• Nie Znaleziono Wyników

"Szlacheccy właściciele nieruchomości w miastach XVIII w.", Teresa Zielińska, Warszawa-Łódź 1987 : [recenzja]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share ""Szlacheccy właściciele nieruchomości w miastach XVIII w.", Teresa Zielińska, Warszawa-Łódź 1987 : [recenzja]"

Copied!
6
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)

stanow isk *. W norweskiej historiografii zjawisko to nie posiada dostatecznie w yjaśnionej genezy. „Anonymus Consilium ” dowodzi, że form ułowanie programu sam odzielności Norwegii trwało co najm niej od 1648 roku i dokonywało się w w ie­ lu środowiskach.

Ten aspekt problemu został przez autora książki ledw ie zarysowany. O na­ rodowym programie z 1661 roku nie wspom ina nic i nie wiąże tych wypadków z dyskusją polityczną 1648 roku. Tylko w pewnym stopniu tłumaczy autora przy­ jęta cezura roku 1660. Generalny mój zarzut w tym względzie dotyczy niedosta­ tecznego pokazania norweskiego tła rozgrywek politycznych wokół zaprowadzenia dziedziczności tronu duńsko-norweskiego. Autor analizuje funkcjonowanie tej idei jako politycznego instrumentu praktycznie tylko od strony duńskiej.

Drobną refleksję w yw ołuje ukazanie źródeł zainteresowania duchowieństwa luterańskiego wzm ocnieniem władzy królewskiej. Autor w skazuje na dwie przy­ czyny: lojalność wobec władzy, będąca częścią luterańskiego w ychow ania oraz starotestam entowy obowiązek czci dla monarchy (s. 37). Zwróciłabym uwagę na jeszcze jeden, społeczny czynnik: duchowieństwo luterańskie w Danii było w po­ ważnym stopniu uzależnione — również ekonom icznie — od szlachty i arystokracji. Poparcie rojalizmu było naturalnym skutkiem tego stanu rzeczy, bowiem wzm oc­ nienie króla i osłabienie arystokracji dawało duchowieństwu szanse na większą emancypację.

Na zakończenie uwaga raczej m etodologiczna. Mam wrażenie, że należy nieco ostrożniej interpretować użycie sform ułowań „pan dziedziczny”, „król dziedziczny”, „dziedzic korony” itp. (a r o e k o n g e , a rv in g ). Stosowanie tej terminologii często było sprawą konw encji a nie świadomej opcji politycznej, zwłaszcza w takich tekstach jak kazania. Nie przywiązywałabym w ięc takiej w agi do dziękczynnego kazania Ivera Pederssena Adolpha z 1660 roku, z okazji odebrania Szwedom okręgu Trande- lag. Zastosowanie tam rzeczonych pojęć robi wrażenie jednej z metod okazania czci monarsze. Autor pracy sam zresztą dostrzega, że w ielekroć użyciu sform u­ łowania „król dziedziczny” towarzyszy uznanie elekcyjnej formy ustrojowej (s. 233). Stosowanie term inu nie było w ięc ani konsekw entne ani zapewne świadome,.

Lektura książki Helge Kongsruda sprawia dużą satysfakcję starannością inter­ pretacji, płynnością jej przedstawienia i w artością wniosków. P ew ne rzeczy pozo­ stają dyskusyjne, ale w moim pojęciu to tylko podnosi walory tekstu. Ocena m e­ rytorycznej w artości pracy nie polega wszak na stwierdzeniu, czy w nioski autora nam osobiście się podobają.

K r y s t y n a S z e lą g o w s k a

Teresa Z i e l i ń s k a , S z la c h e c c y w ła śc ic ie le n ie r u c h o m o ś c i w m ia ­

sta c h X V I I I w ., Naczelna Dyrekcja A rchiw ów Państwowych, Archiwum

Główne Akt Dawnych w Warszawie, Państw ow e W ydawnictwo Nau­ kowe, Warszawa—Łódź 1987, s. 214, 5 planów, 31 ilustracji.

