Józef Herbut
Pojęcie hipotezy religijnej i jej rola w
uracjonalnianiu religijnej wiary
Studia Philosophiae Christianae 6/2, 265-273
1970
6(1970)2 ATK
Z ZAGADNIEŃ FILOZOFII RELIGII
H e r b u t J.: P ojęcie hipotezy relig ijn ej i je j ro la w u ra c jo n a ln ia n iu relig ijn ej w iary .
L u b a ń s k i M.: S em en k in N. S., K risis teodicei, F ilosow skie N auki 1969 n r 3, 108—116.
JÓ Z E F H ERBU T
POJĘCIE HIPOTEZY RELIGIJNEJ I JEJ ROLA W URACJONALNIANIU RELIGIJNEJ WIARY
W śród pró b zb u d o w an ia różnych, logik stosow anych p o ja w iła się n o w a, dotycząca ję zy k a religijnego. P rz e d sta w ił ją p ro fe so r u n iw e rsy te tu w e F ry b u rg u S zw ajc arsk im J. M. B ocheński w książce pt. T he Logic of R eligion 1.
C elem u n ik n ię cia m ożliw ych nieporozum ień należy od raz u za z n a czyć, że logika religii nie je s t fra g m e n te m an i apologii, ani psychologii lu b filozofii ja k iejk o lw iek religii. Nie je s t ta k że częścią ja k ie jś teologii. W teologii u zn a je się bow iem co n ajm n ie j jedno zdanie ze zbioru tych zdań, k tó re w yznaw cy o k reślonej relig ii p rz y jm u ją przez w iarę. T ym czasem dla logiki religii ta k ie założenie nie je s t konieczne. W ystarczy, że m a się z je d n e j stro n y zbiór p ra w logiki ogólnej, a z d ru g iej — zbiór
1 Zob. je j rec en zję n a p isan ą przez J. F r. D rew now skiego w : „Studia
P hilosophiae C h ristianae” 4 (1968), n r 1, ss. 141—45. K siążkę z jęz. angielskiego (wyd. oryg in aln e: T he Logic of R eligion, N ew Y o rk U n i v e rsity P ress 1966, ss. 179) n a jęz. niem iecki przełożył A. M enne (Lo gik d er R eligion, B achem V erlag in K öln 1968, ss. 159). N iniejsze u w agi o p arte są n a tekście niem ieckim .
266 M A T E R I A Ł Y I R E C E N Z J E [ 2 ]
m etajęzy k o w y ch w ypow iedzi o fak ty czn ie używ anych relig ijn y ch języ kach. W obec tego stw ie rd z eń z za k resu logiki religii nie m ożna k w a li fikow ać ja k o o rto d o k sy jn e lu b n ie o rto d o k sy jn e (z p u n k tu w idzenia określonej religii); m ożna je ty lk o oceniać pod w zględem logicznej p o p raw n o ści oraz pod w zględem ad ek w atn o ści (czy i w ja k im stopniu u jm u ją zw iązki w fa k ty c zn ie w y stę p u jąc y m m y ślen iu religijnym ). Ogól nie logikę religii m ożna określić ja k o ro zw ażan ia n ad ta k im i logicznym i p ra w a m i i reg u ła m i, k tó re m a ją zastosow ania w dziedzinie „językow ego zachow ania się w ierz ący c h ”.
