• Nie Znaleziono Wyników

Jachimowski.Ze względu na to, że opieramy się na osobistych wspo­mnieniach zmarłego kardynała, które w treści artykułu wy­padnie nam nieraz obszernie cytować, odpada trud zbierania

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Jachimowski.Ze względu na to, że opieramy się na osobistych wspo­mnieniach zmarłego kardynała, które w treści artykułu wy­padnie nam nieraz obszernie cytować, odpada trud zbierania"

Copied!
19
0
0

Pełen tekst

(1)

Ks. WITOLD MALEJ

K A R D Y N A Ł A L E K SA N D E R K AK O W SK I w św ietle w ła sn y ch w sp om n ień 1

W p rzem ów ieniu radiow ym z dnia 3 styczn ia 1939 r. kard.

A ugust H lond, Prym as P olski, kreśląc sy lw etk ę zm arłego kard. A. R ak ow sk iego (f 30 X II 1938) n ie tylk o m ó w ił o do­

broci jego serca i głębokiej w ierze, karności oraz solidarności w w yk on yw an iu uchw ał k oleg ia ln ych , lecz też p odkreślił, że był to p ierw szy kardynał na stołecznej m etropolii, przez ćw ierć­

w iecze rządca archidiecezji w arszaw sk iej, k tóry m ia ł głęb okie poczucie w ła d zy biskupiej; pod purpurą k ryła się jednak u n ie­

go niem al franciszkańska pokora b ez cienia w yn iosłości, a swą m iłość do P olsk i w y tr w a le stw ierd zał i w y z n a w a ł2.

A rchidiecezja w arszaw ska pam ięci zm arłego arcypasterza pośw ięciła obszerny num er styczn io w y „W iadom ości A rch id ie­

cezjalnych W arszaw skich” 1939 r. (72 strony), w k tórym szkic d ziałalności pasterskiej kard. R ak ow sk iego podał ks. T adeusz Jachimowski.

Ze w zględu na to, że o p ieram y się na osob istych w sp o­

m nieniach zm arłego kardynała, które w treści artykułu w y ­ padnie nam nieraz obszernie cytow ać, odpada trud zbierania i podaw ania luźnych i n ieraz krótkich w zm ianek o nim , bo

1 Autor w artykule sw oim oparł się przede w szystkim na w sp o­

mnieniach kard. K a k o w s k i e g o , którym on nadał tytu ł Z n iew o li do n iepodległości i na „Wiadomościach Archidiecezjalnych W arszaw­

skich które są urzędowym organem m etropolitów warszawskich.

1 Por- ,,W[iadomośoi] A rch id iecezjaln e] W [arszawskie]” 1939 s.

12—15.

(2)

244 K s. W IT O L D M A L E J 12]

0 w yczerpu jącą biografię jeszcze nikt się n ie pokusił, choć w ty m roku m ija już 20 lat od jego śm ierci.

1. L ata m łodociane

A lek san d er R ak o w sk i urodził się w e w si D ę b in y 3 p ow iatu p rzasnyskiego Z iem i Płockiej 5 lu teg o 1862 r. J eg o ojciec, F ranciszek, herbu R ościesza, b y ł ożenion y z Pau lin ą O ssow ską herbu D ołęga i posiadał w D ębinach około 120 m orgów ziem i.

Z zaw odu rolnik, n ie gardził jedn ak kupiectw em . R u p ow ał od rządu zd atn e do w yrębu w ięk sze działki lasu, a p otem ścięte drzew o sprzedaw ał na opał czy budulec okolicznej szlach cie 1 w łościanom .

B y ł to człow iek religijn y i m iał ten p ięk n y zw yczaj, że dość często „w sp ólnie z żoną i d ziećm i” 4 k lękał do m o d litw y . S tary ród R ak ow sk ich w y w o d ził się z od ległej o kilka k ilo ­ m etrów od D ębin w ioski R ak i. R ościół parafialn y znajdow ał się w Przasnyszu oddalonym rów nież o kilka kilom etrów .

P ew n eg o razu ojciec czytając rodzinie głośno o rozbiorach P olski i ostatn im królu, zerw ał się z zaciśn iętym i pięściam i, i zw rócił się do syna A leksandra tym i słow am i: „Broń O jczy­

zny, kochaj P olskę, szanuj sw ój k lejn ot szlachecki, p am iętaj, m usisz zostać g en era łem !” 5.

W 1870 r., gd y A lek san der sk ończył już ósm y rok życia, oddał go o jciec do szk oły elem en tarn ej. O bow iązki nauczyciela sp ełn iał w n iej, sp okrew n iony z R ak ow sk im i, O nufry Płoski.

M ając k ilk u w łó k o w y m ajątek b y ł on zarazem i n auczycielem , bo ten zaw ód zw aln iał go od słu żb y w ojsk ow ej.

D a lsze w y k szta łcen ie zd ob yw ał A lek san der w gim nazjum w P u łtusku, a b ył to czas, k ied y daw na polska, b en ed yktyńsk a szkoła została przekształcona w rosyjską. W gim nazjum m iał A lek san der stop n ie celu jące, a ty lk o raz na półrocze nauczy­

ciel język a rosyjsk iego p ostaw ił m u na cenzurze d w ójk ę za to, 3 E n ciklopedia C attolica VII, s. 634 podaje błędnie: Dębica.

4 R a k o w s k i , d2. cyt., I, s. 3.

5 Tamże, s. 9.

[31 K A R D . A . K A K O W S K I 245

że na p ytan ie, d laczego n ie zna języka rosyjskiego, od pow ie­

dział: „Jestem P olak iem ” 6.

O jciec 16-letniego A leksandra p rotestow ał przeciw ko jego zam iarow i w stąp ien ia do sem inarium duchow nego, a le m atka pragnęła, aby syn został kapłan em i dopom ogła m u uzyskać pisem ną zgodę ojca. Z b ło go sła w ień stw em obojga rodziców w stąpił w ięc A lek san der do sem inarium d uchow nego, które liczyło w ów czas 70 alum nów i m ieściło się w d aw n y m k la sz­

torze karm elickim .

R egensem sem inarium b y ł ks. R . R uszkiew icz, a w ice re- gensem ks. Jan S iem iec. W iceregens b y ł zarazem k ierow n ikiem życia w ew n ętrzn ego alum nów i u m iał zaprow adzić w sem in a­

rium karność, ład i porządek.

A lum n A leksander R ak ow sk i na ła w ie v sem in aryjnej żył bliżej z kolegam i: W ładysław em Z aleskim , p óźn iejszym a rcy ­ biskupem i patriarchą A n tioch ii, S ta n isław em G allem , póź­

niejszym regen sem sem inarium i p ierw szym biskupem w ojsk polskich, W itoldem C zeczottem , poetą, m u zyk iem i literatem , S tan isław em S zyllerem i ks. W yszyń sk im , który później z ca­

łym p ośw ięcen iem pracow ał w śród P olon ii am erykańskiej.

Po 4 latach pobytu w sem inarium w ładza duchow na w y ­ słała A. R ak ow sk iego na studia do A k ad em ii D uchow nej w P e­

tersburgu. Cesarska R zym sko-K atolicka D uchow na A kadem ia była w ów cza s jedyn ą u czelnią teologiczn ą dla duchow ieństw a katolickiego na obszarze p aństw a rosyjskiego. W W arszaw ie n iech ętn ie m ów iono w ów czas o A k ad em ii D uchow nej, k ry ty k o ­ wano system nauczania i m eto d y w ychow an ia.

O bow iązki rektora p ełn ił tam w ów czas ks. Szym on R o - złow ski, w yd aw ca czterotom ow ej B iblii S ta reg o i N o w e g o T e ­ stam en tu , p óźn iejszy m etropolita m oh ylow sk i. B y ł to „mąż w ielkiej św iątob liw ości, w yso k iej nauki i n iezw yk łej p rostoty w ob ejściu ” 7.

U m iał on krzew ić ducha p ra w d ziw ie k atolick iego i przez w szystkich b y ł ceniony. W ielką bolączką A kadem ii b y ły w ó w ­ czas spory m ięd zy P olakam i i L itw inam i.

6 Tamże, s. 12.

7 Tamże, I, s. 25.

(3)

246 K s. W IT O L D M A L E J [41 G dy w końcu roku akadem ickiego lekarz stw ierd ził u A le­

ksandra R a k o w sk ieg o początek choroby płuc, m u siał on prze­

rw ać sw oje studia i udać się na kurację do Cannes w e Francji, gd zie n au czył się b ie g le m ó w ić po francusku. D alsze sw oje studia od byw ał w R zym ie i podobnie, jak inni P o la cy z za­

boru rosyjsk iego, nosił przybrane nazw isko. Z e w zględ u na w zrost nazw ano go A lek san drem D ługoszem .

