• Nie Znaleziono Wyników

Problemy socjologiczne w postępowaniu sądowym

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Problemy socjologiczne w postępowaniu sądowym"

Copied!
11
0
0

Pełen tekst

(1)

Włodzimierz Dzięciołowski

Problemy socjologiczne w

postępowaniu sądowym

Palestra 10/5(101), 67-76

(2)

WŁODZIMIERZ DZIĘCIOŁOWSKI

Problemy socjologiczne w postępowaniu sqdowym

A rtykuły Janusza P i e ń k o w s k i e g o pt.: Zarys ogólnej psychopatologii zeznań („Palestra” n r 3/65, s. 35) oraz Edm unda M a z u r a pt. R efleksje n a tem at 'pewnej dyskusji („Palestra” n r 9/65, s. 4) oświetliły zagadnienie oceny zeznań stron i świadków z punktu widzenia psychologii i psychiatrii jako n auk pomocniczych dla praw a, w szczególności dla- postępowania sądowego. W zw iązku z powyższym nasuw a się pytanie, czy rów nież przesłanki socjologiczne nie w yw ierają pewnego wpływu na ocenę zeznań, w jakich mianowicie w ypadkach i w jakiej mierze.

Ograniczone rozm iary niniejszego arty k u łu nie pozwalają na w yczerpujące przed­ staw ienie wszystkich istotnych dla naszego tem atu problem ów socjologicznych. Jest jednak pożądane, żeby choć w zarysie podać najpierw te pojęcia z socjologii, którym i będziemy się posługiwać w dalszych naszysh rozw ażaniach, a następnie — uwzględniając przesłanki socjologiczne — omówić w ypadki, w których wynik oceny m ateriału procesowego nie da się w zupełności ująć w ram y zagadnień psychologiczno-psychiatrycznych. Dla praktyków jest to tem at — w ydaje się — tym bardziej aktualny, że nowy k.p.c. zerw ał z zasadą czystej rew izji i zezwala *w § Ź a ft. 385 na ponowienie dowodów w ram ach dawnego system u apela­ cyjnego.

I. Z A R Y S P O JĘ Ć S O C JO L O G IC Z N Y C H

Spośród wielu definicji różnych szkół socjologicznych praw nicy najchętniej posługują się określeniem, że socjologia to ńauka o prawidłowościach w ystępu­ jących w grupach społecznych. Człowiek, żyjąc w społeczeństwie, jest cząstką pewnych grup związanych ze sobą bazą ekonomiczną, wspólnym i zainteresow a­ niam i kulturalnym i, w spólną platform ą pojęć m oralnych. W grupach tych nie p an u je chaos, przeciwnie, zauważyć można stałe norm y, które w aru n k u ją losy ludzkie. Zadaniem socjologii jest uchwycenie i utrw alenie tych norm, aby przez nie móc kształtow ać świadomie losy ludzkie.

Tak jak psychologia zajm uje się stru k tu rą psychicznych właściwości poszczegól­ nego człowieka, podobnie socjologia zajm uje się stru k tu rą predyspozycji całych zbiorowisk ludzkich. W grę wchodzą tu zagadnienia klasy, w arstw y i grupy spo­ łecznej.

Uwzględniając definicje Lenina, który klasam i nazw ał grupy ludzi różniących się między sobą stosunkiem do środków produkcji, nie możemy tu pominąć także kryteriów pozaekonomicznych, moralnych, zwyczajowych, a naw et genetycznych, które rów nież w pływ ają n a kształtow anie się oblicza społecznego. Chociaż byt określa świadomość, to jednak każde pokolenie dziedziczy pewien zasób w yobra­ żeń i każda epoka ma swój klim at intelektualny, jako też i swoisty pogląd na moralność. Normy postępowania oraz cechy danego środow iska, różne w różnych epokach i grupach społecznych, wywołują presje społeczne, które każą jednostkom postępować zgodnie z przeciętną oceną społeczeństwa.

Jeśli kilka osób związanych będzie ze sobą pewnym stosunkiem społecznym, mówić będziemy o grupie społecznej, gdy zaś grupa ta charakteryzuje się w

(3)

spół-6 8 W ł o d z i m i e r z D z i ę c i o ł o w s k i Nr 5 (101)

notą w arunków życia członków, stylem życia i pewną pozycją społeczną, mówić będziemy o w arstw ach społecznych, które w edług J. W i a t r a (Społeczeństwo, str. 232) utrzy m u ją się jeszcze i teraz, choć giną klasy społeczne w chłaniane przez klasę robotniczą. W w arstw ach tych panują specyficzne dla nich obyczaje i ety­ kieta. Przez pierwszy z tych term inów rozumiemy norm y postępowania odmienne od m oralności i religii a utrzym ujące się dzięki aprobacie ogólnej ich członków, a przez etykietę — zespół zachowań symbolicznych celem w ykazania różnic pozy­ cji społecznych. Jeśli zaś mam y do czynienia z luźnie zebranym zespołem osób, k tó re działają wspólnie na krótki czas, mówimy o tłum ie, charakteryzującym się jednomyślnością, logiką kolektyw ną i emocjonalnością. W tłum ie zatraca się indy­ w idualność jednostki, a osoby w ybitne dostosowują się do poziomu niższych, do przywódców tłum u. Z n a m i e r o w s k i (Zbiorowość, naród, państw o, „Ruch Praw n. Ek. i Socj.” kw. 1/1965) odróżnia jeszcze zbiorowisko, jako skupienie ludzi, od zbiorowości, jako zbiorowiska na pewnym terytorium , a gdy zbiorowość łączy k u l­ tu ra i cywilizacja, mówi o społeczeństwie.

Zależnie od więzi psychicznej, mówimy o grupach o więzi osobistej (rodzina) i o grupach o więzi bezosobowej (zakład przemysłowy). Jednostka uznaje swą grupę za wyrocznię w spraw ach ocen społecznych, wyolbrzym ia jej zalety, ma zaś krytyczny stosunek do innej grupy. G rupa jest przekaźnikiem w spraw ach kształtow ania się osobowości jednostki, w yw iera n a nią wpływ, w p aja pewne pożądania dóbr m aterialnych i kulturalnych, ustala i przyjm uje norm y postępo­ w ania. Ten specyficzny try b życia w arunkuje zachowanie się jednostki, dopóki nie przejdzie ona do innej grupy społecznej, w której panują inne poglądy (ru­ chliwość społeczna).

