• Nie Znaleziono Wyników

Eklezjologia nowego Kodeksu na przykładzie pierwszej księgi

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Eklezjologia nowego Kodeksu na przykładzie pierwszej księgi"

Copied!
15
0
0

Pełen tekst

(1)

Remigiusz Sobański

Eklezjologia nowego Kodeksu na

przykładzie pierwszej księgi

Prawo Kanoniczne : kwartalnik prawno-historyczny 27/3-4, 235-248

1984

(2)

KS. REMIGIUSZ SOBAŃSKI

EKLEZJOLOGIA NOWEGO KODEKSU NA PRZYKŁADZIE PIERWSZEJ KSIĘG I*

Po dziesięciu m iesiącach od ogłoszenia zaczął w poprzednią, pierw ­ szą niedzielę adwentu obowiązyw ać now y Kodeks Prawa Kanonicznego.

Ten, w e w spółczesnych warunkach kom unikacji społecznej dość dłu­ gi okres w yczek iw ania prawa pozwala założyć, że nowy Kodeks jest już wystarczająco znany, zwłaszcza osobom zajm ującym się prawem kościelnym profesjonalnie. N ie będę w ięc referow ał pierwszej księgi, którą zamierzam w przedkładanych uwagach poddać analizie eklezjo­ logicznej ł.

U w agi m oje nie mają charakteru zam kniętego, stanowią raczej jakąś próbę eklezjologicznej analizy niektórych instytucji zawartych w nor­ mach ogólnych. Wychodzą !one z założenia, że ustaw odawstw o trzeba w ciąż konfrontować ze stojącym i u jego podstaw założeniam i życia spo­ łecznego, w tym wypadku z przesłankam i eklezjalnym i, z w iarą Kościo­ ła.

Założenia „norm ogólnych”

■ Od kom pilacji Bernarda z P aw ii (1188) gromadzono i system atyzow a­ no prawo kościelne w pięciu księgach: iudex, iudicium, clerus, connubia, crimen.. Układ ten przyjęły też w szystkie urzędowe zbiory zebrane w Corpus Iuris Canonici A obowiązujące do r. 1918. Na początku pierw ­ szej księgi, poświęconej urzędom i adm inistracji kościelnej, zamieszczono cztery tytuły zajm ujące się podstawami prawa: o Trójcy Sw. i o wierze katolickiej, o konstytucjach, o reskryptach i o zwyczaju. Ich obecność uznawano za konieczną, gdyż „nie można budować tam, gdzie brak fun­ dam entów” 2 M iały one w ięc charakter ogólny, podstaw owy — wpro­ w adzały w całą budowlę prawa kościelnego.

Ta budowla stała się jednak z czasem mało przejrzysta, a w porów­ naniu z X lX -w ieczn ym i kodyfikacjam i państw owym i przypom inała n ie­ którym raczej trudny do przebycia labirynt. Zrozumiałe w ięc b yły ów ­ czesne głosy domagające się dostosowania prawa kościelnego do w y ­ m ogów współczesności. 17. 2. 1870 przedłożyło 33 ojców Soboru W aty­ kańskiego I w niosek o now ą kodyfikację prawa kościelnego, w którym * Referat w ygłoszony 5. 12. 1983 na sym pozjum naukowym Sekcji ka- nonistów przy K om isji Episkopatu do Spraw Nauki K atolickiej w A ka­ dem ii Teologii K atolickiej. '

1 R eferat naw iązuje do art. Normy ogólne K odeksu Prawa Kanonicz­

nego, At. kapł. 101 (1983).

2 F. A. R e i f f e n s t u ę l , lu s canonicum universum , Ingolstadii 1729, I, praef. ad 1. I., 1. Tytułem „De sum m a Trinitate et fide catholica, et ut nemo de ea publice contendere audeat” zaczyna się też Kodeks Justyniana.

(3)

po raz pierw szy pojawiło się określenie iuris canonici co d ex3. Postu­ lait ten w yrażał pragnienie w iększości ojców soborowych, ale n ie w szy­ stkich. Niektórzy — jak np. część biskupów francuskich 1— proponowali ułożenie nowego corpus iu r is4, inni — jak np. biskupi neapolitańscy — przestrzegali w przedłożonym m em oriale przed formą kodeksową uw a­ żając, że n aw et wśród prawników św ieckich n ie cieszy się ona pow sze­ chnym uznaniem, a zbyt duża abstrakcja zagraża sensow i ustaw ko­ ścielnych n ie pozwalając dostrzec, dlaczego je w y d a n o 5. Jak wiadomo, propozycję w spom nianych 33 ojców Soboru W atykańskiego I podjął dość n iesp od ziew an ie6 Pius X już w pierwszym roku sw ego p ontyfi­ katu. Jeszcze po powołaniu kom isji kardynalskiej w r. 1904 F. X. Wernz ostrzegał w brew opinii w iększości konsultorów, by n ie w prow adzać po­ jęcia codex, lecz pozostać przy dawnym corpus, uświęconym długą i trw ałą tradycją i przydatnym — wobec odejścia od iniego ustaw o- daw stw św ieckich — dla zaznaczenia różnicy m iędzy prawem św ieckim i k o ścieln y m 7. Idea kodeksu ostała się jedinak i przystąpiono do po­ rządkowania m ateriału. M. in. powzięto m yśl, by m ateriał ow ych czterech pierwszych tytułów zebrać w osobnej księdze zawierającej ogólną część k o d ek su 8. U rzeczyw istnienie tej idei doprowadziło do po­ w stania pierwszej księgi Kodeksu Prawa Kanonicznego, zatytułowanej

Norm y ogólne. Oprócz tytułu o konstytucjach (a raczej już teraz o

ustawach), o zwyczaju i o reskryptach, znalazły się w niej tytu ły o dyspensach oraz o rachubie czasu, zabrakło natom iast tytułu O Trójcy

Sw . i o w ierze fcatoUckiej. Przyjęta — w praw ie kościelnym raczej

nowa — nazw a „norma” nie zostawiała już m iejsca na taki tytuł. W ten sposób N orm y ogólne nabrały innego znaczenia niż cztery pierwsze tytu ły prawa dekretałów. N ie m ówią już o podstawach prawa, lecz po­ dają dyspozycje odnoszące się do w szystkich przepisów zawartych w Kodeksie, a m ające zapewnić jednolitą praktykę p ra w a 9. W tym m iej­ scu od razu nasuw a się pytanie o zasadność postulatu jednolitości prak­ tyki prawa w całym Koiściele. Postulat ten w ym aga przem yślenia w św ietle zasady jedności w wielości.

Pom ysł norm ogólnych w yrasta logicznie z samej idei jednego ko­ 3 Coll. Lac. VII, 889.

