• Nie Znaleziono Wyników

"Socjalno-Rewolucyjna Partia Prolariat 1882-1886", Irena Koberdowa, Warszawa 1981 : [recenzja]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share ""Socjalno-Rewolucyjna Partia Prolariat 1882-1886", Irena Koberdowa, Warszawa 1981 : [recenzja]"

Copied!
7
0
0

Pełen tekst

(1)

Kancewicz, Jan

"Socjalno-Rewolucyjna Partia Prolariat

1882-1886", Irena Koberdowa,

Warszawa 1981 : [recenzja]

Przegląd Historyczny 74/3, 557-562

1983

Artykuł umieszczony jest w kolekcji cyfrowej bazhum.muzhp.pl,

gromadzącej zawartość polskich czasopism humanistycznych

i społecznych, tworzonej przez Muzeum Historii Polski w Warszawie

w ramach prac podejmowanych na rzecz zapewnienia otwartego,

powszechnego i trwałego dostępu do polskiego dorobku naukowego

i kulturalnego.

Artykuł został opracowany do udostępnienia w Internecie dzięki

wsparciu Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego w ramach

dofinansowania działalności upowszechniającej naukę.

(2)

R ECE NZJE

557

SzwaTce ożenił się w Tunce z sybiraczką; ow d ow ia w szy zabrał z sobą do G a ­ lic ji tro je m ałych dzieci. W książce znalazła się ich fotografia, ale nie dow iadu je­ m y się, co potem się z nim i stało. W „Pam iętn ikach ” B. Lim an ow skiego znajdziem y «uskakującą inform ację, że „córk i pom ieścił (SzwaTce) u zakonnic Sacré Coeur” . B yła to elitarna szkoła z internatem , ultra-katolicka i arcykonserw atyw na! C zyż­ by córeczki heretyka i radykała zostały w ychow ane w aż tak odm iennym duchu? Z jedn ą z nich, Anną, niezam ężną, zetknęła się w trzydzieści lat potem M aria Złotorzycka. Nasuwa się tu analogia do konserw atyw nego w ychow ania potomstwa Jarosława Dąbrowskiego...

S tefan K ien iew icz

Irena K o b e r d o w a , S ocja ln o-R ew olu cy jn a P a rtia P ro le ta ria t 1882— 1886, Książka i W iedza, W arszaw a 1981, s. 273.

W yb itn e m iejsce, k tóre zawsze zajm ow ała w tra d ycji i popu laryzacji partia Socjaln o-R ew olu cyjn a P roletariat, zwana zw y k le I Proletariatem i spora ju ż lite ­ ratura je j poświęcona (w szczególności — kapitalna m onografia L . B a u m g a r ­ t e n a) zdaw ały się świadczyć, że now e próby ośw ietlenia je j d ziejó w nie będą łatw e. A jednak Irena K o b e r d o w a dow iodła w sw ej m on ografii, że można taką próbę zrealizow ać z powodzeniem . Oparła się — obok litera tu ry przedm io­ tu — o nowo odczytane archiw alia. Usytuowała pierw sze pokolenie polskich m arksistów, tych z lat 1878— 1886, w dłuższym ciągu ro zw o jo w y m polskiej m yśli socjalistycznej — od Ludu P olskiego 1835 r. i Dem bow skiego poczynając. U w zględ ­ niła także tło rosyjskiego, a zwłaszcza zachodnioeuropejskiego socjalizm u, akcentu­ jąc ówczesne w p ły w y tam tejszego anarchizmu. Pisząc o socjalistach w arszawskich i ich program ie „Zasady S ocjaln o-R ew olu cyjn ego Stow arzyszenia P o la k ó w ” , autor­ ka zw raca uwagę, że w jeg o tekście odnoszącym się do przyszłego ustroju jest m ow a o „fe d e ra c ji w y tw órczych grup ludu polskiego w granicach narodowości” (s. 42). W alczyć o nie trzeba zaś z „rządam i zaborczym i” (tamże). D opiero w G ene­ w ie sform ułow ania te usunięto pod w p ły w em anarchizmu.

