IRLANDIA I POLSKA.
I R L A N D I A i P O L S K A .
V erit* s liberabit Vo».
P r a w d a w a s w y s w o b o d z i (Ewan
gelia św . Jana Rozdź. 8 w. 82).
Qui aliqnandó non populus, nunc au
tem populus Dei.
K t ó r z y n i e k i e d y n i e l u d e m , a t e r a z l u d e m B o ż y m (L is t I św.
P io tra A postoła K. 2 w. 10).
W KRAKOWIE.
D R U K I E M W. K O R N E C K I E G O .
1870.
rd . () /-- : \ ■ ■ O , r* j I'
* r ;' V / $ ’, 7r M , . .
; «*■" •<> 36**
i;
wiecznie przesławnej pamięci
D A N I E L A O C O N N E L L A
w zorow ego żarliwego katolika WI E L E B N E G O j S i U G I B OŻ E GO
s z c z e g ó l n e g o c z c i c i e l a Wiatki C h r y s t u s o w e j A dw okata prawniczego
k tó ry
przez pracę w poiojii i dziwną wytrwałość
'przez w ig zj a cierpliwość
stal się bezorężnym wielkim zwycięzcą
• O S W O B O D Z I C I E L E M K O Ś C I O Ł A K A T O L I C K I E G O w po siad ło ściach A ngielskich
i jed n o cześn ie
J ^ a p r A w c ą . ^ o l i t y c z n y c h J ^ o s ó w
N IE S Z C Z Ę Ś L IW E J D ŁU G O O JC ZY ZN Y S W O J Ć J
| PVL A N D I I siedmiowiekowej męczennicy.
ł e z i k r w i w ezbrane strumienie], tysiące m a ją tk ó w skon fiskow anych :K o ś c ió ł 7p'tru d n o ści u w ik ła n y , — ję z y k o jc z ys ty ze s z k ó ł usun ięty, sa m o rzą d do zu p ełn a w królestw ie kongresowem zn iesion y, — lu d iP olski na w ynarodow ien ie sk a za n y, — oto s k u tk i pow stan ia i§63 roku , — sk u tk i, — k tó re nie ła g o d n ieją z la ta m i, nie p rzycich a ją , ale co ra z g ro ź n iejsz e h o r ą r o z m ia r y !
cę d y l y ż to ty lk o t y l e ! . . . .
'■ Z g r u c h o ta n a 'cVnija.! d u sze g in ą ! ła ciń s k i o b rządek za g r o żo n y ! k o ścio ły je g o nieustan nie p r z e r z e d z a n e ! ś r o d k i zba w ien ia u tru d n io ne, n aw et tu 'ó w d z ie m e m o ż e ln e ! ^D uchowieństwo d o niepokojących ustępstw ciągle naglone, w y lę k łe ta k , że n aw et prośby, b ła g a n ia — zanosić się boi! ‘K s ię ż a ja k galernicy na k a ż d y m kro k u piln ow ani, śle
d ze n i, w posłan n ictw ie swojem ogran iczen i, krępow an i! — to w szystk o stra szn iejsze m ilio n r a z y od doczesnych stra t, bo to groźba d la w ielu nieskończonej n iedoli!
LC z y m a m y się ra to w a ć? — c z y cierpieć i czekać?
p o m im o zn aczn ego procentu n iebacznej bezm yśln ości lub zu ch w a
łe j n iew iary, — jesteśm y cokolw iekbądź k a to lic k im narodem . j^Lie ratow ać s ię ? ... ■— g d y d u sze g in ą ? ... g d y ich c o ra z w ięcej ginąć m a ? ,., g d y d z ie je su m ienia oprócz n ielic zn yc h w yjątków za p isu ją się u nas w id m a m i odstępstw, — g d y n a ro d o w i w ytępien ie g ro z i ? ■ ..
<W ta k ic h okoliczn ościach, — - cq p u rp u rą srom oty za lew a ją obli
cze, — co ogniem p a lą sz p ik kości, — co n ib y k leszczem sz a rp ią m ó zg i — d u szę ca łą ta r g a ją n a sz m a ty , — g d y z d n ia na d z ie ń g o r z e j i g o rz e j, boleśniej i boleśniej,■ — w ta k ic h okolicznościach nie
w y tę ż y ć , nie w y silić m y ś li na ra tu n ek w o j?. . . n ie szu k a ć doń środków, — bodajby cjolemi re k a m i z g łę b in z ie m i w ykopać, lub z p o - parzeniem , d ło n i z p ło m ie n ia naw et w y d o sta ć j e p r z y s z ł o ? . . . (H a!
w p o ło żen iu j a k n asze nie ra tu ją się ty lk o u m a rli, — co n a jm n iej konający, b e zw ied n i i j u ż n ie c z u li! , . .
C
Lieszc ze śm y nie u m a r li! m oże nie k o n a m y je s z c z e , — lec z lite wie c zy nam j u ż k u kon an iu m e i d z i e !
— „ cW y p a d k i się g o tu ją , — c ze k a ć !“ — m ów ią n ie k tó r zy , naw et w ielu b a rd z o .
<Wy, co ta k m ówicie, słu ch a jcie! c z y się d o d z i ś je s z c z e s z y d e r c z y m chichotem z was n ie śm ieje los, żeście z u czu ciem n a jm ę- w ątpliw szej pewności tę sam e piosnkę śp iew a li p r z e z c a ły ciąg la t, od 1862 a r a c z e j od . . 3 0 d o . . J O roku , k ie d y się ostatn ie z r ę b y n a d z i e i n aszych s tr z a s k a ły , a JSedan sta re m a r z e n ia polskie w g r u lą i krw aw ą u b r a ł ża ło b ę ?
0Czekać! . . . .
'W y , co ta k m ówicie, słu c h a jcie! W a m czekać nie tru d n o , lo albo w k r a ju je s z c z e dosta tek m acie, a lio z a p o lity c z n ą jego g r a n i
cą — w ygodne, n a w et p rz yje m n e p on iekąd snujecie d n i, — n ie k ie d y ta m n a d n ie d o lą n a szą w zd yc h a ją c ! . . .
^ Ih p a tfz a jc ie i zr o zu m ie jc ie co się u nas d z ie je ! tu p r z y j d źcie, tu się postawcie w p o ło że n iu naszem , — zobaczycie, j a k się m łó d ź psuje, ja k ie są tru d n o śc i z j e j w ychow aniem , jalc lekko się w yzb yw a LW i a r y i z p o d ły m darw in ow skim b ra ta m a te ria liz m e m , — ja k m ło de a n iem ą d re po żeńskich g im n a z y a c h d z ie w e z ą tk a n asiąkają n ie- tpiarą i sza leń stw a m i em an cypacyi, j a k w ieśn iacy nie m ogą 1 nie m ogą zr o z u m ie ć co im p r z y s z ło ś ć n iesie,-— tu p r z y jd ź c ie i z a j r z y j cie d o r o d z in u rzęd n ik ó w , a są ich tysiące mnogie,.---g d z i e ojciec, m a tk a , d z ie c i, z b o ja ź n iw y b la d łe , m yślą z e strachem o j u t r z e , i z a h n ie p r z y j d z i e uw olnienie z u r z ę d u 1 g ł ó d n ie za w ezw ie d o s tr a szn ych ja k ic h ustępstw , m oże d o a p o s ta z y i n aw et, a co n a jm n iej do o d d a len ia się o całe se tk i m il w śn iegi i ste p y obce! T u p r z y jd ź c ie , tu. zobaczcie, j a li na k a ż d y m k ro k u tr z e b a się lękać, d rż eć , lub p o ły k a ć u pokorzen ia, w z g d r d ę , ję c z y ć w d u s zy , sły szą c b ez p rz er w y, że n a ró d n a sz na śm ierć s k a z a n y !!
,T ru d n o śc i, g o r y c z y , m ąk, — u. nas m o rze c a łe !
