• Nie Znaleziono Wyników

Podlaski Kwartalnik Kulturalny R. 28 (2015) nr 4

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Podlaski Kwartalnik Kulturalny R. 28 (2015) nr 4"

Copied!
125
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)

i &&

(3)

Jak se staniesz przed Wielkim Sądem i cie spytajom „kto?”, nie będziesz mówił filozof ani redaktor, ale powiesz – „jo” (ks. J. Tischner) Kolegium redakcyjne: Jarosław Bartniczuk (sekretarz), Tomasz Demidowicz, Ryszard Kornacki, Grażyna Lewczuk, Grzegorz Michałowski (red. naczelny), Roman Pieńkowski, Maria Pietruczuk.

Wydawnictwo ukazuje się przy pomocy finansowej:

Prezydenta Miasta Białej Podlaskiej

Na okładce:

Piotr Kowieski – obrazy olejne Ilustracje

Arkadiusz Sawczuk Red. techniczny:

Grzegorz Michałowski

Adres redakcji:

Miejska Biblioteka Publiczna „Podlaski Kwartalnik Kulturalny”, ul. Warsza- wska 12A, 21-500 Biała Podlaska, tel. (83) 341 64 52, www.mbp.org.pl, e-mail: regionalia@mbp.org.pl Nakł. 350 egzemplarzy

Druk i oprawa: Poligrafia Miejskiej Biblioteki Publicznej w Białej Podlaskiej

(4)

Spis treści

ARTYKUŁY Czesław Maziejuk

Ksiądz Paweł Zubko: ofiara systemu komunistycznego 7 Piotr Nazaruk

Wiersze pewnego Jicchoka 25

Jan Kukawski

Nieznane plany uprzemysłowienia Lubelszczyzny

i Południowego Podlasia 28

Anna Chwedoruk

Biblioteki powiatu bialskiego w Programie Rozwoju

Bibliotek 37

WSPOMNIENIA

Katarzyna Sawczuk

Nieznane losy „bieżeńców" z Nowosiółek

nad Bugiem (1915) 48

Anna Sacharuk

Wspomnienia z nadbużańskiego Podlasia 56 PREZENTACJE

Marianna Pawłowska

Wiersze: Młyn, Wierność, Jesienna kantylena. 72 Jacek Daniluk

Jajko Królowej Marysieńki 84

Mirosław Chodynicki

Wiersze: Ósmego dnia Bóg stworzył poezję, W ciszę milion iskier wsypałeś (…), Wilcze prawo wilczy los. 98

(5)

RECENZJE

Katarzyna Smyk

Napełnienie: o nostalgii Henryka J. Kozaka 109 Tomasz Demidowicz

Gen. Tessaro-Zosik z Białej Podlaskiej: żołnierz lat

Wielkiej Wojny i międzywojnia 111

KRONIKA KULTURALNA 116

Nadesłano do redakcji 120

(6)

„Podlaskiego Kwartalnika Kulturalnego”

◘ ◘ ◘

Hanna Bajkowska (Biała Podlaska) ◘ kultura Mariusz Bechta (Biała Podlaska) ◘ historia

Ryszard Chojecki (Łosice) ◘ literatura Józef Czapski (Tuczna) ◘ pamiętnikarstwo

Ludwik Filip Czech (Gdańsk) ◘ literatura Swietłana Denisowa (Mińsk, Białoruś) ◘ literatura bp Antoni P. Dydycz (Drohiczyn n/B) ◘ historia, socjologia

o. Eligiusz Dymowski (Kraków) ◘ literatura Aniela Halczuk (Żeszczynka) ◘ folklor Aleksander Iljin (Pińsk, Białoruś) ◘ historia Stanisław Jadczak (Lublin) ◘ kultura, regionalizm

Ludwik Janion (Warszawa) ◘ literatura Szczepan Kalinowski (Biała Podlaska) ◘ historia

Wanda Kardasz (Wrocław) ◘ pamiętnikarstwo Helena Kiwako (Brześć, Białoruś) ◘ literatura

Agnieszka Kolasa (Zabłocie) ◘ historia Bogusław Korzeniewski (Piszczac) ◘ historia Tatiana Kowieńko (Brześć, Białoruś) ◘ regionalizm

Henryk Kozak (Lublin) ◘ literatura Jan Kukawski (Warszawa) ◘ historia Olga Lalić-Krowicka (Dukla) ◘ literatura Roman Łysakowski (Warszawa) ◘ historia, kultura

Maria Makarska (Lublin) ◘ literatura, sztuka Tatiana Nałobina (Brześć, Białoruś) ◘ literatura Małgorzata Nikolska (Biała Podlaska) ◘ historia sztuki

Helena Romaszewska (Biała Podlaska) ◘ literatura

(7)

Arkadiusz Sawczuk (Biała Podlaska) ◘ plastyka Katarzyna Sawczuk (Biała Podlaska) literatura Władimir Suchopar (Brześć, Białoruś) ◘ kultura Leon Szabluk (Malowa Góra) ◘ pamiętnikarstwo

Marta Świć (Suchowola) ◘ literatura Jurata Bogna Serafińska (Warszawa) ◘ literatura Leszek Sokołowski (Krzymoszyce) ◘ literatura

Paweł Tarkowski (Biała Podlaska) ◘ historia Andrzej Tłomacki (Warszawa) ◘ historia

◘ ◘ ◘

Podlaski Kwartalnik Kulturalny jest popularnym wydawnictwem adresowanym do miłośników Podlasia oraz środowisk zainteresowanych problematyką wschodniego pogranicza kulturowego. Polecając czytelnikom nasze czasopismo sugerujemy wy- branie najkorzystniejszej formy jego zakupu – stałą prenumeratę. Przyjmuje ją Miej- ska Biblioteka Publiczna: prenumerata na rok 2016 wynosi 50 zł (łącznie z koszta- mi przesyłki). Konto: Miejska Biblioteka Publiczna w Białej Podlaskiej Kredyt Bank Oddział w Białej Podlaskiej – nr konta: 47 1500 1331 1213 3000 7663 0000. Tylko prenumerata gwarantuje systematyczność otrzymywania kolejnych numerów kwar- talnika, a tym samym najnowszych artykułów o tematyce regionalnej, informacji o no- wych publikacjach, wydarzeniach i zjawiskach kulturowych, jakie zachodzą na Po- dlasiu. Zachęcamy do popularyzowania kwartalnika wśród znajomych i przyjaciół oraz nadsyłania uwag, opinii i propozycji dotyczących jego zawartości.

* Artykuły zawarte w Podlaskim Kwartalniku Kulturalnym są własnością ich auto- rów. Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za ich treść merytoryczną.

Redakcja

(8)

a r t y k u ł y Czesław Maziejuk

(Biała Podlaska)

Ksiądz Paweł Zubko: ofiara systemu komunistycznego

azwyczaj za bohatera uważamy tego, który nie dał się złamać najpotęż- niejszym siłom wroga. Porównujemy go do wielkiego dębu, który mocno zapuścił korzenie i wspaniale rozłożył koronę. Chociaż ta korona wielka, to jednak przetrwa najstraszniejszy napór gwałtownej wichury. Gdy rosnące obok drzewa opuszczą go, dąb pozostaje na odkrytym polu sam. Niczym nieosłonięty, podczas burz przeżywa trudne chwile. Gałęzie jego pięknej ko- rony łamią się, a niedojrzałe owoce ulegają zniszczeniu. Ze wspaniałego dębu pozostaje jedynie potężny pień, z nielicznymi gałązkami. Trwa jednak, gdyż jest dobrze zakorzeniony. Potrzeba wiele czasu i dobrej pogody, by odżył; ni- gdy już jednak nie powróci do swej dawnej urody.

