• Nie Znaleziono Wyników

"Gazeta Grodzieńska" 1776-1783

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share ""Gazeta Grodzieńska" 1776-1783"

Copied!
47
0
0

Pełen tekst

(1)

Łojek, Jerzy

"Gazeta Grodzieńska" 1776-1783

Rocznik Historii Czasopiśmiennictwa Polskiego 5/2, 5-44

(2)

R O Z P R A W Y , O P R A C O W A N I A , A R T Y K U Ł Y

JERZY ŁO JEK .

„GA ZETA G R O D ZIE Ń SK A ” 1776— 1783

„G a z e ta G ro d zień sk a” n ależy w d ziejach p ra s y polskiej X V III w ieku do zjaw isk niezw ykły ch i u nik aln ych , a jednocześnie najsłab iej zb ada­ nych. N ie.zachow ał się do dzisiaj k o m p let tego· czasopisma, znane je s t ono w łaściw ie z jed y nego egzem plarza bibliotecznego, obejm ującego tylko d w a roczniki (1779 i 1780 — o czym niżej). M im o to „G azeta G rodzieńska” pow inna była — w y d a je się — w zbudzić ju ż daw no zain tereso w an ie histo ­ ry k ó w bad ający ch w ew n ętrzn e dzieje Rzeczypospolitej m iędzy p ierw szym a d ru g im rozbiorem ; u k a z y w a ła się p rzecież w G rodnie, w c e n tru m dzia­ łalności gospodarczej i politycznej A ntoniego Tyzenhauza, w okresie k u l­ m in a c ji i u p a d k u jego ro li dziejow ej. Je d n ak ż e zjaw isku te m u n ik t nie pośw ięcił d otąd w iększej uw agi, chociaż ju ż w X IX w iek u u w ażan o „G a­ zetę G rodzieńską” za jed e n z dow odów w szechstronności zain teresow ań podskarbiego litew skiego i p rzy k ła d jego s ta ra ń o . podniesienie poziom u um ysłow ego szlach ty litew sk iej, a choćby tylko z a dow ód um iejętn ości posługiw ania się w w alce politycznej now oczesnym i śro d k am i p ro p ag an ­ d y 1. Z resztą sam f a k t u k azy w an ia się p rzez k ilk a la t g azety in fo rm a c y j­ nej w m ały m m ieście p ro w incjo n alny m , k tó re tylko ra z n a sześć la t mogło ożywić się n a p a rę m iesięcy w zw iązku z ko lejn y m i sejm am i, je s t z ja ­ w iskiem godnym u w ag i i p rzy ciąg ający m h isto ry k a prasy. O siem nasto­ w ieczna Rzeczpospolita b y ła aż do czasów S e jm u C zteroletniego bardzo w ą tły m i słabo chło nny m ry n k ie m czytelniczym d la p rasy info rm acy jn ej, nie m ów iąc już o litera c k ie j czy politycznej. U trz y m y w a ły się w niej — ja k wiadom o — d w a tylko w y d aw n ictw a prasow e, od ro k u 1729 gazety w y d aw ane w W arszaw ie („N ow iny P o lsk ie” , „ K u rie r P olski” , „W iadom oś­ ci W arszaw skie” , „G azeta W arszaw sk a”), a od ro k u 1760 ró w n ież w W il­ nie („K u rie r L ite w sk i”, „G azety W ileńskie”). D la now y ch gazet m ie j­ sca w łaściw ie nie b yło — i te n b ra k zapotrzebow ania b ard ziej w pływ ał 1 Por. J. B a r t o s z e w i c z , A n t o n i Tyzerihauz, p o d s k a r b i n a d w o r n y l i t e w s k i , „G azeta W arsza w sk a ”, 1851, nr 136, 138— 140, 142— 143, zw ła szcza nr 140 (z 27 V), s. 4.

(3)

6 J E R Z Y Ł O J E K

na słab y rozwój p ra sy polskiej niż m onopolistyczne p rzy w ile je uniem ożli­ w iające lub pow ażnie ograniczające now e in ic ja ty w y wydaw nicze.

W tak iej sy tu a c ji ty lk o w ładze państw ow e m iały rea ln e m o żliw o ści. rozszerzenia p ro d u k c ji p rasy n a swój koszt i dla swoich celów —■ gdyby doceniały w ynik ające stą d m ożliwości propagandow e. T eoretycznie rzecz biorąc było to m ożliw e: w w iek u X V III po jaw ił się o ry ginalny pom ysł użycia czasopism d la k ształto w an ia poglądów i um ysłow ości szlachty w nowy, p o żądany dla d w o ru i w ładz Rzeczypospolitej sposób. Jeszcze przed ustabilizow aniem się w W arszaw ie gazety ogólnoinform acyjnej, około ro k u 1709, w zw iązku z k o n flik tam i politycznym i okresu w o jn y pół­ nocnej, p o d k an clerzy litew sk i S tanisław A ntoni Szczuka przed staw ił w sw ym dziele, zaw ierający m ciekaw e pom ysły n a p ra w y u stro ju Rzeczy­ pospolitej, o ry g in aln y (naw et w skali ogólnoeuropejskiej) p ro je k t stw orze­ n ia sieci in fo rm a c y jn y c h czasopism prow incjonalnych, k tó re służyłyby podnoszeniu poziom u o św iaty i w iedzy politycznej w śród obyw ateli. P isał wówczas:

„Po w szystkich głów nych m iastach K rólestw a ustan ow ieni być m ają zaprzysiężeni pocztarze, stosow ną płacą przez R zplitę opłacani, k tó rz y b y n o w iny z K ró lestw a i w szystkich innych całego św iata, a osobliwie e u ro ­ p ejsk ich k ró le stw i prow incji, w jęz y k u ojczystym d ruk ow ane, po w szyst­ k ich in n y ch m iasteczk ach pow iatów i ziem co ty dzień rozsyłali i szlachcie bez. żadnej o p łaty n a jej żądanie w y d a w ali”2.

Spodziew ał się dzięki ty m (i innym ) zabiegom propag ando w y m w y ­ tw o rzen ia w śró d szlach ty niezależnej opinii publicznej i sam odzielnych poglądów, u w o ln ienia jej spod nacisku m ag n aterii, a skłonienia do ro zu ­ m ow ania k ateg o riam i in te re su ogólnopaństwow ego. P ro je k t te n b ył oczy­ wiście w ów czesnych w a ru n k a c h polskich zgoła utopijny , zw raca je d ­ nakże uw ag ę sw oją dailekowzrocznością i u m iejętnością dostrzeżenia w p ły ­ w u dochodzących system aty czn ie do społeczeństw a in fo rm acji na k ształto ­ w anie się opinii publicznej. In te re s u ją c y je st rów nież p o stu la t pow iązania red a k c ji gazet ze sta c jam i pocztow ym i, co stało się w ciągu X V III w ieku w całej E uropie (choć nie w Polsce) zjaw iskiem dość pow szechnym . P o ­ m ysł Szczuki poszedł szybko w zapom nienie, nie podjęto go n a w e t w ko ń ­ cu stulecia, w okresie w ielkich reform . P rzy p o m in am y go jednakże w zw iązku z „G azetą G rodzieńską” , gdyż w tej ostatniej dopatrzyć b y się m ożna sui generis późnego i u nikalnego w cielenia w życie n iek tó ry ch *ele- ń ientów koncepcji z 1709 roku. T ak zresztą tra k to w a li to czasopismo h isto ­ rycy, k tó rz y za jm u ją c się działalnością T yzen hauza pośw ięcali w y daw a-2 [S. A. Szczuka], E cli p sis P o lo n i a e orbi p u b l i c o d e m o n s t r a t a , a u to r e C a n d id o V e ro n e n si , A n n o 1709, s. 128— 130; Z a ć m i e n i e P o l s k i ś w i a t u p o w s z e c h n e m u w y k a z a ­ ne, p r z e z S z c z ę r o t ę P r a w d z i c k i e g o , w y d . F. K. K lu czyck i, K ra k ó w 1902, s. 123 ( E s t r e i c h e r , t. 30, s. 227— 228).

(4)

-„ G A Z E T A G R O D Z I E Ń S K A ” 7 nej w G rodnie gazecie jakieś M arginesow e w zm ianki; a priori d o p a try w a ­ no się w niej in ic ja ty w y podskarbiego litew skiego, finanso w an ej bezpo­ średnio czy pośrednio ze sk a rb u pań stw a, dla celów p olity czno -pro pag an­ dow ego od działyw ania n a szlach tę3.

D otychczas je d n a k n ik t nie s ta ra ł się w yjaśnić tej sp raw y n a podstaw ie źródeł arch iw aln y ch lub choćby tylko analizy treści czasopisma.

W św ietle najnow szych b ad a ń niesłuszne okazuje się przy pisyw anie A ntoniem u Tyzenhauzow i pom ysłu i in ic ja ty w y założenia „G azety G ro­ d z ie ń sk iej”, ja k rów nież w yłącznej odpow iedzialności za jej tre ść i k ie­ ru n e k polityczny. Jed n ak ż e zw iązki te j gazety z tzw . D ru k a rn ią G rodzień­ ską JK M oi i Rzeczypospolitej, pozostającą aż do śm ierci T yzeńh au za pod jego kontrolą, m ia ły zasadniczy w p ły w n a położenie czasopisma. M usim y więc zacząć od p rzed staw ien ia dziejów tej d ru k arn i, w dotychczasow ej lite ra tu rz e historycznej jeszcze n ie w y jaśnio ny ch4.

' . D R U K A R N IA W GRODNIE

Do ro k u 1775 nie istn iał w G rodnie żaden zakład d ru k a rs k i; nie m iało w łasnej d ru k a rn i n a w e t istniejące tam kolegium jezuick ie5. Tyzenhauz, sta ra ją c się przekształcić G rodno w d uży ośrodek życia politycznego i k u l­ turalnego, zapew ne od d aw n a nosił się z zam iarem założenia ta m rów nież d ru k arn i, niezbędnej dla p u b lik a c ji ak tó w sądow ych i urzędow ych, ja k rów nież m ogącej przynosić p ew n e zyski. D opiero je d n a k k a sa ta zakonu jezuitów w ro k u 1773 i sp raw a przyszłości pojezuickiej d ru k a rn i w ileń­ skiej, zw iązanej z ta m te jsz ą akadem ią, p rzyśpieszyła rea liz a c ję tego po­ m ysłu.

