• Nie Znaleziono Wyników

Prywatki robiliśmy u nas w domu - Kazimierz Kosicki - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Prywatki robiliśmy u nas w domu - Kazimierz Kosicki - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
1
0
0

Pełen tekst

(1)

KAZIMIERZ KOSICKI

ur. 1931; Lublin

Miejsce i czas wydarzeń Lublin, PRL

Słowa kluczowe prywatki, czas wolny, kontakty towarzyskie

Prywatki robiliśmy u nas w domu

Mięliśmy mieszkanie duże, było ponad 100 metrów, tak że było 4 pokoje i w jednym pokoju żeśmy robili prywatki. Jakie to było piękne. Brat grał na harmonii pięknie, jeszcze trzyrzędówkę miał warszawską, kupił mu ojciec i grał na tej harmonii. Drugi taki Edzio był, bęben zrobił sam z kozy skóry i na tym bębnie grał, a resztę mieliśmy płyty. Płyty te mam jeszcze do tej pory, tylko nie mam igły do patefonu, bo to tak się nazywało kiedyś. Graliśmy też w cymbegraja, a dziewczyny w klasy grały pamiętam.

Narysowane były klasy i skakały. Ja to lubiałem śpiewać, zawsze zaśpiewałem, no to się chciało żyć po prostu, chociaż nie miałem jeszcze lat pełnych. A to dzięki bratu, że umiał grać, ja nie umiałem, ja śpiewać lubiałem. Kiedyś, to nie było, że tam się chodziło na zabawy gdzieś, czy do kawiarni. W Lublinie było kilka kawiarni, ale były bardzo drogie, nie było nas stać, takiej młodzieży.

Data i miejsce nagrania 2016-01-26, Lublin

Rozmawiał/a Joanna Majdanik

Redakcja Piotr Lasota

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Oczywiście gdyby to robić w sposób systematyczny, tak jak zalecają lekarze czy naukowcy, którzy się apiterapią zajmują, to takie sesje co dwa tygodnie - dwadzieścia

Nie chcę, żeby to źle nie zabrzmiało, ale mogę powiedzieć dla takiego „komfortu psychicznego” własnej osoby – raczej wolałem się nie zaprzyjaźniać ze

Kiedyś u mnie [zorganizowaliśmy] jako zespół jakąś imprezę.. Już nie pamiętam, [może z okazji] imienin któregoś z

I dla niego nigdy nie było problemu, żeby się utożsamić z jakąś sytuacją, którą on przeżywa, dlatego że on stale jakby czuje i w swojej poezji daje o tym wyraz, że

W parku to ja byłam ciągle, bo przecież naprzeciwko naszego domu na Żulinkach była brama, to albo odsuwałyśmy tą bramę i tam można było przejść, albo pod

Któregoś dnia przychodzą do mnie ludzie i mówią, że budynek jest zajęty przez PC i murarze już tam robią remont.. Albo ktoś im dał klucze, albo po prostu się włamali i

Wtedy okazało się, że w zasadzie na dziesięć osób, osiem do nas się uśmiecha – do tego znaczka, który miałem, do tego plakatu, co był pod pachą. Poczułem, że

Hermaszewski był wtedy bardzo fair; pamiętam, że w pewnym momencie (chyba to było w Puławach) podszedł do nas i powiedział: „Ja tu nie mam co robić, gratuluję wam zwycięstwa,