Ks. WITOLD MALEJ
K A R D Y N A Ł A L E K SA N D E R K AK O W SK I w św ietle w ła sn y ch w sp om n ień 1
W p rzem ów ieniu radiow ym z dnia 3 styczn ia 1939 r. kard.
A ugust H lond, Prym as P olski, kreśląc sy lw etk ę zm arłego kard. A. R ak ow sk iego (f 30 X II 1938) n ie tylk o m ó w ił o do
broci jego serca i głębokiej w ierze, karności oraz solidarności w w yk on yw an iu uchw ał k oleg ia ln ych , lecz też p odkreślił, że był to p ierw szy kardynał na stołecznej m etropolii, przez ćw ierć
w iecze rządca archidiecezji w arszaw sk iej, k tóry m ia ł głęb okie poczucie w ła d zy biskupiej; pod purpurą k ryła się jednak u n ie
go niem al franciszkańska pokora b ez cienia w yn iosłości, a swą m iłość do P olsk i w y tr w a le stw ierd zał i w y z n a w a ł2.
A rchidiecezja w arszaw ska pam ięci zm arłego arcypasterza pośw ięciła obszerny num er styczn io w y „W iadom ości A rch id ie
cezjalnych W arszaw skich” 1939 r. (72 strony), w k tórym szkic d ziałalności pasterskiej kard. R ak ow sk iego podał ks. T adeusz Jachimowski.
Ze w zględu na to, że o p ieram y się na osob istych w sp o
m nieniach zm arłego kardynała, które w treści artykułu w y padnie nam nieraz obszernie cytow ać, odpada trud zbierania i podaw ania luźnych i n ieraz krótkich w zm ianek o nim , bo
1 Autor w artykule sw oim oparł się przede w szystkim na w sp o
mnieniach kard. K a k o w s k i e g o , którym on nadał tytu ł Z n iew o li do n iepodległości i na „Wiadomościach Archidiecezjalnych W arszaw
skich które są urzędowym organem m etropolitów warszawskich.
1 Por- ,,W[iadomośoi] A rch id iecezjaln e] W [arszawskie]” 1939 s.
12—15.
244 K s. W IT O L D M A L E J 12]
0 w yczerpu jącą biografię jeszcze nikt się n ie pokusił, choć w ty m roku m ija już 20 lat od jego śm ierci.
1. L ata m łodociane
A lek san d er R ak o w sk i urodził się w e w si D ę b in y 3 p ow iatu p rzasnyskiego Z iem i Płockiej 5 lu teg o 1862 r. J eg o ojciec, F ranciszek, herbu R ościesza, b y ł ożenion y z Pau lin ą O ssow ską herbu D ołęga i posiadał w D ębinach około 120 m orgów ziem i.
Z zaw odu rolnik, n ie gardził jedn ak kupiectw em . R u p ow ał od rządu zd atn e do w yrębu w ięk sze działki lasu, a p otem ścięte drzew o sprzedaw ał na opał czy budulec okolicznej szlach cie 1 w łościanom .
B y ł to człow iek religijn y i m iał ten p ięk n y zw yczaj, że dość często „w sp ólnie z żoną i d ziećm i” 4 k lękał do m o d litw y . S tary ród R ak ow sk ich w y w o d ził się z od ległej o kilka k ilo m etrów od D ębin w ioski R ak i. R ościół parafialn y znajdow ał się w Przasnyszu oddalonym rów nież o kilka kilom etrów .
P ew n eg o razu ojciec czytając rodzinie głośno o rozbiorach P olski i ostatn im królu, zerw ał się z zaciśn iętym i pięściam i, i zw rócił się do syna A leksandra tym i słow am i: „Broń O jczy
zny, kochaj P olskę, szanuj sw ój k lejn ot szlachecki, p am iętaj, m usisz zostać g en era łem !” 5.
W 1870 r., gd y A lek san der sk ończył już ósm y rok życia, oddał go o jciec do szk oły elem en tarn ej. O bow iązki nauczyciela sp ełn iał w n iej, sp okrew n iony z R ak ow sk im i, O nufry Płoski.
M ając k ilk u w łó k o w y m ajątek b y ł on zarazem i n auczycielem , bo ten zaw ód zw aln iał go od słu żb y w ojsk ow ej.
D a lsze w y k szta łcen ie zd ob yw ał A lek san der w gim nazjum w P u łtusku, a b ył to czas, k ied y daw na polska, b en ed yktyńsk a szkoła została przekształcona w rosyjską. W gim nazjum m iał A lek san der stop n ie celu jące, a ty lk o raz na półrocze nauczy
ciel język a rosyjsk iego p ostaw ił m u na cenzurze d w ójk ę za to, 3 E n ciklopedia C attolica VII, s. 634 podaje błędnie: Dębica.
4 R a k o w s k i , d2. cyt., I, s. 3.
5 Tamże, s. 9.
[31 K A R D . A . K A K O W S K I 245
że na p ytan ie, d laczego n ie zna języka rosyjskiego, od pow ie
dział: „Jestem P olak iem ” 6.
O jciec 16-letniego A leksandra p rotestow ał przeciw ko jego zam iarow i w stąp ien ia do sem inarium duchow nego, a le m atka pragnęła, aby syn został kapłan em i dopom ogła m u uzyskać pisem ną zgodę ojca. Z b ło go sła w ień stw em obojga rodziców w stąpił w ięc A lek san der do sem inarium d uchow nego, które liczyło w ów czas 70 alum nów i m ieściło się w d aw n y m k la sz
torze karm elickim .
R egensem sem inarium b y ł ks. R . R uszkiew icz, a w ice re- gensem ks. Jan S iem iec. W iceregens b y ł zarazem k ierow n ikiem życia w ew n ętrzn ego alum nów i u m iał zaprow adzić w sem in a
rium karność, ład i porządek.
A lum n A leksander R ak ow sk i na ła w ie v sem in aryjnej żył bliżej z kolegam i: W ładysław em Z aleskim , p óźn iejszym a rcy biskupem i patriarchą A n tioch ii, S ta n isław em G allem , póź
niejszym regen sem sem inarium i p ierw szym biskupem w ojsk polskich, W itoldem C zeczottem , poetą, m u zyk iem i literatem , S tan isław em S zyllerem i ks. W yszyń sk im , który później z ca
łym p ośw ięcen iem pracow ał w śród P olon ii am erykańskiej.
Po 4 latach pobytu w sem inarium w ładza duchow na w y słała A. R ak ow sk iego na studia do A k ad em ii D uchow nej w P e
tersburgu. Cesarska R zym sko-K atolicka D uchow na A kadem ia była w ów cza s jedyn ą u czelnią teologiczn ą dla duchow ieństw a katolickiego na obszarze p aństw a rosyjskiego. W W arszaw ie n iech ętn ie m ów iono w ów czas o A k ad em ii D uchow nej, k ry ty k o wano system nauczania i m eto d y w ychow an ia.
O bow iązki rektora p ełn ił tam w ów czas ks. Szym on R o - złow ski, w yd aw ca czterotom ow ej B iblii S ta reg o i N o w e g o T e stam en tu , p óźn iejszy m etropolita m oh ylow sk i. B y ł to „mąż w ielkiej św iątob liw ości, w yso k iej nauki i n iezw yk łej p rostoty w ob ejściu ” 7.
U m iał on krzew ić ducha p ra w d ziw ie k atolick iego i przez w szystkich b y ł ceniony. W ielką bolączką A kadem ii b y ły w ó w czas spory m ięd zy P olakam i i L itw inam i.
6 Tamże, s. 12.
7 Tamże, I, s. 25.
246 K s. W IT O L D M A L E J [41 G dy w końcu roku akadem ickiego lekarz stw ierd ził u A le
ksandra R a k o w sk ieg o początek choroby płuc, m u siał on prze
rw ać sw oje studia i udać się na kurację do Cannes w e Francji, gd zie n au czył się b ie g le m ó w ić po francusku. D alsze sw oje studia od byw ał w R zym ie i podobnie, jak inni P o la cy z za
boru rosyjsk iego, nosił przybrane nazw isko. Z e w zględ u na w zrost nazw ano go A lek san drem D ługoszem .
A. R ak ow sk i stu d iow ał na w y d zia le p raw nym U n iw ersytetu G regoriańskiego. W 1886 r. dla „Przeglądu R a to lick ieg o ” na
pisał kilka artyk u łów o rzym skich u niw ersytetach . R s. M ichał N ow odw orski, ów czesn y redaktor „P rzeglądu” a rtyk u ły ch ętnie p rzyjął i ży c zliw ie ocenił.