Otoczenie więc w paja w jednostkę pewne symbole, pojęcia dobra, spraw iedli­ wości, odwagi, wolności, ale i odwrotnie — jednostka oddziałuje n a grupę przez sw e przywództwo. Są w grupach jednostki, które w yw ierają dom inującą rolę na zachowanie się innych członków grupy przez swe cechy indyw idualne, inteligen­ cję, ambicję, pewność siebie, w pływ sugestywny. Podobnie jak w psychice je­ dnostek co do pewnych zdarzeń zachodzi pewne wartościowanie, ta k samo w gru­ pie społecznej odbywa się wartościowąnie, wybór pobudek do działania dobra czy zła. Aby więc rozumieć jednostkę, ocenić należycie jej działanie i jej zeznanie, trzeba poznać właściwości kulturow e jej grupy, zdać sobie sprawę, że o zacho­ w an iu się jednostki decyduje doświadczenie płynące z jej kontaktów z grupą, w której żyje i z k tórą jest powiązana.

Socjologia bada więc to współżycie ludzkie oraz człowieka, jeżeli przez to w spół­ życie jest on zdeterm inow any. Posługuje się w ynikam i innych nauk celem wydo­ bycia uogólnień, bada zam knięte układy, opisuje, bada ich elem enty składowe przy użyciu różnych metod, najczęściej ankiety i obserwacji.

I I. O SO C J O L O G II P R A W A

Te prawidłowości zachodzące w grupach społecznych nie uszły uwagi p raw n i­ ków, jeślli chodzi o badania nad istotą prawa. Z n a m i e r o w s k i (Działanie zbio­ rowe, „Ruch Praw n., Ek. i Socj.”, 11/1962) przyjm uje, że gdy jednostka działa, to cała grupa tworzy dzieło, bo spraw stw o jest zbiorowe. D. A b r a h a m s e n (The Psychology of crime) jest zdania, że na każdy czyn człowieka w pływ ają 4 czyn­ niki: państw o z prawem , społeczeństwo z jego podkulturą, rodzina oraz sam osob­ nik. B o r u c k a - A r c t o w a (Z zagadnień społecznego działania praw a) podaje, że jednostka podejm uje decyzje określonego zachowania się nie w izolacji, ale

(4)

N r 5 (101) P ro b lem y socjologiczne w postęp o w a n iu są d o w ym 69 w ram ach grup społecznych, które na te decyzje w yw ierają istotny wpływ. J e ­ żeli w ięc wyniki naukow e socjologii i m etody socjologiczne zastosujem y do b a ­ dań nad zachodzącymi zm ianam i w życiu społecznym, nad działaniem p raw a na tle życia społecznego oraz jeżeli — w odróżnieniu od dogmatyki praw a — badać bę­ dziemy treść społeczną ty ch obowiązków i upraw nień, to będziemy mogli — idąc za większością teoretyków — powiedzieć, że ta odrębna gałąź nauki to socjologia praw a. Według P i ę t k i (Przedmiot i m etoda socjologii praw a, „Themis P olska”, tom VIII) socjologia praw a jest tylko nau k ą teoretyczną, bez funkcji praktycznych, o znaczeniu jedynie polityki praw a. Inaczej tę spraw ę pojmuje P o d g ó r e c k i (Socjologia prawa), według którego socjologia analiz praw nych n a ­ leży do przyszłości. Podkreśla on, że w nauce praw a zajm ujem y się raczej histo­ rią praw a, kw estią dogm atyczno-form alną, w ipraktyce zaś nie stosujem y pojęć socjologicznych, które mogłyby się okazać przydatne do rozpoznania problemów w ystępujących w praktyce, które bez ośw ietlenia socjologicznego byłyby niezro­ zumiałe. Podgórecki przytacza różne przykłady społecznego działania praw a i w konkluzji podaje definicję, że socjologia praw a jest rejestrow aniem , w eryfi­ kowaniem i form ułow aniem zależności ogólnych dotyczących tego, jak prawo działa na rozm aite czynniki życia społecznego (Socjologia praw a, s. 195).

Dotychczasowe badania szły więc w kierunku ustalenia, jakie prawidłowości w ystępują w działaniu praw a, nie rozwinięto jednak szerzej zagadnienia, czy i jaki w pływ w yw ierają prawidłowości socjologiczne na ustalanie praw dy obiektywnej w procesie, a tym samym — n a treść wydaw anych przez sądy orzeczeń. Jeśli bo­ wiem przyjm iem y za podstawę, że w grupach społecznych działają pewne p ra ­ widłowości, które w yw ierają w pływ na działanie indyw idualne poszczególnych członków grupy, to powinniśmy się również zastanow ić nad tym, czy świadek bądź strona procesowa, składając zeznania w sądzie, a naw et i sędzia, który te zeznania ocenia, nie działają pod wpływem w ypadkowych pojęć swej grupy spo­ łecznej i czy relacjonow any przez stronę lub św iadka sta n faktyczny nie doznaje w łaśnie przekształceń i odchyleń od realn ej praw dy. Na podstawie obserwacji i analizy tysięcy procesów, jakie każdy starszy p raw n ik -p rak ty k w swym życiu przeprowadził, można dojść do wniosku, że omawiane wyżej praw a socjologiczne w pływ ają nie tylko n a treść składanych zeznań, ale i na ocenę dokonywaną przez sędziego ferującego orzeczenie.

Teoretycy praw a sądowego posługują się zwykle metodą opartą na analizie orzeczeń sądowych ogłaszanych w specjalnych zbiorach orzeczeń SN lub w OSPiCE, co nie może być uważane za w ystarczający m ateriał badawczy, gdyż w tych pu­ blikacjach ogłasza się orzeczenia ułożone już w pewne zwięzłe łożysko -prawne, zabarw ione indywidualnością sędziego redagującego orzeczenie; poza tym zamiesz­ cza się głównie wyroki sądów wojewódzkich, gdy tymczasem tysiące spraw sądów powiatowych, tego am bulatorium bolączek społecznych, są stracone dla badań naukow ych. Wzgląd na instytucję rew izji nadzwyczajnych nie może wpłynąć na odmienną ocenę sprawy, skoro tylko nikły odsetek spraw podlegających w łaści­ wości sądów powiatowych dociera tą drogą do Sądu Najwyższego. Dane staty s­ tyczne Zdzisława Z i ę b y („Prawo i Życie” n r 3/62) w ykazują, że np. w 1961 r. wniesiono 371 rew izji nadzwyczajnych spośród 4 917 nadesłanych wniosków, z czego tylko 83 spraw y stron nie uspołecznionych, co przy ogólnej sumie spraw cywil­ nych i karnych sądów powiatowych w liczbie 908 234 z r. 1963 stanow i tylko 0,04"». Są to więc ta k nieliczne w ypadki, że nie można ich brać pod uwagę jako m iernika badawczego.

