• Nie Znaleziono Wyników

Piotr Chmielewski Instytut Socjologii UW

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Piotr Chmielewski Instytut Socjologii UW"

Copied!
23
0
0

Pełen tekst

(1)

STUDIA SOCJOLOGICZNE 1998, 3 (150) ISSN 0039-3371

Piotr Chmielewski

Instytut Socjologii UW

HOMO SOCIOLOGICUS - MODEL A RZECZYWISTOŚĆ*

Szkic omawia koncepcję homo sociologicus oraz rolę, jaką konstrukcja ta odgrywa w analizach systemów społecznych. Po przedstawieniu podstawowych cech konstruktu oraz różnych kontekstów jego zastosowania wskazuje się na ograniczenia, jakie dla analizy systemów społecznych pociąga za sobą posługiwanie się tą koncepcją.

Wstęp

Celem tego szkicu jest analiza zjawiska określanego mianem homo sociologi­

cus. Ten typ człowieka występuje najczęściej w socjologii, silnie zakorzenionej w XX-wiecznej tradycji dyscypliny. Homo sociologicus, czyli doskonale uspołe­

czniona jednostka pełni - jako konstrukt teoretyczny - ważną rolę w roz­

ważaniach socjologów. Nasza wiedza o funkcjonowaniu społeczeństw ludzkich czy o zachowaniu człowieka była i jest budowana na podstawie koncepcji człowieka uspołecznionego.

Zarazem wiedza (i nauka) jako narzędzia wykorzystywane w procesach przystosowań do otaczającego człowieka świata, same podlegają adaptacji do zmieniającej się rzeczywistości społecznej. Podstawowe pytanie naszego szkicu dotyczy zatem stosowności i użyteczności koncepcji homo sociologicus - czło­

wieka sędziwego dość wieku - dla wyjaśniania zjawisk i procesów społecznych cechujących się znaczną (pod względem dynamiki i zakresu) zmiennością.

Poszukując odpowiedzi na powyższe pytanie pominiemy rozważania zwią­

zane z historią pojęcia homo sociologicus. Zaczniemy od wyodrębnienia dwóch podstawowych sposobów wyjaśniania działania i zmienności systemów społecz­

nych. Następnie skupimy uwagę na cechach charakterystycznych koncepcji (odwołując się do projektu twórcy tej konstrukcji), wskazując na jej zalety

Instytut Socjologii UW , ul. Karowa 18, e-mail: chmielep@is.uw.edu.pl

Za pomocne uwagi dziękuję profesor Joannie Kurczewskiej i profesorowi Grzegorzowi Lissow- skiemu.

(2)

i ograniczenia w analizie zjawisk społecznych. Owe ograniczenia wiążą się z człowiekiem uspołecznionym jako nosicielem ról społecznych, co powoduje, iż wyjaśnienie działania i zmienności systemów społecznych oraz ich rezultatów staje się trudne lub wręcz niemożliwe. Dodatkowe napięcia tworzy występujący często brak dystynkcji między traktowaniem homo sociologicus albo jako modelu, abstrakcji człowieka w pełni uspołecznionego, albo jako „rzeczywistej”

jednostki ludzkiej. W zakończeniu wskazujemy na fakt, iż owe ograniczenia są jedną z przyczyn, dla której socjologowie zwracają się w kierunku innych modeli człowieka, zwłaszcza gdy interesuje ich działanie systemów społecznych.

Ogólną tezę szkicu formułujemy w następujący sposób: z analizy koncepcji homo sociologicus wynika, iż we współczesnych procesach ewolucyjno-adapta- cyjnych wykorzystanie i zastosowanie wiedzy socjologicznej wymaga wprowa­

dzenia innych koncepcji człowieka, których zasadniczą cechą jest aktywny stosunek jednostki do otaczającej ją rzeczywistości. Przyjęcie założenia o celo­

wo działających jednostkach umożliwia inne, niż w przypadku funkcjonal- nosystemowego, spojrzenie na rezultaty działania systemu. W tym szkicu, powtórzmy to raz jeszcze, interesujemy się przede wszystkim koncepcją człowie­

ka uspołecznionego i związanym z tą koncepcją funkcjonalnym podejściem systemowym w socjologii. Mówiąc inaczej, nasze rozważania odnoszą się do pewnej dobrze ugruntowanej tradycji socjologicznej, a nie socjologii tout court.

Dwa sposoby wyjaśniania działania systemów społecznych

Niezależnie o jakich zjawiskach społecznych (systemowych) poziomu makro mówią socjologowie - czy systemem społecznym będzie rodzina, klan, przedsię­

biorstwo, polskie społeczeństwo czy stowarzyszenie międzynarodowe - zwykle możemy wyjaśniać jego zachowanie (funkcjonowanie i zmienność) na dwa podstawowe sposoby. Pierwszy polega na analizie zachowania całego systemu w pewnym przedziale czasowym lub porównywaniu między sobą podobnych systemów. Drugi sposób odwołuje się do wewnętrznej analizy systemu, która ogniskuje uwagę na częściach, elementach i relacjach tworzących niższe pozio­

my systemu (mikro, mezo), czyli koncentruje się na relacjach między za­

chowaniem indywidualnych aktorów i instytucji, które razem przekładają się na zachowania systemu. Zwolennicy tego podejścia koncentrują swą uwagę na działaniu i zmianach systemów społecznych jako pewnych całości, mimo iż podstawową jednostką badawczą socjologa, z którą styka się on w swej praktyce badawczej, są jednostki ludzkie oraz ich indywidualne (klasyfikowane, agregowane, wyjaśniane) zachowania. Zachowaniami takimi są, na przykład, działania jednostek jako konsumentów, wyborców, szukających partnerów małżeńskich, dokonujących wyboru przyszłego wykształcenia, poszukujących zatrudnienia itp. Proponują pogodzić zainteresownie zjawiskami społecznymi

(3)

HOMO SOCIOLOGICUS - MODEL A RZECZYWISTOŚĆ 71

z poziomu m akro, czyli poziomu systemu społecznego z indywidualnymi decyzjami i działaniami ulokowanymi na poziomie mikro, poprzez ulokowanie celowego działania nie na poziomie systemu (jak w pierwszym przypadku), ale w obrębie działającej jednostki ludzkiej1.

Pierwszy sposób, przybierając różne postacie szczegółowe, dominował i dominuje, jak się zdaje, w socjologii do dzisiaj. Najczęściej jest określany mianem podejścia systemowego i poza klasycznym podejściem funkcjonal- no-strukturalnym mieszczą się tu różnego rodzaju strukturalizmy, materializmy (historyczny i kulturowy), ewolucjonizm współczesny czy, by wyjść poza socjologię, lingwistyka generatywna z jej głębokimi strukturami.

Jedną z cech różnicujących dwa wymienione sposoby wyjaśniania zjawisk społecznych, jest odmienna wizja jednostki ludzkiej oraz różna rola, jaką przypisują oba podejścia działaniom aktora. Skupienie uwagi na różnym podejściu do jednostki jest sprawą istotną ze względu na szereg nieporozumień, które dzielą zwolenników obu podejść. Celem obecnego szkicu jest analiza relacji między zachowaniem jednostki a zachowaniem systemu w pierwszym z wyróżnionych podejść.

Ilustracją tego pierwszego, dominującego, jak mówiliśmy, sposobu analizy mogą być prowadzone w socjologii czy antropologii badania systemów społecz­

no-kulturowych. M ogą one - by podać tylko kilka przykładów - przybierać charakter badania systemu w długiej, ewolucyjnej perspektywie, z naciskiem na dyferencjację działań systemu i jego integrację na nowych zasadach (Lenski 1971, Parsons 1977). Często mogą przybierać postać badań nad zmianą społeczną i modernizacją (Levy 1966, Eisenstadt 1973) lub zmianą instytu­

cjonalną w historyczno-porównawczej perspektywie (Powell, Di Maggio 1991;

Steinmo, Thelen, Longstreth 1995). M ogą być to badania tego samego systemu powtarzane po dwudziestu pięciu (Firth 1959, 1968) czy pięćdziesięciu latach (Bujak 1903 i Wierzbicki 1963). W naszym szkicu, dla jasności wywodu, ograniczamy się w zasadzie do funkcjonalnostrukturalnego podejścia sys­

temowego.

Klasycznym, modelowym wręcz przykładem tego podejścia, stanowiącego podstawę pierwszego typu analiz, które realizowane jest na poziomie systemu

1 Cel zostaje odrzucony na poziomie systemu, ale nie na poziomie wchodzących w jego skład aktorów. Teoria działania jako podstawa teorii społecznej, stanowi faktycznie na poziomie aktora teorię funkcjonalną: aktor jest traktowany jako działający celowo. Działania są „powodowane” ich (antycypowanymi) skutkami. (...) Zamiar i nastawienie na cel są użyteczne przy budowie teorii, ale nie wtedy, gdy charakteryzują całość lub system, których zachowanie ma być wyjaśniane. Muszą natomiast cechować elementy systemu, które w przypadku socjologii mogą być uznawane jako aktorzy systemu, albo osoby lub aktorzy zbiorowi. Pojawiają się więc dwa centralne problemy teoretyczne: w jaki sposób celowe działania aktorów łączą się doprowadając do zachowania na poziomie systemu oraz jak te celowe działania są z kolei kształtowane przez ograniczenia, które wynikają z zachowania systemu (Coleman 1986: 1312).