A. R ak ow sk i stu d iow ał na w y d zia le p raw nym U n iw ersytetu G regoriańskiego. W 1886 r. dla „Przeglądu R a to lick ieg o ” na­

pisał kilka artyk u łów o rzym skich u niw ersytetach . R s. M ichał N ow odw orski, ów czesn y redaktor „P rzeglądu” a rtyk u ły ch ętnie p rzyjął i ży c zliw ie ocenił.

U zysk aw szy doktorat z praw a kanonicznego A. R ak ow sk i p rak tycznie p rzy go to w y w ał się do zaw odu praw nika, uczęszcza­

jąc jeszcze przez kilka m iesięc y do szk oły adw okatów przy R on gregacji Soboru (Lo Studio di Trento). R ierow n ik iem tej szk oły b y ł p óźn iejszy kardynał, m gr D e Lai.

2. K apłań stw o i b isk u p stw o pod panow aniem R osji P o p ow rocie do kraju A. R ak ow sk i otrzym ał w W arszaw ie 30 m aja 1886 r. św ięcen ia k apłańskie. Jako w ik ariusz par.

św . A ndrzeja p rzy k o ściele św . R arola Boromeusza, codzien­

n ie 4 godz. czasu p ośw ięcał na pracę w S ądzie A rcybiskupim , gd zie p ełn ił obow iązki sekretarza od korespondencji łacińskiej.

Po k ilk u m iesiącach pracy w adm inistracji konsystorskiej ks. A. R ak o w sk i otrzym ał n om inację na obrońcę w ęzła m ał­

żeń sk iego i prokuratora fisk a lisa w spraw ach karnych du­

ch ow ień stw a. Za zgodą arcybiskupa W. P opiela, ks. A. R ak ow ­ ski zdołał usunąć zw yczaj p rzygotow yw an ia napojów i zakąsek dla sęd ziów i lek arzy z okazji ich p racy w sądzie, albow iem n iektórzy n ieu czciw i adw okaci um ieli tak ą sytu ację w yk orzy­

stać na n iekorzyść słuszności rozpatryw anej sprawy.

A rcyb isk u p P op iel p ow ołał n astęp n ie ks. R ak ow sk iego na profesora sem inarium , zlecając m u w y k ła d y prawa kanonicz­

nego i kazn odziejstw a, a na n iższych kursach: gram atyki, sty ­ listy k i i litera tu ry polskiej.

[51 K A R D . A . K A K O W S K I 247

W ty m czasie rząd carski zgod ził się na w p row ad zen ie do k apitu ły w arszaw sk iej ks. W. R u b iak a ów czesnego regen sa se­

m inarium , z p ozostaw ieniem m u probostw a na S łu żew ie, ale rów nocześnie pod p retek stem k um ulacji zbyt w ielu stan ow isk zw oln ił go z obow iązków regensa. Na stanow isko to abp P o ­ piel w y su n ą ł ks. W ł. Szcześnika, jedn ak rząd n ie ty lk o go nie zatw ierdził, lecz usunął całk o w icie z pracy w sem inarium . W tych to okolicznościach z p olecenia w ład zy duchow nej po­

w ierzono ks. A. R ak ow sk iem u p ełn ien ie zastępczo ob ow iązków regensa sem inarium . Po k ilk u m iesiącach uzyskał zatw ierd zenie rządowe. R ozpoczynał w ów czas 3 6-ty rok życia.

S pełn iając obow iązki regensa ks. R ak ow sk i zatroszczył się 0 dobudow anie now ego skrzydła do gm achu sem in aryjnego w W arszaw ie i n ow ego p aw ilon u w w illi letn iej w S kolim ow ie.

W iceregensem sem inarium b y ł w ów czas ks. S. G all. S p eł­

niał on rów nież obow iązki profesora liturgiki i cerem onii. Sam ks. regens w yk ład ał teologię pasterską i postarał się o wpro­

w adzenie do sem inarium nauk m atem atyczn ych i przyrodni­

czych. Z w ięk szył on ilość w y k ła d o w ców i alum nów , dbał o w y ­ soki poziom nauczania i bronił sem inarium przed w p ły w a m i rosyjskim i, a gd y inspektor szk olny okręgu w arszaw sk iego chciał przeprow adzić w izy ta cję w y k ła d ó w w sem inarium , u sły ­ szał od niego: „D aruje pan, ale i ja zależę od sw ojej w ład zy, bez w ied zy której nic m i poczynać n ie w oln o ” 8.

N om inacja (1910) ks. A. R ak o w sk ieg o na rektora A kadem ii D uchcw nej w P etersburgu b yła niespodzianką dla w ielu , albo­

w iem utarł się już zw yczaj, że tę godność pow ierzano k się­

żom z „C esarstw a”, a tym czasem n o w y rektor b ył z R rólestw a.

T rzyletni okres sw ego rektoratu uw ażał on za bardzo trud n y 1 n iezw y k le pracow ity. Na ty m stanow isku poprzednikam i jego byli: ks. Ignacy H ołow ińsk i, ks. A n ton i Jak ub ielsk i, ks. A le ­ ksander B ereśniew icz, ks. D om inik S tacew icz, ks. Szym on R o- złow ski, ks. R arol N ied ziałow sk i i ks. L ongin Ż arnow iecki.

S tan ow isko rektora A k ad em ii b y ło w ów czas cenion e, a rząd rosyjski rektorow i A k ad em ii d aw ał p ierw szeń stw o przed b i­

skupami sufraganam i.

8 Tamże, s. 67.

(4)

248 K s. W IT O L D M A L E J [6]

G dy rząd carski na A kadem ii P etersb u rsk iej u siłow ał w y ­ cisnąć piętno rosyjskości, rektorzy P o la cy dbali o to, by za­

kład ten b y ł prow adzony w duchu katolickim i polskim . K s. K akow ski nosił się z zam iarem reform y statutu A k a- dem i, a le jego zapały pow strzym ał abp hom ylow sk i W. K lu - czyński, dając do- zrozum ienia, że czynn iki rządow e poczytają m u to za chęć popraw iania sam ego cesarza.

Jako rektor A kadem ii b y ł on rów nocześnie profesorem pra­

w a k anonicznego i ogłosił w tym czasie drukiem : V a d e m e c u m pro n untiis apostolicis Poloniae, P relim in a ria k odeksu Piusa X , S y n o d y a r cy b isk u p a K a r n k o w s k ieg o , C ongregatio syn odalis to- tius p ro vin cia e gnesnensis... P etrico v ia e die 1 octobris 1578 anni celebrata, rozpraw ę o synodach abpa G em bickiego oraz w E n c yk lo p ed ii K o ścieln ej a rtyk u ł o synodach polskich.

G dy w y su n ięto kandydaturę ks. K akow skiego na arćybi- skupstw o w arszaw sk ie popierali ją p osłow ie z D um y i Rady Państw a. G dy w iadom ość o prekonizacji dotarła do P etersburga, ks. K akow ski n ie om ieszkał zaznaczyć w sw oim przem ów ieniu:

Kapłan, jak Chrystus, który stał się w szystkim dla w szyst­

kich, nie m oże służyć tylko jednem u stronnictwu i oddawać się pod jego rozkazy, ale w całej sw ej pryw atnej i publicznej działalności m a stać ponad stronnictwam i; w znosić się jak głowa nad kor­

pusem; m yślą, sercem ożyw iać ciało; łagodzić spory i kłótnie, jednoczyć w szystkich do w spólnej służby Bogu i n arod ow i9.

Ks. A. K akow ski przez d u ch ow ień stw o b ył uw ażan y za jedn ego z tych kapłanów , o których się m ów i episcopabilis.

A bp P op iel k ilk ak rotn ie polecał go uw adze Ojca św . Był on kandydatem na biskupstw o sejn eń sk ie i k ieleck ie, a 7 m aja 1913 r. został p rekonizow any na arcybiskupa w arszaw skiego;

bullę otrzym ał 11 czerwca.

22 czerw ca w kościele św. K atarzyn y w Petersburgu sakry biskupiej u dzielił m u bp S ta n isła w Z dzitow iecki, a w sp ółkon - sekratoram i b y li księża biskupi J. C ieplak i L. Żarnow iecki.

Po odpoczynku i kuracji w K arlsbadzie i Lovrano, gdzie 9 Tamże, s. 84 n.

[71 K A R D . A . K A K O W S K I 249

przygotow ał list pasterski na sw ój ingres, na Jasnej Górze u stóp K rólow ej Polski „zanosił m od ły do Boga o b łogosła­

w ień stw o w pracy p a stersk iej” 10. W C zęstochow ie obrał sobie hasło „operari s p er a r e” i d ołączył je do herbu K ościesza.

