• Nie Znaleziono Wyników

O "Księgach Rodzaju Narodu Polskiego" Juliusza Słowackiego

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "O "Księgach Rodzaju Narodu Polskiego" Juliusza Słowackiego"

Copied!
42
0
0

Pełen tekst

(1)

Kazimierz Krobicki

O "Księgach Rodzaju Narodu

Polskiego" Juliusza Słowackiego

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce literatury polskiej 60/3, 97-137

(2)

Pam iętnik Literacki LX, 1969, z. 3

K A Z IM IE R Z K R O BIC K I

O „KSIĘGACH RODZAJU NARODU POLSKIEGO” JULIUSZA SŁOWACKIEGO

Pamięci prof. Juliusza Kleinera

1

Istnieją pewne tajem nice twórczości, które wciąż 'pozostają nie wy­ świetlone, mimo iż badacze wiele trudów ponieśli, aby je wyjaśnić. Taką zagadką w twórczości Juliusza Słowackiego jest utwór, nam dziś nie znany, a odnotowany przez Józefa Reitzenheima w pierwszej monografii o poecie. Stwierdza w niej autor, że wśród utworów pow stałych przed okresem towianizmu poeta napisał również Księgi Rodzaju narodu pol­

skiego 1.

Juliusz Kleiner recenzując W ydanie Jubileuszowe Słowackiego

w opracowaniu Bronisława Gubrynowicza i W iktora Hahna, z r. 1909, zauważył bystro, że w rękopisie Fantazego oprócz tego utw oru znajduje się jeszcze dziesięciowierszowy fragm ent z Beniowskiego, Chór duchów

izraelskich oraz m. in. dwa drobne ułamki, które uznał za szczątki zagi­

nionych Ksiąg Rodzaju narodu polskiego 2. Kleiner wnioskował tak: 0 ile znajdą się w au to g ra fa ch u r y w k i n ie łą czą c e się z ża d n y m ze zn a n y ch u tw o ró w , a za to b lisk ie k r ę g o w i m y śli, z k tó reg o w y ło n i się Genezis z Ducha —

m ożna je b ęd zie z w ie lk im p ra w d o p o d o b ień stw em u w a ż a ć za szczą tk i Ksią g Rodzaju. [DW 10, 381] 3

Wiadomość o Księgach podał jeden jedyny Reitzenheim. Należy się zapytać wobec tego, czy inform acja Reitzenheima jest wiarogodna. Był

1 J. R e i t z e n h e i m , Juliusz Słowacki. P aryż 1862. P rzed ru k w : S ą d y w s p ó ł­ czesn ych o tw órczości Słowackiego (1826—1862). Z ebrali i o p ra co w a li B. Z a k r z e w ­

s k i , K. P e c o l d i A. C i e m n o c z o ł o w s k i . W ro cła w 1963.

2 J. K l e i n e r , Układ i te k s t dzieł Juliusza Słowackiego. O p ie r w s z y m k r y ­ ty c z n y m w y d a n iu z b io r o w y m dzieł poety. „P am iętn ik L ite r a c k i” 1909. I od b itk a, s. 4.

3 W te n sposób ozn aczam y lo k a liz a c ję c y ta tó w z w y d .: J. S ł o w a c k i , Dzieła w s zystk ie. T. 1—45. P od red a k cją J. K l e i n e r a . W ro cła w 1952— 1955. L iczb a p ierw sza w sk a z u je tom , n a stęp n e — stron ice.

(3)

98 K A Z IM IE R Z K R O B IC K I

to — jak wiadomo — przyjaciel Juliusza. Znajomość z nim po klęsce listopadowej i zamieszkaniu przez Reitzenheima w Paryżu datuje się mniej więcej od 1840 roku. Słowacki bywał w domu Reitzenheimów czę­

stym gościem. Michał Budzyński wspomina:

J u liu sz S ło w a c k i p rzep ęd za ł często w ie c z o r y w dom u R eitzen h eim ó w , ży w ią c cz y ste u czu cie dla A n g ie lk i. Z a w sze gd y m ia ł m y ś l p isa n ia ja k ieg o p oem atu, m u sia ł k ilk a w ie c z o r ó w u n iej p rzepędzić d la sp row ad zen ia p o ety czn eg o n a tch ­ n ien ia 4.

Być może, iż Reitzenheim nie tylko zapamiętał dobrze ty tu ł utworu, ale go i czytał. Gdyby naw et do lektury nie doszło, to tak oryginalny ty tu ł został przez Reitzenheima zapamiętany. Tytuł bowiem im bardziej niezwykły, tym łatw iej łączy się z pamięcią, co zresztą jest psychologicznie zrozumiałe.

U kolebki pomysłu Słowackiego stały dwie postacie o w ym iarach wy­ jątkow ych: Mojżesz, prawodawca narodu izraelskiego, a więc ten, który Żydów wyprowadził z niewoli egipskiej, oraz Mickiewicz. W pływ oso­ bowości Mickiewicza i jego twórczości na Słowackiego był, jak wiado­

mo, bardzo silny. Księga Genezis po polsku zwie się Księgą Rodzaju,

a jeśli idzie o Mickiewicza, to przychodzą na myśl Księgi narodu i

piel-grzym stwa polskiego.

O Mojżeszu napisał Słowacki w Genezis, w związku z tworzeniem się

form roślinnych i zwierzęcych:

A lb o w ie m id ącem u na z ie m ię d u ch ow i potrzeba w p rzód p ta k iem ją o b le ­ cieć, p o trzeb a m ieć sy n te ty c z n e p ozn an ie n atu ry [...]. A p rzez n a tc h n ie n ie w ie ­ d ział o te m p ie r w sz y w ó d z Izraela, p ierw szy śp iew a k E popei stw o rzen ia , ż e p ta k o m d a n e b y ło p ie r w sz e ń s tw o rodu przed zw ierzęta m i [...]. [DW 14, 54] Widać z tego, że według Słowackiego dzieło Mojżesza to natchniona epopeja stworzenia. W Księdze Rodzaju Mojżeszowej czytamy, że Pan Bóg osobiście stworzył wszystkie formy na ziemi, a więc swoje istnienie zawdzięczają one kreacji boskiej. Temu stanowisku jednakże poeta się przeciwstawia twierdząc, że stworzenie istot żyjących wynikło z tęsknoty „duchów słowa”, czyli jest to stworzenie pośrednie:

A m y d u ch y sło w a za żą d a liśm y k szta łtó w i n a ty ch m ia st w id z ia ln e m i u czy ­ n iłe ś nas, P a n ie, p o z w o liw sz y , iżeśm y sa m i z sie b ie z w o li n a szej i z m iło śc i naszej w y w ie d li p ie r w sz e k sz ta łty i sta n ę li przed Tobą zja w ien i. [DW 14, 47] Nie są to zatem akty kreacji od momentu do momentu, ale ewolucja wywołana przez duchy, pod osobistą opieką Boga i Jego patronatem .

4 M. B u d z y ń s k i , W s p o m n i e n i a z m o j e g o ży c ia . T. 1. P ozn ań 1880. Cyt. za:

S ą d y w s p ó ł c z e s n y c h o t w ó r c z o ś c i S ło w a c k ie g o , s. 414— 415. — W sp om n ian a A n g ie l­

(4)

O „ K S I Ę G A C H R O D Z A J U ...” S Ł O W A C K IE G O 99

Pomysł Ksiąg Rodzaju narodu polskiego musi się oczywiście opierać na Księdze M ojżeszowej. Genezis Mojżeszowa przedstawia stworzenie kształtów z form, a więc stworzenie ciała; Genezis Słowackiego to nowa

Genezis, czyli stworzenie z ducha. Znamienny jest list Konstantego Ga­

szyńskiego, pisany 13 lipca 1851 z Baden-Baden, do Lucjana Siemień- skiego :

M ó w ił m i [S ło w a ck i], że M ick iew icz sk o m p ro m ito w a ł i sk r z y w ił id e ę T o- w ia ń sk ie g o , a le że ta id ea je s t w n im (tj. w S ło w a ck im ) c a ła i że ją p ok aże św ia tu . N a p isa ł on b y ł w te n c z a s d ziełk o pt. Now a Genezis, o k tórym m ó w ił m i,

trzy m a ją c ręk op ism w ręku: „Są tu stra szn e rzeczy i lę k a m s ię og ło sić to dru­ k ie m ” 5.

Wspomnieliśmy, że koncepcja poety dotyczy nie tylko stworzenia świata i jego ewolucji; obecny jest w niej także silny wpływ Mickiewi­ cza i jego pomysł zaw arty w Księgach narodu i pielgrzym stwa polskie­

go. Oto bowiem na samym początku utw oru Mickiewiczowskiego, w ty ­

tule rozdziału 1, czytamy: „Od początku świata aż do umęczenia naro­ du polskiego”. Zwróćmy uwagę, że przecież Pięcioksiąg Mojżeszowy oma­ wia nie tylko powstanie świata, ale i dzieje narodu wybranego. W takiej koncepcji religijnej zaw arta została myśl, że ów naród w ybrany jest najważniejszym ze wszystkich narodów ziemi. Słowackiego zastanowiła ta myśl, gdyż uważał on, że naród polski jest w ybranym tak jak izraelski i śledzenie jego rozwoju to doniosły problem. Pięcioksiąg narzucił więc Słowackiemu intencję mesjanistyczną. Poeta przysądzał wielką rolę po­ słannictwu narodu polskiego. Oczywiście cechy własnego narodu w ujęciu Mickiewicza ocenił jako mtfcno przesadzone, ale podstawowy sens tych wszystkich cech akceptował.

W Księgach Rodzaju narodu polskiego byłyby zatem dwie części (czyli księgi): kosmogoniczno-ewolucyjna oraz narodowa, omawiająca specjalną misję narodu polskiego.