Teresa Z i e l i ń s k a , autorka cennej książki o magnaterii polskiej czasów sas­ kich, zajęła się tym razem szlachecką w łasnością w miastach polskich w XVIII w , rozszerzając sw e zainteresowania na całe stulecie, a koncentrując uwagę na tej części szlachty, która związała się z m iastam i skutkiem posiadania w nich n ieru ­

* A . C o l d e v i n , E n e v o ld s tid e n , „Vaart Folks Historie" t. V, Oslo 1963, s. 20; M. J e n s e n , K arges histo rie, N orge u n d e r e n e v e ld e t 1660— 1814, Oslo 1962, s. 19.

(3)

R E C E N Z J E

215

chomości. Poniew aż owi szlacheccy posiadacze na terenie miast byli to przeważnie magnaci, nowa książka T. Zielińskiej stanow i jakby kontynuację jej wcześniejszych badań nad magnaterią polską jako grupą społeczną i nad jej stosunkam i w łas­ nościowym i. Jest to problematyka kluczowa dla zrozumienia nie tylko spraw w łasnościowych i związanych z nimi zagadnień prawnych i gospodarczych, ale także dla poznania struktury społecznej i stosunków m iędzygrupowych w społe­ czeństwie staropolskim , a także mechanizm ów władzy. Jest to także problematyka bardzo złożona, zakłada bowiem badanie zarówno stosunków w grupie możno- władczej, jak też układów panujących w miastach, dotykając spraw ustrojowych, prawnych, ekonomicznych, nawet zagadnień urbanistyki.

Monografia Teresy Zielińskiej oparta została na bardzo rozległej kwerendzie źródłowej, która objęła dziewięć archiwów, a w nich około 50 zespołów archiw al­ nych, oraz zbiory rękopiśm ienne w ośmiu bibliotekach. Problem y heurystyczne omówiła autorka w osobnym a r ty k u le ł, w którym zarówno przedstawiła źródła rękopiśm ienne spożytkowane w jej badaniach, jak też różnorodne trudności w y­ nikające z tak w łaśnie postawionej problematyki, wym agającej odwoływania się do rozmaitych rodzajów źródeł zawartych w bardzo w ielu i bardzo zróżnicowa­ nych zespołach archiwalnych i bibliotecznych: przede w szystkim są to archiwalia miejskie, nietypow e dla historii szlachty, ale niezbędne ze w zględu na teren, na którym interesujący autorkę przedstaw iciele stanu szlacheckiego działali, a także archiwa władz centralnych i ziemskich, władz kościelnych, w reszcie archiwa pry­ watne, najlepiej znane autorce jako specjalistce od archiwów podworskich i ro­ dzinnych, ale o niezwykle skomplikowanej strukturze i zawartości. W ykorzystała autorka również kartografię. Może warto by spróbować w yzyskać pod tym kątem widzenia także ikonografię. T. Zielińska uwzględniła X V III-w ieczną prasę i oczy­ w iście w iele w ydaw nictw źródłowych. Może należało w jeszcze szerszym zakresie sięgnąć do pam iętników i epistolografii, prawdopodobnie jednak przyniosłoby to tylko drobne uzupełnienia. Podstaw ą pracy m usiały być bowiem źródła o charak­ terze prawnym i gospodarczym, a nie źródła opisow e.