14 w rześn ia 1913 r. od b y ł swój ingres do k ated ry św . Jana w W arszawie. „Z bojaźnią i trw og ą” rozpoczynał sw oje d usz- p asterzow anie, bo przecież p raw osław ie b yło w ów czas religią uprzyw ilejow aną, a K ościół k atolick i pom im o ukazu tolera n ­ cyjnego cierpiał ucisk.

Gdy w 1818 r. archidiecezja w arszaw ska posiadała 20 deka­

natów i 248 parafii, to w 1913 r. posiadała 305 k ościołów para­

fialn ych , 50 filia ln ych , 600 kapłanów , 13 zakonników , 24 sio­

stry klauzurow e, 414 sióstr m iłosierd zia i ok oło 2.200.000 w iernych.

W jesien i 1913 r. abp K akow ski udał się do P etersburga, by osob iście zabiegać o u lgi w zarządzeniach d otyczących spraw kościeln ych . Po p ow rocie do W arszaw y p rzesłał on jeszcze sp ecjaln y m em oriał w sp raw ie położenia K ościoła w Polsce. O bejm ow ał on 72 strony m aszynopisu oraz 84 odpi­

sów urzędow ej korespondencji. A le rezultat m em oriału b y ł nikły. A rcybiskup w arszaw sk i b ez paszportu, zaw iadam iając tylko w ład ze p olicyjn e, m ógł w yjeżd żać na teren sw ojej d ie­

cezji, a in n i biskupi ze sw oich siedzib do W arszaw y.

W ybuch w ojn y św iatow ej zastał abpa K akow skiego na terenie B elgii. B y ł on św ia d k iem w kroczenia N iem ców do Brukseli, a gd y w L ondynie w dłuższej rozm ow ie z kardynałem Fr. B ourne’m prosił go, b y na arenie politycznej szczerze po­

pierał spraw ę pokrzyw dzonej P olski, u słyszał w odpow iedzi:

Proszę pójść do am basadora rosyjsk iego w L ondynie, hra­

biego B enkendorfa, i jem u złożyć to sam o o św iad czen ie, bo i on jest dobrym k a to lik iem ” Drogą poprzez C hrystianię, Sztokholm , F in lan d ię i P etersb u rg pow rócił abp K akow ski do W arszawy.

Spóźnione o głoszen ie autonom ii przez ks. M ikołaja M ikoła- 10 Tamże, s. 95.

11 Tamże, s. 168 n.

(5)

250 K s. W IT O L D M A L E J 181 jew icza n iektórych oszołom iło, w ięk szość jednak pam iętała o krzyw dach, w yrządzonych przez w ojska carskie. W ielu k sięży zesłano w głąb Rosji, w K ró lestw ie n ie w olno b yło korespon­

dować po polsku, rekw irow ano d zw ony, a jeszcze na m iesiąc przed od ejściem Rosjan z W arszaw y z całym rygorem odby­

w ały się w sem inarium d uchow nym egzam iny z język a rosyj­

skiego. T oteż abp K akow ski n ie chciał odpraw ić nabożeń­

stw a d zięk czyn n ego, w ychodząc z założenia, że obietnica auto­

nom ii n ie jest jeszcze autonom ią.

Przem arsze w alczących arm ii dużo szkody m oralnej i m a­

terialnej w y rząd ziły naszem u narodowi. Cofająca się arm ia car­

ska zm uszała w ielu P olak ów do uchodzenia w głąb Rosji i przy­

krej tułaczki; d uchow ieństw o m im o w szy stk o trw ało na sw oich stanow iskach. Za zniszczeniam i szło p rzekleństw o ludu.

9 listopada 1914 r. abp K akow ski w y d a ł instru kcję do d uchow ieństw a, w której pouczał, jak m a się ono zachow ać w czasie w o j n y 12. Z alecał on przypom nieć w iern ym o obo­

w iązku poszanow ania cudzej w łasn ości i grzebania poległych na polach b itew . G dy w p ierw szym roku w o jn y linią frontu na B zurze i R aw ce archidiecezja w arszaw sk a została podzielona na 2 części, S tolica A postolska ad m inistrację odciętej części pow ierzyła bisk u pow i S. Z dzitow ieckiem u z W łocław ka, którego w spom agał jak o w ik ariusz gen era ln y ks. H. Przeździecki, pro­

boszcz parafii św . Józefa w Łodzi.

Wraz z album em zniszczonych św ią ty ń abp K akow ski przesłał do R zym u p rzygotow any przez hr. W ielopolskiego m e­

m oriał w sp raw ie zniszczeń k ościołów i n adużyć arm ii n iem iec­

kiej w ob ec lud n ości polskiej.

P o ucieczce R osjan, ale jeszcze przed w kroczeniem N iem ­ ców, abp K akow ski 30 lipca w y d a ł list pasterski do ducho­

w ień stw a w spraw ie zachow ania się w ob ec okupantów , w któ­

rym m. in. m ów ił:

N ie godzi się nam, kapłanom, pasterzom dusz, zaciągać się do jakiegokolw iek stronnictwa politycznego. Stąd bowiem łatw o wy-1 radża się zaciekłość partyjna i jednostronne zaślepienie, niezgo­

12 WAW 1914, s. 310 n.

[91 K A R D . A . K A K O W S K I 251

dne z duchem nauki Chrystusowej, a to tym w ięcej, że naszym sztandarem jest biały sztandar Chrystusów...

W reszcie nie potrzebujem y chyba przypominać braciom k a­

płanom , że zw iązek i łączność z biskupe-n jest nie tylko obow iąz­

kiem , lecz i kardynalnym w arunkiem jedności kościelnej, stano­

w iącej niezmożoną potęgę opoki P io tr o w e j13.

3. Pod okupacją n iem iecką

5 sierpnia 1915 r. N iem cy zajęli W arszawę. P om im o n a le­

gań abp K akow ski nie od praw ił nabożeństw a dziękczynnego.

Przed bram ą jego pałacu sta ł żołn ierz n iem iecki na straży n ib y dla b ezpieczeństw a, a w gru n cie rzeczy arcybiskup b y ł trak­

tow any jako zakładnik, gw aran tu jący spokój i b ezp ieczeń ­ stw o w m ieście.

W lutym 1916 r. abp K akow ski w y sła ł do R zym u ks.

Przeździeckiego, celem u zyskania pozw olenia na otw arcie W y­

działu T eologiczn ego w W arszaw ie i poinform ow ania W aty­

kanu o sytu acji K ościoła w Polsce. W ydział T eologiczn y na u n iw ersytecie w arszaw skim został otw arty 15 m aja 1918 r.

i pierw szym jego dziekanem został ks. A n ton i S zlagow sk i, ale dopiero 4 k w ietn ia 1926 r. ten że W ydział pod nazw ą Facultas Catholica S cien tia ru m E cclesia stica ru m u zysk ał kanoniczną erekcję ze strony S tolicy A p ostolskiej, która rów nocześn ie za­

tw ierdziła S ta tu ta particularia F acultatis scien tia ru m eccle­

siasticarum u n ive rsitatis civilis varsaviensis.

G dy abp K akow ski dopom inał się o szkoły polsk ie, bro­

nił praw język a polskiego i inn ych spraw publicznych, w ó w ­ czas N iem cy oskarżyli go w R zym ie. B en ed ykt X V za pośred­

nictw em ks. W ładysław a K ęp iń sk iego ostrzegał go przed gro­

żącym n iebezp ieczeń stw em 14.

W ciągu 2 m iesięc y abp K akow ski zebrał ob szerny m a te­

riał do m em oriału, do którego d ołączył liczn e d oku m enty prze­

tłum aczone częściow o na języ k łaciń ski i francuski, i przesłał do Rzymu. O jciec św . p isem n ie go zaw iadom ił, że uznaje bez­

podstawność zarzutów.

13 Tamże, 1915, s. 248.

14 K a k o w s k i , dz. cy t. I, s. 427.

(6)

252 K s. W IT O L D M A L E J [10]

N iek tórzy sądzili, że gd yb y n ie łup iesk a gospodarka N iem ­ ców, n a u czylib y oni nasz naród karności i poszanowania w ład zy i zbudow aliby dużo dróg i k olei żelaznych, ale jednak:

„rozm yślne n iszczenie fab ryk p olskich, łu p ien ie bogactw kraju, zn ęcanie się nad ludnością n ie da się w ytłu m aczyć żadnym i ko- niecznościam i w o jen n y m i” IS.

W tym czasie z p olecen ia b isk u p ów polskich po w siach p ow staw ało dużo szkół elem en tarn ych , nad k tórym i roztoczyła op iekę P olska M acierz Szkolna. W sw ej od ezw ie do ducho­

w ień stw a z dnia 23 sierpnia 1915 r. abp K akow ski zalecał n ie ty lk o „budow anie K ościoła w sercach ludu w iernego,, i pracę na polu społecznym , lecz rów nież w alk ę z an alfabe­

tyzm em i troskę o ośw iatę:: „WW. Ks. Ks. proboszczow ie po­

starają się, ab y w każdej w si p ow stała rada szkolna, do której by w eszli: ks. proboszcz, sotłys, w łaściciel w iększej posiadłości i ze dw óch w ło ścia n ” 18.

