• Nie Znaleziono Wyników

Pani Krysia i Biuletyn

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Pani Krysia i Biuletyn"

Copied!
6
0
0

Pełen tekst

(1)

Izabela Jarosińska

Pani Krysia i Biuletyn

Teksty Drugie : teoria literatury, krytyka, interpretacja nr 1/2 (109/110),

302-306

(2)

Pożegnania

Izabela JAROSIŃSKA

Pani Krysia i Biuletyn

I , Pani Krysia

D oktor K rystyna Sierocka zm arła 25 listo p ad a 2007 roku. Jej h isto ria jest w d u ­ żej m ierze częścią h isto rii In sty tu tu B adań L iterack ich PAN, o czym w arto w ie­ dzieć nie tylko z pow odu kolejnego jubileuszu. Przepracow ała tu - i tylko tu, co już jest pew ną rzadkością - 40 lat, a były to lata 1950-1990, czyli, by ta k rzec, h isto ria w H isto rii. Ale po kolei.

K rystyna Leśniew ska u rodziła się w ro k u 1929 w K aliszu, ale już w 1938 ta nauczycielsko-urzędnicza rodzina przeniosła się bliżej Warszawy, do Świdra. Z cze­ go w ynika, że d orastanie, dojrzew anie i edukacja szkolna m usiały przebiegać w by­ n ajm niej nie ciep larn ian y ch w arunkach. Ale już w ro k u 1948 p an n a K rysia (z le­ g en d arn y m w arkoczem , w arkocze były wówczas w m odzie) pojaw ia się na polo­ nistyce w arszaw skiej. N iem al od raz u też, bo od ro k u 1949 wiąże się z nowo p o ­ w stałym In sty tu te m B adań L iterackich, zarobkując prac am i zleconym i. W 1950 ro k u otrzym uje tu etat asystenta, z pen sją 15 000 zł, co w łasnoręcznie odnotow ał na stosownym dokum encie profesor Stefan Żółkiew ski. D olar na czarnym ry n k u kosztow ał wówczas 2500 złotych. [W arto przy tym n ad m ien ić, że w tych heroicz­ nych czasach p odanie o pracę kierow ało się do M inisterstw a Oświaty, p rzy czym trzy osoby m u siały udzielić referencji. Je d n ą z n ic h była także posiadaczka w ar­ kocza: asystentka na UW, M aria Janion]. P anna K rysia m a więc zapew nioną p rzy ­ szłość, p iln ie stu d iu je i udziela się naukow o; w 1951 ro k u na V (?!) Z jeździe N a ­ ukow ym M łodzieży Polonistycznej jest w sp ó ła u to rk ą (obok A liny W itkow skiej i M arka Pieczyńskiego) am bitnego refe ra tu p t .Próba interpretacji „Pana Tadeusza”. W 1952 ro k u kończy studia i w ychodzi za m ąż - za niezw ykle przystojnego, jak zgodnie zaśw iadczają koleżanki, pan a T adeusza Sierockiego, pracow nika n a u k o ­ wego W ydziału H isto rii P a rtii p rzy КС P Z P R . Pojawia się też po kolei dwójka

(3)

