• Nie Znaleziono Wyników

Cudowne uzdrowienia a wiarogodność chrześcijaństwa

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Cudowne uzdrowienia a wiarogodność chrześcijaństwa"

Copied!
14
0
0

Pełen tekst

(1)

Stefan Moysa

Cudowne uzdrowienia a

wiarogodność chrześcijaństwa

Studia Theologica Varsaviensia 16/1, 231-243

(2)

Studia Theol. Vars. 16 (1978) nr 1

CUDOWNE UZDROWIENIA A WIAROGODNOSC CHRZEŚCIJAŃSTWA

Ks. prof. dr R. P a c i o r k o w s k i prowadził od szeregu lat nauko­ w e badania nad zjaw iskiem niezwykłych uzdrowień. Owocem tych ba­ dań jest praca w ydana po francusku i po polsku.1 Była ona om ówiona na tych łamach przez ks. dr. hab. E. T o m a s z e w s k i e g o (STV 15 (1977) nr 1 s. 255—260). Niniejsza recenzja ma na celu ocenę pracy głów nie z punktu w idzenia system atycznej reflek sji nad wiarogodno- ścią chrześcijaństwa.

Ks. Paciorkowski postaw ił zagadnienie paranormalnych uzdrowień w ramach podstaw owego dla refleksji nad wiarogodnością chrześcijań­ stw a problemu przydatności cudu w e współczesnej argum entacji apo- logetycznej (s. 9). Problem ten, zdaniem autora, wym aga nowych prze­ m yśleń. Jeśli chodzi o samo zagadnienie niezwykłych uzdrowień na tle religijnym , to winno ono być rozpatrywane na dwóch płaszczy­ znach, m edycyny i apologetyki, by w ten sposób można było osiągnąć pełne rozpoznanie złożonego zjawiska. Precyzując bliżej charakter i za­ kres swej pracy, autor przesuwa punkt ciężkości badań na analizę zjaw iska niezw ykłych uzdrowień od jego strony empirycznej. Przy tym ogranicza sw oje zainteresowania do uzdrowień paranormalnych w e w spółczesnym chrześcijaństwie. Przykładowo ilustruje sw e analizy m a­ teriałem praktycznym, jakiego dostarczają uzdrowienia w Lourdes, po­ n iew aż m ateriał ten ze w zględu na zastosowane rygory naukowe po­ siada w ysoką rangę krytyczną.

Podjęty przez ks. Paciorkowskiego problem został w książce po­ praw nie rozwiązany w zakresie, jaki wyznaczają dzisiejsze nauki em ­ piryczne. Na postaw ione pytanie, czy obecny stan naukowych badań nad niezw ykłym i uzdrowieniam i o podłożu religijnym stwarza obiek­ tyw ną podstaw ę do traktowania tych uzdrowień jako m otywu w iaro- godności chrześcijaństwa, autor odpow iedział pozytywnie, ponieważ — jak to wykazano w książce — empiryczne badania uzdrowień na pod­ łożu religijnym nie w yjaśniają zadowalająco ich genezy i dlatego nie przekreślają m ożliwości trans empirycznego w yjaśnienia tych zjawisk.

K om petentna ocena wagi, jaką autor przywiązuje do roli m etody C. B e r n a r d a w e współczesnej m edycynie, oraz przedstawionej w książce dokumentacji należy do specjalistów . W związku z tym trze­ ba zauważyć, że niektóre zagraniczne recenzje książki podkreślają w niej jako oryginalne i cenne n aśw ietlenie genezy paranormalnych uzdrowień od strony psychologicznej z uwzględnieniem opartej na

1 Richard P a c i o r k o w s k i , Guérisons paranorm ales dans le ch ris­ tian ism e contem porain, V arsovie 1976, AThC, ss. 168; U zdrow ien ia pa­ ranormalne w e w spółczesn ym ch rześcijań stw ie, W arszawa 1977, ss. 267. Por. W. H ł a d o w s k i , P aranorm ale H eilungen als fu n dam en tal­ theologisches Problem , ThG 67 (1977) s. 432—437.

(3)

2 3 2 W Ł A D Y SŁA W H Ł A D O W S K I [2] w ynikach najnowszych badań analizy zjaw iska sugestii i hipnozy w różnych jej aspektach.

M onografia ks. Paciorkowskiego, dzięki przeprowadzonej krytyce psychosom atycznego w yjaśniania niezw ykłych uzdrowień na podłożu religijnym, w niosła w ażny wkład, jeśli chodzi o budzenie zaintereso­ w ania transcendentnym w ym iarem rzeczywistości w um ysłach w spół­ czesnych ludzi, nastaw ionych laicystycznie i technokratycznie. Przy­ toczone przez autora opinie takich uczonych-em piryków , jak D. D u- b a r l e , R. A m a d o u , B. S t o k v i s czy J. L h e r m i t t e , którzy po­ stulują, naturalnie z określonego punktu w idzenia totalnej rzeczyw i­ stości, uwzględnianie w ym iaru m etafizycznego (transcendentnego) w in ­ terpretacji niezw ykłych uzdrowień (s. 146 n.), mają w tym względzie duży ciężar gatunkow y.

N iezw ykłe uzdrowienia, zdarzające się w Lourdes lub gdzie indziej, w łaśn ie dlatego, że m ają m iejsce w naszych czasach i są dostępne dla krytyki naukowej, mogą skłonić dzisiejszego człowieka do szukania odpowiedzi na tzw. pytania graniczne, dotyczące sensu ludzkiej egzy­ stencji. Co w ięcej, w ykazując powierzchowność łatw ego w yjaśnienia niezw ykłych uzdrowień, jakoby w szystkie tego rodzaju zjaw iska m oż­ na było sprowadzić do uwarunkowań ludzkiej psychiki, autor udo­ w odnił, że dzisiejsza nauka n ie jest w stanie przekreślić m ożliwości cudu.

N iem niej książka ks. Paciorkowskiego nasuwa uwagi krytyczne z punktu w idzenia system atycznej refleksji nad wiarogodnością chrze­ ścijaństwa. Autorowi, który postaw ił zagadnienie uzdrowień paranor­ m alnych z perspektyw y pytania o rolę cudu w uzasadnianiu w iaro- godności chrześcijaństwa, chodziło ostatecznie o m ożliwość argum en­ tacji z cudu w e w spółczesnej apologetyce (s. 9). W końcowych par­ tiach swej pracy ks. Paciorkowski podsum owuje przeprowadzone do­ ciekania jako rozwiązanie, w praw dzie sform ułowane skrótowo, ale jed­ nak w sposób zasadniczy, tegoż problemu. W m yśl tych w niosków n ie­ zw ykłe uzdrowienie o podłożu religijnym , nie znajdujące w yjaśnienia empirycznego, może być obiektyw nym kryterium wiarogodności chrze­ ścijaństwa. Ogólna bowiem zasada naukowego poznania wymagająca, by każdy problem był rozw iązyw any na w łaściw ej dla niego płasz­ czyźnie. uspraw iedliw ia odw ołanie się do czynnika transcendentnego (s. 148 n.). Nie kw estionując słuszności samego twierdzenia, że n ie­ zw ykłe uzdrow ienie m oże być obiektyw nym kryterium w usystem a­ tyzow anej refleksji nad wiarogodnością chrześcijaństwa, trzeba naj­ pierw zauważyć, że postulow ana przez autora całościowa interpretacja niezw ykłego uzdrow ienia uwzględniająca czynnik transcendentny w y ­ maga pełniejszego uzasadnienia, jeśli ją chcem y uprawomocnić na płaszczyźnie epistem ologicznej.