W Liście do J. N. Rembowskiego poeta pisał:

p o sy ła m ci G enezis z D ucha, która m i b y ła p o d y k to w a n a nad m orzem , b ez p rzy zw o len ia na to m y ś li m o ich , p rzy u śp io n y ch w ła d z a c h rozum u... [DW 14, 395]

Jest to przedziwny stan mistyczny, znany u m istyków zarówno ka­ tolickich (np. w szkole karm elitańskiej u Jan a od Krzyża i Teresy z Âvi- la) jak i niechrześcijańskich. Ten wysoki stan inspiracji i intuicji łączy się jednak z pewnym potencjałem wiedzy, który nie zostaje zatracony 6.

5 C yt. za: J. S t a r n a w s k i , Juliusz S łow ac ki w e wspomnieniach w spółczes­ nych. W rocław 1956, s. 124.

6 N ie słu sz n ie za tem E. S a w r y m o w i c z (Juliusz Słowacki. W arszaw a 1966,

s. 265) pisze: „N ie m ożna w ię c w Genezis z Ducha d oszu k iw ać się w y p o w ie d z i

(5)

1 0 0 K A Z IM IE R Z K R O B IC K I

2

Co do wiedzy przyrodniczej, wyniesionej prawdopodobnie jeszcze z Krzemieńca, mamy we wcześniejszych utw orach poety oznaki, które w skazują na pewną orientację w tej dziedzinie.

Już tekst Kordiana zawiera dowody zainteresowania kosmogonią. Chór aniołów w Przygotowaniu mówi:

Z iem ia — to plam a N a n iesk oń czon ości b łęk icie,

A B óg ją zetrze palcem , lub w ie je w n ią ży cie Jak w posąg g lin ia n y A dam a. [DW 2, 107]

Kordian w monologu (akt I, sc. 1) stwierdza, że myśl Boga wyczytuje z tworów ziemi. W szpitalu wariatów Kordiana odwiedza Doktor-szatan (akt III, sc. 6) i opowiada mu w sposób satyryczny o stworzeniu świata:

Z iem ia to orzech w chm urnej zaw arty łu p in ie. Bóg p rzez sześć dni w ie k ó w stw arzał z iem sk ie lu d y.

W p ierw szy m dniu, stw o rzy ł p a ń stw o m o d lą ce się Judy, To b y ła ziem ia, na niej w y r o sły narody.

W d ru gim dniu, p orozlew ał w sch o d n ich lu d ó w w o d y , W trzecim , jak drzew a greck ie w y r o sły p lem ion a; W czw a rty m dniu, za św ieciło z gór Sokrata słońce; W p ią ty m , w z le c ia ły orłów rzym iań sk ich znam iona, To b y ły p ta k i — a na dnia piątego końce,

P a d ła noc w ie k ó w średnich, długa, zachm urzona, W szó sty m czło w iek a zlep ił Bóg... N apoleona. D ziś dzień siód m y, Bóg ręk ę na ręk ę założył,

O d p oczyw a po pracy, n ikogo n ie stw o rzy ł. [DW 2, 189]

Jeśli idzie o satyryczne ujęcie, to raczej nie o dniach stworzenia jest mowa, ale o tworzeniu ludów. Ten sam problem poruszył Słowacki w Paryżu, w odczycie, który odbył się w listopadzie 1832 w Towarzy­

stw ie Litewskim i Ziem Ruskich (zob. DW 15, 513).

Wiadomości przyrodnicze poety znalazły wyraz również przy końcu pieśni V Beniowskiego, w walce „dwóch bogów”, gdy własnemu pojęciu Boga przeciwstawił pojęcie Boga u Mickiewicza w jego Improwizacji na uczcie u Januszkiewicza w grudniu 1840:

Jeh o w y ob licze B ły sk a w ico w e jest ogrom néj m iary! G dy w a r stw y ziem i otw artej p rzeliczę

I w id zę koście, co jako sztandary W ojsk zatraconych pod górn em i grzb iety

L eżą — i św iad czą o B ogu — sz k ie le ty — W idzę: że n ie jest On ty lk o robaków

B ogiem , i tego stw orzen ia, co p ełza. On lu b i huczn y lot olb rzym ich p ta k ó w ,

(6)

O „ K S IĘ G A C H R O D Z A J U ...” S Ł O W A C K IE G O 1 0 1 Wielkość Boga objawia się w istotach, które stworzył. Olbrzymie pta­ ki lecą hucząc, a rozhukane konie nie mogą być przez nikogo okiełzane. Podobny motyw pojawi się później w pieśni IX Beniowskiego, gdzie poeta m aluje wizję świata przedhistorycznego.

Ów motyw, który łączy się u Słowackiego z lekturą przyrodniczą, brzmi :

Ś w ia t ta k i d zik i naprzód w z ią ł pod nogę J eh o w a — w p rzód n im p o sta w ił człow iek a... D a w szy stw o rzo n y m sk ałom n a za ło g ę

W ęże — co la ły się z e s k a ł jak rzek a I po d olin ach , g d z ie szła n o g a Boża, Ze sw y c h b łę k itn y c h cia ł cz y n iły m orza... W y sta w cie so b ie w ty m ś w ie c ie p o ło só w

D u szk i d w ie... k tó re c zek a ły n a ciało, A jeszcze sło ń ca się tr zy m a ły w ło só w ,

A b y n ie u p aść — na św ia t, co b y ł sk ałą, W ęży k r ó le s tw e m — i b ezła d em cio só w ,

G dzie od ś w is ta n ia w ie lk ic h gad zin grzm iało. W y sta w c ie sob ie, że nad ty m od łogiem

T e d u szk i d rżące d w ie — id ą — za B ogiem ... ' A ob aczycie... m o ją sm ętn ą parę,

P o sk a ła c h w ia n ą w ie tr z n e m i p oloty. [DW 11, 109]

W liście Leonarda Niedźwiedzkiego do Władysława Zamoyskiego z 9 listopada 1841 czytamy: „Beniowski t. II jeszcze nie drukowany, tyl­ ko napisany” 7.

Być może, iż dwie duszki, które czekały na ciało, mimo że tekst mówi w yraźnie o Beniowskim i Gruszczyńskiej, nie odnoszą się do nich, ale do tem atu, który mógł być przedmiotem pierwotnego tekstu Ksiąg

Rodzaju narodu polskiego, jeżeli taka redakcja z r. 1841 istniała. Byłby

to zatem okres, zanim poeta poznał się z Towiańskim i wszedł do jego Koła. Według Reitzenheima w okresie przedm istycznym napisał również Słowacki Nową Dejanirę, czyli Fantazego. Na tym stwierdzeniu oparł się Kleiner. Później Mieczysław Inglot w ykrył zdumiewające podobieństwo między opowieścią Wojciecha Potockiego Dwie przedaże a F a n ta zym 8.

Wszelako okazuje się, że okres napisania Fantazego należy przesunąć na rok 1844 9, a naw et — jak w ynika z ostatnich badań Inglota — w y­

7 C yt. za: K alen darz ży cia i tw órczości Juliusza Słowackiego. O pracow ał

E. S a w r y m o w i c z p rzy w sp ó łp r a c y S. M a k o w s k i e g o i Z. S u d o l s k i e - g o. W rocław 1960, s. 404.

8 Zob. M. I n g l o t , U źródeł „Fantazego”. „Z eszyty N a u k o w e U n iw ersy tetu

J a g ie llo ń s k ie g o ”, F ilo lo g ia , z. 1 (1955).

(7)

1 0 2 K A Z IM IE R Z K R O B IC K I

stępują w Fantazym pewne sformułowania, które świadczą, że utw ór ów powstał po Genezis z D ucha10. Nie zawsze bowiem należy wierzyć Reitzenheimowi.

Reitzenheim nie dbając o ścisłość naukową popełnił również sporo poważnych omyłek. Mając na myśli lata 1840—1841, umieszczał dramat w kontekście innych, rzekomo w tych latach powstałych, utworów, jak

Podróż do Ziem i Św iętej, Księgi Rodzaju narodu polskiego i „niektóre

sceny z Konfederacji Tyszow ieckiej” (tzn. Złotej czaszki) n .

Mieczysław Inglot przypuszcza, że Fantazy jest utworem późniejszym od Genezis z Ducha. Sawrymowicz ma jednak pewne zastrzeżenie co do tezy Inglota, uważając ją za dość ryzykowną 12. Przeciwstawia jej takie argum enty, jak: sprawę zerwania stosunków z Krasińskim w lipcu 1843, spraw ę księdza Logi i fakt, że na autografie Fantazego znajdują się utwory, które nie mogły być napisane wcześniej jak w końcu 1843 lub na początku roku 1844 13. Inglot analizując fragm ent Beniowskiego, który K leiner nazwał zawiązkiem pieśni VII C, stwierdził, że drugą połowę r. 1845 należy przyjąć jako datę rozpoczęcia przez poetę pracy nad

Fantazym 14.

Przyj ąwszy tezę, iż Fantazy powstał po Genezis z Ducha, sądzimy, że i te dwa fragm enty, które Kleiner uznał za szczątki Ksiąg Rodzaju naro­

du polskiego, ponieważ są na rękopisie Fantazego, powstały zapewne

w roku 1845.

Kleiner wnikliwie a syntetycznie pisze o modlitwie-wizji, którą jest

Genezis :

sk a ły o cea n o w e i fa le rozb u d ziły w n im [tj. w S ło w a ck im ] p o czu cie łą czn o ści ducha w ła sn e g o z całą przyrodą. [...]