(4)

i programowo nie odwołuje się do działań jednostkowych, jako wewnętrznych elementów systemu działania, jest znana praca R. Rappaporta (1984) analizują­

ca system społeczny Tsembagów, jednego z klanu Maringów na Nowej Gwinei.

A utor wyjaśnia w kategoriach ekosystemowych, jaki wpływ na zachowanie ich systemu społecznego m a 12-letni rytualny cykl wojny i pokoju między klanami Maringów. Zachowanie systemu jest obserwowane w czasie, a jego zmiany opisywane w mierzalnych, ilościowych kategoriach przy pomocy bogatego materiału statystycznego.

To klasyczne podejście systemowe (praca należy do kanonu nauk społecz­

nych) pomija de facto rolę jednostki w działaniach systemu. Podejście to jest odmienne od podejścia cechującego się założeniem metodologicznego indywi­

dualizmu, tak charakterystycznego dla analiz ekonomicznej instytucji rynku, czy politycznej instytucji wyborów. Podejście metodologicznego indywidualiz­

mu rezerwuje aktywną rolę dla jednostki, która zawsze, w sposób celowy, dokonuje wyboru strategii określającej jej działania. Rappaport optuje za podejściem typu pierwszego, choć - pod wpływem krytyki jego prac w latach osiemdziesiątych - przyznaje, iż wcześniejsze analizy w antropologii ekologicz­

nej nie poświęcały wystarczającej uwagi celom, które motywowały jednostkowe działania, wpływały na odmienne ich zachowania (Rappaport 1990: 62-63).

Zdaniem autora siła tych „indywidualistycznych” wyjaśnień jest jednak tak mała, że można je w analizach funkcjonowania systemu społecznego pomijać.

Analizując takie zdarzenia jak rytuał czy wojna antropolog ma do czynienia z sytuacjami, w których cele i działania jednostek są zagregowane i koor­

dynowane w większym stopniu niż w przypadku innych zbiorowych działań jednostek (jest to ekstremalny przykład działania grupy jako grupy). Natomiast te decyzje i działania, które można uznać za naprawdę indywidualne dotyczą nieistotnych - z punktu widzenia zbiorowości czy „wzorów zachowań” - szcze­

gółów. Przed wyprawą wojenną na terytorium sąsiedniego klanu odbywa się długa uczta kaiko, w której biorą udział sojusznicy z innych klanów. Rozpo­

częcie uczty-festiwalu dla wojowników danego klanu i jego aliantów jest zawsze wynikiem konsensu, a jedynie decyzja o momencie rozpoczęcia walki po zakończeniu kaiko może być decyzją konkretnej jednostki2. Zarazem te in­

dywidualne decyzje nie są istotne w wyjaśnianiu zmiany (modyfikacji i prze­

kształcania) istniejących form społecznych. Więcej mogą zawsze wyjaśnić warunki zewnętrzne i okoliczności historyczne (np. kiedy wyczerpuje się

„zdolność nośna” ekosystemu dla danej populacji). Zabieg odwoływania się do indywidualnych korzyści związanych ze stosowaniem się do konwencji (czyli wprowadzenie ekonomicznych modeli podejmowania decyzji) także nie wyjaś­

nia wiele. Konwencje nie muszą wspomagać jednostek w ich działaniach, raczej je ograniczają. Twierdzenie, iż konwencje odzwierciedlają interes jednostek

2 W języku polskim można znaleźć omówienie pracy Rappaporta w: M. Harris (1985).

(5)

HOMO SOCIOLOGICUS - MODEL A RZECZYWISTOŚĆ 73

oznacza przede wszystkim, iż interes jest określany kulturowo. Co więcej, dla badacza stosującego model racjonalnej jednostki, która wyłącznie maksymali­

zuje użyteczność (kieruje się korzyścią własną), pojawia się dodatkowy prob­

lem. Determinowane przez kulturę zachowania jednostek zaprzeczają często założeniu rozumianej w ekonomii korzyści własnej.

Jednostki mogą zostać z łatwością doprowadzone do poświęcenia swojego życia ze względu na „ich najlepszy interes”. Historia jest pełna takich przykładów. Próby wyjaśnienia wszystkich tych przypadków w kategoriach wzrostu sukcesu reprodukcyj­

nego b rad i sióstr bohatera, wydają się patetyczne. Niezależnie od tego, jak sprawa może wyglądać w przypadku innych gatunków, posługiwanie się językiem ludzkim, który umożliwia tworzenie takich pojęć jak honor, moralność, altruizm, uczciwość, męstwo, sprawiedliwość, szacunek, bóstwa, niebo i piekło, powoduje, iż selekcja grupowa jest ważnym czynnikiem wśród istot ludzkich. Przez dobór grupowy rozumiem selekcję i utrwalanie konwencji podwyższających trwałość grupy, nawet gdy konwencje te mogą być niekorzystne dla tych jednostek, których działania są najbardziej zgodne z tymi konwencjami (Rappaport 1984: 401).

A utor nie tylko preferuje wyjaśnienia na poziomie systemu, ale nie widzi możliwości i pożytku z wprowadzenia jednostki jako aktywnego elementu w ramach systemu. Odwoływanie się do indywidualnych modeli decyzyjnych pomija istotę systemowych zainteresowań antropologii ekologicznej. Elimina­

cja, na przykład, koncepcji ekosystemu na rzecz racjonalnego aktora może prowadzić do traktowania zmiennych środowiskowych jako wyłącznie rzadkich zasobów, w efekcie ekonomizując ekologię. Z kolei odwoływanie się do koncepcji socjobiologicznych minimalizuje lub wręcz eliminuje podstawową kategorię nauk społecznych - kulturę ludzką.

Mówiąc inaczej, skupienie się na aktorze gubi z pola zainteresowań podstawową cechę antropologii ekologicznej, ekosystemowej (Vayda, R ap­

paport 1968; R appaport 1979). Jej centralnymi jednostkami badawczymi jest populacja, ekosystem oraz kultura jako środek adaptacji populacji do środowi­

ska. W analizach systemowych (i ekosystemowych) mamy do czynienia ze specyficznym gatunkiem, który żyje i działa w obrębie uniwersum odwołując się w życiu społecznym do stworzonego przez siebie sensu i znaczenia. Samo uniwersum jest pozbawione tego typu znaczeń. Podlega ono natomiast działa­

niu praw naturalnych, uniwersalnych praw fizycznych. W tej sytuacji pod­

stawowym problemem antropologii ekologicznej staje się rozpoznanie i analizo­

wanie zależności między - określanymi przez ponadindywidualne znaczenia - systemami społecznymi a systemami naturalnymi stanowiącymi ramy dla pobudzanego przez te znaczenia działań ludzi. Wyjaśnienie działania systemu i związanej z tym działaniem cyklicznej zmienności jest realizowane na poziomie systemu - bez odwoływania się do jednostek ludzkich jako jego części składowych.

(6)

Ujmując rzecz bardziej ogólnie, można powiedzieć, iż pierwszy, dobrze ugruntowany w funkcjonalnej antropologii i socjologii, sposób wyjaśniania zachowania systemu czy zachowania społeczeństwa jako pewnej całości, nie odwołuje się do działań jednostek jako istotnych sił działania systemu społecz­

nego. Zakłada się w tym podejściu, iż ludzie, w gruncie rzeczy, realizują

„polecenia” społeczeństwa, są nosicielami uwewnętrznionych, podstawowych reguł zachowania danego społeczeństwa.

Relacje społeczeństwo - jednostka: projekt Durkheima

Przedstawiony powyżej sposób wyjaśniania systemowego został w znacz­

nym stopniu ufundowany przez Durkheima, poszukującego dla socjologii jej przedmiotu badawczego. U podstaw tego projektu leżała opozycja zjawisk społecznych wobec zjawisk indywidualnych.

Te pierwsze

nie mogą przenikać do jednostki inaczej, jak narzucając się jej z zewnątrz. Jest rzeczą konieczną, by wywierały one na nas presję, doprowadzając nas do wykraczania poza naszą własną naturę. (...) Przedsięwzięcia indywidualne, skierowane przeciwko rzeczywi­

stości społecznej z intencją bądź jej zniszczenia bądź zmiany, napotykają zawsze gwałtowne opory. Siły (moralne lub inne), przeciwko którym występuje jednostka, działają przeciwko niej i dowodzą swojej wyższości z całą, przeważnie nieodpartą, energią reakcji (Durkheim 1965: 119, 121).

Owa wyższość sił społecznych oddziałująca na świadomość jednostki ludz­

kiej w postaci wierzeń, idei, poglądów i przekonań, zmusza człowieka do wykraczania poza jego własną zwierzęcą naturę i pozostawia jednostce niewielki margines swobody i wyboru. Ludzie dokonują niewielkich modyfikacji wierzeń i praktyk społecznych w procesie ich przyswajania. Ten proces indywidualizacji, nadawania osobistego charakteru wszelkim społecznym instytucjom, zdaje się być gwarantem integracji zbiorowości społecznej i jej względnej stabilności. Ale zakres możliwych odmian zachowania jednostki jest zawsze ograniczany przez wpływ, jaki fakty społeczne wywierają na jej świadomość.