4 Coll. Lac. VII. 840.

5 Coll. Lac. VII, 826. Szerzej m. in. W. A y m a n s, Die Quellen des

kanonischen Rechtes in der K odifikation von 1971, w: La norm a en

6 H. E. F e i n e , Kirchliche Rechtsgeschichte, Weimar 19542, 638. 7 G. F e l i c i a n i , 1917—1983: due codici a confronto, Politica del diritto 14 (li983) 386.

8 Ideę tę w ykłada kard. P. G a s p a r r i w liście do rektorów uni­ w ersytetów katolickich z 26. 4. 1904 (AAS 37 (1904—1905) 130 ns.

9 N azw y „Normy ogólne” n ie stasuje się w K.Pr.K. z r. 1917 kon­ sekw entnie. W odniesieniu do I księgi oznacza ona podstawowe, od­ noszące się do w szystkich przepisów dyspozycje prawne, zaś w k. 243 § 1 rozumie się przez norm y ogólne prawo powszechne. Por. także k. 252 § 4.

(4)

deksu dla całego Kościoła (łacińskiego), stanow i niejako uwieńczenie i w yciągnięcie ostatecznych konsekw encji z idei kodeksu: nie tylko wspólne, obow iązujące 'w całym K ościele normy, ale także jednolita ich interpretacja („interpretacja autentyczna”) oraz aplikacja. Idea ta i takie jej w cielanie w życie w iąże isię ściśle z scentralizowaną w izją Kościoła, dominującą zdecydowanie w latach, gdy układano pierwszy Kodeks, W czasie prac nad drugim Kodeksem w izja ta doznała uzu­ pełnienia przez dostrzeżenie K ościołów partykularnych, których ujęcie należy do najlepszych partii nowego Kodeksu. Jednak eklezjologia poj­ m ująca Kościół jako w spólnotę wspólnot, aczkolwiek znalazła oddźwięk w dyspozycjach zreform owanego Kodieksu, n ie w pływ a jeszcze na ko­ ścielne m yślenie prawne i nie stała się ideą wiodącą nowego prawa. Za postulatem jednolitej praktyki prawa stoi zresztą nie tylko okre­ ślona koncepcja eklezjologiczna, lecz również pew ne rozum ienie pra­ wa. Prawo należy n iew ątpliw ie do czynników integracji .społecznej10. W sposób najprostszy, ale też najbardziej powierzchowny, osiąga się integrację poprzez jednolitość dyspozycji prawnych: w szędzie to samo prawo i jednakowa protegowana przez nie praktyka. Ma to znaczenie w organizmach, dla których istotna i wystarczająca jest dyscyplina ze­ wnętrzna i bezkolizyjna kom unikacja społeczna. Znacznie głębszą in te­ grację osiąga się, gdy prawo — niekoniecznie jednolite — prowadzi do partycypacji w artości w ew nętrznie soalających organizm społeczny. Wy­ maga to jednak odejścia od pozytywistycznej koncepcji prawa stojącej u podstaw idei kodyfikacji w form ie kodeksu.

W yodrębnienie — pod n iew ątpliw ym w pływ em pozytywizm u praw ­ nego — w kodeksach części ogólnej w cale nie .spotyka się z powszechną aprobatą, zarówno w odniesieniu do prawa świeckiego, jak. i kanonicz­ nego. Komisja dla rew izji K o d e k s u P ra w a K an o n iczn eg o stała jednak od początku na stanowisku, że należy zachować księgę o normach ogól­ nych, zaw ierającą ustaw odaw stw o dotyczące źródeł prawa oraz aktów adm inistracyjnych w pływ ających na pozycję prawną osoby w K oście­ le u. W porównaniu z Kodeksem z r. 1917 m ateriał zawarty w pierw ­ szej księdze został wzbogacony.

Poszerzenie zakresu tem atycznego norm ogólnych odpowiada na ogół — trzeba to przyznać — postulatom zgłaszanym pod adresem sy­ stem atyki nowego K od ek su 12 Mimo to sądzę, że dość trudno byłoby dostrzec kryteria, jakim i kierowano się umieszczając wśród norm ogól­

10 Dostrzegł to m. in. przed wojną kard. A. Hlond, gdy nalegał na przeprowadzenie synodu plenarnego m ającego w yrównać podziały i różnice pozostałe po zaborach — R. S o b a ń s k i , D as e r s te p o ln isch e P le n a rk o n z il — sein e B ed eu tu n g fü r d ie In te g ra tio n sp ro z e sse d e r B e­ v ö lk e r u n g P o len s z w is c h e n d en b e id e n W e ltk r ie g e n , Österr. Archiv f. Kirchenrecht 26 (1975) 143—158.

11 Communicationes 1 (1969) 102—112.

12 w śród n ich zasługuje na uwagę praca najbardziej zasadnicza: H.

S c h m i t z , D ie G e s e tz e s s y s te m a tik d e s C o d e x Iu r is C an on ici L ib e r I—III, M ünchen 1963 (Münch. Teol. Studien Kan. Abt. 18).

(5)

nych m aterię tak różną jak źródła prawa, osoby w Kościele, w ładza rządzenia czy w reszcie rachuba czasu. W ydaje się, że przyczyn tego stanu rzeczy trzeba szukać w brakach koncepcyjnych.

K oncepcja ustaw y kościelnej (k. 7—28)

Jak najsłuszniej powstrzym uje się Kodeks od podania definicji usta­ wy. Przyjm uje się po prostu kodeks jako formę ogłoszenia prawa. Na tym jednak kończą się chyba postulaty, jakim i kieroiwiano się co do form y prawa. Są bowiem w Kodeksie ściśle nakazujące czy zakazujące normy, naw et obarczone sankcją karną czy unieważniającą, ale są też definicje, deklaracje, pouczenia, prośby czy rady (mam na m yśli samo sform ułowanie przepisu). Mimo w szystkich zastrzeżeń, jakie m ogliby tu podnieść teoretycy prawa, tfzeba zauważyć, że w łaśnie ta m ała ho- mogeniczność norm w ydaje się odpowiadać duchowi prawa kościelnego. Kościelna bowiem działalność ustawodawcza pozostaje w analogii do form ułowania prawd dogmatycznych. Dogm aty podają w iarę w edług tego, jak Kościół wierzy, ustaw y podają w iarę, jak Kościół ją prakty­ kuje. Pow iązanie ustaw kościelnych z w iarą tłum aczy nam fakt, że jedna i ta sama osoba jest zarazem nauczycielem w iary i ustawodawcą w Kościele. Ta zbieżność w ynika z odpowiedzialności za w iarę osób piastujących w K ościele św ięte urzędy i w ykonujących św iętą władzę.

