• Nie Znaleziono Wyników

Kierownictwo polityczne polskiego podziemia wojskowego w latach 1939-1941

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Kierownictwo polityczne polskiego podziemia wojskowego w latach 1939-1941"

Copied!
33
0
0

Pełen tekst

(1)

Rzepecki, Jan

Kierownictwo polityczne polskiego podziemia wojskowego w latach

1939-1941

Przegląd Historyczny 65/1, 115-146 1974

Artykuł umieszczony jest w kolekcji cyfrowej bazhum.muzhp.pl, gromadzącej zawartość polskich czasopism humanistycznych i społecznych, tworzonej przez Muzeum Historii Polski w Warszawie w ramach prac podejmowanych na rzecz zapewnienia otwartego, powszechnego i trwałego dostępu do polskiego dorobku naukowego i kulturalnego.

Artykuł został opracowany do udostępnienia w Internecie dzięki wsparciu Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego w ramach dofinansowania działalności upowszechniającej naukę.

(2)

JAN RZEPECKI

Kierownictwo polityczne polskiego podziemia wojskowego

w latach 1939-1941 '

Niepom yślny przebieg kam panii wrześniowej doprowadził już 17 w rze­

śnia do przekroczenia granicy rum uńskiej przez Prezydenta, Rząd i Naczel­

ne Dowództwo, do internow ania naczelnych władz państw a a także do roz­

bicia całej adm inistracji państwowej kraju. Dowódcy oddziałów walczących po 17 w rześnia nie mieli już łączności z Naczelnym Wodzem. W w yniku takiego przebiegu w ydarzeń w ystąpiły w społeczeństwie polskim m. in. dw a zjawiska:

— powszechna wola dalszej w alki aż do zwycięstwa, przy niedopuszcza­

n iu myśli, by naw et klęska wojskowa i zajęcie całego k ra ju mogło oznaczać likw idację niepodległości;

— praw ie powszechne potępienie obozu spraw ującego w ładzę przed w ojną (popularnie zwanego „sanacją”) i zdecydowana wrogość wobec możliwości jego pow rotu do w ładzy po wojnie.

W tych w arunkach z praw ie powszechnym zadowoleniem przyjęto w ia­

domość o utw orzeniu w P aryżu rządu gen. Sikorskiego. Społeczeństwo przyznało m u praw o do przewodzenia narodowi w dalszej walce o wolność i niepodległość. Przycichli jego w ieloletni zawzięci wrogowie z „sanacji”, milczeli wrogowie ze skrajnej prawicy, planujący w łasne rządy autory­

tatyw ne i w idzący w nowym przywódcy szkodliwego liberała i zw olennika parlam entaryzm u.

Nowy rząd mógł podjąć kierow anie dalszą w alką (także w kraju) dopiero po całkowitym ukonstytuow aniu się, do czego potrzebna była oficjalna re­

zygnacja m arszałka Rydza ze stanow iska Naczelnego Wodza; nastąpiło to 7 listopada 1939. Tymczasem w kraju, wśród ogólnego pędu do udziału w walce, pow staw ały liczne ta jn e organizacje o charakterze wojskowym.

Tworzyły je jednostki najbardziej przedsiębiorcze, dynamiczne, często o dużej am bicji, przekraczającej ich rzeczywiste możliwości, żądne odegra­

nia wielkiej roli, naw et planujące powołania do życia nowych tw orów poli­

tycznych własnego pomysłu. Działacze tego typ u przejaw iali w ielką podej­

rzliwość w stosunku do ryw ali — zwłaszcza tych, których można było po­

sądzać o barw ę „sanacyjną”. Ta podejrzliwość nie była bezpodstawna, bo­

wiem w jeszcze oblężonej W arszawie zjaw ił się m jr Edm und G alinat, któ­

rego skierow ał tu marszałek Rydz z zadaniem utw orzenia ogólnokrajowej tajn ej organizacji wojskowej, o czym będzie dalej mowa.

W śród dynam icznych organizatorów tajnych organizacji byli i tacy, którzy m istyfikow ali otoczenie posiadaniem m andatu do takiej akcji od samego gen. Sikorskiego, powierzonego im bądź jeszcze przed w yjazdem generała z kraju, bądź uzyskanego już od prem iera nowego rządu.

Wielu życzliwych rządowi przywódców rodzących się w k raju organizacji starało się donieść m u o swej działalności. W śród napływ ających z k raju

P R Z K G L A D H IS T O R Y C Z N Y , T O M L X V , 1974, z e s z . 1.

(3)

wiadomości nie brakow ało błędnych, fałszywych, naw et tendencyjnych, 0 charakterze donosów, np. o rzekomo w rogim stosunku do rządu. Nie było rządowi łatw o odsiewać ziarno od plew i stworzyć sobie realn ą koncepcję sposobu kierow ania w alką w kraju, tak pod względem wojsko,wym jak 1 politycznym. Najważniejsze dlań było ustrzec się przed udzieleniem pełnomocnictw utajonym swoim wrogom, zaś dla upełnomocnionych w k raju kierow ników w alki — zdemaskowanie fałszywych posiadaczy

„m andatów ”. U kształtowanie kierow nictw a w alką w k raju nie obyło się bez tarć, nieporozum ień i pom yłek i zajęło cały rok 1940. Przedstaw ienie tego zawiłego procesu jest celem niniejszego artykułu, który stanow i część większej całości.

W ydaje się słuszne, by zacząć od zbadania czy i jaki w pływ na stru k tu rę i działalność podziemia wojskowego m iały decyzje w ładz przedwojennych.

Posiadam y m ateriały (częściowo naw et opublikowane, np. w książce W. K o z a c z u k a „Bitw a o tajem nice”, KiW 1967) stw ierdzające niezbicie, że polski Sztab Główny, przew idując w razie w ojny konieczność cofania się frontu, przygotow yw ał pozostawienie n a tyłach wojsk niemieckich grup w ywiadowczo-dywersyjnych. Są też dowody, że ludzie wyznaczeni i -użyci do tych działań w 1939 r. później odegrali nieraz kierownicze role w pow­

staw aniu wojskowych organizacji podziemnych. Zbadanie ich losów w y­

kazało, że praw ie wszyscy oni podporządkowali się władzom podziemnym, wyznaczonym przez rząd; nieliczni tylko przylgnęli do ideowych spadko­

bierców w ładz przedw ojennych.

Nie możemy tu pominąć milczeniem wiadomości zaw artej w „Najnowszej Historii Polski” W. P o b ó g-M a l i n o w s k i e g o (t. III, s. 118 n.). A utor chyba zbyt śmiało sugeruje, że władze państw ow e już na rok przed w ojną m yślały o stw orzeniu podziemia dyw ersyjnego, że już w. lecie 1938 r. za wiedzą m arszałka Rydza i m in istra Becka utw orzył się w W arszawie ośrodek kierowniczy, złożony z trzech oficerów sztabu i trzech urzędników MSZ z W. T. D rym m erem n a czele (tzw. „K om itet Siedm iu”). Stworzona przez ten „K om itet” organizacja m iała obejmować wszystkie obszary z mniejszością polską w państw ach sąsiednich a młodzież polska z tych ob­

szarów m iała być szkolona na tajn y ch kursach. Nie widać tu przew idyw a­

nia okupacji w Polsce i podziemia zbrojnego w k raju — raczej myśl o re­

w indykacjach i ekspansji, łączy to jednak Pobóg-M alinowski z akcją po­

przednio w spom nianą pisząc: „Z chwilą w ybuchu wojny, gdy N iem cy w da­

rli się w głąb Polski, postanowiono stw orzyć [! — J. R.·] podobną organizację na terenach zajętych przez Niemców i połączyć ją z istniejącym i już ogni­

wami konspiracji n a obszarach przygranicznych”. Dalej opisuje próby re­

alizacji tego w trakcie ew akuacji w ładz państw ow ych z W arszaw y aż do K ut, ale „wysiłki te przytłoczyła tocząca się law ina w ydarzeń. Niezależnie od tego [! — J. R.] m arszałek Rydz, jeszcze przed opuszczeniem Polski, 17 września w Kołomyi, w ydał rozkaz zorganizowania podziemia konspira­

cyjnego”. Tu dochodzimy do w spom nianej m isji m jr Galinata.

N ajbardziej m iarodajne potwierdzenie, że takie zarządzenie zostało w tedy w ydane, znajdujem y w publikacji gen. Józefa J a k 1 i с z a, wówczas pułkow nika i zastępcy szefa Sztabu Głównego, pt. „17 w rześnia 1939 r.

w Sztabie Naczelnego Wodza. K artk i z dziennika w ojennego”1. Pod datą 16 w rześnia w Kołomyi czytam y tam , że „po południu przybył do sztabu M arszałek i w ydał instrukcje m jr G alinatow i” w obecności autora. „In­

1 „Zeszyty H istoryczne” nr 12, Paryż 1967.

(4)

K IE R O W N IC T W O P O L S K IE G O P O D Z I E M IA 1939—1941 R . 1Í7

stru kcje dla G alinata były ogólne i nie zupełnie dla mnie jasne... . Ma Pan wrócić do w nętrza [kraju — J. R.] i przystąpić do organizowania POW w moim im ieniu i stanąć n a jej czele..., oprzeć się przede wszystkim na młodzieży. W m iarę możliwości działać na tyłach niem ieckich”.