Takim dębem, w mojej wyobraźni, pozostaje niezapomniany ksiądz Pa- weł Zubko, proboszcz z Witulina k. Białej Podlaskiej. Kim był, skoro tak wie- lu świadków życia tego kapłana wielokrotnie zachęcało mnie, bym ocalił jego postać od zapomnienia. Dla wielu był zwykłym księdzem proboszczem, pra- cującym ponad 40 lat w ubogiej parafii; takim, jakich wielu. Dla niektórych był też „księdzem patriotą”. A dla mnie, był jak ojciec rodzony, starszy brat w kapłaństwie, przyjaciel. Nie szczędził mi nauk odpowiedzialnego życia w stanie duchownym, swoim przykładem wskazywał właściwe drogi do Boga i do ludzi – w każdej sytuacji. Wysoko cenił swoją godność kapłańską a i za- chęcał mnie do gorliwego wypełniania wszelakich obowiązków. Dopiero te- raz, z perspektywy czasu, zrozumiałem, dlaczego tylko przede mną, w przy- jacielskich rozmowach, odkrywał tajemnice swej duszy, wylewając całą go- rycz jaka go dotykała w gorliwym kapłańskim życiu. Jego czułą, delikatną i współczującą duszę odzwierciedla pocztówka, przez niego do mnie z Witu- lina wysłana z racji imienin w 1977 r. A ponieważ minął wówczas miesiąc od śmierci mojej mamusi, jego życzenia zabrzmiały: W dniu Twoich imienin ży- czę Ci, niech Matka Boża Leśniańska, po stracie Twej Najdroższej Matki, po- cieszy Ciebie i otoczy Cię swą troskliwą opieką. – Zawsze Cię kochający ks.

Paweł.

Z

(9)

Paweł Zubko – neoprezbiter (tuż po święceniach kapłańskich)

W niniejszym opracowaniu zaprezentuję najpierw życiorys ks. Pawła Zubko, następnie jego postać oczami biskupów, księży i osób świeckich, a na końcu dorzucę garść moich wspomnień.

Życiorys ks. Pawła Zubko

Paweł Zubko urodził się 19 września 1902 r. w Sopoćkowcach, gm.

Kuźnica Białostocka, pow. Sokółka, jako syn Pawła i Ewy z domu Bruzga, posiadających własne gospodarstwo rolne. Początkowo nauki pobierał w do- mu rodzinnym. Po kilku latach rodzice przenieśli się do wsi Bruzgi (obecnie Białoruś). W 1913 r. wstąpił do rosyjskiej szkoły gminnej w Kuźnicy, lecz wskutek wybuchu wojny rosyjsko-niemieckiej naukę musiał na jakiś czas przerwać (w grudniu 1914 r.). Tereny te znalazły się pod okupacją niemiecką.

Oddany został wówczas pod opiekę ciotki do Grodna, gdzie przez 6 lat uczę- szczał do tamtejszej szkoły, by uzyskać świadectwo ukończenia VI klasy Pań- stwowego Gimnazjum im. Adama Mic- kiewicza. Podczas pobytu w Grodnie bardzo często posługiwał przy nabożeń- stwach w kościele farnym p.w. św. Fran- ciszka Ksawerego, gdzie też otrzymał z rąk biskupa wileńskiego Jerzego Ma- tulewicza, obecnie błogosławionego, sa- krament bierzmowania. W farze utrzy- mywał częste kontakty z osobami du- chownymi, tam też zdecydował się wstą- pić do seminarium duchownego. Za po- radą ks. prefekta Franciszka Hryniewi- cza 1 listopada 1922 r. udał się do Wilna na egzaminy. Po ich złożeniu przyjęty został na pierwszy kurs liceum, który był równoznaczny z ukończeniem sześciu

klas gimnazjum. Pozostał w tymże se- minarium na pierwszym kursie, jednak 20 czerwca 1924 r. przeniósł się – na własne życzenie – do Seminarium Du- chownego w Janowie Podlaskim. Rektor wileńskiego seminarium napisał, że

„sprawował się wzorowo”.

Ks. Paweł pracował od 4 stycznia 1930 r. do sierpnia 1931 r. jako neo- prezbiter na stanowisku wikariusza parafii Ostrów Lubelski. Z racji choroby ks. kanonika Marcina Bylickiego, proboszcza parafii Gończyce, władza diece- zjalna mianowała go z dniem 1 sierpnia 1931 r. proboszczem tejże parafii. Nie

(10)

Ambona w kościele w Witulinie

mógł jednak długo sprawować opieki nad chorym kanonikiem, gdyż zmarł on 23 sierpnia tegoż roku. W tej sytuacji ks. Paweł został przeniesiony na wi- kariat do parafii Łomazy (z dniem 12 września 1931 r.). Krótki był ten wika- riat, bowiem z braku kapłanów został on wkrótce mianowany proboszczem parafii Witulin (z dniem 1 marca 1932 r.).

Z wielkim entuzjazmem i zapałem, od pierwszych dni swojej samo- dzielnej pracy duszpasterskiej, kierował swoje wysiłki w służbie ludziom, niosąc im pomoc duchową i materialną. Młodość, zdrowie i siła ducha były jego atutami. Oczy miał otwarte; dostrzegał nie tylko niedostatki parafialne, ale i przebłyski szczęścia i radości wśród parafian. Dobrym przykładem, ser- decznością i zachętami pobudzał do działania, przezwyciężania trudności i kłopotów. Wzbudzał wśród wiernych zaufanie i radość. Nie szczędził sił dla dobra społeczności parafialnej, troszczył

się o właściwy poziom religijny i moral- ny lokalnej społeczności. Już w 1932 r.

w witulińskiej parafii bardzo dobrze funkcjonowały organizacje religijne, m.in. III Zakon św. Franciszka oraz Stowarzyszenie Młodzieży Polskiej.

Proboszcz był prezesem Dozoru Szkol- nego. Domowe gospodarstwo parafial- ne prowadziła staruszka Anna Pace- wicz, z domu Zubko, jego ciocia.

W latach 1935–36 proboszcz współpracował ze Stowarzyszeniem Mło- dzieży Polskiej, działał w Dozorze Szkolnym, jak również w instytucjach społecznych funkcjonujących w tutej- szej parafii: Kółku Rolniczym, Straży Pożarnej i Kole Gospodyń Wiejskich.

Organizował również pomoc materialną dla ubogich. A zacni parafianie chętnie popierali wszystkie jego szlachetne po-

czynania i kochali swojego proboszcza – wyczytamy w dokumentach archi- walnych parafii Witulin. Pomimo trudności w bardzo krótkim okresie czasu pobudował stodołę, ambonę, a w 1937 r. przygotował materiały na podwaliny i podłogę w kościele. Z braku organisty sam prowadził chór kościelny. Mógł to czynić z powodzeniem, ponieważ był muzycznie utalentowany, a śpiewał wspaniałym barytonem.

Z powodu nieurodzajów w 1938 r. stan materialny proboszcza oraz jego parafian uległ znacznemu pogorszeniu. Proboszcz swoje oszczędności z lat poprzednich wyłożył na odbudowę spalonej stodoły parafialnej. W tym czasie

(11)

stwierdził też, że w dachu kościoła zgniła belka (wzniesiony w 1573 r.), stara plebania wymagała przebudowy, a w niedawno postawionej oborze spękały ściany. Na parafii ciążyły też długi za komasację ziemi oraz meliorację. W tej sytuacji proboszcz zdecydował się na zaciągnięcie pożyczki w kasie diece- zjalnej (800 zł). Za pieniądze te wyremontował kościół, a długi spłacał w ra- tach.

Kościół parafialny w Witulinie – widok obecny

Ks. P. Zubko ok. 1943 r. Kościół w Witulinie ok. 1955 r.

(12)

