"Studium zniewolenia. Walka
aparatu bezpieczeństwa z polskim
zbrojnym podziemiem
niepodlegościowym na
Lubelszczyźnie (1944-1947)", Anna
Grażyna Kister, Kraków 2005 :
[recenzja]
Pamięć i Sprawiedliwość 4/2 (8), 439-454
Pewne niedoskonałości wykazuje także ap arat naukow y, jakim o p atrz o n a zo stała książka. Raczej uchybieniem jest pow oływ anie się w przypisach n a d o k u m enty opublikow ane przez Leszka G o n d k a w 1990 r. (s. 2 0 5 -2 0 6 )13. P ochodzą one bow iem z w ydanego w M oskw ie zbioru źród eł do historii sow ieckich wojsk granicznych14, któ ry Prochw icz przyw ołuje w innych przypisach i któ ry um iesz cza w bibliografii. U G o n d k a d okum en ty te nie są w jakikolw iek sposób o p ra co w ane, pozbaw ione tak podstaw ow ych inform acji, jak choćby w skazów ki co do miejsca w pierw otnej edycji. M o żna u Prochw icza n atk nąć się n a przypis arch i w alny pod an y w raz z opracow aniem , z któ reg o go zaczerpnięto. W tym , a także w dw óch innych przypadkach, choć już bez inform acji o ew entualnym m iejscu pierw otnego przyw ołania w literaturze, chodzi o zasób In stytutu Józefa P iłsud skiego w N ow ym Jo rk u , któ ry nie jest w ym ieniony w bibliografii, co wskazuje n a pośred n i dostęp au to ra do tych m ateriałó w (s. 2 2 1 -2 2 2 , przyp. 8 -1 0 ). N ie stety, zdarzają się m ylne in form acje (błędne od esłan ia) w p rzy p isach (s. 2 0 6, p rzy p . 2 0 2 ; s. 2 1 3 , przyp. 2 3 0 i 2 3 3 ; s. 2 4 8 , p rzy p. 113; s. 2 49 p rzyp . 117; s. 257, przyp. 133). N ie wszystkie prace ujęte w bibliografii zostały w ykorzysta ne n a kartach książki, co być m oże jest ubocznym efektem zm ian, jakie zaszły w kształcie o p racow ania od 1997 r.
Kilka słów należy pośw ięcić aspektom edytorskim . Książka w ydana jest a tra k cyjnie (tw arda, lakierow ana opraw a) i, co niestety ostatn io nie należy do norm y, bardzo dobrze zredagow ana. Tym bardziej rażą, choć drob ne, przeoczenia k o re k ty autorskiej. O d b io rca z p o dstaw ow ą w iedzą n a tem at kam p anii w rześniow ej zaskakiw any jest przy obsadzie personalnej polskiej „35. Dywizji Pancernej R e zerw ow ej”, o czym inform uje go d w ukrotnie ty tu ł aneksu (s. 365) i spis treści, czy gdy dow iaduje się o istnieniu „batalionu m aszynow ego 76. p ułk u p iech o ty ” (s. 251) lub o funkcjonow aniu w m iędzyw ojennej arm ii stopn ia „st. szeregow ca” (s. 207). W książce znajdują się także szkice. D la kilku najw yraźniej p od staw ą były m apy dołączone do pracy C zesław a G rzelaka (także W ydaw nictw a N e ri ton). Tu jednak pom niejszone i jednob arw ne bardzo trac ą n a czytelności.
Piotr Cichoracki
Anna Grażyna Kister,
Studium zniewolenia. Walka aparatu
bezpieczeństwa z polskim zbrojnym podziemiem niepodległo
-ściowym na Lubelszczyźnie (1944—1947),
W yd a w n ictw o Ar' cana, Kraików 2 0 0 5 , ss. 2 5 8 + 55 nlb.O tw arcie archiw ów i szeroki dostęp do d o k u m en tó w byłego k om unistyczne go ap aratu represji działającego w Polsce w latach 1 9 4 4 -1 9 8 9 sp ow odow ało, że n a rynku w ydaw niczym pojaw ia się coraz więcej książek, k tó re dotyczą natu ry i funkcjonow ania tej instytucji. Publikacje te stanow ią bardziej lub mniej udane
13 L. G o n d ek , 17 w rześnia 1939. Agresja Stalina na Polskę. D o k u m e n ty , relacje, opinie z k o m e n ta rzem , G d ań sk 1990.
próby opracow ania pow yższego zagadnienia. N a pierw szy rzu t oka p raca Anny G rażyny Kister Studium zniew olenia. W alka aparatu bezpieczeństw a z polskim
zb rojnym podziem iem niepodległościow ym na L ubelszczyźnie (1 9 4 4 -1 9 4 7 ) ze
w zględu n a ciekawy tytuł, staranną szatę graficzną oraz to, że została w ydana przez uznane na rynku księgarskim W ydaw nictw o A rcana, zachęca do lektury. Niestety, to pierw sze w rażenie jest m ylące. D o kład na lek tu ra uśw iadam ia, że książkę zaliczyć trzeba do p ró b zdecydow anie mniej udanych.
Praca składa się ze w stępu, czterech rozdziałów podzielonych n a podrozdziały: Rozdział I Powstanie Resortu Bezpieczeństwa Publicznego PKWN. Tworzenie stru k
tur; Rozdział II M inisterstw o B ezpieczeństw a Publicznego. Umacnianie w ła dzy (styczeń 19 45 -m a rzec 1946); Rozdział III Państw owa K om isja Bezpieczeństw a. Przygotowania do referendum (marzec-lipiec 1946); Rozdział IV Przygotowania do w yborów . W zm ożenie terroru (lipiec 1946-styczeń 1947) i Zakończenia. Ponadto
zam ieszczono bibliografię, indeks osobow y oraz fotok op ie ośm iu d o k u m en tó w z C entralnego A rchiw um W ojskowego. Do m onografii nie załączono wykazu skró tó w i indeksu nazw geograficznych.
Rozczarow ują przedstaw ione przez A.G. Kister we w stępie założenia pracy. G łów nym celem książki było „ukazanie organizacji i działań polskiego k om u ni stycznego ap aratu bezpieczeństw a, głów nie w zakresie w alki z polskim n iepo dle głościowym podziem iem , a szczególnie z jego zbrojnym i oddziałam i w latach 1 9 4 4 -1 9 4 7 ” (s. 8). Przez aparat bezpieczeństw a A utorka rozum ie przede wszyst kim R esort Bezpieczeństwa Publicznego PKW N, M inisterstw o Bezpieczeństwa Publicznego oraz p o dporządkow any m u Polski Sam odzielny Batalion Specjalny (późniejsze Wojska W ew nętrzne i K orpus Bezpieczeństwa W ew nętrznego), M ili cję O byw atelską, O chotniczą Rezerwę M ilicji Obywatelskiej, a także „odrodzone W ojsko Polskie w takim zakresie, w jakim było w ykorzystyw ane do w alki ze spo łeczeństw em ” (s. 8). Ponadto A utorka chciała zaprezentow ać strategię i cele w al ki z podziem iem n a podstaw ie dok u m en tó w w ytw orzonych przez RBP i M BP i „skonfrontow anych z rzeczywistością, k tó rą generowały, a raczej fragm entem tej rzeczywistości, czyli Lubelszczyzną” (s. 9). Niestety, założeń tych nie realizuje.
N ależy zadać pytanie, czy tylko do tego pow inn y ograniczać się założenia A.G. Kister? Z tytułu książki w ynika jednoznacznie, że głów nym celem m iało być om ów ienie w alki kom unistycznego ap aratu bezpieczeństw a z polskim zbroj- 4 4 0 nym podziem iem niepodległościow ym n a Lubelszczyźnie w latach 1 9 4 4 -1 9 4 7 .
D o zadań A utorki p o w in n o więc należeć - tak jak zresztą pisze - przedstaw ienie procesu pow staw ania i rozw oju ap aratu bezpieczeństw a w Polsce, ale nie tylko n a szczeblu centralnym , ale przede wszystkim szczegółow o n a poziom ie bezpie ki działającej na Lubelszczyźnie. Dalej należałoby stw orzyć dokładn y katalog m e to d stosow anych w zw alczaniu oddziałów zbrojnych po dziem ia niepo dleg ło ścio w ego oraz zilustrow anie ich jak najw iększą liczbą p rzy k ład ó w p ochodzących w łaśnie z om aw ianego regionu. Ponadto czytelnik m ógłby się spodziew ać d o k ład nego w yjaśnienia pojęcia „oddziały zbrojne podziem ia niepodległościow ego”. Niestety, A utorka, opracow ując strukturę aparatu bezpieczeństw a, poprzestaje n a zaprezentow aniu ustaleń dotyczących stru k tu r n a poziom ie centralnym (RBP i MBP), pisząc dalej: „Urzędy terenow e odzw ierciedlały strukturę re so rtu ” (s. 44), a przy kolejnym om aw ianiu zm ian stru k tu r M BP stw ierdza: „N ow a stru k tu ra M BP m iała zostać odw zo row ana w W ojew ódzkich i Pow iatow ych U rzędach
Bez-pieczeństw a Publicznego. Jesienią 1945 r. rozpoczęła się reorganizacja te re n u ” (s. 122). Z w ykłem u czytelnikow i, któ ry na co dzień nie zajmuje się p ro b lem aty ką aparatu bezpieczeństw a, to stw ierdzenie niczego nie wyjaśnia, co więcej, w p ro w ad za go w b łąd . T ru d n o zrozum ieć, że w książce b raku je n aw et tak elem en tarn y c h w iadom ości, jak w ym ienienie liczby PUBP w w o jew ó dztw ie lubelskim i p odan ie m iast, w k tórych zostały one zorganizow ane. Brak do kładnego p rz ed staw ienia zm ieniającej się struk tury organizacyjnej bezpieki n a poziom ie WUBP i PUBP w ojew ództw a lubelskiego uznać należy za jedno z najw iększych uchybień tej książki. P o nadto A utorka po m in ęła całkow icie p rob lem obsady personalnej lubelskiego ap a ratu bezpieczeństw a. N ie zadała sobie n aw et tru d u , aby p rzed sta w ić kierow ników /szefów W UBP w Lublinie i ich zastępców oraz daty pełnienia przez nich funkcji. D o niezbędnego m inim um zaliczyć też należy w ym ienienie kadry kierow niczej wydziałów , k tó re w WUBP w Lublinie odpow iadały za w al kę z p o d ziem iem n iep o d leg ło ścio w y m (W ydział W alki z B andytyzm em , W y dział III, W ydział Śledczy).
