• Nie Znaleziono Wyników

Polesia czar

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Polesia czar"

Copied!
68
0
0

Pełen tekst

(1)

P O LESIA

C Z A R

J :

Wydanie Koła K rajoznaw czego Uczniów Gimnazjum P aństw ow ego im. M arszałka J. Piłsudskiego w Pińsku

(2)
(3)

a izzv

KOŁO KRAJOZNAWCZE UCZNIÓW GIMNAZJUM PAŃSTWOWEGO IM. MARSZAŁKA J. PIŁSUDSKIEGO W PIŃSKU

Pińsk, 1936 r.

W ydanie K oia K ra jo zn a w cze g o U czn ió w G im n a zju m P a ń stw ow ego im . M arsza lka J. P iłsu d skie g o w Pińsku.

S kład g łó w n y: „K S IĄ Ż N IC A P O L S K A “ S. B e d n a rskie g o . Pińsk, ui. K o ściu szki Na 31.

.Ne 5. Cena 50 gr.

P O L E S I A

C Z A R

(4)

S k ła d a n o i t ł o c z o n o w Drukarni B-ci W ilk ow icz w Pińsku.

(5)

W szystkim ty m , k tó rz y P olesie u k o ch a ć i p ię k n o w nim odczuć p o tra fili, pieśń po św ię cam .

P O L E S I E

P ośród łą k, la só w i w ód to n i, W ciągłej p u ste j życia p o g o n i Ż y je posępn y lud.

Brzęczą m uch ro je nad bagnam i, S k rz y p i ja d ą cy wóz czasami P oprzez grząską rzekę w bród.

Czasem ozw ie się gdzieś łosia ry k , B ib o w gąszczu d z ik i głuszca k rz y k I znów cisza ta k niew zruszona.

Dusza śni p u stką ro zm a rzo n a P ię k n y o Polesiu sen.

Polesia c z a r — to d zikie kn ie je , m oczary, Polesia c z a r — to s m ę tn y w ic h ró w ję k.

Gdy w m roczną noc z bagien w stają o p a ry, Serce m e drży, dziw n y oga rn ia lęk I słyszę, ja k w g łę b i wód

Jakaś skarga się m io ta . Serca p ro s to ta

W ie rzy w Polesia cud, W ie rz y w Polesia cud.

P rze d ru k w zb ro n io n y.

(6)

4

T am , gdzie sędziwe szum ią lasy, K iedyś u jrza łe m pełen kra sy C udny Polesia k w ia t.

S ło n k o ja śn ie jsze m i się zdało, W s z y s tk o w k rą g nas się radow ało , Ś m iał się do nas ca ły św iat.

Próżno mi o to b ie , dziew czę, śnić, P różno w żalu i tę s k n o c ie żyć.

N ie w rócą ch w ile szczęścia n ie w y s ło w io n e , D rze m ią w s p o m n ie n ia pogrążone

W m ro k a c h p o le s k ic h k n ie j.

Polesia c z a r— to d z ik ie kn ie je , m oczary, Polesia c z a r— to s m ę tn y w ic h ró w ję k . G dy w m roczną noc z bagien w stają o p a ry , Serce m e d rży, d ziw n y ogarnia lęk I słyszę, ja k w głębi w ód

Jakaś skarga się m io ta . Serca p ro s to ta

W ie rz y w Polesia cud, W ie rz y w Polesia cud.

(7)

W s z y s tk im ty m ,k tó rz y Polesia u k o c h a ć 1 piękno w niem odczuć p o t r a f i li p ra c ę t ą pośw ięcam .

A u to r. P O L E S I E .

P I A N O .

P rzedruk w z b ro n io n y

(8)
(9)

7

î»

(10)

8

(11)

N ie zw ykłe , czarow ne i pełne k o n tra s tó w je st p ię k n o Polesia. M a ono sto oblicz i każde je s t inne.

W sp o m n ę tu ta j parę n a jb a rd zie j c h a ra k te ry s ty c z n y c h k ra jo b ra z ó w , ale o c zyw iście nie będzie to w m a ły m n a w e t s to p n iu w s zystko , co uderza, zachw yca i cza­

ru je na Polesiu: las nad S to ch o d e m , syste m rzeczny P iny, puszcza olszowa i kra jo b ra z p a rk o w y nad jez.

L u b ie n ie c i D o łź o k w s y s te m ie rzecznym L w y.

W ę d ró w ka przez Porzecze (obszary nad rzeka­

m i) Piną, Ja sio łd ą i P rypecią, daje w rażenia nieza­

p o m n ia n e . Rzeki k rę to i le n iw ie rozlew ają się po n ie sko ń czo n e j ró w n in ie , tw o rz ą liczne o d n o g i i sta­

rorzecza, łączą się ze sobą, to rozlew ają się, żeby dalej p łyn ą ć znów je d n y m k o ry te m . W w ie lu m ie js ­ cach nie m ożna u sta lić, gdzie k o ń c z y się w łaściw ie rzeka, a zaczyna brzeg. W y s o k ie trz c in y i s ito w ie , ro s n ą c e w rzece, s to p n io w o przechodzą w p o d m o k ­ łe, uginające się pod nogam i łą k i. Gdzież tu ta j je s t brzeg, przed trz c in a m i, a m oże gdzieś aż na h o ry ­ zoncie, gdzie m ajaczy z a m g lo n y pasek lasu ? N ig d zie na c a łym w id n o k rę g u n a jm n ie jsze g o w znie­

sienia, często n a w e t żadnego drze w ka . Jeszcze m am w oczach te ro zle g łe ró w n in y , za ro śn ię te w y ­ so ko do pasa o strą tra w ą , przez k tó rą prześw ieca

(12)

RybakznastawkąnadStochodem, wieśBuczyn, pow. koszyrski.Fot.MuzeumPoleskiego

(13)

z w ie rc ia d ło w o d y, jeszcze d rży w uszach o s try k rz y k źóraw ia, szum trz c in i ta ta ra k ó w nad szeroko ro zla ­ n ym „o z ie ry s z c z e m “ . Rybak w n ie ru ch o m e j łódce płoszy w io s łe m ry b y w „n a s ta w c e “ , a dale ko na h o ry z o n c ie błyszczą w słońcu w ieże p iń skich koś­

c io łó w .

Jakże inne je s t Zahorynie. P ły n ie m y łó d k ą w o d a m i L w y do Puszczy O lszo w e j. Rzeka staje s ię coraz węższą, prąd szybszy, na obu w yraźnych brzegach p o ja w ia ją się w e łn is te ło z y i w ie rzb y, k ą ­ piące w ie rz c h o łk i w w odzie. Coraz w ię ce j drzew, w y s o k ie o lch y, n a w e t dęby. Las coraz cie m n ie js z y i gęstszy. J e s te ś m y w „Puszczy O ls z o w e j “.

Rzeka na p rze strze n i k ilk a n a s tu k ilo m e tró w p ły n ie ja k b y tu n e le m , na obu brzegach zw arta ścia­

na lasu. W oda w yd a je się bardzo ciem na, w y n u rz a ­ ją się z n ie j p o cze rn ia łe k ło d y i gałęzie, na b rz e ­ gach pokręcone , czarne k o rz e n ie p o d m y ty c h drzew .

Puszcza p ra w d z iw ie dziew icza. J e s t to n a j­

w iększe dzisiaj w E u ro p ie sk u p ie n ie drzew liścia ­ stych . W dzień n a w e t panuje tu ta j p ó łm ro k . Rzucają cień w y s o k ie , sm u kłe o lch y, ro z ło ż y s te dęby i gar­

bate w ie rzb y. N ik t ich tu ta j nie ścina. Drzewa, prze ­ w ró c o n e burzą, albo zeschłe od starości, leżą tu ta j i p ró ch n ie ją . Porasta je m ech, o w ija d z ik i c h m ie l.

