li
$ i/ \i -^4'W’:
I S Z K O N T R U M
mm
2 * / O W c/ttS /M *
l / e/ytJ^M^yj /} 7 lK?yt/j l./£u-e < ~£>^J KATALOG W YSTA W Y
OBRAZÓW FRYDERYKA^PAfcJTSCHA
K o t . 4 8 5 H
* ** Z PRZEDMOWĄ )RA MIECZYSŁAWA TRETERA
12 REPRODUKCYI
I
I
m
o M .
LWÓW - 1911
KSIĘGARNIA H. ALTENBERGA
w m 'ii V I
CZCIONKAMI DRUKARNI W. A. SZYJK O - WSKIEGO WE LWOWIE, POD ZARZĄDEM TOMASZA KUŹMIŃSKIEGO. — KU SZE (AU- TOTYPIE) WYKONANE W „ZORZY“ W KRA
KOWIE, OSTATNIĄ U J. BRZEZIŃSKIEGO I SP. WE LWOWIE. — TEK ST SKŁADAŁ I ŁAMAŁ KAZIMIERZ BAJON. — ODBIJAŁ ::::::::: NA MASZYNIE JAN~WDOWIAK.
Drugie wydanie ęoprawione, odbito tylko 50 numerowanych ::::::::::::::::::::::: egzemplarzy na papierze czerpanym.
W myśl przyjętego w sferach artystycznych — zwłaszcza francuskich — zwyczaju, wolno mi, dzięki zaszczytnemu wezwaniu ze strony artysty, na tem miejscu, w przedmowie do katalogu, obejmującego nieledwie całą dotychczasową twórczość Fryderyka Pautscha, pomieścić uwag kilka o jego dziełach ma
larskich.
Twórca zebranych na obecnej wystawie obra
zów zbyt jest znany w Polsce i za jej granicami, iż
bym się miał obawiać, że słowa moje będą przez kogokolwiek źle zrozumiane i wzięte za zbyteczną chęć zachwalania tego, co pochwał nie wymaga, ani potrzebuje, bo chwali Się samo wobec każdego, który, rozumiejąc język barw, konturów i światłocienia, umie też za pośrednictwem dzieł pędzla obcować z duchem twórczym artysty.
Ze względów natury czysto zewnętrznej nie mo
żna było na wystawie rozmieścić obrazów w ten spo
sób, ażeby porządek, w jakim je zawieszono, dawał jasny pogląd na całokształt dotychczasowej twórczo
3
ści i tłumaczył systemem chronologicznym linię arty
stycznego rozwoju.
Naprawić błąd ten w drobnej bodaj cząstce jest właśnie zadaniem niniejszej przedmowy.
I * * *
Indywidualne właściwości usposobienia i cha
rakteru, talent artystyczny, którego ||j| w przeciwień
stwie do jakiejkolwiek zdolności — nabyć nie mo
żna, bo posiada go się wtedy tylko, gdy się z nim, a przynajmniej z zarodkami jego, na świat przyszło, złożyły się na rodzaj i kierunek artystycznej twór
czości Fryderyka Pautscha, przedewśzystkiem zaś na c h a r a k t e r t e c h n i k i , jaką się posługuje, a ś r o d o w i s k o , w jakiem się urodził i lata swe młode spędził, zadecydowało głównie o n a s t r o j u twór
czego ducha artysty, o doborze tematów do malar
skich kompozycyi.
Pautsch jest synem karpackich gór; urodzony (dnia 22. września 1877 r.) w Delatynie, tam, a na
stępnie w Suchodole koło Doliny, przeżył swą naj- pierwszą młodość. Tłem dla młodocianego życia był Beskid Lesisty, pasmo górskie zw. Arszyca, z wynio
słymi szczytami: Nerydów, Skorodna, Siwakowa i He- lebartyn i wspaniały silny potok górski Gzeczwa, który wzrastając drobnymi dopływami ginie w zakrę
tach, płynąc wartko hen w dal.
Wkrótce, bo w dziesiątym roku życia, porzucił Pautsch ukochane swe strony, rozstał się ze znanym mu pejzażem górskim i z ludem, zamieszkującym te strony, na którego barwnych szatach oczy swe od dzieciństwa kształcił. Wyjechał do Lwowa, gdzie ukończył studya gimnazyalne, a rozpoczął uniwersy
teckie, poczem przeniósł się do Krakowa, chcąc ró
wnocześnie pracować i na uniwersytecie i w Akade
mii Sztuk Pięknych.
Zwyciężył oczywiście zapał artystyczny i Pautsch został uczniem krakowskiej Akademii, pracując naj
pierw u Prof. Unierzyskiego, potem zaś pod kierun
kiem L. Wyczółkowskiego.
