• Nie Znaleziono Wyników

"Studium zniewolenia. Walka aparatu bezpieczeństwa z polskim zbrojnym podziemiem niepodlegościowym na Lubelszczyźnie (1944-1947)", Anna Grażyna Kister, Kraków 2005 : [recenzja]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share ""Studium zniewolenia. Walka aparatu bezpieczeństwa z polskim zbrojnym podziemiem niepodlegościowym na Lubelszczyźnie (1944-1947)", Anna Grażyna Kister, Kraków 2005 : [recenzja]"

Copied!
17
0
0

Pełen tekst

(1)

"Studium zniewolenia. Walka

aparatu bezpieczeństwa z polskim

zbrojnym podziemiem

niepodlegościowym na

Lubelszczyźnie (1944-1947)", Anna

Grażyna Kister, Kraków 2005 :

[recenzja]

Pamięć i Sprawiedliwość 4/2 (8), 439-454

(2)

Pewne niedoskonałości wykazuje także ap arat naukow y, jakim o p atrz o n a zo ­ stała książka. Raczej uchybieniem jest pow oływ anie się w przypisach n a d o k u ­ m enty opublikow ane przez Leszka G o n d k a w 1990 r. (s. 2 0 5 -2 0 6 )13. P ochodzą one bow iem z w ydanego w M oskw ie zbioru źród eł do historii sow ieckich wojsk granicznych14, któ ry Prochw icz przyw ołuje w innych przypisach i któ ry um iesz­ cza w bibliografii. U G o n d k a d okum en ty te nie są w jakikolw iek sposób o p ra co ­ w ane, pozbaw ione tak podstaw ow ych inform acji, jak choćby w skazów ki co do miejsca w pierw otnej edycji. M o żna u Prochw icza n atk nąć się n a przypis arch i­ w alny pod an y w raz z opracow aniem , z któ reg o go zaczerpnięto. W tym , a także w dw óch innych przypadkach, choć już bez inform acji o ew entualnym m iejscu pierw otnego przyw ołania w literaturze, chodzi o zasób In stytutu Józefa P iłsud­ skiego w N ow ym Jo rk u , któ ry nie jest w ym ieniony w bibliografii, co wskazuje n a pośred n i dostęp au to ra do tych m ateriałó w (s. 2 2 1 -2 2 2 , przyp. 8 -1 0 ). N ie ­ stety, zdarzają się m ylne in form acje (błędne od esłan ia) w p rzy p isach (s. 2 0 6, p rzy p . 2 0 2 ; s. 2 1 3 , przyp. 2 3 0 i 2 3 3 ; s. 2 4 8 , p rzy p. 113; s. 2 49 p rzyp . 117; s. 257, przyp. 133). N ie wszystkie prace ujęte w bibliografii zostały w ykorzysta­ ne n a kartach książki, co być m oże jest ubocznym efektem zm ian, jakie zaszły w kształcie o p racow ania od 1997 r.

Kilka słów należy pośw ięcić aspektom edytorskim . Książka w ydana jest a tra k ­ cyjnie (tw arda, lakierow ana opraw a) i, co niestety ostatn io nie należy do norm y, bardzo dobrze zredagow ana. Tym bardziej rażą, choć drob ne, przeoczenia k o re k ­ ty autorskiej. O d b io rca z p o dstaw ow ą w iedzą n a tem at kam p anii w rześniow ej zaskakiw any jest przy obsadzie personalnej polskiej „35. Dywizji Pancernej R e­ zerw ow ej”, o czym inform uje go d w ukrotnie ty tu ł aneksu (s. 365) i spis treści, czy gdy dow iaduje się o istnieniu „batalionu m aszynow ego 76. p ułk u p iech o ty ” (s. 251) lub o funkcjonow aniu w m iędzyw ojennej arm ii stopn ia „st. szeregow ca” (s. 207). W książce znajdują się także szkice. D la kilku najw yraźniej p od staw ą były m apy dołączone do pracy C zesław a G rzelaka (także W ydaw nictw a N e ri­ ton). Tu jednak pom niejszone i jednob arw ne bardzo trac ą n a czytelności.

Piotr Cichoracki

Anna Grażyna Kister,

Studium zniewolenia. Walka aparatu

bezpieczeństwa z polskim zbrojnym podziemiem niepodległo

-

ściowym na Lubelszczyźnie (1944—1947),

W yd a w n ictw o Ar' cana, Kraików 2 0 0 5 , ss. 2 5 8 + 55 nlb.

O tw arcie archiw ów i szeroki dostęp do d o k u m en tó w byłego k om unistyczne­ go ap aratu represji działającego w Polsce w latach 1 9 4 4 -1 9 8 9 sp ow odow ało, że n a rynku w ydaw niczym pojaw ia się coraz więcej książek, k tó re dotyczą natu ry i funkcjonow ania tej instytucji. Publikacje te stanow ią bardziej lub mniej udane

13 L. G o n d ek , 17 w rześnia 1939. Agresja Stalina na Polskę. D o k u m e n ty , relacje, opinie z k o m e n ta ­ rzem , G d ań sk 1990.

(3)

próby opracow ania pow yższego zagadnienia. N a pierw szy rzu t oka p raca Anny G rażyny Kister Studium zniew olenia. W alka aparatu bezpieczeństw a z polskim

zb rojnym podziem iem niepodległościow ym na L ubelszczyźnie (1 9 4 4 -1 9 4 7 ) ze

w zględu n a ciekawy tytuł, staranną szatę graficzną oraz to, że została w ydana przez uznane na rynku księgarskim W ydaw nictw o A rcana, zachęca do lektury. Niestety, to pierw sze w rażenie jest m ylące. D o kład na lek tu ra uśw iadam ia, że książkę zaliczyć trzeba do p ró b zdecydow anie mniej udanych.

Praca składa się ze w stępu, czterech rozdziałów podzielonych n a podrozdziały: Rozdział I Powstanie Resortu Bezpieczeństwa Publicznego PKWN. Tworzenie stru k­

tur; Rozdział II M inisterstw o B ezpieczeństw a Publicznego. Umacnianie w ła dzy (styczeń 19 45 -m a rzec 1946); Rozdział III Państw owa K om isja Bezpieczeństw a. Przygotowania do referendum (marzec-lipiec 1946); Rozdział IV Przygotowania do w yborów . W zm ożenie terroru (lipiec 1946-styczeń 1947) i Zakończenia. Ponadto

zam ieszczono bibliografię, indeks osobow y oraz fotok op ie ośm iu d o k u m en tó w z C entralnego A rchiw um W ojskowego. Do m onografii nie załączono wykazu skró­ tó w i indeksu nazw geograficznych.

Rozczarow ują przedstaw ione przez A.G. Kister we w stępie założenia pracy. G łów nym celem książki było „ukazanie organizacji i działań polskiego k om u ni­ stycznego ap aratu bezpieczeństw a, głów nie w zakresie w alki z polskim n iepo dle­ głościowym podziem iem , a szczególnie z jego zbrojnym i oddziałam i w latach 1 9 4 4 -1 9 4 7 ” (s. 8). Przez aparat bezpieczeństw a A utorka rozum ie przede wszyst­ kim R esort Bezpieczeństwa Publicznego PKW N, M inisterstw o Bezpieczeństwa Publicznego oraz p o dporządkow any m u Polski Sam odzielny Batalion Specjalny (późniejsze Wojska W ew nętrzne i K orpus Bezpieczeństwa W ew nętrznego), M ili­ cję O byw atelską, O chotniczą Rezerwę M ilicji Obywatelskiej, a także „odrodzone W ojsko Polskie w takim zakresie, w jakim było w ykorzystyw ane do w alki ze spo­ łeczeństw em ” (s. 8). Ponadto A utorka chciała zaprezentow ać strategię i cele w al­ ki z podziem iem n a podstaw ie dok u m en tó w w ytw orzonych przez RBP i M BP i „skonfrontow anych z rzeczywistością, k tó rą generowały, a raczej fragm entem tej rzeczywistości, czyli Lubelszczyzną” (s. 9). Niestety, założeń tych nie realizuje.

N ależy zadać pytanie, czy tylko do tego pow inn y ograniczać się założenia A.G. Kister? Z tytułu książki w ynika jednoznacznie, że głów nym celem m iało być om ów ienie w alki kom unistycznego ap aratu bezpieczeństw a z polskim zbroj- 4 4 0 nym podziem iem niepodległościow ym n a Lubelszczyźnie w latach 1 9 4 4 -1 9 4 7 .

D o zadań A utorki p o w in n o więc należeć - tak jak zresztą pisze - przedstaw ienie procesu pow staw ania i rozw oju ap aratu bezpieczeństw a w Polsce, ale nie tylko n a szczeblu centralnym , ale przede wszystkim szczegółow o n a poziom ie bezpie­ ki działającej na Lubelszczyźnie. Dalej należałoby stw orzyć dokładn y katalog m e­ to d stosow anych w zw alczaniu oddziałów zbrojnych po dziem ia niepo dleg ło ścio­ w ego oraz zilustrow anie ich jak najw iększą liczbą p rzy k ład ó w p ochodzących w łaśnie z om aw ianego regionu. Ponadto czytelnik m ógłby się spodziew ać d o k ład ­ nego w yjaśnienia pojęcia „oddziały zbrojne podziem ia niepodległościow ego”. Niestety, A utorka, opracow ując strukturę aparatu bezpieczeństw a, poprzestaje n a zaprezentow aniu ustaleń dotyczących stru k tu r n a poziom ie centralnym (RBP i MBP), pisząc dalej: „Urzędy terenow e odzw ierciedlały strukturę re so rtu ” (s. 44), a przy kolejnym om aw ianiu zm ian stru k tu r M BP stw ierdza: „N ow a stru k tu ra M BP m iała zostać odw zo row ana w W ojew ódzkich i Pow iatow ych U rzędach

(4)

Bez-pieczeństw a Publicznego. Jesienią 1945 r. rozpoczęła się reorganizacja te re n u ” (s. 122). Z w ykłem u czytelnikow i, któ ry na co dzień nie zajmuje się p ro b lem aty ­ ką aparatu bezpieczeństw a, to stw ierdzenie niczego nie wyjaśnia, co więcej, w p ro ­ w ad za go w b łąd . T ru d n o zrozum ieć, że w książce b raku je n aw et tak elem en ­ tarn y c h w iadom ości, jak w ym ienienie liczby PUBP w w o jew ó dztw ie lubelskim i p odan ie m iast, w k tórych zostały one zorganizow ane. Brak do kładnego p rz ed ­ staw ienia zm ieniającej się struk tury organizacyjnej bezpieki n a poziom ie WUBP i PUBP w ojew ództw a lubelskiego uznać należy za jedno z najw iększych uchybień tej książki. P o nadto A utorka po m in ęła całkow icie p rob lem obsady personalnej lubelskiego ap a ratu bezpieczeństw a. N ie zadała sobie n aw et tru d u , aby p rzed sta­ w ić kierow ników /szefów W UBP w Lublinie i ich zastępców oraz daty pełnienia przez nich funkcji. D o niezbędnego m inim um zaliczyć też należy w ym ienienie kadry kierow niczej wydziałów , k tó re w WUBP w Lublinie odpow iadały za w al­ kę z p o d ziem iem n iep o d leg ło ścio w y m (W ydział W alki z B andytyzm em , W y­ dział III, W ydział Śledczy).