Z ary s ta k ie j logiki p rze d staw io n y przez B ocheńskiego stan o w i n ie w ątp liw ie cenną pom oc dla tych, k tó rzy z ja k ich k o lw iek pow odów sn u ją re fle k sje n ad relig ijn y m m yśleniem . Zw łaszcza zaś teolog pow inien na logikę religii zw rócić baczną uw agę. W praw dzie póki teolog -wykonuje w łaściw e sobie zadanie, tz n , sy stem aty czn ie op raco w u je treścio w ą za w arto ść sw ojej religii, nie m usi przeprow adzać, kry ty czn ej re fle k sji nad tym , co robi; w ystarczy, że fak ty czn ie p o p raw n ie posłu g u je się u zn a nym i p raw am i m yślenia. S koro je d n a k p rzejd zie do ta k ie j refle k sji, a je s t ona niek ied y w p ro s t konieczna, znajom ość logiki ję zy k a re lig ij nego sta je się nieodzow ną pom ocą. W ypada zaznaczyć, że B ocheński z a jm u je się ty lk o p ro b le m a ty k ą z ogólnej logiki religii. P rz y tym n ie k tó re jego w yw ody są w łaściw ie szkicem m ożliw ych rozw iązań. J e s t ta k przed e w szystkim dlatego, że — ja k sam to w ielo k ro tn ie stw ie rd z a — b ra k u je w yczerpującego m a te ria łu em pirycznego, zw łaszcza z zakresu, psychologii, socjologii i fenom enologii religii i w w ielu k w estiac h nie sposób w y jść poza sfo rm u ło w an ia różnych możliwości.
N iniejsze u w agi dotyczą je d y n ie za g ad n ien ia re lig ijn e j hipotezy. C hce m y tu n a jego p rzy k ład zie p rzed staw ić bliżej przebieg ro zw ażań z z a k re su logiki religii, a p o n ad to zagadnienie to ja w iąc e się w k ontekście sp raw y u za sa d n ia n ia relig ijn eg o ję z y k a ' w y d a je się należeć do szczegól nie in te resu ją cy c h . Z anim je d n a k przejdziem y do sam ego pojęcia r e li g ijnej hipotezy, trz e b a zatrzym ać się nad s tr u k tu r ą języka religijnego. P rz ep ro w a d za jąc form aln o -lo g iczn ą analizę języków w ielk ich religii w spółczesnych w yró żn ia w nich B ocheński n a stę p u ją c e ro d zaje w ypo w iedzi: 2
1. K lasę zdań p rzedm iotow ych m ów iących o obiekcie religii. E lem enty tej k lasy to R -z d a n ia w y p o w iad a jąc to, w co w yznaw cy relig ii bezpo
średnio w ierzą. Z aw a rto ść tzw . w y zn ań w ia ry i ro zm a ity c h katechizm ów , to w łaśn ie zd a n ia tego ro d za ju .
2. H eu ry sty c zn ą reg u łę w sk az u ją cą, ja k ie zdania należy u w ażać za należące do R -k la sy . J e s t . to re g u ła m a tajęz y k o w a , od p o w iad ająca r e gule w y liczającej w sform alizow anych sy stem ach ak sjo m aty . U sta la ona
specyficzne w łasności R -zd a ń i — co je s t godne uw agi — są to zw ykle w łasności sy n ta k ty c zn ej n atu ry . P ra k ty c z n ie sp o ty k a się bow iem w k a ż dej relig ii re g u łę głoszącą, że w szystko to, co z a w ie ra ją o k reślone p is m a lu b w y zn a n ia w ia ry te j religii, należy do „obiektyw nej w ia ry ” (R-klasy).
. 3. P od staw o w e założenie (m ożna je nazw ać głów nym dogm atem ), m e- talogiczną re g u łą orzek ającą, iż każde zdanie w yróżnione przez h e u ry styczną reg u łę należy uznać za p raw dziw e. W k ato lic k iej religii będzie to np. re g u ła głosząca, że to, co z n a jd u je się w słow ie Bożym p isanym lub u stn ie p rze k aza n y m i ja k o ta k ie zostało przez K ościół podane, je st p raw dziw e.