Analogii z w ielow ym iarow ym w yjaśnianiem em pirycznym sięgają­ cym poza czynniki ściśle obserwowalne, jak np. w wypadku inter­ pretacji dzieła artystycznego (s. 147), nie można posunąć poza zakres badań em pirycznych. W badaniach tych czynnik w yjaśniający jest zawsze jakościowo taki sam jak interpretowane zjaw isko, tzn. należy do tego samego układu przyczyn i skutków zjaw iskow ego świata, pod­ czas gdy w postulowanej interpretacji całościowej czynnik transcen­ dentny, m ający w yjaśnić badane zjawisko, byłby a p rio ri jakościowo różny. Nie można też uprawomocnić odwołania się do czynnika trans­ cendentnego na podstaw ie obecności w niezwykłym uzdrowieniu re­ ligijnego kontekstu. R zeczyw iście tego rodzaju uzdrowienia są

(4)

nie-rozdzielnie zw iązane z kontekstem religijnym , na ile osoba zainte­ resow ana zwraca się do Boga, w ięc do czynnika absolutnie transcen­ dentnego. W tym znaczeniu elem ent transcendentny w chodzi do struk­ tury zjawiska. Z tego jednak nie wynika, jakoby dwa sposoby lub eta­

py

w yjaśniania, em piryczny i transcendentny, b yły m etodologicznie „nierozdzielne” (s. 149), gdyż związek z Bogiem może m ieć tutaj cha­ rakter tylko przeżyciowy, czyli może zam ykać się w płaszczyźnie em ­ pirycznej. Dlatego wskazana przez ks. Paciorkowskiego słusznie zasa­ da ogólna, że każde zjaw isko w inno być w yjaśniane na w łaściw ej sobie płaszczyźnie, nie rozstrzyga, czy w w yjaśnianiu uzdrowień na tle religijnym ma to być płaszczyzna transcendentna w sensie on­ tycznym czy tylko w sensie przeżyciowym , a w ięc ostatecznie płaszczy­ zna empiryczna.

W ydaje się. że nie można usprawiedliw ić interpretacji odwołującej się do czynnika transcendentnego bez założenia religijnego widzenia świata. Ks. Paciorkowski, postulując taką interpretację, przyznał kom ­ petencję do jej przeprowadzenia „ekspertowi” (s. 146). Jednak w pro­ wadzając za Dubarlem pojęcie eksperta, autor nie dopowiada, że ten ekspert poszerza swoją perspektyw ę naukowego poznania o określo­ ne założenia, takie jak religijne w idzenie św iata i osobowe pojęcie B o­ ga. który może wkroczyć w obręb ludzkiego doświadczenia i nawiązać z człow iekiem bezpośredni kontakt poznawczy. Tym samym zaś ek s­ pert znajduje się na płaszczyźnie poznania religijnego, która bynaj­ m niej n ie jest płaszczyzną w spólną dla ogółu ludzi uprawiających nau­ kę. naw et w jej szerszym znaczeniu.

Podobny zarzut w ysun ęli dwaj lekarze z Wydziału Medycznego na U niw ersytecie w Tuluzie, R. H u r o n i L. G a y r a l . Paciorkowski. ich zdaniem, nie zm ienił „naukowej” w izji klasycznego w m edycynie pastoralnej problemu cudownych uzdrowień. N ie w ykazał bowiem, że w uzdrowieniach tych w ym iar w ertyk aln y „narzuca się” jako fakt obiektyw ny. Stąd jego argum entacja nie może przekonać specjalistów w zakresie nauk medycznych, a wierzący, do których książka jest skierowana, czerpią skądinąd sw ą pew ność co do oczyw istości tego faktu.2

N astępnie nasuwa się dalsza uwaga, że przeprowadzone przez ks.

2 V isiblem en t, d l’occasion de la dém onstration de sa thèse, R. P a­ ciork o w sk i a vou lu refaire une m ise au p oin t m odernisée d ’un p ro ­ blèm e classiqu e de M édecine P astorale, celui des guérisons m iracu leu ­ ses. S u r ce plan on pou rrait lu i reproch er une certaine confusion, des d évelo p p em en ts excessifs, parfois un m anque de réelle m odern ité. Ce se ra it ou blier que l’au teu r ne s’adresse pas à des spécialistes des scien ­ ces m édicales m ais à des théologiens. Il fau t rem arqu er en ou tre que, p eu t-être, tou te la litté r a tu re p sych iatriqu e occidentale la plu s récente ne lui a pas été accessible. A -t-il réellem en t tran sform é la vision „scien tifiqu e” de ce problèm e? A -t-il dém on tré que la dim ension v e r ­ ticale „s’im pose” com m e un fa it objectif? N ous pensons que ne seront convaincus — com m e nous le som m es — que ceu x qui a ccepten t de l’être. S i le scien tifiqu e a v a it la té m é r ité de sortir d e son dom aine, il d ira it que ce qui le frappe à la lectu re de c e tte m onographie, c’est le déséqu ilibre en tre ses parties. P uisque l’au teu r p a ra it a d m e ttre qu’il e x iste des guérisons paran orm ales à fond non religieux, il au rait dû in sister plus qu’il ne le fa it sur ce qui les oppose au x guérisons para- norm ales â fond religieux. Il pou rrait aussi, ce scien tifiqu e audacieux,

(5)

234

W Ł A D Y SŁA W H Ł A D O W S K I

[4]

Paciorkowskiego uzasadnienie interpretacji całościowej niezwykłych uzdrowień na podłożu religijnym sugeruje niew łaściw e rozum ienie m oż­ liw ości i zadań samej apologetyki. W toku zbyt skrótowych w yw odów (s. 143—149) nie dość w yraźnie została zarysowana różnica pomiędzy płaszczyzną religijnego poznania, na której znajduje się „ekspert”, a płaszczyzną krytycznych badań apologetyki naukowej. W skutek tego z przeprowadzonego uprawom ocnienia interpretacji odwołującej się do czynnika transcendentnego można wnosić, że apologetyka naukowa, wychodząc z ogólnych zasad racjonalnego poznania, bez przyjęcia filo- zoficzno-religijnych założeń, jest w stanie przeprowadzić interpretację niezwykłego zjaw iska jako cudu.

