• Nie Znaleziono Wyników

Brygada generała Edmunda Taczanowskiego i jej ostatnie boje

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Brygada generała Edmunda Taczanowskiego i jej ostatnie boje"

Copied!
29
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)

Brygada generała Edmunda Taczanowskiego i jej ostatnie boje

B ry g a d a gen. E d m u n d a Taczanow skiego, najw ięk sza jed n o stk a k a ­ w a le rii polskiej w p o w sta n iu 1863 r., zabłysła jak m ete o r n a jego h o ry ­ zoncie i rów nie szybko zgasła. W jej k ró tk ic h dziejach bój pod Sędziejo­ w icam i m a znaczenie p ró b y, jak ie j p o d d a je się sz lach etn y m eta l: ściem ­ n ieje pod działaniem k ro p li spraw d zającego kw asu, czy zachow a sw ój połysk i kolor. B ył on zd arzen iem w y n ik ły m z p rzy p ad k u . In te re su ją c y je s t z tego w zględu, że pozw ala ocenić w arto ść bojow ą b ry g ad y Tacza­ now skiego jak b y w lab o ra to ry jn y c h w a ru n k a ch ; d a je odpowiedź, czy b ry ­ gada, choć dobrze u zb ro jo n a i w y ekw ipow ana, choć nieźle w yćw iczona, m ia ła w arto ść bojow ą, czy nie. P o niew aż odpow iedź w y p ad ła n e g a ty w ­ nie, n asu w a się p y tan ie, dlaczego ta k się stało. P rzecież inne zgrupow ania k a w a lerii pow stańczej, p u łk i E d m u n da Różyckiego, Z yg m u n ta C h m ie- leńskiego, choć słabsze liczebnie, o siągn ęły dobre w y n ik i w boju. Z ada­ n iem a rty k u łu je st zanalizow ać czynniki, k tó re zadecydow ały, że b ry g a ­ da gen. T aczanow skiego nie zw iększyła w iele siły p o w stan ia i nie p rz y ­ dała m u w iększego b lask u . Skończyła sw e istn ien ie po klęsce pod K ru ­ szyną 29 sierp n ia 1863. Bitwa, je st ciekaw sza niż sta rc ie pod Sędziejow i­ cam i, ale jej k o m p lik acje u tru d n ia ją w yciągnięcie ' zasadniczych m an ­ kam en tó w b ry g ad y , n a to m ia st w y stę p u ją one w sposób nie zaciem niony w b oju pod Sędziejow icam i.

1. P rzeciw n icy

A. Partia generała Taczanowskiego

W s ta rc iu pod S ędziejow icam i w zięła ud ział po stro n ie polskiej część p a rtii gen. Taczanow skiego, 1 p u łk .u ła n ó w , p rz y k tó ry m znajdow ał się dow ódca p a rtii, i b a ta lio n p iec h o ty ppłk. F ran cisżk a K opernickiego.

Dowódca p a rtii, gen. E dm u n d Taczanow ski, ur. 25 listo p ad a 1822, po­ chodził ze s ta re j i zam ożnej ro d zin y w ielkopolskiej, b y ł p ru sk im oficerem a rty le rii, b ra ł udział w przy g o to w an iu p o w stan ia w 1846 r., w 1848 r . b y ł dow ódcą oddziału a rty le rz y stó w Legii A kadem ickiej. P o stłu m ien iu przez P ru sak ó w p o w stan ia w W. Ks. P oznań sk im , T aczanow ski zgłosił się jak o ochotnik w Rzym ie do a rm ii re p u b lik ań sk iej G aribaldiego.

W p o w sta n iu 1863 r. w ziął ud ział n iech ętn ie, pod n aciskiem p r z y ja ­ ciół. N ie w ierzy ł w jego pow odzenie. M iał zresztą 41 la t i słabe zdrow ie. P rzek ro czy ł g ranicę w połow ie k w ietn ia, objął dow ództw o p a rtii w P y z ­ drach, złożonej z 5 k om panii strzelców , b a ta lio n u kosynierów i szw adro­ n u kaw alerii. Dow odził n ią w pom y śln ej b itw ie pod ty m m iastem z sil­ n iejszy m przeciw nikiem , po tem w alczył pod K ołem . i pod Ignacew em , gdzie p a rtia jego stoczyła jed n ą z n ajk rw aw szy ch b itew w całym p o w

(3)

268 Z Y G M U N T W A L T E R J A N K E

n iu . P o b itw ie tej p a rtia T aczanow skiego uległa rozproszeniu, a on sam znalazł schro n ien ie w K osm ow ie w pow . kaliskim . T u ta j został zaw iado­ m iony, że R ząd N aro do w y m ianow ał go n aczeln ik iem w o jskow ym woj. k alisk ieg o i ty m sam ym podp o rząd k ow ał m u w sz y stk ie oddziały pow ­ stańcze tego w ojew ództw a. D ośw iadczenia o statn iej k am p an ii, długie m arsze, ja k ie m u sia ły bez za p ra w y w ykonyw ać piesze oddziały p a rtii T aczanow skiego, ogrom na, zw iązana z n a d m ie rn y m w ysiłkiem m arszo­ w y m d ezercja i w reszcie konieczność p rz y ję c ia b itw y z pow odu p rz e ­ m ęczen ia i niezdolności do dalszego m arszu, skło niły Taczanow skiego do zm ian y k o n cep cji o rg anizacy jnej p a rtii. B iorąc pod uw agę fa k t, że R osja­ n ie dysponow ali niew ielk ą ilością k aw alerii, p ostan ow ił stw orzyć w iększą

jed n o stk ę jazdy, z k tó rą m ógłby się łatw o uchylić od pościgu i w ciągu dłuższego czasu, u n ik ając sta rc ia , n ad ać jej cechy i w a rto ść jednostki re g u la rn e j.

W y staw ien ie w iększych jed n o stek k a w a le rii w ym ag ało dużego w y ­ siłku finansow ego i św iadczeń rzeczow ych głów nie ze stro n y ziem iaństw a kaliskiego. T aczanow ski zdołał n ak łon ić w łaścicieli w ielkich m ają tk ó w w K aliskiem , że w ysiłek ten p o d jęli i m łodzież ze dw orów tłu m n ie sta ­ n ę ła do szeregów . T aczanow ski p lan o w ał także pow ołanie pod b ro ń pospolitego ru sz e n ia w szystkich m ężczyzn od L8 do 35 ro k u życia, ale te j ak c ji zakazał m u R ząd N arodow y. M ianow ał go n a to m ia st w połow ie czerw ca g en erałem i p o w ierzy ł rów n ież dow ództw o n a d w oj. m azow iec­ kim , k tó reg o jed n ak Taczanow ski fak ty czn ie n ie objął.

D ow odzenie p a rtią absorbow ało go bez reszty . W y d aje się, że łączenie fu n k cji dow ódcy tere n o w e g o z fu n k cja m i dow ódcy oddziału n ie było rozw iązan iem szczęśliw ym . G e n e rał chciał osobiście spraw dzić, ja k w po­

szczególnych p o w iatach o rg an izu je się oddziały k aw alerii, w ed łu g p la n u opracow anego p rzez kp t. P ini, późniejszego szefa sztabu b ry g ad y , i w y ­ ru sz y ł 26 czerw ca z K osm ow a pod ochroną jaz d y pow. k aliskiego w sile 86 koni pod dow ództw em k p t. W ładysław a M iśkiew icza w Sieradzkie. 27 czerw ca oddział b y ł w W idaw ie. 28 czerw ca p rzy b y ło tu ta j k ilk u n a stu ochotników k o n no i zbrojno z pow. piotrkow skiego. R azem w ięc oddział liczy ł 98 k oni w czterech p lu to n ach : trz y p lu to n y ułanów , c z w a rty fla n - kierów . „O ddział b y ł nieźle u m u n d u ro w an y i uzbrojony... konie szcze­ gólnie b y ły dobrze dobrane, lecz ład u w ojskow ego i karn ości niew iele. M iśkiew icz b y ł surow y... żołnierz niezły... lecz porząd k u w ojskow ego

zaprow adzić i w ojskow o w yćw iczyć oddziału n ie p o tra fił“ 30 czerw ca

w K arszn icach dołączył do g en erała T aczanow skiego oddział jazd y sie­ ra d z k ie j pod dow ództw em rtm . W ład ysław a Rem bow skiego. B yło jej 3 szw adrony, raz e m 280 koni. U zbro jen i b y li dobrze, u m u n d u ro w an i nie-' szczególnie, k arn o ści i p o rząd k u niew iele, w yćw iczeni dostatecznie. W k ró tce w y tw o rz y ły się m ięd zy oddziałam i k alisk im i i sieradzk im i za­ wiść i niezgoda. Ja z d a k alisk a u w ażała się za lepszą, bo m iała lepsze konie i m u n d u ry . K arn o ści n a d a l ,nie było, obow iązki służb y w polu lekce­ ważono, co n a ra ż a ło oddział n a s tr a ty i n a w e t zniszczenie. W ygląd zew­ n ę trz n y oddziału m u siał być jed n a k dobry, bo p ru sc y u łan i w Choczu, gdzie g en e ra ł T aczanow ski p rz y b y ł 8 lipca, w zięli początkow o naszych ułanów za re g u la rn ą ro sy jsk ą k a w a le r ię 2. 10 lipca dołączył do oddziału gen erała Taczanow skiego w drodze z Chocza do Z agórow a rtm . M atu

-1 Por. Fr. K o p e r n i c k i , P am iętn ik z pow stan ia styczn iow ego, Warszawa

.1959, s. 10 n. .

(4)

szew icz z jazd ą k o n iń sk ą w 48 koni. D obrze uzbrojo ny, bez lanc, ale z k arab in am i, szablam i i p isto letam i, dobrze u m u n d u ro w an y oddział k o n iński odznaczał się k arn o ścią i p rzy w iązaniem do sw ego dowódcy. J e s t to p rz y k ła d oddziału szkolonego i w ychow anego w sta łe j w alce przez dobrego dowódcę.

