• Nie Znaleziono Wyników

"Historia historiografii T. 1, Starożytność - średniowiecze", Edward Alfred Mierzwa, Toruń 2002 : [recenzja]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share ""Historia historiografii T. 1, Starożytność - średniowiecze", Edward Alfred Mierzwa, Toruń 2002 : [recenzja]"

Copied!
7
0
0

Pełen tekst

(1)

Tadeusz Gołgowski

"Historia historiografii T. 1,

Starożytność - średniowiecze",

Edward Alfred Mierzwa, Toruń 2002 :

[recenzja]

Saeculum Christianum : pismo historyczno-społeczne 11/1, 255-260

(2)

[9] R E C EN ZJE I O M Ó W IEN IA 255

0 przynależności inkryminowanego tekstu do Modlitewnika G ertrudy podziela za W. M eysztowiczem i podaje stronę jego opracow ania (133), na której ma on o tym pisać. Tymczasem na wymienionej stronie w edycji Meysztowicza znajdujem y reprodukcję mi­ niatury, przedstawiającej Chrystusa na tronie w geście koronacji Jaropełka Piotra i jego żony Ireny, która odbywa się ponadto w asyście patronów pary książęcej - św. Piotra i św. Ireny. Poniżej zaczyna się tekst Speculum astrologicum, posiadającego w tej edycji nr 26. Ani śladu tezy, o której pisze B. Kürbis (dotyczy to zresztą całego tekstu Meysztowicza). W jego edycji próżno zresztą szukalibyśmy tej modlitwy, co niezbicie dowodzi, że nie zali­ czył on jej do M anusa ip tu m Gertmdae (wszak taki tytuł nosi jego wydanie). Dziwi, że ten błędny przypis bezkrytycznie wydrukowano aż w dwóch wydawnictwach. Należy jednak zauważyć, że uchybienia tego rodzaju w niczym nie pom niejszają doniosłości dzieła, jakim jest tu sam a edycja modlitw G ertrudy Mieszkówny.

C hcąc podsum ow ać tę ręcezję doznaje się uczuć ambiw alentnych. W istocie bowiem książkę stanow ią dwie nierów ne - co do naukowej w artości - części, organicznie jed n ak ze sobą związane. Edycja m odlitw G ertrudy może zachwycić swoim profesjonalizm em 1 dokładnością. B adacza tekstów cieszy już z sam ego tego faktu, że ukazała się nareszcie w godnej siebie form ie. Nie bez znaczenia jest też fakt jej m erytorycznej wartości. Opra­

cowanie będące rodzajem w stępu do edycji, niby obszerne, niby wyczerpujące, a jed n a k

niedopracow ane, n iedokładne, w dużym stopniu nieadekw atne do w ydanego tekstu.

A rtur A ndrzejuk

E dw ard A lfred M i e r z w a , Historia histońografii. T. I: Starożytność - średniowiecze. Toruń 2002

P rezentację swego dzieła rozpoczyna A u to r od w stępu, w którym pisze o pow odach podjęcia pracy n ad historią historiografii, następnie w spom ina o swych wątpliwościach o dnośnie zakresu planow anej pracy, jej układu i trudnościach podczas jej tw orznia, aby na końcu poinform ow ać o swym zam iarze kontynuow ania rozpoczętego dzieła, które zaplanow ane zostało jak o konstrukcja czterotom ow a. W łaściwą p rezentację tem atu roz­ poczyna A u to r od rozdziału pośw ięconego genezie pisarstw a historycznego, n astępnie w kolejnych dziesięciu rozdziałach om aw ia historiografię starożytną i średniow ieczną Azji Południow o-w schodniej, starożytnego Bliskiego W schodu i G recji, starożytnego Rzymu, historiografię w czesnochrześcijańską, bizantyjską, hagiografię, kronikarzy ła­ cińskich schyłkowego antyku, średniow ieczną historiografię hiszpańską a także p rzed ­ stawia historiografię syryjską, orm iańską i gruzińską oraz średniow ieczną historiografię arabską, żydowską, perską i m ongolską. K olejne dziewięć rozdziałów zajm uje p re ze n ta ­ cja historiografii średniow iecznej E uropy. D odatkow ą część dzieła stanowi słownik te r­ minów i pojęć a zam yka je bibliografia i indeks. W szystko to zajm uje 592 strony druku.