U zysk aw szy doktorat z praw a kanonicznego A. R ak ow sk i p rak tycznie p rzy go to w y w ał się do zaw odu praw nika, uczęszcza
jąc jeszcze przez kilka m iesięc y do szk oły adw okatów przy R on gregacji Soboru (Lo Studio di Trento). R ierow n ik iem tej szk oły b y ł p óźn iejszy kardynał, m gr D e Lai.
2. K apłań stw o i b isk u p stw o pod panow aniem R osji P o p ow rocie do kraju A. R ak ow sk i otrzym ał w W arszaw ie 30 m aja 1886 r. św ięcen ia k apłańskie. Jako w ik ariusz par.
św . A ndrzeja p rzy k o ściele św . R arola Boromeusza, codzien
n ie 4 godz. czasu p ośw ięcał na pracę w S ądzie A rcybiskupim , gd zie p ełn ił obow iązki sekretarza od korespondencji łacińskiej.
Po k ilk u m iesiącach pracy w adm inistracji konsystorskiej ks. A. R ak o w sk i otrzym ał n om inację na obrońcę w ęzła m ał
żeń sk iego i prokuratora fisk a lisa w spraw ach karnych du
ch ow ień stw a. Za zgodą arcybiskupa W. P opiela, ks. A. R ak ow ski zdołał usunąć zw yczaj p rzygotow yw an ia napojów i zakąsek dla sęd ziów i lek arzy z okazji ich p racy w sądzie, albow iem n iektórzy n ieu czciw i adw okaci um ieli tak ą sytu ację w yk orzy
stać na n iekorzyść słuszności rozpatryw anej sprawy.
A rcyb isk u p P op iel p ow ołał n astęp n ie ks. R ak ow sk iego na profesora sem inarium , zlecając m u w y k ła d y prawa kanonicz
nego i kazn odziejstw a, a na n iższych kursach: gram atyki, sty listy k i i litera tu ry polskiej.
[51 K A R D . A . K A K O W S K I 247
W ty m czasie rząd carski zgod ził się na w p row ad zen ie do k apitu ły w arszaw sk iej ks. W. R u b iak a ów czesnego regen sa se
m inarium , z p ozostaw ieniem m u probostw a na S łu żew ie, ale rów nocześnie pod p retek stem k um ulacji zbyt w ielu stan ow isk zw oln ił go z obow iązków regensa. Na stanow isko to abp P o piel w y su n ą ł ks. W ł. Szcześnika, jedn ak rząd n ie ty lk o go nie zatw ierdził, lecz usunął całk o w icie z pracy w sem inarium . W tych to okolicznościach z p olecenia w ład zy duchow nej po
w ierzono ks. A. R ak ow sk iem u p ełn ien ie zastępczo ob ow iązków regensa sem inarium . Po k ilk u m iesiącach uzyskał zatw ierd zenie rządowe. R ozpoczynał w ów czas 3 6-ty rok życia.
S pełn iając obow iązki regensa ks. R ak ow sk i zatroszczył się 0 dobudow anie now ego skrzydła do gm achu sem in aryjnego w W arszaw ie i n ow ego p aw ilon u w w illi letn iej w S kolim ow ie.
W iceregensem sem inarium b y ł w ów czas ks. S. G all. S p eł
niał on rów nież obow iązki profesora liturgiki i cerem onii. Sam ks. regens w yk ład ał teologię pasterską i postarał się o wpro
w adzenie do sem inarium nauk m atem atyczn ych i przyrodni
czych. Z w ięk szył on ilość w y k ła d o w ców i alum nów , dbał o w y soki poziom nauczania i bronił sem inarium przed w p ły w a m i rosyjskim i, a gd y inspektor szk olny okręgu w arszaw sk iego chciał przeprow adzić w izy ta cję w y k ła d ó w w sem inarium , u sły szał od niego: „D aruje pan, ale i ja zależę od sw ojej w ład zy, bez w ied zy której nic m i poczynać n ie w oln o ” 8.
N om inacja (1910) ks. A. R ak o w sk ieg o na rektora A kadem ii D uchcw nej w P etersburgu b yła niespodzianką dla w ielu , albo
w iem utarł się już zw yczaj, że tę godność pow ierzano k się
żom z „C esarstw a”, a tym czasem n o w y rektor b ył z R rólestw a.
T rzyletni okres sw ego rektoratu uw ażał on za bardzo trud n y 1 n iezw y k le pracow ity. Na ty m stanow isku poprzednikam i jego byli: ks. Ignacy H ołow ińsk i, ks. A n ton i Jak ub ielsk i, ks. A le ksander B ereśniew icz, ks. D om inik S tacew icz, ks. Szym on R o- złow ski, ks. R arol N ied ziałow sk i i ks. L ongin Ż arnow iecki.
S tan ow isko rektora A k ad em ii b y ło w ów czas cenion e, a rząd rosyjski rektorow i A k ad em ii d aw ał p ierw szeń stw o przed b i
skupami sufraganam i.
8 Tamże, s. 67.
248 K s. W IT O L D M A L E J [6]
G dy rząd carski na A kadem ii P etersb u rsk iej u siłow ał w y cisnąć piętno rosyjskości, rektorzy P o la cy dbali o to, by za
kład ten b y ł prow adzony w duchu katolickim i polskim . K s. K akow ski nosił się z zam iarem reform y statutu A k a- dem i, a le jego zapały pow strzym ał abp hom ylow sk i W. K lu - czyński, dając do- zrozum ienia, że czynn iki rządow e poczytają m u to za chęć popraw iania sam ego cesarza.
Jako rektor A kadem ii b y ł on rów nocześnie profesorem pra
w a k anonicznego i ogłosił w tym czasie drukiem : V a d e m e c u m pro n untiis apostolicis Poloniae, P relim in a ria k odeksu Piusa X , S y n o d y a r cy b isk u p a K a r n k o w s k ieg o , C ongregatio syn odalis to- tius p ro vin cia e gnesnensis... P etrico v ia e die 1 octobris 1578 anni celebrata, rozpraw ę o synodach abpa G em bickiego oraz w E n c yk lo p ed ii K o ścieln ej a rtyk u ł o synodach polskich.
G dy w y su n ięto kandydaturę ks. K akow skiego na arćybi- skupstw o w arszaw sk ie popierali ją p osłow ie z D um y i Rady Państw a. G dy w iadom ość o prekonizacji dotarła do P etersburga, ks. K akow ski n ie om ieszkał zaznaczyć w sw oim przem ów ieniu:
Kapłan, jak Chrystus, który stał się w szystkim dla w szyst
kich, nie m oże służyć tylko jednem u stronnictwu i oddawać się pod jego rozkazy, ale w całej sw ej pryw atnej i publicznej działalności m a stać ponad stronnictwam i; w znosić się jak głowa nad kor
pusem; m yślą, sercem ożyw iać ciało; łagodzić spory i kłótnie, jednoczyć w szystkich do w spólnej służby Bogu i n arod ow i9.
Ks. A. K akow ski przez d u ch ow ień stw o b ył uw ażan y za jedn ego z tych kapłanów , o których się m ów i episcopabilis.
A bp P op iel k ilk ak rotn ie polecał go uw adze Ojca św . Był on kandydatem na biskupstw o sejn eń sk ie i k ieleck ie, a 7 m aja 1913 r. został p rekonizow any na arcybiskupa w arszaw skiego;
bullę otrzym ał 11 czerwca.
22 czerw ca w kościele św. K atarzyn y w Petersburgu sakry biskupiej u dzielił m u bp S ta n isła w Z dzitow iecki, a w sp ółkon - sekratoram i b y li księża biskupi J. C ieplak i L. Żarnow iecki.
Po odpoczynku i kuracji w K arlsbadzie i Lovrano, gdzie 9 Tamże, s. 84 n.
[71 K A R D . A . K A K O W S K I 249
przygotow ał list pasterski na sw ój ingres, na Jasnej Górze u stóp K rólow ej Polski „zanosił m od ły do Boga o b łogosła
w ień stw o w pracy p a stersk iej” 10. W C zęstochow ie obrał sobie hasło „operari s p er a r e” i d ołączył je do herbu K ościesza.
14 w rześn ia 1913 r. od b y ł swój ingres do k ated ry św . Jana w W arszawie. „Z bojaźnią i trw og ą” rozpoczynał sw oje d usz- p asterzow anie, bo przecież p raw osław ie b yło w ów czas religią uprzyw ilejow aną, a K ościół k atolick i pom im o ukazu tolera n cyjnego cierpiał ucisk.
