• Nie Znaleziono Wyników

Sprawa zastawu ziemi dobrzyńskiej przez Władysława Opolczyka i pierwsze lata sporu, (1391-1399) : szkic historyczny

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Sprawa zastawu ziemi dobrzyńskiej przez Władysława Opolczyka i pierwsze lata sporu, (1391-1399) : szkic historyczny"

Copied!
23
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)

S p ra w a za s ta w u ziem i do brzyń skiej

przez W ła d y s ła w a O polczy k a i p ierw sze la ta sporu

(1391 — 1399)

SZKIC HISTORYCZNY.

(C iąg dalszy).

2. T y t u ł p r a w n y p o s i a d a n i a i l e g a l n o ś ć

z a s t a w u .

D o k u m en t nadania ziem i dobrzyńskiej O p o lc z y k o w i. J e g o stan ow isk o p ra w n e na R u si C z e r w o n e j. Ks. S z c z e c iń sk i a ziem ia dobrzyńska. S ta n o w isk o O p o l- czyk a na ziem i d ob rzyń sk iej. J e st on len n ik iem P o lsk i, a z a sta w p rzez n ieg o dok on an y w e d łu g p raw a le n n e g o je s t b ezp ra w n y m . P r z y ję c ie w z a sta w p rzez

K rzy ż a k ó w je s t ró w n ie ż p o g w a łc e n ie m praw a: d o w o d y na to.

Chcąc w yjaśnić i ocenić, jakim był krok Opolczyka pod wzglę­ dem praw nym , to znaczy, czy Opolczykowi wolno było, lub nie, swobodnie rozrządzać ziemią dobrzyńską, a więc np. zastawiać ją, musimy przedew szystkiem zbadać, jaki był jego tytuł praw ny po­ siadania tej ziemi: To je st zasadniczy p u nkt wyjścia. Zwracaliśm y uw agę w rozdziale pierwszym, że rozstrzygnięcie tego pytania jest rzeczą n ad er ważną, bo od niego zależy należyte ocenienie zjazdu raciąskiego w 1404 r., którym to zjazdem kończy się cały dobrzyński spór. A le rozw iązanie tego pytania, a raczej dwóch zespolonych ściśle ze sobą pytań, to kw estya trudna, zaw ikłana i czysto p ra­ wnicza. W tem w łaśnie, że to kw estya czysto prawnicza, leży nie­ bezpieczeństw o, czy i pod tym w zględem potrafim y dać trafną od­ pow iedź. P róbujm y jednak.

Z dokum entów odnośnych O polczyka i późniejszych listów krzyżackich do królow ej Jadw igi i Jagiełły, dotyczących sporu

(3)

dobrzyńskiego 1), zdaw ałoby się w ynikać, że Opolczyk był zupeł­ nym panem ziemi dobrzyńskiej, że ją posiadał „vogelfrei"; K rzy­ żacy używ ąją tego w yrażenia w tedy także, gdy piszą do m onarchów europejskich o tej sp ra w ie 2), że był „syn erbe des łandes D obryn" 3). Ze Krzyżacy dom agają się przy zastaw ie Złotoryi lub Dobrzynia zezwolenia Offki, to postaci rzeczy nie zmienia, skoro księżna m a tu swoją opraw ę. A jednak, co znaczą owe liczne zastrzeżenia w dokum entach zastaw nych, na które zw racaliśm y uwagę, a zwłaszcza ów obowiązek bronienia Zakonu przed czyjemikolwiekbądź preten- syami? Kto mógł wnosić pretensye, jeżeli O polczyk był „dziedzicem", zupełnym panem tej ziemi? T u budzi się już pew na w ątpliw ość i zmusza do zbadania, w yjaśnienia tej kwestyi. Nie koniec jednak na tem. Jeżeli rozejrzymy się w aktach z późniejszych (po zastawie) lat, to spostrzeżem y kilka, w których Zygm unt luksem burski daje zezwolenie Opolczykowi na sprzedaż tej ziem i4), dalej odm ow y Zakonu zakupna jej i dom agania się, by O polczyk w ykazał pierwej rzeczywiste praw a swoje do tej ziem i5), co więcej naw et,—by m u przesiał dokum ent Ludw ika w ęgierskiego, nadający mu tę ziemię 6). W reszcie, dw ukrotny protest polski w ysłany Krzyżakom z zapyta­ niem, co ma oznaczać owo zabieranie zam ków i ziemi, należącej do korony polskiej. Jak pogodzić te w yraźne sprzeczności? gdzie p ra­ wda? kto je st prawdziwym panem tej ziemi? Opolczyk, Polska, czy Zygm unt luksem burski?

Jak wiadomo z dziejów, ziemię dobrzyńską i cząstkę K ujaw (Tucznow, Bydgoszcz, Inow rocław ) nadał Opolczykowi Ludw ik w ę­ gierski. Przypatrzm y się dokum entow i tego nadania.

D okum ent ten, drukow any w „A ktach grodzkich i ziem skich"7), w ydany został przez króla Ludw ika w W yszogrodzie. Co do daty jego uderza zaraz trudność w rozwiązaniu, której i w ydaw cy w „A k­ tach" nie umieli rozstrzygnąć. Brzmi zaś ona tak: „tertia die Con- cepcionis Mariae beatae Viriginis 1378". Co oznacza tutaj to „tertia die?“ czy się rów na „feria tertia" czyli w torkowi, a ten w ypadał w tym roku na 7-go grudnia; czy też tłumaczyć należy ją dosłow nie

’) Np. w „L ites“ j. w . № 37 p. 423, V o ig t C od ex VI, № 7 1 , р. 74 i t. d., gd zie Zakon z a w s z e zasłan ia się O p o lczy k iem i je g o z e z w o le n ie m p rzy odstą­ p ien iu ziem i d obrzyńskiej P o lsce; t a k ż e C od ex V itold i № 222.

2) V o ig t C odex V p, 179 i 181, t VI, № 113, 146 i t. d 3) C ytow an a „u rzęd o w a rela c y a “ .

4) V o ig t C od ex IV № 119, D o g ie l C od ex diplom aticus P o lo n ia e IV Л; 70. 5) V o ig t C od ex V I .M 9, 22, 33, 56, 88.

6) Ibidem № 33. 1 :J T om V № 14 p. 17.

(4)

S P R A W A Z A S T A W U Z I E M I D O B R Z Y Ń S K I E J . 1 7 9

t. j.: „trzeciego dnia N iepokalanego Poczęcia Maryi błogosł. Dzie­ wicy" t. j. 10-go grudnia? Dość, że datę tę z pow odu niejasnego w yrażenia trudno bliżej i dokładniej określić; możemy jednak przyjąć za>fakt, że stało się .to z początkiem grudnia 1378 r., tembardziej, że z 13-go stycznia 1379 r. mamy akt Opolczyka, w którym tenże składa rządy R u s i1).

Cytujem y ów dokum ent w całości:

„Lodevicus, Dei gratia rex U ngariae, Poloniae etc. fidelibus nostris A ndreae D obrinensi et A ndreae Ryppinensi castellanis, Iwano m arschalco 2) vexilifero, iudicibus, dapiferis, venatoribus, subiudicibus, subdapiferis, subvenatoribus, ceterisque nobilibus, militibus, terrigenis, vassallis, incolis, inhabitatoribus, civitatibus, consulibus, iuratis, scabinis, civibus terrae D obrinensis gratiam re­ giam cum favore V estram fidelitatem cupimus non latere, nos ha­ bito m aturo, atque sano Baronum nostrorum utrorum que regnorum U ngariae et Poloniae consilio a magnifico principe domino Ladislao, duci Opuliensi, W elunensi etc. terram suam Russiae cum universis suis iuribus, dominiis et appendiis pro nobis, nostrisque pueris ac sacra corona nostra, necnon successoribus n ostris legittimis possi­ dendam perpetue recipisse, sibique terram nostram D obrinensem ad nos per m ortem illustri (!) K asconis ducis et domini ipsius,

tamquam ' regem Foloniae et dominum naturalem ac iure naturali

devolutam cum universis etiam iuribus, dominiis, appendiis et ho- magio, hom agialibus et vassallis, titulo veri et legittimi cambii et

commutationis habendam dedisse, tenendam et perpetuo possiden­

dam et presertim eo iure, quo ipsam idem dominus dux Casco po­

s u it et possedit. Idcirco vobis et cuilibet vestrum , qui presentibus

fueritis seu fuerit requisitus, m andam us et committimus seriose: quatenus mox, visis presentibus et inspectis, m em oratum dominum atque possessorem recipientes ac suscipientes, sibique, suis pueris utriusque sexus, filiis et filiabus, debitae subiectionis et oboedien­ tiae omagium ac iuram enta de fidelitate perpetue servanda p rae­ stare debeatis, contradiccione et dilacione semotis, nam vos om nes singulariter et singulos ab omni promisso, prom issionibus, homagio debitae subiectionis ac oboedientiae, necnon fidelitate nobis et sa­

crae coronae regni Poloniae predicti fa c tis, prestitis quom odolibet

et promissis liberos et absolutos fa cim u s, dicimus et pronunciamus, vigore presertim m ediante. D atum etc.“

1) A kta g ro d zk ie i ziem sk ie III Nr. 27.