Można oczyw iście dyskutować, czy w Kodeksie wystarczająco w y ­ raźnie m anifestuje się powiązanie prawa z w iarą, czy ustaw y n ie są w ciąż jeszcze pom yślane jako czynnik organizacji i porządku społecz­ ności, widzianej zresztą w analogii do społeczności św ieckiej. Z pew ­ nością zaznaczają się w K odeksie i w samej kodeksowej m yśli pra­ w nej w pływ y nauki kościelnego prawa publicznego, opracowanego w opozycji i w defensyw ie wobec państwa, a wyrosłego z ogromnie zu­ bożającej rozum ienie Kościoła m yśli oświecenia. Pomijając jednak te niedostatki eklezjologiczne (szczególnie wyraźne w k. 204 § 2 w prow a­ dzającym w Kodeks ideę społeczności, w rozdzieleniu podmiotu prawa od definicji wiernego, w praw ie m ajątkow ym i w m nóstwie przew i­ jających się przez Kodeks idei prawno-naturalinych) pragnę ograniczyć eklezjologiczną analizę Kodeksu do I księgi, zatrzymując się jeszcze przez chw ilę na koncepcji ustaw y rysującej się w św ietle norm ogól­ nych Kodeksu.

Nie da się ukryć, że proces prawotwórczy jest tu jednokierunkowy: źródłem prawa jest ustawodawca, który w ydaje ustaw ę dla osób, nad którym i sprawuje władzę. Zachowano pojęcie podwładnego (subditus — k. 87 § 1). Pom ijając fakt, ze naw et w społeczeństwach św ieckich relacja m iędzy osobami w ykonującym i w ładzę a obywatelam i n ie jest stosunkiem poddaństwa, trzeba powiedzieć, że term inem podwładny trudno oddać relację zachodzącą m iędzy osobam i sprawującym i w Ko­ ściele św iętą w ładzę i tymi, dla k tórych ona jest sprawowana. Władza w K ościele nie jest taką, że się jest „pod nią”, zaś możność i prawo

(6)

w ydaw ania w iążących decyzji co do w iary i obyczajów nie. stw arza sytuacji poddaństwa. Gdyby było inaczej, nie do pom yślenia byłby k. 208 o rów ności w szystkich w iernych co do godności i działania dla budowania Ciała Chrystusowego secu n d u m p ro p r ia m co n d itio n e m e t m u - nus. Oczyw iście — i o tym m ówi k. 212 § 1 —• w ierni mają obowiązek świadom ie i z chrześcijańską odpowiedzialnością przyjąć, co pasterze ustanaw iają jako rządcy Kościoła. Wchodzą tu w grę także ustaw y kościelne. Stają się one jędrnym ze sposobów w ykonyw ania przez K oś­ ciół jego misji. Ich sens i cel w tapia się w cel istnienia i działalności Kościoła. To eklezjalne łożysko nie pozostaje bez w pływ u na samą. koncepcję ustaw y kościelnej, w yrastającej przecież z samej istoty Ko­ ścioła i w yrażającej w ew nętrzne zasady jego życia 13. Fakt ten jednak nie dochodzi do głosu w tytule o ustaw ach kościelnych. U staw y pom y­ ślane są w yłącznie jako prawo od góry: mens et voluntas legislatoris. A tym czasem prawo to przede w szystkim pew na struktura społeczna, którą aktualizuje się m. in. przez działania prawotwórcze. Praw o ko- śc.iefae to układ społetozmy tych, którzy przyjęli d’air ctoiecięctwa Bożego

i tworzą już tu na ziem i w spólnotę bosko-ludzką. Jak w szystkie dary Boże, w ym aga ona przyjęcia i aktualizacji, św iadectw a i przekazywania. Dokonuje się to w życiu całej wspólnoty kościelnej, która „pod prze­ wodem świętego, urzędu nauczycielskiego niezachw ianie trwa przy w ie ­ rze raz podanej św iętym , winika w nią głębiej z pomocą słusznego osądu i w sposób pełniejszy stosuje ją w życiu” (LG 12). Tak jak z w iary Kościoła określa się prawdy wiary, a nauczyciele w iary są jej autentycznym i świadkam i, tak też z praktyki w iary wyprowadza się prawo kościelne, a precyzujący je przełożony kieruje się nie arbitral­ nie w łasną w olą, lecz tkw iąc w życiu w spólnoty dba o jego zgodność z wiarą. Tak jak jako nauczyciel w iary razem z całą w spólnotą za­ głębia się w źródłach Objawienia i — w spom agany charyzm atem n ie­ om ylności1 —■ troszczy się o w łaściw e jej odczytanie oraz autentyczne przekazywanie, tak też jako przewodzący wspólnocie wyprowadza i ustala zasady w ynikające z podstawowej struktury chrześcijaństwa, aby ta jasno m anifestow ała się w św iecie i we w szelkich okolicznościach historycznych była urzeczywistniana.

To w szystko nie neguje znaczenia istotnych i charakterystycznych cech ustaw y (jak ustalony sposób jej promulgacji, jej struktura form al­ na, określony zasięg obowiązywania, nieretroaktyw ność itd). Ma na­ tom iast zmaczenie dla sam ych procesów prawotwórczych oraz dla zasad interpretacji ustaw. O tej ostatniej m ówią k. 16 i 17. Zasady interpre­ tacji tam zawarte zmierzają do ustalenia, co ustawodawca chciał pow ie­ dzieć. A tym czasem naw et św ieccy teoretycy prawa zauważają, że ustaw a z chw ilą ogłoszenia nabiera w łasnego ż y c ia 14. Dlatego podkre­

13 P a w e ł VI, Iis qui intefuerunt I Congressui Associatianis Inter- nationalis Gamonistarum Eom ae habito (20. 1. 1970) — PPK VII, 3. 83 ns.

(7)

śla się znaczenie teleologicznej interpretacji u s ta w 15. W K ościele ten życiow y kontekst ustaw y jest co najm niej n ie m niej ważny. Dostrzegł to ongiś Gracjan, gdy stwierdził, że „leges m oribus utentium firm an- tur” 1G. Pouczająca jetst też konfrontacja jurysprudencji rotalnej lat siedem dziesiątych w spraw ach m ałżeńskich z odnośnymi, obowiązują­ cymi wówczas przepisam i starego Kodeksu. U staw a kościelna żyjąc w łasnym życiem nie oddala się — jak św ie c k a 17 — od ustawodawcy, gdyż w ramach Ludu Bożego niedopuszczalna jest polaryzacja prze­ łożonego i w iernych. A le w łaśn ie dlatego odstaje od prawideł i ducha życia kościelnego takie ustalanie zasad funkcjonowania ustaw y kościel­ nej, które jakby bazując -na założeniu, że — w edle w ypow iedzi Bonifa­ cego VIII — ustaw odawca ma w szystkie prawa w piersi s w o je jls, nie dostrzega w zajem nego odniesienia m iędzy lex i receptio i pozostaje zam knięte na twórczą rolę całej wspólnoty w procesie tworzenia pra­ wa.