A zatem, w wyjaśnieniach tego typu zbiorowa rzeczywistość społeczna znajduje swe ucieleśnienie w istnieniu człowieka społecznego, który stale musi opanowywać indywidualistyczną (antyspołeczną) stronę swojej rozdwojonej natury.

Konflikty rozgrywają się, z jednej strony, między doznaniami i żądzami, a intelektual­

nym i moralnym życiem z drugiej; namiętności i tendencje egoistyczne wywodzą się, oczywiście, z naszych indywidualnych organizmów, podczas gdy nasza działalność racjonalna - czy to teoretyczna czy praktyczna - zależy od przyczyn społecznych (Durkheim 1973: 162).

(7)

HOMO SOCIOLOGICUS - MODEL A RZECZYWISTOŚĆ 75

A utor odnotowuje fakt, iż homo duplex cechuje się wewnętrznymi napięcia­

mi, konfliktami i antagonizmami, ale nie interesują go one bliżej, tak jak w perspektywie socjologii, nauce o faktach społecznych, nie interesują go jednostki ludzkie, a tylko człowiek uspołeczniony. Społeczeństwo ujmowane w kategoriach zasad kierujących myśleniem i działaniem jednostek wyjaśnia bowiem fenomen człowieka - jego drugą, społeczną naturę.

Oczywiście, nie sposób znaleźć w praktyce społecznej jednostkę całkowicie uspołecznioną, która uwolniłaby się zupełnie od swych zwierzęcych instynktów, zastępując je w pełni zinternalizowaną świadomością moralną, regułami zbioro­

wego odczuwania, postrzegania, myślenia i działania. Kiedy Durkheim mówi, na przykład, o egoizmie i altruizmie jednostki, to zakłada, iż absolutny egoizm tak jak i absolutny altruizm to ideał, do którego w rzeczywistości można się zbliżać, ale nigdy nie można żadnego z tych stanów osiągnąć całkowicie.

Dlatego polemizując z liberałami i utylitarystami stwierdzał, iż nie jest łatwo być egoistą. Równocześnie zgodnie ze swą koncepcją społecznej moralności uważał, iż pewne dziedziny życia służące zaspokajaniu potrzeb biologicznych - na przykład, gospodarka społeczeństwa kapitalistycznego - ze swej natury dopusz­

czają swoistą ekstensję utylitarnego indywidualizmu czy egoizmu jednostki.

Jednakże wszelkie tego typu liberalne „wycieczki” w stronę natury uznawał za

spłycenie problematyki społecznej przez sprowadzanie człowieka do homo oeconomicus, zadań zaś społeczeństwa do starania się o maksimum pomyślności materialnej. W grun­

cie rzeczy, liberalizm był dla niego swego rodzaju amoralizmem, albowiem, postulując ograniczenie społecznej presji na jednostkę kierunek ten odcinał ją od jedynych - zdaniem Durkheima - źródeł wartości moralnych. Nietrudno zauważyć, iż podstawą takiego poglądu był określony zespół przekonań na temat natury ludzkiej, odbiegający - jak wiemy - dość daleko od naiwnego optymizmu twórców doktryny liberalnej.

Człowiek musi być wychowywany, przy czym wychowanie to nie polega bynajmniej na kultywowaniu „naturalnych” skłonności, lecz raczej na ich tłumieniu. Społeczeństwo musi być organizowane, przy czym organizacja ta nie polega na ułatwieniu jego sponta­

nicznego postępu, który zresztą, być może, w ogóle postępem nie jest (Szacki 1964: 114).

Durkheim mówiąc o konieczności ograniczania zachowań jednostki, używa podstawowego argumentu nowego instytucjonalizmu, dla którego instytucje to, przede wszystkim, reguły ograniczające lub pobudzające zachowania jednostek (Chmielewski 1994:246, 247). W arto także odnotować, iż związane z koncepcją natury ludzkiej myślenie ideologiczne współwystępuje z naciskiem na rolę abstrakcji i eksperymentu w budowie teorii społecznej3. Tu jego postulaty

3 Przeciwstawiając abstrakcyjnej jednostce osiemnastowiecznych racjonalistów swą jednostkę uspołecznioną, pisał, iż człowiek ten „jest dorosły i pochodzi z jakiegoś kraju; ma idee i uczucia, które wywodzą się nie od niego, ale od tych, którzy go otaczają; ma uprzedzenia i przekonania;

podlega regułom działania, których nie wytworzył, ale niemniej jednak ich przestrzega. M a aspira­

cje wszelkiego rodzaju i wiele zainteresowań innych niż tylko oszczędne gospodarowanie budżetem.

(8)

wyprzedzają o lat pięćdziesiąt współczesne eksperymenty prowadzone w labo­

ratoriach komputerowych, a wywodzące się z teorii gier (Ostrom, Gardner, Walker 1994).

Zaprojektowany przez Durkheima sposób badania zjawisk społecznych i związany z nim nowy sposób wyjaśniania człowieka stanowi sprzeciw socjologii wobec psychologizacji zjawisk społecznych oraz atomizacji społe­

czeństwa. Wszelkie odwoływanie się do bardziej lub mniej niezależnej jednostki dla wyjaśnienia zjawisk społecznych nie m a sensu.

Społeczne fakty istnieją sui generis; mają swą własną naturę. Społeczna rzeczywistość istnieje naprawdę, jako odmienna od rzeczywistości psychicznej, tak jak ta druga jest odrębna od rzeczywistości biologicznej, a ta ostatnia z kolei jest różna od rzeczywistości nieorganicznej. Życie kolektywne jest, bez wątpienia utworzone jedynie z kolektywnych wyobrażeń, a kolektywne wyobrażenia, jeżeli o nie idzie, są utworzone jedynie z wyob­

rażeń indywidualnych, ponieważ jednostki są wszystkim, z czego zrobione jest społeczeń­

stwo. Ale pierwsze przedstawiają specyficzne cechy, których nie posiadają drugie. (...) Sama jednostka nigdy nie byłaby w stanie stworzyć czegokolwiek, co przypominałoby ideę bóstw, mitów i dogmatów religijnych, ideę obowiązku i moralnej dyscypliny itp.

A to pokazuje, że wszystkie te wierzenia i praktyki nie są po prostu rozszerzeniem indywidualnych idei, że one są obdarzone panowaniem, na mocy którego same narzucają się jednostce: dowód, że nie pochodzą od jednostki, ale przychodzą do niej ze źródła, które jest zewnętrzne i przewyższające jednostkę. Dlatego panowanie to uczyniliśmy cechą charakterystyczną zjawisk społecznych. Metoda badania nie może być wobec tego kopią jakiejkolwiek innej metody naukowej. Metoda musi być całkowicie socjologiczna (Durkheim 1973b: 16, 17).

A wszystkie te heterogeniczne motywy przecinają się i krzyżują w działaniach do tego stopnia, że najczęściej nie można odróżnić ich od siebie i określić roli każdego z nich. M ożna odpowiedzieć, że każda nauka żyje z abstrakcji, że rzeczywisty i pełny człowiek bez wątpienia nie jest po prostu izolowaną i egoistyczną jednostką, ale można przyjąć założenie, aby badać go wyłącznie z tego punktu widzenia. Z pewnością można to zrobić. Jednakże, aby rezultat takich badań miał pewną wartość, abstrakcja, oderwane pojęcie musi powstać na drodze eksperymentu. Jeżeli nie dla wszystkich społecznych typów, to przynajmniej dla tego jednego, do którego należymy, trzeba koniecznie ustalić na drodze obserwacji, jakie są praktyczne zasady, które rządzą ekonomicznym i moralnym zachowaniem człowieka, a następnie wyizolować poprzez stosowne eksperymenty, te, które odpowiadają egoistycznej strome naszej natury. W ten sposób mielibyśmy prawdziwie adekwatne pojęcie tego, co ekonomiści nazywają jednostką (l ’individu), co moraliści nazywają osobą (la personne) oraz sferę właściwego dla niej działania. Po zbadaniu i określeniu zjawiska, można by dążyć do tego, aby było czym być powinno. Ale nasi teoretycy nie postępują w ten sposób. Budują od razu i z niczego koncepcję jednostki, która w rzeczywistości może zostać utworzona po bardzo żmudnych analizach, zakładających, że pewna część nauki już istnieje. Widzą w tej jednostce jedno z tych bardzo prostych, bardzo jasnych pojęć, które badacz przyjmuje bez dowodu, a którego ścisłość każdy może łatwo zweryfikować drogą introspekcji bez jakiegokolwiek dalszego badania.

Trzeba stwierdzić, iż takie postępowanie może mieć wyłącznie bardzo subiektywną wartość”

(Durkheim 1973a: 38, 39).

(9)

HOMO SOCIOLOGICUS - MODEL A RZECZYWISTOŚĆ 77 Homo sociologicus jako nosidel ról społecznych

W procesach wyjaśniania zjawisk społecznych - zgodnie z metodą socjo­

logiczną Durkheima - jednostka, jej zachowanie i konsekwencje tego za­

chowania dla systemu społecznego zostają wzięte w nawias - są nieistotne.

