Stanisław Rospond
Problem genezy polskiego języka
literackiego : uwagi polemiczne do
artykułów T. Milewskiego oraz W.
Taszyckiego
Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce literatury polskiej 44/2, 512-547
Z A G A D N I E N I A J Ę Z Y K A A R T Y S T Y C Z N E G O
S T A N IS Ł A W R O S P O N D
PRO BLEM GEN EZY PO LSK IEG O JĘ Z Y K A LITE R A C K IEG O
U W A G I P O L E M IC Z N E D O A R T Y K U Ł Ó W T . M IL E W S K IE G O 1 O R A Z W . T A S Z Y C K IE GO2
D yskusja trw ająca od la t kilkudziesięciu, a zm ierzająca do roz strzygnięcia sporu między zwolennikami wielkopolskiej teorii pocho dzenia polskiego języka literackiego (A. K ryński, K. Nitsch, T. Lehr- Spławiński, M .Rudnicki, S. Rospond, S. Urbańczyk) a przedstaw i cielami tezy małopolskiej (T. Milewski, W. Taszycki), poruszyła o sta tnio prawie wszystkie uniwersyteckie ośrodki polonistyczne i skło niła je do dostarczenia nowego m ateriału historyczno-dialektolo- gicznego i poprawnego zinterpretow ania m ateriału już posiadanego3. Pokłosie tej dyskusji usunęło w poważnym zakresie daw ny zam ęt term inologiczny co do definicji języka literackiego i jego fazy wcześ niejszej — dialektu kulturalnego. P onadto poważnym wkładem do dyskutowanego problem u jest zwrócenie uwagi na funkcję społeczną języka literackiego, szerszą lub węższą, zależnie od epoki.
Ponieważ w zasadzie już dzisiaj opinio communis zainteresow a nych uczonych podobnie definiuje dialekt k u ltu raln y i język lite racki, uzależnione od siebie pionowo (chronologicznie) i poziomo (funkcjonalnie), dlatego polemika poniższa z wywodami zwolenni ków młodzieńczości i małopolskości polskiego języka literackiego ograniczy się do dwu problemów: chronologizacji, tj. dawnośei polskiego XOIV7); oraz rejonizacji, tj. lokalizacji wielkopolskiej względnie małopolskiej.
1 S l a v i a O c c i d e n t a l i s , X I X , 1949, s. 487 — 496 oraz P a m i ę t n i k L i t e r a c k i , X L I I I , 1952, z. 1 - 2 , s. 3 1 2 - 3 3 4 .
2 T w ó r c z o ś ć , V, 1949, z. 3, 8 .1 0 0 — 117 oraz L i n g u a P o s n a n i e n - s i s , I I I , 1951, s. 2 0 6 - 2 4 2 .
3 P or. M. R u d n i c k i , W sprawie pochodzenia polslciego ję z yk a literackiego. P o r a d n i k J ę z y k o w y , 1952, z. 5.
A ktualna dyskusja stosunkowo mało wniosła m ateriału nowego, a przecież rozstrzygnięcie definitywne sporu może nastąpić jedy nie po dokładnym monograficznym i wszechstronnym, bo gram a tycznym (w ty m też składniowym) i leksykograficznym (w tym też frazeologicznym), zanalizowaniu naszych średniowiecznych zaby tków i następnie ich opozycyjnym skonfrontowaniu z inw entarzem gram atycznym i leksykalnym w. X V I4. Słowem, w dotychczaso wym etapie dyskusji zwraca się uwagę n a ważny mom ent lingwi styczny, reete historyczno-dialektologiczny, zapominając, że przy b a daniu historii języka literackiego (por. łac. littera) należy też zwrócić uwagę n a problem językowo-stylistyczny, związany z różnym funkcjo nowaniem w poszczególnych zabytkach ustalonych cech historyczno- dialektologicznych. Słowem, przy sztywnym systemizowaniu cech historyczno-dialektologicznych abstrahujem y od szczegółowego f r e k - w o n t a c y j n e g o i z e s p o ł o w e g o f u n k c j o n o w a n i a danych cech, niejednolicie w ystępujących w różnogatunkowych zabytkach (proza religijna — świecka; psałterze, biblia — kazania, ro ty )5. N iestety, nie m am y dokładnej charakterystyki każdego zabytku z osobna, tylko znam y rejestr historyczno-dialektologiczny, niezbyt obfity; w dodatku co do niektórych najważniejszych cech, ich genezy, rozprzestrzenienia i historii dalecy jesteśm y od opinio communis (mazurzenie, nosówki, - X -> -k). Niejednolite dialektyczne nacechowanie — nie tylko jakoś ciowe, ale i ilościowe — naszych zabytków wymaga monograficz nego ich opracowania, między innym i także składniowego, słowni kowego oraz frazeologicznego. W ten sposób historyczno-dialokto- logiezny system czy zespół cech, rzutow any geograficznie i chrono logicznie, powinien znaleźć nie tylko systemizujące zastosowanie przy charakterystyce zabytków, ale też językowo-stylistyczne, nie zam azujące profilu indywidualnego każdego zabytku z osobna. A ten profil nie tylko lokalnie, ale i stopniem nacechowania jest wieloobrazowy. Cz. .1 Psałterza floriańskiego .to nie to samo, co cz. 2 czy 3; K azania gnieźnieńskie to nie to samo co psałterze; inna znów klasa to poezja religijna (Legenda o św. Aleksym czy De morte pro-
logus), jeszcze bardziej inna — to roty. B oty mazowieckie nie są
pod względem językowo-stylistycznym ty m samym, czym są roty wielkopolskie. Zagadnienie genezy, historii i kolebki polskiego języka
* T aki inw entarz p r zy g o to w u ją p racow nie lek syk ografiezn e IB L .
8 P or. m oją p racę: S tu d i a n a d językie m pols kim X V I w. W rocław 1949, s. 419 nn.
51.4 S T A N IS Ł A W R O S P O N D
literackiego musi się poważnie liczyć z dokładną charakterystyką języka -zabytków, z charakterystyką ich językowo-stylistycznego zróżnicowania, bo silniejszego lub słabszego dialektycznego nace chowania, słowem: z ich wielo obrazowym profilem językowo-sty- listycznym (w ty m też ortograficznym). Słusznie zatem Milewski8 podkreśla konieczność statystycznego podania zespołu istotnie w aż nych cech fonetycznych czy morfologicznych. Ale ostrożność n a u kowa powinna wobec takiego stanu rzeczy odwieść go od katego rycznego zaprzeczenia istnienia norm y językowej w średniowieczu. D rugi przeciwnik norm y średniowiecznej, T aszycki7, dostrzega ,,w sposób całkiem w yraźny i nam acalny działanie pewnych w z o r ó w (jeszcze nie norm) językowych” naw et w X IV w., nie obawiając się, że stwierdzenie wyraźnego wzoru, wartościowanie pewnych form językowych, a unikanie innych może być przy wysokiej klasie nie których zabytków religijnych (przede wszystkim psałterzy) nie tyle wzorem, ile norm ą. Zresztą zbyt krucha jest różnica między wzo rem a normą.
Moje zatem uwagi polemiczne w odniesieniu do chronologizacji i rejonizacji pofskiego języka literackiego dotyczyć będą krytycznej in terp retacji lingwistycznej i językowo-stylistycznej znanego m a te riału historyczno-dialektologicznego. P onadto uwzględniam m ateriał nowy, zebrany przez autora a rty k u łu 8 lub przez m agistrantów ośrod ka wrocławskiego9.
6 P a m i ę t n i k L i t e r a c k i , XLIIT, 1952, z. 1 —2, s. 333. 7 L i n g u a P o sn a n i e n s i s , III, 1951, s. 222 —223.
8 M az u rzen ie w oświetleniu filologiczn ym (streszczenie w S p r a w o z d a n ia c h P A U , 1949, s. 580 — 581. W przygotow aniu do druku całość m a te riału). Z badań n ad przeszłością polskiego ję zyka literackiego. (1. Prefiksaln e
i p rz y im k o w e s(e)-*z(e). J ę z y k P o l s k i , X X X I , 1951. — 2. Pala taln ość s p ó ł
głosek wargowych. T a m ż e , X X X I I I , s. 19 nn. — 3. D ysp a la ta liza cja s p ó ł
głosek fu nkcjonaln ie miękkic h (w druku). J ę z y k średniowieczny i renesansowy
w literaturze psałterzów o-bib lijn ej (w druku). W przygotow aniu: zagadnienie
iloczasu, nosówki, dualne form y czasownikowe.
* S. R e c z e k , „P sa łterz fl o r ia ń s k i“ n a ile psałterzy X V i X V I w .; M.
Z e m b a t ó w n a, P róba lokalizacji „Psałterza puławskiego “ ; К . С h ł ę d o w s к a i J. N e u ls , D y sp a la ta liza c ja spółgłosek, funkcjonalnie miękkich. — Wybrane
struktu ry syntakty czn e oraz ich, stylistyczne fu nkcjon owan ie (w Psałterzu flo ria ń
sk im — Я. S ę g o w a ; w P sałterzu tzw. K r a k o w s k im — T. W y e z ó ł k o w s k a - K a u f m a n o w a ; w Zołtarzu Wróbla — M. Ż e la w s k a ; w Psałterzu K ochanow skiego — F. W y s o c k a ) .