P odobnie w ygląda p rob lem z charakterystyką podziem ia n iepodległościow e­ go działającego na Lubelszczyźnie. A u to rk a nie pokusiła się o stw orzenie krótkiej syntetycznej charakterystyki podziem ia. N ie w yo drębn iła podstaw o w y ch o k re ­ sów w jego działalności w tym czasie. N ie d o k o n ała podziału n a oddziały po- akow skie, naro d o w e, czy też grupy (a było ich niem ało), k tó re działały sam o­ dzielnie bez żadnej zw ierzchności organizacyjnej. Z k art książki czytelnik nie dow iaduje się rów nież, kto nim i dow odził (Badaczka nie p o d ała czytelnikow i w skazów ki, do jakiej literatu ry pow inien dotrzeć, aby tę w iedzę uzupełnić).

Podczas lektury książki A.G. Kister odnosi się n ieo d p arte w rażenie, że „an o ­ n im o w y ” ap arat bezpieczeństw a w alczył z „an on im ow ym ” podziem iem n ie p o d ­ ległościow ym , a „miejscem akcji” zbyt rzadko jest Lubelszczyzna.

N a kartach książki b rak choćby w zm ianki o tym , że n a w scho dn ich i p o łu ­ dniow o-w schod nich obszarach Lubelszczyzny działało bardzo silne nacjonali­ styczne podziem ie ukraińskie. Jest to o tyle istotne, że w om aw ianym przez A u­ to rk ę okresie skupiało ono uw agę aparatu bezpieczeństw a, któ ry po pierw sze doznał licznych p orażek w starciach z oddziałam i UPA, a po drugie siły używ a­ ne do zw alczania podziem ia ukraińskiego (zwłaszcza w ojsko) nie m ogły być w y ­ korzystane do w alki z polskim podziem iem .

A u to rk a nie w yjaśnia czytelnikow i w e w stępie, co rozum ie przez pojęcie Lu- 4 4 1 belszczyzny, a przecież granice w ojew ództw a lubelskiego z sierpnia 1939 r. ró ż­

niły się nieco (szczególnie granica w schodnia) od tych po lipcu 1944 r. P onadto nie charakteryzuje tego obszaru ani p o d w zględem geograficznym , ani lu d n o ­ ściowym .

Z ap ro p o n o w a n a konstrukcja w ew n ętrzn a pracy w zbudza liczne zastrzeżenia. W książce zastosow ano u kład chronologiczno-problem ow y. Rozdziały m ają p o ­ rządek chronologiczny, a zam ieszczone w nich po drozdziały - problem ow y. N ie ­ któ ry m z zagadnień pośw ięcono p o drozd ział w każdym z czterech rozdziałów . Pierw sza w ątpliw ość wiąże się z w yodrębnieniem aż czterech p o d o k resó w ch ro ­ nologicznych w ciągu niecałych trzech lat badanych przez A utorkę, co p o w o d u ­ je, że p rezentow any m ateriał jest m ało przejrzysty. D la przykładu w rozdziale drugim m am y aż trzy podrozdziały na tem at pow stania, reorganizacji i zm ian w MBP. N ajsensow niej byłoby połączyć je w jeden p odrozdział. Z kolei kwestie

(5)

tw orzen ia sieci agenturalnej po ru szo n o w oddzielnym p odrozdziale, ale d op iero w rozdziale trzecim . W cześniejsze działania n a tym polu zostały om ów ione bez w y odrębnienia oddzielnego paragrafu.

Bardzo pow ażnym m ankam entem pracy jest sposób w ykorzystyw ania d otych ­ czasowego d o robku polskiej, a w mniejszym stopniu obcojęzycznej historiografii. A.G. Kister nie d o tarła do w ielu prac, k tóre pow inny być p od staw ą przy pisaniu niektórych partii tekstu. W rozdziale pierw szym (s. 23, przyp. 1) pisze, że działa­ nia sowieckich służb specjalnych w Polsce są najsłabiej udo ku m ento w an e i szcząt­ kow o opracow ane, następnie w ym ienia osiem pozycji n a ten tem at, pom ijając głów ne opracow anie, książkę P iotra Kołakow skiego N K W D i G RU na ziem iach

polskich 1 9 3 9 -1 9 4 5 (W arszawa 2002) oraz rów nie w ażny zbiór do ku m entów

opublikow anych po rosyjsku przez Albinę N oskow ą, Iz Warszawy. M oskw a, to-

w ariszczu Beria... D o k u m ien ty N K W D SSSR o polskom podpolje 1 9 4 4 -1 9 4 5 (M o­

skw a-N ow osibirsk 2001). Przypom nieć jeszcze należy o artykule Jacka W ołoszy­ na, C harakterystyka niem ieckiej i sowieckiej p o lity ki terroru w obec społeczeństw a

i podziem ia zbrojnego na L ubelszczyźnie w latach 1 9 3 9 -1 9 4 7 [w:] Podziemie zbrojne na Lubelszczyźnie w obec dw óch to ta lita ryzm ó w 1 9 3 9 -1 9 5 6 , red. S. Po­

leszak, A. Puławski, W arszawa 2002, s. 1 1 -2 8 . Przywołując prace pośw ięcone M i­ licji Obywatelskiej (s. 51), nie w ym ienia książki R afała W nuka, Lubelski Okręg

AK, DSZ, W iN (1 9 4 4 -1 9 4 7 ) (Lublin 2000); jej rozdział VIII (s. 1 8 2 -1 9 8 ), AK- -D SZ-W iN a M ilicja O byw atelska, odnosi się do tego problem u. Podobnie Ba­

daczka postępuje (s. 61), wym ieniając pozycje bibliograficzne n a tem at stosunku „odrodzonego Wojska Polskiego” do podziem ia; brak n a przykład jednego z p o d ­ staw ow ych artykułów w ydanych po 1989 r. (Jerzy Poksiński, Siły zbrojne w obec

ugrupow ań niepodległościow ych w Polsce w latach 1 9 4 4 -1 9 5 6 [w:] W ojna d o m o ­ w a czy now a okupacja?, red. A. Ajnenkiel, W arszawa 1998, s. 1 0 5 -1 1 9 ). Co b a r­

dzo dziwne, po raz kolejny nie przyw ołuje rów nież książki R afała W n uk a L ub el­

ski Okręg AK, D SZ, W iN (1 9 4 4 -1 9 4 7 ); jej rozdział VII (s. 1 6 2 -1 8 1 ) om aw ia

w łaśnie stosunek podziem ia poakow skiego n a Lubelszczyźnie do W ojska Polskie­ go. N ie w spom ina także artykułu tego sam ego au to ra Działania propagandow e

niepodległościowego podziem ia adresowane do żołnierzy W ojska Polskiego (lipiec 1 9 44-styczeń 1947), „Dzieje N ajnow sze” 2002, nr 4, s. 5 7 -7 3 . W ymieniając

z kolei literatu rę dotyczącą sądow nictw a (s. 9 0 -9 1 ), A u to rk a po m inęła dw uto- 4 4 2 m ow e w ydaw nictw o Z ofii Leszczyńskiej, Ginę za to, co najgłębiej człow iek u k o ­

chać m oże, Lublin 1 9 9 8 -2 0 0 3 . O m aw iając przebieg am nestii z m arca i kw ietnia

1947 r. na Lubelszczyźnie (s. 2 2 9 -2 3 5 ), nie przyw ołuje artykułu Leszka P ietrza­ ka, jednego z nielicznych n a ten tem at, A m nestia 1 9 4 7 r. i jej w yko n a n ie przez

organa bezpieczeństw a [w:] Podziemie zbrojne na L ubelszczyźnie w obec dw óch to ­ talitaryzm ów ..., s. 5 7 -6 5 .

C o gorsza, A utorka w nikłym stopniu spożytkow ała prace, które zam ieściła w bibliografii. W przypisach nie m a śladu w ykorzystania o pu blikow anych zbio­ ró w d o k u m en tó w (D ziałalność Zbiorczej D yw izji W ojsk W ew nętrznych N K W D

na terenie Polski w latach 1 9 4 4 -1 9 4 6 w św ietle w ybranych d o k u m e n tó w , w yd. W. R om an, „Biuletyn W ojskowej Służby A rchiw alnej” 1994, nr 17, s. 1 6 4 -2 1 4 ; Teczka specjalna J.W. Stalina. R a p o r ty N K W D z Polski 1 9 4 4 -1 9 4 6 , w y b ó r

i oprac. T. C ariew skaja i inni, W arszawa 1998; Represje N K W D w obec żołnierzy

(6)

P. M atusak, Siedlce 1995 - dwie ostatnie pozycje zostały jedynie przyw ołane w jednym zbiorczym przypisie. Zaskakująco rzadko B adaczka p osiłkow ała się zbiorem d o k u m en tó w R ok pierw szy. Pow stanie i działalność aparatu bezpieczeń­

stw a publicznego na L ubelszczyênie (lipiec 1944 -czerw iec 1945), w stęp S. Pole­

szak, w ybór i oprac. L. P ietrzak i in., W arszaw a 200 4.