12 lipca m iędzy Zagórow em a L ądem doszło do b itw y z ro sy jsk ą k o ­ lu m n ą pościgow ą gen. K o stan d y. O dw ró t osłaniał rtm . M atuszew icz z jazdą ko nińską, k tó ra b iła się dobrze. G en erał zam ierzał p rz y ją ć bitw ę, ale jazda sierad zka p ierzch ła o g arn ięta p a n ik ą i trz e b a się było wycofać. O ddział zeb rał się do p iero po k ilk u dniach w S iedlątkow ie. N iepokojące objaw y n iek arn o ści (b u n t 2 szw adronu) sk ło n iły g en e ra ła do reo rg a n i­ zacji oddziału. Z ostał u tw o rzo n y 1 p u łk ułanów pod dow ództw em rtm . M atuszew icza, w sk ładzie dw óch dyw izjonów : 1 szw adron dow odzony p rzez po ru czn ik a O koniew skiego i 2 szw adron poru cznika M nlew skiego w eszły w skład 1 dyw izjonu, k tó reg o dow ódcą został rtm . Wł. M iśkiewicz. 2 dyw izjon dow odzony p rzez m jr. B ojarskiego, ppor. z a rm ii tu re c k ie j, s k ła d a ł się z 3 szw adronu, k tó reg o dow ódcą b y ł ppor. W ł. M iłkowski,

i 4 rtm . B ło szy ń sk ieg o 3. R ów nocześnie g e n e ra ł zgłosił w niosek aw anso­ w y do W ydziału W o jn y R ządu N arodow ego dla rtm . M atuszew icza i k p t. P in i — n a podpułkow ników , rtm . Wł. M iśkiew icza n a m ajo ra, por. O ko­ niew skiego i M niew skiego n a ro tm istrzó w .

N a ro zk az g en erała T aczanow skiego p p łk K opernicki, naczeln ik w o j­ skow y 3 pow iatów : w ieluńskiego, sieradzkiego i piotrkow skiego zebrał z te re n u w ojew ó dztw a n a 7 sierp n ia w m . Chociwie 2 p u łk ułanów . Do­ wódcą jego został płk Słupski. P u łk liczył 422 konie w czterech szw adro ­ nach. U m u n d u ro w a n y i u z b ro jo n y by ł dobrze, k u lb ak i m iał n a w e t lepsze niż 1 p. ułanów . W ten sposób p o w stała cała b ry g ad a ułań ska, jed y n a tak w ie lk a jed n o stk a k a w a lerii polskiej w czasie p o w stan ia 1863 r.

B ry g ad a w y k o n y w ała m arsze i k o n trm a rsz e po w ojew ództw ie k alis­ kim . Gen. T aczanow ski u n ik ał w a lk z w ojskam i ro syjskim i, szkolił sw oje p u łk i w m usztrze, d b ał o ich zaopatrzenie, ta k że w krótce, jeśli idzie o w y g lą d z e w n ę trz n y b ry g a d y i spraw ność w ob rotach n a kom endę, nie ustę p o w ała ona re g u la rn e j arm ii. A le d obry w y g lą d i dobra m u sz tra nie ro b ią jeszczą z r e k r u ta żołnierza. M iał się o ty m w b ardzo p rz y k ry sposób p rzek o n ać g en erał ju ż w sta rc iu pod Sędziejow icam i.

T rzy p ierw sze szw ad ro ny każdego p u łk u uzbrojone b y ły w lance, szable i p isto lety , c z w a rte szw ad ro n y m ia ły k a ra b in k i; b y ły to tak zw ane sz w a d ro n y fla n k ieró w przeznaczone do ubezpieczenia m arszu i posto­ jów, i w a lk i ogniow ej. T rzy p ierw sze szw ad ro n y m ia ły tw orzyć w łaściw ą siłę ud erzen iow ą p rzez w alk ę n a białą broń i szarżę, p rzez bój k a w a le ­ ry jsk i. Lanca jed n a k w ym aga d łu g o trw a ły ch ćwiczeń, a b y sta ła się b ro n ią groźną, ta k jak n ią b y ła w ręk a c h u łan ów sław nego p u łk u n a d ­ w iślańskiego w H iszpanii. P u łk ten jed n a k istn ia ł i w alczył w ięcej niż dziesięć lat, nie dw a m iesiące. W m ało w p ra w n y c h ręk a c h lanca ty lk o zaw adzała i obniżała pew ność siebie u ł a n a 4. T ym sam ym siła u d e rz e ­ niow a tak ic h szw adronów b y ła niew ielka.

3 T. Z a k r z e w s k i , W spom nienia z roku 1863, Poznań 1'888, s. 65; Fr. 'K o­ p e r n i c k i , op. cit., s. 27; J. O x i ň s k i , W spom nienia z pow stan ia polskiego

1863— 1864, Warszawa 1965, s. 21.

4 „W zasadzie lance okazały się niepraktyczne, gdyż żołnierze z m ałym i w y ­ jątkami, niedostatecznie w yszkoleni, n ie um ieli się z n im i obchodzić i przeważnie je w boju porzucali’'. Por. J. G r o b i c k i , K aw a leria pow stań cza w r. 1863, „Prze­ gląd K aw aleryjski”, 1926, nr 1, s. 31.

(5)

270 ZY-GiMUNT W A L T E R J A N K E

Gen. T aczanow ski w y ru szy ł z połączoną b ry g ad ą z Chociw ia p ra w ­ dopodobnie 8 sie rp n ia i dalej o d b y w ał sw e m arsze i k o n trm arsze. Ja k o n aczeln ik w ojskow y w o jew ó d ztw a w łączył do b ry g a d y w szystkie od­ działy konne w w ojew ództw ie, dzięki czem u siła liczebna b ry g a d y w zro­ sła, ale w te re n ie zab rak ło drobnych, ru ch liw y c h oddziałów p o w stań ­ czych, zwłaszcza konnej ż a n d a rm e rii pow iatow ej. Robiono m u później z tego zarzu ty . Szefem sztab u Taczanow skiego b ył p p łk iPini-Schoenitz, oficer z L egionu 'Polskiego n a W ęgrzech, gdzie b y ł k ap itan em . B ra ł udział w b itw ie pod P y z d ram i i Ignacew em w p a rtii Taczanow skiego, b ył tam dow ódcą a rty le rii. O dznaczał się dużą w iedzą w ojskow ą teo rety czn ą i zm ysłem organizacyjnym . W tru d n y c h sy tu acjach , w boju, tra c ił głowę i n ie n a d a w a ł się na dowódcę. Za to m iał gen erał d obrych obu dowódców p u łk ó w ułańskich.

18 sierp n ia b ry g ad a stoczyła potyczkę pod Zieleńczycam i koło Ł asku, p o tem odeszła w k ie ru n k u m. W arty .

W ty m czasie g en e ra ł o trzy m ał z W ydziału W ojny ro zkaz w y k o n an ia d y w e rsji w S andom ierskiem , ab y odciążyć w alczącego ta m gen. K ru k a 5. Z tego w zględu polecił p p łk K opern ickiem u zebrać ochotników i zorga­ nizow ać oddział p iechoty, a b y w zm ocnić ogniowo sw oją p a rtię . P p łk K o- p e m ic k i 22 sierp n ia zeb rał zaledw ie 160 ludzi. P odzielił ich n a s;trzelców i kosynierów . Takich, co u m ieli strzelać, b y ło 76, re sz ta d o stała kosy. S trz e lcy m ieli bluzy i czapki g ranato w e, ładow nice n a 60 ładunków , p a s j z pochw ą do b agnetu, to rb y su k ien n e n a rzeczy. K o sy n ierzy — czerw one blu zy i g ran a to w e czapki. Ilość p iech o ty w p a rtii szybko w z ra sta ła . P p łk K o p ern ick i sam objął jej dowództwo. W ty m sam ym dniu, 22 sierp ­ nia pod Złoczowem B ry g ad a m iała starcie z k o lu m n ą ppłk. T arasienkow a, szefa sztabu 4 D P, złożonej z b a ta lio n u piechoty, 4 dział, 2 szw adronów k a w a lerii i 200 Kozaków. R osjan o d p arto i g enerał z b ry g ad ą w ycofał się w k ie ru n k u na W idaw ę 6.

N a p rośb ę ppłk. K opernickiego g en erał T aczanow ski z p o sto ju w e wsi B uczek p rzy sła ł m u 2 p u łk ułanów , pod osłoną któ reg o b atalio n p p łk K o­ p ernickieg o m iał p rze jść do Osin. K ied y b a ta lio n z 2 p u łk iem u łan ó w zajm ow ał k w a te ry , a 2 p u łk w y sta w iał w edety, rozpoczęła się strz e la ­ nina. A la rm b y ł fałszy w y — to sp o tk a ły się w e d e ty 2 p. u łan ó w z w ed e- tam i 1 pu łk u , k tó ry sta ł ra z e m ze sztabem b ry g a d y w pobliskich Sędzie­ jow icach i w zięły się n a w z a je m za hu zaró w rosy jsk ich.

W ten sposób złączona w d n iu 25 sie rp n ia p a rtia gen. Taczanow skiego sk ła d a ła się z .b ry g a d y jazdy, liczącej dw a p u łk i ułanów , razem pow yżej ty siąca k o n i i z b a ta lio n u piechoty, złożonej z k om p an ii strzelców i kom ­ p a n ii kosynierów .

B. Wojsko rosyjskie

W w o jew ództw ie k alisk im sta ła 4 D yw izja P ie ch o ty ro sy jsk iej, a je] dowódca gen. lejt. B ru n n e r był rów nocześnie dow ódcą okręgu w o jsk o ­ w ego kaliskiego.7 T eren te g o okręg u p raw ie p o k ry w a ł się z tere n em w oi. kaliskiego.

5 Fr. K o p e r n i c k i , op. cit., s. 41.

6 Tamże, s. 39; L. R a t a j c z y k, U rzę d o w y w y k a z p o ty cze k w o jsk carskich

w K ró lestw ie P olskim w 1863— 1864, „Studia i M ateriały do H istorii Wojskowości''

t. VIII, cz. II, 1982, s. 309.

