• Nie Znaleziono Wyników

Anna z domu o zielonym dachu : o cyklu powieściowym Lucy Maud Montgomery

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Anna z domu o zielonym dachu : o cyklu powieściowym Lucy Maud Montgomery"

Copied!
20
0
0

Pełen tekst

(1)

42

Anna z domu o zielonym dachu.

O cyklu powieściowym Lucy Maud Montgomery

Nieszczęśliwa autorka pozornie szczęśliwych książek

24 kw ietnia 1942 ro k u L ucy M a u d 1 M ontgom ery, n iedługo po złożeniu w wy­

daw nictw ie o statniej, dziew iątej k siążki z powieściowego cyklu o „Ani z Z ielone­

go W zgórza” (Anne of G reen G ables), w róciła do dom u i zażyła sporą daw kę le­

ków. Przy łóżku znaleziono n o tatk ę kończącą się następ u jący m i słowami:

Oby mi Bóg wybaczył i m am nadzieję, że wszyscy in n i też m i wybaczą, choć nie mogą tego zrozumieć. M oja sytuacja jest zbyt okropna, bym mogła ją znieść i nikt nie zdaje sobie z tego sprawy. Cóż to za koniec życia, w którym zawsze starałam się postępować jak najlepiej.2

Jako o ficjalny pow ód śm ierci p o d an o zak rzep icę, je d n ak w 2008 ro k u w nuczka p isa rk i ujaw niła treść pow yższej n o tk i i stw ierd ziła, że au to rk a n a jp ra w d o p o ­ dobniej p o p e łn iła sam obójstw o. M on tg o m ery m iała 67 la t, od dłuższego czasu

1 U żyw am utrw alonych już w polskiej św iadom ości im io n L u cy M aud, choć au to rk a identyfikow ała się w yłącznie z d ru g im z nich oraz toczyła batalie z w ydaw cam i, żeby w jej k siążkach pojaw iały się jedynie in icjały L.M.

2 Cyt. za: h ttp ://v 1 .th eg lo b ea n d m ail.c o m /se rv let/sto ry /

R T G A M .20080924.w m ontgom eryside24/B N S tory/m entalhealth (przekład - P.O., dostęp: 1.09.2012). N iek tó rzy badacze tw órczości p isark i tra k tu ją ten tek st nie jako pożegnalny, sam obójczy list, a niezw iązany b ezpośrednio ze śm iercią frag m en t jej d zien n ik a.

(2)

cierp iała na d ep resję, była u zależn io n a od środków n asen n y c h , a także p e rm a ­ n e n tn ie przem ęczona. N ie zaznała w życiu w iele szczęścia. W cześnie osierocona przez m atk ę została odd an a na w ychow anie surow ym , oschłym d ziad k o m i jako dziecko czuła się b ard z o sam o tn a i w yalienow ana. Po u k o ń cz en iu se m in a riu m pedagogicznego i d w u le tn ic h stu d ió w literatu ro z n aw cz y ch w D alh o u sie U niver- sity w N ow ej Szkocji p racow ała jako n au c zy c ie lk a. P rzeżyła d ra m a t m iłosny, odrzu ciła ośw iadczyny k ilk u m ężczyzn, z k tó ry ch żad en n ie był o d pow iednim k a n d y d a te m , aż w reszcie, rozczarow ana, z ro zsą d k u p o ślu b iła p re z b ite ria ń sk ie - go p asto ra. Jej m ałżeństw o nie było u d an e, okazało się, że m ąż c ie rp i na „ m ela n ­ c h o lię”; z b ie g iem czasu rozw inęła się ona w pełnoobjaw ow ą chorobę p sy ch icz­

ną, k tórej n aw ro ty staw ały się coraz siln iejsze - był w ięc n ie zd o ln y do op iek i n ad ro d z in ą i zan ied b y w ał pracę w k o le jn y ch p ara fia c h . N a b a rk a c h M on tg o m ery spoczyw ała tro sk a o fin an se, dom , dzieci (wychowała dw óch synów, trze ci u ro ­ dził się m artw y), b y n ie w spom nieć o licznych obow iązkach, k tó re m u siała wy­

p ełn iać jako pastorow a. Rola ta w iele ją kosztow ała - żyła po d ustaw iczn ą presją, poniew aż zgodnie z ów czesnym i n o rm a m i m u siała daw ać p rzy k ła d w szystkim k o b ieto m i n ie m ogła pozw olić sobie na o kazanie żadnej słabości. P rzez w iele lat procesow ała się też z u siłu jąc y m ją w ykorzystać wydaw cą, w reszcie na starość w ielu zgryzot p rzysporzył jej starszy syn, h a z a rd z ista i u trac ju sz . Stw orzyła p o ­ n a d 500 opow iadań, około 500 w ierszy, 10 tom ów dzienników , au to b io g rafię oraz 20 pow ieści, z k tó ry ch najw ięk szą p o p u la rn o ść zdobył cykl pośw ięcony A nne S h irley 3, choć o sta tn ie jego części au to rk a p isa ła n ie c h ę tn ie , p rzy m u sz an a przez w ydaw nictw a, i tw ie rd z iła w ręcz, że n ie znosi już swojej b o h a te rk i4. „Życie ko ­

3 C ykl składa się z następ u jący ch części (w naw iasie podaję d atę kanadyjskiego p ierw o d ru k u i polski tytuł): 1. A nne o f Green Gables (1908, A nia z Zielonego Wzgórza);

2. Anne o f Avonlea (1909, A nia z Avonlea); 3. Anne o f the Island (1915, A nia na uniwersytecie); 4. Anne o f Windy Poplars (1936, A nia z Szumiących Topoli); 5. A n n e’s House o f Dreams (1917, Wymarzony dom Ani); 6. Anne o f Ingleside (1939, A nia ze Złotego Brzegu); 7. Rainbow Valley (1919, Dolina Tęczy); 8. R illa o f Ingleside (1921, R illa ze Złotego Brzegu); 9. The Blythes Are Quoted (2009, A nia z Wyspy Księcia Edwarda). Poszczególne tom y nie pow staw ały w p o rząd k u chronologicznym , 4 i 6 zostały „ d o p isan e ” później. Postać głównej b o h aterk i, A nne Shirley, pojaw ia się też w książkach Chronicles o f Avonlea (1912, Opowieści z Avonlea) i Further Chronicles o f Avonlea (1920, Pożegnanie z Avonlea).

4 N a tem a t życia L.M. M ontgom ery zob. np. I. G am m el Looking fo r Anne o f Green Gables: the Story o f L.M . Montgomery and her literary classic, St. M a rtin ’s Press, New York 2008; A. H eilb ro n Remembering Lucy M aud Montgomery, D u n d u rn G roup, T oronto 2001; M. R ubio Lucy M aud Montgomery: the G ift o f Wings, D oubleday C an ad a, Toronto 2008; S. Sauerw ein Lucy M aud Montgomery: The secret life o f a great Canadian writer, A ltitu d e P u b lish in g C an ad a, C anm ore 2004; M. Rubio,

E. W aterston Writing a life: L.M . Montgomery, T oronto 1995. W Polsce ukazał się p rzek ład sentym entalnej i p rzestarzałej już biografii z 1975 roku: M. G illen M aud z Wyspy Księcia Edwarda, przeł. Z. Stanisław ska-K ocińska, W ydaw nictw o L iterackie,

K raków 2008.W ybór dz ien n ik ó w L.M . M ontgom ery liczy 5 tom ów (The selected

43

(3)

4 4

biety, k tó ra dała św iatu tyle radości, było p rzew ażnie n ieszczęśliw e”5, n ap isan o w k an a d y jsk im słow niku biograficznym .

Złożona w w ydaw nictw ie w d n iu śm ierci książka The Blythes Are Quoted w ca­

łości ukazała się dopiero w 2009 roku, po 67 latach. Tak bardzo różniła się ona bow iem od pozostałych części cyklu, że początkow o opublikow ano jedynie jej frag­

m en ty i przedstaw iono je jako tom opow iadań. B enjam in Lefebvre, który o dna­

lazł oryginalny m a n u sk ry p t i w ydał go, pisał o swej pracy:

zapisyw ałem w notesie listę pow racających wątków: cudzołóstw o, nieślu b n e pochodze­

nie, m izoginia, m orderstw o, zem sta, gorycz, nienaw iść, starzen ie się i śm ierć. Z pew no­

ścią tem atów tych większość czytelników z tw órczością M ontgom ery nie kojarzyła.6

W Polsce M ontgom ery traktow ana jest zwykle jako niepow ażna autorka sta ro ­ św ieckich, senty m en taln y ch książek dla dziew czynek i, o ile m i w iadom o, nie do­

czekała się jeszcze dostatecznej uwagi literaturoznaw ców 7, a tym b ardziej k ultu- roznawców, choć od dobrych k ilk u d ziesięciu lat p an u je w k ra ju k u lt zarów no p i­

sarki, jak i jej tw órczości, k tóry m ożna porów nać jedynie z b ry tyjskim szaleństw em na pu n k cie Jane A u sten 8. P roblem te n m a szerszy k on tek st i w pisuje się w ogólne,

journals o f L.M . Montgomery, red. E. W aterston, M. R ubio, O xford U niversity Press, T oronto 1985-2004). W Polsce ukazał się przek ład tom u I w dwóch częściach: L.M . M ontgom ery Krajobraz dzieciństwa, przeł. E. H orodyska, N asza K sięgarnia, W arszawa 1996; tejże Uwięziona dusza, przeł. E. H orodyska, N asza K sięgarnia, W arszaw a 1998. K anadyjska filia O xford U niv ersity Press wydaje w tej chw ili The complete journals o f L.M . Montgomery (ukazały się dw a pierw sze tomy).

G .H . R aw linson, J.L. G ra n a tste in The Canadian 100: The 100 Most Influential Canadians o f the 20th Century, M cA rth u r & C om pany, T oronto 1997, s. 145.

B. Lefebvre Pożegnanie z Wyspą Księcia Edwarda, czyli zamiast posłowia, w:

L.M . M ontgom ery A nia z Wyspy Księcia Edwarda, przeł. P. C iem niew ski, W ydaw nictw o L iterack ie, K raków 2011, s. 583. Z dziw ienie m u siał budzić też eksperym entalny, fragm entaryczny ch ara k te r tom u składającego się z opow iadań, k ró tk ich szkiców - „obrazków ” oraz wierszy.

