• Nie Znaleziono Wyników

Przełom 1989 roku - Andrzej Peciak - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Przełom 1989 roku - Andrzej Peciak - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

ANDRZEJ PECIAK

ur. 1955; Lublin

Miejsce i czas wydarzeń Lublin, PRL, współczesność

Słowa kluczowe transformacja ustrojowa, przemiany 1989 roku, wybory czerwcowe, FIS, Jerzy Giedroyć, Paweł Bryłowski, Tomasz Pietrasiewicz

Przełom 1989 roku

To był oddech, inna perspektywa, inny świat. Od razu zdawałem sobie sprawę z tego, że musiały się rozejść drogi wszystkich, tak jak u nas w Funduszu Inicjatyw Społecznych, że nie mogliśmy tego kontynuować. My mieliśmy jedną zasadę, uważam, że dobrą, że dopóki istniała cenzura, to nie ujawnialiśmy się. Czerwiec 1989 r. to wybory. Wtedy już się zaangażowaliśmy, ja byłem redaktorem „Biuletynu” i np.

robiłem zdjęcia wszystkim kandydatom. Jeździłem do [Edwarda] Müllera, wyszukiwałem zdjęć z [Lechem] Wałęsą i przywoziłem tu do druku plakatów.

Chciałem zrobić wydawnictwo przy Regionie, to nie wypaliło. Ale w „Biuletynie”

pisaliśmy reportaże, różne teksty okolicznościowe. Wtedy to już była normalna działalność redaktorska, wydawnicza. Zwolniłem się wtedy z KUL-u i byłem na etacie redakcyjnym w Regionie.

Do lipca 1990 roku, czyli do zniesienia cenzury, FIS był podziemny. Zdążyliśmy jeszcze wydać „Wojnę polską”, książkę [Leszka] Moczulskiego. Cenzura jeszcze istniała, więc kolportowaliśmy ją nielegalnie. I dopiero w lipcu stwierdziliśmy, że musimy coś robić, i wtedy drogi nas trzech, przyjaciół, się rozeszły. Paweł [Bryłowski]

poszedł w politykę, później był prezydentem miasta, posłem Unii Wolności. Tomek [Pietrasiewicz] zajął się Bramą Grodzką. A ja zająłem się Wydawnictwem FIS.

Zawsze kochałem książki, dużo czytałem, pracowałem na KUL-u przy książce.

Prawie całe moje życie jest związane z książką. [W PRL] nie snuło się planów, co się będzie robiło, jak to będzie wyglądało, żyło się z dnia na dzień. A później to się tak potoczyło.

Cały czas uważam, że 1989 rok to niebywały sukces, że to, co się stało od 1989 roku to jest nieprawdopodobny sukces Polski. Jak latach dziewięćdziesiątych jeździłem do [Jerzego] Giedroycia, który już był wtedy stary, schorowany, niemający często rozeznania sytuacji w Polsce, i pytał mnie: „No, panie Andrzeju, co tam jest?”, to ja mówiłem: „Cudownie jest, dlatego że żyjemy w wolnym kraju, że to wszystko się

(2)

toczy w dobrym kierunku”. Natomiast nikt nie powiedział i Mazowiecki nie mógł powiedzieć ludziom, że to będzie okres łez, wyrzeczeń, restrukturyzacji wszystkiego.

Ale nikt nie pamięta, jak żył za komuny, że stał w uwłaczających kolejkach za wszystkim. Oczywiście nie wszystkim się poprawiło, nie mogło się wszystkim poprawić od razu. Ja jestem beneficjentem tych zmian, robię to, co lubię. Ale myślę, że Polska też jest beneficjentem. To, że jesteśmy w Unii Europejskiej, w NATO, to są niewyobrażalne rzeczy, niewyobrażalne dla tego, jak startowaliśmy. Pokolenie naszych rodziców tego nie odczuło, [choć] moi rodzice umarli oboje w [1995 r.], poczuli to i wiedzieli, że żyli w wolnym kraju, ja już z tego skorzystam, a [następne]

pokolenie w zupełności skorzysta, że można robić, co się chce, wyjechać. Oczywiście jest problem pieniędzy, jest problem wartości, ale to już jest inny świat. Uważam, że to, co Polska osiągnęła przez te lata, to jest nieprawdopodobny sukces.

[W latach osiemdziesiątych] nie to, że byliśmy prorokami, ale przypuszczaliśmy, że system się rozpadnie, bo mieliśmy informacje np. o polityce [Ronalda] Reagana. Ja zawsze politykę Reagana chwaliłem, interesowałem się wojskiem, więc wiedziałem, że wprowadzenie Sowietów do wyścigu technologicznego spowoduje ich upadek, dlatego że nie może być mocarstwo, które ma rakiety międzykontynentalne, a ludzie żrą kartofle. Taki system się nie utrzyma, prędzej czy później, więc pytanie było tylko:

kiedy.

W 1984 roku mieliśmy spotkanie klasowe, ja właśnie wtedy przyjechałem z Paryża, to było w grudniu, i pisaliśmy życzenia. Napisałem, że za dziesięć lat spotkamy się w wolnej Polsce. I jak w 1994 roku koledzy to czytali, to mówili: „No widzisz, miałeś rację”. Ale to były po prostu syndromy. Jeżeli ktoś interesował się, czytał prasę podziemną, czytał książki, czytał opracowania zachodnie, to widział, że ten system się walił i prędzej czy później musiał się zawalić. Nie miał szans na istnienie system oparty na kłamstwie, na terrorze, na głupocie.

Data i miejsce nagrania 2008-02-13, Lublin

Rozmawiał/a Tomasz Czajkowski

Transkrypcja Marzena Baum, Piotr Krotofil

Redakcja Piotr Krotofil

Prawa Copyright © Ośrodek „Brama Grodzka - Teatr NN”

Cytaty

Powiązane dokumenty

Rano o siódmej sprawdzali – czasami, od czasu do czasu, listę - i jeśli ktoś się spóźnił pięć minut nawet, to trzeba było pisać wyjaśnienie.. Oj tam, bzdury się

Również to wadzenie się z Bogiem: to było wtedy u Miłosza bardzo wyraźne, że on to chciał podkreślić, że on to chciał jakby wyrazić w tych wierszach, które akurat w

W każdym razie nie można tego przesądzić, czy [ludzie starego reżimu] byli tak pewni wygranej i tego, że wszystko się odwróci, podczas gdy nastroje społeczne, sytuacja

Na przykład przychodziłam rano do sklepu, chleb kosztował tysiąc złotych, a za trzy godziny już ten sam chleb kosztował trzy tysiące.. Inflacja bardzo szybko

Oni chcieli, żeby się ujawnić przed sierpniem, ja się nie zgodziłem przed sierpniem, bo wiedziałem, że jest to celowa robota, żeby pomniejszyć skutki protestów 31

Ja w styczniu już starałem się nawiązać łączność z zakładem, nawiązałem łączność z zakładem poprzez rodzinę, ponieważ w styczniu spotkałem się pierwszy raz z żoną,

Był 1982 rok, ja cały czas miałem status doktoranta KUL-u, nigdzie nie pracowałem, tylko gdzieś dorywczo dorabiałem, żona pracowała na KUL-u. Wtedy zaczął się kolportaż bibuły

Mój kolega Jurek Bojarski, który prowadził księgarnię przy wejściu do KUL-u od Alei Racławickich, spotkał biskupa Hemperka, jak czekał właśnie na tych esbeków