[...] w ram y na p ozór n a jcia śn iejsze, w ram y a u tob iografii. C zym ś jed yn ym , n ie b y w a ły m sta ła się ta au tob iografia k osm iczna, w której duch w s z e lk ie fo r­ m y przyrod y, w s z e lk ie fa zy k szta łto w a n ia ziem i i jej tw o r ó w od tw arza jako d z ie je sw ej tw órczości, sw y ch ofiar, sw y c h trudów . [...]

[...] W yłożon y w nim [tj. w poem acie] sy stem n azw ać m ożna e w o lu cjo n iz- m em m etem p sy ch iczn y m . [...]

[...] n ie B óg sam , lecz w y ło n io n e z B oga siły d u ch o w e, z a leż n e od N ieg o i od N iego niższe, są tw ó rca m i k osm osu 15.

10 I n g l o t : U źródeł „F a n t a z e g o w stę p do: J. S ł o w a c k i , Fantazy. W yd. 2, zm ien io n e. W ro cła w 1966. B N I, 105.

11 I n g l o t , w s tę p do: S ł o w a c k i , Fantazy, s. IV.

12 Zob. S a w r y m o w i c z , op. cit., s. 335. 13 Ibidem.

14 I n g l o t , w stę p do: S ł o w a c k i , Fantazy, s. V III.

15 J. K l e i n e r , Zarys dziejów literatury polskiej. T. 2. Wrocław I960, s. 87— 88.

(8)

O „ K S I Ę G A C H R O D Z A J U ...” S Ł O W A C K IE G O 103

Do Słowackiego dotarły także doktryny indyjskie, jakkolwiek naw ią­ zywał on głównie do Ewangelii. Oto bowiem u św. Jan a czytamy w Pro­

logu (w. 1—3):

N a p oczątk u b y ło S ło w o , a S ło w o b y ło u B oga, a B ogiem b y ło S łow o. Ono b y ło n a p o czątk u u B oga. W szystk o p rzez N ie się stało, a b ez N ieg o nic się n ie stało, co się stało.

Odpowiedni passus w Genezis z Ducha brzmi:

A lb o w ie m duch m ój p rzed p o czą tk iem stw o rzen ia b y ł w S ł o w i e , a S ł o - w o b y ło w T ob ie, a j a m b y ł w S ł o w i e . [DW 14, 47]

Słowacki do ustępu tego dodał wszakże komentarz:

„Jam ”, n ie „ja ”, b o ja osob ą jest, a tam osoby n ie b y ło jeszcze. [...] B o j a, je ż e li ró w n o cześn ie z B o g iem b yło, to c zło w ie k B oga ró w ien n ik iem . [DW 14, 89] Poeta odżegnuje się więc od wspomnianej doktryny indyjskiej, w e­ dług której atman, tj. dusza ludzka, równa się brahmanowi, tj. istocie boskiej. W takiej doktrynie zawiera się monizm, czyli adw ajta; tę głębo­ ką prawdę, że atman jest brahmanem, objawia m. in. Chandogja Upani-

szad i Brhadabranjaka U paniszad16. Jednakże inni filozofowie uważają,

że między człowiekiem a Bogiem istnieje wieczna różność i przedział. Jest to filozofia dwaj ty, głosząca dwójnię.

Podstawową ideą mistyczną Słowackiego był pogląd, że duchy są obdarzone przez Boga atomem, czyli mocą objawiania się kształtem. Są więc połączone jakby z drobiną materii, która stanowi zarodek rozwoju (co przypomina „germe impérissable” К. B o n n eta)17, toteż będąc stw ór­ cami świata materialnego, obmyślają sobie i stw arzają coraz doskonalsze kształty, które umożliwiają postęp duchowy i są do tego postępu przy­ stosowane. Ewolucja jest zatem indyw idualna i dokonywa się drogą me- tempsychozy. A wobec tego, że wiele duchów przechodzi tą drogą, dąże­ nie to nosi charakter pluralistyczny. Nie wszystkie jednak duchy m ają tendencje pospieszania szybko naprzód, gdyż brak im równej zdolności w yobrażania kształtów nowych. Czynią to tylko duchy doskonalsze, prze­ wodniki stworzenia, wypatrzyciele, duchy pierwoidące, czyli króle-duchy. Stanowią one więc „ty p ”, na który inne duchy jako na model się za­ patrują.

16 U p a n i s z a d y - C z a n d o g j a . T łu m a czy ł S. F. M i c h a l s k i - I w i e ń s k i . W ar­ sz a w a —K ra k ó w 1924. P or. A n t o l o g i a i n d y j s k a . T. 1. W yd. 2. P rzek ład W . D у -

n o w s к i e j. M adras 1959, s. 2111.

17 W red a k cji p ierw szej G e n e z i s z D u ch a (DW 14, 659) czy ta m y : „T yś na w ła s n e d u ch a żą d a n ie dał m u atom , c z y li m oc o b ja w ien ia się w k sz ta łc ie — a duch m u n ad ał p ie r w sz e w ła sn o ś c ie — m y ś l sw o ją zro b iw szy k szta łtem ... a m iło ść k u T ob ie w y o b ra ża ją c ogn iem i św ia tłe m , k tó re są ta k że k szta łta m i ducha i służą m u od w ie k ó w ...”

(9)

104 K A Z IM IE R Z K R O B IC K I

Jak wiadomo, Genezis została napisana podczas pobytu Słowackiego nad oceanem w wiosce Pornic w stanie wysokiej intuicji i inspiracji. Przy­ pomnijmy, co pisze poeta o tym utworze w Liście do J. N. Rembowskiego: p o sy ła m c i G en ezis z D ucha, która m i b y ła p o d y k to w a n a nad m orzem , b ez p rzy zw o len ia na to m y śli m oich , przy u śp ion ych w ła d z a c h rozum u... A to ci b ędzie ś w ia d ectw em , że p racu jem y i k ażd y z nas p o d łu g d ucha n atu ry p rzy czy n ia s ię do ostateczn ego rozjaśn ien ia S p raw y... [DW 14, 395]

Podobnie mówi poeta o Genezis w projekcie przedmowy:

D zieło to je st o w ocem d w u letn ieg o stan u n a d zw y cza jn ej eg za lta cji — i m y ś li c ią g le przez ó w czas zw rócon ej ku B ogu i ku źródłom w ied zy ... N a p isa n e je d ­ n ym cią g iem p ióra — jed n y m tch n ien iem m o d lą ceg o się ducha — a le ro zw a ­ żon e głęb o k o — a często d y k to w a n e w y r a ź n ie p rzez sam ą św ia ta i fo rm w i ­ d zia ln o ść [...]. [DW 14, 85]

Szczęsny Feliński, który był przy śmierci Słowackiego i w ostatnich dniach opiekował się poetą, zostawił nam notatkę o Genezis :

P ism o zd an iem A u tora n a jw a żn iejsze ze w sz y stk ic h , ja k ie k ie d y k o lw ie k n a p isa ł, za w iera b o w iem A lfę i O m egę św ia ta . [DW 14, 30]

Jakkolw iek Słowacki stosował przede wszystkim ujęcia poetycko-wier- szowane, zdarzyło się kilkakrotnie, że dla pewnych celów wolał zastoso­ wać formę prozy. Proza Genzis z Ducha i innych utworów filozoficznych powstałych później jest jednak zasadniczo różna od biblijnej prozy

Ańhellego.

Już Kleiner o prozie Genezis wyraża im presyjny pogląd, który jest niewątpliw ie bliski praw dy 18. Dokładniej jednak sprawę tę omawia Ka­ zimierz Wyka:

T y p o w y dla Genezis z Ducha okres zd an iow y różni się od ty p o w eg o dla Ańhellego okresu sw oim b ogatym rozczłon kow an iem sy n ta k ty czn y m , n agrom a­

d zen iem bardzo w ie lu sk u p ień w y ra zo w y ch w k o n stru k cji opartej raczej n a za­ sa d zie p aratak sy, przech od zącej dopiero pod k o n iec d łu g ieg o okresu w e w n io se k sfo rm u ło w a n y od stron y sk ła d n io w ej jako hip otak sa.

[...] O p racow u jąc o sta teczn ie tek st, tw órca u siłu je m u nadać w y g lą d d o w o ­ d zen ia lo g iczn eg o , w y n ik a ją c e g o z grom ad zon ych i po porządku u k ła d a n y ch arg u m en tó w , u siłu je zaś zatrzeć d o w o d z e n i e c z y s t o s k o j a r z ę n i o - w e, ty m b o w iem w isto cie rzeczy są rozb u d ow an e o k resy i u stęp y, k tóre s y n - ta k ty c z n ie u k ła d a ją się jak o parataksa.

[...] zn am ien n a dla Genezis z Ducha jest dążność p o ety do n a d a n ia d ow od o­

w e g o , w se n s ie sk ła d n io w y m , charak teru u ży tej prozie, n ap raw d ę zaś proza ta sk ła d a się z w y stę p u ją c y c h obok sie b ie i sk o ja rzen io w y ch obrazów . T w órca u siłu je zap an ow ać nad w y n ik a ją c ą stąd sk ła d n io w ą p a r a ta k s ą 19.

18 J. K l e i n e r , Juliusz Słowacki. Dzieje twórczości. T. 4, cz. 2. W arszaw a

1927, s. 4— 5.

19 K. W y k a , W kręgu „Genezis z Ducha". W zbiorze: Juliusz Słowacki.

(10)

O „ K S I Ę G A C H R O D Z A J U ...” S Ł O W A C K IE G O 105

Pomimo posłużenia się prozą w Genezis i dalszych pismach filozoficz­ nych, poeta wprowadził do nich pewną ilość utworów rymowanych, co może stanowić dowód, że miał zamiar przetworzyć ten olbrzymi m ateriał filozoficzny n a poemat wierszowany.

