Julian Krzyżanowski
Z problemów Rejowskich
Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce literatury polskiej 43/1-2, 464-474
J U L I A N K R Z Y Ż A N O W S K I
Z PBO BLEM Ó W E E JO W S K IC H
Pół wieku niemal dzieli nas od jubileuszowego roku 1905, gdy renesans Mikołaja B eja osiągnął p u n k t szczytowy, upam iętniony syntetycznym i studiam i o nim pióra A. Brücknera i W. Bruchnal- skiego, sporą ilością rozpraw i rozprawek drobniejszych, oraz pię knym wydaniem akademickim in folio Zwierciadła. Wówczas to u sta liły się także poglądy na ,,ojca piśmiennictwa polskiego” , utrzym u jące się z nieznacznym i odchyleniami po dzień dzisiejszy. L ata bo wiem następne, z lukam i dwu wojen, nie sprzyjających pracy n a u kowej, niewiele w dziedzinie rejoznaw stwa zmieniły. Przybyły w pra wdzie dwa dzieła w w ydaniach bardzo starannych, Zwierciadło w opra cowaniu Łosia, Czubka i Chrzanowskiego oraz, i to przede w szyst kim , szczęśliwie odnaleziony Kupiec, pojawiła się garść nowych studiów, niem al wyłącznie drobnych, ale pozycje te nie zdołały wywołać żywszego zainteresowania. Tym może tłum aczy się, że w ydobyty ze starej okładki spory fragm ent Zatargnienia Fortuny z Cnotą nie ukazał się drukiem i spłonął wraz z innym i znaleziskami K. Piekarskiego; ty m obojętność, z jak ą przyjęto nie tylko moją próbę ustalenia autorstw a H istorii w Landzie, ale naw et ta k sen sacyjny pomysł, jak uznanie Żywota Trzycieskiego za autobio grafię B eja, ogłoszoną — wedle nieuzasadnionych zresztą wywodów H. G aertnera — sposobem allonimowym, a więc pod cudzym n a zw iskiem 1.
W ty m stanie rzeczy wszystkie niemal problemy, których roz wiązać nie zdołali badacze z pokolenia W indakiewicza i Brücknera,
1 Przegląd nowszych prac o Reju do r. 1930 daje R. P iła t a H is to“
r i a lite r a tu r y p o ls k ie j w w ie k u X V I , opracowana przez St. K o s s o w s k ie g o , wydana przez Gebethnera i Wolffa rzekomo 1925, faktycznie zaś dopiero w Warszawie w r. 1941 lub 1942. Rejowi poświęcono tu około 50 stronic, za wierających niekiedy nowości wręcz sensacyjne (np. s. 251 — 252 wypisy z notât Alojzego O s iń s k ie g o z datą S p e c tr u m albo n o w y c z y ś c ie c, 1540).
Z P R O B L E M Ó W R E .T O W S K I C H
co ta k niekorzystnie odbiło się na monografiach o Beju tych dwu uczonych, czekają w dalszym ciągu na rozwiązanie. Bez wykonania zaś tej ogromnej pracy, obejmującej sprawy zarówno bibliogra ficzne, jak biograficzne, wymagającej poszukiwań z zakresu hi storii politycznej i dziejów obyczaju, dociekań z dziedziny refor macji, gruntownych wreszcie rozważań historycznoliterackich, nie do pomyślenia jest powstanie nowej książki o autorze Krótkiej rozprawy; książka zaś taka z n atury rzeczy, a raczej zo względu na przełomową doniosłość Beja w życiu literackim jego czasów, musi być nadal pozycją kluczową w dalszych pracach nad istotnie naukowym poznaniem naszej literatury renesansowej.
Ile zaś jest tu do zrobienia, spróbuję zilustrować na drobnym przykładzie Kupca, dotyczącym sprawy stale niemal, ale zawsze gołosłownie konstatowanej w uwagach o Beju, jego mianowicie średniowieczyzny, a raczej jego postawy wobec ku ltu ry literackiej średniowiecza.
1. „ K u p ie c ” — „ M e r c a t o r ” — „ E v e r y m a n ” .
