• Nie Znaleziono Wyników

Zabawy dziecięce - Kazimierz Brzyski - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Zabawy dziecięce - Kazimierz Brzyski - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

KAZIMIERZ BRZYSKI

ur. 1931; Lubartów

Miejsce i czas wydarzeń Kolonia Ostrówek, II wojna światowa

Słowa kluczowe Kolonia Ostrówek, dwudziestolecie międzywojenne, II wojna światowa, zabawy, Niemcy, kontyngenty

Zabawy dziecięce

Za okupacji, tak jak powiedziałem, to myśmy tylko szukali broni. Wszystkie krzaki, wszystkie dołki. Dowiadywaliśmy się, gdzie można coś znaleźć. A tak to normalnie w piłkę się grało, tylko nie w nożną, bo nie było miejsca. Graliśmy w palanta, co Amerykanie nieraz grają, to tak żeśmy grali piłką ręczną. Grało się w ręczną piłkę. I różne inne zabawy były, w kilku się zbierało i każdy sobie obierał nazwisko państwa jakiegoś, a jeden wyczytywał i który pierwszy chwycił piłkę, bo byliśmy wszyscy przy tej piłce, i kogo trafił, no to ten trafiony musiał później co innego robić. W chowanego się dużo bawiliśmy, w sztafety – kilka drużyn ustawiało się rzędem i biegły do wyznaczonej mety. To była lekkoatletyka właściwie, takie biegi.

Każdy z nas, chłopców, to miał gdzieś w pobliżu zabudowań, w takim miejscu niedostępnym wykopany dołek, przykryty dobrze gałęziami i zamaskowany. Tam w razie nalotu mógł się schować. Tam chowano niektóre ubrania i zapasy, na przykład wędlinę, mięso, żeby Niemcy ich nie znaleźli, bo robienie zapasów było zabronione.

Niemcy, chodzili, sprawdzali. Dokąd nie przegrali pod Stalingradem, to jeszcze nie było tak źle. Były ekipy, które jeździły, zwłaszcza zimową porą, i sprawdzały, czy kontyngent wszędzie jest równo oddawany. Jak zobaczyli, że gdzieś w zasieku ktoś miał zboże, to połowę im musiał oddać, pomimo że wywiązał się z obowiązku kontyngentu, jeszcze brali dodatkowo. I chodziło dwóch, trzech z psami. Raz to myśmy się bawili tak: samoloty na tyczkachśmy sobie stawiali, śmigiełka i kręciły się, no ale przecież jak samoloty polskie, to trzeba było biało-czerwoną kratkę narysować, polską kratę, szachownicę. Myśmy tak zrobili. Naraz Niemiec nadszedł z psem, jak to zobaczył, to nas poszczuł tym psem. Pies mnie dogonił, skoczył mi na plecy, przewrócił i dalej drugiego pogonił.

(2)

Data i miejsce nagrania 29-11-2010, Lublin

Rozmawiał/a Emilia Kalwińska

Redakcja Emilia Kalwińska

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Najgorzej jak mrozy były, bo to trzeba było później umyć, a jak był duży mróz, to i szyby pękały.. W Wielki Czwartek zaczynało się

Miejsce i czas wydarzeń Międzyrzec Podlaski, dwudziestolecie międzywojenne Słowa kluczowe projekt W poszukiwaniu Lubliniaków, projekt W..

Słowa kluczowe Lublin, PRL, Zemborzyce, rzeka Bystrzyca, rekreacja, czas wolny, dzieciństwo, zabawy dziecięce, projekt Lublin.. W kręgu żywiołów

Z koleżankami, z dziećmi z domu graliśmy w dwa ognie czy różne sztuki żeśmy robili albo robiliśmy sobie teatr. Robiliśmy, co wszystkie dzieci w

Dzieci się bawiły tylko jak była zabawa w remizie strażackiej, wtedy było ich pełno, a tak to żeby jakieś były specjalne przedszkola, żłobki z imprezami to nie. Wymyślano

się, a całą okupację myśmy się mało uczyli, tylko bardziej interesowaliśmy się wojskowymi sprawami – spod Kocka wracało wojsko, niektórzy żołnierze rzucali

No w zimie na lodowisko się chodziło, jeździło się, bo tutaj było gdzie jest ten plac sportowy, w piłkę gdzie grali, to tam w zimie było lodowisko i jeździło się na

On mówił: „Nie płacz, ja to zreperuję, dobrze że się nie zabiłeś”. To były