3

Z fragm entów wierszowanych należy zwrócić specjalną uwagę m. in. na wiersz zaczynający się od słów: „Wiesz Panie, iżem zbiegał świat szeroki”. Termin napisania tego wiersza może przypadać na r. 1843, jed­ nak „bardziej uzasadnione będzie ustalenie [...] [go] na czas drugiego wy­ jazdu do Pornic, kiedy to napisany będzie poemat Genezis z Ducha” 20. Sam twórca mówi, że „zbiegał świat szeroki”, gdyż szukał „jednej praw ­ dy człowiekowi”. Znam ienne są zwłaszcza następujące słowa w tym wierszu :

L ecz teraz, o P an ie, R a d o sn y je ste m i r o zw eselo n y , P rz y sz e d łsz y n a to n atu ry p ozn an ie,

K tóre m i sta je za sk arb y — i tron y A z C ieb ie w y szło ... [DW 15, 92]

Poeta przypomniał sobie szczególnie mu miły dialog Platona Fajdros, w którym Sokrates prowadzi rozmowę nad brzegiem stru m ien ia21. No­ wym Sokratesem ma być oczywiście najpierw Towiański, nazwany nie­ jednokrotnie i w Poemacie, i w Dziele filozoficznym — Mistrzem, któ­ rego z czasem zastąpi poeta, sam będący „Tłomaczem Słowa”. W cyto­ wanym wierszu Słowacki wspomina:

U jrza łem m a ry d w ie... n ib y m ło d zień ca

Z d ziew icą ... cu dnej i sm u k łej urody... [DW 15, 93] W innej zaś redakcji fragm entu:

Już b y łe m b lisk i osta tn ich ży w o ta

D róg — i dusza już w m orze p o w ra ca ła J a k T ety s... [...]

[ 1

T ych lu d zi m ię d w o je N a w ie lk ie j n ieb a ta b lic y b łęk itn ej

O d rysow an ych ... w io d ło — tam , g d zie zd roje P rzeczy ste... z ziem i onej w y tr y sk a ły

[ ]

W k tó ry ch n a p iw szy się duch — b y ł ja k b ia ły G ołąb...

20 K a l e n d a r z ż y c i a i t w ó r c z o ś c i J u li u s z a S ło w a c k i e g o , s. 449.

(11)

106 K A Z IM IE R Z K R O B IC K I

[ ]

I tam w e trzy ra zem g ło s y I w tr z y p o są g i — z a c z ę liśm y P an u

H ym n ... ro zw ią zu ją c w so b ie d u ch a lo sy ... [DW 15, 94, 95]

Ta para, jak wspomnieliśmy — jeszcze nie nazwana, to duchy wiodące, któ re w okresie genezyjskim, a właściwie w okresie, kiedy ta koncepcja dojrzała, przybiorą nazwę Heliona i Heloisy. Zaznaczyć należy, że już w Genezis poeta zwraca się z m odlitwą do Boga, m amy więc monolog, niezwykle patetyczny, a zatem solïloquium, a raczej zaś — u k ry ty dialog, gdyż słyszymy tylko głos poety, Bóg milczy.

N aturalnie kierownikiem ewolucji jest Chrystus. Oto w ostatecznej redakcji Genezis czytamy:

P ie r w sz a w ię c o fiara teg o ślim a czk a , k tó ry p r o sił C ię, B oże, a b y ś m u w k a w a łk u k a m ien n ej m a terii p e łn ie jsz y m ż y w o te m r o z w e se lić się p o zw o lił, a p otém śm iercią zn iszczy ł, b y ła ju ż n ib y obrazem o fia ry C h ry stu sa P ana i n iestracon ą została [...]. [D W 14, 49]

Dopiero zatem w dalszych pismach filozoficznych oraz we fragm en­ tach Poematu filozoficznego pojawia się wiodąca para nazw ana „uczniami M inerw y”.

Inny fragment, który może jest „finałem poematu o tajem nicach gene- zyjskich” lub jego początkiem, zaczyna się od słów:

A to s ą rzeczy, k tó r e m i n a n ow o O p o w ied zia n e b y ły nad m orzam i,

[ 1

R zeczy te p rzed B o g iem k ład ę O fiarą... [...] [DW 15, 109]

Te tajemnice, które „na nowo opowiedziane były nad morzami”, oczy­ wiście dawniej duch tw órcy znał, a teraz tylko zostały przypomniane. W ogóle zebrane fragm enty wierszy (zob. DW 14, 89—109) dowodzą in­ tencji przetworzenia Genezis z Ducha na poemat.

Z tego rodzaju poetyckimi przetworzeniam i wiążą się oraz na specjalną uw agę zasługują dwa fragm enty poetyckie umieszczone na rękopisie Fan­

tazego. W ystarczy rzucić okiem na dwa ocalałe ich uryw ki, aby dojść do

wniosku, że należy ich kolejność przemienić. Oczywiście badacze co do tego zorientowali się, ale w druku nie uwzględnili tej przemiany.

A oto tekst w zmienionej przez nas kolejności: ![z k s. I]

I stra szn e b y ło tr z e c ie k r ó le s tw o stw orzen ia; T am sm o k i la ta ją c e sk r z y d ła m i p ło m ien i[a ],

(12)

O „ K S I Ę G A C H R O D Z A J U ...” S Ł O W A C K IE G O 107

[z ks. II] H elio n ie... tr a w y osreb rzon e rosą,

A i[śród] n ich zło te ja k ie ś k w ia ty stoją. Ja k a b łę k itn a noc [DW 10, 3 2 3 ]22

Pierwszy z oznaczonych przez nas fragmentów odnosi się niewątpliw ie do tem atu opracowanego w Genezis i jest jego przetworzeniem, a drugi stanow i dalszy ciąg Genezis.

Przem iana kolejności tych fragm entów jest konieczna — mimo że w rę­ kopisie fragm ent drugi umieścił Słowacki na к. 3r, a pierwszy na k. 17r.

Zresztą oba fragm enty zostały przez poetę przekreślone. Ta zmiana kolej­ ności nie jest u Słowackiego rzeczą dziwną, gdyż notował on na nie zapi­ sanych miejscach papieru, nie licząc się z ciągłością kompozycyjną rzutów utw oru. Po prostu Słowacki w czasie pisania Fantazego czuł potrzebę utrw alania pomysłów poetyckich związanych z innym utworem. Dowodzi

to, jak silnie w koncepcji twórcy tkw ił pomysł Ksiąg Rodzaju.

Nieraz się zastanawiano, skąd Słowacki posiadał takie ścisłe wiadomości przyrodnicze. Badacze poety do pewnego stopnia na to pytanie odpowie­ dzieli, chociaż dokładnych źródeł, z których te wiadomości poeta czerpał, nie można wskazać. Jan G w albert Pawlikowski, w ybitny znawca przyro­ doznawstwa i erudyta, sam zresztą profesor Akademii Rolniczej w Dubla- nach koło Lwowa, pisze:

K tó r y to w szczeg ó ln o ści z e w o lu c jo n istó w w y w a r ł w p ły w na S ło w a c k ie g o , n ie w ia d o m o . Żadnej o ty m do d ziś n ie p osia d a m y zap isk i, a w n io sk o w a n ie z w e w n ę tr z n y c h cech d zieła d a ło b y rezu lta ty bardzo w ą tp liw e . J e st rzeczą n ader praw d op od obn ą, że S ło w a c k i e le m e n ta ew o lu c jo n isty c z n e sw o je j n a u k i p rzeją ł n ie z p ierw szej, ale z d ru giej lu b trzeciej ręk i. [...] O k oliczn ość, że S ło w a ck i u w a ża ł n a u k ę sw o ją za p o d szep n iętą sob ie z góry w c h w ili n a tc h n ie ­ nia, d o w o d ziła b y , że w ie le w n iej, i to w a ż n y c h , p ie r w ia s tk ó w p och od zi od n iego sa m eg o 23.

Ewolucjonizm jest w ypadkową dwóch prądów: ewolucjonizmu biolo­ gicznego w znaczeniu ściślejszym, czyli transformizmu, oraz progresyzmu. Ewolucjonizm jest więc nauką o zmienności gatunków, czyli o filogene­ zie 24, natom iast progresyzm nie w ynika z cech biologicznych, ale z prag­ nień i wierzeń, tj. z dziedziny spekulacji historiozoficznych. Te dwa prądy zlewają się niekiedy w jedno łożysko.

22 Zob. też: J. S ł o w a c k i , D zieła. P od red ak cją J. K r z y ż a n o w s k i e g o . T. 4. W rocław 1959, s. 254.

23 J. G. P a w l i k o w s k i , S t u d i ó w n a d „K r ó l e m - D u c h e m ” część p i e r w s z a : M i s t y k a S ł o w a c k i e g o . L w ó w 1909, s. 383.

24 N o w sze p o g lą d y n a u k o w e o tr a n sfo r m iz m ie złączon ym po części z p r o g r e sy z - m em p od aje J. D e m b o w s k i (O is to c i e e w o lu c ji. W arszaw a 1924, zob. z w ła szcza rozdz. 1—2).

(13)

108 K A Z IM IE R Z K R O B IC K I

Między ewolucjonistami zasada progresyzmu palingenetycznego zbliża Słowackiego najwięcej do Bonneta, zasada transformizmu — ze względu na uzasadnienie go bodźcem duchowym — do Lamarcka. Zwraca naszą uwagę fakt, że Lam arck w yraźnie przeciwstawił się dotychczasowym uczo­ nym, twierdząc, iż od początku stworzenia wszystko, zarówno w świecie nieorganicznym jak roślinnym i zwierzęcym, ulega ustawicznemu prze­ kształceniu. Problemami tym i zajmowali się np. Charles Bonnet, który napisał dzieło o palingenezie filozoficznej, Charles Nodier (De la palingé-

nésie humaine et de la résurrection) oraz Geoffroy Saint H ilaire (Philo­ sophie zoologique) — zwolennik teorii ewolucji.