W ydany w r. .1549 przez Seklucjana w Królewcu ogromny dia log B eja pt. Kupiec to jest kształt a podobieństwo Sądu Bożego osta tecznego jest — jak wiadomo — typową dla pana z Nagłowic pracą, opartą na gotowym pierwowzorze, tj. swobodną przeróbką łaciń skiej „tragedii” hum anisty bawarskiego Tomasza Naogeorga Mer cator seu judicium (1540). Brückner, jedyny z badaczy Beja zaj m ujący się stosunkiem obydwu tych dzieł2, tem at Mercator a, a więc utworu, w którym autor, hum anista-protestant przedstawił tezę laterańską o zbawieniu grzesznika nie przez dobre uczynki, lecz przez łaskę boską, zawarł w zwięzłym i może dlatego wysoce eni gm atycznym zdaniu: „Tę tezę przeprowadził Naogeorg, korzystając z alegorii średniowiecznej, z znanego m oralitetu o Człowieku {Każdy, Hecastus, Jedermann), którego na drodze przed sąd ostateczny opuszczają wszyscy przyjaciele i powinowaci, tylko cnoty jego mu towarzyszą i przed sądem go ra tu ją ” .
Takie, niewątpliwie zresztą słuszne sformułowanie mało mówi o tym , jak pisarz protestancki w. X VI postąpił z pomysłem swego
- Mikołaja R eja K upiec wydali A. B rü ck n er i R. K o tu la . Kraków 1924, s. 2. B ib l. P is. P o l. nr 77. Bardziej szczegółowo stosunek parafrazy do prototypu łacińskiego B r ü c k n e r omówił w R e f o r ma c j i w Pol s c e , 1921
(Pierwociny lutershie: „K u p ie c ” Rejowy).
J U L IA N K R Z Y Ż A N O W S K I
poprzednika średniowiecznego, po co do niego się uciekł, co z niego zrobił, a przecież zagadnienia to bardzo istotne i dla Naogeorga i dla Reja. O ile zaś spojrzeć na rzecz ze stanowiska autora p ara frazy polskiej Naogeorga, ważność spraw się podwaja. Z jednej więc strony K upiec, dzieło nie należące do dziejów te a tru polskiego, należy przecież do dziejów dram aturgii polskiej, nie będąc bowiem dram atem , jest przecież jakim ś utw orem dram atycznym , odmien nym od dialogów, jego więc związek, naw et pośredni z Everymanem, a więc dziełem dla dram aturgii średniowiecznej wysoce reprezen tatyw nym , nie może być sprawą obojętną. Z drugiej zaś strony parafraza rejowska pow stała nie jako dzieło sztuki, lecz jako utw ór propagandowy, publicystyczny, wypełniony polemiką teologiczną, z tego zaś stanow iska w arto ustalić jego odległość od m oralitetu, jako ilustracji katolickiej tezy teologicznej o wartości dobrych uczynków.
Everyman, najgłośniejszy i artystycznie chyba najcelniejszy m oralitet średniowieczny, drukow any po raz pierwszy w r. 1495 w Niderlandach, gdzie może powstał, choć prawdopodobniej zrodził się na gruncie angielskim, po tej zaś dacie wielokrotnie przedru kowywany, zwłaszcza ли Anglii, jest udram atyzow aną i scenicznie uplastycznioną in terp reta cją alegoryczną katolickiej doktryny o w ar tości dobrych uczynków jako najważniejszego, czy naw et jedynego środka gwarantującego zbawienie. ,,K ażdego” , bo ta k zwie się bohater dram atu, gdy Śmierć pozostawiła mu kilka godzin na upo rządkowanie spraw m ajątkow ych, zawodzi wszystko i wszyscy; Przyjaźń, Uprzejmość, M ajątek pozostaw iają go własnemu jego losowi, w ostatniej chwili znajduje on tylko to, czym gardzi! i po m iatał, Dobre Uczynki (Good Deeds), które obecnie udzielają mu niezawodnych wskazówek, jak m a postąjnć, kierują go do swej siostry Wiedzy, ta zaś z kolei oddaje go w ręce Spowiedzi. W rezul tacie Każdy, doprowadzony do skruchy, opuszczony kolejno przez Siłę, Urodę, Umiarkowanie i Pięć Zmysłów, um iera i za przewodem anioła rusza w drogę, by dostać się do n ie b a 3.