Odwrotnie, to zachowanie jednostki zostaje wyjaśniane w kategoriach społecz­

nych. Z wyjaśnieniami tymi wiąże się operowanie specyficzną koncepcją jednostki ludzkiej. Mówi się tu o „przesocjalizowanej” czy też nadmiernie uspołecznionej (oversocialized) koncepcji człowieka lub wprowadza się funkc­

jonujący od dawna termin homo sociologicus. Oba pojęcia, w gruncie rzeczy, zdają najczęściej sprawę z jednostronnego i często zupełnego wpływu społeczeń­

stwa na jednostkę ludzką. Denis Wrong, który spopularyzował pierwszy termin, twierdzi, iż przesocjalizowana jednostka jest wynikiem stosowania przez socjologów dwóch mechanizmów: „internalizacji norm społecznych” oraz

„poszukiwania akceptacji w oczach innych”. Oba te mechanizmy odgrywają bez wątpienia znaczną rolę w zachowaniach człowieka ale, jak się wydaje, nie jedyną.

Nacisk, jaki socjologowie kładą na znaczenie „czynników społecznych”, łatwo prowadzi ich do podkreślania wiodącej roli zsocjalizowanych czy też uspołeczniających motywów w ludzkim zachowaniu. (...) Społeczna natura człowieka sama jest źródłem konfliktów i antagonizmów, które poprzez normy stawiają opór socjalizacji we wszystkich spo­

łeczeństwach istniejących w toku ludzkich dziejów. „Socjalizacja” może oznaczać dwie różne rzeczy. Kiedy miesza się je, to w rezultacie powstaje przesocjalizowany pogląd na człowieka. W pierwszym znaczeniu socjalizacja określa „przekazanie ku­

ltury”, konkretnej kultury tego społeczeństwa, do którego jednostka wkracza przez urodzenie. W drugim — termin ten jest używany dla oznaczenia „procesu stawania się ludzkim”, nabywania jedynych w swoim rodzaju cech ludzkich w toku interakcji z innymi. Wszyscy ludzie są uspołecznieni w tym drugim znaczeniu, ale nie oznacza to, że są oni całkowicie ukształtowani przez normy i wartości ich kultury (Wrong 1984: 60, 68).

Podobnie wywodzący się od Durkheima homo sociologicus zachowuje się zgodnie z istniejącymi w danym społeczeństwie normami i zasadami zakorze­

nionymi we wspólnych dla wszystkich członków społeczeństwa wartościach.

M ożna powiedzieć, iż jego podstawowymi cechami jest konformizm oraz swoista pasywność zachowania. Człowiek ten „jest »popychany«przez qua- si-inercyjne siły (...), jako pasywny wykonawca odziedziczonych standardów.

(...). Jest niewrażliwy na swe położenie, trzymając się nakazanego zachowania nawet wtedy, gdy nowe i ewidentnie lepsze opcje stają się osiągalne” (Elster 1994: 97).

Owa pasywność oznacza dwie wzajemnie powiązane rzeczy. Po pierwsze, działania jednostki są ograniczone do repertuaru zachowań dostarczanych jej przez elementy systemu (wartości, normy, role, instytucje, struktura społeczna).

(10)

Od rekonstrukcji (określenia) tych elementów socjolog zaczyna swą analizę systemu społecznego. Następnie zostaje wprowadzona jednostka jako uspołecz­

niony (a nawet nadmiernie uspołeczniony - jak widzieliśmy) element nośny systemu społecznego. Oznacza to, iż jednostka buduje swój świat, a właściwie go powiela, dzięki dostarczanym przez społeczeństwo „klockom lego” i załączonym planom możliwych konstrukcji. W tym sensie pasywność oznacza ograniczenie, a nawet brak wolności wyboru - a mówiąc dokładniej, brak zainteresowania dla problematyki wyboru, jaki prezentuje ze swej strony homo sociologicus - ze względu na narzucone jednostce zobowiązania i dyscyplinę społeczną. Stan ten bardzo dobrze oddaje funkcjonujące w socjologii (wyboru racjonalnego!) powiedzenie: „economics is all about how people make choices and sociology is all about why they don’t have any choices to make” (Tallman, Gray 1990:405).

Pasywność jednostki oznacza, po drugie, że jednostka faktycznie nie oddziałuje, nie wywiera wpływu, na otaczającą ją rzeczywistość społeczną.

Więcej, nie m a szans na takie oddziaływanie. W gruncie rzeczy, m a do wyboru konformizm (co oznacza brak jakichkolwiek konfliktów między jednostką a społeczeństwem) lub dewiację, czyli wyjście poza system (Lockwood 1975).

W tej sytuacji wszelkie celowe ingerencje człowieka w życie społeczne, jako logicznie niemożliwe, stają się w takim ujęciu jedynie iluzją. Społeczeństwo czy system społeczny zachowuje się zgodnie ze swą własną logiką lub swymi własnymi prawami. Prowadzi to w przypadku omawianego podejścia do skrajnego realizmu (a nawet hiperrealizmu)4.

4 Jeden z bardziej znanych przedstawicieli systemowego ujęcia w antropologii kulturowej pisze: „Jako fakt biologiczny, człowiek znajduje się na zewnątrz procesu kulturowego; wkracza w ten proces jako istota ludzka, ale jako istota ludzka stanowi konstelację elementów kulturowych, jest kapsułką kultury. Przekonanie, że człowiek może mieć wpływ na kulturę, staje się możliwe i jest żywione, tak jak inne złudzenia, w wyniku zupełnej i wszechstronnej ignorancji wobec natury, struktury i zachowania systemów kulturowych. Sytuacja jest podobna do zaklinania w tańcu deszczu: wierzenie, że człowiek może za pomocą tańca sprowadzić deszcz, było możliwe jedynie z powodu nieznajomości zjawisk meteorologicznych (...). Koncepcja systemów kulturowych zmienia, przede wszystkim, radykalnie nasze poprzednie wyobrażenia o stosunkach między kulturą - ponadbiologicznym porządkiem zjawisk - a gatunkiem ludzkim. N ie myślimy dłużej o kulturze jako zaprojektowanej do zaspokajania potrzeb człowieka; kultura idzie swoją drogą zgodnie ze swoimi prawami. Człowiek żyje w obrębie kulturowych systemów i cieszy się lub cierpi, w zależności od tego co z nim zrobią. Wiele jednostek z pewnej warstwy społecznej w USA, odczuwało i odczuwa - raczej niż myślało i myśli - że w ich społeczeństwie i kulturze istnieją pewne absoluty, coś jak prędkość światła w teorii fizycznej, lub gwiazda północna w nawigacji; coś do czego można odnieść każdą rzecz i przez co każda rzecz może być oceniana. Konstytucja dostarcza nam jednego przykładu. Pojęcie Sprawiedliwości (przez duże S), które trwa z nami, nigdy się nie zmieniając, jest innym wyrazem tej postawy. N ie wiem jak, w sposób precyzyjny, wyróżnić te jednostki jako klasę, ale powiedziałbym, że zdają się należeć do średniej lub wyższej-średniej klasy, mają wyższe wykształcenie i lubią myśleć o sobie, jako o »liberałach«. Wyrastałem w tej tradycji, ale moje długie i sumienne zainteresowanie systemami kulturowymi zmieniło mój pogląd w tym względzie” (White 1975: 9, 159).

(11)

HOMO SOCIOLOGICUS - MODEL A RZECZYWISTOŚĆ 79

W tym kontekście należy zwrócić uwagę na jeszcze jedną podstawową cechę, jaką ujawnia człowiek socjologiczny. Jest nią plastyczność, pozwalająca w har­

monijny sposób zmieniać się jednostce w wyniku procesów społecznych (wychowanie, resocjalizacja) i realizować wymogi działania systemu. Jednostka zmienia się w rezultacie interioryzacji zewnętrznych wpływów i oddziaływań, sama zaś jest pozbawiona możliwości dokonywania zmian w ramach systemu.

„Aktywność” jednostki, jak mówiliśmy, oznacza tu jedynie odgrywanie przypi­

sanych ról społecznych będących najważniejszym elementem w procesie soc­

jalizacji. Tak właśnie, jako nosiciel ról społecznych, najczęściej bywa określany homo sociologicus5.