W autografie Genezis, wspominając mędrców, co już bliscy byli tajem ­ nic genezyjskich, pierw otnie napisał Słowacki, że o tym „łańcuchu two­ rów ” marzył Leibniz i B o n n e t25. Oprócz tych dwóch K leiner w ym ienia przede wszystkim Jacquesa Boucher de Crèvecoeur de Perthes, pisarza bardzo wszechstronnego, archeologa, przyrodnika, psychologa, filozofa, socjologa i podróżnika. Niemal współcześnie z wystąpieniem Towiańskiego pojawiło się we Francji dzieło De la Création. Essai sur Vorigine et la

progression des êtres Bouchera de Perthes, które stara się uzasadnić po­

gląd, że dusze w kolejności licznych żywotów tworzą sobie coraz doskonal­ sze ciała. Był on zdecydowanym ewolucjonistą, tj. transform istą, zwolen­ nikiem teorii przem iany gatunków, a równocześnie propagatorem w iary w reinkarnację. Postęp czyni duch twórczy, który ma tendencję stałego dążenia w górę 26.

Na uwagę zasługuje też gatunkowa genealogia Genezis z Ducha. W arto tu wspomnieć o Erazmie Darwinie, dziadku wielkiego Karola Darwina, zwłaszcza o dwóch jego dziełach poetyckich: The Botanic Garden i The

Temple of Nature 27.

Słowacki złączył w swoim poemacie dwie główne struk tu ry : filozoficzną i przyrodniczą, nie mówiąc już o korzystaniu z innych wątków, np. z Ge­

nezis Mojżeszowej, Apokalipsy, Ewangelii — zwłaszcza św. Jan a — modli­

tw y i hym nu oraz z tej form y dawniejszej, która rozwinęła się na gruncie literatu ry świeckiej, tj. z gatunku „św iątyni”, który ma tak licznych przedstawicieli w dawniejszej twórczości. Oryginalność poety polega n a przedziwnym stopieniu i scaleniu tych wątków oraz ich modeli.

25 K l e i n e r , J u li u s z S ł o w a c k i , s. 270.

26 K l e i n e r : J u li u s z S ł o w a c k i , s. 270; Z b adań n a d ź r ó d ł a m i fi lo z o f ii S ł o w a c ­

k ie go. S ł o w a c k i a B o u c h e r d e P e r th e s . W: K s i ę g a p a m i ą t k o w a k u c z c i B o l e s ł a w a O r z e c h o w ic z a . T. 1. L w ó w 1916.

27 Zob. S. S k w a r c z y ń s k a , S t r u k t u r a r o d z a j o w a „ G e n e z is z D u c h a ” S ł o ­

w a c k i e g o i j e j t r a d y c j a lite r a c k a . W: J u li u s z S ło w a c k i. W s t o p ię ć d z i e s i ę c io l e c ie u r o ­ d zin , s. 264.

(14)

O „ K S I Ę G A C H R O D Z A J U ...” S Ł O W A C K IE G O 109

Słowacki nie był filozofem o ścisłej logice rozumowania, raczej był intuicjonistą, który podlegał inspiracjom. Czuł jednak, że Genezis z Ducha i kontynuacja pism filozoficznych wymagają logiki, będącej czymś innym niż m etaforą poetycką oraz obrazem wynikłym z fantazji twórczej. Dlatego te dwie postawy są sprzeczne i precyzyjne rozumowanie psuje fantazję i obrazy z niej w y pływ ające28.

Spośród pism przyrodniczych wspomnianych badaczy należy zwrócić uwagę na wymienione wprawdzie, ale chyba nie należycie docenione dzie­ ło, które mogło mieć silny w pływ na wiedzę przyrodniczą poety. Leopold Méyet, w ydając dwa tomy listów Słowackiego do matki, wspomina, że w księgozbiorze pozostałym po Euzebiuszu figuruje w urzędowym Rege­

strze rzeczy, dokum entów i pieniędzy interesująca nas pozycja: „Epoki na tu ry przez P. Buffon” 29. Dzieło to przetłumaczył Stanisław Staszic,

k tó ry Buffona poznał osobiście w Paryżu, a naw et ten autor w yw arł na niego przemożny wpływ 30.

Wprawdzie Juliusz jako dziecko nie mógł czytać Epok natury, ale, po studiach uniwersyteckich, kiedy zamieszkał z m atką w Krzemieńcu i prze­ byw ał z nią pięć miesięcy przed wyjazdem do Warszawy, jest możliwe, że to dzieło Buffona czytał i już w Krzemieńcu w r. 1828 poznał zasady wiedzy przyrodniczej. O zajęciach uniwersyteckich, które właśnie skoń­ czył, mówi w P am iętniku:

P ra ce te b y ły bardzo le k k ie dla m n ie i m ożna p o w ied zieć, że d opióro po w y jś c iu z U n iw e r sy te tu za czą łem p racow ać — zacząłem czytać dla n ab ran ia w ia d o m o ści. [...] N u d ziłem się bardzo p rzez te ca łe p ół roku w K rzem ień cu — przez ca łe w ieczo ry ch o d ziłem po osob n ym p ok oju — i m y ś la łe m. . . 31

We wspomnianej książce pojawia się w yraźny podział na epoki przy­ rody, jakie chronologicznie po sobie następowały. Na jej też kanw ach przypuszczalnie skonstruował poeta i Księgi Rodzaju narodu polskiego w zakresie problemów przyrodniczych.

Buffon w Epokach natury oraz w Historii ziem i rozwija swoje poglądy i teorie kosmogoniczne, rozważając zagadnienie powstania ziemi i zamieszkujących ją organizmów. Buffon dowodzi, że pierwszą epoką jest ta, „kiedy bryła tej ziemi, będąc przez ogień stopiona, brała teraźniejszy kształt”. Epoka druga — „kiedy przez stygnienie i tw ardnienie te ogromne b ryły ciał wszkłomienne robiły się na tym okręgu”. Epoka trzecia „kiedy morze, okrywając dziś zamieszkałą ziemię, żywiło w swoich głębiach nie­

28 Zob. W y k a , op. cit., s. 187.

28 Zob. L. M é y e t , L i s t y J u li u s z a S ło w a c k i e g o . T. 1. L w ó w 1899, s. 3, p rzyp is.

30 Zob. I. C h r z a n o w s k i , H is t o r ia l i t e r a t u r y n i e p o d l e g ł e j P o lsk i. W a rsza ­ w a 1930, s. 636— 637.

31 S ł o w a c k i , Dzieł a, t. 11, s. 163, 165. Zob. tak że K a l e n d a r z ż y c i a i t w ó r c z o ś c i

(15)

1 1 0 K A Z IM IE R Z K R O B IC K I

przeliczone skorupiane zwierzęta, a tych ostatki układały niezm ierne góry wapiennego kam ienia”. Czwarta — „kiedy wody zatopiwszy w szystko z na­ szego ustępowały lądu”. Piąta — „kiedy słonie, konie morskie i inne po­ łudniowe zwierzęta mieszkały w północnych krajach”. „Epoką szóstą na­ zywamy rozłączenie dwóch lądów”. Epoką siódmą i ostatnią — „kiedy człowiek zaczął wspólnie pracować z N aturą” .

Zatrzym ajm y się nad następującym fragm entem :

Z a m y ślen ie się nad p e w n y m i w ie lk im i po te j ziem sk iej k u li d ziełam i p rzek on ało m n ie, że k ie d y ziem ia b rała sw ój k szta łt, m u sia ła się sk ła d a ć z m a ­ te r ii ro zciek łej [...]. O gień m u sia ł sta ć się do t e g o sto p n ien ia , c z y li p ły n n o ści, p rzyczyn ą [...]. W te n czas n atu ra w p ie r w sz y m b y ła k w ie c ie , a c ie p ło w e ­ w n ętrzn e ziem i w sz e lk im rodzajom do zu p ełn eg o isto t ro zro śn ięcia ca łej d o­ starczało m o cy . Te ogrom n e czw o ro g ra n ia ste i z g ru b y m i a p r z y tę p y m i k olcam i trzo n o w e zęb y, te sro g ie, sk a m ien ia łe, k ilk a n a śc ie stóp m ią ż sz o śc i m a ją ce i w ę ż o w a te skoru p y, te d ziw o tw o ry , n a jm n iejszeg o p o d o b ień stw a m ię d z y ż y ­ ją cy m i tera z ryb am i n ie zn ajd u jące, w ty ch ty lk o p ie r w sz y c h ż y ły czasach, k ied y ziem ia i m orze ta k ie zw ierzęta ogrzew ać p o tra fiły , jakie- p o d o b n o p rzez zn aczn e ziem i o sty g n ię c ie zagin ąć m u s ia ły 32.

Jak już zaznaczono, Buffona zajmuje w ostatniej epoce współpraca ludzi z przyrodą, na co należy zwrócić specjalną uwagę, gdyż ludzie two­ rzą nową epokę i mogą mieć w ybitną rolę do spełnienia. Jasna rzecz, że w latach tej przypuszczalnej lektury daleko jeszcze młodemu Słowackiemu do koncepcji o szczególnej misji narodu polskiego, ale Buf fon włącza do pracy nad przyrodą również człowieka, a to leży na linii m yślenia poety.

Nadto należy przypomnieć, że Słowacki znał się z Jędrzejem Śniadec­ kim, ojcem pierwszej swej ukochanej, Ludwiki. A to przecież fizjolog, lekarz i chemik, autor wielu prac naukowych, m. in. podstawowego dzieła przyrodniczego pt. Teoria jestestw organicznych (t. 1: 1804; t. 2: 1811). Słowacki, jak wiemy, spędzał czasem wakacje w Bołtupiu i Jaszunach, posiadłościach Śniadeckiego.