Była to właśnie najpiękniejsza może chwila w życiu artystycznem Krakowa: pod Wawelem gło
szono najnowsze estetyczne hasła, St. Przybyszewski wybitnym swym indywidualizmem stworzył nieznany dawniej ruch umysłowy, ścierały się zdania i poglądy wprost przeciwne, »Ż y c i e« wywalczało nowej sztuce prawo obywatelstwa, pojawiały się silne dramaty St.
Wyspiańskiego, a z krakowskiej Akademii szły pro
mienie nowej artystycznej twórczości, promienie, ra
żące blaskiem siły i malarskiego temperamentu, mo
cnej wiary w siebie i w swą sztukę.
Pautsch w tym ruchu wybitniejszego udziału nie brał; praca pochłaniała go niemal zupełnie. Żył w ścisłem kółku swych kolegów akademickich, na
wiązał ścisłe stosunki z Wł. Jarockim i K- Sichul-
BURSi
skim, którzy z nim równocześnie, choć pod innymi kierownikami, studya swe w Krakowie odbywali.
Już wtedy, na samym nieledwie progu artysty
cznej działalności, uwydatnił się silnie u Pautscha jeden z zasadniczych rysów: niepohamowany pociąg do karykatury. »Ofiarą« padali naturalnie profesoro
wie i koledzy z Akademii; nierzadko też karykatury te przedostawały się poza mury Akademii i budziły rozgłos w mieście. Niektóre z nich wystawione były przed kilku laty w Warszawie na ^Wystawie Karyka
tu r w Salonie Krywulta i zwróciły wówczas na sie
bie ogólną uwagę żywem, śmiałem zacięciem, te
chniką pełną temperamentu, tęgim dowcipem i zdro
wym humorem.
Znaczenie tych karykatur było w konsekwen- cyach niemałe.
Idąc za swym popędem i tworząc na poczeka
niu całe szeregi aktualnych karykatur, nauczył się artysta doskonale chwytać podobieństwo rysów, uwy
datniać cechy istotne każdej twarzy, wyrobił i spotę
gował w sobie zdolność trafnej charakteryzacyi.
W ostatecznym wyniku stał się Pautsch przez to je
dnym z najtęższych naszych portrecistów.
Bardzo często, zwłaszcza z początku, tworzył artysta karykatury b a r w n e ; zmysł kolorystyczny zbyt był w nim silny, iżby karykatura, kreślona wę
glem lub czarną kredką zadowolić go mogła. Tenże sam zmysł kazał artyście szukać tam tematów, gdzie
6
wszystko skrzy się od blasku światła i drga całą skalą barw prostych a silnych.
Popęd kolorystyczny znalazł jednak najlepszy swój wyraz w całej pełni, gdy Pautsch, już po ukoń
czeniu Akademii, gdzie rokrocznie zdobywał medal, odbył wspólnie ze świeżo zmarłym, utalentowanym pejzażystą Stanisławem Kuczborskim, kurs plein airu u Prof. Wyczółkowskiego. Z tego właśnie czasu da
tują się obrazy, wzięte na obecną wystawę ze zbiorów Dra L. F e u e r s t e i n a , Dra Józefa H o r s z o w s k i e - go i Dra Adolfa S t e r n s c h u s S a we Lwowie,
Plein air nie był nigdy u Pautscha pozą ni na
śladownictwem obcych, francuskich wzorów. Kurs plein airu u Prof. Wyczółkowskiego odbywał Pautsch wcześniej, zanim jeszcze miał sposobność oglądać utwory francuskich plein-air’ystów. Artysta patrzał swem własnem okiem na świat skąpany w blaskach słonecznego światła, a nie przez pryzmat obcych płócien i modernistycznych teoryjek, z wielkiem opó
źnieniem importowanych do Polski z Paryża.
Nie na zachodzie Europy, w galerych i muze
ach paryskich, lecz w swej własnej ojczyźnie, we wschodniej dzielnicy Polski, na Hucułach, dokąd wraz z Wł. Jarockim na całe lato wyruszył, uczył się Pautsch wydobywać niezrównane efekty kolorysty
czne, zapomocą których mógł potem oddawać przej
rzystą głębię powietrza, nasyconego światłem i barwą.
7
Dopiero po takich studyach, już z wyrobionem okiem i wprawioną ręką udał się Pautsch w r. 1904 do Paryża, gdzie pracował czas niedługi w szkole Julierta pod Laurens’em. Jean Paul Laurens nie wywarł właściwie na artystę żadnego wpływu; przy
kładem swym mógł w nim tylko ugruntować i wzmo
cnić dość wyraźne zamiłowanie do tworzenia kom- pozycyi. Pautsch uświadamiał sobie coraz to lepiej, że tylko w kompozycyi potrafi się wypowiedzieć peł
niej i bujniej. W Paryżu namalował artysta szereg widoków, wzbogacił swą tekę o kilkanaście studyów i szkiców, robionych wprost z natury, w ogólności jednak więcej p a t r z y ł , aniżeli tworzył.
