• Nie Znaleziono Wyników

Jana Kochanowskiego wycieczka do Francji

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Jana Kochanowskiego wycieczka do Francji"

Copied!
12
0
0

Pełen tekst

(1)

Janusz Pelc

Jana Kochanowskiego wycieczka do

Francji

Prace Polonistyczne Studies in Polish Literature 32, 93-103

1976

(2)

JANUSZ PELC

JANA KOCHANOWSKIEGO WYCIECZKA DO FRANCJI

Jan Kochanowski w Italii spędził podczas swych trzykrotnych wojaży od roku 1552 do 1558 lat kilka1. We Francji przebywał

natomiast na przełomie lat 1558/1559, lub raczej w początkach

1559 roku co najwyżej kilka miesięcy, a może nawet kilka ty­

godni2. Dysproporcje pomiędzy okresem pobytów naszego poety

we Włoszech a krótkim jego wypadem do Francji oraz może do krajów niderlandzkich, zwłaszcza do Flandrii — „et Belgica vidi­

mus arva”, są całkowicie oczywiste i dziś chyba nikt nie zmie­ rzałby do przemilczania ich bądź też lekceważenia. Wiktor Wein­ traub stwierdza wręcz — i stwierdza całkowicie słusznie — że Kochanowski do Francji pojechał „przecież na krótką wycieczkę”, podczas której „widział Ronsarda”3. W łacińskiej Elegii VIII „Księgi trzeciej” posiadającej kształt poetyckiego listu do nie określonego dokładnie z nazwiska Karola, którego — potwier­ dzając sugestie i propozycje Stanisława Kota4 —identyfikujemy

z młodym poetą i humanistą flamandzkim Karolem Utenhove młodszym, sam Kochanowski ową wycieczkę wspominał i cha­ rakteryzował następująco:

1 Pierwszy od lata 1552 do lata 1555, drugi od sierpnia 1556 do począt­ ków 1557, trzeci od jesieni 1557 do późnej jesieni lub schyłku 1558.

2 S. Kot, Jana Kochanowskiego podróże i studia zagraniczne, [w:] Stu­

dia staropolskie. Księga ku czci Aleksandra Brucknera, Kraków 1928,

s. 404—417, por. też s. 399—403.

3 W. Weintraub, Łacińskie podłoże polskiej literatury XVI wieku,

[w:J Literatura staropolska i jej związki europejskie. Prace poświęcone

VII Międzynarodowemu Kongresowi Slawistów w Warszawie w roku 1973,

red. J. Pelc, Wrocław 1973, s. 25.

4 K o t, op. cit., s. 410—416. Z prac późniejszych od tej rozprawy liczą Się: 1) sumiennie opracowany przez P. Bergmansa życiorys: Charles

Utenhove, [w:] Biographie Nationale publiée par l’Académie Royale des Sciences, des Letters et des Beaux Arts de Belgique, t. 25, Bruxelles 1930— 1932, szp. 983—986; 2) W. Janssen, Charles Utenhove, sa vie et son oeuvre

(1536—1600), Maastricht 1939 (monografia ta powstała jako dysertacja dok­ torska obroniona w marcu 1939 na Katolickim Uniwersytecie w Nijmegen).

Et Liger et Rhodanus nostrum sensere dolorem, Cum liquenda mihi Gallica régna forent. Sed domus infelix utroque orbata parente,

(3)

Ne si cessassent paulum, velut alter Ulisses, Cum vetulo quererer post mea damna cane. Sed si Riphaeos ultra quoque, Carole, montes

Submovear, tecum pectore semper ero.

Nam mihi magnus amor tuaque est perspecta voluntas, Hospes in externis dum vagus erro locis.

Te duce Aquitanos, et Belgica vidimus arva, Extremoque sitam litore Massiliam.

Celtarumque domos, et qua magnae influit urbi Caeruleus rapidis Sequana vorticibus. Hic ilium patrio modulantem carmina plectro

Ronsardum vidi, nec minus obstupui, Quam si Thebanos ponentem Amphiona muros,

Orpheave audissem Phoebigenamve Linum. Delinita suos inhibenant flumina cursus,

Saxaque ad insolitos exsiluere sonos. . Ille deum laudes et pulchrae commoda pacis

Sublato aethereis Marte canebat equis5.