Gdy w 1818 r. archidiecezja w arszaw ska posiadała 20 deka
natów i 248 parafii, to w 1913 r. posiadała 305 k ościołów para
fialn ych , 50 filia ln ych , 600 kapłanów , 13 zakonników , 24 sio
stry klauzurow e, 414 sióstr m iłosierd zia i ok oło 2.200.000 w iernych.
W jesien i 1913 r. abp K akow ski udał się do P etersburga, by osob iście zabiegać o u lgi w zarządzeniach d otyczących spraw kościeln ych . Po p ow rocie do W arszaw y p rzesłał on jeszcze sp ecjaln y m em oriał w sp raw ie położenia K ościoła w Polsce. O bejm ow ał on 72 strony m aszynopisu oraz 84 odpi
sów urzędow ej korespondencji. A le rezultat m em oriału b y ł nikły. A rcybiskup w arszaw sk i b ez paszportu, zaw iadam iając tylko w ład ze p olicyjn e, m ógł w yjeżd żać na teren sw ojej d ie
cezji, a in n i biskupi ze sw oich siedzib do W arszaw y.
W ybuch w ojn y św iatow ej zastał abpa K akow skiego na terenie B elgii. B y ł on św ia d k iem w kroczenia N iem ców do Brukseli, a gd y w L ondynie w dłuższej rozm ow ie z kardynałem Fr. B ourne’m prosił go, b y na arenie politycznej szczerze po
pierał spraw ę pokrzyw dzonej P olski, u słyszał w odpow iedzi:
Proszę pójść do am basadora rosyjsk iego w L ondynie, hra
biego B enkendorfa, i jem u złożyć to sam o o św iad czen ie, bo i on jest dobrym k a to lik iem ” Drogą poprzez C hrystianię, Sztokholm , F in lan d ię i P etersb u rg pow rócił abp K akow ski do W arszawy.
Spóźnione o głoszen ie autonom ii przez ks. M ikołaja M ikoła- 10 Tamże, s. 95.
11 Tamże, s. 168 n.
250 K s. W IT O L D M A L E J 181 jew icza n iektórych oszołom iło, w ięk szość jednak pam iętała o krzyw dach, w yrządzonych przez w ojska carskie. W ielu k sięży zesłano w głąb Rosji, w K ró lestw ie n ie w olno b yło korespon
dować po polsku, rekw irow ano d zw ony, a jeszcze na m iesiąc przed od ejściem Rosjan z W arszaw y z całym rygorem odby
w ały się w sem inarium d uchow nym egzam iny z język a rosyj
skiego. T oteż abp K akow ski n ie chciał odpraw ić nabożeń
stw a d zięk czyn n ego, w ychodząc z założenia, że obietnica auto
nom ii n ie jest jeszcze autonom ią.
Przem arsze w alczących arm ii dużo szkody m oralnej i m a
terialnej w y rząd ziły naszem u narodowi. Cofająca się arm ia car
ska zm uszała w ielu P olak ów do uchodzenia w głąb Rosji i przy
krej tułaczki; d uchow ieństw o m im o w szy stk o trw ało na sw oich stanow iskach. Za zniszczeniam i szło p rzekleństw o ludu.
9 listopada 1914 r. abp K akow ski w y d a ł instru kcję do d uchow ieństw a, w której pouczał, jak m a się ono zachow ać w czasie w o j n y 12. Z alecał on przypom nieć w iern ym o obo
w iązku poszanow ania cudzej w łasn ości i grzebania poległych na polach b itew . G dy w p ierw szym roku w o jn y linią frontu na B zurze i R aw ce archidiecezja w arszaw sk a została podzielona na 2 części, S tolica A postolska ad m inistrację odciętej części pow ierzyła bisk u pow i S. Z dzitow ieckiem u z W łocław ka, którego w spom agał jak o w ik ariusz gen era ln y ks. H. Przeździecki, pro
boszcz parafii św . Józefa w Łodzi.
Wraz z album em zniszczonych św ią ty ń abp K akow ski przesłał do R zym u p rzygotow any przez hr. W ielopolskiego m e
m oriał w sp raw ie zniszczeń k ościołów i n adużyć arm ii n iem iec
kiej w ob ec lud n ości polskiej.
P o ucieczce R osjan, ale jeszcze przed w kroczeniem N iem ców, abp K akow ski 30 lipca w y d a ł list pasterski do ducho
w ień stw a w spraw ie zachow ania się w ob ec okupantów , w któ
rym m. in. m ów ił:
N ie godzi się nam, kapłanom, pasterzom dusz, zaciągać się do jakiegokolw iek stronnictwa politycznego. Stąd bowiem łatw o wy-1 radża się zaciekłość partyjna i jednostronne zaślepienie, niezgo
12 WAW 1914, s. 310 n.
[91 K A R D . A . K A K O W S K I 251
dne z duchem nauki Chrystusowej, a to tym w ięcej, że naszym sztandarem jest biały sztandar Chrystusów...
W reszcie nie potrzebujem y chyba przypominać braciom k a
płanom , że zw iązek i łączność z biskupe-n jest nie tylko obow iąz
kiem , lecz i kardynalnym w arunkiem jedności kościelnej, stano
w iącej niezmożoną potęgę opoki P io tr o w e j13.
3. Pod okupacją n iem iecką
5 sierpnia 1915 r. N iem cy zajęli W arszawę. P om im o n a le
gań abp K akow ski nie od praw ił nabożeństw a dziękczynnego.
Przed bram ą jego pałacu sta ł żołn ierz n iem iecki na straży n ib y dla b ezpieczeństw a, a w gru n cie rzeczy arcybiskup b y ł trak
tow any jako zakładnik, gw aran tu jący spokój i b ezp ieczeń stw o w m ieście.
W lutym 1916 r. abp K akow ski w y sła ł do R zym u ks.
Przeździeckiego, celem u zyskania pozw olenia na otw arcie W y
działu T eologiczn ego w W arszaw ie i poinform ow ania W aty
kanu o sytu acji K ościoła w Polsce. W ydział T eologiczn y na u n iw ersytecie w arszaw skim został otw arty 15 m aja 1918 r.
i pierw szym jego dziekanem został ks. A n ton i S zlagow sk i, ale dopiero 4 k w ietn ia 1926 r. ten że W ydział pod nazw ą Facultas Catholica S cien tia ru m E cclesia stica ru m u zysk ał kanoniczną erekcję ze strony S tolicy A p ostolskiej, która rów nocześn ie za
tw ierdziła S ta tu ta particularia F acultatis scien tia ru m eccle
siasticarum u n ive rsitatis civilis varsaviensis.
G dy abp K akow ski dopom inał się o szkoły polsk ie, bro
nił praw język a polskiego i inn ych spraw publicznych, w ó w czas N iem cy oskarżyli go w R zym ie. B en ed ykt X V za pośred
nictw em ks. W ładysław a K ęp iń sk iego ostrzegał go przed gro
żącym n iebezp ieczeń stw em 14.
W ciągu 2 m iesięc y abp K akow ski zebrał ob szerny m a te
riał do m em oriału, do którego d ołączył liczn e d oku m enty prze
tłum aczone częściow o na języ k łaciń ski i francuski, i przesłał do Rzymu. O jciec św . p isem n ie go zaw iadom ił, że uznaje bez
podstawność zarzutów.
13 Tamże, 1915, s. 248.
14 K a k o w s k i , dz. cy t. I, s. 427.
252 K s. W IT O L D M A L E J [10]
N iek tórzy sądzili, że gd yb y n ie łup iesk a gospodarka N iem ców, n a u czylib y oni nasz naród karności i poszanowania w ład zy i zbudow aliby dużo dróg i k olei żelaznych, ale jednak:
„rozm yślne n iszczenie fab ryk p olskich, łu p ien ie bogactw kraju, zn ęcanie się nad ludnością n ie da się w ytłu m aczyć żadnym i ko- niecznościam i w o jen n y m i” IS.
W tym czasie z p olecen ia b isk u p ów polskich po w siach p ow staw ało dużo szkół elem en tarn ych , nad k tórym i roztoczyła op iekę P olska M acierz Szkolna. W sw ej od ezw ie do ducho
w ień stw a z dnia 23 sierpnia 1915 r. abp K akow ski zalecał n ie ty lk o „budow anie K ościoła w sercach ludu w iernego,, i pracę na polu społecznym , lecz rów nież w alk ę z an alfabe
tyzm em i troskę o ośw iatę:: „WW. Ks. Ks. proboszczow ie po
starają się, ab y w każdej w si p ow stała rada szkolna, do której by w eszli: ks. proboszcz, sotłys, w łaściciel w iększej posiadłości i ze dw óch w ło ścia n ” 18.