Okazuje się więc, że praw nik piszący pracę z zakresu iprawa sądowego powi­ nien tkw ić korzeniam i w żywym orzecznictwie, obserwować ludzi stających przed

(5)

70 W ł o d z i m i e r z D z l ą c i o ł o w s k l N r 5 (101) sądem, zająć się ich środowiskiem, a badaniam i swym i objąć dłuższy czas, by można było dojść do właściwych wyników. Założenia badań i ich perspektyw y po­ w inny być nastaw ione nie n a teoretyczne, oderw ane od życia spekulacje, lecz na opracow anie rozwiązań przydatnych dla praktyki i nadających się do praktycznego w ykorzystania (Jerzy S m o l e ń s k i : K ilka uwag w spraw ie więzi nauki praw a z p rak ty k ą prawniczą, „Państw o i P raw o” n r 13/64). Z chwilą opublikowania Orzeczeń uwagę czytających zaprząta abstrakcyjna te z a praw na, natom iast kon­ k retn y stan faktyczny pozostaje na uboczu; przy życiu pozostaje pogląd praw ny i stosuje się go przy rozwiązywaniu innych problemów, choć to „nie przylega” do nowego stanu faktycznego (glosa do w yroku z 14.IV.1964 r., „Nowe P raw o” n r 3/65). Dlatego też w brew stanow isku prof. Ś w i d y (sprawozdanie z sesji naukow ej U ni­ w ersytetu W arszawskiego, „Państw o i P raw o”, n r 3/63, s. 599), który uważa, że przykłady z praktyki są zabarwione subiektywizm em i dlatego nie mogą stanowić m ateriału badawczego, większość badaczy skłania się ku poglądom Adama S c h a f f a , który w artykule: Socjologia i p raktyka („K ultura” z dnia l.X II. 1963 r.), pisząc o m etodach badań socjologicznych, konkluduje: „Badać i starać się rozwiązać problem y w oparciu o p rak ty k ę”. Tylko więc żywy, bezpośredni m a­ te ria ł obserw acyjny z sal sądowych może dać podstawę do badań naukowych, skoro celem rozpraw y sądowej jest nie tylko rozwiązanie jakiegoś konkretnego spornego wypadku, ale i ocena człowieka relacjonującego dane zdarzenie.

Tak ujm ując zagadnienie, należy się zastanowić, czy osoby w ystępujące w sądzie w charakterze stron lub oskarżonych nie stanow ią specyficznego odłamu społe­ czeństwa o pewnych charakterystycznych cechach, co uzasadniałoby inne oświetle­ nie sprawy. S tatystyka bowiem wykazuje, że rocznie liczba osób skazanych sta­ nowi niski procent w stosunku do ogółu obyw ateli i że tak samo liczba rozpozna­ w anych spraw cywilnych stanowi tylko nikły odsetek w stosunku do liczby miesz­ kańców pow iatu czy województwa. Tak więc według danych „Bocznika S tatys­ tycznego” z 1962 r. było w Polsce skazanych 311 201 osób, co w stosunku do 30 m i­ lionów ówczesnych obywateli P aństw a wynosiło zaledwie 1%, a przy uwzględnie­ n iu dzieci i starców — jakieś 2% będących w kolizji z ustaw am i karnym i. S ta­ ty sty k a sp raw cywilnych w ykazuje tak ą sam ą rozpiętość. W roku 1963 wpłynęło do sądów I instancji 388 201 spraw , co stanow i 1,2% w stosunku do ogółu oby­ w ateli, a przy uwzględnieniu również osób pozwanych — jakieś 2,5% w stosunku do ogółu obywateli, którzy przew inęli się przez sale sądowe.

W labiryncie sprzeczności, niedomówień strona procesowa liczy na możliwość ukrycia faktów dla niej niekorzystnych, ujaw nia zaś je w m iarę potrzeby zależnie od zarzutów przeciwnika. Przy tak iej grze zasady m oralne schodzą n a drugi plan. Jeżedi ktoś zdecyduje się na proces, to nie po to, by ulec ripoście przeciw­ n ika przy pierwszym starciu. Dążność do uzyskania korzystnego orzeczenia oraz osobiste am bicje są ta k wielkie, że ludzie naw et o wysokich wartościach m oral­ nych w życiu codziennym zm ieniają swe oblicze w sądzie. Wielu spokojnych, życiowo m niej wyrobionych ludzi woli stracić roszczenie, zawrzeć niekorzystną ugodę niż w ytrzym ać nerw ow o w alkę z przeciwnikiem. A gdy któryś z nich zdecyduje się podjąć spór, to widząc niekiedy niem oralne metody przeciwnika, zdaje sobie sprawę, że musi walczyć tą sam ą bronią, i dlatego chw yta się spo­ sobów, których by nigdy nie przedsięwziął w norm alnym życiu społecznym. Po­ zw ane strony w ykazują pod tym względem jeszcze większe różnice charakteru, bo jeśli ktoś przed procesem nie zechce zaspokoić wierzyciela, to w toku procesu w ykaże jeszcze większy opór.

O dpierając zarzuty przeciwnika, stro n a pod wpływem autosugestii uznaje swoje w ywody za prawdziwe, oddziela osobiste m orale życia codziennego od atm osfery

(6)

N r 5 (101) P ro b le m y socjologiczne t u p o stę p o im n iu są d o w ym 71 sali sądowej, czego w yrazem jest przyjęty pogląd, że proces to walka, gdzie ■wszystkie chwyty są dozwolone. To zacietrzewienie procesowe m a swe podłoże nie tylko w chęci pokonania przeciw nika dla osiągnięcia zysków m aterialnych, ale i w całej stru k tu rze 'psychicznej hiektórych osób. Są ludzie, którzy m ając głębokie poczucie słuszności swej spraw y, są nieustępliw i i w rażliw i na jakąkolw iek reakcję ze strony przeciwnika; są też i m alkontenci, którzy m ają ciągłe żale i pretensje, są wreszcie i tacy, którzy są aktyw ni i skłonni do w ytaczania coraz to nowych procesów. Jest to węższy krąg interesantów sądowych, ludzi o pewnych cechach psychopatycznych, w każdym razie o cechach charakterologicznych (tzw. pieniacze). Specyficzne cechy charakteru, więź łącząca wszystkich w kw estii w yniku procesu, atm osfera sądu — w szystkie te czynniki stw arzają taki konglom erat ściśle ze sobą powiązanych stosunków, że można się tu dopatrzyć cech odrębnej grupy socjolo­ gicznej i oceniać poszczególne jednostki i ich wypowiedzi przez pryzm at te j grupy. Dlatego też przesłanki -psychologiczno-psychiatryczne omawiane przez Pionkow- skiego m ają zasadnicze znaczenie, jeśli chodzi o strony, które swym zachowaniem się w sądzie w ykazują odrębność bycia i zachowania się w stosunku do prze­ ciętnego człowieka.