^H,ie przeczym, że macie d la nas spółczude, — i e kochacie narodowość n am spoiną, k l a t k ę O jc z y z n ę, —■ż e . . . ujmuje, się za m ą , za n a m i — wielu, |4r a to li czy oględnie ? roztropnie ? . . .
jś iie p rzy ja c ie l nawet w zg a rd z iłb y nam i, g d yb yśm y wszyscy nie boleli w sercu, g d yb yśm y w porę m e objawiali naszego ża lu . 'fiest je d n a k wielu, co nie bacąi na to, że z a k a żd e gw ałtow ne w yrażenie, z a k a żd e publiczne ro zn a m iętn ia n ie się mściwe, — na nas, co tu we łz a c h toniem y, — na narodowość naszę, j u ż i ta k tu trapioną, w iel
ce, — sp a la nowy ka m ien i g ra d , k tó r y coraz ja k ą świętość narodo
wą zdruzgocze, — łe z tysiące wyciśnie, —■ M a t k i nasze i ‘O jc zy zn ę i 'K ościół j u ż pokrwawione, — jeszcze b a rd ziej kaleczy, krw aw i!
p o m y ślc ie n a d tern., chciejcie zro zu m ie ć całą g ro zę losólv, i . . . całą konieczność ra tu n k u , rychłego ra tu n k u . . . .
iK o śció ł z narodem w przepaści!!
Z fa m tą d słychać ję k przebolesny i k a jd a n podzw onne!
ęftn i ten ję k ani to podzw onne nie cichną na chw ilę!
°Co g o rs za ! snuje się m ię d zy n a m i czad, co dusze za b ija !
%o nie nagroda n ieb a ! <1 V y powiecie — wróg ? ‘O n li sam ?. ..
n ie ! to w yraźna kara, straszna ka ra Wjheba, skoro a ż g ro zą po
tępienia h u c z y !
Z^Liebo je s t litościwe, ale i sprawiedlijpe! hojne, przenajbogatsze iw m iłość ale i sprawiedliwością surowe, srogie!
Z g rzeszyliśm y w id a ć! czem mianowicie?— czy m iłością ^Ojczy
z n y ? n ie ! m iłość cO jczyzn y je s t cnotą i obowiązkiem !
'■Więc g d z ie grzech? w czem ?... ‘O b yśm y pojęli! — pojm iem y?...
to się nam rozjaśnią śro d ki zb a w ien ia ! 13 ó g n a s w ó w c z a s z r a - t u j e ! — n a p e w n o z r a t u j e !
W liczbie Europejskich ludów pozbawionych samoistno- śei i pod panowaniem obcej znajdujących się potęgi, dwa w szczególnie podobnej Występuję, postaci i niby bracia bo- leśni łzawym a spółczującym wzrokiem spoglądają, ku sobie.
Wiekowa ńa czole u tych dwóeh bolesnych braci tro
ska, — vViekowa, choć może nierówna, ale zawsze długa i przykra bardzo zależność od cudzego rządu, — wiekowe wysiłki około zrueenia z siebie obcego panowania, — wie
kowe wreszcie katolickie w duszy uczucia, — a imiona tych dwóeh nieszczęściami zbratanych narodów, — to Irlandy i Polacy, — Irlandia katolicka i katolicka Polska.
Potężna od dawna a od trzech wieków protestantska Anglia, — równie potężne a także w herezye lub co naj
mniej w system antikościeluy uwikłane mocarstwa Niemiec i Rossyi, — łzawemi i krwaWćmi przejściami zaznaczyły oddzielnie dwóch tych narodów dzieje.
jakkolwiek atoli Polska nasza przenosiła i przenosi wiele, — jakkolwiek z łez które wylała, ze krwi którą z niej wytoczono — wezbrany mógłby powstać Strumień,—
jakkolwiek kości Jej męczenników za Wiarę i Ojczyznę, bie
lejące dzisiaj po rozległych Sybiru przestworzach, po kir- giżkich stepach, po górach Kaukazu, — olbrzymi stos złó- żyćby mogły, — przecież i Irlandia bardzo wiele i bardzo
długo cierpiała. Naród irlandzki, to bohater ubielony szro
nem niedoli siedmiu z górą-wieków, — bohater stary niby latami, ale młodzieńczy uczuciem miłości dla W iary i Ojczy
zny. W długiej nader walce, w strasznych boleściach, w nie
spodzianych a ciągle powtarzających się zawodach, — r o
zum jego nie zw ątlał, serce w rozpacz nie wpadło, wola nie osłabła, ramię nie zwisło. Naród ten ze zgliszczów nie
ustannie rozbijanych a najdroższych marzeń, łzami zamglo
nym wzrokiem patrzał z otucha w przyszłość i na chwilę, nie tracił nadziei, że zczasem zaświeci dlań gwiazda lepszej doli. Z tycli owoż względów ciekawą jest niezmiernie histo
ria Irlandii, — ciekawą ja k żadna może inna i dla nas szczególniej pożyteczna. Kto wie, ile jeszcze ponosić nam przyjdzie? My zapasów naszych o Wiarę i Ojczyznę wiek dopiero liczymy, — naród irlandzki liczy ich aż s i e d m!
Doprawdy, że wytrzymały to rycerz, mężny i niezwalczony, a jego przykład i doświadczenie mogą być dla nas księga mądrości.
Zobaczymy później w toku opowiadania naszego, czy my ? czy też Irlandczycy więcej ucierpieli. Tu powiemy tylko, że jak nas obca potęga zabić chciała i chce, tak samo za
borcza przemoc chciała zabić Irlandią. A mało jest powie
dzieć że wróg- wysilał się na jej zgubę, — nic nie przesa
dzimy rzeczy wyrażeniem, że on w całej mocy tego słowa, tygrysa rozpędem rzucał się fft nieraz rozwścieklony na ofia
rę swoje, niszczył ją, morzył, rozpraszał, kaleczył, targał, darł na sztuki, rzekami krew jej toczył, — mimo to nie zabił, zabić nie zdołał, choć zabijać umiał, choć mistrzem był w krwawem rzemiośle. Irlandia dzisiaj po siedmiowie- kowych torturach — stoi niby zwycięzki M ł o d z i a n - m ę- c z e n n i k o dzielnem ramieniu, — z tryumfem patrzy na pordzewiałe od krwi kajdany swoje, które już zdała od niej leżą, a choć są jeszcze jakieś ogniwa zależności na rę
kach tego bohatera, to wszakże ani w tysiącznej części nie krępują, uie cisną jak dawniej. Irlandia dzisiaj już ogląda świetlane zaranie lepszych na przyszłość losów. Jest to. do
prawdy niby cud przeciwieństwa z siedmiowiekową prze
rzecz zapytać Irlandią,, jak ą nam ona doświadczeniem w ła
sne m i skutkami osiągniętemi naukę daje, iżby ja k ona — nie dać się zabić, choć nas zabić chcą,, —• choć nawet po
grzeb nasz już od trzech ćwierci wieku polityka europejska odzwania.
Przedewszystkiem poznajmy kto są Irlandczycy.
I.
Tuż na zachód od Anglii leży wyspa mająca 325 kilo
metrów francuzkieh długości a 220 szerokości, powierzchni całej mil geograficznych 1500. Dzisiejsze nazwisko jej I r l a n d i a . Postać ma owalną, ku północy i północo-zaeho- dowi nieco wzniesioną. Brzegi po największej części skali
ste, nagie, ale obfitujące ze wszystkich stron w wyśmienite przystanie, ■— w środku znowu znajdują sie rozległe torfo
wiska, po przez które z północy na wschód i z południa na zachód ciągną się góry wierzchołkami swemi najwyżej
1200 metrów francuzkieh sięgające.
Liczne rzeki i kanały przerzynają Irlandią w różnych .kierunkach, jeziora jej słyną dziką wzpaniałością, nie ską
po jest zachwycających widoków, łąki i lasy tego s z m a r a g d u mó r z , ja k powszechnie się wyrażają, są zieloności reszcie świata nieznanej, a groty, skały, wodospady, echa, góry i doliny, — możeby większej sławy nabyły od zna
nych piękności przyrodzonych Szwąjcaryi, gdyby częściej przez turystów były zwiedzane. Wszakże nie można się dość nadziwić widokowi tak zwanej G r o b l i o l b r z y m ó w , która się składa z ogromnej massy naturalnych bazaltowych kolumn, tworzących nieco pochyłą równinę, na 1500 metrów francuzkieh rozległą. Ziemia urodzajna, pastwiska bujne, klimat łagodny, zimą najwięcej do dziesięciu tylko stopni niżej zera spadający. Śnieg w dolinach trzyma się, nie dłu
żej nad jeden miesiąc, deszcze jednak bywają częste, po
wietrze wilgotne ja k w Anglii.