C hm iel, ja k lia n y , przerzuca się z je d n e g o drzewa na drugie. W ę d ró w ka przez Puszczę je s t uciążliw a.

Trzeba przedzierać się przez w y s o k ie do pasa t r a ­ w y i zioła, sta n o w ią ce podszycie. Za nogi c h w yta .

(14)

12

rd e s t i s z o rs tk i szakłak, parzą p o k rz y w y , po tw a rzy u d e rza ją g a łą zki m ło d e j ja rz ę b in y .

Ścieżka, p row adząca do rzeki, napew n o nie zo­

stała w yd e p ta n a nogą człow ieka, pew nie sarny, a m oże naw et łosie, chodzą tę d y do w o d o p o ju . W c i­

szy leśnej m im o w o li zn iża m y głos do szeptu, żeby nie n ie p o k o ić naszych nieznan ych p rz y ja c ió ł zw ie ­ rzą t. Są one n iew ido czne, je d n a k n ie p o ko ją cą o b e c­

ność ich zdradza trzask ła m a n ych gałązek, na w il­

g o tn e j z ie m i o d c iś n ię ty ślad ra cicy dzika, szyszka s trą c o n a przez w ie w ió rk ę . O d rze ki słychać często nagły plusk, to szczur w o d n y albo żółw rzuca się w w odę. G ładką p o w ie rz c h n ię rz e k i przecina czasem z y g z a k o w a ty ślad p łyn ą ce g o węża z głow ą w zn ie ­ sioną w y s o k o nad w odą. Ludzi nie w idać. Z rzadka ty lk o n ie p ra w d o p o d o b n ie cicho i szyb ko p rz e m k n ie le k k a łódź ryb a ka , nie zo sta w ia ją c po sobie p ra w ie śladu.

Z a g łę b ić się w puszczę m ożna ty lk o po kła d ­ kach. Z ie m ia je s t grząska, a w w ie lu m iejscach las p ię c io m e tro w y c h trz c in u n ie m o ż liw ia p o su w a n ie się.

C z ło w ie k w yd a je się tu ta j d ziw n ie m a ły i bezradny.

M ija m y m a le ń kie je z io rk a , nad k tó ry m i czarna, m ię k k a zie m ia została p o ry ta . W id o czn ie d z ik i m ia ­ ły tu ta j sw o je le g o w is k o .

N agle głośny tę te n t liczn ych k o p y t, trza sk ła ­ m a n ych gałęzi, w reszcie sapanie i chrząkanie . Z g ę s tw in y przez kła d k ę p rze b ie g ła w ie lka m aciora, a za nią, p o d ska ku ją c i kw icząc, całe sta d ko w a rch la -

(15)

ków . O bracają w biegu g io w y , z a trz y m u ją się na ch w ilę zain te re so w a n e n ie z w y k ły m w id o k ie m czło­

w ie ka i w p o p ło ch u giną w lesie. Ciszę w ie czo ru i nocy p rze ryw a czasem ro zp a czliw y k rz y k — pe w n ie ja k ie ś d ro b n e zw ierzę b ro n i się przed n o cn ym d ra ­ p ie ż n ik ie m . Nagle rozlega się d ziw n e szczekanie, ja kie ś obce nie psie — p rz y s łu c h u ję s ię — to p rz e ­ stra szo n y k o z io ł dodaje sobie szczekaniem odw agi.

Głos je g o słych a ć d łu g o w nocy.

P ły n ie m y z p o w ro te m na L u b ie n ie c i D o lźo k.

Puszcza przerzedza się, drzew a ro zstę p u ją się.

W re szcie w id z im y przed sobą ro z le g ły , p ła ski k ra j­

obraz z n ie z lic z o n y m i k o p u ła m i s to g ó w . Z rzadka s to ją p o je d yń cze , ro z ło ż y s te drzew a. Je st to ty p o w y k ra jo b ra z p a rk o w y .

M a m y przed sobą już inne o b licze Polesia — je d n o ze stu.

I ta k bardzo o d czu w a m y je g o czar.

Mag. Eliza P e t r u s e w i c z o w a

B Ł O T A P Ł O N Ą !

K tó ż nie czyta ł p ię k n y c h p o w ie ści F. C oopera, M a yn e Reid i K. M a y ’a, k tó ż nie b ra ł udziału w p o ­ goni za stadem b izo n ó w , goniąc po p re ria ch A m e ­ ry k i P ółnocn ej na s iln y m m ustangu, w m okasynach na nogach, z ta m o h a w k ie m za pasem i n a p ię ty m łu k ie m w rę ku ? K to nie b ył narażony na u tra tę i k o n ia i życia, będąc o to c z o n y m o rze m ognia p ło n ą -

(16)

14

c y c h p re rii ? K to w reszcie nie odczuł g ro zy pożaru, w zniecone go w R zym ie na rozkaz N erona ?

O gień je s t je d n y m z ż y w io łó w , k tó ry w każ­

d y m budzi uczucie grozy. Szczególnie g ro źn ym s ta ­ je się ogień na Polesiu, k ie d y b ło ta płoną. To o b ­ licze Polesia je s t nieznane w ię kszo ści o b y w a te li P olski, p rze to pozw olę sobie opisać je, ono bo w ie m ro k ro czn ie się p o w tarza w m n ie js z y m lub w ię k ­ szym sto p n iu . S zczególnie im p o n u ją c y i g roźny w s k u tka ch b y ł pożar B ło t P iń skich w zim ie ro k u 1935.

Pew nego w ie czo ru , na po czą tku zim y, m iesz­

kańcy P ińska zobaczyli na p o łu d n io w y m w schodzie daleką łunę. Za dwa dni łuna zb liżyła się do Pińska, p rz y b ie ra ją c na sile. Teraz o k ie m n ie u z b ro jo n y m b y ło w id a ć całe m o rze ognia, nad k tó ry m u n o sił się d y m . Nad ca łym m ia ste m opada ł d ro b n y p o p ió ł spa­

lonych tra w . Zagadka z przed 3 dni była w y ja ś n io ­ na. To p a liły się B ło t a P iń s k ie .

Od w ie k ó w P oleszuk w yp a la na bagnach su­

ch e tra w y , trz c in ę i łozę w celu rozszerzenia p o ­ w ie rz c h n i u ź y tk o w n e j sw ych łąk, lub też w celu zniszczenia krz a k ó w ło z y na is tn ie ją c y c h łąkach.

T a kie zw ię ksze n ie p o w ie rz c h n i łą k i, w zg lę d n ie o czy­

szczanie łą k i z k rz a k ó w i zeszłoroczne j tra w y , o d ­ byw a się z nasta n ie m m ro z ó w . Poleszuk n a jp ie rw zabezpiecza stogi g o to w e g o siana, k tó re będzie m ó g ł zw ieźć do s to d o ły d o p ie ro po c a łk o w ity m zam arz­

n ię ciu bagien i rzek. W ty m celu d o o k o ła każdego sto g u kosi suchą już tra w ę lu b n a w e t w y k o p u -

(17)

je ro w e k, aby ogień po ziem i nie doszedł do stogu.

N a stę p n ie w y c z e k u je o d p o w ie d n ie j p ogod y, t. j. zu­

p e łn e j ciszy i podp a la suche tra w y . O g ie ń szyb ko o g a rn ia znaczną prze strze ń , n a p o ty k a ją c na sw ej d ro d ze na ła tw o p a ln y m a te ria ł w postaci suchych tra w , s ito w ia i trz c in y . D o p ie ro rzeka lub „ p ro ś ć “ (je d e n z bardzo liczn ych ka n a łó w n a tu ra ln y c h , tw o ­ rzących p o g m a tw a n ą sieć w odną Polesia), kła d zie kre s zasiągow i ognia.