Instrukcja rzeczywiście niezbyt jasna: słowa o młodzieży w skazywałyby n a akcję długofalową, zaś o tyłach niemieckich — na doraźną, w czasie najbliższych operacji, które tego dnia jeszcze przewidywano. Widocznie nieco później Jaklicz dopisał: „Podobno 17 w rześnia odbyła się druga od­

praw a z G alinatem ”.

Relacja gen. Jaklicza zgodna jest z depeszą Naczelnego Wodza, k tó rą gen. Rómmel otrzym ał w W arszawie już po północy i przytacza w swej książce (s. 308) zaznaczając, że była nadana 17 w rześnia „bez podania miejsca postoju”2. Zarządzano w niej w ycofanie się na W ęgry lub do Ru­

munii. Nie było w depeszy rozkazu zorganizowania podziemia, przebijał natom iast zam iar dowodzenia z zagranicy dalszą walką.

Zarządzenie o zorganizowaniu konspiracji przywiózł m jr G alinat do W arszawy samolotem dopiero 26 września. Treść jego była zbliżona do opisanej przez gen. Jaklicza. Ale inne inicjatyw y organizowania podziemia zbrojnego pojaw iły się znacznie wcześniej, w toku kam panii, i na ogół b rak jest podstaw do tw ierdzenia, że źródłem ich były decyzje ustępujących z k raju w ładz „sanacyjnych” — każdą z nich trzeba analizować osobno.

Nie w ydaje się słuszne zakwalifikowanie ta k postępowania kilku do­

wodzących generałów, którzy w obliczu nieuchronnej klęski zalecali swoim podw ładnym przejście do konspiracji lub naw et daw ali takie rozkazy czy raczej propozycje. Dowódca połączonych i otoczonych arm ii „L ublin”

i „K raków ”, przed kapitulacją pod Tomaszowem Lubelskim 21 w rześnia, przekazał do Lublina polecenie zorganizowania oporu „na wzór POW ”, ale będący z nim dowódca arm ii „K raków ”, rozwiązując sztab, nie mówił nic o konspiracji oficerom m eldującym , że chcą się uchylić od niewoli i po­

wrócić w głąb kraju . Do kotła pod Tomaszowem nie dotarł żaden taki roz­

kaz m arszałka Rydza — stw ierdził to ówczesny szef II Oddziału Sztabu arm ii „K raków ” ppłk W. Steblik, znający całą ówczesną korespondencję.

Dowódca OK III w Grodnie, gen. Wilczyński „Olszyna” 19 w rześnia — przed zam ierzonym przekroczeniem granicy litew skiej — w ydał podobne zarządzenie dla Białostocczyzny. 1 października w okolicy wsi W ytyczno na pojezierzu lubelskim (25 km na płd. zachód od W łodawy)3 gen.

Rückem an-O rlik, ostatni dowódca K orpusu O chrony Pogranicza, rozw ią­

zał istniejące jeszcze oddziały tej form acji i polecił utw orzenie tajn ej or­

ganizacji o nazw ie dającej skrót „K O P”. Są to jednak zupełnie doraźne decyzje, nie w ynikające z szerszego planu ani nie połączone z intencją dal­

szego kierow ania oporem, nie zaw ierają też żadnych do tego wskazówek.

Stanow iły raczej rem iniscencje z przeżyć I w ojny światowej.

2 Oficer sztabu Naczelnego Wodza, ppłk dypl. Józef Klepaczko przesłał autorow i z listem z 22 lutego 1971 swój „Wyciąg z notatek prowadzonych w 1939 r.”, w k tó ­ rym czytamy: „Pod datą 16 września zanotowałem: Sztab nie m a radia. Niemcy od­

cięli już połączenia ze Lwowem” (fotokopia w IH PAN, A/557/71). O pierając się na tej wiadomości należałoby przypuszczać, że depesza do gen. Rómmla została nadana

„nielegalnie” z terytorium Rum unii i dlatego nie podano m iejsca postoju.

3 Kam pania w rześniowa na Lubelszczyznie w 1939 r. сz. 2: L. G ł o w a c k i , Dzia łania wojenne, Lublin 1969, s. 263.

(5)

■Jako inicjatyw ę sanacyjno-rządow ą można by potraktow ać decyzję po­

w ziętą 3 w rześnia w K rakowie przez wojewodę śląskiego Grażyńskiego (udającego się w łaśnie do W arszaw y celem objęcia stanow iska m inistra propagandy) w porozum ieniu z dowódcą O kręgu Korpusu, gen. Łuczyń­

skim. W dniu tym było już im wiadomo, że K raków będzie opuszczony przez wojsko, w związku z czym pesym istycznie oceniali dalsze losy kam ­ panii. G rażyński i Łuczyński jako przedstaw iciele władzy cywilnej i woj­

skowej przekazali pełnom ocnictwa prezesowi Rady Naczelnej Związku Strzeleckiego (ZS), zarazem kierow nikow i ośrodka dyw ersji pozafrontowej, m jr w st. sp. Kazimierzowi Kierzkowskiemu. Pow ierzyli m u też zadanie utw orzenia szerokiej organizacji w ojskowej, opartej o czynniki społeczne.

W następstw ie tej decyzji od 20 w rześnia zaczęła działać O rganizacja Orła Białego (OOB)4, rozbudow ująca się w kilku województwach na zachód od B ugu i Sanu.

OOB szybko jednak podporządkow ała się gen. Tokarzewskiem u-K arasze- wiczowi, organizującem u Służbę Zw ycięstwu Polski (SZP). A kcję tę roz­

począł Tokarzewski w oblężonej W arszawie sam orzutnie w przew idyw aniu rychłej kapitulacji. Planow ał utw orzenie tajn ej organizacji wojskowej obejm ującej cały kraj, popartej przez wszystkie przedw ojenne stronnictw a opozycyjne z udziałem postępowych czynników „sanacji”. Ju ż zaczął odby­

wać odpowiednie rozmowy, gdy 26 w rześnia przyleciał do W arszaw y jako em isariusz Naczelnego Wodza m jr Edm und G alinat z rozkazem w yzna­

czającym go na organizatora i kierow nika tajnej organizacji zbrojnej, któ­

ra pow inna zaraz powstać. Gen. Rómmel uznał, że zadanie to przerasta możliwości ta k młodego oficera i pow ierzył je gen. Tokarzewskiemu, który zgłosił gotowość podjęcia wyznaczonego G alinatow i zadania5. W ten sposób generał stał się pełnomocnikiem m arszałka Rydza, który łudził się jeszcze, że będzie kierow ał krajow ym podziemiem z Rumunii. G dy 30 w rześnia radio przyniosło wiadomość o utw orzeniu się w P aryżu rządu gen. Sikor­

skiego (nie łączył on jeszcze w tedy prem ierostw a z funkcją Naczelnego Wodza), gen. Tokarzewski uznał ten fak t za obowiązujący, ale nie znając praw dziw ej sytuacji m arszałka Rydza — w ysłał swój pierw szy rap o rt or­

ganizacyjny do poselstw polskich w Budapeszcie i Bernie, adresując go do

„Nacz. Wodza w P ary żu ”. Egzemplarz wieziony przez opuszczającego W ar­

szawę w ęgierskiego attaché trafił do rą k m arszałka Rydza, co miało donio­

słe następstw a. G enerał uw ażał w idać za możliwe w spółdziałanie Rydza z Sikorskim, zwłaszcza że w rządzie zasiadał gen. Sosnkowski. Gdy wkrótce w yjaśniło się, że m arszałek Rydz je st internow any a Sikorski przejął jego funkcję, Tokarzew ski natychm iast uznał i ten fakt.

4 Pluta-C zachow ski, IH PAN, АУ 161,62, cz. a, s. 38 і АУ298/65, rozdz. B, s. 9.

5 J . R ó m m e l , Za Honor i Ojczyznę, s. 358 n. podaje następującą treść rozkazu przywiezionego przez G alinata, błędnie um ieszczając ten fak t w dniu 27 września:

„Posyłam m jra G alinata do W arszawy celem zorganizowania podziemnej organizacji polskiej do w alki z Niemcami. Obejmie on dowództwo i kierownictwo, Naczelny Wódz m arsz. Rydz-Śmigły 26.9.39”. Tekst ten m iał być napisany na kaw ałku jedw a­

biu, w yprutym z m unduru G alinata przez szefa sztabu A rm ii płka dypl. Pragłow - skiego i gen. Czumę w obecności gen. gen. K utrzeby i Tokarzewskiego. Po prze­

czytaniu gen. Rómmel stw ierdził, że je st to rozkaz dla niego jako lepiej znającego po­

łożenie, zdyskw alifikow ał em isariusza, wyznaczył do tego zadania gen. Tokarzew­

skiego i spalił jedw ab.