Rozprawa T. Zielińskiej składa się z czterech rozdziałów, z których pierwszy poświęcono formom w łasności szlacheckiej w m iastach, drugi — typom i funkcjom nieruchomości szlacheckich, trzeci — lokalizacji w łasności szlacheckiej na terenie miast, czw arty — uwarstwieniu w łaścicieli posiadłości szlacheckich w miastach. Są to w ięc jakby sam odzielne studia traktujące o wybranych problemach, skła­ dające się jednak na harmonijną i logicznie skonstruowaną całość, prowadzące do w spólnych wniosków natury ogólnej. Za najistotniejsze z tych w niosków uw a­ żam ustalenia dotyczące form w łasności szlacheckiej w m iastach (różnorodność tych form), uporządkowanie i uściślenie poglądów dotyczących jurydyk. Zarówno historycy m iast interesujący się ich socjotopografią, jak i historycy urbanistyki w iele skorzystają z badań T. Zielińskiej dotyczących rozm ieszczenia należących do szlachty nieruchom ości w miastach i na przedmieściach, ich skupisk w centrum jednych miast, na peryferiach innych (rozdz. III). N iezm iernie ważne są też usta­ lenia autorki odnoszące się do społecznej pozycji szlacheckich w łaścicieli nieru­ chom ości w miastach (rozdz. IV). Z badań jej w ynika, że byli to w większości członkow ie elity w ładzy — w sk ali kraju lub przynajm niej regionu — a w ięc przede w szystkim osoby piastujące urzędy senatorskie lub co najm niej ziemskie. Fakt ten potwierdzają dodatkowo zmiany w łaścicieli nieruchomości, które zazw

y-1 T. Z i e l i ń s k a , P rzy d a tn o ść in fo r m a c y jn a a r c h iw ó w p u b lic z n y c h i p r y w a t-

n y c h d o b a d a n ia w ła sn o ś c i s z la c h e c k ie j w m ia s ta c h k r ó le w s k ic h X V I I I w i e k u ,

(4)

czaj przechodziły z rąk przedstawicieli rodów tracących wyróżniającą się pozycję na rzecz rodzin awansujących w hierarchii społecznej. Szczególnie w iele nieru­ chomości w miastach posiadali przedstaw iciele rodów najm ożniejszych, o trwałej pozycji w elicie władzy Rzeczypospolitej (autorka przytacza w innym miejscu

sw ej książki, s. 34, charakterystyczny przykład Karola R adziwiłła „Panie Ko­

chanku”, w łaściciela w ielu nieruchomości w Wilnie, Grodnie, Nowogródku, Mińsku, Lw ow ie, Lublinie, Krakowie, Warszawie i Gdańsku, a więc niem al w szystkich w ażniejszych miastach Rzeczypospolitej Obojga Narodów). Świadczy to wyraźnie o charakterze owych m iejskich posiadłości szlachty — były one potrzebne z racji udziału ich w łaścicieli w e władzy, w realizacji ich praw politycznych, nie zaś z uwagi na życie gospodarcze lub wiązanie się szlachty z życiem m iejskim . Nie przeczy temu w ielka ruchliwość i pom ysłowość w łaścicieli szlacheckich nierucho­ mości w w ynajdyw aniu źródeł dochodów czerpanych z tych posiadłości (wynajem, prowadzenie działalności gospodarczej: handlu, produkcji, o czym pisała autorka