Problem ten jest aktualny przede wszystkim w dziedzinie chorób psychicznych. Chodzi tij. bowiem o jednostki, które nie w ykazują cech wyczerpujących znamiona z art. 17 i 18 k.k., ale które jakoby są już w przededniu chorób psychicznych. Nie m a ją one jeszcze jaw nych objawów chorobowych, ale m ają już spaczoną stru k ­ tu rę psychiczną. Bolesław P i ą t e k (K ultura psychiatryczna, „Praw o i Życie” n r 11/02) podaje, że n a 1 000 osób jest przynajm niej lfl takich, których choroba nie wyłącza w prawdzie zdolności kierow ania swym postępowaniem, ale którzy już pow inni się leczyć. W ostatnich czasach obserw ujem y n a całym świecie w zrasta­ jącą falę schorzeń psychicznych. Gdy w roku 1954 w Polsce leczyło się 30 000 osób psychicznie chorych, to w 1959 r. było ich już 80 000, a obecnie leczy się przeszło 140000 osób. W Ameryce, według danych Narodowego Instytutu Zdrowia Psychicznego w Nowym Jorku, około 9 milionów (czyli co 16 człowiek) ludzi jest chorych psychicznie. Inne znów dane w ykazują, że w 1961 r. zgłosiło się w Polsce do poradni Zdrow ia Psychicznego 691 000 osób (Stefan W i l k a n o w i c z : Nowy lęk epoki, „Tygodnik Powszechny” z 15.XI.1964 r.).

Już te dane statystyczne w ykazują, że spośród wniesionych powództw cywilnych pew ien odsetek spraw stanow ią roszczenia oparte niew ątpliw ie na chorobowym urojeniu, co zresztą dopiero w to k u procesu da się stwierdzić. Praktycy o długim i bogatym doświadczeniu mogą tu przytoczyć liczne przykłady (dla ilustracji po­ dam z mej w łasnej p ra k ty k i w ypadek powództwa em erytki o wydanie oryginal­ nych skrzypiec Stradivariusa, k tóre służąca m iała przez całą w ojnę przechowywać w koszu od bielizny razem z brylantam i, albo w ypadek pozwu o 100 000 zł tytułem odszkodowania za fu tra przechowywane w węglach w piwnicy, dokąd m iał się zakraść sąsiad, dalej — pozwy różnych wizjonerów, sek retarek Eisenhow era itp.). Osoby wnoszące takie spraw y w początkowym stadium chorobowym, który trw ać może długo ze zm ienną falą natężenia, w ykazują dość wysoki stopień inteligen­ cji — poza jednak dziedziną dotkniętą upośledzeniem chorobowym, co może się ujaw nić na rozpraw ie dopiero w drodze wszechstronnej oceny w szystkich pow ią­ zanych ze sobą zdarzeń.

W podobnej m ierze zabarw iają indyw idualnością sw e wypowiedzi ludzie do­ tknięci jakim ś kalectw em . Są oni w ysubtelnieni n a punkcie uwag dotyczących ich ułomności, a zwłaszcza głuchoniemi, którzy są nieufni, a będąc pozbawieni słuchu, m ają w yostrzoną uw agę wzrokową.

(7)

72 W ł o d z i m i e r z D z l ę c i o t o w s k l N r 5 (101) zdolnościach: artystów , m alarzy, pisarzy, polityków, uczonych, o których mówi się potocznie, że posiadają „coś”, co różni ich od przeciętności. M ają oni ów dar natury, dzięki którem u inaczej pojm ują rzeczywistość, co z kolei potęguje ich w rażliw ość n a bodźce zewnętrzne. Inaczej je przeżyw ają i inaczej n a nie reagują. Do tej grupy należą zarówno ci, którym los pozwolił w ykorzystać zdolności, jak i ci, którym nie było danym rozw inąć skrzydeł do właściwego lotu. Gdy jednostki z tej grupy sk ład ają zeznania na tem at bójek, spraw alim entacyjnych czy sąsiedz­ kich, zauważymy, jak jaskraw o ich wypowiedzi odbiegają od treści zeznań reszty świadków.

Aczkolwiek w obecnym stanie rozw oju społecznego w Polsce stw ierdzić możemy zanik klasy burżuazyjnej, to jednak istnieją jeszcze w arstw y społeczne, które różnią się między sobą pojęciam i m oralnym i, estetycznymi, zachowaniem się swoim, zwyczajami, sposobem bycia, umysłowością. Na tle tych różnic dochodzi między członkami różnych w arstw do antagonizmów, co najczęściej uwidacznia się w procesach rozwodowych w form ie tzw. „różnic charakterów ”, w procesach na tle wspólnego mieszkania, utrzym ania itd. Opisem tych odrębności bycia zaj­ m uje się lite ra tu ra piękna oraz socjologia, z czego praw nicy powinni wyciągnąć dla siebie właściwe wnioski przy rozw iązyw aniu w ątpliwości dotyczących w a r­ tości dowodowych zeznań. Znajomość tych cech może nam wytłum aczyć tak często słyszane takie określenia, jak „dokuczliwy, zarozumiały, uszczypliwy, kłótliwy, •wyniosły, naruszający porządek domowy”, gdy jednostka pew nej w arstw y składa zeznania o zachow aniu się osoby przynależnej do innej w arstw y.