Z astan a w ia ró w n ież sposób sp o rząd zan ia opisu b ib liograficznego. A u to rk a jako miejsce przechow yw ania niektórych z w ykorzystanych przez siebie d o k u ­ m en tó w podaje archiw a, w których od kilku lat zbiorów tych nie m a. Dotyczy to przede wszystkim C entralnego A rchiw um M inisterstw a Spraw W ew nętrznych i Adm inistracji, Biura Ew idencji i A rchiw um U rzędu O chron y Państwa, A rchi­ w u m U rzędu O chrony Państw a D elegatury w Lublinie (w dw óch ostatnich przy­ padkach nie istnieją już instytucje), A rchiw um Sądu W ojew ódzkiego w Lublinie i w pew nej m ierze C entralnego A rchiw um W ojskowego. W szystkie pochodzące z wyżej w ym ienionych zbiorów, a w ykorzystyw ane w pracy dokum enty znajdują się od kilku lat w zasobach Instytutu Pamięci N arodow ej. Jedyny w yjątek stan o ­ w i C entralne A rchiw um W ojskowe, k tóre do IP N przekazało tylko akta K orpusu Bezpieczeństwa W ew nętrznego i Inform acji W ojskowej. W ydaje się zasadne, aby w książkach w ydaw anych obecnie podaw ać aktualne sygnatury archiw alne.

Dziw i sposób posługiw ania się przez A.G. Kister aparatem naukow ym . O m a ­ wiając kolejne zagadnienia, przy zdecydow anej w iększości ty tu łó w p o d ro z d zia­ łów zamieszcza przypis, w k tó ry m podaje najważniejsze - w edług siebie - o p ra ­ cow ania na dany tem at. N a to m iast w tekście p od ro zdziału nie odnajdujem y już kolejnych przypisów z inform acją o tym , skąd d an a inform acja została przez A u­ to rk ę zaczerpnięta. Przypisy pojaw iają się w zasadzie tylko tam , gdzie B adaczka przyw ołuje do k u m en t archiwalny. C zytelnik odnosi w ięc w rażenie, że in fo rm a­ cje zam ieszczone w obszernych passusach tekstu bez przypisów są autorskim i ustaleniam i A .G. Kister. N ie m a m ożliw ości ich spraw dzenia i sk o nfron to w an ia z dotychczasow ą w iedzą. W ten sposób A uto rk a u nika wszelkiej polem iki z in ­ nym i badaczam i i przedstaw ia swoją - niem ożliw ą do zw eryfikow ania - wizję w ydarzeń. We w stępie tak uzasadniła swoje postępow anie: „Ponieważ po lem izo­ w anie z każdą publikacją dotyczącą przedstaw ianego pro blem u, z jej założenia­ mi i odnoszenie prezentow anej wiedzy do w łasnych ustaleń m usiałoby d w u k ro t­ nie zwiększyć objętość tej pracy, au to rk a ograniczyła się jedynie do w skazania

w przypisach literatu ry omawiającej dany p ro b lem ” (s. 21). N iem al w każdym 4 4 3 akapicie należałoby postaw ić pytania: „Skąd A utorka to w ie?”, „N a jakiej p o d ­

staw ie tak tw ierdzi?” Niestety, w takim przypadku recenzja dorów nyw ałaby o b ­ jętością książce.

Z astanaw iają rów nież niek tó re sform ułow ania używ ane przez A .G. Kister, kiedy dzieli się z czytelnikiem sw oim w arsztatem historycznym . We w stępie (s. 1 4 -1 5 ) stw ierdza autorytatyw nie, że relacje złożone przez ofiary są bardziej w iarygodne niż relacje funkcjonariuszy aparatu bezpieczeństw a. A przecież zada­ niem historyka jest podchodzenie do każdej relacji indyw idualnie i k o n fro n to w a ­ nie jej ze w szystkim i dostępnym i źródłam i, a nie zakładanie z góry, co jest mniej lub bardziej w iarygodne. Z tym założeniem k orespo nd uje następne. O tó ż Ba­ daczka pisze (s. 15), że w swojej pracy w niew ielkim stopniu w ykorzystała i p rzy ­ taczała dane statystyczne pochodzące z ra p o rtó w RBP PKW N i MBP, poniew aż, jak tw ierdzi, już w czasie, gdy pow staw ały, budziły u różnych funkcjonariuszy

(7)

w ątpliw ości co do swej w iarygodności. Pomija dane z 1944, 1945, ale podaje te z kw ietnia 1946 r. C iekaw e, n a jakiej podstaw ie doko nuje rozróżnienia, które z tych danych są bardziej, a k tó re mniej w iarygodne?

D w a przytoczone niżej przykłady świadczą nie tylko o dalece niedoskonałym w arsztacie naukow ym , ale rów nież o zideologizow anym przedstaw ianiu faktów. N iestety, n iek tó rz y „h isto ry cy ”, kierując się sym patią do p ew ny ch organizacji podziem nych, zatracają obiektyw izm badawczy. Pomijają dokum enty i publikacje, k tó re nie odp o w iad ają założonej przez nich tezie. Pierw szy przyk ład dotyczy w ydarzeń w W ierzchow inach z 6 czerw ca 1945 r. (s. 106). N a k artach swojej książki A.G. Kister pośw ięca tym w ydarzeniom tylko jedno zdanie: „Sam pościg za w ykonaw cam i w yroków sądu podziem nego w W ierzchow inach pozw alał zo ­ rientow ać się w e w zajem nych zależnościach”. Jest to autorytatyw ne stw ierdzenie, że akcja ta m iała charakter w ykonyw ania w y ro kó w sądu podziem nego. Bardzo ciekawa jest baza źródłow a, na której podstaw ie A utorka doszła do tego w niosku. O tó ż odsyła czytelnika do w łasnego arty k u łu W ierzcho w in y, o p u b lik o w an eg o 4 lutego 2003 r. w tygodniku „N asza Polska”. N ie podaje choćby zdania wyjaśnie­ nia, co się stało w W ierzchow inach, ile osób zginęło. Ponadto nie przyw ołuje opracow ań w odm ienny sposób przedstaw iających przebieg w ydarzeń w tej m iej­ scowości, np. artykuł Rafała W nuka, W ierzchow iny i H uta , „Polska 1944/45­ -1 9 8 9 . Studia i m ateriały”, t. 4, W arszawa 1999, s. 7 1 -8 8 ; G rzegorza M otyki i R afała W nuka, Pany i rezuny. W spółpraca AK -W iN i UPA 1 9 4 5 -1 9 4 7 , W arszawa 1997, s. 1 4 7 -1 5 4 . Podobny zabieg stosuje rów nież w przypadku podrozdziału

Prowokacja antysem icka w Kielcach (s. 1 8 2 -1 8 5 ). Z astanow ienie w zbudzają dwa

fakty: po pierw sze niezrozum iałe jest, dlaczego A utorka wydziela dla tego w yda­ rzenia oddzielny podrozdział. Było ono bardzo w ażne i m iało pow ażny wpływ, przede wszystkim na postrzeganie Polski na arenie m iędzynarodow ej. W ydaje się jednak, że w tej akurat książce w ystarczyłaby kilkuzdaniow a inform acja. Tym b a r­ dziej że sposób przedstaw ienia jest rów nież sym ptomatyczny. W edług przypisu „sw oją” wersję w ydarzeń A utorka o parła n a K om unikacie nr 42 O ddziału III O peracyjnego Sztabu G eneralnego W P; artykule prasow ym swojego autorstw a

A n tyżyd o w skie prow okacje ko m u n istó w opublikow anym 6 m aja 1998 r. w „G a­

zecie Polskiej” oraz jednej ulotce Zrzeszenia W iN przechow yw anej w A rchiw um Państw ow ym w Lublinie. M am y tu do czynienia z sytuacją w yjątkow ą. O tóż Au- 4 4 4 to rk a nie zauważyła, lub nie chciała zauważyć (bo jak to inaczej ocenić), że w Pol­

sce odbyła się debata historyczna na ten tem at. T rudno w ym ienić tutaj wszystkie teksty (zwłaszcza prasow e) dotyczące tego w ydarzenia, dlatego przytoczę najw aż­ niejsze: K. Kersten, O stanie badań na d pogrom em w Kielcach, „Biuletyn Ż I H ” 1996, n r 3; K. Kersten, P o la cy -Z y d zi-ko m u n izm - a natom ia p ółpraw d 1939­

-1 9 6 8 , W arszawa 1992; J. Śledzianowski, Pytania n ad pogrom em kieleckim , Kiel­

ce 1998; S. M educki, Z . W rona, A n tyżyd o w skie w ydarzenia kieleckie 4 lipca 1946

roku. D o k u m e n ty i m ateriały, t. 1 -2, Kielce 1 9 9 2 -1 9 9 4 .