W szczególności chodzi mi (1) o rozłączne potraktowanie ustaw i priawa zw yczajowego, nie dość uwypuklające, że ustaw y i zwyczaje tworzą jeden, organiczny system prawny Kościoła, a także (2) o inter­ pretację autentyczną.

Skoro już w spom niałem prawo zw yczajowe, zauważmy, że nowy Kodeks jest mu bardziej niechętny n iż p oprzed n iw. W prawdzie skraca się okres zadawnienia zw yczajów niezabronionych do łat 30, w ym aga się jednak do powstania praw a zw yczajow ego przeciwnego ustawie, by zwyczaj był praktykowany z zamiarem w prowadzenia prawa (k. 25).

Mimo poważnej krytyki, z jaką w literaturze kanonistycznej spot­ kała się interpretacja autentyczna 20 ostała się ta wprowadzona ongiś przez Ju sty n ia n a 21 instytucja w prawie kościelnym . Zadaniem kano- nistów będzie w ydobyć jedyną dostrzegalną rację autentycznej inter­ pretacji prawa kościelnego, jaką może być troska o autentyzm w iary. 15 W skazując n a nią n ie chcem y popierać nowego pozytywizm u praw­ nego, który w m iejsce dawnej zasady „prawo obowiązuje, bo obowią­ zuje” wprowadza nową „prawo obowiązuje, bo zam ierza się przez nie coś osiągnąć”. Mówiąc o teleologicznej interpretacji ustaw nie zapo­ m inam y oczywiśclfe, że stary i nowy Kodeks odsyłają również ad fines

legis, ale sięganie do celu ma w tym wypadku jedytnie znaczenie po­

mocnicze, n ie zostało podniesione do rangi podstaw owej zasady in­ terpretacyjnej.

18 D 4, c. 3.

17 K. L a r e n z , M ethodenlehre der Rechtswissenschaft, Berlin—Hei­ delberg—N ew York 1969, 300.

18 VI, 1, 2, 1.

19 C harakterystyczny jest już dobór słów zaczynających' rozdział o zwyczajach: „Ea tantum consuetudo...” (k. 23).

20 M. in. P. L o m b a r d i a, Principios y tćcnicas del nuevo Derecho

canónico, Ius. can. 11 (1971) 21, 31 e s ; S. K u t t n e r , Ley, dóctrina

y jurisprudencia, tam że, 103.

21O. G i a c c h i, Form azione' e sviluppo della dottrina della inter-

(8)

Najbardziej nasycona eklezjologicznie norm a o ustawach k ościel­ nych znajduje się w tytule o prawie zwyczajow ym : consuetudo est op­

tim a legum interpres (k. 27). Ta, pochodząca z m yśli prawniczej staro­

żytnego Rzymu za sa d a 22 wryaża w łaśnie fakt, że ustawa nabywa w praktyce społecznej w łaściw ego kolorytu, co podkreśla znaczenie <tej praktyki dla samej ustawy. Nom inalnie k. 27 dotyczy zwyczajów, w rzeczy sam ej jest to istotna w ypow iedź o ustaw ie kościelnej.

Koncepcja w ładzy rządzenia (k. 129—144)

Brak eklezjologicznego pogłębienia traktatu o ustawach kościelnych w iąże się z nierozw iązanym i w Kodeksie trudnościami dotyczącymi problemu w ład zy kościelnej. N aśw ietlenie norm kodeksowych w ym aga choćby przelotnego rzutu oka na historyczne procesy instytucjonalizacji w ładzy kościelnej.

Od ujścia starożytności chrześcijańskiej utrw alił się podział na w ła ­ dzę św ięceń i jurysdykcji. Pozw olił on rozwiązać problemy ustrojowe do­ tyczące w ażności tzw . św ięceń bezwzględnych oraz ważności czynności sakram entalnych dokonanych przez duchownych n ie pozostających z jakichbądź powodów w jedności wiary. Podział ten pchnął jednak pro­ blem atykę jednej i drugiej w ładzy na własne, autonom iczne tory i spetryfikow ał odrębność zakresów, w jakich one funkcjonowały. O tym, jak daleko posunął się ów podział władz oraz ich autonomia, św iad ­ czy rozpowszechniona od późnego średniowiecza praktyka obejm owania rządów diecezji przez książąt, którzy w cale n ie przyjm owali św ięceń biskupich czy naw et kapłańskich, zaś w w ykonyw aniu funkcji sakral­ nych w yręczali się biskupami tytularnym i. Tłum aczenie rozdziału władz było proste: władzę św ięceń w ykonuje się dla uświęcenia ludzi przez szafow anie środkami danym i do dyspozycji K ościołow i przez Boga, zaś w ładza jurysdykcji rządzi się Kościołem jako społecznością. Dla kon­ cepcji tej ostatniej nie m iało większego znaczenia, c?y Kościół razem z państw em pojmowano jako jeden organizm chrześcijański (jak to było w średniowieczu), czy też (jak od czasów odrodzenia) uznawano autonom ię państwa, a w K ościele widziano jedną z dwu społeczności doskonałych, co tak precyzyjnie rozpracowano w dziew iętnastow iecznej nauce kościelnego prawa publicznego, zresztą w łaśn ie ze w zględu na relację do państwa i pod w yraźnym w pływ em m odeli państwowych. Inspiracje w zorców społeczności politycznych szły rtak daleko, że jako w ładzę K ościoła określano tylko tę, którą przypisywano mu jako spo­ łeczności doskonałej (a w ięc w analogii do państwa), zaś cały pozo­ stały zakres w ładzy kościelnej nie łączącej się z funkcjonowaniem spo­ łeczności doskonałej, a w ięc w ładzę św ięceń oraz jurysdykcyjną zakre­ su wewnętrznego, ujęto pod w spólny m ianow nik w ładzy zastęp czej23

22 D. 37, 1, 3.

23 R. S c h w a r z , Die eigenberechtigte Gewalt der Kirche, Roma 1974, 97 (Analecta Gregoriana 196).

(9)

Taki, precyzyjny w teorii i sięgający głęboko w praktykę społeczną podział w ładzy m ógł się w ykształtow ać jedynie na tle dychotomicznej w izji Kościoła, ogromnie utrudniającej zrozum ienie jego zbawczej m i­ sji. A by jakoś ją w yeksponow ać, przejęto w teologii, a za P h illip sem 24 także w praw ie kościelnym , kalw iński podział na w ładzę uświęcania, nauczania i rządzenia. Pow stał jednak od razu problem, jak się ma ten trójpodział do tradycyjnego dwupodziału. Do dalszego zatom izowania przyczyniło się jeszcze przejęcie M onteskiuszowskiego trójpodziału na w ładzę ustawodawczą, wykonawczą i sądową. Przejęto go zresztą tylko nom inalnie, tzn. w doktrynie prawa publicznego i w praktyce sprawo­ w ania w ładzy, gdyż w w izji ośw iecenia podział taki m iał osłabić w ładcę absolutnego, w którego ręku pozostawiono jedynie w ładzę wykonawczą, co uznano za nie do przyjęcia w K o śc ie le 25.