C h r o n o l o g i z a e j a p o l s k i e g o j ę z y k a l i t e r a c k i e g o Ponieważ, zasadniczo biorąc, poglądy Taszyckiego i Milewskiego pokryw ają się, dlatego moja k ryty k a dotyczyć będzie obu zwolen ników późnych narodzin polskiego języka literackiego bez wyszcze gólniania ich nazwisk. Główne tezy autorów są następujące: 1) Z abytki średniowieczne X I I —ХУ w. m ają nieledwie charakter tekstów gwarowych. K ażdy anonim pisał „jak mu serce dyktow ało” ; 2) W zory zaczęły się nieśmiało tworzyć w XV w. ; 3) Były cztery dialekty kulturalne: wielkopolski (Gniezno, Poznań), północno-małopolski (klasztor św. Krzyża, Badom), środkowo-północno-małopolski (K ra ków), mazowiecki (Płock, Warszawa, Czersk); 4) Język literacki powstał dopiero w drugiej połowie X V I w.
Pojęcie norm y w zakresie węższym, dzielnicowym, lub szerszym, ponad dzielnicowym, związane jest ściśle z wyborem jednych cech, a unikaniem innych, z trad y cją piśmienniczą, różnym co do stop nia nacechowaniem dialektycznym niejednogatunkowych zabytków, uwagami poprawnościowymi itp. F aktem jest, żo Taszycki10, pisząc pracę o ra-+re, ja->je przyjmował wczesne działanie norm y, skoro już w bulli zaobserwował unikanie form z re (17 ra- / / 6 re-), skoro pisał: „Kurczenie się formy re*-ra odbywało się w i e k i c a ł e p o d w p ł y w e m j ę z y k a l i t e r a c k i e g o ” (podkr. moje — 8. B.). X a innym miejscu a u to r pisze, że formy z re- pojaw iają się bardzo rzadko, niejako „chyłkiem, ja k gdyby przez nieuwagę lub niewy- robienie językowe pisarzy, którzy się ich w gruncie rzeczy w y strzegali” 11. Wolno dawnemu zwolennikowi tezy wielkopolskiej zmienić radykalnie zdanie i co do czasu powstania języka literackiego, ale w tak im razie należało w nowszych artykułach wyjaśnić przy czyny takiego „sporadycznego” — jak powiada sam Milewski — w ystępow ania re-, je-.
Język pisany o funkcji religijnej lub kancelaryjnej od samego początku swoich narodzin dąży do wartościowania, tj. dokonuje wyboru graficzno-ortograficznego, gramatycznego i słownikowego, dając pierwszeństwo tym , a nie innym cechom. Kie jest to jedno litość bezwzględna, ale dla celów kom unikatyw nych pisarz musiał
10 7 dawnych podziałów dialektycznych języka polskiego. Cz. 1, ». 7, 75 — 76; cz. 2, s. 6.
11 P o jęcie daw nej n orm y ra-, ja- było tak ry g o ry sty czn ie sform ułow ane, że — zd an iem recen zen ta H . G r a p p i n a ( S l a v i a , X I I I , 1934. s. 465 — 477)
— w y p a czy ło rzeczy w isty obraz sp orad yczn ego re-, je-.
516 S T A N IS Ł A W R O S P O N D
w oparciu o poprzedników przyjm ować wzorcowe, tradycyjne, pewne przynajm niej litery, form y i wyrazy. J e s t to wygodne i konieczne ze względu na ciągłość językowo-literacką. Stąd już we Fryzyńskich
zabytkach z w. X Isaczenko12 zaobserwował troskę o „literacką” ,
piśmienną, bo wzorcową, archaiczną postać form i wyrazów w 'części bardziej literalizującej, normalizującej w odróżnieniu od części bez pretensjonalnej, zbliżającej się do języka potocznego. Przecież ta k samo najdaw niejszy literacki język słowiański, tj. staro-cerkiewno - słowiański, konserwował odrębne form y i wyrazy w zakresie term i nologii kościelnej, n a którym to kanonie leksykalnym wzorowali się nie tylko południowi i wschodni Słowianie, ale i Czesi, a za ich pośrednictwem częściowo też Polacy, zapożyczając lub kalkując p o przez tłum aczenia z czeskiego niektóre religijne term iny. Takie hierarchizowanie, zwłaszcza w zakresie usługowego języka koś cielnego, takie przybieranie go w odświętny strój, przede w szyst kim leksykalny i składniowy — bywa bardzo dawne (por. wedyjski w Indiach, aw estyjski w Iranie, gocki, staro-cerkiewno-słowiański).
Autorowie są zdania, że cztery odrębne polskie dialekty k u l tu raln e o pomocniczej funkcji kościelnej i sądowej nie posiadały w średniowieczu wspólnego wzoru językowego. Czy rzeczywiście Polska dzielnicowa, już za W ładysława Łokietka i Kazim ierza W iel kiego zjednoczona, była rozparcelowana n a hermetycznie zam knięte rejony kulturalne? Czy rzeczywiście n a ta k stosunkowo niewiel kim tery to riu m wielkopolsko-małopolskim, śląskim i mazowieckim nie było żadnej wspólnej więzi k u lturalnej? U rb ańczyk13 słusznie zwrócił uwagę n a istnienie społecznych więzów ponaddzielnicowych (podział diecezjalny, rody magnackie), co sprzyjało narastaniu z każdym wiekiem norm ogólno-językowych. Ustalenie tła społecz nego tych niewątpliw ych dążeń unifikacyjnych jest palącym — jako zamówienie społeczne — zagadnieniem do opracowania kolek tywnego przez filologów i historyków.
Dowodem, że już w średniowieczu istniały niewątpliwie pewne norm y grafiezno-ortograficzne i językowe, są poniższe uwagi.
G r a f i k a i o r t o g r a f i a
Normalizowanie czy, powiedzmy szerzej, porządkowanie jakie gokolwiek języka pisanego zaczyna się od jego podstaw, tj. od
gra-12 J a z y k a pôvod F r iz in s k y c h pam ia to k . B r a tisla v a 1043, s. 28 — 29. 13 J ę z y k P o l s k i , X X X , 1950, s. 14Л- 100.
fiki i ortografii. Dla celów komunikatywnych, jest to niezbędne. I s t niały kancelarie piastow skie14, skryptoria książęce i klasztorne, niejednokrotnie silnie ze sobą personalnie powiązane, które z braku nadm iaru skrybów średniowiecznych z mozołem wypracowywały zasady grafiki niezłożonej i złożonej.
W czasach Polski dzielnicowej ( X I I —X I I I w.) obserwujemy rozrost lokalnych kancelarii Wielkopolski, Małopolski, Śląska i Mazo wsza przy tendencji centralizującej w osobie kanclerza-seniora oraz przy widocznym wpływie kancelaryjnej tradycji piśmiennej Wielkopolski. Niewątpliwie dzielnicowa kancelaria wielkopolska pie lęgnowała tradycje kancelarii Polski niepodzielnej, przekazując następnie swoje doświadczenie paleograficzne i graficzno-ortogra ficzne późniejszym kancelariom koronnym Kazimierza Wielkiego i Ludw ika Węgierskiego. Przez międzydzielnicową cyrkulację szczu płego personelu kancelaryjnego szerzyły się wspólne wzory paleo graficzne i graficzno-ortograficzne.
K ancelaria Łokietka kontynuow ała tradycje wielkopolskie, gdyż obsługiwali tę ponaddzielnicową kancelarię dawni skryptorzy wiel kopolscy. Koniec X I I I i początek X IY w. przynosi ważne i nie wątpliwe wpływy czeskie. Są to czasy Wacława, jego urzędników i skrybów czeskich. Ta wyraźna k a n c e l a r y j n o ś ć naszych doku mentów średniowiecznych wymaga zbadania według rąk pisarzy tych oryginalnych dokumentów X I I —X IY w. nie tylko pod wzglę dem paleograficznym, ale również, jeżeli chodzi o m ateriał polski, graficzno-ortograficznym. Rzuciłoby to światło n a rolę pewnych kancelarii książęcych, biskupich i skryptoriów klasztornych w nor malizowaniu naszej średniowiecznej grafiki.
Ju ż dawno zaobserwowano, że niejednokrotnie pisownia dyplo mów oryginalnych (co innego kopie czy interpolowane dokumenty), np. bulli z 1136 r . 15, jest zdumiewająco konsekw entna w porów na niu z późniejszymi tekstam i, zwłaszcza rot czy poezji. Grafika nie- złożona, mimo swego prym ityw izm u, jest do pewnego czasu kon sekwentna. Nie pisano byle jak, gdyż nad poprawnością zapisu osoby czy miejsca czuwał dla lepszej identyfikacji cały sztab k a n celaryjny (najpierw dyktat-brulion czyli m inuta, potem następow ał
14 D a n e p on iższe czerp ię z p rac: W . S e m k o w i c z , Pale ografia łacińska. K raków 1951. —К . M a le c z y ń s k i , Z a r y s d yp lo m a ty k i po lskie j wieków średnich. Cz. 1. W rocław 1951.
15 J. R o z w a d o w s k i , U wagi językowe o bulli. M a t e r i a ł y i P r a c e K o m . J ę z . P A IT , 1909, t. 4, s. 4 0 8 - 4 8 2 .