P odobnie w ygląda p rob lem z charakterystyką podziem ia n iepodległościow e go działającego na Lubelszczyźnie. A u to rk a nie pokusiła się o stw orzenie krótkiej syntetycznej charakterystyki podziem ia. N ie w yo drębn iła podstaw o w y ch o k re sów w jego działalności w tym czasie. N ie d o k o n ała podziału n a oddziały po- akow skie, naro d o w e, czy też grupy (a było ich niem ało), k tó re działały sam o dzielnie bez żadnej zw ierzchności organizacyjnej. Z k art książki czytelnik nie dow iaduje się rów nież, kto nim i dow odził (Badaczka nie p o d ała czytelnikow i w skazów ki, do jakiej literatu ry pow inien dotrzeć, aby tę w iedzę uzupełnić).
Podczas lektury książki A.G. Kister odnosi się n ieo d p arte w rażenie, że „an o n im o w y ” ap arat bezpieczeństw a w alczył z „an on im ow ym ” podziem iem n ie p o d ległościow ym , a „miejscem akcji” zbyt rzadko jest Lubelszczyzna.
N a kartach książki b rak choćby w zm ianki o tym , że n a w scho dn ich i p o łu dniow o-w schod nich obszarach Lubelszczyzny działało bardzo silne nacjonali styczne podziem ie ukraińskie. Jest to o tyle istotne, że w om aw ianym przez A u to rk ę okresie skupiało ono uw agę aparatu bezpieczeństw a, któ ry po pierw sze doznał licznych p orażek w starciach z oddziałam i UPA, a po drugie siły używ a ne do zw alczania podziem ia ukraińskiego (zwłaszcza w ojsko) nie m ogły być w y korzystane do w alki z polskim podziem iem .
A u to rk a nie w yjaśnia czytelnikow i w e w stępie, co rozum ie przez pojęcie Lu- 4 4 1 belszczyzny, a przecież granice w ojew ództw a lubelskiego z sierpnia 1939 r. ró ż
niły się nieco (szczególnie granica w schodnia) od tych po lipcu 1944 r. P onadto nie charakteryzuje tego obszaru ani p o d w zględem geograficznym , ani lu d n o ściowym .
Z ap ro p o n o w a n a konstrukcja w ew n ętrzn a pracy w zbudza liczne zastrzeżenia. W książce zastosow ano u kład chronologiczno-problem ow y. Rozdziały m ają p o rządek chronologiczny, a zam ieszczone w nich po drozdziały - problem ow y. N ie któ ry m z zagadnień pośw ięcono p o drozd ział w każdym z czterech rozdziałów . Pierw sza w ątpliw ość wiąże się z w yodrębnieniem aż czterech p o d o k resó w ch ro nologicznych w ciągu niecałych trzech lat badanych przez A utorkę, co p o w o d u je, że p rezentow any m ateriał jest m ało przejrzysty. D la przykładu w rozdziale drugim m am y aż trzy podrozdziały na tem at pow stania, reorganizacji i zm ian w MBP. N ajsensow niej byłoby połączyć je w jeden p odrozdział. Z kolei kwestie
tw orzen ia sieci agenturalnej po ru szo n o w oddzielnym p odrozdziale, ale d op iero w rozdziale trzecim . W cześniejsze działania n a tym polu zostały om ów ione bez w y odrębnienia oddzielnego paragrafu.
Bardzo pow ażnym m ankam entem pracy jest sposób w ykorzystyw ania d otych czasowego d o robku polskiej, a w mniejszym stopniu obcojęzycznej historiografii. A.G. Kister nie d o tarła do w ielu prac, k tóre pow inny być p od staw ą przy pisaniu niektórych partii tekstu. W rozdziale pierw szym (s. 23, przyp. 1) pisze, że działa nia sowieckich służb specjalnych w Polsce są najsłabiej udo ku m ento w an e i szcząt kow o opracow ane, następnie w ym ienia osiem pozycji n a ten tem at, pom ijając głów ne opracow anie, książkę P iotra Kołakow skiego N K W D i G RU na ziem iach
polskich 1 9 3 9 -1 9 4 5 (W arszawa 2002) oraz rów nie w ażny zbiór do ku m entów
opublikow anych po rosyjsku przez Albinę N oskow ą, Iz Warszawy. M oskw a, to-
w ariszczu Beria... D o k u m ien ty N K W D SSSR o polskom podpolje 1 9 4 4 -1 9 4 5 (M o
skw a-N ow osibirsk 2001). Przypom nieć jeszcze należy o artykule Jacka W ołoszy na, C harakterystyka niem ieckiej i sowieckiej p o lity ki terroru w obec społeczeństw a
i podziem ia zbrojnego na L ubelszczyźnie w latach 1 9 3 9 -1 9 4 7 [w:] Podziemie zbrojne na Lubelszczyźnie w obec dw óch to ta lita ryzm ó w 1 9 3 9 -1 9 5 6 , red. S. Po
leszak, A. Puławski, W arszawa 2002, s. 1 1 -2 8 . Przywołując prace pośw ięcone M i licji Obywatelskiej (s. 51), nie w ym ienia książki R afała W nuka, Lubelski Okręg
AK, DSZ, W iN (1 9 4 4 -1 9 4 7 ) (Lublin 2000); jej rozdział VIII (s. 1 8 2 -1 9 8 ), AK- -D SZ-W iN a M ilicja O byw atelska, odnosi się do tego problem u. Podobnie Ba
daczka postępuje (s. 61), wym ieniając pozycje bibliograficzne n a tem at stosunku „odrodzonego Wojska Polskiego” do podziem ia; brak n a przykład jednego z p o d staw ow ych artykułów w ydanych po 1989 r. (Jerzy Poksiński, Siły zbrojne w obec
ugrupow ań niepodległościow ych w Polsce w latach 1 9 4 4 -1 9 5 6 [w:] W ojna d o m o w a czy now a okupacja?, red. A. Ajnenkiel, W arszawa 1998, s. 1 0 5 -1 1 9 ). Co b a r
dzo dziwne, po raz kolejny nie przyw ołuje rów nież książki R afała W n uk a L ub el
ski Okręg AK, D SZ, W iN (1 9 4 4 -1 9 4 7 ); jej rozdział VII (s. 1 6 2 -1 8 1 ) om aw ia
w łaśnie stosunek podziem ia poakow skiego n a Lubelszczyźnie do W ojska Polskie go. N ie w spom ina także artykułu tego sam ego au to ra Działania propagandow e
niepodległościowego podziem ia adresowane do żołnierzy W ojska Polskiego (lipiec 1 9 44-styczeń 1947), „Dzieje N ajnow sze” 2002, nr 4, s. 5 7 -7 3 . W ymieniając
z kolei literatu rę dotyczącą sądow nictw a (s. 9 0 -9 1 ), A u to rk a po m inęła dw uto- 4 4 2 m ow e w ydaw nictw o Z ofii Leszczyńskiej, Ginę za to, co najgłębiej człow iek u k o
chać m oże, Lublin 1 9 9 8 -2 0 0 3 . O m aw iając przebieg am nestii z m arca i kw ietnia
1947 r. na Lubelszczyźnie (s. 2 2 9 -2 3 5 ), nie przyw ołuje artykułu Leszka P ietrza ka, jednego z nielicznych n a ten tem at, A m nestia 1 9 4 7 r. i jej w yko n a n ie przez
organa bezpieczeństw a [w:] Podziemie zbrojne na L ubelszczyźnie w obec dw óch to talitaryzm ów ..., s. 5 7 -6 5 .
C o gorsza, A utorka w nikłym stopniu spożytkow ała prace, które zam ieściła w bibliografii. W przypisach nie m a śladu w ykorzystania o pu blikow anych zbio ró w d o k u m en tó w (D ziałalność Zbiorczej D yw izji W ojsk W ew nętrznych N K W D
na terenie Polski w latach 1 9 4 4 -1 9 4 6 w św ietle w ybranych d o k u m e n tó w , w yd. W. R om an, „Biuletyn W ojskowej Służby A rchiw alnej” 1994, nr 17, s. 1 6 4 -2 1 4 ; Teczka specjalna J.W. Stalina. R a p o r ty N K W D z Polski 1 9 4 4 -1 9 4 6 , w y b ó r
i oprac. T. C ariew skaja i inni, W arszawa 1998; Represje N K W D w obec żołnierzy
P. M atusak, Siedlce 1995 - dwie ostatnie pozycje zostały jedynie przyw ołane w jednym zbiorczym przypisie. Zaskakująco rzadko B adaczka p osiłkow ała się zbiorem d o k u m en tó w R ok pierw szy. Pow stanie i działalność aparatu bezpieczeń
stw a publicznego na L ubelszczyênie (lipiec 1944 -czerw iec 1945), w stęp S. Pole
szak, w ybór i oprac. L. P ietrzak i in., W arszaw a 200 4.