Rola społeczna - rozumiana jako zdefiniowany przez społeczeństwo dla regulacji zachowań jednostek system nakazów i zaleceń, które pozwalają oczekiwać określonego indywidualnego zachowania - jest jedną z głównych kategorii analiz socjologicznych6. W socjologii mówi się o teorii roli społecznej,

5 W jednym z najbardziej znanych tekstów poświęconych koncepcji człowieka uspołecz­

nionego czytamy: „Istnieje obszar, w którym jednostka ma wolny wybór swego zachowania. Przy położeniu nacisku na dokuczliwość społeczeństwa szczególnie ważnym staje się określenie tego obszaru wolności. Oczywiście, to od pana Schmidta jako ojca zależy, czy chce ze swoimi dziećmi grać w piłkę lub bawić się kolejką elektryczną, i żadna społeczna agencja nie nakazuje, czy nauczyciel Schmidt zdobędzie uwagę uczniów swym dowcipem czy intelektualną kompetencją. Ale te obszary dokonywania wolnego wyboru są małe w porównaniu z szerokim obszarem ograniczeń związanych z sankcjonowanymi rolą oczekiwaniami. Faktycznie im dokładniej odtwarzamy kategorię roli społecznej, tym bardziej groźny staje się problem homo sociologicus, uspołecznionego człowieka, którego każdy ruch wyraża rolę narzuconą mu przez bezosobowe działanie społeczeńst­

wa. (...). Ale zanim jednostka może odgrywać swe role, musi je poznać; tak jak aktor, człowiek jako społeczna istota musi nauczyć się swych ról, musi zaznajomić się z ich istotą i stojącymi za nimi sankcjami. Tu napotykamy drugi podstawowy mechanizm społeczeństwa, proces socjalizacji poprzez internalizowanie wzorów zachowania. Jednostka musi jakoś wziąć do siebie nakazy społeczeństwa i uczynić je podstawą swego zachowania; to dzięki temu jednostka i społeczeństwo zostają zapośredniczone i człowiek zostaje zrodzony jako homo sociologicus. Przydział pozycji i internalizacja roli są komplementarne, a zatem to nie przypadek, że społeczeństwa przemysłowe obarczyły odpowiedzialnością za oba procesy jeden porządek instytucjonalny - system edukacyjny.

(...) D la społeczeństwa i socjologii socjalizacja oznacza niezmiennie depersonalizację, rezygnację z absolutnej indywidualności i wolności człowieka na rzecz ograniczeń i ogólności społecznych ról.

Człowiek stając się homo sociologicus zostaje wystawiony bez żadnej ochrony na prawa społeczeń­

stwa i hipotezy socjologii. Proces występuje wszędzie tam, gdzie istnieje społeczeństwo. Jedynie Robinson Crusoe może mieć nadzieję na niedopuszczenie do swego wyalienowanego odrodzenia jako homo sociologicus” (Dahrendorf 1971: 48, 56, 57)

6 R ola społeczna jest ogólnym wzorem zachowania i postaw tworzącym strategię dla radzenia sobie z powtarzającym się układem sytuacji, który jest społecznie identyfikowany - w bardziej lub mniej wyraźny sposób -j a k o całość. Rola społeczna jest odgrywana przez różne jednostki, w sposób możliwy do rozpoznania i dostarcza głównej zasady dla identyfikacji i umiejscowienia osób w grupie, organizacji lub społeczeństwie. M ożna myśleć o niej jako o składającej się z praw i obowiązków, lub obejmującej oczekiwane zachowanie, pod warunkiem, że terminy te są traktowane szeroko. Istnieją cztery typy społecznych ról: role podstawowe, jak role związane z płcią czy wiekiem, które są raczej ugruntowane w całym społeczeństwie niż w konkretnych organizacjach;

(12)

a nawet o kilku podstawowych jej wersjach (funkcjonalna, interakcjonizmu symbolicznego, strukturalna, organizacyjna i poznawcza). Ilość badań em­

pirycznych poświęconych roli czy zmianie roli społecznej jest bardzo duża.

Siła atrakcji teorii roli społecznej polega na tym, iż jej podstawowe koncepcje są wdzięcznym i pozornie łatwo dostępnym tematem badania. Jest to jednakże jeden z powodów, iż teorię roli charakteryzuje interesujące napięcie.

Zaliczając się do koncepcji najczęściej wykorzystywanych w naukach społecz­

nych jest zarazem pełna rozmaitych wieloznacznoości, które utrudniają inter- oraz intradyscyplinamą integrację. Dotyczy to także jej podstawowych pojęć o odniesieniu systemowym, takich jak consensus (konsens), przystosowanie (konformizm), konflikt roli i podejmowanie roli. N a przykład, zdaniem znawcy problemu:

Teoria roli została niefortunnie skrępowana, ponieważ jej rzecznicy nie zgadzają się co do głównych kwestii, które dotyczą jej pozycji i zakresu. Jedna kwestia sporna to, czy teoria roli ma ogniskować uwagę na osobie jako jednostce, czy też na osobie jako przedstawicielu pozycji społecznej. Teoretycy symbolicznego interakcjonizmu i kog- nitywiści preferują pierwsze podejście, funkcjonaliści i strukturaliści drugie. Pierwsze podejście skłania do myślenia o rolach jako ewoluujących, radzących sobie z prob­

lemami strategiach, które są adoptowane przez osobę, drugie podejście rozważa role jako wzory zachowania, które są typowe dla osób o podobnych pozycjach struktural­

nych. Żadne stanowisko nie jest koniecznie »poprawne«, ale twierdzenia o jednostkach mogą nie być twierdzeniami, które można by sformułować o reprezentantach społecznej pozycji (Biddle 1986: 86).

Nie będziemy dokładniej analizowali wieloznaczności związanych z teorią roli społecznej, jak i trudności, jakie spotykają socjologowie w opisie i klasyfika­

cji konkretnych ról społecznych.

Należy także odnotować, iż dla socjologów analizujących współczesne ruchy społeczne, zwolenników socjologii akcjonalistycznej - takich, na przy­

kład, jak A. Touraine - kategoria roli społecznej i związana z nią koncepcja przesocjalizowanej jednostki staje się przeszkodą w kreacji przedmiotu socjo­

logii oraz wzrostu samoświadomości społecznej. Zdaniem znawcy dorobku Touraine’a, „socjologia stworzy swój przedmiot badań wtedy, kiedy wyeliminu­

je koncepcję roli społecznej. Rola zakłada bowiem istnienie oczekiwań ze strony

role strukturalnego statusu, jak role zawodowe, rodzinne i rekreacyjne, które są przypisane do pozycji, urzędu lub statusu w konkretnych układach organizacyjnych; funkcjonalne role grupy, jak

„mediator” i „adwokat diabła”, które nie są wyznaczane w sposób formalny lub przypisane do pozycji czy urzędów w konkretnej grupie, ale są uznanymi elementami w jej repertuarze kulturowym; i role wartości, jak bohater, zdrajca, kryminalista i święty, które ucieleśniają zaszczepienie lub negację pewnych uznanych wartości lub kompleksów wartości (Turner 1990: 87, 87). Wypowiedź ta wskazuje na rolę roli w społeczeństwie oraz na fakt, iż role społeczne pokrywają wszelkie społeczne zachowania ludzi. Stąd doniosłość roli dla człowieka uspołecznionego i za­

jmującej się jego zachowaniem socjologii.

(13)

HOMO SOCIOLOGICUS - MODEL A RZECZYWISTOŚĆ 81

partnerów, podzielanych powszechnie norm i wzorów działania, a w konsek­

wencji konsensualnej wizji społeczeństwa. (...) socjologia m a szansę pojawić się jedynie w warunkach istotnego wzrostu samoświadomości członków społeczeń­

stwa. Samoświadomości, której najistotniejszym elementem jest przekonanie, iż samo społeczeństwo stwarza własne zasady swego funkcjonowania i nie jest w związku z tym podporządkowane »metaspołecznym gwarantom ładu społecz­

nego«, takim jak religia, prawo, ekonomia, rasa, historia itp.” (Bokszański 1989: 9). Zatem, stanowisko Touraine’a cechuje, jak się wydaje, niechęć do podejścia systemowego oraz koncepcji roli i instytucji jako elementów systemu społecznego.

Homo sociologicus: model czy rzeczywistość?

Nasze zainteresowanie rolą społeczną bierze się z faktu, iż w omawianym przez nas podejściu rola stanowi rodzaj zwornika między jednostką a systemem społecznym. Jest to obszar, w obrębie którego spotyka się jednostka i społeczeń­

stwo. Spotkanie to nie zawsze przebiega w sposób harmonijny, homo sociologi­

cus zaś jako nosiciel ról społecznych staje się także, niejako automatycznie, nosicielem swoistych dla siebie wieloznaczności.

Najważniejszej, naszym zdaniem, dwuznaczności związanej z koncepcją człowieka uspołecznionego można nadać formę pytania: czy homo sociologicus to opis rzeczywistości (prawdziwy, rzeczywisty człowiek) czy też model rzeczy­

wistości (konstrukcja badacza)7. Mylenie tych dwóch stanowisk jest w socjologii sprawą dość częstą. K rótko scharakteryzujemy oba stanowiska. Zaczniemy od

„prawdziwego” człowieka nadmiernie uspołecznionego.