S ta ra d ru k a rn ia akadem icka w W ilnie zao p atry w ała całą p raw ie L itw ę w d ru k i użytkow e, k alen d arzy k i, książki do nabożeństw a, podręczniki szkolne, a n a w e t-w dzieła beletry styczne. Jezuici uzyskiw ali z niej, ja k m ożem y sądzić, dość znaczne! dochody. Idąc za p rzy k ła d em sw ych w a r ­ szaw skich w spółtow arzyszy spróbow ali rów nież w y d aw an ia gazet; na pod­ staw ie p rz y w ile ju A u g u sta III z d n ia 5 listopada 1757 ro k u pro w in cja litew sk a-T ow arzy stw a Jezusow ego otrzym ała, „p e rp e tu is tem p o rib u s” p r a ­ wo „im p rim endi nova pu b lica idiom ate polonico, italico, latino- e t q uocu n ­ qu e p lac u e rit, p r a e te r g alllcum ” , w szelako bez w yraźnego, ja k się w y ­ daje, stw ierdzenia p ra w a w yłączności na teren ie W. Ks. L itew skiego6. Od . 3 Por. m. in. T. K o r z o n , W e w n ę t r z n e d z i e j e P o l s k i z a S t a n i s ł a w a A u g u sta ,

K ra k ó w — W arszaw a 1897, t. 2, s. 245. . 4 Por. A. K a w e c k a - G r y c z o w a , D r u k a r z e d a w n e j P o l s k i od X V do X V I I I w i e k u , z. 5: W i e l k i e K s i ę s t w o L i t e w s k i e , W ro cła w —K r a k ó w 1959,. s. 101— 104. 5 S. Z a ł ę s к i, J e z u i c i w Polsce, t. 4, cz. 3, K r a k ó w 1905, s. 1246. 6 T. W i e r z b o w s k i , M a t e r i a ł y d o d z i e j ó w p i ś m i e n n i c t w a p o l s k i e g o i b io ­ g rafii p i s a r z ó w p o ls k ic h , t. 2, W arszaw a 1904, s. 116—117·. · .

(5)

8 J E R Z Y Ł O J E K

18 k w ie tn ia 1760 ro k u jezuici zaczęli1 w ydaw ać w W ilnie „ K u rie r L ite w ­ sk i” raz e m z „W iadom ościam i Cudzoziem skim i” i cotygodniow ym (potem comiesięcznym ) do datkiem „W iadom ości L ite rac k ie ” . R edakcją tru d n ił się ks. F ran ciszek P aprocki, z n a n y a u to r kalend arzyk ów , p rz y pom ocy ks. A le k san d ra Januszkiew icza. D zieje ty ch czasopism są po dziś dzień nie zbadane i n a su w a ją w iele w ątpliw ości. T a k np. d nia 3 stycznia 1761 r. u k azu je się nagle w W ilnie now e czasopismo ogólnoinform acyjne p t. „G a­ z e ty W ileńskie” , którego red a k c ja p rzy p isy w a n a je s t ks. M arcinow i P o-

czobutow i. Podobno w spółistniało ono przez k ilk a la t z „ K u rie re m L ite w ­ sk im ” , ale· od d ru g iej połow y ro k u 1764 pozostało ju ż samo na litew sk im ry n k u czytelniczym . „G azety W ileńskie” szatą z e w n ętrzn ą 'i treścią nie ró żn iły się w zasadzie od g azet w y d aw anych w W arszaw ie, poziom ich był je d n a k tro c h ę niższy. P rz ez pierw sze kilkanaście lat, do ro k u 1775, po p y t n a g azety ogólnoinform acyjne u trz y m y w a ł się zresztą n a L itw ie n a dość n isk im poziom ie i z tego pow odu dochód z „G azet W ileńskich” b y ł n iew ielki7.

Ks. M arcin P oczobut-O dlanicki (1728— 1810), b ardziej znan y ze swojej działalności naukow ej niż dzien n ik arsk iej, jako a stronom o eu ro p ejsk im rozgłosie, k iero w n ik o b serw ato riu m p rz y A kadem ii W ileńskiej, w chw ili k a saty T o w arz y stw a Jezusow ego zdołał sobie zapew nić w łasność po je ­ zuickiej d ru k a rn i w ileńskiej i z tego pow odu popadł zaraz w k on flik t z A ntonim T yzenhauzem . Środow isko naukow e jezu itó w w ileńskich było w ielce zaniepokojone przyszłym losem o bserw ato riu m astronom icznego, gdyż w ydaw ało' się, że po zniesieniu zakonu nie będzie ju ż środków na jego utrzy m an ie. Z rodził Się w ięc pom ysł w yłączenia d ru k a rn i w ileńskiej z ogólnej m a s y m a ją tk u pojezuickiego i oddania jej na w łasność księdzu Poczobutow i1, a b y te n z dochodów przed siębiorstw a m ógł zlapewnić dalszy b y t sw ojem u zakładow i naukow em u. Jeszcze p rze d ogłoszeniem n a Litw ie b reve D om inus ac R e d e m p to r p ro w in cja ł litew ski K a rw a c k i i re k to r je ­ zuickiej ak adem ii w W ilnie Jan k o w sk i sporządzili a k t daro w izn y d ru k a rn i n a rzecz k ró la S tan isław a A ugusta, spodziew ając się, iż m on arch a p rz e ­ każe z kolei przedsiębiorstw o Poczobutow i, k tó ry będzie m ógł je tra k to - -w ać ja k sw oją p ry w a tn ą w łasność8. P oezobut w ykorzystał sw oje bliskie i p rzy ja z n e stosunki z po dk an clerzym litew sk im C hreptow iczem , a b y za jego p o śred nictw em u praszać kró la o· p odarow anie d ru k a r n i oraz o p rz y ­ w ilej n a w y d aw an ie „G azet W ileńskich” i k a le n d a rz y politycznych dla L itw y. W listopadzie 1773 ro k u C hreptow icz p rzesłał P oczobutow i p rz y ­ w ilej królew ski1 n a d ru k a rn ię i w ydaw nictw o gaizetowe; astro no m objął niezw łocznie w posiadanie ciałe przedsiębiorstw o, a n a przełom ie 1773/74

7 Por. p u b lik o w a n e niżej M ateriały, n r 7.

(6)

GAZETĄ Й Р Ю К А ' Р « ™ «

JZaßepnjqca Zwtfcżayną Pijdttą. 1J 7 & ШФ.и

ттттштат^

ZlFarfzawy é. 54. Czcrwct- |g o ia Ιχγ reûytmyr nwc-zpń p r^g o td w an w ,

Nieprzyjazne D w orow i nafxemu Sem z !o IK -|o w fe m n i ί ^ · ο ssagentiönyeb ća yw ittd c w wie’ fub opacznie nayzhaw k-iffli,w fe e tltt-ie ie m ię zyt· p re ę d ^ % _ b ie rz e ,', i4f%ą:: ajb tnykm maaące mteneye, glofid pod &m$$i b o ju tm fp Ęgdgofuzyi f i tam imèié fegfofzono: &ss

Jego w aźj fię ; 'ii jo i niem al w & yjfcy.Р о Я о Л К е # P m fti w fty /ftït'b D ueb o w n ycli Dobru na

4vie in ordine do Seym u p rz y fz b g « Щ tifetrte- jfic o ie odbiera; i źe ka&Semn o u je konkurow ać woni, a trie pamiętając na tylokrotrfe ûtm egolw olpo, W d o w y газ nboźfze podobnym o

n — a t- ί ,’- ьг- *ftr*eiono J/nfw w rôiéta, aby f if do Jjniina

w fityftkie zgrom ad zały, m a ją cy , tam znalcść Nayjaśnieyfzego Pana ośw iadczenia i Ы fobie;

życzy jak nayuczeiw fzych i naygednieyfeveh mieć Pufîosv, biorąc tak chw alebne i zbaw ien­ ne życzenia za krok dlaMąjeftatu naynagatm iey-r fzy, m yśli uformowane p rzez partykularnych^ partye 1 poczynione zam achy, o któ rych zZi~\

— , ---V f W i y i ... . b y zaś mechckh » tek ofoŁoe l B e go niyśln e

pîfaé hę f ÿ c ie , 15. mich tatarów zepfati. J e tłą dla ie f ie robotę,'a zapfstę'% Щ о & е eiçx-, k ie y m onety i fzW ankę w o d y mpAiń, któ ra- iy e h |'

■ i poczynione zamachy, o Mdrych z L i·

Щ i Hktyntd ntyw iękfze dochodzą ties ptf , . . , gloiki, gdy tym czafem z ftro ńy D w o ru o ż a -§ Z Petersburga ήladom ośc m am y: ш dnych podobnych m eflychcć im p rezach , o \y --|ź e Naftępca ju z z k ra ja fw ego w yyechaf, i p ti- fzem famaMofkwa fiateczne c z y n i o b ie tn ice :.w ie d z w & y on fortece 1 porty nad-m orifeie, u - Й na Seymikt nie w yfzle G iem eyn a, jd a ć ftf ma do Btflma, z taon^d ш - т у р п ж

Iz w ic d z ic ć niektóre C y rk u ły N iem ieckie, a po- Tak głośna o ź*\vartvm m ię d zy Anfmją ijt y m podobno na dalfzą udać fię w o ja ż; l’o- Яо/уд Alianfie przemvKrólowi Pmfkiemu po-|w feecbną. te j' pod roży potrzebę rozerwanm glófta, ju i pełznąć zaczyn a, Йе k ie d y fam*,

fpokoyność K ro k Prufkicgo ztlpetaym ju z c ie -j ^

fząceg« % zdrowiem, pokazuje ie b y!» fa ffe y -| j " A ^ ł^ v Ш w ^ ik t t îr y m a > n a r w ; a przecież p olityka M onarchy tego z a w tz e U p ita * fl £ Mecone L a ffn sc y e f^ itą -byłaftaieezna uprzedzać iw ye b m e p rz yiscio i, przoo z - V 1..«. ~ i ...—

-Хек Jm ci'w fm tjtku dają przyczynę, W yizetH w tych Ш dniach od KommiÛyi nad »Уи «ateezna uprzedzać fw ycb n ie p rzyia cio l.tp rzo d zadaiw satię: ге г о т и в т е я р к г · owfzem przeciwne tu o p oko ju dochodzą nas Iow in ordine (przed,ama о о п п е л _uo obrócenia pogfoSki:iie tak fprzyrm erzoneG abinety, ja k o lo m n i m eiw ri m odo na tto je w o d za ie „ a z a ie ty iiimepoflronnePotencye Jw yw iecey teraz o k o -!n fe fą uikułccznione, Odfyta_potym m in fzy fo przyrvrdcenia generalnego pracują pokoju .fcze s rzeczone Luftracy e, а гл m ndam enąe z ie - fc*cz tylko nie pojęta: ie l d ÿ C e f iio w a jm ć eenm K ro ia Jm « 1 itad y m cuftająeey, jako b y »w arifzy № fundamęcie o b ietnicy Ifó k P m » |v /s d h r g K o tiftyto e p г < Ш » Л о г w ÿ ç o m e -.

m r d c m n Polfzcze z fw ey Л д а у nieprttw -ibogich c z yn i d yfpo zyeyąr * o w fzvftw ch т . | - л у Л zaborow ftiedawno w Wmilmäh K o n -lfim -b M a g rib ty , a y o w toch 1> гЫ ^ с с t o Ł * «•rem oddaje Polfzcze z fw o je y ftro nv nzd konomowne sn fpano w cd ziri czterech zrew r- Tw itatz*gatao aekaw ałki, K r ó łr r o ik ii* d a « ,d o \y a ć p o w ^ ÿ y ch ^ b w to w , t o je f,: k a

(7)

WIADOMOŚCI PARTY K IL ARNE

?■

W A R S Z A W S K I E

JZmniaß pifiwijclt zwijczmjmjcb Ж. щ yé.

