Rok IV Łódź, 4 . VIII 63.
Nr 31 (283) C e n a - 1 z ł .
JULIAN BRYSZ
Z GŁOWĄ NA KARKU
O d blisko dwóch tygodni w łódzkim M uzeum Histo
r ii W łókiennictw a czynna jest niezm iernie ciekawa wystawa. J e j skrom ny tytuł — „W ynalazczość pracownicza w przemyśle w łókienniczym " — nie po
w ie nam zbyt wiele.
Jeśli jednak kogoś z was — Czytelnicy — fra
puje pomysłowość ludzka, sztuka logicznego myśle
nia, pasja uspraw niania otaczających nas przedm io
tów i m echanizm ów , by lepiej służyły człowiekowi
— radzę koniecznie obej
rzeć tę wystawę.
Zgromadzono na n iej 207 w ynalazków , powstałych w 84 fabrykach na tereilie całego kraju, będących re- tultate m wieloletniej częs
to pracy racjonalizatorów.
Są tu d u ie konstrukcje i m ikroskopijne detale, któ
re potrafiły zrewolucjonizo
w ać cały cykl produkcyj
ny.
Z IA R N K O DO Z IA R N K A U wejścia na wystawę w ita nas plansza: „Zgro
m adzone tu projekty przy
niosły gospodarce narodo
wej około 200 m ilionów zło
tych oszczędności". Ta m iar ka zebrała sie z małych ziarenek. Ktoś odkrył, że
cewka przędzarki, osadzo
na nieco inaczej w uchw y
cie, może naw inąć o 12 pro
cent więcej pL/cęazy, ktoś Inny zm echanizow ał proces mierzenia i zw ijania w a
toliny, co dotychczas robio
no ręcznie, ktoś zbudował prosty kołowrotek do skrę
cania lin 1 um ożliw ił tym m ym „skrócenie" . hali produkcyjnej z 220 do 20 metrów.
Celowo w ym ieniam na początek najprostsze po
mysły by wskazać, że w ra
cjonalizatorstwie każdy ma pole do pooisu. Przy wielu uspraw nieniach nie jest niezbędne specjalne w y
kształcenie, często wystar
czy „głowa na karku", Typowym przykładem ta
kiej „głow y" jest ekspono
wane na wystawie krosno tkackie na którym doko
nano a ż 16 usprawnień.
W yelim inow ano więc m o
żliwość w yrw ania wrze
ciona i wyrzucenia czółen
ka, zastosowano pomysło
wy ham ulec i urządzenie do wykryw ania zerwanej nit
ki, itd. C ierpliw a praca ze
społu racjonalizatorów do
prow adziła ich wreszcie do w ynalazku. możliwego do zastosowania w szero
kiej skali. Tamte wszystkie uspraw nienia dotyczyły tyl
ko jednego jedynego typu krosna, teraz zdołali jakby przekroczyć barierę i uogól
nić swoje doświadczenia.
Skonstruowali m ianowicie urządzenie, które zapobiega ściąganiu się tkaniny pod w pływ em ruchu czółenka.
Podobnych, uniw ersal
nych w ynalazków jest na wystawie bardzo wiele. Oto słynna ju ż spiralka do tzw.
nibyskrętu. W iadom o, że przędzę uzyskuje się na drodze skręcania grubego warkocza w łókien w coraz cieńszą nitkę. .Jednym z e- tapów tego procesu jest właśnie ów nibyskręt. Tzw.
lejek nibyskrętowy, to u-
rządzenie składające się z około 20 bardzo precyzyj
nych części. Jednak dw aj racjonalizatorzy z Bielskiej Fabryki Maszyn W łók ie nn i
czych ośm ielili się twier
dzić, że to wszystko jest zbędne! Zam iast — zasto
sowali spiralkę drucianą, przypom inającą korkociąg.
W rezultacie dopracowali się w ynalazku na skal*
światową.
W Zakładach im. 1 M aja w Lodzi wieloosobowa gru
pa robotników obserwowa
ła długo pracę trójczłono- wego zespołur" maszyn —
Dokończenie na słr. 4
BERNARD SZ TAJNERT
BIOLOGIA
LITERATURY
W
i
*ielu mówi o technice li
teratury, o technice książki, • technice pi
sarstwa, o technice pi
sania,, wszyscy milczą o biologii tych zjawi.su, przed
miotów procesów i czynności.
Czyżby czynności pisarza by
ły mechaniczne, tylko me
chaniczne, czyżby dzieło pi
sarskie Ifyło maszyną, kon
strukcją automatyczną maszy
nową... A ruch dzieła litera
ckiego — nie będący ruchem przestrzennym — nich bie
gnący jedynie w wewnętrz
nym, zakomponowanym cza
sie dzieła — czy ruch ten jest ruchem technicznym, czy raczej odśrodkowym osobnym ruchem biologicznym — ru
chem biologicznym — ruchem
Praca szkolna Renaty Pajchel studentki PW STiF (patrz artykuł n a str. 8)
.—. życiem. A dzieło litera
ckie czy powstaje raczej Ja
ko konstrukcja czysto myślo
wa, myślowo-techniczna do- dajmy; czy też raczej, jako biologiczny organizm, jako or
ganizm, którego myśl jest tyl
ko jedną bardzo Istotną, ale tylko jedną funkcją.
Czy dzieło literackie jest budowane, konstruowane, czy też raczej płodzone i rodzo
ne w trudnym, bolesnym po
rodzie. Twory wyłącznie kon
struowane, twory techniczne są układami ścisłymi, układa
mi wymiernymi — ścisłość • wymiemość to atrybuty ich martwoty, ich doskonałość i ich całkowite w zasadzie pod
porządkowanie zamiarowi kon struktora — to podstawa Ich ustawicznej, przed ustanowio
nej śmierci. Twory biologi
czne są układami newymier- , nyml — układami, których rozrost następuje własną dro
gą w osobistym jednostko
wym czasie — nieokreśloność Ich rozrostu «*» bezustanne
konflikty z zamiarem rodzi- elela to pedstawa ich ustawi
cznego zaczętego dawno przed osiągnięciem kształtu p&eudo- gotowego życia.
