• Nie Znaleziono Wyników

Szama Grajer - Sarah Tuller - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Szama Grajer - Sarah Tuller - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

SARAH TULLER

ur. 1922; Piaski

Miejsce i czas wydarzeń Lublin, II wojna światowa

Słowa kluczowe projekt W poszukiwaniu Lubliniaków, projekt W poszukiwaniu Lubliniaków. USA 2010, projekt Lublin.

Pamięć Zagłady, Żydzi, Grajer, Szama

Szama Grajer

Szama Grajer był z jednej z najgorszych rodzin żydowskich. To była rodzina złodziei.

Wszyscy wiedzieli, że jak coś komuś brakuje, to idź do Grajerów i powiedz im, że im dasz to i to, i to się znajdzie. Oni byli złodziejami koni, jak chłopi przyjeżdżali na rynek, w czwartki był rynek w Lublinie. Zdaje się, że w poniedziałki i czwartki. Ja pamiętam czwartki. Moja mama szła po zakupy w czwartki. To jak oni mieli dom na Szerokiej, zdaje się, że Szeroka 5, czy 25. Na Szerokiej. I oni byli znani, że oni zamieniali konie chłopów. Jak chłop przyjechał z dobrym koniem, to oni postawili mu szkapę i sami sprzedali tego. Albo, jak on przyszedł z powrotem, to on mówi: „Ja tego nie zrobiłem, ale poszukam. Dasz mi dwadzieścia złotych, to ci dam twego konia z powrotem”. Oni byli znani złodzieje.

Ja tylko znałam ojca jego i jego. Ja nie znałam rodziny. Przed wojną każdy jego znał.

Bo on współpracował ze [swoim] ojcem. On pomagał jego ojcu zamieniać te konie.

Jak komuś coś brakowało, jak komuś coś zginęło, to „Idź do Grajerów i dostaniesz.

Chcesz to z powrotem? Zapłacisz łapówkę. I już”. On by mógł dostać więcej za to, co ukradł, ale jemu wystarczyło, jak tylko mu coś dałeś… Także on był znany jako uczciwy złodziej.

Ludzie, co się czuli trochę dumni, to nawet do nich nie mówili. Jak go widzieli na ulicy, odwracali głowę. Moja mama mówiła: „Każdy człowiek jest człowiekiem”. To jak on przeszedł, to moja mama mu powiedziała: „Hello mister, dzień dobry mister, panie Grajer. Miej spokojny, miej dobry dzień” Nie, ona mówiła: „Miej uczciwy dzień”. Ona go uczyła trochę, „Miej uczciwy dzień”.

Moja mama zawsze była grzeczna do niego. I ja pamiętam, że raz pani Kerszenblatowa się zapytała: „Co ty jesteś dla niego taka przyjemna?”Mama powiedziała: „On jest też człowiekiem. On jest człowiekiem”. Tak, że moja mama miała cudowny charakter. Naprawdę cudowny.

Podczas okupacji on do nas przychodził, bo on nam pomagał. Jak myśmy te

(2)

pieniądze dostali, to on był ten, co sprowadził tych Niemców z samochodem. On był ten, co pomógł mnie. On był ten, jak przenosili nas z Lublina na Majdanek Tatarski, to on był ten, co przyszedł do nas i zapytał czy potrzebujemy pomoc, coś nosić. I on wziął paczkę z ubraniem. Bo myśmy myśleli, że tam już zostaniemy do końca wojny.

Będziemy tam pracować dla Niemców do końca wojny. I wtedy nas Niemcy nie gonili.

„Macie wyprowadzić się. Macie cały dzień”. Cały dzień, i o dziewiątej wyjdzie jedna grupa, druga grupa o dziesiątej. To było bardzo spokojnie, bardzo ludzkie. Tak, że myśleliśmy: „O, może się zmienili, może teraz tam przeżyjemy”. I on był ten, co przyszedł do nas, zapytał, czy sobie damy radę sami nosić te rzeczy, czy potrzeba nam pomóc. On nie nosił. On miał furmankę. To nie pamiętam, czyśmy mu coś dali nawet na tą furmankę, czy nie. Ale on przyszedł, czy coś potrzebujemy, bo tak, to weźmie na tą furmankę. Ja nie pamiętam, czyśmy dali coś.