14
Dzisiejsza nazwa Irlandii pochodzi od anglików, od czasu, jak tg wyspę podbili (Iern-Iand, Irland). Pierwiastko- wo nazywała się ona po celtycku Er y n , co znaczy wyspa zachodnia, — to znowu l e r n co w tymże jeżyku oznacza kraniec najodleglejszy. Pierwsza nazwa, zdaje się, pochodzi od Celtów brytańskich, to jest zamieszkałych niegdyś w dzi
siejszej Anglii, — druga znowu od Celtów hiszpańskich, którzy pewnie nie rzadkie wycieczki do Erynu czynili i względnie znowu do siebie mianowali go krańcem najod
leglejszym, za którym ziemi już niby nie było. Rzymianie nazwali wyspę owę H i b e r n i a , co jak niektórzy utrzymu
ją ma pochodzić od greckiego wyrazu t-erne, ną który miał się zamienić wyraz Eryn (to eryn, teryn, tern), — prawdo
podobniej atoli musi zachodzić blizkie powinowactwo między nazwa Hibernia a wyrazem Iberia, który służy mianem dla dzisiejszej Hiszpanii, do dziś z Portugalię składającej w po
jęciu Geografów półwysp Iberyjski. Zapewnie między Irlan
dią a Celtami były jakieś ściślejsze stosunki, skoro nazwy są do siebie podobne. Otóż właśnie wszyscy prawie history
cy utrzymują, że pierwszymi mieszkańcami Irlandii byli Cel
towie. plemię niezmiernie dawne, które z okolic Kaukazu do Europy przybyło i zajęło Gallią, Brytanią i Hiszpanią. Tym sposobem mieszkańcy Irlandii i Anglii z jedengo niby po
chodziliby szczepu, — atoli wiemy, że jednoszczepowość nie jest jeszcze skazówką tożsamości narodowej, tem bardziej, że nawet ludy jednego pochodzenia, języka, religii, ducha i zwyczajów — uważają sig niekiedy za oddzielne a nawet sie nienawidzą. Wszakże tak sie ma rzecz z Anglikami i Jankesami, — z Hiszpanami i wielą ludami Ameryki, zwła
szcza południowej. Anglicy zaś i Irlandowie mimo pochodze
nia z jednego szczepu, tem bardziej nie są jednym i tym samym narodem, że ów pierwiastkowy namiastek tak w An
glii jak w Irlandii zlewał się po kilkakroć z odmiennemi wcale ludami i w odmiennych prócz tego warunkach. Cel
towie wreszcie ani tu ani tam nie utrzymali swej przewagi, stosunków między jedną a drugą wyspą przez lat z górą tysiąc nie było innych, oprócz wzajemnych napaści, naosta-
tek, rozkwit cywilizacji i tu i tam odbywał sie zupełnie odrębnie, a w tej mierze nawet na wiele wieków Irlandia wyprzedziła Anglią.
Irlandzcy jednak dziejopisarze nawet pod względem szeze- powości chcą sig wyróżnić od Anglików, utrzymując nie bez pewnego prawdopodobieństwa, te gdy dawna Brytania, pier
wiastko wo przez Celtów z Galii przybyłych zaludnioną zo
stała, — to znowu pierwszymi mieszkańcami Irlandii mieli być koloniści z Hiszpanii przybyli, Fenicyanie, Kartagińęzy- cy, Berberowie. W istocie — Irlandy przedstawiają bardzo często typ ludom południowym właściwy. Włosy ciemne, najwięcej czarne, twarz ściągła, nos garbaty, trochę wzdę
ty, prócz tego, w języku Irlandzkim wiele jest wyrazów h a s k i c h , k a r t a g i ń s k i c h , jak tego Parson, Jones i inni uczeni filologowie dowiedli. Nądęwszystko zaś wiara Chal- dejsko-fenicka i Assyryjska, której ślad długo pozostał we czci B e l u s a , to jest słońca, bardzo silnie za mniemaniem Irlandzkich dziejopisów przemawia. Ten ostatni dowód jeszcze większej mocy nabiera ze względu na ustawę, jaką w dwóeh prawodawstwacli spotykamy,— w irlandzkim i perskim,—
mianowicie że król, w jakikolwiek sposób dotknięty kale
ctwem, tem samćm do rządzenia krajem stawał się już nie
zdolnym.
Mimo to wszystko krytyka historyczna stawia wątpli
wość i uważa .jako pytanie nierozstrzygnięte, jacy byli pier
wiastkowi mieszkańcy Irlandii czyli autochtony, bo że tam byli Celtowie, to najmniejszej nie ulega wątpliwości, a za
równo być może iż oni pierwsi Eryn zajęli, lub że dopiero wślad za innómi przybyli tam ludami.
Cokolwiekbądź, co innego wcale Irlandczycy — a co in
nego Anglicy.
Zajmującą jest rzeczą, jak wcześnie cywilizacya w Ir
landii roztiijać się zaczęła. Rzucimy w tej mierze kilka przynajmniej ogólno-hi^wyczny eh rysów.
Oprócz Fenicyan i Kartagińczyków, których kroniki ir
landzkie nazywają F o m o r i e n a m i , — może na 8 lub wię
cej wieków przed erą Ohrześciańską, do Irlandii wtargnęły
16
F i r - B o l g i , prawdopodobnie Belgowie, pod dowództwem D e l i , którego pięciu synów całą wyspę na tyleż części mię
dzy sobą podzieliwszy, rząd monarehiczny w nich zapro- dzili. Podział ten bardzo się długo utrzymał, nawet mimo obcych najazdów.
Tylko lat czterdzieści trwało panowanie Belgów. Oba
lili je nowi najeźdźcy, nazwani T u a t h a d e D a n a a n , ó których kroniki irlandzkie powiadają, że byli niegdyś w G-recyi, potem w Danii i Norwegii, wreszcie przez dzi
siejszą Szkocyą przybyli do Irlandii.
Otóż i grecki żywioł wszedł tam jako pierwiastek składowy.
Oprócz kronik możnaby na to poczerpnąć dowód w tej okoliczności, że rządcy pojedynczych królestw nazywali się r i a g k a m i , co przypomina greckie risis (rzecz) i ago ( p ro wadzę). Zwierzchnik wszystkich królów cząstkowych nazy
w ał się ard-riagh. Te nazwy w przebiegu historycznym I r landii długo się Utrzymały.
Panowanie najazdu Danaanów nie było długie, bo wkrótce do Irlandii wtargnęła mnoga kolonia Scytyjska albo szkotska lub szotska, z północnój Europy pochodząca, któ
rej naczelnikiem był król Milezyuśz. Był to znowu odłam staro-germański, a więc organizujący się łatwo i silnie. Tu się zaczyna dynastia tak zwana Millezyjska, a cała Irlandia przybiera nazwę Szkocyi Wielkiej, mieszkańcy jej — nazwę Szkotów. Szkocya znowu dzisiejsza, która niegdyś nazywa
ła się także Albanią, zawładnięta również przez dynastią Millezyjską, zyskała nazwę Szkocyi małej. Ztąd to w ypły
wało pewne podobieństwo i braterstwo jakie w historii nie
kiedy prześwieca między Irlandami właściwymi a mieszkań
cami Szkocyi dzisiejszej.
W liistoryi królów Millezyjskich to jest rzeczą najgo
dniejszą uwagi, że na 650 lat przed naszą erą, król 01 l a mi i E od l i l a *) wydał postanowienie, aby co trzy lata na górze
*) Czyta sie po irlandzku: Ola fola.
T a r a zbierał się sejm narodowy celem uchwały praw oraz spisywania godnych pamięci wypadków. Sporządzona ku te
mu księga nazywała się P s a ł t e r z e m 1) czyli księga uchw ał Tary. Widzimy owoż w Irlandii organizacją polity
czną na siedm wieków przed erą Chrześeianską, widzimy mimo podziałów punkt jedności: była nim T a r a , stolica późniejsza prowincji Uister, której władcy byli właśnie Ard- riaghami. W owych sejmach przebija sie wyraźnie, ślad gre
ckiego napływu.
W kolei nieprzerwanego następstwa na o wieki przed narodzeniem Chrystusa, zjawia się na tronie Irlandii Hugoni Wielki, który d z ia tw ę w idei silnie zwartej jedności pań
stwowej, wymógł od czterech królów cząstkowych, że zrzekli się imieniem potomków swoich posiadanych prowincyj, od
dali je Hugoniemu i poprzysięgli, że tylko jego oraz jego potomków za królów Irlandii uważać będą. Hugoni jednak popełnił nieostrożność wielką, bo wyspę całą podzielił na 25 powiatów czyli dziedzicznych wassalstw albo królestw małych, które jakkolwiek poddane były władzy Tary, w na
stępstwie jednak przyswoić sobie zdołały tu owdzie większe znaczenie, oddały się wzajemnemu spółzawodnictwu, nie raz sprzymierzały się między sobą przeciwko królowi głó
wnemu, prowadziły nieustanne swary, nie cofając się nawet przed bratobójezemi a krwawemi wojnami. Te to swary i wojny domowe zgotują kiedyś Irlandii upadek ! Tymcza
sem zobaczmy, jaki był stan Irlandii po Hugonim Wielkim.