Tym czasem w sam ym chrześcijaństw ie coraz w yraźniej wskazuje się na różnicę pom iędzy płaszczyzną religijnego poznania a płasz­ czyzną krytycznych badań naukowych. W związku z tym podkreśla się religijny charakter poznania cudu. Zgodnie z biblijnym pojęciem cu­ du, przypom nianym na II soborze w atykańskim i system atycznie opracowywanym w posoborowej teologii, cud jest częścią samego w y ­ darzenia zbawczego. Pozostaje w istotnym związku ze słownym obja­ w ieniem (KO 2). Razem z ew an gelią słowa stanow i i urzeczywistnia Boże objawienia. Toteż cud może być rozpoznany i może pełnić swoją funkcję m otyw acyjną dopiero w powiązaniu z całym objawieniem, z innym i cudami i z osobą Chrystusa, tak że poszczególne cuda m a­ ją w skazyw ać na w ielk i cud zbawczej ingerencji Boga w Jezusie. Ten charakter cudu ma sw oją najgłębszą podstaw ę w e W cieleniu, a swój istotny w yraz w chw alebnym zm artw ychw staniu Jezusa. W tym sensie cuda są albo zapowiedzią albo unaocznieniem albo przedłuże­ niem tajem nicy W cielenia i zm artwychwstania.

Z pew nością dlatego cuda biblijne dzieją się zw yk le w atmosferze w iary. Przy tym są przeznaczone dla osobowego odbioru jako znaki dane konkretnym ludziom . Interpretując naukę Kościoła o cudzie teo­ logow ie zauważają, że cud, który jest adresowany do konkretnej oso­ b y i odbierany jako łaska, a często jako odpowiedź na m odlitwę, mo­ że być nieczytelny dla innych ludzi. T akie osobowe poznanie Bożego znaku w niezw ykłym zdarzeniu, dokonywające się w relacji do Chry­ stusa i Kościoła, jest w pewnym sensie założone w tym, co się n a­ zywa religijnym kontekstem , w ystępującym zawsze w paranormalnych uzdrowieniach na podłożu religijnym.

Biorąc pod uwagę osobowe rozum ienie cudu w e w spółczesnym chrze­ ścijaństw ie, apologetyka obecnie pojm uje sw oje zadanie jako krytykę religijnej refleksji nad znakami transcendencji chrześcijaństwa. Jeśli chodzi o om awiany tu problem interpretacji niezw ykłych uzdrowień, celem krytycznych badań apologetyki byłoby u stalen ie praktycznych uwarunkowań i teoretycznych założeń religijnego poznania cudu, uka­ zanie sensow ności takich założeń dla dzisiejszego człow ieka oraz kry­ tyczna ocena faktograficznych danych uchodzących za niezwykłe.

Co prawda w tradycyjnej m yśli chrześcijańskiej dom inowała ra­ czej przyrodniczo-filozoficzna koncepcja cudu jako zjaw isko poznawal­ nego w sposób bezosobowy. W związku z tym tradycyjna apologetyka w idziała m ożliwość stw ierdzenia cudownej ingerencji Boga w ramach dem ander pourquoi ces dernières guérisons sont tou jou rs dém on ­ str a tiv e s du seul ch ristian ism e. N’a -t-o n en vu e, dans c e tte étude, que les guérisons paranorm ales apparaissant d Lourdes? L’au teu r ne le d it pas.” BLE 68 (1976) s. 240 (rec.).

(6)

swoich naukowych badań. Jednak m ożliwość tę uzależniała od u sta­ lanych w osobnym traktacie De religione in genere podstawowych prawd filozoficzno-religijnych. Tam zaś, gdzie traktat ten pomijano, jak np. w A pologetyce to ta ln e j ks. K w i a t k o w s k i e g o , przyjm o­ wano. że konieczne dla postępow ania apologetyki filozoficzno-religijne założenia zostały ustalone w e w spółczesnym religioznawstw ie nauko­ w ym .3

N iezależnie w ięc od tego, jakiej koncepcji cudu daje pierwszeństw o ks. Paciorkowski, w podjętych przez niego ex professo badaniach nad m ożliwością odwołania się do czynnika transcendentnego w w yjaśn ia­ niu niezwykłych uzdrowień m usiała być w yjaśniona rola koniecznych dla takiego postępow ania założeń filozoficzno-religijnych; tym w ięcej, że obecnie — jak w iadom o — kw estionuje się dość powszechnie w na­ szym pluralistycznym i zsekularyzow anym św iecie sensow ność samego języka m ówiącego o Bogu.

W ła d y sła w H ładow ski

ENCYKLOPEDII KATOLICKIEJ TOM DRUGI

W niespełna trzy lata po pierwszym ukazał się drugi tom E ncy­ klopedii k atolickiej.1 Można powiedzieć, że jest to czas długi i krótki zarazem. Długi, bo do w ydania pozostaje jeszcze dziesięć tomów i sa­ m orzutnie powstaje pytanie, kiedy m oże być ukończona całość. Krót­ ki. jeżeli się w eźm ie pod uwagę w ielką liczbę współpracowników, któ­ rych w ysiłk i trzeba było uzgodnić, jak również skom plikow ane działa­ nia organizacyjne oraz liczne trudności techniczne, na jakie tego ro­ dzaju przedsięw zięcie z natury rzeczy napotyka. Mimo tych przeszkód pow stał tom pięknie graficznie w ykonany i zaw ierający bogaty m a­ teriał. Już na pierw szy rzut oka można stwierdzić, że jest to duże, jedyne w sw oim rodzaju osiągnięcie polskiej kultury religijnej. Tym trudniejsze staje się zadanie recenzenta, nie m ającego doświadczenia w pracy leksykograficznej ani kom petencji w licznych poruszanych w encyklopedii dziedzinach. D lateeo ocena musi się ograniczyć raczej do uwag ogólnych. N iektóre bardziej szczegółowe uwagi dotyczyć b ę­ dą jedynie haseł wiodących, przede w szystkim teologicznych.

1. E n c y k l o p e d i a k a t o l i c k a i p o l s k a

W ydaje się. że zasadniczą trudnością w tego typu w ydaw nictw ach m usi być utrzym anie w łasnego, specyficznego charakteru. Przede w szy­ stkim nie powiny one dublować encyklopedii o charakterze ogólnym. 8 „Tym warunkom odpowiada w łaśn ie teistyczna filozofia religii, po­ niew aż (...) daje nieodzowne i bezpośrednie podłoże dla dalszych badań nad poszczególnym i religiam i z punktu w idzenia aksjologicznego.” W. K w i a t k o w s k i , A pologetyka totalna, t. 1, Warszawa *1061 s. 35.