Spraw ą m iłosierdzia chrześcijańskiego, od 4 listopada 1915 r.
zajęły się O pieki P arafialne, którym p od leg ały rów nież żłóbki, szkółki p arafialn e, czy teln ie i ośw iata m łod zieży rzem ieślniczej.
K sięży p refek tów w ich p racy na teren ie archidiecezji w spo
m agało około 100 k atech etek zrzeszonych w K o le K atechetek.
Za zgodą abpa K akow skiego o sied lili się w W arszaw ie ka
pucyni, jezu ici, salezjanie, redem ptoryści, franciszkanie i zm ar
tw ych w stań cy . Przeciw działając św iad om ie w yraźn ym próbom germ an izacji w 1916 r. w izy to w a ł on ponow nie p arafie m.
Łodzi.
W dniach 12 i 13 stycznia 1916 r. odbyła się pierw sza kon
ferencja b iskupów m etropolii w arszaw sk iej, na której episkopat polski n ie uznał „za p ożyteczn e tw orzyć partii politycznej ka
tolick iej, gdyż zdaniem episkopatu naród polski m y śli i czuje po katolicku. U tw orzen ie partii katolickiej w prow adziłoby jeszcze w ięk szy zam ęt w akcji p olityczn ej narodu. N iem niej jednak episkopat w y p ow ied ział p ragnienie, b y podczas w y borów do sejm u i ciał sam orządow ych uruchom iono w szystkie
13 Tamże, s. 429.
18 WAW 1915, s. 273.
[111 K A R D . A . K A K O W S K I 253
zrzeszenia i siły k atolick ie d la w yb oru ludzi u czciw ych i p rzy
k ładnych k atolik ó w ” 17.
G dy N iem cy pragnąc u zyskać w P o lsce n ow e rezerw y żoł
nierza, zap ow ied zieli, że 5 listopada 1916 r. gen erał-gub ernator B esełer jako pełnom ocnik cesarsk i na zam ku królew sk im w W arszaw ie ogłosi n iepod ległość P olski, — abp K akow ski w zbraniał się brać udział w tej uroczystości, bo w ych od ził z założenia, że dokum ent, którego n ie podpisał cesarz niem iecki i austriacki, „to n ie jest m a n ifest, ani patent cesarski, to ra
czej akt a g ita cy jn y na rzecz arm ii n iem ieckiej. Ja, jako n aj
w y ższy przedstaw iciel K ościoła w kraju, w propagow aniu tego aktu n ie m ogę w ziąć u działu ” 18.
K apituła m etrop olitalna uw ażała, że m ożna w ziąć udział w tej uroczystości dla p odkreślenia „solidarności d uchow ień stwa z narodem w p ragnieniu odbudow ania P o lsk i” 19, ale n ie radziła w yd aw ać okolicznościow ego listu pasterskiego, śp iew ać Te D e u m i bić w dzw ony. Abp K akow ski n ie p ozw olił rów nież ks. Z. C hełm ickiem u jech ać do B erlin a z delegacją, która uznała za stosow n e podziękow ać cesarzow i za o głoszen ie tego aktu. R ektor u niw ersytetu B rodziński p ow iedział arcybiskupow i z w ym ów ką: „M yśm y ch cieli na arcybiskupa, iako na sw ego prym asa, złożyć całą w ielk o ść obecnej ch w ili, a on się u su w a” 2#.
W rzeczyw istości akt z dnia 5 listopada zaw ierał ty lk o ob iet
nicę utw orzenia państw a polskiego.
14 styczn ia 1917 r. na zam ku k rólew sk im w W arszaw ie odbyło się otw arcie Tym czasow ej Rady Stanu, a le abp K a
kowski, tłum acząc się chorobą, n ie w ziął w nim udziału, gdyż uważał, że T ym czasow a Rada S tan u n ie jest polskim rządem , a tylko tym czasow ym urzędem . N ie odpraw ił rów nież w dniu następnym nabożeństw a w katedrze w arszaw skiej, w ięc pro
szono o to ks. H. Przeździeckiego.
Władze niem ieckie nie chciały zgodzić się na to, by wojsko
17 K a k o w s k i , dz. cyt., I, s. 468.
18 Tamże, s. 514.
18 Tamże, s. 518.
20 Tamże, s. 520.
254 K s. W IT O L D M A L E J [121 p olsk ie b y ło zależne od Tym czasow ej R ady Stanu. G dy leg io n y p olsk ie od m ó w iły przysięgi na w ierność cesarzom n iem ieckiem u i austriackiem u, legion iści zostali intern ow an i w B en iam inow ie i Szczypiornie, P iłsud sk i i S osnk ow sk i aresztow ani, a reszta polskich legion ów przekazana A ustrii. Poniew aż stało się to bez w ied zy i zgody T ym czasow ej R ady Stanu, złożyła ona jed n o m yśln ie dnia 25 sierpnia, na 32. plenarnym posiedzeniu sw oje m an d aty w ręce 3 osób: abpa R ak ow sk iego, ks. Lubo
m irskiego i m arszałka N iem ojew sk iego.
Z okazji stu lecia archid iecezji w arszaw skiej (12 III 1917) od był się w W arszaw ie zjazd b isk u pów polskich z trzech zaborów. P rzez 8 dni gościł ich u sieb ie m etropolita w arszaw ski. N aw iązując do uchw ał k on feren cji biskupów abp R a
kow ski w y d a ł obszerny list p astersk i zaczyn ający się od słów:
Sław na i potężna była Polska, Ojczyzna nasza; żyzne i uro
dzajne jej kraje; piękny i dzielny lud. D zieje jej w ielkie i św ietne trw ały przeszło osiem set lat. W tym długim czasie byliśm y bez przerw y narodem w olnym , religijnym , katolickim , a m ężni przod
k ow ie nasi osłaniali w łasną piersią w tysiącznych walkach tak Ojczyznę, jak i K ościół przed zaborczym i w rogam i21.
W treści listu n aw iązy w a ł sta le do historii i zachęcał za ks. S. R on arsk im do w ysiłku: „W stawaj, O jczyzna cię czek a” 22.
W yczuw ając brzask bliskiej w oln ości w ołał: „Tak, bracia m oi drodzy. B óg wzbudza P olskę do życia, O jczyznę w oln ą nam pow raca...” 2S. Z akończył sw ój list arcypasterskim b łogosła
w ień stw em i zachętą do m o d litw y w in ten cji O jczyzny: „Ty zaś ludu, m ódl się i śpiew aj: O jczyznę w olną, racz nam wró
cić P a n ie” 24.
4. Czasy R ady R egen cyjn ej
Już od m arca 1917 r. coraz w ięcej g łosów dom agało się re
gen ta dla Polski. Jedni ch cieli go m ieć z d ynastii panującej, 2‘ WAW 1917, s. 177.
22 Tamże, s. 180.
23 Tamże, s. 178.
24 Tamże, s. 181.
[131 K A R D . A . K A K O W S K I 255
inni w y su w a li k onk retn e n azw iska, b y ły też głosy, b y zgodnie z tradycją narodow ą regen sem b y ł prym as. 4 m aja 1917 r.
Rada Stanu poparła stan ow isko R ady N arodow ej w dom aganiu się regenta dla Polski.
G dy 16 lipca m arszałek koronny N iem ojew sk i zaw iadom ił abpa R ak ow sk iego o jed n o m yśln ym w yborze na członka R ady R egen cyjn ej, ten uzależn ił swój udział w R adzie R egen
cyjnej od zgody episkopatu i koła m ięd zyp artyjn ego, a tak że pragnął porozum ieć się w tej spraw ie z ks. Lubom irskim . W każdym razie n ie sp ieszy ł z w yrażen iem sw ej zgody, ale w liście z dnia 7 sierpnia zaznaczył, że
pragnąłby pracować dla kraju, zgodnie z sum ieniem i stano
w iskiem , wszelako ta praca ma być w ykonyw ana w takich w a runkach, by istniały widoki, że uwieńczona będzie pomyślnym a rychłym skutkiem i rzeczyw istym pożytkiem dla n arod u 25.