Niezrozumienie sposobu bycia powoduje niekiedy, że grzecznościowy ukłon są­ siada uw aża się za intrygę miłosną. Również poglądy m oralne uznawane w posz­ czególnych w arstw ach pow odują różną ocenę czynów. Znany był pogląd byłej w arstw y ziemian, że dług karciany w ym agał natychm iastow ego uregulow ania, a jednocześnie nie zapłacony rachunek u kraw ca nie przynosił żadnej ujmy, d alej — że spory m ajątkow e pow inny być załatw iane polubownie, bo według po­ glądów tej w arstw y nie należało ujaw niać rzeczy kom prom itujących i dlatego n aw et skrzyw dzony spotykał się z dezaprobatą postępowania, jeśli pierwszy wniósł spraw ę do sądu. Jednostki zaś tak zwanej w arstw y drobnomieszczańskiej pragną swym zachowaniem się dorównać — w ich m niem aniu — sferom wyż­ szym — akcentują inny styl życia i one to np. stanow ią ten odsetek wczasowi­ czów, którym nigdy nie dogadza kuchnia i obsługa FWP. Rolnicy zaś, zwani pow­ szechnie chłopami, znajdow ali swe odbicie w literatu rze (Reymont, Wyspiański) jako konserw atyści, dumni, uparci, przyw iązani do ziemi, gdy tymczasem polityka ag ra rn a z lat do 1956 w ykazała, że chłopi z powodu nierentowności ziemi po­ rzucali ją, a gdy później ziemia znów zaczęła się opłacać, zarzucali sądy po­ w ództw am i o zwrot gospodarstw, które tymczasem ktoś inny zajął.

Ju ż te przykłady w ykazują, że człowiek, składając zeznania, urabia je w ło­ żysku pojęć, intresów i zasad swej klasy, w arstw y czy grupy. Dlatego też można zrozumieć przyczynę diam etralnie różnych składanych zeznań, gdy chodzi o u sta­ lenie tła i przebiegu bójki, podczas której pobito kogoś z sąsiedniej wsi n a za­ bawie, można zrozumieć sprzeczność zeznań co do biegu i zakresu zasiedzenia jakiejś drogi na korzyść sąsiedniej gromady, gdy chodzi o spór autochtona z re p a r- triantem , którego wieś uważa za obcego w swym zespole.

Omawiane wyżej problem y nasuw ają pytanie, czy również i sędziowie nie sta­ now ią odrębnej grupy socjologicznej, co z kolei mogłoby w pływ ać na wynik orzeczeń sądowych. Sędzia w kw estii oceny zeznań tym się różni od stron i św iad­ ków, że tylko za pomocą swego intelektu i spekulacji myślowej ustala to, czego

(8)

Nr 5 <101) P ro b le m y socjologiczne w po stęp o w a n iu są d o w ym 73 'sam nie widział i słyszał. F akty i okoliczności św iata zewnętrznego, zanim znajdą sw e odbicie w uzasadnieniu wyroku, przechodzą jakoby przez dwa łożyska ocen świadków i stron, a dopiero potem — sędziego. A ponieważ sędzia podlega ogól­ nym praw idłom ludzkiej natury, przeto w ydaw ane przezeń orzeczenie zależeć będzie w pew nej m ierze od jego osobistych walorów charakteru i intelektu, a także od środowiska, z którego wyszedł i w którym się obraca. Spośród licznych, n asu ­ w ających się w tym względzie przesłanek wypada wspomnieć przede w szystkim 0 udziale kobiet w sądownictwie.

Wszystkie zm iany stanów uczuciowych, a naw et zaburzeń psychicznych w ystę­ pujące u kobiet w różnych okresach, o czym wspomina Pionkowski, odnoszą się w rów nej m ierze do kobiet-sędziów, które w pew nych w ypadkach pod wpływem takich zm ian oceniają zachowanie się stron i świadków i w aspekcie sw ych ocen w ydają orzeczenia. Chociaż podzielając pogląd Ewy K o z ł o w s k i e j (Praw nik zawód nie dla kobiet, „Praw o i Życie nr 6/62), wszyscy dziś uznajemy, że ko­ bieta nadaje się do zawodu prawniczego ta k samo jak mężczyzna, to jednak doś­ wiadczenie życiowe w ykazuje, że kobieta-sędzia może niekiedy inaczej ująć spraw ę, gdyż w ocenę spraw y w kłada m om ent uczuciowy, zwłaszcza w sp ra­ w ach alim entacyjnych, rozwodowych, dzieci, a więc w dziedzinie, k tó ra w ydaje się kobiecie bliższa. Gdy zaś sędzia-kobieta — w drodze autointrospekcji — -uświa­ domi sobie te możliwości, sta ra się kierow ać już tylko surow ą logiką. I tu znów tkw i źródło m ylnych ocen, bo odtworzony obraz zdarzenia po usunięciu pierw iastka hum anizm u w takim łożysku oceny nie może być uznany za prawidłowy. K obieta jest nadto bardziej w rażliw a n a form y zew nętrzne i z tego względu może w jej ocenie zyskać ten, k to góruje w aloram i kulturalnym i nad przeciwnikiem.

Odrębność pcen sądów jako specyficznej grupy społecznej w yraża się chyba najjaskraw iej w w ypadkach, kiedy w procesie karnym można ująć nagromadzony m ateriał w dwa różne w arianty: jeden przem aw iający za tezą oskarżenia, drugi — za uniewinnieniem , przy czym każdy z nich w ykazuje takie same w alory logiki 1 praw dopodobieństw a .wydarzeń. Owe karne spraw y procesowe, w których Temida może przechylić w agę w lewą lu b w praw ą stronę, należą do ciekawych te ­ m atów powieści krym inalnych i filmów. Dla praw ników -praktyków są one o tyle znamienne, że sądy w w ypadkach takich na ogół skłaniają się raczej w stronę aktu oskarżenia. Orzecznictwo i literatu ra, opisując tego rodzaju sprawy, uw y­ p uklają sam fakt istniejących sprzeczności i ciężar gatunkow y dowodów, nie zaj­ m ują się jednak zagadnieniem, dlaczego sędzia skłonił się w stronę aktu oskar­ żenia z pominięciem zasady domniefnania niewinności oskarżonego. Tem atem tym zajął się Kazimierz B r a n d y s (Listy do P an i Z.), opisując proces prof. Tarwida. Podkreśla on słusznie, że sądy w sytuacjach, w których powinny powiedzieć: „nie w iem ” i uniew innić oskarżonego, w ym ierzają na ogół łagodne kary, tworząc jakoby nowe pojęcie „winy w yobrażeniow ej”.