I I
Jesteś autorem to znaczy Jesteś ojcem i matką dzieła w jednej osobie — hermaatro- riytą naródzmŁ a potem czu
łym i nieco zawistnym opie
kunem niewymiernego rozro
stu poczętego. Autor — wy
chowawca krnąbrnych dzieci
— nie może o nich zapom
nieć nawet wtedy, gdy one leżą w domu, • on biegnie po ulicy — pamięta je pamię
cią uczuć, pamięcią wszyst
kich zaangażowań. Wraca do nracowni. do stołu i widzi młody, wrzeszczący organizm rozpierający si« w kierunku ■ w czasie, który on autor prze
znaczył dla Innych dzieci, lub dla pustki 1 ciszy, dla nie
zbędnej pustki 1 ciszy. Chwy
ta więc miody organizm w
Usłyszeliśmy ją po raz pierwszy w sowchozie „Ta- iaszkino". Przy biesiadnym stole zanuciła ja jakaś kom somołka. Po chw ili pieśń, ja k dzw on b ila w uszy prze
piękną, przejm ującą melo
dia i niezapom nianym i sło
w am i wiersza Jewtuszen- ki: „Chcą-że Rosjanie w o jny?" O dtąd nie opusz
czała nas ani na chwilę.
W ędrow ała razem z nam i po polach i halach fabrycz
nych, odw iedzała obozy pio
nierskie. niosła się w zdłuż Dniepru. Zawsze głęboko wzruszająca, przepiękna pieśń pokoju: Czy chcą Rosjanie wojny?...
Przez smoleńską ziem ię przeszła ju ż niejedna pożo
ga. Smoleńsk — jedno z n a j
starszych m iast rosyjskich, który w przyszłym miesiącu obchodzić będzie 1.,100-lecie swego istnienia — pam ięta wiele. I napad litewskich feudałów w X I I I wieku, i polsko-szwedzka interwencję w czterysta lat później, i bitw y napoleońskie pod i za m uram i miasta... Ale żadna w ojna nie poczyniła takiego spustoszenia, jak ostatnia.
Przez cała Smoleńszczyznę ciągnął się front. Miasto-me- tropolia uległo zniszczeniu w 93 procentaęh. a i te nie
liczne domy, które pozosta
ły — hitlerowski Okupant skazał na zagładę.
Na gmachu dawnego ho
telu 25 września 1843 roku ju ż pow iew ał czerwony sztandar, gdy saperzy odkry
li, że dom cały jest zam ino
wany. Jeśli stoi więc do dziś — zawdzięczać to na
leży czujności frontowych żołnierzy. Smoleńszczanom zaś, gorąco w swoim mieście zakochanym, że jeden z ta
kich zdradzieckich ładun
ków zachowali dla potom
ności. Dziś m ożna oglądać go w m iejskim muzeum.
W ielki pietyzm do rodzin
nej ziemi kazał smoleńszcza- nom- nie tvlko zgromadzić wszystke, co w iąże sJę z burzliw ym i dziejam i tej zie
mi — w muzeum , ale i od
restaurować fragmenty m uru obronnego' oraz liczne pom niki wśród nich sławnych ludzi Smoleńszczyzny.
A w ydała ich ona niema-
Dalszy ciqg na słr. 4
piszące ręce I usiłuje go ug
nieść w kształt, który kiedyś dla niego zamierzył umysłem, w kształt techniczny, maszy
nowy.
Umysł był przecież tylko ojcem pierwszego techniczne
go zamiaru — tworzenie to proces, który autor odbywał wszystkimi swoimi władzamn, caią swoją istotą — także i wybitnie pozarozumową jej częścią. Dlatego t.«fra,z w chwii- li załamania powraca do ro
zumu. wyłącznie do rozumu
— pisał przecież także uczu
ciem, afektem. strachem i snem — była w nim takie pufct.ka i cisza i zazdrosna o kroplę nowego życia śmierć, oczywiście wyłącznie ta śmierć estetów, ów grecki Tanata brat Erosa. Wszystko to o- becne w młodym dziele i nie
gdyś w autorze I z autora po
częte opiera się wierności wobec pierwszego zamiaru — tak Jakby miało walczyć nie tylko strawionym pragnieniem iluzorycznej, bo technicznej
Dalszy ciqg na słr. 6
T Y G O D N I K 10DZKI WIESŁAW BEK
T ADEUSZ PAPIER
A
S t a n i s ł a w C z e r n i k otrzym ał w br. nagrodę M i
nistra K u ltu ry i Sztuki (II Stopnia) *a książkę pt. „R ę
ka". J a k wiadom o, nagrodę I stopnia otrzym ał J a r o s ł a w I w a s z k i e w i c z za „Sławę i Chw alę". W k la sie nagród I I stopnia oprócz S tanisław a C zernika zostali w yróżnieni F l o r a B i e ń k o w s k a za „Dalekie dro
g i", A r k a d y F i e d l e r za k siążk i podróżnicze, T a ' d e u s z Ł o p a l e w s k l za książkę „K ad u k czyli w ie l
k a niem oc". W i l h e l m S z e w c z y k za „Literaturę niem iecka X X w iek u " oraz W i s ł a w a S z y m b o r s k a za tom poezji „Sól“*
Nagrody I I I stopnia otrzy
m ali J e r z y J u r a n d o t i M a c i e j P a t k o w s k i .
0
„Ręce“ S tanisław a Czernika pisaliśm y w„Odgłosach". N azw a
liśm y ją powieścią 0 problem atyce m oral
nej, opowieścią — baś
n ią o wierze w p ra wość ludzką. Stefan Lichań- ski określił w „Tygodniku K u l turalnym'* książkę Czernika jak o przypowieść filozoficz- no-poetycką (przypowieść, beletryzowany esej, poemat prozą — każda z tych nazw może być użyta, byleby nie brać jej zbyt sztywno, for
m alnie. literalnie). Lichański zw rócił uwagę na to, że nad powieścią Czernika „czytel
n ik m usi się pochylić tak, ja k nad źródłem , z którego chce się napić. Jest to książ
ka w ym agająca czytania współtwórczego, nie tylko z ołów kiem w reku, ale i czuj
ną. napiętą m yślą".
Powieść Czernika oddzia
łu je na czytelnika wieloma sposobami. Nie wchodzi tu w grę w yłącznie powlerz- ę łw u m i w arstw a fabuląrna.
Pierwsze, co nieiako narzuca się czytelnikowi, to zagad
nienie wyboru tematu przez pisarza. Jest rzeczą charak
terystyczną, ja k Czernik w swoich powieściach, esejach, wierszach i wypowiedziach w c iąż powraca do jednego zasadniczego m otywu, który nazywa naczelnym w swojej twórczości. Nie chodzi przy tym o „wartość samego aktu pisania", w łaśnie ten ak t jest inspirow any przez ów m otyw. „Na dobrą sprawę
— pow iada — cała m oja poezja, m oże naw et i całe m oje pisarstwo pozostaje pod znakiem , pod nazw ą, pod sym bolem „chaty". Leit- m otiv pow tarzający się, w ią żący poszczególne części w zorganizow aną całość. Do tej ehaty-symbolu powraca Czernik, gdziekolwiek się znajduje. W owej chacie, w ow ym „Ilio n ie " otoczonym w ierzbam i, w tym skraw ku świata, który zawsze pozo
stał dla pisarza „em ocjonal
nym środkiem św iata", któ
ry (ów drobny światek, gos
podarstw o chłopskie w W iś
niow ej Górze) osadzony na trw ałe w w yobraźni (pisa
rza i bohatera powieści)
„rozrastał się w raz z nią, 1 poprzftz nią, i jakby roz
ciągliw ą błoną ogarniał póź
niejsze m nóstw o innych św iatów , większych, p ię k niejszych, ważniejszych, nie tylko nie rozpraszał się wśród nich, ale ich różno
rodność jednoczył, scalając w łasn ą jakością". W tym świecie tk w iły (i tkw ią) ko
rzenie „w iecznej" sprawy, pytań — „kim jestem? Skąd?