Chodziło mu o to, b y Rada R egen cyjn a rzeczyw iście m iała w ystarczające upraw nienia do sp ełnienia zadania. Abp R a kow ski z całą stanow czością dom agał się jasnej sytuacji:
Stoję ciągle na stanow isku, jakie poprzednio zająłem w ośw iadczeniu przesłanym na piśm ie Tym czasowej Radzie Stanu, m ianow icie, przyjęcie udziału w Radzie Regencyjnej czynię za
leżnym od kom petencji, jakie będą przyznane Radzie R egencyjnej i od op inii społeczeństw a. Jeśli kom petencje będą poważne i Rada R egencyjna n ie będzie fikcją tylko, to opinia społeczeństw a może m nie zm usić do w zięcia udziału w rząd zie26.
G dy 2 w rześnia, pom im o pow tórnego w yboru, m arszałek ko
ronny W. N iem o jew sk i zrzekł się udziału w Radzie R egen cyj
nej, na jego m iejsce dokooptow ano Józefa O strow skiego.
15 w rześnia 1917 r. na zam ku k rólew sk im w W arszaw ie zostały ogłoszon e reskrypty cesarsk ie o w prow adzeniu w P ol
sce R ady R egencyjnej jako w ła d zy naczelnej i o rządzie pol
skim. 17 w rześn ie R om isja P rzejściow a T ym czasow ej R ady Stanu podała do w iadom ości, że członkam i Rady R egencyjnej zostali: abp A. R ak ow sk i, ks. Z dzisław L ubom irski i Józef
25 K a k o w s k i , dz. cyt., II, 25.
28 Tamże, s. 36.
256 K s. W IT O L D M A L E J [141 O strow ski. Abp K akow ski przed ostateczną decyzją prosił Ojca św . B enedykta X V o zgodę i otrzym ał cd niego b łogo
sła w ień stw o apostolskie.
N a p ytan ie, d laczego w szedł do R ady R egen cyjn ej abp K akow ski gotow ą m iał odpow iedź:
W szedłem do Rady Regencyjnej w duchu ofiary, z m iłości dla Boga i m iłości dla Ojczyzny, z pośw ięceniem siebie i swoich interesów ziem skich, w szedłem jako Prym as Królestw a Polskiego, co mi w piśm ie urzędowym przypom niał m arszałek Tym czasowej Rady Stanu; w szedłem z poczucia obowiązku obyw atelskiego, abym służył dobru publicznemu; w szedłem w chw ili, kiedy Ojczyzna nie m iała uprawnionej władzy... W szedłem dla w ydobycia od oku
pantów zdobyczy narodowych i ekonomicznych. Dla zorganizowania ojczystego kraju przez w ojnę rozbitego; dla budowania zrębów państw a w najcięższym dla narodu m om encie w szechśw iatow ej wojny... 27.
27 października 1917 r. na zam ku k rólew sk im w W arszaw ie regenci zostali w prow adzeni w urząd. G ubernatorowie: lub el
ski i w arszaw sk i w ręczy li im resk ryp ty cesarskie, obecni w sali ansam blow ej św iad k ow ie tej uroczystości w zn ieśli okrzyki:
„Niech ży je K rólestw o P olskie, niech ż y je Rada R egen cyjn a!”
W tej sam ej ch w ili na w ieży zegarow ej zam ku królew sk iego zaw isn ął polski sztandar, trębacz odegrał hejnał, a lud stołecz
n y zgrom adzony przed zam kiem w zniósł okrzyk: „N iech żyje P olska!”
W kated rze w arszaw skiej, w czasie nabożeństw a odpraw io
nego przez biskupa S. Z dzitow ieckiego, złożyli regenci p rzy
sięgę.
Pom im o w szystk o, Rada R egen cyjn a n ie b yła ty lk o sym bo
lem i fikcją, ale rzeczyw istą osobą m oralno-praw ną, która była naczelną w ład zą rządu p olskiego i reprezentow ała go zarówno w ew nątrz kraju jak i na zew nątrz. C złonkow ie R ady R egen cyjnej cieszy li się popularnością i szacunkiem w kraju. Abp K akow ski jak o prym as K rólestw a P olsk iego uw ażany był za osobę, która m a praw o piastow ać w ładzę w ok resie bezkrólew ia, ks. Z dzisław L ubom irski piastow ał godność prezydenta m. War-
27 Tamże, s. 76.
1151 K A R D . A . K A K O W S K I 257
sza w y , a Józef O strow ski b y ł d łu goletn im prezesem S tron nictw a P o lity k i Realnej i m iał o p in ię w yb itn eg o p olityka. S e
kretarzem R ady R egencyjnej został ks. prałat Z ygm unt C heł- m icki, a jego pom ocnikiem Jan K ucharzew ski, p óźn iejszy pre
m ier. N a propozycję abpa K akow skiego człon k ow ie Rady R egencyjnej zrzekli się p en sji i w szelk iego w ynagrodzenia z ty tu łu p ełn ien ia obow iązków . U rzęd ow ali oni cod zien n ie na zamku od godz. 10 do 12, a po południu zbierali się u jed n ego z członków tejże R ady, b y om ów ić sp raw y bieżące.
Rada R egen cyjn a w sw ojej od ezw ie z dn. 27 października 1917 r. dała p ełn y w yraz zrozum ienia w sp ólnych pragnień narodu polskiego:
Mamy budować podw aliny pod niepodległe i potężne państwo polskie z m ocnym rządem, sejm em i siłą zbrojną. Takiego pań stw a wym agają nasza przeszłość i to znaczenie, które w przyszłym układzie państw europejskich Polska m ieć powinna 28.
O pinia społeczna n ie m iała żadnych złudzeń co do ty m czasow ego charakteru R ady R egen cyjn ej. R egenci pragnąc osiągnąć jak n ajw ięcej korzyści dla narodu polskiego, w obec okupantów p ostan ow ili zachow ać w ielk ą cierpliw ość, a w dzia
łaniu zastosow ać raczej k u n k tatorstw o niż pośpiech; n ie chcieli również zrazić do sieb ie ani le w ic y ani p raw icy. N ie n ależy jednak utożsam iać polityki R ady R egencyjnej z p olityk ą rządu polskiego, bo m iał on sw oją w łasn ą p olityk ę i sam b y ł za nią odpow iedzialny.
W ok resie R ady R egen cyjn ej istn ia ły k olejn o 3 gab in ety rządowe: Jana K ucharzew skiego, Jana K antego S teczk ow skiego i Józefa S w ieżyń sk iego. N ied oszły m prezesem m in istrów b y ł ceniony dyplom ata hr. A dam Tarnowski.
Pragnąc pozyskać życzliw ość N iem iec i A ustrii d la spraw y odbudow y P o lsk i regenci 6 styczn ia 1918 r. udali się do B er
lina, a 10 styczn ia do W iednia, a le n ik łe b y ły ow oce obydw u w izyt.
3 marca 1918 r. w B rześciu został podpisany traktat poko- 28 Tamże, s. 111. n.
17 — N a sz a P r z e s z ło ś ć
258 K s. W IT O L D M A L E J [161 jo w y m ięd zy p aństw am i cen traln ym i (N iem cy i A ustria) oraz Republiką S ow iecką i U kraińską, a tak że Turcją i B ułgarią.
Rada R egen cyjn a m yśląc o potrzebie w łasnej arm ii, 16 lu
tego, obok gabinetu cy w iln eg o pow ołała także do życia gab in et w ojsk ow y, a poprzedniego dnia p rzejęła rów nież w ład zę nad p ierw szym korpusem w ojska p olskiego, którym na B iałorusi dow odził gen. D ow bór-M uśnicki.
T raktat b rzeski stał się w yraźną przeszkodą dla tzw . orien
tacji austriackiej w Polsce. Ks. L ubom irski w yraźn ie ośw iad czył p rzed staw icielow i A ustrii w W arszaw ie, że Rada Re
gen cyjna straciła do rządu austriackiego zaufanie. G dy hr.
A. T arnow ski u siln ie n am aw iał człon k ów Rady R egen cyjn ej, b y się zgodzili na to, b y P olska połączona z G alicją znalazła się pod b erłem H absburgów, u słyszał od abpa K akow skiego:
Jeśli nieprzyjaciele podzielą Polskę, ja nie będę tem u w inien.
Stanowczo oświadczam, że do nowego podziału Polski ręki nie przyłożę 30.