J e d n a k zdarza się często, że podczas ciszy zry w a się w ia tr. W ów czas ani „p ro ś ć “ , ani rzeka, nie s ta n o w ią ta m y dla ognia. O ile dotychczas s trz e li­

ste ję z y k i p ło m ie n i, w esoło p o trz a s k u ją c , p io n o w o w z n o s iły się ku niebu, to teraz, ja k o k ie m sięgnąć, o g ie ń zaczyna się chw iać, falow ać, huczeć, w y tr y ­ skać fo n ta n n a m i, p ła ta m i unosić się w p o w ie trz u i zagarniać prze strze ń coraz szerzej i szerzej. Biada c z ło w ie k o w i, k tó ry nie usunie się z o g n is te g o szla­

k u 1 S zczególnie g ro źn ie przedstaw ia się ten obraz w nocy.

W listo p a d z ie 1935 ro ku pożar „ b ło t “ p rzyb ra ł k a ta s tro fa ln e ro zm ia ry. Zaczęło się to w p o w ie cie s to liń s k im , nad P ryp e cią , gdzie pew ien gospodarz p rz y s tą p ił do w yp a la n ia swej łą k i. Po k ró tk im cza­

sie ogień, sze ro kim na 7 km pasem , szyb ko p o su ­ w a ł się w k ie ru n k u Pińska, w ysyła ją c odnog ę w k ie ­ ru n k u Łunińca . Na w schód od Pińska łuna b y ła w i­

doczna przez k ilk a dni. W ładze a d m in is tra c y jn e m . P ińska w y s ła ły w ie lu ludzi w celu prze g ro d ze n ia d ro g i ż y w io ło w i, k tó ry ju ż zagrażał m iastu. Na prze-

(18)

16

strze n i kilk u d z ie s ię c iu k ilo m e tró w ogień s tra w ił przeszło 1500 s to g ó w siana, w a rto ści o k o ło 75.000 z ło ty c h . Przeszło ty s ią c d ro b n y c h g ospod arzy z o s ta ­ ło p o z b a w io n y c h siana. B ra k siana z m u sił ich do w yp rze d a w a n ia żyw ego inw e n ta rza , często po ce­

nach bardzo n is k ic h , gdyż o p rze zim o w a n iu b y d ła nie b yło m o w y. Szczęściem dla p o s zko d o w a n ych stała się p o m o c, okazana im przez szersze w a rs tw y społeczeństw a.

Tak w ięc nie ty lk o bagna, lasy, piaski i w o d y są s k ła d n ik a m i kra jo b ra z u Polesia, do nich należy p o n ie ką d i ogień.

Jan Rajczuk, ucz. V III kl.

MOTYWY ZDOBNICTWA TKANIN POLESKICH

W tenczas, gdy tk a c tw e m na W o ły n iu , czy H u- culszczyźnie zajm u ją się m ężczyźni, w y ró b tk a n in na Polesiu p o zostaje w yłą czn ie w rękach k o b ie t, znanych ze sw o je j n ie z m o rd o w a n e j p ra c o w ito ś c i.

N a w e t na bardzo sta rych ręcznikach, fa rtu ­ chach, obrusach lub też „ n a m itk a c h “ *) z n a jd u je m y o z d o b y zw y k le je d n o s ta jn e , a je d n a k z n ie sko ń czo ­ ną ilością o d m ia n . O d n a js k ro m n ie js z e j o zd o b y do n ajbog atszej na ty c h tk a n in a c h są poprzeczne szla-

*) K ilk u m e tro w e c ie n k ie p łó tn o ln ia n e używ ane przez ko­

b ie ty do za w ija n ia na g ło w ie . O b e cn ie „ n a m itk i“ ju ż w ych od zą z użycia, z a s tę p u je je fab ryczn a ta n d e ta .

(19)

ki z sam ych cze rw o n ych nici, albo czerw onych i czarnych. B o g a ctw o ozdoby m ie rz y się ilością czerw onych nici, poniew aż same k o b ie ty nie barw ią, lecz k u p u ją g o to w e cze rw o n e nici baw ełniane. K o ­ lo ry te, czerw one i czarne na tk a n in a ch są c h a ra k ­ te ry s ty c z n y m i dla ś ro d k o w e g o Polesia, szczególniej Pińszczyzny. Zaabsorbow ana m n ó s tw e m spraw do- m o w o -g o sp o d a rczych , k o b ie ta poleska, z w y k le nie p iśm ienna , m a poczucie p ię kn a i sw oją tę s k n o tę za p ię k n e m w yja w ia w cze rw o n o -cza rn ych ozdobach sw oich tk a n in . A c z k o lw ie k p o zio m k u ltu ra ln y P o le ­ sia je s t nie w yso ki, jednak ozd o b y tk a n in tu te js z y c h w yka zu ją dużo w spaniałego a rtyzm u p ie rw o tn e g o .

R ęcznik p o le ski zd o b ył ju ż sobie uznanie rzesz tu ry s tó w , k tó rz y , zw iedzając Polesie, zachw ycają się ta k p łó tn e m ręcznika, ja k i o z d o b n y m i szla ka m i p o je d y n c z y m i, lub w ie lo lin io w y m i k o lo ru czerw onego-

N a jła d n ie jsze rę czn iki służą do zawieszania na obrazach św ię tych . Są to d łu g ie , o k o ło 3,5 m ręcz­

n ik i, przez całą dłu g o ść o zd o b io n e s z e ro k im i cze r­

w o n y m i szlakam i w p o p rze k ręcznika. Na c z e rw o ­ n ym tle szlaka w y s tę p u ją czarne n ite c z k i w postaci kre se k, k w a d ra c ik ó w lub p ro s to k ą c ik ó w , a czasem i całego w ąskiego paska. P rzyglądając się d e lik a t­

nym w zo ro m tych kreseczek, o trz y m u je m y w raże­

nie, ja k g d y b y ś m y m ie li przed sobą d ro b n e fale na rzece p o le s k ie j przy zachodzie słońca. Z akończenie rę czn ika sta n o w ią k o ro n k i w łasnego w yro b u .

Na fa rtu ch a ch ln ia n ych są gęste szeregi ró w ­ n o le g ły c h szlaków , szerszych cz e rw o n y c h i bardzo

(20)

Strojei typyPoleszuków, wieśŻeleżnica, pow. pski.Fot.MuzeumPoleskiego,

(21)

w ą skich czarnych, poprzecznych , lub d ro b n y c h p o d ­ łu ż n y c h . Na załączonej p o w y ż e j fo to g ra fii ty p ó w P oleszuków m ożna zauw ażyć p ro s to lin io w e ozd o b y na fa rtu ch a ch i rękaw ach koszul ko b ie cych . Rzadziej s p o ty k a n e są rę k a w y , o zd o b io n e przez całą długość p o d o b n y m i szlakam i. J e d n a k i w ty m w yp a d ku ozdobn e szlaki nie zaw ierają in n y c h k o lo ró w prócz cze rw o n e g o i czarnego.

O b ru sy poleskie, „ n a s to ln ik i“ , w yra b ia n e na w ąskich w arsztatach, zw y k le są zszyw ane z dw óch szerszych rę c z n ik ó w i o b o w ią z k o w o ze szlakam i c z e rw o n y m i lu b c z e rw o n o -c z a rn y m i, ja k na ręcz­

nikach. M ereżka — „ jo ło c z k a “ w sposób p re c y z y jn y łą czy p o łó w k i obrusu.