Jarosińska

Pani Krysia i Biuletyn

dzieci: M arysia i Janek. Ich m am a pisze Wstęp (1955) do Utworów wybranych W ło­ dzim ierza W olskiego, tego od p o em atu H alka i lib re tta do opery M oniuszki, ale rychło staje się sp ecjalistką od literac k ich stosunków polsko-rosyjskich i polsko- -rad zieck ich oraz w spółpracy z naukow ym i placów kam i w ZSSR (zwłaszcza z m o ­ skiew skim i In sty tu ta m i: L ite ra tu ry Światowej im. G orkiego oraz Słowianoznaw - stwa i B ałkanistyki). W 1961 jedzie do M oskwy i L en in g ra d u , by zbierać m ateriały do do k to ratu , co wcale nie było ta k ie proste, zważywszy n a tem at: „«K ultura Mas» na tle czasopism i życia literackiego Polonii w ZSR R w ia ta c h 1918-1939". Roz­ praw ę doktorską p od ta k im ty tu łem obroniła w 1964 roku; w ro k u n astępnym otrzy­ m ała półroczne sty p e n d iu m naukow e do Moskwy, którego w yniki publikow ała n astęp n ie w p ostaci książek w łasnych oraz referatów , artykułów i w ystąpień na licznych k o nferencjach m iędzynarodow ych i w w ydaw nictw ach zbiorow ych w i a ­ ta ch sześćdziesiątych i siedem dziesiątych ubiegłego w ieku. A jednocześnie w jej życiu pojaw ia się (w ro k u 1968) „B iuletyn P olonistyczny” - o czym za chw ilę - oraz, parę lat później „R ocznik H isto rii C zasopiśm iennictw a P olskiego”, który w dużej m ierze dzięki jej energii i w yobraźni red ak to rsk iej n ab iera rum ieńców , przekształca się w kw artaln ik , osiąga dobry poziom tech n iczn y (ilustracje!) itd. W szakże w c e n tru m będzie cały czas „B iuletyn P olonistyczny” i pow stała z jego żebra Pracow nia In fo rm a cji N aukow ej.

I chyba w łaśnie teraz, w n ajlepszym m om encie działalności dr Sierockiej, w arto się przyjrzeć jej sam ej. Była bardzo ładna i pełna życia. P rom ienna - jak się w yraził ktoś w spom inający ją niedaw no. M iała św ietną figurę i n igdy nie poruszała się w olno, zawsze biegła i zawsze na w ysokich obcasach. U bierała się z praw dziw ą elegancją, nie ulegając przy tym zbytnio m odzie, an i nie afiszując się z niczym . C hyba dobrze p am iętam , że oprócz szm inki nie stosowała żadnego m akijażu. N igdy nie skarżyła się na nic, co wcale nie oznacza, że n ie m iała powodów. U m iała się z lu d ź m i przyjaźnić. Była bardzo bezp o śred n ia, a p rzy tym niebotycznie ro z ta r­ gniona, ale jakoś nie m iało się jej za złe, że p rzekręca im iona. Bo i ta k przekręcała w szystko ze swoją sztandarow ą wręcz dysleksją i dysgrafią - jak to się dzisiaj mówi. Co nie przeszkadzało jej w precyzyjnym pano w an iu n a d p ap ieram i, te rm in a m i i w spółpracow nikam i. C hyba tylko ona nie bała się siedzącej naprzeciw ko p an i A nieli P iorunow ej, zasłużonej re d a k to rk i ro d em z PIW -u, p o strac h u w szystkich piszących do redagow anych przez n ią zbiorów ek, sk ą d in ąd krew nej - jak wieść n iesie - K rzysztofa K am ila Baczyńskiego. P ani K rystyna z nieu g ięty m w dziękiem potrafiła pacyfikow ać h u m o ry i dość p o dejrzane zasady p a n i A nieli (najw ażniejszą spośród n ic h było owo słynne: „Wszystko jedno - źle czy dobrze, byle konsekw ent­ n ie ”). I jakoś n igdy w tej dam skiej orkiestrze - jako że w poryw ach załogę „B iule­ ty n u ” i P racow ni stanow iło do p ięciu kobiet w różnym w ieku - otóż chyba nigdy nie używ ano ta m paznokci, p arasolek czy trzaskających drzwi. A to nie byle co.

O statn ia dekada P ani K rysi w IB L -u siłą rzeczy już m usiała być inna. „B iule­ ty n ” i Pracow nia żyją w łasnym życiem , któ re w nie tch n ęła, w szakże p rzem ija po ­ stać św iata oraz In sty tu tu . W 1984 ro k u otrzym ała Z łoty Krzyż Z asługi, w lip c u 1985 została pow ołana na stanow isko zastępcy dyrektora do spraw ogólnych, z czego

(4)

zrezygnow ała po dwóch latach. N a em ery tu rę przeszła w g ru d n iu 1990. Jej o sta t­ nia pensja w ynosiła 1 150 000 (jeden m ilio n sto p ięćdziesiąt tysięcy) złotych. Kurs dolara w ynosił wówczas 9500 zł. P otem jeszcze przez rok, lecz już na pół etatu, kierow ała „B iu lety n em ” - aż do jego końca. Później nie przychodziła już chyba naw et do B iblioteki. Z ostała u siebie, na Saskiej K ępie, w p ełnym p am iątek m iesz­ k an iu , którego była ujm u jącą gospodynią.

