• Nie Znaleziono Wyników

Bolesław Prus a pozytywizm warszawski

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Bolesław Prus a pozytywizm warszawski"

Copied!
11
0
0

Pełen tekst

(1)

Henryk Markiewicz

Bolesław Prus a pozytywizm

warszawski

Rocznik Towarzystwa Literackiego imienia Adama Mickiewicza 16, 49-58

(2)

R ocznik XVI/1981 T o w a rzy stw a L iterack iego im . A. M ick iew icza

H e n r y k Markiewicz

BOLESŁAW PRU S A POZYTYW IZM W ARSZAW SKI

Stosunek P ru sa do pozytyw izm u był ro zp atry w any w ielokrotnie, z re- zultatam i różnym i — zależnym i zarów no od k onstru k cji tego prądu, jak i od sposobu in te rp erta c ji twórczości literackiej i publicystyki auto ra L a l k i 1. T em at tego a rty k u łu jest węższy i skrom niejszy: zam ierzam y w nim p rze­ śledzić, jak sam P ru s określał swą pozycję wobec program u i działalności ugrup o w ania zwanego współcześnie „m łodą p rasą ”, „stronnictw em postę­ pow ym ” lub „pozytyw izm em w arszaw skim ”.

Początkow o stanow isko to nie rysow ało się w yraźnie. K on tak ty A lek­ sand ra Głowackiego z „Przeglądem Tygodniow ym ” były tylko przelotne.

„Jak się w sam ych początkach tej w a lk i [«młodych«- ze «starymi«-] zapatry­ w a ł na nią G łow ack i, o ile z nią sym p atyzow ał, a o ile potępiał, trudno określić stan ow czo, gdyż bezpośrednich w tej m ierze w iad om ość! n ie m am — p isał w roku 1895 św ia d ek tak dobrze poinform ow any, jak P iotr C h m ielow sk i. Z apew ne głów n e zasady i h asła św ieżeg o prądu pod zielał, lecz nie ch ciał się solid aryzow ać ze sposo­ bam i g ło szen ia ich przez «młodych«-, [...] n ie m ógł p och w alać jask raw ych i n a m ięt­ nych w y c ie c z e k p rzeciw k o pow agom p raw d ziw ym czy urojonym , rad był w id zieć w ięcej u m iark ow an ia w e w szystk im , co się o «starych«- pisało.” 2

Taki w niosek w yprow adzał Chm ielow ski przede w szystkim ze w spół­ pracy P ru sa z „O piekunem D om ow ym ” i „N iw ą” , a więc ówczesnym i or­ ganam i um iarkow anego skrzydła pozytyw izm u w arszaw skiego. Po latach, w polem ice z A ndrzejem N iem ojew sklm , jako ludzi sobie szczególnie w ów ­ czas bliskich przekonaniam i, w ym ienił P ru s w łaśnie Chm ielowskiego, O chorow icza, D olińskiego, K am ińskiego i Bem a [T I 1907 n r 46] 3.

Ale zarazem w „O piekunie Dom owym ” pseudonim „Bolesław P ru s” pojaw ił się po raz pierw szy przy cyklu zatytułow anym L isty ze starego

(3)

obozu (1872), gdzie auto r pod m aską w uja praw iącego m orały siostrzeń ­

cowi, zarzucał m łodym , że zanadto p asjonują się oderw anym i kw estiam i teoretycznym i, brak im natom iast praktyczności, znajom ości życia i — sam ych siebie. Jak o jeden z przykładów w ystępu je Paw eł, k a n d y d a t nauk przyrodniczych, k tó ry zanudza pannę w ykładam i naukow ym i i radzi jej, by rzadziej się modliła, a częściej czytała „Przegląd Tygodniow y” ... W k a ­ ry k a tu ra ln y m ujęciu pojaw iają się pozytyw iści rów nież w ów czesnych u tw orach hum orystycznych P rusa, a więc — dom orośli „p rogresyści” rozpraw iający w k n ajp ie o postępie i naukach ścisłych [Progresyści, „M u­ c h a ” 1873], pan Diogenes Fajtaszko, „apostoł now ych idei, pionier cy w ili­ zacji pochodu” [Doktor filozofii na prowincji, „Kolce” 1875], a przede w szystkim jeden z b oh aterów Kłopotów babuni [„K olce” 1874], C ezary B rutus N apoleon Postępow icz, zapoznany prek u rso r „em ancypow ania ko­ biet, niw elow ania klas tow arzyskich, reform ow ania piśm iennictw a, tudzież w yplenian ia przesądów społecznych i relig ijn y ch ”, zam ierzający rów nież zastosować m etodę obserw acji i eksperym entów socjologicznych do gospo­ darstw a rolnego. Gdy m a on jednak w yjaśnić, n a czym polega „m etoda a raczej filozofia pozyty w n a” — jąk a się i plącze; jest to — jak k o m en tu je ironicznie n arrato r, znowu człowiek starej d aty — „najw ym ow niejszym dowodem trudności scharakteryzow ania m etody pozytyw nej, z takim po­ w odzeniem używ anej przez socjologów w arszaw skich do rozstrzygania w szystkich zaw iłych p y tań społecznych” 4.