B ocheński zw rac a uw agę, że sp ra w a u za sa d n ia n ia w dziedzinie r e li gii byw a często źle rozum iana, poniew aż w ielu au to ró w za jm u je się u za sa d n ian ie m w języku relig ijn y m (uzasad n ian iem R -zdań), a nie u za sad n ian iem sam ego ję zy k a religijnego, a w ięc jego głów nego dogm atu. T ym czasem sposób, w ja k i p rz y jm u je się poszczególne zd a n ia w e w n ą trz relig ijn eg o języ k a, tzn. kied y głów ny dogm at (i h e u ry sty c zn a reguła) zostały ju ż za ak cep to w an e, nie je st — z p u n k tu w id zen ia logiki — p ro blem atyczny. P osłu g u jąc się d ed u k c ją lu b re d u k c ją u zn a je się tu now e zdan ia n a p o d staw ie zdań ju ż przyjętych. R óżnica m iędzy u z a sa d n ia niem R -zd a ń w języ k u re lig ijn y m i u za sa d n ian ie m w ielu p rzed m io to w ych zdań w języ k u św ieckim polega n a tym , że pierw sze je st zaw sze m etajęzykow e, a dru g ie p rzebiega p rze w a żn ie w p rzedm iotow ym ję zy ku. Ale i w ję zy k u św ieckim p o stę p u je się niekiedy m e ta językow o, np. w n a u k a ch historycznych. N atom iast sposób, w ja k i p rzy jm o w a n y byw a przez w ierzący ch głów ny dogm at je s t znacznie tru d n ie jsz y do opisania i z logicznego p u n k tu w id zen ia ^bardziej in te resu ją cy . W ierzący p o d k re ś la ją zw ykle m ocno różnicę m iędzy w ia rą i w iedzą, relig ią i n au k ą, zatem sposób p rzy jm o w a n ia w obu dziedzinach podśtaw ow ych założeń m usi być odm ienny.
T eoria głosząca, że głów ny dogm at religii nie m a żadnego u z a sa d n ie n ia (w ierzący p rz y jm u ją c go dokonuje „skoku z za m k n ięty m i oczam i”) je s t w y ra ź n ie niezgodna z p o staw ą ogółu w ierzących i dlatego trz e b a ją odrzucić. T eorie zaś p rzy z n ają ce głów nem u dogm atow i ja k ie ś u za sa d n ien ie z e sta w ia B ocheński n a s tę p u ją c o :3 (por. sc h em a t n a str. 268).
K ażda z w ym ienionych tu teo rii stan o w i in te re su ją c e zagadnienie, ale — zgodnie z naszym zam ierzeniem — om ów im y ty lk o te o rię h ip o tezy relig ijn ej, tzn. te o rię u zasad n ien ia niecałkow itego — pośredniego — red ukcyjnego. Tego ro d za ju u zasad n ien ie głów nego d ogm atu n az y w a się niekiedy „p ragm atycznym u za sa d n ien ie m ”, ale nazw a je s t m yląca, p o niew aż nie m a — obok m etod u za sa d n ian ia bezpośredniego (ogląd) i
268 M A T E R I A Ł Y I R E C E N Z J E [4]
uzasad n ien ie
całkow ite — te o ria rac jo n a listy c z n a niecałk o w ite j bezpośrednie
l
te o ria z a u fan ia te o ria oglądu po średnie d ed u k c y jn e — te o ria d ed u k c y jn a red u k c y jn e te o ria a u to ry te tu te o ria re lig ijn e j hipotezy średniego (rozum ow anie) — ja k ie jś m eto d y trzeciej. To, co się zowie p rag m a ty cz n ą m eto d ą je s t je d y n ie sp ecjaln y m p rzy p a d k iem rozum o w an ia.T eoria relig ijn o śc i hipo tezy d aje się zw ięźle i w uproszczonej fo rm ie p rze d staw ić w te n