? M. P a w l i s z c z e w , S ied m icy polskogo m ia tieża t. II, Warszawa 1887, s. 283; J. S t a s z e w s k i , G enerał Edm und T aczanow ski, Poznań 1036, s. 38; L. W a s z ­ k i e w i c z , zbiory w łasne, Łódź.

(6)

4 D yw izja P ie ch o ty m iała n a stę p u ją c y sk ła d (ze sta n e m osobowym w pułkach)

13 lin iow y piech. Białozierski 2 998

14 Ołoniecki 3 075

15 Szliselburski 3 039

1>6 Ładogski 2 973

4 batalion strzelców 1 065

r a z e m 13 148 żołnierzy piechoty 4 brygada artylerii pieszej II 052 artylerii

Część 4 D yw izji P ie c h o ty została p rz e su n ię ta na te re n w oj. m azo­ w ieckiego i krakow skiego, gdzie p o w sta n ie ro zw ijało się szybciej. G a rn i­ zony ro sy jsk ie late m 1863 r. b y ły w y starczająco duże i złożone z w o jsk w szy stk ich rodzajów broni, ab y m ogły w alczyć sam odzielnie n a m iejscu lub w c h a ra k te rz e ru ch o m ej k o lu m n y dokonyw ać op eracji p rzeciw p a r­ tiom pow stańczym . O peracje tak ie b y ły najczęściej p om yślane łącznie p rzez siły dw óch do trzech najbliższy ch garnizonów . Takie łączne, skom ­ p lik o w an e operacje b y ły m ożliw e dzięki tem u, że w ojska pow stańcze nie zniszczyły całkow icie lin ii telegraficznych, k tó re w y k o rzy sty w ali stale R osjanie 8.

N a tere n ie o p eracy jn y m b ry g a d y gen. T aczanow skiego znajd ow ały się n a stę p u ją c e g arn izo n y ro sy jsk ie:

W K aliszu: dow ódca 4 D yw izji P ie ch o ty i sztab dyw izji, 15 Szlisel- b u rsk i p u łk p iech o ty bez III i połow y I b ata lio n u , w szystkie ro ty ty r a - lie rsk ie 15 szliselburskiego p.p. oraz b a te ria a rty le rii lekkiej.

W Sieradzu: dowódca g arn izo n u i dow ódca 4 B ry g a d y A rty le rii płk S m irnow , II b atalio n 13 B iałozierskiego p.p., III b a ta lio n 1'5 S zliselb u r­ skiego p.p., 2 b a te ria a rty le rii pozycyjnej.

W K oninie: dowódca garnizo n u p łk H elfreich , dow ódca p u łk u h u za­ rów m ariam polskich, połow a I b a ta lio n u 15 S zliselburskiego p.p., III b a ­ talion 14 O łonieckiego p.p., 2 szw ad ro ny h u zaró w m ariam polskich'. Do tego garnizo nu n a le ż a ły ró w nież 2 szw ad ro n y h uzaró w m ariam polskich w K leczow ie.

W Łęczycy: dow ódca g arn izo n u p łk Czesnowski, dowódca 16 Ł adog- skiego p.p., II b atalio n 16 Ł adogskiego p.p. i 3 r o ty ty ra lie rsk ie (strze­ leckie) z tegoż p u łk u oraz 1 b a te ria a rty le rii pozycyjnej.

W Łodzi był g arnizon ro sy jsk i pod dow ództw em ppłk. I. B roem sena od 2 lipca 1863 S k ład garn izo n u : 5 k o m p an ii piechoty, so tn ia kozacka, 2 działa.

P rócz tego n a tere n ie w oj. kaliskiego d ziałały czasow o k o lu m n y spec­ ja ln e jak n p . k olum na gen. K rasn o k u tsk ieg o i gen. K ostandy.

R azem m iał gen. B ellegarde, k tó ry la te m 1863 r. przy szed ł na m iejsce gen. lejt. B ru n n e ra , w g arnizonach swego okręgu w ojskow ego nieco w ię ­ cej n iż 8 b atalio n ó w piech o ty , całą 4 B ry g ad ę A rty le rii, 4 szw ad ro ny h u ­ zarów i 31 p. K ozaków . N a te re n ie woj. kaliskiego d ziałały ró w n ież ko ­ lu m n y ro sy jsk ich garnizonów , zn ajd u jący ch się w w ojew ództw ach są­ siednich.

P iech o ta b y ła u zb ro jon a w dobre k a ra b in y o gładk iej lufie, n a b ija n e

8 J. P i ł s u d s k i , Z arys historii m il itarn ej powsta nia styczniowego, Pisma zbiorowe t. III, W arszawa 1937, s. 121— 1Й2.

0 Por. L. W a s z k i e w i c z , Z dziejów powstania sty cznio w ego w Łodzi i oko­

(7)

272 Z Y G M U N T W A L T E R J A N K E

z przodu, kapiszonow e o doniosłości do 600 m. W ta k ty c zn y m użyciu sto ­ sow ano w ro sy jsk ie j piechocie szeroko ty ra lie rk ę , za k tó rą blisko trz y ­ m ano z w a rte re z e rw y w k o lu m n ach n a w e t b atalionow ych, dążąc do ro z ­ strzy g n ięcia b oju w w alce w ręcz, przez użycie ud erzen iow ej m asy. R e­ g u lam in y o p a rte b y ły na dośw iadczeniach w yniesion ych z w o jen n a ­ poleońskich.

K a w ale ria dobrze w yszkolona, n a św ie tn ie u jeżd żo n y ch koniach, m iała p rzew agę n a d im prow izow aną k a w a le rią polską. Ż ołnierz ro sy jsk i b y ł k a rn y , odw ażny, choć z a h u k an y i bez in ic ja ty w y . W ojska n ie re g u la rn e , Kozacy, b y li dob rzy w rozpoznaniu, m niej n a d a w a li się do w alki. Za to ch ętn ie b ra li u d ział w ra b u n k u ludności. O czywiście n ie odnosi się ta c h a ra k te ry s ty k a do oddziałów e lita rn y c h , jak im był dyw izjon k u b a ń sk i i r e g u la rn e 'p u łk i dońskie.

W śród w yższych dowódców p an o w ała duża em u lacja i zawiść, co u tru d n ia ło często w spółdziałanie poszczególnych ko lum n ro sy jsk ich we w spólnych o peracjach. K o rp u s oficerski b ył n a ogół dobrze przygoto­ w an y do swoich zadań reg u lam ino w y ch , oficerow ie P o lacy przew ażnie p rzen iesien i w głąb Rosji. W w ojsk ach ro sy jsk ic h stacjo n u jący ch w K ró ­ lestw ie istn ia ła organizacja rew o lu cy jn a. W zapiskach O gariew a w spom ina się m iędzy in n y m i o g ru p ac h zorganizow anych w 4 D yw izji P iech o ty , w 4 B rygadzie A rty le rii i 4 b a ta lio n ie strzelców . M ożna sądzić, że k ie­ ro w n ictw o tej organizacji n a 4 D P. było w 14 O łonieckim p .p .10

O istn ien iu organ izacji rew o lu c y jn ej w śród oficerów ro sy jskich, o ich chęci w sp ó łp racy z p ow stan iem św iadczą rów n ież w spom nienia O xiń- skiego u .

W a lfab ety czn y m spisie p o d e jrz an y c h polity czn ie oficerów , sporzą­ dzonym n a polecenie M ilu tin a w końcu w rześn ia lub początku p aździer­ n ika 1862 r. fig u ru je 21 oficerów z 4 D P. Z tej dyw izji byli k p t. P o tieb n ia, por. A m h o ld t i S liw ic k i12. W iększość zresztą to a rty le rz y śc i z 4 B r y ­ gad y A rty le rii —1 jest ich 13.

Może to tłum aczy, dlaczego a rty le ria ro sy jsk a tak często źle strz e la ła w w alce z pow stań cam i (np. Złoczew 22 sierp n ia 1863). Oczywiście spis nie o b ejm u je nazw isk w szystkich członków organizacji. B yła ona znacz­ nie liczniejsza 13.

W iększość w ym ienionych w spisie została zasądzona lub przeniesiona w głąb Rosji, w czasie p o w stan ia nie było ich w szeregach w ojsk ro sy j­ skich w K rólestw ie. Część jed n a k została.

2. T e re n d ziałań

W ojew ódzfw o kalisk ie, jed n o z n a jm n ie j zalesionych w o jew ód ztw K ró lestw a Polskiego, rozciągało się po obu brzegach W arty , zajm u jąc jej dolinę i część dorzecza od źródeł do re jo n u P y z d r. Z achodnią i pół­

10 P. A. Z a j o n c z k o w s к i, W o jen n yje re fo rm y 1860—1870 godow w Rossii, Moskwa 1952, s. 42.

11 J. O x i ń s к i, op. cit., s. 25—'26.

12 G. W. B o g d a n o w, W. A. D i a k ó w , A łfa w it u czastn ikow rew olucionno-

g o d w iż e n ia w ru ssk o j arm ii za 1821—1863 gg., [w:] W osstanie 1863 r. i ru sk o -p o l- sk ije rew olu cion n yje sw ia zi 60 godow , M oskwa 1960, s. 490—561.

13 W sipiisie jest np. w ym ieniony tylko jeden oficer z Ołonieckiego pułku p ie­ choty, a w notatce Ogariewa 3 z tego sam ego pułku, ja!ko kierow ników całej orga­ nizacji w 4 DP. iPor. P. íÁ. Z a j o n с z к o w s к i, op. cit., s. 4*2 i G. .W. B o g d a - n o w, W. A. D i a k ó w , op. cit., s. 490—561.