M oże rzeka z ró w n o le g ły m i b rze g a m i, lub d łu g ie i w ąskie zagony na ro li, b y ły bodźcam i do stw orzenia pra w zo ru m o tyw u p ro s to lin io w y c h , ró w ­ n o le g ły c h ozdób tk a n in . Z achód zaś i w schód s ło ń ­ ca, czy ogień, czy też b a rw y bociana, m o g ły służyć za w zó r k o lo ro w e g o zdobienia tk a n in pole skich . W ka żd ym razie p ro s te lin ie ró w n o le g łe , czerw ono- czarne, s ta n o w ią zasadniczy i o ry g in a ln y m o ty w zd o b n iczy tk a n in lnianych .

Posuw ając się nieco na zachód od Pińska spo­

ty k a m y na tka n in a ch już d om ieszkę k o lo ró w żó łte g o w zgl. pom ara ń czo w e g o , jeszcze d a le j— n ie b ie skie g o w pow . d ro h ic k im . Te w ie lo b a rw n e ozd o b y tk a n in p o w s ta ły p ra w d o p o d o b n ie pod w p ły w e m w zo ró w z C hełm szczyzny.

D, G e o rg ie w sk i K usto sz M uzeum P o leskie go .

(22)

20

SPRZĘTY, STATKI DOMOWE i POŻYWIENIE w ok olicach J a n o w a P o lesk ieg o

Ż y c ie P oleszuka i je g o o toczenie je s t bardzo skro m n e . T rudna w alka o b y t w yw arła tu s iln ie j m oże, niż g d zie in d zie j, w in n y c h dzielnica ch Polski, swoje p ię tn o . W s z y s tk ie p rz e d m io ty i sp rzę ty d o ­ m ow e są nadzw yczaj p ro ste .

W izbie P oleszuka zn a jd u je się duży piec do g o to w a n ia . G zam ożniejsze go do je d n e j ze ścian te g o pieca p rz y ty k a piec o g rze w a ln y t.zw . „h ru b a “ . P rzestrzeń m iędzy „h ru b ą “ a ścianą je s t zajęta na­

ra m i t.zw . „z a p ik ie m “ , k tó ry służy do spania. O b o k

„z a p ik a “ sto i s k rzyn ia , a dalej w zdłuż ścian ciągną się ła w y. W le w y m dalszym kącie znajdują się o b ­ razy, a nad n im i zaw ieszone rę c z n ik i z „b a lc h w o ju “ czyli ze szlaczkiem tk a n y m . W ty m też kącie sto i stó ł. Nad d rz w ia m i w e jś c io w y m i w isi półka, na k tó ­ re j staw ia g o s p o d y n i g lin ia n e m isy. Ł y ż k i d re w n ia ­ ne, bardzo rzadko żelazne, staw ia do w g łę b ie n ia w piecu, t.zw . „ k u b k i“ . G a rn ki glin ia n e po u m y c iu w y ­ nosi i wiesza na p ło cie .

B a rd zie j jeszcze, niż o to cze n ie P oleszuka, je s t s k ro m n e je g o p o ży w ie n ie . W p ły w a na to przede w s z y s tk im u b ó s tw o i tru d n e w a ru n k i m a te ria ln e , lecz ta k ż e to , że Poleszuk nie m a w cale u z d o ln ie ­ nia do p rzyrządzania p rz e m yśln ych p o tra w .

P oleszuk jada trz y razy dziennie. Na śniadan ie g o s p o d y n i g o tu je w piecu k a rto fle . Podaje do nich la te m m le k o św ieże lu b zsiadłe, a zim ą, g d y m le ka

(23)

zazw yczaj krow a już nie daje, co się tłu m a c z y m a r­

n y m g a tu n k ie m bydła, ch ło d n ą o b o rą i z ły m k a r­

m e m , podaje solone o g ó rk i, w ty c h nielicznych w siach, gdzie je upraw iają . D o te g o leży na stole w ie lk i bochen razow ego chleba. Po p o s iłk u , p rz e ­ żegnaw szy się, idzie Poleszuk z żoną do pracy.

O b ia d już u g o to w a ła k o b ie ta z rana, g o tu ją c śnia­

danie i sto i on w piecu c h le b o w y m , p ły ty nie ma.

Ma obiad g o tu je zazw yczaj barszcz z b u ra k ó w , k ru p ­ n ik lub ka p u śn ia k. Ma „d ru g ie d a n ie “ — kaszę ja g ­ laną lub greczaną, rzadko okraszaną, g dyż w ieprze, k tó re Poleszucy ka rm ią , zbyw ają zazw yczaj żyw cem , aby z o trz y m a n y c h p ie n ię d zy o p ła cić p o d a tk i i k u ­ pić coś niecoś do g o spod arstw a. Ma w ieczerzę zno- w uź m iska d y m ią c y c h zie m n ia k ó w sto i na stole.

Przed w ie lk im i ś w ię ta m i d o ro c z n y m i jedzie P oleszuk z babą do m ia ste czka i k u p u je śledzi, m ą ­ k i b iałej na „ p y r o h i“ i n o g i k ro w y na „k w a s z e n in ę “ — galaretę. J e ś li ma jeszcze parę z ło tó w e k , k u p u je b u te lczyn ę w ó d k i, co teraz ju ż coraz rza d zie j się zdarza. B o g a tsi z a b ija ją na św ięta w ieprza. S łoninę z w ie p rza solą i składają do beczki, część m ięsa piecze się na św ięta, resztę zaś solą i składają ró w ­ nież do beczki.

Z p rz y p ra w do p o tra w używ ają soli, czasem p ie p rzu . M archew ka, p ie tru szka , p o m id o ry , p o ry i salery są p ra w ie nieznane poza w sia m i w po b liżu m ia st. Z w a rz y w pow sze ch n ie u p ra w ia n e i k o n s u ­ m o w a n e są: k a rto fle , ka pusta, b u ra k i, harbuzy (d y ­ nie), fasola i m ak.

(24)

22

Ja jo , zniesion e przez p ro stą kurą, też nie idzie, na w łasny u ż y te k , lecz do kosza m ie js k ie j p rze ­ k u p ki.

O p ró cz soli, śledzi i bia łe j m ą ki (2 — 3 razy do ro k u ), P oleszuk nic w ię ce j nie k u p u je z a rty k u ­ łó w spożyw czych. C ukru p ra w ie w cale nie używ a, gdyż je s t dla niego za d ro g i. C u kie r składa się ja k o p o d a re k w eselny lub w czasie in n ych u ro c z y s to ś c i, jak: c h rzcin y i t. p.

Poleszuk je dużo, gdyż p o ż y w ie n ie je g o , ja k w id z im y , je s t bardzo m arne, a pracow ać m usi b a r­

dzo ciężko.

Z ty c h k ilk u uw ag staje się ja sn ym i k o n ie c z ­ n ym s k ie ro w a n ie w s z y s tk ic h w y s iłk ó w ku te m u , aby po ca łym Polesiu ro zb rzm ie w a ło hasło: „W ię ce j w a­

rzyw , w ięcej jagód, w ię ce j sadów, w ię ce j pasiek ! K rze w icie la m i te g o hasła niech będą k ó łk a m ło d z ie ­ ży, k ó łk a rolnicze, k o o p e ra ty w y , a p rze d e w szyst- kie m szkoła, t.j. w szkole p o w in ie n b y ć ,ja k nauczy- cie l-ś p ie w a k , ta k i nauczyciel-ogrodnik. To m oże dźw ignąć wieś poleską o jeden szczebel do d o b ro ­ b ytu .