5 J. Kochanowski, Dzieła wszystkie, t. 3, Warszawa 1884, s. 117— 118.

6 Ibidem, s. 118. ’Kot, op. cit., s. 405.

Bezpośrednio po owym opisie zamkniętej już przeszłości nastę­

puje dystych określający czas powstania tego poetyckiego wspo­ mnienia:

At nunc Henrico crudeli morte perempto, Quas ilium credam diffluere in lacrimas?6

Przypuszczenie o tym, jak Ronsard miał zareagować na nie­

spodziewaną śmierć króla Henryka II, który zmarł wskutek śmiertelnej rany otrzymanej podczas rycerskiego turnieju 10 lipca

1559 roku, sformułował Kochanowski oczywiście po tej dacie, gdy

wieść o tragicznym zgonie francuskiego monarchy dotarła do Polski. Jednocześnie i słowa te, i dalsze dystychy elegii wskazują

na to, iż poeta polski wypowiadał tu swe refleksje, reagując na

wiadomość o wydarzeniu świeżym, aktualnym, a więc prawdopo­ dobnie notował je jeszcze w roku 1559 lub najdalej — w roku następnym. Sądzić przeto możemy, że i cytowane wyżej wspo­

mnienie o pobycie we Francji Kochanowski pisał niedługo po po­

wrocie do kraju zamykającym ostatecznie wieloletni okres podró­

ży i studiów zagranicznych, co nastąpiło wiosną 1559 roku. Stanisław Kot wysuwa przypuszczenie, że „Francję zwiedził Kochanowski od południa do północy, od Marsylii po Belgię” oraz że „z Włoch do Francji, zapewne do portu marsylskiego, przyje­

chał morzem” pod koniec 1558 lub w początkach 1559 roku7. Są­

dzę, iż nie wszystkie człony owej hipotetycznej propozycji są w tym samym stopniu prawdopodobne. Jak dotąd nie potrafimy

wskazać żadnych nowych argumentów, które uściśliłyby przyto­ czoną tu sugestię o chronologii owej francuskiej eskapady

(4)

Ko-chanowskiego. Wydaje się też być rzeczą wielce prawdopodobną,

że nasz Jan, skoro do Francji przybywał z Italii, krainy pozosta­

jące pod berłem Henryka II Valois zwiedzał od południa ku pół­

nocy. Prawdopodobieństwa podróży morzem z Italii do portu

mar-sylskiego nie odrzucamy bynajmniej także. Ale tu sprawa nie jest

już tak oczywista. Kochanowski mógł — ale nie musiał! — z Ita­ lii do Francji „przez morze głębokie żeglować”8. Ta wzmianka w autobiograficznej fraszce Do gór i lasów, bardzo przecież ogólna, następująca bezpośrednio po nie mniej ogólnych py­ taniach: „Gdziem potym nie był? Czegom nie skosztował?”,

odnosić się mogła również do innego epizodu, czy innych epizodów, z tak mało wciąż znanego nam żywota poety i jego

młodzieńczych wędrówek. Przecież nasz Jan „przez morze głębokie żeglować” mógł wcześniej z Wenecji do któregoś z portów włoskich. Nie znamy też dokładnie szlaku jego po­

wrotu z Francji czy też z terenów dzisiejszej (lub tylko starożyt­

nej, częściowo wówczas należącej do państwa francuskiego) Belgii w roku 1559 do Polski. Może i wtedy przez morze żeglował? Tym trudniej byłoby nam przyjąć za Kotem, po­ nętną skądinąd, sugestię, iż do owej, hipotetycznej przecież tylko,

podróży morzem z Włoch do Marsylii odnosi się wzmianka o pisaniu Szachów:

8 Złagodziłbym więc formułę własnego komentarza idącego za sugestią S. Kota: „zapewne w r. 1558 z Włoch do Francji”, [w:] J. Kochanowski,

Fraszki, Oprać. J. Pelc, Wrocław 1957, s. 96, BN I 163.

9J. Kochanowski, Dzieła polskie, oprać. J. Krzyżanowski, War­ szawa 1972, s. 119. Zob. Kot, op. cit., s. 405.

10 Gdyby już iść tropem wytkniętym przez S. Kota, można by równie dobrze — nasuwa się to nawet o wiele bardziej — sądzić, że parafraza polska dzieła Vidy, dedykowana przecież potem w druku Janowi Krzyszto­ fowi Tarnowskiemu, powstała wcześniej, podczas wędrówek poety w orsza­ ku młodego hrabi po Italii, a może i „po wodach auzońskich”.

Mnie też czas będzie uchwycić się brzegu, A odpoczynąć nieco sobie z biegu,

Wysiadszy z morza, gdziem Widę przejmował, Który po wodach auzońskich żeglował9.

Słów bowiem „uchwycić się brzegu”, „wysiadszy z morza” w zakończeniu Szachów Kochanowski najprawdopodobniej użył

metaforycznie, podkreślając, że praca, którą właśnie kończył, jest polską parafrazą łacińskiego poematu włoskiego autora. I przy

takiej ich interpretacji pozostać bezpieczniej. Chyba że

odnajdzie-my jeszcze jakieś inne — i mocniejsze — potwierdzenia przypu­ szczenia, iż Kochanowski pracę nad Szachami kończył wraz z po­ dróżą morzem z Italii do Francji10.