Na m otywy sędziego, by w w ypadkach, w których możliwość przyjęcia w ersji A czy B m a rów ne szanse, przyjąć w ersję niekorzystną dla oskarżonego, w pływ ają różne czynniki. Prasa, zebrania, radio, okólniki naw ołujące do tępienia przestęp­ czości m ają tu swoją wymowę. Tym sposobom przekonyw ania czy narzucania opinii ulega także sędzia, który jako członek w ym iaru spraw iedliw ości poczuwa się do odpowiedzialności za stan w alki z przestępczością, ap arat zaś w ym iaru spraw iedliw ości m a wszelkie cechy odrębnej grupy socjologicznej, związanej ze sobą wspólnymi interesam i i zainteresow aniem się przedm iotem spraw y. G rupa ta m a w łasne oceny, w łasne cele odrębne od ocen i celów jednostek wchodzących w skład grupy. Dlatego sędzia, wykazujący w życiu codziennym sw oiste cechy charakteru, zatraca je podczas rozprawy, asym ilując się do cech przeciętnych całej

(9)

74 W ł o d z i m i e r z D z i ę c i o t o w s k i Nr 5 (101)

grupy. B arierę ekskluzywności tych osób może przełam ać tylko argum ent, który ta k dom inuje w m ateriale procesowym, że w prost usuw a wszelkie w ątpliwości •w rozw iązyw aniu sprawy. D ecydują tu głównie względy oskarżenia i obrony. Z i e m b i ń s k i (Problemy logiczne w orzecznictwie sądów, „Nowe P raw o ” n r 12/53) przyjm uje, że w takich w ypadkach sędzia ulega sugestii p ro k u rato ra.

P ro k u rato r jest członkiem tej sam ej grupy socjologicznej (sądowników), jest tak sam o związany interesam i w alki z przestępczością, jako urzędnik państw ow y, nie m a osobistego interesu w w yniku spraw y, przy opracow aniu aktu oskarżenia jest jakoby już pierwszym sędzią spraw y i dlatego daje sędziemu w iększą gw arancję prawdomówności tw ierdzeń aniżeli strona przeciw na (zob. Ł y c z y w e k : W stępne uw agi i tezy do badań nad socjologią zawodów prawniczych, „Książka i W iedza”, 1963). Na tak ą ocenę spraw y wpływ a także różnica upraw nień p ro k u rato ra w sto­ sun k u do adw okata. Miejsce za stołem sędziowskim, niemożność nakładania kar <w ram ach upraw nień policji sesyjnej, pierwszeństwo głosu prokuratora, jego praw o do aresztow ania na sali świadków, których zeznania uważa za kłamliwe,

m oc dowodowa protokołów śledztwa — w szystko to m a sw ą w yraźną wymowę.

Sędziowie, jako członkowie w ym iaru sprawiedliwości, są związani z polityką państw a, by w pajać w społeczeństwo w iarę w prawość i skuteczność w ydawanych ustaw jako też orzeczeń wydaw anych na podstawie tych ustaw. Na zjaw isko to zw raca uwagę P i e k a r s k i (Pozbawienie strony możności obrony sw ych praw , s. 65) pisząc, że nadm ierne uchylanie zaskarżonych decyzji jest zjaw iskiem szkod­ liwym , bo sędziowie są po to dobierani, by urzeczywistniali interesy klasy panu­ jącej ( S z e r e r : Sądownictwo angielskie, s. 17). Słusznie zauważył Mieczysław J a r o s z (Wędrówki po ścieżkach wspomnień, Czytelnik 1963, s. 210), że sędzia w takich w ypadkach działa pod wpływ em praw psychologiczno-socjologicznych, w bezwładzie myślowym, kiedy to człowiek przysw aja sobie obce myśli, a osz­ czędza w łasny wysiłek myślowy.

-Powyższe rozw ażania nie pretendują do m iana konkretnych w yników badaw ­ czych. Są one raczej sygnałam i, źe problem y socjologiczne mogą w pływ ać na ocenę zeznań, a tym samym na w ynik orzeczeń sądow ych, że więc bliższe badanie ty ch problemów, powiązanie w yników nauki socjologii z prawem jest pożądane nie tylko na ujęte dotychczas w literatu rze zagadnienie, jak praw o w pływ a na opinię społeczną i odwrotnie, ale i n a ta k dla praktyków aktualny tem at, w ja ­ kiej m ierze praw a socjologiczne mogą wpłynąć na praw o stosowane w orzecznic­ tw ie sądowym.

L I T E R A T U R A

1 A r c t o w a - B o r u c k a M a ria : Z z a g a d n ie ń s p o łe c z n e g o d z ia ła n ia p r a w a , W a r­

s z a w a 1962. 2 A r c t o w a - B o r u c k a M a ria : S o c j o lo g i a a w s p ó łc z e s n e k o n c e p c j e p r a w n o -n a tu r a ln e , „ P a ń s t w o 1 F r a w o ” n r 10/1960. 3 A r c t o w a - B o r u c k a M a ria : L e g a liz m a k o n f o r m iz m i o p o r tu n iz m , „ R u c h P r a w - ' n ic z y i E k o n o m ic z n y i S o c j o lo g i c z n y ” , z . 11/1964. 4 A r c t o w a - B o r u c k a M a ria : E k s p e r y m e n t a ln e b a d a n ia n a d p r a w e m w r a m a c h in ­ t e g r a c j i n a u k s p o łe c z n y c h , „ P r a w o i Ż y c i e ” n r 14/1962. 5 A r c t o w a - B o r u c k a M a ria : Z n a c z e n ie b a d a ń p s y c h o lo g ic z n o - p r a w n y c h d la te o r ii p a ń s t w a i p r a w a , „ P a ń s t w o i P r a w o ” n r 4—5/1957. 6 A d a m s k i : R o la i m ie j s c e p s y c h o lo g ii i s o c j o lo g ii w p r z e m y ś le , „ P r a c a i U b e z ip ie c z e n ia S p o łe c z n e ” n r 6/61.