1 Encyklopedia katolicka, t. 2, Bar — C enturiones (red. F. G r y e l e - w i c z — R. Ł u k a s z y k — Z. S u ł o w s k i ) , Lublin 1976, TN KUL, ss. VIII, kol. 1424.

(7)

2 3 6 S T E F A N MOYSA [ 6 ]

Z przedmowy do pierwszego tomu wynika, że redaktorzy EK byli te ­ go świadomi i że ukazanie się W ielk iej en cyklopedii pow szechn ej znacznie zm odyfikowało ich pierwotną koncepcję.

M usieli oni też odpow iedzieć na podstawowe pytanie, jaka pow in­ na być w spółczesna encyklopedia religijna, czy też ściśle biorąc, ka­ tolicka. N ie ulega w ątpliw ości, że tego rodzaju dzieło powinno za­ wierać hasła dotyczące nauki i działalności Kościoła katolickiego za­ równo obecnie, jak i w okresach należących do historii. Już jednak tak prosta na pozór rzecz, jak przedstaw ienie innych religii w kon­ tekście katolickim, stanow i pew ien problem: czy hasła takie powinny być czysto sprawozdawcze, czy też zawierać pewną ocenę, przeprowa­ dzoną z punktu w idzenia katolickiego? Jako przykład innej trudności można by w skazać na stosunek do filozofii. Czy powinny znaleźć się w takiej encyklopedi hasła dotyczące jedynie filozofii zwanej trady­ cyjnie chrześcijańską, czy również inne kierunki filozoficzne, choćby nie m iały z religią w iele wspólnego? N ajw iększą zaś — być może — trudność nastręcza stopień, w jakim pow inny zostać uw zględnione ha­ sła kultury ogólnej, które są dalszym zapleczem zagadnień religijnych. Całkowite ich pom inięcie bowiem groziłoby zam knięciem się w ja ­ kim ś getcie i ograniczeniem kręgu czytelników do grona osób zajm u­ jących się profesjonalnie sprawam i religii.

Autorzy bez w ątpienia szczęśliw ie w ybrnęli z w szystkich tych trud­ ności. Świadczą o tym zarówno hasła ekumeniczne, jak też odnoszące się do innych dziedzin. Np. hasło b y t opracowane jest zasadniczo w oparciu o filozofię A rystotelesa i św. Tomasza z A kwinu, ale zostaje również ukazane na szerszym tle filozofii realistycznej. Podobnie pro­ blem celow ości, tak w ażny dla światopoglądu teistycznego, nie został ograniczony do jednej tylko filozofii, lecz przedstawiony jest na tle historii całej m yśli ludzkiej, m. in. w św ietle nauk przyrodniczych. N iem ożliw e jest w skazanie licznych haseł z historii Kościoła czy też z dziedziny sztuki religijnej (np. barok), gdzie sprawy religijne i ogól- nokulturowe ściśle się z sobą splatają, uwidaczniając w ielk i wkład Ko­ ścioła katolickiego do kultury ogólnoludzkiej. Szerokie uw zględnienie tych związków oraz poszukiwanie szerszego tła hum anistycznego dla zagadnień religijnych, jak też im plikacji światopoglądow ych proble­ m ów kultury jest n iew ątpliw ie w ielką zasługą EK.

Dla mniej znaczących w teologii krajów istnieje pokusa, by w ta­ kich jak EK w ydaw nictw ach naśladować i przejmować hasła od tych narodów, które m ają w tej dziedzinie w ięk sze doświadczenia. W ta­ kich przypadkach nacisk z konieczności m usi być położony na proble­ m atykę ogólną, z uszczerbkiem dla specyficznych potrzeb Kościoła w danym kraju. Natom iast jeśli chodzi o Polskę, kraj tak tradycyjnie i mocno zw iązany z katolicyzmem , autorzy słusznie w ychodzili z za­ łożenia, że nacisk na charakter lokalny m usi być o w iele m ocniej­ szy niż w innych krajach. Stąd liczne polonika w ystępujące również w tomie drugim.

Wśród nich należy w ym ienić biogramy ludzi zw iązanych z dzie­ jami Kościoła na ziem iach polskich. Słuszną jest rzeczą, że w tego rodzaju encyklopedii m usieli oni zająć należne im m iejsce. Nie pom i­ nięto nawet postaci kontrowersyjnych, jak np. S. B r z o z o w s k i czy T. B r e z a . Natom iast mogą nasuwać się pewne w ątp liw ości co do ce­ low ości umieszczenia w EK licznych parafii i m iejsc kultu religij­ nego, co może się w ydaw ać zbytnim obciążeniem w ydaw nictw a en cy­ klopedycznego, które z konieczności musi się ograniczyć do rzeczy

(8)

najważniejszych. Tego typu hasła doceni jednak ten, kto zajm uje się sprawam i K ościoła w skali ogólnopolskiej i szuka łatw o dostępnej oraz skondensowanej informacji. Wśród poloników drugiego tomu szczegól­ ną uw agę przyciągają też dwie pieśni, ściśle związane z naszym naro­ dowym bytem: Bogurodzica i Boże, coś Polską. Hasło om awiające pierwszą z nich podsum owuje obszerne badania literackie, które pro­ w adzili najw ybitniejsi polscy uczeni językoznawcy, jak np. A. Birken- m ajer czy T. Lehr-Spław iński; podaje również jej strukturę teologicz- no-literacką, dzieje oraz kom pozycję muzyzczną. Podobnie instruktyw - na jest również historia hym nu Boże, coś Polską, skom ponowanego po­ czątkow o przez A. F e l i ń s k i e g o w 1816 r. na cześć ces. Aleksandra ze w zględów politycznych. Szybko u leg ł on w tej form ie dezaktualiza­ cji, stając się m odlitw ą błagalną za ojczyznę.

Liczne polonika zostały w plecione rów nież w hasła ogólnej kultury czy historii teologii i umieszczone albo w toku głów nych rozważań, albo też w yodrębnione jako osobna część. Przykładem pierwszego roz­ w iązania m oże być opracowanie tem atu Bolesna M atka Boża — kult. Hasło przytacza pomniki literatury polskiej osnutej na tym m otywie, jak G odzin ki do M atki B ożej B olesnej, G orzkie żale czy w iersze Z. K r a s i ń s k i e g o , C. K. N o r w i d a i T. L e n a r t o w i c z a . Spo­ śród utw orów poetyckich ostatnich lat EK wspom ina Czuw anie E. S z e l b u r g - Z a r e m b i n y i S ta b a t M ater R. B r a n d s t a e t t e - r a.