2) Z a p e w n e ten sam „Iw an de R a d o m y n “, co odm aw ia hołdu K rysty-

(5)

Jeżeli więc rozpatrzym y się w tym dokumencie, uderzą nas następujące rzeczy: lo że akt skierow any je st i adresow any do urzędników i m ieszkańców ziemi dobrzyńskiej; 2° że Ludwik, od­ bierając z rąk O polczyka Ruś Czerwoną, nadaje mu ziemię do­ brzyńską jako zamianę i w ynagrodzenie za Ruś Czerw oną („titulo veri et legittimi cambii et commutationis"); 3o że poprzednikiem Opolczyka w ziemi dobrzyńskiej był „dux Casco" (ks. Kaśko), po którego śmierci ta ziemia „iure naturali" w róciła do Ludwika, jako króla Polski („tamquam regem Poloniae"), a Opolczykowi nadaje ją teraz Ludw ik n a tych samych praw ach, na jakich ją posiadał ks. Kaśko („eo iure, quo ipsam idem dominus dux Casco... posse­ dit"), 4° że Ludw ik uw alnia mieszkańców tej ziemi od posłuszeń­ stw a dla siebie i korony polskiej, a poddaje ich Opolczykowi i jego potom stw u („fidelitate nobis et sacrae coronae regni Poloniae..- liberos et absolutos facimus").

W idoczna więc z tego, że, aby módz w yjaśnić praw ne stano­ wisko O polczyka w ziemi dobrzyńskiej, musim y zbadać jego sto­ sunek do Rusi Czerwonej, skoro ta pierw sza, to „zamiana" (com­ mutatio) drugiej, oraz—stosunek ks. „Kaśka" do ziemi dobrzyńskiej, skoro na tych sam ych praw ach i O polczyk ją otrzymuje. W pierw jednak trzeba zaznaczyć z naciskiem, że w yrażenie dokumentu: terram nostram D obrinensem ad nos p er m ortem illuśtri ducis Ka- sconis et domini ipsius, tam quam regem Poloniae et dominum na­ turalem ac iure naturali devolutam " i drugie „fidelitate nobis et

sacrae coronae re g n i Poloniae... liberos et absolutos facimus", św iad­

czą dobitnie i stanow czo, że Ludw ik w ydaje ten dokunlent jako król polski i że ziemię dobrzyńską uw aża za część państw a pol­ skiego. W obec tego Z ygm unt luksem burski, jakkolw iek był kan­ dydatem do korony polskiej, nie będąc królem polskim, nie ma żadnego praw a do ziemi dobrzyńskiej, ani do w ydaw ania Opol­ czykowi zezwoleń na jej sprzedaż z tytułu następ stw a po Ludwiku. Zygm unt bowiem je st następcą Ludw ika w prawdzie, ale tylko w W ę­ grzech, nie w Polsce, Ludw ik zaś nadaw ał Opolczykowi ziemię dobrzyńską jako król polski. Stw ierdziliśm y więc, że Zygm unt nie ma żadnych praw do ziemi dobrzyńskiej i że je st ona częścią pań­ stw a polskiego.

Jakiż je st teraz stosunek Opolczyka do Rusi Czerwonej? G dy Ludw ik w ęgierski objął tron polski po Kazimierzu W iel­ kim w r. 1370, ustanow ił dla Polski regentką m atkę swoją Elżbietę Łokietków nę, ale na Rusi Czerwonej pragnął ustalić swoje t.j. w ę­ gierskie panow anie. Oddaje więc rządy na tej Rusi Opolczykowi

(6)

S P R A W A Z A S T A W U ZIKMI D O B R Z Y Ń S K I E J . 1 8 1

dokumentem, w ydanym w Preszburgu 10-go października 1372 r . 1). Dokumentem tym, adresow anym do panów polskich i węgierskich i wogóle m ieszkańców obu państw (a więc inaczej, niż przy n a ­ daniu ziemi dobrzyńskiej), temi słowy określa król stosunek O pol­ czyka Alo Rusi: „...nos cognita v irtu te, industriosa pericia et pru- dencia ...principis domini Ladislai ducis O poliensis et Velunensis... regnum nostrum Russiae simul cum omnibus castris, civitatibus, oppidis, hom inibus et incolis eidem domino duci perpetue contule- rmus gubernandum et conservandum ...2); w dalszym ciągu mówi, Ludwik, że kupców i mieszkańców Rusi, przybyłych do Polski, lub W ęgier, mają obyw atele obu państw traktow ać jako „nostros fideles ac ditioni nostrae subiectos, tam quam nostros homines" 3), a więc znow u inaczej, niż w nadaniu Dobrzynia, gdzie mieszkańcy tej ziemi stają się poddanym i Opolczyka. Z takiego określenia sto­ sunku w ynika całkiem jasno i niewątpliw ie, że Ruś Czerwona po­ zostaw ała w łasnością króla Ludw ika i że Opolczyk był tylko jej gubernatorem i wielkorządcą.

Jeżeli będziem y przeglądać „A kta grodzkie i ziemskie" od r. 1372, to spostrzeżemy, że ten wielkorządzca, tytułujący się: „Dei gratia dmę O poliensis, W elunensis, terraeque Russiae dominus et h e r e s " 4), miał na Rusi bardzo rozległą i samodzielną władzę, że m ógł przenosić w sie lub m iasta na praw o niemieckie (z polskiego czy wogóle lokalnego), że mógł obsadzać urzędy, nadaw ać posia­ dłości osobom pryw atnym lub instytucyom (np. K ościołow i)5), a ob­ darowani przez niego mieli naw et rozległe i sw obodne praw o roz­ porządzania tem nadaniem 6).

A jednak nie przeszkadza to wcale, że O polczyk był tylko w iel­ korządcą Rusi i wyrażenia dokumentu, nadającego tę ziemię

„ter-*) A kta g ro d zk ie t. III Nr. 20.

2) „... m y p o z n a w sz y cn otę, d o św ia d czen ie i rozsądek... ks. o p olsk iego i w ie lu ń sk ie g o W ła d y sła w a ... n a sze k rólestw o Ruś w ra z z e w szy stk im i zam kam i, m iastam i, m iasteczk am i, ludźm i i m ieszk ań cam i tem uż panu k sięciu nadaliśm y w ie c z y ś c ie dla rzą d zen ia i zachow ania."

3) „n aszych w ie r n y c h i n aszej w ła d zy p od d an ych , jako n a szy ch ludzi." 4) A kta g ro d zk ie i ziem sk ie III № 21.

5) A kta g ro d zk ie i z ie m sk ie III Nr. 23, 25, 26, V Nr. 4, 6, 8, 10, 11, 13 i t. d Z tych aktów w y p ły w a , ż e nadania te b y ły czy n io n e na p ra w ie len n em (iu re feudali) i z obow iązk am i z te g o p raw a w y p ły w a ją c y m i. P or. także P r o - haski: „L enna i m aństw a na R usi i Podolu."

6) Np. nadanie d w ó ch w si w 1374 r. B ień k o w i z K uchar (tam że V II Nr- 10), gd zie O p olczyk w y ra źn ie m ów i, ż e Bieriko ma p osiad ać te w s ie z terń sa m em p ra w em , z jak iem j e książę p osiad ał i p ozw ala m u je za sta w ić, sprzedać lub za­ m ien ić, a jed n ak „iure feudali".

(7)

ram suam (t. j. Opolczyka) R ussiae“, nie należy brać dosłownie, czyli sądzić, że Ruś C zerw ona była dziedzictwem („dominus et heres“ A kta grodzkie III Nr. 21) Opolczyka i że on był jej udzielnym pa­ nem. A zresztą mamy inne jeszcze dowody, że był tutaj tylko na­ miestnikiem, gubernatorem a mianowicie: akt, w którym Opolczyk składa rządy Rusi w ręce Ludw ika d. z 13-go stycznia 1379 r . 4); akt, w którym Ludw ik odbiera Ruś pod swoje bezpośrednie rządy (9-go maja t. r .) 2); zezwolenie Zygm unta luksemb. z d. 8-go lutego 1396 r., dane Opolczykowi na rozporządzanie sw obodne ziemią dobrzyńską, w którym mówi, że Ruś Czerwona to była zam iana (commutatio) za posiadłości jego n a W ę g rz e c h 3); w reszcie—bullę erekcyjną arcy- biskupstw a w Haliczu, i biskupstw a w Przem yślu papieża Grze­ gorza XI z 13-go lutego 1375 r., w której takie słowa spotykamy: „pro parte dilecti filii Ladislai ducis O poliensis sub cuius temporali

dotninio dictae partes consistere asseruntur" 4).

Je st więc faktem niewątpliwjmi, że Opolczyk był na Rusi Czerwonej wielkorządcą, gubernatorem , o rozległej zresztą władzy, któ iy to urząd złożył w ręce królewskie z pow odu ciągłych na­ padów Litw inów na Ruś, nie mogąc im dać rady 5).

G dy więc teraz całe to rozum owanie i jego wynik zechcemy sprowadzić do naszego punktu wyjścia, to w ynikałoby, że skoro ziemia dobrzyńska była „commutatio" za Ruś Czerwoną, to i tu ­ taj Opolczjdc był w ielkorządzcą i g ub ern ato rem o bardzo rozle­ głej władzy i że jej zastaw mógł mieć w pewnej mierze praw ne

p Ibidem III Nr. 27. p Ibidem Nr. 28.

p D o g iel t. IV Nr. 70 p. 77.

ad 2— P Iw an W a g ile w ic z w u w a d ze do ak tów tych („Akta grod zk ie III

Nr. 27—28) w y r a ż a to sam o p rzek o n a n ie, ż e O p olczyk na R u si b y ł tylko w ielk o rzą d cą , a n a w et p ę su w a się o krok dalej i tw ierd zi, że jako w ielk o rzą d ca n a leża ł on do p ań stw a p o lsk ieg o i składu senatu p o l­ s k ieg o , m o ty w u ją c ten sąd tem , ż e w p r zew a żn ej liczb ie dokum en­ tów św iadkam i są P olacy, a p o w tó r e , że L udw ik, odbierając O p o lczy k o w i R uś C zerw on ą, w yn agrad za go d zieln icą polską, t. j. ziem ią dobrzyńską. P T h ein er „ V e te r a m onum enta" I р. 713. , P Janko z C zarnkow a (B ielo w sk i M onum enta t. II) p. 680: „anno itaque prefato inclitus p r in c e p s W'ladislaus... cern en s, quod m o b ile dom inium R ussiae

propter insultus Lithuanorum pacifice teneri non possit^ ip su m dom ino L od vico, regi

Poloniae... resig n a v it11.