(10)

K r 5 (101) P ro b le m y socjologiczne w postęp o w a n iu są dow ym 75 7 A b r a h a m s e n D .: T h e P s y c h o lo g y o f c r im e , N e w Y o r k 1960, C o lu m b ia U n iv e r s it y P r e s s , ss. V II. 8 B a u m a n Z y g m u n t: Z z a g a d n ie ń w s p ó łc z e s n e j s o c j o lo g ii a m e r y k a ń s k ie j , „ K sią ż k a i W ie d z a ” 1961. 9 B a u m a n Z y g m u n t: Z a r y s s o c j o lo g ii, z a g a d n ie n ia i p o j ę c ia , W a r sz a w a 1962. 10 B a u m a n Z y g m u n t: S o c jo lo g i a n a c o d z ie ń , w a r s z a w a 1962. 11 B e n t s c h T e o d o r : W p ły w c h o r ó b p s y c h ic z n y c h n a w a ż n o ś ć u m o w y m a łż e ń s k ie j w p r a ­ w i e k a n o n ic z n y m , L u b lin 1936. 12 B i e l a w s k i : S c h iz o fr e n ia (o d b itk a „ Z d r o w ia P s y c h ic z n e g o ” n r 4, D z ie k a n k a 1933). 13 B u c z k o w s k i M ie c z y s ła w : Z a n ie d b a n e d z ie d z in y ż y c ia s ę d z ie g o , »„G łos S ą d o w n ic t w a ” n r 6/1937. 14 C i e ś l a k M a ria n : P o w ią z a n i e o s o b o w e n a u k i p r a w a z p r a k t y k ą , „ N o w e P r a w o ” n r 10/1957. 15 C h o j n o w s k i : T e s ty r o z s z y fr o w a n ia c z ł o w i e k a , „ P r z e g lą d K u l t u r a ln y ” n r 35/1957. 16 D a v i s F .: S o c ie t y a n d la w , N e w Y o r k 1952. 17 E v a n W .: L a w a n d s o c j o lo g y , N e w Y o r k 1962. 18 F l e s i y ń s k i : F ik c ja o r z e c z y w i s t o ś ć p o ls k ie g o w y m ia r u s p r a w i e d liw o ś c i, „ G ło s S ą ­ d o w n i c t w a ” n r 7—8/31. 19 G a ł ę s k i B o g u s ła w : C h ło p i a z a w ó d r o ln ik a , W a r sz a w a 1963, P W N .

2C G a ł ę s k i B o g u s ła w : P r z e m ia n y s p o łe c z n e n a w s i w P o l s c e L u d o w e j, „ K u ltu r a i S p o ­ łe c z e ń s t w o ” n r 4/64. 21 G ó r e c k i J a n : W in a r o z w o d u a m o r a ln o ś ć , „ P a ń s t w o i P r a w o ” n r 3/65. 22 G ó r e c k i J a n : R o z w ó d , S t u d ia s o c j o lo g ie z n o -p r a w n e , „ P a ń s t w o i P r a w o ” n r 8—9/65 (w r e c Z . Z ie m b iń s k ie g o ) . 23 G r a b o w i c z J ó z e f : K o n f lik t y m a łż e ń s k ie n a w s i, „ P r a w o i Ż y c i e ” n r 17/65 o ra z n r 18/65.

24 G r a m ś c i : S o c jo lo g ia w ła d z y i p a r tii, „ Z e s z y t y T e o r e t y c z n o - P o lit y c z n e N o w y c h D r ó g ” n r 1—2/1958. 25 I s e r l e s I g n a c y : O s c h e m a t y z m ie w y r o k o w a n ia , „ N o w e P r a w o ” n r 3/1956. 26 J a k u b o w s k i J e r z y : D y s k u s ja o w a r to ś c i m e to d s o c j o lo g ic z n y c h d la n a u k p r a w n y c h , „ P a ń s t w o i P r a w o ” n r 11/1959. 27 K o z ł o w s k a E w a : P r a w n ik zafw ód n i e d la k o b ie t , „ P r a w o i Ż y c i e ” n r 6/1962. 28 K a z i m i r c z u k W . P .: N a u k a p r a w a a m e to d a b a d a n ia k o n k r e t n ie s o c j o lo g ic z n e g o , „ S o w ie t s k o j e G o s u d a r s tw o i P r a w o ” (w r e c . „ N o w e g o P r a w a ” n r 1/65).

29 K ł o s o w s k a A .: Z a g a d n ie n ie m a ły c h g r u p s p o łe c z n y c h w s o c j o lo g ii, „ P r z e g lą d S o ­ c j o lo g ic z n y ” 1958, to m X II . 30 L y c z y w e k R o m a n : W s tę p n e u w a g i i te z y d o b a d a ń n a d s o c j o lo g ią z a w o d ó w p r a w ­ n ic z y c h , „ K s ią ż k a i W ie d z a ” 1963. 31 L a i d e r e t V o n o v e n : L e s e r r e u r s ju d ic ia r e s e t le u r s c a u s e s . P a r is , 1911. 32 L e c l o r c J .: S o c j o lo g y a n d la w , N e w Y o r k 1961. 33 M a l e w s k i : O r o z b ie ż n o ś c i w p o g lą d a c h s o c j o lo g ic z n y c h i r o z b ie ż n o ś c ia c h w p o jm o ­ w a n iu n a u k i, „ S tu d ia F i lo z o f ic z n e ” n r 2/1958. 34 M a z u r E d m u n d : R e f le k s j e n a te m a t p e w n e j d y s k u s j i, „ P a l e s t r a ” n r 9/65. 35 M u n e o N a k a m u r a : C o m p a r a tiv e s t u d y o f ju d ic ia l p r o z e s , T o k y o 1959 (w r e c . „ P a ń s t w a i P r a w a ” n r 10/1960). 36 M i c h a l s k a H a n n a : Z d r o w ie p s y c h ic z n e , W a r sz a w a 1964, P . w . W ie d z a P o w s z e c h n a . 37 M a l a n o w s k i : R o z w o d y w W a r s z a w ie 1958, „ S t u d ia S o c j o lo g i c z n e ” n r 4/1962. 38 N a m i t k i e w i c z J a n : O s o b o w o ść s ę d z ie g o a w y m ia r s p r a w i e d liw o ś c i, „ D e m o k r a ­ t y c z n y P r z e g lą d P r a w n ic z y ” n r 3— 4/1946. 39 O p a ł e k K a z im ie r z i W r ó b l e w s k i J e r z y : W s p ó łc z e s n a te o r ia i s o c j o lo g ia p r a w a w S t a n a c h Z je d n o c z o n y c h , W a r sz a w a 1963. 40 P i o n k o w s k i J a n u sz : Z a r y s o g ó ln e j p s y c h o p a to l o g ii z e z n a ń , „ P a l e s t r a ” n r 3/65. 41 P i ą t e k B o le s ła w : K u ltu r a p s y c h ia t r y c z n a , „ P r a w o i Ż y c i e ” n r 11/62. 42 P o d g ó r e c k i A d * m : S o c j o lo g i a a p r a w o , „ P r a w o i Ż y c i e ” n r 6/62.