We wrześniu 1939 r. do zmartwień o charakterze materialnym doszły ograniczenia wynikające z okupacji niemieckiej. Proboszcz wituliński zaan- gażował się w działalność opozycyjną – był kapelanem Armii Krajowej, organizatorem nasłuchów radiowych z Londynu. Zapisywał najważniejsze informacje, które następnie przekazywał do druku w tajnej gazetce akow- skiej. Narażając się władzom okupacyjnym uratował księgozbiór leśniań- skiego Seminarium Nauczycielskiego. Przechował go u siebie na plebanii, za co władze Polski Ludowej odznaczyły go później Krzyżem Kawalerskim Or- deru Odrodzenia Polski. Gestapo coraz bardziej się nim interesowało. Gdy stacjonujące w Witulinie wojska niemieckie wyruszyły w czerwcu 1941 r. na podbój Związku Radzieckiego zainteresowanie to nieco osłabło. Ks. Zubko musiał być jednak czujny. W dniach 24 – 25 lipca 1944 r. znalazł się w szcze- gólnie ciężkim położeniu. Podczas przechodzenia przez te tereny frontu nie- miecko-radzieckiego został obrabowany przez sowieckich żołnierzy. Przeży- cia wojenne mocno nadszarpnęły jego siły, dlatego 25 września 1944 r. po- prosił władze diecezjalne o udzielenie pięciomiesięcznego urlopu – dla prze- prowadzenia kuracji zdrowotnej. Upragniony urlop miał się rozpocząć 11 paź- dziernika 1944 r. Jednak 6 października, gdy po nabożeństwie różańcowym powrócił na plebanię i włączył odbiornik radiowy – nastawiony na Londyn, musiał ratować się ucieczką. Dobijali się do niego jacyś ludzie, więc wy- skoczył przez okno i uciekł. Byli to funkcjonariusze Urzędu Bezpieczeństwa, którzy zamierzali go aresztować. Księdza nie zastali, ale odkryli kolejny do- wód „przestępstwa” – włączony odbiornik radiowy, do tego nastawiony na Londyn. Już wcześniej mieli go na oku. Nie podobało się im, a także fun- kcjonariuszom NKWD, jedno z kazań księdza Pawła, wygłoszone z prze- nośnej ambony (przed witulińskim kościołem) z okazji parafialnego odpustu ku czci św. Michała Archanioła. Było to pod koniec września 1944 r. Ze względu na warunki frontowe proboszcz nie mógł zaprosić żadnego księdza z parafii sąsiednich, więc sam obsłużył tę uroczystość. W tym czasie za par- kanem kościelnym stali ubowcy i enkawudziści, którzy zaraz po odpustowej mszy, gdy tylko proboszcz zamknął za sobą drzwi plebanii, wpadli do kuchni z krzykiem: Dawaj kazanie! Widzieli, że czytał z kartek, które następnie scho- wał do kieszeni. Przeprowadzili rewizję, lecz kazania nie znaleźli. Na od- chodne pogrozili księdzu: My ciebie zapamiętamy! Rozdrażniły ich użyte w kazaniu słowa: Jedna zaraza odchodzi, ale nadchodzi druga, kto wie, czy nie gorsza.

Ks. Paweł uciekł więc z Witulina, najpierw do Julkowa, a potem do ks.

Franciszka Zapadki, proboszcza w Horbowie. Tam też, wskutek zdrady przez fałszywego przyjaciela z Julkowa (niejakiego Dandziłki), został aresztowany przez współdziałających ze sobą funkcjonariuszy NKWD i UB. Było to 23 października 1944 r. Dandziłko za ową „przysługę” otrzymał pięć tysięcy zło- tych. Wkrótce też ks. Paweł został zesłany do obozów na terenie Związku

(13)

Radzieckiego, najpierw do Baranowicz, a następnie do Ostaszkowa i Riaza- nia. Przeszedł tam trzyletnią gehennę. W 1945 r. bialskie władze powiatowe skonfiskowały parafialny żywy inwentarz i wszystko co urosło na ziemi ko- ścielnej. Na plebanii pozostała siostra i ciotka ks. P. Zubko, którymi zaopie- kowali się księża sprawujący tymczasową administrację w witulińskiej parafii.

25 października 1947 r. ks. Paweł szczęśliwie powrócił do Polski. Pa- rafianie bardzo się ucieszyli z powrotu swojego proboszcza, którego szano- wali i kochali. A on, z nowym zapałem i wdzięcznością Bogu za ocalenie, przystąpił do pracy duszpasterskiej. Nastąpiło wówczas wyraźne ożywienie życia religijnego parafii, co było trudne do strawienia dla działaczy spod zna- ku Służby Bezpieczeństwa (SB). Podstępnie szukali sposobów, by złamać wiernego sługę Kościoła. Nieproszeni „uszczęśliwiali” go natrętnymi odwie- dzinami, namowami i zastraszaniem, widząc jak jest osłabiony fizycznie i psychicznie po powrocie z sowieckich łagrów. Dążyli by uczynić go swoim człowiekiem, za pośrednictwem którego mogliby niszczyć Kościół, który w ich mniemaniu był największym wrogiem ludu, przeszkodą w budowie socja- listycznego społeczeństwa.

Można sobie wyobrazić jak się czuł ks. Paweł Zubko, nagabywany przez ubowców z Białej Podlaskiej, gdy zaraz po przyjeździe z wygnania dowiedział się, że osiem miesięcy temu radzyńscy ubowcy zamordowali pro- boszcza z Polskowoli – ks. Lucjana Niedzielaka, który podobnie jak i on był w latach wojny kapelanem AK. Jak potrafił, tak się bronił przed nimi, swoimi słabymi siłami, licząc na pomoc Bożą. Stwierdzam to na podstawie faktów oraz jego osobistych zwierzeń. Po powrocie z łagrów, jeszcze w łachmanach obozowych, pierwsze swoje kroki skierował do Leśnej Podlaskiej, gdzie przed Cudownym Obrazem, leżąc krzyżem, dziękował Matce Bożej za oca- lenie. Należał do Unio Cleri, zrzeszenia księży dbających o gorliwość życia kapłańskiego.

W związku z brakiem kapłanów ks. Paweł przez kilka lat (do 1958 r.) sprawował opiekę duszpasterską również nad parafią Komarno, dokąd naj- częściej dojeżdżał rowerem – gruntową drogą, niekiedy błotnistą. Z powodu słabego zdrowia nie łatwo mu to przychodziło, jednak w pracy duszpaster- skiej – na dwóch parafiach – nie ustawał.

W roku szkolnym 1950/51, po usunięciu przez władze państwowe księdza prefekta z Liceum Pedagogicznego w Leśnej Podlaskiej (Stefana Sacharskiego), za przeczytanie w parafii Łukowce listu episkopatu polskiego o rozwiązaniu „Caritasu”, ks. Paweł prowadził tam nauczanie religii. Na następny rok szkolny nie został jednak zatwierdzony, gdyż jakoby młodzież wypowiedziała się za zniesieniem religii. Wkrótce zabroniono mu nauczania religii również w szkołach podstawowych w Witulinie i Komarnie. Uczył więc w punktach katechetycznych obu parafii.

W 1951 r. władza ludowa coraz intensywniej zaogniała walkę z Koś-

(14)

ciołem. Ludzie dowiadywali się z głośników radiowych, zainstalowanych w każdej wiejskiej chałupie, a także z gazet, o szykanach i represjach władz państwowych wobec duchownych (m.in. biskupa krakowskiego Czesława Kaczmarka), oskarżanych o wrogą działalność względem Polski Ludowej.

Podawano też, że wszelkie bractwa kościelne zgodnie z obowiązującymi ustawami nie mogą istnieć. Wierni witulińskiej parafii nie byli pewni co do dalszych losów swojego proboszcza, gotowi byli jednak go wspierać. Szcze- gólne zaniepokojenie nastąpiło wtedy, gdy z polecenia episkopatu we wszyst- kich polskich parafiach odczytane zostało kazanie uświadamiające wiernych co mają robić, gdyby wśród nich zabrakło kapłana.

Jednocześnie władze państwowe przynaglały księży, nie zawsze kul- turalnie i z poszanowaniem ich woli, do udziału w zebraniach pokojowych.

Ks. Paweł Zubko, nie mając na nie ochoty, wymawiał się swoją chorobą. Na- mowy, graniczące z przymusem, jednak nie ustawały. Siedleckie władze diecezjalne, mając na uwadze powyższe sprawy, 14 maja 1951 r. wydały w tej sprawie dyrektywę, zezwalającą, pod pewnymi warunkami, na uczestnictwo księży w tych zebraniach. Dopiero wtedy ks. Paweł zdecydował się, by wziąć w nich udział. Uczynił to z ulgą, mając nadzieję, że zaraz potem ubecy prze- staną mu dokuczać. Jednak ci, przekonani do słuszności swojej ideologii, z uporem maniaka robili swoje. W tej sytuacji proboszcz wituliński poddał się Opatrzności Bożej. Powtarzał nie raz: Ja mam służyć, a nagrodę da Pan Bóg, nie ludzie. Na ile tylko zdrowie mu pozwalało co roku jeździł do Lublina na wykłady dla duchowieństwa (na KUL), a potem na konferencjach dekanal- nych składał sprawozdania z owych wyjazdów.