sposób: w ierzący przed ak tem w ia ry w głów ny dog m a t określonej religii p rz y jm u je go ja k o zdanie w y ja śn ia ją c e m u jego dośw iadczenia. To zdanie — re lig ijn a hip o teza n a tę sam ą treść, co a k t w ia ry ob ejm u jący głów ny dogm at, ale — psychologicznie rzecz b io rąc — nie je s t z nim id entyczne; sta je się głów nym dogm atem religii dopiero w ów czas, kiedy zo stanie u zn an e przez w i a r ę 4. D la jasności n a leży dodać, że lo gika nie in te re su je się a k tem w ia ry ja k o ta k im . W łaści w ym zad an iem logiki je s t tu ty lk o an a liz a tego, co ów a k t w postaci ja k ieg o k o lw iek u za sa d n ien ia poprzedza. Być m oże d la w ielu w ie rz ą cych u zasad n ien ie re d u k c y jn e om aw ianego ro d za ju nie je st jedynym , ale dla p ro sto ty ro zw ażań bierze się tu pod uw agę ty lk o tak ie. Sposób sta w ia n ia relig ijn ej hipotezy (skrótow o — RH) je s t fo rm a ln ie b ard z o podobny do tego, ja k i sp o ty k a się w n a u k a c h red u k c y jn y ch . P u n k te m w y jśc ia są zd a n ia dośw iadczalne. H ipoteza w y ja śn ia ow e zdania, poz w a la staw iać prognozy i m oże ■ być ·— poprzez w y p ro w ad zo n e z niej now e zdania — w ery fik o w a n a. Zachodzi je d n a k zasadnicza różnica m ię dzy RH a ja k im k o lw ie k zdaniem w y ja śn ia ją c y m n aukow ym . B ocheń sk i o k reśla ją n astęp u jąco :
1. RH zd a je się w ja k iś sposób bazow ać n a całości dośw iadczenia p o d m iotu, podczas gdy w n a u k a c h p u n k t w y jśc ia sta n o w ią ty lk o zdan ia ściśle określonego rodzaju.
2. B aza R H zd a je się zaw ierać nie ty lk o z d a n ia o fa k ta c h , ja k to m ä
m iejsce w n au k a ch , lecz rów n ież i z d a n ia o estetycznych i m o raln y ch w arto ściach .
D odajm y tu od siebie, że RH różni się ta k ż e od hipotez filozoficznych, p rz y n a jm n ie j ta k ich , ja k ie fo rm u łu je się w tom isty czn ej w e rsji filo zofii klasycznej. A lbow iem w filozofii te j za hipotezę uw aża się zdanie, k tó re je st n iesprzeczne z koniecznościow ym i tw ie rd z en ia m i te o rii i przy tym tłu m aczy praw d o p o d o b n ie pew ne dan e dośw iadczenia d otąd ko- niecznościow o n iew ytłum aczone. T ak ro zu m ian e hipotezy nie p o d le g ają k o n fro n ta c ji — przez sw oje logiczne n a s tę p stw a ■— z żadnym do św iad czeniem . S ą tw orzone i p rzy jm o w a n e bąd ź w op arciu o u znane ju ż tw ie rd z en ia system u i pew n e dan e dośw iadczenia, bądź w p ro st w o p a r ciu o p rz y ję te ju ż tw ie rd z en ia (dane dośw iadczenia w chodzą w ra c h u b ę ty lk o pośrednio). P o n iew aż zasadniczo w szy stk ie a k tu a ln ie dostępne d a n e dośw iadczenia dotyczące fra g m e n tu rzeczyw istości, o k tó ry m h i p o te za coś głosi, w zięte są ju ż pod uw ag ę p rzy sta w ia n iu tej hipotezy, nie da się z niej (i posiadanej w iedzy filozoficznej) w yw ieść żadnych now ych zdań p odlegających k o n fro n ta c ji z dośw iadczeniem .