Ja k ie były m oje dzieje n im stałem sie ciałem i duchem ? I z tego św iata w yw odzi się m otyw — który pojaw ia się w w ielu wierszach, w po
wieściach, szkicach — mo
tyw poszukiw ania własnego rodowodu. Inaczej oczywiś
cie zabrzm i on we wspom nieniach z Algierii. Inaczej zajaśnieje w „Dom u pod w ierzbam i". In n e wreszcie znajdzie rozw iązanie w „R ę
ce". A le czy ostateczne?
K to nie zdoła odczytać tej książki — pisze S. L ich ań
ski — „jak o w ypow iedzia
nej językiem przedstawień artystycznych propozycji k u l
turow ej, m oralnej, filozo
ficznej, ten odnajdzie w niej tylko opowieść o dw u osob
liw ych m aniakach11. Te pro
pozycje są widoczne na przeróżnych płaszczyznach powieści Czernika. D la au
tora „R ęk i" nie m a um arłe
go czasu. Dzień wczorajszy o d bija sie w d n iu dzisiej
szym, różne plany czasowe n ak ła d a ją się na siebie, treści współczesne w spółist
n ieją z daw nym i, w tych daw nych znajdziem y niejed
nokrotnie prapoczątki spraw dzisiejszych, przy tym auto
rowi nie chodzi „o barw ne szczególiki", ale o „czynniki określające styl i w arunki życia ludzkiego". Dlatego za
pis chłopa pańszczyźnianego Grzegorza ([„trochę ślepego, i trochę głuchego") o naro
dzinach m yśli — psaozółeń- ki) — o godności człowie
czej — zrodzonej w n a jb ar
dziej upodlonych, zwierzę
cych w arunkach — posiada tak silriy zw iązek z postępo
w anie m uczonego profesora, który przyjechał odwiedzić rodzinną W iśniow ą Górę, ,1ak i znaczenie d la jego brata A dam a, cierpiącego na kompleks „ręki", jak i dla syna A dam a chorującego z powodu złam anej gałązki brzoskwini. W powieści w i
dać próbę uchwycenia • ca- - łoścl zjaw iska, które tutaj ' nazyw a się (jąk określa L i - , chański) ,,Szukanierri samo- wiedzy stanowej dzisiejszego chłopa", ale sądzę, że nie tylko „stanow ej". Lichański słusznie dowodzi, że „R ęka"
przedstawia proces schodze
nia bohatera w głębie tej chłopsko-plebejskiej świado
mości, ale przecież „R ęka"
pokazuje rów nież i proces odw rotny — dojrzew ania bo
haterów współczesnych. A u tor pokazuje w yraźnie (pa
m ię tn ik Grzegorza, „spo
w ied ź" A dam a) ja k im i dro
gam i bohaterowie przycho
d zili „do wskazanej posta
wy". A ta „wskazana posta- w a “ to nie tylko chłopsko- plebejska świadomość, do niej m ógł dojść Grzegorz, ale dzisiejsi bohaterowie, ży
jący w nowych zupełnie u- kładach społecznych?
Czernik próbuje „mierzyć świat, bada dzieje, ocenia historię", pokazuje praw dę o narodzinach człowieka, o myśli — „pszczółeńce". Na
zw ałem tę książkę opowieścią
« narodzinach prawości. W tych układach m ógł się opła
cić trud „poszukiw ania ro
dow odu". Praw da, do której doszedł pradziad Grzegorz, rozw ijać się będzie w ciąż i rozkwitać (oczywi&ie nie w sposób bezkonfliktowy, poz
na jej gorzki sm ak Adam), ale czy na tym koniec?
W łaśnie że nie. to jeszcze nie koniec poszukiw ań i jakkolw iek wierzymy, że św iat się zm ienia na lepsze w sensie społecznym i m o
ralnym , to przecież dzięki tem u znakow i zapytania, za
w artem u w ostatnich lin ij
kach pam iętnika Grzegorza, została w powieści otw arta droga do dalszych, tw ór
czych rozw iązań.
Nagrodzona została po
wieść „Ręka". Ale sądzę, że w tej nagrodzie mieści się rów nież uznanie dla pisarza, który całą sw oją bogatą twórczością (S. Czernik w ciągu czterdziestu lat pracy pisarskiej — od 1923 roku
— w ydał szereg książek z zakresu poezji, folklorysty-
Stanislaw Czernik w karykaturze Ibisa-Gratkowsklego
ki, eseistyki i powieści, w tym cykl powieści histo
rycznych) — daje świadec
tw o silnego pow iązania z życiem, z codziennymi tro
skam i i radościami ludzi prący. Ten akcent bardzo silnie waży na charakterze twórczości Czernika. N urt reprezentowany w powieści
„R ęka" to zaledwie jeden z w ątków tematycznych, które interesują pisarza. Nie spo
sób w felietonie pisanym z okazji' przyznania nagród artystycznych om ów ić całe
go dorobku pisarskiego Czernika, tym bardziej, iż ten dorobek fest tak różno
rodny. W ydając „Stare zło
to", książkę poświęconą po
szukiw aniom resztek pra- poezji, o zabytkach polskiej pieśni ludow ej, Czernik przy
rów nał siebie do samotnego wędrowca, •przemierzającego szlaki Jćszcze nie zbadane, który., jed nak , m a nadzieję*
że jego samotne w ysiłki m o
że u torują drogę systema
tycznym, zbiorow ym bada
niom . A utor „Starego złota"
tej pięknej, pełnej tw ór
czych pom ysłów książki, n a
leży do tych entuzjastów, którzy nie tylko starą pieśń- poezję zachow ują od zapom nienia, poszukują jej szcząt
ków jak cennych skarbów — ale tych skarbów szukają także na dnie duszy lu d z
kiej.
S Z A N O W N Y P A N IE R E D A K T O R Z E !
N ie w ie m , c z y zech ce Parn p r z y ją ć do w ia d o m o ś c i s k r o m n ą w z m ia n k ę z o k a z ji m o je g o p o b y tu w K o n in ie w d n ia c h od 21 d o 22 lip c a br.