A także „A kta g r o d z k ie 11 j. w . III Nr. 28 D o k u m en t L udw ika w ę g . z 9 -go m aja 1379-r. „...civitatem nostram L em b u rg en sem , in confiniis reg n i nostri Bus- sia e habitam et ex isten tem , quae frequentes incursus Lithuanorum so let subire... ean d em civitatem L em b u rg en sem et h ab itan tes in ea, assu m p sim u s.11 Janko n adaje fa łsz y w ie rok 1377 ca łem u tem u w y p a d k o w i.

(8)

S P R A W A Z A S T A W U Z I E M I D O B R Z Y Ń S K I E J . 1 8 3

uzasadnienie i słuszność, skoro na Rusi Czerwonej mógł na to drugim pozwalać 4). I sam Janko z Czarnkowa potw ierdzać może ten nasz w niosek w yrażeniem swojem: „ipsum dominium (sc. Russiae) domino Lodvico, regi Ungariae i Poloniae, pro terris et ducatibus, videlicet D obrinensi, G nevcow iensi et Bidgostiensi resignavit" 2), czyli, że je s t to jak b y przeniesienie Opolczyka jako gubernatora z jednej dzielnicy do drugiej, skoro w pierwszej nie potrafił w szyst­ kim Swoim zadaniom sprostać, t.j. przeszkodzić litewskim napadom. Ale to dopiero jed n a strona. Nie możemy bowiem na tym w nio­ sku poprzestać i musimy pierwej jeszcze zbadać, jaki ów „dux Casco" miał ty tu ł praw ny w posiadaniu ziemi dobrzyńskiej, bo przecie w dokumencie nadawczym mówi . Ludw ik w ęgierski w y­ raźnie, że O polczyk ma posiadać tę ziemię „eo iure, quo ipsam

idem dom inus dux Casco posuit et possedit.“ D opiero gdy to zba­ damy, możemy ostateczną wysnuć konkluzyę.

T en „dux Casco", to Kazimierz, ks. szczeciński (na Pomorzu), zwrany pow szechnie „Kaśko" (stąd „Casco"), sjm Bogusława i Elż­ biety, córki Kazim ierza W ielkiego i A ldony-A nny G edym inów ny 3). Jak wdadomo powszechnie, temu w nukowi swojemu, umierając, K a­ zimierz W . przekazał znaczną część ów czesnego państw a polskiego, mianowicie D obrzyń, Kujawy, Sieradz i Łęczycę 4). W iadom o także, że o ten legat królewski pow stał po śmierci Kazimierza spór, za­ kończony ostatecznie obaleniem testam entu. Brał w tym sporze udział i Opolczjdc, a naw et miał się przyczynić w edług B reitera do te g o 5), że ów „Kaśko" otrzym ał tylko Dobrzyń, Bydgoszcz i W ielatów . Nie mamy niestety dokum entu, którym Ludwik wxę- gierski nadaje te ziemie Kazimierzowi szczecińskiemu, nie m o źen y więc przez to określić owego „ius", jakie Kaśko miał do tej ziemi, jakie obowiązki na nim ciężyły, a przez to sam o—zbadać i tytułu praw nego Opolczyka, skoro był on taki sam. Ale choć nie mamy tego dokum entu, możemy jednak inną drogą dojść do celu, a m ia­ now icie na podstaw ie współczesnej kroniki Janka z Czarnkowa.

A rchidyakon gnieźnieński, opowiedziawszy w krótkości dzieje Kazimierza W ., przechodzi potem do przybycia króla Ludwika do K rakow a i do poruszonej przezeń spraw y testam entu K a­ zimierza W ., którego treść nam podaje. Spraw ę tę opow iada

*) Ob. w y ż e j nadanie dla B enka z K uchar (U w aga). 2i lanko j. w . p. 680.

3) B alzer „G en ealogia P iastów " p. 471.

*) Janko z C zarnkow a 1. c. p. 63b.

(9)

szczegółowo i kończy temi słowy: „Considerans vero Casimirus (sc. Szczeciński), aliter facere non posse, consensit et in corona­ tione domini regis cum castris praedictis (videl. D obrzyń, B yd­ goszcz, W ielatow , W ałcz) in feodum a domino rege et a corona

re g n i Poloniae suscepit11 4). A nieco dalej, opow iadając o koronacyi

,Ludwika, mówi, że byli na niej obecni tylko dwaj książęta świeccy t. j. Kazimierz szczeciński i W ładysław Opolczyk, którzy „quosdam ducatus seu dominia in coronatione ipsius in feodum ab ipso sc. rege) receperunt11 i hołd mu z nich złożyli2). Rów nocześnie bowiem z Kazimierzem szczecińskim obdarzył Ludw ik i Opolczyka, nadając mu jako lenno Bolesławiec, W ieluń, Olsztyn, Krzepice i Bobolice dlatego też wraz z Kazimierzem składa hołd.

Że to opow iadanie kronikarza musimy uznać jako trafne, i przyjąć, że Kazimierz szczeciński był lennikiem Polski, stw ierdza jed na jeszcze okoliczność. Janko, opowiadając o śmierci „K aśka11 w Bydgoszczy 2-go stycznia 1377 r., w yraża się, że „post cuius obitum ducatus D obrinensis, Bidgostia et W ałcz castra ad coronam regni Poloniae su n t devoluta113), używ a więc tych samych wyrażeń, które znajdujemy w roztrząsanym tutaj i cytowanym w całości do­ kumencie Ludwika; a ta zgodność wyrażeń może służyć za dowód, że Janko, pisząc swoją kronikę, znał ten dokum ent i miał go w ręku. T o zaś podnosi w w ysokim stopniu jego w iarogodność co do tej

spraw y. .

T ak więc, chociaż nie mamy aktu, którym Ludw ik w ęgierski nadaje Dobrzyń Kazimierzowi szczecińskiemu, to jednak na pod­ staw ie kroniki Jan k a i licznych jego wzmianek i charakterystycz­ nych w yrażeń z jednej rtrony, a rozbieranego dokum entu Ludwika w ęgierskiego z d ru g ie j4), uznać musimy za fakt niew ątpliw y i przyj­ mujemy, że Kazimierz szczeciński, jako pan Dobrzynia, był lenni-

kem i to lennikiem państw a polskiego.

Skoro więc O polczyk otrzym ał ziemię dobrzyńską „z tem samem praw em 11, co Kazimierz szczeciński, a ten miał ją na podstaw ie praw a feudalnego, więc i O polczyk był lennikiem Polski.

Jeżeli jednak porów nam y teraz dwie nasze konkluzye, w y­ ‘) Janko 1. c. p. 642.

2) Ib id em p. 645. 5) Ibidem p. 679.

6) Z a w sz e b o w iem , w e d łu g zasad praw a len n eg o , p o b ezp otom n ej śm ierci len n ik a, len n o w ra ca ło do s w o je g o w ła ściciela czyli su z e r e n a —naturalnie gdy len n a stały się już d zied ziczn em i. K azim ierz S z c z e c iń sk i zm arł b ezp otom n ie, w ię c ziem ia dobrzyńska w ra ca „iure naturali11 do Polski. M ożem y to u w a ża ć za p o p a rcie w y w o d u n a sz e g o , ż e „K aśko11 b y ł w a sa le m Polski.

(10)

S P R A W A Z A S T A W U Z I E M I D O B R Z Y Ń S K I E J . 1 8 5

snute z dokum entu Ludwika, zobaczymy między niemi sprzeczność: ze stosunku bowiem Opolczyka do Rusi Czerwonej w ypadło nam, że był on w ziemi dobrzyńskiej wielkorządzcą, gubernatorem ; ze stosunku zaś „K aśka“ do tej ziemi, że O polczyk był w niej w a­ salem Polski. Czemże więc był napraw dę?

Sądzę, że najpraw dopodobniej wasalem. W praw dzie bowiem dokum ent mówi, że ziemia dobrzyńska była „cambium et commuta­ tio" za R uś Czerwoną, ale nie mówi wcale, by w nowej posiadłości miał mieć O polczyk te same praw a, ten sam rodzaj władzy, co w dawnej. Bliższe rozw ażenie i porów nanie skłania nas do wnio­ sku, że „com m utatio" oznacza w tym dokumencie tylko w ynagro­ dzenie; za u tratę jednej dzielnicy, otrzymuje drugą, ale nie tkwi w niej, w jej pojęciu, konieczność tożsamości praw . Ludw ik węgierski na Rusi C zerw onej, którą chciał z czasem przyłączyć do W ęgier, po­ trzebow ał takiego wielkorządzcy, jak Opolczyk, wiernego i odda­ nego sobie, bo przez to przygotow yw ał sobie teren, ułatw iał drogę na przyszłość, t. j. oderw anie Rusi od Polski. Co do ziemi dobrzyń­ skiej zam iarów takich nie miał wcale i odryw ać jej od Polski nie myślał, choćby przez wzgląd na jej geograficzne położenie, więc też tutaj i wielkorządzcy takiego nie miał potrzeby ustanaw iać. A zresztą, gdyby Ludw ik przenosił O polczyka z Rusi do ziemi do­ brzyńskiej w tym samym charakterze i z tą samą władzą, t. j. jako wielkorządzcę, to jakiż cel miałoby odw ołanie się w dokumencie do „ius" Kazim ierza szczecińskiego, skoro ono było całkiem inne, niż Opolczyka na Rusi? Ludwik, określając w dokumencie stosunek O polczyka do nadaw anej mu ziemi, byłby w tedy albo oznaczył go wyraźnie jako identyczny ze stosunkiem poprzednim do Rusi, albo pominął to milczeniem, co niejako znaczyłoby, że książę i teraz, w innej dzielnicy, zajmować ma toż samo stanow isko, co i przedtem, ale nigdy nie w skazyw ałby na stosunek „K aśka" do ziemi dobrzyń­ skiej. W łaśnie owo pow ołanie się na tytuł praw ny Kazimierza szcze­ cińskiego, i to dlatego, że owć dw a stosunki: Opolczyka i Kazi­ mierza były całkiem różne, spraw ia, iż musimy zgodzić się, że sto­ sunek drugi, t. j. Kazimierza, je st dla nas w tej spraw ie decydu­ jącym .