Po drugie, spraw ą o w iele pow ażniejszą jest sposób korzystania ze źród eł a r­ chiw alnych. Czytając fragm ent przedstaw iający w ydarzenia z października 1944 r. w e wsi Peresołow ice, gm. M ołodiatycze, pow. H rub ieszó w (s. 55), a n a­ stępnie poddając dokładnej analizie dok u m en t na któ ry pow ołuje się A utorka, dochodzi się do w niosku, że dopuszcza się ona, m oim zdaniem , ew identnej m a­ nipulacji źródłem . We w spom nianym fragm encie Kister pisze: „O m ożliw ościach

(8)

operacyjnych ówczesnej M O m ów i doniesienie złożone przez sekretarza KP PPR z H rubieszow a, któ ry opisuje zdarzenia w e wsi Peresołow ice w gm inie M o ło dia- tycze. 26 października 1944 r. do tej wsi przybyło 3 m ilicjantów w celu areszto­ w ania jednego z mieszkańców. W yw iązała się w alka, w czasie której 2 m ilicjan­ tó w zostało zabitych, a jeden ranny. R annego sołtys w ysłał furm an ką do szpitala do H rubieszow a. W oźnica p o drodze zabrał m ilicjanta z po steru n k u w Trzeszcza­ nach. M ilicjant groził woźnicy, więc ten zbiegł w H rubieszow ie porzucając konie i furm ankę, k tó re przywłaszczył sobie m ilicjant. Tego sam ego dn ia do Peresoło- w ic przybył oddział M O , aresztow ał 13 osób i p od p alił wieś. A resztow ani byli bici i następnego dnia zw olnieni lub przew iezieni do H rubieszow a, a oddział M O w kolejnej akcji znów palił w ioskę, rab o w ał i zam ord ow ał p o n ad 30 ludzi - użyto w tym celu siekier, a zw łoki w rzucano do studni lub palon o razem z d o ­ m am i”. Z tego opisu faktycznie w ynika, że „m ożliw ości operacyjne M O ” o g ra­ niczały się do m o rd o w an ia i grabienia bezbronnej ludności cywilnej. Jed n ak ze­ staw ienie tego fragm entu z oryginałem d oku m en tu , na k tó ry pow ołuje się Kister, pokazuje, że w ypadki przez nią opisane m iały w rzeczyw istości zupełnie inny przebieg, a w izja w ydarzeń została przez Kister zafałszow ana. N ajistotniejsze jest to, że pom inęła ona bardzo w ażne zdanie z przyw oływ anego do ku m entu, któ re w yjaśnia późniejsze postępow anie m ilicjantów : „W pierw szym dniu [chodzi za­ pew ne o noc z 25 n a 26 lub 26 na 27 października 1944 r. - S.P.] w nocy o go­ dzinie 2 4 .0 0 w nocy zostało w y m ordow ane dw ie rodziny naro do w ości polskiej i m ieszkania ich spalone przez bandę ban derow ską, a p o tym fakcie następnego dnia m o rd o w a n o ludzi z w ioski n arodow ości ukraińskiej” (AP Lublin, 5/V/2, Ko­ m itet Pow iatow y PPR w H rubieszow ie. M ateriały dotyczące działalności b an d na terenie pow. H rubieszów 1 9 4 4 -1 9 4 6 , k. 1-1v). W dalszej części spraw ozdania jego au to r napisał, że będąc przekonanym , iż to „reakcja ukraińska w postaci b an d e ro w có w i reakcja polska, k tó ra przem k nęła w szeregi Mil[icji] O b y w a te l­ skiej] pro w o k u ją masy do w alki nacjonalnej takiej jaka była za N iem có w ” zw ró ­ cił się do KP M O , PUBP oraz starosty z p ytaniem , czy k tó raś z tych instytucji w ydaw ała rozkazy um ożliw iające palenie w iosek i m ord ow an ie ludzi. O trzym ał o d p o w ied ź , że tak ieg o ro zk azu n ik t nie w yd aw ał, a m ilicjanci z p o ste ru n k u w Trzeszczanach działali sam ow olnie.

Dlaczego Kister nie stara się wyjaśnić czytelnikow i skom plikow anej sytuacji narodow ościow ej na tym obszarze? M ogłaby to przecież uczynić na podstaw ie innych źródeł. N a przykład w spraw ozdaniu z 18 w rześnia 1944 r. ów czesny kie­ ro w n ik PUBP w H rubieszow ie E dw ard Januszew ski pisał m iędzy innym i: „M ili­ cja p rzep ro w ad za nielegalne rewizje w celu szukania b ro n i i rzeczy w ojskow ych, a przy tym zabiera ludności wszystko, co się da, artykuły spożywcze, pieniądze, odzież i inne rzeczy nie p o c h o d z en ia w ojskow ego i do tego byw a, że n ie m iło ­ siernie niek tórych ludzi biją. N a terenie p ow iatu zorganizow ana jest milicja z Po­ lak ó w i U kraińców , tak byw a, że jedni d rug ich p ro w o k u ją ” (AIPN Lu, 0 3 2 /1 , Spraw ozdanie kierow nika PUBP w H rubieszow ie E dw arda Januszew skiego do kierow nika WUBP w Lublinie kpt. T eodora D udy z 18 IX 1944 r., k. 1). Z k o ­ lei w trakcie pierwszej odpraw y k ierow nikó w PUBP w ojew ództw a lubelskiego odbytej w Lublinie w dniach 2 -3 grudnia 1944 r., charakteryzując sytuację w p o ­ wiecie hrubieszow skim , tak pisano o milicji n a tam tym terenie: „Posterunki zło­ żone albo z akow ców, albo z b an d e ro w có w ” (Rok pierw szy..., s. 328).

(9)

Dlaczego Kister nie p o d ała w tym opisie tak istotnych inform acji, k tó re w zu ­ pełnie innym świetle staw iają om aw iane w ydarzenie? O dpow iedzi m ożn a się je­ dynie dom yślać. Jeśli podałaby pełny opis, to nie pasow ałby on jako przykład „m ożliw ości operacyjnych M O ”, lecz należałoby go zakw alifikow ać jako ele­ m en t konfliktu narodow ościow ego, w któ ry w łącza się p o steru n ek M O , zd om i­ now any w tym czasie przez żołnierzy AK (lub BCh). Kolejnym pytaniem - chyba najważniejszym - jest to, czy p o d o b n e „zabiegi” A u to rk a praktykuje n a kartach swojej książki przy opisyw aniu innych w ydarzeń?

Z kolei om aw iając (s. 165) w spóln ą akcję op an o w an ia przez oddziały W iN i UPA pow iatow ego H rubieszow a 27/28 m aja 1946 r., A u to rk a o p arła się n a a r­ tykule G rzegorza M otyki i R afała W n u k a A ta k na H rub ieszów („Zeszyty H isto ­ ryczne W iN -u ” 1996, n r 8, s. 8 7 -9 6 ) oraz raporcie KBW. O pis akcji znajduje się też w książce tych sam ych autorów , Pany i rezuny. W spółpraca AK -W iN i UPA

1 9 4 5 -1 9 4 7 , W arszawa 1997, s. 1 5 7 -1 7 1 , o czym brakuje inform acji. W edług

A utorki akcja była dziełem oddziału W iN Stefana Kw aśniew skiego „W iktora” i oddziału UPA „P rirw y”. W rzeczywistości oddziałam i polskim i dow o dził za­ stępca k o m en d an ta O bw odu W iN H rub ieszó w por. K azim ierz W itrylak „H el”- -„D ru k ”, a oddział Stefana Kwaśniewskiego „W iktora” był jednym z kilku oddzia­ łów partyzanckich obw odu hrubieszow skiego stanow iących trzo n sił polskich, z kolei siłami UPA dow odził „P rirw a”, czyli Jew h en S ztendera (wszystkie te in­ form acje zaw iera artykuł M otyki i W nuka), k tó ry w tym czasie pełn ił ró w n o cze­ śnie funkcję prow id n y k a O kręgu III O U N oraz re feren ta w ojskow ego tego o k rę­ gu. W edług ustaleń w spom nianych dw óch h isto ry k ó w w akcji o gółem w zięło udział 4 0 0 p arty zan tó w (A utorka podaje liczbę 500); m im o trzech szturm ów wi- now com nie u dało się opanow ać siedziby KP M O (A utorka tw ierdzi, że KP M O została zdobyta); bojów ce SB-OUN nie udało się zdobyć Ukraińskiej Komisji Przesiedleńczej (Kister tw ierdzi, że ją zdobyto). T rudno stw ierdzić, skąd tyle ro z ­ bieżności. Jeśli Badaczka d o k o n ała odkrycia jakichś now ych, dotychczas niezna­ nych faktów, to dlaczego nie podaje ich źródła?

N a s. 104 A utorka cytuje fragm ent m eldunku bojow ego KBW przedstaw iają­ cego okoliczności rozbicia oddziału Tadeusza Gajdy „Tarzana” 11 lipca 1945 r. Z podanego cytatu wynika, że ujęto 36 „ban d y tó w ”, zabito dziewięciu, jeden zo ­ stał ciężko ranny. Z d o k u m en tu UB opublikow anego w tom ie R ok pierw szy... 4 4 6 (s. 1 9 7 -1 9 8 ), którego A.G. Kister nie przyw ołuje, w ynika, że operację p rz ep ro ­ w adził 7. pu łk piechoty WP, na podstaw ie inform acji agenta „Sokół”. Z pięćdzie- sięcioosobow ego oddziału schw ytano 36, a zabito czterech partyzantów . O calało dziesięciu, którzy przebyw ali z dow ódcą poza miejscem walki. R ap ort UB p o d a ­ w ał jeszcze bardziej drastyczne zdarzenia. O tó ż w czasie operacji urządzono w ie­ ce, w trakcie których rozstrzelano siedm iu „b an dy tów ” : w Janow ie Lubelskim - trzech z oddziału „Tarzana” ; w Zaklikow ie - dw óch z oddziału Stanisława M ły­ narskiego „ O rła” i w Lipie - dw óch z oddziału Bolesława Świątka „Jerzego”.