Naogeorgos z Jedermannem, jak zwano Everymana w Niem czech, postąpił bardzo osobliwie, mianowicie przenicował go, od- wrrócił jego pomysł, by dowieść, iż to, co w oczach średniowiecznego katolika uchodziło za deskę ratu n k u , jest — wedle nauki L utra — 3 P o r . L e g o n i s - C a z a m i a n , A History of English Literature, s. 1 8 9 .
Z P R O B L E M Ó W R E J O W S K IC H 467
narzędziem zguby. Wymowę argumentów teologicznych autor-
mieszczanin spotęgował akcentam i społecznymi: uprzywilejowanym wielmożom, potentatom świata feudalnego przeciwstawiał tedy człowieka bez przywilejów, reprezentanta gminu. Książę, Biskup, Gwardian, których „Poseł” , tj. śmierć, porywa spomiędzy żywych, w yruszają na tam ten świat obładowani tobołami dobrych uczynków; prosty natom iast Kupiec, który przy pomocy zesłanych mu po słańców niebieskich, przynoszących mu łaskę boską, zdobył się na korną wiarę, opuszcza życie bez worka dobrych uczynków; wyśmiewany przez towarzyszów drogi, owych wielmożów, staje przed sądem boskim, by wygrać sprawę, on jeden jedyny; sąd ten polega przede wszystkim na ważeniu podsądnych: na jednej szali stają oni, n a drugiej ich uczynki, które przeważyć ich nie m ogą..
W rezultacie więc „korzystanie” z alegorii średniowiecznej polega tu na tym , iż Mercator jest parodią m oralitetu o K ażdym , zaprawioną sporą domieszką pomysłów satyrycznych, ośmieszają cych zarówno dogm aty katolickie jak związane z nimi p raktyki religijne, zwłaszcza wykonywane przy łożu umierającego.
Kej, k tó ry — swoim zwyczajem — dał w Kupcu nie przykład pięcioaktowego d ram atu Kaogeorga, lecz swobodną jego przeróbkę w dwu „częściach” , owe pomysły satyryczne rozbudował, zao strzył i wyjaskrawił, by osiągnąć niekiedy efekty "wręcz groteskowe. Z jednej więc strony niesłychanie szeroko rozwinął dyskusje teo logiczne, zwłaszcza między um ierającym kupcem-grzesznikiem a ple banem, który mu darem nie usiłuje przyjść z pomocą, z drugiej zaś wprowadził mnóstwo zabawnych wycieczek przeciw obrzędom kościelnym, potęgując je szczególnie w scenie „purgow ania” nie szczęsnego kupca przez zesłanych w tym celu lekarzy niebieskich. Wycieczki te, ujęte w formę obrazków, przypom inających prym i tywne k ary k atu ry ludowe, utrzym ane zaś w tonie daleko ostrzej szym aniżeli analogiczne szkice w debatach Krótkiej rozprawy, tem aty ką swą przypom inają późniejszą Postyllę i to w wydaniu jej z r. 1.560, w partiach polemicznych, słownictwem zresztą do Kupca zbliżonych4. A to samo dotyczy całej, długiej p artii dialogu, gdy czterej zm arli w yruszają na sąd boski i po drodze przechwa lają się i spierają na tem at swych rzekomych zasług. Komizm tych w ystąpień satyrycznych wzmaga . jeszcze zabawna figura Czarta,
4 p o r . A . B r ü c k n e r , M ikołaj B ej. 1 9 0 5 , s . 1 2 4 , 1 3 0 .
468 Л IT IЛ A X К К Z YZ А X O YVS К I
przypom inająca atmosferę diableries, typowych dla misteriów i m o ralitetów średniowiecznych.