Tym, co podw aża naukow ą w artość książki i zaw artej w niej wiedzy, są liczne błędy faktograficzne i nieścisłości. Pełno ich w książce i napraw dę tru d n o znaleźć stro n ę bez

(3)

256 R E C E N Z JE I O M Ó W IEN IA [10]

tego typu pom ytek. N iefrasobliw ość a u to ra w obec historii czy twórczości innych a u to ­ rów jest zaiste niezwykła. O to kilka przykładów w ybranych z rozdziałów VI, X i XI. Na s. 248-249 a u to r pisze: „Egipcjanin Jan z N ikiou, koptyjski biskup u schyłku V II w. na­ pisał Kronikę św iata, w ażne źró d ło dla pierw szych lat p anow ania H erakliusza. Jest to głów nie historia o statn ich lat bizantyjskiej dom inacji w Egipcie i jeg o podboju przez m uzułm ańskiego kalifa U m a ra w latach 639-641. K ronika Ja n a z N ikiou w oryginale spisana częściow o w języku egipskim , częściow o w koptyjskim , szybko p rzetłum aczona na język arabski, zachow ała się jedynie w niep ełn ej ostatniej wersji i częściow o w etio p ­ skiej. Ta o statn ia została zdobyta przez A nglików podczas ekspedycji abisyńskiej w la­ tach 1901-1905. W ydał ją A. J. B u tler w The Arab Conquest o f Egypt an d the L ast Thirty

Years o f the R om an D o m in io n , O xford 1902. Z aliczenie Kroniki Ja n a z N ikiou do histo­

riografii bizantyjskiej nie je st słuszne. Ja n z N ikiou, egipski biskup żyjący w II poł. V II w. to a u to r Kroniki, k tó ra je st zarysem dziejów rodzaju ludzkiego zaczynającym się od historii A dam a. Jej w artość polega nie tylko na tym, iż jest to w ażne źródło dla pierw szych lat p anow ania cesarza H erakliusza lecz głów nie na tym, iż okres ostatnich lat panow ania bizantyjskiego w Egipcie i jeg o podbój przez A rabów , Ja n opisuje z po ­ zycji naocznego św iadka. K ronika nie je st n ap isan a częściow o w języku egipskim , a czę­ ściowo w koptyjskim , bo koptyjski to w łaśnie o sta tn ia faza rozw ojow a języka egipskie­ go; z najnow szych b ad ań wynika, iż oryginał Kroniki został napisany w języku koptyj­ skim, a przetrw ała ona w przekładzie na język etiopski, k tórego d o k o n a n o w X V II w. na podstaw ie zaginionego p rzek ład u arabskiego. Je d e n z dwóch istniejących rękopisów etiopskich Kroniki zakupiła brytyjska M isja A bisyńska a w ykorzystał go (a nie wydał) A lfred J. B utler w swej m onografii dotyczącej historii podb o ju E giptu przez Arabów. Tekst etiopski Kroniki w raz z p rzek ład em francuskim wydał jak o pierwszy H. Z oten- berg (1883).

Na s. 307 a u to r książki stwierdza: „(au to rem pierw szego syryjskiego dzieła historycz­ nego) jest Joszua (Józef) Stylites, który żył i tworzył w czasach panow ania A nastazjusza I (491-518)”. Im ię Joszua w żadnym w ypadku nie p rzek ład a się na polski jak o Józef; Jo ­ szua to Jozue a Stylites to po pro stu przydom ek, czyli syryjski a u to r nazywałby się po polsku Jozue Stylita. Je d n a k autorstw o tej kroniki jest od wielu dziesiątków lat przed­ m iotem ożywionych dyskusji i w najnow szym wydaniu tekstu (L iverpool 2000) uznaje się za jej tw órcę jakiegoś anonim ow ego au to ra, który napisał ją ok. 506 r. Jej głównym tem atem jest w ojna m iedzy cesarstw em bizantyjskim a państw em Sasanidów , która to­ czyła się w latach 502-506.