Cytowany wyżej autobiograficzny fragment łacińskiej elegii Kochanowskiego do Karola o przebiegu wędrówek naszego poety

(5)

lejności etapów owej podróży. Podkreśla tu raczej poeta polski

rozległość szlaków swych francuskich wojaży, w których prze­ wodnikiem był mu adresat elegii, Karol. Odwiedził przecież i po­ łudniową Akwitanię, i „belgijskie niwy”; byli i w Marsylii nad brzegiem morza leżącej, i wśród domostw Celtów („Celtarumąue domos”), co wiązać tu trzeba z północnymi lub północno-zachod­ nimirejonami monarchii Henryka II, i w stołecznym, nadsekwań-

skim grodzie. Dokładniej właściwie dowiadujemy się tylko, że

Kochanowski był wraz z Karolem w Marsylii i w Paryżu, gdzie zobaczył Ronsarda, innych miejscowości już poeta nie wymienia. Próżno byłoby też szukać charakterystyki obu tych miast, poza ich położeniem nad morzem czy nad wijącą się Sekwaną. Tym bardziej przeto na uwagę zasługuje obszerny komentarz, jakim Jan Kochanowski opatrzył stwierdzenie faktu, iż zobaczył Ron­ sarda. Porównanie Ronsarda na lutni ojczystej wygrywającego

pieśni („patrio modulantem carmina plectro”) z mitycznymi wiel­ kimi twórcami starożytności: Amfijonem, Orfeuszem i Linusem zrodzonym z boskiego Feba, wypowiedziane przez polskiego poetę posiadało w dobie renesansu rangę najwyższego uznania oraz czci. Był to wówczas najbardziej wymowny wyraz hołdu, jaki

poeta mógł złożyć poecie. Tak u schyłku lat pięćdziesiątych XVI

stulecia powracający już po wielu latach zagranicznych studiów i wędrówek do rodzinnego kraju, dobiegający niemal trzydziestki ambitny poeta polski oceniał rolę i znaczenie starszego o lat

sześć, cieszącego się uznaniem dworu władcy potężnego państwa poety francuskiego.

O ile ta wysoka, najwyższa z możliwych wówczas, ocena Ron­

sarda jako twórcy uwarunkowana była znajomością jego twór­

czości? O ile zaś była ona podyktowana ogólną opinią, jaką poeta ów, obok Joachima Du Bellaya najwybitniejsza postać ugrupo­ wania twórców zwanego Plejadą, cieszył się wtedy w Paryżu oraz we Francji? Czynnik drugi zaważył tu w sposób niewątpliwy.

Wszak właśnie przewodnik naszego Jana po Francji, Karol

Uten-hove młodszy, syn Karola zwanego starszym, humanisty fla­

mandzkiego i zwolennika reformacji, utrzymującego niegdyś bli­ skie stosunki z wielkim Erazmem z Rotterdamu, z Janem Dan- tyszkiem11 i z Janem Łaskim, znanym w Europie reformatorem, krewny wreszcie znanego działacza reformacyjnego — Jana Uten-hove (Kot błędnie uważa go za stryja Karola młodszego)1112, był 11 H. De Vocht: History of the Foundation and the Rise of the Colle­ gium Trilingue Lovaniense 1517—1550, Part I, Louvain 1951, s. 503—505; Part II, Louvain 1953, s. 466—473; Part III, Louvain 1954, passim; John

Dantiscus and His Netherlandish Friends as Revealed by Their Correspon­ dence, Louvain 1961, passim.

12 Kot, op. cit., s. 410; De V o c h t, History of the Foundation..., Part II,

(6)

jednym z najbardziej aktywnych rzeczników i piewców sławy Ronsarda oraz Du Bellaya. Wśród wypowiedzi poetyckich Karola Utenhove młodszego dwukrotnie zamieszczono utwór pt. J. Bel-laii et P. Ronsardi comparatio:

amabilis Bellaius promptior ingenio

admirandus Ronsardus

doctior ambo pares

zapisany ponadto (także dwukrotnie) w takiej postaci:

Bellaius, Ronsardus, amabilis, admirandus, Promptior ingenio, doctior, ambo pares13.