518 S T A N IS Ł A W KOSI'ONL)
staran n y czystopis, ingrosowanie). S tąd długi czas nomina propria swoją trad y cy jn ą i archaiczną pisownią w yróżniają się od tekstów. Tą drogą utrw aliły się też form y pisane niektórych nazw : Sando
m ie rzS a n to k , Wawel. A szesnasto wieczni kronikarze, Bielski i S try j
kow ski16, dostarczyliby aż nadto m ateriału nazewniczego, wzoro wanego n a tradycyjnej papierowej, bo kancelaryjnie ustalonej pisow ni. Niesłuszne zatem jest stanowisko Milewskiego17, k tó ry tw ierdzi, że kancelarie państwowe nie m iały ustalonej pisowni pol
skich nazw. Nie znały bezwzględnej identyfikacji ortograficznej, bo o ta k ą i w czasach późniejszych było trudno, ale w zakresie pew n y c h ważniejszych grafemów um iały się zdobyć na rygorystyczne stosowanie „dyplom ow ej” pisowni nosówek przez am, an, cm, en (Dambno, Veneeslaus), pomimo że równocześnie w tekstach p an o wał znak ф. Podobne normalizowanie, całkiem wyraźne w doku m entach oryginalnych wysokiej klasy kancelaryjnej (bulle), zaob serwujemy w zakresie spółgłosek ty p u S-Ś.
Jednej z takich najdawniejszych, w yraźnych norm graficznych poświęcę baczniejszą uwagę. K olektyw na, anonimowa i wieki całe trw ająca praca n ad polskim prym ityw nym , bo niezłożonym, syste mem graficznym szła po linii u ta rty ch n a Zachodzie, głównie w N iem czech i Czechach, wzorów grafiki złożonej (eh, sz, cz, rz)’ np. dw u znakam i am, an oznaczano nosówki. System diakrytyczny nie cie szył się w średniowieczu popularnością. Dlatego ty m bardziej zacieka wia nas geneza i historia znaku diakrytycznego Ф, wspólnego dla obu nosówek. Znak ten, ta k rygorystycznie stosowany w tekstach religijnych wysokiej klasy (psałterze, biblia), w okresie X I I I —XV w. był wzorcowy dla ro t oraz innych mniejszych rękopisów. Nie- sposób nie uznać pewnej „literackości” nobliwego, diakrytycznego, odrębnego od całego system u grafiki złożonej znaku Ф. Poprzedni kiem tego znaku było niediakrytyczne o= ą, znane już w bulli z r. 1136 dla nosówki: Sodouo = Żędowo, (1253 r.) Gobin = Gębin, dziś Gubin, (1284 r.) Tropessino = Trąbczyn, podobnie e = ę, (1136 r.)
Ghomesa = Chomiąża, (1209 r.) Lubes — Lubiąż itp.
N ajdaw niejszy przykład znaku ф notujem y z r. .1285 - КфЫои = Kębłów, pow. tarnow ski. Oryginał ten wyszedł z kancelarii P ro kopa, kanclerza Bolesława W stydliwego, potem Leszka Czarnego
14 In d ek sy do ich k ron ik op racow an e przez pracow nie lek syk ograficzn e IB L w K rak ow ie i W rocław iu .
i Przemysława II. Był on kantorem gnieźnieńskim, pielęgnującym niewątpliwie w swoim skryptorium tradycje wielkopolskie. W pier wszej połowie w. X IY w piśmie dyplomowym już częściej spoty kam y ten znak: Gpscha = Gąska, Cs^ze = Księże (1335 г.); ВфЬ-
roua, 8фйко (1337 г.); Zayфczek (1346 г.); $фИ<1оттет%8, ТУфсковР
fcco18[!] (1347 r.) itp. B rückner19 wyraził pogląd, że przekreślone Ф przejęto z grafiki dolnoniemieckiej lub duńskiej. Właściwe w yjaś nienie genezy tego wyjątkowego, bo diakrytycznego, znaku wymaga głębszego sięgnięcia do kolebki szeroko stosowanej diakrytyki, tj. kreskowania liter w celu ich zdyferencjowania. To nie był ty p grafiki łacińskiej. N atom iast w staronordyckich dokum entach dia- krytyczność (kropkowanie liter, przekreślanie, haczyki, akcenty) miała szerokie zastosowanie. Np. na fotokopii dokumentu szwedz kiego z r. 1352: thdssom — thaessom, n&rwaranda — naerwaranda, bref-
]фгагат. Długie samogłoski oznaczano znakami diakrytycznym i
oraz inne dźwięki: u —ü, d 21, spirant równy ang. th {father). Nasz znak ф mial w dokum entach nordyckich albo k ształt o przekreślo nego ukośnie — Ф, albo o z kreską ukośną tylko ’wewnątrz litery
— o (por. dokum ent duński z drugiej połowy w. X I I I norraehoe-
roeth22. Znak ten oznaczał w ariant o, tj. ö, podobnie jak ф = ä.
K olebką tego znaku jest terytorium anglosaskie, gdyż już z począt kiem X I w. używał go znany prozaik, mnich benedyktyński Ael- fric. Anglosaskie pismo, przystosowane do wyrazów rodzimych i mieszane z pismem łacińskim, powszechnie używanym w dokum en tach łacińskich, przeniesiono do krajów nordyckich z Anglii, gdzie nim się posługiwali Irowio. Buniczne pismo germańskie, pierwotnie tylko inskrypcyjne, używane na kamieniach, m etalu i kościach — ze względu n a m ateriał wybitnie diakrytyczne — najdłużej było w użyciu na terytorium anglofryzyńskim 23. Alfabet fryzyński powę drował do Anglii i tu w runach anglosaskich m am y znak podobny
18 M ateriał czerpię z k od ek sów : K o d e k s d yp l. W ielk op., t. 1, nr 323, 535;
K o d e k s dypl. Malopol., t. 1, s. 130, t. 3, s. 14, 23, 24, 63, 66. 19 E n c y k l o p e d i a P A U , t . 2, dział 3, cz. 1, s. 270.
20 J . I I o o p s , Reallexicon der german. Altertum skunde. Strassburg 1915 — 1916, t. 3, s. 3 3 3 - 3 3 7 , ta b l. 26, nr 14.
21 W . S e m k o w i c z , op. cit., s. 262 (fotografia p ism a w ysp iarsk iego, tj. an glosask iego, g lo sy z X w . b idon, de itp .).
22 J . I I o o p s , op. cit, ta b l. 26, nr 10.
23 L . F . A. W im m e r , D ie Runenschrift. B erlin 1887, s. 392. T e n ż e , A l t
nordische G ra mm atik. H alle 1871. N a tem a t run w y g ło szo n y b y ł referat na
520 S T A N IS Ł A W R O S P O N D
do Ф w funkcji j. Znaki runiczne dla specyficznych dźwięków ger m ańskich w platano do alfabetu łacińskiego. Stąd wzajemna współ zależność obu alfabetów na tery to riu m nordyckim , gdzie — jak np. w Danii — ru n y były używane jeszcze między wiekiem X II а XV. Dlatego też do dziś znak <t> używ any jest w szwedzkim i duńskim dla ö. Przeszczepienie tego znaku do Polski dokonało się, moim zdaniem, poprzez skryptoria klasztorne benedyktynów. Bola m ni chów iroszkockich n a terytorium Polski coraz większe znajduje uznanie. Apostoł Polski, biskup Jo rd an i pierwszy nasz kronikarz Gall mieli być iroszkockiego pochodzenia. Itinerarium do Polski ty ch benedyktyńskich mnichów, do których należał wyżej wspom niany prozaik anglosaski, Aelfric, prowadziło poprzez północną F rancję (klasztory w Laon, Beims), nadm ozański kraj (Leodium). To były ważne źródła dla naszej wczesnośredniowiecznej k u ltu ry piśmienniczej, gdyż mnisi ci jako pierwsi misjonarze, potrzebujący ksiąg liturgicznych byli też najdawniejszym i homines litterati, z obo wiązku zakładającym i skryptoria benedyktyńskie w Lubiniu, Mogil nie, św. K rzyżu, W rocławiu, Sieciechowie, Tyńcu, Łęczycy, Czer wińsku. Eola wpływów kulturalnych (piśmienniczych) iroszkockich mnichów benedyktyńskich w Polsce czeka n a monografię. P arn ię-. tać jeszcze przy ty m należy, że wykazywali oni daleko idącą tole rancję dla języka narodowego w piśmie i pieśni. Zwróćmy przy tej sposobności uwagę na gęstą sieć tych benedyktyńskich klasz torów w Wielkopolsce oraz n a św. K r z y ż i jego kazania z X I I I —X IV w., posługujące się system atycznie kursyw nym przekreślonym <t>
w formie greckiego cp. W yjątkow o tylko jeden raz przez imiesłów
ręka, — rzeką (a nosowe) — sprzeniewierzył się kopista „literackiem u” Ф. Widocznie kopista wbrew oryginałowi wstawił nosowe a ze wzglę
dów na lokalną, sobie właściwą, szeroką wymowę nosówek. Psał
terz floriański (cz. 1, ps. 1 —101) rygorystycznie stosuje ten znak,
ale już cz. 2 i 3 psałterza, o w yraźnych nalotach dialektycznych pół- nocno-polskich, posługuje się obok tego znakam i a, an oraz kom- pilacyjnym i аф, еф. K azania gnieźnieńskie oraz Biblia Z ofii używ ają system atycznie znaku Ф, gdyż w yjątkowo tylko dojdzie do głosu indyw idualna pisownia, praw dopodobnie o p arta o lokalną wymowę, np. Kazania gnieźnieńskie: kresczyganska — krześcijańską, yma = imię, pincz = pięć. Przeszczepianie tego znaku literackiego do rot szło opornie — jak to w ykazuje praca K uraszkiew icza24 — gdyż
81 W . K u r a s z k i e w i e z . S tu d i a n a d polslcimi sam ogło sk am i n osow ym i.
w zależności od terytorium pisarze sądowi swobodniejszą stosują pisownię: am, от, ап, фп, ąn, en, in, a it p .; obok tego też znak Ф jest w rotach wielkopolskich w wygłosie, przed szczelinowymi i płyn nymi. Pisarze mazowieccy, naśladujący wzorową ortografię „lite rack ą” (prozy religijnej) uogólnili ten znak dla każdej pozycji, używając go chętnie do r. 1430. Ta moda pisania Ф w rotach nie może jednak równać się z systemowym używaniem tego znaku w k la sycznej prozie religijnej.