Oprócz idei ewolucji, o której śnili literaci i filozofowie, jeszcze istniała druga teoria — kataklizmów, najdobitniej głoszona przez Georges’a Cu- viera, która miała niewątpliw y wpływ na Słowackiego. Cuvier twierdził, że życie na ziemi dzieliło się na wielkie okresy, a każdy z nich był zakoń­ czony żywiołową katastrofą w rodzaju trzęsień ziemi, wybuchów w ulka­ nicznych itp., niszczącą doszczętnie wszelkie życie. Po takiej katastrofie św iat roślinny i zwierzęcy kształtował się na nowo i w innym kierunku niż poprzednio. Cuvier, wiedziony równocześnie intuicją, twierdził, że z kształtu znalezionej kości można wnioskować o innych i wykazywał

32 [iP. B u f f o n ] , E p o k i n a tu r y . T łu m a czy ł S . S t a s z i c . W arszaw a 1816, s. 35, 40, 41. N a zw isk o autora n ie jest podane, ch ociaż S ta sz ic w e w s tę p ie p isze (s. IX — X ): „Z daw ało m i się, że sp om ięd zy w sz y stk ic h d ob rych d zieł w u m iejętn o ścia ch , sa m e ty lk o p ism a p an a B u ffo n a u czyć go [tj. naród p olski] i b aw ić p o tr a fią ”.

(16)

O „ K S IĘ G A C H R O D Z A J U ...” SŁ O W A C K IE G O 1 1 1 ich zależność. Sławny był z tego, że rekonstruow ał z jednej albo kilku kości cały szkielet zwierzęcia. Widzimy więc, że świat roślinny i zwierzęcy nie tylko dążył wzwyż, doskonaląc swe formy, ale co jakiś czas ten cały pochód burzyły katastrofy, jak to pojmował Słowacki. Na światło rzucone przez Cuviera w tym kierunku miała również wpływ, jak już mówiliśmy, i Apokalipsa, gdzie roi się od katastrof i dramatów.

Już Buffon wspomniał o zagładzie A tlantydy, opierając się oczywiście na relacji Platona. Pisał także o kilkakrotnym nawiedzaniu ziemi przez olbrzymie potopy. Słowacki pogląd ten podzielał — np. w Genezis z Ducha czytamy :

oto z a le n iw io n y w p ra cy m ój duch sło n eczn o ści z sie b ie w y d o b y ć z a n ie d b a ł i z drogą s ię T w ó rczo ści rozm in ął, T yś go, P an ie, w a lk ą s ił w n ę tr z n y c h i r o z- b ra tn ien iem onych u k arał, n ie ś w ia tłe m już, ale ogn iem n iszczy cielem b ły sn ą ć p rzy m u sił [...].

O to zap ozyw am p rzed C iebie, B oże m ój, t e k r y sz ta ły tw a rd e, p ie r w sz e n ie ­ g d y ś c ia ła ducha n a szeg o [...]. Ileż T y, P a n ie, u ży łeś p io ru n ó w b iją cy ch w sk a ły b a z a lto w e p ierw szeg o św ia ta , ile ogn i p od ziem n ych , ile w strzą śn ień , ab yś t e k r y sz ta ły rozb ił i z a m ie n ił w proch ziem sk i [...]. [...] aż ze stłu czo n y ch s k a ł d o sta ł [duch] ognia, sk rę p ierw szą , która [...] w y b ie g ła z gru ch otu k a m ie n i, za m ien iła się w słu p o g n isty i sta n ę ła na ziem i jak o A n io ł N isz c z y c ie l, a d z iś jeszcze le ż y w g łę b i ziem n ej, pod sied m io d n io w ą prac n a szy ch i p o p io łó w skorupą.

[...] ty p o d w ak roć zm azałeś z oblicza zie m i te d ziw o tw o rn e i n ie u m iję tn e d ucha p ierw szeg o k sz ta łty ■[...]. [DW 14, 48— 49, 50]

A dalej:

N a o b u m a rłe w ię c k sz ta łty p ierw szeg o stw o rzen ia , na sk a m ie n ia łe c ia ła d z iw o tw o ró w m o rsk ich w le c ia ł słu p o g n isty , d ru gi n iszczy ciel i E n cela d w a l­ czą cy z ży w o tem ...

[...] p rzez w ie k i c a łe p a liła się ta ziem ia, czerw o n y m p ożarem św ie c ą c a P a n u na w y so k o śc ia c h [...].

[...] u cisk iem i b o leścią do tw o rzen ia lep szy ch fo rm z m u sił tw o ją n atu rę i w ię k sz ą s iłę z cie b ie tw órczą w y w o ła ł. [...]

N ie p o sta w ię, o! P a n ie, przed oczy lu d zk ie ju ż ty ch d rugich p o d ziem n y ch k r ó le s tw i k atak u m b , g d zie tru p y d rugiej fo rm y leżą , często n a d łu gość m o ty k i od nas o d leg łe, a le d łu g o ścią w ie k ó w n iezliczo n y ch p rzed zielo n e od ż y ją c e g o

dziś św ia ta .

[...] ta k żeś T y, B oże, w s z y stk ie te p r a w ie p ośrzed n ie fo rm y p o n isz c z y ł, ch cąc ja k o b y w ię k sz ą ta jem n iczo ścią dodać n a tu rze p o w a g i [...]. [DW 14, 52, 541 I wreszcie, po opisie gigantycznych zwierząt:

trzod a olb rzym ia, k tó rą ś T y, P a n ie, trzy razy strą ca ł fa la m i i pod trzem a d z iś p rześciera d ła m i p o p io łó w , w trzech n ib y tru m n ach p r z ech o w u jesz nam k u tr w o d z e i k u p a m ięci. [DW 14, 55]

Teorię katastrof przyjmował więc Słowacki, pomimo że owej hipotezie przeciwstawiał się bardzo mocno geolog angielski C. Charles Lyell, zwła­ szcza w dziełach The Principles of Geology (1830—1833) oraz Elem ents

(17)

1 1 2 K A Z IM IE R Z K R O B IC K I

of Geology (1837). Lyell uważał, że obserwowane obecnie na powierzchni

ziemi zjawiska geologiczne w ystarczają zupełnie do wytłumaczenia budowy kory ziemskiej. Poeta przekonany był jednak, że ziemię nawiedzały olbrzy­ mie katastrofy, odzwierciedlone w legendach i przekazach dotyczących tam tych czasów. Równocześnie Słowacki czuł intuicyjnie, że postęp, a więc pochód ewolucyjny, nastąpić musiał przez niszczenie całych kontynentów i tworzenie nowych form roślinnych i zwierzęcych. Legendy mówią, że w falach Oceanu Północnego zanurzył się olbrzymi kontynent borealny, czyli biegunowy, oraz że istniał ląd zwany Gondwaną, a ezoterycznie — Lemurią, który obejmował Ocean Spokojny, resztkami jego są dziś Australia, Nowa Zelandia, szereg wysp na Pacyfiku i Madagaskar. Głośna, chociaż nie wyjaśniona, jest również zagłada tzw. A tlantydy. Te katastrofy następowały kolejno po pew nym okresie ewolucyjnym przy­ rody i powodowały olbrzymie ofiary — jak mówi Słowacki: „dociski boże” — a naw et zagładę całych kontynentów.

Ostatnim ogniwem, i to żywym, wiedzy przyrodniczej Słowackiego było spotkanie we wrześniu 1843 w Pornic z doktorem miejscowym (bliżej nie nazwanym), który miał u siebie w domu gabinet historii naturalnej. O tym spotkaniu zanotował w R aptularzu:

D oktor w P o rn ik — g a b in et jeg o h is t, nat.: pokój z d w om a łó żk a m i, p e ­ łe n gra tó w [...]. [DW 15, 455]

Oprócz tego 2 października pisze do m atki:

pozn ałem się dobrze z d ok torem m ie jsc o w y m , k tóry m ógłb y sta ć za m o d el do fig u r y ja k ieg o rom ansu. P okój jego, p e łe n g ra tó w sta ro ży tn y ch , ja k z w y ­ cza jn ie u czło w ie k a , k tó ry w m ałej m ie śc in ie ży cie bez burz żad n ych p rzeb y ł i w śró d ty ch gra tó w u m rze za p ew n e, n a p ełn ił m n ie d ziw n ą m ela n ch o lią ... [K 2, 21] 33

Poeta prowadził zapewne z doktorem rozmowy przyrodnicze i może ów doktor demonstrował mu niektóre okazy fauny, czy również i flory, z okre­ sów zamierzchłych. Kto wie, czy właśnie wtedy, w Pornic, w czasie tych rozmów, nie poczęła świtać poecie chęć napisania poematu Genezis, po­ wstałego w rok później. Ponownie bawiąc w Pornic znów odwiedził dok­ tora. Do Bobrowej bowiem pisze 18 lipca 1844, że ów doktor nie postarzał się (K 2, 48).

Jako zwolennik ewolucji poeta rejestrow ał łańcuch ewolucyjny. Jest to ewolucja monad przez cztery królestwa przyrody, od mineralnego do ludz­ kiego. Ciekawy jest pogląd, że w archaicznych tw orach żyjących w głębi­ nach oceanu utajona już była przyszła myśl i uczucie. Myśl i uczucie bu­

33 T ak ozn aczam y lo k a liz a c ję cy ta tó w z w yd.: K o r e s p o n d e n c j a J u li u s z a S ł o ­

w a c k i e g o . T. 1—2. O p racow ał E. S a w r y m o w i c z . W rocław 1962— 1963. L iczb a p ierw sza w sk a z u je tom , n a stęp n a stron icę.