w rozdz. II), gdyż najczęściej chodziło tylko o zdobycie środków na pokrycie

dosyć przecież wysokich kosztów utrzymania m iejskich rezydencji. Szlachta polska była i pozostawała grupą społeczną związaną ze w sią i prowadzącą w iejski tryb życia w edle pojęć socjologicznych, nie włączała się do kultury m iejskiej. Stąd między innym i niedorozwój niektórych funkcji pozaekonomicznych m iast staro­ polskich, np. życia kulturalnego, gdyż brakowało jego uczestników takich, jacy byli ówcześnie w miastach włoskich, angielskich czy hiszpańskich. T. Zielińska słusznie zwraca uwagę, że nabywanie m iejskich rezydencji magnackich przez mieszczan w ostatnich latach XVIII w. i na początku X IX w. nie zawsze było w yrazem bogacenia się i awansu m ieszczaństwa, zwłaszcza gdy owe pomagnackie pałace przeznaczane były przez nowych w łaścicieli na cele gospodarcze (s. 27). W wypadku takich miast jak Warszawa i Lublin był to n iew ątpliw ie skutek utraty przez nie charakteru stołecznego, ośrodków życia publicznego w dobie porozbiorowej, na skutek czego utrzym ywanie tam przez magnatów rezydencji sta­ w ało się zbędne. Jest to fragm ent znacznie szerszego zjawiska w yw ołanego przez rozbiory — utraty znaczenia politycznego przez m agnaterię polską, rezygnacji przez nią z w ielu rodzajów działalności gospodarczej i kulturalnej zw iązanej z uprzed­ nią aktyw nością polityczną, co pociągało za sobą likw idację m.in. w ielu magnac­ kich m anufaktur (na co zwracali uwagę Witold K u l a i Zofia K a m i e ń s k a ) . Jedno jeszcze spostrzeżenie nasuwa się w związku ze społeczną strukturą szlacheckich w łaścicieli nieruchom ości w m iastach. T. Zielińska zwraca uwagę na bardzo liczną w Warszawie, ale znaczącą także w innych badanych przez nią m iastach, grupę palestrantów, szlachty o wykształceniu prawniczym sprawującej urzędy sądowe bądź parającej się adwokaturą. Autorka pisze o w ielkiej atrak­ cyjności palestry w oczach szlachty, która starała się nawet w XVIII w. zawód ten zastrzec w yłącznie dla siebie (s. 126). Otóż sprawa zasługiwałaby na dalsze badania, a opinia autorki nie w ydaje się tak oczywista, w każdym zaś razie nie można jej odnieść do całego XVIII stulecia. Faktem jest, że w ykształcenie praw ­ nicze i w ykonyw anie związanych z nim zawodów było wysoko cenione w w ielu krajach Europy już w XVI i XVII w . 1 We W łoszech lub Hiszpanii traktowano je jako równe szlachectwu. Inaczej było w Polsce. T. Zielińska wspom ina, iż w cześniej, tj. przed XVIII w., zawód prawnika nie był w Polsce ceniony (chociaż znamy nagrobki prawników świadczące o pewnej estym ie, jaką ich darzono). N ie był ceniony jeszcze w pierwszej połow ie XVIII w., o czym świadczy pam

ięt-• W. J. В o u w s m a, L a w y e rs an d E a rly M odern C u ltu re, „The American H istorical R eview ” t. LXXVIII, 1973, nr 2, s. 303—327.

(5)

R E C E N Z J E

217

nikarz Marcin M atuszewicz piszący o perypetiach sw ej siostry, która miała poślu­ bić patrona trybunalskiego, czemu ojciec pamiętnikarza, który „miał w s t r ę t ---do jurysty” jako ,jiiepew nego szlachcica”, sprzeciw iał się w brew stanow isku matki. Być może pani Matuszewiczowa miała bardziej postępowe poglądy od starego M atuszewicza *.

Rozprawa T. Zielińskiej pozostawiając niektóre k w estie otwartym i, nie udzie­ lając ostatecznej odpowiedzi na niektóre pytania badawcze, zawiera jednocześnie program dalszych badań w tej dziedzinie. I z tego punktu widzenia jest również cenna. Z problemów podjętych przez autorkę szczególnie istotne i zasługujące na dalsze studia wydają m i się sprawy związane z jurydykami, w ciąż niedosta­ tecznie rozpoznane przez historyków zarówno od strony praw no-ustrojowej, jak i gospodarczej (czy jurydyki były gospodarczo szkodliwe, czy pożyteczne?), a także zespól problem ów wiążących się z przekształcaniem polskich m iast w X VIII w. w miasta nowożytne, co pociągało za sobą rozliczne skutki natury społecznej, gos­

podarczej, ustrojowej, a także urbanistycznej; własność szlachecka w miastach,

przemiany jej form i roli, były w tych procesach bardzo ważne.

Można oczywiście wyrazić wątpliw ość, czy ograniczenie badań do czterech

tylko najw iększych m iast Korony: W arszawy, Krakowa, Poznania i Lublina·, przy okazjonalnym tylko odwoływaniu się do Lwowa, Wilna i Grodna, a całkow itym pom inięciu Gdańska i miast Prus K rólew skich — było słuszne. Wszak własność szlachecka w ystępowała we w szystkich niem al m iastach Rzeczypospolitej, nie ty l­ ko w ielkich, ale i średnich, i m ałych. Osobliwym tego przykładem są m iasta prywatne, a także — zupełna osobliwość — w ystępujące gdzie niegdzie jurydyki w miastach prywatnych (może analogiczne zjawisko do jurydyk m iejskich w m ia­ stach królewskich?). I czy w łaśnie owe cztery miasta wybrane przez autorkę były najbardziej charakterystyczne z punktu widzenia problem atyki będącej przed­ m iotem badań? Przy ogromnym zróżnicowaniu m iast polskich doby przedrozbioro­ wej pod względem stosunków społecznych i gospodarczych, należałoby się spo­