(8)

nocną granicę w ojew ództw a tw o rzy ła g ran ic a p ań stw o w a z P ru sam i, o p a rta głów nie o rzek ę P ro sn ę aż do jej u jścia do W a rty p o d P y z d ram i i pasm o jezio r n a północ od W a rty i P y z d r. Od w schodu leżały w oj. m azow ieckie i sandom ierskie, a od p o łu d n ia w oj. k rak o w skie. T eren ró w n in n y , bez przeszkód p o w ażniejszych dla ru c h u z w y ją tk ie m W a rty i je j dopływ ów oraz ciągniących się w zdłuż lin ii w o dn ych niew ielk ich bagien. W iększych kom pleksów leśnych b rak , tro ch ę lasów w północnej i południow ej części w ojew ództw a, środkow y pas p ra w ie całkow icie bez­ leśny. P ołudniow o-w schodnim sk ra je m w ojew ództw a p rzeb ieg ała linia kolejow a w iedeńska przez P io trk ó w , Radom sko, Częstochow ę. Ś rodkiem w ojew ództw a, p rzez pas b ezleśn y szła szosa Łódź— S ieradz—K alisz. T e­ re n dla działań p a rty z an c k ic h b ył w y ją tk o w o tru d n y , bez p rzyg oto w a­ ny ch przez n a tu rę rejo n ó w oparcia, zm uszał oddziały p a rty z an c k ie do ciągłego ru ch u , bo ty lk o ru c h d aw ał w zględne bezpieczeństw o, u tru d ­ n ia ją c n iep rzy jacielo w i sk up ien ie sił do akcji zaczepnej. U staw iczny ru c h je d n a k zu żyw ał oddziały p arty zan ck ie, m u sia ły one staw ać do w a lk i zmęczone, w y czerp an e m arszam i, co często p rzesąd zało w y n ik spotkania. R ejon pó łnocny w ojew ództw a, gdzie lasów było w ięcej, -był w ciśn ięty m iędzy W a rtę i g ran icę pań stw o w ą, podzielony pasem jezior Ślesińskich i z tego w zględu niebezpieczny dla oddziałów, k tó re ru chliw ością s ta ra ły się w y ró w n ać sw oją niższość pod w zględem uzb ro jen ia, w yćw iczenia i ilości żołnierza.

M im o to re jo n te n p rzy ciąg ał oddziały p a rty z an c k ie . T u ta j bow iem w iodła n a tu ra ln a b ra m a z Poznańskiego, odcinek sztu cznej, lądow ej g ra­ n icy n a północ od iPyzdr i S łupcy aż po lin ię jezior n a północ od K le ­ czewa. T ędy w k ro czy ła w iększość oddziałów z Ks. Poznańskiego, w tym kącie K u ja w n a północ od k o lan a W a rty było n a jw ię c e j d z ia łań bojo­ w ych w w ojew ództw ie. W w oj. kalisk im u ch y le n ie się od bitw y , swo­ b od n y m an e w r wobec licznego przeciw n ika, zajm ująceg o w szystk ie m ia­ sta p o w iato w e g a rn iz o n am i i działającego k o n c e n try cz n ie p rzeciw roz­ pozn any m oddziałom pow stań czym b y ł dla piech o ty b ard zo u tru d n io n y . Rodzaj te re n u w woj. k a lisk im n iew ątp liw ie w p ły n ą ł n a dow ódcę jego sił zbrojnych, gen. Taczanow skiego, że p o d jął m y śl fo rm ow ania tu ta j w ielkiej jed n o stki k aw alerii.

3. Przebieg starcia pod Sędziejowicam i

W dniu 25 sie rp n ia 1863 1 p u łk u łan ó w b ry g ad y gen. T aczanow skiego był ro zk w atero w an y w e w si Sędziejow ice, w pow iecie łaskim , po c z te r­ dziestu p a ru zagrodach c h ło p s k ic h 14; g e n e ra ł ze sztabem z a trzy m a ł się w e dworze. M ajątek ten sta ł się od 1842 r. d o tacją ro sy jsk ieg o g en erała Ł azanow a. W e dw orze gospodarzem b y ł jego p le n ip o te n t J a n A lojzy K o z a n e c k i15. W pobliżu d w oru rozlokow ane zostały 1 i 2 szw adron; 3 szw adron w e w schodniej części w si, a 4 szw ad ro n fla n k ieró w ubez­ pieczał postój. P rz y w ejściu do w si sta ła placów ka w sile p lu to n u fla n - kierskiego, na p rzed p o lu ro zstaw io n e b y ły kon ne w edety. 2 p u łk u łanó w i b a ta lio n pieszy ppłk. K opernickiego z a ję ły w ieś Z aglin y i O siny około 6 km n a południe od Sędziejow ic. P ie c h o ta została pow ołana pod bro ń dopiero c z te ry dni w cześniej. P p łk K opernicki, s ta r y żołnierz, o ficer

14 S ło w n ik geograficzny K ró lestw a P olskiego t. X , W arszawa 1889, s. 465. 15 Napis na nagrob'ku na cmentarzu w Sędziejowicach.

(9)

274 Z Y G M U N T W A L T E R J A N K E

p iec h o ty z 2 0 -letn im dośw iadczeniem z a rm ii ro sy jskiej, korzysta! z każ­ dej spokojnej chw ili, a b y ćw iczyć swoich żołnierzy. (Miał w sw ojej dys­ pozycji kom panię strzelców i k om p an ię kosynierów . W łaśnie w y p ro w a­ dził od w czesnego ra n a sw oją p iechotę n a pole i ćw iczył szyki bojow e i m u sz trę z bronią. S trz e lcy ro zw ijali się w ty ra lie ry i łączyli znowu w kolum ny, k o sy nierzy w y k o n y w ali s z tu rm „siarczyście ro zcin ając p o ­ w ie trz e n ib y m niem an eg o M oskala“ ie. W czasie tych ćw iczeń około godz. 12 u słyszał p p łk K o p ern ick i częste w y s trz a ły w stro n ie Sędziejo­ wic. Ściągając w ięc ubezpieczenia w y ru szy ł w k ie ru n k u , sk ąd słychać było odgłosy w alki. W drodze sp o tk ał ułana, k tó ry doręczył m u ro zk az gen. Taczanow skiego, ab y szedł do Sędziejow ic, a w raz ie w ycofania, aby odchodził w k ie ru n k u na G rabie, tzn . na zachód.

Tym czasem w Sędziejow icach około godz. 11 p rze d w schodnim w y lo ­ tem w si p o jaw ił się jad ący stęp a szw ad ron jazd y k onińskiej rtm . Bąkow - skiego, p ro w ad zon y przez m jr. O xińskiego. Je ch a ł z nim i rów n ież m jr M iśkiewicz, dowódca 1 dyonu 1 p. ułanów . M iał on przy prow adzić od­ dział jaz d y poznańskiej. N iestety , P ru sa c y n ie pozw olili m u tego zadania w ykonać i w B rodni n ad W a rtą dołączył w kilk a koni do szw ad ron u ko­ nińskiego, k tó ry dążył do b ry g ad y gen. Taczanow skiego. S zw adron ten b y ł ścigany p rzez w ojsko ro sy jsk ie {'kolumnę lo tn ą p p łk a B ołdyrew a) p raw dopodobnie aż do W rzeszczewic. K iedy szw adron k o n iń ski p rze b y ­ w ał na o sta tn im noclegu w lesie w re jo n ie w si B rodnia koło Ł ask u 1T, w iadom ość o n im doszła do flig ie l-a d iu ta n ta p p łk huz. grodzieńskich g w ard ii b a ro n a K lo d ta 18, k tó ry z kolum ną pościgow ą z garnizonu w arszaw sk ieg o w y ru szy ł 19 sie rp n ia z Łodzi do L u to m ie rsk a i tera z znajdo w ał się we dw orze O strów koło Ł asku. W skład tej k o lu m n y w c h o ­ dziły: 3 szw ad ro n y h uzaró w grodzieńskich gw ardii, ko m pania piech oty z 13 p u łk u B iałozierskiego z 4 D P, p ó łto ra sta K ozaków — w ty m sotnia dońskich o raz p lu to n ra k ie tn ik ó w k o n n y c h 19.

P p łk K lo d t ścigał dotychczas oddział żand arm ów k o n n y ch rtm . P a r ­ czewskiego, z k tó ry m m iał p o ty czk i pod Chodakam i, T arnow em , Czepo- w em i L ekaszynem n a d W a rtą i k tó reg o ś la d zgubił. O szw adronie ko­ niń sk im doniesienie głosiło, że jest to oddział liczący około 60 ko n i i że je s t m ocno zdem oralizow any 20. P p łk K lo d t w y słał za n im pościg złożony z ochotników . Zgłosiło się 4 oficerów grodzieńskiego p u łk u h u zaró w lejb - gw ard ii i trochę starszy zn y kozackiej; w y ru sz y li za p o w stańcam i razem z so tn ią dońskich K ozaków z 44 dońskiego pułk u. J e s t n ie do przyjęcia, a b y w pościg w ysłano ty lk o 43 ludzi, jak to podaje J . S t a s z e w s k i 21 w oparciu praw dopodobnie o n a p isy z pom nika, w ystaw ionego przez w ła­ dze carsk ie w 1873 r. n a c m e n ta rz u w Sędziejow icach. N ap isy te i dane źródeł rosyjskich o dpow iadają p rz y ję te m u p rze z w ład ze ro sy jsk ie w okresie p o w stan ia zw yczajow i jaskraw ego pom niejszania swoich sił i s tra t. N aw et w pościgu oddział ścig ający nie p ow in ien być słabszy od ściganych, zwłaszcza gdy nie było po te m u żadnej konieczności, bo p p łk K lo d t dysponow ał siłam i w y starczającym i, ab y pościg b y ł w y k o n a n y

16 Fr. K o p e r n i c k i , op. cit., s. 47.

17 Są w ym ieniane dwie Bródnie: jedna leży nad Wartą na póinoc od Siera­ dza, druga w pow. łaskim na południow y wschód od Łasku.

18 L. E a t a j c z y k , op. cit., s. 309.

19 W. P r z y b o r o1 w s к i, D zieje 18G3 roku t. IV, Kraków ·Γ897, s. 366—367;

J. S t a s z e w s k i , op. cit.; M. P a w 1 i s z c z e w, op. ciit. t. II ,s. 164. 20 J. S t a s z e w s k i , op. cit., s. 1113; M. P a w 1 i s z c z e w , op. cit., s. 164. 21 J. S t a s z e w s k i , op. cit., s. 114.