(6)

K IE R O W N IC T W O P O L S K IE G O P O D Z I E M IA 1 »39—1941 R . 119

Na teren ie R um unii i W ęgier pozostał jednak i działał nadal z ram ienia władz internow anych ośrodek polityczny, ów „K om itet 7” (K 7), k tó ry nie rezygnow ał z oddziaływ ania n a położenie w k ra ju i ugruntow ania w nim swoich wpływów. Okoliczności jego pow stania, skład i krótkotrw ałą dzia­

łalność opisał obszernie Pobóg-M alinowski w paryskiej „K ulturze” w n r 7, 8 i 9— 10 z 1948 r. W ymienił naw et osoby w ysłane do k ra ju i ich późniejsze losy. Pluta-Czachow ski (przypis 13 do s. 22) podaje, że na czele К — 7 stał w icem inister SZ Tadeusz Schätzel. Wiadomo też, że działali tam z ram ienia czynników wojskowych ppłkownicy dypl. Tadeusz Skinder i Kazimierz Iranek-Osm ecki, że byli stam tąd w ysyłani emisariusze, pie­

niądze i instrukcje inspirujące dochowanie wierności internow anym w ła­

dzom. Owocem działalności tego ośrodka było pow stanie w 1942 r. Obozu Polski Walczącej (OPW), a możliwe że i — o rok wcześniej — K onw entu O rganizacji Niepodległościowych (KON). Ośrodek ten zameldował nowemu rządow i o swoim istnieniu, szukając przede wszystkim kontaktu z gen.

Sosnkowskim, który dotarł do Paryża 16 października i wszedł w skład rządu. Sosnkowski początkowo akceptow ał jego pracę i obiecał pomoc. Po p aru dniach w yraził obawy co do utrzym ania ośrodka ze względu na skład personalny. 4 grudnia zjawił się w Bukareszcie w charakterze kom endanta bazy „Bolek” płk dypl. Stanisław Rostworowski (ostatnia szef sztabu obro­

n y Pragi). Początkowo aprobow ał jego istnienie, ale 2 lutego 1940 otrzym ał od gen. Sosnkowskiego rozkaz natychm iastow ej jego likwidacji. Baza prze­

ję ła wyszkolony personel kurjersk i i dyw ersyjny. W edług Pobóg-M alinow- skiego po tej decyzji część członków К — 7 w yruszyła przez W ęgry do kraju , ale doszli nie wszyscy.

Ponieważ z wielu stron atakowano gen. Tokarzewskiego w ysuw ając zarzut, że tw orząc SZP zm ierza tą drogą do przyw rócenia rządów „sanacji”, trzeba w tym miejscu powrócić do jego osoby, jego koncepcji organizowa­

nia zbrojnego podziemia i jego planów.

Ju ż przed w ojną gen. Tokarzewski zwrócił n a siebie uw agę publicznym i objaw am i sym patii dla opozycyjnego Stronnictw a Ludowego, nigdy też nie k ry ł swojej w młodości przynależności do PPS. Toteż przystępując do organizowania podziemia pierwsze kroki skierował do polityków z tych stronnictw u nich szukając politycznego poparcia. Staw iane m u zarzuty w ydają się zatem pozbawione podstaw . W istocie szukał on poparcia u wszystkich stronnictw , gdyż zdawał sobie spraw ę w jak skom plikowa­

nym położeniu wypadło m u działać.

Jesienią 1939 r. gen. Tokarzewski staje w roli organizatora i dowódcy ta jn ej arm ii n a „froncie” w alki z okupantem , podlegając Naczelnemu Wo­

dzowi przebyw ającem u na obczyźnie. Ja k wszyscy wówczas Polacy, spo­

dziewał się, że wiosna 1940 r. przyniesie wznowienie w alki z Niemcami, w której polskie podziemie musi wziąć udział, by ułatw ić działanie sojusz­

nikom. Ta w alka krajow ej siły zbrojnej będzie się toczyła w w arunkach niezwykłych, bo od zwierzchniej w ładzy politycznej (rządu) dowódca tej arm ii jest oddzielony tysiącem kilom etrów i całą potęgą zwycięskiego do­

tychczas wroga. Wydawało się niezbędne połączenie w jeden organizm krajow ego kierow nictw a wojskowego i politycznego. Zbliżony do tego wzór znajduje się w obowiązującym w czasie w ojny Dekrecie P rezydenta o usta­

now ieniu przy wyższych dowództwach „Komisarzy C yw ilnych” z szero-

(7)

kim i upraw nieniam i w dziedzinie adm inistracji państw ow ej6. Głównym Ko­

misarzem Cyw ilnym w Naczelnym Dowództwie m iał być jeden z m ini­

strów. W myśl zasad dowodzenia operacyjnego, z chwilą w ybuchu w ojny terytorium państw a zostało podzielone na „obszar krajow y”, podległy w dziedzinie wojskowej m inistrow i Spraw Wojskowych, i „obszar opera­

cyjny”. Każda arm ia n a froncie otrzym ała swój „obszar operacyjny”

a ty ln a jego część była wydzielona jako „obszar etapow y”, gdzie wojskowe Komendy Etapowe m iały współdziałać z władzami cywilnymi, kierow any­

mi przez Komisarza Cywilnego przy dowództwie armii.

Gen. Tokarzewski — jako dowódca w ojenny — znalazł się w niezwykle pow ikłanym położeniu: jego „front w alki”, „obszar etapowy” i „obszar krajow y”, w raz z całą ludnością i źródłam i zaopatrzenia, pokryw ały się ze sobą. D la tego szczególnego położenia szukał szczególnego rozwiązania.

Ponieważ zw ierzchnia w ładza polityczna była zbyt daleko, chciał mieć w pobliżu jej nam iastkę w postaci konsultatyw nego ciała, złożonego z czołowych działaczy głównych stronnictw politycznych, zapewniającego też m iarodajnie szeroki k on tak t z ludnością. Dla spraw etapów i adm ini­

stracji cyw ilnej chciał mieć K omisarza Cywilnego. Od początku swej dzia­

łalności dążył do porozum ienia z politykam i PPS, SL, SN, SD, SP na miejscu w W arszawie. W połowie października ruszył w podróż okrężną w poszukiw aniu szerszych kontaktów , przede w szystkim z największym i autorytetam i wśród opozycji — W incentym Witosem i arcybiskupem Sapiehą. Tak w yglądało „sanacyjne” zabarw ienie działalności gén. Toka- rzewskiego.

Do rozbicia się jego koncepcji kierow nictw a krajowego podziemia przy­

czynił się (prócz am bicji osobistych różnych ludzi) w dużej m ierze fakt, że legitym ował się on pełnomocnictwem m arszałka Rydza, czołowej postaci

„sanacji”. B yła to chyba główna pożywka dla agitacji przeciw niemu i donosów w ty m duchu, kierow anych do rządu. Nad tym i oskarżeniami przeszli do porządku od razu obecni w W arszawie działacze PPS, SL i SD (Niedziałkowski, Pużak, Zarem ba, Grudziński, R ataj, Kamiński, Miłkowski, Korboński i d r Michałowicz). Narodowcy (Nowodworski, Al. Dębski, Trajdos) początkowo wzięli udział w rozmowach i naw et w ym usili elim i­

nowanie SD (bo „S anacja” !), poczem uchylili się od udziału w zespole.

Z m iejsca odmówili rozmów z SP (J. Chaciński, ks. Kaczyński), ju ż przed w ojną najbliżsi gen. Sikorskiem u, teraz inspirow ani przez red aktora pism

„F rontu Morges”, inż. R yszarda Świętochowskiego, zaprzyjaźnionego z Sikorskim, uważającego się za jego reprezentanta, gdyż odprowadzał

generała, gdy ten opuszczał W arszawę 7 w rześnia 1939 r.

Ponieważ w łaśnie w związku z ty m w ydarzeniem niektórzy pam iętni- karze w ysuw ają tw ierdzenie, że przed w yjazdem z Polski gen. Sikorski m iał naw et „w ydać rozkaz” utw orzenia w k ra ju zbrojnego podziemia, pow staje konieczność zbadania, czy i jakie pozostawił on polecenie czy pełnomocnictwa. Trzeba więc szczegółowo zanalizować czynności »gen.

Sikorskiego przed przekroczeniem granicy7. Analizę tę trzeba zacząć od

8 Polskie Siły Zbrojne w drugiej wojnie św iatow ej t. I, cz. I, Londyn 1951, s. 345 nn.

7 Analizę tę opieram na następujących m ateriałach:

—■ „Dziennik czynności Naczelnego Wodza”, In sty tu t Polski i Muzeum im. gen. Si­

korskiego w Londynie (cyt. dalej: IP Sik.); _

— opublikowane w tygodniku „Za i Przeciw ” w 1965 r. wspom nienia bliskiego gen. Sikorskiem u redaktora „K uriera W arszawskiego” K onrada Ö l c h o w i c z a i jego listy do autoira z 1967 r.;

(8)

K IE R O W N IC T W O P O L S K IE G O P O D Z I E M IA 1939—1941 Ά. 1 2 1

przypom nienia, że w chwili w ybuchu w ojny gen. Sikorski był w służbie czynnej, choć bez przydziału służbowego (taką form ę zastosowano dla ograniczenia jego swobody działania), nie m iał więc praw a w ydaw ania roz­

kazów o charakterze wojskowym, natom iast cała jego działalność przed opuszczeniem k raju nacechowana była próbam i otrzym ania przydziału wojennego n a froncie. Miał za to wśród działaczy politycznej opozycji w ielu wpływowych przyjaciół i zwolenników, którzy widzieli w nim

„człowieka przyszłości” w w ypadku załam ania się rządów „sanacji” .