Przykładem drugiego rozwiązania jest obszerne opracowanie zagad­ nienia Bóg w litera tu rze p o lsk iej w ramach ogólnego hasła Bóg. U ka­ zuje ono, do jakiego stopnia literatura polska jest związana ze spra­ w am i religi, że gdyby chcieć je w ykluczyć, m usiałaby w łaściw ie prze­ stać być sobą. Świadczą o tym średniowieczne zabytki literatury, jak K azania św ięto k rzysk ie czy P sa łte rz floriań ski, a także poezja J. K o ­ c h a n o w s k i e g o , który, mimo sw ego dystansu do oficjalnych w y ­ znań, stw orzył pieśń Czego ch cesz od nas, Panie oraz T ren y przenik­ n ięte obrazem Boga jako Pana życia i śmierci. W izję Boga, pojętego bardziej jako niezgłębiona tajem nica, przedstawia m etafizyczny poe­ ta M. S ę p S z a r z y ń s k i . W K azaniach P. Skargi natom iast poło­ żony jest nacisk na Boga jako w ładcę narodów, karzącego za przestęp­ stwa. Obszernie om awia rów nież EK obraz Boga ukazany przez na­ szych w ieszczów epoki romantyzmu; szczególnie u A. M i c k i e w i c z a zaznacza się konflikt m iędzy Bogiem a człow iekiem , który n ie potrafi dać sobie rady ze św iatem i z sobą. W okresie m iędzyw ojennym w y ­ różniono nazw iska L. S t a f f a , J. T u w i m a i J. L i e b e r t a . Pom i­ m o braku opracowań monograficznych scharakteryzowano po raz p ierw szy w sposób syntetyczny twórczość poetów i pisarzy pow ojen­ nych, np. J. Z a w i e y s k i e g o , ks. J. T w a r d o w s k i e g o i A. K a ­ m i e ń s k i e j . Ten m ały traktat o Bogu w literaturze polskiej odzna­ cza się jasnością i logicznym powiązaniem obszernego i różnorodnego m ateriału.

Wśród poloników znajdujem y też godne w yróżnienia hasła, m ów ią­ ce o zakonach (b e n e d y k ty n i, bazylian ie, bożogrobow cy), które z re­ gu ły przedstaw iają wyczerpująco ich dzieje na ziem iach polskich. Na szczególną uwagę zasługują benedyktyni, którzy pojaw ili się niem al u początków Państw a Polskiego; przybyli na nasze ziem ie w 966 ro­ ku, zakładając klasztory w Trzemesznie, Kazimierzu Biskupim , Łęczy­ c y i Tyńcu, gdzie przebywają do dzisiaj. Z w yjątk iem X IX w., kiedy

(9)

2 3 8 S T E F A N M OYSA

(81

pod rządami zaborów klasztory benedyktyńskie zostały skasowane, dzieje tego zakonu są nierozłącznie zw iązane z historią Polski. Bazylia­ n ie natom iast zaznaczają sw oją obecność w Polsce szczególnie od cza- jów Brzeskiej U nii (1596 r.) i działalności św. Jozafata K uncewicza na początku XVII w.

Przytoczone tu z konieczności bardzo nięliczne przykłady pozwolą m oże czytelnikow i w yrobić sobie pojęcie o w spom nianych charaktery­ stycznych w łaściw ościach EK, które, naszym zdaniem, najlepiej okre­ ślają specyfikę recenzowanego tomu.

2. G ł ó w n e h a s ł a t e o l o g i c z n e t o m u : B ó g , B i b l i a

Wypada nieco dłużej zatrzym ać się przy opracowaniach, zajm ują­ cych z reguły w tego rodzaju encyklopediach naczelne m iejsce, a m ia­ n ow icie przy problem owych hasłach teologicznych. W drugim tom ie są to przede w szystkim artykuły: Bóg i Biblia.

Hasło Bóg jest najobszerniejszym opracowaniem tomu. Liczy ono przeszło sto kolumn i przedstaw ia — poza m etodologicznym w prow a­ dzeniem — pew ną całość nauki o Bogu ujm ując ją w następujących działach: Bóg w religiach pozachrześcijańskich, w St. Testam encie, w N. Testam encie, w filozofii, w dziejach teologii, w teologii syste­ m atycznej, w literaturze polskiej oraz psychologiczne uwarunkowania idei Boga. Autorzy dostrzegli w ięc konieczność zarówno przedstaw ie­ nia podstawowych danych teologicznych nauki o Bogu, jak też uw zględ­ nienia najnowszych poszukiwań w tej dziedzinie, która — jak w ia ­ domo — jest w ęzłow ą dla w spółczesnej teologii. U trzym anie równo­ w agi m iędzy poszczególnym i działami, jak i potrzeba zam ieszczenia w tego typu encyklopedii problemu Boga w religiach pozachrześcijań­ skich, w filozofii, w literaturze — czyni to zadanie szczególnie trud­ nym i delikatnym . N ależy stwierdzić, że zostało ono szczęśliw ie w yk o­ nane, dzięki czemu czytelnik otrzym ał przegląd najw ażniejszych zagad­ nień o Bogu, z którego m oże korzystać zarówno dla w łasnego w y ­ kształcenia, jak też dla różnych form dzielenia się osiągniętą w iedzą z innymi. W szczególności zaś księża głoszący -konferencje z dziedziny form acji religijnej otrzym ują pomoc, która na pewno będzie należycie przez nich doceniona.

Tylko w tym kontekście n ależy rozumieć w ysunięte tutaj pewne pytania, dotyczące przede w szystkim system atyki materiału. W ydaje się, że tok m yśli hasła zasadniczo oparty na teologii — albow iem w ie ­ dzie od idei Boga w religiach pozachrześcijańskich do problemu Boga w teologii system atycznej — zostaje przerwany przez dział: Bóg w filo­ zofii. Wprawdzie teologia w interpretowaniu problem atyki Boga odw o­ łuje się do term inologii filozoficznej, ale należałoby zachować odręb­ ność obu dziedzin i stąd w yw ód filozoficzny um ieścić na początku, w zględnie na końcu rozważań ściśle teologicznych. Chociaż cenne jest przedstawienie argum entów m etafizycznych i pozam etafizycznych na istnienie Boga, szkoda jednak, że autorka ograniczyła się tylko do te­ go, co jest powiedziane w klasycznych podręcznikach teodycei. Daje się w yraźnie odczuwać potrzeba szerszego przedstaw ienia tych m om en­ tów, na które w spółczesny człow iek szczególnie jest uwrażliwiony, np. m. in. na religijne znaczenie poszukiwania sensu życia.