Do tego dodać trzeba, iż pisarz polski zarzucił kunsztow ną formę urozmaiconej chórami tragedii hum anistycznej, zastosowaną w Mercatorze, że przeróbce swej nadał postać serii bardzo długich dialogów, połączonych mechanicznie kolejnością w czasie, a poprze dzonych krótszym wprawdzie, ale jednak ponad 100 wierszy liczą cym prologiem-argumentem. Gdy się na to wszystko zwróci uwagę, widzi się wyraźnie, iż Rej uśredniowiecznił dram at Naogeorga, że dał w Kupcu typow y m oralitet średniowieczny w sensie zarówno ustrojow ym , jak tem atycznym , tyle że m oralitet to nie katolicki, lecz laterański.
Zachowanie kośćca tem atycznego, podstawowego m otywu Eve ry mana i Mercatora, a więc m otywu śmierci grzesznika i sporu o przy szłe jego losy, sprawiło, iż mimo nadm iernie rozwałkowanych p artii dyskusyjnych, K upiec jest nie dialogiem ty pu Krótkiej roz prawy, a więc nie tra k ta te m podzielonym na przemówienia „roz mówców” , lecz istotnie m oralitetem , a więc utw orem dram atycz nym o zupełnie wyraźnej fabule. Tyle że trad y cja dialogów, które Rej poprzednio już pisywał i których technikę opanował, wywo łała tu n atu ra ln e u autora Warwasa wykolejenia polegające na zastępowaniu pierw iastka dramatycznego epickim, przedstawienia bezpośredniego długą narracją autorską. O wykolejeniu zaś wolno tu mówić, spotykam y bowiem w K upcu zabawną pomyłkę pisarza, któ ry w ustępie Książę sfukał Posła a z drabiną к szturmu każe, ale się om ylił, wprowadza energiczny rozkaz Księcia :
N u p r e c z , b ł a ź n i e , n i e p l e ć o t o ; P i l n i e j s z e m i s n a ć t e r a z t o . W i d z ę , b a ń z c h o r ą g w i ą m o j ą H e t m a n i n a m u r z e s t o j ą ; S k o k ie m d r a b i z d r a b in a m i! Ś w i ę t y I r z y , r a c z b y ć z n a m i , A b y c h m y t y c h r a t o w a l i , C o s i ę n a m u r w s z a ń c o w a l i . Z a m n ą , t o w a r z y s z e m ili! W e ź m i m m i a s t o w n e t p o c h w i l i , Z a p ła c i s i ę n a m r o b o t a , B o t a m w i e l e s r e b r a , z ł o t a . A j a o t o m a ło s t o j ę , W s z y s t k o w a s z e , m i a s t o m o j e .
Bezpośrednio po ostatnim wierszu tego przemówienia (w. 207 220) następuje śmierć zwycięzcy ukazana nie słowami kogoś z jego
Z P H O B L E M Ó W H E J O W S K IC H 469
otoczenia, lecz przy pomocy typowo rej owakiego opowiadania
autorskiego : L e c z t o s ła b e m i a s t o b y ł o , W n e t s i ę s e r c e o d m ie n iło . P a d ł o k s ią ż ę , w s t a ć n ie m o ż e , D o b r o i ł e ś s ię , n ie b o ż e ! S p o w i e d n ik a p r z e b ó g k r z y c z y . .M ało m u i c h z d r o w ia ż y c z y , K r z y c z ą j e d n i : P a m i ę t a j s i ę . . . I t a m i s a m p r z e w r a c a j ą . . . .M n icli p r z y b i e ż y , d z w o n i, k r o p i
itd. itd., słowem, m amy tu wstawkę epicką przeszło stu wier szową, autora bowiem najwidoczniej poniosła wena gawędziarsko - satyryczna, dyktująca mu żywy obrazek rabunku obozowego, urozmaicony drwinami z bezsilności spowiednika, a nie licząca się z wymaganiami dram atu.
Uwagi dotychczasowe, usiłujące uchwycić charakter K upca , jako m oralitetu, w pewnym stopniu skrzyżowanego z dialogiem, miały na celu wzgląd nie tylko formalny, umożliwiający zakwali fikowanie dzieła B eja do odpowiedniego gatunku literackiego, jakkolwiek i to sprawa nie obojętna, należy bowiem wiedzieć, czy mamy tu m oralitet, a więc utw ór dram atyczny, choćby niesceni- czny, czy tylko dialog, a więc tra k ta t, który utworem takim nie jest. W ich świetle poczytywanie Beja za pisarza silnie związanego z średniowieczem i jego tradycjam i literackimi przestaje być liie- opartym na faktach ogólnikiem — siła owych tradycyj jest tu tak żywa, iż przezwycięża ona modne tendencje renesansowe i sprawia, że lium anistyczno-protestancka parodia Everyman a w przeróbce polskiej wraca do swego p u nk tu wyjścia, staje się m oralitetem o charakterze średniowiecznym.