K oberdow a szczegółowo ośw ietla m ityn g genew ski z listopada 1880 r., podejście jeg o organizatorów do k w estii narodow ej, ja k to określa „dość p row oku jące” (s. 63), rea k cje kraju i socjalistów innych narodowości na antyniepodległościow e w y p o ­ w ie d z i K . D łuskiego i tow arzyszy. Przytacza też słynny list Engelsa z 1882 r. z je g o jakże w ażną konstatacją, że internacjonalistyczny ruch proletariatu w ogóle m o żliw y jest tylk o w śród narodów niezawisłych. D od ajm y tu w niosek nie w y ­ ciągn ięty dotąd p rzez polskich historyków ruchu robotniczego: je ś li tak, to ani

do 1918 r., ani od r. 1939 taki internacjonalistyczny ruch — ja k o ruch m asow y — w ła ściw ie n ie b ył m ożliw y. A co za tym idzie — partie internacjonalistyczne, poza k rótk im i okresam i w spólnej m asow ej w a lk i rew olu cyjn ej, np. P o la k ó w i Rosjan w latach 1905— 1907 — n ie m ogły m ieć szerszych w p ły w ó w . Zaś negacja hasła niepodległości Polski, w ła ściw a zarów no I P roleta ria tow i ja k i S D K P iL m ogła tu posiadać tylk o dodatkow e znaczenie.

W arto rów n ież rozszerzyć w n ioski Engelsa, bezpośrednio dotyczące k w estii narodow ej, na ogół zadań dem okratycznych. W szak sam autor listu porów nał pol­ skich socjalistów nie w ysu w ających w yzw olen ia kraju na naczelne m iejsce z ich n iem ieckim i tow arzyszam i, „k tó rzy nie żądaliby przede w szystkim zniesienia praw przeciw socjalistom, w olności prasy, zrzeszeń i zgrom adzeń” (s. 76). Prosty stąd w niosek o konieczności w ysunięcia na ów czesnym etapie w ogóle na czoło — i w Niem czech i — tym bardziej — w Polsce w łaśnie postulatów dem okratycznych,

t

(3)

nie zaś od razu i w yłączn ie ju ż socjalistycznych. Podkreślm y — ogółu żądań dem o­ kratycznych, a nie tylko narodow o-niepodległościow ych.

K olejn ą ważną sprawą było przyjm ow an ie przez I P roleta ria t za podstawę w a lk i o popraw ę bytu k lasy robotniczej, choć — naszym zdaniem — z całości tekstu książki zdaje się w ynikać, iż nader często partia po zw rocie ku w alce p o li­ tycznej o rew olucję, koncentrow ała się na niej kosztem bieżących spraw ekono­ m icznych. A le za to uw zględniała spraw ę swobód obywatelskich. T y le, że liczyła, iż zrealizuje je rew olucja, która po sw ym zw ycięstw ie rozw in ie się od razu, aż do re a liza cji socjalizmu. Pom óc w tym m iała Europa, której gotowość rew olu cyjną oceniano zbyt optym istycznie (s. 80).

Bardzo ciekawe, now atorskie są udane próby autorki w ydobycia poglądów i argum entów robotników „d o ło w ych ” , a k tyw istów i szeregow ych członków I P r o ­ letariatu. Ich w izja celu — to społeczeństwo, gdzie w szyscy będą rów ni, ustrój republikański w edłu g w zo ró w francuskich (tylko nie wiadom o, czy K om uny P a ­ ryskiej, c zy I I I R epu bliki — s. 100). A le czasami jest to także w iz ja utopijno-anar- ehistycana, gdy — w edłu g słów robotnika — pieśniarza: „O ja k błogo zyć bydzie — Jak się ządów pozbydzie” (s. 119).

K oberdow a przedstaw ia p recyzow an ie poglądów p artii na klasę robotniczą (od narodnickich do m arksistowskich), na chłopstwo i drobnomieszczaństwo. N ader charakterystyczne i pouczające jest stanowisko S. Diksztajna — M łota przedsta­ w io n e w jeg o słynnej broszurze: robotnicy sami muszą zadecydować, w ja k i sposób n ależy dokonać uspołecznienia fa b ry k i ziem i, zm iany ustroju (s. 80).