13 C. Utenhovius Gandavensis, Epitaphium in mortem Hen- rici Gallorum Regis Christianissimi, eius nominis secundi..., Paris 1560,

k. D4 u; C. Utenhovius, Xenia ad illustrium aliquot Europae hominum nomina, allusionum (intertextis alicubi loach. Bellaii eiusdem argumenti versibus) Liber primus. Ad Elizabetham Sereniss. Ang. Franc. Hib. etc. Reginam, wydane z osobną paginacją wraz z: Georgii Buchanani Sco- ti... Poemata..., Basileae [1568], a także z wierszami A. Turnebe i J. Aura- tusa (Dorata), osobnej paginacji s. 83.

14 Utenhovius: Epitaphium..., k. C4 v, D4 v, EIT v — Fi r; Xenia..., s. 68, 79—81, 83—87.

16 Utenhovius, Xenia..., s. 84—85. Prace Polonistyczne XXXII

Pochwała to wielce znamienna, ale bynajmniej w puściźnie

poetyckiej Karola Utenhove nie jedyna. W zbiorkach poetyckich

tego autora odnajdujemy bowiem wiele wierszy sławiących obu koryfeuszy francuskiej Plejady, napisanych przez flamandzkiego humanistę-poliglotę po łacinie, po grecku, po francusku14. Daty

niektórych wierszy,np. A P{ierre) de Ronsard poëte tresexcellent 1557. Sonnet15 16, a ponadto treść wielu utworów skierowanych do tegoż adresata wskazują przy tym, że Karol Utenhove napisał je

wcześniej, nim stał się przewodnikiem Jana Kochanowskiego po

Francji i nim mógł mu pokazać Ronsarda. Do Paryża młody Ka­

rol Utenhove przybył może już jesienią 1556 roku lub niewiele później. Rychło też związał się ze środowiskiem naukowym tam­ tejszego Collège Royal, zwłaszcza zaś ze znakomitym znawcą i profesorem filozofii greckiej Adrianem Turnèbe oraz nie mniej

sławnym profesorem greckiej literatury Jeanem Doratem

(d’Aurat, z łacińska zwanym: Joannes Auratus Lemovicis). Młody

humanista flamandzki wkrótce (1558) został preceptorem domo­

wym trzech córek (Camille, Lucrèce i Diane) bogatego i ustosun­

kowanego magnata francuskiego, Jeana de Morel, także dawnego

ucznia Erazma z Rotterdamu. W domu Morela obok znanych uczonych, w tym także dwu wspomnianych wyżej, gościli też sławni wówczas pisarze, wśród nich zaś przywódcy Plejady: Ron­

sard i Du Bellay. Poprzez paryskich uczonych i poetów poznał

Utenhove również bawiącego wówczas w nadsekwańskim grodzie

(7)

znanego już pisarza szkockiego, Jerzego Buchanana16. Młody

Uten-hove w środowisku tym nie był bynajmniej kopciuszkiem. Cie­

szył się uznaniem zarówno domu Jeana de Mioreł, jak i wspo­ mnianych tu — a zapewne i innych — swych paryskich znajo­

mych oraz przyjaciół. Utenhove uczył córki Morela nie tylko

tajników wiedzy humanistycznej i starożytnych języków, uczył

je także pisania wierszy, w czym celowała zwłaszcza najstarsza

Camille, która wiele wierszy pisanych po grecku przez Karola przekładała na łacinę, a we własnych kompozycjach z uznaniem

wspominała swego mistrza17. Swe zainteresowania poezją antycz­ ną w trzech językach: greckim, hebrajskim i łacińskim, Utenhove nie ograniczał do własnych prób pisarskich oraz do lekcji pry­

watnych. Miał bowiem również publicznie wygłaszać w Paryżu

swe wykłady-komentarze do traktatu Hefestiona o prozodii i me­

tryce greckiej18. Jako uczonego znawcę poezji antycznej i zdolne­

go poetę cenili młodego Utenhove’a Du Bellay i Ronsard19, Do- rat i Buchanan20, o czym świadczą ich pisma. Przede wszystkim

jednak młody humanista i poeta flamandzki oczarowany był ge­

niuszem twórczym Ronsarda i Du Bellaya, podobnie zresztą jak i Buchanana oraz Dorata, którego porównywał z cenionym przez

renesansowych humanistów —przez naszego JanaKochanowskie­ go także — greckim poetą Aratosem, co ułatwiało podobieństwo

słów Aratos — łaciński Aratus i Auratus21. Dorat, którego sam Ronsard uznawał za swego mistrza, zachęcić miał młodego Karola

do przekładówpoetyckich z greki na łacinę hymnów Kallimacha22, a tego przecież i Jan Kochanowski uznał za patrona swych mło­

dzieńczych łacińskich elegii23. Gusty i ideały twórców renesanso­ wych z różnych krajów Europy były pokrewne, a często — choć

nie zawsze — identyczne. Za przewodnikówswych w sztuce

poe-16 Bergmans, op. cit., szp. 983; Janssen, op. cit., s. 19—33; P. D e N o 1 h a c, Ronsard et l’Humanisme, Paris 1921, s. 172, 176, 186.