Z astan a w ia ró w n ież sposób sp o rząd zan ia opisu b ib liograficznego. A u to rk a jako miejsce przechow yw ania niektórych z w ykorzystanych przez siebie d o k u m en tó w podaje archiw a, w których od kilku lat zbiorów tych nie m a. Dotyczy to przede wszystkim C entralnego A rchiw um M inisterstw a Spraw W ew nętrznych i Adm inistracji, Biura Ew idencji i A rchiw um U rzędu O chron y Państwa, A rchi w u m U rzędu O chrony Państw a D elegatury w Lublinie (w dw óch ostatnich przy padkach nie istnieją już instytucje), A rchiw um Sądu W ojew ódzkiego w Lublinie i w pew nej m ierze C entralnego A rchiw um W ojskowego. W szystkie pochodzące z wyżej w ym ienionych zbiorów, a w ykorzystyw ane w pracy dokum enty znajdują się od kilku lat w zasobach Instytutu Pamięci N arodow ej. Jedyny w yjątek stan o w i C entralne A rchiw um W ojskowe, k tóre do IP N przekazało tylko akta K orpusu Bezpieczeństwa W ew nętrznego i Inform acji W ojskowej. W ydaje się zasadne, aby w książkach w ydaw anych obecnie podaw ać aktualne sygnatury archiw alne.
Dziw i sposób posługiw ania się przez A.G. Kister aparatem naukow ym . O m a wiając kolejne zagadnienia, przy zdecydow anej w iększości ty tu łó w p o d ro z d zia łów zamieszcza przypis, w k tó ry m podaje najważniejsze - w edług siebie - o p ra cow ania na dany tem at. N a to m iast w tekście p od ro zdziału nie odnajdujem y już kolejnych przypisów z inform acją o tym , skąd d an a inform acja została przez A u to rk ę zaczerpnięta. Przypisy pojaw iają się w zasadzie tylko tam , gdzie B adaczka przyw ołuje do k u m en t archiwalny. C zytelnik odnosi w ięc w rażenie, że in fo rm a cje zam ieszczone w obszernych passusach tekstu bez przypisów są autorskim i ustaleniam i A .G. Kister. N ie m a m ożliw ości ich spraw dzenia i sk o nfron to w an ia z dotychczasow ą w iedzą. W ten sposób A uto rk a u nika wszelkiej polem iki z in nym i badaczam i i przedstaw ia swoją - niem ożliw ą do zw eryfikow ania - wizję w ydarzeń. We w stępie tak uzasadniła swoje postępow anie: „Ponieważ po lem izo w anie z każdą publikacją dotyczącą przedstaw ianego pro blem u, z jej założenia mi i odnoszenie prezentow anej wiedzy do w łasnych ustaleń m usiałoby d w u k ro t nie zwiększyć objętość tej pracy, au to rk a ograniczyła się jedynie do w skazania
w przypisach literatu ry omawiającej dany p ro b lem ” (s. 21). N iem al w każdym 4 4 3 akapicie należałoby postaw ić pytania: „Skąd A utorka to w ie?”, „N a jakiej p o d
staw ie tak tw ierdzi?” Niestety, w takim przypadku recenzja dorów nyw ałaby o b jętością książce.
Z astanaw iają rów nież niek tó re sform ułow ania używ ane przez A .G. Kister, kiedy dzieli się z czytelnikiem sw oim w arsztatem historycznym . We w stępie (s. 1 4 -1 5 ) stw ierdza autorytatyw nie, że relacje złożone przez ofiary są bardziej w iarygodne niż relacje funkcjonariuszy aparatu bezpieczeństw a. A przecież zada niem historyka jest podchodzenie do każdej relacji indyw idualnie i k o n fro n to w a nie jej ze w szystkim i dostępnym i źródłam i, a nie zakładanie z góry, co jest mniej lub bardziej w iarygodne. Z tym założeniem k orespo nd uje następne. O tó ż Ba daczka pisze (s. 15), że w swojej pracy w niew ielkim stopniu w ykorzystała i p rzy taczała dane statystyczne pochodzące z ra p o rtó w RBP PKW N i MBP, poniew aż, jak tw ierdzi, już w czasie, gdy pow staw ały, budziły u różnych funkcjonariuszy
w ątpliw ości co do swej w iarygodności. Pomija dane z 1944, 1945, ale podaje te z kw ietnia 1946 r. C iekaw e, n a jakiej podstaw ie doko nuje rozróżnienia, które z tych danych są bardziej, a k tó re mniej w iarygodne?
D w a przytoczone niżej przykłady świadczą nie tylko o dalece niedoskonałym w arsztacie naukow ym , ale rów nież o zideologizow anym przedstaw ianiu faktów. N iestety, n iek tó rz y „h isto ry cy ”, kierując się sym patią do p ew ny ch organizacji podziem nych, zatracają obiektyw izm badawczy. Pomijają dokum enty i publikacje, k tó re nie odp o w iad ają założonej przez nich tezie. Pierw szy przyk ład dotyczy w ydarzeń w W ierzchow inach z 6 czerw ca 1945 r. (s. 106). N a k artach swojej książki A.G. Kister pośw ięca tym w ydarzeniom tylko jedno zdanie: „Sam pościg za w ykonaw cam i w yroków sądu podziem nego w W ierzchow inach pozw alał zo rientow ać się w e w zajem nych zależnościach”. Jest to autorytatyw ne stw ierdzenie, że akcja ta m iała charakter w ykonyw ania w y ro kó w sądu podziem nego. Bardzo ciekawa jest baza źródłow a, na której podstaw ie A utorka doszła do tego w niosku. O tó ż odsyła czytelnika do w łasnego arty k u łu W ierzcho w in y, o p u b lik o w an eg o 4 lutego 2003 r. w tygodniku „N asza Polska”. N ie podaje choćby zdania wyjaśnie nia, co się stało w W ierzchow inach, ile osób zginęło. Ponadto nie przyw ołuje opracow ań w odm ienny sposób przedstaw iających przebieg w ydarzeń w tej m iej scowości, np. artykuł Rafała W nuka, W ierzchow iny i H uta , „Polska 1944/45 -1 9 8 9 . Studia i m ateriały”, t. 4, W arszawa 1999, s. 7 1 -8 8 ; G rzegorza M otyki i R afała W nuka, Pany i rezuny. W spółpraca AK -W iN i UPA 1 9 4 5 -1 9 4 7 , W arszawa 1997, s. 1 4 7 -1 5 4 . Podobny zabieg stosuje rów nież w przypadku podrozdziału
Prowokacja antysem icka w Kielcach (s. 1 8 2 -1 8 5 ). Z astanow ienie w zbudzają dwa
fakty: po pierw sze niezrozum iałe jest, dlaczego A utorka wydziela dla tego w yda rzenia oddzielny podrozdział. Było ono bardzo w ażne i m iało pow ażny wpływ, przede wszystkim na postrzeganie Polski na arenie m iędzynarodow ej. W ydaje się jednak, że w tej akurat książce w ystarczyłaby kilkuzdaniow a inform acja. Tym b a r dziej że sposób przedstaw ienia jest rów nież sym ptomatyczny. W edług przypisu „sw oją” wersję w ydarzeń A utorka o parła n a K om unikacie nr 42 O ddziału III O peracyjnego Sztabu G eneralnego W P; artykule prasow ym swojego autorstw a
A n tyżyd o w skie prow okacje ko m u n istó w opublikow anym 6 m aja 1998 r. w „G a
zecie Polskiej” oraz jednej ulotce Zrzeszenia W iN przechow yw anej w A rchiw um Państw ow ym w Lublinie. M am y tu do czynienia z sytuacją w yjątkow ą. O tóż Au- 4 4 4 to rk a nie zauważyła, lub nie chciała zauważyć (bo jak to inaczej ocenić), że w Pol
sce odbyła się debata historyczna na ten tem at. T rudno w ym ienić tutaj wszystkie teksty (zwłaszcza prasow e) dotyczące tego w ydarzenia, dlatego przytoczę najw aż niejsze: K. Kersten, O stanie badań na d pogrom em w Kielcach, „Biuletyn Ż I H ” 1996, n r 3; K. Kersten, P o la cy -Z y d zi-ko m u n izm - a natom ia p ółpraw d 1939
-1 9 6 8 , W arszawa 1992; J. Śledzianowski, Pytania n ad pogrom em kieleckim , Kiel
ce 1998; S. M educki, Z . W rona, A n tyżyd o w skie w ydarzenia kieleckie 4 lipca 1946
roku. D o k u m e n ty i m ateriały, t. 1 -2, Kielce 1 9 9 2 -1 9 9 4 .
