Jerzy Saski
Glosy do dyskusji o areszcie
tymczasowym
Palestra 18/10(202), 90-92
1974
90 N o ta tk i N r 10(302)
2
.
Glosy do dyskusji o areszcie tymczasowym
T ak bardzo m i się podobała d y sk u sja o areszcie tym czasowym, zamieszczona w nrze 13 „G azety” *, że spróbow ałem usystem atyzow ać sobie krótko je j w yniki i w form ie glosy dołączyć kilka w łasnych uw ag do tej dyskusji.
Aż dziw bierze, ja k ie to tym czasow e aresztow anie je st użyteczne. D yskutanci w yraźnie przyznali lu b milcząco akceptow ali, że aresztow anie spełnia n astępujące zadania:
1) zapobiega uchylaniu się podejrzanego od w ym iaru spraw iedliw ości, 2) oddziałuje w sensie ogólnoprewencyjnym,
3) u sp o k aja społeczeństwo,
4) w zm acnia w społeczeństwie poczucie bezpieczeństwa, 5) w zm acnia zaufanie społeczeństw a do organów ścigania, 6) odstrasza zdem oralizowane środow isko przestępcze,
7) uniem ożliw ia podejrzanym w pływ anie na w artość dowodów, 8) stw arza św iadkom odpowiednie w arunki do złożenia zeznań.
Gdy porów nam y z tym, jak ż e bogatym , zakresem zadań odpowiednie przepisy kodeksu, to w ypadną one dość blado. Bo przecież czołowy przepis rozdziału pośw ię conego środkom zapobiegaw czym , m ianowicie art. 209 k.p.k., stanow i jedynie o tym, że środki zapobiegawcze m a ją „zabezpieczać praw idłow y tok postępow ania” , przy czym w m yśl art. 225 k.p.k. stosow anie aresztu tym czasowego n astępu je je d y nie w tedy, gdy u staw a uzn aje areszt za obowiązkowy (co zresztą je st nieodpartą sprzecznością w sam ej ustaw ie procesow ej) albo gdy inne środki zapobiegaw cze trzeba określić jak o niew ystarczające.
Jeżeli uwzględnim y tu dalsze jeszcze ograniczenia aresztu, ja k np. konieczność uprzedniego zebrania dostatecznych dowodów przem aw iających za w iną p od ejrza nego (art. 209 k.p.k.), znaczenie zasady procesow ej dom niem ania niewinności osk ar żonego (art. 3 § 2 k.p.k.) oraz dodatkow e ograniczenie aresztu przez „kon traty p ” podstaw stosow ania aresztu w postaci art. 218 k.p.k., to dopiero wówczas będzie my m ieli skrom ny obraz tego, ja k szara je st ustaw a w zestaw ieniu z życiem. „O bram ow anie” in stytucji tym czasowego aresztu tymi ostatnim i przepisam i n ale żałoby chyba uznać za jedno z pow ażniejszych osiągnięć nowej ustawy.
F ak t, że nikt z dyskutantów naw et nie w spom niał o tych dotyczących aresztu tym czasow ego przepisach dowodzi chyba jednoznacznie, że p raktyka bardzo nie wiele in teresuje się i korzysta z nowego ustawowego kształtu aresztu tym cza sowego.
Rzućm y jeszcze raz okiem na przytoczony wyżej wykaz. Stw ierdzim y wówczas, że jedynie punkty pod 1) i 7) przypom inają dyspozycje ustaw y, z tym jed n ak nie bagatelnym uzupełnieniem, że w ustaw ie w ym aga się, by istniała „uzasadniona” obawa ukryw ania się lub m atactw a. Dopóki się nie zacznie pom ijać tego słow a, ma ono bardzo istotną treść.
Burzę w dysk u sji wywołało w łaściw ie tylko istnienie lub nieistnienie dalszego zadania (czy też tylko skutku) tym czasowego aresztow ania: zadania „w ydobyw czego” , je śli chodzi o przyznanie się podejrzanego do winy lub o obciążenie przez niego innych podejrzanych.
• D y s k u s j a w r e d a k c j i „ G a z e t y ” : T y m c z a s o w e a r e s z t o w a n i e , „ G a z e t a S ą d o w a ” n r 13 (259) z d n i a 1 l i p c a 1974 r .