W. K a le n c zu k ó w n a , ucz. ki. III (da w n iej V).

O KANALE OGIŃSKIEGO

Jed n ą z g łó w n y c h a rte ry j w o d n ych , o d g ry w a ­ ją c y c h dużą ro lę w żegludze rzecznej na Polesiu, je s t kanał O g iń s k ie g o , łączący bezpośred nio J a s io ł- dę, d o p ły w P rypeci, ze Szczarą, d o p ły w e m N ie m n a , p o ś re d n io zaś B a łty k z m o rze m C zarnym .

(25)

H i s t o r i a k a n a ł u .

Kanał O g iń s k ie g o został p rze ko p a n y w latach 1765— 1768 sta ra n ie m ów czesnego w o je w o d y w ile ń ­ skiego, późniejszego hetm ana lite w s k ie g o M ichała K azim ierza O g iń s k ie g o . P o czą tko w o kanał służył ty lk o do spław u drzew a. W ro ku 1793, po d ru g im ro zb io rze Polski, kanał przechodzi w ręce Rosjan, k tó rz y go zupełnie zaniedb ują, zaprzepaszczają p rze ­ p ro w a d zo n e już prace te c h n ic z n e i d o p ie ro w ro ku 1804 zo sta ł on d o p ro w a d z o n y do daw nego stanu. Ka­

nał O g iń s k ie g o is tn ie je w ięc przeszło 150 lat i je s t najstarszą drogą w odną w Polsce. Z aw ierucha w o je n ­ na z lat 1914— 18 nie oszczędziła i kanału, k tó r y z o ­ stał doszczętnie zniszczony. B u d y n k i m ie szka ln e i gospod arcze p rz y szluzach i m ostach oraz przy is t­

n ie ją c y m wów czas w T elechanach Zarządzie K anału O g iń s k ie g o , zo sta ły spalone, szluzy k o m o ro w e , ja k ró w n ie ż p o m o cn icze o b je k ty h y d ro te c h n ic z n e na k a ­ nale, zo sta ły częściow o zburzone zapom ocą m a te ria ­ łó w w y b u c h o w y c h , częściow o zaś p a d ły pastwą ognia.

D ziełu zniszczenia s p rz y ja ło to, że w zdłuż ka­

nału c ią g n ę ły się o k o p y i p o zycje b o jo w e N ie m ­ ców . W ty m celu zachodni brzeg kanału w raz z og- ro b lo w a n ia m i został p rz e m ie n io n y w d łu g ie pasm o o k o p ó w n ie m ie c k ic h , w z m o c n io n y c h przez w y b u d o ­ w anie w nich sch ro n is k źe la zn o -b e to n o w ych . W oda z kanału O g iń s k ie g o została o d p ro w a d zo n a na p rz y le g ­ łe te re n y, o g ro b lo w a n ie na w sch o d n im brzegu kanału zo sta ło przez N ie m có w rozrzucone, aby nie prze-

(26)

szkadzalo w s trze la n iu ze sch ro n ó w , p o ło żo n ych na p ra w ym brzegu kanału. W sa m ym kanale, po w y ­ puszczeniu z niego częściow o w o d y, pourządzane zo sta ły zasieki druciane. W ty m celu w k o ry to ka­

nału w b ito pale, m ię d z y k tó ry m i zostały p rze cią g ­ n ię te gęste zw oje d ru tu kolczastego . P rzykanałek (o d p ro w a d z a ją c y n adm iar w o d y) na p ra w y m brzegu kanału, gdzie N ie m c y m ie li swe p o zycje , został przez nich zupełnie zasypany. Przy ko ń cu w o jn y, więc, d zię ki w a n d a listyczn e j bezw zględ ności N ie m ­ có w , ka n a ł O g iń skie g o nie m ia ł już ch a ra kte ru k a ­ nału, ale zasypanego, sze ro kie g o row u, p o ro ś n ię te ­ go k rz a k a m i i p rz y k ry te g o s p lą ta n y m d ru te m k o l­

czastym .

W latach 1923 — 1927 kanał O g iń s k ie g o został przez Rząd p o lski (przez D y re k c ję D ró g W o d n ych w W iln ie ) d o p ro w a d z o n y do ta k ie g o stanu, k tó ry poz­

w o lił już je s ie n ią 1927 r. na rozpoczęcie żeglugi na kanale. U ro czyste o tw a rc ie kanału O g iń s k ie g o na­

stą p iło dnia 9 lipca 1927 ro k u przez ów czesnego m in is tra R obót P u b liczn ych inź. J. M o ra cze w skie g o , w obecności w ie lu d y g n ita rz y p a ń stw o w ych . W o k ­ resie 1923 — 1927 r. zo sta ły od b u d o w a n e głów ne sziuzy k o m o ro w e , u p u sty, d o m y m ieszka ln e i o c z y ­ szczono n u rt kanału od d ru tu kolczastego . W ro ku 1928 o d re s ta u ro w a n o m o s ty zw odzone i w zniesion o szereg b u d y n k ó w gospo d a rczych przy szluzach.

Prace p rzy u m o co w a n iu b rze g ó w kan a łu , p o g łę b ie ­ n iu n u rtu i n a p ra w ie n iu o b w a ło w a ń ro zp o czę to 24

(27)

eszcze w 1927 ro k u . G łębokość kanału po p o g łę ­ b ie n iu w yn o si o b ecnie 1 m e tr.

O p i s k a n a ł u .

Kanał O g iń s k ie g o c ią g n ie się p ra w ie p ro stą li ­ nią z p ó łn o c y (od Szczary) na p o łu d n ie (do Ja sio ł- d y ). Po drodze przecina dwa je zio ra : W y g o n o w s k ie (o k o ło 26 k m 2) i W ó lk o w s k ie (o k o ło 0,65 k m 2). To p ie rw sze sta n o w i szczyto w y p u n k t p o z io m u kanału (153,8 m nad p o z io m e m m orza). Spad (15,5 m ) na kanale od je z io ra W y g o n o w s k ie g o do rze ki J a s io id y (137,3 m nad p o z io m e m m o rza ) p o k o n a n y został d z ię k i d zie w ię ciu szluzom k o m o ro w y m . O d s tro n y Szczary je z io ro W y g o n o w s k ie je s t z a m k n ię te jedną szluzą k o m o ro w ą ; w te n sposób razem na kanale w i­

d z im y 9 szluz d re w n ia n ych , je d n o k o m o ro w y c h , o p rz y ­ czółkach (g ło w a ch ) ka s z y c o w y c h z d re w n ia n ą p o d ­ łogą. C a łko w ita dłu g o ść k o m o ry szluzy w yn o si 53 m, w y s o k o ś ć od p o d ło g i 4 m. W ro ta w szluzach są też d re w n ia n e z o k n a m i że la zn ym i, k la p a m i o k ie n n y m i, o d m y k a n y m i z m o s tk u , p rz y m o c o w a n e g o w górze do w ró t. W ro ta o tw ie ra ją się ręcznie (siłą je d n e g o c z ło w ie k a ) przy p o m o c y m e ch a n izm ó w , um ie szczo ­ n y c h w p rzyczó łka ch szluzy i p ołączon ych ze s k rz y d ­ ła m i w ró t s p e c ja ln y m i ła ta m i (d ra b in k a m i z ę b a ty m i).

D łu g o ść k o m ó r w yn o s i o k o ło 40 m, szerokość 5-4 m.