Zob. np. k ró tk i szkic A. B anot A nia z Zielonego Wzgórza po latach, „Z adra. Pism o fem in isty czn e” 2009 n r 3-4, s. 94-96.

D ru g i kraj, w którym twórczość M ontgom ery jest rów nie p o p u larn a, to Japonia.

Istn ieje kilk aset polskich stro n intern eto w y ch pośw ięconych pisarce, fora, na których czytelniczki (znacznie rzadziej czytelnicy) w ym ieniają w rażenia, porów nują p rzek ład y lub p o szu k u ją określonych w ydań (wiele osób kolekcjonuje w szystkie pu b lik acje a u to rk i), pojaw iają się naw et pierw sze przejaw y „turystyki lite rac k ie j”, pielgrzym ki na W yspę K sięcia E dw arda. K onsultow ani Kanadyjczycy byli zdziw ieni, gdyż naw et u nich M ontgom ery nie cieszy się aż takim u znaniem , in te res u ją się nią filolodzy i (ukieru n k o w an y na Japończyków ) przem ysł

turystyczny, ale już m ało kto czyta jej książki. W arto byłoby zastanow ić się, czem u a k u ra t w Polsce o d b ió r tej tw órczości jest tak w ielki - w in n y ch k rajach A nne... la maison aux pignons verts, A nne a u f Green Gables, A h h m 3enenbix M ezonunoe, A nna dat 5

6

7

8

(4)

lekcew ażące podejście badaczy do lite ra tu ry dziecięcej i m łodzieżow ej9, któ rą in ­ te re su ją się praw ie w yłącznie metodycy, ze zrozum iałych jed n ak względów stosu­

jący w łasne n arzędzia in terp retacy jn e. Z resztą, w brew pow szechnem u m n ie m a­

niu , cykl powieściowy kanadyjskiej p isa rk i to lite ra tu ra nie tylko dla dzieci i m ło­

dzieży - należy on do szerokiej gru p y dzieł o ta k zw anym podw ójnym odbiorcy, zarów no dorosłym , jak i kilk u -, k ilk u n a sto le tn im , któ ry ch n ajb ard zie j znanym p rzykładem jest chyba Alicja w Krainie Czarów Lewisa C arrolla. Co w ażne - M o n t­

gom ery n ie pisała swoich książek o S hirley jedynie dla m łodzieży, a recenzje z lat 1908-1936 oraz listy od czytelniczek i czytelników św iadczą o tym , że jej tw ór­

czość trafiała pierw o tn ie głów nie do dorosłych. D opiero w drugiej połow ie XX w ieku, na sk u tek zm ian gustów czytelniczych została sklasyfikow ana jako lite ra ­ tu ra m łodzieżow a/dziecięca.

W n iniejszym szkicu chciałbym zająć się dw iem a kw estiam i. Po pierw sze p o ­ kazać, jak za spraw ą n ie fo rtu n n y c h w yborów tłu m ac zy (zarów no daw nych, jak i w spółczesnych) utw ory M ontgom ery o A nne S hirley zostały w potocznej św iado­

m ości pogardliw ie zdegradow ane w yłącznie do roli naiw nej „lite ra tu ry dla d o ra­

stających p a n ie n e k ” oraz, po drugie, otworzyć dyskusję i zasugerow ać jedno z m oż­

liwych podejść badaw czych - odczytanie cyklu z perspektyw y fem inistycznej, czy­

li wyswobodzić „A nię z Zielonego W zgórza” z dom inującej, stereotypow ej „kli­

szy” lite ra tu ry w yłącznie dziecięcej.

Translatorskie gwałty

N a pro b lem y zw iązane z tłu m ac ze n iem lite ra tu ry dla dzieci zw róciła p rze d laty uwagę M onika A dam czyk-G rabow ska w artykule Wpływ kategorii odbiorcy na polskie przekłady angielskiej literatury dziecięcej. B adaczka p rzeanalizow ała liczne przykłady celowego infantylizow ania, p rze k łam a ń i zm ian dokonanych w p rze d ­ w ojennych tłu m ac ze n iac h utworów, ta k ich jak np. Alicja w Krainie Czarów, Pier­

ścień i R óża czy Kubuś Puchatek, i stw ierdziła:

capelli rossi, A na de las Tejas Verdes, A nna ze Zeleneho domu czy Anne van het Groene H uis to pozycja prak ty czn ie nieznana. Zaryzykow ałbym w stępnie hipotezę, że dzieła M ontgom ery m usiały jakoś wpasow ać się w (sentym entalny?) rys polskiej k u ltu ry i obow iązujące w niej wzorce genderow e, choć dotyczą one zu p ełn ie innych, i historycznych, i społecznych rzeczyw istości. Być m oże w pisane w książki autorki (pozornie) tradycyjne, jed n a k nie konserw atyw ne m odele w artości rodzinnych i prokobiece, jed n ak dziś już nierew olucyjne postulaty, trafiły na p o d atn y g ru n t (A nne S hirley jako „polskie dziew czę”?), podobnie jak było z książkam i M ałgorzaty M usierow icz. In n ą przyczyną m oże być też to, że po II w ojnie światowej na polskim ryn k u w ydaw niczym po p ro stu nie ukazyw ały się rów nie atrakcyjne zachodnie powieści dla dziew cząt.

9 Jednym z nielicznych w yjątków jest książka K rzysztofa B iedrzyckiego Małgorzata

Musierowicz i Borejkowie, U niversitas, K raków 1999.

45

(5)

4 6

P rzekłady te pow stały w latach 1913-1939, a więc w okresie, gdy polska lite ra tu ra d z ie ­ cięca w ciąż pozostaw ała pod wpływ em dziew iętnastow iecznych ten d en cji dydaktycznych i traktow ana była w dużym sto p n iu jako gałąź pedagogiki [...]. P row adziło to do w ytw o­

rzenia określonego m odelu dziecięcego odbiorcy - biernego po d m io tu d ziałalności w y­

chowaw czej, do którego należy przem aw iać w sposób uproszczony i in fan ty ln y podając m u określone treści w jak n ajprzystępniejszej fo rm ie.10

Rozalia B ernsteinow a, która w 1912 ro k u dokonała p rze k ład u pierw szego tom u cyklu M ontgom ery na język polski, rów nież nie dochowywała w ierności orygina­

łowi, co w idać choćby w znaczącym fragm encie:

- Tak, to A nia S hirley - p otw ierdziła M aryla.

- A nia, nie A ndzia - szepnęła dziew czynka, któ ra choć podniecona i przejęta, nie chciała dopuścić do n iep o ro zu m ien ia w tak ważnej spraw ie.11

W oryginale angielskim czytamy:

“Yes, th is is A nne Shirley,” said M arilla.

“Spelled w ith an E,” gasped A nne, who, trem u lo u s and excited as she was, w as de te rm i- ned th ere should be no m is u n d ersta n d in g on th a t im p o rta n t p o in t.12

B ohaterka pow ieści podkreśla w ielokrotnie, że praw idłow a pisow nia jej im ienia to A nne, nie A n n 13, co tłum aczka rozw iązała w specyficzny sposób: zastosowała dwie w ersje tego im ienia, jed n ak w ersje z d r o b n i a ł e . M ało tego, w prow adzenie w ty tu le „A ni” zam iast A n n e/A n n y już na sam ym początku d ia m etra ln ie zm ieniło odbiór polskiego p rze k ład u i skłoniło do trak to w an ia b o h aterk i jako m ałej (w do­

myśle: niepow ażnej) dziew czynki14 oraz zaklasyfikow ania k siążki do lite ra tu ry

10 M. A dam czyk-G rabow ska Wpływ kategorii odbiorcy na polskie przekłady angielskiej literatury dziecięcej, w: Literatura angielska i amerykańska. Problemy recepcji, red.

A. Z agórska, G. B ystydzieńska, W ydaw nictw o U niw ersytetu M arii-S kłodow skiej C u rie, L u b lin 1989, s. 109-110.

11 L.M . M ontgom ery A nia z Zielonego Wzgórza, przeł. R. B ernsteinow a, N asza K sięgarnia, W arszaw a 1956, s. 95.

12 L.M . M ontgom ery Anne o f Green Gables, cyt. za: h ttp ://w w w .g u ten b e rg .o rg /files/4 5 / 4 5 -h /4 5 -h .h tm # 2 H C H 0 0 1 2 (dostęp: 1.09.2012).

13 F orm a A nne, która upow szechniła się w angielszczyźnie za spraw ą języka francuskiego, wydaje się b ohaterce bardziej w ytw orna: „Oh, it m akes SU CH a difference. It LOOKS so m u ch nicer. W h en you h ear a nam e p ro n o u n ced can’t you always see it in y o u r m ind, ju st as if it was p rin te d out? I can; and A -n-n looks dread fu l, b u t A-n-n-e looks so m uch m ore d istin g u ish e d ”, L.M . M ontgom ery Anne o f Green Gables, cyt. za: h ttp ://w w w .g u ten b erg .o rg /files/4 5 /4 5 -h /4 5 -

h .h tm # 2 H C H 0 0 0 3 (dostęp: 1.09.2012).

14 Por. satyryczne „streszczenie pow ieści” W ojciecha M an n a w telew izyjnej audycji Za chwilę dalszy ciąg programu na h ttp ://w w w .youtube.com /w atch?v= R ioabgnP G K M (dostęp: 1.09.2012) sprow adzające cykl M ontgom ery do zabaw nego id io ty zm u , ale też w iele mówiące na tem at jego recepcji w Polsce.