S zczerze p r z y z n a m , że zosta
łe m m ile za sk o c zo n y n o w y m p e jz a ż e m K o n in a . P o z a k o p a l
n ią i e le k tr o w n ią w id z ia łe m b u d u ją c y się — K o n in n o w y .
W ła d n ie u s y tu o w a n y c h k o m p le k s a c h b lo k ó w m ie s z k a ln y c h , n o w y c h s z k ó l i in n y c h b. ła d n ie p o m y ś l, n y c h i m iły c h d la o k a e le w a c ji.
P o za z a m ie s z k a n y m i — trw a b u d o w a n o w y c h o s ie d li m iesz
k a n io w y c h .
W szy stko , je s t c h a r a k te ry s ty c z n y m p rz e c iw ie ń s tw e m d a w n e go m ia s ta .
In f o r m u ją c y m n ie s z y ld w y k o n a w c y b u d o w y — „P rz e d się
b io rs tw o B u d o w n ic tw a T ereno w e g o " w r o z m a c h u 1 g o sp o d a r
n o ści n ie u s tę p u je w ie lk im o ś r o d k o m n aszeg o k r a ju .
J a k o ro d o w ite g o ło d z ia n in a — o b o w ią z u je m n ie p rzede w szy s t k im lo k a ln y p a tr io ty z m , z w ią zany z o s ią g n ię c ia m i r o d z in n e
g o m iasta,' a z a te m g łęb o k ie g o u z n a n ia d la z a s łu g je g o b u d o w n iczy c h , d la ty c h c e n n y c h r ą k i z e sp o łów • tw ó rc z y c h , k tó r y m to w szy stk o c o w id z im y — za
w d zię c z a ć b ę d ą p rzy szłe p o k o le n ia .
Je s te m p e łe n g łę b o k ie g o u z n a n ia r ó w n ie ż i d la ty ch . k tó r z y w trosce o p rze szło ść naszego m testa. w s k a z u ją n a ś w ia d k ó w p o zo stało śc i d a w n e g o c h a r a k te r u , s ta ry c h łó d z k ic h „ f a m u ł" . D z ię k u ję p rze to p a n u J a n o w i B ą b iń s k ie m u 1 serde cznie p o p ie r a m Je g o m y ś l, a ż e b y p o to m n o ś c i z a c h o w a ć zesp o ły b u d y n k ó w K sięże g o M ły n a o r a z in n y c h u n ik a ln y c h z a b y tk ó w ro b o tn ic ze j Ł o d z i, z o k re su u b , s tu le c ia , w z a m ie s z c z o n y m a r ty k u le W aszeg o p o c zy tn e g o ty g o d n ik a „ O d g ło s y " n r 25/277 z d n . 23. 6. 196.1 r.
Z a te m , b y ć m o że ; że 1 po
d o b n e s p r a w y za istn ie ć m o g ą r ó w n ie ż i n a tere n ie m iasta K o n in a .
S k r o m n e m o je u w a g i s ta ją się m o ż e z b y t o d le g le o d p r o b le m ó w b a rd z ie ! w a ż k ic h , ktć- r e s ą c e c h ą o k re su c ie k a w y c h p r z e m ia n , i k tó r e w in n y b y ć o d b ic ie m w ła ś c iw y c h ram na
szej p u b lic y s ty k i.
N ie m n ie j je d jw k p o r w a ła m so b ie w s k r o m n e j u w a d z e za
p r o p o n o w a ć za m ie s zcze n ie arty- k u łu - re p o rta żu o troskach i o s ią g n ię c ia c h w o s ta tn ic h la tach — m ia s ta K o n in a .
B ę d z ie m y n ie z m ie r n i^ c ie k a w i, Ja k i b ęd zie „ o d g ło s " K o n i
n a i „ t y c h " , k tó r y m p o w ie rz o n e z o s ta ły p o w a ż n e i o d p o w ie d z ia ln e z a d a n ia , w u k s z ta łto w a n iu trw a łe g o św ia d e c tw a n o w e j, B ocjailm y canej JMOwki,
R a c z y P a n R e d a k to r, p r z y ją ć w y ra z y g łęb o k ie g o p o w a la n ia
J A N F R A N K O W S K I J M t i
ul, Abramowakiego U, m. łf
C
ałe szczęście, że nie m usiałem co dw a — trzy dni przesyłać wiadom ości na bieżąco, ja k rob ili to koledzy z prasy codziennej. Dopiero w pow rotnej drodze z Moskwy do Łodzi m oje w rażenia zaczęły się porządkować, układać — i w tej chw ili mogę się pokusić o krótkie podsum owanie fe
stiw alu filmowego.
A więc F ellin i laureatem na K rem lu! Do ostatniej c h w ili w ew nątrz ju ry trw ała w alka, której odgłosy dochodziły krążących w okół dziennikarzy. Przyznanie pierwszej nagrody festiw alu o haśle „O h u m an izm sztuki film ow ej, o pokój i przyjaźń między naroda
m i" film o w i tak subiektyw nem u, tak kontrowersyj
nem u ja k „8 t p ół" w ydaw ało się praw ie niem ożliw e.
Je d n a k jury, którego większość zresztą stanow ią film ow cy z k rajów zachodnich (z upartym Kram erem i A m ide i n a czele) przyjęło do wiadomości długą
•eksplikację, wygłoszona przez Felliniego. W eksplika- c ji tej autor zapew nił, że zrobił film hum anistyczny, internacjonalny etc. W ydaje się, że Fellini, który przyjechał na pokaz swego dzieła w ostatniej chw ili, odpow iadał w ten sposób na zarzuty, postawione m u przez krytykę ju ż tydzień wcześniej.
J a k i jest ten film napraw dę? W każdym razie na- pewno w ielki, doskonały. O grom ny dystans dzieli Fel
liniego (twórcę „La S trady" i „Słodkiego życia") od zdobywców dalszych nagród. To w ielki artysta. Czy jednak jego osobiste rozterki i obsesje, tak znakom i
cie pokazane, są problem am i, n urtujący m i współczesną ludzkość? Tylko do pewnego stopnia. Część czytelni
ków czytała ju ż zapewne inform acje, zaw ierające streszczenia film u , nie dającego się streścić. Historia reżysera (autoportret Felliniego — gra Mastroianni^, który w momencie rozpoczęcia nowego film u dochodzi do wniosku, że nie m a w nim nic do powiedzenia — i rozpam iętuje swoje życie poczynając od dzieciń
stwa, nie może w ybrnąć z kłopotów z żoną i kochan
ką, z producentem, z gw iazdą, ze wspólscenarzystą.