(10)

poważne trudności, z których częściow o zwierza się sekretarz nauko­ w y EK (por. kol. 947—949). Niem niej podział na transcendencję i im ­ m anencję Boga (płaszczyzna w ertykalna), Bóg przychodzący, Bóg na­ dziei (płaszczyzna horyzontalna) oraz trynitarne działanie zbawcze n ie jest adekwatny i został narzucony nie tyle przez potrzeby system aty­ zacji, ile przez chęć, całkiem zresztą zrozumiałą przedstaw ienia tych problemów, które w teologii Boga są bardziej żywotne. Zagadnienia te należałoby raczej um ieścić w dziale V, om awiającym dzieje teologii; uniknęłoby się w ten sposób powtórzeń m iędzy częścią system atyczną a działem V, w kfórym jest m owa m. in. o m odelach przedstawiania Boga. Np. m ówienie o Bogu przychodzącym czy Bogu nadziei (dział VI. C) jest zasadniczo tym samym, co przedstaw ienie Go w edług m o­ delu historyczno-eschatologicznego (dział V, C, 3).

W związku z tym pow staje pytanie, czy n ie lepiej było ściśle od­ graniczyć część historyczną, do której należy zaliczyć rów nież w sp ół­ czesne m odele przedstaw iania Boga, od części system atycznej, ale opra­ cowanej nieco inaczej, tj. w form ie bardziej osobistych poglądów au­ tora. choć — być może — inspirowanych poglądam i innych teologów. Przy referow anych opiniach w arto byłoby dowiedzieć się, co o nich sądzi autor hasła i jaki model przedstaw ienia Boga proponuje. Byłoby to tym bardziej cenne, że w ielu czytelników jest na pewno nieprzygoto­ w anych do tego, by \vśród różnych op inii wyrobić sobie w łasn e zdanie. W ydaje się, że problem jest nieco szerszy i można go sform ułować w pytaniu, czy encyklopedyczne hasła o charakterze problem owym po­ w in ny się ograniczać do referow ania cudzych poglądów. Nikt nie za­ przecza, że w tego rodzaju encyklopedii, która powinna przedstawiać aktualny stan danej kw estii, jest to w pew nym stopniu konieczne, zw łaszcza dlatego, iż poglądy zm ieniają się szybko, a encyklopedia jako taka m usi posiadać charakter trw ały. Dobrze jednak byłoby, aby sy ­ stem atyczne przedstaw ianie zagadnień było dziełem jednego autora, który byłby zarazem redaktorem całości, nadaw ałby jej logiczną zw ar­ tość. a sam w yznaw ałby określone, odpowiednio uzasadnione, poglądy. W tego typu artykułach bowiem nie może chodzić jedynie o abstrak­ cyjne· przedstaw ienie prawdy. Każda prawda teologiczna jest jedno­ cześnie prawdą życiową, im plikującą pew ne zaangażowanie; bardzo w ięc korzystne dla czytelnika byłoby zetknięcie się z taką postaw ą au ­ torów. W ydaje się zresztą, że brak jest tego rodzaju podejścia n ie tylko w EK. ale w całej polskiej twórczości teologicznej.

Hasło Biblia jest dziełem znanych polskich specjalistów w dziedzi­ nie egzegezy i w ykazuje w ysoki poziom opracowania naukowego. G łów ­ ny nacisk położony jest na wiadom ości dotyczące tekstu i przekładów na języki obce. W łatw o dostępnej literaturze nie znajdujem y w iad o­ m ości o przekładach Pism a św. na m ało znane języki, o czym dowia­ dujem y się w łaśnie dzięki tem u hasłu. Jednak niespecjalistę zaintere­ suje przede w szystkim artykuł Biblia w du szp a sterstw ie. Składa się na niego w pierw szym rzędzie bardzo w n ik liw e opracowanie, ujm ujące zasadnicze znaczenie Pism a św. w liturgii i polegające przede w szyst­ kim na uobecnieniu tajem nic zbawczych. Autor mówi, jak liturgia w y ­ dobywa wydarzenia Pism a św., ukazując ich aktualność, obraz sprawia, że rów nież dzisiaj są one czymś rzeczywistym . zbawiając człowieka. Drugą zasadniczą funkcją Pism a św. w liturgii jest um ożliw ienie dia­ logu m iędzy Bogiem a człowiekiem , gdy Bóg aktualnie sw oje słow o do człowieka kieruje, a on odpowiada Mu przez swoją w iarę. Podobne znaczenie ma Pism o św. w kaznodziejstwie (por. cz. III, Pism o św. w

(11)

2 4 0 S T E F A N M OYSA [ 1 0 ]

kazn odziejstw ie). Autor przestrzega przed fałszyw ym i zastosow aniam i Pism a św., jak historyzm czy naturalizm , wskazując, że w kaznodziej­ stw ie chodzi przede w szystkim o uobecnienie słowa, które dzisiaj Bóg kieruje do człow ieka. D latego też kaznodziejstwo polega przede w szyst­ kim na wbudowaniu w iecznego słowa Bożego w teraźniejszość. W resz­ cie część IV P ism o św . w katech ezie przedstawia historyczny rozwój zagadnienia od starożytnej katechezy biblijnej poprzez zanik Pisma św., jaki nastąpił w katechezie naturalistycznej i moralizatorskiej w ie ­ ku ^oświecenia, aż do współczesnego zrozumienia m iejsca Biblii w nau­ czaniu religii, kiedy zostaje ono powszechnie uznane jako istotne źródło w ychow ania w wierze. Dzisiaj w ięc kładzie się nacisk na spotkanie katechizowanego z Bogiem poprzez tekst biblijny i na ukazanie ludz­ kich problemów w św ietle słow a Bożego. Ostatnia część hasła Pism o św . w spotkaniach biblijn ych ma praktyczną wartość, gdyż opisuje głów ne typy spotkań biblijnych i daje w skazów ki dla ich organizowa­ nia.

Można powiedzieć, że gruntowne przestudiowanie całego artykułu pozwoli duszpasterzowi lepiej zrozumieć znaczenie praw ie całej swojej działalności kapłańskiej i duszpasterskiej, na którą, jak wiadomo, w głównej m ierze składa się sprawowanie kultu, głoszenie słow a Bożego i katechizacja.

3. H a s ł a e k u m e n i c z n e

Trudno dzisiaj oddzielać ekumenizm od teologii, gdyż po ostatnim so­ borze powinna ona cała m ieć w ym iar ekum eniczny i być w służbie

jedności chrześcijan. W ym iar ten jest też ebeeny w .omówionych wyżej oroblem owych hasłach teologicznych. Tutaj chodzi nam przede w szyst­ kim o opracowania dotyczące tych teologów zachodnich lub w schod­ nich, którzy szczególnie przyczynili się do postępu jedności w całym chrześcijaństw ie i w tym kierunku w płynęli również na teologię kato­ licką.