Spraw ą m iłosierdzia chrześcijańskiego, od 4 listopada 1915 r.

zajęły się O pieki P arafialne, którym p od leg ały rów nież żłóbki, szkółki p arafialn e, czy teln ie i ośw iata m łod zieży rzem ieślniczej.

K sięży p refek tów w ich p racy na teren ie archidiecezji w spo­

m agało około 100 k atech etek zrzeszonych w K o le K atechetek.

Za zgodą abpa K akow skiego o sied lili się w W arszaw ie ka­

pucyni, jezu ici, salezjanie, redem ptoryści, franciszkanie i zm ar­

tw ych w stań cy . Przeciw działając św iad om ie w yraźn ym próbom germ an izacji w 1916 r. w izy to w a ł on ponow nie p arafie m.

Łodzi.

W dniach 12 i 13 stycznia 1916 r. odbyła się pierw sza kon­

ferencja b iskupów m etropolii w arszaw sk iej, na której episkopat polski n ie uznał „za p ożyteczn e tw orzyć partii politycznej ka­

tolick iej, gdyż zdaniem episkopatu naród polski m y śli i czuje po katolicku. U tw orzen ie partii katolickiej w prow adziłoby jeszcze w ięk szy zam ęt w akcji p olityczn ej narodu. N iem niej jednak episkopat w y p ow ied ział p ragnienie, b y podczas w y ­ borów do sejm u i ciał sam orządow ych uruchom iono w szystkie

13 Tamże, s. 429.

18 WAW 1915, s. 273.

[111 K A R D . A . K A K O W S K I 253

zrzeszenia i siły k atolick ie d la w yb oru ludzi u czciw ych i p rzy­

k ładnych k atolik ó w ” 17.

G dy N iem cy pragnąc u zyskać w P o lsce n ow e rezerw y żoł­

nierza, zap ow ied zieli, że 5 listopada 1916 r. gen erał-gub ernator B esełer jako pełnom ocnik cesarsk i na zam ku królew sk im w W arszaw ie ogłosi n iepod ległość P olski, — abp K akow ski w zbraniał się brać udział w tej uroczystości, bo w ych od ził z założenia, że dokum ent, którego n ie podpisał cesarz niem iecki i austriacki, „to n ie jest m a n ifest, ani patent cesarski, to ra­

czej akt a g ita cy jn y na rzecz arm ii n iem ieckiej. Ja, jako n aj­

w y ższy przedstaw iciel K ościoła w kraju, w propagow aniu tego aktu n ie m ogę w ziąć u działu ” 18.

K apituła m etrop olitalna uw ażała, że m ożna w ziąć udział w tej uroczystości dla p odkreślenia „solidarności d uchow ień ­ stwa z narodem w p ragnieniu odbudow ania P o lsk i” 19, ale n ie radziła w yd aw ać okolicznościow ego listu pasterskiego, śp iew ać Te D e u m i bić w dzw ony. Abp K akow ski n ie p ozw olił rów ­ nież ks. Z. C hełm ickiem u jech ać do B erlin a z delegacją, która uznała za stosow n e podziękow ać cesarzow i za o głoszen ie tego aktu. R ektor u niw ersytetu B rodziński p ow iedział arcybiskupow i z w ym ów ką: „M yśm y ch cieli na arcybiskupa, iako na sw ego prym asa, złożyć całą w ielk o ść obecnej ch w ili, a on się u su w a” 2#.

W rzeczyw istości akt z dnia 5 listopada zaw ierał ty lk o ob iet­

nicę utw orzenia państw a polskiego.

14 styczn ia 1917 r. na zam ku k rólew sk im w W arszaw ie odbyło się otw arcie Tym czasow ej Rady Stanu, a le abp K a­

kowski, tłum acząc się chorobą, n ie w ziął w nim udziału, gdyż uważał, że T ym czasow a Rada S tan u n ie jest polskim rządem , a tylko tym czasow ym urzędem . N ie odpraw ił rów nież w dniu następnym nabożeństw a w katedrze w arszaw skiej, w ięc pro­

szono o to ks. H. Przeździeckiego.

Władze niem ieckie nie chciały zgodzić się na to, by wojsko

17 K a k o w s k i , dz. cyt., I, s. 468.

18 Tamże, s. 514.

18 Tamże, s. 518.

20 Tamże, s. 520.

(7)

254 K s. W IT O L D M A L E J [121 p olsk ie b y ło zależne od Tym czasow ej R ady Stanu. G dy leg io n y p olsk ie od m ó w iły przysięgi na w ierność cesarzom n iem ieckiem u i austriackiem u, legion iści zostali intern ow an i w B en iam inow ie i Szczypiornie, P iłsud sk i i S osnk ow sk i aresztow ani, a reszta polskich legion ów przekazana A ustrii. Poniew aż stało się to bez w ied zy i zgody T ym czasow ej R ady Stanu, złożyła ona jed n o m yśln ie dnia 25 sierpnia, na 32. plenarnym posiedzeniu sw oje m an d aty w ręce 3 osób: abpa R ak ow sk iego, ks. Lubo­

m irskiego i m arszałka N iem ojew sk iego.

Z okazji stu lecia archid iecezji w arszaw skiej (12 III 1917) od był się w W arszaw ie zjazd b isk u pów polskich z trzech zaborów. P rzez 8 dni gościł ich u sieb ie m etropolita w arszaw ­ ski. N aw iązując do uchw ał k on feren cji biskupów abp R a­

kow ski w y d a ł obszerny list p astersk i zaczyn ający się od słów:

Sław na i potężna była Polska, Ojczyzna nasza; żyzne i uro­

dzajne jej kraje; piękny i dzielny lud. D zieje jej w ielkie i św ietne trw ały przeszło osiem set lat. W tym długim czasie byliśm y bez przerw y narodem w olnym , religijnym , katolickim , a m ężni przod­

k ow ie nasi osłaniali w łasną piersią w tysiącznych walkach tak Ojczyznę, jak i K ościół przed zaborczym i w rogam i21.

W treści listu n aw iązy w a ł sta le do historii i zachęcał za ks. S. R on arsk im do w ysiłku: „W stawaj, O jczyzna cię czek a” 22.

W yczuw ając brzask bliskiej w oln ości w ołał: „Tak, bracia m oi drodzy. B óg wzbudza P olskę do życia, O jczyznę w oln ą nam pow raca...” 2S. Z akończył sw ój list arcypasterskim b łogosła­

w ień stw em i zachętą do m o d litw y w in ten cji O jczyzny: „Ty zaś ludu, m ódl się i śpiew aj: O jczyznę w olną, racz nam wró­

cić P a n ie” 24.

4. Czasy R ady R egen cyjn ej

Już od m arca 1917 r. coraz w ięcej g łosów dom agało się re­

gen ta dla Polski. Jedni ch cieli go m ieć z d ynastii panującej, 2‘ WAW 1917, s. 177.

22 Tamże, s. 180.

23 Tamże, s. 178.

24 Tamże, s. 181.

[131 K A R D . A . K A K O W S K I 255

inni w y su w a li k onk retn e n azw iska, b y ły też głosy, b y zgodnie z tradycją narodow ą regen sem b y ł prym as. 4 m aja 1917 r.

Rada Stanu poparła stan ow isko R ady N arodow ej w dom aganiu się regenta dla Polski.

G dy 16 lipca m arszałek koronny N iem ojew sk i zaw iadom ił abpa R ak ow sk iego o jed n o m yśln ym w yborze na członka R ady R egen cyjn ej, ten uzależn ił swój udział w R adzie R egen­

cyjnej od zgody episkopatu i koła m ięd zyp artyjn ego, a tak że pragnął porozum ieć się w tej spraw ie z ks. Lubom irskim . W każdym razie n ie sp ieszy ł z w yrażen iem sw ej zgody, ale w liście z dnia 7 sierpnia zaznaczył, że

pragnąłby pracować dla kraju, zgodnie z sum ieniem i stano­

w iskiem , wszelako ta praca ma być w ykonyw ana w takich w a ­ runkach, by istniały widoki, że uwieńczona będzie pomyślnym a rychłym skutkiem i rzeczyw istym pożytkiem dla n arod u 25.

Chodziło mu o to, b y Rada R egen cyjn a rzeczyw iście m iała w ystarczające upraw nienia do sp ełnienia zadania. Abp R a ­ kow ski z całą stanow czością dom agał się jasnej sytuacji:

Stoję ciągle na stanow isku, jakie poprzednio zająłem w ośw iadczeniu przesłanym na piśm ie Tym czasowej Radzie Stanu, m ianow icie, przyjęcie udziału w Radzie Regencyjnej czynię za­

leżnym od kom petencji, jakie będą przyznane Radzie R egencyjnej i od op inii społeczeństw a. Jeśli kom petencje będą poważne i Rada R egencyjna n ie będzie fikcją tylko, to opinia społeczeństw a może m nie zm usić do w zięcia udziału w rząd zie26.