Spodziewając się w ybuchu w ojny lada dzień, 30 sierpnia 1939 gen.

Sikorski w ysłał do m arszałka Rydza pismo, w którym oddawał się do jego dyspozycji i prosił o przydział. Oczekując na odpowiedź, zaraz po w ybuchu w ojny 1 w rześnia zjaw ił się w redakcji „K uriera W arszawskiego” (już przed w ojną pisyw ał w nim artykuły na tem aty wojskowe), by omówić projekt arty k u łu o początkowych działaniach w ojennych. Przy okazji na­

stępnej rozmowy w związku z zaniechaniem tej publikacji, redak to r Ol- chowicz usłyszał, że Sikorski nie zamierza czekać w W arszawie na Niem­

ców, gdyż jego starania o przydział na froncie nie odnoszą skutku: zam ierza wyjechać w kierunku Lwowa.

Wśród napięcia towarzyszącego oczekiwaniu na rozwój w ydarzeń obecni w W arszawie czołowi politycy dzielili się wiadomościami i przew idyw a­

niami. Jed na z takich rozmów odbyła się 3 w rześnia w mieszkaniu prof.

H enryka Tennenbaum a z udziałem m arszałka R ataja, gen. Sikorskiego i zbliżonego do nich ludowca Al. Ładosia, którem u zawdzięczamy opis jej przebiegu8, rzucający zza kulis dodatkowy prom ień św iatła na działalność Sikorskiego. K ulm inacyjnym m om entem rozmowy była w ym iana opinii i przew idyw ań między Ratajem i Sikorskim, która w streszczeniu m iała przebieg następujący. Sikorski przew idyw ał klęskę wojskową i okupację kraju, przyniósł inform ację, że rząd szykuje się do w yjazdu do Lublina, uw ażał jednak, że mimo klęski w ojna musi skończyć się rozgromieniem Niemiec siłam i F rancji i Anglii, a gdyby one nie w ystarczyły — także i Stanów Zjednoczonych. Jego zdaniem rząd tej klęski wojskowej nie prze­

trzym a, opozycja pow inna być więc gotowa do przejęcia spadku. Jej przy­

wódcy pow inni być wszędzie i stale do dyspozycji. Wobec nieobecności w W arszawie Witosa, m arszałek R ataj jest osobą najbardziej wskazaną do utw orzenia nowego rządu. Jeżeli rząd opuści Warszawę, to i R ataj po­

w inien być w Lublinie lub naw et we Lwowie. On sam czeka na przydział wojenny, choćby na niskim stanowisku. Będzie jeszcze ponaw iał starania.

Jeśli przydziału nie dostanie będzie do dyspozycji Rataja.

Rataj odrzucił sugestię co do swojej osoby, gdyż W arszawy nie chciał opuszczać. Przypom niał Sikorskiem u rolę, jak ą odegrał on po zabójstwie Narutowicza, i „jako obyw atel i polityk” zwrócił się do Sikorskiego z tak ą

T e d . Olgierda T e r l e c k i e g o maszynopis Π rozdziału jego książki o gen. Sikor­

skim pt. W cieniu klęski, udostępniony m i w 1967 r. i list tegoż z 12 paździer­

nika 1967;

— publikacje pt. Ze Lw ow a do Francji, [w:] „Polska Walcząca i Żołnierz polski na Obczyźnie” n r 35—37 z 1943 r. m jra Antoniego B o g u s ł a w s k i e g o , przyjaciela gen. Sikorskiego, z którym odbywał on tę- podróż;

— arty k u ł gen. Józefa J a k l i c z a pt. 17 września 1939 w Naczelnym Dowództwie,

„Zeszyty H istoryczne” n r 12, Paryż 1967;

— Polskie Siły Zbrojne t. II, cz. I, Londyn 1959;

— list płka Ja n a Ciałowicza z 11 września 1967 do autora.

8 A. Ł a d o ś , Rozmowa R ataj — Sikorski 3 września 1939, „Tygodnik D em okra­

tyczny” n r 42 z 1969 r.

(9)

sam ą propozycją. Uważał, że w k raju mógłby utworzyć rząd tylko Witos, a gdyby trzeba było robić to za granicą — to Sikorski jest jedynym k an ­ dydatem . Powinien więc wyjechać z W arszawy i starać się być tam, gdzie będą się rozstrzygać losy nowego rządu. Sikorski przypomniał, jak bardzo je st znienawidzony przez „sanację” i po nam yśle podtrzym ał swój po­

przedni punkt widzenia. Inne przew idyw ania uznał za przedwczesne. Pow­

tarzam y to za Ładosiem. Znam ienne je st jednak, że on sam znalazł się szybko w P aryżu i wszedł w skład rządu, widać zgodnie z życzeniem Sikorskiego, by pozostawał z nim w kontakcie.

5 w rześnia generał w ysłał przez m jra Malinowskiego drugie pismo do m arszałka Rydza9 a na wiadomość o jego w yjeździe 6 w rześnia „w niezna­

nym kierunku” — w yjechał z W arszawy 7 w rześnia o godz. 1.00 dwoma samochodami w tow arzystw ie 8 osób, w śród których byli: ppłk dypl. w st.

sp. Izydor Modelski, płk dypl. art. inż. Kazim ierz Stefczyk10 (obaj w Paryżu weszli w skład naczelnych władz wojskowych), m jr Ju lian Malinowski, red.

inż. Ryszard Świętochowski, Adam K ułakow ski (przyjaciel i stronnik gen.

Sikorskiego, zarazem kierowca własnego samochodu, którym dowiózł go do Rumunii). „Dziennik czynności” podaje także nazwiska pozostałych

osób, ale nie odegrały one większej roli.

O godz. 7 nastąpił przyjazd do Osmolić, m ajątku teścia córki gen. Sikor­

skiego, leżącego 15 km na wschód od Dęblina, gdzie oczekiwały go żona i córka. W pobliżu przebyw ał i w krótce znalazł się w Osmolicach Witold Ignacy Orzechowski, zaprzyjaźniony z generałem w okresie studiów na Politechnice Lw ow skiej11. Podczas pobytu w Osmolicach w ysłał Sikorski

0 „Dziennik czynności...” ; K. C i c h o w i c z , op. cit.; A. B o g u s ł a w s k i , op. cit.

ln M jr dypl. art. inż. K. Stefczyk, aresztow any czy wzięty do niewoli w czasie w alk w W arszawie w m aju 1926 r., sprowadzony do Komendy M iasta odmówił tam podpisania zobowiązania, że nigdy nie w ystąpi przeciwko Piłsudskiem u, poczem był przetrzym any przez pięć dni w X Pawilonie Cytadeli. Propozycja podpisania zobo­

w iązania m usiała być owocem nadm iernej gorliwości, gdyż w styczniu 1927 r. aw an­

sowano go na ppłkow nika (według W 50-lecie W yższej Szkoły W ojennej, Londyn 1969, s. 341). Niem niej 'przeniesienie oficera o takich kw alifikacjach w 1938 r.

(uť. 1891) na stanowisko kom endanta PKU w Dubnie, m a też wymowę polityczną, zwłaszcza przy w yraźnym wówczas b rak u oficerów artylerii.

11 Zatrzym uję się dłużej nad pobytem generała Sikorskiego w Osmolicach i osobą Orzechowskiego, gdyż związana z tym jest, szerzona przez b. Członków organizacji

„K orpus Bezpieczeństwa” legenda jakoby w Osmolicach generał „rozkazał” Orze­

chow skiem u założyć ta jn ą organizację wojskową, jakoby był on jego „pełnomoc­

nikiem ” do spraw podziemia wojskowego, jakoby p. Helena Sikorska zaprzysięgala członków tej organizacji lub czyniono to w jej obecności. Zm arły niedaw no płk. dypl.

J a n Ciałowicz, b. szef sztabu dywizji dowodzonej na w ojnie przez gen. Sikorskiego, zaprzyjaźniony z nim (czy naw et skuzynowany), który o d p ę d z a ł p. Sikorską w Lon­

d y n ie i korespondował z nią, na moje pytania w tej sprawie, napisał w liście z 11 w rześnia 1967, że generał „w Osmolicach z nikim z wojskowych się nie widział.

Do wyjazdu z Warszawy... nie daw ał absolutnie żadnych dyrektyw do tw orzenia jak iejś organizacji podziem nej zbrojnej, poza utworzeniem organizacji politycznej, obejm ującej dawne Stronnictwa opozycyjne. O rganizację tę począł tworzyć Ry­

szard Świętochowski”. I dalej: „Legendę o tych instrukcjach i ludziach, k tó ­ rzy rzekom o m ieli otrzym ać takie polecenia, tworzy m gr Tadeusz Bednarczyk, k tó ry naw et napisał, że p. Sikorska zaprzysięgala w Osmolicach pierwsze sze­

regi konspiratorów . P. Sikorska zarów no w liście do minie ja k i w rozmowie w zeszłym roku stanowczo tem u zaprzeczyła mówiąc: »po co on takie bzdury pisze«”. O Orzechowskim Ciałowicz pisze, że „był rzeczywiście znajomym generała, a naw et kolegą ze studiów na Politechnice (młodszy od generała). Nigdy w żadnym w ojsku nie służył, ale podczas okupacji nadał sobie stopień generała». P. Sikorska m ów iła mi, że generał widział się w pierwszym tygodniu wojny z Orzechowskim,

■ale że nie mógł m u daw ać żadnych dyspozycji jako zupełnem u cywilowi. To dopiero

(10)

K IE R O W N IC T W O P O L S K IE G O P O D Z I E M IA 1939—1941 R. 123

8 w rześnia płka Modelskiego do Brześcia do m arszałka Rydza po odpowiedź n a poprzednie pism a i z ponownym zgłoszeniem się o przydział (w ty m dniu czołowe odziały niem ieckie docierały do W isły pod Maciejowicami i zbli­

żały się do Dęblina). „Dziennik czynności” nie notuje, aby Sikorski zoba­

czył jeszcze Modelskiego przed w yjazdem z kraju. 9 w rześnia około godz.