Na wzór diakrytycznego tradycyjnego Ф, z chwilą bipartycji fonetycznej nosówrek w początkach Х У w. dorobiono też ф (prze kreślone) dla nosówki przedniej. „Tajem nicze” ф Psałterza puław
skiego po raz pierwszy ta k systematycznie zastosowane ma swo
ich piętnastowiecznych współtowarzyszy: w rękopisie wielkopol skim z r. 142925 oraz w śląskim dekalogu26 (prosszę, proszę, weys-
rzodę itp .; łazlcę, mogę, twogę). Ten sam znak w Głossa super episto- łas je st już późniejszy, bo wyraźnie wstawiony na miejscu wyskro
banego dawnego Ф27. Zazwyczaj znak ten wywodzi się z łacińskiego
ę, caudatum2S. Ale ponieważ ogonek czy wężyk nie jest ty m samym,
co długa kreska od praw a do lewa, dlatego ta dyferencjacja dia krytyczna wzorowana była niewątpliwie n a Ф przekreślonym. Tak samo ja k od w. X V pojawiające się ф przekreślone. Zresztą ę cau
datum, charakterystyczne dla w. X I —X II, znikło w późnym średnio
wieczu. Ta diakrytyka, w yjątkowa przy nosówkach wbrew syste mowi polskiej grafiki złożonej, była norm ą graficzną, wypracowaną w skryptoriach klasztornych. Poddawali się jej rygorystyczniej kopiści czy tłum acze dostojnej prozy religijnej (psałterze, biblia, kazania), mniej podpiskowie rot, operujący swobodną, lokalną, nie- znormalizowaną pisownią. A zatem jedną z najtrudniejszych kwestii graficznych, tj. oznaczanie nosówek wypracowali średniowieczni ano nimowi homines Utterati, uciekając się do zastosowania znaku dia krytycznego (kreślenia liter). Sporadycznie próbował tego samego system u dla zróżnicowania spółgłoski g —j (g przekreślone) kopista
25 P r a c e F i l o l o g i c z n e , I, s. 476 nn. (s. 470, fotografia). T a m ż e , II, o p racow an ie teg o ręk op isu przez L. M a l i n o w s k i e g o . P or. J ę z y k P o l s k i , X X X I I , 1952 (art. M. Z e m b a t ó w n y oraz m oje postscriptum).
26 Por. m oją p racę: Z a b y tk i języka polskiego n a Ślą sku. W roclaw —K a to w ice 1948, s. 70 (fotografia).
27 S p r a w o z d a n i a K o m . J ę z . P A U , I, s. 24 —25.
28 J . Ł o ś , G ram atyka polska. L w ów 1922 — 1925, t. I, s. 53; S p r a w o z d a n i a K o m . J ę z . P A U , I, s. 30.
522 8 T A N IS Ł A W R O S P O N D
wrocławskiej STcargi umierającego2Э. Та graficzna trad y cja diakry tyczna przy nosówkach zadecydowała, że pomimo wymowy roz szczepionej, wielkopolskiej z chwilą rozdwojenia nosówek w Х У w. pojawiły się dwa znaki ф, ф (obie litery przekreślone), a nie zło żone i różnorakie en, em, on, om, ę, ą (zależnie od pozycji). P rak ty k a ortograficzna w ym agała ujednolicenia, ty m bardziej, że zasadni czo polski usus pisowniany szedł po linii tradycyjnej, etymologicz nej, a nie fonetycznej. Z tego powodu zbyt rewolucyjne w stosunku do ortograficznej trady cji średniowiecznej pomysły Parkosza i Zabo rowskiego nie przyjęły się. D rukarze, lepsi praktycy, nie zryw ający z tą pracą wiekową anonimowych skrybów średniowiecznych, tylko m odyfikujący i uzupełniający rażące braki graficzno-ortograficzne, mieli szczęśliwą rękę pod ty m względem. A nie było mowy, by — ja k to niesłusznie sugeruje T aszycki30 w dyskusji z Nitschom — zastosowali rygorystyczną pisownię fonetyczną, tj. kont, strzemp,
kęs, widzę, widzą. Przecież n a takie rozproszkowanie ortograficzne,
kopiujące fonetykę nie pozwalali sobie już pisarze klasycznej prozy religijnej, skoro np. naw et K azania gnieźnieńskie nie tylko piszą
cz0Sty, ale też sv0ty.
Ten skryptoryjny znak 0, a potem i jego pochodne ф, ф były cechą zabytków wyższej klasy „literackiej” oraz ich autorów , praw dziwych homines litterati. We współczesnych (w. X I I I —XV) tek s tach czy izolowanych wyrazach poza klasyczną prozą religijną używa się dla nosówek różnych znaków i dwuznaków; por.form ułę spowiedzi z 1285 r. kaye ssye bogu31, z 1383 r. venda, vienciersz32 itp. Legenda
o św. Dorocie33: dzeczen = dziecię, dzewencz = dziewięć, sehen —
się, ody0d, chczoncz, schą, manky. W niewielkim wierszu wszelkie możliwe sposoby oznaczania nosówek.
D rugą graficzną norm ą obok znaków Ф, 0 było staranne, pomimo dialektycznego podłoża mazurującego u danego pisarza, rozróż nianie szeregu spółgłoskowego S —S. Cz. 1 Psałterza floriańskiego starannie ilum inowana i spisana kaligraficzną tek stu rą — jak przy
29 J. W o r o n c z a k , S t u d i a n a d rękopisem n r 2 B ib l. K a p i t . we W rocła wiu . S o b ó t k a , 1948, s. 352. 30 J ę z y k P o l s k i , X X I X , 1949, s. 62 n n . T a m ż e , s. 68 — 70 (k r y ty c z n e u w agi K. N i t s c h a ) . 31 K o d e k s d y p l. W ielkop., I, s. 511. 32 Tam że, s. 533. 33 S. V r t e l - W i e r c z y ń s k i , W y b ó r tekstów staropolskich. L w ów 1930, s. 168 nn.
stało na królewski, bo dla królowej przeznaczony zabytek — zdo bywa się na precyzyjne wyróżnienie s :s = s :s z , z : z = z : s z si. Psał
terz floriański, cz. 2 i 3, silniej nacechowany dialektycznie nie dopil
nuje ta k rygorystycznie jak część 1 tej normy graficznej (nota bene i fonetycznej) i dlatego obok nierzadkiego pomieszania tych sze regów (sz#d, kraszą, wsyech, przesz, bosze nas itp.) użyje pisarz ory ginalnej m azurującej pisowni: ps. 118, w. 78 snadzyez — snażyć; ps. 142, w. 3 vsmerdzyl = uśmierzył, tj. z frykatyw nym rz zam iast
rż. T aką pisownię, zdradzającą mazurzenie m am y w Księdze czer skiej z połowy w. XV : edze = eże, dzytha = żyta, dzidow — żydów, odlodzil = odłożył35. Paralelnie do znormalizowanego lub nieznor-
malizowanego oznaczania nosówek idzie też utrzym anie opozycji graficznoj 8 —$ lub jej brak. J a k w takim razie przeciwnicy jakich kolwiek norm średniowiecznych tłum aczyć będą te nierówności ortograficzne między staranną, bo znormalizowaną pisownią kla sycznej prozy religijnej, a mniej staranną, bo nieznormalizowaną pisownią poezji religijnej czy zwłaszcza rot? №e ulega dla nas w ąt pliwości, że stopień znormalizowania ortograficznego zależał od klasy ,,literackiej” zabytku; co innego cz. 1 Psałterza floriańskiego, co innego jego cz. 2 i 3; co innego psałterze, najwyższa, bo i n a j dawniejsza klasa literatu ry religijnej, a co innego kazania, spisy wano i głosowane dla własnego użytku kaznodziei; co innego biblia, a co innego poezja religijna czy wreszcie roty. Z jodnej strony ude rzająca staranność, któ rą należy nazwać po imieniu, tj. norm a graficzna, wspomagana przez wzorce czeskie, z drugiej niestaran- ność, nieumiejętność, czyli — powiedzmy po prostu — nieopanowa nie obowiązującej norm y pisownianej. Gdyby wszystkie zabytki średniowieczne nie różniły się stopniem poprawności czy niepopraw- ności ortograficznej, to nie wiedzielibyśmy, czy norm a istniała, czy też nie istniała. F a k t opozycji graficznej w zabytkach, idącej w parze z m inim alnym lub silnym nacechowaniem dialektycznym, dowodzi, żo przynajm niej w niektórych zasadniczych punktach ortograficznych obowiązywały norm y (nosówki, 8 — $).