” U t e n h o v i u s: Epitaphium..., k. E4 r; Xenia..., s. 12—13, 29, 67 (por. też s. 143 — wiersz Utenhoviusa Ad Camillam Morellam, alumnam suam, zamykający Allusionum liber I).

18 Bergmans, op. cit., szp. 983.

19 P. de Ronsard, Oeuvres complètes, Édition établie et annotée par G. Cohen, t. 1, Paris 1972, s. 860; por. np. teksty J. Du Bellaya w: Uten- h o v i u s, Xenia..., s. 4, 6, 75.

20 Io. Aurati Lemovicis... Poematia, w zbiorze opisanym w

przyp. 13, s. 166—169 (Ad Carolum Utenhovium Patritium Gandavensem

Ioan. Aurati Lemovicis elegia... 1558), 169—172 (epigramaty do C. Utenho-

ve’a); Buchananus, Poemata..., k. a3 r; U t e n h o v i u s, Xenia..., s. 2. 21 Utenhovius, Xenia..., s. 88, wstępny wiersz do Aurati... Poe­ matia, s. 120.

22 Janssen, op. cit., s. 27.

23 Por. Elegiarum libri duo, lib. I, el. I, ww. 1—4, rkps Biblioteki Naro­ dowej IV 3043, k. 32 v. Podobnie w red. II, Kochanowski, Dzieła

(8)

tyckiej i wzory godne naśladowania uznawał też Utenhove Ron-

sarda i Du Bellaya. Wielce znamienne są przydawki, jakimi w cy­

towanym wyżej porównaniu flamandzki humanista obdarzył dwu koryfeuszy Plejady. „Amabilis Bellaius”, podobnie jak Szkot Bu­ chanan,był dlań znakomitym, godnym naśladowania twórcą-przy-jacielem. „Admirandus Ronsardus” był przedmiotem podziwu, cenionym, ale oglądanym — mimo całej zażyłości i przyjaźni —

z pewnego dystansu. Pozostało wśród wierszy Utenhove’a poetyc­

kie świadectwo pewnego obiadu, na który i jego, i grono innych

przyjaciół-poetów zaprosił Ronsard:

Carole, die ades egregium visere poetam, Nunc tibi convivas inter et hospes ero. Ah. valeant coenae quicunque cupidine dueü

Visere Ronsardum...

Coenae tuae mihi sunt divina poemata Musae, Non amet ob coenam te, scio, quisquis amat24.

24 Ütenhovius, Xenia.. ., s. 86.

25 T. Sinko, „Ronsardum vidi”. Padwa i Paryż w rozwoju Jana Ko­ chanowskiego, „Przegląd Współczesny”, R. VII: 1928, t. 24, s. 112.

Jakże blisko tu do frazeologii poetyckiej i do atmosfery z cy­

towanego poprzednio fragmentu elegii Kochanowskiego — opo­ wieści o ujrzeniu Ronsarda. Wskazywano, że Kochanowski mógł posłużyć się tu echem sławnego okrzyku Owidiusza: „Vergilium vidi tantum”25. Słowa te dobrze znali obaj renesansowi humaniści: Utenhove i Kochanowski. Obaj modulowali swą wypowiedź poe­

tycką sięgając do zasobów frazeologii klasyków starożytności. Są­

dzę jednak, że Kochanowski znał nie tylko wypowiedź Owidiusza o Wergiliuszu, lecz także... Utenhove’a o Ronsardzie. I w wierszu

adresowanym do przyjaciela Karola posłużył się podwójną aluzją

literacką. Było to zgodne z renesansową zasadą imitacji klasy­

ków. A poza tym był to grzeczny ukłon przesłany przyjacielowi-

-poecie, niedawnemu przewodnikowi po Francji. Był to wreszcie

wyraz autentycznego podziwu, z jakim Kochanowski, podobnie jak i Utenhove, patrzył na poetę francuskiego, który w ojczyźnie swej i na dworze monarchy cieszył się wielkim uznaniem. Do

spraw tych wrócimy jeszcze za chwilę. Poeci renesansowi dążyli

do tego, by własne myśli wyrazić słowami zaczerpniętymi z poezji wielkich poprzedników antycznych. Bez znajomości poety­

ki historycznej trudno zrozumieć historię poezji, choć dziś częś­ ciej może spotykamy równie jałowe próby rozumienia historii

poetyki bez znajomości historii poezji.