(10)

p rz y zachow aniu w łaściw ego sto su n k u ilościowego. Poza ty m w iadom o, że sotnia kozacka liczyła zw ykle m n iej niż sto koni, a więc razem z ochot­ nik am i siłę oddziału pościgow ego ro sy jskiego m ożna obliczać n a około stu lu d z i22. M ajor O xsińki zorientow ał się szybko, że je s t znow u ścigany. D ojeżdżając do Sędziejow ic u p rzed ził n a p o tk a n e w ed ety i placów ką u w ylo tu wsi, że w ślad za nim idą M oskale. N aw et zalecił dow ódcy p la ­ cówki, złożonej z flan k ierów , ab y p rz y ją ł p rzeciw nik a ogniem zza opłot­ ków. P o te m p rze jec h a ł ze szw adronem przez wieś, gdzie w każdej za­ grodzie pełno było ułań sk ich koni, dostał się do d w oru i zam eldow ał gen. T aczanow skiem u p rzy b y cie szw adronu i w yko nan ie rozkazu; m jr O xiňski w y sła n y b ył ze sztabu gen. Taczanow skiego, aby szw adron ko niń sk i p rz y ­ prow adzić do bryg ady . G e n e rał ob ejrzał szw adron i podziękow ał m jr. O xińskiem u, k tó ry zam eldow aw szy g en erałow i o pościgu m oskiew skim i w y d a n y m placów ce poleceniu, zw olniony z obowiązków dow odzenia, poszedł do dw oru.

Tym czasem około godz. 11 kozacka sotn ia pościgow a dow odzona przez s z ta b s-ro tm istrza von G rabb e z p u łk u h u zaró w grodzieńskich lejb g w a rd ii dojeżdżała do Sędziejow ic. Szpicę pro w ad ził por. W itm a je r z tego sam ego pu łk u . N atk n ąw szy się na w ed etę pow stańczą W itm a je r ru sz y ł galopem i w ślad za nią w p adł do w si m ijając placów kę i pociągając za sobą cały oddział sz ta b s-ro tm istrza von G rabbe. P lacó w ka oczywiście p rz y ję ła p ę ­ dzących K ozaków ogniem . S ż tab s-ro tm istrz w jechaw szy do wsi zdał sobie spraw ę, że m a do czy n ien ia nie ze szw adronem , k tó ry ścigał, ale z dużą jed n o stk ą k a w a le rii pow stańczej, k tó re j tu się n ie spodziew ał. W y­ słał n a ty c h m ia st p a tro l z trzech K ozaków do ppłk. K lo d ta z m eldu n kiem i obciążony kilkom a ra n n y m i od ognia placów ki stęp em usiłow ał w y­ dostać się ze w si na pole leżące w p raw o od drogi, n a północ od wsi. S trz e lan in a jed n a k zaalarm o w ała już sztab b ry gady . P p łk M atusze- wicz, dowódca 1 p. ułanów , w sadził na koń 1 i 2 szw adron zak w a te ro ­ w ane bliżej dw oru, n a jk ró tsz ą drogą, p o lam i leżącym i na północ od wsi, ru sz y ł w k ie ru n k u placów ki, gdzie słychać było strzały . W ten sposób sotnia sz ta b s-ro tm istrza von G rabbe w y jeżd żając z opłotków znalazła się w n iew ielkiej odległości od szw adronów ppłk. M atuszew icza. G rabbe, a b y nie być otoczonym w o tw a rty m polu przez liczniejszego przeciw nika, co groziło n a ty ch m iasto w y m zniszczeniem oddziału, zaw rócił w stro n ę w si i o parł sotnię plecam i o n ajbliższą stodołę, ab y uniem ożliw ić otocze­ nie i w alczyć fro n ta ln ie. P p łk M atuszew icz dał rozkaz rtm . O koniew skie­ m u poprow adzić 1 szw adron do szarży n a n ieprzyjaciela. Kozacy strz e la li z koni, więc szw adron nie poniósł stra t, jed n a k szarża się załam ała. U łani z atrzy m ali konie w odległości około 30 m etró w od K ozaków, a n a ko­ zacki fro n t w padli ty lk o jad ący w przed zie oficerow ie. W ted y ra n n y został por. A lek san d er S z e m b e k 2S. Pp łk . M atuszew icz, w idząc cofający się w zam ieszaniu 1 szw adron, rz u c ił do szarży 2 szw adron rtm . M niew - skiego. S y tu acja pop rzed n ia po w tó rzy ła się. W alce p rz y p a try w a ł się już gen. Taczanow ski, k tó ry n ad jech ał ze sztabem . M jr O xiňski poprosił o pozw olenie użycia flan k ieró w i p rzy p ro w ad ził teraz trz y p lu to n y fla n - kierskie, spieszył je w odległości 200 m etró w od K ozaków i doprow a­ dziw szy spieszonych fla n k ieró w bliżej rozpoczął ogień do K ozaków ja k

22 J. Oxiňski podaje: sotnia 'kubańców (op. cit., s. 247). Fr. K o p e r n i c k i , op. cit., s. 48: „Jakoż w pół godziny po jego przybyciu oddział liniow ych kozaków w liczbie 80 z trzynastoma oficeram i gw ardii”.

23 Rękopis Jadw igi z Szembeików Szeptyckiej, Arch. Sióstr Niepokalanek w Szym anowie. L ist Piotra Szembeka do Bohdana Zaleskiego. .

(11)

276 Z Y .O M U N T W A L T E R J A N K E

do tarczy. W b ardzo k ró tk im czasie K ozacy m ie li dużo ra n n y c h i zabitych, ta k że zsiedli z k oni i rozpoczęli ogień, k ry ją c się za konie. T eraz i w śród fla n k ieró w b y ły stra ty . Kozacy, ab y uchronić się od ognia przeciw nika, zajęli całą zagrodę c h ło p s k ą 24 i zaczęli p rze ra b ia ć ją n a blokhauz. M jr O xiński otoczył zagrodę fla n k ie ra m i i pro w ad ził w alkę ogniową. W alka ta k a m pgła przeciągnąć się b ard zo długo. Ż eby do tego nie dopuścić, g en e ra ł k azał podpalić zagrodę, a b y zm usić K ozaków do jej opuszczenia. M łody chłopiec, S ulim ierski, sy n w łaściciela sąsiedniego m a ją tk u D obra, podp ełzł do stodoły z zapaloną żagw ią i pod palił zabudow ania 25. O gień zm usił K ozaków do szybkiego ich opuszczenia. S form ow ali oni czworobok, pro w ad ząc ko n ie w rę k u i osłaniając się n im i strz e la li często i szli żw aw o w k ie ru n k u pobliskiego cm entarza, ogrodzonego częściowo m u rem . B yła to znow u okazja dla pow stańczej kaw alerii. G enerał polecił szarżow ać ponow nie 1 szw adronow i. S zw adron ru sz y ł n a K ozaków , ale p rz y ję ty in te n sy w n y m ogniem częściowo uleg ł panice i rozp roszył się, część jed­ n a k u łan ó w z o ficeram i p od jech ała do K ozaków. Ci, n ie m ając już n a b ite j broni, rzu c ili w ko n ie u łań sk ie p ap ach y ; to je ta k w ystraszyło, że poniosły swoich jedźców i K ozacy zdołali się chw ilow o u rato w ać. D o ta rli do cm en­ ta rz a i zajęli stan o w isk a ogniowe za m urem .

W ty m czasie p p łk K opernicki w ezw any p rzez gen. Taczanow skiego do b itw y — g e n e ra ł sądził, że sotnia, z k tó rą w alczył 1 p u łk u łanów jest ty lk o stra ż ą p rze d n ią dużej ro sy jsk ie j k o lu m n y — doszedł do w zniesienia n a po łu d n ie od Sędziejow ic. Zobaczył on p rz e d sobą płonące zagrody w e wsi, a n a.p ó łn o c od n iej n a polach cz te ry szw ad ro n y 1 p. u łanów stojące osobno i otaczające z te j stro n y w ieś, a n aprzeciw u jrz a ł w y jeżdżający ze w si p lu to n konny, w k tó ry m rozpoznał sztab gen. Taczanow skiego. Ge­ n e ra ł p od jechaw szy do K op em ick ieg o w p a ru słow ach poinform ow ał go 0 sy tu acji, zaw iadom ił, że n a cm e n tarz u b ro ni się jeszcze około 40 żołnie­ rz y rosyjsk ich. „O tóż ty ch 40 M oskali zostaw iłem dla w aszej piechoty, poślij p a n strzelców , a b y ich w y strz e la li“ 2e. A le pp łk K o pernick i w olał użyć do w alk i kosynierów . Sam s ta n ą ł na ich czele i p oprow adził n a cm e n tarz od stro n y palących się dom ów, gdzie w ejście n ie m iało b ram y . T ęd y w p a d li k osy n ierzy za ogrodzenie c m en tarn e. W przodzie szła n ie ­ w ielka g ru p k a zdecydow anych, re sz ta 'kolum ny trz y m a ła się tro chę w tyle. P p łk K opernicki, ab y ich zachęcić k rzy k n ą ł, że m ają przeciw sobie ty lk o 15 Kozaków . K o sy n ierzy ru sz y li śm ielej naprzód. O d fro n tu trochę w cześniej zaszarżow ał znow u n a b ro n iący ch się zza p a rk a n u K o­ zaków ro tm is trz M niew ski z 2 szw adronem . Szw adron doszedł na 10 krok ó w od p a rk a n u i w te d y por. W itm a je r, k tó ry zastąpił ra n n e g o sz ta b s-ro tm istrza von G rabbe, w yw iesił b iałą chustkę. S zw adron się z atrzym ał, a p a ru oficerów i u łanó w p o djechało do sam ego p a rk a n u , ab y rozbroić p o d d ający ch się. K ozacy jed n a k poddać się nie chcieli, p rz y ­ jęli znow u n ad jeżd żający ch o g n ie m 21. P rz y tej ok azji r a n n y został do­

2i Wg Głęfoskiego m iała to toyć karczma. <Por. S. G ł ę b s к i, S ędziejow ice, w ieś 1 grom adzka rada n arodow a (maszynopis), Łódź 1957.