Przy lekturze daje się rów nież zauważyć, że A .G . Kister „w yw aża o tw arte drzw i”. W ielokrotnie w przypisach odw ołuje się do d o k u m en tó w archiw alnych, przeoczając fakt, że d okum enty te zostały bądź opublikow ane lub były w ielo ­ k ro tn ie w ykorzystyw ane przez innych a u to ró w w literaturze przedm iotu . N a przykład na s. 23 A utorka, inform ując o podpisan iu przez PKW N po ro zu m ienia z 26 lipca 1944 r. ze Z w iązkiem R adzieckim , pow ołuje się n a d o k u m en t z C

(10)

en-traln ego A rchiw um W ojskowego, a przecież został on opublikow any w zbiorze

D o k u m e n ty i m ateriały do dziejów sto su n kó w polsko-radzieckich, t. 8, W arszawa

1974. Z kolei na s. 4 7 i 69 B adaczka przyw ołuje spraw ozdanie in sp ektora WUBP w Lublinie Z dzisław a R adzikow skiego dla MBP, w k tó ry m przedstaw ił stan p ra ­ cy W UBP w Lublinie n a 31 grudnia 1944 r. Jak o źró d ło p o d ała nieistniejące już archiw um delegatury U O P w Lublinie. D o k u m en t ten, o p atrzon y aparatem n a ­ ukow ym , został opublikow any w tom ie R o k p ierw szy... (s. 1 5 3 -1 6 2 ). P onadto A u to rk a przyw ołuje tylko część tego źródła. Pomija fragm ent (być m oże go nie odnalazła), przechow yw any w tej samej teczce (AIPN Lu, 055/1), n a kartach 5 6 -5 7 , z podanym i inform acjam i o p rzepro w ad zon ych przez WUBP i poszcze­ gólne PUBP w ojew ództw a lubelskiego aresztow aniach oraz danym i o agenturze pozyskanej przez te jednostki. Tak sam o w ygląda przypadek (s. 86) sp raw o zda­ n ia zastępcy k ierow nika W ydziału W alki z B andytyzm em WUBP w Lublinie kpt. W acław a Z ająca z działalności za okres od 1 stycznia do 20 sierpnia 1945 r. (Rok

pierw szy..., s. 1 8 9 -2 2 6 ). P onadto A utorka pisze (s. 136), że 28 lipca 1945 r. m i­

nister bezpieczeństw a publicznego płk Stanisław R adkiew icz w ydał Rozkaz nr 40 o zakazie osadzania bez sankcji. R adkiew icz o w iele wcześniej, bo 30 listo pada 1944 r., w ydał Instrukcję o trybie p o stęp o w an ia przy p ro w ad zeniu d ochodzeń przez w ładze bezpieczeństw a (zob. R ok pierw szy..., s. 7 8 -8 8 ). Rozkaz p rzyw oły­ w any w książce był zapew ne tylko jej p ow tórzeniem .

W recenzow anej pracy głów nym p rzedm iotem zainteresow ań jest ap arat bez­ pieczeństw a n a Lubelszczyźnie i jego m etody w zw alczaniu pod ziem ia n iep o d le­ głościow ego. Niestety, w iedza przekazyw ana czytelnikow i jest n iejed no krotn ie niek o m p letn a lub błędna. N a przykład kilkak ro tn ie w ystępują pom yłki zw iązane z Polskim Sam odzielnym B atalionem Specjalnym . P roblem pojaw ia się już w spi­ sie treści, gdzie p odrozdział szósty rozdziału pierw szego błędnie zatytułow ano

Polski Sam odzielny Batalion S ztu rm o w y. W tekście jego ty tu ł co p raw d a jest p ra ­

widłowy, ale niestety błędny zapis Polski Sam odzielny Batalion S ztu rm o w y znaj­ duje się w żywej paginie (s. 5 6 -5 9 ). P onadto w tekście znalazło się w iele błędów. W edług A utorki Polski Sam odzielny B atalion Specjalny został p ow ołany do życia

18 października 1943 r. Faktycznie w tym dniu w B iełoom otach p o d M oskw ą u tw o rz o n o Sam odzielny B atalion Szturmowy. D o piero 21 m arca 1944 r. został on przem ianow any na Polski Sam odzielny B atalion Specjalny.

Przy om ów ieniu początk ó w organizow ania aparatu bezpieczeństw a czytamy: 4 4 7 „O d p rzekroczenia przez A rm ię C zerw oną linii Bugu, od koń ca lipca 1944 r., to

w łaśnie PPR organizow ała zarów no R esort B ezpieczeństw a Publicznego PKW N, jak i podległą m u M ilicję O byw atelską, a następnie w yznaczała im cele działa­ n ia ” (s. 37). T rudno do końca zgodzić się z tym stw ierdzeniem . Przecież p o ­ w szechnie w iadom o, że o w szystkim decydow ał Józef Stalin i Z w iązek R adziec­ ki, a polscy kom uniści i PPR byli tylko posłusznym i w ykonaw cam i jego poleceń. Z d anie w tej form ie sugeruje, że PPR była organizacją suw erenną, niezależnie podejm ującą i w prow adzającą w życie swoje decyzje. O ile n a szczeblu cen tral­ nym UB w ykonyw ał wszelkie zalecenia k ierow nictw a PPR, o tyle n a szczeblu p o ­ w iatu nie było to już takie oczywiste. W ystarczy zapoznać się z do kum entam i p o ­ szczególnych PUBP w ojew ództw a lubelskiego. Niestety, Kister nie przebad ała tych m ateriałów , a przynajm niej nie m a to śladów w aparacie naukow ym . Dalej, w spom inając o pow staniu bezpieki n a Lubelszczyźnie (s. 44), A utorka podaje, że

(11)

WUBP w Lublinie pow stał w drugiej połow ie sierpnia 1944 r. O tó ż ppor. H e n ­ ryk Palka został m ianow any kierow nikiem 8 sierpnia 1944 r., ale rozkaz obow ią­ zywał od 1 sierpnia. Jak w iadom o - czego jednak B adaczka nie pisze - p o czątk o­ w o jednostkę, k tó ra później przyjęła nazw ę WUBP, określano m ianem W ydziału Bezpieczeństwa Publicznego na w ojew ództw o lubelskie i m iasto Lublin.

A utorka pisze (s. 45), że pierw szą grupą, k tó ra została skierow ana do tw o rze­ nia struk tur RBP, byli członkow ie Polskiego Sam odzielnego B atalionu Specjalne­ go (w przypisie nr 54 błędnie napisała jednak, że prob lem ten om ów iła w p o d ­ rozdziale Polski Sam odzielny Batalion Szturm o w y), drugą zaś „kujbyszewiacy”. C złonkom PSBS A utorka pośw ięciła oddzielny podrozdział, o „kujbyszew iakach” nie pisze niem al w ogóle. Co więcej, nie wskazuje czytelnikow i żadnej literatury, dzięki której m ógłby poszerzyć swoją w iedzę, a przecież jest kilka pozycji, gdzie m ożna odnaleźć te inform acje, np. artykuł M acieja K orkucia „ K ujbyszew iacy”

-a w a n g a rd a UB, „A rcana” 2002, n r 46/47, s. 7 4 -9 5 . Zważywszy w ażną rolę, ja­

ką odgryw ali „kujbyszewiacy” w tw orzących się stru kturach RBP, dziwi, że A u to r­ ka pom inęła ten problem . N ależy w spom nieć, że po przybyciu do Lublina wszy­ scy „kujbyszewiacy” zostali przekazani do dyspozycji kierow nika RBP PKWN. Z n an e są rozkazy, na m ocy których Stanisław Radkiewicz skierow ał trzy grupy do organizow ania struktur ap aratu bezpieczeństw a w Białym stoku, Lublinie i Rze­ szowie. Pierwszy rozkaz z 17 sierpnia kierow ał grupę 20 „kujbyszew iaków ” do Białegostoku; z 18 sierpnia - 24 do Rzeszowa i z 21 sierpnia - 18 do Lublina. Po­ n ad to na podstaw ie rozkazów personalnych z 30 sierpnia i 1 w rześnia do Lubli­ na skierow ano kolejnych dw óch, 14 w rześnia do B iałegostoku dziewięciu i do R zeszowa pięciu. W ten sposób przydzielono w sumie 78 „kujbyszew iaków ”, p o ­ zostali w nieznanej na razie liczbie zasilili k om órki centralne. W arto rów nież w spom nieć, że n a podstaw ie d o kum entu opublikow anego w zbiorze R ok pierw ­

szy..., s. 5 0 -5 6 , oraz zam ieszczonych tam dokładnych n o tek biograficznych

w szystkich 18 „lubelskich »kujbyszewiaków«” m ożna dokładnie poznać rolę, jaką odgryw ali w strukturach lubelskiej bezpieki. Ilustruje to rów nież zam ieszczona w powyższym tom ie Obsada stanow isk kierow niczych w urzędach bezpieczeństwa

publicznego w w ojew ództw ie lubelskim, sierpień 1944-czerw iec 1945 (s. 4 0 8 -4 2 2 ).

Stanow iska kierow ników sekcji (1., 2., 4., 4A, 5., 6., 8.) W ydziału K ontrw yw ia­ du, a następnie W ydziału I WUBP w Lublinie obsadzili „kujbyszewiacy”, w więk- 4 4 8 szości przypad ków absolwenci tej szkoły objęli funkcje zastępców. Początkow o ca­

ła lubelska grupa „kujbyszew iaków ” była zatru d n io n a w WUBP w Lublinie, dopiero późną jesienią 1944 r. czterech z nich przeniesiono do jednostek p o w ia­ tow ych (na stanow iska: kierow nika MUBP w Lublinie, kierow nika PUBP w To­ m aszow ie Lubelskim i zastępca kierow nika w PUBP w H rubieszow ie i Zam ościu). Lubelszczyzna różniła się p o d tym w zględem chociażby od Rzeszowszczyzny, gdzie zdecydow ana większość z nich została oddelegow ana do organizow ania aparatu pow iatow ego. Jak słusznie zauw aża Z bigniew N aw rocki (Zam iast w o ln o ­

ści. UB na R zeszow szczyźnie 1 9 4 4 -1 9 4 9 , Rzeszów 1998), p ra w do po do bn ie w ią­

zało się to z tym , że na Rzeszowszczyźnie były słabsze ogniw a PPR i AL, które z kolei na Lubelszczyźnie wzięły na siebie ciężar organizow ania i zasilania k adrą aparatu pow iatow ego. W styczniu 1945 r. dziew ięciu spośród dw udziestu „kujby­ szew iaków ” pracujących w strukturach lubelskiej bezpieki zostało skierow anych do organizow ania stru k tu r UB na „now o w yzw olonych” terenach Polski. Jednak

(12)

ci, którzy pozostali, nadal zajm owali czołow e miejsca w lubelskiej bezpiece, w y­ starczy w spom nieć o m jr./ppłk. Faustynie G rzybow skim (16 I 1 9 4 5 -3 0 X I 1945 r. k ie ro w n ik W UBP w L ublinie); kp t./m jr. B orysie (B ronisław ie) W róblew skim (10 III-8 VIII 1945 r. i 22 VIII 1 9 4 5 -3 1 VIII 1946 r. zastępca kierow nika/szefa WUBP w Lublinie); por./m jr. M ikołaju Lachow skim (9 VI 1945-m aj 1946 r. kie­ row nik/szef PUBP w Z am ościu; 1 ViI 1 9 4 6 -3 1 I 1949 r. naczelnik W ydziału III); chor./kpt. Janie Pawliszewskim (21 X 1 9 4 6 -3 1 XII 1947 r. naczelnik W ydziału I); kpt. Janie Ragielu (16 III 1 9 4 6 -3 0 VII 1947 r. kierow nik/naczelnik W ydziału „A”); k pt. A ntonim Z arem biuku (13 II-2 8 IV 1945 r. kierow nik W ydziału W alki z Ban­ dytyzm em ; od 4 VI 1945 r. kierow nik Sekcji, a od 16 VI 1946 do 14 X II 1946 r. naczelnik W ydziału ds. Funkcjonariuszy). Tych kilka przykładów pokazuje, jaką rolę odgryw ali „kujbyszew iacy” w strukturach lubelskiej bezpieki w okresie op i­ sywanym w książce.