W tej sytuacji Sobór W atykański I I . usiłujący zwierzyć się ludzkości ze świadom ości w łasnej Kościoła i zaprezentować jego scalony por­ tret, podjął się próby sprowadzenia do wspólnego m ianownika tego w szy­ stkiego, co było rozproszone w m isternej architekturze dystynkcji. U św iadom ienie sobie jedności rzeczyw istości kościelnej i zerwanie z na­ w ykiem rozłącznego traktow ania i autonomizowania jej aspektów otw o­ rzyło bramy dła w idzenia w ładzy kościelnej jako pewnej nierozłącz­ nej całości. Dokonano zdecydowanego kroku nauczając o jednej, jedy­ nej „władzy św iętej”, wiążącej się z sakram entem św ięceń (biskupich, gdy chodzi o jej pełnię, kapłańskich, gdy chodzi o uczestniczenie w niej), upoważniającej do nauczania, uświęcania i rządzenia w im ieniu i mocą Chrystusa, a m ogącej być w ykonyw aną jedynie w hierarchicz­ nej wspólnocie z głową i innym i członkami kolegium b isk u p iego2S.

Na tym tle spróbujem y spojrzeć na odnośne dyspozycje now ego Ko­ deksu, zwłaszcza — zgodnie z tem atem — jego. pierwszej księgi.

Nowy Kodeks w ogóle nie zna pojęcia p o te s ta s sacra. W schemacie z r. 1982 w ystępow ało ono raz (k. 1213) i zostało skreślone. Dowodzi

24 G. P h i l l i p s , K ir c h e n r e c h t, Regensburg 1'845, I—II. Por. K. M ö r s d o r f , M u n u s r e g e n d i e t p o te s ta s iu r isd ic tio n is , w: Acta Con- ventus Interniationalis Canonistarum, Romae 1970, 199—211.

25 O zam ęcie zaistniałym na skutek w yprow adzenia tych zaciem nia­ jących rzeczyw istość kościelną podziałów w ładzy A. S t i c k l e r w y ­ powiada się następująco': „Vielleicht ist die Unterscheidung des 12. Jahrhunderts der reflex iv en Unkenntnis des vorausgegangenen Jahr­ tausends gegenüber insofern kein Fortschritt, als auch sie, w ie das in vielen D ingen im mer w ieder vorkommt, zu einer Trennung und Zer- reissuing führte ... So w urde die frühere U nw issenheit der Sache mehr gerecht als das spätere Wissen. Darin besteht nun die A ufgabe der W issenschaft von heute und von m orgen :. die gegänwärtige, zur Tren­ nung gew ordene U nterscheidung zur Einheit zurückzuführen und in der einen Gewalt nur drei Funktionen . zu sehen” —• D as M y s te riu m d e r K irc h e im K ir c h e n r e c h t, w: M ysterium Kirche in der Sicht der theologischen D isziplinen, hrsg. F. Holböck, Th. Sartory, Salzburg 1962, II, 623.

26 Szerzej: R. S o b a ń s k i , K o śc ió ł ja k o p o d m io t p ra w a , W arszawa 1983, 146 ns.

(10)

to, że jego unikanie n ie jest przypadkowe. Głosy konsultorów naw iązu­ jące do nauki Soboru W atykańskiego II o w ładzy św iętej i zwracające uwagę, że Kodeks z r. 1917 bardziej zachowuje jedność władzy, nie znalazły p osłu ch u 27. Natom iast n ow y Kodeks przejął i bardziej jeszcze utrwalił w szystkie dawne podziały.

Zasadniczą, w izu aln ie podpadającą rolę pełni podział na w ładzę nau­ czania, uśw ięcania i rządzenia. Wiadomo, że w trzecim rozdziale K o n ­ s t y tu c ji o K o ś c ie le (jn. 25—27) ma on znaczenie system atyzujące i ek s- plikatyw ne. Gdy szukano dla Kodeksu jakiejś now ej system atyki, któ­ ra m iałaby zastąpić uznany za zbyt jurydyczny schem at perso n a e — re s —■ actio n es, uznano schem at n a u cza n ie —■ u św ię c a n ie — p a s te r z o ­ w a n ie za najbardziej odpowiedni. Zastosowaniu tego schematu brak jednak konsekw encji. Ułożono bowiem księgi De E cclesiae m u n ere d o c e n d i oraz D e E cclesiae m u n e re sa n ctifica n d i, nie ma natom iast k się­ gi D e E cclesiae m u n e re reg en d i.

N iekonsekw encja ta n ie w ynika z niedostatków technicznych, lecz odzw ierciedla złożoność problem atyki w ładzy kościelnej zawierającej mińóstwo k w estii natury fundam entalnej. O ile n p .. w spółcześnie nie ulega już w ątpliw ości, że cały Kościół sprawuje m isję nauczania czy u św ięc a n ia 2S, to w idocznie trudno było powiedzieć, że cały Kościół uczestniczy in m u n ere reg en d i. Wprawdzie k. 204 § 1 m ów i o uczestnic­ tw ie w szystkich w iernych w kapłańskim , prorockim i królew skim urzę­ dzie (munus) Chrystusa, nie m niej jednak uczestnictwo całego K ościoła w m isji pasterskiej (zwanej przem iennie także rządzenia lub królewską) pozostaje jeszcze dalekie od zasadniczego rozpracowania. Ilustracją tych trudności może być zmiana, jaką wobec zgłoszonych zastrzeżeń natury teo logiczn ej29 wprowadzono do k. 129. Schem aty przew idyw ały m ożli­ wość uczestniczenia św ieckich w e w ładzy jurysdykcyjnej, ostatecznie natom iast stw ierdza się, że mogą oni w spółpracować w jej w ykonyw a­ niu, zaś zdolni do jej otrzymania są ci, którzy przyjęli sakram ent św ię­ ceń.

Zam iast księgi D e E cclesiae m u n ere re g e n d i wprowadzono do norm ogólnych tytuł D e p o te s ta te reg im in is. Zajmuje się on w ładzą rządze­ nia zwaną także w ładzą jurysdykcji. N awiązano w ięc do tradycyjnego podziału, z tym jednak, że w Kodeksie władza jurysdykcji pozostaje bez powiązania z w ładzą św ięceń (święcenia dają jedynie zdolność do jej otrzymania). Władze te zresztą rozdziela ,się dość a stro 30 i — co w ię ­ cej — władzę jurysdykcji odnosi się jedynie do zewnętrznych, „w łaści­ w ych każdej społeczności” przejawów życia. N ow y Kodeks zdecydow a­ nie podkreśla — czego n ie było w Kodeksie z r. 1917 — że władzę jurysdykcji de se w ykonuje się pro foro e x tern o .