Napatrzywszy się Paryżowi i nagromadzonym tam dziełom sztuki dawnej i współczesnej, poznaw
szy »wzory« rozgłośne malarstwa modernistycznego, wrócił Pautsch do kraju, do stron swych rodzinnych i zaczął malować... swoich Hucułów!
Indywidualność zbyt silna, temperament zanadto krewki i bujny, a talent zbyt siebie pewny i sobie ufający, ażeby miał się poddać i uledz cudzym wzo
rom i autorytetom...
Artysta zwrócił się do malowania Hucułów, gdyż znał ich najlepiej od lat najmłodszych, czuł, że ten właśnie temat najlepiej odpowiada jego artysty
cznym aspiracyom. Znał lud ten nie tylko po wierz
chu, z szat ich barwnych i strojów odświętnych ; znał także pierwotną tego ludu duszę, rozumiał surowe,
twarde rysy twarzy i umiał czytać w oczach nie
raz ponurych, jakby mgłą przesłoniętych, to, co się na dnie serca kryło tajemnie.
Po szeregu mniejszych i większych, celowo ma
lowanych studyów, stworzył Pautsch pierwszą wielką kompozycyę p. t. » P o g r z e b wi e j s k i w z i mi e «, która mu przyniosła zasłużony rozgłos i uznanie — nie tyle u nas, ile za granicą.
Nie tu miejsce na dzieła tego analizę; nie piszę monografii ani monograficznego zarysu, abym mógł się w tym i tak już przydługim wstępie nad tern roz
wodzić. Jedno tylko podkreślam: poza stroną tech
niczną, czysto malarską, poza kompozycyą i barwno
ścią tej różnokolorowej grupy po śniegu kroczącej — jest jeszcze coś, co wartość tego dzieła ogromnie podnosi. To suma psychicznego nastroju i dosadna owej grupy charakteryzacya.
Od »Pogrzebu Huculskiego* pogłębia Pautsch coraz silniej psychologię swych malowanych kreacyi.
Na szczytach wielkiej i pełnej twórczości stanął artysta drugą swą kompozycyą, malowaną w tymże samym r. 1907, dziełem, w którem przedstawił »Dzia
dów odpustowych pod katedrą św. Jerzego we Lwowie«.
Prześliczny, jasny, pogodny dzień. Wszystko ską
pane w złotawych promieniach południowego słońca, które blaskiem swym wysubtelnia przepyszne kształty wspaniałej cerkwi metropolitalnej i dawnych jej za
budowań klasztornych. Popod bramą barokową prze
9
chodzi'wolno uroczysta procesya. Świecą z dala ja
skrawe barwy cerkiewnych chorągwi, błyszczy z da
leka złocista kapa odświętnie ubranego księdza. Po lazurowem niebie błąka się lekki, srebrzysty obło
czek.
Lecz to wszystko w oddali...
Tu, na pierwszym planie, tuż przed naszemi oczami, straszliwy obraz najokropniejszej ludzkiej nędzy.
Oto dreszczem zgrozy przejmujący widok żebra
czej matki. Jakgdyby spostrzegła, żeśmy się ku niej zbliżyli... Wyciąga ku nam wychudłą dłoń i żebrze 0 litość. Żebrze gestem ręki i skurczem palców, że
brze milcząc, żebrze niezapomnianem nigdy spojrze
niem dwojga głęboko zapadłych* bólem zmąconych 1 mgłą zachodzących oczu. Twarz jej zeschnięta, od skwaru i ulicznego kurzu zczerniała. Piersi matczyne zwisające, wyschnięte. Chciwa nędza wszystko wy
żarła... Na ręku jej dziecko!
Szpetne, wstrętne, wynędzniałe, gł o dne dziecko!
Z nędzy i wiecznego głodu przedwcześnie po
starzałe. Policzki zapadłe, uwydatniające budowę szczęki. Wyraz twarzy biednego dziecka i jego wyłu
piastych, zgłupiałych, zastraszonych oczu — przera
żający. Szarpane dojmującym głodem, dziecko ssie swój własny kościsty palec.