Skoro pełnienie roli umożliwia uczestnictwo w procesach społecznych to niejako automatycznie homo sociologicus zostaje potraktowany jako uczestnik autentycznych zdarzeń codziennej ludzkiej egzystencji. Stając się członkiem rzeczywistości społecznej, nabywa automatycznie cech rzeczywistej („z krwi

7 Dylemat ten tak charakteryzuje przytaczany wcześniej badacz: „Współczesna socjologia powstała, ostatecznie, jako protest przeciwko cząstkowym poglądom na człowieka, zawartym w takich doktrynach jak utylitaryzm, klasyczna ekonomia, darwinizm społeczny czy wulgarny marksizm. Wszyscy wielcy socjologowie dziewiętnastego i początków dwudziestego wieku za jedno ze swoich głównych zadań uważali wykazywanie nierealności takich abstrakcji jak człowiek ekonomiczny - dążący do zysku człowiek klasycznej ekonomii, człowiek polityczny - dążący do władzy człowiek z Makiawelowskiej tradycji politologii; człowiek dbający o przetrwanie - dążący do zapewnienia sobie bezpieczeństwa człowiek Hobbesa i Darwina; człowiek seksualny czy libidonalny - dążący do osiągnięcia przyjemności człowiek z doktryny freudyzmu; a nawet człowiek religijny - dążący do Boga człowiek teologów. Byłoby ironią, gdyby okazało się, że ci wielcy socjologowie przyczynili się jedynie do powstania jeszcze jednej zreifikowanej abstrakcji -człow ieka uspołecznionego, dążącego do osiągnięcia statusu człowieka współczesnych socjologów” (Wrong 1984: 62, 63).

(14)

i kości”) jednostki ludzkiej, która realizuje nakazy i polecenia roli społecznej.

Ale nawet potoczna obserwacja wskazuje, iż człowiek nie zawsze zachowuje się zgodnie ze społecznymi oczekiwaniami, że często, na przykład, jego działaniem rządzi nie wzgląd na innych, ale korzyść własna.

W takich sytuacjach socjologowie mają skłonność do argumentacji, iż homo sociologicus jest częściowym reprezentantem rzeczywistości i przekazuje - tak jak i homo oeconomicus - zaledwie część prawdy o konkretnych jednostkach ludzkich. Trudno się z tak oczywistymi stwierdzeniami nie zgodzić. W kontekś­

cie czynników określających zachowanie człowieka stwierdzenia te mówią o jego „mieszanej” motywacji8. Takie, będące, jak się wydaje, wynikiem potocznej obserwacji (albo empatii) stwierdzenia zyskują czasem dodatkowo wymiar stwierdzeń humorystycznych, kiedy stara się przedstawić stosunek procentowy działań, jakie człowiek podejmuje jako homo sociologicus do działań jego alter ego, którym najczęściej jest homo oeconomicus. Jedni, na przykład, na zachowania altruistyczne, kooperatywne, prospołeczne zdają się rezerwować najwyżej dwadzieścia procent z działalności człowieka twierdząc, iż

„fundamentalny model racjonalnego, egoistycznego zachowania jednostki sprawdza się w około osiemdziesięciu procentach przypadków” (Fukuyama 1997a: 24), inni zaś - jak się wydaje - są skłonni zgodzić się na tradycyjne

„fifty-fifty” (Granovetter 1985; Etzioni 1990).

Problem polega jednak na tym, że homo sociologicus i twierdzenia z nim związane (podobnie zresztą jak homo oeconomicus) nie odnoszą się do człowie­

ka, ale przede wszystkim do konstruktu badawczego, modelu człowieka.

Homo sociologicus nie może ani kochać ani nienawidzieć, śmiać się czy płakać. Pozostaje bladym, niepełnym, dziwnym i sztucznym człowiekiem. Ale jest czymś więcej niż eksponatem. Dostarcza nam standardu, poprzez który nasz świat - a w rzeczywistości nasz przyjaciel, kolega, ojciec i brat - staje się dla nas zrozumiały. Świat homo sociologicus może nie być światem naszego doświadczenia, ale (...) jesteśmy niemniej jednak zmuszeni aby podążać jego ścieżkami, tak jak wyłaniają się one przed nami na mapach socjologii. (...) Założenia i teorie socjologii odnoszą się nie do człowieka, ale do homo sociologicus, człowieka w odmiennym aspekcie beneficjenta pozycji i aktora odgrywającego role społeczne (Dahrendorf 1971: 74, 76).

Zauważmy, iż człowiek uspołeczniony nie tylko wykonuje ustalone wcześ­

niej przez rolę społeczną zadania, ale jest człowiekiem bez indywidualności.

8 D la przykładu odwołamy się do głównej tezy rozważań T. Parsonsa nad motywacją działalności gospodarczej, zgodnie z którą, „»motywacja ekonomiczna« nie jest bynajmniej motywacją fundamentalną, lecz raczej wypadkową wielu różnorodnych motywów ukształtowanych w pewnego typu sytuacji. Jej zastanawiająca stałość i powszechność nie jest wynikiem takich stałych cech »natury ludzkiej«, jak egoizm lub hedonizm, lecz pewnych cech struktury społecznych systemów działania, które jednakże nie są całkowicie stałe, lecz podlegają instytucjonalnym zmianom” (Parsons 1972: 52).

(15)

HOMO SOCIOLOGICUS - MODEL A RZECZYWISTOŚĆ 83

Składa się de facto z wielu różnych ról społecznych, które po określeniu i opisaniu nie sumują się jednak do „pełnokrwistego” człowieka. Jaki jest w takim razie związek między człowiekiem uspołecznionym, którego każdy ruch jest zaprogramowany ze względu na obowiązki i stosunki społeczne, a człowiekiem jako jednostką o pewnej autonomii, która nie działa jako agregat ról społecznych, ale jako bardziej lub mniej wolna istota, której cechą podstawową jest zdolność dokonywania wyboru.

Najogólniej można powiedzieć, iż autonomiczna i integralna, czyli przekracza­

jąca sumę ról pełnionych przez jednostkę wizja człowieka jest „z innej bajki” . Opowiadają ją najczęściej filozofowie moralni czy przedstawiciele nauk politycz­

nych, którzy zajmują się problemami natury ludzkiej (pojęcia z pewnością bardziej wieloznacznego niż pojęcie roli społecznej)9. Homo sociologicus, jako taki, z naturą ludzką i problemem wolności działania m a niewiele wspólnego. Wybór w jego ujęciu oznacza gotową decyzję podsuniętą mu przez społeczeństwo, kulturę, grupę itp.

Faktycznie jako stylizowany i empirycznie prawie arbitralny konstrukt, homo sociologi­

cus wyraźnie zaprzecza socjologicznemu wyobrażeniu człowieka: on proklamuje raczej zamiar znalezienia silnej wyjaśniającej teorii społecznego działania, niż opisanie adek­

watnie i realistycznie natury człowieka. Powodem, dlaczego socjologia w tym sensie nie dysponuje żadnym wizerunkiem człowieka, nie jest ten (...), że socjologia »wyrzeka się«

pewnych pytań i rodzajów stwierdzeń, ale że naukowe teorie wytwarzają twierdzenia, które ze względu na ich zakres i cel są całkowicie inne od twierdzeń o naturze ludzkiej.

(...) Nawet gdy socjologia zadaje pytania o człowieka, to w swej istocie zainteresowana jest nie człowiekiem, ale sposobami, w jakie można zredukować działania człowieka do kategorii racjonalnych. Socjologia jest nie tylko niewłaściwie określana jako nauka o człowieku, ale jest zasadniczo obojętna wobec człowieka jako takiego, ponieważ może osiągnąć znacznie więcej z homo sociologicus niż ze stwierdzeniami, których celem jest dokładny opis natury człowieka (Dahrendorf 1971a: 94, 95).

9 W takich sytuacjach nauki polityczne operują, zwykle kategorią porządku społecznego.

Jedną z centralnych kwestii porządku społecznego, jako złożonego układu instytucji (zwłaszcza jego politycznego wyrazu) stają się rozważania nad rolą jednostki ludzkiej i natury tej jednostki.

Rozważania te tworzą „metapolitykę, czyli ogólniejsze założenia i wyobrażenia, jakie teoretycy i praktycy polityki świadomie lub nieświadomie przyjmują za punkt wyjścia swej analizy politycznych instytucji; założenia i wyobrażenia na temat pozapolitycznych faktów i wartości, które działalność polityczna musi koniecznie uwzględniać. Od niepamiętnych czasów te założenia i wyobrażenia odnoszą się zwłaszcza do zespołu zjawisk określanych jako natura ludzka. Każda koncepcja polityczna zakłada bodaj jakąś antropologię, jakąś wizję owej natury, jakąś definicję ludzkich skłonności, potrzeb, uzdolnień i uprawnień (mowa tu, oczywiście, o uprawnieniach wynikających z samego faktu przynależności do gatunku ludzkiego, a więc niezależnych od czyjegokolwiek nadania). Stosunek do istniejących instytucji politycznych oraz pogląd na m oż­

liwość i potrzebę ich zmiany zależą w niemałym stopniu od tego, co mniema się na temat ludzkiej natury. (...) Tak czy inaczej polityka nie może uciec od pytania, jacy ludzie są i czego potrzebują”

(Szacki 1997: 75).

(16)

W ten sposób socjologia postDurkheimowska uwzględniając sprzeczność między naturą ludzką a socjologicznym modelem człowieka jako nosiciela ról społecznych rozwiązuje paradoks, w który się uwikłała. Jest to swoista sprzecz­

ność między wymogami naukowości socjologii a zainteresowaniem i diag­

nozowaniem sytuacji człowieka we współczesnym świecie. W tym ostatnim przypadku trudno pozbyć się stwierdzeń o charakterze aksjologicznym.