W sw oich osobistych notatkach abp tegoż dnia zapisał:
Jeśli ja błądzę, jeśli swą biernością może przyczynię się do budowy m ałej Polski, która n ie pow stanie z obawy m ojej w iny, dlatego, że oczekuję w ielkiej Polski, niech Bóg m iłosierny i P o
lacy darują mi ten błąd, bo czynię to z w ielkiej m iłości do Polski 31.
Trzeba przyznać, że abp A. K akow ski w trudnych dla P olski ch w ilach um iał być rozjem cą i łagodzić nazbyt pochopne u chw ały. Oto, g d y 3 czerw ca 1918 r. prezesi rządów Francji, A n glii i W łoch p odjęli w W ersalu u ch w ałę stw orzenia Polski n iepod ległej z dostępem do morza, a N iem cy dom agali się p otę
pienia tej u ch w ały, co nastąpiło na posiedzeniu rady m in istrów pod p rzew od nictw em Steczk ow skiego, abp K akow ski, który tego dnia sp óźn ił się na posiedzenie, g d y się zorientow ał w sy
tuacji, radził w odpow iedzi n ajp ierw dać w yraz w dzięczności za zain teresow an ie spraw ą Polski, a p otem zapew nić o w y trw ałej p racy nad w ew nętrzną rozbudową p aństw ow ości pol
30 Tamże, s. 390.
31 Tamże, s. 391.
[171 K A R D . A . K A K O W S K I 259
skiej. Choć prem ier Steczk ow ski przyrzekł przerobić w ty m duchu b rzm ienie ośw iadczenia, to jednak ogłosił je w nazbyt ostrej form ie, co w yw o ła ło oburzenie ze strony koalicji i spo
łeczeń stw a polskiego. N iek tóre stronnictw a p olityczn e w yraź
nie p otęp iły ośw iad czenie prem iera Steczk ow skiego jako szko
d liw e dla narodu polskiego.
Choć państw a centralne sta w a ły się coraz bardziej u stęp li
we, to jedn ak naród polski orien tow ał się, że „sprawa polska w ym knęła się z rąk n iem ieckich i przeszła b ezpow rotnie w ręce k oalicji” 32.
G dy 2 w rześnia gab in et rządow y S teczk ow skiego podał się do d ym isji, a Jan K ucharzew ski w ah ał się z przyjęciem sta
nowiska prem iera, Rada R egen cyjn a w sw ojej od ezw ie z dnia 7 października p ostanow iła rozw iązać rząd i pow ołać n ow y, złożony z przedstaw icieli najszerszych w arstw narodu, zw ołać sejm i jem u zlecić spraw ę pow ołania zw ierzchniej w ła d zy pań
stw ow ej. O dezw a głosiła:
Polacy! Obecnie już, losy nasze w znacznej mierze w naszych spoczywają rękach. Okażmy się godnym i tych nadziei, które z górą przez w iek żyw ili wśród ucisku i niedoli ojcow ie nasi. Niech za
m ilknie w szystko, co nas w zajem nie dzielić może, a niech zabrzmi jeden w ielk i głos: Polska zjednoczona n iep od legła33.
O dezwę podpisali członkow ie R ady R egencyjnej i Jan K u
charzew ski jako p rezydent m inistrów . N iem cy m an ifest Rady R egencyjnej u w ażali za akt zam achu stanu i grozili zem stą.
W A ustrii m a n ifest w y w o ła ł rów nież w ielk ie w rażen ie, a spo
łeczeń stw o p olsk ie spod trzech zaborów przyjęło go z rado
ścią i w dzięcznością, rów nocześn ie jedn ak rozpoczęły się tarcia stronnictw p olityczn ych o d ojście do w ład zy.
23 października Józef S w ieży ń sk i p rzedstaw ił n o w y gabinet rządow y i złożył p rzysięgę na w iern ość R adzie R egen cyjn ej.
N iem cy n ie sp ieszyli się z p rzekazaniem w ład zy na okupow a
nych przez sieb ie terenach. N astąp iło to dopiero 11 listopada, tj. w ch w ili rozbrojenia N iem ców . Ł atw iejsza sytu acja b yła
32 Tamże, s. 485.
33 Tamże, s. 485.
260 K s. W IT O L D M A L E J [181 z A ustrią. W ładze austriackie przekazanie w ład zy w ręce pol
skie w y z n a czy ły na dzień 4 listopada i w tym dniu de facto A ustria jako cesarstw o przestała istnieć.
3 listopada 1918 r. gab in et Ś w ieży ń sk iego w y d a ł i p olecił rozlepić na rogach u lic odezw ę, którą sp ołeczeństw o uw ażało za złożenie z urzędu R ady R egen cyjn ej. N astępnego dnia taż Rada ogłosiła akt d ym isji gab in etu Ś w ieżyń sk iego, i w od ezw ie sw ej z dnia 5 listopada m ów iła:
Rada Regencyjna wraz z całym narodem pod opieką Bożą idzie ku Odrodzonej, Zjednoczonej Polsce, której moc państw ow ą chce oprzeć na niespożytych siłach ludu polskiego 34.
7 listopada socjaliści utw orzyli w L u b lin ie tym czaso w y rząd ludow ej R epubliki P olskiej. W tej sytu acji radzono, b y Rada R egencyjna ab dykow ała, albo w y sła ła w ojsk o na Lublin.
Sprzeciw iłem się tem u stanowczo, — mówi abp Kakowski — gdyż uważałem , że n ie godzi się, ażeby z rozkazu arcybiskupa p o
lała się bratnia krew polska. Gotów byłem raczej natychm iast ab- dykować, ale i to zdawało się przedwczesnym , bośm y spodziew ali się lada chw ila przyjazdu do W arszawy Józefa Piłsudskiego, w którego ręce radziłem oddać w ładzę 35.
11 listopada Rada R egencyjna przekazała P iłsudskiem u w ładzę w ojskow ą i n a czeln e dow ód ztw o w ojsk polskich, a 14 listopada podpisała akt w łasn ej abdykacji.
R egenci doceniając zn aczen ie K ościoła k atolickiego, który od w iek ó w urabiał d uszę narodu polsk iego w edłu g zasad cy w iliza cji łaciń skiej, zachow ali jedn ak tolerancję od nośn ie do inn ych w yznań . P rzy tw orzeniu rządu n ie zw ażano na w y znanie kandydata, lecz na jego uczciw ość i p rzygotow anie fachow e.
W tym ok resie setki ty sięc y sch izm atyków , szczególn ie spo
śród b y ły ch unitów , p rzyjm ow ały relig ię katolicką w edłu g obrządku łacińskiego.
34 Tamże, s. 558.
35 Tamże, s. 564.
[191 K A R D . A . K A K O W S K I 261
Na prośbę abpa K akow skiego papież B en ed yk t X V przy
słał do P olsk i w charakterze w izytatora apostolskiego A ch illesa R a tt ie g o , k tóry przyb ył do W arszaw y 29 m aja 1918 r. Za
pew niał on:
Oto jestem z wami. Już bow iem cieszę się, (nie tylko nie na
rzekam, żem opuścił przyjaciół, książki, matkę d ziew ięćdziesię
cioletnią i ojczyznę pośród tak w ielkiej wojny), że jestem z wami.
O tym tylko m yślę, abym był towarzyszem prac waszych, sługą waszym; jeżeli co mogę, jeżeli do czego jestem zdolny, jeżeli co mam, szczęśliw y jestem , że mogę w am ofiarow ać 3«.
D ow odem życzliw ości S to licy A postolskiej d la sp raw y pol
skiej b y ło i to, że już 30 m arca 1919 r. w ośw iad czeniu sw oim , jakie złożyła rządow i polskiem u przez w izytatora apostolskiego, uznała i ogłosiła P olskę za p aństw o n iepod ległe.
W ok resie rządów R ady R egencyjnej od b y ły się 3 k on fe
rencje episkopatu m etropolii w arszaw skiej: 11 i 12 grudnia 1917 r., 20 i 21 czerw ca oraz 27 lipca 1918 r.
S tosow n ie do zarządzeń now ego kodeksu praw a kanonicz
nego abp K akow ski w lipcu 1918 r. przeprow adził reorgani
zację kurii m etrop olitalnej. W pracy d iecezjalnej d zieln ie go w spom agał i w yręczał ks. S ta n isła w G all, p ierw szy biskup w ojsk polskich. C enionym i doradcam i i w spółpracow nikam i byli: ks. Z. C hełm icki, ks. K. B ączk iew icz, ks. L. Ł yszk ow ski, ks. J. G autier, ks. A. C iepliński i ks. A. Siem iec.