Po drugie, spraw ą o w iele pow ażniejszą jest sposób korzystania ze źród eł a r chiw alnych. Czytając fragm ent przedstaw iający w ydarzenia z października 1944 r. w e wsi Peresołow ice, gm. M ołodiatycze, pow. H rub ieszó w (s. 55), a n a stępnie poddając dokładnej analizie dok u m en t na któ ry pow ołuje się A utorka, dochodzi się do w niosku, że dopuszcza się ona, m oim zdaniem , ew identnej m a nipulacji źródłem . We w spom nianym fragm encie Kister pisze: „O m ożliw ościach
operacyjnych ówczesnej M O m ów i doniesienie złożone przez sekretarza KP PPR z H rubieszow a, któ ry opisuje zdarzenia w e wsi Peresołow ice w gm inie M o ło dia- tycze. 26 października 1944 r. do tej wsi przybyło 3 m ilicjantów w celu areszto w ania jednego z mieszkańców. W yw iązała się w alka, w czasie której 2 m ilicjan tó w zostało zabitych, a jeden ranny. R annego sołtys w ysłał furm an ką do szpitala do H rubieszow a. W oźnica p o drodze zabrał m ilicjanta z po steru n k u w Trzeszcza nach. M ilicjant groził woźnicy, więc ten zbiegł w H rubieszow ie porzucając konie i furm ankę, k tó re przywłaszczył sobie m ilicjant. Tego sam ego dn ia do Peresoło- w ic przybył oddział M O , aresztow ał 13 osób i p od p alił wieś. A resztow ani byli bici i następnego dnia zw olnieni lub przew iezieni do H rubieszow a, a oddział M O w kolejnej akcji znów palił w ioskę, rab o w ał i zam ord ow ał p o n ad 30 ludzi - użyto w tym celu siekier, a zw łoki w rzucano do studni lub palon o razem z d o m am i”. Z tego opisu faktycznie w ynika, że „m ożliw ości operacyjne M O ” o g ra niczały się do m o rd o w an ia i grabienia bezbronnej ludności cywilnej. Jed n ak ze staw ienie tego fragm entu z oryginałem d oku m en tu , na k tó ry pow ołuje się Kister, pokazuje, że w ypadki przez nią opisane m iały w rzeczyw istości zupełnie inny przebieg, a w izja w ydarzeń została przez Kister zafałszow ana. N ajistotniejsze jest to, że pom inęła ona bardzo w ażne zdanie z przyw oływ anego do ku m entu, któ re w yjaśnia późniejsze postępow anie m ilicjantów : „W pierw szym dniu [chodzi za pew ne o noc z 25 n a 26 lub 26 na 27 października 1944 r. - S.P.] w nocy o go dzinie 2 4 .0 0 w nocy zostało w y m ordow ane dw ie rodziny naro do w ości polskiej i m ieszkania ich spalone przez bandę ban derow ską, a p o tym fakcie następnego dnia m o rd o w a n o ludzi z w ioski n arodow ości ukraińskiej” (AP Lublin, 5/V/2, Ko m itet Pow iatow y PPR w H rubieszow ie. M ateriały dotyczące działalności b an d na terenie pow. H rubieszów 1 9 4 4 -1 9 4 6 , k. 1-1v). W dalszej części spraw ozdania jego au to r napisał, że będąc przekonanym , iż to „reakcja ukraińska w postaci b an d e ro w có w i reakcja polska, k tó ra przem k nęła w szeregi Mil[icji] O b y w a te l skiej] pro w o k u ją masy do w alki nacjonalnej takiej jaka była za N iem có w ” zw ró cił się do KP M O , PUBP oraz starosty z p ytaniem , czy k tó raś z tych instytucji w ydaw ała rozkazy um ożliw iające palenie w iosek i m ord ow an ie ludzi. O trzym ał o d p o w ied ź , że tak ieg o ro zk azu n ik t nie w yd aw ał, a m ilicjanci z p o ste ru n k u w Trzeszczanach działali sam ow olnie.
Dlaczego Kister nie stara się wyjaśnić czytelnikow i skom plikow anej sytuacji narodow ościow ej na tym obszarze? M ogłaby to przecież uczynić na podstaw ie innych źródeł. N a przykład w spraw ozdaniu z 18 w rześnia 1944 r. ów czesny kie ro w n ik PUBP w H rubieszow ie E dw ard Januszew ski pisał m iędzy innym i: „M ili cja p rzep ro w ad za nielegalne rewizje w celu szukania b ro n i i rzeczy w ojskow ych, a przy tym zabiera ludności wszystko, co się da, artykuły spożywcze, pieniądze, odzież i inne rzeczy nie p o c h o d z en ia w ojskow ego i do tego byw a, że n ie m iło siernie niek tórych ludzi biją. N a terenie p ow iatu zorganizow ana jest milicja z Po lak ó w i U kraińców , tak byw a, że jedni d rug ich p ro w o k u ją ” (AIPN Lu, 0 3 2 /1 , Spraw ozdanie kierow nika PUBP w H rubieszow ie E dw arda Januszew skiego do kierow nika WUBP w Lublinie kpt. T eodora D udy z 18 IX 1944 r., k. 1). Z k o lei w trakcie pierwszej odpraw y k ierow nikó w PUBP w ojew ództw a lubelskiego odbytej w Lublinie w dniach 2 -3 grudnia 1944 r., charakteryzując sytuację w p o wiecie hrubieszow skim , tak pisano o milicji n a tam tym terenie: „Posterunki zło żone albo z akow ców, albo z b an d e ro w có w ” (Rok pierw szy..., s. 328).
Dlaczego Kister nie p o d ała w tym opisie tak istotnych inform acji, k tó re w zu pełnie innym świetle staw iają om aw iane w ydarzenie? O dpow iedzi m ożn a się je dynie dom yślać. Jeśli podałaby pełny opis, to nie pasow ałby on jako przykład „m ożliw ości operacyjnych M O ”, lecz należałoby go zakw alifikow ać jako ele m en t konfliktu narodow ościow ego, w któ ry w łącza się p o steru n ek M O , zd om i now any w tym czasie przez żołnierzy AK (lub BCh). Kolejnym pytaniem - chyba najważniejszym - jest to, czy p o d o b n e „zabiegi” A u to rk a praktykuje n a kartach swojej książki przy opisyw aniu innych w ydarzeń?
Z kolei om aw iając (s. 165) w spóln ą akcję op an o w an ia przez oddziały W iN i UPA pow iatow ego H rubieszow a 27/28 m aja 1946 r., A u to rk a o p arła się n a a r tykule G rzegorza M otyki i R afała W n u k a A ta k na H rub ieszów („Zeszyty H isto ryczne W iN -u ” 1996, n r 8, s. 8 7 -9 6 ) oraz raporcie KBW. O pis akcji znajduje się też w książce tych sam ych autorów , Pany i rezuny. W spółpraca AK -W iN i UPA
1 9 4 5 -1 9 4 7 , W arszawa 1997, s. 1 5 7 -1 7 1 , o czym brakuje inform acji. W edług
A utorki akcja była dziełem oddziału W iN Stefana Kw aśniew skiego „W iktora” i oddziału UPA „P rirw y”. W rzeczywistości oddziałam i polskim i dow o dził za stępca k o m en d an ta O bw odu W iN H rub ieszó w por. K azim ierz W itrylak „H el”- -„D ru k ”, a oddział Stefana Kwaśniewskiego „W iktora” był jednym z kilku oddzia łów partyzanckich obw odu hrubieszow skiego stanow iących trzo n sił polskich, z kolei siłami UPA dow odził „P rirw a”, czyli Jew h en S ztendera (wszystkie te in form acje zaw iera artykuł M otyki i W nuka), k tó ry w tym czasie pełn ił ró w n o cze śnie funkcję prow id n y k a O kręgu III O U N oraz re feren ta w ojskow ego tego o k rę gu. W edług ustaleń w spom nianych dw óch h isto ry k ó w w akcji o gółem w zięło udział 4 0 0 p arty zan tó w (A utorka podaje liczbę 500); m im o trzech szturm ów wi- now com nie u dało się opanow ać siedziby KP M O (A utorka tw ierdzi, że KP M O została zdobyta); bojów ce SB-OUN nie udało się zdobyć Ukraińskiej Komisji Przesiedleńczej (Kister tw ierdzi, że ją zdobyto). T rudno stw ierdzić, skąd tyle ro z bieżności. Jeśli Badaczka d o k o n ała odkrycia jakichś now ych, dotychczas niezna nych faktów, to dlaczego nie podaje ich źródła?
N a s. 104 A utorka cytuje fragm ent m eldunku bojow ego KBW przedstaw iają cego okoliczności rozbicia oddziału Tadeusza Gajdy „Tarzana” 11 lipca 1945 r. Z podanego cytatu wynika, że ujęto 36 „ban d y tó w ”, zabito dziewięciu, jeden zo stał ciężko ranny. Z d o k u m en tu UB opublikow anego w tom ie R ok pierw szy... 4 4 6 (s. 1 9 7 -1 9 8 ), którego A.G. Kister nie przyw ołuje, w ynika, że operację p rz ep ro w adził 7. pu łk piechoty WP, na podstaw ie inform acji agenta „Sokół”. Z pięćdzie- sięcioosobow ego oddziału schw ytano 36, a zabito czterech partyzantów . O calało dziesięciu, którzy przebyw ali z dow ódcą poza miejscem walki. R ap ort UB p o d a w ał jeszcze bardziej drastyczne zdarzenia. O tó ż w czasie operacji urządzono w ie ce, w trakcie których rozstrzelano siedm iu „b an dy tów ” : w Janow ie Lubelskim - trzech z oddziału „Tarzana” ; w Zaklikow ie - dw óch z oddziału Stanisława M ły narskiego „ O rła” i w Lipie - dw óch z oddziału Bolesława Świątka „Jerzego”.