Rzeczywistość miesza się ze w spom nieniam i, z m a
rzeniam i i urojeniam i. Dość niespodziewanym zakoń-
ST A NI S ŁA W KOKESZ
»czeniem jest pow rót chęci do życia, chęci do tw ór
czości, do ludzi. Tylko tyle i aż tyle jest w „8 i pół", film ie doskonałym w robocie reżyserskiej, w każdym szczególe.
A obok tego wiele film ó w zgoła słabych, szarych, schematycznych. Na festiwal m oskiewski przysyłają swoje próby kraje małe, których nie zaprasza się do Cannes i W enecji, a zachodnie potęgi film ow e często d a ją film y obojętne politycznie i artystycznie. G dyby np. U S A zgłosiły „Proces w Norym berdze" Kramera*
m iałyby szansę na czołową nagrodę. Ale Stanley K ram er jest tw órcą lew icow ym i Departam ent § t§ n ji ..
WMflł zgłoSićr „W ielką w yjjraw ę , film dobry, a ie .s n i w ybitny artystycznie, ani zaangażowany ideowo. , ' O T SH ŚJffTłW ^^Bw M i^tTT tonkursu doskonałego film u P
montażowego Rossifa „Umrzeć w M adrycie" — film u , który jest zaangażow any po stronie republikańskiej (jest to historia w o jny domowej w H iszpanii), lecz nie jednostronny, bardzo obiektywny. Zgłoszono n a
tomiast kom edyjkę Etaixa, dobrą, zabaw ną — ale tylko tyle.
A n g lia dała now ą wersję „W pustyni 1 puszczy", historię chłopczyka angielskiego, który w czasie kon
flik tu suezkiego (akcenty antyegipskie) traci rodziców i przedziera się przez cały Czarny L ąd aż do Po
łudniow ej A fryki. Są tu pozytywne postacie M urzy
nów, świetne aktorstwo E. Robinsona, piękne zdjęcia
— ale w sumie Sienkiewicz był lepszy. Tytuł: „Sam- m y idzie na południe". Japo nia zgłosiła „Zepsutą dziewczynę", dobry film obyczajowy o współczesnej młodzieży. Słusznie otrzym ał on jeden z trzech zło
tych m edali. Drugi złoty m edal dostał Jugosłow ianin B u lajić za niedobry, pretensjonalny film o w ielkiej bitw ie m iędzy partyzantam i a w ojskam i niem ieckim i
„Kozara".
, Natom iast pierwszy w kolejności (a więc n ajw aż
niejszy) złoty m edal przyznano Czechom, którzy m ają swój dobry rok. Poza konkursem w idzieliśm y piękny na w pół bajkow y film Jasnego „G dy przyjdzie kot", nagrodzony ju ż w Cannes. Natom iast laureatam i m oskiewskim i zostali Klos i K adar, którzy w film ie
„Śm ierć nazywa się Engelchen" w sposób niebanalny i nieschematyczny pokazali tak ju ż ograny tem at par
tyzancki. Czesi więc w tym roku w ypadli znacznie lepiej od nas i w Cannes (gdzie źle zrozum iano i żle przyjęto „Jak być kochaną") i w Moskwie. Przyjęcie
„Czarnych skrzydeł" m im o dobrych recenzji w prasie radzieckiej i w yróżnienia srebrnym medalem, trudno nazw ać ciepłym. F ilm Petelskich jest dobrze zrobiony, ale w dniu poprzedzającym projekcję „Czarnych skrzydeł" pokazano rum uński „Lupen 21“ o podobnej tematyce. Też strajk górników , zw iązki zawodowe, wiece, kapitaliści w latach dwudziestych. R u m u n i zresztą zrobili rzecz słabszą, m im o wym yślnych efek
tów dźw iękow ych i steręofpnii 1 rów nież dobrych scen masowych.
Gospodarze także nie m ieli na tym festiw alu w y
bitnego dzieła. O ba pokazane film y radzieckie („Taki jest B a łu je w " 1 „Rejs bez ład un k u ") są współczesne, zaangażowane, dobrze zrobione 1 grane — ale nie tej rangi co „Dziewięć dni jednego roku" czy „Czyste niebo". O ba naw et nieco schematyczne w rysunku postaci, choć nie w przeprowadzeniu akcji. Drugi z tych film ów , lepszv, otrzym ał srebrny medal. Do
brze zrobiony film N R D w g znanej powieści Apitza o obozie w Buchenw aldzie „Nogi wśród w ilk ó w "
otrzym ał m edal za reżyserię (Frank Bever). Spo
dziew ano się naw et wyższei lokaty tego film u , choć m ożna m u zarzucić jednostronne pokazanie funkcio- narluszy obozowych. Ciekawostka: w film ie gra kilk u aktorów polskich, m . in .: Płotaickl, Krystyn W ójcik, M alanowlcz.
Taka wiec była konkurencla dla W łochów, którzy otrzym ali dw ie g łó w m nagrody. Prócz bowiem G rand P rix dla „8 i pół", rów nież nagroda m iędzynarodow ej krytvki film ow e! FIPRESCT nrzynadła reż. N anni Łoy za film pozakonkursowy „4 dni Neapolu". Jest to wy-
bitne, pótdokum entalne dzieło o zrywie lu d u neapo- litańskiego pod koniec w ojny — film nie dopuszczony na festiwal w Cannes skutkiem protestu NRF. Poza tym i dw om a znakom itym i obrazam i, Włosi pochw alili się Jeszcze poza konkursem „L am partem " Visconti‘ego (G rand Prix w Cannes), film em niezwykle pięknym , choć nieco zbyt długim . N R D natom iast pokazała poza konkursem „Rosyjski cud" reż. Thorndike, film m ontażow y o historii Z S R R od rew olucji do sputni
ków. Przy znakom itym istotnie doborze m ateriałów archiw alnych, dobrej kom pozycji, film m a jednak m iejscami zbyt wolne tempo.
K ilk a ju ż film ó w określiłem jako zbyt długie — m oże zmęczenie było też wyw ołane dużą ilością po
kazów i tropikalnym niem al upałem, jak i panow ał w Moskwie. Na szczęście w Pałacu Z jazdów na K rem lu klim atyzacja jest doskonała. O d tego pow i
nienem zacząć: festiwal odbyw ał się w supernowo
czesnym, znakom icie zaprojektow anym i wykończo
nym Pałacu Zjazdów .