W książce pokazano, ja k złożone (nie zawsze m arksistowskie, czasami trącące blankizm em ) b yły poglądy p roletariatczyk ów na rew olu cję socjalistyczną i zdoby­ cie w ładzy. W szak uznaw ali oni, iż m asy m ogą być tak dalece n iedojrzałe do zdobycia tej w ła d zy i budow y socjalizm u, i i pierw szym aktem rew olu cji będzie pochw ycenie w ła d zy nie przez cały proletariat jak o klasę, lecz przez partię w im ię tego proletariatu i dla niego (s. 192). A le w łaśnie jako partia dążąca do oparcia się o m arksizm pragnęli oni jednocześnie ukształtowania Się proletariatu jako klasy świadom ej sw ego celu. T w ie rd zili, że jeśli p a rtia w ysunie się na czoło i zn a j­ dzie się u w ładzy, to tylko w tym celu „b y — — interesy organizacji zla ły się z interesam i mas” (s. 186). N ie było jednak jasne dla p rzyw ód ców p a rtii ja k to zrobić. P roleta ria t nie chciał czekać z rew olu cją, aż d o jrze ją do niej takie w a ­ runki jak proletariacka w iększość w społeczeństwie lub jeg o pełna aprobata dla socjalizm u. W edług autorki tu „rysow a ła się w zalążku idea p rzyw ód czej ro li par­ tii” (s. 178). Otóż zagadnienie polegało (i polega do dziś) na tym, jaką drogą partia ma to sw oje p rzyw ód ztw o uzyskać, a potem utrzymać. ,W szak w aru nki w Polsce d o jrzew a ły w ów czas (a c zy także nie później, przez całe niem al stulecie!) do prze­ obrażeń przede w szystkim dem okratycznych, a tym czasem — jak słusznie kon ­ statuje K oberdow a — partia polska k rytyczn ie oceniała w a lk ę o program minim um np. p artii Zachodu (s. 183). N a w e t k ied y M endelson op ow ied ział się za nim —■ to trak tow ał go tylko jako środek taktyczny, niezbędny b y o żyw ić agitację w śród mas, n ie zaś jak o program etapu przejściow ego (s. 188). P rzyjm u ją c zbyt op tym i­ styczną ocenę sytuacji, a przeskakując etap przejściow y, partia, która jeszcze nie zdobyła szerokich mas, ju ż się od nich coraz bardziej oddalała. I tu też nie m am y do czynienia ze epraw ą zakończoną w 1886 r.

Udatnie autorka tłum aczy stosunek p roletariatczyk ów do ruchu narodow o-nie- podległościow ego pod hasłami powstańczym i. U w ażali, że rozpala on i tak silne uczucia antyrosyjskie i nacjonalistyczne (s. 193) poprzez sw ój solidaryzm klaso­ w y — p rzy słabości proletariatu — podporządkow uje robotników obcemu klasowo k ierow n ictw u (s. 64 i 260—'261). A le abstrahowanie od tego ruchu, od udziału w nim skazyw ało partię nieuchronnie na izolację. „T eo retyczn ie i praktycznie — konkluduje z całą słusznością K ob erd ow a — b yła w ięc [partia] w położeniu bez

(4)

R ECE NZJE

559

w y jś c ia ” (s. 2Ô1). N ie w y d a je się natomiast, by to przede w szystkim zaw ażyło na odrzuceniu program u minimum, ja k tw ierd zi tam że autorka. Z decydow ało to, że gdy społeczeństwo dojrzało do Tew olu cji dem okratycznej, m ożliw ej w sojuszu z chłopstwem i drobnom ieszczaństwem , partia dążyła do rew o lu cji, która szybko stałaby się socjalistyczną. N atom iast szerokiego program u dla w arstw pośrednich P ro leta ria t nie b ył jeszcze w stanie opracować.

U datnie obrazuje autorka kurs I Proletariatu na sojusz z rosyjskim ruchem rew olu cyjn ym ; czyn i to nie tylk o zam ieszczając w y p o w ie d zi ogólnie znane, lecz także przytaczając argum entację partyjną p rzefiltrow an ą przez surową jeszcze i naiw ną świadomość ucznia ślusarskiego: socjalistów „ w naszym kraju tyle jeszcze nie ma, ile ich jest w R o s ji” (s. 100).

K oberdow a szczególnie dokładnie traktuje kw estię narodową, pokazując nie ty lk o antyniepodl-egłościowość proletariatczyków , lecz także ich dążenia do w o l­ ności, w tym narodow ej, do autonomii, do ogarnięcia swą działalnością wszystkich trzech zaborów.