Jednym z najbardziej zaskakujących jest k. 135 § 1 stwierdzający, że 27 Comm unicationes 14 (1982) 148 ns.

28 Por. LG 10—12.

29 Comm unicationes 14 (1982) 148. 30 Por. k. 274 § 1, 1333 § 1.

(11)

władza rządzenia dzieli się na ustawodawczą, w ykonaw czą i sądową. W spomniałem już, że podział taki n ie jest now y na gruncie kościelnym. Nauka prawa publicznego poisługiwała się nim przy w yjaśnianiu w ładzy kościelnej w skazując na jej potrójną fu n k c ję sl. Według tej potrójnej funkcji ustalano też zasady sprawowania w ładzy ju rysd yk cyjn ej32. Tym ­ czasem k. 135 § 1 idzie dalej mówiąc, że w ładza ta dzieli się na trzy. Sensow nie o podziale w ładzy można m ówić tylko wtedy, gdy ona fak ­ tycznie. rozdzielona jest pomiędzy różne podmioty (o oo w łaśnie chodzi­ ło filozofom ośw iecenia, gdy lansow ali taką koncepcję w ładzy państw o­ w ej i co faktycznie ma m iejsce w tych system ach społecznych, które przyjm ują taki podział władzy). W K ościele takie rozdzielenie jest n ie­ m ożliwe, stąd k. 135 § i ma charakter deklaracji doktrynalnej opo­ w iadającej się za określoną koncepcją w ładzy w ogólności, zaś jurysdy­ kcyjnej (czyli rządzenia) w szczególności. Tym czasem koncepcji w ładzy kościelnej n ie można izolow ać od w izji Kościoła. Jeśli —■ zw ażywszy, że w ładza w K ościele związana jest z urzędem biskupim —■ w eźm iem y pod uwagę k. 376 § 2 stwierdzający, że biskupi w raz ze św ięceniam i otrzymują w ładzę uświęcania, nauczania i rządzenia, zaś ta ostatnia —■ w edług k. 135 § 1 i— dzieli się na ustawodawczą, wykonawczą i sądo­ wą, to m usim y stwierdzić, że jedność w ładzy kościelnej ostała się je­ dynie w podmiocie ją sprawującym . Subiektyw nie, w m otyw acji prze­ łożonego jego działalność ustaw odawcza czy ,sądowa może się wiązać z funkcją uśw ięcania czy nauczania, brak natom iast śladów tego pow ią­ zania w całym tytu le de potestate regiminis. Nie można tej łączności także skonstruować wskazaniem , że tytuł ten m ieści się wśród norm ogólnych odnoszących się do całego Kodeksu, a w ięc także d'o ksiąg 0 w ładzy nauczania i uświęcania, gdyż te trzy w ładze w ym ienia się w K odeksie obok siebie (np. k. 375 § 2). W ten sposób zatarto podsta­ w ow y przecież dla w ładzy kościelnej fakt, że przełożony nauczając u św ięca i pasterzuje (czyli rządzi), oraz pasterzując naucza i uświęca. Nie m ówiąc już o tym, że mocą słowa Bożego, które głosi, oraz łask Bożych, których jest szafarzem, stoi każdy przełożony kościelny — także wtedy, gdy w ydaje ustaw y czy nakłada kary kościelne. Te, w łaściw e 1 jedyne korzenie w szelkiej w ładzy kościelnej usiłowano zachować w ska­ zaniem, że również w ładza rządzenia jest ex institutione divina, (k. 129 § 1), eo jednak zgodnie z optyką dawnego kościelnego prawa publicz­ nego rozumie się w sen sie genetycznym oraz jako religijna legitym a­ cja i sankcja w ładzy rządzenia. N ie zostaje n atom iast przez to usu­ 31 „triplex functio quae potestatis iurisdictionis in publico societatis regim ine propria est: légiféra videlicet, iiudiciaria et execu tiva” — A. O t t a v i a n i , Institutiones iuris publiez ecclesiastici, Pol. Vaticamis 1935, I, n. 122.

82 P i u s X I w encyklice Quas primas z 11. 12. 1925 wprowadzającej św ięto Chrystusa Króla, m ówi o potrójnej w ładzy Chrystusa, bez któ­ rej Jego panowania nie można zrozumieć — AAS 17 (1925) <M>0. Ency­ klika ta ■— konsekw entnie — utorowała drogę nauce o potrójnej w ła ­ dzy Kościoła.

(12)

nięta (a raczej wręcz, pogłębiona przez powrót do teorii dwóch aktów ustanawiających) dychotom ia w ładzy w K ościele, puszczanych na p ła­ szczyźnie legalnej sna w łasne, odrębne tory, na które w eszły w śred­ niow iecznej respublica C h r i s t i a n a , a z których usiłow ał je wyprowadzić

Sobór W atykański TT,

M iejsce, jakie zajm uje w Kodeksie traktat d e p o te s ta te reg im in is oraz kanonizacja podziałów władzy, zwłaszcza ta, którą wprowadza k. 135 § 1, n ie oddaje nauki Soboru W atykańskiego II d e p o te s ta te sacra. Co w ięcej, należy zauważyć, że w tym w ypadku bliższy nauce tego So­ boru był dawny Kodeks. Stanowisko, że w ładzą jurysdykcji rządzi się Kościołem jako społecznością, zaznacza się w nowym Kodeksie w y ­ raźniej niż w starym.

Przyznać trzeba, że w oddzielaniu w ładzy rządzenia od w ew n ętrz­ nego życia Kościoła Kodeks jest konsekw entny. Inaczej niż to m iało m iejsce w całej dotychczasowej tradycji kanonicznej, nie spotyka się pojęcia w ładzy rządzenia czy jurysdykcji w kontekście .sakramentów. Być może stało się tak dlatego, że chciano przez to podkreślić jedność w ładzy (tzn. że do ich szafow ania potrzebna jest tylko jedna władza, w łaśnie święceń), co jednak 'nie mogło dać zadowalających rezultatów przy zachowaniu podziału i odniesieniu drugiej w ładzy (jurysdykcji) do innych działań. Sprawa zresztą skom plikowała się jeiszcze bardziej, gdyż do ważnego sprawow ania sakram entu pokuty potrzebne jest oprócz św ięceń upraw nienie (facultas — k. 966 § 1), a łatw iej w ytłum aczyć n ie­ ważność sakram entu z powodu braku całej w ładzy (tzn. św ięceń i ju­ rysdykcji) niż z powodu braku uprawnienia. Obrana droga okazała się chybiona dlatego, że przyjęto na początku obce Kościołowi rozumienie w ładzy kościelnej w ogóle oraz obce tradycji kanonicznej rozum ienie w ładzy jurysdykcyjnej.