S łów k ilk a ' o dw óch film ach osobliwych. Egipski supergigant „S alad in" pokazał w ojny krzyżowe od strony Arabów . A więc krw aw ym , zdradzieckim , okrutnym europejskim rycerzom przeciwstawieni zo
stali szlachetni, dzielni Arabowie. O glądało się to z m ieszanymi uczuciam i. Oczywiście, że sporo praw dy historycznej jest w pokazaniu w ten sposób najazdów Krzyżow ców na ziemie arabskie, ale raził n ie w ątp li
w y nacjonalizm i tendencyjność. Zwycięskie bitw y Saladina (wśród jego przeciw ników : Ryszard Lwie Serce) pokazane zostały z rozmachem, z użyciem ty
sięcy statystów, a kolor wykorzystano pr-ede wszyst
k im dla pokazywania strumieni płynącej krwi. Inn ym film e m osobliw ym był zachodnioniemiecki fabulary
zow any dokum ent o podróży szwedzkiego szkolnego żaglowca. Też szeroki ekran i kolor, a ponadto do
skonała technicznie stereofonia. Tytuł: „Flying Klip- per“ (nazwa statku). Co’ś w rodzaju programu Cine- ram y: parada janczarów w Istam bule, taniec brzucha pod Sfinksem, sztorm na A driatyku etc. A le rodzyn
kiem było spotkanie „K lippera" z V flotą am erykań
ską. Niemieccy film ow cy zachłystują się potęgą USA,
NA KREMLU
pokazując m. in. Im ponujący Istotnie start całych eskadr sam olotów rakietowych z pokładu lotniskowca, sprawność bojow ą floty i lotnictwa. A le na festiwalu, w którego haśle są słowa „o pokój i przyjaźń m ię
dzy narodam i" — to też raziło, nawet bardzo.
F ilm ów napraw dę festiwalowych było — jak ju ż w spom niałem — niewiele. Na festiwal w W enecji specjalna kom isja dopuszcza tylko 14 film ów , n a j
lepszych spośród zgłoszonych. W Moskwie wyświetla się wszystko, co przyślą. Cóż się dziwić, ze n ik t z dziennikarzy, naw et się nie zdobył na pójście na takie dzieła jak „Ach, dziew czątka!" (Mongolia) czy
•„Szuszu i m ilio n " (Liban). W ybaczcie m i — ja też nie poszedłem, i chyba niewiele straciłem. Straciłem zato sporo czasu, oglądając niektóre film y niewiele ciekawsze. W ielu gości i dziennikarzy wysuw ało ju ż propozycje, by I na tym festiwalu wprow adzić ja kąś wstępną selekcję. Jeśli ju ż jestem przy m inusach festiwalu, wspom nę o tym, że projekcje film ów krót- kometrażowych odbywały się w tych samych godzi
nach, lecz w innej sali. Przez to krótkom etrażówek n ik t nie w idział, prócz specjalnie zainteresowanych — no i odrębnego jury. J a zobaczyłem tylko węgierską
„Pieśń o żelazie", nagrodzoną G rand P rix krótkiego m etrażu. To bardzo ładna im presja na tem at orygi
nalnych rzeźb, kutych w metalu, 1 ich twórcy. Dobry kolor, dobra m uzyka, ani słowa komentarza.
Wszyscy goście festiw alow i mieszkali w ogromnym hotelu „M oskw a", przed którym od rana do nccy stal tłu m w ielbicieli i ciekawych. Jean Marais, bardzo lu popularny, m usiał w ym ykać się tylnym i drzw iam i.
Rów nież Yves M ontand i Sim one Signoret oblegani byli za każdym razem, gdy ukazali się przed hotelem.
Z nana jest też dobrze w Z S R R Giulet.ta Massina, która przyjechała z m ężęm , Fellinim , m niej A ntonclla L u ald i (opalona na M ulatkę) i Lea Massari. Moskwl- czanie zobaczyli M arylin Monroe w „Pół żartem, pół serio", w yśw ietlanym poza konkursem. A „na żywo"
byli m. in.: Susan Strasberg (Anna Frank I „ k a p o "
z film u Pontecorvo), D anny Kaye, Tony Curtis z żo
ną, piękną Christine K aufm ann, odtwórczynię roli polskiej księżniczki w am erykańskim „Tarasie Bul- bie". W śród w ielu egzotycznych gwiazd w yróżniała się urocza K libanka o nieznanym nazwisku. Nasza Beata Tyszkiewicz jest w Moskwie rów nież łubiana, a jej duże zdjęcia w idziało się na wystawach i w ga
blotach.
Codziennie, przez cały okres festiwalu, ukazyw ało się kolorowe pism o „S putnik kino-festiwala" (30 ko
piejek, dużo) z program am i, w yw iadam i, ploteczkami.
D uży nakład rozchodził się błyskawicznie — a edycja francuska i angielska trafiały do gości. R ów nież prasa moskiewska bardzo interesowała się festiwalem, fil
m y konkursowe były recenzowane na bieżąco. Foto
reporterzy szaleli, fotografując gwiazdy przy każdej okazji. Z polskiej delegacji najczęściej fotografowany był Ja n Rybkowski, bardzo tu popularny. Jako czło
nek jury, należał do tych, którzy m usieli z obowiązku oglądać absolutnie wszystko. Przew odniczącym ju ry by ł G rigorij Czuchraj.
Kończąc relację, z konieczności dość skrótową, wspom nieć trzeba, że najbardziej jak zwykle udane było przyjęcie polskie (z Żubrów ką) po premierze (m niej niestety udanej) „Czarnych skrzydeł". N a za
kończenie festiwalu p o jaw ili się obok m inistra Fur- cewej wszyscy niem al kosmonauci wraz z Tieresz- kow ą, znacznie przystojniejszą i m ilszą w naturze ,niż na gazetowych zdjęciach. Wszyscy otrzym ujący nagrody, od Japończyka do Meksykańczyka (a nagród było dużo za dużo) piękną ruszczyzną m ów ili „Bol- szoje spasibo" lub na odm ianę „Spasibo bolszoje".
I wszyscy z sympatią żegnali serdecznych, gościn
nych gospodarzy. Nie m ożna mieć do nich pretensji
•a 35° Celsjusza w cieniu. Może za dwa lata będzie , ieco chłodniej... A film ó w może będzie nieco m niej, a za to lepsze...
W tym szaleństwie
j e s t m e t o d a . . .
Psychiatrzy twierdzą, że wszyscy jesteśmy trochę nie
normalni. Być może... Fakt.
faktem, że choroby psychicz
ne bardzo się rozpowszechni
ły. Oficjalne statystyki eu
ropejskie notują dwa m ilio
ny chorych. Film — to zwier ciadło czasów i obyczajów — nie może pozostać obojętnym wobec jednej z najtragicz
niejszych plag ludzkości. Z drugiej strony jest to temat bardzo atrakcyjny przez swo
ją grozę, niesamowitość i dramatyczne napięcie. Świat szaleńców i psychopatów był
Natalie Wood, pogrążoną w mroku kompleksów, naby
tych w okresie tzw. „trudne
go" dzieciństwa — ocali od obłędu i przywróci do normal nego życia — lekarz-psycho- analityk.