G dy 2 w rześnia, pom im o pow tórnego w yboru, m arszałek ko­

ronny W. N iem o jew sk i zrzekł się udziału w Radzie R egen cyj­

nej, na jego m iejsce dokooptow ano Józefa O strow skiego.

15 w rześnia 1917 r. na zam ku k rólew sk im w W arszaw ie zostały ogłoszon e reskrypty cesarsk ie o w prow adzeniu w P ol­

sce R ady R egencyjnej jako w ła d zy naczelnej i o rządzie pol­

skim. 17 w rześn ie R om isja P rzejściow a T ym czasow ej R ady Stanu podała do w iadom ości, że członkam i Rady R egencyjnej zostali: abp A. R ak ow sk i, ks. Z dzisław L ubom irski i Józef

25 K a k o w s k i , dz. cyt., II, 25.

28 Tamże, s. 36.

(8)

256 K s. W IT O L D M A L E J [141 O strow ski. Abp K akow ski przed ostateczną decyzją prosił Ojca św . B enedykta X V o zgodę i otrzym ał cd niego b łogo­

sła w ień stw o apostolskie.

N a p ytan ie, d laczego w szedł do R ady R egen cyjn ej abp K akow ski gotow ą m iał odpow iedź:

W szedłem do Rady Regencyjnej w duchu ofiary, z m iłości dla Boga i m iłości dla Ojczyzny, z pośw ięceniem siebie i swoich interesów ziem skich, w szedłem jako Prym as Królestw a Polskiego, co mi w piśm ie urzędowym przypom niał m arszałek Tym czasowej Rady Stanu; w szedłem z poczucia obowiązku obyw atelskiego, abym służył dobru publicznemu; w szedłem w chw ili, kiedy Ojczyzna nie m iała uprawnionej władzy... W szedłem dla w ydobycia od oku­

pantów zdobyczy narodowych i ekonomicznych. Dla zorganizowania ojczystego kraju przez w ojnę rozbitego; dla budowania zrębów państw a w najcięższym dla narodu m om encie w szechśw iatow ej wojny... 27.

27 października 1917 r. na zam ku k rólew sk im w W arszaw ie regenci zostali w prow adzeni w urząd. G ubernatorowie: lub el­

ski i w arszaw sk i w ręczy li im resk ryp ty cesarskie, obecni w sali ansam blow ej św iad k ow ie tej uroczystości w zn ieśli okrzyki:

„Niech ży je K rólestw o P olskie, niech ż y je Rada R egen cyjn a!”

W tej sam ej ch w ili na w ieży zegarow ej zam ku królew sk iego zaw isn ął polski sztandar, trębacz odegrał hejnał, a lud stołecz­

n y zgrom adzony przed zam kiem w zniósł okrzyk: „N iech żyje P olska!”

W kated rze w arszaw skiej, w czasie nabożeństw a odpraw io­

nego przez biskupa S. Z dzitow ieckiego, złożyli regenci p rzy­

sięgę.

Pom im o w szystk o, Rada R egen cyjn a n ie b yła ty lk o sym bo­

lem i fikcją, ale rzeczyw istą osobą m oralno-praw ną, która była naczelną w ład zą rządu p olskiego i reprezentow ała go zarówno w ew nątrz kraju jak i na zew nątrz. C złonkow ie R ady R egen ­ cyjnej cieszy li się popularnością i szacunkiem w kraju. Abp K akow ski jak o prym as K rólestw a P olsk iego uw ażany był za osobę, która m a praw o piastow ać w ładzę w ok resie bezkrólew ia, ks. Z dzisław L ubom irski piastow ał godność prezydenta m. War-

27 Tamże, s. 76.

1151 K A R D . A . K A K O W S K I 257

sza w y , a Józef O strow ski b y ł d łu goletn im prezesem S tron ­ nictw a P o lity k i Realnej i m iał o p in ię w yb itn eg o p olityka. S e­

kretarzem R ady R egencyjnej został ks. prałat Z ygm unt C heł- m icki, a jego pom ocnikiem Jan K ucharzew ski, p óźn iejszy pre­

m ier. N a propozycję abpa K akow skiego człon k ow ie Rady R egencyjnej zrzekli się p en sji i w szelk iego w ynagrodzenia z ty tu łu p ełn ien ia obow iązków . U rzęd ow ali oni cod zien n ie na zamku od godz. 10 do 12, a po południu zbierali się u jed n ego z członków tejże R ady, b y om ów ić sp raw y bieżące.

Rada R egen cyjn a w sw ojej od ezw ie z dn. 27 października 1917 r. dała p ełn y w yraz zrozum ienia w sp ólnych pragnień narodu polskiego:

Mamy budować podw aliny pod niepodległe i potężne państwo polskie z m ocnym rządem, sejm em i siłą zbrojną. Takiego pań ­ stw a wym agają nasza przeszłość i to znaczenie, które w przyszłym układzie państw europejskich Polska m ieć powinna 28.

O pinia społeczna n ie m iała żadnych złudzeń co do ty m ­ czasow ego charakteru R ady R egen cyjn ej. R egenci pragnąc osiągnąć jak n ajw ięcej korzyści dla narodu polskiego, w obec okupantów p ostan ow ili zachow ać w ielk ą cierpliw ość, a w dzia­

łaniu zastosow ać raczej k u n k tatorstw o niż pośpiech; n ie chcieli również zrazić do sieb ie ani le w ic y ani p raw icy. N ie n ależy jednak utożsam iać polityki R ady R egencyjnej z p olityk ą rządu polskiego, bo m iał on sw oją w łasn ą p olityk ę i sam b y ł za nią odpow iedzialny.

W ok resie R ady R egen cyjn ej istn ia ły k olejn o 3 gab in ety rządowe: Jana K ucharzew skiego, Jana K antego S teczk ow skiego i Józefa S w ieżyń sk iego. N ied oszły m prezesem m in istrów b y ł ceniony dyplom ata hr. A dam Tarnowski.

Pragnąc pozyskać życzliw ość N iem iec i A ustrii d la spraw y odbudow y P o lsk i regenci 6 styczn ia 1918 r. udali się do B er­

lina, a 10 styczn ia do W iednia, a le n ik łe b y ły ow oce obydw u w izyt.

3 marca 1918 r. w B rześciu został podpisany traktat poko- 28 Tamże, s. 111. n.

17 — N a sz a P r z e s z ło ś ć

(9)

258 K s. W IT O L D M A L E J [161 jo w y m ięd zy p aństw am i cen traln ym i (N iem cy i A ustria) oraz Republiką S ow iecką i U kraińską, a tak że Turcją i B ułgarią.

Rada R egen cyjn a m yśląc o potrzebie w łasnej arm ii, 16 lu­

tego, obok gabinetu cy w iln eg o pow ołała także do życia gab in et w ojsk ow y, a poprzedniego dnia p rzejęła rów nież w ład zę nad p ierw szym korpusem w ojska p olskiego, którym na B iałorusi dow odził gen. D ow bór-M uśnicki.

T raktat b rzeski stał się w yraźną przeszkodą dla tzw . orien­

tacji austriackiej w Polsce. Ks. L ubom irski w yraźn ie ośw iad ­ czył p rzed staw icielow i A ustrii w W arszaw ie, że Rada Re­

gen cyjna straciła do rządu austriackiego zaufanie. G dy hr.

A. T arnow ski u siln ie n am aw iał człon k ów Rady R egen cyjn ej, b y się zgodzili na to, b y P olska połączona z G alicją znalazła się pod b erłem H absburgów, u słyszał od abpa K akow skiego:

Jeśli nieprzyjaciele podzielą Polskę, ja nie będę tem u w inien.

Stanowczo oświadczam, że do nowego podziału Polski ręki nie przyłożę 30.

W sw oich osobistych notatkach abp tegoż dnia zapisał:

Jeśli ja błądzę, jeśli swą biernością może przyczynię się do budowy m ałej Polski, która n ie pow stanie z obawy m ojej w iny, dlatego, że oczekuję w ielkiej Polski, niech Bóg m iłosierny i P o­

lacy darują mi ten błąd, bo czynię to z w ielkiej m iłości do Polski 31.