R e«

Z Warfoswij im a g, £?u!iL

•dencyalne J.K.M. Miafto tuteyfze ; U ypitareeU boygaN m oaow !o Dóbr fwofch dl» zażycia przyfejjłńey tiosny m fo w , drodzy na blifto naftgpti- wSeymiki rozjechali fig, z prędkim je-: tok powrdtem.

felgkMODe dotąd Publicum o w y b o rze

S m gatunku, niewielkie O yczyznie u-

r "zgś!iwteme obiecującego, rnaczfey т» o ‘ knwlzi, OyeowOtie bowiem J. K. M. ft»-' “ ie zażyło tych zabiegów , ażeby przy-

Sevm byt zgromadzony z O iob w&

-1 я*р«<Й ftremi namiętnościami, “w y c b irfpokoid przem ocy c zata, a ^ P0Praw<ć te z d ro in o ś c i,

!re o ita ją Oyczyznie m ogą przynieść Dtljze czanie, ktdćych w łasna m iłość i zaślepiła : i i pominąwfzy te niefeeśli- wsci, na które powfeeclma rczpnfta za- u Ä datwiadczają fig, meezując naw et: ! ktelicb gorzki fame w ypijać mufisa,; Mowne aaoftrzyty p tóra, groza w fto -' »·«!, dokąd zmierzające! Niem ożna nie

i: ą cg żaden w nafeym N arodzie nie

W M ę b nikczemnych, pełnych g o « - I S Î r ■.bezbożności N iS ożnaprzy-

.. weaftć; aby Zwierzchność panująca

W №echnym porządkiem, kiedyż te-.

dyż tem u nie zapobieżafa. N ad tym zsfta- npw ic lig i zafigknąć należy: iż bareiey te bitiznlerihvà fmakują w ielora; niż p riw d ś

fm rikyfzü m i йоЛсе, k tó ra jak oliw a n a

w ierzch koniecznie w yiść mnfi, jak o ż ong iia}OCzywiftfeą niedawno z D ruku czyta­ liśmy.

N zAfpcaTronuSoJTyiiklego w йЩ-'йсп- cyi Grafa Monwnzoiett, kilkaX iażąt i nay- 'zim caiieyfzey Rcffyifkiey Szlachty, w y ­ jechał do Berlina, ca!ÿ B rç rip a j Wielîtje* g o ’ Xb}Żgcia ciągnęło. Wïecëÿ »so» koni, Król Jm ć Pralki na fpotktóie tak w ielkiey M onartiism.Śyną, i tak w ietticg o Ps»ńft« D ziedzica, w y ta ł Generała £'<młutufa aż do granicy. P odróży t* y przyczynę one- m u dala fe& nota po zm ariey e b d aw n o Małżonce jego. Słychać i to : ż e w Berlmi* z n ajd o w ać щ m a p e# n a P rôteihdkaX ig* żniczka, która ż e fig upodoba tak w yfo- kiem u W d ow cow i, »odziew ają fig.

Z Bzym u pew ne ą w iad o m o ld i z e i

tam nie zaw fee praw dę trtówić w olno. W zięty w areftt S zjm ian in nazwiikiem

■Fmstazm; i e w e Fiorentikich Gazetach

|*Ш i drukow ał, t e c o Politykom/ w o c zy

' le c e rz e fc ry d w e W tefecch w yjaw iają j . e a ją O bróficow potężnych, Ociec S,

poflszoiaić ich niemoże. Kazał by! w ziąć do Żattdtu Sw , A nialt kilku Zakonni­ k ó w S. A ugußya» i fiarnabitow, poniew aż

(8)

WIADOMOŚCI

P m t ? k ü l m n e

W

a r s z a w s k i e

Zamîafi m ’fczaÿnych ptfäntjtü R. 1776.'

» M r JO, Xieey Sange&koyvey Мш>

Mkowey W. L, Um rezydujijMy о œil i* tą i fytnowanycb, w p rzefefy Pią* id! fimo'«! do tułey&ey rezydenci-L

Tawośd rbośa był» p o w o i« « fesr- feiiowftiey to Jm yzdykcyi do иску- Й«ш dyfjozvcyi; s b j piekarzeN«ęk~ кусЫеа po lw n y ch pieniądzach prze- jmtG, tai firn* przyczyna {kłonią Jn- yzMeyą do wydani* t* x y dl* B&-

imAowi ροιβοακ fabryk tófe-wh. Xty*3W Suftow.fkî sx e b m tiib ö

-Мш&аШ«« W. KopaJto: ж

sreefoją ionkludow ai ( * Z ydoV fez-»«•jtey) CpzecAi} W yfzed! to (ja k м -Ы ) nowy МашТей Xcia Sułków - fogo do Sianów R apkey odwołu-’

ψγβξ im rozciągnienie w tadzv potçi·

w lK & tfiow ikiev. M o % w |0. Xcii N aX aedem W . l . p o d c z a s publiez- му jEdyencyi J E Buynicktogowelega- ja ÿvwwtw*Pofcckiego o d T ro n u J.K . » m im .

Szczęśliwym Д а mnie zdarza fię lo ­ fes, * · * - “ '

Staw a przed T ronem W.K.-M, w ,Ou fobie U rodzonego Poiła te dyflÿngw o- w aoe w Prow incyi W . X. L.-W w dztyro, k tórego O byw atele w ielorakie w iem o- s d f w ö je y I przyw iązania k u N ayjain: MonarchomPrzodkOÄ W . K. M, w t w · ' a ie » pokoju dając d o w o d y , te dia lie -, bie zyikali Przyw ileje i fzacunek P an ó w fw oloh, & Nąyjaśnieyfi Krtflowie, w ła- fney prerogatyw y zw y k łeg o doftojefe- ftw s oftapłw fey fzafunke, w olną im W o jew ody fw ego pozw olili elekeya,

J.K .M . P.N .M , idzie torem N ayjaini

ĄawiaAwf Urodzonemu P o lo w i tego •Keswietnego W w dztw a, z którego Ippaznycb w zględów jednotnyllnem i аошш ao pierw feeM wa w nim U rzę« ioiB atoiftiegoS iw fla g s w o to y b y

-keya W o jew ody Potockiego była .py-e ty k u la rn y » O byw atelow tego* W oje­ w ó d ztw a zafzczytem .

C hętnie zatym Nayjaśn: Pan {klenia- jąefig do prośt> U rodzonego Рой* u Ma- jeftfttu fw ego z ło żo n y ch , Uniwerfał na w yrażoną W ojew ody eiekcyą łaikaw ie d a i przyrzeka, te ty ło zw yczayney o dobro powfeeehne troikliw ośei fw ojey ośw iadcza żądania; ażebyście W afeM ó, W tey eiekcyi na te ofoby zapatryw ali

fsę p rzym ioty, któreby ł dobremu O by­

w atelow i w fis n e , i d o l a d y Ńayjaśn; Pana- w ezw anem u przyzw oite były. Na * dow od z aś, śe J. K. M. Pan m óy M, w y ­ rażone fobie od Prześw t W w & tw a Po­ tockiego w ierności powinney ośw iad­ czenie wdzipcznypi przyim uje fercem , Urodzonem u Ponow i dobroczynną po­ zw ala ucałować R fk f,

(9)

m r o M G S C i F aRTTKCLAKNE

W A R S Z A W S K I E

SSmmfr %щсящиуск pifßiyck R, 1776. . , ' % Wir/mm inms 3 . §t

tUL-!ÜF4*kJ jtraefilb-Poniedîûalkowy ja­ is агуятагову do elekcyi PoBow m

Ш су, zgromadzeni przed

№. Obywatele X i# w a i do Κο&ΐο» XX. АШ ь Ijrâssw, po wyftecbanym urn Na- S^Öwie‘»brMi5f e Jib euey,JW .JR StewfrowiczKafztAn W izkt Wiee- ВиШск Dworuj. K, M, podał га’Kani Iphtote JPP, Mokrouewfcego Genera- HPtwik-Kononw i Sobolewiklego Pfr wa fedrWisrfeawî Itórycb Jthmw *śtótynyasg?of«ti do tey rtm icyiö* (fWtefesąaoiili. Pa podziękowaniu wyrroitymod wfboamioflydi Jehmw вувзе były lifty Jmperatorowey Jey- 50 lofs zalecające n* Pofeiftwo w y ­ ki ięzow kochających wolnośd i Pra* «M treikliwych o ufzczfśliwięnie ca* kwi wbmey. Czytano fötym liftvXîa- fg» ja d Radziwiłła Wwdy Wileft: îXm Jm« MarfiadkaW. Kon Naftąpi- ff ęotym czytania punktów do toftra- *№« > inne Świeckich i Duchownych Swafofow żądania, Na tyią Akcie la· JX, Noncyufz Apeftollki niedawno jpybyly, i niektórzy Cudzoziemfcy Po- N ie , oraz Jmd P] Romania« Generał « y ft le ft: na ĆJidrze Kościelnym JJ^p«tfowśli Êç. po tym Akcie fltfeń* “Wya nftołow w Refektarzach zafta- W ę h JchmdOhywzttie od nowo o- P d o w «sfftowar« y»j*ebaii

ивйп'н.ц Jù:» ■игж^’^п-гчяашамааааашюшшеея»»« W Kika godzin nadefzła tit do D w o­ ra Sztafeta z oznaymieniem: i e w C z e r- ik ü obrani fą Poflami JPP, B iełinfti Sł*-· rpfta Czerflri i Putewiki,

W Ciechanowcu za dwoiftemi Sey-

mikami obrani Poftsmi JPP. Szydłów·* iki C horąży i Zieii&OuT ta k ie IPP. Kra- jéwfti Inftygator Koron: IG orfki.gdzie

potytanrifdzy tem id partyamt ^przyiśd

m k fo d o utarczki,· i j*k Sychać kifku-

dziefiąt Szlachty i JP, Zielinlki Ptrfełpo

legli, a w iękfza liczba ranionych. JP·.