N a s. 309 a u to r stw ierdza: „Księga w ładców Tom asza, biskupa M argi (zm. w 840 r.) i Liber Turris au to rstw a M arii i A m ra stały się p odstaw ą dla późniejszego w ydania Acta

Sanctorum Syrorum .” Tomasz, biskup M arga był a u to re m Księgi przełożonych, bo tak

należy przełożyć na język polski tytuł jeg o dzieła, k tó re jes t historią słynnego klasztoru B et A be w G ó rn e j M ezo p o tam ii (płn. Irak). N ato m iast tajem niczy autorzy M aria i A m r to w rzczywistości M ari ibn Soleim an, nesto riań sk i a u to r Księgi wieży (Liber Tur-

ris) żyjący w X II w. o raz A m r ibn M atta z T irh a n żyjący w I poł. X IV w., który opraco­

(4)

[ 11] R E C E N Z JE I O M Ó W IEN IA 257 Sanctorum et M artyrum Syriacae 7-K77, który wydal francuski o rien talista Paul B edjan

CM w latach 1890-1897.

Zadziw ia stw ierdzenie a u to ra na s. 311, że „historiografia syryjska wygasa na osobie Bar H eb raeu sa na kilka wieków wraz z likwidacją cesarstw a bizantyjskiego, odrodzi się d opiero w XX w.”, poniew aż oba wydarzenia nie mają ze sobą żadnego związku, bo ­ wiem a u to r syryjski zm art w r. 1286, a cesarstw o bizantyjskie upadło w r. 1453. Jeszcze bardziej zadziwia stw ierdzenie au to ra na tejże s. 311: „... tym, który faktycznie nawrócił A rm enię na chrześcijaństw o był G rzegorz Nauczyciel (Ilum inator, czasem w naszej lite­ ratu rze zwany błędnie O dnow icielem , bo niby co miał odnaw iać - chrześcijaństw o? Właściwszym byłoby zapew ne m iano: G rzegorz C hrzciciel”. Jest to dow ód na to, iż au ­ to r nie wie o czym pisze. Przydom ek jaki otrzym ał G rzegorz (G rigor) brzmi w języku a r­ m eńskim Lusaworicz, czyli Oświeciciel (łac. Ilum inator) i oznacza, iż G rzegorz przy­ niósł swemu narodow i św iatło wiary chrześcijańskiej. Nie spotkałem w polskiej ani świa­ towej literatu rze naukow ej użycia przydom ka O dnow iciel ani tym bardziej Chrzciciel w stosunku do osoby G rzegorza Oświeciciela.

Inny przykład niefrasobliw ości au to ra w stosunku do faktów: (s. 335) „Takij-al-Din M akirizi (1365-1442), urodzony w Kairze w rodzinie pochodzenia syryjskiego, był sze­ fem komisji pow ołanej przez su łtan a do w ykonania historycznego i topograficznego o pi­ su E giptu, a zwłaszcza K airu. Był pracow itym i gorliwym historykiem dzięki czemu p o ­ zostaw ił w swej spuściźnie wiele poważnych prac. Jed n ą z najważniejszych w jego d o ro b ­ ku jest H istoria m uzułm ańskiego królestw a Abisynii, dla historyków gospodarczych bez­ cenną jest rozpraw a o islam skich system ach m onetarnych oraz system ie m iar i wag. N a­ pisał też dzieje walk pod D am iettą obleganą bezskutecznie przez francuskich krzyżow­ ców pt. H istoria francusko-greckiej ekspedycji przeciw ko D am iettcie - najw artościow ­ sze arabskie źródło do n ieudanej krucjaty Ludwika św. Jego H istoria Koptów - zacho­ w ana jedynie w łacińskim tłum aczeniu jest pierwszą syntezą historii chrześcijaństw a abi- syńskiego.i Kościoła koptyjskiego.”