Pom im o trudnych ob ow iązków w Radzie R egencyjnej abp K akow ski n ie zan ied byw ał też p racy diecezjaln ej. W izytow ał parafie, zaopatryw ał b ied n e k ościoły w p aram enty i naczynia liturgiczne, roztoczył op iekę nad k atechetam i, w o ficy n ie pa
łacu arcybiskupiego dla w sp ólnych zebrań i spotkań otw o rzy ł Dom K sięży. 2 X 1917 r. o g ło sił w skazania dla k sięży pre
fe k t ó w 37, 3 X 1917 r. w y d a ł list pasterski o zakładaniu biblio
tek i czyteln i p arafialnych, 12 X I 1918 r. w obszernym liście pasterskim n akreślił szczegółow y program pracy d uszpaster
skiej i religijn o-sp ołecznej w w oln ej Polsce.
36 WAW 1918, s. 343.
37 Tamże, * 375, 377.
262 K s. W IT O L D M A L E J [20]
A oto jak oceniał sw ój udział w R adzie R egencyjnej:
Poranek 14 listopada, kiedym podpisał akt abdykacji, uważam za najszczęśliw szy dzień życia. Błogość i szczęście panow ały w mo
jej duszy i spokój, i nie tylko nadzieja, ale i pew ność lepszej przyszłości dla Polski.
Rada Regencyjna spełniła zadanie. Główne nasze zadanie było budowanie zrębów ustroju państw a polskiego. Państw o już żyło i zaczęło działać. A myśmy nic nie przesądzili i nie popełnili takich błędów, które by stanęły w poprzek drogi życia państw a polskiego.
D ziękow ałem Panu Bogu, że mi pozw olił spełnić w ielką m isję w narodzie 38.
5. P ierw sze d ziesięciolecie P olsk i odrodzonej
Ze w zględ u na form ę rządów zw y k ło się n azyw ać p ierw szy okres P olsk i n iepod ległej sejm ow ładztw em , a le abp K akow ski m ów ił: „ży jem y w rew o lu cji” 3*. Jeg o zdaniem n a w et kon
stytu cja 17 m arca 1921 r. obcinająca bardzo w ład zę p rezydenta RP „w prow adziła w P olsce p anow anie d em agogii i an arch ii” 40.
Po stu letn iej n iew oli już w w oln ej P o lsce obniżył się poziom życia p o lityczn ego, społecznego, rodzinnego i tow arzyskiego.
Odpadła potrzeba w alk i o w oln ość i w ielk ie ideały, a ludzie zabiegali o w ład zę, n ie gardząc korzyściam i osob istym i i par
tyjn ym i. K ościół m usiał się bronić przed naporem sekt i dok
tryn n iezgod nych z jego duchem , a n ie m ając m aterialnych dóbr k ościeln ych , w ięcej m u siał strzec i dbać o dobra duchow e.
Można też pow ied zieć o J. P iłsudskim , że choć nazw ał sie
b ie n aczeln ik iem i lubił, b y go tytu łow an o kom endantem , to jednak d e facto w p ierw szym dziesięcioleciu P olski odrodzonej b y ł dyktatorem . P an ow ał n iepod zieln ie, rozkazyw ał prezyden
tom i rządom, obalał rządy, rozw iązyw ał sejm y. Choć ch ętnie słuchał, g d y go porów nyw ano do N apoleona to um iał „burzyć, łam ać, rozbijać, m ścić się, ale n ie um iał budow ać, organizow ać łączyć tak, jak N ap oleon ” 41.
38 K a k o w s k i , dz. cyt., II, s. 585—86 (!).
38 Tamże, s. 15.
Tamże.
41 Tamże, s. 26.
[211 K A R D . A . K A K O W S K I 263
P iłsud sk i m ało się liczył z ludźm i, jednak um iał zachow ać umiar odnośnie K ościoła. G dy Sekretariat Stanu b y ł zan ie
pokojony tym , że rząd B artla p rzygotow u je now ą u staw ę, w ted y P iłsu d sk i w rozm ow ie z kard. K akow skim ośw iadczył:
„Proszę napisać do Ojca św ., ż e n ie dopuszczę do żadnych ustaw a n tyk o ścieln ych ” 4i.
Z arów no n aczeln ik ow i p aństw a jak i prezydentom RP W arszawa dała przezw iska ch arak teryzu jące ich in d yw id u al
n o ść . „D yktator w gw arze w arszaw sk iej zw ał się Józef Ponury, N arutow icz — G abriel N ieznan y, W ojciechow ski — S ta n isła w Pobożny, M ościcki — Ign acy P osłu szn y ” 43.
G abriel N arutow icz i S ta n isła w W ojciechow ski jak o k olejn i prezydenci rezyd ow ali w B elw ed erze, k tóry I. M ościcki pozo
staw ił dyktatorow i, a sam zam ieszkał w zam ku królew skim . Od 14 listopada 1918 r. do 1 styczn ia 1929 r. b y ło w P o lsce 20 gab in etów z ogólną liczbą 170 m in istrów . Częste zm ian y m i
nistrów od b ijały się u jem nie na p o lityce zew nętrznej i w e w nętrznej (skarbowej). W ystarczy podać, ż e w ciągu 10 lat było 16 m in istrów spraw zagranicznych i 14 m in istrów skarbu, gdy w ty m sam ym czasie w C zechosłow acji m in istrem spraw zagranicznych sta le b ył B enesz. S tron n ictw a urządzały w P o l
sce form alne polow ania na m in istrów , bo chodziło o zdobycie tek i m in isterialn ej.
G łów ną troską każdego rządu b ył stan gospodarczy kraju i stabilizacja cią gle spadającej w a lu ty . K ied y po śm ierci B e
nedykta X V zw ołano conclave, na chorego w ów czas kard. R a kow skiego rząd polski bardzo n alegał b y dla dobra P olski w ziął w nim udział. Ó w czesn y prem ier, A n ton i P on ikow sk i o św iad
czył mu:
w interesie Polski i Francji leży, by papieżem został kard.
Ratti, były nuncjusz w Polsce, albo kardynał Gasparri, sekretarz stanu, który przez długie lata był profesorem Instytutu K atolic-
42 Tamże, s. 74.
43 Tamże, s. 75.
264 K s. W IT O L D M A L E J [22]
kiego w Paryżu. Kardynałowi R atti rząd polski w ysłał order Orła Białego z poleceniem do m inistra pełnom ocnego przy W atykanie w ręczenia go jeszcze przed Conclave 44.
G dy przed rozpoczęciem con clave n iektóre pism a w łosk ie' og łosiły kard. R attiego za liberała, w ów czas kard. K akow ski stając w jego ob ron ie ośw iadczył: Si, a un cuor liberale, m a la testa cattolica e la v i t a santa 4i. 6 lu tego 1922 r. w 14. głoso
w aniu kard. R atti został w y b ran y papieżem .
P olska odrodzona n ie m iała jasno w y tk n iętej p olityk i ko
ścieln ej. K ażd y rząd i każdy m in ister W yznań R eligijn ych i O św iecenia P u blicznego m iał sw oją politykę.
G dy m etrop olita S zep tycki, głow a K ościoła U n ick iego w P olsce, w czasie sw ej podróży po B elgii, F ran cji i K anadzie działał na n iekorzyść Polski, został napom niany przez S tolicę A postolską i od Ojca św . otrzym ał p olecen ie, b y się lojaln ie zachow yw ał w ob ec rządu polskiego. W drodze pow rotnej do kraju z p olecen ia m inistra spraw zagranicznych Mariana S ey d y został on aresztow an y i u w ięzion y w Poznaniu. M inister stał na stanow isku, że n ie obow iązują go postanow ienia poprzed
n iego rządu. Z p olecenia S to licy A postolskiej in terw en io w a ł kard. K akow ski i w y ja śn ił m in istrow i, jak niekorzystna b yła b y sytu acja, g d y b y chory m etropolita S zep ty ck i zm arł w w ięz ie
niu, bo R usini n ie om ieszkalib y rozgłosić, że zam ordow ał go rząd polski; w y p ad ek ten m ó gł n aw et w yw o ła ć pow stan ie w b. G alicji w schodniej.