8ekow>' Pułkow nik niegdyś w Regimen­ cie Xcm BiikuDaWiieftflt. po okazanych niewdzięczności dowodach w L itw ie tem uż Xbiujmci· przybył tu przed kilką

dniami, i jsk głofzą- udał fif w protek- cy.ą JW . Pofla Rofljfflciego ptzyjąwfisy

tam stalbf.

Na dniu w ckoriyfzym IPP. Koécieï·· k o w fti i Bifżpink Deputaci Łitew fey Z

Kadéncyi Grodzieńfltiey - mieli honor KROLOW I Jmci doidesd napubiSczney Audyeneyi o czynnościach Trybunału.

Na diti» dzifteyfcym KROL JMC P.

N. M. wyjechał żtąd o mii 7. do Dobr J. Q .X ay Jmci Kancleizyney-W. L it ·

; Dnia zawczorayfeego Pułk jeden

1 woyflus św ieżego' Roifyiikiego przy» był te. ‘

Dekret Afleflbrfki K oronny rugnjący

towary Zydowftue z Miafta K rakow a,

dotąd nie w ydany, podobno przyczyna

tego: i i E y d il p rofząo proiongacyą pdkl

nie w ynaydą mieyfca beśpiecznieyfzegs

»»sio fed e w%oe»ionych tow»»w.

(10)

„ G A Z E T A G R O D Z I E Ń S K A ” 9 rok u p rz e ją ł rów nież re d a k c ję „G azet W ileńskich”9: Oprócz tego* pod kie­ ro w nictw o P oezob u ta d o sta ła się pojezuicka k uchnia, W ydająca d oty ch­ czas posiłki dla b u rs akadem ickich.

P rzeciw k o tak ie m u rozw iązaniu zapro testo w ał jed n a k energicznie p o d­ sk a rb i n a d w o rn y litewski', k tó ry chciał w ykorzystać s p rz y ja ją c ą okazję do założenia n a L itw ie d ru k a rn i, pozostającej pod jego w yłączną kontro lą. Poniew aż d ru k a r n ia w ileń sk a jeszcze p rze d oficjaln ą k a satą zakonu je ­ zuitów na obszarze Rzeczypospolitej b y ła po daro w ana królow i, ty m s a ­

m ym w yłączona została — zdaniem T yzenhauza ■—■ spod pokasacyjnej

in w e n ta ry za c ji1 m a ją tk u jezuickiego, ale z n a tu r y rzeczy p o w in na przejść pod zarząd litew skiego sk a rb u nadw ornego. Skoro k ró l pośpieszył się i oddał d ru k a rn ię Poczobutow i, pod sk arb i nie m ógł jej po p ro stu zagarnąć, zaczął je d n a k nękać astro n o m a pro p o zycjam i odstąpienia przed siębior­

stw a i p rzy w ile jó w d ru k arsk o -g azeto w y ch za jakim ś odszkodowaniem . P ro po no w an a tra n sa k c ja nie odpow iadała je d n a k Poczobutow i. A stronom m ógł uw ażać d ru k a rn ię za sw oją p ry w a tn ą i dziedziczną własność, gdyż u p ra w n ia ł go* do tego kró lew sk i przyw ilej ; spodziew ał się uzyskiw ać z niej rocznie co n ajm n iej 7000 złp., k tó ry to dochód S tanisław A u g u st p o sta ra ł się zapew nić jak o m in im u m eg zy sten cji k ilk u n a jw y b itn ie jszy m uczonym e k s-je zu ito m 10. P rop o no w an e przez T yzenhau za w ynagrod zenie w ydaw ało się astronom ow i zb y t niskie i nie rów now ażące siedm iotysięcznego do­ chodu rocznego. S p ra w a ciągnęła się przez cały ro k 1774 i część ro k u 1775. W. m a ju 1775 r. P oczo b u t baw ił w ! W arszaw ie i sk a rż y ł się królow i na nacisk ze s tro n y podskarbiego. S ta n isław A ugust cenił wysoko sławnego astronom a w ileńskiego, ale z d rug iej s tro n y n ie chciał oczywiście zrazić Tyzenhauzla. W ym ógł w ięc n a Poozobucie zgodę n a odstąpienie d ru k arn i, ale jednocześnie zażądał od podskarbiego* litewskiego·, b y pozostaw ił a stro ­ nom ow i pojezuicką k u chn ię p rzy b ursie akadem ickiej, a w ram ach całej tra n sa k c ji zapew nił m u dożyw otni ro czny dochód 7000 z łp.11 T yzenhauz złagodził w ów czas form ę sw ego nacisku na w ileńskiego astronom a; na list k ró lew sk i odpisał: „z księdzem Poczobutem , b aw iącym się w G rodnie, czynić będziem y u m ia rk o w a n ie ” — a w krótce p otem doniósł: „Z księdzem Poczobutem, m am y u m o w ę do sa ty sfak c ji jego; u m ie m ja wchodzić w m yśl WKMci, nie ty lk o w yrażo n ą m i zrozum iew ać i dopełniać wolę. R aczy N a j­ jaśn iejszy P a n być cierp liw ym do kró tkiego czasu i zapom nieć o* ty m p a rty k u la rn y m in teresie, a po św. Ja n ie ksiądz Poczobut, spokojnie tera z

9 M. B a l i ń s k i , D a w n a A k a d e m i a W i l e ń s k a , p r ó b a j e j h is t o r i i o d z a ł o że n ia w r o k u 1579 do o s t a te c z n e g o j e j p r z e k s z t a ł c e n i a w r o k u 1803, P e te r sb u r g 1862, s. 234— 240.

10 M ateriały, nr 1. 11 Ibid.

(11)

10 J E R Z Y Ł O J E K

trw a ją c y , przyszłe podziękow anie; ja zaś p rzyto m n ie o cy rk u m stan cjach um ów ionej i w kró tce ziścić się m ającej k om binacji doniosę” 12.

W idocznie je d n a k p rzezo rn y astro n om dom agał się z góry całej n ależ­ nej m u sum y; g dy w e w rześn iu 1775 r. k ró l znow u d o p y ty w ał się o nie załatw io ny in te re s Poczobuta, p o d sk arb i w yjaśnił: ,,.z księdzem Poczo- butem m a m zupełnie um ów iony in teres, on jest· posesorem d ru k a rn i i bę­ dzie podług zgody jego· ze m n ą p ó ty, aż postanow ione przez niego dopeł­ niane z m o jej stro n y b ę d ą k o n d y c je ” 13. P ra w ie do końca ro k u ks. Poczo- b u t k iero w ał jeszcze d ru k a rn ią w ileńską i w ydaw ał na swój rach u n ek „G azety W ileńskie” . D opiero w g ru d n iu doszło· do· finalizacji porozum ie­ nia. C enę d r u k a m i i p ra w w ydaw niczych, p rzysługujących dotąd Boezo- butow i, obie s tro n y u sta liły na 2000 czerw onych złotych, tj. 36 000 złp. Poczobut dopom inał się jeszcze o pozostaw ienie m u p ra w a w ydaw ania k alen darzy, T yzen hauz nieobow iązująco zapew niał, iż zrek om pen suje m u w in n y sposób s tr a tę poniesioną w sk u te k rezy g n acji z p ub lik ow ania k a ­ len d arzy kó w polityczno-inioirm acyjnych d la L itw y 14. 24 g ru d n ia 1775 r. łowczy n a d w o rn y litewski. F ran ciszek B ouffałł w ręczy ł Poczobutow i w im ieniu T yzenhauza um ów ioną należność15, a z dniem Bożego N arodze­ nia 1775 r. o b jął d ru k a rn ię jak o p len ip o te n t podskarbiego nadw ornego litew skiego; m iał zresztą czuwać n a d nią z ram ien ia T yzenhauza przez całe n astę p n e dziesięciolecie.

S przedając d r u k a r n ię P oczobut stw ierd ził w yraźnie w swoim kwicie, źe o d stęp u je ją n a „sk arb JK M ci”. Było to niezupełnie po m yśli Tyzen­ hauza, k tó ry p ró bow ał początkow o p rzy ją ć ją n a swój w łasny, p ry w a tn y ra c h u n e k (pam iętać zresztą należy, iż we w szystkich przedsiębiorstw ach T y zenh auza m a ją te k p ań stw o w y i kró lew ski nile b y ł zb yt w y raźnie od­ dzielony od p ry w a tn e g o m a ją tk u podskarbiego). P ie rw o tn y p ro je k t kw itu, zaproponow any Poczobutow i, z aw ierał zw rot: „takow ą d ru k a rn ię w po­ sesję i rząd p a n a podskarbiego nadw ornego litew skiego p o stę p u ję ” , a o sk arb ie JK M ci nie było żadnej wizmiankâ16. Zapew ne b y s try astronom p rz e jrz a ł in te n c ję podskarbiego i odm ów ił w y staw ien ia tak ieg o k w itu, a sform ułow ał a k t p rzek azan ia w ed łu g swej w łasnej koncepcji. M imo to d ru k a rn ię w ileń ską (tzw. „A kadem icką” albo „Ś w ięto jań sk ą”) Tyzenhauz tra k to w a ł odtąd jako sw oją p ry w a tn ą własność, a po jego śm ierci w eszła ona w skład m asy spadkow ej po podskarbim . Z niezrozum iałych w zglę­ dów utw orzona w oparciu o część m a ją tk u tego przedsiębiorstw a nowa 12 A n to n i T y zen h a u z do· S ta n isła w a A u g u sta 18 V 1775, 29 V 1775 (Zbiory C zarto­ rysk ich , rk p s 715/IV, s. 613, 620).

