerpretacji, „czytaniu" siebie samego, które jest skazane na różne mediacje. Nieco później, bo już na kartach Pamiętnika, Brzozowski powie, że po-znawanie siebie jest także popo-znawaniem świata, bytu, prawdy3 4.

Oba procesy, tzn. proces autokreacji i proces autointerpretacji, mają charakter otwarty, gdyż szczególne miejsce przypada w nich temporalności. Nacisk położony na wymiar czasowy nie przyczynia się jednak do osłabienia poczucia tożsamości, do rozbicia podmiotu na szereg niepowiązanych ze sobą, pozbawionych hierarchii, momentalnych stanów. Wręcz przeciwnie - wymiar ten stanowi dla „ja" czynnik konstytutywny, który odgrywa rolę podwójną. D e t e r m i n u j e wprawdzie jednostkę, ponieważ „losu" kulturowego, historycznego m o m e n t u , cywilizacyjnego kontek-stu nie wybiera się tak samo, jak nie wybiera się przeznaczenia. Otwiera jednak także pewien obszar kulturowej wolności, twórczości, aktywności - na d a n e j czy też zadanej sobie tkaninie człowiek może bowiem tkać swój własny wzór. W

Legen-dzie Młodej Polski Brzozowski tak o tym pisze:

G d y d u m n i e z a m y k a m y się w g r a n i c a c h n a s z e g o „ j a " , p o d d a j e m y się ś l e p o t y m s i t o m , k t ó -re je stworzyły i p r z e k s z t a ł c a j ą [...]. K t o chce i s t o t n i e być p a n e m swoich losów, ś w i a d o m i e przeżyć i tworzyć swoje życie, m u s i s i ę g n ą ć aż do tych g ł ę b i n , w k t ó r y c h r o d z ą się siły, o k r e ś l a j ą c e bieg i k i e r u n e k w i e l k i e j d z i e j o w e j r z e k i .3 3

Właśnie nacisk położony na wymiar czasowy jako na - by posłużyć się termi-nem Heideggerowskim - podstawową strukturę egzystencjalną podmiotu pozwala odróżnić szkic M m rozproszy się mgła i wyrażoną w nim dynamiczną koncepcję pod-miotowości od wcześniejszych poglądów Brzozowskiego, w których „ja" było cha-rakteryzowane jako model wertykalny i zasadniczo statyczny.

Metafora tkaniny, użyta w kontekście dość podobnym do wspomnianego wyżej, pojawia się w pismach Brzozowskiego jeszcze raz, w późnym szkicu Charles Lamb. Co tu ważne i jednocześnie nowe, to fakt, że tym razem podmiot rozpatrywany jest już nie w aspekcie filozoficznym, lecz jako podmiot tekstowy, „ja" dane w tekście, „ten, kto mówi" i tym samym ten, kto jest czytany. To „ja" nie ma jednak charakte-3 4 / S. Brzozowski Pamiętnik..., s. 166.

3 5'' S. Brzozowski Legenda Młodej Polski. Studya o strukturze duszy kulturalnej, Lwów 1910, s. 13.

(18)

ru, by tak się wyrazić, instytucjonalnego, nie jest rozpatrywane jako instancja dys-kursywno-komunikacyjna, lecz staje się „pajęczo wiotką t k a n i n ą " , zostaje zredu-kowane do rozproszonych śladów, znaków jakiejś nie d a n e j nigdy w pełni oraz na trwale obecności, „nie dających się powtórzyć poruszeń głowy, p r z y m r u ż e ń oka, wątłej i nikłej dyspozycji półsennej rozmarzonej myśli, zbłąkanego wśród cieniów pamięci uczucia". P o d m i o t jest tu obdarzony istnieniem jednorazowym i m o m e n -talnym, pozwala się wyczarować jedynie na chwilę w równie przygodnym, jak on sam akcie lektury, zaś „[r]az utracony nie daje się on już na nowo wywołać"3 6.

