Andrzej Szafulski
8 niedziela zwykła - Gest do końca
nie odczytany
Wrocławski Przegląd Teologiczny 2/2, 145-146
1994
8 NIEDZIELA ZWYKŁA ROK C
145
4. N ow e o g ło szen ie E w an gelii d om aga się od nas n ow ego życia E w angelią. Jeśli tylu ludzi w o k ó ł nas o d e sz ło o d Chrystusa, a jeszcze w ięcej zob ojętn iało, to nie pow róci ich wiara, d op ók i n ie zobaczą, że m ożn a błogosław ić tych, którzy nasprzeklinają (Łk 6,28). N ie uw ierzą na n ow o, d op ók i nie b ęd zie im d an e św iad ectw o,
że chrześcijaństw o nie jest fikcją, że m ożn a nim żyć.
Sam a tylko zew n ętrzn a w zajem n a u k ład n ość i tradycyjna kultura w zajem n ego zn oszen ia się już nie w ystarczą. P rzecież i grzesznicy m iłość okazują tym, którzy ich
m iłują (Łk 6,32). D la now ej wiary w E w an gelię u tych, co już nie w ierzą, p otrzeb a
aby ci, którzy p ozostali w ierni, usłyszeli na n ow o do sam ych sieb ie skierow an e słow o Pana: Wy n atom iast m iłujcie w aszych nieprzyjaciół (Łk 6,35).
ks. A n d rzej S iem ien iew ski
8 NIEDZIELA ZWYKŁA - 26 II 1995
Gest do końca nie odczytany
U progu Środy P op ielcow ej B o ż e O bjaw ienie uczy nas dziś szacunku dla w szelk iego słowa. T ym czasem zauw ażam y, że traci o n o na w artości. C oraz m niej wierzym y ludzkiem u słow u. N arasta w nas p odejrzliw ość i ch o ć w iele m ów im y, to często mijamy się z prawdą.
1. Obserwacje z życia wzięte
Pouczające w ydarzen ie op isu je L eo Thurgan. Przez park idzie k ob ieta w p o d e szłym w ieku. W idząc plac zabaw - zatrzym uje się. O bserw uje baw iące się dzieci. W pobliżu stoi strażnik. N a g le sp ostrzega coś leżą ceg o w piaskow nicy. P ochyla się i szybko chow a „to c o ś” p o d fartuch. N atychm iast staje przy niej w artow nik i pyta: „Co pani schow ała p o d fartu ch ?” O n ieśm ielo n a nagłym p ojaw ien iem się n iezn a jo m ego, z trudem szuka słów od p ow ied zi. M ężczyzna tym czasem ciągnie dalej: „Pani znalazła p o rtm on etk ę. W niej na p ew n o są p ien iąd ze. P roszę natychm iast p ok azać, w przeciw nym w ypadku b ę d ę m u siał panią aresztow ać”. P ow olnym ruchem staruszka rozchyla fartuch i p okazuje kaw ałek stłuczonej szyby. Jed n ak podejrzliw y strażnik pyta dalej: „D o czego to pani p otrzeb n e? C o pani chce z tym p o czą ć? ” C hciałam to szkło w yrzucić gdzieś dalej, do śm ietnika, aby dzieci się n ie pok aleczyły” .
2. Moralność palca wskazującego
Z echciejm y zaob serw ow ać, jak układa się dłoń p od czas w skazyw ania na k o g o ś palcem . P alec wskazujący w ysuw a się do przodu, kciuk u n osi się w górę, a p o z o sta łe trzy palce zwracają się w kierunku osob y wskazującej palcem . G dy p a lec w skazujący dostrzega „drzazgę w oku b rata”, trzy p alce ukazują coś gorszego: „belkę w e w łasnym o k u ”.