On szanował moich rodziców. On szanował moją matkę. I on był z natury dobrym człowiekiem, ale on się urodził w rodzinie złodziejów. Jest rodzina, co chce się uczyć, co chce naukowców, i jest rodzina, co chce złodziei. On niestety się urodził w rodzinie, że w życiu, co może złapać, to nieważne w jaki sposób.

On nikomu nie pomagał, kto nie był przyjemny dla niego przed wojną. Czy robił coś złego? Nie wiem. Może. Zrobił złego, jak mnie zamienił za kogoś innego. Mnie wyciągnął z więzienia, może złapali kogoś innego wtedy. W takich czasach, jak ktoś jest zwierzęciem i chce coś jeść… to jak jeden królik ucieknie, to on złapie drugiego królika. To jest życie.

On tam mieszkał [na Majdanie Tatarskim]. On tam też był ważniakiem, bo on tam utrzymywał porządek z Niemcami. On był ten, co miał utrzymać porządek na Majdanku Tatarskim.

On miał restaurację, gdzie Niemcy przychodzili i Żydzi, co współpracowali z Niemcami. Bo sami to robili, bo się czuli, że w ten sposób przeżyją, a poza tym w każdym kraju są… Jak byli Polacy, co współpracowali z Niemcami też. I on miał bardzo ładną restaurację. Ja tam nigdy w niej nie byłam, ale była restauracja na Lubartowskiej. Bardzo ładna restauracja, zdaje się, że na Lubartowskiej. Nie pamiętam dokładnie. Na Majdanku nie było restauracji.

Data i miejsce nagrania 2010-12-14, Boynton Beach

Rozmawiał/a Tomasz Czajkowski

Transkrypcja Magdalena Kożuch

Redakcja Maria Radek

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

[W] dniu kiedy chowaliśmy się z rodzicami na starym cmentarzu, na Siennej, to widziałem, jak więźniowie, którzy uciekli z więzienia, chodzili jak pijani. [Wśród nich]

Zawsze rodzice krzyczeli: „Nie idźcie” a myśmy krzyczeli: „My jesteśmy Polacy, my tutaj mieszkamy, tu jest mój kraj” Dzięki Piłsudskiemu na moją generację to uczucie, że

„Dzień dobry” moja mama mówiła: „Każdy człowiek jest człowiekiem, ja go nie mogę obrazić” To jak go spotkała na ulicy –i powiedziała: „Wiesz, dobrze być z nim

Ale jak miałam Niemca, co patrzy na mnie, a ja jestem jak powietrze, jak ja jestem nic i mówi do mnie, jak ja jestem nic, to było gorzej niż nienawiść, bo ja jestem, ja byłam niczym,

Drugi wyjmuje nóż, niedługi i wchodzi like this w pierzynę, a ja leżę w środku i ja widzę, jak te pióra latają, ale ja szczerze mogę powiedzieć, że z tego co pamiętam, ja

Ojciec od razu znalazł miejsce, posadził mamę w jednym miejscu, posadził mnie pośrodku, posadził mego brata przy drzwiach i on też znalazł miejsce.. I ten pan, co z

Ja tak idę, ona za mną chodzi, dochodzi do mnie i mówi: „Miałaś przyjemność Żyduro?” To ja mówię: „Odczep się ode mnie” To ona mówi: „Nie mów tak do mnie, bo

I jak tam jesteśmy, to już w Lublinie w tym domu był już syn naszego wspólnika –przeżył w przechowaniu u Polaków razem z jedną dziewczynką i oni zostali razem, pobrali się