(6)

dziecięcej. P ojaw iające się w ty tu le poetycko brzm iące „Z ielone W zgórze”, kolej­

na licencja R ozalii B ernsteinow ej, nie w ystępuje w oryginale. Gable to spadzisty dach i jest on zielony (green), gdyż na ta k i kolor często m alow ano wówczas dachy - chodzi więc o rzecz najzu p ełn iej prozaiczną. W kolejnych tłu m ac ze n iac h pierw ­ szego to m u cyklu, a także w p rzek ład ach jego dalszych części tłu m aczk i i tłu m a ­ cze, chcąc zapew ne zachować ciągłość, pow ielali liczne w ybory B ernsteinow ej, naw et gdy nie było to k o n ie cz n e15. Rów nież w ydany o statnio dziew iąty tom , The Blythes Are Quoted (Przyw ołując B lythe’ów) nosi in fan ty ln y p olski ty tu ł A nia z Wy­

spy Księcia E dw arda16 - to nieom al tak, jakby użyć określenia „dzienniczek A ni F ra n k ” 17.

M im o że w o statn ich latach Anne o f Green Gables tłum aczono na polski co n a j­

m niej je d en a sto k ro tn ie18, p rze k ład R ozalii Bernsteinow ej jest n ad a l najbardziej

15 D latego też w niniejszym artykule, w przy p ad k u , gdy w ty tu łach polskich przekładów pojaw iało się im ię „A nia”, podaję oryginalne angielskie tytuły.

16 L.M . M ontgom ery A nia z Wyspy... N a pom yłkę (lub kom ercyjne opętanie) zdaje się zakraw ać fakt, że na pierw szej stronie o kładki w ydaw nictw o um ieściło adnotację:

„N ieopublikow any w cześniej o statn i tom p r z y g ó d [w yróżnienie - P.O.] A ni z Z ielonego W zgórza”, co przy tak pesym istycznej wymowie powieści jest w ręcz niestosow ne. O d ręb n y problem to form a graficzna w szystkich części cyklu ukazujących się w Polsce po roku 1989, n ieo d m ien n ie z „krzyczącym i” wręcz, jaskraw ym i, o rd y n arn y m i, nieom al „d isnejow skim i” o kładkam i i ilu strac jam i, którym daleko od subtelności w ydań Naszej K sięgarni z lat 50. i 80. X X wieku.

W upow szech n ian iu twórczości M ontgom ery p rzoduje o statn io W ydawnictw o L iterack ie (e-booki, audiobooki, w ydania ilu stro w an e), w którym ukazała się naw et Kuchnia z Zielonego Wzgórza. Przepisy L.M . Montgomery (E. i K. C raw ford, przel.

M. H esko-K ołodzińska, K raków 2007). M oże W ydawca „ciepłych książek znanej i lubianej A u to rk i” w podziękow aniu za niem ałe zyski zro b iłb y także coś dla jej pam ięci, na p rzykład w ydał rz eteln ą biografię, książkę o wcale nie „ciepłym ” życiu kanadyjskiej pisark i lub edycję jej dzienników ?

17 W H o lan d ii d z ie n n ik i F ra n k zostały zresztą w ydane pt. H et Achterhuis (O ficyna), co uw zględniono w nowszym polskim przekładzie A licji Oczko.

18 A utorzy przekładów to R afał D aw idow icz, Jan Jackow icz, K atarzyna Jak u b iak , D orota K raśniew ska-D urlik, A gnieszka Kuc, Ewa Ł ozińska-M ałkiew icz, Przem ysław P iekarski, Jo an n a Sałaciak, Jo lan ta W ażbińska, K atarzyna Z aw adzka.

Pon ad to skróconą w ersję książki dla dzieci przełożył R om an H onet. Niestety, większość przekładów zaw iera kard y n aln e błędy i została zrobiona niechlujnie.

Porów nanie tych tłu m aczeń m ogłoby stać się przedm iotem interesu jąceg o stu d iu m o ch arak terze translatologicznym . M oje pierw sze w rażenie jest następujące:

najw ięcej błędów i p rzek łam ań po p ełn ili tłum acze-m ężczyźni, których p rzekłady ukazały się w m ałych w ydaw nictw ach, jed n ak to oni najczęściej szukali

now atorskich (co nie znaczy, że dobrych) rozw iązań. P rzekłady kobiet są znacznie staran n iejsze , ale zachowawcze: rzadko kiedy w idać w n ich chęć popraw ienia daw nych pom yłek. Być może w ynika to z faktu, że za tłum aczenie Anne o f Green Gables b rały się w ielbicielki powieści, które zbyt bardzo przyw iązały się do polskiej

w ersji swej ukochanej książki z m łodości i bały się w prow adzać do zapam iętanego

47

(7)

4 8

p o p u la rn y i to on przez całe lata kształtow ał w yobrażenia czytelniczek i czytelni­

ków, a także przyczynił się do u trw alenia stereotypow ego obrazu tytułow ej b o h a ­ te rk i jako egzaltow anej dziew czynki, k tó ra ufarbow ała sobie w łosy na zielono.

N iem ały w pływ na pow stanie podobnych w yobrażeń m ia ł też fakt, że pierw szy tom cyklu, jako że jest le k tu rą szkolną, czytany jest najczęściej.

B ernsteinow a natu ralizo w ała swój p rze k ład , dostosow ując go do rodzim ych realiów i oczekiw ań ów czesnych polskich odbiorców, tłum aczyła angielskie nazwy miejscow e (W hite Sands - Białe P iaski) 19,farm s oddaw ała jako „dw orki”20, często też zm ieniała im iona bohaterów . N ajbardziej zauw ażalna jest zam iana im ion sta- rotestam entow ych, niezw ykle p o p u la rn y c h w śród anglosaskich protestantów . Z a­

p am iętan a przez polsk ich czytelników M ałgorzata L in d e to w rz e c z y w is to ś c i.

R achel Lynde. P raw dopodobnie za tą decyzją stały uw arunkow ania kulturow e, gdyż im ię R achela kojarzyło się w 1912 ro k u jednoznacznie z Żydówką. M aria Kuncewiczowa w Cudzoziemce (1936) opisała zresztą wym owną zm ianę Róży na E veline. G dy ciotka głównej b o h a te rk i słyszy od p rzechodnia: „Im ość m atro n ę polską kroisz, a w nuczkę Rojzą ochrzciłaś!”, przyw ołuje do siebie b rata n icę i in ­ form uje ją, że odtąd nazywać się będzie inaczej, gdyż „całe N alew ki rozbrzm iew a­

ją tym o rdynarnym im ien ie m ”21.

przez nie tek stu B ernsteinow ej zbyt dużo zm ian. [Już po n a p isan iu niniejszego a rty k u łu ukazało się kolejne, św ietne tłum aczenie powieści pió ra Pawła Beręsewicza, L.M . M ontgom ery A nia z Zielonego Wzgórza, W ydaw nictw o Skrzat, K raków 2012.

19 D osłow ne lub fantazyjne p rzek ład an ie przez n iem al w szystkich tłum aczy cyklu angielskich toponim ów , takich jak M ayw ater (M ajowe W ody), M ap leh u rst (Klonowe W zgórze), B right R iver (Jasna Rzeka) czy Ingleside (Z łoty Brzeg) w prow adza w języku polskim iry tu jący efek t udziw nienia. „L iterack ie” angielskie nazw y m iejscowe w A m eryce Północnej, zarów no w K anadzie, jak i w S tanach Z jednoczonych, pow staw ały w innych w aru n k ach kulturow ych i dla tam tejszych odbiorców są one n e u tra ln e (D eath Valley, C old Lake, S pruce Grove) uległy bowiem leksykalizacji. Podaw anie polskich odpow iedników w spółgra co praw da

z pojaw iającym i się w pow ieściach sen ty m en taln y m i nazw am i (A nne S hirley określa np. staw B arrych „Jeziorem L śniących W ód” i tu p rzek ład jest niezbędny), ale n iep o trzeb n ie zw iększa w rażenie egzaltacji. A nglojęzyczny czy teln ik widzi różnicę m iędzy M ayw ater i Lake o f S hin in g W aters, w polszczyźnie M ajowe Wody i Jezioro L śniących W ód b rzm ią rów nie literacko (i p retensjonalnie).

N iew ykluczone, że na p o dobną p raktykę tran sla to rsk ą wpływa zaklasyfikow anie cyklu M ontgom ery do lite ra tu ry dziecięcej, w której p rzek ład ach w szystkie obce nazw y zwykle się spolszcza.

20 Była to chyba św iadom a decyzja. Przepaść cyw ilizacyjna m iędzy w sią polską a kan ad y jsk ą była w 1912 roku ogrom na, ta k że w iejski, skrom ny dom C uthbertów , rolników z A vonlea (w którym jest sreb rn a zastaw a, stara porcelana, a naw et b iżu te ria - am etystow a broszka), m u siał wydawać się ów czesnym czytelnikom siedzibą ziem iańską.

21 M. K uncew iczow a Cudzoziemka, W ydaw nictw o L ubelskie, L u b lin 1989, s. 39.

(8)

P odobny gw ałt pop ełn io n y na im ien iu (i tożsam ości) spotyka także A nne S h ir­

ley w przek ład zie B ernsteinow ej, choć byłoby dużym nadużyciem w inienie o to tłu m aczk i - w najlepszej zapew ne w ierze dostosowywała się ona do ówczesnych konw encji literac k ich i społecznych, obow iązujących m odeli p rze k ład u , a przede w szystkim do oczekiw ań czytelników . Z m ien iała na p rzy k ła d fragm enty, które m ogłyby wówczas zostać u znane za drastyczne, na p rzykład te dotyczące tra k to ­ w ania sierot przyw ożonych do K anady z F ra n cji oraz Wysp B rytyjskich i służą­

cych na farm ach jako ta n ia siła robocza. B ernsteinow a opuściła w iele ustępów odw ołujących się do kanadyjskiej rzeczyw istości społecznej i kultury, jak również liczne naw iązania do lite ra tu ry angielskiej (być m oże nie m iała w ystarczającej w iedzy i św iadom ości in te rte k stu a ln e j, by je odczytać). P rzede w szystkim jednak zm ieniła styl pow ieści, czyniąc z niej ckliw ą, sen ty m e n taln ą opow iastkę dla dora­

stających dziew cząt i pozbaw iła ją typowej dla M ontgom ery iro n ii i h u m o ru , a n a ­ wet złośliw ości22.