W 1953 r. przeżywał 25-lecie wskrzeszenia parafii Witulin, a pod koniec 1954 r. jubileusz 25-lecia swojej pracy kapłańskiej. Księża kondeka- nalni, z dziekanem bialskim ks. dr Janem Zubką na czele, urządzili wówczas w Witulinie wspaniałe uroczystości. Wspominał je ks. Paweł w 1955 r.: W ta- kich momentach bratersko-kapłańska przyjaźń i zaufanie oraz ocena 25-lecia pracy kapłańskiej ogromnie pobudza i zagrzewa do dalszej pracy dla Kościo- ła i naszego ludu. Po „gomułkowskich zmianach”, w październiku 1956 r., pojawiła się nadzieja na więcej swobód religijnych. 7 stycznia 1957 r. ks. Pa- weł Zubko rozpoczął nauczanie religii w siedmioklasowej szkole podsta- wowej w Witulinie. Prowadził też intensywnie duszpasterstwo trzeźwości, or- ganizując spotkania z kółkami różańcowymi, w szczególności Kółkiem Ró- żańcowym Mężczyzn Abstynentów. Cieszył się, że jego wysiłki duszpaster- skie przynoszą pewne rezultaty. Z radością stwierdzał, że parafianie dokonali wielkiego wysiłku przy budowie murowanej plebanii, składając grosz ofiarny oraz pracując indywidualnie i zbiorowo. Biskup Ignacy Świrski, doceniając wysiłki duszpasterskie ks. Pawła na dwu parafiach jednocześnie, zapropo- nował mu administrację parafii Różanka nad Bugiem. Nie doszło jednak do translokaty, gdyż tamtejsi radni wyczekiwali młodszego kapłana.

(15)

3 września 1958 r. ks. Paweł nagle zachorował i znalazł się w szpitalu w Białej Podlaskiej. Przechodził ciężką chorobę żołądkową. W tej sytuacji kuria diecezjalna wyznaczyła o. Jacka Nocunia, paulina z Leśnej Podlaskiej, na zastępstwo w czasie choroby. Tymczasem ks. Paweł zamiast spokoju, zmu- szony był przeżywać bunt niektórych swoich parafian. Ponieważ nie byli oni

w stanie kontynuować budowy plebanii, proboszcz zdecydował się, za zezwo- leniem biskupa, na sprzedaż części ziemi parafialnej. Wkrótce też znalazł chętnych na kupno. Większość dzierżawców uznała ten krok proboszcza za słuszny, znaleźli się jednak niezadowoleni. Uznali oni, że ks. proboszcz wzbo- gaci się ich kosztem. Prowodyrem niezadowolonych, w szczególności dzier- żawców, była jedna z parafianek. 29 września 1958 r. zawiozła ona skargę do biskupa, z żądaniem cofnięcia sprzedaży i usunięcia ks. Pawła Zubko z para- fii. W obronie oskarżonego proboszcza wystąpił wówczas dziekan bialski ks.

dr Jan Zubka. W raporcie skierowanym do biskupa zarzuty te ocenił jako śmieszne i niepoważne, bo po sprzedaży tej części ziemi przy parafii pozo- stanie jeszcze 25 ha, co z powodzeniem wystarczy na utrzymanie proboszcza w Witulinie, a nawet byłaby wskazana sprzedaż jeszcze 5 ha ziemi parafialnej.

W dniach 1–2 stycznia 1959 r. parafię Witulin nawiedził obraz Matki Bożej Częstochowskiej. Do uroczystości nawiedzenia przygotowywał para- fian (przez trzy dni) o. Adamek z Siedlec. Wygłosił on dziewięć nauk, w których głównymi tematami były: wiara, nadzieja i miłość. Szczególnie cie- kawe było kazanie pt. „Kiepski proboszcz i dobrzy parafianie”. Frekwencja na naukach była bardzo duża. Kaznodzieja przypadł słuchaczom do gustu. Sakra- menty przyjęli prawie wszyscy parafianie. Kościół przyozdobiony był żywy-

Plebania w Witulinie – wybudowana przez ks. P. Zubko

(16)

mi kwiatami, wiankami oraz flagami maryjnymi, papieskimi i narodowymi.

W uroczystości włączyły się wszystkie stany: ojcowie, matki, młodzieńcy, panny i dzieci. Rozdano 1555 komunikantów oraz publicznie powzięto posta- nowienie całkowitego posłuszeństwa Kościołowi i powstrzymania się od picia wódki.

7 maja 1959 r. ks. Paweł Zubko donosił dziekanowi: Od tygodnia cho- ruję. Przedwczoraj było bardzo źle ze mną, chciałem nawet prosić swego imiennika do siebie na ostatnią chwilę. Mam dobry lek, więc szybciej docho- dzę do zdrowia. Roboty murarskie przy budowie plebanii wczoraj całkiem zo- stały zakończone. Na św. Mikołaja 1959 r. ks. Paweł przeniósł się do nowej plebanii. Cieszył się: chociaż wcześniej miały miejsce pewne wybryki chuli- gańskie, obecnie w parafii panuje całkowity spokój. Wpłynęły na to rekolek- cje wielkopostne, przeprowadzone przez w/w o. Adamka, jak również nieu- stanna modlitwa różańcowa organizowana w parafii. W czerwcu 1960 r. prze- żywał radosne chwile z racji mszy św. prymicyjnej ks. Czesława Maziejuka z Terebeli (autora niniejszego opracowania), który przez dwa lata pomagał mu w miesiącach wakacyjnych w przygotowaniu dzieci do pierwszej spowiedzi i komunii świętej. 11 grudnia 1960 r. zmarła siostra ks. Pawła, Anastazja Zub- ko, jego gospodyni domowa (przeżyła 67 lat). W tymże roku ogrodzono ple- banię żelaznym parkanem (od frontu), ze słupkami z białej cegły oraz dwoma żelaznymi bramami i furtką.

Ze względu na brak zezwolenia władz państwowych na nauczanie re- ligii w szkole proboszcz P. Zubko od 1961 r. prowadził naukę religii w pun- ktach katechetycznych: w kościele witulińskim oraz w domu prywatnym na

Ks. P. Zubko z rodziną

(17)

kolonii Pasieka. Wszystkie dzieci z chęcią uczęszczały, a rodzice pomagali w utrzymaniu sal katechetycznych. W 1962 r. budynki gospodarcze ogrodzo- ne zostały metalową siatką (na podmurówce). 15 września 1964 r. ks. P. Zub- ko obciążony została karą pieniężną (200 zł ), gdyż nie prowadził nakazanej przez Wydział Finansowy księgi inwentarzowej. Pod koniec tegoż roku obchodził 35-lecie swojej pracy kapłańskiej. Wraz z jubilatem cieszyli się parafianie oraz księża dekanatu bialskiego, którzy zjechali na zebranie de- kanalne do Witulina.

W okresie przygotowań do obchodu jubileuszu 1000-lecia Chrztu Pol- ski ks. P. Zubko postarał się o dwa dębowe konfesjonały oraz dębową komodę do zakrystii. Zgromadził też trochę materiałów budowlanych, w tym 10 ton wapna na budynek gospodarczy przy plebanii. Uroczystości nowenny jubile- uszowej miały miejsce w dniach 30 września – 8 października 1967 r.

Proboszcz dokładał starań, by wzorem przeszłych pokoleń zachęcić wszyst- kich do wierności Bogu i Ojczyźnie.

W 1968 r. ks. proboszcz rozpoczął kosztowny i wymagający wiele trudu generalny remont kościoła; zgromadził też cegłę i dźwigary na budynek gospodarczy przy plebanii. Parafianie byli pozytywnie ustosunkowani do ks.

proboszcza, stąd i w miarę sił i możliwości wspomagali te inwestycje ofia- rami. W 1969 r. kościół był już w bardzo dobrym stanie, a w 1973 r. także budynki gospodarcze. W kościele pojawił się ołtarz soborowy oraz ambonka, zainstalowana również radiofonizacja. Z racji 400-lecia parafii Witulin pro- boszcz postarał się o pamiątkową płytę z piaskowca, a na plebanii umeblował punkt katechetyczny, z którego korzystały przedszkolaki oraz dzieci szkolne.

Z powodu słabego zdrowia coraz częściej pomagali dla proboszcza ojcowie paulini z Leśnej Podlaskiej.

Ze względu na pogarszający się stan zdrowia ks. Paweł poprosił 4 lipca 1974 r. biskupa siedleckiego o przeniesienie na emeryturę. I tak, z dniem 3 września 1974 r. został zwolniony z urzędu administratora parafii Witulin i za- liczony do emerytów, z możliwością zamieszkiwania na witulińskiej pleba- nii. Zamieszkał jednak u swojej krewnej Wandy, która ostatnio prowadziła u niego gospodarstwo domowe. Do kościoła miał bardzo blisko. Gdy zdrowie ks. Pawła trochę się polepszyło, wziął jeszcze udział w pielgrzymce do Rzy- mu, co później z wielką radością wspominał.

Po ks. Pawle administrację nad parafią Witulin przejął ks. Józef Frań- czuk. Pracował tu do 30 kwietnia 1975 r.; po nim ster przekazał w ręce ks.