(11)

76 D y o n i z y S z y s z k o N r 5 (101) 43 P o d g ó r e c k i A d a m : Z ja w is k a p r a w n e w o p in ii p u b lic z n e j, W a r sz a w a 1964, W y ­ d a w n i c t w o P r a w n ic z e . 44 P o d g ó r e c k i A d a m : S o c jo lo g i a p r a w a , P a ń s t w . W y d . W ie d z a P o w s z e c h n a . 45 P o d g ó r e c k i A d a m : E k s p e r y m e n t w s o c j o lo g ii p r a w a , „ P a ń s t w o i P r a w o ” n r 1/1962. 46 P i ę t k a H e n r y k : P r z e d m io t i m e t o d a s o c j o lo g ii p r a w a , „ T h e m is P o l s k a ” , to m V III. 47 R o g u s z k a M a ria : Z n a jo m o ś ć p r z e p is ó w p r a w a w ś r ó d k o b ie t i r o b o tn ic z e g o ś r o d o w is k a P o z n a n ia , „ R u c h P r a w n . i E k . i S o c j .” z . 11/65. 48 S u c h e c k i W ik to r : O p o w ią z a n iu n a u k i i p r a k t y k i p r a w n ic z e j , „ P a ń s t w o i P r a w o ” n r 2/65. | 49 S z c z e p a ń s k i J a n : S o c j o lo g ia , R o z w ó j p r o b le m a t y k i i m e to d , W a r sz a w a 1961. 50 S z c z e p a ń s k i J a n : E le m e n ta r n e p o j ę c ie s o c j o lo g ii, W a r sz a w a 1963. 51 S a d o k i e r s k i H .: P r a s a , k r y t y k a , s ą d . „ B iu le t y n M in . S p r a w ie d li w o ś c i” n r 7—8/1957. 52 T e u f e l s b a u e r L e o p o ld : P o d s t a w y p s y c h o lo g ic z n e i s p o łe c z n e p o j ę ć p r a w n y c h w ło ś - c ia ń s tw a , „ G ło s S ą d o w n ic tw a ” n r 10/1935. 53 W e s o ł o w s k i W ło d z im ie r z : S t u d ia z s o c j o lo g ii k la s i w a r s t w , „ K s ią ż k a i W ie d z a ” 1962. 54 W i a t r J e r z y : S p o łe c z e ń s t w o , w s t ę p d o s o c j o lo g ii s y s t e m a t y c z n e j , W a r sz a w a 1963. 55 Z i e m b i ń s k i Z y g m u n t: P o d ło ż e s p o łe c z n e p r z y s p o s o b ie n ia d z ie c k a , W y d a w n ic t w o P r a w ­ n ic z e 1956. i 56 Z i e m b i ń s k i Z y g m u n t: P r o b l e m y lo g ic z n e w o r z e c z n ic tw ie s ą d o w y m , „ N o w e P r a w o ” n r 13/1953. 57 Z i e m b i ń s k i Z y g m u n t: P r ó b a e m p ir y c z n e g o b a d a n ia ś w i a d o m o ś c i p r a w n e j, „ R u c h P r a w n . i E k . i S o c j .” z . III/1963. 58 Z n a m i e r o w s k i C z e s ła w : S c h e m a t ś r o d o w is k a w w o ln e j g r u p ie , „ P r z e g lą d S o c j o lo ­ g i c z n y ” 1960, to m X IV . 59 Z n a m i e r o w s k i C z e s ła w : G r u p a w o ln a , „ P a ń s t w o i P r a w o ” n r 7—8/1957. 60 Z n a m i e r o w s k i C z e s ła w : W s tę p d o s o c j o lo g ii, P o z n a ń 1922. 61 Z n a m i e r o w s k i C z e s ła w : D z ia ła n ie z b io r o w e , „ R u c h P r a w n . i E k . i S o c j .” z . 11/1962. 62 Z n a m i e r o w s k i C z e s ła w : Z b io r o w o ś ć , n a r ó d , p a ń s tw o , „ R u c h P r a w n . i E k . i S o c j .” z . 1/1965. R R O S Z Ę O G Ł O S 1. DYONIZY SZYSZKO

Radca prawny na co dzień

Radca praw ny to niczym nie w yróżniający się przyw ilejam i pracownik, n ato ­ m iast zakres jego odpowiedzialności, jeśli chodzi o obowiązki, jest bardzo duży. Musi on dobrze zorganizować sobie pracę, żeby mieć czas na tzw. sam okształcenie- nie się, a to ze względu na coraz to nowe przepisy praw ne, jakie się ukazują. Jeżeli więc zakładam y, że radca praw ny, chcąc być obiektywnie przydatnym w so­ cjalistycznym przedsiębiorstwie, m usi dźwigać ogromny cigżar obowiązków, to

Cytaty

Powiązane dokumenty

A condition-based maintenance methodology for rails in regional railway networks using evolutionary multiobjective optimization.. Case study line Braşov to Zărneşti

Ponieważ Betty jest w krytycznym retro jednym z najdonioślejszych przykładów kobiety udomowionej, cierpiącej na problem bez nazwy 25 , nieprzypadkowe jest przywołanie jej

Komunistycznej Partii Zachodniej Białorusi i Ko- munistycznej Partii Zachodniej Ukrainy, które zakończyły się rozwią- zaniem tych partii 9. Dlatego Redakcja „Polityki i

Key words: soils, ground water, humic substances, water-extractable organic carbon (WEOC), soil

Wysoki udział formy wolnej w ogólnej zawartości żelaza wskazuje, iż w glebach zespołu jaworzyny górskiej zachodzą intensywne procesy wietrzenia biochemicz­ nego, niezależnie

Uzyskano to przez zastosowanie naczyniek z plexiglasu o jednakowej średnicy i głębo­ kości, do których odważono jednakową ilość osadu.. Gładkość powierzchni i

The GATK HC integrated with the GPU-based implementations of the semi-global alignment algorithm with traceback and the pair-HMMs forward algorithm is 2.3x faster than the baseline

reguluje także dalsze złagodzenia w zakresie formy pisemnej przewidzianej dla celów dowodowych, dopuszczając dowód ze świadków i dowód z przesłuchania stron