23 zapadła decyzja w yjazdu do Lwowa, zapewne pod w pływem wiadomości o walkach nad środkową Wisłą. W yjazd nastąpił 10 w rześnia o godż. 2.00.

W samochodzie A.. Kułakowskiego jechali: gen. Sikorski, ppłk Stefczyk, m jr M alinowski i Ignacy Szw arcbart (poseł „Bundu”). Nie ma podstaw do aprobow ania tw ierdzenia, że Sikorski zlecił w Osmolicach Orzechow­

skiem u utw orzenie tajnej organizacji zbrojnej „do w alki z okupantem ”.

J e s t to zupełnie nieprawdopodobne ze względu n a jego położenie osobiste (generał w służbie czynnej, zabiegający o przydział na front), ja k i na po­

łożenie strategiczne i operacyjne: oczekiwanie na szybką ofensywę sprzy­

mierzeńców zachodnich i stan operacji w Polsce w dniu 9 września.

Inż. Świętochowski pozostał w Osmolicach, odcięty od W arszawy przez falę nacierających w ojsk niemieckich, pozbawiony jak wszyscy, rzetel­

nych wiadomości o rozwoju w ydarzeń w całej Polsce. Oczekiwał n a zakoń­

czenie w alk w rejonie W arszawy i otw arcie dostępu do niej. Nie były to w arunki do podejm ow ania jakiejkolw iek akcji politycznej czy wojskowej

— mógł najw yżej snuć swoje plany. Do W arszawy w yruszył dopiero 15 października wozem chłopskim w tow arzystw ie Zofii Leśniowskiej, córki generała, Jerzego Dunin-Borkowskiego (kuzyna Stanisław a Leśniow- skiego, jej męża), którego poznał w Osmolicach i tam się do niego zbliżył, oraz W itolda Orzechowskiego12. Zatem dopiero w drugiej połowie paździer­

nika mógł Świętochowski odszukać w W arszawie swoich politycznych przyjaciół i przystąpić do organizowania podziemia politycznego. Zastał w W arszawie ożywioną działalność polityczną i wojskową, co na pewno było pow ażnym bodźcem do podjęcia akcji zorganizowania w k ra ju jak najszerszego poparcia dla rządu gen. Sikorskiego, drogą rozpoznania oblicza politycznego już przejaw ionych ruchów, sprowadzenia w jedno łożysko

tych, których lojalność w stosunku do rządu nie budzi wątpliwości.

Sikorski stał już w tedy na czele rządu. Osmolice opuścił nad ranem 10 w rześnia i w południe dotarł do Lwowa. „Dziennik czynności” wymienia

R. Świętochowski wciągnął Orzechowskiego do organizacji...”. W ydaje się, że co do życiorysu Orzechowskiego p. Sikorska nie była poinform owana przez męża. Lepiej chyba go znał bliski jego w spółpracownik konspiracyjny Edw ard Biernacki („Wilk”), działający przez kilka przedwojennych lat na terenie pow iatu garwolińskiego, od którego na m oją prośbę p. W ładysław Zajdler-Ż arski uzyskał następujące inform a­

cje: W. I. Orzechowski, urodzony~w Białopolu (pow. W łodzimierz Wołyński) w 1889 г., studiow ał we Lwowie, b rał udział w I w ojnie światowej jako oficer rosyjski [do­

m ysł J. R.: praporszczyk lu b ppor. rez.]. K apitulacja Niemiec w 1918 r. zastała go w szpitalu jenieckim w Wielkopolsce. B rał udział w odsieczy Lwowa [domysł J. R.:

powołany do w ojska W ielkopolskiego w 1919 r. przez gen. Dowbor-Muśnickiego, walczył w grupie płka Konarzewskiego skierow anej na odsiecz Lwowa wiosną 1919 r.]. W w ojsku polskim w 1920 r. uzyskał stopień kapitana. Po w ojnie pracow ał w 1921 r. w oddziale kw aterm istrzow skim Sztabu Generalnego [szefem sztabu był gen. Sikorski! — J. R.] a do 1924 r. w MSWojsk. jako pracow nik kontraktow y w De­

partam encie Bud.-Kwat. [więc po w ojnie przeszedł do rezerw y — m inistrem był w tedy gen. Sikorski — J. R.]. Później m iał być Orzechowski zw olnic«у z pracy za

obrażliw e w yrażenie się o Piłsudskim . Orzechowski nie je st już wymieniony w „Rocz­

n ik u O ficerskim ” z 1923 r., gdzie byli wykazani także oficerowie rezerwy.

u N a podstaw ie korespondencji z m gr J. D unin-Borkowskim i w yw iadu z nim

•w sierpniu 1969 r. ·

(11)

szczegółowo w szystkie osoby,, z którym i rozm awiał we Lwowie a następnie w drodze do granicy rum uńskiej. Chociaż nie m a wśród nich generała w st. sp. M ariana Januszajtisa, ale najbliżsi współpracownicy jego podali, że spotkanie takie miało miejsce a rozmowa dotyczyła położenia ogólnego.

Januszajtis organizował ochotnicze oddziały obrony Lwowa (Niemcy prze­

kroczyli już San w Sanoku!). W edług „Polskich Sił Zbrojnych” (t. III, s.

531) były to oddziały szturm ow o-przeciw pancerne. Januszajtis był bliskim Sikorskiem u towarzyszem broni w okresie I w ojny światowej i w walce o Lwów w 1919 r. Z nim mówiłby o tw orzeniu zbrojnego podziemia, gdyby nad ty m zagadnieniem przem yśliw ał. Działalność jego koncentrow ała się nadal n a spraw ie uzyskania przydziału wojennego. Za telefoniczną poradą przybyłego w łaśnie do Lwowa gen. Sosnkowskiego Sikorski dążył odtąd do osobistego kontaktu z m arszałkiem Rydzem od 13 do 17 w rześnia poszu­

kując go kolejno n a W ołyniu i Podolu. D otarł do Naczelnego Dowództwa dopiero 17 w rześnia pod Kosowem n a Pokuciu, i tu jeszcze ponaw iał swoje starania o przydział. Przekroczył granicę jadąc za kolum ną Naczelnego Dowództwa. 24 w rześnia dotarł do P ary ża13. Tu am basador Lukasiewicz, działający w im ieniu P rezydenta RP, powołał go 25 września, jako n a j­

starszego we F rancji polskiego generała, na dowódcę tworzącego się w ojska polskiego. 30 w rześnia now y P rezydent W ładysław Raczldewicz powołał go na prem iera powstającego we F ran cji rządu polskiego na obczyźnie.

Jest zrozumiałe, że w tych okolicznościach naw ał spraw pilnych i waż­

nych nie pozwalał gen. Sikorskiem u zająć się spraw ą rodzącego się w k raju zbrojnego oporu, o którym nie m iał jeszcze żadnych wiadomości. Dopiero po oficjalnej rezygnacji m arszałka Rydza z funkcji Naczelnego Wodza (7 listopada) i przejęciu jej przez Sikorskiego uzyskał on pełne upraw nienia do kierow ania polskim podziemiem politycznym i wojskowym. N iew ątpli­

wie pilniejsze było zorganizowanie wojska we F rancji, koniecznego apara­

tu rządowego, Sztabu Głównego i MON, w którym , jako pierw szy wicemi­

nister, zastępował go gen. M arian K ukiel14. Mimo to już nazajutrz rząd uchw alił w yłonienie organu do kierow ania spraw am i k raju i zbrojnym podziemiem. 13 listopada został powołany do życia K om itet M inistrów dla Spraw K raju (KMSK) w składzie: gen. Sosnkowski jako przewodniczący oraz m inistrow ie A. Ładoś (SL), M. Seyda (SN) i J. Stańczyk (PPS) oraz w icem inister gen. Kukiel. W k ra ju m iała powstać ta jn a organizacja w oj­

skowa p.n. Związek W alki Zbrojnej z gen. Sosnkowskim, jako K om endan­

tem Głównym, z siedzibą w Paryżu. 15 listopada KMSK odbył swoje pierw ­ sze posiedzenie, na którym postanowił opracować zatytułow aną dość enigmatycznie, „In stru kcję n r 1. Do w szystkich mężów zaufania”, zaw iera­

jącą ogólne wskazówki zachowania się w czasie w ojny oraz zasady orga­

nizowania się politycznego, a w części trzeciej organizowania „tajnej orga­

nizacji w ojskow ej” , czyli S ta tu t ZWŻ. W m yśl S tatu tu „ZWZ jako ośrodek dyspozycji wojskowej n a terenie k raju jest organizacją jednolitą, jedyną działającą n a teren ie k raju , i nie może być w żadnym w ypadku związkiem

13 A. B o g u s ł a w s k i , op. cit. .

14 Polskie Siły Zbrojne t. II, cz. I, s. >5 nn. Po aktualne i wiarygodne wiadomości został wysłany do k ra ju rtm . Jerzy Feliks Szymański. W yjechał w listopadzie jeszcze przed zapadnięciem decyzji o utw orzeniu w k ra ju „organizacji wojskow ej” (ZWZ) i przed objęciem przez gen. Sosnkowskiego „około 20” (listopada) swych funkcji (A rm ia K rajowa w dokum entach 1939—1945 t. I, Londyn 1970, s. 125). Szymański („Konarski”) m iał zakaz kontaktow ania się z organizacją Tokarzewskiego. Zetknął się z wieloma ludźmi, m.in. z R ym arem i Świętochowskim (tamże, s. 42). Podróż

tę odbył jako k u rie r polityczny.