25 Wg relacji W łochowicza m iał to być w łościanin, w łaściciel owej zagrody, opanowanej przez Rosjan. Wg W. Z a k r z e w s k i e g o , o;p. cit. t. II, s. 76, czynu tego m iał dokonać „młody Sułimier.ski, tęgi chłopiec, który z żagwią w ręku pod- czołgał się pod stodołę i podpalił”. Tę w ersję potwierdza tradycja m iejscowa. Por. J. S t a s z e w s k i , op. cit., s. 116 przyp.

29 Fr. K o p e r n i c k i , op. cit., s. 48.

27 Jakoby ,por. Witmajer „zamierzał pertraktować i w yszedł z -białą chustką jako parłam entariusz oczekując, że P olacy w yślą również parłam entariusza. Tym ­ czasem P olacy podjechali w k ilk anaście koni, co spowodow ało strzały kozackie”,

(12)

wódca szw ad ro nu rtm . M niew ski i k ilk u ułanów . W tej chw ili n a zw ią­ zan ych od czoła w alk ą K ozaków w p a d li od ty łu k o sy n ie rz y ppłk. K c- p em ick ieg o i zaczęli siec kosam i przeciw nika. W ciągu p a ru chw il kosynie­ rz y w y rą b a li w szy stk ich w alczących, n a w e t ran n y c h , w ołających o „ p a rd o n “ .

Zaciekłość ko synierów była taka, że rą b a li n a w e t tru p y ludzi i koni. Z tru d e m u d a ło się u rato w a ć dw óch oficerów : por. W itm a je ra i por. ks. U rusow a. Ks. U rusow u k ry ł się pod tru p a m i i to go ocaliło. K o sy nierzy obdarli tru p y z kosztow ności, b ro n i i odzieży n ie gorzej niż to zw ykle robili Kozacy. P p łk K opernicki, m ając do dyspozycji ty lk o jednego oficera kosynierów , bo d rugi, N iem iec, gdzieś się zapodział, nie m ógł zapobiec m asakrze. W ysłał ty lk o p a tro l strzelców n a wieś, ab y p rz e ­ trz ą sn ą ł zagrody i spraw dził, czy gdzie n ie k r y ją się Kozacy. P a tro l p rz y ­ pro w ad ził jeszcze dw óch jeńców . K ilk u n a s tu ra n n y c h K ozaków , znale­ zionych w e w si, p rzeniesiono do dw oru, dw óch ra n n y c h oficerów : sztabs- -ro tm is trz a von G rabbe i ko rn e ta Jerm o ło w a w ziął do siebie w łaściciel sąsiedniego m ły na, B elg N eville. W szystkich o p atrzy ł lek a rz 1 p. u ła ­ nów Jasiń sk i. O ficerow ie ro sy jscy za b ra n i przez N eville’a zm arli n a ­ stępnego dnia.

P oległych R osjan pochow ano n a c m en tarzu . Z w y ją tk ie m dw óch oficerów i 2 K ozaków w zięty ch do niew oli i k ilk u n a stu szeregow ych, k tó rz y jako r a n n i zostali u m ieszczeni w e dw orze w Sędziejow icach, zginęła cała sotnia. iPo stro n ie polskiej poległo 4 u łan ów i p ię tn a stu było ra n n y c h 28, w ty m sześciu oficerów . R an n i p o w stań cy zostali rozm ieszcze­ n i po okolicznych dw orach. Z abitych u łan ó w pochow ano pod k rzy w ą sosną n a cm en tarzu sędziejow ickim . W edług innych dan ych (m iejscow a tra d y c ja ) leżą oni n a w p ro st d ro g i głów nej, p o d m u re m c m e n tarn y m . Je d n y m z poległych b y ł u ła n B olesław Z e g rz d a 29.

4. O cena boju pod Sędziejow icam i

Z działan ia sotni pościgow ej w idać, że K ozacy lekcew ażyli zupełnie przeciw nika, szli po ła tw y sukces. S tą d ta k śm iałe, graniczące z lekko­ m yślnością działanie szpicy i całej sotni, k tó ra w p ad ła do w si n ie sp ra w ­ dzając, z jak im przeciw n ik iem będzie m iała do czynienia. M im o tr u ­ dnego połażenia sotn ia m ogła w y jść cało, od ry w ając się zdecydow anie od p rzeciw n ika po w y d o stan iu się z opłotków n a pole, n a północ od wsi. Co p ra w d a K ozacy m ieli ko nie zm ęczone m arszem , g d y konie szw adro­ nów u łań sk ich b y ły w ypoczęte, bo b ry g ad a od dw óch dni k w atero w ała

w Sędziejow icach, ale pościg u łań sk i b ył m n iej n iebezpieczny od pozo­ s ta n ia n a m iejscu. Sądzić m ożna, że n a decyzję sz ta b s-ro tm istrza von G rabb e w p ły n ęła n a d z ie ja n a szybką pom oc i obciążenie p a ru ra n n y m i od strzałó w placów ki f lan k ie r ski ej, k tó ry c h trzeb a b y ło by zostawić. Czy u sp raw ied liw io n a b y ła n a d z ie ja sz ta b s-ro tm istrza von G rabb e n a szybką pom oc? K lo d t k w a te ro w ał w e w si O strów . G rab be m ógł oczekiwać, że p a tro l w y słan y w początku sta rc ia d o trze do niego i z a ala rm u je go m niej

Tak przedstaw ia ten fragm ent „Żurnał w ojennych d iejstw ij” (AGAD, Zbiór zesp. szczątkow ych pow stania 1863 r., Sztab w ojsk w K rólestw ie Polskim 1, s. 673—6&1). 28 List Piotra Szem beka do Bohdana Zaleskiego. Archiw um Sióstr Niepoka- lanek w Szymanowie.

(13)

278 Z Y G M U N T W A L T E R J A N K E

w ięcej za godzinę. N ajpóźniej p o dw óch i pół godzinach m ógł oczekiwać pom ocy ze stro n y k a w a le rii z k o lu m n y K lodta. Tym czasem okazało się, że K lo d t w ym aszerow ał z po w ro tem do garnizonu, do Łodzi. W iadom ość o trzy m ał dopiero w ieczorem . Z tego w zględu żadna pomoc dla zaciekle w alczącej so tn i nie nadeszła.

Ze stro n y polskiej w s ta rc iu w ziął udział 1 p. ułanów i ko m p an ia ko­ synierów . 1 p. ułan ów istn ia ł już od dw óch m iesięcy, był dobrze u zb ro ­ jony, n a dobrych koniach i p ięk n ie u m u n d u ro w an y . G d yby 1 szw adron sk ła d a ł się z re g u la rn y c h żołnierzy, albo z p a rty z a n tó w w yszkolonych ja k jazda konińska ppłk. M atuszew icza w w alce, sta rc ie trw a ło b y 15 m i­ n u t — p ierw sza szarża pow inna była w y starczyć n a zgniecenie p rze ­ ciw nika. Tym czasem okazało się, że szw ad ro n y są n iesłychan ie w ra ż li­ w e n a ogień i nie m ają zau fan ia do siebie i do b ro n i białej, k tó ra tw o­ rzy ła b ro ń głów ną szw adronów u łańskich. Siłą ich był im p et i u d e rz e ­ nie n a białą broń. Gen. T aczanow ski stw ierd ził z trosk ą i bólem , że jego p ięk n a n a w y gląd jazda m a niew ielk ą w artość bojow ą, n a w e t 1 p u łk ułanów , k tó ry stoczył ju ż szereg potyczek z niep rzyjacielem . 2 p u łk był zaledw ie od k ilk u dni złączony w jed ną c a ło ś ć ,1 a w sta rc iu nie b ra ł udziału.

Ja k ie b y ły p rzy c z y n y tak ie j m iękkości w boju jaz d y pow stańczej, złożonej przecież z ochotniczego, w artościow ego ele m en tu ludzkiego? Ż ołnierz, ab y uzyskać p e łn ą użyteczność bojow ą m usi być n ie tylko szkolony, ale i w ychow yw any. W ychow anie w d raża poczucie d y scypli­ ny , sw oisty k u lt ro zkazu i to ta k silnie, że przezw ycięża n a w e t in sty n k t sam ozachow aw czy żołnierza. A le ta k i proces w ychow aw czy m usi trw ać długo, a'by dał w łaściw e re z u lta ty , m usi trw a ć lata. Istn ieje jeszcze in ­ na, kró tsza droga dla u zyskan ia podobnego efektu. To szkolenie w boju, zdobyw anie dośw iadczenia i w ychow yw anie przez w alkę. J e s t ono kosz­ tow ne, b łęd y i n iesu b o rd y n a cję opłaca się krw aw o, ale p rz y dobrym dow odzeniu p ręd k o selek cjon u je się m a te ria ł żołnierski i ci, co pozo­ sta ją , tw o rzą oddziały o dużej w arto ści bojow ej. Gen. T aczanow ski u n i­ k a ł w alk i, dążył do p rz e trw a n ia i z liczną b ry g ad ą złożoną z zupełnie su­ row ego żołnierza, raczej re k ru ta , nie m ógł oczekiwać sukcesów p rz y sp o tk an iu z pełno w arto ścio w y m przeciw nikiem . A lbo trzeba b y ło dużo czasu, żeby w drodze szkolenia i w ychow ania zrobić z b ry g a d y w a rto ś­ ciow ą jed n ostk ę bojow ą, albo trz e b a było szkolić ją in ten sy w n ie w boju i to w alcząc m niejszym i zespołam i, zachow ując żelazną k arn o ść i do­ p iero p o przeszkoleniu, po stw ierd zen iu w artości żołnierza, złączyć m niejsze oddziały w w ielk ą jednostkę. T ym czasem głów ną cechą b r y ­ gad y k a w a le rii gen. Taczanow skiego był b ra k dyscypliny. Św iadczą o ty m n ajro z m a itsz e zajścia w jej m arszach, p ró b y n a w e t b u n tu n a tle ry w a ­ lizacji n a zb y t a m b itn y ch o fic e ró w 30 i z a ta rg i w ynik ające z m ałej spo­ istości oddziału.