N r 10(202) N o tatk i 91 Pew ne zaniepokojenie m usi wywołać stanow isko mec. O strow skiego, który w d y sk u sji usiłow ał uporczywie przyw iązyw ać w agę do tego, co słyszym y codzien nie (nie tylko zresztą my, adwokaci), a m ianowicie iż oskarżeni tw ierdzą, że „obie cyw ano” im zwolnienie i że niejednokrotnie przecież te proroctw a się sp ełn iają. Można m ieć co najm niej tyle sam o w ątpliw ości co do tego, czy w takich tw ier dzeniach oskarżonych w toku rozpraw y nie m a praw dy „nigdy” , ja k i co do tego, że je st to p raw d a „zaw sze” .
N atrętne pow oływ anie się mec. O strow skiego na codzienne dośw iadczenie z sal rozpraw zostało stanowczo odrzucone: „prokuratura nie traktow ała i nie trak tu je aresztu tym czasow ego jak o środka (...) do w ydobycia dowodów” (prok. Sołga); „areszt nie m a nic wspólnego z wydobywaniem dowodów” (prok. Kołtoński).
Pew ną trudność w argum entacji spraw iał fakt, codziennie przez w szystkich ob serw ow any, że na sali rozpraw oskarżeni często odw ołują sw e poprzednie p rzy znania lub pom ówienia i p rzytaczają różne przyczyny takiej zm iany w yjaśnień, a w śród tych przyczyn w ielokrotnie pow tarza się m otyw o roli obietnic, jak ie otrzym yw ali w toku postępow ania przygotowawczego.
Cóż więc w pływ a na te flu k tu acje w yjaśnień oskarżonych?
Więc przede w szystkim „przyczyny (...) bardzo spiętrzone, czasem nie u św ia domione do końca przez sam ego przyznającego się” (doc. H anausek), a ponadto „skom plikow ane procesy psychologiczne, socjologiczne, może i m oralne” (prok. Soł- go). W kraczam y tu zatem, ja k z tego w idać w dość w ysokie sfery rozum owania. Ostatecznie jedn ak można rozwiązać te skom plikowane procesy dość łatw o przez przyjęcie, że przyznanie w toku postępow ania przygotowawczego było „szczere” , a zm iana w yjaśnień przed sądem jest „w ykrętna” . Tylko dlaczego te skom plikowane procesy praw ie zawsze przebiegają w taki sposób, że oskarżony je st pod wpływem dobrych fluidów m oralnych w śledztwie, ale później, na rozprawie, dostaje się pod złe fluidy?
Chyba na skutek „zafu k an ia” przez pozostałych dyskutantów nie powołał mec. O strow ski dalszych argum entów przem aw iających za tym, że przecież organy ści gania nie lekcew ażą „wydobywczych” w artości aresztu tym czasowego. Oto choćby kilk a takich argum entów :
a) nie są znane praktyce w ypadki pouczania w śledztw ie podejrzanych o ich praw ie płynącym z art. 63 k.p.k., stanow isko zaś prokuratorów zadecydo w ało w K o m isji K odyfikacyjnej o niewprowadzeniu do ustaw y przepisu o obow iązku pouczania podejrzanego o treści art. 63 k.p.c.,
b) często zachodzą w ypadki tłum aczenia podejrzanym możliwości nadzw y czajnego złagodzenia kary (art. 57 k.k.), bez w zględu na to, czy w kon kretnej spraw ie istnieje n ajm n iejsza choćby szansa zastosow ania w p rzy szłości tego przepisu,
c) chyba w łaśnie wierze w cudowną moc „w ydobyw czą” izolacji w areszcie tym czasow ym przypisać należy widoczne zniekształcenie przez praktykę p roku ratorską przepisu art. 64 k.p.k.; zapom ina się przy tym o w artości, ja k ą m iałby fak t obecności obrońcy przy przesłuchaniu podejrzanego, gdyż w yłączyłby m ianowicie możność w ysuw ania ze strony oskarżonego rzeczy w iście najczęściej nieprawdziw ych i krzyw dzących twierdzeń o niew łaści w ym traktow aniu go w czasie przesłuchiw ania.