Silą rzeczy, należało zreali
zować film poświęcony wiel
kiemu twórcy psychoanalizy
— Zugmuntowi Freudowi. Pod jął się tego ambitnego dzieła znany reżyser John Huston.
Freuda zagrał Monty Clift.
Film Hustona w sposób bar
dzo żywy i interesujący po
kazał trudną walkę Freuda o
AT. C lipt Foho jak o film ow y Freud
ulubionym światem ekspre
sjom’ !m u niemieckiego. Wiel
cy aktorzy filmowi marzą zawsze o rolach szaleńców, neurotyków, psychopatów, ro lach dających ogromne możli
wości „wygrania się”. Wystar czy przypomnieć tylko świet
ne kreacje 01iviera w „Ry
szardzie I I I ”, Liz Taylor w
„Nagle, ostatniego lata” , Vi- vien Leigh w „Tramwaju zwanym pożądaniem” , Ray Millanda w „Straconym we
ekendzie” ild. W tym ostat
nim filmie Billy W ilder zna
komicie ukazał świat odczuć nałogowego alkoholika, dał odczuć widzowi całą grozę delirycznych przywidzeń I omanów. Dwa filmy: „Urze
czona” Hilchcooka i „Kłębo
wisko żm ij” Litvaka otwie
rały przed widzem wnętrza klinik psychiatrycznych I po
kazywały w sposób bardzo su gestywny skomplikowane przy padki zaburzeń psychicznych.
Obfitująca w efektowne chwy
ty i momenty iście < hitchcoc- kowskiego „suspenso", „Urze
czona" była zresztą przeci
wieństwem okrutnego w swym realiźmie filmu Lltvaka, w którym niezapomnianą kreacje nieszczęśliwej, nienormalne) kobiety stworzyła Oliyia de Havilland.
„Trzy twarze Ewy" reżyse
rii N. Johnsona przyniósł Oscara Joannie Woodward, grającej rolę kobiety cierpią
cej na... rozstrojenie jaźni, wy wołane jakimś głębokim wstrząsem psychicznym prze
żytym w dzieciństwie. Film oparto na faktach autentycz
nych ujawnięnych w USA w r. 1951.
W „Nagle, ostatniego lata"
reż. Mankiewieza widzimy Liz Taylor jako kobietę dotknięta poważnymi zaburzeniami psy
chicznymi na skutek szoku jakiego doznała będąc świad
kiem tragicznej śmierci swe
go narzeczonego. Liz podda
na zostaje długotrwałej kura- cll psychoanalitycznej pod pieczą samego... Montgomery Clifta. W tymże filmie warto odnotować wielkiej miary kreację aktorską Katherine Hepburn jako na poły obłaka- na matkę narzeczonego Liz.
W arkana psychoanalizy wprowadza nas również Inny głośny film amerykański:
„Wspaniałość na trawie" Ka
zana. Bohaterkę, graną przeć
zwycięstwo jego poglądów 1 rewolucyjnych, na owe czasy, metod leczenia chorób psy
chicznych.
Wstrząsający dokument zrea lizowal Mario Ruspoli, kręcąc swój film bezpośrednio w kli
nice psychiatrycznej 1 nagry
wając wypowiedzi chorych.
Wiele filmów poświęcono również przypadkom narkoma nil i obsesji psychicznych, po
wstałych na różnorakim tle.
Frank Sinatra gra narko
mana w filmie Premingera
„Człowiek o złotym ramieniu".
Próbuie eo ocalić zakochana w nim Kim Novak. Podobnie Don Muray w „Garści śnie
gu" zostaje morfinistką na skutek ran I przeżyć w cza
sie wojny koreańskiej. Od ostatecznego upadku ratuje go żona. Inne wcielenie narko
mana demonstruje Daniel Ga
lin w „Niewolniku".
Trudno się dziwić, że ze szczególnym upodobaniem traktuje film o sprawach z zakresu... przeżyć natury ero
tycznej. W spomniimy tylko dwa filmy o patologicznych namiętnościach, oparte na sztu kach Tennessee Wiłliamsa:
„Tramwaj zwany pożądaniem”
I „Orfeusz w wężowej skó
rze". Podobny, obsesyjny świat niezdr wych namięt
ności i uczuć ukazuje L“slie Stevens we „Własności pry
watnej". Pewne typy zboczeń erotycznych były tematem ta
kich głośnych filmów jak
„Dziwna obsesia" Ichikawy i t,Wieczór na plaży".
Duży rozgłos o nieco skan
dalicznym posmaku wywołał film francuski, prezentowany na tegorocznym festiwalu w Cannes „Otchłanie" reżyserii Nico Papatakisa, oparty na autentycznym wydarzeniu, któ
re posłużyło również jako kanwa „Służących" Geneta.
Dla Sartra bohaterki „Otchła
n i" na poły obłąkane służące złączone w dodatku lesbijską
MIESZANKA
FILMOWA
miłością, „są wcieleniem odar tego z kłamliwych pozorów gwałtu, nienawiści, żądzy mor du“. Dla Geneta reprezentu
ją one „całą boleść świata".
Na tym samym’ festiwalu przedstawiono również szoku
jący film Aldricha „Co się zdarzyło Baby-Jane?” W fil
mie tym dwie sławne aktor
ki Joan Crawford i Betty Da- vis wcielają się w obłąkane postacie dwóch sióstr, które nienawidzą się wzajem i prag
ną zamordować jedna drugą.
W filmie Siodmaka „Mroczne zwierciadło" OHvia de Hawil- land gra rolę dwóch sióstr bliźniaczek, z których jedna jest nienormalna i chce za
mordować drugą, w między
czasie zabijając Jej, a raczej wspólnego adoratora. Sęk w tym, że nikt nie potrafi roz
różnić obu sióstr I policja oraz prof esor-specjali sta od problemów bliźniąt, długo się namęczą zanim wykryją, któ
ra z sióstr jest tą „złą".
Głośny film Felliniego „8 ł pół" stanowi niewątpliwie ar
cydzieło czegoś, co można by nazwać „autopsychoanalizą".
Fellini wprowadza widza w wewnętrzny świat artysty, przeżywającego głęboką depre sję, kryzys nerwowy, wywo
łany niemocą twórczą, czy też leżący u źródeł te) niemocy.
W formie retrospekcji, obse
syjnych halucynacji, sennych urojeń odkrywa skomplikowa
ny mechanizm życia psychicz
nego, powstawania i nawar
stwiania się dążeń, marzeń, zahamowań, urazów i kom
pleksów.
Piękny film Kawalerowicza
„Matka Joanna od Aniołów"
stanowi również świadectwo głębokich zaburzeń natury psy chicznej, nękających „nawie
dzone przez Szatana" zakon
nice.