Trzeba przyznać, że abp A. K akow ski w trudnych dla P olski ch w ilach um iał być rozjem cą i łagodzić nazbyt pochopne u chw ały. Oto, g d y 3 czerw ca 1918 r. prezesi rządów Francji, A n glii i W łoch p odjęli w W ersalu u ch w ałę stw orzenia Polski n iepod ległej z dostępem do morza, a N iem cy dom agali się p otę­

pienia tej u ch w ały, co nastąpiło na posiedzeniu rady m in istrów pod p rzew od nictw em Steczk ow skiego, abp K akow ski, który tego dnia sp óźn ił się na posiedzenie, g d y się zorientow ał w sy­

tuacji, radził w odpow iedzi n ajp ierw dać w yraz w dzięczności za zain teresow an ie spraw ą Polski, a p otem zapew nić o w y ­ trw ałej p racy nad w ew nętrzną rozbudową p aństw ow ości pol­

30 Tamże, s. 390.

31 Tamże, s. 391.

[171 K A R D . A . K A K O W S K I 259

skiej. Choć prem ier Steczk ow ski przyrzekł przerobić w ty m duchu b rzm ienie ośw iadczenia, to jednak ogłosił je w nazbyt ostrej form ie, co w yw o ła ło oburzenie ze strony koalicji i spo­

łeczeń stw a polskiego. N iek tóre stronnictw a p olityczn e w yraź­

nie p otęp iły ośw iad czenie prem iera Steczk ow skiego jako szko­

d liw e dla narodu polskiego.

Choć państw a centralne sta w a ły się coraz bardziej u stęp li­

we, to jedn ak naród polski orien tow ał się, że „sprawa polska w ym knęła się z rąk n iem ieckich i przeszła b ezpow rotnie w ręce k oalicji” 32.

G dy 2 w rześnia gab in et rządow y S teczk ow skiego podał się do d ym isji, a Jan K ucharzew ski w ah ał się z przyjęciem sta­

nowiska prem iera, Rada R egen cyjn a w sw ojej od ezw ie z dnia 7 października p ostanow iła rozw iązać rząd i pow ołać n ow y, złożony z przedstaw icieli najszerszych w arstw narodu, zw ołać sejm i jem u zlecić spraw ę pow ołania zw ierzchniej w ła d zy pań­

stw ow ej. O dezw a głosiła:

Polacy! Obecnie już, losy nasze w znacznej mierze w naszych spoczywają rękach. Okażmy się godnym i tych nadziei, które z górą przez w iek żyw ili wśród ucisku i niedoli ojcow ie nasi. Niech za­

m ilknie w szystko, co nas w zajem nie dzielić może, a niech zabrzmi jeden w ielk i głos: Polska zjednoczona n iep od legła33.

O dezwę podpisali członkow ie R ady R egencyjnej i Jan K u­

charzew ski jako p rezydent m inistrów . N iem cy m an ifest Rady R egencyjnej u w ażali za akt zam achu stanu i grozili zem stą.

W A ustrii m a n ifest w y w o ła ł rów nież w ielk ie w rażen ie, a spo­

łeczeń stw o p olsk ie spod trzech zaborów przyjęło go z rado­

ścią i w dzięcznością, rów nocześn ie jedn ak rozpoczęły się tarcia stronnictw p olityczn ych o d ojście do w ład zy.

23 października Józef S w ieży ń sk i p rzedstaw ił n o w y gabinet rządow y i złożył p rzysięgę na w iern ość R adzie R egen cyjn ej.

N iem cy n ie sp ieszyli się z p rzekazaniem w ład zy na okupow a­

nych przez sieb ie terenach. N astąp iło to dopiero 11 listopada, tj. w ch w ili rozbrojenia N iem ców . Ł atw iejsza sytu acja b yła

32 Tamże, s. 485.

33 Tamże, s. 485.

(10)

260 K s. W IT O L D M A L E J [181 z A ustrią. W ładze austriackie przekazanie w ład zy w ręce pol­

skie w y z n a czy ły na dzień 4 listopada i w tym dniu de facto A ustria jako cesarstw o przestała istnieć.

3 listopada 1918 r. gab in et Ś w ieży ń sk iego w y d a ł i p olecił rozlepić na rogach u lic odezw ę, którą sp ołeczeństw o uw ażało za złożenie z urzędu R ady R egen cyjn ej. N astępnego dnia taż Rada ogłosiła akt d ym isji gab in etu Ś w ieżyń sk iego, i w od ezw ie sw ej z dnia 5 listopada m ów iła:

Rada Regencyjna wraz z całym narodem pod opieką Bożą idzie ku Odrodzonej, Zjednoczonej Polsce, której moc państw ow ą chce oprzeć na niespożytych siłach ludu polskiego 34.

7 listopada socjaliści utw orzyli w L u b lin ie tym czaso w y rząd ludow ej R epubliki P olskiej. W tej sytu acji radzono, b y Rada R egencyjna ab dykow ała, albo w y sła ła w ojsk o na Lublin.

Sprzeciw iłem się tem u stanowczo, — mówi abp Kakowski — gdyż uważałem , że n ie godzi się, ażeby z rozkazu arcybiskupa p o­

lała się bratnia krew polska. Gotów byłem raczej natychm iast ab- dykować, ale i to zdawało się przedwczesnym , bośm y spodziew ali się lada chw ila przyjazdu do W arszawy Józefa Piłsudskiego, w którego ręce radziłem oddać w ładzę 35.

11 listopada Rada R egencyjna przekazała P iłsudskiem u w ładzę w ojskow ą i n a czeln e dow ód ztw o w ojsk polskich, a 14 listopada podpisała akt w łasn ej abdykacji.

R egenci doceniając zn aczen ie K ościoła k atolickiego, który od w iek ó w urabiał d uszę narodu polsk iego w edłu g zasad cy ­ w iliza cji łaciń skiej, zachow ali jedn ak tolerancję od nośn ie do inn ych w yznań . P rzy tw orzeniu rządu n ie zw ażano na w y ­ znanie kandydata, lecz na jego uczciw ość i p rzygotow anie fachow e.

W tym ok resie setki ty sięc y sch izm atyków , szczególn ie spo­

śród b y ły ch unitów , p rzyjm ow ały relig ię katolicką w edłu g obrządku łacińskiego.

34 Tamże, s. 558.

35 Tamże, s. 564.

[191 K A R D . A . K A K O W S K I 261

Na prośbę abpa K akow skiego papież B en ed yk t X V przy­

słał do P olsk i w charakterze w izytatora apostolskiego A ch illesa R a tt ie g o , k tóry przyb ył do W arszaw y 29 m aja 1918 r. Za­

pew niał on:

Oto jestem z wami. Już bow iem cieszę się, (nie tylko nie na­

rzekam, żem opuścił przyjaciół, książki, matkę d ziew ięćdziesię­

cioletnią i ojczyznę pośród tak w ielkiej wojny), że jestem z wami.

O tym tylko m yślę, abym był towarzyszem prac waszych, sługą waszym; jeżeli co mogę, jeżeli do czego jestem zdolny, jeżeli co mam, szczęśliw y jestem , że mogę w am ofiarow ać 3«.

D ow odem życzliw ości S to licy A postolskiej d la sp raw y pol­

skiej b y ło i to, że już 30 m arca 1919 r. w ośw iad czeniu sw oim , jakie złożyła rządow i polskiem u przez w izytatora apostolskiego, uznała i ogłosiła P olskę za p aństw o n iepod ległe.

W ok resie rządów R ady R egencyjnej od b y ły się 3 k on fe­

rencje episkopatu m etropolii w arszaw skiej: 11 i 12 grudnia 1917 r., 20 i 21 czerw ca oraz 27 lipca 1918 r.

S tosow n ie do zarządzeń now ego kodeksu praw a kanonicz­

nego abp K akow ski w lipcu 1918 r. przeprow adził reorgani­

zację kurii m etrop olitalnej. W pracy d iecezjalnej d zieln ie go w spom agał i w yręczał ks. S ta n isła w G all, p ierw szy biskup w ojsk polskich. C enionym i doradcam i i w spółpracow nikam i byli: ks. Z. C hełm icki, ks. K. B ączk iew icz, ks. L. Ł yszk ow ski, ks. J. G autier, ks. A. C iepliński i ks. A. Siem iec.

Pom im o trudnych ob ow iązków w Radzie R egencyjnej abp K akow ski n ie zan ied byw ał też p racy diecezjaln ej. W izytow ał parafie, zaopatryw ał b ied n e k ościoły w p aram enty i naczynia liturgiczne, roztoczył op iekę nad k atechetam i, w o ficy n ie pa­

łacu arcybiskupiego dla w sp ólnych zebrań i spotkań otw o rzy ł Dom K sięży. 2 X 1917 r. o g ło sił w skazania dla k sięży pre­

fe k t ó w 37, 3 X 1917 r. w y d a ł list pasterski o zakładaniu biblio­

tek i czyteln i p arafialnych, 12 X I 1918 r. w obszernym liście pasterskim n akreślił szczegółow y program pracy d uszpaster­

skiej i religijn o-sp ołecznej w w oln ej Polsce.