N u m e ra cja szluz na kanale zaczyna się od rzeki J a s io łd y ; szluza N° 1 zn a jd u je się w odległości 0,58 km od ujścia kanału do J a s io łd y i 28,72 km od Telechan. Cała długość kanału od J a s io łd y do Szcza-

u

(28)

26

ry w raz z je z io re m W ó lk o w s k im i W y g o n o w s k im w y n o s i 53,94 km .

W kan a le O g iń s k ie g o w oda je s t stojąca i sta le s p ię trzo n a , poniew a ż będąc za m k n ię tą szluzam i, w oda w kanale zn a jd u je się w yżej p o z io m u te re n u (z w y k le p o w yże j szluz). D la te g o w oda w kanale w w ie lu m iejscach, szczególnie na o d cin ku T e le ch a n y—

Jasiołda , u ję ta je s t z o b y d w u s tro n g ro b la m i z ie m ­ n y m i. Poniew aż w oda z kan a łu częściow o przesiąka przez gro b le , w ięc, w celu o ch ro n y przed zabagnie- niem o k o lic w y k o p a n e są kanały p o m o cn icze , t.zw . p rz y k a n a łk i. P rz y k a n ą łe k na p ra w y m brzegu kanału c ią g n ie się od Telechan do rze ki J a s io łd y na d łu ­ gości 29,8 k m . Zaś na le w y m brzegu p rz y k a n a łe k zaczyna się w bagnach m ię d zy szluzam i Ne 6 i 7 i na d łu g o ści o k o ło 27,1 km b ie g n ie do J a s io łd y . P rzyka n a łki te m ają w ie lk ie znaczenie, p oniew a ż, o p ró cz zabierania w o d y z g ro b li, służą i do osusza­

nia te re n ó w b a g n istych w o k o lic y kanału. S zero­

kość jego od szluzy N° 9 do wsi W yg o n o szcze w y ­ nosi o k o ło 12 m, na in n y c h o d cin ka ch o k o ło 18 m.

S zerokość p rz y k a n a łk u p raw ego waha się w g ra ­ nicach od 3 do 5 m , lew ego zaś od 3 do 10 m.

Z każdej s tro n y k a n a łu O g iń skie g o znajduje się pas zie m i, szerokości o k o ło 25,5 m, przeznaczon y dla p o ­ trz e b u trz y m a n ia kanału. Na pasie ty m urządzona je s t droga holow nicza, w yko p a n e są p rz y k a n a łk i i zro b io n e o g ro b lo w a n ie ka n a łu g łó w n e g o . Na pasie ty m rów nież zim ą składa się drzew o, przeznaczone na spław latem . O g ó ln a w ięc szerokość obszaru,

(29)

za ję te g o przez kanał i urządzenia pom ocnicze, w y ­ nosi ko ło 80-ciu m e tró w .

To są m n ie j w ię ce j w s z y s tk ie dane co do s tro ­ ny h is to ry c z n e j i te ch n iczn e j kanału O g iń s k ie g o , przez Polskę zbudow a nego, p o te m przez Polskę „ze zg liszcz“ odbud ow anego.

M a te ria ! zeb ran o w Z arządzie D ró g W o d ­ nych i Z arząd zie G m in n ym w T e le ch a n a ch , O p ra c o w a li I. Sz., ucz. ki. IV (da w n ie j V I)

i M . M ., ucz. k i. V II.

POLESKA STACJA BIOLOGICZNA W PIŃSKU

Z a in te re so w a n ie P olesiem w zrasta z ro k u na ro k . K raj ten ro z le g ły a ta k m a ło znany, p ie rw o t­

ny, a ta k cza ro w n y, staje się coraz bardziej celem w y p ra w nie ty lk o ka ja k o w c ó w , nie ty lk o w ycie cze k szko ln ych lub k ra jo zn a w czych , lecz i całego szere­

gu w ycieczek naukow ych p o ls k ic h i zagra n iczn ych . Poza m łodzieżą a ka d e m icką z W a rsza w y, Poznania (z p ro f. dr. St. P a w ło w skim ), K rakow a, W iln a i L w o ­ wa, w czerw cu 1936 ro ku zw ie d ziła P olesie w ycie cz­

ka u n iw e rs y te tu n ie m ie c k ie g o z W ro c ła w ia , na p o ­ czątku sie rp n ia zaś g ru p a uczonych a n g ie lskich z p ro f. dr. E. J o h n e m R ussell na czele. Ten o s ta tn i szczególnie in te re s o w a ł się g o s p o d a rk ą rolną i łą ­ ko w ą na te re n a ch to rfo w y c h w zw iązku ze s w o ją podróżą do In d y j, po sia d a ją cych o lb rz y m ie te re n y bagienne, jeszcze niezago spodarow ane.

D o kła d n e , n a u ko w e p o zn a n ie Polesia, m ożna

(30)

28

będzie u s k u te c z n ić d o p ie ro po s tw o rz e n iu pew nej lic z b y s ta łych p la c ó w e k n a u ko w ych , p ro w a d zą cych c ią g łe badania i g rom adzących dane, z k tó ry c h m o ż­

na będzie w ysn u ć w n io s k i i praw a, w ko n s e k w e n ­ c ji prow adzące do c a łk o w ite g o p o d b o ju i w y z y s k a ­ nia te g o k ra ju p rzyszło ści oraz w s ze lkich m o ż liw o ś ­ ci. W ty m c h a ra k te rz e działa K o m is ja N a u ko w ych Badań Z iem W sch o d n ich p rz y P re zyd iu m Rady M i­

n is tró w w W arszaw ie (K ra k o w s k ie P rzedm ieście Ne 46/48), na Polesiu zaś d zia ła ły: B iu ro M e lio ra c ji Polesia z siedzibą w B rześciu n.B. oraz dość liczne w y p ra w y u n iw e rs y te tó w p o lskich . J e d n a k one m ia ­ ły c h a ra k te r nie stały, lecz o kre s o w y . Do p la c ó w e k n a u ko w ych sta łych należy stacja dośw iadczalna na to rfa c h w S arnach i w yżej w y m ie n io n a K o m isja .

B io rą c pod uw agę to , że na 56.000 k m kw . o b ­ szaru Polesia, m a m y 12.000 km (b ie żą cych ) rzek, s tru m ie n i i k a n a łó w oraz 20.000 h e k ta ró w je z io r, ła tw o d o strze c b ra k in s ty tu c ji, k tó ra b y zajęła się ba­

d a n ie m rzek i d o lin rzecznych. Badania m o rs k ie p ro w a d zi w Polsce Stacja M o rs k a na H elu, badania je z io rn e — Stacja na W igrach.

O tó ż badania rz e k i d o lin rzecznych (p o ta m o - lo g ia ) na Polesiu p o d ją ł się In s ty tu t im . N e n ckie g o T o w a rz y s tw a N a u ko w e g o W arszaw skiego.

Przez Stację H y d ro b io lo g ic z n ą na W ig ra ch , k tó ­ re j k ie ro w n ik ie m je s t dr. ft. L ity ń s k i, b y ły z o rg a n i­

zow ane 3 w y p ra w y na Polesie w latach 1929, 1935 i 1936. W w y n ik u ty c h badań p rz e d w s tę p n y c h z ra ­ m ie n ia In s ty tu tu im . N e n ckie g o T o w a rzystw a Nau-

(31)

k o w e g o W a rszaw skiego zbu d o w a n o w ro k u 1936

„P o le ską Stacją B io lo g ic z n ą w P iń s k u “ , k tó ra je s t przeznaczona do badań b io lo g ic z n y c h w ód rzecznych i b agien nych. Stacja m ieści się nad rzeką Piną tuż p rz y P ińsku, nieco w yżej P o rtu W o je n n e g o , na te ­ renie m a ją tk u p. Cz. M e rg e n ta le ra „P o d p iń s k “ . B u ­ d y n e k m u ro w a n y , składa się z p a rte ru i p ię tra . Poza p ra c o w n ia m i posiada m ie szka n ia la b o ra n ta i w oźnego . S tacja je s t za o p a trzo n a w a p a ra tu rę i w łasną m o to ró w k ę , niezbędną do p ro w a d ze n ia prac badaczy. B u d y n k i i c a łk o w ite urządzenia s ta c ji będą w y k o ń c z o n e w ro k u 1937.