Kolonije fenieyańskie musiały koniecznie natchnąć tę wyspę chęcią do handlu i do przemysłu, które się rozrosły bezwątpienia do ogromnych rozmiarów, skoro T a c y t2) w ży
ciu Agrykoli powiada, że porty i przystanie Irlandii daleko częściej były zwiedzane przez kupców i przemysłowców za
granicznych, niż brzegi wysp sąsiednich. Takie stosunki, zwłaszcza z wyspą położoną tak odlegle, mogą się zupełnie rozwinąć dopiero w ciągu bardzo długiego czasu, i nie tylko
') To także nazwa grecka.
2) -Agrieoia cap. 24. -
2
18
na ile miejscowego bogactwa ale też jeszcze przy pomyśl
nych warunkach wykształcenia, pożytecznej pracy i zacno
ści narodu.
Za króla T u a t li a 1, w drugim wieku po Chrystusie, na całej wyspie istniały sądy miejskie dla spraw handlowych i przemysłowych.
Za króla F e i d l i m , nazwanego ustawodawcą, prawo odwetu w wypadkach poranienia zostało zastąpione innenii rodzajami kary, co w istocie niezbitym jest dowodem ł a godnych obyczajów społeczeństwa.
Około połowy trzeciego wieku ery naszej król Irlandzki Kormak-Ulfadha, sławny rycerz i prawodawca, założył w T a
rze trzy altademije: wojenną, piśmienniczo-historyczną i pra
wną. Za niego żył sławny Fingal, rycerz i poeta, którego imie drogie było dla całego Erynu. Synowie jego Oskar i Ossyan zarówno byli spadkobiercami rycerskich talentów, ja k poetycznego geniuszu swego ojca.
Następcy K o rnaka napadali nieustannie na Brytanią i bogate ztamtąd przywozili łupy. W ojska rzymskie w ża
den sposób nie mogły tych najazdów powstrzymać, jakkol
wiek dowódcy Cezarów potrafili już wyzyskiwać na swojg korzyść rozterki w łonie Irlandii kłgbujące.
Wreszcie król Irlandzki N i j a l spustoszywszy dzisiej
szą Brytanią, wylądował potem w Gallii, gdzie teraz Bou- logne, — sam wprawdzie tam poległ, ale żołnierze jego za
brali mnogie łupy i wielu bardzo jeńców , miedzy nimi szesnastoletniego młodziana, który miał właśnie zostać wiel
kim Apostołem Irlandii. Młodzian ten był Clirześcianinem.
W niewoli obrócono go do paszenia bydła. Nie tyle jednak ta nieprzyjemna dola bolała młodziana, ile raczej ta oko
liczność, że musiał żyć bez Kościoła, bez ofiary, bez słowa, z nieba, gdyż Irlandia była bałwochwalczą. Nawrócić ją do Kościoła, stało sie najsilniejszem pragnieniem młodziana.
To mając na myśli, ucieka na ląd stały do swojej Gallii 409 roku, gdzie zczasem w naukach wyćwiczony a potem na Kapłana i Biskupa poświęcony, wrócił do Irlandii już
jako Apostoł prawdziwej Wiary. Młodzianem tym był św.
Patrycy.
Wprawdzie jeszcze przed Mm — turyści Irlandzcy podró
żując po Europie, nawracali się, a wróciwszy do ojczyzny próbowali głosić w Irlandii Wiarę świętą, jednak bezsku
tecznie. Irlandczycy namiętnie przywiązani, ja k może żaden inny Ind na świecie, do swoich bożyszcz, do narodowycli podań i zwyczajów, ze wstrętem nową wiarę odpychali, słyszeć o niej nie chcieli. Za Papieża Celestyna I w r. 431 przybył do Irlandii nowy missionarz Palladiusz z dwunastu towarzyszami. Irlandy bezwłocznie wsadzili icli na statki i do odwrotu zmusili. Ślepy to był lud na dobro swoje, a jednak szlachetny, bo nie zabijał za przekonania bez- bronnych-przybyleów. Rzym cokolwiekbądź nie odstępował -od myśli nawrócenia Irlandii i w r. 432 posłał tam właśnie Biskupa Patrycego, który był szczęśliwszy od poprzedników swoich. Oskarżony bowiem zaraz na początku o zniewagę narodowej religii i stawiony przed królem Leogarem, — taki nań wywarł wpływ świętością swoją, tak u jął dwór cały wymownem słowem, że otrzymał pozwolenie swobodne
go głoszenia Wiary katolickiej. Wiele też osób z dworu kró
lewskiego przyjęło chrzest święty, a dwie siostry Leogara,
— Etma i Fetlimia na całkowitą Bogu oddały się służbę. Nie długi wcale czas upłynął, — cała Irlandia została nawró
coną i dziwne do kościoła przywiązanie powzięła. Usposo
bienie to było głębokie, stałe i utrzymało się czas długi.
Święty Patrycy bowiem następcom swoim tę myśl siaj- zbawienniejszą przekazał, aby wszystkie siły w kładali w szko
ły i Seminaria duchowne. W istocie tą tylko drogą naród zyskiwać może w cnocie ugruntowanych, uzdolnionych i po
świeceniem przyświecających sterników. Irlandią otóż w y
chowywali całkiem — dobrzy i uczeni kapłani. To też ja k zobaczymy później charakter Irlandów na kamienny, na żelazny się wyrobił. Znać było że go pielęgnowały przeko
nania wiarowe, że nauka płynęła weń ze źródeł cnoty i po
święcenia. Wkrótce Irlandia stała się sławną na lądzie sta łym przez swoje szkoły, w których oprócz dokładnej na-
nki wiary i wysokiego wyrobienia dachowego, kw itły jeayki łaciński, grecki, hebrajski, syryjski i chaldejski, literatura grecka, rzymska i filozofia. Powiadają, że w Irlandii właśnie., jeśli nie naprzód powstało, to przynajmniej rozwinęło się wspaniałe stosowanie zasad filozofii do poparcia prawd wia
ry, czyli tak zwana scholastyka, która pomimo że jej wielu nie lubi'— może dla tego że jej nie zna — jest i na zawszę zostanie nie powiemy jedynym ale jednym z najtrafniejszych i najskuteczniejszych środków dla przygotowania rozumu do
prawdy, dla odróżnienia jej od fałszu.
Irlandia z postępem czasu tak wysoko ląd stały ce
nił, że mimo pełnego rozwoju chrześciaństwa w zachodniej i środkowej Eropie, ta ostatnia do niej posyłała młodzież na naukę, u niej szukała nauczycielów, kaznodziejów i świę
tobliwych kapłanów do mitry i pastorału. Z Irlandii pocho
dzili św. Abrogat i św. Floreneyusz Biskupi w Strasburgu, św. Wirgili czyli po irlandzka Feargil, Biskup w Salzburgu i Apostoł Karyntii, św. Donat Biskup w Fiesoli w Toskanii, Fingon Opat w Metz, Mimboryn i Eliasz Opaci w Kolonii.
Sławne Opactwo w Luxenil założył św. Kolumban rodem Irlandczyk, — uczeń jego św. Gall założył opactwo w Szwaj
c a rii gdzie dzisiaj Biskupstwo Saint— Gall od jego imie
nia nazwane, — św. Frydolin apostołował w Lotaryngii, Ał- zaeyi, Szwajcaryi i Germanii, św. Deikola dał początek kla
sztorowi w Luthr, św. Fursa w Lagny, Ultan i Foillan w Bra
bancji — i gdziekolwiek dzisiaj spotkać przychodzi na lądzie stałym kościół albo klasztor tak zwany Szkocki lub Szotski, pod tem imieniem rozumieć należy czysto irlandzkie po
czątkowo instytucye. Wspomnieliśmy bo wyżej, że Irlandią od:
Scytów e^yli Szkotów długi czas Szkocyą wielką nazywa
no, — Nawet królowie ze stałego lądu synów swoich na wychowanie do szkół klasztornych w Irlandii posyłali, — ściągając ztamtąd zaufanych radców i przyjaciół do boku swe
go. św . Wiron Irlandczyk był nauczycielem Pepina Hery- stala, Dungal takoż Irland, biegły astronom, był przyjacie
lem Karola Wielkiego, który mnogie naukowe zakłady swego olbrzymiego państwa kierownictwu Wandów powierzał. Wspo-
umieć jeszcze potrzeba, że ów św. Wirgili Apostoł Karyntii Biskup Salzburgski, przyjaciel Pepina krótkiego, do naju- ezeńszych ludzi w owoczesnej epoce należał, a nim Kolumb odczuł Ameryko, już święty Biskup o sześćset lat wcześniej odgadł był kuMstośó ziemi i istnienie antipodów.