Autorka nie pom ija p ogląd ów i posunięć p artii nieadekw atnych do rze c zy w i­ stości, np. propagandy an tyreligijn ej, poglądów na carat jak o nie opierający się o żadną klasę, koncepcji państw a i rew olu cji â la Narodna W ola. D ow iadujem y się o skłonnościach p a rtii do terroru, zwłaszcza w okresie kierow an ia nią przez Kunickiego, ale też — o w ycofan iu się z tego za czasów Bohuszewiczówny. P rzeczy tu znanemu schem atowi puszczonemu w obieg jeszcze przez R óżę Luksemburg, że I P ro leta ria t stale ew olu ow a ł ku blankizm ow i. B yła to przecież ze strony p rzy­ w ód cy S D K P iL tylko aktualna rozgryw k a z grupą „P rzed św itu ” jako w yw odzącą się ze schyłkow ego okresu p artii W aryńskiego.

Z drugiej strony K ob erd ow a w yd o b yw a apele em igracyjn ej „W a lk i K las” o poznanie „dzisiejszych stosunków fabrycznych, rzem ieślniczych i roln ych ” (s. 177), o zw rócenie u w agi na codzienne troski i kłopoty ludzi p ra c y (s. 175). Autorka, co jest szczególnym novum , pokazuje zróżnicow anie propagandy stosownie do ó w ­ czesnego środowiska robotniczego, analizuje literatu rę propagandową w edłu g p rze­ m ycanych przez granicę tytułów , zw raca uw agę na treść broszur. O ile się to da uchwycić, m ów i o recepcji zasad program ow ych p rzez najniższe ogniw a. Cytuje popularne w ów czas w iersze. Z atrzym u je się nad zasadami organizacji partii, np. nad cen tralizacją (s. 95 i 150). Zabrakło tu jednak zaakcentowania, że ta cen trali­ zacja, niezbędna w obec w aru n ków w caracie, niosła niebezpieczeństwo dla dem o­ k ra cji w ew n ątrzp artyjn ej, jeśli nie wówczas, to w przyszłości. C iekaw e są in fo r­ m acje o m ożliw ości zakładania przea członków p artii kółek, których członkow ie ju ż do I Proletariatu b y nie należeli, o pojaw ieniu się w od ezw ie z 31 grudnia 1882 koncepcji tw orzenia w ok ół p a rtii stow arzyszeń fabrycznych na podobieństwo zw ią z­ k ó w zaw odow ych (s. 151— 152).

Autorka trzeźw o zauważa, że I P ro leta ria t nie tk w ił zbyt głęboko w masach; ich najw iększe w ystąpienia nastąpiły poza partią. O dbiorcy odezw, np. chłopi, n iew iele m ogli zrozum ieć z ich treści lub p ojm ow a li je opacznie (np. rew olu cję jak o w ojn ę — s. 117).

K ob erd ow a konstruuje zb iorow y portret pierw szoproletariatczyka. M ó w i też o dalszych losach działaczy — w ię źn ió w i zesłańców. W skazuje na w alk ę w ok ół tra d ycji pierw szej p artii polskiego rew olu cyjnego socjalizm u. Mniem a, że dziś w a lk a ta m oże już odejść w przeszłość, że partię można ocenić sine ira et studio. A le kończy słow am i R ó ży Luksem burg uw ydatn iającym i tylk o (i aż!) ideę w o l­ ności jako najbardziej esencjonalną i najbardziej uniwersalną ze wszystkich idei W ielk ieg o Proletariatu. Zgoda, że była ona najbardziej uniwersalna, ale przecież nie jedyna godna dziś uwypuklenia. T y le, że w okół każdej następnej rozgorzałby n ow y spór.