W idać to w yraźnie, gdy porów na się angielski oryginał ze spolszczeniem Roza­

lii Bernsteinow ej oraz z niedaw nym tłu m aczen iem A gnieszki Kuc z 2003 roku:

“I ’m cry in g ,” said A nne in a tone o f b ew ild e rm en t. “I can ’t th in k why. I’m glad as glad can be. O h, G L A D d o e sn ’t seem the rig h t w ord at all. I w as glad a b o u t th e W h ite Way an d the c h erry blossom s - b u t this! O h, i t ’s so m e th in g m ore th a n glad. I ’m so happy.

I ’ll try to be so good. It w ill be u p h ill w ork, I expect, for M rs. T h o m as o ften to ld me I w as d e sp e ra tely w icked. How ever, I ’ll do m y very best. B ut can you tell me w hy I ’m cry in g ?”

“I suppose i t ’s because y o u ’re all ex cited and w orked u p ,” said M a rilla disapprovingly.

“Sit dow n on th a t c h a ir an d try to calm yourself. I ’m a fra id you b o th cry an d lau g h far too easily. Yes, you can stay h ere an d we w ill try to do rig h t by y o u .”23

- Płaczę - rzekła A nia ze zd u m ien iem . - Tylko nie w iem , dlaczego. C ieszę się tak, jak tylko człow iek cieszyć się potrafi. Ach, cieszyć się, to nieodpow iednie w yrażenie. C ieszy­

łam się z pow odu białych kw iatów w iśni i z pow odu Białej D rogi Rozkoszy, ale to jest coś więcej! Jestem szczęśliwa! P ostaram się być taka dobra. Będzie to tru d n a spraw a, p rzy ­ puszczam , gdyż p an i T h o m as zawsze m i m ów iła, że jestem zu p ełn ie zw ariow ana. Ale zrobię, co tylko będę mogła. C hciałabym jed n a k w iedzieć, dlaczego płaczę.

- C hyba dlatego, że jesteś bardzo podniecona i w zruszona - rzekła M aryla tonem n ag a­

ny. - U siądź na tym oto krześle i staraj się uspokoić. Boję się, że jesteś zbyt skłonna zarów no do płaczu, jak i do śm iechu. Tak, pozostaniesz więc u nas i po staram y się, by ci było d o b rze.24

22 Por. A. Kuc, a b stra k t k o m u n ik a tu w ygłoszonego na konferencji m etodycznej zorganizow anej przez W ydaw nictw o L iterack ie w K rakow ie w 2008 roku, cyt. za:

h ttp ://an ia.w y d aw n ictw o literack ie.p l/k o n feren c ja_ m eto d y cz n a_ k rak o w _ 2 0 0 8 .p d f (dostęp: 1 IX 2012).

23 L.M . M ontgom ery Anne o f Green Gables, cyt. za: h ttp ://w w w .g u ten b erg .o rg /file s/4 5 / 4 5 -h /4 5 -h .h tm # 2 H C H 0 0 0 8 (dostęp: 1.09.2012).

24 L.M . M ontgom ery A nia z Zielonego Wzgórza w przekładzie R. B ernsteinow ej, s. 63.

4 9

(9)

5 0

- Płaczę - stw ierdziła prosto A nia, sam a dosyć zadziw iona swoją reakcją. - Z u p ełn ie nie w iem , dlaczego. T ak bardzo się przecież cieszę. „Cieszę się” to naw et nie jest właściwe słowo. C ieszyłam się, gdy jechałam A leją R adości i gdy podziw iałam kw itnącą czereśnię - ale tym razem to coś znacznie więcej! Będę się starała być dobra. N a pew no nie będzie to łatwe, bo w iem od p an i T hom as, że m am bardzo zły charakter. Będę się jed n ak starać ze w szystkich sił. M oże m i p an i pow iedzieć, dlaczego ja w łaściw ie płaczę?

- M yślę, że to z pow odu zdenerw ow ania, za bardzo się w szystkim p rzejęłaś - w yjaśniła z lekką d ezap ro b atą w głosie p an n a C u th b ert. - U siądź na krześle i spróbuj się trochę uspokoić. M artw ię się, że zbyt łatw o p rzechodzisz od śm iechu do łez. Z o stan iesz u nas i sp ró b u jem y się tobą odpow iednio zająć.25

Z b ra k u m iejsca m uszę p o m in ąć d o k ła d n ą an alizę porów naw czą i ograniczyć się do k o m e n tarza , że w ersja z 1912 ro k u nie tylko w ydaje się obecnie archaiczna p o d w zględem językow ym , ale i ra z i se n ty m e n taln o -p o d n io sły m to n e m („U siądź na tym oto k rz e śle ”, „B iała D roga R ozkoszy”). Z w ydanych w ciągu o sta tn ic h k ilk u n a stu lat je d e n a stu (!) now ych przek ład ó w A nne o f Green Gables tłu m ac ze ­ n ie A gnieszki Kuc jest z pew nością n ajb a rd z ie j „św iadom e” po d w zględem tran s- latologicznym , choć i jem u m ożna co nieco z a rzu cić26. N iestety, poniew aż k sią ż­

ka M o n tg o m ery czytana jest dziś najczęściej p rzez dzieci, a d o rośli swoje wy­

o b rażenia o niej o p ie ra ją na za p am iętan ej le k tu rz e z czasów d zieciństw a (czyli w łaśnie na p rze k ład z ie z 1912 roku) i zw ykle już do niej p o te m nie w racają, w ie­

le lat m u si chyba m in ąć, za n im zm ien i się utrw alo n a o p in ia na te m a t stylu p o ­ w ieści, tym b a rd z ie j, że p rz e k ła d B ernsteinow ej jest w ciąż n ajb a rd z ie j ro zp o ­ w szechniony, a i na fo rach in te rn eto w y ch o burzone, w iern e czy teln iczk i d ek la­

ru ją, że i ta k na zaw sze p o zo stan ie on dla n ic h jedyną k an o n icz n ą w ersją, m im o jego ew id en tn y ch wad. A gnieszka Kuc ta k k w itu je (zu p ełn ie zre sztą słusznie) p racę swej p o p rzed n iczk i:

w polskim p rzek ład zie B ernsteinow ej aż roi się od tak ic h o k reśleń jak: „ cu d n y ” czy

„ p rze ślic z n y ”. O to kilk a przykładów : „p rześliczn e k sią żk i”, „cu d n y sad ”, „śliczny w ie­

c zó r”, „ p rześlic zn a m o d litw a ”, „cu d n y sen”, „cudow ny z a p a c h ”, „ b ied n a, b ezd o m n a is to tk a ”.27

25 L.M . M ontgom ery A nia z Zielonego Wzgórza, przeł. A. Kuc, W ydaw nictw o L iterackie, K raków 2003, s. 76.

26 N p. tłu m aczk a nie m iała w ystarczającej odwagi, by sprzeciw ić się utrw alonym niep o ro zu m ien io m , pow ieliła i w tytule, i w tekście daw ną in fan ty lizu jącą form ę

„A nia” o raz zostaw iła u trw alo n ą w pow szechnej św iadom ości M ałgorzatę L inde.

O ry g in aln ą form ę R achel zachow ał choćby Przem ysław Piekarski

(L.M . M ontgom ery A nia z Zielonego Wzgórza, L iberal, K raków 1995). W przekładzie P iekarskiego aż roi się od błędów stylistycznych, gram atycznych, literów ek i ew identnych pom yłek oraz rażących w spółczesnych kolokw ializm ów (np. „sklep z tan im i c iu c h am i”, s. 59).

27 A. Kuc, a b strak t k o m u n ik a tu wygłoszonego na konferencji m etodycznej zorganizow anej p rzez W ydaw nictw o L iterackie.

(10)

P odobną konw encję zwykle stosują także tłu m aczk i i tłu m acze pozostałych części cyklu powieściowego; tytu ły Ania ze Złotego Brzegu czy Rilla ze Złotego Brzegu brzm ią zdecydow anie p rete n sjo n a ln ie i kiczow ato, w od ró żn ien iu od n eu tra ln y c h angiel­

skich Anne o f Ingleside i Rilla o f Ingleside. N aw et w m iarę spraw nie przełożony tytuł Ania z Szumiących Topoli to jed n ak nie to sam o co Anne o f Windy Poplars, drobna zm iana przym iotnika windy (wietrzny) na „szum iący” u ru ch a m ia bow iem w pol- szczyźnie w iele sielankow ych asocjacji, zu p e łn ie n iepasujących do tom u, którego głów nym te m atem są ta k napraw dę n ierzad k o dram atyczne relacje m iędzyludz­

kie, np. h isto ria zniew olonej córki chorobliw ie uzależnionej od zniedołężniałej m atk i, dziw aczna sym bioza dw óch kobiet terroryzow anych przez służącą, p an icz­

ny lęk córki p rze d autorytatyw nym ojcem , by n ad m ien ić jeszcze o pow racającym co chw ila „p iętnie sta ro p a n ie ń stw a” czy sam otności dośw iadczanej przez dzieci.

Co ciekawe, tom te n w ydano też w Polsce jako Anię z Szumiących Wierzb28, gdyż pod ty tu łem Anne o f Windy Willows29 książka ukazała się w W ielkiej B rytanii. Może tłum acz chciał tym razem wzbogacić utw ór o kon tek st in te rte k stu a ln y - „rozszu- m iały się w ierzby płaczące”?

Czułostkow a konw encja tran slato rsk a zapoczątkow ana przez R ozalię B ernste- inow ą a pow ielana n ie fo rtu n n ie przez tłum aczy kolejnych tomów, przyczyniła się m oim zd an iem do zaklasyfikow ania w Polsce całego cyklu powieściowego k a n a ­ dyjskiej p isa rk i do typowej lite ra tu ry dziecięcej i przeoczania w jego odbiorze tre ­ ści, któ re czynią z niego raczej Bildungsroman, p rzeznaczony rów nież dla do ro ­ słych. O d drugiego to m u począw szy utw ory M ontgom ery o A nne S hirley stają się też pow ieściam i obyczajowym i, choć, trzeba to przyznać, nie zawsze najwyższych lotów, a całość m ożna dodatkow o potraktow ać jako sagę. O prócz n ierzad k o pesy­

m istycznych diagnoz rela cji m ię d zy lu d zk ic h w k siążk ach a u to rk i m ożna także odnaleźć krytyczne analizy w iejskich i m ałom iasteczkow ych społeczności, ko n ­ fliktów na tle w yznaniow ym , a przede w szystkim spostrzeżenia na te m at roli ko ­ b ie t w społeczeństw ie (o czym za chwilę). Trzeba też w spom nieć o sposobie n a rra ­ cji zastosow anym przez M ontgom ery - jeśli naw et w jej pow ieściach z n a jd u ją się w ypow iedzi boh ateró w o ch a rak te rz e se n ty m e n taln y m i egzaltow anym , trzeźw y k o m e n tarz n arrato ra podw aża je zwykle n aty ch m iast i u jm u je w ironiczny naw ias,

28 L.M . M ontgom ery A nia z Szumiących Wierzb, przeł. R. D aw idow icz, Klasyka, Bielsko-B iała 1997. W przekładzie zastosow ano sporo dziw acznych rozw iązań, np.

oddano Rebecca D ew jako M o n ik a Rosa.