(12)

K I E R O W N IC T W O P O L S K IE G O P O D Z I E M IA 1939—1941 R. 125

kilku organizacji pokrew nych”15. „Instrukcja n r 1” służyła za podstawę wszystkich późniejszych decyzji, instrukcji i rozkazów w dziedzinie poli­

tycznej i wojskowej. Była później rozw ijana i uzupełniana w m iarę potrzeby, jednak bez naruszania głównych jej zasad. Przybierało to form ę dalszych uchw ał i wniosków KMSK zgłaszanych do prem iera, zam ienia­

nych w uchw ałę rządu, przekazyw aną do w ykonania Kom endantowi ZWZ, k tó ry w ydaw ał dla organizacji krajow ej in stru k cje podpisyw ane przez

„Strażnicę” i „Godziembę”, czyli generałów Sikorskiego i Sosnkowskiego.

T ak było uregulow ane rządowe kierownictwo polityczne wojskowego pod­

ziem ia w kraju. Należy z naciskiem podkreślić, że ten try b rozkazodawstwa, zastosowany już w listopadzie 1939 r. przy w ysyłaniu pierw szych instrukcji, w ykluczał inspirow anie innych organizacji w ojskowych przez gen. Sikorskiego „drugim torem ” w innym duchu, co przypisują m u nie­

kiedy działacze podziemia, aby uspraw iedliw ić ty m swoje przeciw staw ia­

nie się akcji scalania, prowadzonej przez krajow ą komendę ZWZ na w yraź­

n y rozkaz gen. Sikorskiego. „Drugi to r” istniał, i to n a podstaw ie tejże

„Instrukcji n r 1” , która w części drugiej m ówiła o kierow nictw ie politycz­

nym , działającym równolegle do kierow nictw a pracą wojskową w kraju.

To kierow nictw o polityczne objął oddany Sikorskiem u daw ny towarzysz p racy prof. Kot, początkowo jako „m inister bez tek i” (7 grudnia 1939) a następnie m inister spraw w ew nętrznych. Oba m inisterstw a finansowały ze swoich budżetów odpowiednie działy p racy w kraju , przyjm ow ały uchodźców i w ysłanników, w ysyłały kurierów i pieniądze, co sprzyjało nie­

porozumieniom i tarciom w k raju do późnej wiosny 1940 r.

W rządzie gen. Sikorskiego opracowano koncepcję przyszłej państwowej tajnej organizacji wojskowej, ustalono metodę opracowywania zarządzeń dla niej, ale posiadano znikomą ilość rzeczowych wiadomości o położeniu w kraju, na których m usiałyby opierać się pierwsze instrukcje. W prawdzie wiele osób skwapliwie opuszczało kraj różnymi drogam i i sposobami, każdy przybysz m iał wiele do opowiadania i wszystko to było spisywane, ale zbyt w ątłe były to podstaw y do pracy nad rozkazami. Wszyscy inicjatorzy i tw órcy pierw szych organizacji podziemnych szukali kontaktu z nowym rządem, gdy tylko dowiedzieli się o jego powstaniu, w ysyłali do Paryża em isariuszy i pisem ne meldunki, ale niestety mało jest w archiw ach lon­

dyńskich śladów tych poczynań. Może braki te pow stały w związku z „przeprow adzką” z P aryża do Londynu. Spróbujem y zarejestrow ać te ślady tu taj, aby zarysować stan poinform owania rządu w czasie, gdy w ysy­

łano do k raju pierwsze podstawowe instrukcje.

Pierw sze próby docierania do władz na obczyźnie nastąpiły w ośrodkach leżących w pobliżu szlaków przetartych przez uchodzących z k ra ju — a więc w K rakow ie i we Lwowie.

26 w rześnia kierow nictw o OOB wysłało z K rakow a do Budapesztu kpt.

rez. Stefana Bocka („Kozioł” — nadleśniczy z pow. Wyrzysk) z zadaniem dotarcia do poselstwa polskiego, zgłoszenia pow stania OOB i uzyskania wskazówek. W ysłannik powrócił już 9 października z wiadomością, że po­

selstwo, attach a i wojskowy i istniejąca tam ekspozytura II Oddziału Sztabu (nastaw iona już na pracę z krajem ) oczekują dopiero potw ierdzenia przez nowy rząd ich m andatu do działania w jego im ieniu i jego wskazówek.

„Kozioł” stw ierdził też, że działa tam płk dypl. A lfred K rajew ski, delego-

15 Polskie Siły Zbrojne t. III, Londyn 1950, s. 101 n. oraz Arm ia Krajowa w doku­

mentach. s. 11. a na s. 18: „Rząd polski nie dopuszcza na razie żadnej akcji zbrojnej na terenie k ra ju ”.

(13)

w any na W ęgry przez pełnomocnika m arszałka Rydza, płka Schätzla celem zorganizowania przerzutów na k raj. „Kozioł” przyniósł też zapowiedź n a ­ dejścia now ych instrukcji. B rak je st podstaw do ustalenia, czy i kiedy

m eldunek OOB d o ta rł do rządu. W połowie października OOB podporząd­

kow ała się gen. Tokarzewskiemu-Karaszewiczowi, k tó ry przebyw ał w K ra­

kowie od 16 do 18 października.

We Lwowie 22 w rześnia (w dniu w kroczenia tam Arm ii Czerwonej) za­

czął tw orzyć tajn ą organizację w ojskową gen. w st. sp. Januszajtis. Jego zakonspirow anym zastępcą został gen. Boruta-Spiechowicz, tego dnia w ła­

śnie przybyły do m iasta. Szefem sztabu Janusza j tisa był płk w st. sp.

W ładysław Żebrowski („Żuk”), b. kom endant lwowskiego K orpusu K ade­

tów, a kierow niczką łączności i sekretariatu — W ładysław a Piechowska, w poprzedniej w ojnie oficer oświatowy w 12 dyw izji Januszajtisa. Po aresztow aniu gen. Janu szajtisa m iejsce jego zajął Spiechowicz. Obaj oni uporczyw ie w ysyłali do gen. Sikorskiego em isariuszy (zwykle po dwóch razem). Szefem sztabu Spiechowicza został płk inż. w st. sp. Jerzy Dobro­

wolski, kolega Sikorskiego ze studiów na Politechnice (u niego to zatrzym ał się generał, gdy 10 w rześnia przyjechał do Lwowa)16 11 listopada sam Spiechowicz w yruszył ze Lwowa z zam iarem dotarcia do najbliższej p la­

cówki rządowej i przez nią do Sikorskiego17. W archiw ach zn ajdują się tylko dw a ślady tych początkowych zabiegów:

1. Depesza z B ukaresztu z 11 listopada, mówiąca że przybyli tam „Jerzy Klim kowski por. i arch. Stefan Bogdanowicz” ze Lwowa, „wydelegowani przez generałów Januszajtisa i A ndersa” dla naw iązania łączności z rządem i uzgodnienia akcji”18.

2. In stru k cja dla gen. Ż egoty-Januszajtisa z 21 listopada, k tó ra poza częścią m erytoryczną zaw iera też przydział pseudonimów: „K arpiński” dla Jan uszajtisa i „Kopa” dla gen. Spiechowicza wyznaczonych n a kom endan­

tów obszarów ZWZ n r 3 (Lwów) i 2 (Białystok), oraz dopisek następujący:

„Jeżeli praw dą jest, że m acie już 4000 ludzi w organizacji, to radzę w am w ybrać z tej masy najpew niejsze jednostki i te związać w ścisłą organiza­

cję ZWZ jako kościec szerszych i luźniejszych skupień organizacyjnych”.

Zw rot w depeszy „Jeżeli praw dą jest...” wskazywałby, że wiadomość zaczerpnięta jest raczej z przekazu ustnego, m niej wiarogodnego niż

*® P łk W ładysław Kazim ierz Żebrowski, ur. 1883, dowodził 12 pap. w dyw izji Januszajtisa, potem (w 1924 r.) był kom endantem lwowskiego K orpusu Kadetów.

P łk inż. Jerzy Dobrowolski, ur. 1879, dowodził 6 pac. we Lwowie a potem był b li­

skim współpracow nikiem Sikorskiego, jako dowódca artylerii DOK VI. Po odejściu Sikorskiego z DOK obaj przeszli w stan spoczynku.