Przy lekturze daje się rów nież zauważyć, że A .G . Kister „w yw aża o tw arte drzw i”. W ielokrotnie w przypisach odw ołuje się do d o k u m en tó w archiw alnych, przeoczając fakt, że d okum enty te zostały bądź opublikow ane lub były w ielo k ro tn ie w ykorzystyw ane przez innych a u to ró w w literaturze przedm iotu . N a przykład na s. 23 A utorka, inform ując o podpisan iu przez PKW N po ro zu m ienia z 26 lipca 1944 r. ze Z w iązkiem R adzieckim , pow ołuje się n a d o k u m en t z C
en-traln ego A rchiw um W ojskowego, a przecież został on opublikow any w zbiorze
D o k u m e n ty i m ateriały do dziejów sto su n kó w polsko-radzieckich, t. 8, W arszawa
1974. Z kolei na s. 4 7 i 69 B adaczka przyw ołuje spraw ozdanie in sp ektora WUBP w Lublinie Z dzisław a R adzikow skiego dla MBP, w k tó ry m przedstaw ił stan p ra cy W UBP w Lublinie n a 31 grudnia 1944 r. Jak o źró d ło p o d ała nieistniejące już archiw um delegatury U O P w Lublinie. D o k u m en t ten, o p atrzon y aparatem n a ukow ym , został opublikow any w tom ie R o k p ierw szy... (s. 1 5 3 -1 6 2 ). P onadto A u to rk a przyw ołuje tylko część tego źródła. Pomija fragm ent (być m oże go nie odnalazła), przechow yw any w tej samej teczce (AIPN Lu, 055/1), n a kartach 5 6 -5 7 , z podanym i inform acjam i o p rzepro w ad zon ych przez WUBP i poszcze gólne PUBP w ojew ództw a lubelskiego aresztow aniach oraz danym i o agenturze pozyskanej przez te jednostki. Tak sam o w ygląda przypadek (s. 86) sp raw o zda n ia zastępcy k ierow nika W ydziału W alki z B andytyzm em WUBP w Lublinie kpt. W acław a Z ająca z działalności za okres od 1 stycznia do 20 sierpnia 1945 r. (Rok
pierw szy..., s. 1 8 9 -2 2 6 ). P onadto A utorka pisze (s. 136), że 28 lipca 1945 r. m i
nister bezpieczeństw a publicznego płk Stanisław R adkiew icz w ydał Rozkaz nr 40 o zakazie osadzania bez sankcji. R adkiew icz o w iele wcześniej, bo 30 listo pada 1944 r., w ydał Instrukcję o trybie p o stęp o w an ia przy p ro w ad zeniu d ochodzeń przez w ładze bezpieczeństw a (zob. R ok pierw szy..., s. 7 8 -8 8 ). Rozkaz p rzyw oły w any w książce był zapew ne tylko jej p ow tórzeniem .
W recenzow anej pracy głów nym p rzedm iotem zainteresow ań jest ap arat bez pieczeństw a n a Lubelszczyźnie i jego m etody w zw alczaniu pod ziem ia n iep o d le głościow ego. Niestety, w iedza przekazyw ana czytelnikow i jest n iejed no krotn ie niek o m p letn a lub błędna. N a przykład kilkak ro tn ie w ystępują pom yłki zw iązane z Polskim Sam odzielnym B atalionem Specjalnym . P roblem pojaw ia się już w spi sie treści, gdzie p odrozdział szósty rozdziału pierw szego błędnie zatytułow ano
Polski Sam odzielny Batalion S ztu rm o w y. W tekście jego ty tu ł co p raw d a jest p ra
widłowy, ale niestety błędny zapis Polski Sam odzielny Batalion S ztu rm o w y znaj duje się w żywej paginie (s. 5 6 -5 9 ). P onadto w tekście znalazło się w iele błędów. W edług A utorki Polski Sam odzielny B atalion Specjalny został p ow ołany do życia
18 października 1943 r. Faktycznie w tym dniu w B iełoom otach p o d M oskw ą u tw o rz o n o Sam odzielny B atalion Szturmowy. D o piero 21 m arca 1944 r. został on przem ianow any na Polski Sam odzielny B atalion Specjalny.
Przy om ów ieniu początk ó w organizow ania aparatu bezpieczeństw a czytamy: 4 4 7 „O d p rzekroczenia przez A rm ię C zerw oną linii Bugu, od koń ca lipca 1944 r., to
w łaśnie PPR organizow ała zarów no R esort B ezpieczeństw a Publicznego PKW N, jak i podległą m u M ilicję O byw atelską, a następnie w yznaczała im cele działa n ia ” (s. 37). T rudno do końca zgodzić się z tym stw ierdzeniem . Przecież p o w szechnie w iadom o, że o w szystkim decydow ał Józef Stalin i Z w iązek R adziec ki, a polscy kom uniści i PPR byli tylko posłusznym i w ykonaw cam i jego poleceń. Z d anie w tej form ie sugeruje, że PPR była organizacją suw erenną, niezależnie podejm ującą i w prow adzającą w życie swoje decyzje. O ile n a szczeblu cen tral nym UB w ykonyw ał wszelkie zalecenia k ierow nictw a PPR, o tyle n a szczeblu p o w iatu nie było to już takie oczywiste. W ystarczy zapoznać się z do kum entam i p o szczególnych PUBP w ojew ództw a lubelskiego. Niestety, Kister nie przebad ała tych m ateriałów , a przynajm niej nie m a to śladów w aparacie naukow ym . Dalej, w spom inając o pow staniu bezpieki n a Lubelszczyźnie (s. 44), A utorka podaje, że
WUBP w Lublinie pow stał w drugiej połow ie sierpnia 1944 r. O tó ż ppor. H e n ryk Palka został m ianow any kierow nikiem 8 sierpnia 1944 r., ale rozkaz obow ią zywał od 1 sierpnia. Jak w iadom o - czego jednak B adaczka nie pisze - p o czątk o w o jednostkę, k tó ra później przyjęła nazw ę WUBP, określano m ianem W ydziału Bezpieczeństwa Publicznego na w ojew ództw o lubelskie i m iasto Lublin.
A utorka pisze (s. 45), że pierw szą grupą, k tó ra została skierow ana do tw o rze nia struk tur RBP, byli członkow ie Polskiego Sam odzielnego B atalionu Specjalne go (w przypisie nr 54 błędnie napisała jednak, że prob lem ten om ów iła w p o d rozdziale Polski Sam odzielny Batalion Szturm o w y), drugą zaś „kujbyszewiacy”. C złonkom PSBS A utorka pośw ięciła oddzielny podrozdział, o „kujbyszew iakach” nie pisze niem al w ogóle. Co więcej, nie wskazuje czytelnikow i żadnej literatury, dzięki której m ógłby poszerzyć swoją w iedzę, a przecież jest kilka pozycji, gdzie m ożna odnaleźć te inform acje, np. artykuł M acieja K orkucia „ K ujbyszew iacy”
-a w a n g a rd a UB, „A rcana” 2002, n r 46/47, s. 7 4 -9 5 . Zważywszy w ażną rolę, ja
ką odgryw ali „kujbyszewiacy” w tw orzących się stru kturach RBP, dziwi, że A u to r ka pom inęła ten problem . N ależy w spom nieć, że po przybyciu do Lublina wszy scy „kujbyszewiacy” zostali przekazani do dyspozycji kierow nika RBP PKWN. Z n an e są rozkazy, na m ocy których Stanisław Radkiewicz skierow ał trzy grupy do organizow ania struktur ap aratu bezpieczeństw a w Białym stoku, Lublinie i Rze szowie. Pierwszy rozkaz z 17 sierpnia kierow ał grupę 20 „kujbyszew iaków ” do Białegostoku; z 18 sierpnia - 24 do Rzeszowa i z 21 sierpnia - 18 do Lublina. Po n ad to na podstaw ie rozkazów personalnych z 30 sierpnia i 1 w rześnia do Lubli na skierow ano kolejnych dw óch, 14 w rześnia do B iałegostoku dziewięciu i do R zeszowa pięciu. W ten sposób przydzielono w sumie 78 „kujbyszew iaków ”, p o zostali w nieznanej na razie liczbie zasilili k om órki centralne. W arto rów nież w spom nieć, że n a podstaw ie d o kum entu opublikow anego w zbiorze R ok pierw
szy..., s. 5 0 -5 6 , oraz zam ieszczonych tam dokładnych n o tek biograficznych
w szystkich 18 „lubelskich »kujbyszewiaków«” m ożna dokładnie poznać rolę, jaką odgryw ali w strukturach lubelskiej bezpieki. Ilustruje to rów nież zam ieszczona w powyższym tom ie Obsada stanow isk kierow niczych w urzędach bezpieczeństwa
publicznego w w ojew ództw ie lubelskim, sierpień 1944-czerw iec 1945 (s. 4 0 8 -4 2 2 ).