13 A n to n i T y zen h a u z do S ta n isła w a A u g u sta 6 I X 1775 (tam że, s. 683). 14 M ateriały, nr 3.

15 M ateriały, nr 5. . · : '

(12)

-„ G A Z E T A G R O D Z I E Ń S K A 1 U d ru k a rn ia w G rodnie nosiła jed n a k przez cały czas nazw ę D ru k a rn i Jego K rólew skiej Mości i, ja k się w y d aje, b y ła aż do końca swego istnienia w łasnością sk a rb u nadw ornego, choć dochody z niej T yzenhauz czerpał chyba i po odebraniu m u zarządu ekonom ii litew skich (1780), a do końca życia uw ażał ją za część sw ojego p ry w a tn e g o m ają tk u .

D opiero od stycznia 1776 ro k u T yzenhauz m ógł m yśleć pow ażnie o uru ch o m ien iu d r u k a r n i w Grodnie, choć już w lipcu 1775 ro k u u pew niał króla, że w G rodnie „polska d ru k a rn ia ju ż rozpoczęła o p erację” 17. Było to jed n a k niew ątp liw ie stw ierdzenie przedw czesne, sugerujące królow i stan rzeczy, k tó ry podskarb i spodziew ał się osiągnąć w niedalekiej p rz y ­ szłości. M usiał w ty m czasie zwalczać sta ra n ia grodzieńskich kupców ży­ dowskich, k tó rz y usiłow ali założyć w m ieście polską d ru k a rn ię w oparciu o królew ski przy w ilej; S tanisław A u g u st odm ów ił je d n a k w ystaw ien ia takiego do ku m en tu, pom n y n a pro śb y podskarbiego18. Na początku 1776 roku d ru k a rn ia T yzenhauzow ska w G rodnie w ypuściła chyba pierw sze druki. Um ieszczono ją w b u rsie po kolegium jezuickim , k tó ra została należycie w yrem on to w ana. Z K ró lew ca oczekiwano tra n s p o rtu now ych -czcionek, zam ów ionych zapew ne jeszcze przez Poczobuta d la d ru k a rn i p o jezu ick iej19. Większość w yposażenia pochodziła z W ilna; d ru k a rn ia po- jezu ick a została ta m podzielona; część jej narzędzi przesłano do G rodna. N ow a d ru k a rn ia otrzym ała m. in. jed n ą używ an ą p rasę i k o m p le ty czcio­ n ek w dwóch w ielkościach — garm ond (10 punktów ) i m itel (14 punktów ). Z apew ne w zm ianko w an y w yżej tra n s p o rt czcionek iz K rólew ca rozszerzył znacznie m ożliw ości d r u k a r n i grodzieńskiej, gdyż u ży w ała ona potem rów nież czcionek wielkości cicero* (12 punktów ) i p e tit (8 punktów ), a ta k ­ że k u rsy w y , przynajm niej- w dw óch w ielkościach, i rosyjskiej grażdanki. Z W ilna w yekspediow ano do G ro d n a czterech ro bo tnik ów d ru k a rs k ic h —- .zecera, p re s e ra i dwóch chłop có w -p rak tyk antów . C ały perso nel d ru k arn i, w liczając dw óch korek to rów , p a ru introligatorów , re d a k to ra gazet (fakt znam ienny, że fu n k cja ta k a była w „eta c ie ” d ru k a rn i grodzieńskiej z góry przew idziana), k u charza, parobka, palacza i in., w reszcie dw óch k iero w ­

ników , m iał liczyć około 30 ludzi20. .

N ie wiadomo, czy w p lan ach T yzenhauza leżało stopniow e p rzeniesie­ nie całej d ru k a rn i w ileńskiej do G ro dn a — jako. sw ojej głów nej siedziby. W ydaje się, że po pierw szych tra n sp o rta c h proces likw idacji d ru k a rn i „A kad em ick iej” , czyli „ Ś w ięto jań sk iej” , został w s trz y m a n y i podjęła ona n o rm a ln ą pracę. Jako d y re k to ra d ru k a rn i w W ilnie p o d sk arb i z a tru d n ił ek s-jezu itę księdza D aw ida (vel Daniela) Pilchow skiego (1735— 1802), do­

17 M ateriały, nr 2.

19 Ibid . . .

19 M ateriały, nr 6. . . .

(13)

1 2 J E R Z Y Ł O J E K

k tó ra filoizofii i teologii, p ro feso ra wymo-wy w Szkole G łów nej lite w ­ sk ie j21. W yznaczył m u p e n sję roczną 2000 złp., p o tem 2500 złp., dodając pom ocnika opłacanego. 1000 złp. rocznie. D ru k a rn ia w ileńska tłoczyła pńztejz cały czas m. in. „G azety W ileńskie” , k tó ry c h re d a k to r pob ierał p en sję w Wysokości 540 złp. rocznie; kto b y ł ty m red a k to re m , nie w iado­ mo, choć nie je s t w ykluczone, że tru d n ił się n a d a l ty m zajęciem ks, M a r­ cin Poczobut. P rzed sięb io rstw o było. dochodowe; T yzenhauz co p ew ien czas w y b ie ra ł od Pilchow skiego za po śred nictw em sw oich p lenip o tentów (Franciszka B ou ffałła i Tadeusza Jun dziłła) rozm aite sum y a conto n a ­ leżnego m u czystego dochodu. Aż do' swej śm ierci zdołał w te n sposób w y b rać 29 286 złp. Od stycznia 1776 do końca m a rc a 1785 rok u d ru k a rn ia w ileńska m ia ła dochodu b ru tto 243 717 złp.; w szystkie w y d atki, łącznie z su m am i w y b ra n y m i przez Tyzenhauza, w yniosły 231 468 złp. Resztę, 12 249 złp., ks. Pilchow ski p rzekazał w ro k u 1789 w ręce p rzedstaw iciela spadkobierców Tyzenhauza, o trz y m u ją c pełne uznania skw itow anie z ca­ łego dziesięcioletniego, sum iennego i s k ru p u la tn e g o zarządu d r u k a r n i22. D ru k a rn ia w ileń sk a pozostaw ała we w ład an iu T yzenhauza aż do jego ś m ierci (31 III 1785).· N aty chm iast po o trzy m aniu w iadom ości o zgonie podskarbiego ks. M arcin Poczobut, re p re z e n tu ją c y in te re s y Szkoły G łów­ nej litew skiej, zapew ne zresztą za zgodą i p rz y w spółdziałaniu P ilch o w ­ skiego, dokonał 2 k w ie tn ia 1785 r. „p ra w n ej in tro m isji” do d ru k a rn i w i­ leńskiej, o b ejm u jąc ją znow u w posiadanie23. S pad ko biercy p rotestow ali, ale w k ró tce p o tem doszli do porozum ienia z K om isją E d uk acyjn ą, odstę­ p u jąc d ru k a rn ię Szkole G łów nej, nie wiadomo, czy i za jak im w y n a g ro ­

dzeniem . .

Ju ż w chw ili izałożenia d r u k a r n i w G rodnie b y ła ona p lano w ana jako przedsiębiorstwo· dochodowe; dzięki usługom d ru k a rsk im dla osób p r y ­ w atn y ch i kupców -nakładców , p u blik acji rozm aitych dzieł na w łasny r a ­ chunek, k o rzy stn em u h an d lo w i w ym ienn em u z inn ym i d ru k arn iam i, w reszcie w y d a w an iu gazet (było to przew idziane, choć nie liczono b y n a j­ m niej na d u ż y s tą d dochód, wobec „m ałej’ liczby trz y m a ją c y c h ” zazw y­ czaj gazety) spodziewano się czystego zysku około 4000 złp. rocznie. N a­ d zieja ta szybko się ziściła, a w ro k u śm ierci T yzenhauza dochody z d r u ­ k a rn i w G rodnie przew yższały już praw ie trz y k ro tn ie tę m inim aln ą kw otę, oznaczoną w chw ili założenia p rzed siębio rstw a (o czym niżej). A nonim ow y a u to r n o ty o p ersp e k ty w a c h d ru k a rn i grodzieńskiej z 1775 lub 1776 ro k u z w ra ca ł u w ag ę n a m ożliwość znacznego pow iększenia czy­ stego zysku d zięki oszczędnościom w p ro d u k cji i zapew nieniu tańszych

21 S. Z a ł ę s к i, op. cit., t. 3, cz. 2, s. 1176. 22 M ateriały, nr 12.

(14)

„ G A Z E T A G R O D Z I E Ń S K A ” 18 surow ców. Su g erow ał założenie w łasnej p a p ie rn i (w yd atki d r u k a m i w i­ leńskiej na p a p ie r w yniosły w ciągu 12 m iesięcy 1774/75 ro k u aż 5500 złp.; co p ra w d a zapas p a p ie ru m ógł dzięki te m u w y starczy ć na dłuższy czas); proponow ał rów nież stw orzenie w łasnej giserni, gdzie odlew ano b y dla p o trzeb d ru k arn i' i n a sprzedaż czcionki d ru k a rs k ie 24. G isernia w G rodnie podobno w końcu pow stała; T yzen h auz m ia ł sprow adzić z Sokala specja­ listę, Ż y d a Noehima, k tó ry u ru ch o m ił gisernię, d o sta rc za jąc ą nie tylko doskonałych czcionek, ale i szkolącą rzem ieślników tej specjalności25. 0 istn ien iu w G rodnie p a p ie rn i nie wiadomo; p e rtra k ta c je w tej spraw ie b y ły je d n a k prow adzone; m. in. p rzy b y ł do G ro d n a J o h a n n Otto P abst, specjalista p a p ie rn ik z Rygi, k tó ry gotów b ył kierow ać p ro je k to w a n y m zakładem ; w y d a je się jed n ak , że skończyło się w tej sp raw ie ty lk o na

p lan ach 26. . .

Dla spraw nego fu n k cjo n o w an ia nowo założonej d r u k a r n i duże znacze­ nie m ia ły oczywiście k w a lifik ac je i zdolności kiero w n ik a tego zakładu. W ydaje się, że p ierw sz y d y re k to r d ru k a r n i w G rodnie dobrze w yw iązyw ał się ze swoich zadań. J e s t to fa k t bardzo c h a ra k te ry sty c z n y i ciekawy, gdyż w osobie teg o d y re k to ra sp o ty k am y człowieka, k tó ry w kilkanaście la t później, w laitach 1792— 1795, m ia ł się odznaczyć d u ży m ta le n te m d zien n ik arsk im i położył d la rozw o ju p ra sy polskiej znaczne zasługi. Od ro k u 1776 d y re k to re m d r u k a m i w G rodnie b y ł m ianow icie fes. K a ro l M a­ linow ski, późniejszy w yd aw ca i re d a k to r „K o resp o n d en ta W arszaw skiego’’ 1 p a ru czasopism k o n ty n u u ją c y c h tę gazetę.