Prawdziwi homines litterati starannie — jak np. pisarz pierwszy
Psałterza floriańskiego — systematycznie kreślili tysiące Ф, czasem
tylko zapominając przekreślenia o. Tylko niewprawna ręka jakie
34 Por. mój art. w S p r a w o z d a n i a c h P A U , 1949, в. 580 —581.
35 S. D o b r z y c k i , O tak zwanem maz urowaniu w ję z yku pols kim . K raków 1900, s. 14.
524 S T A N IS Ł A W R O S P O N D
goś podpiska sądowego lub zakochanego żaka, k tó ry gwoli pocie szenia zawiedzionego serca gryzmolił, pozwalała sobie n a grube niekonsekwencje ortograficzne.
J ę z y k o w e n o r m y ś r e d n i o w i e c z n e
Należy z kolei przyjrzeć się poszczególnym normom, daw niej szym względnie młodszym, sztywniejszym względnie luźniejszym, fonetycznym, słowotwórczym, składniowym, słownikowym. D zia łanie już w średniowieczu wzorów, przynajm niej niektórych, w ykry wali prawie wszyscy historycy języka polskiego. B rückner36 niejed nokrotnie wskazywał n a średniowiecze, w któ ry m rzucono raz na zawsze podw aliny języka literackiego. Jeszcze w r. 1938 pisał: ,,Oto już złączenie się różnych plemion w jedno państw o stworzyło zape wne warunki, w których mowa dworu książęcego i jego otoczenia miała się rozwinąć w język całego n aro du ” 37. Ł o ś38 podobnie znaj dował w klasycznej prozie religijnej dowody polerowania języka literackiego.
Za najdawniejsze fonetyczne norm y języka pisanego — bo pismo sprzyja kontroli nad językiem — należy uznać niemazurzenie, ra-,
ja-, chw-. P rzed ogłoszeniem całokształtu m ateriału, oświetlającego
pod względem filologicznym problem m azurzenia, zwróciłem uwagę na zastanaw iającą „inteligencję” jednych pisarzy, rozróżniających starannie S-Ś (Psałterz floriański — cz. 1, Psałterz puław ski, Biblia
Zofii) i brak tej „inteligencji” u autorów innych zabytków, właś
nie i pod innym względem silniej nacechowanych dialektycznie (pieśń religijna, roty).
W ażną fonetyczrą norm ą obok mazurzenia było ra-, ja-. D otych czasowe poglądy n a geografię i chronologię tego zjawiska opierają się o prace W. Taszyckiego39. Przejście ra- ->re-, ja- -> je uznał au to r za zjawisko p o w s z e c h n e , obejm ujące od X I I w. (choć korze niam i tkwiące w przedhistorycznej dobie języka polskiego) w r ó w n e j m i e r z e Mazowsze z jego terytoriam i ekspansywnymi (byłe
36 A . B r ü c k n e r , P o w s ta n i e i ro zwój ję z y k a literackiego. E n c y k l o p e d i a P A U , t. 2, d ział 3, cz. 1, s. 74 — 76.
37 A . B r ü c k n e r , Z a r y s dziejó w ję z y k a polskiego. L i t e r a t u r a p o l s k a . L w ó w 1938, t. 1, cz. 2, s. 290.
38 J . Ł o ś , P o c zą tk i p iś m i e n n ic t w a polskiego, s. 148 — 149.
39 W . T a s z y c k i , Z d a w n ych podziałó w dialektycz nych ję z y k a polskiego. Cz. 1 —2. L w ów 1934.
Prusy, Podlasie), całą Wielkopolskę, Pomorze, zachodni i północny Śląsk oraz północną Małopolskę. Podobnie je- ogarnęło jako p ra widło fonetyczne Mazowsze, z byłymi Prusam i i Podlasiem, Wiel kopolskę bez południowej części Sieradzkiego, południowy i zachodni Śląsk. Innym i słowy, posługując się nowszą term inologią autora, tylko dialekt środkowo-małopolski nie znał re-, je-.
„Perspektyw a całości” , zbyt rygorystyczne w odniesieniu do w. X I I pojmowanie norm y literackiej przysłoniły autorow i ścisłą chronologię i produktyw ność danej cechy. Co więcej, dla w. X II —X I I I au to r błędnie zlokalizował to zjawisko w całej Wielkopolsce i na Śląsku, gdyż stracił z oczu niezbędną przy badaniach nazew- niczych kry ty kę źródeł, popełniając poważny błąd metodologiczny. Mam tu na myśli pominięcie przy zbieraniu i segregowaniu m ate riału w y r ó ż n i e n i a o r y g i n a ł u od k o p i i . Zsypanie do jednego worka w imię „perspektyw y całości” dokum entu oryginalnego z 1136 r. oraz kopii z X V III w. jest niedopuszczalne. To właśnie zamazało przejrzystość chronologiczną i ty m samym geograficzną omawia nego zjawiska. Sam autor zdawał sobie sprawę z niedoskonałości tych prac spowodowanej „przypadkowością” m ateriału, z braku jego ścisłego schronologizowania, intensyfikacyjnego rozpatrzenia. Praca przecież zyskałaby n a ścisłości chronologicznej i geograficz nej i, co ważniejsza, na prawdziwości, gdyby to niezbędne k ry te rium nauk historycznych było respektowane.
Ше miejsce tu i teraz na rewizję pod ty m kątem widzenia całości zebranego i zrekonstruowanego przez autora materiału, ty m razem zajmę się tylko dwunasto- i trzynastowiecznym m ateriałem Wiel kopolski i Śląska. Jak im m ateriałem udowadnia au to r powszechność omawianego zjawiska w tych wiekach i n a tych tery to riach 1? Dla w. X I I — X I I I przykładów umiejscowionych re- podaje 8 + 7 = 1 5 , w ty m dla Wielkopolski 8 (w samej bulli 6), dla Śląska 1. D oku m ent z 1176 r. jest kopią, a drugi przykład re- wzięty jest z dokum entu z 1207 r., będącego falsyfikatem z końca w. XV i dla tego obok nazw rodzim ych podającego w arianty zgermanizowane :
Radoschino al. nom. Renezeyn (por. tam że Rudgerzowicze al. nom. Rudgerszdorf). Błędne jest posłużenie się piętnastowieczną formą
zgormanizowaną re- jako reprezentantom trzynastowiecznego dia lektycznego re-. Jed y n y przykład śląskiego re- (wszystkie bowiem inne oryginały w. X I I —X I I I m ają wyłącznic ra-, np. bulle z la t: 1155,1168,1188,1245 itp.) czerpie auto r z dokum entu z r. 1204 Redis-
52b S T A N IS Ł A W K O S P O N D
strukcja Rzędziszów. Konieczna jednak była przy ty m uwaga, że w dokumencie ty m panuje ra- (10 razy). D la w. X I I —X III, zwłasz cza przy oryginałach, należało nie poprzestać na wyciągu m ate riałowym, tj. wyłowieniu tych rari nantes, lecz system atycznie zebrać całokształt form ra- / fre-. Takie sygnały alternujących form daje autor, ale niestety rzadko i z nowszych źródeł. A przecież ta k a opozycja, ja k np. dokum ent oryginalny: ra -j j (kopia późniejsza)
re- nieraz jest widoczna i powinna ostrzec au to ra przed zbyt pochop
nym generalizowaniem i chronologizowaniem danej cechy jako dwunasto- i trzynastowiecznej powszechnej n a Śląsku i w Wielko- polsce. Kie jest fco dziełem przypadku, że np. wyżej wymienione oryginalne dokum enty śląskie oraz z r. 1268 m ają wyłącznie ra-,
ja -, natom iast tylko w kopiach trafiają się formy re- i do tego
w brzmieniu najczęściej zgermanizowanym. Pominięcie tych zes taw ień proporcjonalnych dla w. X I I —X III, a posłużenie się m etodą tylko „n a w yryw ki” i n a równi tra k tu ją c ą oryginały i kopie spowo dowało, że nie znam y krzywej w zrastającej ewentualnie opadającej
re-. Czy bulla z r. 1136 w rozwoju zjawiska (ra-: re- = 17:6) przed
stawia proces intensyfikacji, osłabiania czy stabilizacji? Moim zdaniem to nie liczebność źródeł spowodowała od X IY —X V w. rozmnożenie się re-. K a Śląsku od X IY w. należy przy re- poważ nie liczyć się też z wpływem niemieckich przyzwyczajeń, tj. su b sty tu c ji fonetycznych (Grabiszyn -> Grübchen, Radziechów -> Rädchen itp.).