Ilustrację trudności do jakich prowadzi dychotomiczne rozumienie w ładzy kościelnej znajdujem y też w k. 129. Postanaw ia on, że zdolni do jej otrzym ania są jedynie ci, którzy przyjęli św ięcenia (a w ięc przy­ najm niej diakonatu), zaś św ieccy mogą w spółpracować w jej w ykon y­ waniu. Schem at z r. 1980 przew idyw ał w k. 126, że św ieccy mogą uczestniczyć w e w ładzy rządzenia. Zmiana ta m ą głębokie przyczyny. Zauważm y najpierw , że w edług starego Kodeksu podmiotem w ładzy ju­ rysdykcyjnej mógł być duchowny, tzn. osoba, która otrzymała tonsurę (k. 153 § 1 łącznie z 145 § 1 oraz 1:08 § 1). Obecnie, po zniesieniu ton­ e r y przynależność do stanu duchownego zyskuje się przez przyjęcie

diakonatu (k. 266 § 1). Ten fakt w ydaw ałby się uzaisadniać normę k. 129 § 2, w edle której św ieccy mogą tylko w spółdziałać w w ykonyw a­ niu w ładzy jurysdykcyjnej (a n ie uczestniczyć w niej). W ydaje się jednak, że pierwotny projekt odnośnego kanonu bardziej harm onizował z w yłożoną w K odeksie koncepcją w ładzy rządzenia. Kłócił się nato­ m iast z so b o r o w y m pojęciem w ładzy i dlatego został zmieniany. Obecna w ersja jest bliższa nauce o władz^ św iętej, m niej natom iast spójna z pozostałym i dyspozycjami Kodeksu, wychodzącym i z odmiennych za­

(13)

łożeń. Na iskutek interw encji zmieniono konkretną dyspozycję praktycz­ ną (o dużym jednak walorze doktrynalnym), natom iast nie zajęto isię już całością zagadnienia.

Koncepcja osoby w K ościele (k. 96—126)

Wśród norm ogólnych znalazł się też tytuł o osobach fizycznych i prawnych. Przesunięcie tego tytułu z księgi drugiej do norm ogól­ nych rodzi szereg niebagatelnych problem ów zasadniczych. Nie da się zaprzeczyć racjom w ysuw anym przez autorów opowiadających się za takim przesunięciem 33.

Stary Kodeks zaczynał księgę II O osobach konsekw entnie od stw ier­ dzenia, kto jest osobą w K ościele. W nowym Kodeksie księgę tę nazw a­ no O L u d zie B o ży m (co zresztą w yw ołało słuszne zastrzeżenia, gdyż Kościoła czyli Ludu Bożego dotyczy cały Kodeks). Na początek podaje się, kogo uważa się za chrześcijanina (k. 204 § 1). C hrześcijanam i są — w edług k. 204 § 1 — ci, którzy przez chrzest w łączen i w Chrystusa są ustanow ieni Ludem Bożym i z tego powodu uczestniczą na swój spo­ sób w potrójnym urzędzie Chrystusa i powołani są do spełniania m i­ sji Kościoła w św iecie. Chodzi tu w ięc o tych sam ych ludzi, o których m ówi k. 96 stw ierdzający, że człowiek przez chrzest zostaje włączony do Kościoła i ustanow iony w nim osobą wraz ze w szystkim i obowiąz­ kami i prawam i w łaściw ym i — przy uw zględnieniu ich stanu — chrze­ ścijanom. Prawa te przysługują chrześcijanom —■ w edług k. 96 —■ o ile poozstają w e w spólnocie k ościelnej i n ie stoi n a przeszkodzie sainkcja prawna — co znów innym i słow am i oddaje k. 205 mówiąc, że w pełni pozostają w e wspólnocie Kościoła ci ochrzczeni, którzy w organiźmie w idzialnym łączą się z Chrystusem w ięzam i w yznania wiary, sakra­ m entów i w ładzy kościelnej.

Dlaczego w ięc m ówi się o tym sam ym dwukrotnie? Odpowiedź na to pytainie znajdujem y w aktach Kom isji dla rew izji Kodeksu. Otóż na w ysun ięty w ostatniej fazie prac 'zarzut, że tytu ł o osobach pozbija spójność księgi pierwszej, traktującej przecież o normach prawnych, a nie o osobach, odpowiedziano, że w księdze drugiej m ówi się o oso­ bach jako o członkach Ludu Bożego, a nie o osobach w aspekcie praw­ nym 34.

N asuw a się oczyw iście od razu pytanie, w jakim aspekcie — jeśli nie prawnym — m ówi się o osobach w Kodeksie prawa? Sprawa ma jednak pow ażniejszy charaikter. W łaśnie przytoczone w yjaśnienie, przede w szystkim zaś tytuł o osobach przem ieszczony do norm ogólnych i od­ separowany od prawa osobowego (lub inaczej: od prawa o Ludzie Bożym, jak to ujm uje nazw a księgi drugiej), dowodzi dysocjacji m y­ ślenia prawniczego. Prawo kościelne pojm uje się często w analogii do św ieckiego i stąd prawny charakter posiada — w edług tego pojm

owa-33 Przede w szystkim H. S c h m i t z, dz. cyt. 34 Communicationes 14 (1982) 127.

(14)

n ia — to wszystko, co stanow i kościelny odpow iednik prawa św ieckiego. Jasno to w idać na I rozdziale szóstego tytułu k sięg i pierwszej: O po­ zycji prawnej osób fizycznych w Kościele. Po wspom nianym kanonie o chrzcie następują w yliczenia czynników .mających znaczenie w prawie świeckim : w iek, pokrew ieństw o itd. Tym czasem wiadomo, że o pozy­ cji prawnej w K ościele decydują — obok chrztu — inne sakramenty, niektóre z nich (kapłaństwo, m ałżeństwo) naw et nazywano sakram en­ tami społecznym i (który to charakter przysługuje jednak wszystkim ). N iestety, w rozdziale o pozycji praw nej brak o nich wzm ianki, od ­ pow iednie dyspozycje znajdują się dopiero w dalszych partiach Ko­ deksu. Mają on e rów nież charakter norm prawnych, co zresztą pod­ kreślano w odpowiedzi na inną trudność w ysuniętą pod adresem księgi p ierw szej3S. Zaznaczające się w e w zm iankow anym w yjaśnieniu, a brzm iące jako echo fałszyw ej, acz utrwalonej dychotom ii „prawa” i „teologii”, asocjacyjne, w ręcz m odelow ane na w zorach św ieckich m y­ ślenie o prawie kościelnym powoduje niedocenianie oryginalnie koś­ cielnych, im m anentnych K ościołow i i z- jego natury w yrastających treści prawnych. Praw ny charakter Kościoła pojm uje się w tedy w spo­ sób zew nętrzny i powierzchowny, zapoznając, że w iąże się on z samą istotą jego m isji, realizow anej przez głoszenie w iary i uświęcanie lu ­ dzi. Faktów prawnych nie wolno oddzielać od wydarzeń tęologalnych: nie można oddzielać chrześcijanina w idzianego jako podmiot praw i obowiązków w K ościele od wiernego mającego udział w m isji Chry­ stusa, Rozdzielenie, jakiego Wyrazem jest odległość k. 96 od 204 § 1, ogromnie zubaża prawny obraz chrześcijanina i pozostawia m yślenie prawne w ciąż na peryferiach m isji Kościoła. Przykład pojęcia osoby w K ościele dowodzi, że n ie dostrzega się jeszcze iteologalnej treści, jaką nasycone są pojęcia praw ne w Kościele. Dla jej wyrażenia sięga się przeto do innych pojęć, co prowadzi do dwutorowości m yślenia eklezjologicznego, toru teologicznego oraz toru prawnego.