Stanow iska kierow ników sekcji (1., 2., 4., 4A, 5., 6., 8.) W ydziału K ontrw yw ia du, a następnie W ydziału I WUBP w Lublinie obsadzili „kujbyszewiacy”, w więk- 4 4 8 szości przypad ków absolwenci tej szkoły objęli funkcje zastępców. Początkow o ca
ła lubelska grupa „kujbyszew iaków ” była zatru d n io n a w WUBP w Lublinie, dopiero późną jesienią 1944 r. czterech z nich przeniesiono do jednostek p o w ia tow ych (na stanow iska: kierow nika MUBP w Lublinie, kierow nika PUBP w To m aszow ie Lubelskim i zastępca kierow nika w PUBP w H rubieszow ie i Zam ościu). Lubelszczyzna różniła się p o d tym w zględem chociażby od Rzeszowszczyzny, gdzie zdecydow ana większość z nich została oddelegow ana do organizow ania aparatu pow iatow ego. Jak słusznie zauw aża Z bigniew N aw rocki (Zam iast w o ln o
ści. UB na R zeszow szczyźnie 1 9 4 4 -1 9 4 9 , Rzeszów 1998), p ra w do po do bn ie w ią
zało się to z tym , że na Rzeszowszczyźnie były słabsze ogniw a PPR i AL, które z kolei na Lubelszczyźnie wzięły na siebie ciężar organizow ania i zasilania k adrą aparatu pow iatow ego. W styczniu 1945 r. dziew ięciu spośród dw udziestu „kujby szew iaków ” pracujących w strukturach lubelskiej bezpieki zostało skierow anych do organizow ania stru k tu r UB na „now o w yzw olonych” terenach Polski. Jednak
ci, którzy pozostali, nadal zajm owali czołow e miejsca w lubelskiej bezpiece, w y starczy w spom nieć o m jr./ppłk. Faustynie G rzybow skim (16 I 1 9 4 5 -3 0 X I 1945 r. k ie ro w n ik W UBP w L ublinie); kp t./m jr. B orysie (B ronisław ie) W róblew skim (10 III-8 VIII 1945 r. i 22 VIII 1 9 4 5 -3 1 VIII 1946 r. zastępca kierow nika/szefa WUBP w Lublinie); por./m jr. M ikołaju Lachow skim (9 VI 1945-m aj 1946 r. kie row nik/szef PUBP w Z am ościu; 1 ViI 1 9 4 6 -3 1 I 1949 r. naczelnik W ydziału III); chor./kpt. Janie Pawliszewskim (21 X 1 9 4 6 -3 1 XII 1947 r. naczelnik W ydziału I); kpt. Janie Ragielu (16 III 1 9 4 6 -3 0 VII 1947 r. kierow nik/naczelnik W ydziału „A”); k pt. A ntonim Z arem biuku (13 II-2 8 IV 1945 r. kierow nik W ydziału W alki z Ban dytyzm em ; od 4 VI 1945 r. kierow nik Sekcji, a od 16 VI 1946 do 14 X II 1946 r. naczelnik W ydziału ds. Funkcjonariuszy). Tych kilka przykładów pokazuje, jaką rolę odgryw ali „kujbyszew iacy” w strukturach lubelskiej bezpieki w okresie op i sywanym w książce.
Niestety, w jedynym fragm encie pośw ięconym „kujbyszew iakom ” A utorka p o p ełn ia kilka błędów . Pisze bow iem : „Spośród absolw entów kursu w Kujbysze- w ie Faustyn G rzybow ski został szefem W UBP w Lublinie, a Eliasz K otoń szefem W UBP w B iałym stoku” (s. 45). M jr/ppłk Faustyn G rzybow ski faktycznie stał na czele WUBP w Lublinie, ale d o p iero od 16 stycznia 1945 r. i był czw artym z k o lei k iero w n ik ie m tego u rz ęd u . W cześniej, o d 13 VIII 1944 do 10 stycznia 1945 r., F. G rzybow ski kierow ał W UBP w B iałym stoku, a p por./m jr Eliasz Ko- to n (a nie, jak w tekście, K otoń) nigdy nie był kierow nikiem WUBP w Białym stoku, natom iast od 22 sierpnia 1945 do 13 lutego 1947 r. p ełnił funkcję zastęp cy k iero w n ik a/szefa W UBP w B iałym stoku, n astęp n ie o d 6 lu teg o 1950 do 14 w rześnia 1956 r. kierow ał WUBP - W ojew ódzkim U rzędem ds. B ezpieczeń stw a Publicznego w Szczecinie. P onadto w okresie, o k tó ry m traktuje praca, na czele WUBP stał kierow nik, a nie szef.
Z tą ostatnią uw agą wiążą się inne pom yłki, wynikające z nierozróżniania funkcji stosow anych w strukturze U rzędów Bezpieczeństwa. O tó ż Kister nie wie (s. 45, 86, 87, 145, 217), że o d sierpnia 1944 do końca m arca 1946 r. na czele WUBP, PUBP oraz w ydziałów stali kierownicy. Później WUBP i PUBP kierow ali szefowie, a w ydziałam i - naczelnicy. Począwszy od 1 kw ietnia 1955 r. na czele K om itetu ds. Bezpieczeństwa Publicznego oraz jego w ojew ódzkich i pow iatow ych stru k tu r po now nie stali kierownicy. Ignorow anie tych rozróżnień doprow adziło
A utorkę do popełnienia pow ażnej pom yłki. N a s. 145 stw ierdziła, że 26 czerwca 4 4 9 1945 r. szef PUBP w Lublinie Stanisław M aiński ułatw ił grupie aresztow anych
ucieczkę z aresztu PUBP i uciekł razem z nim i (gdyby była to inform acja praw dzi wa, byłoby to bardzo w ażne ustalenie). Stanisław M aiński nie spraw ow ał funkcji ani kierow nika, ani szefa PUBP w Lublinie. O d 24 m aja 1945 do 25 listopada 1947 r. stanow isko to zajm ow ał chor./por. M ikołaj Joszczuk. W rzeczywistości Stanisław M aiński był k om endantem urzędu PUBP w Lublinie, ale była to funk cja zupełnie innej rangi niż kierow nik/szef urzędu. W szystkie te inform acje m o ż n a spraw dzić w aktach personalnych Stanisława M aińskiego (AIPN Lu, 028/989).
D o piero w drugim rozdziale, w podrozdziale dotyczącym reorganizacji M BP (s. 93), A u to rk a nieco uw agi pośw ięciła procesow i tw o rzenia sieci agenturalno- -inform acyjnej (niestety d o piero w rozdziale trzecim , obejm ującym okres od m arca do lipca 1946 r., znajduje się p o dro zd ział o agenturze [s. 1 6 0 -1 6 3 ]). W y daje się, że byłoby o w iele lepiej, gdyby p ro b lem agentury z całego okresu został
pokazany w jednym podrozdziale. W przypisie 4 7 (s. 93) pojaw ia się m iędzy in nym i inform acja, że w edług K rzysztofa C zubary (autora książki Bezpieka. Urząd
B ezpieczeństw a na Z am ojszczyênie 1 9 4 4 -1 9 4 7 , Z am ość 2 003) pierw sza in stru k
cja dotycząca w erb o w an ia agentury została w yd an a 13 lutego 1945 r. O czyw i ście C zubara m a rację, zaś instrukcję opublikow ał Tadeusz R uzikow ski (Instruk
cje pracy operacyjnej aparatu bezpieczeństw a 1 9 4 5 -1 9 8 9 , W arszaw a 200 4,
s. 2 3 -3 0 ). N o siła o n a tytuł: Instrukcja (tym czasow a) o p ozyskaniu, pracy i ew i
dencji agenturalno-inform acyjnej sieci. A utorka nie podaje żadnych danych na
tem at liczebności agentury, k tó re m ożna zestawić np. przy dokładnej analizie akt poszczególnych PUBP w ojew ództw a lubelskiego za om aw iany okres. A utorka, opisując pierw szy okres działalności UB, nie p o d ała naw et danych zaw artych we w spom inanym już w ielok rotnie spraw ozdaniu in sp ek to ra WUBP Z dzisław a R a dzikow skiego, z k tórego w ynikało, że n a 31 gru dn ia 1944 r. wszystkie jednostki UB w ojew ództw a lubelskiego m iały 4 2 0 agentów i 700 in fo rm ato ró w (z czego WUBP 43 agentów i 92 inform ato rów ). A utor sp raw ozdania podaje też dane jed n ostkow e dla poszczególnych PUBP (liczby te jako pierw szy op ublikow ał Leszek Piłat, Struktura organizacyjna i działalność W ojew ódzkiego Urzędu Bezpieczeń
stw a Publicznego w L u b lin ie 1 9 4 4 -1 9 4 5 , „S tu dia R zeszow skie” 1999, t. 6,
s. 86). Z apew ne b rak tych statystyk jest konsekw encją au torytatyw nego stw ier dzenia zaw artego we w stępie, że są one w niew ielkim stopniu w ykorzystyw ane i przytaczane ze w zględu n a ich w ątpliw ą w iarygodność. M im o to n a s. 162 A u to rk a p o d ała dane dotyczące agentury z kw ietn ia 1946 r. C iekaw e, dlaczego te inform acje traktuje jako w iarygodne, a wcześniejsze nie?
Kister (s. 26) stw ierdza, że brakuje dok u m en tó w m ów iących o działalności tzw. d oradców sowieckich w strukturach UB (z czym zasadniczo należy się zgo dzić), przytacza k ró tk ą w ypow iedź por. H en ry ka Palki, ówczesnego kierow nika W ydziału K ontrw yw iadu W UBP w L ublinie, k tó ry w kilku zd an iach c h a ra k te ryzuje ro lę d o ra d c ó w sow ieckich, p o c h o d z ą c ą z d o k u m e n tu o p u b lik o w an eg o w zbiorze R ok pierw szy... Pomija jednak kilka innych fragm entów tekstów o p u blikow anych w tym że tom ie, które jeszcze dokładniej charakteryzują pozycję tych „d o rad có w ”. Ponadto dzięki dogłębnej analizie do k u m en tó w WUBP i poszczegól nych PUBP w ojew ództw a lubelskiego udaje się ustalić coraz więcej nazwisk tych doradcó w (praw dziw ych lub tylko przyjętych podczas służby w Polsce).