Realistyczne spojrzenie na praktykę stosow ania aresztu tym czasowego w yraziło się, moim zdaniem , w d ysk u sji jedynie peryferyjnie. Można je było odczytać z w y powiedzi sędziego Żuraw skiego, skoro uw aża, że należy stosow ać „środek dający
92 N o ta tk i N r 10 (202) gw arancję spraw nego osiągnięcia celu procesu” . Cele procesu określone zo stały w art. 2 § 1 k.p.k. i areszt tym czasow y bezpośrednio realizacji tych celów nie służy, natom iast służy w zasadzie tylko zabezpieczeniu praw idłow ego toku procesu.
Znacznie w yraźniej wypow iedział się w tym zakresie prok. Sołga m ów iąc, ze „areszt tym czasowy stanow i integralną część system u polityki karn ej czy k ry m i n aln ej” . Po wypowiedzeniu przez dra Zachutę słusznego zastrzeżenia co do tej wypowiedzi, prok. Sołga z tej im pulsyw nej i „szczerej” (jak „przyznanie się’” w toku śledztwa) wypowiedzi się wycofał.
Z dysk u sji wyprowadzono jedno w łaściw ie, bardziej praktyczne n astęp u jące w skazanie: „należy się dom agać, aby uzasadnienia postanowień o tym czasow ym aresztow aniu były odpowiednio argum entow ane” (sędzia Żurawski).* P ostu lat ten je st ja k najbardziej słuszny, chociaż daleki jestem od w iary, że lepsza i obszer n iejsza stylizacja postanowień o tym czasow ym areszcie doprowadzi do „uniknięcia w szelkich w ątpliw ości”.
C hyba i tu nie powiedziano rzeczy w ażniejszej, krzywdząc w ten sposób nowy kodeks postępow ania karnego. K odeks ten w prow adził m ianow icie sądow ą kon trolę stosow ania aresztu tym czasowego w postępow aniu przygotowawczym ; ja k kolwiek w ograniczonym zakresie. Stanow i to na pewno znaczny krok w kierunku wzmocnienia gw aran cji procesowych oskarżonego.
Chociaż dotychczasowe dośw iadczenia ze stosowaniem sądow ej kontroli stoso w a nia aresztu „prokuratorskiego” są — być może — zbyt skrom ne, by temu ujęciu proceduralnem u przypisać pow ażniejszy dorobek, to jed n ak chyba na tej drodze należy się spodziew ać pow ażniejszych rezultatów w spraw ie należytego ukształto w ania się p raktyki stosow ania aresztu aniżeli w doskonaleniu treści postanowień. Po przeczytaniu d ysk u sji nie odniosłem wrażenia, żeby w zakresie aresztu, tym czasowego powiedziano tam w szystko, co zasługiw ałoby na powiedzenie.
Jerzy Saski
3
.
Obrona pracy doktorskiej adw. Zdzisława Czeszejki-Sochackiego
I. O potrzebie łączenia teorii z p rak ty k ą, badań z tzw. w drożeniam i w yników — pisano wiele. Nic dziwnego, skoro w edług m arksow skiej teorii praw dy dośw iad czenie je st je j podstawowym kryterium . Z tego punktu w idzenia trw ające od lat
incompatibilium
zawodu pracow nika naukowego i adw okata przedstaw ia się co najm niej jak o nieporozumienie, a w ysiłek przedstaw icieli p raktyki, w kładany w twórczą więź z nauką praw a, pozostaje w zgodzie z podstaw am i ideologii. Je s t to jedn ak m iłość nie odw zajem niona, adw okaci garn ą się (no, nie masowo) ku uni w ersytetom , atoli żadnejAlmae Matns
nie wolno przy hołubić adep ta wiedzy na stałe. Może go jedynie uhonorować tradycyjn ą form ułą:quod, felix faustum fortu-
natumque sit.
II. A dw okat Zdzisław C zeszejko-Sochacki przygotował pod kierunkiem prom o tora prof, dra K azim ierza Buchały d y sertację doktorską pod tytułem „Przestępstw o rozpijania m ałoletnich”. Typ om aw ianego przestępstw a (art. 185 k.k.) zaw iera w sobie in teresujący splot zagadnień krym inologicznych i dogm atycznych, z któ