Czy Kochanowski słyszał tylko od Utenhove’a, a prawdopo­ dobnie i od innych, o wielkości Ronsarda-poety i ponadto widział,

jak inni z podziwem spoglądają i odnoszą się doowego wybrańca bogów? Czy też przekonanie to, wpajane mu przez poetę i prze­

(9)

wodnika po Francji, zgodne z ogólną atmosferą otaczającą Ron- sarda, podbudowywała dodatkowoznajomość wierszy mistrza Ple­ jady? Ponieważ Ronsard pisał prawie wyłącznie po francusku, a

Kochanowski — jak dziś sądzimy26 — języka tego nigdy nie opa­ nował w stopniu dostatecznym, wychodzącym poza znajomość niektórych konwencjonalnych zwrotów potocznych, przeto chyba na drugie z postawionych tu pytań odpowiedzieć trzeba nega­

tywnie.

26 Por. S. Kot, Adieu à la Pologne, „Silva Rerum”, R. V: 1930, nr 4/7, s. 65—66.

” Kot, Jana Kochanowskiego podróże..., s. 408—409.

28 Ibidem, s. 407—408; de Ronsard, op. cit., t. 2, s. 206—212, 190—193.

Rzeczywistość jest jednak nieco bardziej złożona, mniej jedno­

znaczna. Przede wszystkim pamiętać musimy, iż francuskie wier­

sze Ronsarda często były tłumaczone na łacinę. Zwracał już na to słusznie uwagę Stanisław Kot, wskazując, że utwór Ronsarda pt. Exhortation pour la paix, napisany po rokowaniach Henryka II z Habsburgami i rozejmie zawartym w październiku 1558, w tymże roku wydane równocześnie w wersji oryginalnej i w ła­ cińskim przekładzie F. Thory’ego27. Wydaje się być rzeczą co naj­

mniej prawdopodobną, że Kochanowski znał przekład tego utwo­ ru, a być może korzystając z jego pomocy zajrzał też i do fran­

cuskiego oryginału, który dla znającego łacinę nie musiał być całkiem niezrozumiały. To tłumaczy nam, dlaczego w elegii do

Karola pisał o Ronsardzie jako o znakomitym piewcy „pożytków

pokoju”. Czy nasz Jan znał również Ronsardowe wiersze zawie­ rające „deum laudes” — „pochwały bogów”, o czym wspomina też w tejże elegii? Zapewne chodziło tu o poemat Hercule chre-stien oraz o Hymne du ciel, à Jean de Morel Ambrunois28. Nie

wiemy nic o istnieniu łacińskich tłumaczeń tych utworów, które

Kochanowski mógłby czytać w Paryżu w roku 1558 czy 1559, czy

też niebawem po powrocie do kraju. Nie jest to oczywiście jeszcze

bezspornym dowodem, iż przekładów takich w wersji rękopiś­ miennej wówczas nie było. Mógł zresztą utwory te przełożyć ad

hoc Kochanowskiemu Utenhove, wiemy przecież z wielu zapisa­ nych przykładów, że o tłumaczenie, nawet poetyckie, nie było

mu trudno się postarać, choćby na zawołanie. Mógł pomóc polskie­ mu koledze w lekturze czy opowiedzieć o całości owych utworów,

czytając lub cytując i tłumacząc jednocześnie fragmenty. Oczy­ wiście do wypowiedzenia formuły: „Ille deum laudes et pulchrae

commoda pacis... canebat”, mogła wystarczyć Kochanowskiemu

ogólna informacja o treści Ronsardowych utworów udzielona

przez Utenhove’a, Jana Baptystę Tęczyńskiego czy przez kogoś innego ze znajomych. Przypuszczać jednak można, iż ambitny

(10)

wielce wówczas tematy pokrewne czy wręcz identyczne, pragnął

choćby zajrzeć do wierszy twórcy cieszącego się tak wielką sławą i powszechnie otaczanegopodziwem.

Karol Utenhove był człowiekiem, który łatwo innych, a szcze­

gólnie już innych poetów, pisarzy, obdarzał przyjaźnią i chętnie

wprowadzał w świat swych paryskich znajomych. Kochanowski nie był tu bynajmniej wyjątkiem. Podobnie przecież postępował

ze znanym dobrze naszemu Janowi z Padwy humanistą węgier­ skim, Andrzejem Dudyczem29. Opiece znakomitego Dorata pole­ cał Jana Wilhelma z Lubeki, młodego humanistę niemieckiego, którego zwał patetycznie „Phoenicem unicum Germaniae”30. Wśród

znanych nam wierszy Karola Utenhove’a młodszego nie znajdu­ jemy wyraźnych, imiennych wzmianek o Janie Kochanowskim. Między innymi, a może nawet przede wszystkim Kochanowskie­ go dotyczy jednak aluzja o poetach cieszących się łaskami Jana Baptysty Tęczyńskiego, którą Utenhove wprowadził do wiersza

pt. Joannes Tencinius, Comes Polonus:

29 P. Cost il, André Dudith, humaniste hongrois, 1533—1589. Sa vie, son oeuvre et ses manuscrits grecs, Paris 1935, p. 77—79; K o t, Jana Ko­

chanowskiego podróże..., s. 413; Janssen, op. cit., s. 38. 30 J a n s s e n, op. cit., s. 27.