S am proces dojścia do R H m ożna — zdaniem B ocheńskiego — p rz e d sta w ić w te n sposób: w określonym czasie sw ego życia człow iek d o strze ga, że jeśli u zn a głów ny d ogm at pew nej relig ii, jego dośw iadczenia zo s ta n ą w ja k iś sposób up o rząd k o w an e i w y jaśn io n e. C hyba to w łaśn ie m a się na m yśli, kied y się m ów i o „n ad an iu sensu św ia tu i istn ie n iu ”. P o sfo rm u ło w an iu R H b y w a w e ry fik o w a n a przez- różne in n e zd a n ia a k c ep to w an e przez d a n ą osobę. T ak a n a tu ra R H tłu m aczy dw a godne uw agi fenom eny sp o ty k a n e w religiach: tru d n o ść p rze k o n an ia drugiego o sw ojej praw d zie oraz stabilność tej p raw d y . P ierw sze tłu m aczy się ty m , że nigdy dw ie osoby n ie m a ją ty c h sam ych dośw iadczeń i h ip o te za o d p ow iadająca je d n em u człow iekow i może zu p e łn ie nie odpow iadać drugiem u. T rudność zaś przezw yciężenia R H w drodze je j fa lsy fik a cji m a sw oje źródło przede w szystkim w w ielk iej ogólności tej hipotezy. W iadom o przecież, że im hip o teza b ard z iej ogólna, ty m m niej je s t po
d a tn a na falsy fik a cję 5.
To, że ludzie w licznych w y p ad k a ch sta w ia ją R H zdaje się nie ulegać w ątpliw ości. Z d arza się np., że k azn o d zieja p rz e d sta w ia słuchaczom sw o ją religię ta k , by o d pow iadała ich potrzebom , tzn. w y ja ś n ia ła im ich życiowe dośw iadczenia. Podobnie, gdy w yznaw ca relig ii p rz y jm u ją cy dotąd jej głów ny dogm at w oparciu np. o a u to ry te t zaczyna szukać dla niego re d u k c y jn eg o u za sa d n ien ia i rozw aża, czy i ja k i pogląd na św ia t i istn ie n ie d aję m u te n dogm at, tr a k tu je go jako. hipotezę. Nie ła tw o je s t je d n a k sprecyzow ać, co R H w y ja ś n ia i ja k ie p rzepow iednie p ozw ala w ysuw ać. W praw dzie nie- b ra k u je in te re su ją c y c h p u b lik a ę ji na
270 M A T E R I A Ł Y I R E C E N Z J E [6 ]
ten te m a t, ale· o p eru je się w nich p rzew ażnie ogólnikow ym i sfo rm u ło w an ia m i G. B ocheński pisze, że tru d n o ści przy rozw iązy w an iu tych dwóch problem ów w y stę p u ją c e m a ją sw e źródło częściowo w b ra k u odpow ied nich n arzędzi logicznych; p rzede w szy stk im b ra k u je je d n a k w y cz erp u jącej w iedzy o fak ty c zn y m p rzebiegu m y ślen ia u w ierzących.
Je śli idzie o p ro b lem w y ja śn ia n ia , d a ją się — jego zdaniem — w y różnić cztery możliwości:
1. R H w y ja ś n ia ty lk o zdania o fa k ta c h podobnie ja k to czynią b ardzo ogólnie hipotezy naukow e. J e s t to je d n a k m ożliw ość obecnie n ie a k tu a l na. W praw dzie z h isto rii znane są okresy, kied y nie było jeszcze ro zb u dow anych n a u k i relig ie służyły p rzed e w szystkim do tłu m ac ze n ia p ew nych faktów , ale obecnie ta k a fu n k c ja w y ja ś n ia n ia je st obca w szelkim w ysoko rozw in ięty m religiom K ażda z nich, a co za tym idzie i k ażd a R H służy rów nież do w y ja ś n ia n ia p ew nych zdań o w arto ściach . To je st w łaśn ie je d n a z cech różniących te hipotezy od h ip o tez naukow ych.