dziewać, że niem al w każdym z nich sprawa w łasności szlacheckiej przedstawiać

się mogła odmiennie (co zresztą ujaw niły także badania T. Zielińskiej na obszarze owych czterech wybranych przykładowo obiektów), że zatem badania nad tą w łasnością należałoby prowadzić we w szystkich lub w każdym razie w bardzo w ielu miastach staropolskich. Trzeba jednak zgodzić się z autorką, że przy obec­ nym stanie badań nad w łasnością szlachecką w miastach, a zarazem wobec stanu zachowania źródeł, ich dostępności (lub raczej niedostępności, np. źródeł dotyczą­ cych dawnych miast polskich znajdujących się obecnie poza granicami PRL) oraz m ożliwości objęcia kwerendą przez indywidualnego badacza, konieczne było do­ konanie pewnego wyboru i ograniczenie pola badań, inaczej bowiem w ogóle nie można by ich zrealizować. Czy zaś wybór autorki był najtrafniejszy I— o tym bę­ dzie można przekonać się dopiero wtedy, gdy przyszłe badania odsłonią tajem nice w łasności szlacheckiej na terenie w ielu innych miast. Obecnie m ożna tylko p o ­ w iedzieć, że wybór czterech w ielkich m iast koronnych, z których każde reprezen­ towało nieco odmienny typ (Warszawa — stolica polityczna kraju i rezydencja królewska, Kraków — dawna stolica, ośrodek kulturalny i religijny, Poznań — ważne centrum gospodarcze, stolica prowincjonalna, Lublin — ośrodek życia gos­ podarczego, siedziba Trybunału) był słuszny, pew ne obawy może tylko budzić pom inięcie Gdańska, stolicy gospodarczej Polski, jedynego w Rzeczypospolitej miasta o europejskim charakterze, tym samym różniącego się pod wielom a w zglę­

* M . M a t u s z e w i c z , D iariusz życia m ego, wyd. B . K r ó l i k o w s k i i Z . Z i e ­ l i ń s k a t. I, Warszawa 1986, s. 122, 'Λ 135— 136, 151.

(6)

dami od reszty staropolskich miast. Autorka w każdym razie zdaje sobie dosko­ nale sprawę z ograniczeń, jakie narzuciła jej dokonana selekcja i skupienie obser­ w acji na kilku tylko wybranych przykładach: wnioskuje w sposób ostrożny, unika przedwczesnych przy obecnym stanie badań uogólnień.

Książka Teresy Zielińskiej napisana została językiem pięknym, a równocześnie naukowo precyzyjnym. Czyta się ją łatw o i z przyjemnością mimo zawartego w niej ogromnego ładunku informacji i uczonych wywodów. Prawie 50 stron zaj­ muje bibliografia zawierająca wykaz źródeł rękopiśmiennych, kartograficznych i drukowanych oraz opracowań, i bardzo starannie zestawione indeksy: osobowy oraz geograficzno-rzeczowy, ogromnie ułatw iające korzystanie z pracy i stanowiące też sam oistną cenną pomoc naukową dla zainteresowanych badaczy. Poniew aż jest to rzadki wypadek w polskich w ydaw nictw ach naukowych lat ostatnich,

zasługuje to na entuzjastyczną pochwałę.

A n d rze j W yrobisz

Ryszarda C z e p u l i s - R a s t e n i s , L u d zie n a u k i i talentu. S tu ­

dia o św iadom ości społecznej in te lig e n cji p o lskiej w zaborze ro syj­ sk im , Państw ow y Instytut W ydawniczy, Warszawa 1988, s. 343, ilustr.