H um oreski te m ożna oczywiście interpretow ać jako przejaw y k ry ty k i w ew nętrznej, skierow anej przeciw niedouczonym blagierom , k o m p ro m itu ­ jącym idee pozytyw istyczne. A spiracje badawcze Postępow icza to zresztą jak by k a ry k a tu ra postulatów samego Prusa, k tó ry tak usilnie dom agał się naukow ych m otyw acji dla rozstrzygnięć w e w szystkich aktu alny ch spraw ach społecznych i ekonom icznych. Nieco późniejsze opow iadanie Co się z wielkiej idei zrobiło w m a ł y m m iasteczku, [Kalendarz h u m o ­

r y s ty c z n y „K olców ” na rok 1877] tra k tu je raczej z sy m patią n iefo rtu n n e g o

p releg en ta, pana Jack a Utopowicza [nomen — omen]; ostrze s a ty ry skie­ row ane jest tu przeciw zaw istnem u, p reten sjon alnem u i m ałostkow em u św iatkow i prow incjonalnej inteligencji, w śród k tó rej u siłuje on propago­ wać swe idee „łącznego działania w celu podniesienia d o b ro b y tu ” .

Jeszcze z końcem 1875 r. P ru s m iał nadzieję, że okres gorącej w alki m iędzy starą a m łodą prasą m a się już ku końcowi. Sądził, że po fazie „ide­ a ln e j” i „kosm opolityczno-pozytyw nej” rozpoczyna się faza trzecia — w zajem nych u stępstw prow adzących do pojednan ia się obozów, n a g ru n ­ cie zrozum ienia istotnych potrzeb k raju . W itał ją z entuzjazm em , jako „najciekaw szą i najpięk n iejszą z tych, jakie kiedykolw iek przechodziła lite ra tu ra nasza” [„N iw a” 1875, t. V III n r 23]. Rzeczyw istość n ie p o tw ie r­ dziła ty ch oczekiwań i P ru s m usiał zerw ać z „N iw ą”, gdy ta o brała k ie ru ­ nek zdecydow anie konserw atyw ny.

(4)

51

pisze po latach — za „zam askow anego a je n ta m łodej p rasy ” 5 i wciąż m iał kłopoty z „surow ą cenzurą red ak cy jn ą” [TI 1907 n r 46]. Zarazem jed n a k i we wczesnej „N iw ie”, i w „A teneum ”, i w „K urierze W arszaw skim ” la t siedem dziesiątych P ru s-k ro n ik arz nieraz docinał „Przeglądow i Tygodnio­ w em u” za jego napastliw ość i nietolerancyjność. W satyrycznym ob razk u

Wiele halasu o nic „Przegląd T ygodniow y” w y stępu je jako L ’Enfant Terri­ ble p rasy w arszaw skiej, k tó ry w y k rzy k u je: „ Ja się nie m yję, bo jestem

pozytyw istą”, a w szystkich innych m a za idiotów i sprzedaw czyków [KW 1877 n r 30]. P olem izując z w ystąpieniem „P rzeglądu Tygodniow ego” p rz e ­ ciw częstochow skim pielgrzym kom , P ru s k ieru je pod jego adresem uw agi W oltera przeciw fanatyzm ow i tych, co po tęp iają innych, a przekonani są o nieom ylności swego w łasnego sądu [KW 1878 n r 142]. „Całem u św ia­ tu wiadom o — pisze innym razem — że on jeden „uw aża się za stró ża g ram aty ki i cnót obyw atelskich, przyzw oitości i konsekw encji” [KW 1877 n r 47].

Z arzu ty te skierow ane były głównie przeciw Św iętochow skiem u. S tresz­ czając z uznaniem jego rozpraw ę O pow stawaniu praw moralnych i ży­ cząc m u k a rie ry uniw ersyteckiej — P ru s kończy jedn ak sarkastyczną u w a ­ gą:

„P on iosłob y za p ew n e sk u tk iem tego stratę nasze dzien n ik arstw o, a raczej ty - god n ik arstw o, lecz trudno! Czas goi n ajd otk liw sze rany; sądzę w ięc, że przy jego pom ocy i to n ieszczęście p rzeboleć byśm y p otrafili.” [KW Ï877 nr 59].

K rytyczny dystans wobec „Przeglądu Tygodniow ego” pojaw ił się w sform ułow aniu szerzej uogólnionym w jed n y m z nielicznych „felietonów w arszaw skich”, d rukow anych przez P ru sa w „N ow inach” [1878 n r 15]. Posługując się żartobliw ą przypow ieścią o kozie leczonej ro zm aitym i spo-> sobam i — P ru s odgradza się zarów no od „u ltrak o n serw aty stó w ”, jak i od „stro n n ictw rad y k aln y ch ”, poniew aż jed n i przesadzają w ostrożności, a drud zy w „postępow ej gorączce”. Sam w y stęp uje jako człowiek „u m ia r­ kow anie postępow y” — nie lęk a się „pokarm ów energicznych, byle je po­ daw ano kolejno i w dozach u m iark o w an y ch ”.