J e ś li ta k się rzeczy m a ją , to m ożna tu od raz u pow iedzieć, iż w y su w an y niekiedy p ro g ra m em pirycznej k o n tro li założeń relig ii chrześci ja ń sk ie j je st chybiony 7. Nie d a się żadnych tw ie rd z e ń te j relig ii s p ra w dzać dośw iadczalnie w sposób analogiczny do tego, ja k i m a m iejsce p rzy sp ra w d z a n iu hipotez n aukow ych, poniew aż tw ie rd z e n ia te j religii nie w y ja ś n ia ją czystych fak tó w .
2. R H służy ja k o k o o rd y n a to r m iędzy zespołem zdań o fa k ta c h i zespo łem zdań o w arto śc iac h uzn aw an y ch przez podm iot. K lasycznym p rz y k ła d em je s t tu znane rozw iązanie pro b lem u zła. RH p ozw ala głosić, że istn ieje in n e życie, w k tó ry m zło w y cie rp ian e na ziem i zostanie w y n a grodzone. W ydaje się, iż w ta k ie j fu n k c ji R H w y stę p u je b ardzo często, lecz logiczna s tr u k tu r a stosow anego przy tym m yślen ia je s t p rak ty c zn ie nieznana. B ocheński przy zn aje, że nie je s t w sta n ie podać w ty m w y p a d k u żadnego rozw iązania.
3. RH w y ja ś n ia jed y n ie z'dania o w arto ściach . T a te o ria byfa fa k ty c z nie n ie je d n o k ro tn ie p o d aw a n a przez te o re ty k ó w różnych religii. J e d
6 P or. dla p rzy k ła d u : P. Siw ek. W pogoni za nieskończonością. K ra ków 1930. F r. Saw icki, D laczego w ierzę. P oznań 1955. E. L. M ascall, C h rześcijań sk a kon cep cja w szechśw iata. Tłum . J. B ed n arek . W arszaw a 1968. S. W ilkanow icz, D laczego i ja k w ierzę. K ra k ó w 1969.
7 T ak ą propozycję w y su n ą ł u nas W. K ra je w sk i. Zob. jego a rt. p.t. 0 em pirycznej spraw dzalności tw ie rd z eń filozoficznych, w : T eoria 1 dośw iadczenie. W arszaw a 1966, ss. 209—23. P or. w tej sp raw ie także: A. S iem ianow ski, P y ta n ie — w ątp ie n ie — w ybór. W arszaw a 1967,
nakże tru d n o je s t dostrzec, ja k zastosow ać ją do m a te ria łu e m p iry czn e go, tzn. do w y zn ań w ia ry i p ra k ty k i w ierzących. Je śli bow iem . głów ny d ogm at m a w y jaśn iać w y łącznie zdania o w arto ściach , to — ja k się zdaje — m usi być sam zdaniem tego rodzaju. T ym czasem każdy ze znanych głów nych dogm atów pozw ala w yw ieść conaj m niej pew ne zdania bytow e, np. Bóg istn ieje, m a m iejsce w ęd ró w k a dusz itp. U siłow ano w p ra w d zie pokazyw ać, że tego ro d za ju zdan ia dadzą się zin terp reto w a ć ja k o czyste zdan ia o w arto ściach , lecz nie w y d aje się, by to odpow iadało stanow i rzeczyw istem u.
4. W reszcie m ożliw ym je st, że R H trz e b a tra k to w a ć ja k o zdania w y ja śn ia ją c e sp ecjaln e re lig ijn e dośw iadczenia. P rzeciw ta k ie m u ro zu m ie niu R H nie w id ać żadnego logicznego zarzu tu . P o zostaje je d n a k p y ta n ie, czy rzeczyw iście zachodzi ja k ie ś specyficznie re lig ijn e dośw iadczenie. G dyby u dało się bez w ątpliw ości w ykazać, że ta k , p ozostałaby sp ra w a o pisania stosow anej p rzy r e d u k c ji8.