Tuż przy żebraczej matce inni nędzarze. Oto twarz chytra przebiegłego miejskiego żebraka, z za
10
wieszonym na szyi świętym obrazkiem. Ręce złożone do modlitwy; z pod lekko spuszczonych powiek oczy jego patrzą skrycie, czy nie zbliża się kto z jał
mużną. Lecz grosz z dala rzucony w inną pada stronę. Łapie go chciwie przy ziemi prawie czołga
jący się chłopak. Twarz jego — to już szczyt ludz
kiej szpetoty. Twarz czarna od brudu, skwaru i ku
rzu, twarz zidyociała, twarz zezwierzęcona. A za nim dziad inny wyciąga dłoń po jałmużnę. Za nim znów inni, żebracy miejscy i podmiejscy, cały tłum żebra
czy, tłum obszarpany, upadający nieledwie pod cięż- kiem brzemieniem ostatecznej nędzy.
1 temu piekłu Dantejskiemu ludzkiej męki, nę
dzy i rozpaczy przyświeca jasne, pogodne słońce, a przeczysty głęboki lazur świat ten cały nakrywa pyszną kopułą!...
Lęk zdejmuje widza, głuchy ból go ogarnia.
Zda się, że lada chwila padnie głos jakiś stra
szny, bluźnierczy, że zamąci swą siłą pogodę prze
piękną i spokój przyrody, nasunie czarne groźne chmury na lazurowy horyzont...
Widz zda się oczekiwać jakiegoś kataklizmu społecznego, któryby jednym zamachem usunął z po
wierzchni ziemi straszliwą nędzę i rozpaczne upo
dlenie.
Obraz Pautscha podnieca, zapala; kto się raz tym »Żebrakom« dobrze przypatrzył, ten już ich ni
gdy nie zapomni. Ta matka!...
U
Jest w tym obrazie siła wielka, ekspresya nie
zwykła, rozmach ogromny. Jest w nim coś, co się w myśl i uczucie wgryza, coś, co całym psychicznym ustrojem człowieka targa, coś, co równocześnie ku sobie pociąga, przed sobą więzi a zarazem siłą bru
talną odpycha. Stoimy przed tym namalowanym tłu
mem żebraczym jak Jerzy i Hipolita w Casalbordino przed tłumem procesyjnym — w O. D’ Annunzia
„Trionfo della morte“. To też mówiąc o »Żebra- kach« Pautscha, słusznie porównał ich rozgłośny krytyk francuski William Ritler z opisem tłumu u D'Annunzia, któremu równego niema w całej li
teraturze.
Takiego tłumu, takiej matki, jak na obrazie Pautscha, nie było dotąd w całej polskiej sztuce.
Po stworzeniu wielkiego dzieła, artysta nie spo
czął. Przyszła kolej na cały szereg nowych studyów, pejzażowych i figuralnych, oraz na szereg p o r t r et ów.
Pautsch ma zmys ł do portretowego malarstwa;
zmysłu tego brak nieraz i najbardziej utalentowanym artystom, bo zmysł ten nie idzie w parze z innymi;
portrecistą trzeba się urodzić. Portrety Pautscha są przedewszystkiem bardzo odrębne w ujęciu, pozie figury i akcesoryach, odmienne od wszystkich innych.
Charakterystyka danej osobowości odgrywa u niego pierwszą rolę. Artysta pomija nieraz sympatyczne i ujmujące szczegóły, nie dba zupełnie o »ładność«
portretu; nacisk cały kładzie na moment psycholo
giczny, na charakteryzacyę. Jest nadto w swych por
tretach bardzo różny, prawdziwie wielostronny.
Wystarczy zestawić w jednym szeregu jego por
trety własne, portret własny z żoną, portrety p. Z-a, Dra Jampolskiego, Prof. M. w stroju dziekańskim (nie- wystawiony), pani Olgi L., i żony, wizerunki L. Staffa (w Galeryi Miejskiej) i J. Kasprowicza, oraz od
mienną techniką malowane portrety St. Womeli (w Galeryi Miejskiej), Ostapa Ortwina i Dra A. Muel- lera, aby na pierwszy rzut oka odrazu stwierdzić słu
szność zdań powyższych.
Kapitalny wprost jest Autoportret II. z r, 1907, malowany tą samą techniką, co i trzy na końcu wy
mienione portrety. Taki n. p. portret Dra Muellera, rzadką malowany farbą na niezagruntowanym karto
nie, jest po prostu niezrównany pod każdym względem.
Pautsch lubi portrety k o m p o n o w a ć , dawać pewne tło obrazowe o treści odrębnej i wiązać je ideowo z główną figurą. Tak zrobił na portretach Staffa i Kasprowicza, tak na portrecie p. Olgi L.
z synkiem, gdzie w tle majaczeje z jednej strony scena wygnania Adama i Ewy z Raju, z drugiej znów alegorya: Adam i Ewa, sprzężeni razem, orzą rolę, pług ciągnąc, a popędza ich Amorek; tu i ówdzie złocą się legendarne jabłuszka.