2. Biuletyn

Zeszyt 1 „B iuletynu P olonistycznego” ukazał się równo pół w ieku tem u, w ro ­ k u 1958. N ik o m u się wówczas nie śniło o internecie. W arto więc przypom nieć tu ­ taj w stęp od redakcji, w którym wyłożono cel tego przedsięw zięcia:

Z lecając In sty tu to w i B adań L ite rac k ic h w ydaw anie B iu lety n u Polonistycznego, R ada N aukow a IBL p rag n ie służyć całej nauce polonistycznej w k raju i za g ran icą rzeczow ą i szczegółow ą in fo rm acją o podjętych pracach naukow ych, zarów no zbiorow ych, jak i in ­ dyw idualnych, m ając na uw adze cele praktyczne (w zajem na inform acja, m ożność u n ik ­ nięcia dub lo w an ia podejm ow anych prac, u łatw ienie w zajem nych k ontaktów poszczegól­ nych pracow ników naukow ych) oraz p o niekąd ogólne (sygnalizow anie podjętych prac dla wydaw nictw i środow iska literackiego, jak również dla pracow ników naukow ych z dzie­ d zin pokrew nych, jak językoznaw stw o, filologie obce). In fo rm acja m a zresztą objąć nie tylko p race zn ajd u jące się na w arsztacie tw órczym , lecz rów nież organizow ane przez poszczególne ośrodki dyskusje i konferencje naukow e. Tak więc B iuletyn Polonistyczny zaw ierać będzie w iadom ości podaw ane p rzez istniejące polonistyczne ośrodki naukow e, in fo rm u ją c przede w szystkim o pracach sam odzielnych pracow ników naukow ych, m ło d ­ szej k adry naukow ej, o tem atach prac kan d y d ack ich (doktorskich), o naukow ych w yjaz­ dach zagranicznych (w yniki), o ko n k retn y ch zam ierzen iach w ydaw niczych i ich re aliza­ cji. W perspektyw ie zaw ierać też będzie inform acje o w ybitniejszych pracach m ag ister­ skich. [...] W m iarę m ożności B iuletyn będzie inform ow ał o pracy polonistów i o śro d ­ ków polonistycznych zagranicą.

R edaktorem naczelnym był profesor H enryk W olpe. D o legendy przeszły jego korytarzow e polow ania na chętnych (?!) do sczytyw ania „B iu lety n u ”, k tóry ukazy­ wał się dość n ie re g u larn ie , w yglądał raczej zgrzebnie (technika powielaczowa!), przeznaczony był do użytku w ew nętrznego i rozprow adzany za darm o. Ale rzeczy­ wiście spełnił swoje obietnice i przyjął się w środow isku polonistycznym nadzw y­ czajnie.

Po śm ierci profesora W olpego w 1968 ro k u R edakcję „B iuletynu P olonistycz­ nego” pow ierzono znanej już z praw dziw ych talentów organizacyjnych d r K rysty­ nie Sierockiej i dośw iadczonej redaktorce, p a n i A nieli Piorunow ej. O d zeszytu 37 (maj 1970) pojaw ił się nowy, w dużej m ierze au tonom iczny dział „N oty in fo rm a­ cyjne” . Były to: „krótkie om ów ienia w ydaw nictw książkow ych oraz artykułów z wy­ b ran y c h p ism w zakresie h isto rii i te o rii lite ra tu ry oraz folklorystyki, w form acie znorm alizow anych k art bib lio g raficzn y ch ” . Inform ow ały o bieżącej p ro d u k cji n a ­ ukow ej, p rzy czym lista źródeł b ardzo szybko wzrosła z 4 periodyków do 30. A uto­ ram i not byli - obowiązkowo! - pracow nicy naukow i In sty tu tu , a z czasem też

(5)

Jarosińska

Pani Krysia i Biuletyn

doktoranci. W szyscy trak to w ali te n obow iązek n apraw dę serio; h o n o raria za noty pojaw iły się stosunkow o późno. I tak jak ongiś profesor W olpe polow ał na sczyty- waczy, ta k później m y polow ałyśm y na tym że kory tarzu na zalegających z o dda­ w aniem not uczonych.