P roblem p ro gnostycznej fu n k c ji R H w k ażdym z w ym ienionych w y pad k ó w w y g ląd a inaczej. I ta k w (1) R H p o zw ala n a sta w ia n ie w ielu prognoz ta k ieg o sam ego ro d za ju , ja k ogólne hipotezy naukow e. W w y p a d k u (2) nie m ożna w p ro st sform ułow ać żadnych przepow iedni. (3) J e śli RH w y ja ś n ia ty lk o z d a n ia w arto śc iu ją ce , w szelkie przepow iednie p rzy jm ą rów nież po stać zdań tego typu. W reszcie w (4) RH pozw ala p rze w id y w a ć now e dośw iadczenia re lig ijn e " . '
J e śli p ra w d ą jest, że w szy stk ie relig ie w spółczesne an i nie m ów ią w y łącznie o p ew nych fa k ta c h , an i nie są jed y n ie dom eną w arto ści, to w y p ad k i (1) i (3) nie m a ją p rak ty czn eg o znaczenia. Z resztą w obec b ra k u w yczerp u jącej i uporząd k o w an ej w iedzy o dziedzinie w arto ści, logiczna s tr u k tu r a m yślen ia w (3) je st n ieznana. P o zo staje zatem do o p rac o w a nia sp ra w a p rze w id y w a ń w w y p ad k u o sta tn im (w (2) nie da się staw iać żadnych przepow iedni). Je d n a k ja k d o tą d nie p rzeprow adzono w y cz er p u ją cy c h b ad a ń n a tu ry dośw iadczenia religijnego. W obec tego i logicz na s tr u k tu r a zarów no w y ja śn ia ją c e j, ja k i p ro gnostycznej fu n k c ji RH pozostaje tu w sferze dom ysłów . J a k się zdaje, z góry m ożna orzec, że nie da się w tym w y p ad k u postaw ić zasady głoszącej, że jeśli zostaną spełnione określone w a ru n k i, to w ierzący n a pew n o przeży je określone dośw iadczenie religijne. Czy da się n a to m ia st przew idzieć ta k ie do św iad czenie z pew n y m sto p n iem p raw d o p o d o b ie ń stw a, je s t k w e stią do z b a dania.
Z tego, co w yżej pow iedziano w id ać w y raźn ie, ja k m ało w iem y do tychczas o logicznej s tru k tu rz e RH. A za g ad n ien ie je s t godne uw agi. Przecież jeśli zaw arto ść treśc io w a głów nego dogm atu religii je s t ta k a
8 Dz. cyt., s. 129—31. 9 Dz. cyt., s. 131—2.
272 M A T E R I A Ł Y I R E C E N Z J E [ 8 ]
sam a ja k R H , to dla zro zu m ien ia sam ej n a tu ry relig ijn e j w ia ry je st rzeczą w aż n ą w iedzieć, co RH w y ja ś n ia oraz co i w ja k ie j m ierze poz w a la p rzew idyw ać. D okładniejsze opraco w an ie w y ja ś n ia ją c e j i pro g n o stycznej fu n k c ji RH m ogłoby rów nież rzucić nieco w ięcej św ia tła na sp raw ę tzw . kry zy só w w iary . Je śli bow iem założy się, że w ia ra o k reślo nego p odm iotu w głów ny d ogm at religii p o przedzona je st dojrzeniem , że ów dogm at p o tra k to w a n y ja k o hip o teza „ n a d aje sens św ia tu i istn ie n iu ” , to w p rzy p a d k u , gdy głów ny dogm at p rz e sta je w y ja śn ia ć now e dośw iadczenia p odm iotu lub w y n ik a ją c e z niego przepow iednie nie s p ra w d z a ją się, pozostają trzy m ożliw ości: bądź (1) pod trzy m y w ać „śle p ą w ia rę ” , bąd ź (2) szukać dla niej innego u ra c jo n a ln ie n ia , bąd ź (3) p rz e sta ć w ierzyć. Z psychologicznego p u n k tu w id ze n ia w y d a je się, że tru d n o je s t n a dłuższą m e tę bez