Taki al-D in al-M akrizi (1364-1442) i jego rodzina wywodzili się z K airu, a on sam tyl­ ko przebyw ał w D am aszku podczas swej kariery urzędniczej. Jego najbardziej cenione dzieło Kitab al-m aw a’iz w a ’l-i’tibar fi dikr al-chitat wa'1-athar (Księga napom nień i p o ­

uczającego przykładu) jest źródłem wielkiej w artości do poznania historii i topografii

E giptu, a szczególnie K airu, ale nic nie wskazuje na to, iż pow stało ono jak o owoc pracy komisji pow ołanej przez sułtana, k tó rą kierow ałby jego autor. F ragm entem tego dzieła (a nie sam odzielnym u tw orem ) jest A k b a r Kibt Misr ( W iadomości na tem at Koptów

z Egiptu). Pierwszy łaciński p rzekład tego fragm entu zatytułow any Makrizi Historia Cop- torum wydał H. J. W etzer w r. 1828. M akrizi jest także au to re m wielu mniejszych prac,

są wśród nich Historia m uzułm ańskich sułtanatów w Abisynii oraz M etoda poznania dy­

nastii królewskich, któ ra jest historią dynastii Ajjubidów i M am eluków i gdzie m.in. opi­

sane są dzieje wyprawy Ludw ika IX Św iętego zapoczątkow anej zdobyciem D am ietty a zakończonej jego wzięciem do niewoli.

Nie w iadom o dlaczego postać W ilhelm a z Tyru piszącego po łacinie, a u to ra Historia

(5)

258 R E C E N Z JE I O M Ó W IEN IA [ 12]

na jest w rozdziale o historiografii bizantyjskiej i dlaczego um ieszczony jest tam o rm iań ­ ski biskup S ebeos (nie Sebos!), który pow inien znaleźć swe m iejsce w rozdziale o histo­ riografii orm iańskiej. Na s. 313 a u to r nie wyjaśnia na przykład czym są tajem nicze Assi-

zes o fA n tio c h które przełożył na język orm iański Sm bat (nie Sem bad!) lub jak ą krainą

władał H etu m z C lourc (C lourc - co to takiego?).

M ożna by przepisać kilkadziesiąt stron książki kontynuując wyliczankę co w ażniej­ szych pom yłek. B łędy i nieścisłości faktograficzne są tym dokuczliwsze, iż powstały w znacznej części przy streszczaniu opracow ań innych autorów . A le w obec m inim alnej liczby przypisów i ograniczenia w ew nątrztekstow ej bibliografii nie wiemy z jakich o p ra­ cowań a u to r korzystał i czy dobrze je skom pilow ał.

D o b ra publikacja naukow a nie pow inna być pozbaw iona a p ara tu naukow ego. N ie­ stety w tak ważnej publikacji jak om aw iana książka brak go praw ie zupełnie. N a przy­ kład rozdział X przedstaw iający całość do k o n ań historyków syryjskich, orm iańskich i gruzińskich liczy 11 stro n i wyposażony jest w ’’a p ara t naukow y” liczący 6 przypisów, zaw ierających m.in. tak „n iezb ę d n e” inform acje jak miejsce przechow yw ania rękopisu

Historii Kościoła Ja n a z E fezu (B ritish M useum , L ondyn) lub inform ację, że K olchida

była kolonizow ana przez m ieszkańców m iast jońskich. Nie ma natom iast w śród nich żadnej inform acji dotyczącej na przykład wydań lub przekładów om aw ianych dzieł lite­ ratu ry syryjskiej, orm iańskiej i gruzińskiej.