36 WAW 1918, s. 343.

37 Tamże, * 375, 377.

(11)

262 K s. W IT O L D M A L E J [20]

A oto jak oceniał sw ój udział w R adzie R egencyjnej:

Poranek 14 listopada, kiedym podpisał akt abdykacji, uważam za najszczęśliw szy dzień życia. Błogość i szczęście panow ały w mo­

jej duszy i spokój, i nie tylko nadzieja, ale i pew ność lepszej przyszłości dla Polski.

Rada Regencyjna spełniła zadanie. Główne nasze zadanie było budowanie zrębów ustroju państw a polskiego. Państw o już żyło i zaczęło działać. A myśmy nic nie przesądzili i nie popełnili takich błędów, które by stanęły w poprzek drogi życia państw a polskiego.

D ziękow ałem Panu Bogu, że mi pozw olił spełnić w ielką m isję w narodzie 38.

5. P ierw sze d ziesięciolecie P olsk i odrodzonej

Ze w zględ u na form ę rządów zw y k ło się n azyw ać p ierw szy okres P olsk i n iepod ległej sejm ow ładztw em , a le abp K akow ­ ski m ów ił: „ży jem y w rew o lu cji” 3*. Jeg o zdaniem n a w et kon­

stytu cja 17 m arca 1921 r. obcinająca bardzo w ład zę p rezydenta RP „w prow adziła w P olsce p anow anie d em agogii i an arch ii” 40.

Po stu letn iej n iew oli już w w oln ej P o lsce obniżył się poziom życia p o lityczn ego, społecznego, rodzinnego i tow arzyskiego.

Odpadła potrzeba w alk i o w oln ość i w ielk ie ideały, a ludzie zabiegali o w ład zę, n ie gardząc korzyściam i osob istym i i par­

tyjn ym i. K ościół m usiał się bronić przed naporem sekt i dok­

tryn n iezgod nych z jego duchem , a n ie m ając m aterialnych dóbr k ościeln ych , w ięcej m u siał strzec i dbać o dobra duchow e.

Można też pow ied zieć o J. P iłsudskim , że choć nazw ał sie­

b ie n aczeln ik iem i lubił, b y go tytu łow an o kom endantem , to jednak d e facto w p ierw szym dziesięcioleciu P olski odrodzonej b y ł dyktatorem . P an ow ał n iepod zieln ie, rozkazyw ał prezyden­

tom i rządom, obalał rządy, rozw iązyw ał sejm y. Choć ch ętnie słuchał, g d y go porów nyw ano do N apoleona to um iał „burzyć, łam ać, rozbijać, m ścić się, ale n ie um iał budow ać, organizow ać łączyć tak, jak N ap oleon ” 41.

38 K a k o w s k i , dz. cyt., II, s. 585—86 (!).

38 Tamże, s. 15.

Tamże.

41 Tamże, s. 26.

[211 K A R D . A . K A K O W S K I 263

P iłsud sk i m ało się liczył z ludźm i, jednak um iał zachow ać umiar odnośnie K ościoła. G dy Sekretariat Stanu b y ł zan ie­

pokojony tym , że rząd B artla p rzygotow u je now ą u staw ę, w ted y P iłsu d sk i w rozm ow ie z kard. K akow skim ośw iadczył:

„Proszę napisać do Ojca św ., ż e n ie dopuszczę do żadnych ustaw a n tyk o ścieln ych ” 4i.

Z arów no n aczeln ik ow i p aństw a jak i prezydentom RP W arszawa dała przezw iska ch arak teryzu jące ich in d yw id u al­

n o ść . „D yktator w gw arze w arszaw sk iej zw ał się Józef Ponury, N arutow icz — G abriel N ieznan y, W ojciechow ski — S ta n isła w Pobożny, M ościcki — Ign acy P osłu szn y ” 43.

G abriel N arutow icz i S ta n isła w W ojciechow ski jak o k olejn i prezydenci rezyd ow ali w B elw ed erze, k tóry I. M ościcki pozo­

staw ił dyktatorow i, a sam zam ieszkał w zam ku królew skim . Od 14 listopada 1918 r. do 1 styczn ia 1929 r. b y ło w P o lsce 20 gab in etów z ogólną liczbą 170 m in istrów . Częste zm ian y m i­

nistrów od b ijały się u jem nie na p o lityce zew nętrznej i w e ­ w nętrznej (skarbowej). W ystarczy podać, ż e w ciągu 10 lat było 16 m in istrów spraw zagranicznych i 14 m in istrów skarbu, gdy w ty m sam ym czasie w C zechosłow acji m in istrem spraw zagranicznych sta le b ył B enesz. S tron n ictw a urządzały w P o l­

sce form alne polow ania na m in istrów , bo chodziło o zdobycie tek i m in isterialn ej.

G łów ną troską każdego rządu b ył stan gospodarczy kraju i stabilizacja cią gle spadającej w a lu ty . K ied y po śm ierci B e­

nedykta X V zw ołano conclave, na chorego w ów czas kard. R a ­ kow skiego rząd polski bardzo n alegał b y dla dobra P olski w ziął w nim udział. Ó w czesn y prem ier, A n ton i P on ikow sk i o św iad ­

czył mu:

w interesie Polski i Francji leży, by papieżem został kard.

Ratti, były nuncjusz w Polsce, albo kardynał Gasparri, sekretarz stanu, który przez długie lata był profesorem Instytutu K atolic-

42 Tamże, s. 74.

43 Tamże, s. 75.

(12)

264 K s. W IT O L D M A L E J [22]

kiego w Paryżu. Kardynałowi R atti rząd polski w ysłał order Orła Białego z poleceniem do m inistra pełnom ocnego przy W atykanie w ręczenia go jeszcze przed Conclave 44.

G dy przed rozpoczęciem con clave n iektóre pism a w łosk ie' og łosiły kard. R attiego za liberała, w ów czas kard. K akow ski stając w jego ob ron ie ośw iadczył: Si, a un cuor liberale, m a la testa cattolica e la v i t a santa 4i. 6 lu tego 1922 r. w 14. głoso­

w aniu kard. R atti został w y b ran y papieżem .

P olska odrodzona n ie m iała jasno w y tk n iętej p olityk i ko­

ścieln ej. K ażd y rząd i każdy m in ister W yznań R eligijn ych i O św iecenia P u blicznego m iał sw oją politykę.

G dy m etrop olita S zep tycki, głow a K ościoła U n ick iego w P olsce, w czasie sw ej podróży po B elgii, F ran cji i K anadzie działał na n iekorzyść Polski, został napom niany przez S tolicę A postolską i od Ojca św . otrzym ał p olecen ie, b y się lojaln ie zachow yw ał w ob ec rządu polskiego. W drodze pow rotnej do kraju z p olecen ia m inistra spraw zagranicznych Mariana S ey d y został on aresztow an y i u w ięzion y w Poznaniu. M inister stał na stanow isku, że n ie obow iązują go postanow ienia poprzed­

n iego rządu. Z p olecenia S to licy A postolskiej in terw en io w a ł kard. K akow ski i w y ja śn ił m in istrow i, jak niekorzystna b yła b y sytu acja, g d y b y chory m etropolita S zep ty ck i zm arł w w ięz ie­

niu, bo R usini n ie om ieszkalib y rozgłosić, że zam ordow ał go rząd polski; w y p ad ek ten m ó gł n aw et w yw o ła ć pow stan ie w b. G alicji w schodniej.

Kard. K akow ski orien tow ał się w sytu acji w ew nętrznej kraju i przed sw oim w yjazdem na kurację do M ontecatini w r. 1926 udał się osobiście do prezydenta W ojciechow skiego i przestrzegał go przed grożącym państw u w strząsem w e­

w n ętrzn ym . G dy już b y ł w e W łoszech, d otarły doń w ieści o rozruchach m ajow ych w W arszaw ie. P iłsud sk i o św iad czył w y ­ raźnie: „Staję do w a lk i tak, jak poprzednio, z głów n ym złem

44 Tamże, s. 132.

45 Tamże, s. 133.

1231 K A R D . A . K A K O W S K I 265

państw a, p anow aniem rozw ydrzonych partyj i stronn ictw nad P olsk ą” 48.

W ok resie w a lk p iłsu d czyk ów z belw ed erczyk am i P iłsu d sk i po rozm ow ie z W ojciechow skim na m oście P on iatow sk iego w y ­ słał oficera do pałacu arcybisk up iego chcąc próbow ać p olu ­ bow nego załatw ien ia spraw y, a le kard. K akow ski n ie pow ró­

cił jeszcze z Italii. D obrow olna abdykacja p rezydenta W ojcie­

chow skiego i podanie się W itosa do d ym isji sy tu a cję u łatw iło i uchroniło P olskę przed d łu gotrw ałą w ojną dom ową. Choć oficja ln ie podaw ano 300 ofiar w yp ad k ów m ajow ych , to jednak liczba ta d osięgła tysiąca. 15 m aja 1926 r. prem ier K. B artel utw orzył n o w y rząd.