A oprócz powyżeej przytoczonych imion, iluż to jeszcze świetycli wydała Irlandia! Do tej liczby należą, św. Egbert, śś. Biskupi Cels i Wawrzeniec, św. Kolomb, Iw. Ninian, św.
Kweran, św. Brygida, św. Brandon i inni.
Dla owego to światła, które jasnych promieni strugą Irlandia po Eropie rozlewała, — dla cnoty i świętości tych mężów, którzy w pomroce czasów wywołanej wędrówkami plemion germańskich na lądzie, — z jej łona niebieskim wzorem królom i ludom służyli, kraj ów Wy s p ą , ś w i ę t y c h powszechnie był nazywany. I prawdziwie godną, była Irlan
dia tego zaszczytu, bo ona zdolności swoich nie na to uży
wała, aby matactwami polityki, podbojami, pożoga — pró
żnej dobijać się wielkości i obroże niewoli wciskać okrutnie na karki obcych ludów, lecz siły swoje obracała na to, aby szerzyć Królestwo W iary i nauki.
Ta godna pozazdroszczenia a najświetniejsza epoka Irlandii trwa od roku 432 do połowy IX wieku po Chry
stusie Panu, a więc przez lat blizko 400.
Zaznaczamy tutaj tę okoliczność, że Irlandia w ciągu tej epoki, — i owszem, jeszcze przez wieków trzy z górą, czyli razem przez stuleci siedm, jest krajem wcale niezale
żnym, — Irlandczycy sami w sobie są odrębnym narodem, i nic spólnego nie maja z dzisiejszą Anglią, czyli ówczesną, Brytanią.
W dziewiątym atoli wieku gwiazda Irlandii zaczyna blednąc. Przyczyny temu historia podaje następujące: roz
terki wewnętrzne, obce napaści i upadek Duchowieństwa, a tem samem Wiary i nauki zdrowej.
Pod; względem politycznym Irlandia składała się z bar
dzo wielu małych królestw , które powstały z owych 25 prowincyj, jakie Hugoni wielki ustanowił. W liezbie tych królestw pięć było wielkich, jako t o : Ulster ze stolicą Tarą,
22
której władca nazywał się Ard-riagfa, a rc y -k ró l, i był zwierzchnikiem tradycyjnym eałej Irlandii; — po niem s z ły : Munster, Leinster, Connaught (Konat) i Meath (Mis). — Ustrój udziałowy obszerna otwiera bramę do spółzawodnictwa 7 zazdrości, chciwości, do niesnasek a nawet otwartych nie
nawiści i bojowych wstrząśnień. Nie dziwna więc, że we
wnętrzne stosunki Irlandii wielkim zakłuceniom uległy.
Zrazu, nowoprzyjęta W iara Katolicka, W iara miłości, po
kory, przebaczenia i poświęceń, — wpływ wielki na poje- dyńczych władców wywierała. Ograniczyła ich spory, utu
lała nienawiści, powściągała spółzawodnictwo, kojarzyła wszystkich bratnim, serdecznym związkiem, — ale w obli
czu tak błogich skutków prawdziwej religii, tego najbar
dziej życzyć sobie należało, aby w umysłach i sercach za
wsze w pierwiastkowej trw ała ona świeżości, aby ktoś nad.
odnawianiem tej świeżości czuwał, bo Człowiek, bo ludzie sami nad sobą czuwać nie potrafią, nie umieją, zbyt dla sa
mych siebie są wyrozumiali, pobłażliwi — aż wreszcie stra
cą pojęcie cnoty i grube nawet zboczenia w sobie uniewin
niać zaczną. Z sercem człowieka tak się dzieje ja k z kwia
tkiem, z rośliną. Nie zasilisz go wodą? wiednieje, schnie i przepada, czasem zwolna a czasem prędko. Owoż czuwa
nie nad cnotami Irlandii zwolniało, bo Duchowieństwo nie odbierało ja k dawniej troskliwego i w specyalnych do tego szkołach wychowania. Szkoły, klasztory poszły w gruzy od napadów zewnętrznych, które powtarzały się raz za razem w latach 795, 810, 815, 837, 849, 850, 950. Duńczycy, Sa
si, Normandowie mieczem i ogniem pustoszyli Irlan d ią, nie przepuszczali Kościołom, Bibliotekom, Klasztorom, palili i rabowali wszystko co spotkali na drodze. Królowie miej
scowi chociaż czasem w pojedyńczych bitwach zwycięztwa szczegółowe nad najezdcami odnosili, to przecież nigdy się stanowczo groźnymi i potężnymi nie pokazali, bo w obliczu pustoszącego wszystko łupieżcy, sami byli rozdzieleni, a na
wet do krwawych między sobą posuwali się bojów. Bywa
ło, że udzielni królowie Irlandii wchodzili nawet w tajemny sojusz z piratami i wraz w nimi napadali, niszczyli posia-
z ojczyzny nie pozbywać sie wrażego najazdu, celem wią
zania się z nim na pewniejsze z własnymi rodakami zapasy.
Ztąd poszło, że Duńczycy łatwo kaw ał kraju dla siebie za
jęli, silnie go obwarowali i nieustanne zeń na resztę, wyspy przedsiębrali wycieczki. Były to czasy ciągłego prawie alar
mu i trwogi i dopiero około roku 980 rzeczy w Irlandii od
mieniają się na lepsze. Odtąd pożogi rzadziej się trafiają, bo król Ulsteru Malachiasz szczęśliwie bardzo jedno za dru- giem zwycięztwo nad Duńczykami odnosił, a tem samem zuchwałość ich najezdniczą oeuglał.
Tego pożądanego powodzenia o mało znowu nie uda
remniły spółzawodnięze o pierwszeństwo między dwoma kró
lami Ulsteru i Mttnsteru kłótnie. W Miinster panował król Brian-Boru, pełen także rycerskiego zapału i mądry polityk.
Ten widząc konieczną potrzebę silnej centralnej władzy dla Irlandii, napadł na króla Ulsteru Malachiasza w Tarze, do której właśnie przywiązane było tradycyjne i prawne zwierzch
nictwo nad wszystkimi książętami Irlandii. Zdobywszy miasto, wszedł jako zwycięzca do pałacu królewskiego i zażądał od Malachiasza zrzeczenia się pierwszeństwa. Malachiasz zwy
ciężony poddał się losowi.
Uśmierzywszy niezadługo tu owdzie wybuchające prze
ciw sobie ze strony innych dumnych królików niechęci, Brian Boru pogroził Duńczykom wytępieniem, jeżeli się ośmielą prowadzić napastnicze rzemiosło i zmusił ich do płacenia dani. Wówczas to jeszcze pomyślniejsza dola zaczęła zlewać się na Irlandią. Szkoły i kościoły wszędzie podnoszono z gru
zów, uzbrajano miasta,—drogi, mosty publiczne, z dziwną zja
wiały się szybkością, bezpieczeństwo niezakłócone pozwalało swobodnie rozwijać się handlowi i przemysłowym zajgeiom.
Duńczycy jednak nie mogli znieść niezwykłej bezczynności swojej, z upokarzającym połączonej haraczem. Polegając owoż na tajnie zamówionych posiłkach z Danii i Skandy
nawii, zawarłszy skryte sojusze z niektórymi z królików irlandzkich, co własnej ojczyzny stali się zdrajcami, Duńczycy zuchwale odmówili dani i poddaństwa Brianowi Boru. Ten
24
ostatni zebrawszy spiesznie wojsko, ruszył na Dublin, sie
dzibę Duńczyków, i rozłożył siły swoje na równinach Olon- tarf. Ow Malachiasz król Ulsteru stanął wiernie z chorągwią swoją jako wódz podrzędny. Było to 13 kwietnia 1014 roku.
Zawrzała z Duńczykami rozpaczliwa bitwa, bo i tej i dru
giej stronie nie o mniej szło ja k o życie. Irlandczycy dziel
nie nacierali wroga, a gdy poległ i Briau Boru i syn jego waleczny Morrougli, nad wojskiem irlandzkiem obj%ł dowódz
two Malachiasz. Zwycięztwo wahało sie czas jakiś, bo Irland
czycy spłoszyli si§ bardzo stratą dwóch wodzów, ale Maia- cbiasz przytomnością umysłu i osobistem mgztwem szalę zwycięstwa na stronę swoję przechylić zdołał, Duńczycy na głowę pobici i do szczętu prawie zniesieni zostali.