29 M ontgom ery nap isała pierw otnie Anne o f Windy Willows, jed n ak am erykańscy wydawcy obaw iali się, że książka zostanie u zn an a za dzieło w yłącznie dla dzieci (skojarzona z The Wind in the Willows - O czym szumią wierzby K ennetha G ra h am e ’a);

w w ydaniu am erykańskim u su n ię to po n ad to frag m en ty p o ten cjaln ie zbyt

„drastyczne” dla ówczesnych m łodych (choć nie dziecięcych!) czytelników . Choć p ełn ą w ersję pod oryginalnym tytułem w ydano pierw otnie w W ielkiej B rytanii, Anne o f Windy Poplars jest nazw ą pow szechnie akceptow aną na całym świecie i nie

było pow odu, by ją zm ieniać.

51

(11)

52

najczęściej przez dobór odpow iednio nacechow anego stylistycznie języka30. W pol­

skich przek ład ach różnica ta często znika i odbiorcy odnoszą m ylne w rażenie, że pod w zględem stylu św iat pow ieści stanow i k onsekw entną (i czułostkow ą) jed­

ność. T an d etn y sen ty m en talizm pojaw ia się także w b iografiach p isark i, tw orzo­

nych w In tern ec ie przez w ierne czytelniczki czy też w ydaw anych drukiem : To był w łaśnie ów „pro m y k ”, który w praw iał w zachw yt E m ilkę z Księżycowego Nowiu.

C iągła gotowość do szukania i doznaw ania piękna tow arzyszyła M au d M ontgom ery przez sześćdziesiąt siedem lat jej życia - dreszcz nagłego w zruszenia, kojący duszę d o tyk d o ­ skonałości.31

Feminizm z G reen Gables

W 1873 ro k u Eliza Orzeszkowa w swej tendencyjnej pow ieści M arta pokazała społeczną degradację tytułow ej b o h aterk i, owdowiałej zdeklasow anej szlachcian­

ki, któ ra nie otrzym aw szy w ykształcenia pozw alającego na sam odzielne u trzy m a­

nie siebie i dziecka oraz pozbaw iona opieki m ęża m oże jedynie zostać utrzym an- ką albo upaść na sam o dno, żebrać, głodować, kraść i w reszcie um rzeć na ulicz­

nym b ru k u . L ucy M au d M ontgom ery p u b lik u je w 1908 ro k u pierw szy tom o A n­

ne Shirley, sierocie p rzy g a rn ię te j przez rodzeństw o z fikcyjnej wsi Avonlea na W yspie K sięcia E dw arda. W arto uśw iadom ić sobie, że akcja jej cyklu pow ieścio­

wego zaczyna się w 1877 ro k u 32, nieom al w tym sam ym czasie, gdy rozgrywa się d ram at M a rty Świckiej. N ota bene, w iejska W yspa K sięcia E dw arda była w tedy jedną z uboższych i najm n iej rozw iniętych po d w zględem gospodarczym prow in­

cji w schodniej Kanady. D la ów czesnych kanad y jsk ich czytelników był to kontekst oczywisty, ucieka on jed n ak zu p e łn ie po lsk iem u odbiorcy sk u p ia ją cem u się na sielskim , arkadyjskim obrazie Avonlea i przeoczającem u w iele alu zji odw ołują­

cych się do tru d ó w życia codziennego (drobiazgowo podaw ane ceny towarów, w spo­

m n ian e m iędzy w ierszam i przem ęczenie pracującego na roli M a tthew /M ateusza C u th b erta).

M artę Orzeszkowej uznaje się za swoisty em ancypacyjny k am ień m ilow y w li­

te ra tu rz e , je d en z pierw szych znaczących głosów w kw estii ró w n o u p raw n ien ia p olskich kobiet. Czy p odobnie m ożna potraktow ać A nne o f Green Gables? A lbo jesz­

cze inaczej: czy cykl pow ieściowy M ontgom ery da się z dzisiejszej perspektyw y ahistorycznie zaklasyfikow ać do lite ra tu ry fem inistycznej albo p rzynajm niej pro-

30 N p. gdy A nne w egzaltow any sposób rozw odzi się nad p ięknem przyrody, które przypraw ia ją o drżen ie, i pyta M atth ew a C u th b erta , czy zna to uczucie, ten odpow iada, że przechodzi go dreszcz, gdy okopując ogórki, n a tra fia w ziem i na obrzydliw e tłu ste larwy.

31 M. G illen M aud z W yspy..., s. 24.

32 C hoć d a ty roczne nie są zwykle w cyklu podaw ane, o d n iesien ia do faktów historycznych pozw alają na precyzyjne datow anie epizodów i w ieku głównych bohaterów .

(12)

to fem in isty czn ej, p o m ijając fakt, że słowo fem in izm n ie było używ ane w 1908 roku?33 W w ywiadzie udzielonym „G azecie W yborczej” w spom niana już tłu m ac z­

ka, A gnieszka Kuc, odpow iadając na pytanie: „Czyli Ania z Zielonego Wzgórza po d ­ ręczn ik iem fem in izm u ?”, odżegnyw ała się ostrożnie:

N ie przesadzajm y. Jest to p ełn a ciepła i h u m o ru powieść dla w szystkich, więc pewnie i fem in istk i z n ajd ą w niej coś dla siebie.34

Takie asekuranctw o w ydaje się jed n ak n ie u za sad n io n e (podobnie jak stereotypo­

we i lekceważące jest ograniczanie m yślenia o rów no u p raw n ien iu kobiet do „fe­

m in iste k ” -fe m in iz m jest stanem św iadom ości społecznej, politycznej i in te le k tu ­ alnej niezależnej od płci). Poza tym w pow ieściach L ucy M a u d M ontgom ery z n a j­

dziem y aż n ad to tropów św iadczących o tym , że p isark a była nieźle zorientow ana w ówczesnej „kw estii kobiecej” i św iadom ie przem ycała do swych utw orów p o stu ­ laty em ancypacyjne. Trzeba zresztą stw ierdzić, że w każdej epoce m oże zaistnieć ta k i „fem in izm ”, na jaki tylko pozw alają ak u ra t uw arunkow ania k ulturow e i spo­

łeczne. Czyż n iep o k o rn a, niezależna i sprzeciw iająca się obow iązującym p atriar- chalnym m odelom E lizabeth B ennet z pow ieści Jane A usten Duma i uprzedzenie (1813) nie jest czasem tak ą w łaśnie „ p ro to fem in istk ą”?

Powieściowy cykl o A nne S hirley zaw iera wiele śladów um ożliw iających od­

czytanie go w em ancypacyjny sposób i nie trzeba przy tym na siłę doszukiw ać się in te n cji autorki, swoje o pinie fo rm u łu je ona bow iem w prost. Pierw szą kw estią, na któ rą pow inno się zwrócić uwagę, jest wciąż pojaw iający się w utw orach p o stu lat edu k acji kobiet i p o d k reśla n ie d ete rm in a c ji tytułow ej b o h a te rk i w zdobyw aniu wiedzy. Shirley, uboga sierota ze wsi Avonlea, została przedstaw iona jako n ajzd o l­

niejsza uczennica w m iejscow ej szkole (w ryw alizacji o pierw sze m iejsce w klasie często p okonuje chłopca, G ilberta B lythe’a, co autorka w iele razy podkreśla). Po­

tem kończy se m in a riu m nauczycielskie w C harlo tteto w n (zarówno na egzam inie w stępnym , jak i końcow ym A nne oraz G ilbert uzyskują pierw szą lokatę ex aequo

33 K anadyjska krytyka fem inistyczna coraz intensyw niej podejm uje tem a t twórczości M ontgom ery; niestety, z istniejącej obszernej bib lio g rafii ud ało m i się na razie dotrzeć tylko do dw óch prac: D. B len k h o rn Roots o f feminism? (recenzja pracy Such a simple little tale: critical responses to L.M . Montgomery’s ‘Anne o f Green Gables’, red.

M. R eim er), „C an ad ian L ite ra tu re ” 137 (1993), s. 77-78; E. R othw ell K nitting up the world: Montgomery and maternal feminism in Canada, w: L.M . Montgomery and canadian culture, red. I. G am m el, E.R. Epperly, U niversity o f T oronto Press, Toronto 1999, s. 134-144. Powieść doczekała się też krytycznego, naukow ego w ydania w prestiżow ej serii w ydaw nictw a N o rto n (L.M. M ontgom ery Anne o f Green Gables, ed. M .H . R ubio, E. W aterston, Nowy J o rk -L o n d y n 2007) z p rzypisam i, w stępem i ob szern ą bibliografią.

34 B. Kęczkowska Rozm ow a z Agnieszką Kuc, tłumaczką „Ani z Zielonego Wzgórza”,

„G azeta W yborcza” (d o d atek warszaw ski) z 1 sie rp n ia 2003 roku. W ywiad skopiow ano na stronie internetow ej: http://w w w .czy tan ie.p l/

in d ex .p h p ?stro n a = 011/w yw iad (dostęp: 1.09.2012).