(5)

Obok w ielk ich i bezspornych zalet m onografia posiada też i pew ne braki oraz fragm en ty dyskusyjne. W n iezw yk le zw artym , n iew ielk im objętościow o tekście zbędne w yd a ją się dłuższe rozważania w arsztatow e o trudności an alizy źródeł policyjn ych (s. 81— 86). C zy uzasadnione są dłuższe sekw encje zw iązane ze spora­ dycznym i, n ietyp ow ym i zjaw iskam i (s. 104 n.)? R azi czasem ton osądu: co jest dojrzałe (s. 11), co n iedojrzałe (s. 43) a co praw id łow e (s. 136). Niezupełnie na m ie j­ scu są zwłaszcza oceny typu: błąd, błędność, które — ja k sama autorka przyzna­ je — form ułow ać można dopiero z p erspektyw y stu lat (s. 78, 79, 175). I. K ob erd o­ w a sama zauważa, że zarzucanie proletaria tezy kom m ankam entów ideow o-politycz- nych byłoby k rytyk ą zbyt łatw ą (s. 93). P o cóż w ięc ją uprawiać? i

Spraw ą istotną, mogącą w y w o ła ć daleko idące nieporozum ienia jest używanie w obec postawy proletariatczyk ów term inu „an typ atriotyzm ” (s. 63), naw et jeśli uważa się, że ulegali mu tylko jak o idei anarchistycznej, od działyw u jącej niejako z zew nątrz *. Przecie:' słowa W aryńskiego, przytoczone przez autorkę „n ie jesteśm y patriotam i” m ia ły w tedy, w r. 1880, inne znaczenie i barw ę em ocjonalną niż dziś. W yjaśn ił to jeszcze w ów czas, 20 lutego 1883 Bolesław L im a jio w sk i — przeciw nik I Proletariatu — pisząc w „L iście otw artym do P. W ł. W ściek licy” : „M iłość narodu, jego większości, nie zaś m niejszości, chęć w ydobycia go z niew oli, a najcięższą je j form ą niezaprzeczenie jest ekonomiczna — jest że patriotyzm em , czy nie? Jeżeli jest patriotyzm em , to nie możesz go Pan odm ów ić wspom nianym socjalistom ” (chodziło o działaczy z gru py „R ów n ość” ). Natom iast Lim an ow ski p recyzyjn ie określił tę grupę jako p rzeciw n ik ów rekonstrukcji Polski jako p a ń stw a2. I tylko tak trzeba ich traktować. N ota bene K ob erd ow a kied y indziej sama uznaje ocenę proletariatczyków przez R óżę Luksem burg jako antypatriotycznych za najniesłusz- niejszą (s. 266). L ep iej w ię c tego terminu z socjalistam i w ogóle nie kojarzyć, zwłaszcza w obec taktyki propagandow ej ich przeciw ników .

Inne niedociągnięcia m ają ju ż m niejsze znaczenie. Szkoda, że polem izując ze sw ym i poprzednikam i-historykam i, w ytyk a ją c ich błędy, autorka jest tak d e li­ katna, że nigdy ich nie w ym ien ia z nazwiska, pisząc tylk o „n iek tó rzy ” (s. 113, 220). N ie m ożem y w ięc się do je j zarzutów ustosunkować. U żyw ając term inu źró­ deł, np. „m oraln y” z od ezw y program ow ej I P roletariatu (na s. 89 i 91) Koberdow a nie w yjaśnia, że m iał on w tym kontekście sens bliższy obecnemu pojęciu „id eo lo ­ giczn y” . Na s. 92 czytam y, że pozytyw iści zajm ow ali się chłopstwem, gd yż uwłasz­ czenie go przez carat „m ogło grozić zerw aniem w ię zi n arodow ej” . C zyn ili tak nie tylko dlatego. G roziło to rów n ież naruszeniem solidaryzm u w stosunkach w ieś- -dw ór, w ięcej — naruszeniem patronatu ostatniego nad nią. A czy pozytyw iści tego także się n ie ob aw iali? C zy /byli zw olennikam i w a lk i w si z dworem ? Zbyt skrótowa, a stąd zbyt pozytyw n a i p rzy tym nieścisła jest ocena ew olu cji ideow o- -polityczn ej St. Mendelsona w k w estii narodow ej (na s. 194). A u torka uważa, że od 1885 r. (ściślej od szkicu program ow ego z tego roku) nastąpił w jeg o poglądach zasadniczy zw rot. „Z a kilka lat — kontynuuje ■— stanie się on jedn ym z g łó w ­ nych ideologów P P S ” z je j postulatem naczelnym — niepodległości P olsk i (s. 194). A le zauważm y, „po drodze” b y ł i artykuł z 1887 r. „N ec locus ubi T ro ia fu it” , traktujący sprawę niepodległości Polski jako pogrzebaną na zawsze. F. P e rl za­ rzucał naw et M endelsonowi, że w r. 1887/1888 p rzech ylił się ku rew olucyjnem u rusof ilstwu 3.