K siądz K a ro l M alinow ski b y ł e k s-je zu itą (o czym w dotychczasow ej h istoriografii polskiej n ik t jeszcze nie w spom inał, a co z u w a g i n a jego późniejsze k o n flik ty z Ł u sk in ą m a sw oją w ym ow ę); ok. .roku 1770 zajm o­ w ał stanow isko p ro fe so ra w y m o w y w szlacheckim kolegium jezuickim w W iln ie27. Po ro zw iązaniu T o w arzy stw a Jezusow ego o trz y m ał probostw o w N ow ym Dw orze pod G rodnem , skąd czerpał dochody, ale gdzie dzia­ łalności d uszpasterskiej b y n a jm n ie j nie up raw iał. W ro k u 1774 próbow ał założyć w G rodnie w łasn ą d ru k a rn ię . W pap ierach T y zen h auza zachow ał się odpis p rz y w ile ju d la M alinow skiego n a d ru k a rn ię w G rodnie, w y sta ­

24 M ateriały, n r 7.

25 J. L e l e w e l , B i b l i o g r a f i c z n y c h k s i ą g d w o j e , t. 1, W ilno 1823, s. 222— 223; J. J a r o s z e w i c z , . O b r a z L i t w y p o d w z g l ę d e m j e j c y w i l i z a c j i o d c z a s ó w n a j d a w ­ n i e j s z y c h do k o ń c a w i e k u X V I I I , t. 3, W iln o 1845, s. 132.

126 O ferta J. O. P a b sta (A G A D , A r c h iw u m T y z en h a u zó w , D -3/X V I, fasc. 12, k. 165). S. K o ś c i a ł k o w s k i tw ie r d z ił jednak, że p ap iern ia istn ia ła w dobrach d zie­ dzicznych T y zen h au za (P o staw ach ) i p ra co w a ła n a w e t po r. 1780 (por. A n t o n i T y ­ z e n h a u z , p o d s k a r b i n a d w o r n y l i t e w s k i , [w:] S. K o ś c i a ł k o w s k i , S t u d i a i sz k ic e p r z y g o d n e z h is t o r i i i j e j p o g r a n i c z a z l i t e r a t u r ą , L on d yn 1956, s. 35.

27 S. B e d n a r s k i , U p a d e k i o d r o d z e n i e s z k ó ł je z u i c k i c h w P olsc e, K ra k ó w 1933, s. 448.

(15)

и

J E R Z Y Ł O J E K

wionego p rzez k a n c ela rię królew ską,, ale p rzez kró la nie podpisanego, w i­ docznie· z pow odu sp rzeciw u podskarbiego. P rz y w ile j te n głosił m. in. „[...] Ideo supplicationi v en erab ilis p re sb ite ri Caroili M alinow ski benigne a n n u en tes officinam th y p o g rap h icam in Regia e t C om itiali u rb e N o stra G rodna ad p ub licu m R eipublicae com m odum ac litte r a r u m augum enttum de novo co n stitu en d am erig en dam q u e eidem v e n e ra b il Carolo- M alinow ­ ski concedim us ac p o testa te m in du lg em u s [...]” P rz y w ile j o patrzo ny był jed ynie d a tą roczną 1774 roku, d ata d zien na i m iesięczna nie została w staw io n a28. Skoro zaw iodły sta ra n ia o przyw ilej n a w łasną d ru k a rn ię w G rodnie, ks. M alinow ski doszedł widocznie do porozum ienia z T yzen- hauzem i objął stanow isko „prezesa” d ru k a r n i zorganizow anej na p rz e ­ łomie 1775/76 ro k u p rzez podskarbiego· litew skiego.

W czasie sw ojej działalności n a stanow isku d y re k to ra d ru k a rn i ks. M a­ linow ski u k ład a ł m. in. corocznie K a lendarz grodzieński; w ro k u 1773 d edy k ow ał go w ojew odzie tro ck iem u Tadeuszow i O gińskiem u i' jego żo­ nie Jadw idze, podpisując się: X. K a ro l M alinow ski P .N .P .D .G.29 — k tó re to in ic ja ły m ożna rozw iązać następująco: proboszcz now odw orski, prezes (lub: p refek t) d r u k a r n i grodzieńskiej.

J a k d łu g o zajm o w ał ks. M alinow ski stanow isko „ p re fe k ta ” d ru k a rn i ■— nie wiadomo·. Z ap ew n e b y ł n im jeszcze w ro k u 1780. W ro k u 1785 no to­ w a n y je s t w d o k um en tach d ru k a rn i grodzieńskiej ju ż jako· „byw szy p r e ­ zy d e n t d r u k a r n i”30. Stanow isko to zajm ow ał (p rzy najm n iej od gru d n ia 1784) n ie ja k i Jasiński, osobistość sk ądinąd n ie znana, pob ierając m iesięcz­ nego „ ju rg ie ltu ” 100 złp., a więc o połow ę m niej n iż d y re k to r d r u k a m i w ileńskiej ks. Pilchow ski.

D ru k a rn ia grodzieńska działała w m iejscow ości będącej sta łą siedzibą Tyzenhauza; zdaw ałoby się więc, że po w inna się cieszyć ży w ym z a in te re ­ sow aniem podskarbiego. J u lia n Bartoszew icz u trz y m y w a ł: „ D ru k a rn ia grodzieńska b y ła nadzw yczaj czynna; sam T yzenhauz, lub o ta k zajęty , ta k pracow ity, że — zdaje się — ch w ilk i nie m ia ł n a w e t w olnego czasu, p rze ­ siad yw ał w niej, oglądał, p o p raw iał i zachęcał [...]” S1 T en b u d u ją c y obraz „p rzesiad ująceg o ” w d ru k a rn i podskarbiego nie je st w szelako o p a rty n a żad n ym św iad ectw ie źródłow ym . Co w ięcej, m am y po d staw y sądzić, iż nadzór T y zenh au za n a d d ru k a rn ią w G rodnie nie b y ł zbyt ścisły; pod­ sk arb i in te re so w a ł się zapew ne dochodam i z d ru k a rn i, a n ie ’jej technicz­

n y m i osiągnięciami. . . . ·

Nie zacho w ały się n ie ste ty rac h u n k i d ru k a rn i grodzieńskiej z okresu 28 AG A D , A rch iw u m T y zen h a u zó w , D -5 /X X (dalej cyt.: A. T. Druk.), k. 22 a.

23 K a l e n d a r z g r o d z i e ń s k i na. r o k p a ń sk i 1778, w' G rodnie, w D ru k arn i J. K . M.

(Bibl. UW, sygn. 019357— 1778). .

30 A . T. Druk., k. 52 a. ' . .

(16)

. . G A Z E T A G K O D Z IE K f S K A ' 15 k u lm inacji Wpływów politycznych i działalności Antoniego Tyzenhauza; nie wiem y, co d ru k o w a n o w te d y w tej d ru k a r n i i w jakich nakładach. Udało się jedyn ie odnaleźć spraw ozdanie finansow e zarządu d ru k a rn i w G rodnie za o k res od 1 g ru d n ia 1784 r. do· 30 w rześnia 1785 r., a więc za 10 m iesięcy, obejm u jący ch ostatni okres życia T yzenhauza, całkowicie już odsuniętego od w pływ ów , i okres sporów spadkow ych o jego dzie­ dzictwo. Spraw ozdanie to d aje w gląd w sta n d ru k a rn i grodzieńskiej

w 1785 ro k u 32. .

D ru k a rn ia z a tru d n ia ła wów czas p a ru zecerów i p re se ró w (ilu — do­ kładn ie nie w ym ieniono), jednego k o rek to ra i pięciu ch łop ców -p rakty kan- tów. Z ecerzy p ła tn i b y li akordow o: o trzy m y w ali za złożenie jednego a r ­ kusza d ru k u garm ondem 8 złp., czcionką wielkości cicero — 6 złp. P re se ­ rzy za w ytłoczenie jednego ark u sza w jakim ś podstaw ow ym , nie sp recy ­ zow anym nakładzie, p o b ierali 1 złp. K o re k to r po bierał rocznie 200 złp., k ażdy z c h łop ców -prak ty k an tó w o trzym yw ał „ ju rg ie ltu ” 50 złp. rocznie oraz utrzy m an ie, k tó re n a jed n ą osobę kosztow ało zakład co m iesiąc 10 złp.

W ciągu w ym ienionych 10 m iesięcy d ru k a rn ia uzysk ała dochód za n a stęp u jące prace·:

za druk 4,5 ark. czcionk ą garm ond, p o 30 złp. 135 złp.

za druk 516 ark. i 3 k o lu m n czcionką cicero, p o 20 złp. 10335 »

za druk 9,5 ark. k a len d a rzy k a na rok 1785, w n ak ła d zie

1000 egz., po 2 złp. 2000

za druk k a len d arza na rok 1786, w n a k ła d zie 8000 egz., po złp.

, 180 za tysiąc 1440 a

za druk 48 ark. d zieła w ję z y k u r o sy jsk im , po złp. 56 gr. 24 2726 » gr 12

za druk 125,5 ark. d zieła w ję z y k u r o sy jsk im farbą czarną,

1700 egzem p larzy, po złp. 42 gr. 12 5321 » » 6

za druk 19 ark. tegoż d zieła w ty m sa m ym nak ład zie, farbą

czerw oną, po złp. 56 gr. 24 1079 .. .» 6

R azem d ochodu 23036 złp. gr 24

Pow yższe zestaw ienie nie pozw ala n ieste ty na w yo d ręb n ien ie z ogól­ nej m asy d ru k ó w poszczególnych pozycji; nie w iadom o n aw e t, ile ty tu łó w w ytłoczyła d ru k a rn ia grodzieńska w ciągu ty ch 10 miesięcy. T ru dno ró w ­ nież stw ierdzić, ozy w ogólnej ilości około 520 a rk u szy różn ych dzieł nie k r y ją się ró w n ież gazety; pojedynczy n u m e r „G azety G rod zień sk iej” ob ej­ m o w ał w lata ch 1776— 1780 zaledw ie ćw ierć arkusza; p rz y 52 nu m erach w ciągu ro k u d aw ałoby to łącznie 13 arkuszy, a w ięc ilość tonącą w ogól­ nej sum ie p ro d u k cji d ru k arsk ie j przedsiębiorstw a. W y daje się jed n a k pew ne, że w ro k u 1784/85 „G azeta G rodzieńska” ju ż się nie ukazyw ała.