53

(13)

5 4

i tru d n o o lepsze zaakcentow anie rów nych szans kobiet i m ężczyzn w edukacji), a następnie dostaje stypendium um ożliw iające jej studia uniw ersyteckie. Choć m usi z n ic h zrezygnować (po śm ierci M atth ew C u th b erta i u p ad k u b a n k u , w którym jej opiekunow ie trzy m ali w szystkie oszczędności, postanaw ia zatroszczyć się o sta­

rzejącą się M arillę/M ary lę), po k ilk u la tac h i ta k k o n ty n u u je n au k ę w R edm ond College w K ingsport i zdobywa stopień B achelor of A rts (bak alau reat - w polskich p rzek ład ach najczęściej pojaw ia się b ardziej zrozum iałe, choć nietożsam e „m agi­

ste riu m ”). D zieje się to w 1888 ro k u - dla porów nania, pierw sze stu d e n tk i U n i­

w ersytet Jagielloński przy jm u je w ro k u 1894 (wyłącznie na W ydziale Farm acji) i nie są to b ynajm niej dziew częta z galicyjskich wsi. W Anne o f the Island M o n t­

gom ery wiele m iejsca poświęca am bicjom intelektualnym , lek tu ro m i przygotowy­

w aniu się studentek do egzaminów. Jedna ze w spółlokatorek A nne (dbająca o wy­

gląd i kokietująca z pasją mężczyzn) walczy naw et o stypendium w dziedzinie m a­

tem atyki, żeby udow odnić swojemu absztyfikantow i, „do czego jest zdolna”. P yta­

na, czy p otrafi gotować, odpowiada: „gotować także się nauczę nawet wówczas, gdy będę dobrą m atem atyczką”35. Zdobyw anie przez A nne w ykształcenia popiera (i fi­

nansuje) jej opiekunka, M a rilla36. W całym cyklu kobiety wypow iadają się też często na tem aty polityczne i krytykują decyzje rządu, przoduje w tym zwłaszcza Rachel Lynde. Zresztą u M ontgom ery takie wiejskie „baby” jak Rachel, plotkujące, robiące przetwory, szyjące patchw orki i szorujące podłogi (gdyby były Polkam i, w ielbiłyby zapewne Ćwierczakiewiczową), czyli nieom al idealne „strażniczki p a tria rc h a tu ” są zwykle przedstaw iane jako kobiety silne, w ładcze i niezależne.

M ało tego, A nne S hirley od sam ego początku w ykazuje zdolności artystyczne i asp iru je do bycia literatk ą , co w reszcie się jej udaje. N aw et po w yjściu za m ąż i uro d zen iu dzieci p u b lik u je opow iadania w k anadyjskich czasopism ach, a w ostat­

n im tom ie cyklu, The Blythes Are Quoted, w ychodzi na jaw, że przez całe życie pisała wiersze.

W pow ieściach M ontgom ery raz po raz pojaw iają się też odniesienia do kobie­

cej (i tylko kobiecej) solidarności i odpow iedzialności. To M arilla trzym a pieczę n a d fin an sa m i G reen Gables, ona też p rzyjm uje do swego dom u owdowiałą i zu ­ bożałą R achel Lynde oraz adoptuje po śm ierci żony swego dalekiego kuzyna b liź ­ n ięta D avy’ego (Tadzia) i D orę (Tolę). A nne, k tóra rezygnuje z przyznanego jej stypendium , b y zaopiekow ać się starzejącą się i tracącą w zrok M arillą, ostatecznie p odejm uje stu d ia, ale kończy je tylko dlatego, że nieoczekiw anie w testam encie 1000 dolarów zap isu je jej in n a n iezależna kobieta, Jo sep h in e (Józefina/Józefa) Barry.

35 L.M . M ontgom ery A nia na uniwersytecie, przeł. J. Z aw isza-K rasucka, D om Książki P olskiej, W arszaw a 1957, s. 188.

36 M a rilla mówi np.: „[Pani L in d e - przyp. P.O.] nie pochw ala tego, że k obiety garną się do n auki. T w ierdzi, że rola kobiety polega na czym ś innym . Z u p e ł n i e s i ę z n i ą n i e z g a d z a m [w yróżnienie - P.O.]”, L.M . M ontgom ery A nia z Zielonego Wzgórza w przekładzie A. Kuc, s. 382.

(14)

I t ’s a woman’s world - to świat kobiecy, w k tórym m ężczyźni są często p rze d sta­

w iani w m ało p ochlebnym świetle. Ow dowiały pasto r M e re d ith w Dolinie Tęczy jest oderw anym od rzeczyw istości in te le k tu alistą , w ycofanym , ro ztarg n io n y m i bez­

radnym , n iezdolnym do opieki n a d czeredą puszczonych sam opas dzieci. Pierce G rayson porzuca po śm ierci żony córkę (Anne o f Windy Poplars), beztro sk i b ałag a­

n ia rz p a n H arriso n (Anne o f Avonlea) to de facto niefrasobliw y, niegrzeczny chło­

piec, G ilbert B lythe zaś, m ąż A nne, w o sta tn im tom ie cyklu okazuje się egocentry­

k iem ze skłonnością do despotyzm u. M ontgom ery n ierzadko pokazyw ała doro­

słych m ężczyzn albo jako nieudaczników lub dobrotliw ych p an to flarzy pozbaw io­

nych głosu (przykładem autystyczny w ręcz M atth ew C u th b ert) albo jako furiatów b ąd ź egoistów. Pozytywna postać m ęska to n ie jed n o k ro tn ie tylko w yidealizow any papierow y twór, o któ ry m in form acje czytelnicy cz erp ią z d rugiej ręk i, a który w reszcie zjaw ia się jedynie po to, by zaślubić czekającą na niego la ta m i b ohaterkę (S tephen Irv in g Anne o f Avonlea). P isarka u śm ierciła naw et syna A nne, wrażliwego poetę, idealnego w ręcz W altera, który zginął we F ra n cji podczas I w ojny św iato­

wej; jakby chciała pokazać w te n sposób, że dla „książąt z b a je k ” nie m a w co­

d ziennym życiu m iejsca (to oczywiście m oja n ad in terp reta cja ). A utorka czerpała zapew ne z w łasnych dośw iadczeń, gdyż wiele postaci z jej pow ieści w zorowane było na osobach, które znała (np. członkach w łasnej rodziny), w ykorzystywała także swoją biografię - A nne S hirley to w w ielu p rzy p ad k ach sam a M ontgom ery, jednak znacznie od niej szczęśliwsza, jakby p isa rk a chciała pow iedzieć: „tak m ogłoby w yglądać m oje życie”37.

W skierow anej do dziew cząt lite ra tu rz e p rzełom u X IX i X X w ieku m ożna za­

obserwować specyficzny schem at fabularny, a także określoną charakterologiczną ko n stru k cję b ohaterek. W iększość ta k ich utw orów przekazuje swym czytelnicz­

kom p rostą lekcję: jeśli tylko dostosują się do społecznych w ym agań i odpow ied­

nio ograniczą swoje am bicje lub indyw idualizm , to czeka je nagroda, najczęściej w p ostaci dobrej p a rtii, przysłowiowego królew icza (m ilionera) na b iałym k o n iu 38.

W szelki b u n t i m anifestacje w łasnego ego b o h aterek (jakkolw iek w ątłe i śm ieszne

37 Z bieżności jest w iele, np. półsieroctw o M ontgom ery/sieroctw o A nne, w ychowyw anie się w d om u dziad k ó w /o p iek u n ó w na W yspie K sięcia E dw arda, podobna droga do w ykształcenia, aspiracje literackie i pierw sze publikacje, podobieństw a m iędzy m ężczyznam i, którzy interesow ali się L ucy M au d /A n n e i których ośw iadczyny obie odrzuciły.

38 W arto przyw ołać niep ro fesjo n aln ą, ale tra fn ą o pinię czytelniczki wychowanej na tak ich w łaśnie utw orach: „We francuskich książkach dla p a n ie n ek i dla dzieci był zawsze szw arccharakter - zły w ujaszek, który - często na podstaw ie sfałszowanego testa m en tu - zab ierał dzieciom m ajątek. W sk u tek tych w ypadków nie m ogły one:

a) uczyć się, b) w yjechać na w akacje, c) m ieszkać w ładnym zam ku, w reszcie - wyjść za mąż. Ale w z akończeniu zły w ujaszek zostaw ał zdem askow any i dziew czynki a) uczyły się, b) w yjeżdżały na w akacje, c) m ieszkały w ładnym zam ku i w ychodziły za lordów (najczęściej)”, M. Iw aszkiew icz Gawędy o jedzeniu, W atra, W arszaw a 1972,

s. 148-149.

55

(15)

56

m ogą się one n am dziś wydawać) zostają n aty ch m iast stłum ione, a jeśli naw et au ­ to rk i i au to rzy przedstaw iają dziew częta stosunkow o n iezależne, to sto p ień ich w olności i ta k n igdy nie przekracza dopuszczalnych w tym czasie n o rm przew i­

dzianych dla „p a n ie n ek ” .

Pogodna Polyanna z dylogii E leanor P o rter to w istocie grzeczna dziewczynka w ytrw ale znosząca przeciw ności losu, intrygująca A gata A bbot z Tajemniczego opie­

kuna Jean W ebster, m im o że m a niepospolite pasje literackie i intelek tu aln e, w koń­

cu jednak m u si przyznać się do bycia g łu p ią gąską (m ężczyźni wszak w iedzą n a j­

lepiej). Szw ajcarska H e id i z książek Jo h a n n y Spyri szerzy dobroć w śród ludzi, M ary L ennox z Tajemniczego ogrodu F rances H odgson B u rn ett to złośnica p o skro­

m iona przez m etafizykę natury, Sara Crewe z M ałej księżniczki tej samej au to rk i uczy czytelniczki pokory i cierpliw ości. Zubożała H elena O recka z Księżniczki Zofii U rbanow skiej m usi wyzbyć się w ielkopańskich m a n ier i nauczyć pracow ać, za co otrzym uje nagrodę: narzeczonego. G dyby wzorować się na n iem odnych już, for- m alistycznych tezach W ład im ira P roppa, „m orfologia” ów czesnych pow ieści dla dziew cząt uw zględniałaby najczęściej n astęp u jące funkcje: m anifestacja n iezależ­

no śc i/in d y w id u a liz m u - upokorzen ie/zasłu żo n a kara - p o k u ta /zro zu m ien ie b łę ­ dów - popraw a/dostosow anie się do obow iązujących n o rm społecznych i gendero- wych ról - nagroda, czyli najczęściej zostanie „żoną u łożoną”39. T akiem u schem a­

tow i zdecydow anie przeciw staw iua sić chyba dopiero A strid L in d g ren w swych pow ieuciach o P ip p i L an g stru m p , co w la tac h 1946-1947 doprow adziło w Szwecji do ogólnonarodow ego „sporu o P ip p i”, Pippifejden, w którym L in d g ren oskarżano nieom al o depraw ację dzieci i m łodzieży40.