N ajobszerniej w yłożył P ru s swe zap atry w an ia n a ten tem a t w a rty ­ k u le Postępow cy i zachowawcy K W 1878 n r 285— 286] 6, oscylując zresz­

tą w sw ych w yw odach m iędzy satyryczną p rzesadą a diagnozą zobiektyw i­ zow aną, co u tru d n ia ich zreferow anie. „Postępow cy”, n azyw ani tu tak że „ p a rtią krańcow ą”, „obozem m łodych” , albo „pozytyw izm em w arszaw ­ skim ” w y stę p u ją w różnych odm ianach: są w śród nich jednostki szlachet­ ne, k tó ry ch „jed yn y grzech stanow i n ad m iern y zapał, nie ham ow any przez dośw iadczenie” , ale są także „nie ty le szkodliwe, ile raczej krzykliw e ziółka, któ rych słuchając zimno się ro b i” . W spólne ich cechy to d o k try n e r­ stw o, b ra k au tokrytycyzm u, n ieto leran cja wobec cudzych przekonań, je d ­ nostronność i powierzchowność, n aiw n y k u lt nauki, nieliczenie się z rz e ­

(5)

czywistością, tj. poziomem in telek tu alny m i cyw ilizacyjnym społeczeń­ stw a, wyłączność lub przew aga burzycielskiej k ry ty k i, albo też pro g ram ty lko m aksym alistyczny, utopijny, ignorujący fakt, że „ n a tu ra nie skacze jak zając, ale raczej pełza jak żółw” 7. P rzyznaje jed n ak Prus, że n iek tó rzy postępow cy robią „czasem i dużo dobrego” i że podobnie zresztą jak za­ chow aw cy — m ają po swej stronie cząstkę racji, oba stro nn ictw a pow inny więc nie walczyć z sobą, lecz uzupełniać się i lojalnie dyskutow ać. W g ru n ­ cie rzeczy obie „ p a rtie ” przeżyły się; potrzebne byłoby stronnictw o trzecie. P ru s w sposób niezbyt jasny powiada, że nie pow inno ono „szukać praw dy po śro d k u ”, ale skonstruow ać program , w k tó ry m zachowawczość i postęp będą „dw om a w zajem nie uzupełniającym i się stanam i społecznego życia, społecznych interesó w ” .

S atyrycznym odpow iednikiem w yłożonych tu poglądów były Now e

prądy [„Kolce” 1878] — opow iastka o m łodym zapaleńcu, k tó ry pod

w pływ em lek tu ry arty k u łó w w stępnych doszedł do w niosku: Że m łodzież in te lig e n tn a pow inna w stępow ać do w arsztatów . Że przez stosow ne roz­ m ow y i w skazów ki należy budzić i rozw ijać w rzem ieślnikach potrzeby wyższe, że należy pracę ludzką zastępować m achinam i. Że dla zachęcenia robotników trzeba im zapew nić udział w zyskach. Że m ajstrow ie pow inni zbliżyć się do swej czeladzi, że należy skierow ać Żydów do produ kcy jny ch zajęć i t p . 8

W szystkie te p ro jek ty „popędliwego refo rm a to ra ” kończą się oczyw iś­ cie niepow odzeniam i i rozczarow aniam i, ale stają się dla niego pożyteczną lekcją ostrożności, um iarkow ania i praktyczności życiowej, co pozwala m u nie tylko zbudować m ały, lecz dobrze prosp eru jący zakład, ale i sk u ­ tecznie opiekować się swym i czeladnikam i.

G dy w roku 1881 pow stała „P raw d a”, P ru s stał się jej w spółpracow ­ nikiem a naw et w początkach 1882 r. zastępow ał tam Św iętochow skiego w p isaniu cotygodniow ych felietonów . K iedy jedn ak sam stanął na czele pow ierzonych m u przez Stanisław a K ronenberga „N ow in” — jego k ry ty ­ cyzm wobec obozu pozytyw istyczengo uw yraźnił się i przeszedł w o tw a r­ ty k o n flik t9.

W S łó w k u do publiczności [1882 n r 159], ch arak tery zu jąc pism o jako „obserw atorium faktów społecznych” deklaruje P ru s ogólnikowo posza­ now anie „ludzi i uczciwej pracy każdej p a rtii”, ale akceptację tylko tych dążności, które posiadają „cechę użytecznej siły i skłonność do ogólnej h arm o n ii” . W krótce potem , w odpowiedzi na Glos z publiczności K ronen - b erg a — skw apliw ie w yraża zgodę na określenie pism a jako „liberalnego i postępow ego w szlachetnym w yrazów tych znaczeniu ”, duch „N ow in” o k reśla jako „d em o k raty czn y ”, bo służący potrzebom ludzi p rac y [Odpo­

w iedź na kilka p ytań, 1882 n r 199]. N aw iązując jed nak do p y tan ia, czy

„N ow iny” stan ą w obronie tego k ieru n k u do walki, w yjaśnia, że w alk a już w łaściw ie niepotrzebna. Dobrze się stało, że w swoim czasie „postępow e organa p rasy ” ją p rzeprow adziły: P ru s p rzy znaje im tę zasługę, co więcej

(6)

53

„niezaprzeczoną odwagę obyw atelską”, ale sądzi, że niepotrzebnie p rzy ­ brała ona „ch ara k te r n a m ię tn y ”. Obecnie tak a „p raca burząca, negacyj- n a” jest ju ż zbędna, trzeba przystąpić — w duchu postępow ym i lib e ral­ n y m — do pracy „tw órczej, po zy tyw n ej” . W tym zaś zakresie „jed#o tylko stronnictw o rzeczywiście zorganizow ane”, jak się o pozytyw istach w a r­ szawskich w yraził K ronenberg — nic w łaściw ie nie zrobiło: „cudowne od­ radzanie się społeczeństw a” postępuje sam oczynnie, bez ich o rgan izują­ cego udziału. Otóż red ak cja „N ow in” chciałaby skupić wokół pism a, jako nowe stronnictw o, „ludzi czynu, ładu społecznego i ofiarności n a cele ogólne” .