Kard. K akow ski orien tow ał się w sytu acji w ew nętrznej kraju i przed sw oim w yjazdem na kurację do M ontecatini w r. 1926 udał się osobiście do prezydenta W ojciechow skiego i przestrzegał go przed grożącym państw u w strząsem w e
w n ętrzn ym . G dy już b y ł w e W łoszech, d otarły doń w ieści o rozruchach m ajow ych w W arszaw ie. P iłsud sk i o św iad czył w y raźnie: „Staję do w a lk i tak, jak poprzednio, z głów n ym złem
44 Tamże, s. 132.
45 Tamże, s. 133.
1231 K A R D . A . K A K O W S K I 265
państw a, p anow aniem rozw ydrzonych partyj i stronn ictw nad P olsk ą” 48.
W ok resie w a lk p iłsu d czyk ów z belw ed erczyk am i P iłsu d sk i po rozm ow ie z W ojciechow skim na m oście P on iatow sk iego w y słał oficera do pałacu arcybisk up iego chcąc próbow ać p olu bow nego załatw ien ia spraw y, a le kard. K akow ski n ie pow ró
cił jeszcze z Italii. D obrow olna abdykacja p rezydenta W ojcie
chow skiego i podanie się W itosa do d ym isji sy tu a cję u łatw iło i uchroniło P olskę przed d łu gotrw ałą w ojną dom ową. Choć oficja ln ie podaw ano 300 ofiar w yp ad k ów m ajow ych , to jednak liczba ta d osięgła tysiąca. 15 m aja 1926 r. prem ier K. B artel utw orzył n o w y rząd.
W liście pasterskim z dnia 28 m aja tr. kard. K akow ski dał w yraz ubolew aniu nad zaszłym i w ypadkam i i n a w o ły w ał do zachow ania spokoju i godności ob yw atelsk iej:
N ieszczęście w ielk ie, niby grom z jasnego nieba, spadło na polską ziem ię. Za niew ierność, zepsucie i złość, Opatrzność Boża dopuściła na naród n ie tylko najstraszniejszą, ale i najsrom otniej- szą karę — w alk ę bratobójczą. Nieraz już w dziejach tak Bóg doświadczał narody, by je przyw ieść do upamiętania, i na drogę praw dy i cnoty skierować. Korząc się przed niezbadanym i w yro
kami Bożymi, m usimy co rychlej rozpocząć dzieło nawrócenia i z grozy chw ili zaczerpnąć zbawienną naukę na przyszłość 47.
Zarówno społeczeństw o jak i w ła d ze z w d zięczn ością p rzy
ję ły to ojcow sk ie n apom nien ie i n aw o ły w a n ie do zgody.
N ie p ierw szy to raz kard. K akow ski listam i pastersk im i starał się w p łyn ąć na opinię publiczną.
28 X 1919 r., gdy m sgr A. R atti z rąk abpa K ak ow sk iego otrzym ał sakrę biskupią, w k ated rze w arszaw skiej b y ł o b ecn y
naczelnik p aństw a z całym rządem . W rok później „prezes m i
nistrów , W itos, w jednej z m ów sejm ow ych podniósł z w d zięcz-
48 Tamże, s. 60.
47 WAW 1926, s. 218.
266 K s. W IT O L D M A L E J [241 nością b ohaterstw o nuncjusza, k tóry w najcięższych ch w ilach trw ał od w ażn ie przy rządzie i n arodzie p olsk im ” 49.
Pobyt m sgra R attiego w P o lsce n ie był w o ln y od trosk i przykrości, stąd też, g d y został on obrany papieżem , m ów ił do kard. R ak ow sk iego, że n ie m a żalu do P olak ów o to, że n ie zaw sze sp ra w ied liw ie osądzali jeg o działalność w P olsce, bo w id oczn ie O patrzność przez cierpienie w iodła go do szczytu godności. „N ie w ied ziałem , m ów ił on, co to jest cierpienie.
N au czyłem się cierpieć w P olsce, b y um ieć cierpieć za cały K ościół. K ocham P olskę, jak za w sze” 50.
P iu s X I zgodził się, b y n uncjatura w arszaw ska b yła pod
niesiona do godności n u n cjatu ry pierw szej klasy, a p oselstw o p olsk ie przy W atyk an ie do godności am basady.
G dy p ertrak tacje p rzedstaw icieli rządu z kom isją episko
patu p olsk iego w spraw ie pozyskania gruntów k ościeln ych dla reform y rolnej zb ytn io się p rzedłużały, prem ier Wł. Grabski chciał p rzysp ieszyć p orozum ienie rządu p olskiego ze Stolicą A postolską przez zaw arcie konkordatu. S korzystał on z suge
stii kard. K akow skiego i w y sła ł do R zym u sw ego brata, S ta
n isław a G rabskiego, dając mu p otrzebne pełnom ocnictw a. K on
ferow ał on z m sgrem B orgongini Duca, podsekretarzem stanu w K ongregacji do Spraw N ad zw yczajn ych , k orzystał z pom ocy Wł. S krzyń skiego, am basadora P olsk i przy W atykanie i stale korespondow ał z prem ierem .
10 lutego 1925 r. został podpisany konkordat, a 23 k w ietn ia sejm i senat u ch w alił u staw ę potw ierdzającą konkordat i upraw niającą prezydenta RP do ratyfik acji układu. 30 maja prezydent RP S tan isław W ojciechow ski, prem ier Wł. Grabski i m in ister spraw zagranicznych A lek san d er Skrzyń ski podpi
sami sw ym i ra ty fik o w a li i za tw ierd zili konkordat. 2 czerw ca 1925 r. n astąpiła urzędow a w ym ian a d okum entów r a ty fik a c y j-' ńych m ięd zy Stolicą A postolską, a R zeczpospolitą Polską.
K ied y S tolica A postolska o d w o ła w szy z Pragi abpa Fr.
M arm aggiego, k tóry się naraził rządow i czeskiem u, i chcąc go 49 Tamże, s. 195.
50 Tamże, s. 201 n.
[251 K A R D . A . K A K O W S K I 267
m ianow ać nuncjuszem w P olsce, (następcą kard. W aw rzyńca Lauriego), zapytała o zgodę rząd polski, w ów czas m arszałek P iłsudski p olecił przesłać odpow iedź: „Rząd polski tak d alece ufa Jego Ś w iątob liw ości P iu sow i X I, że zgodzi się na M arm a
ggiego i na każdego kadydata, którego przedstaw i P iu s X I ” Sł.
W ok resie P olski przedrozbiorowej nasza szlachta w trosce o obronę w oln ości szlacheckiej b y ła przeciw na nom inacji P o
laków na kardynałów . W yższe d uchow ieństw o, m ając już swą ustaloną procedurę w sejm ie, popierało to stanow isko. P ry m as jako in te r r e x n ie ch ciałb y dać p ierw szeń stw a kardyna
łow i, choć na m ocy praw a kanonicznego m iał o n do tego prawo.
N iew ą tp liw ie B en ed ykt X V zw rócił oczy św iata na P olskę, gdy do kolegium k ard ynalsk iego p ow ołał n ie ty lk o arcybiskupa gn ieźn ień skiego i poznańskiego, lecz też i w arszaw skiego.
Jedną ze spornych k w estii K ościoła w P olsce niepodległej była spraw a prym asow stw a. Praw o do ty tu łu prym asa m iał abp gn ieźn ień sk i i abp w arszaw ski. Ks. W. O w czarek k w estię sporną rozstrzygnął na korzyść abpa gn ieźn ień skiego w bro
szurze pt. K t o je s t p r y m a s e m Polski?
Kard. K akow ski nie zapom inał o tym , że 6 października 1818 r. ks. Fr. M alczew ski, abp w arszaw ski, bullą Rom ani Pontifices otrzym ał dla sieb ie i sw oich n astępców p rzyw ilej purpury kardynalskiej i ty tu ł prym asa K rólestw a Polskiego.
Nuncjusz apostolski A. R atti, zbadaw szy spraw ę, ośw iad czył arcybiskupow i K akow skiem u, że m a prawo do ty tu łu P rim as Regni Poloniae i na k on feren cji b isk u pów w dniu 14 III 1919 r.
jemu n ajp ierw dał do podpisania protokół, jednak abp K a
kow ski n ie skorzystał z tego i dał dokum ent do podpisania arcybiskupow i gn ieźn ień skiem u.
Abp K akow ski na ręce nuncjusza apostolskiego złożył ośw iadczenie, że dla spokoju gotów jest zrzec się p rym asow skiego ty tu łu , je śli Stolica A p ostolska uzna to za w skazane.
Sprawa nabrała kolorów, gdy biskupi spoza zaboru prus
kiego nie chcieli uznawać nad sobą jurysdykcji abpa gnieź-
51 Tamże, s. 208.