Pow yższe uwagi trzeba odnieść także do rozdziału o osobach praw ­ nych. M ówi on o ich ukonstytuowaniu oraz sposobie działania. Zaczy­ na się od stwierdzenia, że Kościół K atolicki oraz Stolica A postolska m ają charakter osoby m oralnej z ustanow ienia Bożego (k. 113 § 1). H istorycznie wyraża ten kanon sam ośw iadom ość Kościoła odnośnie do jego pozycji publiczno-prawnej i stanow i deklarację oraz postulat pod adresem innych podm iotów prawa publicznego. N ie można jednak roz­ patrywać tego kanonu w oderwaniu od działań, których Kościół jest podm iotem i to jego działań typowych, przez które spełnia sw oją m isję i które — tym samym — uzasadniają zastosow anie pojęcia osobowości prawnej do Kościoła. Są to przede w szystkim działania, o których m o­ wa w III i IV księdze Kodeksu, a w ykonyw ane przez podmioty opisa­ ne w księdze II. Przeniesienie rozdziału o osobach prawnych do norm ogólnych na pewno nie sprzyja eklezjologicznem u pogłębieniu osobo­ w ości praw nej kościelnych podm iotów działania ani też nie prowoku­

(15)

je do w ykorzystania pojęcia oisoby dla naśw ietlenia działania Kościoła jako w sp ó ln o ty 36. Jest jednak rzeczą kanonistów, by pogłębiając za­ gadnienie osobowości prawnej Kościoła w ykazali, że pojęciam i praw­ nym i nie chw yta się zewnętrznych tylko przejawów życia, lecz ujm uje zbawczą m isję spełniainą przez Kościół.

Postulat ściślejszego powiązania koncepcji osoby prawnej z Kościo­ łem dotyczy także K ościołów lokalnych. Są one z ich istoty osobami prawnym i, gdyż z nich się składa oraz w nich istn ieje i działa Kościół powszechny. W odniesieniu do nich brzmi dość blado stw ierdzenie, że powołuje się je dla realizacji celu odpowiadającego m isji Kościoła, tzn. dla spełniania dzieł pobożności, apostolatu czy m iłości (k. 114). Podobnie jak świadomości Kościoła, że tw orzy on w spólnotę w spólnot (com mu- nio ecclesiarum ), nie dość chyba czyni zadość wypow iedź, że w K o­ ściele obok osób fizycznych istnieją także osoby prawne (k. 113 § 2). Kategoria w spólnoty (communio) i osoby prawnej zasługują na daleko dalej idące zbliżenie, w yrażają one bowiem to sam o, w łaśn ie działający K o śció ł, — w spólnotę jako pomiot praw i obowiązków. W aktualnym stanie odnosi się wrażenie, że w optyce Kodeksu rysują się jedynie osoby prawne w tórne w stosunku do podstawowych, jakiimi są Kościół powszechny i K ościoły lokalne. A przecież sens osób prawnych powo­ ływ anych w K ościele staje się w idoczny tylko na bazie tych oisób prawnych podstawowych, których m isji służą. O Kościołach lokalnych, m ających z prawa osobowość prawną, n ie można powiedzieć, że „suni

etiam praeter personas physicas”.

U wagi końcowe

Eklezjologiczną analizę pierwszej księgi Kodeksu można by ciągnąć dalej. Zasługuje na nią rozdział © dyspensach, rozdział ó przyw ilejach. Eklezjologicznie i ekum enicznie ważny jest k. 11, w ed le którego ustaw y kościelne w iążą ochrzczonych w K ościele katolickim oraz do niego na­ wróconych. Zapowiedziałem jednak, że n ie przedstawię okrągłego, do końca uporządkowanego referatu. A poza tym: Kodeks w ym aga cią­ głego w czytyw ania się. N ie chodzi tylko o znajomość liter i słów, lecz o poznanie kryjącej się za nim i rzeczywistości, złożonej rzeczyw i­ stości kościelnej. Ponadto: uczeni n ie tylko poznają rzeczywistość, lecz sw oją w iedzą służą jej kształtowaniu i wyrażaniu.

Kończę stw ierdzeniem , że o ile przez cały Kodeks — podobnie jak przez dokum enty soborowe — przewijają się dwie eklezjologie, ecclesio-

logia commwnionis i ecclesiologia societatis37, to w pierwszej księdze

króluje ecclesiologia societatis. Myśl prawna w K ościele pozostaje w tyle za jego instytucjam i. Jest to jednak sprawa nie tyle prawodawcy, co kanonistów.

86 O nośności; pojęcia osoby —■ obok takich jak matka, oblubienica — por. R. S o b a ń s k i , Kościół jako podmiot prawa, 74—81.

Cytaty

Powiązane dokumenty

The infection times of individuals in online information spread such as the inter-arrival time of Twitter messages or the propagation time of news stories on a social media site can

However, the Finnish governance structures, especially the urban planning system is centralized, leaving little space for public participation, irrespective of the national Land

Choć więc w klasycz- nej filozofii bytu nie zamierza się uzasadniać istnienia Boga, a tylko tłu- maczyć w sposób ostateczny istnienie świata, to dokonując takiego tłu-

Pomimo tego jednak poszły rzeczy daleko, lud począł widocznie dziczeć, a ogni­ sko całej prowincji, z którego się promienie rozchodziły — a Lwów był w

Nale»¡ do nich: pozy- cja mniejszo±ci ªu»yckiej w Niemczech, niski presti» j¦zyka ªu»yckie- go i cichy brak akceptacji ze strony Niemców, aby kultura ªu»ycka staªa

Odzwierciedleniem takiego wniosku są jego słowa: „Wszystkie momen- ty zawarte w owych definicjach, że sakrament jest przez Chrystusa usta- nowionym znakiem rei sacrae, czyli

O dominującej roli czynnika w postaci sytuacji na rynku pracy warunkującego rozwój przedsiębiorczości osób powyżej 50 roku życia świadczą również badania

Niewątpliwą zaletą tego sposobu postępowania jest kompleksowość i możliwość przeanalizowania różnych aspektów kształtowania przez przedsiębiorstwo struktury majątku