Swą niespożytą energią i zapałem P ani K rystyna - red a k to r naczelna - do p ro ­ w adziła do tego, że od 1972 ro k u „B iuletyn” stał się kw artaln ik iem , z dystrybucją na cały kraj. W red a k cji zaczęto też prow adzić k arto tek i inform acyjne, re je stru ją ­ ce pracow ników naukow ych - polonistów z całego k raju , z odnotow aniem adresu, stopnia naukow ego, insty tu cji, w której p rac u ją oraz specjalizacji, a także zesta­ w ienia prac d oktorskich i habilitacyjnych oraz prac naukow ych będących w toku. W 1974 ro k u R edakcja „B iuletynu P olonistycznego” została przekształcona w P ra­ cow nię In fo rm acji N aukow ej i R edakcję „B iuletynu P olonistycznego” po d k ie ru n ­ k iem d r K rystyny Sierockiej. Pracow nia ta zajm ow ała się m .in. działalnością u słu ­ gową, odpow iadając na coraz liczniejsze indyw idualne kwerendy, napływające z k ra­ ju i z zagranicy.

W 1979 ro k u odeszła na zasłużoną em ery tu rę p a n i A niela Piorunow a - i n a ­ praw dę zrobiło się jakoś pusto. Ale w net n astąp iły znacznie w iększe wstrząsy.

O d 13 X II 1981 do 13 V 1982 „B iuletyn” - ta k jak w iększość czasopism - był zaw ieszony na m ocy postanow ień stan u w ojennego. Później wznowił działalność, do końca w spraw nych ręk ach P ani Krysi, choć zm ien iał się skład K om itetu R e­ dakcyjnego. U progu now ych czasów, czyli w 1990 ro k u n astąp iła likw idacja P ra­ cowni Inform acji N aukow ej, „B iuletyn” wychodził jeszcze do końca 1991. A wszyst­ ko to, jak m ów iono, z przyczyn ekonom icznych.

3. Pani Krysia i „Biuletyn”

Jak d otąd CZAS odgrywał w tym w sp o m n ien iu głów ną rolę, co oczywiste. Ale trzeba też przyw ołać M IE JS C E zdarzeń, bo ono p ełn i tu ta j rolę fu n d am e n taln ą. To m iejsce to pokój 123. W ówczesnej topografii In sty tu tu było to m iejsce n a ­ praw dę strategiczne, niczym w grze planszow ej. W owych czasach bardzo ożywio­ nego życia zarów no naukow ego, jak tow arzyskiego prze strzen ią główną dla obu tych sfer był korytarz. To po nim , szczególnie w p ią tk i, snuli się, kroczyli, p rze­ biegali, a czasem naw et p rzem ykali hierarchow ie ówczesnego literaturoznaw stw a. I nie tylko.

Z jednej strony p o koju 123 rezydowała w tedy pracow nia rom antyczna, z d ru ­ giej - lite ra tu ra w spółczesna, do „B iu lety n u ” zatem każdem u było po drodze, n ie ­ zależnie od tego, któ ry m i schodam i dostaw ał się na te ry to riu m In sty tu tu . Zresztą nie tylko p otrzeby tow arzyskie nap ęd zały w izytantów , rów nież w spom niana wyżej obowiązkowa dostaw a not inform acyjnych. O raz spraw y sercowe, których też nie brakow ało. A także prosta chęć odpoczynku po m ęczących korytarzow ych knu- ciach i n ie o d p arte p rag n ie n ie w ypicia szklanki cienkiej herbaty. W najcięższych czasach bywał to przydziałow y U lu n g parzony „po tu re c k u ”, jako że h erb a ta w to ­ reb k ach istn iała tylko w w agonach restauracyjnych „Wars” . Co zam ożniejsi lub

(6)

b ardziej światowi p rzynosili od czasu do czasu jakieś h erb acian e rary tasy - i tak to szło. Ale dla w szystkich starczyło.