W ro k u 1785 d ru k a rn ia sp ra w iła sobie now ą prasę, k tó ra kosztow ała 32 A. T. Druk., k. 52— 52 a.

(17)

16 J E R Z Y Ł O J E K

łącznie złp. 522 (sama p ra s a dębow a 108 złp., okucie jej żelazem 234 złp., śru b a do p ra s y 180 złp.). Nie ponosiła n a tq m ia st w y d atk ó w na papier, ko­ rz y sta ją c widocznie z zapasu z lat ubiegłych, ja k rów nież n a gazety za­ graniczne — niezbędne w w y p a d k u w y d a w an ia w łasny m su m p te m ga­ zety w jęz y k u polskim .

O gólna k w o ta w y d atk ó w w yniosła w ciągu ty c h 10 m iesięcy 12 804 złp. 74/г gr. C zy sty zysk z p ro d u k cji b ył w ięc znaczny —· 10 232 złp. I6V2 gr. W skali rocznej w ynosiłoby to ponad 12 000 złp., przeszło trz y raz y tyle, ile spodziew ano się w ro k u 1776.

Nie w iem y, k to o trzy m ał tę pozostałą po śm ierci podskarbiego sum ę czystego zysku z a dziesięć m iesięcy 1784/85 rok u. Tyzenhauz um ieścił d ru k a rn ię grodzieńską w swoim testam encie (spisanym dnia 23 sierpnia 1782 r.), tra k tu ją c ją jak o część sw ojej m asy spadkow ej. Pisał: „ D ru k a r­ nię w W ilnie będącą, jegom ości księdzu Poczobutow i dw om a tysiącam i czerw onych złotych zapłaconą, oraz d ru g ą d ru k a rn ię w G rodnie n a jd u ją c ą się, obie m o je i przeze m nie possydow ane, j. m. księdzu M uczyńskiem u, rek to ro w i k olegium pojezuickiego grodzieńskiego, w espół z p re te n sja m i e x praeterito w y nik ający m i, wiecznie u stę p u ję ”33. W ydaje się jednak, że ta część te s ta m e n tu nie została w ykonana.

D zieje D ru k a rn i JK M ci w G rodnie po roku 1785 są nie znane. P o ­ dobno około ro k u 1788 'objął jej zarząd (i być m oże rów nież dzierżaw ę) d ru k a rz żydow ski B aru ch b a r R abi Józef Romm. Istn iała zapew ne aż do ro k u 1795, po czym rzekom o została zlikw idow ana i przew ieziona do

W ilna. ’

Z A C H O W A N E E G ZEM PLA R Z E „G A ZETY G R O D Z IE Ń SK IE J”

W szystkie dotychczasow e w zm ian k i o „Gazecie G rodzieńskiej” w pol­ skiej lite ra tu rz e historycznej o pierały się n a zapisie w Bibliografii polskiej K a ro la E stre ich e ra 34. E stre ich e r stw ierdził, że czasopismo to ukazyw ało się bez p rz e rw y od styczn ia 1775 ro k u do g ru d n ia 1783 roku. W szczególny je d n a k sposób rozłożył e le m en ty swego zapisu: jedynie ro k 1779 i 1780 a d no tow ał in fo rm acją o zachow aniu eg zem plarzy czasopisma w Biblio­ tece U n iw e rsy te tu W arszaw skiego i w żbiorach Czapskich w K rakow ie; lata 1775— 1778 i 1781— 1783 w pro w adził do zapisu bez żadnego uza­ sadnienia.

Egzem plarze „G azety G rod zień sk iej” w idziane przez E streich era za­ chow ały się do chw ili obecnej. W M uzeum N arodow ym w K rakow ie (zbiory Czapskich) z n a jd u ją się trz y pojedyncze n u m e ry czasopisma

33 A G A D , A r c h iw u m T yzen h a u zó w , D-25/73. 34 E s t r e i с h e r, t. 17, s. 50.

(18)

G R O D Z I E Ń S K A

R o k u z y ? g·,; D u ri д. »7, 'S i к * * w 1 л .

Z W tm tm lç J n îa s ? . Ü p re .

W o y fta lekkie, i e z oftank« p uzdam i fig ucierają; j e и * Tÿfoîfihh Strzelców zafadzki f>0 lasach I zbó­ ja c h rmycigżey safzyra dokuczają, redy K roi Jegom ość w fed k ie q ak o to W oyik fwoicb ib o ż e p o ią i кшглЬ

Dota ig . teg o M écrSekr»tarz Po-selftwa R offyim , fpiefealg bardzo do K róla Jmci przybiegł ssfZledma, i nie mniey (kwapiiw ie b ył odefłany, Nad· gtofii Gę on g ty m : de mile niefie no ­ w in y , i niezadługo fpodziew aftg po­ w rócić. Od o w eg o czas« tu g lo faą,

Że D w ó r P etęrtb m rjU т Ы l l 'i s d t i

fis m u ośw iadeayć, żeieśłibyniem ia-

f e jr z y iić do U gody, nie będzie m ógł tego przewieść na loM e, ż e b y Pru-

flity i, z nią fprzym ierzoney Strony

niemiał wfpierać uffinie. G enerałow ie

StuSkrhtim i {Fem tr na P a tfim tiÿ o - iwtmesberg m i pociągnęli} ftiać aby

z tey ftrony do Штату w targnęli, i Ponieważ m ch o d przeciw Ordynan-j fom fpiondrowano, tedy iCrółJmć Ö- bywateioro w fzyftko fow icie kazał nadgrodzić ; lecz gdy Cefirfcy Stköm»

btrg i Litbau kontrybucyam i o b ło ży ­

li, t o i famo i z nafeey ftrony w № *

fkod uczyniono. Co ï g ty cze rabee-

k o w ŁtobfckUz, w fzyftko co do nay* m nłeyfzego C efarzjm ć przyw rócić, * fprawy tey Kommendanta w arefzd e

kazał ofadzić.

Z BJwmtóum iitia sg . TJpta,

W zględem XitptçcÎ* Jmcł Elekto»

nafeego, zgodziły fig w tym Dwory

Ш г Merliüßä, le r n « w nSöley-

räeft, » c ła o w s ć % €ЙзО*

m w ollty. T ym m sem w i*

dzieliitny taicg d ay , le'A rty lery Ü o w s a te m iejsca z tą d w v ftan o , m k tó ­ rych A rty te y a połpoiicie ftsw sć nie­ zw ykła. Ruchome Dobra dziedziczne w fzyitki* iuż « § -zapełnię fpis&ne, i

: przeto w k ró tce fig p o k aże. c o iesa- cze d o X ifin e y Jeym olci E lek to ro · ;w ey Safiiey W dow y ma należeć.

Z Sxlqfla dnia 1. Sitrpnia, G dy w przefzlą Niedzielę *ó, Lipca K ról Jm ć znowB na w zw jady iak a j , d o it w ytech al, d o zaw ziętych » o b « oftron podiaadow ych przyizło U tar­ czek ; w k tórych ЬШЫ Generał* L a ik

dana krew ny Officer, śmiertelnie ra­

niony w łaśni· w ty m ik o titł momen­ cie , g d y przed % K. Mold przyw ie­ dziony, chciał g o i w ym ów ić. W ty m iedeh z.wzIgtÿcS w aieW olą, znak daw ać, t w w aćpoczął, żeby fig Krdł Jm ć d o krza pew nego nie zbliżał, po­ niew aż ta » Strzelcy ftedzłeli Tyrol*

Sty, O w łos ty lk o , życia K roi nie p o ftrtd al, gdyby nieteg o w ięźnia p o ­ czciw ość, Mato iu ź nie dufh w ało do błl& ości ftm le n ia z tnufzkietti, s w

tamtą t e i w łaśnie ftrong Monarch*

m iał u ę obrócić. W yftai » t y m fpie- ftn o do krza o * e g o , w którym j r . zasadzonych złapano; a eftrzegacz znaczną i w o t f pieniędzy m fwą ż y ­ czliw ość otrzym ał. W tey okoliez- a o t ó , d o ić »Ma K retow i dlam fftw a oraz ί ślepego po& ifteéftvw przy

(19)

kła-du, whrayłn % omyłka. Opada! ®Л ‘« Щ iny рпее}«Ш*1 f m t m f z e око. Króla Jm etw jo, Вщ рйгщ & щ оу Of· li#se> wiozący.,, jfo m l k n d y i wefoł*

n^tnvniàkntâWi · «»irt'»!*«»** 'Млш!пл зч itniatmtn*»«« Σ.·»ϊ — _J ■ .

fle e r, za tym oftrseżeniem,'rogkjiz

ty lk o do att*lwvv*śtiia p o fly ü a i; sslé

n ie z rp zu m ia w fz y , d °k ą d tnîâl fig n r dad, a w id ząc ο r,e a o , kpokovyptzetl so b ą R eym ent Joady Cesarftiay, о»

ślep пай z g a rftk ą sw o ią Ы ущ pędem rz u cił %. Niepodobna m i byfo eef-

щ £ z ap ę d zo n e g o ; zsey.ym przytsm - fzo n y m fig widział Król Jmd 3, Szwa­ drony na w fparcie o n tg o podeSać. Juz on w rącz p o ty k ał fig z n iep rzy ja­ cielem , gdy ®и nadlkoczylypofiłki; z

k tó rem l tez, »rzez natarcżywofd tak oWefową, Reyment ó w cały z placu

z p ęd ził. Mówią L · Cesarzowa Jey m ć

powtórnie własną R ęką d o Kroi» J e ­ g o m o śc i pisa?« ; lubo z M lniftrow i a - den leszcze z W itim a do pracowa­ nia o p o k o y s nąfzem i nie przybył.

Z K hw ij dnie $. Sierpnia.

O p ró cz p ry w a tn eg o z GtlatzL iftu , ■w k tó ry m c z y ta m y , z e M m iftrow ie K ró la Jm ci 'P r u ß i/g a . p rz y b y li m i

tam dnia 24. p rsefeteg o M ie lą c a , i

N ow ing o uczynionym iu i podpisa-’

niu p rz ez C esarza jm c i i Króla P n u

ß te g a pnœ dsgqrfoych A rty k u łó w

Po-kofii.