17 Spiechowicz został aresztow any w okolicy N adw ornej przed przekroczeniem K arpat.

M IP Sik., Protokół KMSK z 15 listopada 1939. Treść depeszy budzi zdziwienie, gdyż Klimkowski działał we Lwowie jeszcze przed aresztowaniem Januszajtisa a do­

wodzącego już po nim Spiechowicza w prow adzał do leżącego w szpitalu wojskowym gen. Andersa, który na propozycję Spiechowicza, ђу włączył się do lwowskiej kon­

spiracji, zdecydowanie odmówił i naw et zażądał by rozmowę tę uważać za niebyłą i fa k t jej zataić. Gen. Spiechowicz stwierdza, że nie on wysłał Klimkowskiego, n a ­ tom iast w yraża przypuszczenie, że mógł on legitymować się w Bukareszcie wcześ­

niejszą propozycją Januszajtisa w yjazdu dla naw iązania kontaktu z rządem oraz prośbą Andersa, by Sikorski „przeniósł go w drodze dyplom atycznej na teren F ra n ­ cji”, bo prosił o to także Spiechowi-cza (list gen. Spiechowicza <io au to ra z 22 w rześ­

nia 1969). Postępowanie Klimkowskiego budzi zdziwienie bowiem: 1. wyjeżdżając wiedział, że Januszajtis jest aresztow any, a w idać nie ujaw nił tego w Bukareszcie;

2. pom inął wiadomość, że we Lwowie dowodzi Spiechowicz, a o tym wiedzdał.

(14)

K I E R O W N IC T W O P O L S K I E G O P O D Z I E M IA 193*—1M1 R . 127

pisem ny m eldunek generała. Cały dopisek stanow i dowód, że do P ary ża d o tarł m eldunek Januszajtisa, w którym ujaw inił on obecność we Lwowie gen. Spiechowicza. D ata „In stru k cji”, w yprzedzająca o 2 dni uchw alenie przez KMSK szablonowej „In struk cji”, dla mężów zaufania” , w skazuje na pośpiech w jej w ysłaniu, a podstawowa treść przypisku uw ydatnia zasadę kadrowości ZWZ, k tó ry w przyszłości m a być w ypełniony przez w chłania­

nie innych organizacji1·.

Z W arszaw y w yruszył 12 października m jr G alinat, który przyleciał samolotem z m andatem m arszałka Rydza i bezskutecznie pretendow ał do kierowniczego stanow iska w powstającej konspiracji. W yjechał gruntow nie poinform owany przez kierow nictw o SZP, ale nie wiemy, komu, gdzie i kiedy przekazał inform acje. Praw dopodobnie komuś z reprezentujących m arszałka Rydza.

Gen. Tokarzewski swój pierw szy rap o rt podpisał 14 października. T reść jego była uzgodniona na specjalnym zebraniu z przedstaw icielam i stro n ­

nictw popierających akcję generała. Przew iezienia go podjął się w yjeż­

dżający do Szw ajcarii attaché w ojskowy Węgier. Raport złożony w posel­

stw ie polskim tra fił do m arszałka Rydza, który przekazał go Sikorskiem u

— zapewne dopiero po złożeniu swej funkcji. Ten zbieg okoliczności spraw ił, że w P aryżu od razu zaczęto podejrzewać Tokarzewskiego o nie­

lojalność w stosunku do rządu, ty m silniej, że niejeden z uchodźców z k raju także szerzył wrogie generałow i nastroje, nie bez inspiracji wrogich mu polityków 20. Dezinform acyjnie oddziaływ ały też przekazyw ane okazyjnie lub przez specjalnych w ysłanników m eldunki twórców i przywódców ro ­ dzących się w k ra ju organizacji wojskowych (np. „Brochwicz” — m jr dypl.

rez. R. Grocholski, „O rganizacja Wojskowa K rakow a” — płk T. Kom orow­

ski i ppłk dypl. K. Rudnicki, „Tajna A rm ia Polska” — m jr J. W łodarkie- wicz), atakujące Tokarzewskiego pod zarzutem odbudow ywania rządów

„sanacji”, przede wszystkim zaś alarm ujące ostrzeżenia polityków przed­

w ojennych stronnictw opozycyjnych: SN i F ron tu Morges.

W tych okolicznościach zapadła w P aryżu decyzja przejęcia dla pow stają­

cego ZWZ dorobku Tokarzewskiego na obszarze okupacji niem ieckiej, ale 19 Przyw iózł ją „m jr Strow ski” („Gola”, „Turzym a”), postać w ystępująca w k ilku dokum entach. J a k ustalono później w e Lwowie, był to plutonowy, legionista, zmo­

bilizowany w 1939 r., ranny w walce o Lwów, który po kontakcie z gen. A ndersem , korzystając z zam ętu, włożył odznaki m ajora, udał się przez Węgry do Paryża, do­

kąd przybył w listopadzie. Podał się za „w ysłannika organizacji lw ow skiej” i od­

praw iony w sztabie ZWZ jako k u rier zabrał „Instrukcję n r 1” dla „Kopy”. We L w o­

wie podał się za b ratan k a proí. Strońskiego, za pełnomocnika KG ZWZ i świeżo mianowanego podpułkownika. W tym charakterze, wobec aresztow ania Jan u szajtisa i Spiechowicza, samowolnie „wyznaczył” na kom endanta obszaru lwowskiego płka

Żebrowskiego („Żuk”), b. kom endanta Korpusu Kadetów, a na obszar krakow ski (!) znajdującego się a k u ra t we Lwowie, dowódcę pułku KOP „Głębokie” płka Zdzi­

sław a Zajączkowskiego „Cieślaka’’ (IP Sik., zespół Prezydium Rady M inistrów, teka 12, poz. 15), który już w styczniu Ю40 r. znajdzie się w W arszawie i obejmie sto­

łeczny okręg ZWZ.

30 Nie rozporządzamy tekstam i tego typu relacji pryw atnych z pierwszego k w a r­

tału konspiracji, ale w IP Sik., zesp. Prezydium Rady M inistrów, tek a 12, poz. 10 znajduje się relacja Jerzego K urcjusza, b. przewodniczącego grupy ONR w w ar­

szawskiej Radzie M iejskiej, który opuścił kraj 13 stycznia 1940. Je st w niej szereg plotek (głównie o ostrzu antysanacyjnym , np. o ożywionej działalności Bogusława Miedzińskiego, ciągle jeszcze jakoby obecnego w kraju), wśród nich jaw nie bzdurna wiadomość o „organizacji gen. K utrzeby, która jest spenetrow ana przez „Gestapo”, ale także praw dziw a wiadomość o pojawieniu się Narodowej P artii R adykalnej,

„bardzo ruchliw ej”, z wym ienieniem jej działaczy: rtm . Pułaskiego, prof. Zygm unta Cybichowskiego i sekretarza p. Swietlickiego. A utor błędnie wiązał z nią osobę S tad ­

nickiego, gdyż byli to ludzie związani z „Falangą”.

(15)

pod kierow nictw em płka Roweckiego (co stało się treścią „Instrukcji n r l ” dla „R akonia” z 4 grudnia), i wyznaczeniem gen. Tokarzewskiego na ko­

m endanta Obszaru n r 3 (Lwów}; widocznie wiedziano ju ż o aresztowaniu Januszajtisa. Oba te zarządzenia zabrał k u rie r rtm . Jerzy Feliks Szymań­

ski („K onarski”), któ ry jako pierw szy k u rier do ZWZ w k ra ju opuścił P aryż 6 grudnia a d otarł do W arszaw y najpóźniej 13 t.m.21 W ysyłane przez Tokarzewskiego w listopadzie i grudniu rap orty dotarły do P aryża zbyt późno, aby w yjaśnić położenie w W arszawie przed zapadnięciem powyż­

szych decyzji. Zresztą i w grudniu jeszcze płynęły do P aryża wrogie m u m eldunki, potrzym ujące w. rządzie nieufność. K res jej położył dopiero w yjazd generała w początku m arca do Lwowa, do którego nie dojechał.

Przekazanie przez gen. Rómmla gen. Tokarzewskiemu w im ieniu m ar­

szałka Rydza zadania zorganizowania w k ra ju tajn ej zbrojnej organizacji stanowiło zapoczątkowanie państw ow ej konspiracji wojskowej, nakazanej przez legalną jeszcze, ale schodzącą z pola władzę. To pochodzenie pełno­

m ocnictw stworzyło atm osferę nieufności wokół osoby generała i naw et w ywołało przeciw działanie jego akcji, gdyż zrodziło się podejrzenie, że Tokarzew ski podda się kierow nictw u epigonów „sanacji”, pozornie odcina­

jąc się od nich. Nie w ystarczyły jego deklaracje lojalności. P rzyjazd „Ko­

narskiego” z „In stru k cją n r 1” dla „Rakonia” i kategorycznym rozkazem dla Tokarzewskiego w yjazdu do Lwowa przeciął ten stan i zapoczątkował nowy: istnienia konspiracji w ojskowej, kierow anej politycznie przez now y legalny rząd, darzący zaufaniem nowe krajow e kierow nictw o wojskowe.