Stanisława Szajdy, sprawującego ten urząd do 1 sierpnia 1977 r. Tymczasowo zarządzał parafią również o. Adam Piecuch, paulin z Leśnej Podlaskiej.

12 marca 1979 r., w szpitalu w Białej Podlaskiej, oddał Bogu swoje naznaczone cierpieniem pracowite życie długoletni pasterz witulińskiej parafii ksiądz Paweł Zubko. Poszedł do Boga po nagrodę, której nie otrzymał od lu- dzi. Spełniło się jego powiedzenie: Ja mam służyć, a nagrodę da Pan Bóg!

(18)

Grób śp. ks. P. Zubko

Pochowany został na bialskim cmentarzu, chociaż przygotowany miał dla siebie grobowiec na cmentarzu witulińskim. Pozostawił na ziemi wielu przy- jaciół, wśród uczniów i wychowan-ków. Ze łzą w oczach wspominali go, jako wspaniałego nauczyciela i wycho-

wawcę, troskliwego duszpasterza, po- trafiącego wraz z innymi dzielić dole i niedole. Był jednocześnie ofiarą nie- ludzkiego systemu komunistycznego.

Sytuacja religijno-polityczna w początkach PRL-u

Głównym zadaniem budowni- czych Polskiej Rzeczpospolitej Ludo- wej było przeobrażenie ludności pol- skiej na społeczeństwo socjalistyczne, ateistyczne, które miało się kierować zasadami naukowego socjalizmu. Peł- nia rozwoju miała być osiągnięta w ko- munizmie, jedynym ustroju, który za- gwarantuje człowiekowi pełnię szczę- ścia. W pierwszych latach po wojnie nowa władza rozprawiła się najpierw z partyzantami, w szczególności z AK

i WiN, potem w ramach akcji „Wisła” wywieziona została z ziem wschodnich ludność ukraińska, a w końcu przypuszczono bezceremonialny atak na Ko- ściół katolicki, jak podawano, ostoję obskurantyzmu, ciemnoty i zacofania, truciznę narodu.

Odezwa biskupów polskich (1947)

Minęły dwa lata od zakończenia drugiej wojny światowej. ks. Paweł Zubko był jeszcze w sowieckim łagrze w Riazaniu. Żył nadzieją na uwolnie- nie. Tymczasem władza ludowa w Polsce nabierała sił i odwagi do budowy społeczeństwa ateistycznego. Zaniepokojony tym episkopat, od wieków będą- cy stróżem moralności i religijności Polaków, nie mógł milczeć. Dlatego też wydał „Odezwę biskupów polskich do wiernych” oraz zobowiązał księży do odczytania jej z ambon. Miało to miejsce w niedzielę 28 września 1947 r.

Ostrzegano w odezwie wiernych przed wrogą religii propagandą, drwiącą w wielu czasopismach ze wszystkiego co przypomina Boga. Wyjaśniano: Pod pozorem walki ze wstecznictwem, z ciemnotą i zacofaniem społecznym dzieje się to wszystko: wyśmiewa się obrzędy religijne, zwyczaje i obyczaje chrze-

(19)

ścijańskie, zezwala się na swobodne działanie sekt, dąży się do likwidacji pry- watnych i zakonnych szkół, w Domach Dziecka, gdzie nie ma już krzyży, oś- miesza się modlące dzieci, a ich wychowawcy są zobowiązani do milczenia o Bogu. Na katolików jest wywierany nacisk, by wstępowali do partii poli- tycznych o zasadach niezgodnych z wiarą świętą, niekiedy pod grozą pozba- wienia ich prawa do świadczeń materialnych, przez uzależnienie prawa do pracy od wstąpienia do partii; tamuje się swobodę ogłaszania encyklik Stolicy Apostolskiej i listów pasterskich.

Księżobójstwo (1947)

Ks. P. Zubko powrócił do Ojczyzny 25 października 1947 r. Dopiero wtedy zorientował się, na jakie są warunki życia w „oswobodzonej” Oj- czyźnie. Przerażeniem napełniła go wiadomość o śmierci ks. Lucjana Nie- dzielaka, proboszcza parafii Polskowola. Zamordowali go działacze z radzyń- skiego UB, w środę 5 lutego 1947 r., za to, że był kapelanem AK. Ubowcy zrobili na niego zasadzkę na plebanii. Gdy ks. Lucjan wrócił wieczorem ze sklepu, od razu rzucili się na niego. Zdarli z niego kożuszek, powalili na zie- mię, a ręce wykręcili i z tyłu związali. Dalej działał nijaki Edmund Szcze- śniak, świeży nabytek radzyńskiego UB, prostak, obibok miejscowy, syn za- twardziałego przedwojennego komunisty. Wyprowadził on księdza na podwó- rze. Bił go pięściami i kopał, domagał się pieniędzy. Za chwilę obaj zniknęli za stodołą. Nazajutrz rano kobiety pracujące na plebanii dokonały wstrzą- sającego odkrycia. Zaalarmowani sąsiedzi odnaleźli księdza za stodołą, gdzie leżał boso, w kałuży zamarzniętej krwi, przywiany śniegiem, spod którego sterczał tylko rąbek sutanny. Miał głowę trzykrotnie przestrzeloną. Na ścianie stodoły pozostała wielka plama krwi, zakrzepnięta i ścięta mrozem, ze strzę- pami mózgu, dopełniała koszmaru zbrodni (Jan Kołkowicz, Księżobójstwo, 1999).

Gdy ks. Paweł się o tym dowiedział, jak się zwierzał, pomyślał: Mój Boże, ja też byłem kapelanem AK, przez trzy lata dręczył mnie pobyt w so- wieckich łagrach, a teraz trafiłem na takie warunki bytu. Skoro osiem mie- sięcy temu UB zamordowało ks. Niedzielaka, a przecież to tak niedawno, co mnie czeka? Czyż nie wystarczy piekło na obcej ziemi? Bialscy ubowcy zaczęli też wkrótce nawiedzać ks. Pawła. Nieproszeni „umilali mu życie”.

List episkopatu do duchowieństwa i wiernych (1949)

Życie Kościoła w Polsce stawało się coraz cięższe. Dlatego też episko- pat zdecydował się 25 marca 1949 r. na wydanie listu do duchowieństwa i wiernych, z poleceniem odczytania go – bez komentarzy – w niedzielę prze- wodnią. Zachęcał w nim wiernych do współpracy z duchowieństwem, wyja-

(20)

śniał dlaczego w ten lud, który od wieków przyzwyczaił się widzieć wśród sie- bie kapłanów, w swej doli i niedoli, w najcięższych latach, teraz usiłuje się wpoić, że duchowieństwo, to wrogowie ludu, to obce siły, wrogie narodowi.

Kapłanów proszono, by wobec napaści wrogów zachowali spokój, z zapałem przepowiadali Ewangelię, bo obrona wiary nie jest politykowaniem; a Polska nie musi być bezbożna, by mogła być sprawiedliwa dla wszystkich. Biskupi pi- sali też: Boleśnie odczuwamy wraz z wami, że wielu kapłanów jest oderwa- nych od ołtarzy, szeregi obwinionych i skazanych, którym nawet pomóc nie je- steśmy w stanie. Wytrwajcie w swym posłannictwie spokojnie, ufnie i z god- nością.

Reakcja rządu na dekret stolicy apostolskiej (1949)

Święte Officjum wydało w dniu 1 lipca 1949 r. dekret w sprawie przyj- mowania światopoglądu materialistycznego i antychrześcijańskiego przez członków Kościoła. W związku z tym sekretarz episkopatu polskiego 26 lipca tegoż roku otrzymał „Oświadczenie Rządu R.P.”, w którym zarzucono wła- dzom kościelnym, że prowadzą walkę polityczną, szkodliwą dla Polski; zwal- czają Rząd i grożą represjami milionom wierzących chłopów, robotników i in- teligentów, którzy budują Polskę Ludową.

Sekretarz episkopatu ks. Choromański odpisał: Wyrażam ubolewanie nad niezwykłą pochopnością z jaką oświadczenie Rządu godzi w najwyższy autorytet Ojca Świętego i w sam ustrój Kościoła, a z drugiej strony, chce ure- gulować stosunki z Kościołem. Nic dziwnego, że wobec takiej postawy Rządu, akcje prasowe, radiowe i wiecowe, systematycznie podsycane, nabierają cech bluźnierczych, zarzuty przeciw duchowieństwu zamieniają się w walkę z reli- gią. Wiece partyjne godzą w uczucia i wierzenia religijne uczestników, w wię- kszości katolików. Dekret Świętego Officjum jest skierowany tylko do człon- ków Kościoła, wypowiada się w sprawach dyscypliny kościelnej i obowiązków ciążących na członkach Kościoła. Nie ocenia komunizmu od strony społecz- nej, gospodarczej, czy budowy nowego ustroju społecznego, ale tylko ideolo- gię.