K rytyczne uw agi o pozytyw izm ie w arszaw skim w yw ołały ripostę A da­ ma W iślickiego [Pro domo sua, PT 1882 n r 31]. K onflikt zaostrzył się, gdy Prus, w V II odcinku cyklu Jak wygląda nasz rozwój społeczny, zakw estionow ał dodatni w pływ ośw iaty na moralność. „K u rier C odzienny” , piórem J a n a F n k elhausa [kryptonim Is] w arty k u le Majaczący obserwa­

tor [1881 n r 248] stw ierd ził wówczas, że „ p a rtia postępow a przestała

[...] widzieć w „N ow inach” swego sojusznika”, zw ym yślał ich redaktorów od „k onserw atyw nych fu ria tó w ”, a nieco później Św iętochow ski w a rty ­ kule Samogw ałt Prusa [„P raw da” 1882 n r 45] nazw ał jego rozbrat z k o n ­ serw atyzm em tylko pozornym i z politow aniem pisał o jego „kopalnych hasłach” . P ru s odpow iedział arty k ułem o w ym ow nym ty tu le Alea iacta

est [1882 n r 313], staw iając w nim kropki nad i w stosunku do zarzutów

sform ułow anych wobec „p rasy niegdyś m łodej” :

„W y b y liście teoretycy, m y ch cem y zacząć praktykę. W y tylko z a l e c a c i e , m y ch cem y w y k o n y w a ć . W asza praca, zgodna zresztą z w ym agan iam i epoki, b yła tylko n e g a t y w n a , nasza chce i m usi być p o z y t y w n ą . W y dopiero w o ł a - c i e o naukę, m y ju ż s ł u c h a m y jej w sk azów ek .

W y nareszcie b y liście realistam i w pragnieniach a i d e a l i s t a m i w rozu m ow a­ niach, a m y ch cem cy być r e a l i s t a m i do gruntu. W y jesteście dem okracją i lib e r a ­ lizm em w sło w ie, a a r y s t o k r a c j ą i d e s p o t y z m e m w duchu, m y — je- s te im y i ch cem y być dem ok ratam i w duchu i w c z y n i e ”.

W innej części a rty k u łu implicite zarzuca P ru s obozowi postępow em u jed n o stro nną k ry ty k ę przeszłości, potępianie poezji, niepotrzebne atakow a­

nie szlach ty i duchow ieństw a, k tó re należałoby w ciągnąc do pracy w śród ludu, w reszcie — zależność od filozofii com te’ow skiej, nazw anej tu idealną, co chyba oznaczać m a jej aprioryczny i speku latyw ny charakter. W tym sensie zarów no postępow cy, jak i konserw atyści nazw ani tu zostali — idealistam i. N atom iast k ieru n ek „N ow in” ch arak tery zu je P ru s jako „re- a ln o -u ty lita rn y ”, inspirow any przez „filozofię ew olucyjną, spencerow ską” . Przeciw staw ienie się zarów no postępowcom, jak i konserw atystom p o w ra­ ca w arty k u le Dwa okrzyki, dwa obozy [1883 n r 3], ujaw niającym w ich najnow szych w ystąpieniach przejaw y bezsilności i pesym izm u. Raz jeszcze definiuje tu a u to r w łasną orientację jako „kierunek' rachujący się z siłą

(7)

i użytecznością”, k tóry chce bryłę św iata pchnąć now ym i tory — ale „pom aleńku i sy stem atycznie”. Kreśląc S zkic programu w w arunkach

obecnego rozwoju społecznego [1883] stw ierdza Głowacki w yraźnie, że

„nam deisiaj nie tyle potrzeba dzisiejszych stron nictw postępow ych lub konserw atyw nych, ile jednego takiego, które by w iedzą i uczuciem o gar­ niało całość społeczeństw a” 10.

N aw et jed n ak w k o n tek ście ostrej polem iki [Alea iacta est] zapew nia o swej życzliwości, szacunku i przyjaźni dla przeciw ników , nie zapom ina 0 wspólności niektó rych poglądów. W pożegnalnym R achunku podsum o­ w ującym dorobek „N ow in” (1883 n r 88) powie: „Byliśm y d em okratam i bez w y m yślania innym , postępow ym i bez zapew niania o naszej nieom yl­ ności, patriotam i bez frazesu ”. Wciąż więc pow raca w ówczesnej publicy­ styce P ru sa znam ienna oscylacja: albo podkreśla odrębność w łasnego sta­ now iska, albo um ieszcza je na um iarkow anym skrzydle obozu postępo­ wego 11.