W liście pasterskim z dnia 28 m aja tr. kard. K akow ski dał w yraz ubolew aniu nad zaszłym i w ypadkam i i n a w o ły w ał do zachow ania spokoju i godności ob yw atelsk iej:

N ieszczęście w ielk ie, niby grom z jasnego nieba, spadło na polską ziem ię. Za niew ierność, zepsucie i złość, Opatrzność Boża dopuściła na naród n ie tylko najstraszniejszą, ale i najsrom otniej- szą karę — w alk ę bratobójczą. Nieraz już w dziejach tak Bóg doświadczał narody, by je przyw ieść do upamiętania, i na drogę praw dy i cnoty skierować. Korząc się przed niezbadanym i w yro­

kami Bożymi, m usimy co rychlej rozpocząć dzieło nawrócenia i z grozy chw ili zaczerpnąć zbawienną naukę na przyszłość 47.

Zarówno społeczeństw o jak i w ła d ze z w d zięczn ością p rzy­

ję ły to ojcow sk ie n apom nien ie i n aw o ły w a n ie do zgody.

N ie p ierw szy to raz kard. K akow ski listam i pastersk im i starał się w p łyn ąć na opinię publiczną.

28 X 1919 r., gdy m sgr A. R atti z rąk abpa K ak ow sk iego otrzym ał sakrę biskupią, w k ated rze w arszaw skiej b y ł o b ecn y

naczelnik p aństw a z całym rządem . W rok później „prezes m i­

nistrów , W itos, w jednej z m ów sejm ow ych podniósł z w d zięcz-

48 Tamże, s. 60.

47 WAW 1926, s. 218.

(13)

266 K s. W IT O L D M A L E J [241 nością b ohaterstw o nuncjusza, k tóry w najcięższych ch w ilach trw ał od w ażn ie przy rządzie i n arodzie p olsk im ” 49.

Pobyt m sgra R attiego w P o lsce n ie był w o ln y od trosk i przykrości, stąd też, g d y został on obrany papieżem , m ów ił do kard. R ak ow sk iego, że n ie m a żalu do P olak ów o to, że n ie zaw sze sp ra w ied liw ie osądzali jeg o działalność w P olsce, bo w id oczn ie O patrzność przez cierpienie w iodła go do szczytu godności. „N ie w ied ziałem , m ów ił on, co to jest cierpienie.

N au czyłem się cierpieć w P olsce, b y um ieć cierpieć za cały K ościół. K ocham P olskę, jak za w sze” 50.

P iu s X I zgodził się, b y n uncjatura w arszaw ska b yła pod­

niesiona do godności n u n cjatu ry pierw szej klasy, a p oselstw o p olsk ie przy W atyk an ie do godności am basady.

G dy p ertrak tacje p rzedstaw icieli rządu z kom isją episko­

patu p olsk iego w spraw ie pozyskania gruntów k ościeln ych dla reform y rolnej zb ytn io się p rzedłużały, prem ier Wł. Grabski chciał p rzysp ieszyć p orozum ienie rządu p olskiego ze Stolicą A postolską przez zaw arcie konkordatu. S korzystał on z suge­

stii kard. K akow skiego i w y sła ł do R zym u sw ego brata, S ta­

n isław a G rabskiego, dając mu p otrzebne pełnom ocnictw a. K on­

ferow ał on z m sgrem B orgongini Duca, podsekretarzem stanu w K ongregacji do Spraw N ad zw yczajn ych , k orzystał z pom ocy Wł. S krzyń skiego, am basadora P olsk i przy W atykanie i stale korespondow ał z prem ierem .

10 lutego 1925 r. został podpisany konkordat, a 23 k w ietn ia sejm i senat u ch w alił u staw ę potw ierdzającą konkordat i upraw niającą prezydenta RP do ratyfik acji układu. 30 maja prezydent RP S tan isław W ojciechow ski, prem ier Wł. Grabski i m in ister spraw zagranicznych A lek san d er Skrzyń ski podpi­

sami sw ym i ra ty fik o w a li i za tw ierd zili konkordat. 2 czerw ca 1925 r. n astąpiła urzędow a w ym ian a d okum entów r a ty fik a c y j-' ńych m ięd zy Stolicą A postolską, a R zeczpospolitą Polską.

K ied y S tolica A postolska o d w o ła w szy z Pragi abpa Fr.

M arm aggiego, k tóry się naraził rządow i czeskiem u, i chcąc go 49 Tamże, s. 195.

50 Tamże, s. 201 n.

[251 K A R D . A . K A K O W S K I 267

m ianow ać nuncjuszem w P olsce, (następcą kard. W aw rzyńca Lauriego), zapytała o zgodę rząd polski, w ów czas m arszałek P iłsudski p olecił przesłać odpow iedź: „Rząd polski tak d alece ufa Jego Ś w iątob liw ości P iu sow i X I, że zgodzi się na M arm a­

ggiego i na każdego kadydata, którego przedstaw i P iu s X I ” Sł.

W ok resie P olski przedrozbiorowej nasza szlachta w trosce o obronę w oln ości szlacheckiej b y ła przeciw na nom inacji P o­

laków na kardynałów . W yższe d uchow ieństw o, m ając już swą ustaloną procedurę w sejm ie, popierało to stanow isko. P ry ­ m as jako in te r r e x n ie ch ciałb y dać p ierw szeń stw a kardyna­

łow i, choć na m ocy praw a kanonicznego m iał o n do tego prawo.

N iew ą tp liw ie B en ed ykt X V zw rócił oczy św iata na P olskę, gdy do kolegium k ard ynalsk iego p ow ołał n ie ty lk o arcybiskupa gn ieźn ień skiego i poznańskiego, lecz też i w arszaw skiego.

Jedną ze spornych k w estii K ościoła w P olsce niepodległej była spraw a prym asow stw a. Praw o do ty tu łu prym asa m iał abp gn ieźn ień sk i i abp w arszaw ski. Ks. W. O w czarek k w estię sporną rozstrzygnął na korzyść abpa gn ieźn ień skiego w bro­

szurze pt. K t o je s t p r y m a s e m Polski?

Kard. K akow ski nie zapom inał o tym , że 6 października 1818 r. ks. Fr. M alczew ski, abp w arszaw ski, bullą Rom ani Pontifices otrzym ał dla sieb ie i sw oich n astępców p rzyw ilej purpury kardynalskiej i ty tu ł prym asa K rólestw a Polskiego.

Nuncjusz apostolski A. R atti, zbadaw szy spraw ę, ośw iad czył arcybiskupow i K akow skiem u, że m a prawo do ty tu łu P rim as Regni Poloniae i na k on feren cji b isk u pów w dniu 14 III 1919 r.

jemu n ajp ierw dał do podpisania protokół, jednak abp K a­

kow ski n ie skorzystał z tego i dał dokum ent do podpisania arcybiskupow i gn ieźn ień skiem u.

Abp K akow ski na ręce nuncjusza apostolskiego złożył ośw iadczenie, że dla spokoju gotów jest zrzec się p rym asow ­ skiego ty tu łu , je śli Stolica A p ostolska uzna to za w skazane.

Sprawa nabrała kolorów, gdy biskupi spoza zaboru prus­

kiego nie chcieli uznawać nad sobą jurysdykcji abpa gnieź-

51 Tamże, s. 208.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Ostatnio dodałem plik „Zastosowania równań różniczkowych zwyczajnych w kinetyce chemicznej”, w którym jest dużo przykładów oraz pięd zadao.. Czeka nas jeszcze

Projekt jest to przedsięwzięcie, na które składa się zespół czynności, które charakteryzują się tym, że mają:.. 

W uzasadnieniu postanowienia sąd podał, że co prawda materiał dowodowy wskazuje na duże prawdopodobieństwo, że podejrzany dopuścił się popełnienia zarzucanego

Faza ta w ydaje się w cześniejsza od sygnalizow anej przez Czesława Zgorzelskiego podobnej recep cji w Gre­. nadier ze-filozofie (1805) C ypriana Godebskiego, gdzie

Poniższe rozważania się próbą analizy zasadniczych elementów liturgii wspomnianych wyżej trzech wielkich świąt żydowskich, podczas których wspominano zbawcze

Stanisław August, z Bożej łaski i woli narodu król polski, wielki książę litewski, ruski, pruski, mazowiecki, żmudzki, kijowski, wołyński, podolski, podlaski,

Węgorzewska bowiem nie tylko entuzjazm ow ała się paszkwilami Niemcewicza, jak czyniło wielu jej współczesnych patriotów, lecz zdobyła się na inicjatywę, w

DESIGN EDUCATION IN A STUDIO SETTING When we observe student and tutor behaviour in their educational spaces, we encounter design in two forms: the design activities and the results