Wytworzyła się wówczas bardzo złożona sytuacja w stosunkach mię- dzy Państwem i Kościołem. Duchowni byli mocno ograniczani w swej dzia- łalności, obserwowani, nawiedzani przez specjalnych agentów Służby Bezpie- czeństwa oraz wzywani do urzędów państwowych na przesłuchania. Byli też prześladowani, jak np. dziekan bialski ks. kanonik dr Jan Zubka, któremu przeprowadzono egzekucję nieruchomości (meble, sprzęt rolniczy i krowę, co stanowiło 1/9 część całości naliczonego podatku od ziemi parafialnej, użytko- wanej przez 57 dzierżawców). Dlatego też w raporcie do kurii diecezjalnej pisał on: Spłata podatku jest niemożliwością fizyczną. Zamierzam zrzec się z administracji tej ziemi, bo w przeciwnym razie, zniszczą mnie, tak fizycznie, jak i duchowo, nie dając mi ani chwilki spokoju.

(21)

Papież wobec sytuacji w Polsce (1949)

Papież Pius XII w liście do episkopatu polskiego z dnia 1 września 1949 r. stwierdził: Chociaż od zakończenia wojny upłynęły już cztery lata, Kościół katolicki w Polsce nie mógł odzyskać swobód, do jakich zawsze i wszę- dzie ma niezbywalne prawo. Pełne utrapień warunki, w jakich żyje, trwają na- dal. Stowarzyszenia katolickie zniesione, nauczanie religii w szkołach ogra- niczone, prowadzenie zakładów pod kierunkiem duchownych uniemożliwio- ne, wiara katolicka obrzucana bezczelnymi oszczerstwami, biskupi i kapłani znieważani obelgami, pisma katolickie pod niegodziwą cenzurą, stosunki mię- dzy Stolicą Apostolską a biskupami i wiernymi skrępowane, życie katolickie z każdym dniem uciążliwsze, więźniom i chorym odmawiana jest religijna po- ciecha. Na zakończenie papież zachęcał wszystkich Polaków, by działali od- ważnie, cierpieli mężnie i ufali niezachwianie, aby osiągnąć to, co wielkie.

Ks. Paweł wsłuchiwał się uważnie w zachęty Ojca Świętego, by od- ważnie głosić słowo Boże, cierpliwie znosić przeciwności. I chociaż był czło- wiekiem silnej wiary, lękał się niepewnego jutra. W poufnych rozmowach często podkreślał, że oddaje się w ręce Wszechmocnego.

Chwilowa normalizacja (1950)

Władze państwowe doszły w 1950 r. do wniosku, że nie może dłużej trwać nadmierne napięcie pomiędzy rządem i Kościołem. Prezes Rady Mini- strów (Józef Cyrankiewicz) wystosował więc 15 lutego 1950 r. pismo do ks.

kardynała Adama Sapiehy, z zawiadomieniem, że rząd R.P. sądzi, że nor- malizacja jest możliwa, jeśli episkopat zamiast bronić straconych przywilejów, dostosuje swą postawę do przemian dokonywanych w Polsce przez władzę ludową i zaniecha agresywnych wystąpień. W efekcie 14 kwietnia 1950 r.

podpisano w Warszawie dawno oczekiwane „Porozumienie” pomiędzy przed- stawicielami rządu i Kościoła. Potem, 25 kwietnia 1950 r., „Deklarację”

podpisali w Gnieźnie wszyscy biskupi. Na pewien czas zabezpieczyło to: na- ukę religii w szkołach, praktyki religijne młodzieży szkolnej, prawo do ist- nienia pozostałych szkół katolickich, opieki duszpasterskiej w wojsku, szpi- talach i więzieniach, KUL-owi do dalszego funkcjonowania, prawo do prowa- dzenia pracy dobroczynnej i katechetycznej, wydawania pism katolickich, prowadzenia studiów teologicznych wśród młodzieży duchownej (w semi- nariach), zakonom swobodnej pracy, uznano też, że papież jest moralnym i najwyższym autorytetem Kościoła w sprawach wiary, moralności oraz jury- sdykcji kościelnej.

Wierni oraz księża dostrzegali jednak nieszczerość w postępowaniu władz rządowych. W tym samym czasie gdy podpisywane było „Porozumie- nie” likwidowano w Polsce kościelną instytucję „Caritas”, a w Białej Podla-

(22)

skiej pracującym w szpitalu im. Karola Boromeusza siostrom szarytkom wrę- czono nakaz (21 kwietnia 1950 r.), by w jak najkrótszym czasie zlikwidowały kaplicę szpitalną, bo lokal ten jest potrzebny na świetlicę.

Obrona pokoju (1950)

W 1950 r. w całej Polsce zaczęły rozchodzić się wieści, że w Zachod- nich Niemczech tworzy się odwetowy Wermacht. Zaniepokojone tym władze powołały do istnienia Komitet Obrońców Pokoju, a przy nim Komisję Inte- lektualistów Katolickich, która 4 listopada 1950 roku ogłosiła odezwę, rozpo- czynającą się słowami: Katolicy polscy witają II Światowy Kongres Pokoju w Warszawie… We wszystkich województwach powstawały Komitety Obroń- ców Pokoju. Postanowiono też, by do akcji tej zwerbować jak najwięcej księży. Posuwano się do gróźb wobec „opornych”, a nawet porywania i woże- nia ich na „pokojowe” spotkania. Tym sposobem część katolickich księży sta- ła się uczestnikami II Światowego Kongresu Obrońców Pokoju.

Po zakończeniu kongresu władze państwowe przystąpiły do organizo- wania lokalnych spotkań pokojowych, zarówno w miastach wojewódzkich, jak i powiatowych. Dla księży z powiatu bialskiego takie spotkanie odbyło się 12 grudnia 1950 r. w Radzyniu Podlaskim, w sali Gimnazjum Mechanicz- nego. Przybyli na nie księża-uczestnicy w/w Kongresu. Tych księży, którzy nie podpisali tzw. Apelu Sztokholmskiego w sprawie pokoju, władze szkolne zwalniały z nauczania religii (np. w parafii Łukowce, dekanat bialski). Pod płaszczykiem obrony pokoju władze zmierzały do uzależnienia księży od się- bie.

W tej sytuacji władze kościelne musiały w sposób stanowczy, lecz nie drażliwy, zająć się ta sprawą. Wydały więc na początku kwietnia 1951 r. „In- strukcję o uświęceniu wiernych pozbawionych duszpasterzy”, 19 kwietnia zarządzenie zezwalające na podpisywanie apelu pokoju, a 14 maja tego roku

„Uzupełnienie” do tegoż zarządzenia. Były w nim następujące dyrektywy: 1.

Księża mogą brać udział, tj. być obecni na zebraniach pokojowych, jako akcji społecznej i ogólnonarodowej, 2. Nie stawia się przeszkód, aby księża mogli należeć do miejscowych Komitetów Pokojowych, jako członkowie, pod wa- runkiem czuwania, aby w przeprowadzanej akcji, nie było wystąpień anty- kościelnych, 3. Księża prefekci mogą brać udział w szkolnych komitetach po- kojowych…

Ks. P. Zubko w zaufaniu wyznał: Mając na uwadze powyższe zarzą- dzenie kurii i nieustanne nagabywania władz świeckich, zdecydowałem się na branie udziału w zebraniach pokojowych, z myślą, że doznam psychicznej ul- gi. Brałem udział w dyskusji na temat likwidacji analfabetyzmu i należytego spokoju w naszych wsiach i mieście. Jednak podpisanie apelu pokoju i udział w spotkaniach pokojowych nie uchroniło przed usunięciem mnie ze szkół, a stało się początkiem przynależności do księży patriotów.

(23)

Front Jedności Narodu (1952)

Zebrania pokojowe przyczyniły się do powstania w 1952 r. Frontu Narodowego, który od 1956 roku nosił nazwę Front Jedności Narodu. W za- łożeniu skupiał on obywateli bez względu na przynależność partyjną, wyzna- nie i pochodzenie społeczne, dla współdziałania w budowie socjalizmu w PRL.