A u to r jest d enerw ująco niekonsekw entny i nieprecyzyjny w podaw aniu tytułów om a­ wianych dzieł; albo po d aje tylko ich tytuł w języku oryginalnym (ale tylko tytuły łaciń­ skie i greckie), albo tylko p rzek ład tytułu na język polski. Z asad ą pow inno być podaw a­ nie tytułu oryginalnego, gdy dzieło jest nie tłum aczone, i polskiego, jeśli jest w polskim przekładzie. Tymczasem au to r wybrał całkow itą dowolność; autorzy nigdy w Polsce nie- przek ład an i m ają polskie tytuły, książki od dziesiątków lat istniejące po polsku m ają ty­ tuły oryginalne. Z u p ełn ie karygodne jest przyjm ow anie obcojęzycznych wersji nazw własnych i im ion tam , gdzie istnieją zaakceptow ane odpow iedniki polskie. R ażącą nie­ konsekw encją jest przyjm ow anie nazw własnych raz w wersji oryginalnej, innym razem w wersji tłum aczonej (np. O d eric - O deryk). W pracy naukow ej pow inien być zastoso­ wany precyzyjny i jasny system transkrypcji im ion i nazwisk osób, nazw geograficznych i etnicznych itp., którego zasady a u to r musi jasn o przedstaw ić we w stępie do swej pracy (np. stosow anie lub nie stosow anie znaków diakrytycznych, rodzajników , łączników itp.). Jest jasne, iż musi on być pró b ą kom prom isu i pogodzenia interesów specjalistów i nie specjalistów . Nazwy w łasne i im iona m ające ju ż długą tradycję w nazew nictw ie pol­ skim, trzeba podaw ać w pow szechnie używanej, spolszczonej form ie (np. Liwiusz, a nie Livius, Jerzy Pizydes, a nie G eorgios Pisides itp.). A u to r próbuje odnieść się do skom pli­ kow anego p roblem u nazew nictw a we W stępie, ale tru d n o uznać za w iarygodne jego stw ierdzenie, że „językoznawcy nie stworzyli jasnej dla wszystkich zasady transliteracji imion i nazw isk”. Czystą m egalom anią jest n atom iast następujące stw ierdzenie A utora: „P roblem em dla m nie była pisow nia nazwisk arabskich, hinduskich, chińskich i ja p o ń ­ skich, z tej prostej przyczyny, że nieskrom nie powiem, iż niek tó re z nich przywołuję w polskiej literatu rze po raz pierwszy i nie m iałem żadnego polskiego w zorca, zatem

(6)

[13] R E C EN ZJE I O M Ó W IEN IA 259

przyjęty przeze m nie uznaję za doskonały. Skąd ta m egalom ania? Bo jak na razie nie mam polskiego w zorca!” Z apew niam szanow nego A utora, iż takie wzorce od daw na ist­ nieją, a wypracow ali je wielcy polscy orientaliści, tacy jak profesorow ie Jó zef Bielawski, Janusz D anecki, Mieczysław Jerzy K ünstler, W iesław K otański, E ugeniusz Słuszkiewicz i wielu, wielu innych. Trzeba tylko po nie sięgnąć i skorzystać!

W ielu błędów udałoby się uniknąć, gdyby nad tekstem książki czuwał kom petentny red ak to r, który niczym złośliwy recenzent wyłapałby wszystkie potknięcia. A le polskie wydawnictwa z oszczędności rezygnują z naukow ej redakcji swych książek lub zatrudna- ją red ak to ró w o znikom ym poziom ie wiedzy m erytorycznej, co najczęściej fatalnie odbi­ ja się na ich jakości. A le czy bez solidnej redakcji jest jakiś sens wydawania książki n a­ ukowej? W om aw ianej książce oprócz błędów , za które winę ponosi A utor, razi zła re ­ dakcja i edytorskie niedbalstw o (liczne literówki, błędy ortograficzne, omyłkowa pisow­ nia nazwisk, tytułów itp.). Czym zajm ow ała się więc pani red ak to r Jo an n a M arszałek- -Kawa, której nazwisko w idnieje w stopce redakcyjnej?