1 Zresztą dyskusyjne jest użycie w obec całokształtu idei anarchistycznych obok apolityczności, tj. n egacji państwa — także terminu: antypatriotyzm . C zy np. ozna­ czałoby to, że każdy anarchista był ob ojętn y w obec dobra sw ojej ojczyzn y i w łas­ nego narodu?

2 B. L i m a n o w s k i , P a {lię tn ik i (1870— 1907), W arszaw a 1958, s. 688 n.

3 Zob. F. P e r l , D zieje ru chu socjalistycznego, W arszaw a [K ra k ó w ] 1910, £. 214— 215.

(6)

R ECE NZJE

561

I. K oberdow a, pisząc o stosunku S D K P do tradycji I P roletariatu trafn ie w y ­ dobyw a ja k ie idee tej partii socjaldem okraci podnosili jak o w artościow e (rew olu- cyjność, socjalizm , internacjonalizm ). A le gdy przechodzi do P P S (na s. 266), pisze tylko, że P P S popularyzow ała trad ycje Proletariatu, n ie w spom inając jakie. T y m ­ czasem rzecz jest znana w h is to rio g ra fii4.

N iepełna jest chyba charakterystyka rosyjskiego narodnictwa na s. 37 (brak w zm ian ki o nastawieniu ław ro w o w có w na długotrw ałą propagandę i obojętności chłopów w obec agitacji i propagandy narodnickiej). Tego, że k ry ty k a grupy W y ­ zw olen ia Pracy w stosunku do narodnictw a była w ów czas (nie później) „przesadną” (jak czytam y na s. 70), trzeba b y jeszcze dowieść. C zy w zw iązku z propozycją pol­ skich socjalistów z końca 1881 r., b y utw orzyć jedną socjalistyczną partię ogólno- państw ow ą (s. 78) nie należało wskazać, że w obec rozbieżności ideow o-polityczn ych było to niem ożliw e? Sama przecież autorka na s. 88 przytacza słow a E. Płoskiego, że I P ro leta ria t nie m ógł p rzyjąć żadnego z program ów socjalistów rosyjskich.

Chyba nie w ystarczy stw ierdzić, tak ja k na s. 190, że socjaliści polscy od­ rzucali w ojn ę tylko z przyczyn zasadniczych. P rzytoczon y przez autorkę artykuł „ M y wobec w o jn y ” dowodził, że orientacja proaustriacka może zaoferow ać tylko „p o zo ry swobody autonom icznej” . M ilcza ł też o m ożliw ości powstania Polski n ie­ p odległej w w yn iku sam ej w ojn y, naszym zdaniem nieprzypadkow o. I P roletariat taką m ożliwość odrzucał. A czy n ie b ył tu realistyczny? C zy nie należało w yjaśnić (na s. 68), o jakich „daw nych politycznych kom binacjach” M arksa i Engelsa m ów ił W aryń ski na m ityngu genewskim ?

T ra fiło się parę nieścisłości faktycznych. W b rew tw ierdzeniu K ob erd ow ej nie artyk u ły w „P ra c y ” spow odow ały w ydalen ie Lim an ow skiego z G a lic ji (s. 54). Słowa M endelsona o „upadku «pogańskiej św ią tyn i» — P olsk i” , przytoczone na s. 67, nie figu ru ją w tekście jeg o m ow y. Jest zaś m owa o „P olsce od m orza do m orza” i „P olsce jedności klas” .

