• Nie Znaleziono Wyników

4 czerwca 1989 - Tomasz Przeciechowski - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "4 czerwca 1989 - Tomasz Przeciechowski - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

TOMASZ PRZECIECHOWSKI

ur. 1951; Puławy

Miejsce i czas wydarzeń Ciechocinek; PRL

Słowa kluczowe projekt Polska transformacja 1989-1991, Lublin, PRL, Komitet Obywatelski „Solidarność” Województwa Lubelskiego, wybory czerwcowe, mężowie zaufania, Ciechocinek, kampania wyborcza, Marek Poniatowski, Jerzy Kłoczowski, Jadwiga Koc, Toruń, Zdzisław Wojciechowski, Alicja Grześkowiak, 4 czerwca 1989, ściągawki dla wyborców

4 czerwca 1989

Pracowałem niezwykle intensywnie przez cały czas, bardzo mało spałem. Ponieważ miałem ciężko chore biodra, miałem jechać do sanatorium do Ciechocinka, i przyjechałem do Ciechocinka bodajże dwa dni przed wyborami i dwa dni spałem.

Powiedziałem pielęgniarkom, żeby mnie nie budziły, zostawiły mnie w spokoju, ja za dwa dni dojdę do siebie. Głosowałem w Ciechocinku i wiadomość o tym zwycięstwie otrzymałem też w Ciechocinku, w sanatorium. Także, jak chodzi o moj prywatny udział w dniu wyboru, to był taki. Natomiast ja wyjechałem z Lublina w takim momencie, gdy były znane nazwiska osób, które były mężami zaufania w każdej komisji wyborczej w województwie lubelskim, były wydrukowane kartki, tak zwane ściągawki, dla wyborców i były znane nazwiska osób, które będą miały dyżury przed lokalami każdej komisji wyborczej w województwie lubelskim, żeby namawiać idących na głosowanie, żeby oddali głos na kandydatów Komitetu Obywatelskiego. Nie było takich rygorystycznych przepisów dotyczących ciszy wyborczej i każdy komitet wyborczy mógł taką działalnością zajmować się przed lokalem wyborczym. W lokalu wyborczym nie można było już prowadzić kampanii wyborczej.

W nocy dostałem telefon z Lublina jak sytuacja wygląda u nas, także wiedziałem, że tutaj żeśmy wygrali. Czułem dużą satysfakcję, tym bardziej, że nie dość, że ja sam pracowałem bardzo intensywnie, ale i Marek Poniatowski i Jadzia Koc i całe biuro wyborcze, i profesor Kłoczowski codziennie był w biurze. Naprawdę, to była niezwykle intensywna praca. Z drugiej strony, miałem olbrzymią satysfakcję, bo nie zawiodłem się na tych ludziach, którzy deklarowali swoje poparcie, bo przychodzili do nas ludzie wręcz deklarując, że będą głosowali na naszych kandydatów, że to jest właśnie to, o co im chodzi.

(2)

Potem byłem w Toruniu u jezuitów, gdzie był nasz przyjaciel Zdzisław Wojciechowski, który był związany z „Solidarnością” i ze środowiskiem opozycyjnym lubelskim i tam, można powiedzieć, żeśmy świętowali zwycięstwo wyborcze. Jakiś toast na pewno był. Pamiętam, pani Grześkowiak również była wtedy gościem tego spotkania.

Data i miejsce nagrania 2014-01-08, Lublin

Rozmawiał/a Tomasz Czajkowski

Transkrypcja Marta Tylus

Redakcja Tomasz Czajkowski

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Oprócz tego samo miejsce, w którym się mieszkało, nie było za ciekawe, brak warunków, takich jak każdy człowiek by chciał, jak miały koleżanki.. Poza tym ciągle kurz,

To byli dobrzy i ciekawi autorzy: Marek Haczyk i –zwłaszcza w ostatnich latach –Tomasz Bohajedyn.. To jest pseudonim kogoś, kto pod takim nazwiskiem drukuje

To mieszkali ludzie przy tym piecu, mało co pamiętam, ale na górze były ze 2 pomieszczenia, które zaadaptowali na pomieszczenia mieszkalne.. Warunki

Natomiast czas rabacji, powszechny czas zrewoltowania, który obejmował wszystkie warstwy społeczne, wszystkie zawody, sprawdzało się to także w

Były prysznice, wchodziło się w pięciu, dziesięciu, dwudziestu, każdy pod prysznice, mył się, moczył się, mył się i później spłukiwał się i szedł się ubierać..

Wiemy, że pan Jezus miał wiarę tą co, tylko tyle że, że go ukrzyżowali później, że go zamordowali, ale… wiara była i modlili się, jak się modlił ten Żyd, no jak mówię,

Słowa kluczowe Lublin, PRL, Zorki, aparat Start, przedmioty codziennego użytku, projekt historia zamknięta w mieszkaniu.. Opowieści

Nawet na ulicy Majdanek był dorożkarz, który miał konia, miał stodołę i tam trzymał tego konia.. Karmił go i jeździł