Podstaw ą dobrej książki naukowej pow inna być rzetelna bibliografia. Oczywiście tru d n o wymagać, aby bibliografia dotycząca tak obszernej dziedziny jak historia histo­ riografii była w yczerpująca, podająca kom plet piśm iennictw a na dany tem at. Bibliogra­ fie z reguły selekcjonują i w artościują d o k onania historiograficzne. W om aw ianej publi­ kacji w ystępują jed n a k bardzo pow ażne luki, szczególnie dotyczące nowszej literatury przedm iotu, i co szczególnie przykre, dotyczące prac autorów polskich. W ielka szkoda, iż a u to r nie uw zględnił przynajm niej w bibliografii końcowej licznych, ważnych o p raco ­ wań opublikow anych w ostatnich latach, a b rak ten jest bardzo dotkliwy, poniew aż nowe osiągnięcia naukow e w wielu przypadkach zupełnie zmieniły poglądy m ające dawniej praw o obyw atelstw a w historii historiografii. A u to r nie uwzględnił w bibliografii istnie­ nia wielu nowych książek, a przecież jego książka wydana została w roku 2002 i przynaj­ mniej w bibliografii trzeba było uwzględnić pozycje najnowsze. A u to r woli jed n ak raczyć czytelnika tytułam i z lat 40. lub 50.

W bibliografii zam ieszczonej na końcu niektórych rozdziałów i podrozdziałów książ­ ki p o d an o k rótkie wskazówki bibliograficzne. W tego rodzaju opracow aniach jest to ważny elem en t informacyjny, mający umożliwić czytelnikowi sam odzielne pogłębienie wiedzy. N iestety w tym przypadku nie jest to możliwe bowiem we wskazówkach biblio­ graficznych także b rak wielu elem entarnych opracow ań. Na przykład po rozdziale X:

Średniowieczna historiografia syryjska, orm iańska i gruzińska, zupełnie brak bibliografii,

a w bibliografii końcowej nie ma podstawowych opracow ań dotyczących literatury syryj­ skiej ja k np. R. Duval, La litterature syriaque, Paris 1907; A. B aum stark, Geschichte der

syrischen Literatur, Bonn 1922; J. B. C habot, L a litterature syriaque, Paris 1927; I. O rtiz

de U rbina, Patrologia syriaca, R om ae 1965 itp.

W ażną rolę w każdej obszerniejszej książce naukowej pełni indeks. U łatw ia on przede wszystkim czytelnikowi poszukiwanie interesujących go informacji szczegółowych. N ieste­ ty indeks do omawianej książki jest skandaliczny! Nagm innie podaje on błędne odniesie­ nia do stron i często nie znajdujem y poszukiwanych informacji na stronach, do których odsyła. P onadto au to r indeksu ew identnie nie miał pojęcia o treści książki którą

(7)

indekso-260 R E C E N Z JE I O M Ó W IEN IA [14]

wal. W indeksie występują na przykład Tabari, Al-Tabari i at-Tabari, choć to ta sam a oso­ ba; A ntoni Pustelnik i św. A ntoni to w edług indeksu dwie różne osoby; Joszua (to nie Jó ­ zef tylko Jozue) Stylites figuruje jako Joszua (Józef) Stylites i jako Stylites Józef; cesarz bi­ zantyjski R om an I L ekapenos raz występuje jako R om an I Lekapen, a kiedy indziej jako Rom an I Lakepanos; w enecjanin A ndrea D andolo wymieniony jest w indeksie najpierw jako A ndrea D andolo, potem ponow nie jako D andolo A ndrea, a w tekście występuje jako A ndreas D andolo; A nnaba i H ippona potraktow ane są jak o dwa oddzielne miasta, choć wiadomo, że A nnaba to w spółczesna nazwa starożytnej Hippony; m ezopotam skie miasto Tikrit występuje jako Tigris a Cylicja jako Clourc; al-Fustat w Egipcie to czasami Fustat al­ bo Fustar. Z przytoczonych przykładów wyraźnie widać, iż nie sprawdzono i nie ujednoli­ cono pisowni imion i nazw ani w tekście ani w indeksie. Jest zresztą tylko jed e n indeks, w którym um ieszczono zarów no postacie historyczne, nazwy dynastii, nazwiska współcze­ snych badaczy, nazwiska tłumaczy, miejsca wydania cytowanych w przypisach i bibliografii książek, nazwy geograficzne i etniczne itp.