Są też spraw y dyskusyjne. Chyba nie jest w ystarczające tłum aczenie (na s. 59), że niepow odzenie socjalizm u w zaborze pruskim było spow odow ane niepraw idło­ w ym stanowiskiem w kw estii narodow ej. Jak wiadom o, P P S zaboru pruskiego zaakceptow ała hasło niepodległości ju ż od m niej w ięcej 1896 г., a aż do 1939 r. w p ły w y socjalistów w zachodniej części ziem polskich pozostały nikłe. Podobnie trad ycyjn e tłumaczenie, że rozw ój socjalizm u w G a licji spotykał się z oporem z powodu słabego rozw oju przem ysłu jest nieprzekonyw ające. W szak nie m niejszy, a m oże jeszcze w iększy b ył opór w obec socjalizm u na wcześnie i szybko industria- lizu jącym się Górnym Śląsku. C zy rzeczyw iście zamach H ryn iew ieck iego na cara Aleksandra II spow odow ał w zrost liczb y w yp ad k ów obrazy osoby im peratora (jak napisano na s. 50)? Czem u w kontekście krytyczn ym ujęto na s. 62 tezę K . D łu­ skiego, że celem socjalizm u jest także obalenie państwa? W szak gdyby chodziło o to obalenie jako cel ostateczny, to rzeczyw iście figu row ało ono nie tylko w ideo­ lo g ii anarchistycznej, lecz i m arksistow skiej, tyle że ujęte łagodniej, jak o obum ie­ ranie. Czy I Proletariat n ie m ógł się połączyć z „C zornym P iered iełom ” z powodu program u nie m ającego zastosowania do w ielk op rzem ysłow ej klasy robotniczej (s. 88)? A m oże bardziej z powodu n egow ania przez tę rosyjską partię w a lk i poli­ tycznej, którą ju ż prow adził I P roletariat? P rzejęzyczen iem jest sform ułow anie na s. 160 o rosyjskim ruchu robotniczym , w łaściw ie jeszcze go nie było; to też stano­ w iło sprzeczność m iędzy id eologią I P roletariatu i sytuacją ob iek tyw n ą sprow a­ dzającą się do je g o marksizmu i internacjonalizm u p rzy braku proletariacko-m ark- sistow skiego partnera za Bugiem. L is t pow italn y do kongresu anarchistycznego

4 Zob. W ie lk i P ro le ta ria t i je g o dziedzictwo. M ateriały z sesji naukow ej, W a r­ szawa 1974, s. 228— 232.

(7)

w L on dyn ie nie zostal w ystosow any przez całą redakcję „R ów n ości” (jak na s. 69), lecz tylk o przez je j część, co na tejże stronie przyzn aje sama autorka. — K w estia oryginalności broszury S. Diksztajna — J. M łota „K to z czego ży je? ” (zob. o niej na s. 80) jest sporna. Sądzi się w śród h istoryków ukraińskich (na Zachodzie), że stanowiła ona przeróbkę jednej z broszur ukraińskich5.

N in iejsze uw agi krytyczne, przew ażnie dyskusyjne, często dotyczą tylk o braku szczegółowszych in terpretacji, trudnych przy skromnej objętości książki. Irena K oberdow a potrafiła napisać na tem at — zdaw ałoby się — w yeksploatow an y książ­ kę opartą o n o w y m ateriał źródłow y, staw iającą mu now e pytania i uzyskującą now e odpow iedzi lub now ą podbudowę starych tez. Jest to książka świeża Sv u ję­ ciu; zwłaszcza spraw y „d o łó w ” p artii i ich styku z klasą robotniczą, wzbudzająca zainteresow anie czytelnika i niejedną szerszą reflek sję a także em ocję. N ie o w ielu pracach na temat ruchu robotniczego da się to pow iedzieć. Z a jm ie ona znaczące m iejsce w naszej h istoriografii a m etody zastosowane przez autorkę chyba w arte są szerszego upowszechnienia.

Jan Kancew icz

W aldem ar Ł a z u g a . M ich a ł Dobrzyński. M yśl historyczna a dzia­

łalność polityczna, Pań stw ow e W yd aw n ictw o Naukowe, W arszaw a 1982,

s. 280.