Jeszcze wyraźniej b rak oiyginałowych przykładów dialektycz nych w X I I —X I I I w. dla tych dzielnic w ystępuje przy je-. Dla Śląska jedyny umiejscowiony przykład je- pochodzi z dokum entu z 1263 r., znanego z nowoczesnej kopii (X Y III w.), o nazwach sil nie zgermanizowanych, k tó ra wylicza: Jernau = Jaroniów . Orygi nały m ają ja- (por. r. 1177, 1165 itp.). D okum enty oryginalne wiel kopolskie toż m ają wyłącznie ja- (por. r. 1145, 1210,1213 itp.). Oczy wiste dowody progresji chronologicznej ja- / / je- narzucały się przez wyróżnienie oryginałów od kopii; n p .: oryginał r. 1155 Jascotele, oryginał r. 1245 Jascotle itp., ale od X IV w. Jescoczil itp. = Jasz- kotle; oryginał r. 1245 Jalche, ale od X IY w. Jelsch itp. = Jelcz. W ątpliwe są dwunastowieczne Jerosławy z r. 1175 i 1198, gdyż w pierwszym dokumencie postać źródłowa Hierozlauus nasuw a nam etymologię: Jlier(onimus) -f- -sław. Znam y tego rodzaju hybrydy, powstało drogą sztucznej dostawki żywotnej cząstki -sław do róż nych obcych rdzeni onom astycznych, np. Grzymisław: Grimald,
Idzislaw : Aegidius itp. Rzecz znamienna* że o ile spotkam y w doku
m entach oryginalnych wr. X I I I je-, to prawie stale dotyczą one
Jerosława łub Hier osław a (nierzadko pisownia Iheroslawus). Zresztą
oryginalność wzmiankowanego dokum entu jest sporna. Drugi doku m ent z r. 1198 jest kopią. Xie jest też oryginałem dokum ent z r. 1278 (J en y n ) oraz inne: z r. 1265, 1266 itd.
A zatem m ateriał oryginałowy wyklucza powszechność tego zjawiska w X I I —X I I I w. na terytorium Śląska i wr Wielkopolsce. Bulla z r. 1136 dlatego wyróżnia się od innych oryginałów Śląsko wi elkopolskich, że zarówno przez swoje północno-wielkopolskie -Tc (typ Domk), jak i re- nie reprezentuje całej Wielkopolski, lecz tylko jej północną część.
W ten sposób tłum aczym y „sporadyezność” , małą żywotność, fragm entaryczność tej cechy, co już podkreślali recenzenci40 odnoś nej pracy Taszÿckiego. W yłączając kopie, jako reprezentanta dla X II i X I I I w., a opierając się o oryginały możemy wprowadzić następującą korekturę chronologiczną, geograficzną i frekwen- tacy jn ą omawianego zjawiska: 1) Dla Śląska i Wielkopolski (poza jej północną częścią) r e je- wr X I I —X I I I wr. nie tylko nie jest powszechne, ale i w ogóle nie jest znane; 2) X IV w. oznacza p oja wienie się re-, je-, przy czym 'dla Śląska należy poważnie liczyć się z wpływem grafiki i substytucji niemieckiej, przegłaszającej
3) najżywotniejsza stosunkowo i prawdopodobnie najdawniejsza (bo i najdłużej szczątkowo do dziś w dialektach zakonserwowana) była ta cecha w północno-wschodniej Polsce (Mazowsze + Pomorze). Ten dialektyzm pozawielkopolski był n a równi z mazurzeniem do tego stopnia rażący, że wystrzegano go się i nieraz „szadzono” .
Za takie też obowiązujące „ogólnopolskie” norm y fonetyczne należy uważać ełiw-, ty p na nogach, bać, stać, pod koniec średnio wiecza również przyimkowc i prefiksalne z {e)<-s (e)41; z leksykal nych iż{e), trzymać.
Do słowntwńrczych norm należał przyrostek -sko, pierw otnie w' X I I —X I I I w', wyłącznie wielkopolski i jako taki z pomocą również czeskiego -slco szerzący się w dyplom ach małopolskich i mazowieckich. Ponieważ związki kancelaryjne wiclkop ols ko - mało -
polskie były silniejsze, niż wielkopolsko-mazowieckie, dlatego
*“ S l a v i a O c c i d e u t a l i s , X I I I (M. M a ł e c k i ) ; S l a v i a , X I I I , 1934 (II. G r a p p in ) ; P r a c e F i l o l o g i c z n e , X V I, s. 349 i n n . ( 11. F r i e d r i c h ) .
528 S T A N IS Ł A W R O S P O N D
z samego początku X IV w., czy naw et n a przełomie w. X I I I —X IV
-sTco w ypiera pierwotne małopolskie -sic. Wszelkie uwagi o kance
lariach książęcych, jakie podałem powyżej, zwłaszcza o ich tra d y cjach wielkopolskich, tłum aczą nam szerzenie się tą drogą kance laryjną powyższej norm y słowotwórczej. Z obszernej pracy doktor skiej Zachodnio-słowiańskie nazwy miejscowe z suf. -siej-sko o g ł o s i ł e m z b rak u miejsca tylko skrom ną cząstkę m ateriału polskiego42. Dla w. X I I —X I I I podałem jednak najwięcej m ateriału i do tego z samych o r y g i n a ł ó w , które skrupulatnie wyróżniłem od kopii. Taszycki43, a za nim Milewski44 pow ątpiewają w pierwotny roz kład geograficzno-historyczny -skj-sko = Mazowsze + Małopolska / / W ielkopolska w wieku X I I —X III. Niesłusznie mówią o szczupłości z e b r a n e g o m ateriału, k tó ry przygotow uję obecnie do druku. Czy ogłoszony m ateriał, zasadniczo o r y g i n a ł o w y , nie wystarczał do wyciągnięcia podanych w tej pracy wniosków geogïaficzno-histo- rycznych 4 Z samych oryginałów, X I I + X I I I w., dla Wielkopolski przytoczyłem 9 + 5 7 przykładów (w bulli wyłącznie 5 -sko). Pozo stało do ogłoszenia 12 przykładów. N a tę pokaźną cyfrę -sTco tylko 2 przykłady -sk. Chyba to praw ie bez w yjątkowe -sko upoważniało do przyjęcia pierwotnie tylko wielkopolskiego -sko**. Beszta p rzy kładów (842) dla X IV — X V I w. z b rak u miejsca była tylko wycią giem materiałow ym . D la Małopolski X I I —X I I I w. (też tylko z ory ginałów), nie licząc pow tarzań, podałem 1 + 2 4 -sk dla 6 nazw {Brzesk,
Busk, Kłobuck, Kock, Tarsk, Wąchock). Pozostało jeszcze do ogło
szenia -sk z 16 oryginałów. Pięć oryginałów z drugiej połowy lub z końca X I I I wieku (1254, 1275, 1284, dwa z 1288) przytaczają trzy peryferyjne nazw y w postaci -sko {Karszycko, Ostrowsko, Ś w i
niarsko). A zatem -s k : -sko — 41:5. Bzecz znam ienna, że trzy z tych
dokum entów pochodzą z kancelarii wspomnianego wyżej kanclerza Prokopa, którego personel kancelaryjny posłużył się po raz pierw szy Ф. W jego bowiem kancelarii obserwujemy trad y cje piśm ien nicze wielkopolskie, np. w formule datum per manus najwcześniej użytej w Wielkopolsce. Bliższe przyjrzenie się dwu dyplomom P ro kopa (1275,1284) w ykazuje charakterystyczne użycie wielkopolskiego
-sko {Karszycko) obok małopolskiego -sk {Wąchock 3 razy). W t ych
samych oryginałach -inoj-ow. D okum ent z r. 1254 został znisz
42 L u d S ł o w i a ń s k i , II, 1931, s. 129 nu.
43 L i n g u a P o s n a n i e n s i s , I I I , 1 9 51, s. 218 dop. 44 P a m i ę t n i k L i t e r a c k i , X L I 1 I , 1952, z. 1 —2.
czony, poplamiony, stąd w wielu miejscach nieczytelny i może dla tego wydawca podaje nam Ostrowosco(l) w przekręconej postaci. Zresztą wydawca przy ty m dokumencie ogólnikowo zaznacza, że to dokum ent pergaminowy, a nie, jak zwykle, o r y g i n a ł pergam i nowy. Skoro z samego początku w. X IV zaczyna się zdecydowana przewaga -sko n ad -sk (332 : 16), to nic dziwnego, że dla peryfe ryjnego Karszycka (pow. radomski) w odróżnieniu od Wąchocka (pow. sandomierski) m am y prawie pod koniec w. X I I I -sko. Xie bez wymowy jest też fakt, że Ostrowsko i Świniarsko z ролу, sądec kiego ze względu n a swoje peryferyjne, południowe położenie mogą łączyć się z pierw otnym sknvackim -sko. Por. czeskie czy morawskie
-sko w ллпеки X I —X I I (Kravsko, Vgerzco = Uhersko). Dla w.