4 5 0 W rozd ziale d ru g im p o d ro z d z ia ł trzeci A u to rk a z a ty tu ło w a ła M e to d y (s. 8 3 -9 2 ). N ależałoby się spodziew ać, że zostanie w nim om ów iony k atalog spo sobów stosow anych przez ap arat bezpieczeństw a w zw alczaniu o dd ziałów p o d ziem ia niepodległościow ego od stycznia 1945 do m arca 1946 r. (taki zakres chronologiczny obejm uje ten rozdział). Niestety, tem u p rob lem ow i są pośw ięco ne jeszcze dw a podrozdziały (11. tego rozdziału - Zaostrzenie w a lki z p o dzie
m iem ; 12. - N o w e p lany w alki). A utorka przy om aw ianiu lub cytow aniu frag
m en tó w rozkazów o sposobach zw alczania od działów partyzanckich nie odnosi tego do rzeczywistości. Z k art z książki nie dow iadujem y się o najbardziej cha rakterystycznych operacjach UB. A utorka ani słow em nie w spom ina o żadnej z trzech akcji z połow y 1945 r.: 10 czerw ca 1945 r., H u ta - rozbicie ok oło trzy stuosobow ego zgrupow ania partyzanckiego N S Z dow o dzon ego przez k pt. M ie czysława Pazderskiego „Szarego” przez 98. pograniczny p u łk N K W D (co cieka we, przebieg tej operacji, w której zginęło oko ło 20 0 partyzantów , był przez
następne lata w ykorzystyw any w szkołach bezpieczeństw a jako przykład niem al idealnej operacji przeciw ko oddziałow i partyzanckiem u); 24 m aja 1945 r., Biał k a - rozbicie około stuosobow ego oddziału mjr. Józefa W ojtunia „Sęka”, n a kil k a dni p rzed operacją do oddziału UB w prow ad ził swojego funkcjonariusza
(U kraińca pochodzącego z okolic, gdzie op ero w ał oddział), k tó rem u p rz y g o to w ano od p o w ied n ią „legendę”. Pełniąc w artę, d o ta rł do sow ieckiego p o steru n k u kolejow ego, p o w iadom ił UB. W spólna operacja UB-NKW D zakończyła się ro z biciem oddziału i śm iercią 27 partyzantów ; 24 m aja 1945 r., Las Stocki - zw y cięska bitw a partyzancka dw ustuosobow ego zg ru po w an ia por. M arian a Berna- ciaka „ O rlik a ” z trzy k ro tn ie liczniejszą g ru p ą o peracyjną U B -N K W D -M O . Ta ostatn ia akcja to przykład n ieporad ności grupy operacyjnej N K W D -U B -M O .
Kolejny przykład znajdujem y na s. 203, kiedy A u to rk a po obszernym zacyto w aniu ra p o rtu szefa WUBP w Lublinie mjr. Franciszka Piątkow skiego na tem at stanu organizacyjnego podległych m u jednostek UB n a terenie w o jew ództw a lu belskiego oraz działań, jakie p odjął dla uzdro w ien ia tej sytuacji, pisze: „W czasie tych intensyw nych prac organizacyjnych aparat bezpieczeństw a nie zrezygnow ał z bieżącej w alki z podziem iem . Jeszcze w lipcu 1946 r. w w ojew ództw ie olsztyń skim zorganizow ano dużą operację przeciw oddziałow i »Łupaszki« [Badaczka nie podaje, że chodzi o mjr. Z yg m u n ta Szendzielarza, w indeksie osobow ym przy jego nazw isku tej strony nie p o d a n o ]”. Ciśnie się n ieo d p arte pytanie o to, dla czego nie podaje przykładów działań, jakie w tym okresie przeciw ko zbrojnem u podziem iu p ro w adziła lubelska bezpieka, a przecież znam y kilka ciekaw ych fak tów: 17 sierpnia 1946 r. rozbicie przez G rupę O peracyjną UB-WP oddziału N S Z i zabicie dow ódcy Stefana Brzuszka „B oru ty” ; 8 w rześnia 1946 r. zagłada o d działu ppor. A ntoniego Kopaczew skiego „Lw a” (śmierć p oniosło 6 partyzantów , 3 osoby cywilne, 4 aresztow ano). Z drugiej strony należałoby napisać, że reso rt p onosił też dotkliw e porażki, np. 24 w rześnia 1946 r. w zasadzce zo rganizow a nej przez oddział kpt. A leksandra G łow ackiego „Wisły” ze zgru po w an ia mjr. H iero n im a D ekutow skiego „ Z a p o ry ” zginęło 14 żołnierzy KBW i 4 m ilicjantów z G rupy O peracyjnej UB-KBW-MO.
Pisząc o m etodach zw alczania podziem ia (s. 8 3 -8 7 ), A utorka część p o d ro z działu pośw ięciła przekonaniu czytelnika, że na Lubelszczyźnie istniały grupy w rodzaju „szw adronów śm ierci [...], czyli m ałych, uzbrojonych grup w ykonują
cych polecenia lokalnych działaczy lub funkcjonariuszy, co podziem ie rozpozna- 4 5 1 w ało jako tajne sądy lu d o w e” (s. 83). W przypisie 26 A utorka w yw odzi tę m eto
dę od sposobu działania przeciw opozycji cara Iw ana IV G roźnego, później przejętego przez Stalina. Niestety, nie pod an o k on kretn ych przykładów świadczą cych o tym , że takie „szw adrony” działały. Co p raw d a przytacza akcję z 3 m arca 1945 r. z H rubieszow a, ale jak sama Badaczka stw ierdza, „tru d n o określić, jaki charakter m iała akcja PUBP w H rubieszow ie” (s. 86). A jeśli nie ta akcja m a w spierać tezę o istnieniu „szw adronów śm ierci”, to która? Niestety, i w tym m iej scu m am y do czynienia z przypadłością w spom inan ą wcześniej, czyli niepow oły- w aniem się na opublikow ane dokum enty (Rok pierw szy..., s. 1 6 6 -1 6 8 ), gdzie z im ienia i nazwiska, z przydziałem do konkretny ch trzech grup likwidacyjnych, zostali w ym ienieni funkcjonariusze PUBP w H rubieszow ie i żołnierze 1. pułku ka w alerii WP, którzy m ieli zam ordow ać dziesięcioro „aktyw nych działaczy AK”. W spom nieć rów nież należy, że postępow anie hrubieszow skiego PUBP spotkało
się z dezapro batą dow ództw a NKW D. W raporcie z 21 m arca 1945 r. gen. Iw an Sierow w raporcie do Ław rientija Berii tak pisał o w ypadkach w H rubieszow ie: „Ze strony niektórych polskich pracow nikó w org an ów terenow ych odn o to w an o przypadki niepraw idłow ego podejścia do w alki z akow cam i. [...] Po linii M inister stw a Bezpieczeństwa [Publicznego] i KC PPR w ydano o dpow iednie w ytyczne 0 zakazie podobnych operacji. W inni zostaną przeniesieni do innego pow iatu 1 w ojew ództw a” (Teczka specjalna J.W. Stalin a ..., s. 2 1 5 -2 1 6 ). Bardzo istotne jest rów nież to, że w łaśnie w tym miejscu p ow inna znaleźć się w ersja w ydarzeń z H ru bieszow a zaprezentow ana przez Ireneusza C abana i E dw arda M achockiego (Za
w ładzę ludu, Lublin 1975, s. 1 9 0 -1 9 2 ). A utorzy ci, znając praw dę, fałszywie i ce
low o przypisali tę akcję „silnem u zgrupow aniu UPA”. Jest to o tyle w ażne, że Ki ster w e w stępie stwierdziła, iż książka ta nadal należy do najważniejszych pozycji w historiografii regionalnej (s. 21).
W opracow aniu nie podano żadnych szacunkowych danych n a tem at strat obu stron konfliktu. Jest to niezwykle trudne, ale przecież istnieją dane cząstkowe, np. za okres od 1 stycznia do 20 sierpnia 1945 r., pochodzące ze spraw ozdania kie row nika W ydziału Walki z Bandytyzm em WUBP w Lublinie, sporządzonego przez ówczesnego zastępcę kierow nika tego w ydziału kpt. W acława Zająca. Z dokum en tu w ynika między innym i, że w powyższym okresie straty podziem ia to: 993 pole głych, 72 rannych, 312 wziętych do niewoli, 376 aresztow anych osób pom agają cym „bandytom ”. W tym samym okresie straty „strony rządow ej” miały wynieść 1455 ludzi (125 ubeków, 180 milicjantów, 23 7 członków p artii dem okratycznych, 209 przedstawicieli w ładz i wojska, 704 cywilów - R ok pierwszy..., s. 18 9-22 6).
P od o b n ie w ygląda p ro b le m d ziałalności sąd o w n ic tw a w ojsko w eg o n a Lu- belszczyźnie. C o p ra w d a A u to rk a p ośw ięca m u p o d ro z d z ia ł (Są do w n ictw o ) (s. 1 8 9 -1 9 1 ) z charakterystyką działalności o rganó w sądow ych, ale nie podaje żadnych szacunków, jeśli chodzi o liczbę zasądzonych przez lubelskie sądy kar śm ierci w okresie 1944 -k w iecień 1947 r. i liczby straconych, choć takie dane szacunkow e dla całego okresu 1 9 4 4 -1 9 5 6 (w rozbiciu n a poszczególne lata) p o daje Z o fia Leszczyńska, G inę za to, co najgłębiej czło w iek ukoch ać m o że, t. 2, Lublin 2 0 0 3 , s. X V II. C o w ięcej, w przypisie 1 A u to rk a o dsy ła do lite ra tu ry przedm iotu , podanej w przypisie 133 (s. 132) do rozdziału drugiego. Jed n ak we w skazanym przypisie znajduje się zupełnie inn a treść, zaś lite ratu ra dotycząca są- 4 5 2 do w n ictw a p o d an a została w przypisie nr 134 (s. 133).
