• Nie Znaleziono Wyników

Myśmy to podpalali - Ryszard Nowicki - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Myśmy to podpalali - Ryszard Nowicki - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

RYSZARD NOWICKI

ur. 1933; Lublin

Miejsce i czas wydarzeń Lublin, II wojna światowa

Słowa kluczowe Nowicki Ryszard (1933- ), organizacja młodzieżowa, działalność konspiracyjna, walka z okupantem

Myśmy to podpalali

Były różne działalności, w niektórych akcjach ja nie brałem udziału, bo byłem za mały. Natomiast Stefan Przesmycki ze swoim bratem, z którymś z braci Paryżów wymyślili, że zlikwidują linię telefoniczną, która prowadziła od miasta do Abramowic, gdzie stała bateria artylerii przeciwlotniczej. Otóż ci chłopcy, w kilku, przygotowali sobie wysokie kije z takimi haczykami i szli w głąb tej linii i obrywali ją. Bardzo głupi[e], ale też z patriotycznych pobudek było podpalenie słomy, stogów słomy, która leżała na polu, tuż koło naszych domów. Przy ulicy dawnej Bychawskiej, naprzeciwko kościoła, dzisiaj tam stoją jakieś niewielkie domy, a wówczas było pole i tam rosło żyto czy pszenica i zostawała w stogach słoma. Myśmy to podpalali. Proszę s[obi]e wyobrazić, że w pobliżu przecież był obóz koncentracyjny. Proszę s[obi]e wyobrazić, że po ulicach Dziesiątej chodziły liczne patrole żandarmerii i SS – manów. Nie było to mądre, ale trudno wymagać mądrości od takich dzieci. Był alarm w obozie, paliły się tam światła o dziwo, zaciemnienie obowiązywało, ale po tym naszym pożarze zrobił się jakiś duży ruch w obozie. No i Niemcy chodzili po ulicach. Pobudki były patriotyczne. Sam pomysł dziecięcy, więc głupi. Nie wiem czy z tych pobudek patriotycznych, którymi zapłodnił nas Janek Ziemski, wzięło się kolędowanie podczas okupacji. Znowu przypomnę okres zaciemnienia, otóż ja ukradłem ciotce ze strychu duże sitko, w to sitko wprawiliśmy lampę karbidową i na podstawie tego sitka zrobiliśmy dużą gwiazdę. Była dosyć dobrze oświetlona, było ją widać z daleka. Przy ulicy Słowackiego, naprzeciwko cegielni wówczas istniejącej, nie wiem czy ona jeszcze jest dzisiaj, wychodziliśmy z takiego domu, gdzie niestety domownicy nie docenili naszej działalności kolędniczej. Pamiętam, że patrzyłem w t[ę] gwiazdę, więc trochę oślepiony, i nagle usłyszałem słowo - „halt”, „halt” i latarkami w oczy zaczęli nam świecić Niemcy z patrolu, żandarmi. No, sprawa była taka niezręczna. Jeden z tych kolędników – Jurek Kwieciński, potem zginął koło Chodla w walce partyzantów z oddziałami KBW i NKWD, chłopiec starszy od nas chwycił jednego z tych Niemców,

(2)

przyłożył mu serdecznie w twarz, Niemiec się przewrócił, a drugi, i to było dla nas szczęśliwe - kopnął w ten kij, na którym trzymała się gwiazda, kopnął tak ładnie, że gwiazda nasunęła mu się na głowę. Natomiast my zaczęliśmy uciekać, Niemcy po chwili sięgnęli do gwizdków, zaczęli gwizdać, przybiegły kolejne patrole.

Zapamiętałem szaleńczy zjazd z takiej skarpy do dołu, to się nazywały glinianki, na tej Dziesiątej, a potem dramatyczną ucieczkę. Udało mi się dobiec na ulicę Mickiewicza obok pewnego domu, już za mną słyszałem tupot Niemców. Udało mi się przeskoczyć przez płot i leżeć koło jakiegoś. Ja słyszałem bicie swojego serca, tak głośne, że bałem się, żeby tego bicia serca nie usłyszeli Niemcy. Nie usłyszeli. No więc tak to wyglądała działalność małych ludzi z konspiracji.

Data i miejsce nagrania 2014-02-24, Olsztyn

Rozmawiał/a Marek Nawratowicz

Transkrypcja Kamil Mączka

Redakcja Marek Nawratowicz

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Ktoś tam siadał o zdolnościach grafika i robiło się plakat, który wisiał w oknie „Czarciej Łapy”.. Resztę załatwiały

Wcześniej nie [było wiadomo], to było pewne zaskoczenie, że to w Lublinie się w zasadzie zaczęło. Data i miejsce nagrania

A to do Poniatowej, a to do Lubartowa, a to w różnych salach lubelskich poza kawiarnią „Czarcią Łapą” [kabaret grał].. No zawitaliśmy parę razy do Poniatowej, z tego

Muszę powiedzieć, tym, którzy nie wiedzą, że wtedy nie kupowało się papieru, nie dostawało go się na zamówienie, tylko obowiązywały przydziały.. Papieru, jak

się wprowadził, to nie zajmował całego budynku, bo na dole mieściło się przedszkole, na parterze. Miłe było to sąsiedztwo. Więc uznałem, że rzeczywiście może czas [by]

Jeśli to była czwórka, czyli jeśli to były cztery strony, na stronie drugiej były to wiadomości z województwa i tzw. przerzuty, czyli ciąg dalszy tekstów zamieszczonych na

Były zawieszone takie liny, to było bardzo ciekawe widowisko, powtarzane; jak się dowiedziałem o tym, że znowu będzie, no to udało mi się zmylić czujność mamy, pojechać i

I był to biedny chłopiec, on z ogromną trudnością przechodził tam do jakieś szkoły niemieckiej, a właściwie przemykał się, bo nie był odprowadzany przez ojca,