Nie tow arzyszyła tem u zm iana postaw y podziemia politycznego. Zdążyło ju ż ono znacznie się rozwinąć. Tw orzyły się polityczne ośrodki kierownicze przy pow stających organizacjach w ojskowych a naw et nowopowstałe ciała polityczne pow oływ ały do życia tak ie organizacje pod swoim kierow ni­

ctwem. D eklarow ały one lojalność wobec nowego rządu, ale przenosiły sw oją nieufność do gen. Tokarzewskiego na tw orzony przez rząd ZWZ. Na czoło tego fron tu nieufności i oporu w ysunął się od razu uchodzący za

„m ęża zaufania” gen. Sikorskiego, inż. Ryszard Świętochowski, k tó ry zaczął rozw ijać szeroką działalność.

21 D atę dotarcia „Konarskiego” do W arszawy pozwala ustalić „Raport n r 1” z 15 grudnia 1939 (IP Sik., zespół Prezes Rady M inistrów, teka 12) „kapitana” organizacji

„Regimenty M uszkieterów”, inż. Stanisław a W itkowskiego („Tenczyńskiego”), w k tó ­ rym podaje on, że poprzedniego dnia odbył konferencję z łącznikiem. Odtąd „Ten- czyński” zaczął korespondować w prost z Paryżem własnym szlakiem łączności. „Ko­

n a rsk i” jednak do sztabu SZP zgłosił się dopiero 23 grudnia. Przez dwa tygodnie naw iązyw ał kontakty z organizacjam i i pojedynczymi działaczami, zachowując się b. nieostrożnie, dekonspirując siebie i naw et podstawową treść wiezionej przez sie­

bie „Instrukcji n r 1" dla „Rakonia” : usunięcie z W arszawy Tokarzewskiego i prze­

jęcie jego funkcji przez płka Roweckiego. Uporczywe poszukiwanie przez Tokarzew­

skiego łączności z gen. Sikorskim ilu stru je najlepiej wyliczenie wysłanych kurierów i emisariuszy:

— 18 października kopię m eldunku wiezionego przez attaché węgierskiego powiózł do attaché polskiego w Budapeszcie kurier „B utrym ” (Henryk Domański z redakcji

„K uriera Porannego” — powrócił około 1 grudnia);

— około 15 listopada w yruszył płk dypl. Stanisław Sosabowski („Węglarz") wio­

ząc uzupełniony ra p o rt z 14 października; przeszedł granicę w ęgierską około 1 grud­

nia;

— w tym samym czasie ppłk Tadeusz Rudnicki pojechał drogą przez Litw ę z ko­

pią tegoż raportu;

1— 8 grudnia drugą kopię raportu powiozła aktorka N ina G rudzińska (żona red.

J a n a Czarnockiego, pracow nika Oddziału Polit. KG SZP);

— tak i sam rap o rt zawiózł 14 grudnia ku rier Wacław Płoński („Kutko”).

(16)

K I E R O W N IC T W O P O L S K IE G O P O D Z I E M I A 1939—1941 R . } .2 9

Chcąc przedstaw ić tę działalność, trzeba opierać się n a tym , co o nim napisali lub powiedzieli inni, gdyż sam Świętochowski n ie zostawił żadnej n o tatki lub listu. Może wszystko załatw iał ustnie, może przekazy pisem ne uległy zniszczeniu.

Inż. Świętochowski był o rok młodszym kolegą Sikorskiego z Politechniki i jego przyjacielem politycznym . Jako red ak tor tygodnika „Odnowa”

i „Z w rot” był też prasow ą tub ą F rontu Morges, którego inspiratorem i duszą był Sikorski. Był zapewne też pow iernikiem jego myśli, ale niewiele więcej, jak by świadczył o ty m zapis w „D zienniku” W itosa z 7 w rześnia 1938 г., a więc równo rok przed rozmowami w Osmolicach: „Przybyli Popiel i Modelski. D rugi mówi, żeby nie polecać poważniejszych zadań politycznych ani Św iętochow skiem u] ani Rett[ingerowi] bo się do tego nie nadają. W tym sensie napisał gen. Sikorski”22. Można chyba jed n ak bez ryzyka przyjąć, że Świętochowski znał treść rozmowy między Sikorskim i R atajem z 3 września, wiedział więc że generał — chociaż zaabsorbowany zabiegam i o uzyskanie dowodzenia na froncie — przew iduje upadek rządów

„sanacji” w następstw ie 'klęski w ojennej i że uw ażał za konieczne, by przedw ojenne stronnictw a opozycyjne przygotow ały się do utw orzenia nowego rządu. To zagadnienie było wszak rozważane w tym środowisku od śm ierci Piłsudskiego. Musiało też być przem iotem. w ym iany myśli między nim w ostatnich dniach pobytu Sikorskiego w W arszaw ie a następnie -w Osmolicach. Świętochowski był więc zainspirowany do działania w tym au ch u w w arszaw skim środowisku, a po wyjeździe Sikorskiego za granicę i objęciu tam przezeń steru nowego rządu, mógł czuć się upoważniony do zorganizow ania w k ra ju poparcia go przez skupienie działaczy przedw ojen­

nej opozycji. N iew ątpliw ie spodziewał się otrzym ania od Sikorskiego w y­

raźnych wskazówek lub poleceń, tymczasem oczekiwał w Osmolicach na możność bezpiecznego pow rotu do W arszwy i obmyślał swój plan działa­

n ia23.

W W arszaw ie Świętochowski natychm iast podjął próbę utw orzenia w zorem sprzed ćwierćwiecza24 zbiorowego ciała politycznego, k tó re popar­

łoby rząd Sikorskiego. Jako doświadczony polityk szybko zorientow ał się w pow stającym podziemiu politycznym. Trzy główne stronnictw a opozy­

cyjne — PPS, SL i SN — były już w kontakcie z gen. Tokarzewskim i obie-

33 W. W i t o s , Moja tułaczka 1933—1939, W arszaw a 1967, s. 581.

23 Św iadkiem pobytu Świętochowskiego w Osmolicach jest m gr farm acji Jerzy D unin-Borkowski, zamiłowany kolekcjoner, zamieszkały w Krośniewicach (pow.

Kutno). Od w ielu la t zaprzyjaźniony z Sikorskim , był on obecny w Osmolicach w chwili przyjazdu tam Sikorskiego i Świętochowskiego. W prawdzie opuścił on Osmolice już 8 września, by zgłosić się w Lublinie jalęo ochotnik, ale około 18 t.m.

powróci^ jako lekko ranny w czasie w alk o Lublin i jeszcze przez 3 tygodnie prze­

byw ał razem ze Świętochowskim — do 15 października. Zaprzyjaźnili się i razem spędzali wieczory w pokoju Świętochowskiego, który był tak gruntow nie skłócony z p. H eleną Sikorską, że naw et jadał osobno. Świętochowski jednak nie zwierzał się Borkowskiem u z rozmów z generałem i swych zamierzeń politycznych'na przyszłość (list J. D unina-Borkowskiego do autora z 6 sierpnia 1969 i notatka z rozmowy od­

bytej z nim w Krośniewicach 26 sierpnia 1969 przy dwóch świadkach).

24 12 sierpnia 1914 r. Piłsudski wysłał z Kielc do A rtura Śliwińskiego do W arsza­

wy em isariusza — dziennikarza wileńskiego, M ariana Abramowicza, z poleceniem dokonania próby utw orzenia tam „Rządu Narodowego” w im ieniu którego jakoby Piłsudski podjął swą w ypraw ę na Kielce. Śliwiński zorientował się w niemożliwości zrealizow ania takiej imprezy, dokonał jednak konsolidacji grup politycznych centro­

wych i lewicowych (od NZR do PPS) w Zjednoczeniu Organizacji Niepodległościo­

wych, które wydało odezwę popierającą akcję Piłsudskiego, NKN i Legiony. Brali w tym udział też polityczni przyjaciele Świętochowskiego z późniejszego SP i his­

toria ta m usiała mu być znana.

P r z e g l ą d H i s t o r y c z n y — 9

Cytaty

Powiązane dokumenty

Most of all experimental investigations on the problems of shock pressures generated by wave impact have been done in model wave channels.. The advantage of

Nauka interesuje się przyrodą, natomiast Biblia ludzkim zbawieniem: „autorytet Pisma Świętego ma na celu tłumaczenie ludziom głównych artykułów wiary oraz przykazań, które

Krysztofiak argues that Gödel’s incompleteness theorem and, in particular, the technique o f aritmetiza- tion o f syntax, gives rise to intensionality and intentionality

In a special case where a portfolio consists of one risky asset and one risk-free asset and the risky asset’s return has a stationary distribution, any time- consistent

Main task of the queuing theory is to identify the working indicators of its object – the queuing systems [4], which systems could be classified [4] by the number

Przyrost ludności będzie nie tylko korzystny dla państwa, lecz także dla szlachty.. W swojej podstawowej pracy Antoni Popławski podkreślał koniecz- ność wydawania dla ludu

Poszerzanie przestrzeni turystycznej odbywa się w trzech wymiarach: geograficznym (poprzez wykorzystywanie nowych, do tej pory nieu- znawanych za atrakcyjne,

Sednem zarządzania ryzykiem jest identy- fikacja parametrów ryzyka mogących zakłócić działalność firmy, tak o charakterze egzogen- nym odnoszącym się do dalszego i bliższego