Ks. Paweł od czasu do czasu uczestniczył w spotkaniach Frontu Jedności Narodu (w Białej Podlaskiej), traktując je jako zebrania pokojowe. Jak też powiedział kiedyś: Nie zawsze udało mi się wymówić swoim stanem zdrowia.

Próby ugody (1955)

Niemożliwością było, aby księża całkowicie się odcięli od spotkań oraz wymiany opinii z ludźmi, którzy próbowali pogodzić wymagania władzy lu- dowej z mentalnością i postawą polskiego katolickiego duchowieństwa. W doku- mentach dziekana bialskiego znajduje się opis jednego z takich spotkań:

U dziekana bialskiego ks. kanonika dr Jana Zubki, w Białej Podlaskiej, odby- ło się spotkanie księży dekanatu bialskiego z p. Piotrowskim, redaktorem

„Słowa Powszechnego”. Działo się to w dniu 12 listopada 1955 roku. Przy- jechał on, by przedyskutować sprawy związane z nauczaniem religii i nama- wiać księży na zjazd w Lublinie. Wówczas stwierdzono, że nie ma religii w żad- nej szkole, i w związku z tym są potrzebne sale katechetyczne i katechetki.

Jeśli chodzi o wyjazd poszczególnych księży na ten zjazd, księża dawali wymi- jającą odpowiedź: Pojadę, gdy będę mógł. Potem wywiązała się żywa dysku- sja z p. Piotrowskim. Najczęściej głos zabierał ks. Mosak i ks. Popiołowski, krytykując życie i działalność znanych księży prorządowych: ks. Żywczyńskie- go i ks. Kellera. Długo dyskutowano o wychowaniu młodzieży w szkole, o wy- rzuceniu ze szkoły ks. Pawła Zubko, o sprawie rolnej i o wzroście produkcji.

Duchowni wykazali swą otwartość i odwagę w prezentowaniu swoich poglą- dów, stojących na straży dobra Kościoła. Pod powyższym opisem ks. dziekan dopisał: Na zakończenie spotkania wszyscy rozstali się w dobrym usposo- bieniu i zrozumieniu.

„Księża patrioci” (1949–1970)

Posłużymy się Encyklopedią Katolicką, aby najpierw poddać analizie, a potem ocenie, przynależność ks. Pawła Zubko do „księży patriotów”. „Księ- ża patrioci”, to księża postępowi, członkowie i sympatycy ruchu duchownych rzymskokatolickich, utworzonego przez władze państwowe (z inicjatywy ra- dzieckiej) w celach dywersyjnych przeciwko Kościołowi katolickiemu w Pol- sce. Ruch „księży patriotów”, kierowany przez Ministerstwo Bezpieczeństwa Publicznego działał początkowo w ramach utworzonej w 1949 r. Głównej

(24)

Komisji Księży (GKK) przy Związku Bojowników o Wolność i Demokrację, a następnie w okręgowych komisjach księży (we wszystkich województwach).

Do inicjatorów ruchu należeli kapelani wojskowi, księża – byli więźniowie obozów koncentracyjnych i więźniowie polityczni, jak też będący w konflikcie z władzą kościelną lub obłożeni karami kanonicznymi. Uczestniczyli oni w realizowaniu represyjnej wobec Kościoła polityki państwa (komunizm), krytykując i potępiając Stolicę Apostolską, papieża oraz episkopat polski.

W latach 1952–53 żądali usunięcia z kurii księży o „wrogich” poglądach i wprowadzenia na ich miejsce „księży patriotów”, a także usiłowali inge- rować w wychowawczy i naukowy program seminariów duchownych.

Naciski władz państwowych i aktywność „księży patriotów” osłabły po aresztowaniu ks. prymasa Stefana Wyszyńskiego (1953 r.). Wtedy pojawiła się konkurencyjna działalność Bolesława Piaseckiego i Stowarzyszenia „Pax”.

W 1950 r. B. Piasecki założył Komisję Intelektualistów i Działaczy Katolic- kich przy Ogólnopolskim Komitecie Frontu Narodowego (rozwiązana w paź- dzierniku 1956 r.), którą zdominowali członkowie i sympatycy Stowarzysze- nia „Pax”. Stopniowo podporządkowali oni sobie cały ruch „księży patrio- tów”, aż do likwidacji Głównej Komisji Księży (w 1955 r.). Wbrew obietni- com władz państwowych ruch „księży patriotów” został w 1959 r. wznowiony - w strukturach Kół Księży przy Zarządzie Głównym i Zarządach Okręgów Zrzeszenia Katolików „Caritas”. Korzystali oni z pomocy finansowej pań- stwa, współpracowali z aparatem administracyjnym wyznaniowym i bezpie- czeństwa. Episkopat polski zabronił w 1961 r. katolickim duchownym dzia- łalności w Komisjach Księży „Caritas”. Wobec oporu ze strony Kościoła wła- dze państwowe zrezygnowały z ingerencji w sprawy personalne, a w latach 70-tych zmniejszyły liczbę funkcjonujących kół. Ich aktywność wówczas osłabła, a w końcu nastąpiła samolikwidacja.

Przynależność ks. Pawła Zubko do „księży patriotów”?

W celu oceny przynależności ks. P. Zubko do „księży patriotów’’ prze- prowadzę osobistą analizę. Postawiłem sobie najpierw pytania: Kto i kiedy powołał do istnienia ruch „księży patriotów”?, W jakim celu to uczynił?, Kogo zmobilizował do tego ruchu?, Kto miał głos decydujący w działalności ruchu?, Dlaczego żywotność owego ruchu była krótka? Po zastanowieniu się nad tymi zagadnieniami wyciągnąłem następujące wnioski: 1. Ruch „księży patriotów” nie powołali do istnienia sami księża, lecz władze państwowe.

W 1949 r., gdy władza ludowa w Polsce już okrzepła, największym „wro- giem” do niszczenia pozostawał jeszcze Kościół katolicki, 2. Władze pań- stwowe powołały do życia ruch „księży patriotów” po to, aby rękami samych księży niszczyć Kościół od wewnątrz. Traktowany był on bowiem jako naj- większa przeszkoda w budowaniu socjalistycznego, ateistycznego społeczeń-

(25)

stwa, 3. Władze państwowe do ruchu „księży patriotów” zmobilizowały tych księży, którzy czuli się jak „poranione ptaki”, „złapane do klatki”: kapelanów wojskowych, więźniów niemieckich obozów koncentracyjnych i łagrów so- wieckich, więźniów politycznych i księży nie będących w zgodzie z władzami kościelnymi, 4. Księża należący do ruchu „księży patriotów”, jako ludzie zła- mani cierpieniem, stawali się bezwolnymi, niemal przymusowymi działacza- mi, 5. Według znanego powiedzenia, z niewolnika nie ma robotnika, to i ruch

„księży patriotów” nie mógł długo działać.

Ponadto, we władzach rządowych powstał rozłam (przewrót gomuł- kowski), a władze kościelne, wykazując swą wiekami wypracowaną mądrość, nie ścigały tych, których nazywano „księżmi patriotami”, aby nie powiększać skali ich cierpienia.

Ks. Paweł Zubko, a ruch „księży patriotów”

Ks. P. Zubko nie zgłosił się do ruchu „księży patriotów” dobrowolnie, ale „podeptany” przez władzę ludową został do niego podstępnie wciągnięty.

Przez trzy lata był więźniem sowieckich łagrów; stąd doskonale wiedział na co stać budowniczych socjalizmu, ateistycznego ustroju. Tymczasem władze kościelne pozwoliły księżom na branie udziału w zebraniach pokojowych … i tak się to wszystko zaczęło.

Ks. Paweł nie był gorliwym działaczem tego ruchu, gdyż nie miał do niego przekonania. Nie krył się jednak z tym, że do niego należał. Brał udział w niektórych spotkaniach, a wiadomości tam zdobyte wykorzystywał do rato- wania zagrożonych księży, a także załatwiania różnych spraw kościelnych.

Jak sam kiedyś w zaufaniu wyznał: Nikogo przez to nie skrzywdziłem, a roz- grzeszenie w konfesjonale zawsze otrzymywałem. Władze kościelne znały go doskonale. Nie piętnowały witulińskiego proboszcza, lecz zachęcały do gorli- wego życia kapłańskiego.

(dokończenie w następnym numerze)

(26)

Piotr Nazaruk

(Biała Podl.)