Zestawiając teraz wszystko, przychodzimy do ostatecznego wniosku, że O p o l c z y k p o s i a d a ł z i e m i ę d o b r z y ń s k ą i c z ą s t k ę K u j a w n a p r a w i e f e u d a l n e m , ż e b y ł l e n n i k i e m , w a s a l e m k o r o n y p o l s k i e j i k r ó l a p o l s k i e g o , j a k o jej p r z e d s t a w i ­ c i e l a . Rzecz więc naturalna, że miał też same praw a i obowiązki wobec Polski i suzerena swojego, króla polskiego, jakie w ypływ ają

(11)

z praw a feudalnego. P raw o lenne, to ty tu ł posiadania ziemi do brzyńskiej przez W ładysław a opolskiego.

W ten sposób wywiązaliśmy się z pierwszej części naszego zadania, rozstrzygnęliśm y pierw sze pytanie, dotyczące tytułu p ra ­ wnego.

Jakaż więc teraz na podstaw ie tego tytułu, na podstaw ie praw a lennego, była legalność zastaw u ziemi dobrzyńskiej Krzyża­ kom? T o pytanie drugie, ale o dwóch kw estyach, a mianowicie;

1° czy wolno było Opolczykowi zastaw iać tę ziemię; 2° czy wolno było Krzyżakom ten zastaw przyjmować?

Otóż z „Saskiego zwierciadła", tego najdaw niejszego pomnika praw nego niemieckiego, wcześniejszej od niego „Lom bardy", t. j. praw a feudalnego lom bardzkiego i ustaw y F ryderyka I Barba- rossy, wydanej na wielkim zjeździe na polach ronkalskich w listo­ padzie 1158 r., w ynika jasno i niewątpliw ie, że na podstaw ie praw a lennego w asal obow iązany był do posłuszeństw a w zględem swojego suzerena, że nie wolno mu było nic działać na jeg o szkodę, tw ier­ dzić, że lenno wziął od kogo innego, tego lenna bez jego wiedzy i zezw olenia (t. j. suzerena) sprzedaw ać, zastawiać, jedynie tylko nadać rów nież w lenno komu innemu; w przeciw nym bowiem razie dopuszczał się „felonii", t. j. zdrady lennej, która groziła utratą lenna. T o są w yraźne przepisy feudalnego praw a, obowiązujące i przestrzegane pow szechnie w Niemczech J). A co do Polski, to

') „ S a c h se n s p ie g e l11, w y d a n ie D r. Н о т е у е г ’а p. t.: „D es S a c b se n s p ie g e ls II T h eil. I B and. D as S a c h sisc h e L eh n r e c h t11. B erlin 1842. A rtykuły: 55 § 8 p. 237; art. 68 § 3 p. 273 i indziej.

N adto „L ibri feu d oru m “ lom bardzkie, czyli t. zw . „L om barda11 iw y d . D r. K. L eh m an n p. t.: „D as lo n g o b a rd isch e R e c h t11 G óttin gen 1896) p. 90. „Lom- barda11 je s t w c z e ś n ie js z ą zn a czn ie od „S a sk ieg o zw ierciadła", i jak w iadom o, w za k r e sie p raw a le n n e g o , jed n ym z p ie r w sz y c h p o m n ik ó w . W ła ś n ie w z a ­ k r e sie p raw a le n n e g o w y w a r ła ona na „Z w ierciadło" bardzo siln y w p ły w .

U ch w a ła na p o la ch ronkalskich z 1158 r., drukow ana i w „Lom bardzie" p. 180 i w „M onumenta G erm aniae, L eges" t. IV р. 247, ja k k o lw iek w ydana w e W ło s z e c h , o b o w ią z y w a ła i w N iem czech . Oto o d p o w ied n i z niej ustęp: „...per­ p etu o valitura le g e san cim u s, ut nulli liceat feudum totum vel partem aliquam

vendere, vel pignorare, vel quocunque modo alienare... sine permissione illius domini_ ad quem feudum spectare dignaretur.“

P or. także S ch ród er: „L ehrbuch der d eu tsch en R e c h tsg e sc h ic h te ” p. 410 i H o m ev er: „ S y ste m d es L e h n sr e c h t11 (II tom „ Z w iercia d ła 11 d rugiej c z ę śc i te g o ż , B erlin 1844 p. 263—640) p. 433, 507 i indziej. Na str. 505—7 pod n osi autor, ż e za sta w len n a b e z ze z w o lo n ia su zeren a b y ł karany g rzy w n ą i utratą lenna. „ S y ste m 11 H o m a y era je s t op arty na „Z w iercia d le11, które składa się z d w ó ch części, t. j. z p raw a z ie m sk ie g o (L an d rech t) i p raw a le n n e g o (L eh n - recht).

(12)

S P R A W A Z A S T A W U Z I E M I D O B R Z Y Ń S K I E J . 1 8 7

w iadom ą je st rzeczą, że praw o lenne szło do niej w łaśnie z Nie­ miec i że „Saxenspiegel“ był w Polsce znany wcześnie, a do prze­ pisów praw a lennego w Polsce stosow ano się w drodze zwyczaju; przeto i powyższe przepisy miały w Polsce moc praw nie obow ią­ zującą 1).

W obec tego musimy stw ierdzić, że zastawiając ziemię do­ brzyńską bez wiedzy i zezwolenia Jagiełły, jako swego suzerena — a w pierw szym rozdziale widzieliśmy, że o to zezwolenie w cale nie prosił, Zygm unt zaś luksem burgski, nie był, ja k wyżej w yka­ zaliśmy, zupełnie tutaj prawomocny, bo Ludw ik w ystaw iał odpow ie­ dni dokum ent jako król polski—O polczyk dopuszczał się „felonii", łam ał swoje obowiąski, jako w asala. I tej „felonii“ dopuszczał się nietylko przez to, że zastawiał, ale przez to także, że działał na szkodę sw ojego suzerena i że utrzym ywał, iż posiadał ziemię do­ brzyńską „vogelfrei“, lub że ją otrzym ał od Ludw ika, jako daro­ wiznę 2). A więc trzykrotna zdrada stosunku lennego, trzykrotna „felonia". Z a s t a w w i ę c z i e mi d o b r z y ń s k i e j n a p o d s t a w i e p r a w a l e n n e g o b y ł b e z p r a w n y m , z a r ó w n o j a k i Z ł o ­ t o r y i .

- Czy Krzyżacji, przyjmując te zastawy, wiedzieli o ich bez­

praw ności i wogóle o tytule praw nym Opolczyka do tej ziemi? Zdaniem naszem — tak. A dow ód widzimy w tym całym szeregu zastrzeżeń, jakie spotykam y w dokum entach zastawnych, na które zwracaliśmy uw agę i bardziej jeszcze w postępow aniu Krzyżaków z Opolczykiem w czasach późniejszych, o czem w następnych roz­ działach. Działali więc ze złą w iarą i polityka ich była rów nie kłam­ liwa i przew rotna, ja k Opolczyka. Zw racam y na to uwagę, bo fakt,

') Ż e „ S a x e n sp ie g e l“ zn an e b y ło w P o lsc e , d o w o d em te g o , ż e je g o p rzek ła d łaciń sk i znajduje się w b ib lio tece jagielloń sk iej w r ę k o p is ie z w . X IV (W is ło c k i k atalog ręk op . Nr. 169. J e st kilka je s z c z e rę k o p isó w np. Nr. 399 z r. 1420, także łaciń sk i p rzek ła d l i Nr. 4163 z 1416 r. Ż e zaś o b o w ią zy w a ło , ch o ćb y w drodze zw yczaju , stw ierd za to, że w ła śn ie d ruga c z ę ść „Ź w iercia d ła ‘‘ t j. p raw o len n e Jan L ask i u m ieścił w sw o im statu cie w łaciń sk iem tłum aczeniu, a ten je g o zb iór z o sta ł uznany na se jm ie w R ad om iu w r. 1505 za p o w sz e c h n ie o b o w ią zu ją cy w R zpltej. A w iad om o o tym statucie L a sk ie g o , ż e n ie b y ł on żadną n o w ą k odyfikacyą praw a, ale ż e b y ł u p orząd k ow an ym c h ro n o lo g icz­ n ie z b io r e m ustaw , o b o w ią zu ją cy ch od n ajd aw n iejszych c z a só w do sejm u ra d o m sk ieg o w łą c z n ie , (Bobrzyński: „ S ejm y p o lsk ie za O lbrachta i A leksandra." A ten eu m 1876 z e s z y t IV —V) a w ię c i w za k resie p raw a feu d aln ego. Z resztą p raw o len n e, jak k olw iek m iało p e w n e lokalne w ła śc iw o ś c i, b yło jednak za sa ­ dniczo w s z ę d z ie jed n a k o w e. ,

2) D łu g o sz p. 511, P o ssilg e p. 214 M ów iliśm y z resztą ju ż o tem w p ie r w ­ szy m rozdziale i m ów ić je s z c z e b ęd ziem y

(13)

że Krzyżakom nie był obcy i nieznany stosunek Opołczyka do ziemi dobrzyńskiej i do korony polskiej, stanie się dla nas pod­ staw ą do zrozum ienia późniejszej polityki W . m istrza wobec księcia.