X IV —X V I -sko około 912 przykładów. Czy zatem te rari nantes małopolskiego -sko w X I I I w. nie należało tłum aczyć osobą pisarza, kancelarią, czasem powstania i położeniem n azw y1? Skonfrontujm y moje dane statystyczne z tym i, jakie dał oponent małopolskiego
-sk przy ustalaniu powszechności re-, je-. Dla Śląska ani jeden przy
kład oryginało\yy z X I I —X I I I w., dla Wielkopolski tylko 6 przy kładów re- z bulli, bo reszta to późniejsze kopie, nieraz naw et X V III- wieczne. Czy przy ustalaniu wielkopolskiego chw- oraz małopol skiego /- podał nam au to r pełny i b e z w y j ą t k o w y materiał! Z doku m entów Avielkopolskich czy małopolskich! Ile ta m jest odstępstw m ateriałowych od przyjętej zasady, tłumaczonych osobą pisarza, wzorcem czeskim, wpływem niemieckim, itp. W podobny sposób stara się au to r podważyć wyniki precyzyjnie zebranego m ateriału Xieminena co do iż(e) / / eż{e), pomimo że M em inen przytoczył z ro t krakowskich sprzed r. 1400 eż{e) : iż(e) = 85:5. Ale już w latach 1400—1425 eż(e) : iż(e) = 23:67!45 Taszycki jednak tym razem roty sądowe uważa za m ateriał historyczno-dialektologiczny gorszy od pomnikoAvego, staropolskiego. Dotychczas jednak byliśmy przeko nani, że roty są dla historycznej dialektologii najcenniejszym źró dłem, bo mogą być lepiej г1окаигол\гапе.
Gdy mowa o średniowiecznych, „ogólnopolskich” wzorach piś mienniczych, to nie sposób pominąć реллпусЬ interesujących fak tów leksykograficznych, frazeologicznych i składniowych. Śledząc na przestrzeni średniowiecza i renesansu w ybrane grupy synoni- miczne wyrazÓA\r16 (np. oddawanie czci-hołdu-chwalenie itp .;
czynić-45 L u d S ł o w i a ń s k i , II , 1931, s. 1 — 32.
46 J ę z y k średniowieczny i renes ansowy w literaturze psałterzowo-biblijnej (opracow ano na Sesję O drodzenia).
530 S T A N IS Ł A W R O S P O N D
-dzialać-robić; rzec-mówić-powiadać-gadać itp.), ty p y frazeologiczne (np. zbawiona uczynić, mężobójstwo uczynić, radą czynić itp.), nie które konstrukcje składniowe (np. krotność, rzędność, paralelizm asyndeta-syndeta, szyk orzeczenia i zaim ka dzierżawczego, stro n a bierna, imiesłów) — doszedłem do wniosku, że w tej n ajb ar dziej normalizowanej klasie piśm iennictw a staropolskiego były w yrazy „nobliw e” , książkowe i gotowe klisze frazeologiczne, żyw cem tłum aczone z łaciny czy staro czeskiego, oraz dwuczłonowe konstrukcje składniowe, wzorowane na obcojęzycznym tekście. O harakterystyczny dla literatu ry psałterzowej jest paralelizm syn- taktyczny. N atom iast głównie w innej klasie zabytków (poezja, proza świecka, zwłaszcza roty) dochodzą do głosu w yrazy kom uni katyw ne, codzienne, słowem — potoczne, zw roty rodzime, składnia niedołężna, bo o żyw ą mowę o p arta i niewypolerowana. Innym i słowy, ta sam a opozycja, k tó rą obserwujemy w wieku X V I w ostrych konturach między językiem w ytw ornym a potocznym, „grubym ” (co zresztą było przedm iotem zażartych dysput językowo-poprawno- ściowych), daje się zauważyć już w średniowieczu. Dostrzegali to już ta cy badacze, jak B rückner i Łoś, podkreślając z jednej strony „w ykw intność” słownikową czy jasn ą konstrukcję składniową w piś miennictwie psałterzowo-biblijnym , z drugiej bogactwo narzeczowe słownika ro t i ich niedołęstwo składniowe przez wiązanie zdań sy stem em łańcuszkowym.
Średniowiecze, na wąskim co praw da podwórku prozy psałterzo- wo-biblijnej, normalizowało szablonowy język w zakresie słowniko wym i składniowym. U stalał się zasób w ykw intnych, bo nieraz z rodowodem czeskim związanych czy wspólnych wyrazów, głównie z zakresu terminologii kościelnej, nie dając dostępu do klasycznej prozy religijnej „g rub y m ” , bo potocznym , wyrazom. Rzecz zna mienna, że te n inw entarz-katalog książkowych i przez to uroczy stych wyrazów pokryw a się z odnośnymi wyrazam i czeskiej średnio wiecznej prozy religijnej, a naw et przy niektórych widoczna jest zbieżność ze staro-cerkiewno-słowianizmami. Np. błogosławić, bojaźń,
bój, chwalić, czynić, dufać, kajać się, Icalać, niepokalana, krasa, pokarm, piecza, pieczołować się, piać, pienie, rzec, uźrzeć, wielbić itp. P onadto
istniały w średniowiecznym piśmiennictwie religijnym gotowe kli sze frazeologiczne, niedołężne najczęściej kalki w rodzaju zbawiona
uczynić — salvum faeere, mężobójstwo uczynić — homicidium facere, radę czynić — consilium facet e, wieczerzą czynić = coenam facere, pojąć za małżonkę = uxorem ducere itp. Skałkowany z wzorca
łacińskiego szyk porzeczownikowy zaimka dzierżawczego i przesu wanie pozycji orzeczenia z końca do środka lub n a początek należy również do ty ch pisanych modeli syntaktycznych prozy reli gijnej średniowiecza. Dodajm y jeszcze konstrukcję imiesłowową i bierną jako typowo książkową i przez to „nobliw ą” . № e jest rze czą przypadku, że bogatszy, żywszy i niekanoniczny rep ertu ar wyrazowy, swobodny, potoczny szyk wyrazowy i niedołęstwo skład niowe znajdujem y w oryginalnej, nietłumaczeniowej prozie religij nej np. Kazania gnieźnieńskie i Rozmyślania przemyskie. Nieminen
(Beiträge zur altpolnischen Syntax, I, s. 14) zwrócił uwagę n a po
dobieństwo syntaktyezne Kazań gnieźnieńskich z rotam i, czyli na ich język potoczny.
N a tę nieprzerwaną tradycję literacko-językową zwracałem uwagę w moich studiach szesnastowiecznych, podkreślając, że bez anonimowej obróbki naszego języka piśmiennego w średniowieczu nie wzniósłby się na takie wyżyny język Kochanowskiego i jego rówieśników. G dyby dopiero w. X V I od podstaw formował język literacki, to czemużby ten mistrz słowa w swoim arcydziele,
Psałterzu, świadomie używał wyrazów w ykwintnych. Mam tu na
myśli artystycznie zamierzone przez niego wyrazy w rodzaju piecza,
pienie, przecz itp. W zakresie składni takich schematów książkowych
(szyk orzeczenia, zaimka dzierżawczego) dało się więcej wyszukać, co jest dowodem, że Benesans respektował czasem, dla specjalnych ce lów stylistycznych, u ta rte, książkowe klisze, zakonserwowane głównie w prozie religijnej. Gdybyśmy posiadali indeksy do piśmiennictwa staropolskiego, to „w ykw intość” niektórych wyrazów wobec „gru bości” innych w ystąpiłaby ty m jaskrawiej. W arto też bliżej p rzy j rzeć się nawrotowi szesnastowiecznemu do form -ir-jźłz -, s rz-. Dlatego niezależnie od Słownika staropolskiego konieczne są indeksy do zabytków średniowiecza w celu ich pełnej charakterystyki.
P o p r a w k i i g l o s y
Dowodem, że tłum acze czy kopiści średniowiecza wrażliwi byli n a punkcie doboru wyrazów i form, są poprawki i wstawki, w pro wadzone przez nich lub icłi następców. K opista tzw. k a rty m edyc kiej z początku w. X V nie zyskał uznania za swojego laickiego
pana, panie, poprawionego przez glosatora na gospodnie, gdyż tak
było w psałterzach47. Glosator poprawił moich n a mych oraz w woli
47 Por. m oją p racę: „P sałterz floria ń ski” a tzw. karla medycka. W rocław 1953.
532 S T A N IS Ł A W R O S P O N D
n a w wolej. Psałterz floriański (cz. 2, psalm 103, w. 4) wyetrow (nad
e kopista dopisał a) ; w H istorii Aleksandra*8 : nyachay (ya zamazane
atram entem i poprawione na ye) ; w rocie z r. 1412 Gerandi popraw io no na yarandi49, gdyż Jarant był formą „ogólnopolską” . № e mówiąc o głosowanych te k stach religijnych, które należałoby pod aspek tem ulepszania i polerowania dopiero zbadać, nadm ieniam, że i pisa rze rot podciągali się i nieraz poprawiali swoje liczne dialektyzmy. Że i tu obowiązywał pewien model, zwłaszcza w stereotypowej początkowej rocie J a k o to wiemy, i ż ( e ) . . . — dowiadujemy się z n a stępujących uwag poprawnościowych: „prim us testis debuit dicere hac vice y emu et dixit tribus vicibus т щ bis in prim is rotis dixit
m u et debuit dicere yem u” 50. Innem u znów książkowa, z czeska
brzm iąca form a ściągnięta zaim ka dzierżawczego wydawała się właściwsza i dlatego popraw ił smogego n a smego=s mego. In n y Mazur przyłapał się n a mazurzeniu w liczebniku ethirzeeh i zaraz prze kreślił go, wpisując czthirzech. Nawet było uczulenie na punkcie form fleksyjnych vszithku (przekreślone u, wstawione a )51. W zakre sie leksykalnym można by mnożyć przykłady. Ale pom ijając inne, przypom inam y relativum jenże, nie dające się ta k łatw o zepchnąć potocznem u eo, który. N a podstaw ie pracy N iem inena52 i U rb ań czy k a53 możemy śledzić, jak książkowe jenże najdłużej utrzym uje się w zabytkach klasycznej prozy religijnej, nie dopuszczając p o to cznego który, dobrze niewątpliwie znanego językowi mówionemu. P iętnasto wieczna zapiska uwrażała który za błąd językow y54. Tak samo Małecki, polem izujący jeszcze w pierwszej połowie X V I w.