Książka mogła by być dobrym podręcznikiem dla studentów , gdyby była rzetelnie i kom petentnie napisana. Jest jed n ak na to zbyt obszerna, zbyt powierchowna i zbyt nie­ wiarygodna. Jeśli student historii posłuży się om aw ianą książką jako lekturą do ćwiczeń, zaliczeń lub pracy sem estralnej, szybko może boleśnie przekonać się, iż nie jest to dzieło godne zaufania i profesjonalnie napisane. Tak napisana książka niczemu nie służy, jedyną jej szansą jest nadzieja, że czytelnik po żadne inne opracow anie nie sięgnie. W przeciw­ nym razie łatwo się zorientuje, że większy pożytek przyniesie mu przeczytanie notki w zwykłej k om petentnie napisanej i fachowo zredagow anej encyklopedii powszechnej.

Pisanie dzieł syntetycznych jest wyjątkowo tru d n e, i tru d n o mi wyobrazić sobie histo­ ryka, który sam jed e n odważyłby się napisać o historii historiografii od jej początków aż po kres średniow iecza. A u to r, choć zdradza pew ną o rien tację w literatu rze traktującej o historiografii, działa ja k a m a to r opierając się na m ateria łach z drugiej, ba naw et trze­ ciej ręki, często starych i niew iarygodnych opracow aniach lub bardzo ogólnych p o d ręcz­ nikach. W ydaje się, iż nie zdaje sobie sprawy, jak ogrom ny jest postęp w dziedzinie b a­ dań historycznych w osta tn ich dziesięcioleciach oraz z faktu, iż opracow ania napisane kilkadziesiąt lat tem u są ju ż często zupełnie n ieaktualne. Rynek zalew a dziś m asa tytu­ łów m iałkich, z którym i nie rad zą sobie ani wydawcy, ani księgarnie, ani czytelnicy. Dziś w epoce kom puterów i in te rn etu , praktycznie każdy m oże napisać i wydać książkę. N ie­ stety źle napisane książki zabierają czas, m iejsce na półkach i uwagę czytelników.

Tadeusz Gołgowski

K s . J . M a n d z i u k , Historia Kościoła katolickiego na Śląsku. Średniowiecze. T. 1, cz. 1: do 1302 r. W ydawnictwo UKSW. W arszawa 2003, ss. 377.

W 1986 r. H enryk kard. Gulbinow icz, arcybiskup-m etropolita wrocławski, w liście pasterskim zapow iadającym 1000-lecie diecezji wrocławskiej, napisał: „D ziełem u p a­

Cytaty

Powiązane dokumenty

Namiastką ideo- logii stał się egoizm, traktowany jako zrozumiała sama przez się.. postawa

Analýza pracovnej pozície a opis požadovaného sú- boru kompetencií sa zakladá na formulovaní predpo- kladov, ktoré zahŕňajú osobnostné vlastnosti, zručnosti

Cel: rozwijanie kompetencji sprzyjaj¹cych wprowadzaniu skutecznej polityki wobec alkoholu na poziomie krajów, regionów oraz spo³ecznoœci lokalnych przez 1. organizacjê

-obliczenie macierzy odległości między obiektami opisanymi zmiennymi tylko z jednej skali pomiaru lub z różnych skal pomiaru (rezultatem jest symetryczna macierz

zachowania takie mogą być wynikiem dążenia do rekompensaty niepowodzeń w różnych sferach życia, bądź stanowić wyraz rezygnacji z podejmowanych wielokrotnie

The specific approach to assessment and select of technolo- gies for multi-floor manufacturing is related with weight distributions of technological equipment on the

Przebywając w Roskilde przez cały tydzień, naocznie przekonaliśmy się co do powszechności czytania przez całe rodziny oraz dominacji tradycyjnych mediów (czasopisma,

Długi czas realizacji przedsięwzięć budowlanych przekłada się na zwiększoną niepewność towarzyszącą wykonywaniu obiektu bu- dowlanego oraz stopień skomplikowania