Niestety, w jedynym fragm encie pośw ięconym „kujbyszew iakom ” A utorka p o p ełn ia kilka błędów . Pisze bow iem : „Spośród absolw entów kursu w Kujbysze- w ie Faustyn G rzybow ski został szefem W UBP w Lublinie, a Eliasz K otoń szefem W UBP w B iałym stoku” (s. 45). M jr/ppłk Faustyn G rzybow ski faktycznie stał na czele WUBP w Lublinie, ale d o p iero od 16 stycznia 1945 r. i był czw artym z k o ­ lei k iero w n ik ie m tego u rz ęd u . W cześniej, o d 13 VIII 1944 do 10 stycznia 1945 r., F. G rzybow ski kierow ał W UBP w B iałym stoku, a p por./m jr Eliasz Ko- to n (a nie, jak w tekście, K otoń) nigdy nie był kierow nikiem WUBP w Białym ­ stoku, natom iast od 22 sierpnia 1945 do 13 lutego 1947 r. p ełnił funkcję zastęp­ cy k iero w n ik a/szefa W UBP w B iałym stoku, n astęp n ie o d 6 lu teg o 1950 do 14 w rześnia 1956 r. kierow ał WUBP - W ojew ódzkim U rzędem ds. B ezpieczeń­ stw a Publicznego w Szczecinie. P onadto w okresie, o k tó ry m traktuje praca, na czele WUBP stał kierow nik, a nie szef.

Z tą ostatnią uw agą wiążą się inne pom yłki, wynikające z nierozróżniania funkcji stosow anych w strukturze U rzędów Bezpieczeństwa. O tó ż Kister nie wie (s. 45, 86, 87, 145, 217), że o d sierpnia 1944 do końca m arca 1946 r. na czele WUBP, PUBP oraz w ydziałów stali kierownicy. Później WUBP i PUBP kierow ali szefowie, a w ydziałam i - naczelnicy. Począwszy od 1 kw ietnia 1955 r. na czele K om itetu ds. Bezpieczeństwa Publicznego oraz jego w ojew ódzkich i pow iatow ych stru k tu r po now nie stali kierownicy. Ignorow anie tych rozróżnień doprow adziło

A utorkę do popełnienia pow ażnej pom yłki. N a s. 145 stw ierdziła, że 26 czerwca 4 4 9 1945 r. szef PUBP w Lublinie Stanisław M aiński ułatw ił grupie aresztow anych

ucieczkę z aresztu PUBP i uciekł razem z nim i (gdyby była to inform acja praw dzi­ wa, byłoby to bardzo w ażne ustalenie). Stanisław M aiński nie spraw ow ał funkcji ani kierow nika, ani szefa PUBP w Lublinie. O d 24 m aja 1945 do 25 listopada 1947 r. stanow isko to zajm ow ał chor./por. M ikołaj Joszczuk. W rzeczywistości Stanisław M aiński był k om endantem urzędu PUBP w Lublinie, ale była to funk­ cja zupełnie innej rangi niż kierow nik/szef urzędu. W szystkie te inform acje m o ż­ n a spraw dzić w aktach personalnych Stanisława M aińskiego (AIPN Lu, 028/989).

D o piero w drugim rozdziale, w podrozdziale dotyczącym reorganizacji M BP (s. 93), A u to rk a nieco uw agi pośw ięciła procesow i tw o rzenia sieci agenturalno- -inform acyjnej (niestety d o piero w rozdziale trzecim , obejm ującym okres od m arca do lipca 1946 r., znajduje się p o dro zd ział o agenturze [s. 1 6 0 -1 6 3 ]). W y­ daje się, że byłoby o w iele lepiej, gdyby p ro b lem agentury z całego okresu został

(13)

pokazany w jednym podrozdziale. W przypisie 4 7 (s. 93) pojaw ia się m iędzy in­ nym i inform acja, że w edług K rzysztofa C zubary (autora książki Bezpieka. Urząd

B ezpieczeństw a na Z am ojszczyênie 1 9 4 4 -1 9 4 7 , Z am ość 2 003) pierw sza in stru k ­

cja dotycząca w erb o w an ia agentury została w yd an a 13 lutego 1945 r. O czyw i­ ście C zubara m a rację, zaś instrukcję opublikow ał Tadeusz R uzikow ski (Instruk­

cje pracy operacyjnej aparatu bezpieczeństw a 1 9 4 5 -1 9 8 9 , W arszaw a 200 4,

s. 2 3 -3 0 ). N o siła o n a tytuł: Instrukcja (tym czasow a) o p ozyskaniu, pracy i ew i­

dencji agenturalno-inform acyjnej sieci. A utorka nie podaje żadnych danych na

tem at liczebności agentury, k tó re m ożna zestawić np. przy dokładnej analizie akt poszczególnych PUBP w ojew ództw a lubelskiego za om aw iany okres. A utorka, opisując pierw szy okres działalności UB, nie p o d ała naw et danych zaw artych we w spom inanym już w ielok rotnie spraw ozdaniu in sp ek to ra WUBP Z dzisław a R a­ dzikow skiego, z k tórego w ynikało, że n a 31 gru dn ia 1944 r. wszystkie jednostki UB w ojew ództw a lubelskiego m iały 4 2 0 agentów i 700 in fo rm ato ró w (z czego WUBP 43 agentów i 92 inform ato rów ). A utor sp raw ozdania podaje też dane jed­ n ostkow e dla poszczególnych PUBP (liczby te jako pierw szy op ublikow ał Leszek Piłat, Struktura organizacyjna i działalność W ojew ódzkiego Urzędu Bezpieczeń­

stw a Publicznego w L u b lin ie 1 9 4 4 -1 9 4 5 , „S tu dia R zeszow skie” 1999, t. 6,

s. 86). Z apew ne b rak tych statystyk jest konsekw encją au torytatyw nego stw ier­ dzenia zaw artego we w stępie, że są one w niew ielkim stopniu w ykorzystyw ane i przytaczane ze w zględu n a ich w ątpliw ą w iarygodność. M im o to n a s. 162 A u­ to rk a p o d ała dane dotyczące agentury z kw ietn ia 1946 r. C iekaw e, dlaczego te inform acje traktuje jako w iarygodne, a wcześniejsze nie?

Kister (s. 26) stw ierdza, że brakuje dok u m en tó w m ów iących o działalności tzw. d oradców sowieckich w strukturach UB (z czym zasadniczo należy się zgo­ dzić), przytacza k ró tk ą w ypow iedź por. H en ry ka Palki, ówczesnego kierow nika W ydziału K ontrw yw iadu W UBP w L ublinie, k tó ry w kilku zd an iach c h a ra k te ­ ryzuje ro lę d o ra d c ó w sow ieckich, p o c h o d z ą c ą z d o k u m e n tu o p u b lik o w an eg o w zbiorze R ok pierw szy... Pomija jednak kilka innych fragm entów tekstów o p u ­ blikow anych w tym że tom ie, które jeszcze dokładniej charakteryzują pozycję tych „d o rad có w ”. Ponadto dzięki dogłębnej analizie do k u m en tó w WUBP i poszczegól­ nych PUBP w ojew ództw a lubelskiego udaje się ustalić coraz więcej nazwisk tych doradcó w (praw dziw ych lub tylko przyjętych podczas służby w Polsce).

4 5 0 W rozd ziale d ru g im p o d ro z d z ia ł trzeci A u to rk a z a ty tu ło w a ła M e to d y (s. 8 3 -9 2 ). N ależałoby się spodziew ać, że zostanie w nim om ów iony k atalog spo­ sobów stosow anych przez ap arat bezpieczeństw a w zw alczaniu o dd ziałów p o d ­ ziem ia niepodległościow ego od stycznia 1945 do m arca 1946 r. (taki zakres chronologiczny obejm uje ten rozdział). Niestety, tem u p rob lem ow i są pośw ięco­ ne jeszcze dw a podrozdziały (11. tego rozdziału - Zaostrzenie w a lki z p o dzie­

m iem ; 12. - N o w e p lany w alki). A utorka przy om aw ianiu lub cytow aniu frag­

m en tó w rozkazów o sposobach zw alczania od działów partyzanckich nie odnosi tego do rzeczywistości. Z k art z książki nie dow iadujem y się o najbardziej cha­ rakterystycznych operacjach UB. A utorka ani słow em nie w spom ina o żadnej z trzech akcji z połow y 1945 r.: 10 czerw ca 1945 r., H u ta - rozbicie ok oło trzy ­ stuosobow ego zgrupow ania partyzanckiego N S Z dow o dzon ego przez k pt. M ie­ czysława Pazderskiego „Szarego” przez 98. pograniczny p u łk N K W D (co cieka­ we, przebieg tej operacji, w której zginęło oko ło 20 0 partyzantów , był przez

(14)

następne lata w ykorzystyw any w szkołach bezpieczeństw a jako przykład niem al idealnej operacji przeciw ko oddziałow i partyzanckiem u); 24 m aja 1945 r., Biał­ k a - rozbicie około stuosobow ego oddziału mjr. Józefa W ojtunia „Sęka”, n a kil­ k a dni p rzed operacją do oddziału UB w prow ad ził swojego funkcjonariusza

(U kraińca pochodzącego z okolic, gdzie op ero w ał oddział), k tó rem u p rz y g o to ­ w ano od p o w ied n ią „legendę”. Pełniąc w artę, d o ta rł do sow ieckiego p o steru n k u kolejow ego, p o w iadom ił UB. W spólna operacja UB-NKW D zakończyła się ro z­ biciem oddziału i śm iercią 27 partyzantów ; 24 m aja 1945 r., Las Stocki - zw y­ cięska bitw a partyzancka dw ustuosobow ego zg ru po w an ia por. M arian a Berna- ciaka „ O rlik a ” z trzy k ro tn ie liczniejszą g ru p ą o peracyjną U B -N K W D -M O . Ta ostatn ia akcja to przykład n ieporad ności grupy operacyjnej N K W D -U B -M O .