2. „ K u p ie c ” a „ B o z ip o w a M is tr z a z Ś m ie r c ią ” . Stwierdzenie średniowieczności kultury literackiej Beja, czy raczej „młodego” Beja, jeśli ta k mówić można o pisarzu w chwili, gdy dobiega! czterdziestki, ma charakter statyczny, wynika ze znajomości jego dzieł, w naszym w ypadku Kupca. Stwierdzenie to należałoby zdynamizować wyjaśnieniem, skąd omawiana wła ściwość się wzięła, przy czym wypadałoby wyjść poza inne od wspo mnianych ogólniki biograficzne, w rodzaju, iż były dworzanin Tę- czyńskich nie miał systematycznego wykształcenia
lmmanistycz-470 Л U I Л Л X К R Z Y Ż A N 0 W S K I
nego, że nie studiował n a uniw ersytetach obcych, że doświadczenie pisarskie zdobywał, rozczytując się ay pisarzach polskicłi ty p u Bier n a ta z Lublina, J a n a z Koszyczek czy Marcina Bielskiego. Wyjściem poza ogólniki najprostszym , a zarazem pewnym i naukowo cennym byłoby tu ustalenie stosunku autora Krótkiej rozprawy do owych jego poprzedników polskich, polegające na w ykazaniu, iż w tw ór czości jego w ystępują istotnie jakieś pogłosy znanej m u i bliskiej literatury rodzim ej. K łopot jednak polega tu n a tym , iż dział lite ra tu ry tej m am y, czy przynajm niej znam y bardzo niewiele, ta k iż ogół jej jest mniejszy od zasobnej spuścizny pisarskiej poligrafa Beja.
A jed n ak ta k było napraw dę. G dy bow iem p ostaw im y sobie p yta n ie, czy B ej znał n aszą poezję średniow ieczną, zachow aną do dzisiaj ay okruchach ty lk o , z m iejsca czeka nas niespodzianka — oto w K upcu d ostrzega się zupełnie Acyraźne rem iniscencje z Roz mowy Mistrza z Śmiercią, zrozum iałe na tle tego, co mÔAvilo się poprzednio o m oralitecie i dialogu.
Kie chodzi tu, rzecz prosta, o zbieżności tem atyczne, nieuni knione ay dwu utAvorach, które ostatecznie należą do Avspôlnego
kręgu ,,dialogÓAV o śmierci” , tak chętnie pisywanych i czytyw anych w średnioAYieczu, av obydAvu Avięc będą przeAvijaly się pewne moty\Yy AYspólne, znane z przeróżnych odmian literackich ,,tańcÓAY śmierci” 5. Idzie natom iast o to, że ay K upcu przeA\rijają się Avyrażenia, zAvroty,
rym y AATeszcie, z których Avidaé Avyraznie, że Bejowi nie były obce wiersze anonimoAvego Be morte prologus, że AA-iclocznie nasunęły
mu się one autom atycznie ааг sytuacjach jego utAvoru podobnych
do ustępów przechAYałek Śmierci w jej rozmowne z Mistrzem Poli karpem. DoAvodzi tego garść zestaAArieii najbardziej oczywistych.
We AYspomnianym tedy przed chwdlą uryAYku, przedstawiają-
cym zgon Księcia pod murami zdobyAvanego m iasta, Śmierć przy- byAA'a po niego i każe mu niepotrzebny już sprzęt rycerski złożyć na AYozach.
B o t a m s z t u r m y n i e p o m o g ą , J u ż t u n a t y c h m i a s t d r g n ie s z n o g ą .
(л у. 1 9 7 — 1 9 8 )
IhYiiwiersz ten jest prostym poAYtórzeniem pogróżki z Polikarpa:
M istrzow ieć idc nie p o m o g ą ,
W o c e m g n i e n i u w e z d r ż y s z n o g ą .