W ten sposób utrwala artysta swoje assocyacye myślowe, które uświadamiają mu się, kiedy patrzy na daną osobę.
Ciekawie zapisał się na kartach twórczości Fr.
Pautscha rok 1909. Najpierw opracował długi szereg pojedynczych studyów, następnie stworzył na ich podstawie — w przeciągu jednego tygodnia— wiel
kich rozmiarów, oryginalnie skomponowany obraz
»Święto Jordanu« (uroczystość święcenia wody na wsi), poczem, jakgdyby nagle zniecierpliwiony tym tematem, cofnął się myślą w odległe wieki wstecz i namalował »Bohdana Chmielnickiego w obozie pod Zbarażem«, a zaraz w kilka miesięcy potem »Wła
dysława Warneńczyka«.
Nie są to obrazy w guście epoki — powiedz
my t- Matejkowskiej, kiedy ścisłość i wierność ar
cheologiczna, historyczno-naukowa, była — oczywi
ście nie u samego Matejki — rzeczą podstawową, postulatem głównym, jeśli nie jedynym. Pautschowi chodzi o co innego: o psychikę niektórych osób hi
storycznych w pewnych chwilach ich życia, a także o zaspokojenie ciekawości artystycznej, jak wyglądał n. p. Chmielnicki, kiedy, porzuciwszy na bębnie ko
ści i zrabowane po klasztorach liturgiczne kielichy, za
myślił się wsparty na szablicy, nowe planując na
pady, nowe rozboje, lub, jak się dziać mogło pod Warną, kiedy dzielnego króla od ataku w walce po
wstrzymywano, a głos jakiś tajemny, uosobiony tu 14
na obrazie w rycerzu — kościotrupie, kazał mu się rzucić w sam środek wiru najzaciętszego boju.
Te dwa obrazy Pautscha, to jakby krótkie wspo
mnienia historyczne o przeszłości odległej, nakre
ślone pędzlem dzisiejszego, na wskroś nowoczesnego malarza.
Rzecz na pozór dziś tak zwyczajna, jak podróż do Włoch, odbyta przez artystę ostatniego lata, wy
warła na wrażliwego twórcę wpływ niemały. Pautsch nie malował we Włoszech — za przykładem wielu innych — włoskich widoczków i włoskich typów lu
dowych. Pojechał bez farb i pędzli, pojechał p a- trz e ć. Wróciwszy do stron swoich, zaczął malować znowu rzeczy s w o j e , lecz nieco inaczej, odmiennie, bo oko wzbogaciło się nowymi widokami i świeże- mi wrażeniami, a wewnętrzne przeświadczenie kazało mu z tych doświadczeń korzystać i nie zasklepiać się w formach dawnych.
Tak powstał obraz z grupą Cyganów i wiejską dziewczyną, w »przedwieczorną chwilę«, a potem inne, jak »Jesienne plony«, widoki z nad Czeremo- sza, »Górscy Muzykanci« i dwa ostatnie portrety, żony artysty i p. Olgi L.
Rysunek w nich bardziej wyrazisty, a spokoj
niejszy, koloryt bardziej pogodny, ciepły i świecący, czasem nawet bardzo subtelnie stonowany.
Rozpoczął się nowy okres twórczości...
15
Żywiołowa siła twórczego temperamentu, świe
żość pomysłów i niepowstrzymany niczem pęd mło
dości, wierzącej w pewność swych środków, bujność silnego kolorytu i niezwykle intenzywna zdolność charakterystyki, przejawiająca się zwłaszcza w kom- pozycyach figuralnych, a przytem trwała dążność do pogłębienia p s y c h i c z n e g o wyr a z u — oto wybi
tne cechy dotychczasowej twórczości Fr. Pautscha, o której bardzo pobieżnie tylko w tym pospiesznie nakreślonym szkicu mówić mi było danem.
Artysta jest dziś w sile wieku i w pełni rozwoju swego talentu. Jaki kierunek twórczość jego w przy
szłości jeszcze obierze, dziś niewiadomo. To pewna, że rzadkiego daru, prawdziwie p o l s k i e j t ężyzny artystycznego ducha, tego — nie braknie mu nigdy.
We Lwowie dnia 12. kwietnia 1911.
Dr. Mieczysław Treter.