N a jw y b itn ie js zy z polskich konserw atystów , jeden z najznakom itszych polskich h istoryków — dawno ju ż zasługiw ał na obszerną m onografię. Bogata jego spuścizna rękopiśm ienna udostępniona została badaczom temu z górą ćw ierć wieku. W a rto ­ ściow ych źródeł dotyczących D obrzyńskiego — polityka jest dosyć. N ie było trudno zrobić na tej podstawie, pod troskliw ą i kom petentną opieką prof. J. P a j e w ­ s k i e g o, efektow n ą dysertację doktorską. C zyteln ik ow i przyniesie ona pożytek. J eżeli kto ucierpiał na tym przedsięwzięciu, to chyba sam Bobrzyński. M łodemu i zdolnemu, ambitnemu doktorantow i trudno było udźwignąć tem at tak rozległy. Z ałożył sobie, że prześledzi dwa aspekty życiorysu: „w ą tek historyka i w ątek p o li­ tyk a” . D w a w ą tk i w zw iązku w zajem nym : „ile w historyku było polityka, ile w polityku — historyka?” (s. 6— 7). Z założenia tego zrobiła się biografia, którą czyta się z zainteresowaniem , ale która nie zadowala w pełni.

Baza źródłow a książki, ja k k o lw iek ograniczona do m ateriałów' „dostępnych w k ra ju ” jest dostatecznie rozległa. Korespondencję samego Bobrzyńskiego, papiery Zaleskich, niektóre inne zespoły rękopiśm ienne przerabiał ju ż Adam G a 1 o s, staranny w yd aw ca jego pam iętników ; rów n ież spuścizny Zdzisław a Tarnow skiego i W . L . Jaworskiego w eszły już temu czas jakiś do naukowego obiegu. Nasz autor poszerzył tę kw eren dę sięgając do w ielu rękopiśm iennych zespołów rozproszonych w dziesięciu archiwach i bbliotekach; korzystał też z niedrukow anych dotąd wspom nień syna i synow ej namiestnika. N a w stępie sw ej b ib lio g ra fii zamieścił ułożoną chronologicznie listę prac M ichała Bobrzyńskiego. W śród źródeł drukow a­ nych figu ru ją na .poczesnym miejscu stenogram y Sejm u k ra jow ego i R ad y P a ń ­ stwa. D ział publicystyki obejm u je 22 pozycje, dział drukowanych pam iętników — 31 pozycji. Odnośnie prasy przyzn aje się autor (s. 9), że p rzejrza ł „n ajd ok ład n iej” „Czas” , i to za lata 1864— 1935; przyznać trzeba, że ogrom roboty! B ib liogra fia w y ­ m ienia ponadto 47 roczników „G a zety L w o w s k ie j” 34 roczn iki „N o w e j R e fo rm y ” , 12 roczników „N aprzodu ” i ty leż „P rz y ja c ie la Ludu” ; 6 roczn ików „D iła ” i tyleż

i a C zy nie zaistniała om yłka korektorská na s. 99 w cytow an ym tam wierszu (w. 3), czy zamiast: się — n ie w in n o być: cię?

Cytaty

Powiązane dokumenty

W serii „Edukacja Międzykulturowa”, przygotowywanej przez Społeczny Ze- spół Badań Kultury i Oświaty Pogranicza oraz Zakład Pedagogiki Ogólnej Uni- wersytetu Śląskiego

Przywykliśmy do pewnego stereotypu myślenia, że prawo najmu mieszkania komunalnego nie podlega podziałowi po ustaniu wspólności ustawowej małżon- ków. Jak bowiem wyjaśnił

This report deals with the validation of a linear mathematical model of a driver developed by the Ontario Mïnistry of Transportation and Communica- tions •. This

Reasumując należy stwierdzić, że przyrost stężenia jonu amonowego we krwi podczas stopniowanego wysiłku ma charakter progowy, a próg ten występu­ je przy podobnych

Prezentowany zbiór dokumentów Konferencji Episkopatu Dominikany stanowi podstawowe źródło do badań nad dziejami tamtejszego Kościoła, zwłaszcza w jego ewangelizacyjnej

Odpowiedzialność dyscyplinarna notariusza uregulowana została w rozdzia- le VI ustawy z dnia 14 lutego 1991 r. – Prawo o notariacie.. Jest ona (obok odpowiedzialności:

KUL (Katolicki Uniwersytet Lubelski Jana Pawła II). Podobnie, jak ks. Krajczyński, wyjaśnił, że tekst opublikowany nie uwzględnia m.p. Mitis Iudex Dominus Iesus. Prelegent

Wyrokiem z dnia 15 kwietnia 2005 r. Sąd Okręgowy w Poznaniu od- dalił powództwo Konimpex sp. przeciwko Chemical Worlwide Busi- ness sp. Podstawę rozstrzygnięcia stanowiły