Wśród takich teologów n ależy w ym ienić na pierwszym m iejscu K. B a r t h a . Hasło jem u poświęcone przedstawia ew olucję stanow i­ ska, jakie zajm ow ał on w obec Kościoła katolickiego od polem iki w spra­ w ie analogii bytu i znanego w ystąpienia na pierwszym zebraniu eku­ m enicznej Rady K ościołów w Amsterdam ie aż do postaw y w ostatnich jego pismach. W jednym z nich pt. A d lim ina A postoloru m zasadniczo pozytyw nie ocenia ew angeliczną odwagę i poszukiw anie nowych roz­ w iązań na Soborze W atykańskim II. Jednakże najw iększe ekum eniczne znaczenie K. Bartha n ie leży w tych czy innych w ypow iedziach doty­ czących ekumenizmu, ale w całej jego teologii, w której tak mocno uw ydatnił nadrzędność, transcendencję i suwerenność Bożą oraz zwrot Boga ku człow iekow i w Jezusie Chrystusie. Całe zatem chrześcijaństwo zawdzięcza Barthowi jasne postaw ienie tych k w estii i w skazanie na w łaściw e źródła odnow y teologicznej. Dlatego dialog z nim przeprowa­ dzony z pozycji katolickich będzie zaw sze łatw iejszy niż z liberalnym i protestantam i X IX w., np. z A. H a r n a c k i e m .

Krótkie, ale bardzo treściw e hasło poświęca encyklopedia drugiemu współczesnem u w ybitnem u teologow i protestanckiem u R. B u l t m a n - n o w i . Przedstawia jego system teologiczny polegający na odrzuceniu w szelkiej kategorialności zbaw ienia jako m itologizacji i zatrzymaniu s ię na samym zbawczym wydarzeniu słowa Bożego w Jezusie. W

(12)

yda-rżenie jest objawieniem , które daje człow iekow i nowy sposób ist­ nienia. Druga część hasła m ów i o w pływ ie, jaki w yw arł Bultmann na egzegezę i teologię katolicką. Od ostrej polem iki, która m iała tę dobrą stronę, że ukazała braki bultm annowskiej koncepcji, katolicy doszli do bardziej zróżnicowanego stanow iska. Obecnie odrzucają na ogół tylko skrajne jego tezy., jak niem ożliw ość obiektyw nego poznania porządku nadprzyrodzonego czy in terw encji Boga w świat. Przyjm ują jednak pew ne pozytywne osiągnięcia: istn ien ie w ew angeliach różnych rodza­ jów literackich, zasadę S itz im L eben jako nieodzowny elem ent in ter­ pretacji tekstu, zw rócenie uw agi na kerygm atyczny, n ie kronikarski charakter Ewangelii. Pośredni w pływ Bultmanna na teologię system a­ tyczną sprawił, że podczas gdy dotąd m ówiła ona przeważnie o Bogu ,.w sob ie”, obecnie m ówi w ięcej o Bogu „dla n as”. Również p ew ne an- tropocentryczne kierunki m yślenia w teologii katolickiej mają swoje źródło u Bultmanna. Przyczynił się on też do lepszego zrozum ienia uwarunkowań historycznych, jakie zachodzą w sform ułowaniach do­ gm atycznych, a które należy odróżnić od ich zasadniczej i niezm iennej treści.

Znanej postaci ekumenicznej, tym razem w K ościele katolickim , kar­ dynałow i А. В e a, poświęca encyklopedia opracow anie na jedną ko­ lum nę. Jak wiadomo, kardynał Bea, choć sporo opublikował z dziedzi­ ny egzegezy i ekum enizm u, n ie należał do czołówki św iatow ych bibli- stów czy też teologów. Niem niej jego w p ływ w K ościele był olbrzymi. Można powiedzieć, że po Janie X X III Kościół katolicki jem u w dużej m ierze zawdzięcza reorientację ekum eniczną, zw iązaną z II soborem watykańskim . U chw alenie dekretu o ekum enizm ie, deklaracji o stosun­ ku Kościoła do religii niechrześcijańskich, rozw ianie w ielu uprzedzeń do Kościoła katolickiego ze strony innych chrześcijan można w dużej m ierze przypisać jego kompetencji, taktowi, w ytrw ałości i realizm owi. D zięki temu docierał bardzo daleko, nie przekraczając jednak granicy, poza którą zam iast pomóc sprawie m ógł jej zaszkodzić. N ależy w ięc żałować, że hasło to zostało tak skrótowo potraktowane i odzwierciedla tylko bardzo n iew iele z tych osiągnięć, które w praw dzie nie dają się ująć w ścisłe naukow e publikacje, ale są nie mniej w ażne, a czasem może n aw et dużo ważniejsze. Na szczęście przestudiowanie ich jest m ożliw e dzięki załączonej bibliografii.

Szczególnie doniosłym elem entem ekumenizmu, który w Polsce ze w zględu na znaczną liczbę prawosławnych zyskuje duże znaczenie, jest poznanie bogactw chrześcijańskiego Wschodu, do czego EK przyczynia się przez hasła zw iązane z Bizancjum. Obok naśw ietlenia historyczne­ go, obrazującego dzieje Cesarstwa Bizantyjskiego·, w iele uw agi p ośw ię­ cono bizantyjskiej liturgii, w której na specjalne w yróżnienie zasługuje liturgia eucharystyczna w edług dwóch podstawowych formularzy: św. Jana Chryzostoma i św. Bazylego W ielkiego. Bizantyjska sztuka sa­ kralna i jej w p ływ y na ziem iach polskich zostały rów nież odpowiednio uwzględnione. Ekum enistę najbardziej jednak zainteresuje hasło B i­ z a n ty jsk a teologia, kształtująca się pod w pływ em takich czynników, jak m yśl patrystyczna, neoplatonizm, polem ika ze starożytnym i herezjami, czy też z teologią Kościoła zachodniego. Bardziej pozytywny rozwój teologii bizantyjskiej ujaw nił się w pism ach hom iletycznych, ascetycz­ nych i m istycznych.