(18)

O „ K S IĘ G A C H R O D Z A J U ...” S Ł O W A C K IE G O 113

duje zatem tym tworom mózg i serce. Pierwsze zwierzęta kręgowe, tj. ryby, w głębi oceanu budzą się do życia, rozwijając się wcześniej z bez­ kręgowych tworów. Dalszym etapem rozwoju są płazy. Niektóre z nich przetw arzają się w gady i wychodzą z wody na ląd. Pojawienie się ga­ dów to mom ent szczególnie ważny, gdyż z nich rozwinęły się kręgowce ciepłokrwiste, tj. ptaki i ssaki. Ptaki pochodzą z gadów, zmieniwszy łuskę na pióra, a przednie odnóża na skrzydła. N atura trzykroć próbowała uzy­ skać skrzydła, mianowicie: w archeopteryksie, w pterodaktylu (Słowacki pisze „petrodaktyl”) oraz w nietoperzu, przy czym w ostatnim przypadku błona lotna rozpięta jest między długimi palcami przednich odnóży a odnóżami tylnym i i ogonem. Również i kilkakroć natura próbowała uzyskać dar wzroku oraz zdobyła dar głosu.

Mimo wszystko przebieg ewolucji nie rysuje się jasno. Duch ludzki nie jest jeszcze przygotowany, aby mógł poznać swoje wcielenia w niż­ szych królestwach przyrody. Tak samo zasłona tajem nicy zakrywa przej­ ście innych tworów w człowieka oraz uzyskanie indywidualności przez monadę. Istnieje dziwny związek pomiędzy rasami ludzi oraz gatunkam i zwierząt i roślin a kontynentam i, na których one żyją. Z kontynentem lem uryjskim złączone były olbrzymie gady i ogromne rośliny, które zginęły wraz z zagładą wspomnianego kontynentu. Ojczyzną wielkich ssaków, a więc i mamutów, była podobno Atlantyda. Powoli wyłoniła się Eurazja, która ma na swojej skorupie bardziej harm onijnie zbudowane i zw inniej- sze ssaki oraz mniejsze rośliny 34.

Jakkolw iek Słowacki mówi o epokach ziemi oraz wspomina typowe okazy zwierząt i roślin, nie wyznacza dokładnego przebiegu ewolucji, gdyż nie jest to, jak sam twierdzi, jego zadaniem. Można jednak ustalić, co poeta zaczerpnął ze wpółczesnej sobie wiedzy przyrodniczej 35.

Fundam enty teorii ewolucyjnej, jak wiemy, ustalił dopiero Darwin, najpierw w „Journal of the Linnean Society” w 1858 r., jego epokowa książka, On the Origin of Species by Means of Natural Selection (1859), wyszła w 10 lat po śmierci Słowackiego. Równocześnie tę samą myśl powziął Alfred Russel Wallace. Darwin w yjaśnił okoliczności, dzięki któ­ rym powstają nowe gatunki drogą doboru naturalnego. Jest to według D arwina przetrw anie form najlepiej przystosowanych w walce o byt. Owe okoliczności, a więc powód kształtowania się gatunków, zdeterminowane

34 D la k o n fro n ta cji p o m y słó w S ło w a ck ieg o z m a teria listy czn ą ocen ą id e i e w o ­ lu c ji zob. J. N u s b a u m , Z a r y s d z i e j ó w e w o l u c j o n i z m u do k o ń c a X I X w i e k u .

I d e a e w o l u c j i w biologii. T. 1. W arszaw a 1952. O kazuje się, że p oeta n a w ią z y w a ł do k ieru n k u n ajbardziej a n ty k rea cjo n isty czn eg o i ew o lu cjo n isty czn eg o , od S p in ozy do G eoffroya S ain t H ilaire.

35 J. G. P a w l i k o w s k i , N a m a r g in e s i e p i s m g e n e z y j s k i c h S ło w a c k i e g o . „ P a ­ m ię tn ik L ite r a c k i” 1928.

(19)

114 K A Z IM IE R Z K R O B IC K I

są m. in. w arunkam i zewnętrznymi : otoczeniem, zmianami klimatu, walką o byt, doborem naturalnym i regułą przetrw ania silniejszego. Zdaniem zaś Słowackiego, najważniejsza jest świadoma celu myśl i praca duchów — monad, które rzeźbią i rozwijają ciała. Monady swe myśli twórcze zamie­ niają w kształty i organizmy czterech królestw przyrody.

Oprócz uczonych, którzy uważają, że Słowacki przejął poglądy z ówcze­ śnie mu znanych dzieł przyrodniczych (Pawlikowski, K leiner i inni), nie brak i takich, którzy są przekonani, że poeta stworzył swoją teorię roz­ woju świata i ziemi na podstawie intuicji, głosząc, iż praw a duchowe górują nad światem form i ów materializm jest tylko ogniwem przej­ ściowym.

W k ażdej jaźni, na każdym szczeb lu ro zw o ju , tk w i tw ó rcza p o tęg a , k tóra m o że b yć w y z w o lo n a — i to jest isto tn e zn a czen ie e w a n g e lii S ło w a ck ieg o , te j św ię te j w ie d z y N arodu, iż w sz y stk o p rzez D u ch a i dla D u ch a stw o rzo n e je st, a nic d la cie le sn e g o celu n ie istn ie je 36.

4

Powróćmy ponownie do cytowanych dwóch fragmentów z rękopisu

Fantazego. W pierwszym fragmencie mamy od razu oznaczoną epokę,

która pobudziła fantazję poety i najbardziej ją poruszyła. Jest to „trzecie królestwo stworzenia”, traktow ane za czasów poety jako królestwo węży. To średniowiecze ziemi, czyli epoka mezozoiczna. W tym okresie rozwiel- możnione były ogromne gady, a więc to ich królestwo, chociaż właściwie typow y jest tu jaszczur, węże zaś zjawią się dopiero pod koniec epoki. K ształt węża — jak pisze Słowacki — powstał na podobieństwo pni drzew­ nych epoki węglowej, a sama „rdzeń drzew na” zamieniła się w system at nerwowy. Poeta widocznie miał na myśli mosasaura, którego słynną olbrzy­ m ią szczęką szczyciło się muzeum Jardin des Plantes. Ten jaszczur uw a­ żany był w tedy za węża morskiego 37.

Zmiana rdzenia drzewnego w systemat nerwowy to oczywiście fantazja przyrodnicza poety. W ostatecznej redakcji Genezis czytamy:

P rzelęk n io n y w ię c i rozdrażniony oporem cia ła , za czą łeś sn u ć w g łę b i m o ­ rza ta śm y sreb rn e i rozpocząłeś trzecie s tr a sz liw e w ę ż y k r ó le stw o . Zda się, ż e k ło d y o w ych drzew sp a lo n y ch zm a r tw y c h w sta ły sa m e na dnie m orza, rdzeń d rzew n ą za m ien iły w sy ste m a t n erw o w y , m y ś l i serce p o ło ży ły na z ie m i, a w p rzód m y ś l jak o p rzew o d n iczk ę w y ch o d zą cą na zw ia d y , opatrzoną o c z u la ta rn ia m i, p o sła ły przed sercem , z ostrożn ością, która o przerażon ym d u chu św ia d czy ła ... P anie! w id z ę oto g ło w ę o lb rzy m ieg o p łazu , p ierw szą g ło w ę ze sp o ­ k o jn eg o m orza w y ziera ją cą , która się czu je p an ią ca łej n atu ry, królow ą w s z e l­ k ie j d osk on ałości. [DW 14, 52— 53]

36 W. L u t o s ł a w s k i , D a r w i n i S ło w a c k i . W arszaw a 1909.

(20)

O „ K S I Ę G A C H R O D Z A J U ...” S Ł O W A C K IE G O 115

Według nauki przyrodniczej rzeczywiście w epoce mezozoicznej domi­ nują pomiędzy kręgowcami olbrzymie gady. W jurze pojawiają się n aj­ starsze ptaki, w triasie — ssaki. Z ryb zjawiają się przede wszystkim kostnoszkieletowe. Wśród roślin przeważają sagowce i szpilkowe.

Poeta powiada nadto, że w „trzecim królestwie stworzenia” zjaw iają się „smoki latające skrzydłami płomieni” i huczą jako chmury. Te skrzydlate płomienie to znów oczywiście fantazja Słowackiego, gdyż jak­ kolwiek w świecie zwierzęcym pojawiają się świecące zwierzęta, to w tym wypadku, w epoce mezozoicznej, nie ma mowy o w ytw arzaniu światła.

Takiego mosasaura prawdopodobnie ma na myśli poeta i w innym wierszu :

Oto już w id z ę k a rb u n k u ł w id zen ia , Jak się p od w o d ą — rusza i obraca,

S zk la n n y — cie k a w y — b ez łe z i prom ien ia. O! B oże, stra szn a to jest d u ch ów praca, K tórą w y m y śla m ózg... i w czaszce sob ie

Jam y okropne dla słu ch u w yd rąża. Oto w p o d m orsk iej n atu rze — jak w grob ie

C złow iek już c a ły — z fa la m i się dąża, [DW 15, 105]

We fragmencie drugim, w którym po raz pierwszy pojawiają się Helion i Helois (choć może i przed epoką mistyczną występowali, jakkolwiek nie mieli jeszcze tych imion), mamy „błękitną noc”, która oczywiście odnosi się do owej nocy w Pornic, o czym mówią dialogi genezyjskie.

Te dwa fragmenty, zwłaszcza drugi, mogły powstać po Genezis z Ducha, kiedy poeta już postanowił to dzieło filozoficzne kontynuować. Tak więc natrafiam y prawdopodobnie na pierwszy ślad, na razie wierszowany, dalszego ciągu dzieła.