W cyklu o A nne S hirley L ucy M a u d M ontg o m ery także częściowo powiela m odel obow iązujący w lite ra tu rz e dla dziew cząt na przełom ie X IX i X X wieku;

wszakże b o h aterk a ostatecznie w ychodzi za m ąż za „księcia”, którym okazuje się początkow o znienaw idzony przez n ią G ilbert B lythe, i m usi się przyznać do b łę ­ du: jej obiekcje były n iesłuszne (pozornie idealny k an d y d a t straci jed n ak wiele uro k u w o sta tn im tom ie cyklu, The Blythes Are Quoted). Pisarka aż za dobrze w ie­

działa, że w jej epoce „m ałżeństw o to konieczny wybór k an a d y jsk ich k o b ie t”41 i sam a zastosow ała się do w łasnej opinii. A utorka w prow adziła jed n ak do obowią­

39 P rzek o rn ie naw iązuję tu do ty tu łu książki Jo an n y Partyki Żona wyćwiczona. Kobieta pisząca w kulturze X V I i X V I I wieku, W ydaw nictw o IBL PAN, W arszaw a 2004 - w m onografii tej „żona w yćw iczona” odnosi się do k obiety niezależnej in te lek tu a ln ie i twórczej.

40 Zob. K. B ak Strategie architekstualne w twórczości Astrid Lindgren, w: Filoteknos.

Literatura dziecięca - mediacja kulturowa - antropologia dzieciństwa, red.

R. W aksm und, O ficyna W ydaw nicza A tu t W rocław skie W ydaw nictw o Oświatowe, W rocław 2010, t. 1, s. 80-81. W tym kontekście na nowe odczytanie zasłu g u ją też powieści K ornela M akuszyńskiego, np. Szaleństwa panny E w y czy Panna z mokrą głową.

41 Cyt. za: G .H . R aw linson, J.L . G ra n atste in , The Canadian 1 0 0 ..., s. 145.

(16)

zującego schem atu fabularnego drobne, choć znaczące zm iany: np. to G ilbert m usi w pierw udow odnić, że jest w art A nne. M ontgom ery zdaw ała sobie zresztą dosko­

nale spraw ę z rozdźw ięku m iędzy ro m antyczną fikcją a życiem i była świadom a, że w ykorzystuje literack ą konw encję:

C zęstokroć A nia zastanaw iała się n ad tym, czy będzie m ogła zżyć się z człow iekiem nie posiadającym ani o d ro b in y poczucia h u m o ru . Z d rugiej znów strony, tru d n o było w ym a­

gać, aby sen ty m en taln y b o h a te r interesow ał się hum orystyczną stro n ą życia. Byłoby to sprzeczne z n a tu rą .42

M ożna p rzy tym na m a rg in esie zauw ażyć, że, jak p isała M arcia L ib erm an , to w łaśnie konw encja jest „subtelnym m iejscem oddziaływ ania seksizm u na li- te ra tu rę ”43.

Choć n iezależna, im pulsyw na i pyskata m ała S hirley n ab iera w końcu ogłady, M ontgom ery konsekw entnie przedstaw ia ją dalej jako outsiderkę: m arzycielkę i ide- alistkę, dziew czynę stojącą zwykle poza św iatem m ałostkow ych w iejskich intryg i p lo te k 44 (Anne o f Avonlea), „tę obcą” - obserw atorkę m ałom iasteczkow ej społecz­

ności, choć ostatecznie się z n ią in teg ru jącą (Anne o f Windy Poplars) czy zdystanso­

w aną wobec rzeczywistości dam ę-pisarkę, doktorow ą B lythe (Rainbow Valley), która porzuciw szy pracę zawodową (w owym czasie kobieta zam ężna nie m iała innego w yboru), nie po rzu ca je d n ak swoich in te le k tu a ln y c h am bicji. A utorka zresztą z u p o d o b an iem k reśliła w ciąż p o rtre ty lu d zi n iepoddających się konw encjom , ory­

ginałów, dziwaków, buntow ników , a zw łaszcza n ie pokornych dziew czynek - n a j­

barw niejszą ta k ą k reacją jest zapew ne F lora (Faith) M e re d ith z Rainbow Valley.

42 L.M . M ontgom ery A nia na uniwersytecie, s. 193.

43 M .R. L ib erm an Sexism and the double standard in literature, w: Images o f women in fiction: feministperspectives, red. S. K opp elm an -C o rn illo , Bowling G reen U niversity

P o p u la r Press, O hio 1972, cyt. za: K. K łosińska Feministyczna krytyka literacka, W ydaw nictw o U niw ersytetu Śląskiego, Katowice 2010, s. 485. W swej m onografii K rystyna K łosińska pisze również: „konw encja literack a potw ierdza jedynie to, co już w cześniej zostało w pisane w nasze p rak ty k i kulturow e, a jej celem jest stworzyć złu d zen ie, że owa konw encja n aślad u je życie. Co więcej, polityka seksualna u zasad n iająca tę konw encję polega na tym , że o ile postaci m ęskie zwykle stają p rzed w yborem życia w cnocie lub w w ystępku, to postaci kobiece nie w ybierają stylu życia, lecz m ęża. C hodzi zawsze o to, aby «rozpoznać p an a prawego». W ten sposób zam askow ana zostaje kwestia: «po co w ogóle w ychodzić za mąż?»”, s. 485-486.

44 „In G ilb ert’s eyes A n n e’s g re atest charm was the fact th a t she never stooped to the p etty p ractices o f so m any o f the A vonlea girls - the sm all jealousies, the little d eceits and rivalries, the p alpable b id s for favor. A nne held h erself a p art from all this, n o t consciously or o f design, b u t sim ply because an y th in g o f the sort was u tte rly foreign to h e r tran s p a re n t, im pulsive n a tu re , crystal clear in its m otives and a sp iratio n s”, L.M . M ontgom ery Anne o f Avonlea, cyt. za: http://w w w .g u ten b erg .o rg / files/4 7 /4 7 -h /4 7 -h .h tm (rozdz. X IX , dostęp: 1.09.2012).

zs

(17)

5 8

Jeszcze in n a b o h aterk a została opisana następująco: „Jest in te lig e n tn a i w ręcz n ie ­ przew idyw alna. Jedno jest p e w n e . nie będzie m iała zwyczajnego życia”45 - i nie są to b ynajm niej słowa krytyki.

Jak więc określa M ontgom ery „los ko b iety ” w cyklu o Shirley? W ydaje m i się, że autorka ak centuje w swych książkach dwa skrajne, m ożliw e m odele. Je d en re­

p re z e n tu je życie D ia n y Barry, k tó ra kończy edu k ację na k ilk u k lasach szkoły w Avonlea - jej m atka nie uważa za stosowne, by córka kształciła się dalej. D iana w ychodzi za m ąż, rodzi dzieci i wciąż, naw et p rze d zam ążpójściem , przybiera na w adze (zastanaw iająca jest zresztą konsekw encja, z jaką p isark a liczy kilogram y b o h a te rk i i donosi o jej „p u lch n o śc i”). D ru g i m odel to życie niezliczonych ko- b ie t-o u tsid e re k , sytuujących się poza p a tria rc h a ln ą w izją (np. K ath erin e Brooke z Anne o f Windy Poplars, rzucająca posadę nauczycielki, by zostać sek retark ą p o d ­ różującego po świecie bogacza, a p rzede w szystkim sam otne i zdziw aczałe - czy aby na pewno? - „stare p a n n y ”, jak L avendar Lewis z Anne o f Avonlea).

Za in n y „p ro tofem inistyczny” elem ent m ożna też uznać raz po raz przyw oły­

w ane przez au to rk ę przy k ład y sam ow ystarczalnych p o d w zględem finansow ym kobiecych m ikrow spólnot dom owych, istniejących poza p atria rc h a ln y m św iatem i rządzących się swoim i w łasnym i, w ew nętrznym i p raw am i (np. siostry A ndrew s - Anne o f Avonlea; p an n y Spofford - Anne o f the Island; ciocia K ate i ciocia C h a tty - Anne o f Windy Poplars). W drugiej połow ie X IX w ieku w sąsiednich S tanach Z jed ­ noczonych ta k ie kobiece gospodarstw a trak to w an o jako jed n ą z podstaw ow ych kom órek społecznych, specyficzną form ę rod zin y i nazyw ano Boston M arriages, m ałżeństw am i b o sto ń sk im i46. Je d n ak opisując kobiece domy, M ontgom ery raz po raz ujaw nia kryjące się w ich ścianach w stydliwe brudy: w zajem ne preten sje, za­

daw nione urazy, w alkę o w ładzę czy głęboko tłu m io n ą nienaw iść. Podobnie tra k ­ tu je zresztą standardow e rod zin y i p ary m ałżeńskie. A choć zwykle w szystkie ep i­

zody kończą się u p rag n io n ą przez czytelników h arm o n ią i h ap p y endem , nie za­

wsze niw eluje to w cześniejsze w rażenie pesym istycznej diagnozy relacji m iędzy­

ludzkich.

P onadto, w sam ym tylko pierw szym tom ie cyklu, Anne o f Green Gables, po ja­

w iają się dwa interesu jące ustępy, których em ancypacyjna wymowa jest oczywista.