146
POMOCE DUSZPASTERSKIEC h ętn ie pouczam y innych, udzielam y „dobrych rad ”, a n ad e w szystko krytykujemy i opow iadam y się „przeciw ” k om u ś lub czem uś. Z ap om in am y zaś, że życie nasze w inno być „d la” B o g a i „d la” człow ieka.
D ośw iad czen ie uczy, że kto z m iną spraw iedliw ego w szęd zie szuka „w łosa w cudzej z u p ie ” lub „drzazgi w cudzym o k u ”, ten sam o sob ie w ydaje złe św iadectw o. N iczym przysłow iow a żaba w b ło cie mówi: „patrzcie, jak on się ubrudził”. D la czeg o nie spojrzy na sieb ie, tylko w zrok kieruje ku drugiej o so b ie, czyżby m iał coś do ukrycia? M o ż e pragnie p ow ied zieć: „Patrzcie, ja n ie je ste m taki zły, są gorsi o d e m n ie”. D la c z e g o w drugim człow iek u dopatrujem y się najgorszego?
Lekarzu
,ulecz sam siebie. Kto jest bez grzechu
,niech pierwszy rzuci kamień.
A przecież sieb ie tak łatw o uspraw iedliw iam y. G dy przeglądam y zdjęcia, m ów im y o kimś: „A le on ma brzydką p ostu rę, jak on n ie um ie się ubrać, o n a n ie m a g u stu ”. O sobie zaś m ów im y uspraw iedliw iająco: „Tu fo to g ra f m n ie źle ujął, tu n iek orzyst nie m nie przed staw ion o, tu fryzjer m n ie źle u czesa ł”.3. W poszukiwaniu „teologii kciuka”
Jezus mówi:
Wyciągnij najpierw belkę z własnego oka.
R ozp ozn aj sam ego siebie. R ozp ozn an ie sw oich w ad i u łom n ości je st pierw szym krokiem d o zm iany w łasn ego życia. I d opiero w ów czas b ęd ziem y m ogli p o u cza ć innych. Przyjaciel, sąsiad, naw et wróg, nie po to żyją ob o k nas, aby stali się takim i, jakim i ja chcę ich w idzieć. O ni zostali stw orzeni na „ B o że p o d o b ie ń stw o ”, a n ie na m oje w yob rażen ie. W oln o nam spoglądać na bliźnich, ale oczam i B oga. O k o b ow iem je st bram ą i zw ierciadłem . N a podstaw ie oka m ożna w n iosk ow ać o całym człow ieku. M ożn a d o w ied zieć się o jeg o chorobach i kom pleksach.Jakim zatem w zrokiem patrzym y na naszym bliźnich? „Łaskawym o k ie m ” czy „nieżyczliwym ”. A m o że - „z ironią w o k u ”? Skoro B ó g przenika głęb ię n aszego w nętrza i nadal patrzy na nas łaskaw ym w zrokiem , to i my w inniśm y dostrzegać raczej czyny szlach etn e i p ełn e m iłości. K ciuk p rzecież w skazuje do góry, przypom ina, że B óg jest sędzią spraw iedliw ym . A skoro
nie może być uczeń nad
mistrza
, to i w tym w zględ zie w in ien em w id zieć bliźnich tak, jak ich w idzi sam Chrystus. D o strzegać zło i dobro, ale na pierw szym m iejscu w ychw alać dobro.W szelki sąd, jaki wydajem y, w in ien rozp ocząć się o d nas sam ych. A m oże m ilczenie i u m iejętn ość w słuchiw ania się w to, co m ów ią inni, w in n o stać się w iększą w artością niż sam o m ów ien ie? Jesteśm y uczniam i Chrystusa. U c z e ń to ten , który um ie słuchać.
ks. Andrzej Szajulski
ŚRODA POPIELCOWA - 1 III 1995
s
Środa Popielcowa i co dalej?
Środki m asow ego przekazu p oin form ow ały nas o kończącym się karnaw ale (karnawał = naw ał kar?). „Tłusty czw artek” m am y już za sobą. R ozp oczyn am y