Z aglądali ta k zw ani wszyscy: w ielcy profesorow ie i p o czątkujący doktoranci. C i pierw si, by poprzekom arzać się z „dziew czynam i”, ci d ru d zy raczej nie zw raca­ li na nas uwagi, tylko zajadle dyskutow ali m iędzy sobą o pryncypiach. Z czasem te i ta k zaw alone p ap ie ra m i b iu rk a zaczęły zapełniać się b ib u łą. Jesienią 1980 m oż­ na było w p o koju 123 zapisać się do „S olidarności”, a o każdej porze ro k u wypoży­ czyć dyżurny parasol, kiedy zaczynało padać.

I to w szystko ze stoickim spokojem znosiła P ani Krysia p rzy swoim b iu rk u p o d oknem na praw o. N ig d y nie okazywała zm ęczenia czy zniecierpliw ienia tym dom em w ariatów , po p ro stu robiła swoje. A najdziw niejsze było to, że w końcu w szystkie robiłyśm y, co do nas należało i „B iuletyn” chodził jak w zegarku. Aż p rzestał. W szystko skończyło się jednocześnie, jak nożem uciął. W edle św iadec­ twa jednej z uczestniczek, praw dziw y koniec „B iu lety n u ” i jego historycznej roli przypieczętow ano w kaw iarn i N owy Świat po sym bolicznym o d d an iu kluczy do p okoju 123 przez P anią Krysię i garstkę jej najb ard ziej w ytrw ałych w spółpracow ­ nic. A teraz n ie m a już naw et tej kaw iarni.

P S . D zię k u ję P aniom C elin ie G ajkow skiej i A nnie T łuchow skiej za pom oc w u p orządkow aniu m ojej p am ięci oraz za cenne jej u zu p ełn ien ia. W ielce też uży­ teczna była tu „K ronika In sty tu tu B adań L iterack ich PA N ” opracow ana po d re­ dakcją P ani Jadw igi C zachow skiej na czterdziestolecie IBL, a opublikow ana jako zeszyty 107-109 „B iuletynu P olonistycznego” w ro k u 1988.

Abstract

Izabela JAROSIŃSKA Unaffiliated researcher

Mrs. Krysia and the Bulletin

An obituary fo r dr. Krystyna Sierocka ( I 929-2007).

«о

О го

Cytaty

Powiązane dokumenty

Tam właśnie, w Grenoble, poczułyśmy się sobie bliskie i tam usłyszałam: „No, niech ja się odmłodzę, możemy sobie mówić: ty”.. Ale i tak pozostałam „małą” i

Tego krytyka literackiego, który, chyba w 2000, czy 2002 roku zmarł chyba w Stanach Zjednoczonych, a przecież w PRL-u to był na indeksie.. Widocznie musieli być mądrzy tam

Wydaje się, iż obawy osób dorosłych z segmentu blue collars wynikają z przekonania, że internet jest dla nich obcym terytorium – to obszar osób młodych, zredukowanie tego

W serialu Wiadomości z drugiej ręki pojawia się także Warszawa, jednak można to wywnioskować jedynie obserwując panoramy miasta pomiędzy poszczególnymi scenami.. Akcja

Pacjent w wieku 39 lat z nadciśnieniem tętniczym oraz 28-letnim wywiadem źle kontrolowanej cukrzycy typu 1, z licznymi powikłaniami pod postacią mikro- i makroangiopatii

Depresja jest chorobą znacznie częstszą, niż się to wielu osobom wydaje, nie powin- niśmy jednak mówić o epidemii depresji.. CZY PRAWDĄ JEST, ŻE W

Bardzo ważne jest, aby w takiej sytuacji uspokoić dziecko, powiedzieć, że dorośli po to ustalili zasady kwarantanny i przerwy od spotykania się z dziadkami, by zadbać o ich

W ten sposób turysta może poruszać się nadwiślańskimi krajobrazami (Łączany – Spytkowice – Zator), ruszyć z Wadowic przez Łysą Górę i Ponikiew na Groń Jana