(w . 2 2 5 — 2 2 6 )
5 Z a t a k ą z b i e ż n o ś ć u z n a ć t r z e b a (Avbrew I . ( - b r z a n o w s k i e m u , Marcin B ielski. 1 9 0 6 , s . 1 8 6 ) a n a l o g i ę m i ę d z y Kom edią Justyna i Konstancji a Bozmową.
Z P R O B L E M Ó W R E J O W S K I C H 471 Nawiasem dodać trzeba, iż w pierwodruku Kupca, rojącym się od błędów, które wydawcy nie zawsze zauważyli, mamy „drgnie nogą'7. Ponieważ całe przemówienie Posła (Śmierci) zwrócone jest do Księcia i czasowniki użyte są w nim w osobie drugiej (musisz, stań, każ, musisz, masz), więc też i orzeczenie przytoczonego zdania brzmieć winno „drgniesz” .
Myśliwski obraz u Ее ja:
T a k m y ś l ą ź l i g o s p o d a r z e , C o s i ę b u d u j ą n a w s p a r z e
(w . 5 7 1 9 — 5 7 2 0 )
m a również swój odpowiednik w Polikarpie : F i l o z o f y i g w ia z d a r z e
W s z y t k i n a s w e j s t a w i a m s p a r z ę . (w . 1 8 8 - 1 8 9 )
K upiec jest utworem nie wiar ogo dnie rozwlekłym, gadatliwym, w ałkującym bez końca te same zagadnienia teologiczne i pow ta rzającym również bez końca te same zwroty, jakkolwiek mono tonie tych niedomagali raz po raz okupują ustępy żywe i w yra ziste. Otóż sporo z pow tarzających się wielokrotnie zwrotów m a swe pierwowzory niewątpliwie w dialogu średniowiecznym. Czy tam y w nim: M g le j ę w s z y t e k i b la d z ie j ę , S t r a c iłe m z d r o w ia n a d z ie j ę . (w . 9 8 - 9 9 ) U E eja: S e r c e d r ż y , g ł o w a s ię c h w ie j e , J u ż e m t e ż s a m z łe j n a d z ie j e . (w . 1 3 3 5 - 1 3 3 6 ) N i e w s p o m i e n i e m m u n a d z ie j e , W s z a k s ł u c h a j ą c s e r c e m d le j e . (w . 2 7 8 3 - 2 7 8 4 ) .M ieć w m iło s ie r d z iu n a d z i e j ę , P r z e z k t ó r e g o d u s z a m d le j e . (w . 3 7 8 5 - 3 7 8 6 ) W Rozmaicie: P>ądź u b o d z y i b o g a c i, W s z y t k i m a k o s a p o t r a c i. (w . 1 7 8 - 1 7 9 )
472
J U L I A N K R Z Y Ż A N O W S K I U Reja : T a k u b o g i j a k b o g a t y , Z a n i c n n ie j g o ł e p ł a t y . ( w . 1 2 3 5 - 1 2 3 6 ) W Rozmowie: S n a ć c i sortes n ie p o m o ż e , P r z e l ę k n ą ł e ś s i ę n i e b o ż e . (w . 8 3 — 8 4 )W K upcu dwuwiersz analogiczny pow tarza się kilkanaście razy, J u ż t u n a n i m n i e p o m o ż e , L e c z t o s n a ć n i e w c z a s , n i e b o ż e . (w . 4 0 3 - 4 0 4 ) N i c n i k o m u n i e p o m o ż e , A l e n i e w ie r z j e j , n i e b o ż e . (w . 2 8 5 9 - 2 8 6 0 ) N adto w w. 2525—2526, 5063—5064, 5775—5776 itd. W Rozm owie : J u ż o d e t c b n i , n i e b o r a k u , M ó w z e m n ą , u b o g i ż a k u . W Kupcu: W Rozm o wie : W Rozmowie: (w . 8 5 — 8 6 ) L e c z t u t r a f i ł n a ' p r o s t a k i , M n ie m a , b y t o s z k o l n e ż a k i . (w . 5 8 1 1 - 5 8 1 2 ) G r o ź n o s i ę t e g o p r z e l ę k n ą ! , P a d ł n a z i e m i ę , e ż e s t ę k n ą ł . (w . 4 9 - 5 0 ) A s n a ć s i ę t e n w i ę c e j l ę k a , K t o u m r z e ć m a a n i e s t ę k a . (w . 1 0 8 9 — 1 0 9 0 ) B a r z o ś s i ę t e j d r o g i l ę k a ł , J e s z c z e n i e b o l a ł o , s t ę k a ł . (w . 6 1 0 7 — (5108) G t o ś , m i s t r z u , b a r d z o g ł u p i , N i e r o z u m i e s z o t e j k u p i. (w . 2 5 6 - 2 5 7 )
Z P R O B L E M Ó W R E J O W S K IC H 475
TT B eja :
Ki cię diabeł rządzi głupi, Iż ta k m yślisz o tej kupi.