J o l o .

CO M ó w i ą ULICE PIŃSKA ?

N azw y ulic są h is to ry c z n y m i d ro g o w ska za m i ro z w o ju m iasta. J e ś li inne z a b y tk i, ja k k o ś c io ły i m o n u m e n ta ln e gm achy, są św ia d e ctw e m je g o k u ltu ­ ry, je ż e li daw ne w z m ia n k i o P ińsku, o je g o ratuszu, kram ach, w arsztatach rze m ie śln iczych , o wagach m ie jskich , w o s k o b o jn ia c h i p o strzyg a ln ia ch , dają o b ­ raz je g o gospod arczej ż y w o tn o ś c i, rz u t oka na plan m iasta Pińska, rozm ieszczenie i nazw y u lic p ozw a­

lają o d tw o rz y ć d zie je te g o m iasta.

Ju ż na m apie to p o g ra fic z n e j (1:100.00 0) w pla­

nie m. Pińska w yra źn ie zaznaczają się ulice, k tó re , ja k koła (raczej p ó łk o la ) w s p ó łś ro d k o w e , biegną d o o k o ła ry n k u . Na ze w n ą trz n a jw ię ksze g o p ó łk o la w yb ie g a ją p ro m ie n iś c ie ulice p ro s te i d łu g ie , p rze ­ cinane pod k ą ta m i p ro s ty m i u lic a m i p o p rze czn ym i,

(32)
(33)

tw o rz ą c d zie ln ice p ro s to k ą tn e . Tak w ięc ta ze­

w n ę trz n a ulica p ó łk o lis ta d z ie li m ia sto na d w ie części: m ia sto now e i stare.

M ia sto stare ma k s z ta łt p ó łko la , k tó re p o d sta ­ w ę swą o p a rło o Pinę, je d y n ą na tu ra ln ą lin ię k o m u ­ n ik a c y jn ą gospodarczego c e n tru m Polesia. O chronę sta re g o grodu s ta n o w ił wał, z k tó re g o m ieszczanie p iń s c y o d p a rli nie je d e n a ta k L itw in ó w , T a ta ró w i w atah k o za ckich . Ś lady fo rty fik a c y j s ta rł ząb czasu, lecz na d o kła d n e w y tk n ię c ie lin ii w ału pozw ala naz­

wa u lic y Z a w a ln e j, z k tó rą łączy się ulica R ow iecką.

T a k w ięc ongiś b y ł tu ta j w ał i rów .

W odę do ro w u d oprow ad zano z bagien, leżą­

c y c h na p ó łn o c od starego m iasta, w y k o rz y s tu ją c spadziw ość te re n u dla ce ló w o b ro n n y c h (d o dziś is tn ie je ró w o d w a d n ia ją c y te re n y , p o ło ż o n e za t o ­ re m k o le jo w y m ).

Do w ałów g ro d u sięgało stare g e tto żydow skie.

Na ze w n ą trz w ału w ty m m iejscu, p o d o b n ie ja k w in n y c h m iastach, w y d zie lo n o plac na c m e n ta rz ż y ­ d o w s k i.

C e n tru m m iasta sta n o w ił sta ry ry n e k z ra tu ­ szem i o k o la ją c y m i go k ra m a m i i p rz e d s ię b io rs tw a ­ m i m ie js k im i.

Nad o b sze rn ym c z w o ro b o c z n y m placem ry n ­ k o w y m k ró lo w a ł k o ś c ió ł i k la s z to r je z u itó w (k o le ­ g ia ta , zbudow ana przez ks. A lb re c h ta R adziw iłła w ro k u 1635, k o ś c ió ł zaś w y k o ń c z o n y w ro ku 1646).

Po le w e j s tro n ie od je z u itó w (jeśli w idz p a trzy z p o ­ łu d n ia od s tro n y P in y) w znosił się na m a ły m wzgó-

(34)

32

rzu k la s z to r ba zylia ń ski, po p ra w e j — k o ś c ió ł fra n ­ ciszkański. Całość tę otaczało najm n ie jsze p ó łk o le ulic p rz y ry n k o w y c h — dzisiejsza B a zylia ń ska i p o ­ łu d n io w a część F ra n ciszka ń skie j.

Za sze ro k im p ó łk s ię ż y c e m zabudow ań rz e m ie ś l­

niczych b iegła druga a rte ria p ó łk o lis ta , przy k tó re j u s a d o w ili się d o m in ik a n ie (o b e cn ie k a te d ra p ra w o ­ s ła w n a ),— o d tw a rz a ją ją: ul. D o m in ik a ń s k a i O g iń ­ skie g o . D a le j za ryso w u je się trze cie p ó łk o le , z k tó ­ rego zach o w a ły się ty lk o 2 o d c in k i, p rzyle g a ją ce do rzeki P iny: ul. J a s io łd o w ska i ul. Ż w irk i i W ig u ry . W reszcie c z w a rty m p ó łk o le m w s p ó łś ro d k o w y m ul. Zawalna i ul. R ow iecka, k tó re p o w s ta ły na m iejscu d aw neg o w ału i ro w u , opasujących sta ry, w a ro w n y gród, o k tó ry m już w s p o m in a k ro n ik a N e­

sto ra w o d n ie sie n iu do XI w ie ku .

Już daw no P ińsk rozszerzył się poza granice starego g ro d u , lecz daw ne u lic e sta re g o m ia sta , o nazwach — p a m ią tk a c h tw o ró w p o ls k ie j k u ltu r y i p io n ie ró w po stę p u , odcinają się dziś jeszcze od p ro s ty c h a rte ry j now e g o m iasta.

M. M. i J. K.

PRZYSTAŃ SZKOLNA

i SCHRONISKO SZKOLNE w PIŃSKU

Idąc od G im n a zju m P aństw ow ego u licą Ż w irk i i W ig u ry w k ie ru n k u Piny, w idzi się n a jp ie rw s k ra ­ w e k p ię kn e g o b u lw a ru ul. N adbrzeżnej, p o te m

(35)

cie m n e w o d y Piny, a następn ie o k o spoczyw a na n ie w ie lk ie j, lecz s p ra w ia ją ce j p rz y je m n e w rażenie, b u d o w li, na k tó re j w id n ie je napis: „P rzysta ń S z k o l­

n a “ . C orocznie p rz e m ija ją przez p rzysta ń ty s ią c e tu ry s tó w , k tó rz y z całej P olski zjeżdżają, by p o d z i­

w iać e g zo tykę Polesia.

P rzystań szkolna, ja k o s ch ro n isko , posiada b a r­

dzo do b re w a ru n k i: schron na łodzie, d w ie w y g o d ­ ne sale n o cle g o w e (łóżko, s ie n n ik , poduszka z sia­

na i koc za o p ła tą 20 gr.) i doskona łe położen ie.

Z o kie n schroniska z je d n e j s tro n y m ożna oglądać c h a ra k te ry s ty c z n y k ra jo b ra z Zarzecza, a z d ru g ie j — m alo w n iczą p a n o ra m ę m iasta.