U znanie dla tego obozu, a zdecydow ana niechęć do zachow aw ców do­ m inu je w Listach podróżnika Nordenskiölda do podróżnika Andersona

[KW 1887 n r 115 -1 1 6] 12. P olem izując ze „Słow em ” stw ierd za tu auto r, że n ap raw d ę szerzy ośw iatę tylko prasa postępow a (obok „P rzeglądu T y­ godniow ego” i „ P raw d y ” w ym ienia także „Głos” i „W ędrow ca”), że przede w szystkim „postępow cy” i „dorobkiew icze”, „tak zwani pozytyw iści” o r­ g anizują szkoły, szpitale, przytułki, w ystaw y, fin an su ją deficytow e cza­ sopism a itd. Im iennie fig u ru je tu w łaśnie Św iętochow ski jako inicjator

składek dla do tk n iętej klęsk ą głodową ludności Śląska. Tak więc w ycofuje się a u to r z niedaw nych zarzutów , że pozytyw iści w arszaw scy prow adzą tylko działalność negatyw ną, burzącą, a praca organiczna odbyw a się bez ich praktycznego w spółudziału. Zapew ne w zw iązku z pojaw ieniem się no­ wych idei ludow cow ych w „Głosie” i „W ędrow cu” k o n statu je tu P ru s z jed nej strony w ew nętrzne skłócenie „postępow ców ” i „dem okratów ” oraz ich n adm ierną fascynację obcym i teoriam i, niedostosow anym i do m iejscow ych potrzeb, z drugiej jednak strony — coraz lepsze zrozum ienie sytuacji ludu w iejskiego i środków służących jego rozw ojow i duchow em u 1 m aterialn em u 13.

W połowie lat osiem dziesiątych p rzystęp uje P ru s do pisania „powieści z w ielkich p y tań naszej epoki”, jak się w yraził w roku 1884 w liście do E razm a P iltza 14. Rzecz ch arak terystyczn a jednak, że problem pozytyw izm u nie został w tych powieściach postaw iony w sposób w yraźnie stem atyzo- w any i frontalny. Oczywiście, niejedno w poglądach W okulskiego, Szum a- na i Ochockiego zbieżne jest ze św iatopoglądem pozytyw istycznym , ale pozytyw iści jako „stronnictw o” są w Lalce nieobecni. Co więcej, sam P ru s w S łó w k u o kryty ce p o z y ty w n e j um ieszcza W okulskiego i Ochockiego w jedn ym szeregu z Rzeckim jako idealistów, którzy „gonią za w ielkim i dziełam i, a nie d bają o m ałe”, a w rezultacie — „ m a rn u ją się lub ucieka­ ją ” 1S. T rudno także za rep rezen tan tó w pozytyw izm u uznać pannę

(8)

Ho-— 55

ward, K azia Norskiego czy n aw et Zdzisława Brzeskiego z E m a n cy p a n ­

tek. Pow ieści te rozm aicie interpretow ano. N iew ątpliw ie jedn ak Lalka sta ­

wiała co najm niej znak zap y tania nad skutecznością program u pracy o r­ ganicznej, a Em a n cypa n tki przedstaw iały ru ch kobiecy w krzyw ym zw ier­ ciadle i były polem iką z m aterialistycznym i tendencjam i pozytyw izm u.

Tym czasem — w obliczu now ych prądów ideow ych i politycznych, kształtujących się u schyłku w ieku, P ru s-p u b licy sta poczuw a się do coraz w iększej solidarności z założeniam i obozu pozytyw istycznego. I k ied y w styczniu 1890 r. „Przegląd Tygodniow y” obchodził ćwierćwiecze swego istnienia, P ru s w ystąpił z entuzjastyczną pochw ałą i pism a, i jego re d a k ­ tora A dam a W iślickiego (КС 1890 n r 16). Nie w y p ierał się, że często „darł k o ty ” z „P rzeglądem ” , ale oceniał teraz te spory jako w alkę nie o zasady, lecz o drugorzędne szczegóły; przyznaw ał, że zasługi pism a z bli­ skiej p ersp ek ty w y były niedoceniane, teraz jedn ak dostrzega w jego za­ łożeniu „przew rót zbaw ienny w dziedzinie m yśli polskiej” : w spółpracow ­ nicy „P rzeg ląd u ” pisali nieraz pośpiesznie, pow ierzchow nie, napastliw ie, „ale też i otw orzyli w szystkie okna, przez któ re mogło się wlać do k ra ju świeże pow ietrze” . W ym ienia tu au to r poza W iślickim — nazw iska Le­ opolda M ikulskiego, A leksandra Świętochowskiego, P io tra C hm ielow skie­ go, J a n a M aurycego Kam ińskiego, Ju lia n a Ochorowicza.

C zego bo oni n ie w yrab iali: d y sk red y to w a li id eały a ry sto k ra ty czn o -k lery k a ln e, o śm ieszali ich ap ostołów i hod ow ców , ale natom iast, p raw ie z pianą na ustach r e ­ k om en d ow ali w szy stk ie gałęzie pracy now ożytnej. Z alecali spółki w p rzem yśle i h a n ­ dlu, w y k szta łcen ie fa ch o w e rolnikom i rzem ieśln ik om , m etodą freb low sk ą w y c h o ­ w aw com , filo zo fię p ozytyw n ą m yślicielom , realizm i p raw dę artystom , pracę sa m o ­ d zieln ą kobietom . N iem iło siern ie drw ili z p olityk om an ów u roczyście zajm u jących się k w estiam i ch iń sk im i i d ahom ejskim i, ale natom iast zalecali polityk ę „pracy o rg a n icz­ n e j” na w ew n ą trz.

Za ak tu a ln ą zasługę „Przeglądu Tygodniow ego” uw aża P ru s jego po­ wściągliwość wobec najnow szych krańcow ych teorii i w ierność dew izie: „Nie m a położenia, w któ ry m nie m ożna by było pracow ać dla dobra ogó­ łu, niezależnie od w szelkich rzekom ych au to ry tetó w i sztucznych pow ag tam u jących ru ch i rozw ó j” .