Mmtymmcya Regeßnt ffW IP. Po-

f t o » m Seym nafiępuiąey. Opita t Strafe« w ice M arfzak k , Bo­

ro w ik i Pisarzew lcz.

TroH : De R aeft S gdzia G ro d zk i,. . T u rez y n o w icz K rayczy, f c

Ofzm tana: Suliftrow flri Poruczn.* Us: **

K ozieł! S tarofta Dzlfien;

B ra ß w e : Mirffei P o d k o m o rz y , Ogiń

(ki M arfzaikowm z.

W tłh om u rz: K ufeelew iktS gdz: Ziem;

K ościaikow fld Szambełan.

M m ß : P rofzÿâfkl P odkom orzy, W o-

ło d k o w lcz Sgdzia Zwmfei.

Ą r z i i i t Mory k o n i Stta B pseiki, X i«

Sapieha G eneral A rty l;

P iA fi: O rzefek o Podkom or: Sw îe-

i y ń lk i Sgdzia Ziem fki.

Z m u y iz : B o u flił Ł o w ; Wadw: Ł itb

G o rfti P orucznik U ftan Pntkam er m ieli w krô tào « ja p o e a fd K o a& rett-j Sgdrfa Z łem łk i, O iełgttd Szam beîj

e z Plenipotentam i D w o m fflitieA - { P uzyna Stt* Filipow.* Przeeifzew lki e g o , gruch n ęła tu ta k ie w t y c h | P u łk o w n ik X ftw * Z raoydz:

daiącb w k i e , ile Knryer Estraordy-J cy

Jiii

D O N I E S I E S I E z Grodna.

Я Pew nych оЫ :.ехпоЫ potrze'ma jeft wiad&moic: gfełłi ß t

ф щ kędy, Sukctfforowie gfmimia ItAFbmitij niegdyś & P P * # t

me my*

M ikołaja Bądzinflith p r z e d Ш kitkmłąitfiąt te P o iß tze btdącftk i хняярк, Q gdyby ß t gdzie m y d m a d mieli, niech f y naigłofgą do Pocztempta G ro .

d zM ftieeo, ten zam forim je legitimos S m ttffw ts dla k k ~ *-f-—“ тл~‘"“ o potrzebie try teiodm oici.

(20)

„ G A Z E T A G R O D Z I E Ń S K A ” 17 z ro k u 1778 i d w a z ro k u 178 035. B iblioteka U n iw e rsy te tu W arszaw skiego m a p raw ie k o m p let „ G azety ” z la t 1779— 1780 (cały ro k 1779, w o brę­ bie ro k u 1780 b ra k pięciu num erów ). O ba roczniki są w spółopraw ne (opra­ w a osiem nastow ieczna) i zaopatrzona k a rtą tytułow ą: G azeta | G rodzień­ ska I ro k u 1779 I z k o n sty tu c ja m i | Im p erato ro w ej Je jm c i | dla | za- k o rdonow anych | p ro w in cji | p rzez | R osję36. Tego rod zaju d o d ru k o w an y współcześnie t y tu ł rocznika dowodzi, iż w ydaw ca s ta ra ł się sprzedaw ać zachow ane resztk i n a k ła d u w postaci całych kom pletów .

M im o sta ra n n y c h poszukiw ań nie udało się je d n a k odkryć żadnych in n ych egzem plarzy „G azety G rod zieńskiej” (oprócz p a ru n u m eró w za­ chow anych w kodeksach ręk o piśm iennych — o czym niżej) i m usim y stw ierdzić, iż w spom niane egzem plarze są zapew ne je d y n y m i gdziekol­ w iek do dzisiaj zachow anym i. W b rew oczekiw aniom okazało się rów nież, że ani jednego n u m e ru „G azety G ro dzieńskiej” nie m a ju ż dzisiaj w b i­ bliotekach w ileńskich37.

Na podstaw ie egzem plarza B iblioteki U n iw e r s y te tu , W arszaw skiego m ożna sporządzić d o kład n y opis czasopisma, p rzy n ajm n iej jego postaci z la t 1779 i 1780, chociaż w y d a je się, iż p rzez cały okres swego istnienia „G azeta G rodzień ska” n ie zm ieniła szaty graficznej ani u k ład u treści.

„G azeta G rodzieńsk a” uk azy w ała się raz w tygodniu, w czw artki; w ciągu ro k u w ychodziły więc 52 lub 53 n u m ery . U kazy w ała się w postaci pojedynczej k a rtk i ob ustronnie zad ru kow anej (jednak czasami, widocznie z b ra k u m ate ria łu , stro n a d ru g a zapełniona b y ła tylko częściowo). F o rm a t g azety w yn osił' około 20 X 15 cm. Ł a m a n a była z re g u ły dw uszpaltow o, jed yn ie „doniesienia” (ogłoszenia) n a dru giej stronie b y ły sk ład an e przez całą szerokość kolum ny . F o rm a t k o lu m n y d ru k u w ynosił m ak sy m alnie 176 X 118 m m ; szerokość szpalty 58 lub 59 m m . Skład d ru k a rsk i b y ł dość porządny; używ ano czcionek dw óch w ielkości; obok d om inującej a n ty k w y pojaw iała się rów n ież k u rsy w a. Treść w y p e łn ia ły w yłącznie info rm acje d zien n ikarskie iz k r a ju i ze św iata, ogłoszenia p o jaw ia ły się rzadko, nie w każdy m n um erze, w ystęp o w ały pojedynczo lu b m ak sy m aln ie po dwa. W w y jątk o w y ch w y pad k ach (nip·, podróż K a ta rz y n y II n a B iało ruś w ro k u 1780) re d a k to r um ieszczał w gazecie obszerniejszy opis, d ru k u ją c n u m er czterostronicow ej objętości (np. GG n r XXVI, z 29 VI 1780).

W ram ach każdego ro k u „G azeta G rodzieńska” nosiła k olejn ą n u m e ­ rac ję, c y fram i rzy m sk im i od I do· L II lub L III. U kład ty tu łu w yglądał n astępująco:

35 Muz. N ar. K r a k ó w , zb. C zapskich, sygn. 59295 (8). 4

38 Bibl. U. W., sygn. 2g. 20, 3. 8.

37 Za in fo rm a cję w te j sp raw ie, u d zielo n ą na prośbę P r a c o w n i H istorii C zaso­ p iś m ie n n ic tw a P A N , d zięk u ję d yrekcji B ib lio te k i A k a d e m ii N a u k L ite w sk ie j SRR w W iln ie (pism o nr K-50-228 z 10 IV 1965).

(21)

18 J E R Z Y Ł O J E K

I. .

GA Z ET A G R O D Z IE Ń SK A

R O K U 1779. D N IA 7 ST Y C Z N IA . '

Zgodnie ze zw yczajam i epoki w gazecie nie pojaw iło się ani razu n a ­ zwisko w ydaw cy czy re d a k to ra , b y ła ona całkow icie anonim ow a. Nie w y ­ m ieniano rów nież d ru k a rn i, ch y b a że w ogłoszeniach o now ych książkach, k tó re polecano do k u p n a w „ tu tejszej d r u k a m i grodzieńskiej” .

P IER W SZE L A T A „G A Z ET Y G R O D Z IE Ń SK IE J”

Początki „G azety G ro d zień sk iej” E stre ich e r um ieścił błędnie w stycz­ n iu 1775 roku. J e s t oczywiście zupełnie niem ożliw e, by „G azeta” uk azy ­ w ała się d ru k ie m w r o k u 1775, skoro nie istniała jeszcze w ów czas w G ro­ dnie żadna d ru k arn ia. P ierw sze n u m e ry „G azety G rod zieńsk iej” w yszły dopiero w 1776 roku. M am y w tej spraw ie św iadectw o p ew ne i n ied w u ­ znaczne; niem niej je d n a k z p oczątkam i „G azety” w iążą się liczne w ą tp li­

wości, k tó re n iełatw o rozwikłać.- .

W początku lipca 1776 ro k u S tan isław A ugust otrzy m ał do p rzejrzen ia k ilk a pierw szych n u m eró w d ru k o w an ej „G azety G rod zieńsk iej” (num e­ r y 1, 2, 3, 4, 5, 6)38. W sw ym liście do A ntoniego T yzenhauza c y tu je w y ­ raźn ie n u m era cję ; ty tu ł czasopism a w y m ienia rów nież niedw uznacznie (chociaż w ówczesnej frazeologii polskiej użycie określenia „G azeta G ro­ dzieńska” niekoniecznie m u siało być w ie rn y m zacytow aniem ty tu łu , gdyż mogło się odnosić do jak ie jk o lw ie k gazety w ydaw an ej w G rodnie; w ty m w y p ad k u m am y . je d n a k w szelkie po dstaw y sądzić, iż chodziło o ty tuł). T ru d no przypuścić, by doręczono królow i jakieś sta re n u m e ry ze stycznia i lutego; p raw dopodobnie o trzy m ał k o m p le t czasopism w raz z ostatnim , n ajn o w szy m n um erem . K ry ty k u jąc, n iek tó re z a w a rte w gazecie in fo rm a ­ cje, kró l w spom niał rów nież o k o n tro w ersja c h wokół pew ny ch k a n d y d a tu r n a poselstw a sejm ow e; se jm ro k u 1776 b y ł zw ołany dnia 15 m a ja 39, więc sp ra w y te dopiero w m a ju m ogły stać się ak tu aln e. Biorąc to w szytko pod uw agę, m ożna b y p rzy jąć, że p ierw szy n u m e r cotygodniow ej d ru k o ­ w anej „G azety G ro d zień sk iej” u k azał się m niej w ięcej w połowie m a ja 1776 roku.

W odpow iedzi n a z a rz u ty S ta n isław a A u g u sta podskarbi n a d w o rn y li­ tew ski stw ierdził stanow czo, że z „G azetą G rodzieńską” nie m a nic w spól­ nego, że dopiero z listu królew skiego po ra z p ierw szy się o niej dowiedział, a załączone p rzez k ró la n u m e ry b y ły pierw szym i, jak ie w ogóle na oczy

38 M ateriały, nr 8. 1 - ·

3S W. K o n o p c z y ń s k i , C h r o n o lo g i a s e j m ó w p o ls k ic h 1493— 1793, „A rchi­ w u m K o m isji H istorycznej P A U ”, seria 2, t. 4, n r 3, K r a k ó w 1948, s. 168. .

Cytaty

Powiązane dokumenty