W film ie o Van Goghu i,Pasja życia" — reży3er Ml*
nelli analizuje poszczególne stadia narodzin i narastania obłędu wielkiego malarza. W
„Moby Dicku" Hustona, Gre- gory Peck kreuje postać kapi
tana „opętanego" ideą p 'ko
nania Białego Wieloęyba.
„Obywatel Kane” Wellesa jest ilustracją przypadku skrajnej megalomanii. Inny patalogicz- ny casus na pograniczu mega
lomanii ukazuje Wilder w
„Bulwarze zachodzącego słoń
ca", Gloria Swanson nie po
trafi się przystosować do ży
cia pozbawionego blasku jupi
terów i sławy. Żyje w święcie kłamstwa 1 obłudy, po to by na koniec pogrążyć się całko
wicie w mrokach obłąkania.
Podobnie jak inna gwiazda.
Kim Stanley — bohaterka amerykańskiego filmu „Bogi
ni".
Film bardzo często lubuje się również w pokazywaniu wszelkiego rodzaju sadystów i psychopatycznych morder
ców. Niedawno oglndalićmy na naszych ekranach „1000 oczu doktora Mabuse". Przed laty Lang zrealizował okrut
nego ,.M” („Morderco”! z Pe
ter Lorre w roli głównej.
Hathaway w „Podwórku śmierci" stworzył postać mor
dercy dla przyjemności. W
„Cieniu podejrzenia" Hitch
cocka Cotten, uwodzi I zabi
ja kobiety podobnie jak Char ies Denner w „Landru" Chab- rola. Typowym filmem sady
stycznym, którego bohater znę ca się nad całym otoczeniem, był „Garaż śmiercj,". Niesa
mowitą historię oblakanego zabójcy opowiada stary mistrz napięcia i grozy, Hitchcock w
„Psychozie".
Można by jeszcze w nleskoń czoność przytaczać tytuły I nazwiska. Świat psychopatolo
gii. jest, jak Już wspomina
liśmy, bardzo „filmowy".
Twórcom, pozwala na szuka
nie nowych, pełnych ekspresji rozwiązań artystycznych, wi
dzom dostarcza zawsze pożą
danego dreszczyku emocji I grozy. Ponadto jednak filmy poświęcone przypadkom zabu
rzeń psychicznych I chorób umysłowych spełniają ważną misję społeczną (o ile nie są potraktowane w sposób czysto sensacyjny). Zbliżała i poma
gają zrozumieć łudzi, których dotknęło największe z możli
wych nieszczęść.
Oprać. M. K.
Dalich U,evl w film ie „W ie
czorem na plaży"
Zbrodnia
na wesoło
W a k tu a ln y m re p e rtu a rz e fil
m o w y m , s to ją c y m ja k w ia d o m o p od z n a k ie m p rze w a g i f il
m ó w r o z ry w k o w y c h , na w y r ó ż n ie n ie za s łu g u je k o m e d ia k r y m in a ln a reż. M a rio Ca m e r in le
go ..Z B R O D N IA " , z re a liz o w a n a p rz y u d z ia le ta k p o p u la r n y c h a k to r ó w ja k S llv a n i Manga-no*
B e rn a rd B lie r. V itto rlo G asm an^
D o r ia n G r a y 1 A lb e rto S o r d h C a m e rio l u ż y ł w s w y m film ie s e n s a c y jn e j, k r y m in a ln e j fabuły * ja k o p re te k stu d o ro z e ^sT tik k o m e d ii o b y c z a jo w e j n a t? m ir i ,.jaik s k u te c zn ie u n ik a ć k o n ta k tó w 7. : o llc ją i w y k a z a ć sie p r a w d z iw y m alibi**. B o h a te ró v film u ..u s ta w ił" w trzech pa- ra c h , w m ia r ę se n sa cy jn ie . a je d n o c z e ś n ie b a r d z o h u m o r y s ty cznie . z p e w n ą d o zą iro n ii ,,r z u cając** p o d e jrz e n ie o d o k o n a n ie m o rd e rs tw a na b o g a te j arysto- krabce. T rzy p a r y p o c h o d z ą z r ó ż n y c h w a rs tw sp o łe c zn y ch ; r ó ż n ie r e a g u ją na in a e re n c ię In s p e k to ró w z p o lic ji, n ie m n ie j je d n a k o w o są zainte re so w ane w z d o b v c iu p ie n ię d z y w grze w r u le tk ę w M o n te C arlo . M iejsce a k c ji p o s łu ży ło reżysero w i do o s ią g n ię c ia d o d a tk o w y c h śpieć d r a m a tu rg ic z n y c h , a przede w s z y s tk im ro z e g ra n ia k o m e d io w y c h s y tu a c ji. W ś ró d ty c h o-
M l f S Z M A
FILMOWA
s ta tn ic h k a p ita ln ą Jest se k w e n
c ja pry w k a s y n ie , w k tó r e j u-
■izestnlczą A lb e rto S o rd l. Vltto- rto G a s m a n i S U v ana Manga- no. C h y b a d z ię k i n im f ilm C«- m e rc ln le g o z y sk a u k a żd e g o w id z a p o k lrs k .
N a szc ze gó lna u w a g ę zasłu g u je a k to rs tw o A lb e rto S ordiego, k tóre c h o ć z n a n e z szeregu fil
m ó w n ie n u d z i, a p rze c iw n ie je s t stale In te re su ją c e t św ież*.
Ś ro d k i a k to r s k ie Ja k ic h u ż y w a S o r d l -'■> ta k ró ż n o r o d n e , ze z n a k o m ity ak to r zręc znie u n ik a ow ej m o n o to n ii ś r o d k ó w w ja k a p o p a d ł n a p r z y k ła d Fernan- del, z k tó r y m fU m y n ie sta no w ią J u ż d z is ia j ta k ie j a tr a k c ji, c o w ok re sie w y ś w ie tla n ia pa
m ię tn e j „ C z e rw o n e j o b e r ż y " .
„ Z b r o d n ia " C a m ie rln le g o zaw iera o czy w iście, ja k s u g e ru je ty tu ł za g ad k ę dla w id z ó w „ K to za
b ił? ' D la Jedn ej g r u p y w id z ó w bę dzie w ię c n ie z w y k le f r a p u j ą c y m film e m sensacy tno- krym i- n a ln y m . a dla In n y c h ś w ie tn ą k o m e d ią , w k tó re ! a u to rz y u ż y li k r y m in a ln y c h a k c e so rió w t s y tu a c ji d la p o p ro w a d z e n ia k a p ita ln e j z a b a w y .
A L E K S A N D E R N IE S M IA Ł E K