A wreszcie: czy Krzyżakom wolno było bez wiedzy w łaści­ ciela lenna, względnie suzerena, tutaj Jagiełły i stanów polskich, przyjmować w zastaw ziemię dobrzyńską od Opolczyka, jakkolw iek

zastaw ten był bezpraw ny? '

Już owe p ro testy panów polskich budzą w nas pew ną w ąt­ pliwość, a w szczególności drugi protest z 1392 r., t. j. po zasta­ wie i zajęciu ziemi dobrzyńskiej 1). Jeżeli się przypatrzym y bliżej temu protestow i, to zobaczymy, że na dwie rzeczy kładą w nim stany polskie nacisk: po pierwsze, że zajętą przez Krzyżaków ziemię dobrzyńską (a w poprzednim Złotoryę i Bobrowniki) uważają za integralną część państw a polskiego („quae est (sunt) de corpore regni Poloniae"); to je st pewnik, który w opinii stanów polskich nie podlega i podlegać nie może najmniejszej w ątpliw ości (możemy to uważać także za rodzaj dowodu, że O polczyk m iał ziemię do­ brzyńską tylko jako lenno korony polskiej). Po drugie, że jej za­ jęcie przez wojska krzyżackie uważają za gwałt, za naruszenie pokoju, trw ającego między obu państw am i 2) i to nietylko samo zajęcie, ale także p r z y j ę c i e t e j z i e m i w z a s t a w 3), domagając się pod groźbą jej zw rotu. Możemy tutaj w nioskować, że nietylko sam zastaw , spełniony przez Opolczyka, był bezpraw ny, ale także, że i Krzyżacy, przyjmując go, łamali prawo, dopuszczali się bez­ praw ia. Nie je st bez znaczenia tutaj i ten fak t, że stany polskie, mówiąc, iż zastaw ione zamki są „de substancia regńi Poloniae", zw racają uw agę i na to Krzyżakom, że oni dobrze o tem wiedzą, czyli—kw estyonują z góry „bonam fidem “ Zakonu. Na wniosek, że i Przyjęcie zastaw u było bezprawne, a raczej na jego poparcie, mamy wprawdzie dow ód dla tej spraw y może nie dość silny i bez­ pośredni, ale jednak nie bez znaczenia i w artości. Jest nim t a k ' zw any wielki przywilej wormacki z 1-go maja 1231 r. króla H en­ ryka (VII) H ohenstaufaJ zbuntowanego w tedy w łaśnie przeciw ojcu, syna cesarza F ry d eryk a II. Chcąc zyskać sobie większą ilość stronników , H enryk (VII) na żądanie książąt w ydał ten przywilej na sejmie; cesarz zaś zatwierdził go potem. W przywileju tym czytamy taki p rzep is o przyjęciu zastaw ionego lenna: „in

civitati-*) O bacz ro zd zia ł p ie r w sz y .

2) „treu gas p red ictas effectu aliter v io la stis11 (w obu protestach).

3) „nuper tam en h iis m in im e suffragantes, castrum Slotoria... recepistis in

(14)

S P R A W A Z A S T A W U Z I E M I D O B R Z Y Ń S K I E J . 1 8 9

bus nostris nem o recipiat in pignore bona, quibus quis infeodatus est, sine consensu et manu domini principalis1' 1). W praw dzie zakaz ten stosuje się do Niemiec, ale, jeżeli zważymy wyżej pomienione okoliczności o praw ie lennem w Polsce (że szlo do niej właśnie z Niemiec i t. d.), to wolno nam będzie przypuszczać, że i ta za­ sada praw a lennego była w Polsce znaną i przestrzeganą, choćby tylko w drodze zwyczaju praw nego. A owe protesty, które p od­ noszą nietyiko zajęcie siłą ziemi dobrzyńskiej i wypędzenie wojsk polskich, ale także i przyjęcie jej w zastaw a uważają to wszystko za prow okacyę, za naruszenie i znieważenie pokoju, można uważać w łaśnie za w yraz i dowód, że pow yższa zasada praw a feudalnego nie była w Polsce obcą. A więc i przyjęcie zastawu przez Krzy­ żaków było także bezprawiem...

T eraz staną się dla nas jeszcze zrozumialszemi owe liczne zastrzeżenia w dokum entach zastawniczych.

Sądzę, że nie od rzeczy będzie przypom nieć tutaj, że na w szystkie obdarow yw ania Opolczyka przez Ludw ika w ęgierskiego panow ie polscy patrzyli bardzo niechętnie i czekali tylko sposo­ bności, aby te nadane księciu posiadłości, zarówno ziemię dobrzyń­ ską i Kujawy, jak Bobolice, Bolesławiec, W ieluń, Ostrzeszów, K rze­ pice i t. d., módz mu odebrać i napow rót ściśle z Polską złączyć. Sposobność taka trafiła się w czasie bezkrólewia; w tedy to panowie polscy, zebrani w Sieradzu w m arcu 1383 r., jak nam opow iada J a n k o 2), w ysyłając poselstw o do królow ej Elżbiety bośniackiej, w dow y po Ludwiku, z naznaczeniem ostatecznego term inu przy­ słania córki, król. Jadw igi, do Polski dla objęcia tronu, w przeci­ w nym bowiem razie w ybiera na króla Ziem ow ita (Semka) mazo­ w ieckiego, wydali także uchwałę, by ta now a królow a odzyskała i odebrała wszystkie posiadłości, nadane przez Ludw ika Opolczy­ kowi, by je „regio Polonae et coronae ipsius regni reordinet in statum pristinum reintegrando." T o w arunek, pod którym uznają ją za swoją panią. (Naturalnie i Ruś C zerw oną w inna była w edług tej uchw ały odzyskać). Owo opow iadanie Janka je s t bardzo chara­ kterystyczne, bo maluje nam wzajemną niechęć panów polskich do

Opolczyka, który zapewne zapam iętał sobie to upokorzenie; w łą­ czył je do przyszłych rachunków , do m otyw ów zemsty, teraz przez zastaw ziemi dobrzyńskiej dokonywanej.

W reszcie jeszcze jedno — ubocznie. Mówiliśmy, że Offka tak na Złotoryi, ja k w ziemi dobrzyńskiej, m iała swoją opraw ę,

„Leip-Р „M onum enta Germ aniae" L e g e s t. II р. 283. 2) Janko z C zarnkow a p. 733/G 1. c.

(15)

gedinge". Otóż, czy było to Opolczykowi dozwolone, jako lenniko­ wi? Sądzę, że tak. W iem y bowiem, że na tej samej ziemi dobrzyń­ skiej zapisał opraw ę swojej żonie, M ałgorzacie, Kazimierz szczeciń­ ski, w wysokości 800 grzywien, po w ypłacie których dopiero Mał­ gorzata w ydała Opolczykowi Dobrzyń, podczas gdy Bydgoszcz i G niew ków objął książę zaraz po nadaniu L u d w ik a J). Pow tóre, jak widzieliśmy, Opolczyk, w ydając swoją córkę za brata Jagiełły, zapisał jej tytułem w iana Tucznów, Inow rocław i Bydgoszcz,' po­ siadane przez siebie także jako lenno. W idocznie więc nie było to przekroczeniem praw a.

Ostatecznie pow tarzam y raz jeszcze wyniki naszych dochodzeń: 1) Opolczyk, jako pan Dobrzynia, był lennikiem Polski; 2) zasta­ wienie go K rzyżakom bez zezwolenia Jagiełły było felonią, złama­ niem obowiązków wasala; 3) przyjęcie zastaw u przez Krzyżaków

było także bezprawiem . .

W szystkie te kw estye, które tu rozpatryw aliśm y, mogą i po­ winny być stanow czo rozstrzygnięte tylko przez praw ników i do nich to przedew szystkiem należy. Co do mnie, w ypow iadam tylko moje zapatryw anie, mój sąd na te zawikłane pytania, sąd w ysnuty na podstaw ie źródeł i dochodzeń. Może ten mój sąd je st zupełnie błędny, właśnie pod względem prawniczym, pod względem zasady praw nej, o którą mi tu przedewsz}rstkiem chodzi i na którym opie­ ram swoje zapatryw ania w innej rozpraw ie o zjeździe raciąskim 2). Cała ta spraw a zastaw u pod względem politycznym , dyplom atycz­ nym przedstaw i się inaczej i staram się ją wytłum aczyć w ciągu pracy. Mogłem na tem poprzestać, ale zaraz nasunęła mi się na myśl i jej strona p raw na i tutaj w edług swojego punktu widzenia starałem się ją rozstrzygnąć. Czy tra fn ie — nie moja rzecz sądzić, moja conajwyżej bronić.

1) B alzef: G en ealogia P ia stó w p. 471—473 i Janko z C zarn k ow a 1. с p. 680. Naturalnie i tu b y ły p e w n e o g ra n icze n ia (np. p o z w o le n ia d zieci) o k tórych z o ­ bacz H o m ey er: „ S y stem d es L e h n r e c h ts11 p. 437 sq. M ałgorzata b y ła córką ks. m a zo w ieck ieg o , Z iem o w ita III.

2) P rzew o d n ik nauk. i litera ck i 1906 z e s z y t 3—6 pt.: „'W zajem ne s t o ­ sunki Polski, L itw y i Z akonu w latach 1399— 1404“.

(16)

S P R A W A Z A S T A W U Z I E M I D O B R Z Y Ń S K I E J . 1 9 1

3 . W o j n a i d a l s z e m a t a e t w a .

