Q
-Szanowna Pani Profesor!
Słow o „los” k aż dego dotyczy i nie ma nikogo, kto nie byłby zainteresow any p o znaniem jego p raw d ziw ego znaczenia; przy czym zainteresow any w sposób ponieką d egoistyczny. Zatem czytają c już pierw sze strony, zaczą łem oczyw iś cie intensywnie m yś leć nad sw oim w łasnym Losem i dosze dłem do w niosku, ż e rzą dzą nim p ew n e prawa, o których jednak tutaj nie w spom n ę .
W „praw dziw ej recenzji”, gd yb y m i ta kow ą pisać przyszło, zw róciłbym u w agę na duż y poż ytek, jaki m oż e w yn ieś ć z lektury „Im ion...” licealny polonista. B o łą czy Pani Profesor analizę dzieł literackich z analizą ś w iatopoglą du w łaś ciw ego ep oce, co p o zw ala albo przew artoś ciow ać p ew n e są dy o b ieg o w e (jak to jest w w ypadku w yk aza nia „trudnego optym izm u ” trylogii Sofokle- sa), albo w skazuje na paralele, z których m ało kto sobie zdaje sprawę .
Absolutną rew elacją jest - m oim zda niem - analiza „Tristana i Izo ld y ”. T zw . „m i łoś ć rycerska” traktowana jest w szkole (i nie tylk o) jako jakiś dziw aczn y w ykw it, zupełn ie n iezgod n y z tym, co w ś rednio w ieczu głów n e. W ykazanie zgod n oś ci ś re dn iow ieczn ych op ow ieś ci m iłosnych z nau ką o O patrznoś ci jest czym ś , co - w d roż on e do szkolnej nauki - p o zw o liło b y unikną ć „rozdarcia” tej epoki, traktowania jej w sp o sób niezborny.
U cieszyła takż e m oje polon istyczn e ok o p rop ozycja innej w izu alizacji ren esan sow e g o „koła Fortuny” (zw y k le w id zian ego na kształt ruletki) i pokazan ie zw ią zk u m ię d zy tym obrazem , a odkryciam i geograficzn ym i K opernika. O czyw iś cie zaw sze się m ów iło o tym, ż e b ez tych odkryć renesans nie b yłb y m o ż liw y - ale tak jakoś „bez d o w o du”, b ez dok ład n ego w ykazania zw ią zku. Trójca: Pascal, Kartezjusz, d e Sade, ra zem uję ta, w szk o le raczej b yłab y nie do przełknię cia. I z p o w o d u trudnoś ci m eto dycznych, i ze w zglę d u na zasadniczą n ie zgo d n oś ć tego uję cia z program em szk o l nym , który kieruje się tym , jak ep o k i lite rackie w yglą d ały w Polsce, a nie na Za ch od zie (Pascala w id zi się w kontekś cie tylko baroku, Kartezjusza też raczej tam - ch oć i w skazuje na prekursorstw o w sto sunku d o oś w iecen ia; o d e Sade'em o c zy w iś cie się nie w sp om in a). Pokazanie, jak racjonalizm o ś w ie cen io w y przem ien iał się w e w łasne p rzeciw ień stw o, bu dzi u m nie ż y w e skojarzenia z „zagłaskaniem realizm u na ś m ierć ”, jakie m iało m iejsce w p óź n ym p o zytyw izm ie i za o w o c o w a ło naturali zm em , im presjonizm em oraz (w ostatecz nym rezu ltacie) literackim sym bolizm em .