Kolejny przykład znajdujem y na s. 203, kiedy A u to rk a po obszernym zacyto­ w aniu ra p o rtu szefa WUBP w Lublinie mjr. Franciszka Piątkow skiego na tem at stanu organizacyjnego podległych m u jednostek UB n a terenie w o jew ództw a lu ­ belskiego oraz działań, jakie p odjął dla uzdro w ien ia tej sytuacji, pisze: „W czasie tych intensyw nych prac organizacyjnych aparat bezpieczeństw a nie zrezygnow ał z bieżącej w alki z podziem iem . Jeszcze w lipcu 1946 r. w w ojew ództw ie olsztyń­ skim zorganizow ano dużą operację przeciw oddziałow i »Łupaszki« [Badaczka nie podaje, że chodzi o mjr. Z yg m u n ta Szendzielarza, w indeksie osobow ym przy jego nazw isku tej strony nie p o d a n o ]”. Ciśnie się n ieo d p arte pytanie o to, dla­ czego nie podaje przykładów działań, jakie w tym okresie przeciw ko zbrojnem u podziem iu p ro w adziła lubelska bezpieka, a przecież znam y kilka ciekaw ych fak­ tów: 17 sierpnia 1946 r. rozbicie przez G rupę O peracyjną UB-WP oddziału N S Z i zabicie dow ódcy Stefana Brzuszka „B oru ty” ; 8 w rześnia 1946 r. zagłada o d ­ działu ppor. A ntoniego Kopaczew skiego „Lw a” (śmierć p oniosło 6 partyzantów , 3 osoby cywilne, 4 aresztow ano). Z drugiej strony należałoby napisać, że reso rt p onosił też dotkliw e porażki, np. 24 w rześnia 1946 r. w zasadzce zo rganizow a­ nej przez oddział kpt. A leksandra G łow ackiego „Wisły” ze zgru po w an ia mjr. H iero n im a D ekutow skiego „ Z a p o ry ” zginęło 14 żołnierzy KBW i 4 m ilicjantów z G rupy O peracyjnej UB-KBW-MO.

Pisząc o m etodach zw alczania podziem ia (s. 8 3 -8 7 ), A utorka część p o d ro z ­ działu pośw ięciła przekonaniu czytelnika, że na Lubelszczyźnie istniały grupy w rodzaju „szw adronów śm ierci [...], czyli m ałych, uzbrojonych grup w ykonują­

cych polecenia lokalnych działaczy lub funkcjonariuszy, co podziem ie rozpozna- 4 5 1 w ało jako tajne sądy lu d o w e” (s. 83). W przypisie 26 A utorka w yw odzi tę m eto ­

dę od sposobu działania przeciw opozycji cara Iw ana IV G roźnego, później przejętego przez Stalina. Niestety, nie pod an o k on kretn ych przykładów świadczą­ cych o tym , że takie „szw adrony” działały. Co p raw d a przytacza akcję z 3 m arca 1945 r. z H rubieszow a, ale jak sama Badaczka stw ierdza, „tru d n o określić, jaki charakter m iała akcja PUBP w H rubieszow ie” (s. 86). A jeśli nie ta akcja m a w spierać tezę o istnieniu „szw adronów śm ierci”, to która? Niestety, i w tym m iej­ scu m am y do czynienia z przypadłością w spom inan ą wcześniej, czyli niepow oły- w aniem się na opublikow ane dokum enty (Rok pierw szy..., s. 1 6 6 -1 6 8 ), gdzie z im ienia i nazwiska, z przydziałem do konkretny ch trzech grup likwidacyjnych, zostali w ym ienieni funkcjonariusze PUBP w H rubieszow ie i żołnierze 1. pułku ka­ w alerii WP, którzy m ieli zam ordow ać dziesięcioro „aktyw nych działaczy AK”. W spom nieć rów nież należy, że postępow anie hrubieszow skiego PUBP spotkało

(15)

się z dezapro batą dow ództw a NKW D. W raporcie z 21 m arca 1945 r. gen. Iw an Sierow w raporcie do Ław rientija Berii tak pisał o w ypadkach w H rubieszow ie: „Ze strony niektórych polskich pracow nikó w org an ów terenow ych odn o to w an o przypadki niepraw idłow ego podejścia do w alki z akow cam i. [...] Po linii M inister­ stw a Bezpieczeństwa [Publicznego] i KC PPR w ydano o dpow iednie w ytyczne 0 zakazie podobnych operacji. W inni zostaną przeniesieni do innego pow iatu 1 w ojew ództw a” (Teczka specjalna J.W. Stalin a ..., s. 2 1 5 -2 1 6 ). Bardzo istotne jest rów nież to, że w łaśnie w tym miejscu p ow inna znaleźć się w ersja w ydarzeń z H ru ­ bieszow a zaprezentow ana przez Ireneusza C abana i E dw arda M achockiego (Za

w ładzę ludu, Lublin 1975, s. 1 9 0 -1 9 2 ). A utorzy ci, znając praw dę, fałszywie i ce­

low o przypisali tę akcję „silnem u zgrupow aniu UPA”. Jest to o tyle w ażne, że Ki­ ster w e w stępie stwierdziła, iż książka ta nadal należy do najważniejszych pozycji w historiografii regionalnej (s. 21).

W opracow aniu nie podano żadnych szacunkowych danych n a tem at strat obu stron konfliktu. Jest to niezwykle trudne, ale przecież istnieją dane cząstkowe, np. za okres od 1 stycznia do 20 sierpnia 1945 r., pochodzące ze spraw ozdania kie­ row nika W ydziału Walki z Bandytyzm em WUBP w Lublinie, sporządzonego przez ówczesnego zastępcę kierow nika tego w ydziału kpt. W acława Zająca. Z dokum en ­ tu w ynika między innym i, że w powyższym okresie straty podziem ia to: 993 pole­ głych, 72 rannych, 312 wziętych do niewoli, 376 aresztow anych osób pom agają­ cym „bandytom ”. W tym samym okresie straty „strony rządow ej” miały wynieść 1455 ludzi (125 ubeków, 180 milicjantów, 23 7 członków p artii dem okratycznych, 209 przedstawicieli w ładz i wojska, 704 cywilów - R ok pierwszy..., s. 18 9-22 6).

P od o b n ie w ygląda p ro b le m d ziałalności sąd o w n ic tw a w ojsko w eg o n a Lu- belszczyźnie. C o p ra w d a A u to rk a p ośw ięca m u p o d ro z d z ia ł (Są do w n ictw o ) (s. 1 8 9 -1 9 1 ) z charakterystyką działalności o rganó w sądow ych, ale nie podaje żadnych szacunków, jeśli chodzi o liczbę zasądzonych przez lubelskie sądy kar śm ierci w okresie 1944 -k w iecień 1947 r. i liczby straconych, choć takie dane szacunkow e dla całego okresu 1 9 4 4 -1 9 5 6 (w rozbiciu n a poszczególne lata) p o ­ daje Z o fia Leszczyńska, G inę za to, co najgłębiej czło w iek ukoch ać m o że, t. 2, Lublin 2 0 0 3 , s. X V II. C o w ięcej, w przypisie 1 A u to rk a o dsy ła do lite ra tu ry przedm iotu , podanej w przypisie 133 (s. 132) do rozdziału drugiego. Jed n ak we w skazanym przypisie znajduje się zupełnie inn a treść, zaś lite ratu ra dotycząca są- 4 5 2 do w n ictw a p o d an a została w przypisie nr 134 (s. 133).

N ieznajom ość obsady personalnej bezpieki n a Lubelszczyźnie pow oduje, że Badaczka p o p ełn ia liczne błędy. W w ielu m iejscach brakuje im ion, stopni w o j­ skow ych funkcjonariuszy, a niekorygow anie inform acji zaw artych w przytacza­ nych cytatach pow oduje, że czytelnik otrzym uje inform ację n iep ełn ą lub zafał­ szow aną. N ie sposób w tym miejscu w ym ienić w szystkich pom yłek, p o d am tylko kilka przykładów : w cytacie n a s. 74 p o w in no być M ichał W ęgrzynowski, a nie W ęgorzenow ski, w m om encie p ow stania do ku m en tu (listopad 1945 r.) k iero w ­ nik Sekcji VI W ydziału I WUBP w Lublinie, a nie zastępca k iero w nik a tej sekcji; s. 202: A utorka nie uzu pełnia cytatów o podstaw ow e inform acje; w sierpniu 1946 r. szefem PUBP w H rubieszow ie był chor./ppor. Józef M akuch, jego p o ­ przednikiem od 10 stycznia do 28 m aja 1946 r. (o którym zapew ne m ow a w cy­ tacie) chor. W łodzim ierz A tłasiuk; szef PUBP w K raśniku G rzelak m iał n a imię Zdzisław i stopień chor./ppor., a jego zastępca Pilipczuk nosił im ię Józef oraz

(16)

sto-pień ppor./p o r.; szef PUBP w K rasnym staw ie Kowalski m iał n a imię A n to ni i sto ­ pień p po r.; (s. 211) A u to rk a napisała, że w PUBP w Tom aszow ie Lubelskim na spotkaniu koła PPR przem aw iał aktyw ista-członek PPR Cygler. Faktycznie ppor./por. C zesław Cygler był członkiem PPR, ale przede wszystkim , o d 28 listo­ p ad a 1945 r. do 21 kw ietnia 1947 r., kierow nikiem /szefem PUBP w Tom aszow ie Lubelskim ; (s. 217) om aw iając pism o szefa WUBP w Lublinie z 16 października 1946 r., nie podaje, o kogo chodzi (mjr Franciszek Piątkow ski). Tak sam o p o stę­ puje przy om aw ianiu d o k u m en tó w ów czesnego kiero w n ika (pow inno być n a ­ czelnika) W ydziału Personalnego WUBP w Lublinie. W tym czasie funkcję tę spraw ow ał ppor./por. A ntoni Placha; (s. 107, 161) zam iast W ydział W alki z B an­ dytyzm em , A utorka pisze: w ydział w alki z bandam i.