48 S. V r t e l - W ie r c z y ń s k i , op. cit., 8. 159. 49 W . T a s z y c k i , op. cit., cz. 2, s. 5.
80 L u d S ł o w i a ń s k i , I, s. 260. L iterack ie i p sałterzow e jego, jem u za m ia st en k lity c z n e g o , p o to c z n e g o go, m u p rop agow an e b y ło przez op iek u n a tr a d y cy jn eg o ję z y k a litera ck ieg o , M a ł e c k i e g o (por. m oje S tu d i a n a d ję z yk iem
po ls k im X V I w., s. 153). N a d ow ód , że i p isarze ro t tr o sz c z y li się o „lite-
r a c k o ść “ ję z y k a , p r zy ta cza m p o n iższe jeszcze n o ta tk i: „ . . . in hec v erb a zatom
i a ie i e t d eb u it dicere zatho ia o n e i “ (ch od zi n ie ty lk o o różn icę za im k a jej-, onej, ale też o ru ch o m o ść k o ń có w k i -m); ,,Q u ia d ix it esz ie i sługa e t d eb u it
d icere esze ie i s ł u g a “ (por. K . T y m i e n i e c k i , K s i ę g a zie m sk a zakroczy m ska. T . 2, s. 142, 157).
61 W . K u r a s z k i e w i c z , Z a p i s k i i r o t y . . . , s. 4, 71, 332.
62 N i e m i n e n , Beitrüge zu r ałtpolnisehen S y n ta x , I. H elsin k i 1939. 63 S. U r b a ń c z y k , W y p a r c ie staropolskiego względnego j e n , j e n ż e prz ez p ie rwotnie p y t a j n e k t ó r y . K rak ów 1935.
64 Л. B r ü c k n e r , L ite r a tu r a relig ijn a. T. 2, s. 79 — 80: „qui quando ten e- tu r rela tiv e, tu n c ta n tu m sig n ifica t jenże e t non k t ó r y “.
z Seklucjanem n a tem at książkowego jenże potępiał potoczne rela tyw ne który55. Ju ż na podstawie frekwentacji tego zaimka jenże oraz jego mówionego oponenta który można mierzyć większą lub mniejszą „literaekość” językową zabytków. Ш е т т е п naw et wyróż nia dwie klasy rot, tj. wielkopolsko-małopolskie o sztywniejszych wzorach oraz mazowieckie, swobodniejsze. Kazania gnieźnieńsMe odzwierciedlające w znacznym stopniu język potoczny (por. więc, dem inutiva, p artykuły wzmacniające -to, -ci, -że, demon strati vum
on, czas zaprzeszły, składnia łańcuszkowa) m ają też nierzadko który, co. Pisarze Biblii Z ofii w zależności od wierniejszego lub swobod
nego kopiowania tek stu biblijnego częściej lub rzadziej używali pierwotnego relativum jenże. Rozmyślania przemyskie na samym tylko początku utrzym ują książkowe, papierowe jenże, które pod koniec znika prawie zupełnie.
R ó ż n y s t o p i e ń n a c e c h o w a n i a d i a l e k t y c z n e g o
Są zabytki tego ty p u co cz. 1 Rsalterza floriańskiego, których nacechowanie dialektyczne jest minimalne, np. : brak m azurzenia,
f-^-c h w -, eż(e) (wyjątkowo). Są też zabytki, wprawdzie silniej nace
chowane dialektycznie, ale rzecz znamienna, że te dialektyzm y prawie nigdy nie w ystępują w komplecie. Pierwszy pisarz wyżej wspomnianego pomnikowego zabytku przeznaczonego nie dla b y le kogo, gdyż dla królowej Jadwigi, był wysoko kwalifikowa nym skrybą, pilnie czuwającym nad obowiązującą go norm ą, w nie których w ypadkach wspieraną przez wzorzec czeski. I ta k zdobył się n a wprost idealną opozycję graficzno-fonologiczną s :§ — s:sz,
z:& = z :sz. N a tysiąco przykładów poprawnego oznaczenia s przez s oraz s przez sz wyjątkowo tylko wyszło jego mazurzące szydło
z wrorka: Ucziszko (pod wpływem wzorcowego dawniejszego Uezi-
szcze, używanego zresztą przez tego pisarza), cziszlo, nepotrzebuies, roszmnoszili, czeski, isto — iż to. Te rar i nantes lokalnej wymowy
au tora ton ą w morzu znormalizowanej pisowni nie mazurzącej. Tenże pisarz konsekwentnie unika dialektycznego f<-chw, pisząc
chwała, chwalić itp. (według indeksu 39 razy chw-), a tylko 1 raz pofała. W pływ czeski, jak sądzi Taszycki56, takiej pisowni znorm a
65 P or. mój a rty k u ł w J ę z y k u P o l s k i m , X X I I , 1937, s. 45 nn.
86 Przejśc ie „chw“ n a to star opolszczy dnie. S p r a w o z d a n i a P A U , 1947, s. 40 nn.
534 S T A N IS L A W K O SPO N D
lizowanej byłby niew ystarczający, choćby też z tego względu, że form a chwiejali m iała odpowiednik czeski hybaly. Podobnie w y ją t kowo Psałterz floriański (cz. 1) używa eż obok praw ie wyłącznego
iż(e).
Dlaczego młodsza i mniejsza cz. 2 i 3 Psałterza zam iast spodzie wanego piętnastowiecznego, większego usztyw nienia językowego i ortograficznego —■ charakteryzuje się niewątpliwym rozluźnieniem norm y ortograficzno-językowej? I ta k notujem y w tej p artii P sał
terza w yraźne i nierzadkie ślady mazurzenia przy b raku ta k oczy
wistej ja k w cz. 1 opozycji graficzno-fonologicznej s:s, z:z. Sam tylko większy psalm 118 m a liczne mazurzące czy graficzno-sza- dzące form y sznaszycz—m ^ ż y ć , glosza, physne—py&7sne, wsytki, duza = d u sz a , posznal, beszmala, roszmnoszyla, spdacz=żądać, s^dal — żądał. Obok ф różne, podobnie jak w rotach, znaki n a nosówki: ty p stanpa j j stópa, b0d a — będą. Znak an około 29 razy, nie tylko
rancze, ale i vczanstnig, sza n —się. Paralebiie z przejawam i m azu
rzenia i lokalnej szerokiej, wokalicznej wymowy nosówek obserwu jem y nierzadkie inne dialektyzm y, nota bene półnoeno-polskie ’a || ’e:
niaprzyjacielm i, wietrow57, ehwalanie. Ezecz znam ienna, że auto-
rowie przy częstszym dialektyzm ie falenie, Uf nile starają się naśla dować „lepszą” wymowę chw- w wyrazie chwała, ale nie zawsze im się to udaje. S tąd częste zapisy: chały cz, chalicz= chwalić; ehawla,
chawala —chwała. Widocznie dla autorów grupa chw- była papierowa,
bez podkładu fonetycznego. Spójnik eż(e) trzym a się- mocno (ogó łem 10), zwłaszcza w psalm ie 118; iż(e) 17 razy. Шо b rak naw et tak ich specyfików dialektycznych, ja k szwytki (7 ra z y )—w szytki; ponadto znajdujem y ślad pomieszania m z ń: na zien i58= ziemi; w odróżnieniu od części 1 uderza nierzadki dualis: by sta, uczyni-
lesta, stworzyli jesta. Zdum iew ająca „popraw ność” pisarza 1 wobec
„niepopraw ności” pisarza 2 i 3! Ale czy ta popraw ność nie nazyw a się po prostu czuwaniem nad norm ą obowiązującą, a niepopraw- ność nieopanowaniem w większym lub m niejszym stopniu tej norm y?
Skoro średniowieczni „rym arze” pisali ta k , jak im serce d y k to wało, to dlaczego mazowiecka Legenda o św. A leksym 59 wykazuje
w yraźną ucieczkę od dialektyzmów, obok w yjątkowo silnego
nacechowania dialektycznego: ra- {rad, racz) 4 razy obok reno;
je-67 P s. 103, w . 4; n ad e k o p ista d o p isa ł a \
48 Por. m ój a r ty k u ł: Z badań n a d przeszłością polslciego ję z y k a literackiego.
2. P alataln ość spółgłosek wargowych. J ę z y k P o l s k i , X X X I I I , 1952, s. 19.