Chw ilow ą i w znacznej m ierze pozorną tylko zm ianą stanow iska było

Słów ko o k r y ty c e p o z y ty w n e j [КС 1890 n r 308 - 316]. Po pierw sze bow iem

pow stało ono w n astro ju polem icznego rozdrażnienia; po drugie — m im o w yrażeń „p a rtia liberalno-kosm opolityczna”, „fałszyw ie liberalny k ie ru ­ n ek ” — atak skierow any był w yłącznie przeciw postaw ie Św iętochow skie­ go — zdaniem P ru sa pły tk iej i d o k try n erskiej w sw ym m aterializm ie, w yniosłej wobec „m ałych i słab y ch ”, n apastliw ej w atakach, od daw n a a n a ­ chronicznych, przeciw konserw atyzm ow i i klerykalizm ow i”. Sam P ru s, p ro testu jąc przeciw diagnozie Św iętochow skiego („radykał z la t m łodzień­ czych, późniejszy liberał um iarkow any [...], został zdecydow anym k o n se r­

(9)

w a ty stą ”) — pow iada o sobie tym razem , że nie jest ani postępowcem , ani k o n serw aty stą i ch arak tery zu je swe sym patie jako „narodow o-dem okra- ty czn e” . Nadal jednak w zm iankuje z sym p atią o „Przeglądzie Tygodnio­ w y m ” jako piśm ie dem okratycznym , popularyzującym Com te’a, Milla i D arw in a i zalecającym system „m ałych p rac ” dla podniesienia ośw iaty i dobrobytu. Odżegnując się od „tow arzystw a b ro n i” ze Świętochowskim , uw aża się za w yznaw cę idei, wśród k tó ry ch w yrósł w latach młodości — samodzielności m yślenia, „in styn k tó w społecznych” oraz k u ltu n auk ści­ słych. Inna rzecz, że scjentyzm ten godzi teraz P ru s z akceptacją religii i m etafizyki jako w y razu „szlachetnych a uspraw iedliw ionych porywów ludzkiej duszy”.

W dw a m iesiące po zakończeniu d ru k u S łów ka o k ryty ce p o z y ty w n e j w y stępu je P rus znowu z pochw ałą prasy, któ ra podjęła dem okratyczną przebudow ę świadomości społeczeństw a przekonując, że „herb i ty tu ł są przesądam i, a rozum, p raca i m ajątek siłam i rzeczyw istym i” i zadanie to, zainicjow ane w łaśnie przez „Przegląd T ygodniow y”, spełniła bez zarzu­ tu (КС 1891 n r 15). Podobnie w ypow iadał się później z okazji S ta re j i no­

w e j prasy Przyborow skiego [КС 1896 n r 340]. O kreślił wówczas przełom

pozytyw istyczny jako „katastrofę, z której społeczeństwo wyszło odm ło­ dzone, wzbogacone i lepiej zharm onizow ane w ew n ątrz” . Źródłem tych przem ian było oczywiście życie, ale m łoda prasa um iała wyczuć now e po­ trzeby i zbiorowym w ysiłkiem , energicznie, choć stopniowo, sform ułow ała now y program społeczny. W kronice z roku 1901 [КС n r 69] podkreślił znaczenie Szkoły Głównej dla w ychow ania nowej generacji publicystów i raz jeszcze przypom niał szczególne zasługi W iślickiego jako redaktora „Przeglądu Tygodniow ego”, k tóry pierw szy zwalczał „politykom anię” , po­ stulując sum ienne zajm ow anie się przez prasę spraw am i w ew n ętrzn y ­ m i ie.

Słuszność program u pozytyw istycznego głosił P ru s aż do końca swej działalności publicystycznej; odm ienne ideały młodego pokolenia in te rp re ­ tow ał albo jako dalszy ciąg, albo jako dopełniający k o n tra st wobec tej trad y cji [„Goniec P o ra n n y ” 1905 n r 20.] Nacisk głów ny w tych w ypow ie­ dziach kładzie przede w szystkim na pracę organiczną — nie godzi się na utożsam ianie jej z groszoróbstw em i karierow iczostw em , stw ierdza jej n iep rzem ijającą aktualność (np. КС 1901 n r 312). N atom iast treści filozo­ ficzne pozytyw izm u pom ija m ilczeniem albo w yraźnie deklaruje swój afirm aty w n y stosunek do religii. Tak dzieje się np. w obronie idei pracy organicznej przed atakam i „G łosu” w kronice tygodniow ej w roku 1899 (КС n r 326). Zwłaszcza w arty k u łach P ru sa z lat ostatnich często spoty­ kam y gorące pochw ały religii jako w ielkiej i dobroczynnej siły postępu oraz uznanie dla społecznej m isji duchow ieństw a polskiego (np. TI 1908 n r 10— 11, 1909 n r 48, 1910 n r 15); tow arzyszy im jednak — w arto za­ znaczyć — kry tyczn y stosunek do religijności dew ocyjnej i konserw atyw ­ nej, tolerancja wobec ruchu wolnom yślicielskiego (TI 1906 n r 44).