Nie w y g ląd zew nętrzny , nie pięk n e m u n d u ry , dobrane m aścią konie stan o w ią o w arto ści oddziału —■ to ty lk o fo rm y zew n ętrzn e — w arto ść oddziału to jakość m a te ria łu ludzkiego, jego p rzy d a tn o ść do w a lk i i broń. Z d aje się, że nie było zrozum ienia tej isto ty rzeczy po stro n ie pow stań­ czej. S tą d olbrzym ie n a k ła d y w łaśnie na sp ra w y dru gorzęd ne p rz y za­ n ied b an iu isto tn y ch 31.

30 Fr. K o p e r n i c k i , op. cit., s. 1(3. St. Z i e l i ń s k i , B ity)y i potyczki,

Rappersw il lftlß. Wg Fr. K o p e r n i c k i e - g o , op. cit., s. 26 i 32. 31 T. Z a k r z e w s k i , op. cit., s. 65.

(14)

N ato m iast w yborow a sotnia kozacka w zbudziła szacunek sw ą w alką, n a w e t u przeciw n ika 32. N ależy podkreślić, że K ozacy tw orzyli w w o j­ sku ro sy jsk im jazdę n ie re g u la rn ą , u w ażan ą za gorszą od jaz d y r e g u la r ­ nej. T u ta j jed n a k m am y do czynienia z jed n ostką w yborow ą. W skład so tn i pościgow ej w chodzili k u b ań cy ze specjalnego dyw izjonu istnie­ jącego p rz y d yw izji k a w a lerii g w ardii, ochotnicy, oficerow ie p u łk u h u ­ zarów gw ard ii i dońcy z reg u la rn e g o pułku . O dgryw ało też pew ną ro lę poczucie wyższości, jak ie zw ykle m a żołnierz arm ii sta łe j w sto su n k u do pow stańczej ru ch aw k i. Rola jeńca pow stańców je s t w tak ie j sy tu a c ji dla żołnierza reg u la rn e g o m o raln ie b ard zo dotkliw a.

Je śli p o trak to w ać sta rc ie pod Sędziejow icam i jak o egzam in bojow y dla św ietn ej z pozoru b ry g a d y gen. Taczanow skiego, to m im o pom yśl­ nego jego w y n ik u rysow ała się w y ra ź n ie zapow iedź przy szłej klęski. P rzeb ieg sta rc ia pod Sędziejow icam i słu sznie zaniepokoił gen. Tacza­ nowskiego. Nie w yciągnął on jed n a k w niosków , jak ie się po ty m działa­ n iu narzucały .

5. Marsz na południe

Jeszcze tego sam ego dnia, 26 sierpnia, zdecydow ał się gen. Taczanow ­ ski w yruszy ć ze sw oją p a rtią na południe. Tuż po w alce dołączyła do jego oddziałów k om pan ia strzelców z Częstochow skiego w sile 98 ludzi.

P o rząd ek m arszu był n a stę p u jąc y : g e n e ra ł z i p . ułanó w n a czele, za n im piechota, p o tem 2 p. ułanów . N a nocleg p a rtia sta n ę ła w re jo n ie Zalesie—P rzecznia. G en erał z i p . ułan ów w P rzeczn i, reszta w Zalesiu. P rz em a rsz około 12 km — niew ielki.. R ejon zak w atero w an ia ścieśniony, od Z alesia do P rzeczn i 1,5 km . P rzecznia m aleńk a, zaledw ie 4 gospodarz stw a. Zalesie znacznie w iększe, ale z w yżyw ieniem oddziałów w y stą p iły trudności. Z ab rak ło chleba. T rzeba podziw iać sp raw ność w yw iad u te re ­ now ego i p oczty pow stańczej. W ieczorem otrzy m ał już gen. T aczanow ­ ski w iadom ość, że z Łodzi w yszedł w ślad za n im pp łk B roem sen, n a­ czelnik w o je n n y Łodzi. G en erał zarządził dalszy m arsz. K olum na w y ­ ru szy ła o godz. 6 ran o , przez L ubiec do D zbanków , gdzie był k ró tk i od­ poczynek i śn iad an ie w e dw orze. W ojsko pow stańcze zrobiło już tego dnia około 18 k m drogi. S tąd pom aszerow ało do B roszęcina, a więc jesz­ cze 9 km . T u ta j m ia ły czekać n a piechotę podw ody. N iestety, nie czeka­ ły. Z anim je zebrano, m in ęło k ilk a godzin. G en erał z i p . ułanów po­ szedł w p ro st do Rząśni. P p łk K opernicki z resztą p a rtii p rzy b y ł tam o godz. 11 w ieczorem . W yżyw ienie znow u nie dopisało —■ zab rak ło c h le ­ ba i sucharów . Razem w y siłek m arszo w y p a rtii w ynosił około 35 km . D la m ało zap raw io n ej do m arszu p iech o ty było to dużo.

28 sierp n ia ra n o dołączyła k o m p an ia strzelców pio trko w sk ich w sile 98 ludzi pod dow ództw em por. Błeszyńskiego.

P rz em a rsz ta k dużą g ru p ą —■ około 3 tys. ludzi —· zresztą głów nie re k ru tó w , p rz y pow iększeniu ilości piechoty: strzelców do 246, ko synie­ ró w do 16 0 0 33, u n iem ożliw iał p rzem k n ięcie się m iędzy garnizonam i ro ­

32 Fr. K o p e r n i c k i , op. cit., s. 50; J. S t a s z e w s k i , op. cit., s. 120 przyp. 5.

33 St. Z i e l i ń s k i , op. cit., s. 2,10 oblicza siły Taczanowskiego pod Kruszyną na 640 szabel kaw alerii, 260 strzelców i 142 kosynierów. Stan ten w ydaje się zbyt niski. „Cały- w ięc oddział piechoty składał się z 1600 kosynierów i 246 strzelców...” Fr. K o p e r n i c k i , op. cit., s. 5,2. Liczba kosynierów w ydaje się zbyt wielka. Z opisu boju pod Kruszyną w ynika, że było ich tylko 2 kompanie. Być może resz­ ta została przy taborze i podwodach.

(15)

280 Z Y G M U N T W A L T E R J A N K E

sy jsk im i bez w alki, a w a lk a w te j s y tu a c ji groziła p a n ik ą i klęską, k ie ­ d y żołnierz był do n ie j tak m ało zapraw iony.

K o sy n ierzy zw erbow ani po drodze, n a dzień lu b dw a przed bitw ą i to w ogrom nej ilości — p rzy b y ło ich bow iem 1560 lud zi po Sędziejow i­ cach — m u sieli przyp o m in ać rac z e j p ielg rzy m k ę do C zęstochow y niż w ojsko. Ilość strzelców n a to m ia st w zrosła niew iele: ty lk o o 2 kom pa­ nie. Cała p a rtia m aszerow ała je d n ą drogą, z p iech o tą n a podw odach i ze znacznym i o d s tę p a m i34.

Całość m u siała być ro zciąg n ięta w k o lu m n ę w ięcej niż 10 kilom etrów długości. D ow odzenie n a w e t re g u la rn y m w o jsk iem i p rz y sp raw n y m sztabie b y ło b y u tru d n io n e . Tym czasem gen. T aczanow ski w sztabie „oprócz P iniego, m ajo ra D om ańskiego i jeszcze jed neg o F ra n cu z a żad­ n ego [nie m iał], k tó ry b y k w alifik o w ał się do sz ta b u “ 35.

M im o to generał, pow odow any zapew ne niechęcią do R osjan, n ie p rz y ją ł do sztab u zdolnego oficera ro sy jsk ieg o por. a rty le rii P a w ła J a ­ k o b i36, k tó reg o m u p rzy słał z tak im p rzy działem W ydział W ojny Rzą­ du N arodow ego. W yznaczył go n a dowódcę rak ie tn ik ó w . Cóż, k ied y oka­ zało się, że dostaw cy oszukali i n a wozie, gdzie m ia ły b y ć r a k ie ty bojow e por. Ja k o b i znalazł zw ykłe race sygnalizacyjne.

Je d y n y m w y jściem po boju p o d Sędziejow icam i, k tó re się narzucało, to czasow y podział p a rtii. E lem en t św ieżo zw erbow any trz e b a było zo­ staw ić n a m iejscu w woj. k alisk im pod ochroną m niej zap raw io nej do m arszów k aw alerii, a w ięc 2 p. ułanów , a w S an d om iersk ie iść ty lk o z p ierw szy m p u łk ie m u łań sk im i b a ta lio n e m piechoty, złożonym z w ięk­ szości strzelców i niew ielk iej ilości kosynierów . Podobne su g estie pod­ su w ał gen erało w i pp łk K opernicki, jeśli idzie o pozostaw ienie części sił w K alisk iem i p o d parcie n im i pozostaw ionego tam k p t. Szum lańskiego, fo rm u jąceg o p iechotę. G en erał jed n a k r a d ty ch n ie p rz y ją ł, odesłał tylk o S zu m lań sk iem u 3 szw adron 2 p u łk u u łan ów por. M agnuskiego, a z tak m ało zg ran ą i sp ra w n ą całością postanow ił m aszerow ać jed n ą k o lu m n ą n a połu d nie. Z daje się, że siłę i bezpieczeństw o oddziału u p a try w a ł w je ­ go liczebności. Z adziw ia rów n ież k ieru n e k m arsz u — idąc w S an d o m ier­ skie trz y m ał się g enerał s tro n y zachodniej w ojew ództw a, szedł n a Czę­ stochow ę, ja k b y n ie chciał oddalić się n ad m ie rn ie od g ran ic P ru s. Z resztą, po Sędziejow icach, n a p isa ł p o dan ie do W ydziału W ojn y o dym isje. Za­ n im je d n a k p rzy szła odpowiedź, g en e ra ł m u siał dowodzić dalej.