Świadom ość grup społecznych należy do pasjonujących, choć trudnych tema­ tów badawczych. Odnosi się to zwłaszcza do inteligencji, jako że ludzie wchodzący w jej skład opowiadają się nierzadko za krańcowo odmiennym i ideologiam i czy system am i wartości. Studia zebrane w om awianym tomie dotyczą okresu, w któ­ rym warstwa ta — a w ięc także jej świadom ość —■ dopiero się kształtowała. Do­ tychczasowe badania, w tym prace samej Ryszardy C z e p u l i s - R a s t e n i s , przekonały nas również, że inteligencja polska X IX wieku była silnie zróżnico­ wana pod względem pochodzenia społecznego, stanu majątkowego, wykształcenia czy prestiżu. Naturalne więc w ydaje się poszukiwanie elem entów, które mimo wszystko ją spajały.

Tytuł książki mógłby także uwzględnić poczucie więzi wewnątrzgrupowej; jest to wszak jeden z zasadniczych elem entów świadomości społecznej. Autorka od w ielu lat podkreśla, że poczucie to kreuje inteligencję, zaś bez niego nie istn ie­

je ona jako osobna grupa. Ten punkt widzenia widoczny jest także w om awianej książce, poczynając od pierwszych słów „Wprowadzenia”, ó w wstęp, poprzedza­ jący sześć szkiców, które składają się na tom, liczy aż 45 stron, przekracza w ięc ramy konwencjonalnej przedmowy. Wydaje się, że było to słuszne rozwiązanie, przedstawiono tu bowiem aktualny stan dyskusji na temat dziewiętnastowiecznej inteligencji, kryteriów jej wyodrębnienia, a nade wszystko pełnionych przez nią funkcji społecznych. To podsumowanie badań ujęte problemowo będzie przydatne nie tylko dla historyków, socjologów czy studentów nauk humanistycznych, którzy nie zetknęli się bliżej z tą tematyką, ale i dla specjalistów. Rozważania termino­ logiczne niektórym czytelnikom mogą wydać się jałowe. Znalazły się jednak wśród nich i ważne konstatacje, np. ta, iż często pisyw ano o inteligencji używając tego słowa równocześnie w jego dwóch znaczeniach: elity kulturalnej oraz w arstwy społecznej grupującej ogół pracowników umysłowych.

N ieco mniej w yraźnie odniosła się autorka do dyskusyjnego problemu znaczą­ cych różnic liczebności, struktury zawodowej, w ykształcenia i statusu społecznego grup inteligenckich w rozmaitych dzielnicach podzielonej Polski. Nie sposób czynić z tego zarzutu w przypadku pracy, która już w tytule sygnalizuje ograniczenie

Cytaty

Powiązane dokumenty

W celu zobrazowania przepływu dolnojurajskich wód podziemnych stworzono numeryczny model hydrogeologiczny, w efekcie którego uzyskano ustalony system krążenia wód w formie

Następnie, w ramach badań, zaprojektowano i zaimplementowano kompleksowy model automatów komórkowych rozwoju mikrostruktury podczas rekrystalizacji statycznej (model CA SRX -

Jerzy Siemiaszko,Jerzy Brzozowski.

Mo˝na przyjàç, ˝e udzia∏ przeciwników taryfy czasowej nie zmieni∏ si´ (zmiana mieÊci si´ w granicach b∏´du statystycznego). Niezale˝nie od preferencji mieszkaƒców

Even the title itself points to the role of the ruins, which can be seen in practically every frame the buildings and the old world had been destroyed, but those who survived,

Vinita explains the acceptance of this method as the result of his fascination with Croatian modernism, primarily that of Josip Račić and Milan Steiner, whose paintings and

Potwierdzeniem jest także przyjęta w Polsce koncepcja polityki miejskiej (Krajowa Polityka Miejska 2023, KPM).. Celem artykułu jest ukazanie najważniejszych problemów i

Because trade and exchange of goods have developed very intensively since the beginning of the XXIst century between Asia and European Union countries, it would be