Zbigniew Sareło
Europejskie spotkanie etyków w
Brukseli
Studia Philosophiae Christianae 39/1, 283-285
Z B IG N IE W S A R E Ł O
Wydział Filozofii Chrześcijańskiej U K SW
E U R O P E J S K IE SPO TK A N IE ETY K Ó W W B R U K SE L I
W dniach od 29 do 30 sierpnia 2002 r. m iało miejsce spotkanie etyków (przez organizatorów określone jako European Ethics S u m
m it) w gm achu P arlam entu Europejskiego w Brukseli. Tem atem
konferencji była kwestia ochrony godności ludzkiej bez odwoływa nia się do jakiegokolw iek hum anizm u {Sustaining H um anity beyond
H um anism ). W zamyśle organizatorów konferencja m iała na celu
wyminę poglądów - w jak najszerszym gronie etyków - na tem at możliwości zbudow ania uniwersalnej etyki, wolnej od wszelkich za łożeń, zwłaszcza ideologicznych. U podstaw tego zam ierzenia znaj dowały się dwa, pow iązane ze sobą, założenia. Pierwsze z nich d o tyczy pluralizm u we współczesnym świecie. O n to bowiem sprawia, że każda etyka, któ ra ostatecznych uzasadnień dla rozw iązań kwe stii m oralnych szuka w konkretnych koncepcjach ontologicznych, antropologicznych lub religijnych, nie m oże być podstaw ą p o wszechnie akceptow anego etosu społecznego. D rugie założenie dotyczy potrzeby etyki jako podstawy praw a chroniącego godność każdego człowieka. Norm y praw ne w tym zakresie im plikują w arto ści m oralne. Ich ochrona jest bowiem celem stanow ienia prawa. Tu jednak pojawia się problem dotyczący statusu wartości, które p ra wo m a chronić. Norm y praw ne m uszą dotyczyć obiektywnego stanu rzeczy, a więc wartości realnych, co do których nie m a wątpliwości, że faktycznie istnieją i są ważne. Toteż zadaniem prawodawcy jest nie tylko rozpoznanie takich wartości, lecz także uzasadnienie ich realności i obiektywności. Z tego też powodu w publicznych deba tach dotyczących unorm ow ań prawnych - zwłaszcza nowych rze czywistości, któ re w niespotykanym dotąd tem pie kreuje postęp n a uki i techniki - zaangażow ani są etycy.
Z apotrzebow anie na etyczne „ekspertyzy” w takich dziedzinach, jak biologia, medycyna, ekonom ia zaowocowało intensyfikacją b a dań filozoficzno-moralnych w tych zakresach, a w dalszej kolejności w yodrębnieniem wręcz nowych dyscyplin takich, jak np. etyka biz nesu czy bioetyka. Są one coraz częściej upraw iane niezależnie od etyki ogólnej. To uniezależnienie, w połączeniu z większym (niż
w etyce ogólnej) ich nastaw ieniem praktycznym, powoduje, że w badaniach konkretnych problem ów m oralnych jest pom ijana naj bardziej fundam entalnej kwestia, a mianowicie status człowieka. Pociąga to za sobą niepożądane konsekwencje.
Pom inięcie założeń antropologicznych w etykach stosowanych sprawia, że kryteria utylitarne pozostają jedynym narzędziem roz wiązywania problem ów m oralnych. Nieuniknionym skutkiem staje się wtedy podporządkow anie m oralności technice. Utylitarystyczne rozwiązania nie mogą więc znaleźć powszechnej akceptacji. Tym czasem taka akceptacja jest potrzebna w kwestiach, które wymaga ją regulacji prawnych. A takie właśnie problem y rodzi postęp tech nologiczny.
Etycy biorący choćby pośredni udział w procesach legislacyjnych podejm ują się zadań odm iennych od filozofów tworzących teorie. Ci ostatni m ogą koncentrow ać się wyłącznie na poszukiwaniu prawdy m oralnej. O ni nie p o trzebują przywiązywać większej wagi do tego, że ich rozwiązania nie znajdują recepcji. Dyskutując z in nymi, m ogą nie przejm ow ać się rezultatam i. Celem bowiem takich dysput jest wyłącznie poszukiw anie prawdy etycznej dla niej samej. Jeżeli tego rodzaju dyskusja zakończy się niepow odzeniem , nie p o ciąga to za sobą żadnych konsekwencji.