P o s e ls tw o S c h o f’a. W o jn a w 1393 r. „ T esta m en t11 O polczyka. D ruga w o jn a w 1396 roku. O polczyk p ra g n ie k o n ieczn ie sp rzed ać ziem ię d obrzyńską. S to su n ek je g o

do K rzyżaków za czy n a się psuć. R o zm ia ry k lęsk i O polczyka

Z zastaw ieniem ziemi dobrzyńskiej nie skończyły się jednak w całe m atactw a Opolczyka. Już po wyjeździe z gościny u W . mi­ strza z W eisenkirchen, posyła książę 3-go listopada K rzyżakom list, w którym donosi, że oświadczył królow i Zygm untow i gotowość Zakonu dopom agania mu w wojnie z P o l s k ą 1). Jest to zapewne dalszy ciąg owego projektu rozbioru Polski i narad nad nim. Ale na tem nie koniec. Sam zastaw księciu nie wystarczał. Pozostał mu jeszcze bądźcobądź tytuł, zapragnął więc pozbyć się i tego, czyli pragnął zastaw ioną ziemię sprzedać. Że finansowe względy od­ gryw ały tu znaczną rolę, to rzecz naturalna i niewątpliw a, ale i po­ lityczne nie mniejsze miały znaczenie. Chciał swoją zemstę na Polsce posunąć jeszcze dalej, aż do samego końca. W reszcie, jak sądzę, je st tu także i coś innego, ale o tem później. Dość, że pragnął Krzyżakom sprzedać ziemię dobrzyńską.

W tym tedy celu w ysyła znow u król Zygm unt do W . mistrza na Boże N arodzenie 1392 r., tego samego co w maju posła, H e r­ m ana Schofa, z oznajmieniem, że kupił od ks. Opolczyka ziemię dobrzyńską i K ujaw y i że te ziemie pragnie Zakonowi sprzedać. (Kujawjb t. j. Bydgoszcz, Złotoryę, W ałcz etc. posiadał Opolczyk także tytułem lenna od Ludw ika w ęgierskiego, z których część, jak mówiliśmy wyżej, nadał jako wiano córce Jadw idze, część za­

staw ił Krzyżakom). W . mistrz, K onrad W allenrod, odpowiedział na tę propozycyę odmownie, bo przecie książę zastaw ił im tę ziemię w lipcu za 50,000 i przyrzekł przesłać zezwolenie Offki na ten za­ staw, czego dotąd nie zrobił; jakże więc m ogą oni kupow ać od kogoś innego rzecz zastawioną? G d y książę zwróci pożyczkę, oni oddadzą ziemię 2).

Nie trudno się w tem poselstw ie dopatrzeć znowu inicyatyw y Opolczyka, który za plecami Zygm unta kieruje całą akcyą, do­ puszcza się kłam stw (o zakupnie przez króla) i wszelkich używ a sposobów, by tę ziemię dobrzyńską módz sprzedać i now e pienią­ dze otrzymać. K łam stwo leży w tem, jakoby Zygm unt kupił Ku­

*) V oigt: C od ex IV Nr. 113.

2) L ites j. w . Nr. 28 p. 409 (S p ra w o zd a n ie z obu p o selstw S ch o fa z m aja i grudnia 1392 r. p od jed n y m num erem ).

(17)

jaw y i Dobrzyń: tak bowiem nie było, bo i pocóżby w takim razie w ystaw iał potem kilkakrotnie Opolczykowi zezwolenia na zastaw i wogóle sw obodne rozporządzanie zastawionem i przez Opolczyka ziemiami *), skoro mógł poprostu przesłać Krzyżakom akt zakupna? Inna rzecz, że P olska znow u w ystąpiłaby z protestem i że K rzy­ żacy byli zbyt ostrożni, by się dali tak łatw o złapać, zwłaszcza, że ziemię dobrzyńską mieli i tak faktycznie w swoich rękach. T o kłam stw o tedy, wcale niezręcznie wymyślone, i króla Zygm unta wobec późniejszych aktów komprom itujące, było bezskuteczne, Krzyżacy bowiem nie kupili Dobrzynia.

Jagiełło w rócił tym czasem do Polski; m usiał się więc teraz zająć przedew szystkiem spraw ą ziemi dobrzyńskiej, jako w tej chwili pierw szorzędnej wagi dla państw a polskiego. Miał tutaj król rozprawić się z dwoma wrogiemi stronami, jeżeli w ierny przyrze­ czeniu, danemu w K rew ie w 1385 r., chciał odzyskać utracone po­ siadłości: z Opolczykiem i Zakonem. Pierw szego należało ukarać jako zbuntow anego lennika, od drugiego domagać się zw rotu za­ jętych bezpraw nie ziem. Opolczyk był słabszy; na rozpraw ę orężną z Zakonem jeszcze świeże państw o polsko-litewskie nie było dość silne, zwłaszcza po ostatnich na Litwie zaw ieruchach (z W itoldem), nie mogło więc podjąć teraz boju na śmierć i życie, boju, w k tó ­ rym iść miało nie o terytory a czy graniczne ziemie, ale o sam byt i dalszą przyszłość; należało tedy naprzód próbow ać dojść do celu drogą pokojową, dyplom atyczną z Krzyżakami, a rozpraw ić się z Opolczykiem. D opiero gdyby droga ta okazała się bezskuteczną, — jąć się oręża.

T ak też robi Jagiełło i od O polczyka rozpoczyna sprawę. Pomoc Zygm unta luksem burskiego nie wiele ostatecznie mogła księciu poradzić, a Zakon ani chciał, ani mógł w tej właśnie chwili (ugoda ostrow ska) rozpoczynać walki za i dla Opolczyka. Co praw da w r. 1393 położenie księcia nie było jeszcze tak groźne, jak potem, od 1394 r. począwszy: jeszcze za nim stali wszyscy sprzymierzeńcy: Krzyżacy, Zygm unt luksem burski, W acław cze­

ski; jeden tylko m argrabia morawski P rokop usunął się i zawarł przyjaźń z Jagiełłą 2). Z tą chwilą, gdy Jagiełło wydaje O polczy­ kow i wojnę, zaczyna się w spraw ie dobrzyńskiej now y okres: z Opolczykiem aż do 1397 r. trw a w ojna z pewnemi przerwami— z Zakonem rozpoczynają się pertraktacye, ukończone w 1404 r.

Pierw sza strona tego okresu, t. j. w ojna z Opolczykiem, nie

') Voigt: C od ex IV Nr. 119, D o g ie l IV Nr. 70. p. 77, 2) P iekosiriski: N ajst. rach. m . K rakow a II p. 241.

(18)

S P R A W A Z A S T A W U ZI E M I D O B R Z Y Ń S K I E J . 1 9 3

w iele nas będzie zajmować; zaznaczymy tylko niektóre jej punkta, uwzględniając więcej dalszą działalność Opolczyka w spraw ie do­ brzyńskiej; wojnie bowiem samej, jako wojnie, dość poświęcili miejsca S zajn o ch a1) i B reiter. W ięcej nas za to interesow ać będzie druga strona: pertraktacye z Zakonem w pierw szych latach t. j. do 1399 r.

W ojna z O polczykiem zaczyna się właściwie w 1396 r., w tedy w łaśnie staje się system atyczną i przypraw ia O polczyka o zupełną klęskę. Ale już w 1393 r. widzimy ślady tej walki, która robi w ra­ żenie przygryw ki.

Długosz opow iada, że nim Jagiełło w ypow iedział wojnę O pol­ czykowi, poselstw am i, łagodnością, a wreszcie obietnicą, że go po­ zostaw i w spokojnem posiadaniu ziem lennych aż do śmierci, byle tylko uznał jego zw ierzchnictw o i złożył mu hołd, usiłował przywieść księcia do upam iętania, a dopiero gdy otrzym ał od niego zuchwałą odpowiedź, że ani król polski nie je st tak potężny, ani on (O pol­ czyk) tak nikczemny, by się miał do tego stopnia poniżyć, pochwycił za oręż i rozpoczął „tajem ne" przygotow ania do w a lk i2). O tego rodzaju usiłow aniach Jagiełły nigdzie poza Długoszem nie znajdu­ jem y wzmianki, ale niem a pow odu o ich rzeczywistości pow ąt­ piewać. Jeżeli zaś miały one istotnie miejsce, to jedynie w 1391 r., a nie w 1393 r., ja k chce Długosz, bo nie byłoby racyi żądać hołdu ow ego i podobne słać poselstw a w chwili, gdy zastaw ziemi dobrzyńskiej był ju ż faktem: mogło więc stać się to jedynie po zastawie Złotoryi, przed w yprawieniem K rystyna z siłą zbrojną i чtylko w tedy mogło osiągnąć swój skutek, uchronić od nowego jakiegoś zastaw u 3).

Jakkolw iek zresztą było, faktem jest, że w r. 1393 rozpoczął Jagiełło kroki wojenne. Bliższych jednak szczegółów o tej wojnie: kiedy się zaczęła, kto ją prowadził i t. d., brak nam zupełnie. Je­ dyny tutaj D ługosz opow iada tę wojnę i następną z 1396 r. w takiej łączności, że, nie mając bliższych danych, jak przy r. 1391 (dzia­

3) Szajnocha: „Jadw iga i Jagiełło." b D ługosz: j. w . p. 54.