(10)

57

O statnia obszerniejsza w ypow iedź P ru sa o polskim pozytyw iźm ie po­ chodzi z roku 1910 [TI n r 50]. U w ikłana je s t w rozw ażania o d ram aty cz­ nej sy tu acji narodu w dobie porew olucyjnej reakcji. Z tej persp ekty w y „okres pozytyw istyczny albo — pracy organicznej” , jak go P ru s nazyw a, rysu je się jako k orzystny okres przebudzenia, kiedy naród „przestał w al­ czyć i spiskow ać, a zaczął m yśleć” . Przede w szystkim Szkoła Główna nie w zięła udziału w pow staniu, następ n ie jej młodzież gorąco się zab ra­ ła do nauki. Nie tylko pilnie uczęszczano na kursy, ale i czytano m nóstw o

pow ażnych książek, dzięki k tóry m w śród m łodzieży budziły się idee, naw et nie w ygłaszane z k a te d r uniw ersyteckich.

N astępnie ci sami w ychow ańcy Szkoły Głównej zaczęli przy patryw ać się w łasnem u społeczeństw u przez szkła europejskiej cyw ilizacji i suro­ wej k ry ty c e poddali całe życie n arodu: jego zacofanie oświatowe, bezczyn­ ność naukow ą, kastowość, jego lekcew ażenie pracy. Więc w zyw ano ziem ian do udziału w zebraniach gm innych, ziem ian i m ieszczan do zakładania ochron i szkółek; w szystkich zachęcano do rzem iosł, do w ytw orzen ia pol­ skiego przem ysłu i handlu. Nareszcie w ykazyw ano, że h istoria polska nie zawsze b y ła naukow o trak to w an a i że nasza poezja nie zawsze szczęśliwy w pływ w y w ierała na społeczeństwo.

Słowem, naród był w owym czasie najzupełniej przebudzony. W ar­ szawa zabudow yw ała się i przyozdabiała; z w ielkim tru d em zakładano ochrony, oťworzono In sty tu t M uzyczny, Szkołę H andlow ą K ronenberga, Kasę M ianowskiego, Osady Rolne, urządzano odczyty, cieszące się ogrom ną popularnością.

Działo się, jak zalecał A snyk: „Trzeba z żyw ym i naprzód iść, /Po ży­ cie sięgać nowe, /А nie w uw iędłych laurów liść /Z uporem stroić głow ę”. T ak więc — ostatni głos P ru sa o pozytyw izm ie jest jego n ajpełniejszą i n a jb a rd zie j k o n sek w en tną apologią 17.

* * *

W iadomo, że w y b itn e indyw idualności rzadko kiedy p rzy znaw ały się do różnych „izm ów ” i trak to w ały z niechęcią tego rodzaju opinie w ypow iada­ ne przez innych. W w ypadku pozytyw izm u polskiego zjaw isko to jest szczególnie w yraźne, bo i sam a nazw a od początku w ydaw ała się n ie tra f­ na, i w ielu przedstaw icieli tego prąd u daleko odeszło od jego pierw otnych

założeń 18. U tożsam iali się z nimi, choć ró w n ież nie bez w ahań, Ś w ięto­ chowski i Chm ielowski, n atom iast Sienkiew icz i Orzeszkowa w yraźnie od niego się odżegnali. P ru s stanow i casus szczególny: k ry ty czn y i u m ia r­ kow any sprzym ierzeniec w początkach, potem poszukiw acz drogi odrębnej, dopiero w późnej fazie działalności zam anifestow ał całkow itą solidarność z pozytyw izm em — w tedy dopiero, gdy stał się on już historyczną prze^ szłością. Ale był to pozytyw izm swoiście przekształcony — oczyszczony całkow icie z tendencji m aterialistycznych i antyklerykalnych.

(11)

P r z y p i s y

1 Z ajm ow ała się tym prob lem em m. in. J. K u lczyck a S alon i, Nieco inna

p r z e d m o w a do „L a l k i ”. „K uźnica” 1947 nr 29 - 30.

2 P. C h m ielow sk i, A l e k s a n d e r G ł o w a c k i [ B o le s ła w P ru s] w: Pism a k r y t y c z n o ­

liter a ck ie. W arszaw a 1961, t. 2, s- 11.

3 L ok alizacja cytatu w tek ście n ieop atrzon a ty tu łe m artyk u łu , odsyła do

K r o n ik , t. 1 - 20. Oprać. Z. S z w e y k o w sk i. W arszaw a 1954 - 1970 [КС = „K urier C od zien n y”, KW = „K urier W a rsza w sk i”, TI = „T ygod n ik Ilu stro w a n y ”].

4 B. Prus, K ł o p o t y babu ni. W arszaw a 1949, s. 128 - 129.

5 B. Prus, S ł ó w k o o k r y t y c e p o z y t y w n e j w : S t u d i a liter a ck ie, a r t y s t y c z n e

i po le m ik i. W arszaw a 1950, s. 181.

6 Przedruk: B. P rus, O d u p a à k u do odro d z en ia . W arszaw a b.d., s. 88 - 105. 7 M im ochodem u szczy p liw ie p ow iad a tu Prus, że zd an iem p ostęp ow ców „sztu­ ka, jeśli ma być cierpian ą, m usi być realną, a realizm znaczy: dokładny opis śm ierci na cholerę; u cieran ie nosa w palce; ła ch m an y, po k tórych pełza ro­ bactw o, szy n k o w n ia n e zatargi p ija k ó w , cyn izm k ob iety, zep su cie d zieck a”.