Z R ząśni gen. T aczanow ski p o stan ow ił p rzejść w dniu 28 sierp n ia do re jo n u w si B orow na. Poniew aż b y ł to znow u d u ży w y siłe k m arszo­ w y, a p iechota b y ła ju ż zmęczona, m ia ła ona tę drogę odbyć n a podw odach. K olum na przeszła przez rze k ę D upią, m iejscow ość W ażne M łyny, gdzie p rzek ro czy ła rzek ę P isię i d alej p rzez P ru sieck o i K ru szy n ę n a B orow - no —■ raz e m pow yżej 40 km drogi.

G e n e rał z 1 p. u łan ó w b y ł o dw ie godziny m arszu w przodzie, bo po dw ody jec h a ły w olno i tru d n o w śró d nich było u trz y m ać porządek. P p łk K o p ern ick i z p iech o tą i 2 p. ułan ów zbliżał się do K ru sz y n y

o zm roku. Ze w si Borow na usły szał strzały . Z atrz y m a ł podw ody p rz e d K ruszy ną, piechotę zeb rał w k o lu m n y i pom aszerow ał dalej. W K ru ­ szynie, za ogrodzeniem kościelnym zostaw ił ta b o ry pod osłoną półkom

-34 Fr. K o p e r n i c k i , op. cit., s. 55—56. 35 Tamże, s. 53.

36 S. M i l l e r , W. D j а к o w, Rew olucionnoje dw iżen ie w ru sskoj arm ii i w o s-

(16)

pan ii kosynierów , p lu to n u u łan ó w i p lu to n u strzelców . Z 1 i 2 szw ad ro ­ nem 2 p. ułanó w pp łk K o p ern ick i pośpieszył do B orow na. P iech o ta szła za u ła n a m i w k o lum n ach k o m p anijn ych . S trzałó w ju ż n ie było sły­ chać. P p o r. M alczew ski, a d iu ta n t generała, n a d je c h a ł z rozkazem do

p p łk K opernickiego, ab y śpieszył do Borow na. A d iu ta n t w iedział tylko, że n a tra fio n o n a K ozaków i podobno p iech otę niep rzy jaciela. P od Bo- ro w n e m część 2 szw ad ro n u 1 p. u łanó w k ręc iła się po drodze i po po lu — m iędzy in n y m i b y ł tu m a jo r M iśkiewicz. N a polu leżało trzech naszych ran n y c h . P p łk K opernicki n ak azał m jr. M iśkiew iczow i zeb rać ludzi 1 przen ieść ra n n y c h do obozu. W B orow nie 1 p. u łan ó w obozow ał koło wsi, szw ad ro n y m iał ro zw in ięte w jed n ą linię. P p łk K op ernick i u sta w ił 2 p. ułanów i piech o tę w d ru g iej linii, posłał do K ru sz y n y po ta b o r i pod-

w ody i p o jech ał do dw oru, gdzie b y ł g en e ra ł ze sztabem . Z żyw nością znow u n ie było dobrze. Ż ołnierze późno po p rzy b y ciu dostali ty lk o wo­ dy, chleba i słoniny. Nic n ie gotow ano, było zb yt późno.

1 p. u łan ó w w chodząc do B orow na zastał tam p rzed kościołem n a p lacu 40 K ozaków pod dow ództw em s ta rsz y n y K irsanow a. E sk orto w ali oni in sp e k to ra kolei żelaznej k p t. de W itte. N a strz a ł szpicy u łań sk iej K ozacy dosiedli koni. Po słan o 1 i 2 szw adron 1 p. u łanó w dla ich zaata­ k ow ania. K ozacy p o w itali ułan ó w strzałam i. S zw ad ro n y n ie m ia ły od­ w agi szarżow ać na K ozaków , ograniczając się do ich o strzeliw ania. K o­ zacy cofnęli się w pole i będąc ty lk o pod słaby m n aciskiem uciekli, zo­ staw iw szy 1 zabitego i 1 ran n ego . N aszych było trzech ran n y c h . K pt. de

W itte w ycofał się do st. kol. K łom nice, gdzie k w a te ro w ała ro ta z B ia- łozierskiego p u łk u piechoty. Z aalarm o w ał stą d g arnizon częstochow ski.

6. Bitwa pod K ruszyną

W ojsko pow stańcze w łaściw ie nie spało tej nocy, jad ło niew iele i o godz. 1.30 ru sz y ło w dalszy m arsz. G en erał słusznie obaw iał się, że garnizon w Częstochow ie został zaalarm o w an y i chciał w ciągu nocy przekroczyć linię kolei w ied eń sk iej w K łom nicy. W ziął dwóch przew o d­ ników z B orow na. N a czele szedł szw adron 1 p. u łan ó w jak o stra ż p rzed ­ nia, po tem re sz ta p u łk u , w odstępie około 2 km jech ała n a podw odach p iech ota i tuż za n ią 1 szw adron 2 p. ułanów , d alej ta b o r bojo w y z a m u ­ nicją, b ro n ią i rek w izy tam i. W odstępie 1,5 km 2 szw adron 2 p. u łan ów m jra M aliszew skiego jako stra ż ty ln a. P rócz teg o z boków ubezpieczały m arsz p a tro le kon n e i piesze. Noc b y ła ciem na, droga szła p rze z dość g ę sty las. W yszedłszy z lasu n a pole 1 p. u łan ów zeszedł z drogi i idąc n a p rz e ła j przez pole sk ra c a ł tra sę , w y m ija ją c od północy w ieś W it- kowice.

A by oddziały idące z ty łu n ie zbłądziły, g e n e ra ł w y ty czył k ieru n e k łącznikam i (w ytycznym i). W k ró tce w przodzie ro zleg ły się strzały .

M usiało być już po godz. 2. Odległość od B orow na do N ieznanie w y ­ nosi 3 km , las za B orow nem nie m ógł b y ć szerszy ja k 1,5 km do 2 km . K olum na m arszow a nie m ogła się n a w e t w p e łn i rozw inąć, ta b o r został w Borow nie. P rz em a rsz w n ocy trw a ł około godziny, m oże n a w e t w ięcej. P a m ię tn ik a rz e tw ie r d z ą 37, że b ry g ad a b łąd ziła w lesie. N ie b yło n a to czasu. S tra ż p rzed n ia n a tk n ę ła się w ciem nościach n a p a tro l kozacki,

37 Pam iętniki Zielińskiego i W łocbowicza, W. Z a k r z e w s k i , op. cit. <t. II, s. 83.

(17)

2 8 2 Z Y G M U N T W A L T E R J A N K E

k tó ry p o d jech ał zupełnie blisko, dopiero stw ierdziw szy, że naprzeciw idą Polacy, u m k n ął p o d osłoną nocy. P rzeciąw szy p ro sto p a d łą do k ie ru n ­ ku m arszu w ieś Ń ieznanice s tra ż p rze d n ia znalazła się na w p ro st lasu, leżącego na w schód od tej wsi. Od stro n y lasu ro zleg ły się s trz a ły i po­ kazali się fla n k ie r u jący Kozacy. S tra ż p rzed n ia w y słała ró w nież flan - kierów , a nadchodzące szw ad ro n y 1 p. u łanó w ro zw in ęły się za w sią Ń ieznanice fro n te m ku lasow i. T aki obraz u jrz a ł p p łk K opernicki, k tć

-1. B itw a pod K ruszyną 29 sierpnia Γ868 r. Sytuacja po godz. 9 rano 1. — z g r u p o w a n i e .kaw aleiriii g e n . T a c z a n o w s k i e g o ; 2 — 3. s z w a d r o n 1 p . u ł a n ó w pipłik. JVíatu- s z e w ic z a , a s e k u r a c j a p i e c h o t y ; 3 — o ď w ó d .p ie c h o ty p o l s k i ą j ; 4 — t y r a l i e r a 2. i 3. k o m p a n i i ; 5 — t y r a l i e r a r o s y j s k a ; б — k o l u m n y 'k a w a l e r i i B r o e m s e n a ; 7 — b a tta lio n 'p i e c h o t y B r o e m s e -

n a n a p o d w o d a c h ; 8 — m ie jis c e r o z s y p k i o d d z i a ł ó w p o l s k i c h

r y n a odgłos strzałó w ru sz y ł do przodu. G dy nadeszła piechota, p lu to n strzelców poszedł w ty ra lie ry i zluzow ał na przed p o lu flan kierów , k tó ­ rz y w rócili do szw adronu. B yło ta k ciem no, że z tru d e m m ożna było do­ strzec ro sy jsk ic h jeźdźców w yjeżd żających z lasu. Nie było w iadom o, ilu ich je st i co jest w lesie. P iecho ta nasza sta n ę ła p rz e d N ieznanicam i w szyku bojow ym , kom paniam i. K a w ale ria osłaniała rozw inięcie pie­ choty, po czym k łu sem odeszła za w ieś Ń ieznanice, o sta tn i odszedł 1 szw

Cytaty

Powiązane dokumenty

Najbardziej interesujący, bo oparty w dużej mierze na własnych poszukiwaniach i przemyśle­ niach autora, jest rozdział IV (s. 252-285) prezentujący obraz tyrana w

[r]

Chruszczowa, który wyraził nadzieję, że w obliczu nieustannego naruszania przez rządy państw imperialistycznych norm prawa międzynarodowego i przygotowań do nowej woj- ny,

Pomorskiemi Drobne wydatki związane z cykl.. Drukarnia Cottego na poczet

Następne znaleziska odnoszą się do funkcjonowania na szczycie niewielkiego obozowi­ ska? kultury przeworskiej z późnego okresu wpływów rzymskich. srebrny denar Marka Aureliusza z

A: the upper panel shows a lateral view onto the mouse brain, with the mean cortical thickness color coded on the surface, from left to right: three, eight, twelve and

Medioznawca zwraca uwagę na proces internetyzacji mediów, która przejawia się w wykorzystaniu internetu jako wspomagającego kanału rozpowszechniania treści, wzbogacenia treści

Analogię, odpowiadającą portretowi z Nieborowa zarówno pod względem kształtu biustu, układu szat, jak i sposobu obróbki strony tylnej, stanowi portret Rzymianki z