2) T w ie r d z e n iu m ojem u, ż e je ż e li J a g ie łło u siło w a ł p r z y w ie ść O polczyka do upam iętania, z ro b ił to p o m ię d z y m ajem a w r z e śn ie m 1391 r., a n ie p ó źn iej, sp r z e c iw ia się S zajn och a, B reite r i Caro. Z drugiej jednak strony je s t m o żeb n e, •co ci u czen i tw ierd zą, ż e p rzez z ło ż e n ie hołdu p rzez O polczyka, ch o ćb y i po zastaw ie, z y sk iw a ła P o lsk a bardzo silną p o d sta w ę praw ną w sp o r z e z Z akonem , gd y ż sam k siążę stw ie r d z iłb y tern, ż e je s t w a sa le m P o lsk i a J a g iełło je g o su ze- ren em . K rzyżacy w ła ś n ie tą n iezn ajom ością isto tn eg o w ła śc ic ie la ziem i d ob rzyń ­ skiej długo i w y g o d n ie się zasłaniali. P r z e z taki h ołd za ś ca ły sp ó r i rokow ania m o g ły p rzyb rać od m ien n ą p ostać.

(19)

łania Krystyna: relacya urzędow a i dokum ent zastaw ny) trudno tutaj coś pewniejszego i bardziej szczegółowego pow iedzieć. Że jednak kroki wojenne w owym roku, 1393, istotnie miały miejsce, za dow ód służyć nam może zawieszenie broni z 26-go lipca 1393 r. w Nowem Mieście Korczynie, które Opolczyk zaw iera z Jagiełłą do 15-go sierpnia t. r. *) a potem około połow y listopada zawie­ szenie to wraz z bratem Bolkiem przedłuża do Bożego Naro­ dzenia, zgadzając się, by przez ten czas wzajemne stosunki han­ dlowe między ich poddanym i nie doznaw ały żadnej p rzeszko d y 2). Możemy tyle tylko powiedzieć, że i K raków dostarczył czynnej pomocy ze swej strony, dał mianowicie arm aty w raz z ich o b słu g ą3). W reszcie o terenie walki możemy tylko przypuszczać, że była nim ziemia ostrzeszow ska i wieluńska, jak również, że w tych ziemiach odniósł Jagiełło jakieś korzyści terytoryalne: d. 22-go lutego 1394 r. uposaża bowiem król klasztor częstochowski wsiami, leżącemi w ziemi ostrzeszow skiej4), a w dw a dni później klasztor w Wheluniu; obie ziemie (wieluńska i ostrzeszowska) należafy, jak wiadomo, do Opolczyka, jako lenna 5).

W ojna ta jed nak nie przeszkadzała wcale O polczykow i znosić się ciągle z Zakonem krzyżackim i proponow ać mu plan zakupna ziemi dobrzyńskiej. W dniu 10-ym w rześnia 1393 r. otrzym ał książę upragniony dokum ent od króla Zygm unta, w którym daje mu on zupełne praw o i swobodę w rozporządzaniu ziemią dobrzyńską 6). Ale przecie ten zuchw ały wobec Jagielłow ych posłów książę—od­ nosi się to do owego opow iadania D ługosza — lękał się wojny z Polską i by choć cząstkę swoich posiadłości ocalić a zyskać jakąś świeżą pomoc, w ystaw ia w dziedzicznym O polu 26-go paź­ dziernika dokument, którym zapisuje wszystkie swoje ziemie na Śląsku, jak: Opole, G łogów, W ieluń, Krzepice, K łobucko i t. d. sy­ nowcom swoim, Bolkowi i Bernardow i, zastrzegając sobie tylko pew ne praw a na tych ziemiach, które dopiero po jego śmierci przejdą w zupełne posiadanie bratanków 7). Poniew aż „testam ent" ten,

*) L ew ick i: In d ex actorum Nr. 209.

2) Kod. W lk p l. III Nr. 1941 p. 665. D okum ent te n m ocn o u szk od zon y, brak m u daty i m iejsca je g o w ydania, p ozostało tylko tyle: „Da... proxim a ante die S cti Martini confessoris"1.

3) Najst. rach. m . K rak ow a j. w . p. 246.

4) D ługosz: j. w p. 504.

ъ) Ob. rozdział II i K od ek s W lk p l. III Nr. 1852 (O p olczyk nadaje p e w n e p r z y w ile je O str z e sz o w o w i w 1386 r.)

6) V oigt: C od ex IV Nr. 119 p. 171.

(20)

S P R A W A Z A S T A W U Z I EM I D O B R Z Y Ń S K I E J . 1 9 5

w edług którego spadkobiercam i księcia zostają ks. opolscy B ernard i Bolko, a nie, ja k dawniej mówiliśmy, H enryk, ks. głogowsko- żegański, mąż starszej córki Opolczyka, Katarzyny, w ystaw iony był przed zaw arciem pow tórnego zawieszenia broni z Jagiełłą (listopad 1393 r.), a więc podczas wojny, w nosimy przeto, że musiało się Opolczykowi nie bardzo powodzić a że jeżeli Jagiełło zyskał w tej w alce jakie korzyści materyalne, to je do owego czasu (wrzesień, październik) odnieść należ}'. Ponadto w ażny je st ów „testament" także dlatego, że z nadania ziem wyklucza O polczyk dobrzyńską i K ujaw y, Dlaczego?—nie wiadomo: czy był to strach przed Polską, czy chęć pozostaw ienia ich w rękach Zakonu? Tyczy to szczegól­ niej Dobrzynia, bo K ujaw y nadał już poprzednio, jako wiano, młod­ szej córce, Jadw idze.

Czy po Bożem Narodzeniu 1393 r. przyszło znowu do walki, na pewno nie wiemy; zdaje się jednak, że nie, gdyż w dniu 10-ym kw ietnia 1394 r. przyrzekają: nieuznaw any przez króla arcybiskup gnieźnieński, Jan K ropidło i b rat jego Bolko, ks. opolski, że docho­ wają pokoju z Jagiełłą, zaw artego przez ich stryja W ładysław a O pol­ czyka aż do 24-go cze rw cax). Było to zapewne uroczyste odnowienie ostatniego rozejmu w obecności m argrabiego m oraw skiego Jodoka i pełnom ocników polskich, Sędziwoja, w ojew ody kaliskiego, Spytka z Melsztyna, krakow skiego i Klem ensa z M oskorzowa,podkanclerzego, w czem i sam W ładysław Opolczyk uczestniczył. Że tak w ysocy do­ stojnicy polscy biorą udział w odnowieniu rozejmu, możnaby przy­ puszczać, że sam Jagiełło przyłożył rękę do tego. Nie je st bowiem tutaj bez znaczenia fakt, że w tym czasie spodziew ano się w Polsce przybycia Zygm unta luksemb. wraz z żoną M ary ą2), a przez tę

*) P rohaska: C od ex V itoldi Nr. 110. _

2) K iedy ostateczn ie Z ygm unt b a w ił w S ą czu w g o ścin ie u król. Jad w igi tj. w 1394 r. c z y 1395 r.—n ie u m iem y sta n o w czo ro zstrzy g n ą ć, a m ięd zy u czo ­ nym i brak zg o d y . T erm in ten jest, o g ó ln ie biorąc, (n ie dla naszej sp raw y) w c a le w ażn y, bo zm ien ia c e l odw iedzin; inny b yć on m u sia ł p r z e d śm iercią M aryi (Maj 1395 r.) i innym , po je j zgon ie. D łu g o sz podaje rok 1394 (p. 507), w rachunkach zaś p o d sk a rb ieg o H in czk i z e S tyczn ia i L u teg o 1395 r. (P iek osiń sk i: „R achunki dw oru Jagiełły" p. 213—221) czytam y ciągle o w ielk ich w yd atk ach i p rz y g o to ­ w an iach na p r z y ję c ie króla Z ygm unta, z c z e g o b y w y n ik a ło , że b a w ił w 1395 r., rew izy tu ją c k rólow ą J a d w ig ę, która w 1392 r. jeźd ziła do siostry do W ę g ie r (B reiter j. w . p. 209). R achunki H inczki uryw ają się n iestety ! w p ie r w sz y c h dniach L u tego, nic w ię c p e w n e g o nie m ożna p o w ie d z ie ć . D la n as p ra w d o p o d o b n iej­ sz y m w y d a je się rok 1394. Że jed n ak b a w ił Z ygm u n t w tym c za sie (1394— 5 r.) w P o lsc e i u ro c z y śc ie go p rzyjm ow an o to fakt p o w sz e c h n ie uznany. Moż- liw em je s t jed n a k , ż e się go zn aczn ie w c z e śn ie j sp o d ziew a n o i do p rzy jęcia g o to w a n o , tem bardziej, iż, jak w iad om o, Z ygm u n t n ig d y n ie sta w ia ł się r e g u ­ larn ie na o b ieca n y term in.

(21)

bytność żywiono w kołach polskich nadzieję, że sp raw a dobrzyńska da się pokojowo załatwić; podnieść zaś należy drugi jeszcze fakt, mianowicie, że spór krzyżacki o arcybiskupstw o ryskie zaogniał się coraz silniej na niekorzyść Krzyżaków i już w 1393 r. Jagiełło po­ czął się w tę spraw ę mieszać 4). Ów spór ryski je st ważnym dla tych czasów w ypadkiem i zmienia gruntow nie całą sytuacyę poli­ tyczną na korzyść Polski, a niekorzyść zakonu, tern samem zaś—Opol­ czyka. Spodziew any przyjazd Zygm unta do Polski, czyli innemi słowy zbliżenie się dw óch wrogich sobie dotąd dworów: w ęgier­ skiego i polskiego, nie mogło być także korzystnem dla księcia, bo przecie Zygm unt był głównym jego patronem : w razie zaś zbli­ żenia się do Polski nie mógłby go publicznie i jaw nie osłaniać. A wreszcie śmierć gw ałtow nego W . mistrza, K onrada W allenroda 25-go lipca 1393 r. i w ybór pokojowo usposobionego a rozważnego K onrada Ju n g in g e n a 2), nie były bez znaczenia w całej tej sprawie.