16
KATALOG 200 O B R A Z Ó W F R Y D E R Y K A P A U T S C H A
CZŁONKA TOW. „SZTUKA" w KRAKOWIE, „SO- CIETE INTERNATIONALE DES BEAUX ARTS“ w PA
RYŻU, TOWARZYSTW ARTYSTYCZNYCH w PO- ZNANIU, WARSZAWIE i t. d. ::::::::::::::::
1. KRAKOWIANKA Z KOSZYKIEM (1903)
(Własność Dra J. Horszowskiego we Lwowie)
2. STARY SADOWNIK (1903)
(Własność Dra Adolfa Sternschussa we Lwowie)
3. WOŁY W ZAPRZĘGU (1904)
(Własność Dra Leona Feuersteina we Lwowie)
4. PARYŻ (1904)
5. KARYKATURA: KRYTYK ST. WOMELA (1904) (Rysunek tuszem)
6. KARYKATURA: ZAŁOŻYCIELE TOW. »SZTU- KA« (1904) Akwarela
7. Z PARYŻA (1905)
8. NOTRE DAME DE PARIS (1905)
9. MOST NAPOLEONA W PARYŻU (1905) 10. SZKIC PORTRETOWY (1903)
(Własność prywatna)
11. STARA KARCZMA (1905) 12. BEDNARZ WIEJSKI (1905)
(Własność Dra Adolfa Sternschussa we Lwowie)
13. POD OKNEM (1906) 14. SOPLE LODU (1906) 15. CERKIEW (1906)
16. CHŁOPAK WIEJSKI (1906) 17. PIEŃ ZESCHNIĘTY (1906)
(Własność prywatna)
18. CHMURY NAD CHOMIAKIEM I. (1906) 19. SOSNY WŚRÓD ZIMY (1906)
20. GÓRY CHOMIAK I SENNIK (1906) 21. W ZIMIE (1906)
22. U PODNÓŻA GÓR (1906)
23. CHMURY NAD CHOMIAKIEM II. (1906) 24. GÓRA SENNIK (1906)
25. CHOMIAK PO ZACHODZIE SŁOŃCA (1906) 26. NIEBO W GÓRACH (1906)
27. WNĘTRZE LASU (1906)
28. GÓRA SENNIK W WIECZÓR (1906) 29. POTOK W ZIMIE (1906)
30. SENNIK W WIECZÓR LETNI (1906)
(Własność prywatna)
31. KAPŁONY (190Ó)
32. CHOMIAK NA TLE CHMUR (1906) 33. CHOMIAK WŚRÓD ZIMY (1906) 34. PRZED KOLIBĄ (1906)
(Własność prywatna)
35. ŚWIERK OŚNIEŻONY (1906) 36. GÓRA CHOMIAK (1906)
20
37. SZCZYTY GÓRSKIE (1906)
38. GÓRY CHOMIAK I SENNIK (1906) 39. ZESCHŁE DRZEWO (1906)
40. CHOMIAK W ZIMIE (1906) 41. DZWONNICA (1906)
(Własność prywatna)
42. LEŚNICZÓWKA W TATAROWIE (1906) 43. RYNEK W ROKITNICACH (1906) 44. SZAŁAS W TATAROWIE (1906) 45. LINDEWIESE NA ŚLĄSKU (1906) 46. STARY ZEGAR (1906)
47. PARK ŁYCZAKOWSKI WE LWOWIE (1906) 48. STARY PARK (1906)
49. WILLA ZA PARKIEM (1906)
50. STUDYUM GŁOWY MĘSKIEJ (1906) 51. ZNACHORKA WIEJSKA (1907)
(Własność Leona Feuersteina we Lwowie)
52. BAŚŃ O ŚPIĄCEJ KRÓLEWNIE (1907) 53. PORTRET P. OLGI L. (1907)
(Własność prywatfia)
54. WIEJSKA KOBIETA PRZY ŚWIECACH (1907,) 55. DZIEWCZĘTA WIEJSKIE (1907)
56. BABA ZE ŚWIECĄ I. (1907) 57. BABA ZE ŚWIECĄ II. (1907)
58. BABA ZE ŚWIECĄ III. (1907) 59. BROŃCIO Z NIAŃKĄ (1907) 60. AUTOPORTRET I. (1907)
61. SUPRAPORTA: SMOK PODWAWELSKI (1907) 62. WIEJSKA KOBIETA (1907)
63. PORTRET LOLA M. (1907) 64. LIRNIK (1907)
65. AUTOPORTRET II. (1907)
(Własność prywatna)
66. POD CHOMIAKIEM (1907)
67. GRAEFENBERG NA ŚLĄSKU (1907) 68. ROKITNICE W CZECHACH (1907)
(Własność prywatna)
69. LINDEWIESE NA ŚLĄSKU (1907)
70. WNĘTRZE PARKU ŁYCZAKOWSKIEGO (1907) 71. DWOREK WIEJSKI (1907)
72. PRZED LUSTREM (1907)
(Własność prywatna)
73. PORTRECIK PANI E. T.
(Własność prywatna)
74. KOŚCIÓŁEK W ROKITNICACH (1907)
(Własność prywatna)
75. LINDEWIESE NA ŚLĄSKU (1907)
76. PRZYTUŁEK ŚW. ŁAZARZA WE LWOWIE (1907)
22
79.