k o n flik tó w w ew n ętrz n y ch w ierzyć w ta k i głów ny dogm at, k tó ry m a w p ra w d zie ja k ie ś u zasad n ien ie (np. przez au to ry tet), lecz n ie d aje człow iekow i w y ja śn ie n ia jego życiow ych do św iadczeń. A w ięc i w y p a d k u innego ro d zaju u w ierz y te ln ie n ia głów nego dogm atu sp ra w a jego fu n k c ji w y ja śn ia ją c e j i prognostycznej nie je s t bez znaczenia. Z auw ażm y jeszcze, iż k ry zy sy w ia ry m ogą być n ie k iedy pow odow ane niew łaściw ym ro zu m ien iem tych fu n k cji. K iedy ktoś spodziew a się np. po relig ii ch rz eśc ija ń sk iej w y ja śn ie n ia określonych zdarzeń, podczas gdy tego ty p u w y jaśn ien ia są w rzeczyw istości te j r e ligii obce, będzie sta le d o znaw ał zaw odu. B ocheński pisze, że w iększość au to ró w d y sk u tu jąc y ch sp ra w ę R H zd a je się a p rio ri zakładać, że m oż liw e są ty lk o dw a w y p ad k i: relig ia je st b ąd ź ro d zajem w iedzy, bądź w yłącznie dom eną w arto ści. T ym czasem w rzeczyw istości sp ra w a je s t znacznie b ard z iej za w ik ła n a i n a strę cz a w dalszym ciągu w ięcej lo gicznych problem ów , niż to się zw ykle p rz y p u sz c z a 10.
W arto jeszcze podkreślić, że są to p roblem y z z a k resu ogólnej logiki religii. L ogika p ew n e j o k reślonej religii może nasu w ać w łasn e problem y, b ard z iej szczegółowe. N iektóre z nich nie d a ją się na raz ie do końca rozw iązać, n a w e t k ie d y m a się do czynienia z religią ta k szeroko te o re tycznie opracow aną, ja k relig ia k ato lick a. Z m etodologicznego p u n k tu w idzenia w szelkie rozw ażan ia nie o p arte n a d o statecznie bogatym m a te ria le em pirycznym m a ją c h a ra k te r teorii. J a k dotychczas nie p rz e prow adzono system aty czn y ch i n a szeroką sk a lę zakro jo n y ch b ad a ń fak ty c zn y c h p o sta w w ierzący ch katolików . W obec tego nie w iadom o dokładnie, w ja k ie j m ierze owe po staw y są zgodne z głoszonym i n a te n te m a t te o riam i z a w a rty m i np. w p odręcznikach teologii. Nie b ra k w p ra w d zie rozm aitych p u b lik a cji, w k tó ry ch au to rz y opisują w łasne drogi u ra c jo n a ln ie n ia w iary , nie b r a k odpow iedzi n a różne an k iety ty p u „dlaczego w ierz ę?”, ale w sum ie d ają one obraz jeszcze tak. fra g
m en tary czn y , że w szelkie uogólnienia czynione na ich pod staw ie m a ją znam iona hipotetyczności.
P rz y ta k im sta n ie rzeczy logika religii m oże bądź analizow ać różne teorie u ra c jo n a ln ie n ia w ia ry , bądź też (jeśli chce być rzeczyw iście lo g ik ą stosow aną) ograniczyć się z je d n e j stro n y do tego, co d aje się w tej m a te rii u sta lić a prio ri, a z d rugiej do tego, co m ożna bez w ą tp ie n ia zauw ażyć w postaw ie ogółu w ierzących. W tym o sta tn im w y p a d k u w y niki ro zw ażań logicznych będ ą n a razie sk ro m n e, ale za to pew ne. P rz y niosą one m. in. i tę korzyść, że pozw olą dostrzec, k tó re p u n k ty w zło żonej p ro b lem aty c e m y ślen ia relig ijn eg o czek ają jeszcze na opraco w anie.
G. H erb u t