W latach 1394 i 1393 nic słyszymy też nic o wojnie; została więc przerw aną na czas dłuższy. O w a spraw a ryska, która stw o­ rzyła groźną dla K rzyżaków koalicyą, złożoną z Jagiełły, króla cze­ skiego W acław a, książąt pomorskich i energicznego, śmiałego bi­ skupa dorpackiego, T eo d o ry k a z D am erau 3), odebrała niewątpliw ie znaczną rolę w przerw aniu wojny; może sam Jagiełło był tego spraw cą.

T en pokój, przerw a, pozwoliły Opolczykowi rozpocząć dalsze z Zakonem intrygi, o czem później opowiemy, a zarazem przygo­ tow ać się lepiej do now ej, a spodziewanej walki. O bsadza więc silniejszemi załogami i obw arow uje ważniejsze zamki w ziemi wie­ luńskiej i ostrzeszowskiej, temu tylko bowiem należy przypisać, że dłużej lub krócej mogły się one opierać wojskom Jagiełły. Na to właśnie obw arowanie i wzmocnienie zamków potrzebow ał pie­ niędzy; puka więc do kasy Zakonu i nie bezskutecznie. Otrzymuje bowiem 21-go maja 1394 r. od Krzyżaków, jako uzupełnienie da­ wnej sumy zastawnej, jeszcze 22,900 fl. w ę g .4). Zdaje mi się, że to udzielenie przez W . m istrza pieniędzy księciu ma pew ien związek z owym sporem ryskim, jeżeli zważymy, że późniejsze usiłow ania Opolczyka nie osiągają celu, i że Jagiełło miesza się czynnie w ten spór; Krzyżakom bowiem musiało zależeć na tem, by król

jaknaj-9 C od ex V itoldi Nr. 103. Por. także Prohaska: „ S p ór o m itrę i p astorał w R ydze" (K wart, histor. 1895).

2J V oigt; G esch ich te P r e u sse n s t. V p. 644. 3) Prohaska: S p ó r o m itrę j. w.

(22)

S P R A W A Z A S T A W U Z I E M I D O B R Z Y Ń S K I E J . 1 9 7

dłużej zajęty był Opolczykiem i nie mógł przez to brać żywszego udziału w spraw ie ryskiej.

W edług Długosza, wojna z r. 1396 prow adzona była na dwóch liniach: jednę część sił prow adził sam król na śląskie posiadłości Opolczyka, drugą w ysłał pierwej jeszcze na K ujawy pod dowódz­ twem S pytka M elsztyńskiego, w ojew ody krakow skiego. W jTsłanie Spytka na K ujaw y miało być według naszego historyka podstępem Jagiełły: faktycznie bowiem uderzył S pytek na ziemię ostrzeszow- ską, Jagiełło zaś na wieluńską. Zamek za zamkiem tracił O pol­ czyk po krótkim oporze; jeden tylko Bolesławiec, silnie zaopa­ trzony w załogę, nie dał się zdobyć wojskom polskim; dopiero po śmierci Opolczyka (1401 r.), wydała go Jagielle Offka, a przez cały ten czas (1396— 1401 r.) trwało oblężenie. Król polski w targnął naw et do dziedzicznych siedzib Opolczyka i obiegł jego gniazdo rodzinne, O pole 4). W energicznej tej wojnie, w której po stronie Polski walczyli książęta mazowieccy, Ziemowit i Janusz, jako jej lennicy, mimo to że zostawali w pokrew ieństw ie z Opolczykiem, utracił książę wszystko, od nikogo nie doznawszy rzeczywistej, prawdziwej pomocy, prócz od bratanków . Prowadził O polczyk partyzantkę, bo inaczej walczyć nie mógł, wspomagał w espół z synowcami (Bol­ kiem i Bernardem ) oblężony Bolesławiec, napadał i rozbijał po dro­ gach, niepokoił zwłaszcza kupców ,—nie dziw więc, że i mieszczanie krakow scy dostarczyli znacznych posiłków Ja g ie lle 2) (wozy pod arm aty i obsługę do nich)—a naw et, jeżeli wierzyć można D ługo­ szowi, dopuszczał się w strętnych gw ałtów na szlachcie polskiej3), Ale i synowcowie opuścili go wreszcie, gdy Jagiełło obiegł ich w Opolu i za pośrednictw em kilku książąt śląskich zawarli tamże б-go sierpnia 1396 r. pokój, w którym przyrzekają, że nie będą niczem szkodzić koronie polskiej, w ydadzą wszystkich jeńców , nie będą dopomagać w żaden sposób Bolesławcowi i odwołają b ro ­ niących go, wszystkich znaczniejszych obywateli Opola. A za to będą w spokoju posiadać Opole, Strzelice, Głogów, wogóle w szyst­ kie posiadłości, jakie miał na Śląsku Opolczyk, a które im Jagiełło nadaje w tym celu „ut... Ladislaus (Opolczyk) diebus vitae suae nullam potestatem nocendi et impediendi ipsi domino regi, regno suo Poloniae... habere debebit quovis m odo.“ Pośrednicy pokoju, jak W acław, biskup wrocławski, K onrad, ks. Oleśnicki i Przemko opawski ręczą za dotrzymanie w szystkich tych w arunków pod

‘) D ługosz: t. III p. 515—517 i D ogiel: I Nr. 5 p. 539. 2) R ach. m . K rakow a p. 252. . 3) D ługosz: j. w .

(23)

grozą osobistej odpow iedzialności1). Zaw arcie tego pokoju było zupełną klęską O polczyka i końcem wojny. Bo nie mial nietylko pomocy, ale naw et punktu oparcia i przytułku: ziemie bowiem w ieluńska i ostrzeszow ska były w rękach Jagiełły, Opole w posia­ daniu synowców', którzy mieli i musieli sami wykonać egzekucyę na stryju, jak to w'ynika z samych w arunków pokoju, (w tym prze­ cież celu mieli „owe zamki i ziemie posiadać"), a były to, jak wia­ domo, dziedziczne i ja k na teraz jedyne posiadłości Opolczyka; do Bolesławca zaś, opasanego ze wszystkich stron wojskami polskiemi, przedrzeć się było niepodobieństw em . Klęska więc była zupełna, była katastrofą, a całe dalsze życie księcia zależało w znacznej części od łaski synowców. Książę często potem przebyw a w Opolu i mieszka w nim, widocznie więc bratankow ie dali mu w doży­ wocie jakąś część rodzinnego miasta, gdzie stary książę w sześć lat potem życia dokonał 2). A jednak, jak zobaczymy, nie przestał swych targów z Krzyżakami, tylko, że nie były one już szkodliwe w zmie­ nionych warunkach i Krzyżacy z lekceważeniem zbywali księcia, który, opuszczony przez wszystkich, jako osoba bez żadnego zna­ czenia i siły, choćby moralnej, zwTolna dogorywał.

Długosz przypisuje cale powmdzenie w tej wojnie temu, że Jagiełło potajemnie się do niej zbroił i w szystkie plany wojenne, a naw et kierunek w ypraw y starannie ukryw ał, by Opolczyka za­ skoczyć niespodzianie r nieprzygotow anym . Ale nie bardzo praw ­ dziwa wydaje się ta tajemniczość. Okoliczność bowiem, że wszystkie grody w ziemi ostrzeszow7skiej i wieluńskiej, z których kilka po zdobyciu nadał Jagiełło panom polskim 3), obsadzone były załogami, a zwłaszcza Bolesławiec, zaopatrzony wre w szystko tak dobrze, że zdołał wTytrzymać kilkoletnie oblężenie, zdaje się świadczyć raczej przeciwnie, że O polczyk musiał się spodziewać now7ej wojny, a może naw et o przygotow aniach wiedzieć, i zawczasu się ubezpieczał. Jeżeli zaś tajemniczość istniała napraw dę, to nie ze wszystkiem do­ pięła celu, bo zastała Opolczyka przygotow anego, w spieranego przez synowców, pozyskanych „testamentem" z r. 13.93. Dopiero opuszczenie księcia p rzyspieszjio i zwiększyło jego katastrofę.

( d . n . )

M A R Y A N G O Y S K I .

i D ogiel: C o d ex t. I Nr. b p. 539 „że... W ła d y s ła w za dni życia sw e g o żadnej m ożn ości szk od zen ia i n iep o k o jen ia sa m eg o króla, je g o K rólestw a Pol­ sk ie g o ... n ie p o w in ien p o sia d a ć w żaden sposób".

2) Breiter: j. w.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Nadzieja bowiem polega w swej istocie na cząstkowym i uprzedzającym doświadczaniu już teraz tego, co stało się ^ udziałem Chrystusa, który jako Arcyka­ płan wszedł

W jaki sposób ów „reżyserski“ stosunek do tekstu ośw ietla problematykę utworu, 0 tym przekonuje rozprawa O rozm owach w III cz. „D ziadów “, która

Поскольку в харбинскую практику входят не только годовые, но и квартальные отчёты ХКПРБ, любопытно обратить внимание на один

В отличие от гоголевских персонажей, которые не обращают внимания на окру- жающий их город, для персонажей современных авторов Петербург – не просто фон,

Przewodność elek- tryczna, przewodność elektryczna właściwa, oporność (rezystancja), oporność właściwa. Jed- nostki w jakich mierzymy te wielkości. Zależność oporu

(Do tej części ćwiczenia można wykorzystać instrukcję do ćwiczenia E-36A). a) Zbudować obwód wykorzystując jako źródło siły elektromotorycznej zasilacz stabilizo- wany wraz

Zaprojektować układ pomiarowy do wyznaczenia charakterystyki napięciowo – prądowej opornika, czyli chcemy zobaczyć na ekranie oscyloskopu prawo Ohma.5. Zmontować

ditive, l’écriture auto‐socio‐biographique d’Annie Ernaux et d’Édouard Louis engage en réalité un véritable dialogue avec le bruit (ou son absence), faisant de ce