W pierw szym z n ic h A nne, odpow iadając na uwagę R achel Lynde, która nie widzi najm niejszego sensu „w p osyłaniu dziew cząt na studia razem z m ężczyznam i, żeby napychały sobie głowy łaciną, greką i rów nie bezużytecznym i rzeczam i”47, stw ier­

45 L.M . M ontgom ery Anne o f Windy Poplars, cyt. za: h ttp ://g u te n b erg .n et.a u /e b o o k s 0 1 / 0100251.txt (rozdz. XIV, dostęp: 1.09.2012). Por. L.M . M ontgom ery A nia

z Szumiących Topoli, przeł. A. K ow alak-B ojarczuk, N asza K sięgarnia, W arszawa 1981, s. 291.

46 C zasam i we w spółczesnych b ad an iach spod znaku LG BT pojaw iają się

przypuszczenia, że m ałżeństw a bostońskie m ogły być w istocie często zw iązkam i hom oseksualnych kobiet, jed n a k b ra k na to m ocnych dow odów w relacjach z epoki.

47 L.M . M ontgom ery A nia z Zielonego Wzgórza w przekładzie A. Kuc, s. 400.

(18)

dza, że „nie ciągnie jej zbytnio do ręcznych ro b ó tek ” i wygłasza m ało zrozum iałe dla polskich odbiorców zdanie: „Jak pow iada «żona Josiaha Allena», trzeba się starać «godzić jedno z drugim »”48. T łum aczka, A gnieszka Kuc w yjaśnia w p rzy p i­

sie, że chodzi o S am anthę S m ith A llen49, b o h aterk ę p o n ad dw udziestu powieści M a rie tty H olley (1836-1926). H olley w swych utw orach otw arcie i zdecydow anie poruszała kw estie em ancypacji kobiet, której była zagorzałą orędow niczką50. Tym sam ym M ontgom ery inform uje nas, jakie k siążki k sz tałtu ją św iadom ość Anne.

D ru g i znaczący fragm ent, także w ypow iedź Shirley, b rz m i następująco:

D laczego kobiety nie m ogą być duchow nym i, M arylo? [...] W edług m nie kobiety byłyby w spaniałym i pasto ram i. I ta k gdy tylko w parafii odbywa się jakieś spotkanie albo trzeba zorganizow ać festyn czy in n ą akcję, żeby zebrać fundusze, to m uszą się tym zajmować kobiety. Jestem p rzekonana, że p an i L in d e potrafi się m odlić w cale nie gorzej niż pan Bell, a jakby trochę poćwiczyła, to i kazanie dałaby radę wygłosić.51

Choć w n iektórych am erykańskich w spólnotach p ro testan c k ich k obiety ordy­

now ano na pastorów już w X IX w ieku, były to absolutne w yjątki, ściągające zresz­

tą grom y p o tępienia i traktow ane jako przejaw d ziałania szatana. Powszechne przy­

zw olenie na p ełny udział kobiet w życiu relig ijn y m d en o m in acji p ro testan ck ich (zresztą nie w szystkich) to dopiero spraw a o statn ich k ilk u d ziesięciu la t52. W Ko­

ściele k ato lick im w yśw ięcanie kobiet jest n ad a l p rze d m io te m ta b u , m im o w ielu pojaw iających się (głównie na Z achodzie) p o stu lató w i licznych teologicznych d ysput na te n tem at. N a zad an e przez A nne p y tan ie o m ożliwość ordynow ania k o b iet-pastorek M arilla odpow iada tylko: „Pew nie ta k ” . W arto o tym pam iętać, bo n iek tó re sugestie z „ciepłych książek znanej i lubianej A u to rk i”53 naw et dziś m ożna by określić w naszym k ra ju jako n ieom al wywrotowe.

Tw órczości L ucy M a u d M ontgom ery nie sposób uznać za lite ra tu rę w ybitną pod w zględem artystycznym (a czasam i naw et tylko dobrą - n ie k tó re powieści a u to rk i p rez e n tu ją poziom zaledw ie m ie rn y 54). Biorąc jed n ak po d uwagę niezw y­

48 Tam że, s. 400-401.

49 Tam że, s. 401.

50 Zob. M. H olley Sam antha rastles the woman question, red. J. C urry, U niv ersity of Illin o is Press, C h am p aig n 1983; K. W in te r M arietta Holley: life w ith Josiah Allen’s Wife, Syracuse U niv eristy Press, Syracuse 1984.

51 L.M . M ontgom ery, A nia z Zielonego Wzgórza w przekładzie A. Kuc, s. 331-332.

52 A nne w ypow iada w powieści swoją kw estię ok. 1880 roku. W K anadzie ordynow anie pierw szej kobiety n astąp iło w 1936 roku (U n ited C h u rc h o f C anada).

53 Jeszcze raz przyw ołuję tutaj slogan, którym książki M ontgom ery są reklam ow ane w internetow ej księgarni W ydaw nictw a L iterackiego.

54 T łum aczę się z tego n iep o trzeb n ie, choć św iadom ie - polskie dyskursy literaturoznaw cze, inaczej niż na Z achodzie, w ciąż sk u p iają się głównie na

„arcy d ziełach ”.

5 9

(19)

0 9

kłą i chyba bezprecedensow ą p o pularność p isa rk i w Polsce55 (fenom en te n sam w sobie zasługuje na zbadanie), w arto przyjrzeć się jej książkom d okładniej, za­

równo pod k ątem p rak ty k tran slato rsk ic h (dostępny m a teria ł jest ogromny, a au ­ torka pod w zględem liczby przekładów m oże konkurow ać n ieom al z S zekspirem ), re c e p c ji i stylów o d b io ru 56 oraz p o słu g iw a ć się a p a ra te m in te r p re ta c y jn y m i uw zględniać kategorie, k tóre tylko na pozór w ydają się absu rd aln e. A n n ette Ko- lodny pisała, że:

czyta nam się dobrze i z przyjem nością coś, o czym już wiemy, jak to czytać; a ta nasza w iedza, jak czytać, zależy w d użej części od tego, co już przeczytaliśm y (dzieł, na p o d sta­

wie których rozw inęły się nasze oczekiw ania i zostały w yuczone nasze strategie in te rp re- tacyjne).57

W p rzy p a d k u cyklu powieściowego o A nne Shirley, A nnie z dom u o zielonym da­

chu, zapo m n ien ie o tym , że d okładnie „wiemy, jak to czytać”, w yjdzie n am z pew ­ nością (i m oże naw et z przyjem nością) na dobre.

55 Sam ych w ydań pierw szego tom u cyklu było w Polsce kilk ad ziesiąt, om ów iła je Jo an n a H oły w nieopublikow anej pracy m agisterskiej, obronionej w 2011 roku na W ydziale Z arząd zan ia i K om unikacji Społecznej UJ: Wydawnicze dzieje cyklu „Am z Zielonego Wzgórza”. Lucy M aud Montgomery na ziemiach polskich. Rozpraw a do stęp n a w Internecie: h ttp ://jo a n n a h o ly .p l/re a d /a n ia _ m g r.p d f (dostęp: 1.09.2012).

56 C ykl o „A nnie z do m u o zielonym d a c h u ” b udzi też w iele py tań o horyzont oczekiw ań czytelniczych. Jeśli traktow ać go tylko jako powieści dla „dziew cząt”, jaką ta k napraw dę naukę im on przekazuje? Jeśli jako utw ory dla dzieci, ciekawym m ateriałem badaw czym m ogą być tu p o dręczniki szkolne i treści program ow e (scenariusze lekcji), a także „bryki”: powieść M ontgom ery jest przecież lekturą.

A jeśli jako teksty skierow ane do szerokiego grona czytelników , w jaki sposób zm ien ia on ich św iadom ość, o ile ją w ogóle zm ien ia - to problem z d ziedziny socjologii literatury. A u to r niniejszego a rty k u łu przygotow uje książkę pośw ięconą m .in. stylom o d b io ru powieści L.M . M ontgom ery w Polsce.

57 A. K olodny Dancing through the minefield: some observations on the theory, practice, and politics o f fem inist literary criticism, „ F e m in ist S tu d ies” 1980, No. 6, cyt. za:

N .K . M ille r Arachnologie: kobieta, tekst i krytyka, przeł. K. K łosińska, K. K łosiński, w:

Teorie literatury X X wieku. Antologia, red. A. B urzyńska, M.P. M arkow ski, Społeczny In sty tu t W ydaw niczy Z nak, K raków 2006, s. 495.

(20)

Abstract

Piotr OCZKO

Jagiellonian University (Kraków)

Anne of the green roof house. On Lucy Maud Montgomery’s novel cycle

T h e article discusses the Polish reception of L. M. Montgomery's novel cycle on Anne Shirley, whose first volume, Anne o f Green Gables, was translated into 12 languages and published in numerous editions which can be seen as an extraordinary phenomenon. The author analyses several translations and their influence on the shape of - at time false - images of the novels in the cycle, their plot and style. He offers a feminist reading and points to the ideas of w om en emancipation.

19

Cytaty

Powiązane dokumenty

Zaświadczenie wydaje psycholog dla osoby upośledzonej umysłowo ubiegającej się o skierowanie do domu pomocy społecznej (dla dzieci od 3 roku życia zaświadczenie

• używanie samochodu osobowego, stanowiącego własność (współwłasność) osoby niepełnosprawnej zaliczonej do I lub II grupy inwalidztwa lub podatnika mającego na

Powierzchniowa forma tych problemów sugeruje błędną ścieżkę rozwiązań, prawdo- podobnie więc osoba badana szacuje swoje „poczucie ciepła” na podstawie złej repre-

Montgomery’s novel Anne of Green Gables (1908), a book which has been translated into Polish many times and has been shaping the worldview and mentality of Polish female readers

Mateusz nie lubił kobiet z wy- jątkiem swojej siostry Maryli i Małgorzaty Linde, dlatego że był bardzo nieśmiały i nie wiedział, jak ma się zachować w ich

To, że dojdzie do takich strajków można było wywnioskować już wcześniej, bo praktycznie nic się nie działo, to znaczy ze strony rządu, i robił się wielki marazm..

Powieści specjalnie dla dzieci pisali między innymi: Lewis Carroll (Alicja w Krainie Czarów), Mark Twain (Przygody Tomka Sawyera, Książę i żebrak, Amerykanin na

Potwierdzając moje wrażenia, zgadza się, że teraz właśnie jest narzędziem eksperymentu, wręcz dlatego tylko może jeszcze pisać, takie znajdując