31 Utenhovius, Xenia..., s. 65.

32 Utenhovius, Epitaphium..., k. Bj r.

33 S. Kot, Pierwszy wiersz polski tłoczony w Paryżu, „Silva Rerum”,

R. IV: 1928, nr 1/2, s. 1—5.

34 Nie wykluczałbym tak stanowczo z tego pocztu (por. Kot, Jana Ko­

chanowskiego podróże..., s. 414) filologa Stanisława Iłowskiego. Candide Tencini, candore similis cygno

Tinsemet Ebraeis, tu mihi cygnus eris. Tinsemet Ebraeis cygnum sonat, ipse Poëtas

Cum foveas cygnos, nomen et inde trahis. At nebulis lucern referis quod ab orbe fugatis,

Iridis hinc patrio nomine nomen habes31.

Stanisław Kotwysunął przypuszczenie, iż wśród owych poetów obdarzanych łaskami Tęczyńskiego obok Jana Kochanowskiego,

autora elegii ofiarowanej młodemu magnatowi właśnie w roku

1558 lub 1559, znalazł się także wierszopis, który ułożył polski

tekst epitafium dla uczczenia pamięci tragicznie zmarłego króla

francuskiego Henryka II drukowany w roku 1560 w Paryżu u Roberta Estienne w zbiorze opracowanym przez Karola Utenho­ ve32. Przy czym dość luźno dodaje, iż autorem polskiej wersji

owego epitafium mógł być tzw. „Anonim Protestant”33. Sądzę,

że niezależnie od tej interesującej sugestii do grona poetów pro­ tegowanych przez Tęczyńskiego obok Jana Kochanowskiego do­

łączyć trzeba samego Karola Utenhove, a prawdopodobnie i in­ nych poetów nie-Polaków, choć mogło tu chodzić także o innych piszących rodaków wielkiego magnata34. Może nawet formuła ta

(11)

obejmowała — oczywiście przy obecnej znajomości faktów trudno

tu wyjść poza domysł — któregoś lub też kilku spośród twórców

Plejady? Może Buchanana? Może tylko jakichś podrzędnych wier­ szopisów?

Dzięki życzliwej pomocy Tęczyńskiego, koleżeńskiej uczynno­ ści Karola Utenhove Jan Kochanowski w stosunkowo krótkim czasie pobytu we Francji jako „hospes in externis... locis” wcale

nie najgorzej poznał ów kraj, a zwłaszcza intelektualną atmo­ sferę Paryża, gdzie „widział Ronsarda”, podziwianego jako poetę

tworzącego w języku narodowym, gdzie musiał choćby usłyszeć

o Buchananie i o innych twórcach, jeśli i ich także nie „zobaczył”. W sumie krótki turystyczny wypad do Francji był dla Kocha­ nowskiego, który miał za sobą kilka dłuższych pobytów w Italii,

kolebce renesansu, a przejazdem zwiedził i inne europejskie kra­ je, owocny. Daleki jestem od nierzadkiego u dawniejszych ba­

daczy przeceniania paryskiej bytności Jana Kochanowskiego, a tym bardziej od często zgoła fantastycznych jej interpretacji. Da­

leki byłbym jednak także od niedoceniania owej istotnie krótkiej

turystycznej wycieczki. „Paryż — jak słusznie stwierdza Mieczy­ sław Brahmer — nie przeciwstawiał się Padwie, której nikt roz­ ważny pomniejszać nie zechce — był jej dopełnieniem”35. Ko­ chanowski zjawił się w Paryżu, kiedy Plejada była w pełnym

rozkwicie, kiedy Ronsard był jdż poetą dojrzałym i uznanym, kiedy żył jeszcze i działał jej główny teoretyk — Joachim Du Bellay. W Italii nasz Jan przez okres o wiele dłuższy mógł za­ poznać się z ogromnym, przeszło półtorawiekowym dorobkiem

tamtejszej kultury renesansowej, wciąż żywej i rozwijającej się, choć mającej już za sobą swoje lata burzy i naporu. We Francji

Kochanowski zjawił się, gdy tamtejsza kultura i literatura rene­

sansowa zaczęły wkraczać w okres swego apogeum. Miał poza tym szczęście, iż przewodnikiem jego stał się tu człowiek dosko­ nale zorientowany w tamtejszym życiu literackim, przynajmniej

w stołecznym Paryżu, który skupiał nie tylko twórców słynnej Plejady, ale także i znakomitych twórców zagranicznych.