Był to najpiękniejszy dzień Irlandii, a jego bohaterem rzetelnym, wyższym nawet nad Briana-Boru i nad walecznego syna jego Morrougha, był ów Malachiasz, ostateczny wódz w tej bitwie i rzetelny pogromca Duńczyków.
Zrozummy rolę i zasługę Malachiasza.
Był to dzielny rycerz, który nasampraód zaczął pomyśl
nie bić Duńczyków.
Z jego dzielnicą, ja k już wiemy, z odwiecznej trad ycji i zwyczaju wiązało się przodownictwo nad wszystkimi kró
lami i królikami Irlandii. Przodownictwo to Brian-Boru król Minister wydarł mu orężnie i niesprawiedliwie. Tak upoko
rzony i pokrzywdzony Malachiasz, jakkolw iek potężny i dziel
ny, w sprawie jednak gdzie o ojczyznę idzie, nie mogąc jej służyć jako pierwszy, służy chętnie jako podrzędny, nie gniewa się o wydarte mu niesłusznie prawo, nie stawa obra
żony na stronie, nie przyciemnia uroku swego przeciwnika, ale z zupelnem zaparciem się swej bolesnej rany, czoło przed spółzawodnikiein uchyla.
Zajmuje miejsce niższe od tego, jakie mu z praw od
wiecznych przypada, bije się tam gdzie każą, słucha wiernie . przysyłanych nam rozkazów. Brian-Boru p a d a , — o n n a t y c h m i a s t p o d d a j e s i ę s y n o w i j e g o i dopiero gdy ten ostatni poległ, wówczas Malachiasz stanął z kolei na czele wojsk irlandzkich. Bóg pobłogosławił tej ukoronowanej
Malachiasza. —Jakże śliczna jest posiać tego rycerza! To rze
telnie ckrześciański boliatór, bo on coś wiecej daleko zwy
cięży! niż Duńczyków, zwyciężył samego siebie! A powie
dziano jest, że ten co panuje, sercu swemu, lepszym jest od tych, co miast dobywają. Szkoda, że takich bohaterów ja k Malachiasz brak niektórym nieszczęśliwym narodom, co w walce z niepomyślnemi warunkami, w jakich znajduje sie ojczyzna, padają męczeńską ofiarą niepoznającej sie próżności! ' T y ś k r ó l e m ? C z e m u n i e j a ? ... !!!
O tej arcybohaterskiej postaci Malachiasza króla Mun
ster, to jeszcze powiedzmy, źe po odniesionem pod Clontarf zwycięztwie zdobył on następnie na Duńczykach Dublin i spalił im twierdzę, a kiedy ci ostatni ja k gad pocięty na kawałki i rzucający sie jeszcze, chcieli powetować przegraną, ; wielki Malachiasz napadł i eh znowu 1022 roku pod Atliboy i dodeptał do ostatka to wraże Irlandii i krwiożercze plemię.
Ostatniem dziełem Malachiasza było założenie domu sierocego na 300 dzieci, poczem wódz ten niezapomniany, jaśniejący {, sławą niezwykłą, której miłe blaski aż do nas doszły, schro- nil się na małą wyspę jeziora Anilin i tam wśród pobożnych
ćwiczeń życia dokonał.
Po tych zwyeięztwach niezadługo odżyły znowu miedzy królami Irlandii spółzawodnietwa, kłótnie i boje. Nastały pożogi, a świątynie, klasztory i szkoły obracała w gruzy ręka już nie najezdcy, lecz samych królików i wodzów Ir
landii. Gdy mocniejszy odniósł zwycięztwo, to tylko na to, aby znowu wszyscy przeciw niemu powstali, dobijając się o najwyższą władzę, której utrzymać było niepodobna, tyle ona budziła zazdrości,, tak rozdrażniała pychę i próżność każdego z królików. Do duchowieństwa należało ścigać grze
chy popełniane tak potwornie przez panów Irlandii przeciwko własnej ojczyźnie. Ale duchowieństwo nie podniosło się jakoś do dawnego znaczenia, nie stanęło na wysokości świętej po
wagi. Biskupi nawet zobojętnieli dla wiary i obowiązków swoich, a prawie, całkiem wyzuli się. ze stosunków z Rzymem.
Nie dziwna rzecz, że jak. gałęź nadłamana, zwiędli na duchu.
2(5
Upominał Irlandczyków Papież S. Grzegorz VII., upominał Ś. Bernard Opat Klarewalieński, Ś. Anzelm i Lankfrank Arcybiskupi z Kantorbery w Anglii, ale to nie pomogło.
Blizko półtora wieku wlekło sie występkami i nierządem życie Irlandii, które tem gorzej odbijały przez swoje przeci
wieństwo z dawna sławą tej wyspy świętych i uczonych mężów.
II.
Zbliżał się rok 1168, a z nim czarna chmura, co na Irlandią siedmiowiekowy sprowadziła uragan. Nadciągała Straszna kara za wewnętrzne niezgody, za przelewaną nie
ustannie w bratobójczych wojnach spółziomków krew, za wyzucie się nakoniee z wiary i obyczajów dobrych, a w tym ostatnim względzie brzydkość spustoszenia przedstawiała Ir
landia !
Zanim atoli do nowych przystąpim szczegółów, zwróćmy uwagę na położenie Irlandii jako wyspy niezależnej w sto
sunku do sąsiedniej Anglii i Szkocyi dzisiejszej.
Trzy te kraje, niezbyt odległe od stałego ląd u Europy, wystawione były na krwawe napaści zagranicznych aw an
turniczych plemion, jakiem i byli Duńczycy, Skandynawy, Normandy, Scytowie, oraz inne germańskie szczepy.
Żadne pokolenie nie przeżyło swego czasu, żeiby nie zostać po kilkakroć świadkiem okropnych skutków wrażego najazdu. Czasami co lat kilka, niekiedy co rok spadał taki uragan, zwłaszcza, że łupieżcy owi nie zawsze do swoich odpływali krajów. Upatrzywszy ja k i naturalnie obronny przy brzegach kaw ał ziemi, umacniali go sztuką, zostawali tam na stały pobyt i co chwila na łup w różne strony wypadali.
Nie siejąc, nie pracując, zbrojną a okrutną ręk ą sięgali po cudze. Krew, jęki, łzy, pożarów łuny, głód, ogólne zniszcze
nie, oto wątek losu owych trzech krajów w tamtych czasach.
Żaden najezdcom czoła stawić nie zdołał, bo wszystkie trzy bardzo były szczupłe, a jeżli czasem powiodło się dobrze
i szczęśliwie z jednym rozprawić wrogiem, nie długo wtargnął inny, czasami jeszcze śmielszy, okrutniejszy. L)
Prócz tego kraje owe, Irlandia zwłaszcza, i u siebie we
wnątrz domowemi niesnaskami trapione były i między sobą, wzajem żadnemi sojuszami bratniemi połączyć się nie mogły.
Wprawdzie między Irlandią a Szkocyą zachodził jak iś zwią
zek z przyczyn powyżej wyświetlonych, jednakże do przy
mierza odpornego nie przyszło, a między Anglią z jednej a Irlandią i Szkocyą z drugiej strony wraża od dawnego czasu panowała nienawiść.
Otóż z natury rzeczy wypadało, aby trzy owe niewiel
kie ziemie stanowiły kraj jeden, jedno państwo, bo tym spo
sobem mogły się stanowczo zabezpieczyć i przeciw wewnę
trznym wstrząśnieniom i wrogowi z zewnątrz śmiałe stawić czoło.
Anglia jeszcze na początku IX. wieku zniosła u siebie system udzielnych królestw, a w wieku XI. nowi zdobywcy Normandowie nadali jej silniejszą jeszczc organizacyą pań
stwową. Zwrócili oni uwagę na Irlandią pragnąc j ą podbić pod swe panowanie i połączyć z Anglią. Marzył o tem Wil
helm Zdobywca, marzył i Wilhelm Ryży i Henryk I. bezpo
średnio po sobie idący królowie Angielscy z domu Normandz- kiego, zamiaru tego dokonać postanowił dopiero Henryk II (1154—1182), król Angielski, wprawdzie z ojca Plantagenet,
— Normand jednak po matce Matyldzie, córce Wilhelma Zdo
bywcy.