N ieznajom ość obsady personalnej bezpieki n a Lubelszczyźnie pow oduje, że Badaczka p o p ełn ia liczne błędy. W w ielu m iejscach brakuje im ion, stopni w o j skow ych funkcjonariuszy, a niekorygow anie inform acji zaw artych w przytacza nych cytatach pow oduje, że czytelnik otrzym uje inform ację n iep ełn ą lub zafał szow aną. N ie sposób w tym miejscu w ym ienić w szystkich pom yłek, p o d am tylko kilka przykładów : w cytacie n a s. 74 p o w in no być M ichał W ęgrzynowski, a nie W ęgorzenow ski, w m om encie p ow stania do ku m en tu (listopad 1945 r.) k iero w nik Sekcji VI W ydziału I WUBP w Lublinie, a nie zastępca k iero w nik a tej sekcji; s. 202: A utorka nie uzu pełnia cytatów o podstaw ow e inform acje; w sierpniu 1946 r. szefem PUBP w H rubieszow ie był chor./ppor. Józef M akuch, jego p o przednikiem od 10 stycznia do 28 m aja 1946 r. (o którym zapew ne m ow a w cy tacie) chor. W łodzim ierz A tłasiuk; szef PUBP w K raśniku G rzelak m iał n a imię Zdzisław i stopień chor./ppor., a jego zastępca Pilipczuk nosił im ię Józef oraz
sto-pień ppor./p o r.; szef PUBP w K rasnym staw ie Kowalski m iał n a imię A n to ni i sto pień p po r.; (s. 211) A u to rk a napisała, że w PUBP w Tom aszow ie Lubelskim na spotkaniu koła PPR przem aw iał aktyw ista-członek PPR Cygler. Faktycznie ppor./por. C zesław Cygler był członkiem PPR, ale przede wszystkim , o d 28 listo p ad a 1945 r. do 21 kw ietnia 1947 r., kierow nikiem /szefem PUBP w Tom aszow ie Lubelskim ; (s. 217) om aw iając pism o szefa WUBP w Lublinie z 16 października 1946 r., nie podaje, o kogo chodzi (mjr Franciszek Piątkow ski). Tak sam o p o stę puje przy om aw ianiu d o k u m en tó w ów czesnego kiero w n ika (pow inno być n a czelnika) W ydziału Personalnego WUBP w Lublinie. W tym czasie funkcję tę spraw ow ał ppor./por. A ntoni Placha; (s. 107, 161) zam iast W ydział W alki z B an dytyzm em , A utorka pisze: w ydział w alki z bandam i.
W książce pojaw iają się rów nież nieścisłości w inform acjach n a tem at p o d zie mia: (s. 107) d o w ódca oddziału partyzanckiego z O kręgu AKO (Armii Krajowej O byw atelskiej) B iałystok to m jr A lek san d er R ybnik „D zik i”, a nie R ybicki; (s. 169) oddział „M ieczysław a” z w ojew ództw a w arszaw skiego to oddział por. Feliksa P rzybytn iew skiego „M ieczysław a” (do czerw ca 19 46 r.), a n astęp n ie ppo r. M arian a K raśniew skiego „B urzy”, p o d p o rząd k o w an y początko w o O k rę gowi N S Z Białystok, a następnie O kręgow i XVI N Z W W arszawa.
N ależy rów nież zw rócić uw agę na pew ne niedoskonałości redakcyjne książki. Pierwsza dotyczy zapisu im ion. A utorkę nie obow iązują w tej m ierze żadne zasa dy. W wielu przypadkach nie podaje pełnego im ienia i nazwiska, choć n a p o d sta wie literatury m ogła dokonać tych ustaleń; nie podaje im ion w tekście głównym , choć w indeksie osobow ym jest pełne zestawienie im ienia i nazwiska; gdy przy w ołuje dane nazw isko, raz jest ono z pełnym brzm ieniem im ienia, n a kolejnej k ar cie jest już bez im ienia, przy następnym przyw ołaniu jest tylko inicjał im ienia. Po n ad to niektórych nazwisk w ystępujących w tekście nie uw zględniono w indeksie. N ależałoby od A utorki oczekiwać w tym względzie większej staranności i ujed n o licenia zapisu. Stosuje rów nież różny zapis pseudonim ów , dodaje skrót ps., innym razem zaś bierze pseudonim w cudzysłów. Indeks osobow y nie jest sporządzony system em „krzyżow ym ”, więc np. występujący n a danej stronie sam pseudonim dow ódcy oddziału partyzanckiego („O rlik”, „Łupaszko”, „M ieczysław ”) nie zo stał uw zględniony w indeksie. Pojawiają się rów nież takie przypadki, jak n a s. 86, gdzie A utorka pisze, że PUBP w H rubieszow ie kierow ał Feliks G rodek, kilka w e r
sów niżej pisze z kolei, że tenże G rodek m iał n a imię W incenty. Faktycznie był to 4 5 3 Feliks Jacenty G rodek; z kolei na s. 19 A utorka stw ierdza, że ro k 1989 był prze
łom ow y dla publikacji dotyczących w alki MBP ze zbrojnym niepodległościow ym podziem iem , choć w ydano - jak pisze - sporo prac przedstaw iających walkę z podziem iem jako „walkę o p o rząd ek ”. Po czym jako jedyny przykład w przypi sie 12 podaje artykuł Józefa Kozłowskiego z 1984 r.
W zakończeniu B adaczka nie d o k o n ała dokładn ego p od sum o w an ia swojej pracy. Jest ono ogólnikow e i nie daje całościowej oceny w alki ap aratu b ezpie czeństw a ze zbrojnym podziem iem niepodległościow ym na Lubelszczyźnie. A u to rk a nie konfro n tu je postaw ionych sobie we w stępie zadań badaw czych z tym , co się jej u d ało osiągnąć. P onadto pisze (s. 238), że w w yniku te rro ru p ro w a d zo nego przed w yboram i przez grupy operacyjne i dzięki przeprow adzonej przez ko m u n istó w am nestii M BP podzieliło kraj n a d w a rejony. Pierwszy z nich m iał obejm ow ać w ojew ództw a zachodnie i centralne, gdzie, jak tw ierdzi, oddziały
partyzanckie „praw ie nie istniały”. D rugi obszar to w ojew ództw a p o łu dn io w e i w schodnie, gdzie nadal aktyw nie działała partyzantka. Jest to sform ułow anie z jednej strony bardzo ogólnikow e, a z drugiej błędne. Czy m o żna stw ierdzić, że w w ojew ództw ach centralnych zanikła p artyzantk a, skoro w w ojew ództw ie w a r szawskim działało p o n ad 30 o ddziałów partyzanckich, a do sierpnia 1949 r. funkcjonow ał O kręg N Z W W arszawa; w Łódzkiem i części kieleckiego po 1947 r. działało jeszcze co najm niej 10 oddziałów partyzanckich (zdecydow ana w ięk szość w yw odząca się z K onspiracyjnego W ojska Polskiego), liczących 5 -1 0 p a r tyzantów ? W b rew tw ierdzeniu A utorki o p ó r zbrojny jest słabszy i zanika szybciej w K rakow skiem i Rzeszowskiem .
W recenzji sk o ncentrow ano się na m ank am en tach publikacji, choć przyznać należy, że książka zaw iera też interesujące inform acje. A u to rk a przepro w adziła kw erendę w najważniejszych archiw ach, gdzie odnalazła ciekawe dokum enty. Niestety, z p o w o d u b ra k ó w w arsztatow ych nie zostało to w pełn i w ykorzystane. W książce zaw arła liczne cytaty z dokum entów , szczególnie w ytw orzonych przez kom ó rk i PPR na poziom ie pow iatu, oraz rozkazów MBP, W P i KBW. Książkę z p o w o d u wcześniej w ym ienionych m an k am en tó w m ożna trak to w ać jako przy d atn ą jedynie przy założeniu, że m a ona ch arak ter co najwyżej popularyzatorski, a nie stricte naukow y i tylko p o d w arunkiem , że ukaże się w ydanie drugie, p o praw ione.
Slaw om ir Poleszak
Remigiusz Kasprzycki,
Opozycja polityczna w Krakowie 1988
- 1 989,
Księgarnia Akademicka, Fundacja Centrum Dokument tacji Czynu N iepodległościow ego, Kraków 2 0 0 3 , ss. 2 0 5Schyłkowy okres PRL oraz transform acja ustrojow a w Polsce cieszą się o stat nio coraz w iększym zainteresow aniem przedstaw icieli różnych dyscyplin n au k o wych: wystarczy chociażby w spom nieć ostatnie publikacje A ntoniego D udka, A n drzeja G arlickiego lub Jadw igi Staniszkis1. Problem atyka ta znalazła się rów nież w polu zainteresow ań m łodego historyka krakow skiego Rem igiusza Kasprzyckie go, au to ra książki O pozycja polityczna w K rakowie w latach 1 9 8 8 -1 9 8 9 , będącej rozszerzoną i po p raw io n ą w ersją jego pracy m agisterskiej.
P róba opisania historii „dnia w czorajszego” wiąże się zazwyczaj z dużym ry zykiem zarów no ze w zględu n a niew ielki upływ czasu, jak i ograniczony dostęp do n iektórych źródeł. T rudności te pojaw iły się także w tym przypadku, choć tyl ko częściowo tłum aczyć nim i m ożna pow ażne niedoskonałości om aw ianej książ ki. Jej lek tu ra nasuw a bow iem w iele zastrzeżeń oraz krytycznych uw ag do w y k o rzystania źródeł oraz kom petencji w arsztatow ych au tora.
1 A. D u d ek , R eg la m en to w a n a rew olucja: ro zk ła d d y k ta tu r y k o m u n istyc zn e j w Polsce 1 9 8 8 -1 9 9 0 , K rak ó w 2 0 0 4 ; A. G arlicki, Rycerze okrągłego sto łu , W arszaw a 2 0 0 4 ; J. Staniszkis, P o stko m u n izm : próba opisu, G d ań sk 2 0 0 1 .