(w. 1 2 9 3 - 1 2 9 4 )
W Rozmowie:
A w żd y um rzeć k ażdy m usi, K to ich lek arstw a zakusi.
(w. 3 0 9 - 310)
U Beja :
B o clioć uierad, k ażd y m usi, O kogo się śm ierć pokusi.
(w , 1 2 0 9 - 1 2 7 0 ) B o już inak b y ć nie m usi,
Że się o cię nie pokusi.
(w. 4 4 6 1 - 4 4 0 2 ) '
W Rozmowie:
P rosił B oga o to praw ie,
B y uźrzał Śm ierć w jej p o sta w ie. (w. 2 1 - 2 2 )
U Beja:
Bo tu znam po jej postaw ie, Iż się ona śnie je praw ie.
(w. 2 8 9 9 - 2 9 0 0 )
Podobnych zestawień dać by można tu taj znacznie więcej, i to nie tylko z K upca, ale również z innych dialogów Beja. Obfitość jednak m ateriału, którym się tu dysponuje, może budzić pewne wątpliwości, czy słuszne jest wywodzenie wszystkich przytoczo nych wypadków z dialogu średniowiecznego, czy zjawiska tego nie da się wyjaśnić лу jakiś inny sposób. Przeprowadzając obserwacje na m ateriale obfitym \cprawdzie, ale ułamkowym, sprawy tej roz strzygnąć nie podobna, o ile nie stoi się na stanotvisku naiwnego „tvplywologa” , k tó ry drobną konstatację dostrzeżonego związku uogólnia niedopuszczalnie na zjawiska stojące poza swym ztviąz- kiem. Nie dając jednak rozstrzygnięcia poprzestać trzeba, na dwu stwierdzeniach. M aterial wciągnięty лу obręb obserwacji pozwala na телл^рИлуе ustalenie faktu, iż autor Kupca znal Rozmowę M i strza z Śmiercią i pewne właściwości jej zaA\-dzięczał. N aw et zaś bez dokładnego sprecyzowania Avszystkich owych лу1а^еп\ишн jest spraoyą, oczywistą, iż jego technika poetycka tyle wykazuje cech
474 J U L I A N K R Z Y Ż A N O W S K I
wspólnych z techniką średniowieczną, właściwą anonimowemu tw órcy Rozmowy a typow ą dla poezji średniowiecznej, iż pogląd na średniowieczność k u ltu ry literackiej Eeja, zwłaszcza w począt kach jego kariery pisarskiej przechodzi ze sfery ogólników w dzie dzinę faktów stwierdzonych.
K o nstatacje te m ają dla Kupca szczególną doniosłość. W d ra macie tym bowiem, w którym au to r formę wewnętrzną, tj. formę tragedii hum anistycznej zastąpił form ą m isterium średniowiecz nego, dopełnił ją również form ą zewnętrzną, stylistyczną, widoczną w zwrotach składniowych i rym ach, utrzym aną na poziomie tr a dycji średniowiecznej, tej samej, której wytworem jest Rozmowa Mistrza z Śmiercią. Słowem, ta k czy inaczej, K upiec, utw ór oży wiony ideologią polemiczno-reformacyjną, jest jako dzieło sztuki dram atem o charakterze średniowiecznym.