Ale równocześnie w rezultacie tego typu socjologicznego myślenia, w ra­

mach którego jednostka jest ukształtowanym przez społeczeństwo (uspołecz­

nionym) elementem systemu, pojawia się, w myśleniu socjologa, swoisty nowy paradoks. Społeczeństwo definiując dla jednostki jej obowiązki (określając sposoby działania jednostek) i socjalizując jednostkę bierze na siebie także odpowiedzialność za działania jednostek. Skoro zachowania ludzi są określane czy determinowane społecznie, to w języku tej socjologii, popełniająca w wyni­

ku anomii społecznej samobójstwo jednostka jest ofiarą otoczenia społecznego, tak jak zachowanie mordercy pozbawiającego człowieka życia w czasie rabunku jest rezultatem niewłaściwego wychowania, specyficznej socjalizacji czy środo­

wiskowych okoliczności. W gruncie rzeczy jednostka działa pod wpływem sił znajdujących się poza jej kontrolą, jest zatem ich ofiarą.

W takim ujęciu problemu jest sporo racji, ale nie sposób pominąć w roz­

ważaniach nad działaniem człowieka także jego własnej kalkulacji, a co za tym idzie odpowiedzialności za podejmowane celowo działanie. Przestępstwo można traktować jako rezultat dewiacji lub kalkulacji uwzględniającej koszt okazji. Częsta nieskuteczność zabiegów resocjalizacyjnych potwierdza, jak się zdaje, konieczność brania pod uwagę intencjonalnych działań aktora, w któ­

rych siłą sprawczą jest jego wąsko rozumiany interes. Fakt ten, niedoceniany przez wielu badaczy - posługujących się wyłącznie „rzeczywistą” koncepcją homo sociologicus - m a podstawowe znaczenie w projektowaniu efektywnych społecznie instytucji, tzn. instytucji dopasowanych do motywacji (Lalman, Oppenheimer, Świstak 1994: 52-55). Instytucje te stanowiąc narzędzia przygo­

towane do rozwiązywania problemów społecznych w procesie realizacji polityki społecznej {public policy) prowadzą często do niezamierzonych wyników10.

10 Dobrą ilustracją tej kwestii są rozważania Putnama nad erozją kapitału społecznego, czyli norm i wartości społeczeństwa obywatelskiego. Jego zdaniem, „wyważona ocena prac traktujących o kapitale społecznym wymagałaby, aby intuicyjną mądrość tego podejścia pogodzić z niewątpliwie trafną obserwacją Mancura Olsona i innych badaczy, którzy podkreślają, iż ściśle powiązane społeczne, polityczne i gospodarcze organizacje padają ofiarą szkodliwej kartelizacji i tego, co specjaliści od ekonomii politycznej określają mianem »szukania zysków« [rent seeking], a co zwyczajni ludzie zwą korupcją. W końcu - to być może jest najpilniejsze - należy twórczo zbadać, jak polityka społeczna wpływa (albo może wpływać) na tworzenie się kapitału społecznego. W kilku dobrze znanych przypadkach polityka społeczna zniszczyła wysoce efektywne więzi i normy. (...) W demokracjach istniejących od dawna, jak na ironię, coraz więcej obywateli kwestionuje skuteczność instytucji publicznych. (...) Istnieją zaś powody, aby przynajmniej w Ameryce podejrzewać, iż demokratyczny zamęt może wiązać się z powszechną i trwałą erozją obywatelskiego

(17)

HOMO SOCIOLOGICUS - MODEL A RZECZYWISTOŚĆ 85

Dlatego ta sfera działania socjologii zdaje się wymagać innej (niż przesoc- jalizowana) koncepcji człowieka.

Zwracający na ten paradoks uwagę socjologowie wskazują na jego dodat­

kowe konsekwencje. Jedną z nich jest eliminacja głównego problemu napięć między jednostką a społeczeństwem, z czym wiąże się także trudność w ocenie działania systemu społecznego. Natomiast ocena ta, jak mówiliśmy, jest podstawą realizacji skutecznych interwencji w sferze życia publicznego. Wska­

zuje się w tym kontekście, iż tak rozumiana teoria społeczna jest zarazem zaprzeczeniem stanowiska humanistycznego. Będąc przykładem „środowisko­

wego determinizmu” (Coleman 1992: 1622), propaguje zarazem skrajny relaty­

wizm moralny. Relatywizm ten „nie może mieć i nie ma żadnego programu, ani w polityce, ani nawet w badaniach. Jest zwykłym udawaniem: podpisujący się pod jego programem bądź broniący go przed krytykami, skoro staną wobec jakiegoś poważnego zagadnienia, gdzie zagrożone są ich własne interesy, działają według nierelatywistycznych założeń o wyższości jakiejś szczególnej metody poznawczej nad innymi” (Gellner 1997: 92).

Jest to kolejna swoista „konsekwencja” posługiwania się koncepcją homo sociologicus, jako rzeczywistej reprezentacji człowieka. „Dla wielu społecznych teoretyków normy społeczne stają się punktem startu teorii. (...) Z tym wizerunkiem człowieka, jako uspołecznionego elementu systemu społecznego, niemożliwym staje się w ramach teorii ocena działań społecznego systemu czy organizacji społecznej. Niemcy pod rządami Hitlera czy Rosja pod rządami Stalina, jako państwa narodowe, nie dadzą się odróżnić w jakimkolwiek oceniającym sensie od Szwajcarii, a komuny Charlesa M ansona i Jima Jonesa, które były nastawione na śmierć, nie dadzą się odróżnić w kategoriach

zaangażowania, jaka zaczęła się ćwierć wieku temu. Program naszych dociekań naukowych winno otwierać pytanie, czy porównywalna do naszej erozja kapitału społecznego następuje także w innych zaawansowanych demokracjach - choć być może odmienne są jej instytucjonalne i behawioralne przejawy. W amerykańskich badaniach istotna powinna być też kwestia, jak zapobiec niepomyślnym tendencjom osłabiającym więź społeczną, a tym samym jak przywrócić społeczne zaufanie i obywatelskie zaangażowanie” (Putnam 1996: 22). M ożna wskazać także inne prace, które choć doskonale udokumentowane, wzbudzają zwykle reakcje odrzucenia u zwolen­

ników „środowiskowego determinizmu” i całkowicie uspołecznionej jednostki. Znawca tej prob­

lematyki twierdzi: „Wiele nowoczesnych programów »państwa dobrobytu«, które znam przynaj­

mniej w moim własnym kraju, uruchamia perwersyjne struktury bodźców po stronie odbiorców transferów. Odbiorcy są zniechęcani do zarabiania pieniędzy. (...). Wiele się dyskutuje w moim kraju na temat tego, jak poszczególne programy »państwa dobrobytu« wpływały i wpływają na tworzenie podklasy odbiorców świadczeń, którzy nie wiedzą, czym jest praca i którzy są obecnie kolejną generacją otrzymujących pom oc państwową. W dłuższym horyzoncie czasu obawiam się mentalności obywateli, do której stworzenia przyczyniło się »państwo dobrobytu« nie tylko w moim kraju, ale także w waszych i w większości nowoczesnych państw” (Buchanan 1998: 206, 207, 208).

Obie wypowiedzi zostały przytoczone wyłącznie w jednym celu: posługiwanie się przesocjalizowaną koncepcją człowieka niesie ze sobą ograniczenia w diagnozowaniu (nie mówiąc o projektowaniu) żyda społecznego.

(18)

moralnych od izraelskiego kibucu, który jest nastawiony na życie. Jest to szczególnie zdumiewające, ponieważ wielu socjologów ma w zanadrzu wartości, które na zasadach humanitaryzmu ostro wyróżniają ich spośród społecznych organizacji, jednakże są oni zadowoleni z teorii społecznej, która czyni ich ślepymi na te właśnie wartości - stan pochodzący prawdopodobnie bardziej z intelektual­

nej powierzchowności niż z braku moralnej sprawiedliwości” (Coleman 1994: 5).

Zauważmy, iż jest to przede wszystkim wspominany przez nas wcześniej rezultat traktowania socjologii jako nauki o faktach i rzeczach, nauki „wolnej od wartości”, w ramach której niemożliwe są porównania i analizy efektywności działania systemów społecznych.

Z powyższych rozważań wynika, iż pierwszy wyróżniony i analizowany w tym szkicu sposób wyjaśniania zachowań systemów społecznych z rolą społeczną jako ich podstawowym elementem oraz w pełni uspołecznionym człowiekiem jako aktorem odgrywającym role w ramach systemu, stwarza ograniczenia w rozumieniu procesów prowadzących do osiąganych przez system rezultatów. Oznacza to w gruncie rzeczy utrudnienia w badaniu różnych uwarunkowań zachowania instytucji społecznych (Kamiński 1994: 18). Fakt ten z kolei uniemożliwia właściwe zaprojektowanie instytucji, które zwykle minima­

lizują (rzadziej eliminują) skutki ponurej logiki zbiorowego działania (Olson 1995). Mówiąc inaczej, podejście systemowe pozbawione aktywnej, działającej celowo, racjonalnej jednostki zmniejsza możliwość udanej interwencji w proce­

sach polityki społecznej, przy czym nie mamy tu na myśli „interwencji radykalnej”, a przede wszystkim „interwencję adaptacyjną, łagodną”, będącą, w gruncie rzeczy „dopasowywaniem się podmiotu sprawczego i jego różnych strategii do fragmentów wielce zróżnicowanej wewnętrznie rzeczywistości, w której umieszczony jest przedmiot interwencji” (Kurczewska 1997: 280).