80.
81.
82.
88
89
STUDYA DO
„POGRZEBU"
77. POGRZEB WIEJSKI W ZIMIE (1907) 78. DZIECI WIEJSKIE
CHŁOP ZE ŚWIECĄ l CHŁOP Z CHORĄGWIĄ I.
Z CHORĄGWIAMI CHŁOP Z CHORĄGWIĄ II.
83. CHŁOP ZE ŚWIECĄ II.
84. KOBIETA ZE ŚWIECĄ 85. PRZYSŁUP W ZIMIE 86. WIEJSKA KOBIETA
87. DZIADY NA ODPUŚCIE POD KATEDRĄ ŚW. JERZEGO WE LWOWIE (1907) DWAJ ŻEBRACY
DZIAD Z HARMONIĄ
(Własność Dra Reichensteina we Lwowie)
90. TRZECH ŻEBRAKÓW 91. ŻEBRAK I.
92. ŻEBRAK II.
93. GŁOWA ŻEBRAKA
94. ŻEBRACZKA Z DZIECKIEM 95. ŻEBRACZKA I.
96. ŻEBRACZKA II.
97. DZIADY POD KOŚCIOŁEM
STUDYA DO
„DZIADÓW “
23
\ 98. BRAMA KATEDRY ŚW.
JERZEGO I. i §
99. BRAMA KATEDRY ŚW. I STUDYA DO JERZEGO II. ( „DZIADÓW"
100. JARMARK PRZED KA
TEDRĄ ŚW. JERZEGO
101. PARK ŁYCZAKOWSKI I. (1907) 102. PARK ŁYCZAKOWSKI II. (1907) 103. OKIŚCIE (1908)
104. GŁOWA JASTRZĘBIA (1908)
105. WZGÓRZE W BESARABOWIE (1908) 106. POSTÓJ (1908)
107. ZWÓZ DRZEWA (1908)
108. SUKA ZE SZCZENIĘTAMI I. (1908) 109. HRYĆ Z BESARABOWA (1908)
110. PORTRET ARTYSTY Z ŻONĄ (1908)
(Własność prywatna)
111. POTOK GÓRSKI (1908) 112. JASTRZĄB (1908)
113. SUKA ZE SZCZENIĘTAMI II. (1908)
114. POTOKs GÓRSKI W BESARABOWIE (1908) 115. PORTRET PANA Z. (1908)
(Własność prywatna)
116. BABA WIEJSKA (1908)
24
117. W PÓŹNY WIECZÓR (1908) 118. BABA Z DZIECKIEM (1908)
119. PORTRET Dra ANTONIEGO MUELLERA
(Własność prywatna)
120. SIEROTA (1908)
(Własność prywatna)
121. PORTRET P. JAMPOLSKIEGO (1908)
(Własność prywatna)
122. WIEŚNIAK (1908)
(Własność prywatna)
123. PORTRET P. OSTAPA ORTWINA (1908)
(Własność prywatna)
124. WIOSNA (1909) 125. SZARY DZIEŃ (1909) 126. KOŃ (1909)
(Własność Dra Reichensteina we Lwowie)
127. TRUD (1909)
128. SŁOŃCE WIOSENNE (1909) 129. CHATY W PERSENKÓWCE (1909) 130 KOŃ W SKOKU t (1909)
131. WIDOK PERSENKÓWKI (1909) 132. WIOSNA W PERSENKÓWCE (1909) 133. KOŃ W SKOKU U. (1909)
134. KOŃ W GALOPIE (1909)
25
135. W PERSENKÓWGE (1909) 136. KOŃ ROZHUKANY (1909) 137. ŚWIĘTO JORDANA (1909-10) 138. BABA Z DZBANKIEM
139. DZIAD Z EWANGELIĄ 140. GRUPA CHORĄGWI 141. PAROBEK Z TRÓJCĄ 142. GAZDA Z TRÓJCĄ 143. GRUPA WŁOŚCIAN 144. STARY GAZDA Z TRÓJCĄ 145. MARYSIA
146. STARUSZEK Z TRÓJCĄ 147. CHŁOPI ZAPALAJĄCY ŚWIECE 148. BABA ZE ŚWIECĄ 149. CHŁOPAK Z KADZIEL
NICĄ 150. DZIEWCZYNA WIEJSKA 151. HANKA
152. DZIEWCZĘTA WIEJSKIE 153. DZIEWKI ZE ŚWIECAMI 154. PAROBEK Z CHORĄGWIĄ 155. DZIAD ONUFRY
156. PARA HUCUŁÓW
STUDYA DO
„JORDANU"