35 M. Brahmer, Kochanowski — Ronsard, [w:] Literatura — Kom-

paratystyka — Folklor. Księga poświęcona Julianowi Krzyżanowskiemu.

Warszawa 1968, s. 139.

Podczas pobytu we Francji, w Paryżu Jan Kochanowski ze­ tknął się z twórcą niewiele, bo o sześć lat starszym, ale będącym

w swym kraju już indywidualnością ogromną, przez współczes­

nych — w tym przez króla Francji i jego młodych synów, a nie­

bawem następców (Franciszka II i Karola IX) oraz dwór także — bardzo wysoko cenioną. To była w pewien sposób konkretyzacja marzeń o wielkiej roli poety, uznanego przez monarchę potężne­

(12)

krótkich wtedy pobytów w kraju rozmyślał dwudziestokilkuletni

Kochanowski, nie bez inspiracji zresztą zapewne lektur włoskich, między innymi słynnego traktatu Sperone Speroniego Dialoghi delle lingue czy traktatu Bernardína Tomitana propagującego pi­ sarstwo wjęzykunarodowym. W Italii jednak, gdzie Kochanowski

mógł już słyszeć o Plejadzie i jej manifeście wydanym przez Du

Bellaya w roku 1549, poeta nasz nie spotkał indywidualności tak uznanej i — dodajmy — warunków, które dopomóc mogłyby jej

do zyskania takiego uznania, swoistej kreacji wielkości twórcy,

nadwornego poety władcy jednego z najpotężniejszych państw

owoczesnej Europy. To było zapewne podstawą fascynacji, która

tkwiła w kontekście formuły ,,Ronsardum vidi” — kontekście na­

kreślonym w niedługim czasie po powrocie naszego poety do kraju późną wiosną 1559 roku.

Kochanowski był dość oszczędny w słowach uznania wobec

współczesnych (nawet w dość szerokim rozumieniu tego terminu) twórców. Z Włochów wspominał przecież tylko Petrarkę, uważa­

nego wówczas powszechnie za klasyka na równi niemal z poetami

antycznymi. W jednej z późniejszych elegii wymienił kilku poe­

tów polskich jako godnych swych poprzedników. Ze współczes­

nych poetów obcych z uznaniem wielkim, a nawet z zachwytem

pisał o Ronsardzie i o Buchananie. Pierwszego z nich ujrzał właś­ nie podczas krótkiej, zamykającej okres studiów i wędrówek za­

granicznych wycieczki do Francji. O drugim zapewne podczas tej­ że wycieczki musiał przynajmniej od przewodnika-przyjaciela coś

niecoś posłyszeć. Stwierdziliśmy już, iż porównując Ronsarda gra­ jącego na ojczystej lutni pieśni z natchnionymi twórcami staro­

żytności: Orfeuszem, Amfijonem, Linusem, wielkimi artystami i

moralnymi przewodnikami społeczności, wypowiadał Kochanow­ ski w swoich czasach pochwałę najwyższą. I o spełnieniu takiej

właśnie roli w ojczystym kraju myślał zapewne nasz poeta wra­ cając w roku 1559 do Polski.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Innymi słowy, aby Jezus mógł być przedstawiony jako konkretny symbol Boga, konieczne jest uznanie, że przynajmniej w jednym przypadku nastąpiło wejście Boga w ludzką

wania poszczególnych „Trenów“, to wygłaszano na ten temat rozmaite hipotezy, nieraz kunsztowne, lecz nieprawdopodobne. Referent nie godzi się również na ponętną

Przyczyny zniszczeń były zarówno wewnętrzne – wady zastosowanych materiałów, jak i zewnętrzne – wysoki poziom wilgoci, wahania klimatyczne wewnątrz kościoła, czynniki

domains are defined over the same input space, which implies

Projekt czechosłowackiej ustawy o prawie rodzinnym. Palestra

Przez kolejne 4 dni temperatura spadała: pierwszego dnia o 1°C, drugiego o 3°C, a w następnych dniach o 2°C i o 1°C. Kieruj się

Odpowiedz, odwołując się do utworu Jana Kochanowskiego Pieśń świętojańska o Sobótce oraz wybranych tekstów kultury..

26 Rkps. Adrianek, Książki do nauki języka polskiego..., op.. W roku 1834 ukazały się w Warszawie nowe „przerobione” wypisy polskie Jana Zakrzewskiego dla klasy pierwszej,