8 B. Prus, N o w e p r ą d y w: N o w e l e , o p o w ia d a n i a , f r a g m e n t y . W arszaw a 1949, t. 3, s. 140. O p ow iad an ie to d a w n iej d atow an o na rok 1891, stąd m. in. m yln a jego in terp retacja w m ojej pracy R e a l i z m k r y t y c z n y w t w ó r c z o ś c i B o le s ła w a Prusa. W rocław 1950, s. 61 - 64.

9 W yp ow ied zi P rusa z „N ow in ” p rzytaczają w o b szern ych w yją tk a ch K. T o- k arzów na i S. Fita, B o le s ł a w Prus. 1847 - 1912. K a l e n d a r z ż y c i a i tw ó rcz o ści.

W arszaw a 1969.

10 A. G łow ack i, S zk ic p r o g r a m u w w a r u n k a c h ob ecn eg o r o z w o j u s p o łe c ze ń ­ s tw a . W arszaw a 1883, s. 113. Nb. już tutaj zauw aża Prus, że w sp ółczesn a n au k a

„od k ryw ając w n aturze plan, życie, n iesk o ń czo n o ść i n ie śm ie r te ln o ść ”, n ie uw łacza m a jesta to w i Boga, ale p rzeciw n ie — pozw ala coraz lep iej go zrozum ieć (s. 40).

11 W jednej z p ó źn iejszych k ron ik ty g o d n io w y ch [KW 1886 nr 203] P rus n a p isa ł o sobie, że n a leży w ła śc iw ie do „partii k onserw atyw .no-iklerykalno-w .olno- m y śln o -a ry sto k ra ty czn o -d em o k ra ty czjiej”, gdy jed n ak Ś w ię to c h o w sk i w parę lat p óźniej w zią ł to w y zn a n ie na serio, P rus — za p o m n ia w szy zresztą o tej w y p o ­ w ied zi — w S łó w k u o k r y t y c e p o z y t y w n e j w yp arł się jej zd ecyd ow an ie.

12 Przedruk: B. Prus, W c z o r a j — dziś — ju tro . W y b ó r fe l ie t o n ó w . Oprać. Z. S zw ey k o w sk i. W arszaw a 1973, s. 149 - 165.

13 P o ja w ia ją cy się tu zarzut , b u jan ia w ob ło k a ch ” w y m ierzo n y b ył nie ty le p rzeciw p o zy ty w isto m co p rzeciw „ G ło so w i” w zw iązk u z p olem ik ą o „ w ielk ie i m ałe id e e ”.

14 B. Prus, L is t y . Oprać. K. T ok arzów n a. W arszaw a 1959, s. 120. 15 B. Prus, S łó w k o o k r y t y c e p o z y t y w n e j , loc. cit., s- 200.

18 Sporadycznie (КС 1899 nr 6) p o ja w ia się u P rusa w ęższa koncep cja „fazy po­ z y ty w n e j” jako przełom u tylko naukow ego, w yp rzed zającego „fazę prak tyczn ą” n a ­ cech ow an ą w sp ółczu ciem dla ludu i zro zu m ien iem niezb ęd n ości czyn ów u żytecznych. 17 W jednej z ostatn ich kronik [TI 1911 nr 8] Prus n ap isał jeszcze: „W kilka lat później najm odniejszym i k siążk am i stał się: D arw in, Spencer, M ili, dzięki k tórym o tw o rzy ły się nam oczy na sto su n k i realn e. Z aczęliśm y trochę rozum ieć, że poezja n ie uratu je nas od zagład y, i że « w ied za jest potęgą»- — n ap raw d ę”.

18 Por. H. M arkiew icz, D i a l e k t y k a p o z y t y w i z m u p o ls k ie g o w: P r z e k r o j e i z b l i ­

Cytaty

Powiązane dokumenty

Istotnym sensem ustanowienia prawa do rem uneracji w wypadku wtórnego użytkowania utrwalonych wykonań nie powinno być stworze­ nie dodatkowych możliwości zarobkowych

A kiedy na podniesienie zrobiło się cicho, jakby makiem zasiał, i pobożni upadli na twarze, ona złożyła książkę i znowu odwróciła się do Antka topiąc w nim ogniste

Przy okazji wyjaśnię, że jeśli ktoś jakiejś pracy nie wykonał, to w dzienniku pojawiło się "N", czyli informacja, że brakuje pracy. Jeśli jeszcze ktoś z Was

13 września 2012 roku zmarł w wieku 83 lat profesor Griffith Edwards, założy- ciel National Addiction Centre – jednego z najlepszych na świecie ośrodków badań nad

Le- dwiem jednak wyszedł za drzwi, oni znowu zbliżyli się do siebie i znowu rozmawiali pochyleni, zatopieni w półmroku.. Dusze ich tak były pełne radości,

Marianna Księżyk, Jerzy Duda: Ocena finansowania badań naukowych pro- wadzonych przez polskie ośrodki naukowe na tle krajów UE ▪ Ekonomia Menedżerska 2011, nr 10.. Słowa

Automated parking, autocruise Vehicle in control in special conditions Taxibots, platooning, automated highways Automated driving.. Comfort, efficiency, safety,

Pojedyncze wypracowanie w serwisie kosztuje 2,46 zł (płatne sms), natomiast w przypadku ebooka za cenę 4,90 zł otrzymujecie Drodzy Państwo co najmniej 5 wypracowań, na bazie