Zanim w epoce mistycznej poeta ustalił dla bohatera wiodącego nazwę Heliona, przecież w kreację tę weszła niewątpliwie osobowość, choć nie całkowita, samego Słowackiego.

W pierwszej połowie r. 1845 we Fragmencie o Heliaszu, w rozmowie m atki z panem Idyńskim, pisze poeta:

— W czoraj w o ła ł głośn o: H eli, H eli! — W iesz, że ja go sam ego tak p rzez sp ieszczen ie n a zy w a m — i u lu d zi, k tórzy go od d zieciń stw a zn ali, zo sta ło m u d otąd to n azw isk o... S ęd zio w ie, n a w e t Ż ydzi n a zy w a ją go: P an H eli. On też, ja k u w ażałam , lu b i to im ie i n ie p o d p isu je się in a czej. [DW 13 (cz. 1), 16] Z tem atu tego imienia powstała nazwa Heliasz. Również synek Wacła­ wa nosi imię o podobnym brzmieniu : E olion38. Przecież i imię Anhelli oznacza człowieka-anioła, a zarazem łączy się z imieniem dziecinnym Słowackiego — Heli.

38 Zob. S ł o w a c k i , D z ie ł a w s z y s t k i e . Pod red ak cją J. K l e i n e r a . W yd. 1. T. 10. L w ó w 1925, s. 381— 383.

(21)

116 K A Z IM IE R Z K R O B IC K I

Należy przypomnieć, że w rok po wycieczce alpejskiej poeta pisze do matki, iż przyroda w yw arła nań silny wpływ, jak sam mówi — wpłynęła na wewnętrznego w nim anioła (K 1, 304). W innym miejscu powiada, że anielskość dla jego natury jest rzeczą konieczną, a wreszcie w yryw a się z jego ust westchnienie, że chciałby być człowiekiem dobrym.

Tak samo i w Sam uelu Zborowskim, pisanym po Genezis, przypusz­ czalnie w r. 1845, jeżeli idzie o nazwę Heli: syn Księcia Poloniusza ma imię najpierw Eoliona, a potem poeta zdecydował się zmienić to imię na Helion.

Imię Heliona, które w ystępuje w Dziele filozoficznym oraz w Poe­

macie filozoficznym , było więc już przygotowane przez częściowe utożsa­

mienie się samego Juliusza z ideałem czystości, niewinności i aniel- stwa. W Dialogach genezyjskich, jak wiadomo, w ystępuje na samym początku Mistrz, który wzorem Towiańskiego prowadzi rozmowy, póź­ niej zmieniony na Tłomacza Słowa, ale w ażnymi osobami jest oczywiście para duchów przewodnich, czasem w osobie Heliona utożsamiająca się z samym poetą.

Słowacki wczuwał się w istnienie swoje w formach przedludzkich, a potem oczywiście i w ludzkich 39. Oto co pisze:

A ch ociaż ja w ie m , P an ie, że złożon y w sk r z e p ie r w sz e j d uch m ój w k a ­ m ien iu już ży ł c a łk o w icie, dla m oich w sz a k ż e n ęd zn y ch oczu od tej dopiero śm ierci i od tej p ierw szej o fiary śm ierteln ej d uch w id o m ie żyć zaczyn a i b ra ­ tem m oim sta je się. [DW 14, 49]

A dalej:

P o zw ó l m i teraz, o B oże, drugi raz jak ob y odczuć p ra cę m oją p rzedludzką... pracę dnia szóstego, k tórą duch m ój o d b y ł, m ąd ry ju ż p ięcio d n io w ą nau k ą, tw o rzą c w sz y stk o na n ow o, ta k w sza k że, żeb y m u n ic z w y p r a c o w a n y c h ju ż darów i w ła sn o ś c i n ie zagin ęło... [DW 14, 56]

W formie wierszowanej:

O ta jem n ico d ziw n a zap łod n ion a

G łąb tw o ja d ziw ną p ięk n o ścią przeraża. D uch się w ży w o c ie m a tczy n y m p rzem ien ia

I w sz y stk ie fo rm y w od m ian ach pow tarza: N aprzód jak an ioł w o d ła m ie k a m ien ia ,

P o tem w ą ż — p o tem sk rzy d ła so b ie stw a rza , Z p tak a się w e lw a k arm ion ego m le k ie m

P rzew ierzg a — ze lw a w y c h o d z i c z ło w ie k ie m . [DW 15, 108] Jakkolw iek prawo biogenetyczne zostało znacznie później sprecyzo­ w ane (przez uczonego niemieckiego Ernesta Haeckla), już współcześni Słowackiemu przyrodoznawcy zauważyli, że płód w łonie m atki przypo­ m ina do złudzenia wyższe formy w rozwoju ewolucyjnym. Stadia roz-39 W. L u t o s ł a w s k i , L o s y ja ź n i u S ło w a c k ie g o . „Pam iętnik Literacki” 1909.

(22)

O „ K S I Ę G A C H R O D Z A J U ...” S Ł O W A C K IE G O 117

woj owe, przez które przechodzi organizm w życiu em brionalnym (onto- genia), są powtórzeniem stadiów, które przechodził gatunek w swym rozwoju (filogenia). Pawlikowski w pracy o mistyce Słowackiego w yka­ zuje, że poeta prawo biogenetyczne przenosi w sferę duchową. W ten sposób z końcem życia płodowego nie kończy się zastosowanie biogene- tycznego prawa, ale przerzuca się ono na pole duchowe. Można zatem w odniesieniu do koncepcji Słowackiego mówić o praw ie biogenetycznym ducha. Sprawę tę porusza w dialogu genezyjskim Helion i Heloisa w trze­ ciej rozmowie. Jest to więc, jak wskazuje Pawlikowski, klucz do zrozu­ mienia Króla-Ducha. Owym biogenetycznym prawem ducha tłumaczyć się ma dziwne zjawisko wspomnień z poprzedniego bytu — anamneza.

Słowacki, skoro zaczął poznawać język grecki, zdumiony był zapewne tym, że jego dziecinne imię Heli posiada przedziwne podobieństwo z grecką nazwą słońca: helios. Dlatego też i parę owych duchów prze­ wodnich nazywa czasem „słonecznikami”. Jest to może reminiscencja do­ tycząca słów Mickiewicza z księgi II Pana Tadeusza:

W środku k w ia tó w jak p e łn ia p o m ięd zy g w iazd am i, K rą g ły sło n eczn ik lic e m w ie lk im , g o rejącem ,

Od w sch o d u do zachodu k ręci s ię za sło ń cem [w. 424—426]

Kto jest towarzyszką owego ducha, która razem z nim dąży, domyś­ lamy się po części. To zapewne jedna z osób kobiecych napotkanych prze­ zeń na drodze życia. Pierwszą postacią, jaka nam się nasuwa, jest jego matka. Przypom nijm y tu słowa: „O! bądź ty pracownicą wieków! m atką i siostrą moją wieczną” (K 2, 104). Cztery lata wcześniej pisał do Salo­ mei:

A tera z bez e g z a lta c ji i p rosto ci n ap iszę, że ty za jm u jesz p ierw sze m ie j ­ sce w sercu m o im — g d y b y m u m iera ł, k a za łb y m sp a lić i od n ieść Ci serce m o je, bo jego p op ioł do n ik ogo in n eg o n ie n a leży . Z a w sze czegoś b rak ow ało ty m , k tórym je oddać ch cia łem . [K i # 4 4 5]

Jeszcze zacytujm y bardzo charakterystyczne wyznanie:

N ic cię w ię c z m oich oczu n ie zgubi; p o m im o ś w ia te ł i słoń c, i orlego b la s ­ ku, zaw sze ty s ię p o ja w ia sz w ty c h za m y ślo n y ch zw iercia d ła ch , za w sz e w y w o ­ łan a sta jesz w oczach m oich . [K 2, 36]

W pieśni V [A] Beniowskiego po raz pierwszy zjawia się imię He­ loizy, które dziwnie się skojarzyło z męskim dziecinnym imieniem poety Heli i stanowi jego żeński odpowiednik. Z tej pary stworzy poeta zatem dwoje duchów naczelnych, które idą przez przestrzeń wieków:

M y śl się w ten b łę k it n iesk o ń czo n y w g ry za , W tę ozłocon ą ziem ię s ię zacieka, Jak b y... w n iej — sp a ła — u czu ć H eloiza,

K tóra — n a tru p a k o ch a n eg o czek a...

Cytaty

Powiązane dokumenty

We use the minmod-based TVB indicator for detection and then apply a chosen limiter in the detected troubled cells.. For systems of equations, characteristic field decompositions

Als de risico's groot zlJn op het mislukken van een zand- sluiting moeten alternatieven gereed worden gehouden. Dit wordt besproken in hoofdstuk XXI: Alternatieven bij een

W uchwale z 22 lipca 2005 r., III CZP 52/05 Sąd Najwyższy rozstrzygał wątpliwość, czy dopuszczalne jest postępowanie na skutek skargi o wznowienie postępowania w sprawie o rozwód,

Zwracając się do czytelnika, który - o czym poeta jest przekonany - w każdej z tych sytuacji umiałby znaleźć się daleko lepiej, przy­. wołuje Odą do młodości -

[r]

Autor analizuje wypadek, gdy regulamin pracy uszczupla prawa poszczególnych pracowników, zastrzeżone im w indywidualnej umowie o pracę. Salwa — zastrzeżenia co do

Na tle sytuacji międzynarodowej i wewnętrzej, jaka się wytworzyła po XX Zjeździe KPZR i III Plenum naszej Partii, dochodzi w dniu 6 maja 1956 roku do

Dobrze się stało, że postać Zygmunta Marka, dzięki pracy Dzieszyńsfeiego, zostafea przybliżona dzisiejszemu czytelnikowi, który na ogół zna tylko kilka