157. GRUPA Z PROCESY!
158. KSIĄDZ PRZY OŁTARZU 159. DZIEWKA ZE ŚW. PA
TRONEM 160. CHŁOPCY Z DZWONECZ
KAMI 161. CHŁOPCY Z KONE WECZ-
KAMI 162. PROCESYA W GÓRACH 163. WlEŚ PRZYSŁUP
164. CHŁOPAK Z PROCESY!
165. PODOBIZNA KSIĘDZA L.
166. FRAGMENT Z PROCESYI 167. KOBIETA CZERPIĄCA
WODĘ 168. BOHDAN CHMIELNICKI
ZBARAŻEM (1909)
169. KOŃ WSPINAJĄCY SIĘ (STUDYUM DO
„CHMIELNICKIEGO") 170. ŁACIASTY KOŃ (STUDYUM DO WARNEŃ
CZYKA 1909).
171. WŁADYSŁAW WARNEŃCZYK W BITWIE (1910) 172. W GÓRACH (1910)
W OBOZIE POD
27
173. CZEREMOSZ ZIMĄ (1910) 174. MOST NA CZEREMOSZU (1910) 175. MGŁY W GÓRACH (1910) 176. CZEREMOSZ (1910)
177. KRA NA CZEREMOSZU (1910) 178. SŁONECZNIKI (1910)
179. RÓŻOWE MGŁY (1910) 180. SPŁAWY U BRZEGU (1910) 181. UŚCIERYKI JESIENIĄ (1910) 182. WIDOK Z GÓR (1910)
183. WIECZÓR NAD CZEREMOSZEM (1910) 184. JESIEŃ NAD CZEREMOSZEM (1910) 185. SPŁAWY NA CZEREMOSZU (1910) 186. AUTOPORTRET III. (1910)
(Własność prywatna)
187. ŚLUBNA PARA (1910)
188. PORTRET JANA KASPROWICZA (1910) 189. CHŁOP Z KRZYŻEM (1909)
190. WNĘTRZE STAREGO MŁYNA (1910) 191. JESIENNE PLONY (1910)
192. JESIEŃ (1910) 193. PASTUSZKA (1910)
T 194. W PRZEDWIECZORNĄ CHWILĘ:
CYGANIE (1910) 195. SPŁAW POD MOSTEM NA CZEREMO
SZU (1910) 196. SPŁAWIANIE DRZEWA NA CZEREMO
SZU (1910) 197. ZBIJANIE SPŁAWÓW (1910)
198. GÓRSCY MUZYKANCI (1910)
199. PORTRET P. OLGI L. Z SYNKIEM (1911) 200. PORTRET ŻONY ARTYSTY (1911)
Uwaga. Wszystkie prace, o ile nie jest zaznaczona przy nich technika inna, malowane są olejno. Katalog ułożony jest w porządku chronologicznym, według lat, w których
dany obraz powstał. M. T.
29
nPi
i fm
Nr. Koron Nr. Koron Nr. Koron
100 60 138 250 168 3.000
101 60 139 250 169 200
102 30 | 140 350 170 250
103 20 141 350’ 171 5.000
104 35 142 300 172 250
105 35 143 300 173 200
106 35 144 1.000 174 150
107 15 145 400 175 200
108 800 146 300 176 600
109 150 147 300 177 500
111 200 148 250 178 120
112 125 149 350 179 120
113 400 150 150 180 300
114 2Q0 151 200 181 350
116 15 152 300 182 150
117 50 153 500 183 500
118 400 154 300 184 400
124 1.000 155 400 185 800
125 30 156 250 187 1500
127 400 157 400 188 i 5.000
128 1.000 158 50 189 ! 1.500
129 50 159 250 190 300
130 250 160 100 191 800
131 75 161 150 192 800
132 150 162 150 193 1.500
133 300 163 50 194 2.500
134 300 164 150 195 1.000
135 200 165 500 197 800
136 500 166 500 198 1.500
137 5.000 167 400 199 5.000
m
r32
REPRODUKCYE
/
5 S )
1
M
BROŃCIO Z NIAŃKĄ (1907).
DZIADY NA ODPUŚCIE POD KATEDRĄ ŚW. JERZEG O WE LWOWIE (1907)
CHŁOP Z TRÓJCĄ (1909).
WIOSENNE SŁOŃCE (1909).
NAD CZEREMOSZEM (1910).
PASTUSZKA (1910).
W PRZEDWIECZORNĄ CHWILĘ: CYGANIE (1910).
—mmmmmm \
PO R TR ET
i
». OLGI L. Z SYNKIEM (1910).
^ ~ -
PORTRET ŻONY A RTYSTY (1911).
MUZEUM NARODOWE W KRAKOWIE BIBLIOTEKA
Sygn.