Go stracić, co zyskać mogła Irlandia na wcieleniu swo- jem do Anglii? Traciła niezależność, to prawda, ale w owym czasie ani Irlandczycy ani Anglicy nie byli jeszcze w ścisłem znaczeniu tego wyrazu n a r o d a m i . Były to dopiero ludy, a więc nie trudno było spłynąć im w jedność. Ku temu ze strony wiary nie było przeszkody, bo tu i tam katolicką wyznawano religią. Zwykle w Irlandii mówiono po celtycku,
*) Z a dynastyi A nglo-Saxoiiskićj w ciągu 186 lat, Anglifcy sami sto
czyli z Duńczykam i 154 walnych bitew lądowych, 40 m orskich, nie licząc tysiąca pomniejszych u tarczek!!
28
z przydatkiem słów haskich i kantabryjskicfa, w Anglii zno
wu lud mówił zlewkiem celtycko-francuzko-sasko-normandz- kim, ale ani tu ani tam język jeszcze nie by! wyrobiony, miał literaturę w pieluchach, prawie tylko ustną, pieśniami bardów ograniczony, uczeni pisali po łacinie. Strata przeto języka nie miała jeszcze wagi dla serca owych ludów, bo jeszcze nie pojmowano jego świętości, jeszcze na język nie pracowano, język jeszcze się nie przybrał w majestat umy
słowych a mnogich owoców, jeszcze się nie stał ogólną skarbnicy uposągowanych słowem a najdroższych myśli, uczuć, marzeń, boleści, mozołów i sławy narodowej. Wszakże wiemy z historii, że w Gallii dawniejszej język celtycki wraz z językiem niemieckim zwycięzldego plemienia Franków, łatwo bardzo zamienił się na dialekt łaciński, tak samo ja k się to stało z narzeczem eełtycko-fenickim w Hiszpanii. Jeźli chodziło Irlandii o narodowe zwyczaje, to i te podobnież mogły czasem spłynąć z angielskićmi w jakiś pośredni akord, a, nawet nic przecież nie wadzi utrzymywać się odmiennym zwyczajem u jednoplemiennego nawet ludu.
Dalej, łącząc się z Anglią, Irlandia zyskiwała rząd silny, ja k zwyczajnie bywały rządy Normandzkie. Wewnę
trzne spółzawodnictwo i kłótnie, krwawe wojny, pożogi, a za niemi nędza, wszystko to mogło wziąść koniec i ustąpić miejsca pokojowi, którego Irlandia tak dawno nie znała. Co najważniejsza, w razie napadów zewnętrznych, jakich Du- nów, Skandynawów lub Germanów, Irlandia zyskiwała n a
turalnego sprzymierzeńca i obronę w Anglii, skoro z nią jednę całość, przynajmniej jako zależna prowincya stanowić
miała.
Myśl przeto Henryka II. o zawojowaniu Irlandii nie przedstawia się bynajmniej względnie do ówczesnych warun
ków w zbyt jaskrawych barwach. Owszem miała ona swoje dodatne strony i wcale nie można jej poczytywać za zamiar mordu irlandzkiego narodu, bo powtarzamy, był to lud do
piero, jakkolwiek odmienny i żyjący cywilizacyą jeszcze nie
uprawiano. ')
Atoli w ówozesnćj epoee nie mógł bezkarnie napadać monarcha na monarchę lub na lud ja k i obcy. Jeszcze daleko było do XVI. wieku, który przez hcrezye wyzwolił politykę z pod wpływu Wiary. W Rzymie zasiadał nie tylko Ojciec Chrześciaństwa, ale także opiekun, T r y b u n ludów, ja k się dziś jednozgodnie wyrażają ku sławie katolickiego kościoła—
rzetelni, sumienni przodownicy nauki dziejów, nawet prote
stanci. Ńiecbnoby doszła była do Rzymu wiadomość o nie
sprawiedliwym napadzie, Papież mógł podnieść głos, mógł zganić, mógł od Kościoła odłączyć najpotężniejszego nawet monarchę, a ludy jeszcze wówczas nie wyparły się na swoje nieszczęście wiary w znaczeniu klątwy oraz w konieczność trybunału, któryby sądził i królów i narody całe, a wymie
rzał sprawiedliwość tak podeptanym zasadom, ja k i tym co niesłusznie lub napastniczo pokrzywdzeniu ulegli.
Otóż Henryk II., król angielski, ja k utrzymują niektó
rzy nawet irlandzcy pisarze, miał udać się do papieża Adriana IV z prośbą o pozwolenie przyłączenia Irlandii do swego państwa.
W Rzymie już więcej niż od wieku wiedziano, jak ie jest nieszczęsne położenie tej wyspy, że się tam krew w bra
tobójczych bojach lać nie ustaje, że W iara upadła, obyczaje się zepsuły, nauka znikła. Papież skłoniony uczynionćmi Mn przedstawieniami, żądane pozwolenie Henrykowi II. niby udzielił i bullę odpowiednią 1155 r. wystosować polecił. Hen
ryk jednakże bulli tej nie użył, ]) ale czekał na inną oko-
') Abyśmy nie stracili łaskaw ości czytelnika, zastrzegamy zawczasu, że nie myślim tu bynajm niej czynić alluzyi do zlania się naszego z Eossyą.
I my i Rossyanie nie jesteśm y dopiero ludami, ale wyrobiliśmy się na n a rody, w całem znaczeniu tego słowa. Zlanie się nasze je s t niemożliwe, tyle odmienności, odrębności jest między nami, na wszystkiem głębokie bardzo znamię w yrył czas, a miłość rzeczy ojczystych swoją świętą i nietykalną pieczęć przybiła.
’) N iektórzy pisarze gniewają się na tę bullę, jakoby ona dala h asło prześladowania Irlandii. T ak się w yraża E l i a s z R e g n a u l t w historii tej wyspy. A toli Regnault nie sięga do gruntu rzeczy i upuszcza z uwagi nie-
liczność, któraby mogła ułatwić mu zajęcie Irlandii. Oko
liczność ta nastręczyła się w piętnastym roku panowania Henryka, w lat zaś d z i e s i ę ć po śmierci Papieża Adriana.
W czasie zwykłych domowych swarów w Irlandii, książę prowincyi Breftary nazwiskiem Tiernan OT«uare, wy
bierając się na jakąś domowa wojnę, żonę swoją Derworgillę ukrył pod strażą na wyspie Meath. Król prowincyi Leinster, imieniem Dermot, wykradł Derworgillę, podobno za jej zgodą.
30
które ważne okoliczności. Co do samego połączenia się Irlandii z A nglią, jużeśm y wyłożyli, że nie m iało ono przeciwko sobie d riżliw ości czasu. P a pież jeźli pozwolił królowi angielskiemu zająć nieszczęśliwą u s i e b i e s a m e j Irlandią, to wcale uie pozwolił pastwić się nad nią. Z naszej strony to jeszcze powiemy, że jakkolwiek Baronniusz w swoich rocznikach, L ingard w swojej historii angielskiej istnienie bulli tej przyznają, to przecież inni pisarze o niej w ątpią i właśnie to ostatnie zdanie podzielamy z następują
cych powodów: 1. T e s t bulli różni się w autorach o Irlandii i A nglii pi
szących, inaczej ją przytacza Baroniusz i Rymer, inaczej Girauld Cambrien, inaczej znowu Mateusz P&ris. 2. Henryk I I tę bullę skrył i dopiero po śmierci A driana IV , do tego w lat 18 (!) ją ogłosił. 3. M atka H enryka I I . jak świadczy powołany Lingard, o bulli tej słyszeć nie chciała (czy nie dla tego może, że wiedziała o jej podrobieniu ?). Baronowie angielscy także bulli tej nie przyjmowali. 4 C harakter H enryka był złośliwy, pyszny, uparty do dzieciństwa, bezwzględny, Kościołowi naw et wraży, bo wiadomo, że on to wywołał zabójstwo Ś. T o m a s z a B e c k e t a, stającego w obronie praw Kościoła, które król łam ał i deptał. T en chytry N orm and łatw o mógł bullę zmyślić, naw et ja w rzymskiem archiwum kazać podłożyć i to bardzo podo
bne do niego oraz harmonizuje z ukryciem dowodu tego przez czas tak długi. 5. T ex t bulli według Baroniusza tak jest niedołężnie zredagowany, ta,kie w nim powtarzanki, że ckliwOść przychodzi w czytaniu. Pow iedziano tam w jednćm m iejscu: ul plantetur i i i (in Hibernia) jld ei Christianae re- ligio ( a b y z a p r o w a d z i ć w I r l a n d i i w i a r ę e h r z e ś c i a ń s k ą)! J a k to ? miałżeby Papież, a tak uczony jak A drian IV nie wiedzieć, że Irlan d ia clioć zepsuta w obyczajach, jednak się W iary w'cale nie wyrzekła? Królowie i królikowie, duchowieństwo naw et naciągnęli niew iarą, to pewna, ale tu owdzie nie brakło to biskupa żarliwego, to jakiego świętobliwego kapłana lub dobrego klasztoru, lud cały wierzył i nie był wcale do gruntu zepsuty.