W Charlesie Lambie pojawia się także wątek tkwiącej w podmiocie różnicy. Tu jednak, inaczej niż we wczesnych pracach Brzozowskiego, nie jest ona interpreto-wana jako rezultat oddziaływania na „ja" dyferencjacyjnych procesów społecz-nych. Różnicę tę t r u d n o uchwycić i nazwać, autor Idei bowiem mówi o niej w kate-goriach negatywnych:

To s a m o t n e i n i e z n a n e „siebie", od k t ó r e g o p r z e d z i e l a nas tak m a ł o , tak n i e d o s t r z e g a l n i e mało, takie p o g a r d y g o d n e nic, sztuczka k a l i g r a f i c z n a , f l o r e s stylu, n i e u c h w y t n y stryszek, na k t ó r y m t r z y m a się ten tak p e w n y i n i e z a w o d n y świat.3 7

N i c stanęło m i ę d z y m n ą a m n ą ; ono przesłoniło mi m o j e s i e b i e ; o n o tylko jest, a m o j e s a m o j a z a b ł ą k a ł o się w n i m , w t e m , czego nie ma prawie, co jest t a k n i e z n a c z n i e , tak nie-wiele.3 8

Myślę, że te zdania Brzozowskiego, głębokie, zagadkowe, jakoś inaczej brzmiące od tego wszystkiego, co myśliciel mówi! o podmiocie wcześniej, można-interpretować na wiele różnych sposobów. Może odwołując się do egzystencjali-z m u , może do psychoanaliegzystencjali-zy (w jej wersji Lacanowskiej racegzystencjali-zej) lub semiotyki, bo przecież gdybyśmy metaforę „flores stylu" czytali jako przenośnię języka czy też se-miozy w ogóle, to zapewne, p a m i ę t a j ą c o kontekście negatywności, można by się tu dopatrzeć jakichś antecedencji myśli Saussure'a i takiej koncepcji znaku, która zakłada, że znak ten nie ma własnej substancji r o z u m i a n e j pozytywnie, lecz obda-rzony jest tylko f u n k c j ą dyferencjacyjną, wnosi różnicę w pole języka bądź szerzej - jakiegoś systemu znaczącego. Zapewne wszystkie te klucze i n t e r p r e t a c y j n e jakoś t u t a j pasują. Zapewne też chciał Brzozowski powiedzieć to, co chyba na swój spo-sób mówią wszystkie nowoczesne dyskursy o człowieku: że jest on skazany na nie-dopełnienie, brak, pragnienie, melancholię, bolesne pęknięcie w sobie samym, nieusuwalne i niemożliwe do zniesienia przesunięcie w stosunku do siebie i two-rzonych przez siebie struktur, które b u d u j e , lecz nad którymi w pełni nie p a n u j e , na nieustanną grę między tożsamością a różnicą, identycznością a jej b r a k i e m , au-tentycznością a alienacją. Na tę kondycję, którą dowcipnie ujął cytowany tu już

Zob. S. Brzozowski Glosy wśród nocy. Studya nad przesileniem romantycznym duszy europejskiej, Warszawa 1913, s. 324.

3 7 /T a m ż e , s. 330. 3 8'/T a m ż e , s. 157.

(19)

dwukrotnie autor Fausta, Leszek Kołakowski: „Gdy swego ja dochodzisz krzywdy, Jak cień je łapiesz - ale nigdy". Być może więc za ostatnie słowo Brzozowskiego na temat podmiotu należałoby uznać potwierdzenie niewyrażalności tego, co w „ja" najgłębsze i niepowtarzalne: „To, ostateczne to ludzkiego istnienia wypowiedzieć się nie da"3 9.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Podobnie jak hetu we wnioskowaniu wskazuje na sādhya, słowo wskazuje na swój referent poprzez wspólne niewystępowanie w innych referentach (w logice jest to związek

Korczak w aspekcie swoich poglądów wobec dziecka, jego szacunku, miłości oraz tworzonego systemu wychowawczego w domach sierot, był wyrazem ówczesnego

W 2012 roku takich kodów używało około 7% posiadaczy smartfonów i około 3% użytkowników tradycyjnych aparatów. Rzadkie używanie kodów QR wynika z niewystarczaj ących

BUDOWA ORAZ ROZMNAŻANIE SIĘ WOLFII BEZKORZENIOWEJ Wolfia bezkorzeniowa (Wolffia arrhiza)..

Aktywność władz samorządowych w zakresie zabiegania o realizację inwe- stycji okazała się determinantą podjęcia działalności dla wielu przedsię- biorstw zlokalizowanych

Marketing personalny jest koncepcją zarządzania zasobami ludzkimi/kapita‑ łem ludzkim skierowaną do obecnych i potencjalnych pracowników oraz innych interesariuszy – ma

W artykule przedstawiono przegl¹d rozwi¹zañ elektrycznych uk³adów napêdowych ci¹gników i maszyn rolniczych opracowanych przez producentów i jednostki naukowe oraz opisano

Ochrona zasady zapewnienia ładu przestrzennego oraz zrównoważonego rozwoju jest dwuetapowa: pierwszy obejmuje określenie tej zasady w miejsco- wym planie