Do tej sam ej dziedziny należy zaliczyć opracowanie teologii S. N. B u ł g a k o w a przez w ybitnego znawcę teologii prawosławnej, znanego ze swojego ekumenicznego nastaw ienia, przedwcześnie niestety

(13)

242

S T E F A N MOYSA 1 1 2 ]

zmarłego, ks. J. K l i n g e r a . W haśle tym przedstawiona jest w za­ rysie doktryna Bułgakowa, która należy do rosyjskiej teologii św iec­ kiej, często rozwijającej się poza nurtem Kościoła oficjalnego. Zasad­ niczymi rysami jego teologii są: sofiologia <nauka o Bożej mądrości) i sobornost (soborowość). Bułgakow odróżnił Sofię boską od stw orzo­ nej, przy czym najw yższą realizację tej ostatniej w idział w ludzkości, która z kolei osiąga sw oją doskonałość w K ościele. Ten K ościół scha­ rakteryzowany jest przez soborowość. Bułgakow nie przypisuje jej w y ­ łącznie episkopatowi, ale całej w spólnocie w iernych, której dana jest pełnia życia i prawdy. Z tej pełni w ypływ ają sakram enty, których licz­ by nie można określać,, gdyż każdy przejaw łaski jest sakramentem. Bułgakowa można uznać za jednego z prekursorów ekumenizmu. Dro­ ga do jedności w iedzie, jego zdaniem, nie poprzez dyskusje teologicz­ ne, ale przez interkom unię. Sw oje koncepcje w dziedzinie jedności przedstaw ił na Lozańskiej Św iatow ej Konferencji W iary i Ustroju w 1927 r. Cenne z ekum enicznego punktu w idzenia jest też np. hasło B i­ skup opracowane przez katolików , prawosławnych, anglikanów, ew an­ gelików i starokatolików oraz hasło Bracia odłączeni napisane z kato­ lickiego punktu widzenia, ale uwzględniające również stanow isko stro­ ny protestanckiej i praw osławnej.

Hasła ekumeniczne drugiego tomu są zatem utrzym ane zasadniczo w tym samym co w tom ie pierw szym duchu. Chodzi w nich przede w szystkim o obiektyw ne i m ożliw ie pełne przedstaw ienie zarówno nau­ ki jakiegoś chrześcijańskiego w yznania, jak i m yśli danego teologa chrześcijańskiego, bez w daw ania się w krytyczną ocenę czy polem ikę. Z tego w zględu w skazane jest opracowywanie tego typu hasła przez członków odnośnej w spólnoty chrześcijańskiej bądź też znawców m yśli danego teologa. Ta zasada została utrzymana w EK, choć ze zrozum ia­ łych w zględów nie zaw sze mogła być w pełni zrealizowana. W każdym razie hasła ekum eniczne opracowane przez autorów katolic:kich od­ znaczają się obiektywizm em i są w olne od uprzedzeń. Krytyczna oce­ na poglądów, zajm owanie w łasnego stanowiska, zgodnie z tym cośmy w yżej powiedzieli, są najzupełniej usprawiedliw ione w hasłach pro­ blem owych. W hasłach zaś ekum enicznych mogłoby to spowodować n ie­ potrzebną polemikę, która nie sprzyjałaby rzeczowemu dialogowi. N ato­ m iast m iejscem bardziej wszechstronnej w ym iany poglądów w tej dzie­ dzinie powinny stać się naukowe m onografie, czy też poważniejsze ar­ tykuły.

Mamy nadzieję, iż niniejsze om ówienie potwierdza wyrażoną na po­ czątku opinię, że drugi tom EK jest dużym osiągnięciem naszej k u l­ tury religijnej. W ydaje się, że jest ponadto czymś w ięcej. Można go bowiem uznać za sw oiste św iadectw o uczestnictwa całego Kościoła p ol­ skiego w dziejach Kościoła powszechnego. Świadczą o tym zarówno autorzy poszczególnych haseł jak i miniona oraz teraźniejsza działal­ ność Kościoła na ziem iach polskich. Czasy, w których pow staw ał drugi tom encyklopedii, należą do przełomowych w dziejach Kościoła po­ wszechnego. Jest to przełom o znaczeniu nie m niejszym niż ten, ja ­ kiego dokonała reformacja. Poszczególne artykuły noszą na sobie zna­ m ię tego przełomu, który dokonał się na soborze w atykańskim H, do­ brze odzwierciedlają otw arcie się Kościoła na inne w spólnoty chrześci­ jańskie, na religie pozachrześcijańskie, na w spółczesny św iat z jego bogatą i w szechstronną kulturą. Do zmian tych autorzy odnoszą się ze szczególną ufnością i przekonaniem, uznając, że przejawiają się w nich znaki czasów i ślady działania Bożego. Uwidacznia się to najwyraźniej

(14)

w artykułach teologicznych, świadczących, że nowa m yśl jest n ie tylko dokładnie znana, ale rów nież p ozytyw nie oceniona i harm onijnie zinte­ growana z całością rozważań. To ufn e spojrzenie w przyszłość w iąże się z zakorzenieniem w przeszłości. Z encyklopedii w yłania się obraz historycznej działalności Kościoła w czasach minionych, w których w stopniu n ie mniejszym^ choć w in ny sposób, przejawia się Boże dzia­ łanie.

W ramach Kościoła powszechnego EK kładzie szczególny nacisk na w cielen ie się chrześcijaństw a w kulturę polską zarówno przeszłą jak teraźniejszą; jest w ięc św iadectw em , że nie ma chrześcijaństw a ab­ strakcyjnego, niezależnego od narodu i kraju, w którym głoszone jest słow o Boże. Na potw ierdzenie tego przedstawia obraz działalności K o­ ścioła na naszych ziemiach, noszący cechy charakterystyczne i zacho­ w ujący pew ną ciągłość przez cały bieg naszych dziejów.

Na koniec pozostaje jedynie wyrazić nadzieję, że w m iarę bogacenia się naszej kultury religijnej i w zrostu liczby pracowników naukowych zm niejszać się będą trudności związane z edycją następnych tomów, tak pożytecznych i zapełniających lukę w polskiej kulturze religijnej.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Jak już wyżej zaznaczyliśm y, dobrze Ireneusz zau w a­ żył, że gnostycyzm to nie w ynik m yśli chrześcijańskiej, ale że z pojęciam i chrześcijańskiem i

Od chwili w ygłoszenia tej mowy zm ieniła się umysło- wość ludzkiej elity i

Coś w niemych liściach drzewa wciąż się smuci I w trawach zwiędłych zawodzi bezgłośnie ; Coś zwiędło wiecznie i nigdy nie wzrośnie, Coś w dal odeszło i

6 6 Jest to formuła ciekawa także z tego względu, że w formularzu kancelarii katedralnej pojawiła się ona już znacznie wcześniej, ale jako narracja aktu erekcyjnego kaplicy NMP

Je to především je ­ ho pojetí publicistického stylu jako pole jazykového vývoje, kde je základem nikoli popis jednotlivých výrazových prostředků, ale

Na tle giełd europejskich GPW w Warszawie nie wyróżnia się - pod względem poziomu obrotów zajmuje trzynastą pozycją (na 21 sklasyfikowa­ nych giełd, w

We deal just with a very small book, and allegorical story about the little prince from the planet B 612 in it, as Antoine de Saint-Exupéry described him, which carries an

Temat: Prawdziwy przyjaciel jest wierny Panu Bogu i jest Jego apostołem.. Przypomnij sobie książki, które czytałeś/aś w czasie dotychczasowej nauki