W książce pojaw iają się rów nież nieścisłości w inform acjach n a tem at p o d zie­ mia: (s. 107) d o w ódca oddziału partyzanckiego z O kręgu AKO (Armii Krajowej O byw atelskiej) B iałystok to m jr A lek san d er R ybnik „D zik i”, a nie R ybicki; (s. 169) oddział „M ieczysław a” z w ojew ództw a w arszaw skiego to oddział por. Feliksa P rzybytn iew skiego „M ieczysław a” (do czerw ca 19 46 r.), a n astęp n ie ppo r. M arian a K raśniew skiego „B urzy”, p o d p o rząd k o w an y początko w o O k rę ­ gowi N S Z Białystok, a następnie O kręgow i XVI N Z W W arszawa.

N ależy rów nież zw rócić uw agę na pew ne niedoskonałości redakcyjne książki. Pierwsza dotyczy zapisu im ion. A utorkę nie obow iązują w tej m ierze żadne zasa­ dy. W wielu przypadkach nie podaje pełnego im ienia i nazwiska, choć n a p o d sta­ wie literatury m ogła dokonać tych ustaleń; nie podaje im ion w tekście głównym , choć w indeksie osobow ym jest pełne zestawienie im ienia i nazwiska; gdy przy­ w ołuje dane nazw isko, raz jest ono z pełnym brzm ieniem im ienia, n a kolejnej k ar­ cie jest już bez im ienia, przy następnym przyw ołaniu jest tylko inicjał im ienia. Po­ n ad to niektórych nazwisk w ystępujących w tekście nie uw zględniono w indeksie. N ależałoby od A utorki oczekiwać w tym względzie większej staranności i ujed n o ­ licenia zapisu. Stosuje rów nież różny zapis pseudonim ów , dodaje skrót ps., innym razem zaś bierze pseudonim w cudzysłów. Indeks osobow y nie jest sporządzony system em „krzyżow ym ”, więc np. występujący n a danej stronie sam pseudonim dow ódcy oddziału partyzanckiego („O rlik”, „Łupaszko”, „M ieczysław ”) nie zo ­ stał uw zględniony w indeksie. Pojawiają się rów nież takie przypadki, jak n a s. 86, gdzie A utorka pisze, że PUBP w H rubieszow ie kierow ał Feliks G rodek, kilka w e r­

sów niżej pisze z kolei, że tenże G rodek m iał n a imię W incenty. Faktycznie był to 4 5 3 Feliks Jacenty G rodek; z kolei na s. 19 A utorka stw ierdza, że ro k 1989 był prze­

łom ow y dla publikacji dotyczących w alki MBP ze zbrojnym niepodległościow ym podziem iem , choć w ydano - jak pisze - sporo prac przedstaw iających walkę z podziem iem jako „walkę o p o rząd ek ”. Po czym jako jedyny przykład w przypi­ sie 12 podaje artykuł Józefa Kozłowskiego z 1984 r.

W zakończeniu B adaczka nie d o k o n ała dokładn ego p od sum o w an ia swojej pracy. Jest ono ogólnikow e i nie daje całościowej oceny w alki ap aratu b ezpie­ czeństw a ze zbrojnym podziem iem niepodległościow ym na Lubelszczyźnie. A u­ to rk a nie konfro n tu je postaw ionych sobie we w stępie zadań badaw czych z tym , co się jej u d ało osiągnąć. P onadto pisze (s. 238), że w w yniku te rro ru p ro w a d zo ­ nego przed w yboram i przez grupy operacyjne i dzięki przeprow adzonej przez ko m u n istó w am nestii M BP podzieliło kraj n a d w a rejony. Pierwszy z nich m iał obejm ow ać w ojew ództw a zachodnie i centralne, gdzie, jak tw ierdzi, oddziały

(17)

partyzanckie „praw ie nie istniały”. D rugi obszar to w ojew ództw a p o łu dn io w e i w schodnie, gdzie nadal aktyw nie działała partyzantka. Jest to sform ułow anie z jednej strony bardzo ogólnikow e, a z drugiej błędne. Czy m o żna stw ierdzić, że w w ojew ództw ach centralnych zanikła p artyzantk a, skoro w w ojew ództw ie w a r­ szawskim działało p o n ad 30 o ddziałów partyzanckich, a do sierpnia 1949 r. funkcjonow ał O kręg N Z W W arszawa; w Łódzkiem i części kieleckiego po 1947 r. działało jeszcze co najm niej 10 oddziałów partyzanckich (zdecydow ana w ięk­ szość w yw odząca się z K onspiracyjnego W ojska Polskiego), liczących 5 -1 0 p a r­ tyzantów ? W b rew tw ierdzeniu A utorki o p ó r zbrojny jest słabszy i zanika szybciej w K rakow skiem i Rzeszowskiem .

W recenzji sk o ncentrow ano się na m ank am en tach publikacji, choć przyznać należy, że książka zaw iera też interesujące inform acje. A u to rk a przepro w adziła kw erendę w najważniejszych archiw ach, gdzie odnalazła ciekawe dokum enty. Niestety, z p o w o d u b ra k ó w w arsztatow ych nie zostało to w pełn i w ykorzystane. W książce zaw arła liczne cytaty z dokum entów , szczególnie w ytw orzonych przez kom ó rk i PPR na poziom ie pow iatu, oraz rozkazów MBP, W P i KBW. Książkę z p o w o d u wcześniej w ym ienionych m an k am en tó w m ożna trak to w ać jako przy­ d atn ą jedynie przy założeniu, że m a ona ch arak ter co najwyżej popularyzatorski, a nie stricte naukow y i tylko p o d w arunkiem , że ukaże się w ydanie drugie, p o ­ praw ione.

Slaw om ir Poleszak

Remigiusz Kasprzycki,

Opozycja polityczna w Krakowie 1988­

- 1 989,

Księgarnia Akademicka, Fundacja Centrum Dokument tacji Czynu N iepodległościow ego, Kraków 2 0 0 3 , ss. 2 0 5

Schyłkowy okres PRL oraz transform acja ustrojow a w Polsce cieszą się o stat­ nio coraz w iększym zainteresow aniem przedstaw icieli różnych dyscyplin n au k o ­ wych: wystarczy chociażby w spom nieć ostatnie publikacje A ntoniego D udka, A n­ drzeja G arlickiego lub Jadw igi Staniszkis1. Problem atyka ta znalazła się rów nież w polu zainteresow ań m łodego historyka krakow skiego Rem igiusza Kasprzyckie­ go, au to ra książki O pozycja polityczna w K rakowie w latach 1 9 8 8 -1 9 8 9 , będącej rozszerzoną i po p raw io n ą w ersją jego pracy m agisterskiej.

P róba opisania historii „dnia w czorajszego” wiąże się zazwyczaj z dużym ry ­ zykiem zarów no ze w zględu n a niew ielki upływ czasu, jak i ograniczony dostęp do n iektórych źródeł. T rudności te pojaw iły się także w tym przypadku, choć tyl­ ko częściowo tłum aczyć nim i m ożna pow ażne niedoskonałości om aw ianej książ­ ki. Jej lek tu ra nasuw a bow iem w iele zastrzeżeń oraz krytycznych uw ag do w y k o ­ rzystania źródeł oraz kom petencji w arsztatow ych au tora.

1 A. D u d ek , R eg la m en to w a n a rew olucja: ro zk ła d d y k ta tu r y k o m u n istyc zn e j w Polsce 1 9 8 8 -1 9 9 0 , K rak ó w 2 0 0 4 ; A. G arlicki, Rycerze okrągłego sto łu , W arszaw a 2 0 0 4 ; J. Staniszkis, P o stko m u n izm : próba opisu, G d ań sk 2 0 0 1 .

Cytaty

Powiązane dokumenty

W pracy przedstawione zostały wyniki badań efektywności sorpcji popularnego w przemyśle barwnika kationo- wego Basic Violet 10 (BV10) z wykorzystaniem na sześciu

W pracy dokonano przeglądu dotychczas stosowanych w Polsce metod i kryteriów oceny potrzeb melioracji nawadniających dla celów planistycznych, oceny dokonywanej ze względu

Celem badań była analiza sposobu utylizacji środków ochrony roślin w gospodarstwach na terenie Polski pół- nocno – wschodniej oraz ocena struktury mikro- organizmów

Several studies have dealt with the issue: [Jacobsen et al., 1996] found a 28-35 % reduction in rate of chloride migration in specimens which were stored in lime water for 4

ruch Mpeve jest jednym z licznych ruchów, które istniały już przez pewien okres w formie początkowej, lecz najaktywniejszą swą działalność rozwinęły w okresie

The research carried out referring to the selected regional route proved that the level of customers’ satisfaction with services provided by carriers is high. It is very

Choć książka napisana została z ogromnym dystansem i wyraźnym szacunkiem dla bohaterów pamiętników nie sposób uwolnić się od poczucia niesprawiedliwości, czy