Poza s c h ro n is k ie m w y c ie c z k o w y m p rzystań je s t ró w n ie ż s z k o ln y m o ś ro d k ie m s p o rtó w w o d n ych . O d wczesnej w io s n y do p ó źn ie j je sie n i tu ta j c ią g ły ruch. Nasze G im n a zju m posiada w łasny ta b o r w io ­ śla rski: 10 k a ja k ó w , 2 c z w ó rk i o d łu g ic h w iosłach i 3 duże ło d zie na 5 pa r k ró tk ic h w io se ł oraz 1 żag­

ló w k ę o 10 m 2 żagla. Poza ty m k ilka n a ście k a ja ­ k ó w sta n o w i p ry w a tn ą w łasność k o le g ó w i k o le ż a ­ nek, G im n a zju m b o w ie m nasze je s t szko łą b liź n ia ­ czą: m ęską i żeńską. O bie szko ły razem liczą o k o ło 600 m ło d zie ży, stąd cią g ły ruch na p rz y s ta n i.

N a jw ię kszym p o w o d ze n ie m cieszy się p ły w a l­

nia, p o ło żo n a o b o k p rz ysta n i. T u ta j przez cały dzień w ciąż k to ś „ k ra w lu je “ lub „ź a b k u je “ .

R ów nież co ro czn ie , w czasie w a ka cji, k o rz y ­ stają z p rz ysta n i, ta b o ru w io ś la rs k ie g o i p ły w a ln i

„K u rs y W ych o w a n ia F izycznego dla N a u c z y c ie li“

(36)

Przystańszkolnai schroniskonoclegowew Psku

(37)

ora z nasi m ili goście — w ycie czki szkolne z całej P olski.

Z im ą p rzystań staje się bazą s p o rtó w z im o ­ w ych . Tu je s t ślizgaw ka, tu — schron na n a rty , tu są ogrzew ane szatnie, tu gra o rk ie s tra .

Załączona fo to g ra fia u zu p e łn i b ra k i te g o opisu.

H e n r y k M o ż e jk o , ucz. V III kl.

TRADYCJA „JA R M A R K U PO LE SKIEG O “

W zw iązku ze w z n o w ie n ie m d o ro czn e g o „ J a r ­ m a rk u P o le s k ie g o “ w Pińsku, w o kre sie od 15-go do 31 sie rp n ia *), należy słów k ilk a pośw ię cić ja rm a r­

k o m p o le s k im w przeszłości.

J a rm a rk i p o le skie is tn ia ły już chyba we w czes­

n y m śre d n io w ie czu , gdyż w czasie, g d y w sp o m in a o nich k ro n ik a rz N e sto r, sta n o w ią już ośrodek m ię d z y d z ie ln ic o w e j w y m ia n y p ro d u k tó w ziem Ru­

ry k o w ic z ó w ; m u s ia ły w ięc już w cześniej spełniać s k ro m n ie js z ą rolę gospod arczego c e n tru m w ła ś c iw e ­ go Polesia.

W X IV w ieku znalazło się P olesie w zasięgu te ry to ria ln e j w ła d zy G e d y m in o w ic z ó w ; p ro d u k ty p o ­ leskie znalazły n o w y c h n a b y w c ó w i przez zie m ie lite w s k ie d o c ie ra ły w ty m czasie do m ia st nadbał­

ty c k ic h .

G ospodarcze następstw a układu w K re w ie prze ­ ja w ia ją się na w iększą skalę na te re n ie Polesia już

* ) Je d n a k w obec n ie p e w n e j p o g o d y w s ie rp n iu „ J a r m a r k “ m oże być p rz e n ie s io n y na ko n ie c czerw ca.

(38)

w ro k u 1452, gdy k ró l K a zim ie rz J a g ie llo ń c z y k w szedł w bezp o śre d n ie posiada nie księ stw a p iń s k ie ­ go. J e s t to okre s p rz y p ły w u p ie rw sze j fa li osadni­

k ó w z p o b lis k ie g o P odlasia i p rze lu d n io n e g o M a ­ zowsza, a zarazem m o m e n t naw iązania styczności g o spod arczych z c e n tra ln y m i zie m ia m i P o lski J a ­ g ie llo ń s k ie j.

E pokę w dziejach g o sp o d a rcze g o ro zw o ju Piń- szczyzny sta n o w i okre s od c h w ili, gdy K ró l Z y g m u n t oddał Pińsk „ n a jm ile js z e j“ sw ej B onie.

S ku te czn ie p rze p ro w a d zo n ą „w o ło czn ą p o m ie - r ą “ i sp ro w a d ze n ie m w ie lu o sa d n ikó w z innych ziem p rz y c z y n iła się k ró lo w a do ilo ścio w e g o i ja k o ś c io ­ w ego p o d n ie s ie n ia p ro d u k c ji ro ln e j i p o w sta n ia g o ­ spodarstw leśnych, a przez to u to ro w a ła p ro d u k to m p o ls k ie g o rzem iosła d ro g ę do kra in y rzek i lasów.

Pińscy s ta ro s to w ie sy p a li g ro b le , osuszali bagna, ko p a li kanały, a w sa m ym m ieście p ro s to ­ w ali i rozszerzali ulice. Taka dbałość o stan d ró g lą d o w y c h i w odnych w zm ogła m o ż liw o ści w y m ia n y gospod arczej ów czesnej s to lic y p o le s k ic h dzierżaw B ony.

G dy w ięc S tefan B a to ry a k te m m ile jc z y c k im nadał P iń sko w i w ro k u 1581 p ra w o m a g d e b u rskie z m o n o p o le m s k ła d o w y m , n a d m ie n ia ją c przy ty m , iż w P ińsku o d b yw a ć się m ają roczn ie czte ry ja rm a rk i i zw alniając ku p c ó w p iń s k ic h od ceł w w o zo w ych , to z a tw ie rd z ił je d y n ie stan rzeczy, w y tw o rz o n y p ra w e m z w y c z a jo w y m i g o s p o d a rc z y m i p o trz e b a m i Piń- szczyzny.

36

Cytaty

Powiązane dokumenty

Przenoszenie zakażenia COVID-19 z matki na dziecko rzadkie Wieczna zmarzlina może zacząć uwalniać cieplarniane gazy Ćwiczenia fizyczne pomocne w leczeniu efektów długiego

Gdy z kolei przyjrzymy się bliżej bal ­ ladzie Pani Twardowska, bo jak głosi mądrość ludowa, „diabeł – niekoniecznie Mefistofeles – tkwi w szczegółach”,

Kolekcje stanowiące „jeden ze składników wachlarza środków mających zapewnić łączność między dwoma światami (widzialnym i niewidzialnym) i jedność Kosmosu” 56

W celu ustalenia obowiązującej ceny oraz przewidywanego terminu dostawy produktów prezentowanych w  Cenniku i Katalogu prosimy o złożenie zapytania za pośrednictwem Sieci

Jednak obecnie ta wartość przekracza 5% i oznacza negatywny wpływ na rynek, bo niestety flipperzy zaczynają kupować mieszkania wszędzie, nawet na rynku pierwotnym, a jest to

przeznaczone na sfinansowanie całości lub części zamówienia: nie IV.6.5) Przewiduje się unieważnienie postępowania o udzielenie zamówienia, jeżeli środki służące

b) zobowiązał się do osobistego wykonania odpowiedniej części zamówienia, jeżeli wykaże zdolności techniczne lub zawodowe lub sytuację finansową lub ekonomiczną,

Single induction cooker special for chocolate Kuchenka indukcyjna, 1-polowa, P 2.5 kW 2972 50 PIS 30 Plaque à induction simple / Single induction cooker Kuchenka indukcyjna,