Z u p ełn ie inaczej m a się spraw a wtedy, gdy chodzi o etyczne rozstrzygnięcie, k tó re m a być podstaw ą dla regulacji prawnych. W takich przypadkach etyk nie m oże być obojętny na zakres re cepcji jeg o stanow iska. Przytaczane przez niego argum enty na rzecz danego rozw iązania pow inny znaleźć pow szechną a k cep ta cję. W jak i sposób m ożna to uczynić? N a to pytanie nie m a p ro stej odpow iedzi. Z tej też przyczyny praw odawcy we w spółcze snych dem okracjach n iejed n o k ro tn ie pow ołują się wyłącznie na ideę hum anizm u, k tó ra m iałaby pełnić rolę swoistego wytrychu. Przy czym w dyskusjach n ad rozw iązaniam i prawnym i każda ze stro n zwykle pod pojęciem hum anizm u ukrywa swoje założenia ideologiczne. Problem ten dostrzegają nie tylko etycy, ale też i prawodawcy, zwłaszcza ci, którzy zaangażow ani są w budow anie ład u m iędzynarodow ego, a do takich należą posłow ie P arlam entu E uropejskiego. Nic więc dziwnego, że ogólnoeuropejskie sp o tk a nie etyków pośw ięcone dyskusji na tem at możliwości etyki wolnej od założeń odbyło się w gm achu tegoż P arlam en tu i przy w spół pracy jeg o przedstaw icieli. Ci ostatn i brali też czynny udział
w dyskusji. Dw óch z nich wygłosiło referaty, a m ianowicie G ianni V attim o (członek P arlam en tu) i Jero m e Vignon (główny konsul tan t Kom isji E uropejskiej). Ten pierwszy w prawdzie wystąpił z r e feratem jak o filozof, ale z wyraźnym podkreśleniem , że stara się ujm ow ać zagadnienie z perspektyw y swego członkostwa w P arla m encie E uropejskim . W referacie jed n a k - zatytułow anym H u
m anizm z lub bez transcendencji - głównie zajm ował się krytyką
Kościoła K atolickiego, niem al zupełnie pom ijając kwestię im pli kow aną w tem acie. N atom iast Jero m e V ignon w swoim w ystąpie niu p o djął najpierw kw estię koncepcji hum anizm u, k tó ra m oże być podstaw ą unijnego praw odaw stw a. Postaw ił on tezę, że nie m oże to być hum anizm absolutnej au tonom ii osoby, lecz p ersona- listyczny, tzn. uwzględniający au to n o m ię osoby (bez absolutyza- cji), uw ydatniający jej godność, odpow iedzialność za innych i soli darność z innymi. W dalszej zaś kolejności ukazał on, czego ocze kuje P arlam en t E uropejski od etyków. W ymienił tu dwa zadania. Pierwszym z nich byłaby k o n tro la rozw iązań prawnych pod kątem ich zgodności z w artościam i m oralnym i. D rugim zaś - byłoby zb u dow anie n ie-tran scen d entaln ej etyki chroniącej godność osoby. A u to r je d n a k nie wyjaśnił, o jak ą tran scend en talność m u chodzi ło. M ożna jedynie przypuszczać, że m iał na uwadze etykę, której aksjom aty nie wymagałyby jakichkolw iek uzasadnień. Czy taka etyka jest m ożliwa? Choć ko n feren cja w B rukseli była w całości pośw ięcona tej problem atyce, to dyskusje nie dały najm niejszych naw et p rzesłan ek do jakiejkolw iek odpow iedzi na tak postaw ione pytanie. S tało się tak dlatego, że o wygłoszenie referatów byli p o proszeni rep rezen tan ci poszczególnych europejskich stow arzy szeń etyków, k tó re były w spółorganizatoram i konferencji, a m ia nowicie: E u ro p e a n Ethics N etw ork; E u ro p e a n Buisiness Ethics N etw ork; Societas E thica - E u ro p e a n Society for R esearch in Ethics; E u ro p e a n Society fo r A g riculturel and Food Ethics; E u ro p e a n A ssociation of C en tres of M edical Ethics. A utorzy re fe ra tów n ad m iern ie koncentrow ali się na kw estiach szczegółowych, właściwych dla zainteresow ań reprezentow anych przez nich sto warzyszeń, gubiąc perspektyw ę ogólną. W ydaje się jed n ak , że k o n feren cja przynajm niej częściowo spełniła swoje zadania. Bez w ątp ienia przyczyniła się o n a do zainspirow ania etyków biorących w niej udział do podjęcia b a d a ń nad kw estią etyki niezależnej od filozofii czy jakiejkolw iek ideologii.