I jeszcze powiadają, że była inna prócz tam tej bulla A leksandra I I I . za
twierdzająca podbój Irlandii, ale to już fałszerstwo, ho żaden au to r orygi
nalnego te s tu bulli nie przytacza, a je śli komu to Henrykowi I I P apież byłby takiej bulli nie w ydał.
zamek Dermota i żonę odbił. Dermot wiedzie co go czeka gdyby został pojmany, ratował sie ucieczką i udał sie po ratunek do Anglii. Tam Henrykowi II. oddał się w lenność, wiarę zaprzysiągł, hołd uroczysty złożył i prosił o pomoc do odzyskania zajętych przez nieprzyjacielskie wojsko posia
dłości.
Henryk ucieszony tak pomyślną sposobnością, sarn wprawdzie na pomoc Dermotowi nie poszedł, ale wezwał w tym celu lenników angielskich, iżby pomocy proszącemu udzielili. Nie trudno między awanturniczymi Normandami znalazło się czterech ochotników, którzy w chęci łupów oraz zyskania ziemi, pod dowództwem Ryszarda Strongbów ude
rzyli na Iiiandyą w Maju 1169 roku. Wówczas to wybiła ostatnia godzina niezależności tej wyspy, a zaczęła się nie
wola zaznaczona ńiesłychanemi zbrodniami najezdców. l) Przystępując do opisu tej epoki, R e g n a u l t 2) tak mówi:
„Dzieje, które teraz opowiedzieć nam przychodzi, nic
„podobnego sobie nie znajdują w historyi. W ystąpią tu przed
„nami zbrodnie dotąd nie znane, czyny najokrutniejsze nie
przerw anym szeregiem po sobie idące. Zrazu będą to napaści
„zuchwałe, zapasy krwawe, zwyeięztwa niepewne, które do
„nazajutrz nie trwają, nic stanowczo nie rozstrzygną, a tylko
„do coraz większego rozlewu krwi prowadzą. Później jednak
„rozwinie się prześladowanie w formę prawną przybrane,
„zabójstwa ustawami upoważnione, dokuczliwości, które zło
ś liw a a zręczna przebiegłość obmyślać będzie. Zwyeięztwa
„zbrojną ręką odnoszone, ustąpią miejsca najniesprawiedli-
„wszym tryumfom sądowym. Ze strony wroga nie spotkamy
„już więcej żadnego z tych czynów waleczności, które woj-
„nom jakiś urok nadają, ale odkryją się przed nami zgóry
„ułożone zdradzieckie podjazdy, nieugiętość wykonawców
') Prosim y 'zw rócić uwagę, *e najazd Irlandii nastąpił nie w skutek onej przyzwalającej niby bulli A driana IV , ale z okoliczności miejscowych a bardzo sm utnych, bo z rozpusty i zdrady króla Lem steru D e r m o t a .
*) Histoire de PIrlande par JŚlias Regnault P aris 1846 pag. 106.
„prawa bez litości, łupieztwa przez sędziów pokoju dokony-.
„wane, ujrzymy prawo całkiem z prawości wyzute i wyraźnie
„uczynione wytępienia narzędziem. Wystąpi na jaw kodex
„przedzierżgniony w ustawę niemoralności, będziemy świad
k a m i scen takicli, ja k przyznawanie wysokich honorów
„i nagród za mijpodlejsze czyny, za dostarczanie środków
„do zakłócania pokoju w rodzinach, nawet za oczywiste za
b ó jstw a. Tyle smutnego, okropnego obrazu dopełni wreszcie
„stłumienie przemysłu przez prawa zakaźne, upadek rolnictwa
„przez rozdrobnienie pól, zdzierstwo ze strony angielskich
„posiadaczy skojarzone z wysokiemi podatkami rządowemi,
„nakoniec mordy za wiarę, dołączone do męczeństw polity
cznych, inkwizycya protestancka stokroć nielitościwsza. od
„inkwizycyi Torquemady i biedna chata wieśniaka katoli
ck ie g o skazana na opłacanie dziesięciny srogim inkwizyto
r o m : oto będzie treść historyi angielskiego w Irlandii pa
kow ania. “
Pójdźmyż do szczegółów pierwszego napadu Norman
dów angielskich na Irlandią.
Nieszlachetny Dermot, znając dobrze położenie swego królestwa i stosunki całej wyspy, dawał skazówki najezd- com. Na nieszczęście, panujące odwieczne zawiści między władcami Irlandyi, nie pozwoliły im dostrzedz grożącego wszystkim w owej chwili niebezpieczeństwa, nie dały sie im połączyć dla odparcia wrażej napaści. Tymczasem Norman- dowie doskonale uzbrojeni, na pierwszym zaraz wstępie ważne odnosili korzyści, a gdy Dermot ujrzał się napo wrót władcą Leinsteru, uniesiony wdzięcznością dla Normandów, popełnił błąd drugi, od pierwszego jeszcze okropniejszy, bo pomocni
kom swoim porozdawał na własność obszerne posiadłości w swojem królestwie, a nawet Ryszardowi Strongbow głó
wnemu dowódcy,— w małżeństwo córkę swoję od d ał! Dumny tem powodzeniem Normand, zamierzył dla siebie całą podbić Irlandią, dotąd ho tylko brzeg wschodni wyspy i południowy był w jego rękach. Więc iście ja k dzika horda uderzyli na- jezdcy na zachodnią część wyspy i mieczem bez litości cięli co spotykali na drodze. Przerażeni krajowcy, wcale nie-przy-
gotowani do żadnej walki, rzucali chaty i w bezładnym po
płochu oparli sig dopiero o górzyste miejsca za rzeka S h a n - n o n (Szenon). Wszystkie posiadłości wypłoszonych tym spo
sobem Irlandów najezdnicy zabierali dla siebie, a gdy głód zmuszał do powrotu prawowitych posiadaczy, Normandowie angielscy przyjmowali ich na niewolników na ich własnych siedzibach, na ich własnej glebie!!
Skoro wiadomość o tem wszystkiem doszła do Anglii, Henryk II. zazdroszcząc Ryszardowi Strongbow, aby snadź całej wyspy nie zdobył i nie stał się niezależnym jej kró
lem, sam dla siebie Irlandia zabrać postanowił. Dekretem więc królewskim nakazał Ryszardowi i wszystkim jego to
warzyszom wracać natychmiast do Anglii, gdzie na ich dobra sekwestr położył, a jednocześnie także zabronił, aby żaden okręt angielski pod jakimbądź pozorem nie śmiał zawijać do portów Irlandii. Tym sposobem Ryszard Strongbow wszelkich posiłków został pozbawiony, a lokając się krajow
ców zamknął sig w Dublinie, który silnie bardzo obwarował.
Gdy sie to dzieje, Wawrzyniec 0 ’Toll, arcybiskup Du- blinu, odczuwszy straszne losy gotujące sig ojozyznie, puszcza sig w drogg, objeżdża pospiesznie zamki Irlandzkich władców, błagając i zaklinając, aby porzuciwszy wzajemne niechęci, skorzystali z niezgody między Ryszardem Strongbow a kró
lem angielskim, uderzyli społem na Normandów i wypędzili ich z Irlandyi.
W części tylko powiodły sig usiłowania arcybiskupa 0 ’Toll, gdyż jeden z królów silnie Dublin oblężeniem ‘ścisnął.
W szczgśliwej jednak wycieczce Normandowie wycięli wojska irlandzkie i w Dublinie na czas dłuższy bezpieczne dla siebie schronienie zapewnili.
Tymczasem Ryszard Strongbow przewidując, że się sam nie utrzyma, wszystko co zawojował, królowi angielskiemu odstąpił, zapewniając mu dalsze swoje usługi. Tak samo uczynili i towarzysze Ryszarda, w skutek czego nowi ocho
tnicy angielscy mogli już swobodnie na bezkarne łupieztwo do Irlandzkich portów zawijać.
3