Przyjęcie założenia - potwierdzanego przez rzeczywistość społeczną na różnych poziomach jej złożoności11 - o „racjonalnej rekonstrukcji społeczeńst­

wa” (Coleman 1993), skłania do odmiennego od „socjologii złotego środka”

spojrzenia na działanie i przyczyny zmienności systemu społecznego. Jest to przede wszystkim inne spojrzenie na racjonalność jednostki, tak charakterys­

tyczne dla teorii racjonalnego wyboru z jej normatywnym i opisowym charak­

terem oraz sprzężeniem zwrotnym między badaniami empirycznymi a roz­

ważaniami teoretycznymi (Lissowski 1994: 7-8). Są to także wysiłki zro­

zumienia istoty zmian instytucjonalnych (Kamiński 1992; Morawski 1998), z zainteresowaniem zasadami budowy efektywnych instytucji zbiorowego działania (Ostrom 1996), czy projektami społecznymi (zaleceniami) wynikającymi z analizy zachowania człowieka w kategoriach wyboru oraz takich zmiennych społecznych jak zaufanie, wzajemność, reputacja jednostki (Ostrom 1998:12-13).

11 Zob. J. Szmatka (1980) na temat poziomów złożoności systemu społecznego, struktur pośred­

niczących między jednostką a systemem społecznym oraz zasady metodologicznego redukcjonizmu.

(19)

H O M O SO C IO L O G IC U S - M O D E L A R ZECZY W ISTO ŚĆ 87

Wreszcie, bez odejścia od lub modyfikacji modelu homo sociologicus trudno wyobrazić sobie pojawienie się nowych interdyscyplinarnych podejść lub subdyscyplin takich, na przykład, jak zarządzanie sytuacją kryzysową (’t Hart, Stern, Sundelius 1998) czy socjologia ryzyka (Zacher 1994). Poza oceną efektywności danego układu, zakładają one zmiany reguł instytucjonalnych wprowadzane - tak jak w przypadku nowego instytucjonalizmu (Chmielewski 1995) - na podstawie oceny efektywności poszczególnych elementów systemu społecznego.

Zakończenie

Można zatem powiedzieć, iż założenia rzeczywistości społecznej sui generis wraz z koncepcją nadmiernie uspołecznionej jednostki ludzkiej (tworzące funkcjonalne podejście systemowe) stały się wyzwaniem dla socjologów drugiej połowy obecnego stulecia, którzy wyjaśniają działania systemów społecznych w kategoriach ich wewnętrznej dynamiki. Socjologowie ci doceniają pożytki posługiwania się modelem homo sociologicus w rozumieniu zjawisk społecznych, jako specyficznie ludzkiej sfery działania. Zgadzają się także, iż działania konkretnych ludzi są motywowane rozmaitymi czynnikami, a rolę czynników społecznych trudno jest przecenić. Zarazem w ich sposobie rozumowania dość często (tak jak w podejściu nowego instytucjonalizmu) miejsce przesoc- jalizowanej jednostki ludzkiej, człowieka uspołecznionego, nosiciela ról społecz­

nych, zajmuje inny typ (model) jednostki. Jest to niezwykle aktywny, po­

szukujący wiecznie okazji, racjonalny homo oeconomicus, który tak jak jego alter ego przyjmuje wiele różnych postaci. Jego wejście do systemu społecznego powoduje, iż logika wyjaśniania zachowania systemu jest zupełnie różna od wyjaśnień związanych z człowiekiem uspołecznionym. Jego legitymację stanowi fakt, iż socjologię powołała do życia nie tylko intelektualna ciekawość zrozumienia życia społecznego, ale także dążenie do zrozumienia zachowania człowieka i polepszenia jego ludzkiej kondycji. N a tę ostatnią zaś ogromny wpływ mają instytucje społeczne, czyli tworzone przez ludzi środki mediacji pozwalające pogodzić racjonalne działania jednostki z racjonalnością społe­

czeństwa.

Literatura

Biddle B.J. 1986. Recent Developments in Role Theory. „Annual Review of Sociology” 12: 67-92.

Bokszański Zbigniew. 1989. Tożsamość. Interakcja. Grupa. Tożsamość jednostki w perspektywie teorii socjologicznej. Wydawnictwo Uniwersytetu Łódzkiego.

(20)

Bujak Franciszek. 1903. Żmiąca. Wieś powiatu limanowskiego. Stosunki gos­

podarcze i społeczne. Kraków: Gebethner i Sp.

Buchanan James. 1998. Ekonomia polityczna państwa dobrobytu. W: Witold Morawski (red.), Socjologia ekonomiczna. Wypisy z literatury. Warszawa:

IS UW.

Chmielewski Piotr. 1994. Nowa analiza instytucjonalna. Logika i podstawowe zasady. „Studia Socjologiczne” 3-4: 217-253.

Chmielewski Piotr. 1995. Ludzie i instytucje. Z historii i teorii nowego instytu­

cjonalizmu. Warszawa: Instytut Pracy i Spraw Socjalnych.

Coleman James S. 1986. Social Theory, Social Research, and a Theory o f Action.

„American Journal of Sociology” Vol. 91, nr 6: 1309-1335.

Coleman James S. 1992. Rational Choice Theory. W: Edgar F. Borgatta, Marie L. Borgatta (eds), Encyclopedia o f Sociology, New York: MacMillan Publi­

shing Company. Vol. 3, s. 1619-1624.

Coleman James S. 1993. Racjonalna rekonstrukcja społeczeństwa. Tłum. Helena Grzegołowska-Klarkowska. „Studia Socjologiczne” 1: 7-28.

Coleman James S. 1994. Foundations o f Social Theory. Cambridge, M as­

sachusetts and London, England: The Belknap Press of Harvard University Press.

D ahrendorf Ralf. 1971. Homo Sociologicus. On the History, Significance, and Limits o f the Category o f Social Role. W: Ralf Dahrendorf, Essays in the Theory o f Society. Stanford, California: Stanford University Press.

D ahrendorf Ralf. 1971a. Sociology and Human Nature. A Postscript to Homo Sociologicus, w: jak wyżej.

Dürkheim Emile. 1965. Socjologia i je j dziedzina badań. Tłum. J. Szacki i J.

T rybusiew icz. W: Filozofia i socjologia X X wieku. Warszawa: Wiedza Powszechna.

Dürkheim Emile. 1973. The Dualism o f Human Nature and Its Social Conditions.

W: Robert N. Bellah (ed.), Emile Durkheim On Morality and Society.

Chicago and London: The University of Chicago Press.

Durkheim Emile. 1973a. The Principles o f 1789 and Sociology, w: jak wyżej.

Durkheim Emile. 1973b. Sociology in France in the Nineteenth Century, w: jak wyżej.

Eisenstadt S.N. 1973. Tradition, Change and Modernity. New York: Wiley.

Elster Jon. 1994. The Cement o f Society. A Study o f Social Order. New York:

Cambridge University Press.

Etzioni Amitai. 1990. The Moral Dimension. Toward a New Economics. New York: The Free Press.

Firth Raymond. 1959. Social Change in Tikopia. London: Routledge & Kegan Paul.

Firth Raymond. 1968. We, The Tikopia. A Sociological Study o f Kinship in Primitive Polynesia. Boston: Beacon Press.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Based on the seasonally refi ned data, the average annual seasonal fl uctuations in the number of the workers in particular years in Poland and the average monthly fl uctuations in

UWAGI DO WYPOWIEDZI WŁODZISŁAWA ZEIDLERA NA TEMAT MOJEGO ARTYKUŁU „KILKA REFLEKSJI O POCZĄTKACH I ROZWOJU PSYCHOLOGII KLINICZNEJ” Na początku chciałbym wyrazić zdumienie

Filozofia zdefiniowana jako poszukiwanie i podważanie porządku; jako ro­ zumna działalność, której celem jest budowa całościowej wizji świata; jako inte­

Przyjemność, która nieodmiennie związana jest z funkcjonowaniem fantazji, nie jest efektem osiągania celu, nie wiąże się z wej- ściem w posiadanie upragnionego obiektu,

The planning and design of new port infrastructures, or the adaptation and reuse of existing infrastructure, should be consistent with the principles of

Zawierają też, acz ogólnikowe, informacje o ich formie i ornam entyce kafli, w skazują m iej­ sca, z których piece opalano, umożliwiają określenie przybliżonego czasu ich

Po pierwsze więc, system społeczny jako kategoria pojęciowa, ,,konstrukt analityczny", „model" lub nawet ,,typ idealny", bo takich terminów używa się w

1. W ciągu ostatnich lat w piśmiennictwie polskim pojawiło się szereg cennych opracowań poświęconych problematyce zasad współżycia spo­ łecznego 1. Autorzy dostrzegający