Wiersze pewnego Jicchoka...

icchok Perłow urodził się 1 lutego 1911 roku w Białej Podlaskiej. Dzie- ciństwo spędził w Brześciu, natomiast młodość w Warszawie. W stolicy poznał swoją przyszłą żonę, o trzy lata młodszą Lolę Folman, znaną i uwiel- bianą przed wojną piosenkarkę, aktorkę, kabarecistkę i kompozytorkę. Jic- chok pisał teksty, Lola komponowała muzykę i śpiewała, tym sposobem po- wstały ich największe szlagiery – Dos bajczl kreln (Koralowy naszyjnik), Der kasztenbojm (Kasztanowiec), Leonore … i wiele innych.

W 1937 r. odwiedzili oni Białą Podlaską, gdzie Lola dawała koncert żydowskich pieśni ludowych. Perłow długo w Białej nie mieszkał, prawdopo- dobnie w ogóle nie pamiętał tego miasta, i raczej nie był z nim mocno zwią- zany. Mimo to, w lokalnej żydowskiej gazecie „Bialer Wochenblat” opubli- kował dwa swoje wiersze, jak sam napisał, w podarunku dla jego rodzinnego miasta Białej. Te dwa wiersze, w moim przekładzie z jidysz, znajdziecie Pań- stwo na kolejnych stronach niniejszego opracowania.

W początkowych latach wojny Jicchok Perłow i Lola Folman znaleźli schronienie w Białymstoku, skąd po agresji Niemiec na ZSRR ewakuowali się do Azji Środkowej. Po wojnie rodzina, powiększona o syna urodzonego w Taszkiencie (Uzbekistan), wróciła na krótko do Polski. Po nieudanej próbie dostania się do Palestyny przebywali przez jakiś czas w obozie dla osób prze- mieszczanych (w Bergen-Belsen). W 1949 r. wyemigrowali do Izraela, zaś w roku 1961 osiedli na stałe w Nowym Jorku.

Jicchok Perłow jest autorem kilkudziesięciu książek poetyckich i proza- torskich, wydanych zarówno przed, jak i po wojnie. Prawdopodobnie najsłyn- niejszym jego wierszem jest Exodus – z 1947 r., napisany na pokładzie statku SS Exodus, transportującego Żydów z Europy do Palestyny, który Brytyjczy- cy zawrócili z portu w Hajfie do Hamburga. Lola Folman napisała do tego wiersza melodię, a pasażerowie statku podobno prosili ją by śpiewała tak dłu- go, aż wszyscy nauczą się na pamięć. Na kanwie tych wydarzeń powstała również powieść Di menczn fun „Ekzodus 1947” (Ludzie „Exodusu 1947”), a swoją tułaczkę po Związku Radzieckim Perłow opisał w książce The Adven- tures of One Yitzchok (Przygody pewnego Jicchoka). Z okresu kiedy mieszkał w Taszkiencie pochodzi wiersz Białystok majn hejm (Białystok mój dom),

J

(27)

który w aranżacji Karoliny Cichej znalazł się w albumie muzycznym Wieloma językami – z 2013 roku.

O małżeństwie Perłowów opowiedziała mi siostrzenica Loli Folman, pani Paula Teitelbaum: Poznałam ich, Lolę i Jicchoka. Ona była urocza, ga- datliwa, żwawa. On, za to, bardziej poważny, dowcipny, ale bardziej milczą- cy. Palił papierosy, chociaż na starość rzucił. Był wysoki i przystojny. Nigdy nie wypadło nam rozmawiać na temat jego rodzinnego miasta. Pisał poezje, słowa do piosenek pod muzykę swojej żony, oraz powieści. W ostatnich latach był krytykiem teatralnym gazety „Forverts” (jid. „Naprzód”). Kiedy występo- wałam, śpiewając piosenki w jidysz, nie zachęcał mnie. Nie chodziło tutaj o zdolności, które miałam i mam. Nie miał on nadziei na przyszłość tego języka.

Lola Folman zmarła 1 października 1979 r. Jicchok Perłow przeżył ją zaledwie rok. Zmarł 17 listopada 1980 r. Oboje pochowani zostali na cmenta- rzu Mount Hebron w Nowym Jorku, w alei żydowskich aktorów. Po 104 la- tach Jicchok Perłow symbolicznie powraca do Białej, a jego wiersze podaro- wane miastu mogą być ponownie odczytane. Wraz z redakcją „Podlaskiego Kwartalnika Kulturalnego” zdecydowaliśmy się odtworzyć ich oryginalny układ typograficzny z 12 numeru „Bialer Wochenblat” (26 marca 1937 r.).

TELEGRAM! Już niedługo występ LOLI FOLMAN w Białej z całkiem no- wym programem żydowskich pieśni ludowych (Bialer Wochenblat, nr 4 (28 stycznia 1937). Bialska Biblioteka Cyfrowa (MBP w Białej Podlaskiej) Osobom zainteresowanym twórczością Loli Folman i Jicchoka Perłowa pole- cam do wysłuchania kilka utworów tej pary, które dostępne są pod następują- cymi adresami internetowymi: https://vimeo.com/43146038,

http://yiddishmusic.jewniverse.info/folmanlola/

http://yiddishmusic.jewniverse.info/perlowitzkhok/

(28)

Mesjasz...

Nie czekajcie Mesjasza na białym koniu, nie.

Mesjasz zamienił rumaka na czerwony miecz.

I szofar Ów odłożył, a pochwycił trąbę –

Zew Mesjasza kraje trwoży:

„Szykujcie się na wojnę!”

Nie będzie pokoju na świecie, nie będzie ładu między wami.

Inwalidami – wszyscy będziecie, będziecie wszystkie – wdowami.

Samotność odtąd udziałem sierot, a domem nierządnic każdy róg i ruin usłyszysz ponury rechot na przekór nowemu dniu.

Dziecię w kolebce kiłowym gryma- sem przywita nowy świt,

kiedy rozbrzmieje nad całym światem zwycięski skowyt krwi.

I gdzieś polegnie koń Mesjasza, biały koń gdzieś będzie leżeć, przebita będzie gardziel rumaka czerwonym Jego mieczem.

Spij...

Spij me dziecko, me nienarodzone – tylko ciebie może spotkać to szczęście, które się trafia jednemu na tysiąc:

nie narodzić się...

Ileż sobie zaoszczędzisz w życiu, w trudach cierpienia

i przede wszystkim: przecież nie będziesz musiało nigdy umierać!..

Ducha twojego żadna myśl trwożna nie złamie, nie rozerwie twego serca.

Żadnej zdrady nigdy nie poznasz i nie przeczytasz mojego wiersza...

Nie przepędzą cię z targu, z ulicy, a w szkole nie będą cię bić i nie poczujesz nigdy goryczy owej „pigułki” zwanej „Żyd”.

Spij me dziecko, me nienarodzone – tylko ciebie może spotkać to szczęście, które się trafia jednemu na tysiąc:

nie narodzić się...

Serdecznie dziękuję pani Pauli Teitelbaum za nieocenioną pomoc

i udostępnienie fotografii.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Atakować cofające się oddziały niemieckie na powyższych szlakach, wysadzając mosty na rzece Krzna na wschód od Białej Podlaskiej oraz na szosie Biała Podlaska

niemal od razu zdecydowała się na podjęcie drastycznego wobec Kościoła katolickiego kroku – aresztowania prymasa Stefana Wyszyńskiego (24. nastąpiło

Nazwiska oficerów nie są znane, prawdopodobne jednak, że znaleźli się wśród nich również ci oficerowie, którzy po przegranej kampanii w rześniowej zmuszeni byli do

a dalej pojechałem pociągiem. W Brześciu na stacji czekały na nas zaprzężo- ne w konie sanie. Było nas kilkunastu. Zawiezieni zastaliśmy do koszar Twierdzy

i już nie drzewuje drzewnie drzewiąc.. Zadebiutowała w 2004 roku tomikiem wierszy pt. „Strych”, da- jąc się od razu poznać jako osoba szczególnie wyczulona i wrażliwa na

Wychowanie narodowe i państwowe widoczne było także w pracy szkół Białej Podlaskiej i powiatu bialskiego.. Zarówno formy realizacji, jak i treści merytoryczne koncentrowały

Już rok później (1872) zostaje przeniesiony do Koszoł 77 , a następnie internowany w Warszawie, skąd wraz z całą swoją rodziną ucieka do Krakowa do schorowanego

Ponadto zajmował się także prowadzeniem wykazu zbrodni dokonywanych na terenie Inspektoratu przez Armię Czerwoną, NKWD, UB, KBW i MO, bandytów oraz zbieraniem informacji